krol kazimierz
wojtekstoltny

Topola, wś i folw., pow. odolanowski, dawniej kaliski, na wsch.-płn, od Odolanowa i na płd.-zach. od Ostrowa, par. w Ostrowie, dawniej w Wysocku, szkoły w miejscu, poczta i st. dr. żel. w Przygodzicach o 4 kim. i nieco dalej w Ostrowie, W r. 1338 Stanisława i Wisenega z Brzezia (pod Pleszewem) dały bratance swej Felicyi, żonie Mikołaja z Topoli, swą część ojcowską na Brzeziu w posagu, obciążając ją 50 grzyw., z zastrzeżeniem wykupu. Król Kazimierz w r. 1341 przebywając w Wiślicy, potwierdził tę czynność (Kod. Wielkp., n. 1203; Piekosiński, Kod. Małop,, str, 254—5, szuka Brzezia i Topoli w pow. stopnickim). W r 1453 i 1520 dzielono się Topolę, r. 1462 zastawiono młyn, a w r. 1463 rozgraniczono T, od Przygodzic (Akta kaliskie). Topola, którą w r. 1468 król Kazimierz pozwolił wykupić Stefanowi Świętopełce z Zawady, miecznikowi pozn. .(Rykaczewski, In went., 302, między czynnościami wojew. kaliskiego), zdaje się być Topolą Królewską z pod Łęczycy, Po r. 1520 rozpadła się T, kaliska na 2 części, większą i mniejszą; obie należały między r. 1579 i 1620 do Leszczyńskich z Leszna
[SGKP]

a) Topola Wielka, wś nad Baryczą, bliżej Odolanowa, tworzy z młynem Popłonkiem okrąg, mający 45 dm., 346 mk. kat, i 449 ha (241 roli, 161 łąk). W r. 1579 było 7 łan. os. i 3 zagr., a w r. 1620 jeden
łan km. i 2 młyny. W pobliżu na bagnach starożytny nasyp,
[SGKP]

b) Topola Mała, wś i folw., bliżej Ostrowa. Wś ma 98 dm,, 653 mk. (601 kat., 53 prot.) i 358 ha (348 roli, 89 łąk). Folw. ma 7 dm., 124 mk. (104 kat., 20 prot.); wchodzi w skład hrabstwa przygodzieckiego. Topola Mała posiada urząd stanu cywiln, W r. 1579 było tu 7Vi łan*, 4 zagr. i 4 rzemieśl., a w r, 1620 było 4% *m- kraS 1 zafr- i młyn. W r. 1578 przystąpiono do działów Tarchał i Małej Topoli.
[SGKP]
Wstawiając tutaj tę archiwalną wiedzę
chcę zwrócić uwagę zainteresowanym że w tak odległych czasach
pojawia się W o ł o d k o

WIADOMOŚCI
TYCZĄCE SIĘ PRZEMYSŁU I SZTUKI
w DAWNEJ POLSCE.

K a z i ni i e r z W i e l k i
dał silną podnietę rolnictwu, przez co postawił kraj nasz na dość wysokim stopniu zamożności: a gdy z zawiązujących się z narodami obcymi stosunków mnożył się dowóz rzeczy zbytkowych , zapobiegał Kazimierz skutkom szkodliwej przewagi towarów zagranicznych nad krajowemi, zaszczepiając w narodzie przemysł i zaprowadzając kunszta. Monarcha ten obudził w narodzie ducha Âťracowitości i przemysłu, nadavał miastom przywileje, urządzał cechy, zaprowadzał jarmarki i składy, wspierał wzrost górnictwa, zasłaniał od napadów nieprzyjaciół, zachęcał żydów szczególniej do rzemiosł, jednak ci chwytali się lekkich i korzystnych rzemiosł, jak: kuśnierstwa, krawiectwa, pasamonnikostwa itd. do ciężkich robót się nie brali; (za Kazimierza W. bowiem było w Polsce do 10,000 rzemieślników żydowskich), otworzył wstęp do kraju cudzoziemcom, spowodował zaprowadzenie sukiennic w Wielko-Polsce, a tkactwa płóciennego w Krakowskiem i Sandomirskiem. W ogóle ze wszystkich czynów Kazimierza Wielkiego widać dążność niezachwianą do dźwignienia przemysłu w kraju przez połączenie doli ludu wiejskiego z dolą miast, od czego w rzeczy samej zawisła materialna pomyślność krajówa. bo też handel i przemysł są jedyną dźwignią miast.

Trzy wieki od r. 1332 do 1632 stanowią najświetniejszą kartę w dziejach polskiego przemysłu. Kazimierz Wielki kładzie podstawy, na których następnie rozwija się przemysł polski. Król ten wielce się przyczynił do rozwoju murarstwa^ kamieniarstwa, ciesielstwa, ślusarstwa i innych rzemiosł budowlanych; nie cierpiał on budowli drewnianych, które łatwo spaleniu ulegają, więc kazał murować. O nim to historycy powiadają, że zastawszy Polskę drewnianą, zostawił ją murowaną.
Panowanie Jagiellonów przydłużyło epokę świetno- ści i rozkrzewienia przemysłu zaszczepionego przez Kazimierza
I6
Wielkiego. Za Jag-iellonów daje się widzieć wzrost i rozkrzewienie handlu i przemysłu w Polsce. Rejestra skarbowe Jagiełły z r. I088 do 1417 wydane przez Aleksandra In*. Przezdzieckiego, przechowały nam nazwiska niektórych ówczesnych rękodzielników, n. p mincarze: Giec? Monald, Piotr Borka w r. 1395; piekarze: Dasz, Michał Niemirowicz, Miszko djak, Kiszka, Droliobisz z Kaszyną, dwaj Swatkowie, Wolodko, Bałaban, Maszko, Stanisowicz, Maszko djak, Straskowicz, Trampa, Żmudzin, Cliotek, Zeryło, Szestrys, Huba, Szetyło, Ryczek, Zedwid; haftarze: Klemens, co robił proporce, jakiś Jan i Jaśko; krawcy: Henryk, Pietrasz, Mikołaj krawiec z Lanckorony i Stanisław krawiec królowej Jadwigi; rękawiczniki: Rusin i Wacław rękawicznik królewski; tapicer: Przed woj ; szeioc króln : Russek; 7-^5ac?/ krółewscy: Kypera, Opanasz; łaziebnik: Miłvołaj z Żarnowca; ju-szkarzek Y6]e\xsQy: Z1)rożek, Arnold, Bartosz, Konrad puszkarz księcia Witolda, Swimunt Litwin; imszkarze zwykli: Iwan z Witebska, Bor^^s Litwin, Rusin z Chełmna, Chodel\. s^yn
Derzniaka, Apkuła, Algimund, Samko; łucznicy królewscy: Scibor, Bogusławski Jaśko, Jacuszicz, Ivula, Joszyc, Starczyn
Mikołaj; płatnerze : Kuncz krakowski) , Piotr (królewski), Jakusz, Mikołaj Zimnowadzki, Puszcz we Lwowie, ICunej Rusin; noźownik królewski: Wacław; stelmach królewski: Mikołaj ; szklarz królewski: Mikołaj ; kapelusznik: Paweł Wierzynek; stolarz: Szotland w Krakowie; cieśle: Krupa, Piotr Rygwa, budował w r. 1393 tamę na Wiśle w ^ Ubnicy, Szelnig- z Kalisza, Wojsław z Dzietrzychowic budował w r. 1393 kram w Ubnicy, Wojtek; kowale: Wojciech Albert w Nowem Mieście, Jakusz, Paduch, Maciej, Jakub; i mirarze: Hineza A v Krakowie majster i z Krakowa: Jan, Marcin, Stanisław i Jakusz; studniarz: Jan Glinarzowicz robił w r. 1393 studnię w Wiślicy; kopie wyrabiali: Jarand z Polski, Mikołaj Zdański, Mikołaj Ptaszkowski , Paszko, Surmacz ziemianin wielkopolski; postrzygacz sukna: Frantz w Krakowie; kotlarz: Janusz; młynarze w Krakowie: Gerlach i I^ieniasz; bednarz: Jakub; malarz: Władyka Rusin; farbiarz: Czech
na Kleparzu; złotnicy: Hanusz Heussar, Andrzej Arnold, Hamisz Sax, Claus, Kunczel, Haniisz Ilkuss, Roiła, ]\rarcin Czech Miiiisterberg-, Pacliinellos, Synaj, Jan Swinda.

- http://www.archive.org/stream/wiadomo1b ... c_djvu.txt
NAKŁADEM Dra MIKOŁAJA KAŃSKJEGO
b. adwokata w Krakowie.
1888.

Nie wszystko potrafiłam odczytać, ale ktoś mógłby się o to pkusić
Katedra Łacińska p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny od lat 40 XIV w. stanowi ośrodek życia duchowego lwowskich katolików obrządku rzymskiego. Pierwotny drewniany kościół p.w. Swiętej Trójcy spłonął w 1350 r. Dzisiejszą budowlę wznoszono przez wiele dziesięcioleci. W latach 1360-1405 kościół budowali Mikołaj Niczko, Piotr Sztecher, Marcin Ganseke; w 1405-1493 - Ambroży Rabisz, Joachim Grom, Hans Blecher. W 1415 r. kościół stał się katedralnym. W 1493-1760 w Katedrze zbudowano wiele kaplic, ołtarzy i nagrobków. Pożar Lwowa 1527 r. wyrządził świątyni ogromne szkody. Katedra była wielokrotnie przebudowana, w 1760-1778 abp. W.H. Sierakowski podjął gruntowną przebudowę pod kierunkiem arch. P. Polejowskiego. Świątyni nadano barokowy charakter, całkowicie zmieniono wystrój wnętrza, zmniejszono liczbę kaplic i ołtarzy. Katedrę przebudowano także w 1892-1899 (arch. Michał Kowalczuk), przeprowadzono restauracje w 1905-1930 (arch. Tadeusz Obmiński) oraz na przełomie milenium. W dniu 1 kwietnia 1656 r. król Polski Jan Kazimierz złożył w Katedrze lwowskiej uroczyste śluby przed cudownym obrazem Matki Boskiej Łaskawej, ogłaszając NMP Królową Korony Polskiej. 25 czerwca 2001 r. lwowską katedrę odwiedził Ojciec Swięty Jan Pawel II.
Kościół p.w. św. Jana Chrzciciela
ul.Rwańska 6 w Radomiu
Niedziela 3 lutego 2008 r.
godz. 14.00

Celebransem będzie ks kan. Stanisław Kula



Kościół famy św. Jana Chrzciciela ufundował król Kazimierz Wielki w l. 1360-70. W XV-XVII w. dobudowano kaplice. Był on kilkakrotnie przebudowywany, ostatecznie w stylu neogotyckim w l. 1908-09, według projektu arch. Józefa Dziekońskiego. Murowany, nietynkowany. Z pierwotnej świątyni pozostały: pn. ściana nawy głównej z kaplicą Różańcową (dawniej Warcabowska, 1481); dwuprzęsłowe prezbiterium ze sklepieniem sieciowym (zapewne XVI) oraz rokokowymi stallami (koniec XVIII), gotycką rzeźbą (koniec XIV) i XIX-wiecznymi epitafiami; późnogotycki portal do zakrystii z l. 1510-15 fundacji Mikołaj Szydłowieckiego, z żelaznymi drzwiami ozdobionymi kratą i herbami; wieża, pierwotnie czterokondygnacyjna (piąta nadbudowana w 1881-82), dołem czworoboczna, górą ośmioboczna; późnorenesansowa kaplica Kochanowskich (Pana Jezusa, pierwotnie św. Magdaleny) ufundowana przez chorążego kozienickiego Jana Kochanowskiego, z ołtarzem z pacz. XVII w., przeniesionym z głównej nawy, krucyfiksem rzeźbionym z 1885 r. przez Józefa Proszowskiego, późnogotycką chrzcielnicą z 2 poł. XV w. Na cmentarzu przykościelnym nagrobki oraz XVIII i XIX-wieczne epitafia.



Z portalu kurii radomskiej:

Po łacinie u fary

W Radomiu sprawowana będzie Msza święta w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego tzw. Msza trydencka. Liturgia odprawiana będzie w każdą pierwszą niedzielę miesiąca o godzinie 14.00 w kościele św. Jana Chrzciciela. Liturgii będzie przewodniczył ks. prałat Stanisław Kula, proboszcz parafii farnej w Radomiu. Kanclerz kurii diecezjalnej w Radomiu, ks. dr Sławomir Fundowicz przypomina, że ryt trydencki został dopuszczony do normalnego użytku przez Benedykta XVI. -Decyzją papieża tradycyjną Mszę w rycie trydenckim odprawić może każdy ksiądz bez konieczności uprzedniego starania się o zgodę biskupa - podkreślił ks. Fundowicz. Dodał, że możliwość odprawiania Mszy trydenckiej to efekt zainteresowania ze strony wiernych. - Takie pytania i prośby pojawiały się w naszej kurii. Dlatego biskup ordynariusz zdecydował o wprowadzeniu takiej formy odprawiania liturgii. Nie bez znaczenia jest również miejsce, gdzie odprawiana będzie msza święta. Jest to kościół farny, ważny obiekt historyczny Radomia, gdzie modlił się m.in. św. Kazimierz - powiedział ks. Fundowicz.
Msza trydencka sprawowana jest po łacinie. Poza tym tyłem do ludu, to znaczy, że wierni w czasie Mszy widzą tylko plecy celebransa, zwróconego twarzą do ołtarza, czyli - jak mówią zwolennicy liturgii trydenckiej" - wprost ku Bogu. Ponadto sama liturgia ma nieco inny przebieg, choć różnice w sumie nie są zbyt duże. Największą z nich był brak bezpośredniego dialogu kapłana z wiernymi. Wyręcza ich w tym ministrant. Na to, co się dzieje przy ołtarzu, reagują oni głównie na podstawie dzwonków ministranta. Klękają na podniesienie lub Komunię św.

radosław mizera/radio plus, dzisiaj 16:37
http://www.radom.opoka.org.pl/

PS.Admina: kolejny raz radomski korespondent KAI wykazuje sie niechlujstwem. Nie dość że "zamianował" ks. Kule prałatem to dodatkowo niektórymi fragmentami tego komentarza (bezstronnego) można się naprawdę ubawić…

Pierwsza pewna wiadomości o Czchowie pochodzi z początku XII stulecia. Znajdziemy ją w tzw. Kalendarzu Kapituły Krakowskiej (1208 rok). W dokumencie owym czytamy, iż biskup Wincenty Kadłubek (nomen omen jeden z pierwszych polskich dziejopisów) nadał kapitule dziesięciny z Czchowa. Inny polski kronikarz, kanonik krakowski Jan Długosz również wspomina o Czchowie. Więcej informacji o Czchowie przynosi dopiero wiek XIV. Pod data 1325 znajdziemy zapis o istnieniu parafii Czchów, a wcześniej około 1288 roku ten teren należał do klucza Tuchowskiego benedyktynów tynieckich. W 1355 roku król Kazimierz Wielki, na prośbę mieszkańców, nadał miastu w miejsce prawa średzkiego, bardziej nowoczesne, bardziej sprzyjające rozwojowi, prawo magdeburskie. A to jest dowodem na to, że prawa miejskie musiał otrzymać Czchów wcześniej. Jan Długosz pisze, że Kazimierz Wielki otoczył miasto murami i miał tu odwiedzać… swoje wybranki. Już wówczas Czchów sprawował pewną funkcję administracyjną. Był czołem opola czyli najniższej jednostki administracyjnej, a ten teren obejmował obszar od Gnojnika po Gromnik. Nie dziwi więc, że już w 1399 znaleźć można zapis o tym, że jest tutaj sąd powiatowy. W II połowie XIV wieku Czchów jest włością królewską. Bardzo dogodne położenie, przy drodze handlowej na Węgry, sprawiło, iż miasto stało się siedzibą królewskiej stacji celnej. Złoty okres w dziejach miasta przypada na II połowę XV i XI wiek. Miasto miało wtedy przytułek dla biednych, szpital, szkołę. W dobie reformacji miasto stało się jednym z ośrodków Arian. Pomór, najazdy szwedzkie, działalność Lisowczyków doprowadziły do upadku znaczenia miasta.
W 1867 roku Czchów stracił prawa miasta powiatowego i został włączony do powiatu brzeskiego, a prawa miejskie utracił Czchów po I wojnie światowej. Przed wybuchem wojny, w 1938 roku rozpoczęto budowę zapory wodnej i elektrowni na Dunajcu. Przed kilkoma laty miasto odzyskało prawa miejskie.
Liczne atrakcje

Czchów i okolice to raj dla turystów. Jednym z najbardziej obleganych miejsc jest baszta w Czchowie. Powstała, jako jedna z kilku budowli, której celem było „strzeżenie” szlaku handlowego na Węgry. Stał tutaj kiedyś średniowieczny zamek. Dzisiaj pozostała po nim tylko cylindryczna baszta. Przez wiele lat była niedostępna dla turystów. Przed kilkoma laty zapadła decyzja o jej renowacji. Na szczycie kamiennej baszty zlokalizowano punkt widokowy. W letnie, słoneczne, bezchmurne dni widać panoramę wschodniej części gminy, okolice gmin Zakliczyn i Gnojnik. Przypomnijmy, że czchowska baszta turystom udostępniana jest od 1 maja do 31 października. Na zamku w tak zwanym budynku strażnika czynna jest stała ekspozycja - jest wystawa archeologiczna dokumentująca dzieje osady i zamku. Są tu przedmioty znalezione podczas badań archeologicznych prowadzonych na wzgórzu. Można też podziwiać miniaturę zamku - makieta przedstawiająca zamek w czasach jego świetności. Godnym polecenia jest też zamek Tropsztyn, w Wytrzyszczce, to również późnośredniowieczna budowla. Z zamkiem związanych jest sporo legend, jedna z nich powiada, że to właśnie tutaj ukryty jest wielki „Skarb Inków”. – To będzie wydatkowy rok w historii, kulturze, promocji miasta i gminy – zapewnia Marek Chudoba, burmistrz Czchowa, a zarazem szef Komitetu Organizacyjnego Jubileuszu Czchowa.


Artykuł ze strony:
http://www.brzesko.com.pl...ac=0&Itemid=118
JAN II KARWACKI 1655 pogromca Szwedów

STANISŁAW SZCZOTKA; Chłopi obrońcami niepodległości polski w okresie Potopu, 1946 Wies. Karwacki na 8 strobach, w tym:
38: ‘...pobytu (króla Jana Kazimierza) w Żywcu należał także oficer JAN KARWACKI, wojownik spod beresteczka, podstarości czorsztyński (przyp.18). Prawdopodobnie wynikiem narad Jana Kazimierza”
45: : Karwacki....... oraz Drzewiecki. Wiadomosci o zajściach w Pilżnie, Bieczu i Krośnie, o klęsce Szwedów w Nowym Sączu docierały w te....”
51: Oddział dziekana żywieckiego, z którym podążał także Jan Karwacki, niszczył po drodze drobniejsze zastępy szwedzkie, nie przepuszczał jednak i polskim „lutrom”. Zwolennikom Karola Gustawa. Skarży się na to Wegier ..”

STANISŁAW SZCZOTKA (1946) Chłopi obrońcami niepodległości Polski w okresie potopu –str 48 ... Jan i Wojciech Karwaccy,i inni. Walki plebejów miejskich i chłopów poprzedziły konfederację tyszowicką z 29 grudnia 1655, wzywajaca cały naród pod broń do jednego wspólnego zadania. Powstanie... ...

ZBIGNIEW KUCHOWICZ; ZDZISŁAW SPIERALSKI (1956); W walce z najazdem ;szwedzkim 1655-1660;
Str. 42: ... „ (Król Jan Kazimierz) ...jednak ku pracowitym poddanym naszym, aby zbrojni w rusznice, kosy, siekiery, cepy zbierali się wokół oficera JANA KARWACKIEGO „ i z nim nieprzyjaciela gromili i znosili”. KARWACKI, który był podstaroscim czorsztyńskim i Mikołaj Wieczorek, burmistrz miasta Żywca, staneli więc na czele partyzantki żywieckiej, która niebawem przerzuciła się w rejon....”
Str. 43
... całe oddziały żołnierzy szwedzkich, którzy nie opuszczali teraz kwater inaczej jak wlicznej grupie. Płoneły tez dwory szwedzkich sojuszników. W tych pierwszych walkach ze Szwedami brały udział wyłącznie elementy plebejskie, mieszczanie, a przede wszystkim chłopstwo. Tylko wyjątkowo na czele oddziałów chłopskich i w ich szeregach walczyły .... szlachata ... KARWACKI...


str. 14 ?... DO LICZBY ZAUFANYCH DORADCÓW KRÓLA w czasie jego pobytu w Żywcu należał także oficer JAN KARWACKI, wojownik spod Beresteczka, podstarości czorsztyński.
Str. 20 .. którym Jan Kazimierz poruczył dzieło przygotowania powstania ludowego: dziekan Kaszkowic, oficer Karwacki, i Jan Torysiński, podstarości łodygowski.
Str. 26... wodził ks.Kaszkowic, oddział dziekana żywieckiego, z którym podążał także JAN KARWACKI, niszczył po drodze drobniejsze zastępy szwedzkie, nie przepuszczał jednak także i polskim...sojusznikom

WIESŁAW SAUTER (1981): Krzysztof Żegocki, pierwszy partyzant Rzeczpospolitej, 1618 – 1673
Str.62: ..... Janem Karwackim, podstaroscim czosrsztyńskim, wojakiem spod Beresteczka. Po tych rozmowach i pod wrażeniem sukcesu chłopskich partyzantów Żegockiego, król wydał – w dzień po nadaniu Żegockiemy Tylewic i Łysin, tj, 13 pażdziernika 1655 roku -
Str, 80
Dziekanem Kaszkowcem i oficerem królewskim Janem Karwackim na czele. Silny oddział prowadził, rozgramiajac po drodze załogi szwedzkie, Tomicki. Za nimi podązył również książe Czartoryski, starosta żywiecki. Torysiński..

JANUSZ SIKORSKI (1990) Polskie tradycje wojskowe; str. 327: „ Król chciał użyć hłopów żywieckich do odsieczy Jasnej Góry. W połowie grudnia (po 16) wysłał dla zorganizowania tych działań Żegockiego na czele 300 jazdy. Przybył on do Zywca 21 grudnia. Po 27 tego miesiaca zapewne w porozumieniu z Kosakowskim i Karwackim....

IH PAN ODRODZENIE I REFORMACJA W POLSCE; str 203; .. „ składają się z żólnierzy wojska kwarcianego, różnych żadnych łupu ludzi luźnych I chłopów. Na czele staje jednak szlachta I oficerowie wojsk regularnych. Możemy tu wymienić takie nazwiska Krzysztof Wąsowicz, Kazimierz Rożen, czy Jan Karwacki. Oddziały te zapędzają się nawet aż za Wisłe w okolice Pinczowa. Na czele jednego z nich staje….”

STEFAN INGLOT (!980) Historia chłopów polskich; KARWACKI JAN, szlachcic 443

ADAM KERSTEN (1975) Szwedzi pod Jasną Górą;
str. 270 ... liczył, a wieść z kilkuset ludzi czyniła tysiące. Jedni szli zks. Kaszkowicem, z Karwackim lub Torysińskim, a inni z paulinem, ojcem Marcelim Tomickim.


HENRYK SIENKIEWICZ „POTOP”; str 59: ... Manifestem do górali (3 X) mobilizuje ich do walki pod JANEM KARWACKIM i do kilku mniejszych zwycięstw.....
Akty izdavaemyye Vilenskoi u kommissiei u dili a razbora drevikv aktow Chełm 1896:
.. karwackim na sznurku karma ...
[size=18]1670 – Ojciec WOJCIECH KARWACKI[/size], franciszkanin :W ciągu trwającego niemal rok procesu, który rozpoczął się 8 czerwca 1629 zbierano dowody potwierdzajace odwieczność kultu Kingi... O przspieszenie beatyfikacji prosili w Rzymie królowie z dynastii Wazów, synod biskupów w Warszawie w 1634, a takze królowie Władysław IV i Jan Kazimierz..... nie odniosły skutku. Dopiero wsławiony pod Wiedniem...król Jan III Sobieski otrzymał od Stolicy Apostolskiej polecenie, aby przeprowadzic proces w sprawie kultu Kingi. Rozpoczął sie on 1 marca 1684 roku pod przewodnictwem wyznaczonego przez papieza delegata biskupa Miko?aja Oborskiego (Uwaga: rodzina spowinowacona z Karwackimi w Karwaczu). Nad przebiegiem czuwał nie należący do Trybuna?u beatyfikacjnego franciszkanin o. Walerian Gutowski, który był patronem i prokuratorem starosadeckich klarysek...... Po zakończeniu prac (w 1687 roku) Komisja mianowała swoim posłańcem FRANCISZKANINA OJCA WOJCIECHA KARWACKIEGO, KTÓRY UDAŁ SIĘ DO RZYMU ze zgromadzona dokumentacja, dołączajac do niej listy Króla Jana III Sobieskiego i polskiego Senatu, zawierajace prośby o szybkie dokonanie beatyfikacji... sta?o si? to ostatecznie 10 czerwca 1690 roku....
[quote:f2e07d158c="z Bielawy i Cygan...."]W czerwcu na Piotra i Paw?a w 1994 roku odby?a si? rekonsekracja Ko?cio?a Katolickiego w Cyganach, z udzia?em arcybiskupa Jaworskiego ze Lwowa, wielu ksi??y i wiernych rzymsko i grekokatolickich. Udzia? wzieli tak?e pielgrzymi z Polski. Wykonane zosta?e nagranie lipa, które rozpoczyna si? od wizyty w JEZIORZANACH na plebani u ks. proboszcza Skawi?skiego (powinowaty Karwackich), pochodz?cego z G. ?l?ska, rejonu Gliwic ( W Jeziorzanach prowadzi KATOLICKIE RADIO GLIWICE).

NARATOREM I OPERATOREM jest oko?o 75 letni JAN (kpt. z Wroc?awia ?) KARWACKI (wspomina o swoich córkach), W pielgrzymce bierze te? udzia? jego brat Franciszek Karwacki z Niemczy (ojciec Romana z Bielawy); siostra Maryjka Karwacka Tracz (oko?o 80 ki), szwagier Franciszek Tracz (84 lata) ich wnuczka Aleksandra (ok. 17 lat).

Narrator sfilmowa? ten pobyt, nie tylko uroczysto?ci ale tak?e odwiedziny miejsc rodowych, w szczególno?ci miejsca w CYGANACH. PIERWSZE UJECIE go?cina w dawnym domu Karwackich, zespó? budynków z dziedzi?cem a na nim pi?kna studnia. Jan okre?la go jako "ZDRÓJ KARWACKICH". Tytaj przy studni przedstawia si? JANEK KARWACKI... Kazek... Jest male?ki kosció? w Cyganach, przygotowwany do po?wi?cenia, w którym w lutym 1945 roku uratowa?o si? kilka polskich rodzin w trakcie rzezi UPA. Pomordowano wtedy 27 Polaków.

Na cmentarzu las krzy?y betonowych, lastrikowych, kamiennych, kiedys w 99,9 % by?y to krzyze drewniane.
Jan Karwacki wraz z siostr? Mariann? odnajduj? miejsca gdzie s? pochowani:
- ich dziadek Antoni Karwacki, zm. w 1935 roku,
- ?ona dziadka Tekla Karwacka, a nie Maria ??? która wystawi?a kapliczke ?
- brat dziadka Piotr Karwacki,
- druga babka Petronella Krzysków
- oraz brat Jana, Franciszka i Maryjki, tak?e Piotr Karwacki.


[i]JAN KARWACKI pochowany 1 kwietnia 1997 roku na cmentarzu parafisalnym "Ksi??e Ma?e" przy ul. Opolskiej we Wroc?awiu. Osob? JANA KARWACKIEGO kojarz? z narratorem pielgrzymki do Cygan w czerwcu 1994 roku. Wraz z bratem Franciszkiem osobnicy wyj?tkowej urody, czy po Ojcu ... (imi? jego ? kto wie ?) czy po matce (imi? jej ? kto wie ?). WSZYSCY ONI S? WNUKAMI ANTONIEGO KARWACKIEGO i TEKLI (czy MARII ?) KARWACKIEJ .... dzie?mi ?????[/i] BRAK IMION DZIECI TEKLI-MARII i ANTONIEGO KARWACKICH s? imiona wnuków JAN, FRANCISZEK, MIKO?AJ, PIOTR, MARYJKA"


..... Zwiedzili swoje pola, lasy, stawy - gdzie moczyli kiedy? konopie (o których Jan opowiada? córkom) - sady i pozosta?o?ci po zabudowaniach - w rejonie Soczówki, któr? w latach 30-tych zniszczy? po?ar zapruszony u Kijowsikego. JAN KARWACKI wspomina: tutaj zaczyna?a si? nasza posesja, nasze ogrody, budynki, dalej pola a? hen po sam las. Obok mieszka? Antoch, dalej WUJEK KARWACKI, BABCIA KARWACKA..

Jan Karwacki odtwarza z przesz?osci "Soczówke" gdzie mieszka? na przeciw studni. Po lewej obejscia Paskala, Hoja, Krzysków, Dolka. Po prawej Kotowscy, Szczukowski Tomasz, Król Wolny, KARWACCY... tam gdzie zielona brama. Przy tej ulicy by?y te? czworaki dworskie...tam w lutym 1945 ukryli Jana ?yczliwi ludzie, dzieki nim uratowa? zycie w pogromie UPA, gdy w Cyganach zabili 28 Polaków.

Wraz z Franciszkiem Traczem wspominali momenty rozstrzeliwa? przez hitlerowców. Franek Tracz cudem unikn?? rozstrzelania. W 1943 zosta? pojmany, pod p?otem zwiazano grup? 9 ludzi... Brat Franka Tracza dogada? si? z Niemcami, ?eby go uwolnili; odwi?zano go od D?umag, Franek si? uratowa? reszta 8.mioro w tym jedna kobieta zostali roztrzelani. Wspominali i tortury zadawane wi??niom przez Sowietów ("gipsowania") oraz tragiczne chwile "odwetu ukrai?skiego" . Starsza siostra Franka Tracza do dzis mieszka w Cyganach (Rudkach).

Oprócz rekonsekrowanego Ko?ciólka jest te? cerkiewka, która do Wojny s?u?y?? wszystkim chrzescijanom i rzymskim, grekokatlikom i prawos?awnym. ?yli w zgodzie.

Cygany okolone lasami d?bowymi, zw?aszcza skalskimi od strony Ska?y. Obiekty ko?ochozowe wydaj? si? by? odbudowanymi "podworskimi".

Maj?tkiem Cygany w?ada? KAZIMIERZ KARWACKI ("Krerej"), mieszka? na ko?cu ul. Sowiczówki. Sowieci zam?czyli ("gipsowali gard?a i nosy" go w wi?zieniu w Tarnopolu, ?on? z córkami zes?ali na Sybir. Córki ich szcz??liwie po wojnie powróci?y do Kraju .

[i]W 2003 roku zmar? k. Z?bkowic JAN KARWACKI z Cygan, kuzyn JANA, FRANCISZKA, MIKO?AJA, PIOTRA....czyim by? synem ???? [/i]
(informacja z zapisu ?cie?ki dzwi?kowej kasety)[/quote]
Hotel Zawiercie laureatem TOP TEN 2008




Laureaci TOP TEN 2008



Oto laureaci:



I kategoria – obiekty incentive – hotele: Akwawit - Leszno, Galindia - Iznota k. Mikołajek, Kanu Club - Nowy Zyzdrój, Kocierz - Targanice-Andrychów, Molo - Smardzewice, Ognisty Ptak - Ogonki-Wegorzewo, Osada Warmińska Anders- Gietrzwałd, Perła Południa – Rytro,

Promenada – Białobrzegi, Jawor – Solina



II kategoria – obiekty wellness – Spa – hotele: Afrodyta – Radziejowice, Bellis – Łeba, Belvedere – Zakopane, Dom Zdrojowy – Jastarnia, Holiday Inn Warszawa-Józefów, Piramida Tychy, Pod Tężniami - Ciechocinek, Szarotka – Duszniki Zdrój, Verde Montana – Kudowa Zdrój, Villa Hoff – Trzęsacz



III kategoria – obiekty na spotkania kameralne – hotele: Aureus City Hotel – Gdańsk, Bartan – Gdańsk-Sobieszewo, Bartis – Bartoszyce, Focus – Szczecin, Galeria na Kole – Warszawa, Mościcki – Spała, Osada Dworska Głęboczek, Parkowa – Warszawa, Pod Kruki – Kraków, Zawiercie – Zawiercie

IV kategoria – obiekty konferencyjne w zabytkach – hotele: Dom Zjazdów i Konferencji PAN – Jabłonna, Dwór Oliwski – Gdańsk, Król Kazimierz – Kazimierz Dolny, Malbork Osrodek Konferencyjny – Malbork, Noma Residence – Kobiór, Pałac Chojnata – Biała Rawska, Pałac Czarny Las – Woźniki, Pałac Mierzęcin – Mierzęcin, Pałac w Leźnie – Gdańsk, Pałac Wiejce – Wiejce



V kategoria – największe obiekty konferencyjne: Airport Hotel Okęcie – Warszawa, Hala Stulecia – Wrocław, Hilton – Warszawa, Kopalnia Soli – Wieliczka, MCC Mazurkas Conference Center – Ożarów Mazowiecki, Opera Nova – Bydgoszcz, Ossa – Ossa k. Rawy Mazowieckiej, Targi w Krakowie – Kraków, Warszawskie Centrum MT Polska – Warszawa,

Zamek Ryn – Ryn



VI kategoria – Firmy i programy eventowe: Aktiv Tour Reisen,”Berlin w tyglu przeszłości i światowej metropolii”, Branzo Agencja Artystyczna „Branzo Oscar Academy”, Bystra Vision „Love Bank”, Destino Mexico „Meksyk-Acapulco-Jukatan”, HighTech OutDoor Jet Events „Tajemnica 5 Eonów Manichejskich”, Joytrip „Poszukiwania Bursztynowej Komnaty”, More Than Explore „Ratowniczy Duch na Pilsku”, StayPoland „Enigma Warsaw”, Traperska Osada
Zanim będą kolejne "zielska" musisz Adminie przecierpieć odrobinę "kamieni". Jesteśmy w Sandomierzu. Na początek najpiękniejszy moim zdaniem kościół tego miasta - dominikańska świątynia pod wezwaniem św.Jakuba. Jak w wielu innych kościołach wielki wpływ na architekturę miał barok. W XVII wieku zdjęto z głównej nawy pułap modrzewiowy, obniżono mury, zamurowano romańskie okna zastępując je okrągłymi - jednym słowem przebudowano romański kościół zgodnie z ówczesną modą. Budowla miała jednak to szczęście,że w XIX wieku... uległa pożarowi, który zniszczył jej barokowe wnętrze i główny ołtarz a odbudowano ją na początku XX wieku dzięki staraniom miłośnika przeszłości i znawcy sztuki ks. Rokosznego w pierwotnej romańskiej wersji. Zrekonstruowano przy tym drewniany strop i pozostawiono w dużej mierze surowe ceglane ściany zgodne z regułą zakonną. Tym razem bez problemu napiszę o związkach Jury z Sandomierzem i z dominikanami. Wśród hipotetycznych przodków Pileckich jest Otto wojewoda sandomierski w latach 1284-85, jeden z przywódców buntu możnych przeciwko Leszkowi Czarnemu. Wojewodą sandomierskim był protoplasta Tęczyńskich Nawój z Morawicy. Otto z Pilczy był częstym gościem w tym grodzie będąc starostą i wojewodą sandomierskim. Po raz pierwszy pojawił się tu w 1349 kiedy to wysłany został do wymuszania danin i robocizn z podsandomierskich dóbr Złota dzierżawionych przez biskupa krakowskiego, Bodzantę. Biskup zagroził Ottonowi pozwem i klątwą a kiedy ten nie reagował zagroził klątwą samemu królowi . Gdy Kazimierz Wielki skonfiskował dobra biskupie niedaleko Muszyny, Bodzanta zagroził mu klątwą, a pisemne ostrzeżenie zaniósł królowi wikariusz krakowski Marcin Baryczka. Jan Długosz przekazał, że wspomniany wikariusz "Śmiało wszadłszy do króla, złożył mu osobiście pozew i biskupią przestrogę". Spotkanie to musiało mieć ostry charakter, gdyż król w przypływie gniewu wydał wyrok i słudzy królewscy w dzień św. Łucji (13.XII.1349) roku wrzucili księdza Baryczkę do Wisły dla pewności ponoć związanego w worku. Czyn ten wzburzył polskich biskupów, a jego echo dotarło do Rzymu. W efekcie król przegrał walkę z biskupem i w dowód pokory i zadośćuczynienia ufundował kilka kościołów, a wśród nich przepiękną kolegiatę N.M.P. w Sandomierzu. Długosz wymienia sześć kościołów wzniesionych dla odkupienia winy: w Sandomierzu, Stopnicy, Szydłowie, Kargowie, Zagości i Wiślicy. Częste musiały być kontakty Ottona z Pilczy jako starosty Rusi i właściciela Łańcuta z łańcuckimi dominikanami, którym na mocy bulli Grzegorza XI z 28 stycznia 1378 roku powierzono pełnienie funkcji misyjnych na Rusi.Kiedy pod koniec 1390 roku, już po śmierci Ottona, jego żona Jadwiga z Pilicy i Melsztyna wraz z córką Elżbietą wracają z Moraw ,na które zostały porwane jako dziękczynienie za szczęśliwe ocalenie nadała dominikanom w Łańcucie karczmę z rybnikiem w Markowej Woli. W roku 1403 Jadwiga z Pilicy i Melsztyna zapisała dla dominikanów znaczna sumę na budowę biblioteki klasztornej w Krakowie. Pileccy mieli w kościele Dominikanów w Krakowie swoją kaplicę. Być może jest to miejsce spoczynku Ottona z Pilczy. Od XVII wieku znajduje się na tym miejscu kaplica pod wezwaniem św. Róży Limańskiej wzniesiona w XVII wieku przez Lubomirskich. W tym samym krakowskim kościele pochowany jest późniejszy, XVII wieczny, właściciel Pilicy Jerzy Zbaraski.Wcześniej Jan z Pilczy herbu Topór, będąc kasztelanem radomskim,1 lutego 1329 występuje jako świadek na dokumencie króla Władysława Łokietka,który w Krakowie zapisał dominikanom 60 grzywien na polach w Płaszowie. W kościele św.Jakuba w Sandomierzu, przy środkowym filarze od prawej strony zupełnie odpowiednio dawnemu grobowcowi Adelajdy, znajduje się w wypukło-rzeźbie postać leżącego rycerza opartego na lewym łokciu, a w prawej ręce trzymającego młotek, przy boku jego miecz, a w nogach hełm. Napisu żadnego niema. Podług notatki zakonnika ma to być pomnik Rafała Granowskiego, starosty Sandomierskiego Hetmana i Marszałka Wielkiego Koronnego; robota w nim niezgrabna, pojedyncze części bez żadnego pomiędzy sobą stosunku. Rafał Granowski był podobno przodkiem późniejszego męża Elżbiety z Pilczy, Wincentego z Granowa. lle w tym prawdy trudno jednoznacznie powiedzieć bo sam pomnik traktowany jest zazwyczaj w opisach bezimiennie a ks. Wiśniewski w monografii dekanatu sandomierskiego i kilku innych historyków przypisują go dobrodziejowi klasztoru Andrzejowi Chotowskiemu .Według innej teorii jest to fragment renesansowego nagrobka Stanisława Lipnickiego, herbu Hołobog. Zainteresowanych szczegółowa historią świątyni odsyłam do wspaniałej strony pełnej szczegółowych informacji http://www.swietyjakub.republika.pl/index.html Pozostaje mi tylko dla zachęty dołączyć kilka ilustracji.
Santa, a wiesz co mnie się podoba w tych zamkach ? Lubie sobie właśnie połazić po takich ruinach czy też zdrowych okazałych egzemplarzach i czytająć wcześniej dzieje danego zamku myśleć o tym, kto tu był, kto mieszkał, jacy wielcy mężowie stawali w jego murach, myśleć i wyobrażać sobie jak były zdobywane, jak musieli biedni ludzie cierpieć itp. Widzieć i słyszeć oczami wyobraźni całe życie i dzieje danego zamku. Usiąść sobie gdzieś obok i wyobrażać sobie jak np jakis król na zamek przyjeżdzał, albo np. jak głosi legenda Kazimierz Wielki spotykał się z Esterka w Bochotnicy i inne takie legendy i opowieści....
Ojjj już mi się chce jakis kolejny zameczek najechać zbrojnie na moim rumaku
A w świętokrzyckim palujemy zobaczyc i kielce i chęciny no i oczywiście sam park, w Bodzentynie (jak dobrze wszystko wyjdzie ) przespać jedną nockę.
Dzieki santa

emh łaaaałłł ładnie masz tych zamków, ale to chyba nie tylko w Polsce podbijałaś te zameczki ???
ja mam taka mapę z zamkami i sobie zakreślam który już najechałem.
Kurcze mnie to najbardziej boli ten okres w dziejach naszych zamków , kiedy to sami tubylcy mieszkańcy okoliczni rozbierali je na materiały budowlane , wiele obiektów tak zostało zniszczonych bezpowrotnie. Teraz faktycznie ta świadomość jest troszkę inna.

a stronka oczywiście znana
Ulatał by się biedak do oporu bo wsi miał jakieś pół setki kilku miasteczek nie licząc a grafik służbowy był wypełniony do oporu. Urwać się jednak potrafił.Nie powiem,że na lewiznę bo sprawa jest delikatna. W roku 1354 roku Otto otrzymał zezwolenie papieskie na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Nie ma śladu w dokumentach, który potwierdziłby odbycie podróży, Nie ma też żadnych zapisów, które potwierdzały by obecność Ottona w kraju w ciągu kolejnych sześciu miesięcy. ... czyli jak chciał to umiał pokombinować

W tym samym czasie wybrali się do Ziemi Świętej Mikołaj Wierzynek, Paweł Brzeski i Herman Kramer. Cała wyprawa wydaje się historykom tajemnicza.Według ówczesnych plotek król Kazimierz szukał wówczas żony wśród Tatarów.Są też sugestie, że pielgrzymka była formą pokuty za udział Ottona w zabójstwie księdza Baryczki.


*1007-1013 - druga wojna polsko-niemiecka, tysiące wymordowanej niedawno ochrzczonej (966) ludności,
*1015-1018 - trzecia wojna polsko-niemiecka i pokój w Budziszynie,
*1038-1039 - książę czeski nasz "chrzestny " Brzetysław napada na Polskę. Zajmuje Śląsk a z Gniezna wywozi ciało św. Wojciecha i liczne skarby kościelne.
*1109-1110 - Najazd na Polskę cesarza Henryka V. Obrona Głogowa.
*1124-1128 - Wyprawy misyjne biskupa z Bambergu na Pomorze Zachodnie, chrystianizacja "ogniem i mieczem ",
*1157 - wyprawa cesarza Fryderyka Rudobrodego na Polskę.
*1241 - najazd Tatarów na Polskę, śmierć Henryka Pobożnego.
*1259 - drugi najazd Tatarów na Polskę,
*1262-1306 - najazdy Litwinów na Polskę,
*1287 - trzeci najazd Tatarów.
*1308-1312 - margrabiowie brandenburscy zagrabiają Pomorze Zachodnie.
*1349-1350 - napady Litwinów na Mazowsze, spalenie Warszawy.
*1376 - najazd litewski na Małopolskę.
*1409-1411 - wielka wojna z Krzyżakami.
*1454-1466 - wojna trzynastoletnia między Polską a zakonem krzyżackim o Pomorze Wschodnie.
*1519 - najazd Tatarów na ziemie południowo-wschodnie (Lublin)
*1519-1521 - wojna z zakonem krzyżackim.
*1531-1538 - wojna z hospodarem mołdawskim Petrulą
*1551 - napad Tatarów na kresy wschodnie, spalenie Bracławia.
*1600 - wybuch wojny ze Szwedami.
*1633 - wyprawa turecka na Polskę.
*1648-1654 - bunt prawosławnych Kozaków, wyrżnięcie części katolickiego polskiego społeczeństwa Ukrainy,
1 kwietnia 1656 - król Jan Kazimierz w katedrze lwowskiej ogłasza Maryję Królową Polski i ślubuje: "Ciebie za Patronkę moją i za Królową państw moich dzisiaj obieram " - no i zaraz po tych ślubach:
*1656-1660 - najazd luterańskich Szwedów - zniszczenie i rabunek miast, zamków i katolickich kościołów, a zaraz po wojnie ze Szwedami duchowieństwo na częstochowskiej Jasnej Górze oddaje naród polski: "Rzeczypospolitej bądź Królową i Panią, natchnieniem i Patronką "
*1772 - I rozbiór (katolickiej) Polski dokonany przez katolicką! Austrię, luterańskie Prusy i prawosławną Rosję - w imię jednego i tego samego Boga.
*1793 - II rozbiór Polski, tym razem przez Prusy i Rosję.
*1794 - upadek powstania - rzeź katolickiej Pragi przez prawosławnych Rosjan,
*1795 - III rozbiór Polski przez koalicjantów z I rozbioru.
*1830-1831 - powstanie, upadek i utrata resztek autonomii.
*1846-1848 - Wiosna Ludów, wyrżnięcie części katolickiej szlachty przez katolickich chłopów, z inspiracji katolickiej Austrii.
*1863 - powstanie (styczniowe) Opatrzność pozwala wywieźć wielu uczestników na Syberię, masowe egzekucje. Papież potępia dążenia wolnościowe.
*1939-1945 - eksterminacja części katolickiego narodu polskiego przez hitlerowskie Niemcy i ateistyczno-prawosławny ZSRR. Pięć lat dopustu bożego, miliony ofiar i ogrom zniszczeń.
*1945-1953 - kolejny dopust boży czyli koszmar Stalinowski.
*1954-1989 - łagodniejszy w porównaniu z poprzednim okresem, ateistyczny ustrój totalitarny.


A naród polski to wszystko przetrwał, ja w tym widze rękę Opatrzności.

Ale to tak abstrahując od pomysłu budowy Świątyni Opatrzności Bożej.

Św. Stanisławowi przypisuje naród polski zwycięstwo odniesione nad Turkami pod Chocimiem w 1621 r. W tym dniu 10 X o. Oborski jezuita widział św. Stanisława Kostkę w obłokach, jak błagał Matkę Bożą o zwycięstwo nad Turkami. Przed cudownym obrazem św. Stanisława w katedrze lubelskiej modlił się król Jan II Kazimierz, przypisując jego orędownictwu zwycięstwo odniesione pod Beresteczkiem w 1651 roku. Do grobu i celi św. Stanisława pielgrzymował 13.11.1962 r. papież Jan XXIII. Również w tym miejscu wielokrotnie modlił się kard. Karol Wojtyła, a później - 13.11.1988 r. papież Jan Paweł II.
A tu: Życiorys Świętego

Ludziom odpornym na wiedzę trudno co kolwiek przytoczyć nowego i tak nie zrozumią no ale..
Przypomnę inne czasy prawie 3000 lat przed omawianym okresem
Co do władzy świeckiej i kościelnej. W jednym kraju był taki król Bolek mu było co to biskupa mieczem ściął . Do króla należała też władza sądownicza,, To tak dla przypomnienia

Człek złośliwy rzekłby - inny region, inny świat, inne umocowanie, inny czas - boć przecież inkwizycja (zwłaszcza hiszpańska) w Polsce nie działała, nieprawdaż? Inna sprawa, że jak wyglądała sprawa konfliktu biskupa z królem tego tak naprawdę nie wiemy, podobnie jak tego, czy o ona była powodem ucieczki króla z kraju, czy też może bunt wybuchł wcześniej, a zabicie Stanisława było tylko jednym z efektów. Można też podawać przykłady zgoła odmienne - pamiętasz niewolę awiniońską dla przykładu, gdzie oczywiście król francuski Filip Piękny niczego nie robił bez zgody władzy kościelnej? Toć to właśnie powoływana przez Ciebie XIV-wieczna Europa. Albo co się stało z papieżem po Canossie, przecież to też było przed końcem XV wieku, podobnie jak działania Fryderyka Barbarossy czy Ottona IV nie? Albo jak władza świecka wysłuchiwała opinii hierarchów kościelnych w przypadku likwidacji zakonu templariuszy czy spalenia Joanny d'Arc? Albo jak Kazimierz Wielki przejmował się hierarchami Kościoła? Albo kto nadawał godności inwestyturę kościelną do XII wieku? Itd, itp.

Tym niemniej nie o to chodzi. Sądy świeckie orzekały według prawa świeckiego, sądy kościelne według kościelnego. Jak już wspomniałem, czary były ścigane przez władze świeckie od setek lat, jeszcze na długo przed powstaniem Kościoła katolickiego i chrześcijaństwa w ogóle. Bo czarownictwo było przestępstwem świeckim w prawie mezopotamskim (Kodeks Hammurabiego), w prawie greckich polis (m.in. w tych Atenach, które "cywilizacyjnie wyprzedzały Europę XIV-wieczną o całe dziesięciolecia"), w prawie rzymskim (ustawa XII Tablic, Lex Corneliae de sicariis et veneficis) jeszcze przed narodzeniem Chrystusa, kiedy "Rzym ma wodociągi i zna cement jako spoiwo murarskie" - i po, za czasów cesarstwa walczącego z chrześcijaństwem ("nowelizacje" Legis Corneliae dokonane przez Septymiusza Sewera). I takim pozostało przez długi okres, dopiero później - i nie wszędzie - dorobiono doń chrześcijańską ideologię i zaangażował się w ich ściganie Kościół, co nie zmienia faktu, że przez cały czas pozostawały również przestępstwem świeckim, ściganym przez władze świeckie.

To nie Kościół wymyślił ściganie czarownic - choć oczywiście przez kilka wieków zapisał niekorzystną kartę w ramach tych niechlubnych wydarzeń.

Ponownie polecam Twojej uwadze zapoznanie się ze wspomnianymi aktami i przede wszystkim poczytanie opracowań historycznych.
Polska zmieniła nazwę na : Zjednoczone Królestwo Wszechpolski.

Król: Lech I Kaczyński
Książę:Kazimierz Wielki Marcinkiewicz
Kanclerz w.koronny:Andrzej hrabia Lepper
Hetman w.koronny:Roman hrabia Giertych
Magnateria:ministrowie
Szlachta:posłowie,senatorowie i obywatele
Banici:przestępcy

Hymn rycerski:Niech żyje nam rycerska brać,naszej Polski nie damy kraść !
Niech żyje król !

Mówimy prezydent Wojciechowski, marszałek Piłsudski, król Jan Kazimierz, a oni przecież nie żyją, czego się więc czepiasz tylko "papieża", powinieneś tak samo zakwestionować "prezydenta", "marszałka" i "króla".
Ależ ja się nie czepiam. Ja piszę o dowolności sformuowania. Przecież wielokrotnie słyszymy w TV np do Wałęsy okreslenie "prezydent zrobił to i to" jak również "były prezydent zrobił to i to"

Nie mam nic do określania bez "eks/były", ale to nie znaczy, że popełnię jakiś błąd, jesli powiem o papieżu "były papież", "eks papież", bo niej est to ani błąd językowy, ani tym bardziej logiczny.



pozdrawiam,
michał
Mówimy prezydent Wojciechowski, marszałek Piłsudski, król Jan Kazimierz, a oni przecież nie żyją, czego się więc czepiasz tylko "papieża", powinieneś tak samo zakwestionować "prezydenta", "marszałka" i "króla".
4 MARCA - ŚW. KAZIMIERZ, KRÓLEWICZ






Kazimierz urodził się 3 października 1458 r. w Krakowie na Wawelu. Był drugim z kolei spośród sześciu synów Kazimierza Jagiellończyka. Jego matką była Elżbieta, córka cesarza Niemiec, Albrechta II. Pod jej opieką Kazimierz pozostawał do dziewiątego roku życia. W 1467 r. król powołał na pierwszego wychowawcę i nauczyciela swoich synów księdza Jana Długosza, kanonika krakowskiego, który aż do XIX w. był najwybitniejszym historykiem Polski. "Był młodzieńcem szlachetnym, rzadkich zdolności i godnego pamięci rozumu" - zapisał Długosz o Kazimierzu. W 1475 r. do grona nauczycieli synów królewskich dołączył znany humanista, Kallimach (Filip Buonacorsi). Król bowiem chciał, by jego synowie otrzymali wszechstronne wykształcenie. Ochmistrz królewski zaprawiał ich również w sztuce wojennej.

W 1471 r. brat Kazimierza, Władysław, został koronowany na króla czeskiego. W tym samym czasie na Węgrzech wybuchł bunt przeciwko królowi. Na tron zaproszono Kazimierza. Jego ojciec chętnie przystał na tę propozycję. Kazimierz wyruszył razem z 12 tysiącami wojska, by poprzeć zbuntowanych magnatów. Ci jednak ostatecznie wycofali swe poparcie i Kazimierz wrócił do Polski bez korony węgierskiej. Ten zawód dał mu wiele do myślenia.

Po powrocie do kraju królewicz nie przestał interesować się sprawami publicznymi, wręcz przeciwnie, został prawą ręką ojca, który upatrywał w nim swego następcę i wciągał go powoli do współrządzenia. Podczas dwuletniego pobytu ojca na Litwie Kazimierz jako namiestnik rządził w Koronie. Obowiązki państwowe umiał pogodzić z bogatym życiem duchowym. Wezwany przez ojca w 1483 r. do Wilna, umarł w drodze z powodu trapiącej go gruźlicy. Na wieść o pogorszeniu się zdrowia Kazimierza, król przybył do Grodna. Właśnie tam, "opowiedziawszy dzień śmierci swej tym, którzy mu w niemocy służyli [...], ducha Panu Bogu poleciwszy wypuścił 4 dnia marca R.P. 1484, lat mając 26" - napisał ks. Piotr Skarga. Pochowano go w katedrze wileńskiej, w kaplicy Najświętszej Maryi Panny, która od tej pory stała się miejscem pielgrzymek. W 1518 król Zygmunt I Stary, rodzony brat Kazimierza, wysłał przez prymasa do Rzymu prośbę o kanonizację królewicza. Leon X na początku 1520 r. wysłał w tej sprawie do Polski swojego legata. Ten, ujęty kultem, jaki tu zastał, sam ułożył ku czci Kazimierza łaciński hymn i napisał jego żywot. Na podstawie zeznań legata Leon X w 1521 r. wydał bullę kanonizacyjną i wręczył ją przebywającemu wówczas w Rzymie biskupowi płockiemu, Erazmowi Ciołkowi. Ten jednak zmarł jeszcze we Włoszech i wszystkie jego dokumenty w 1522 r. zaginęły. Król Zygmunt III wznowił więc starania, uwieńczone nową bullą wydaną przez Klemensa VIII 7 listopada 1602 r. w oparciu o poprzedni dokument Leona X, którego kopia zachowała się w watykańskim archiwum.

Święty Kazimierz Kiedy w 1602 r. z okazji kanonizacji otwarto grób Kazimierza, jego ciało znaleziono nienaruszone mimo bardzo dużej wilgotności grobowca. Przy głowie Kazimierza zachował się tekst hymnu ku czci Maryi Omni die dic Mariæ (Dnia każdego sław Maryję), którego autorstwo przypisuje się św. Bernardowi (+ 1153). Wydaje się prawdopodobne, że Kazimierz złożył ślub dozgonnej czystości. Miał też odrzucić proponowane mu zaszczytne małżeństwo z córką cesarza niemieckiego, Fryderyka III.

Uroczystości kanonizacyjne odbyły się w 1604 r. w katedrze wileńskiej. W 1636 r. przeniesiono uroczyście relikwie Kazimierza do nowej kaplicy, ufundowanej przez Zygmunta III i Władysława IV. W 1953 r. przeniesiono je z katedry wileńskiej do kościoła świętych Piotra i Pawła. Św. Kazimierz jest jednym z najbardziej popularnych polskich świętych. Jest także głównym patronem Litwy. W diecezji wileńskiej do dziś zachował się zwyczaj, że w dniu św. Kazimierza sprzedaje się obwarzanki, pierniki i palmy; niegdyś sprzedawano także lecznicze zioła. W 1948 r. w Rzymie powstało Kolegium Litewskie pod wezwaniem św. Kazimierza. W tym samym roku Pius XII ogłosił św. Kazimierza głównym patronem młodzieży litewskiej. W 1960 r. Kawalerzy Maltańscy obrali sobie św. Kazimierza za swojego głównego patrona; otrzymali wówczas część relikwii świętego.

W ikonografii atrybutem Świętego jest mitra książęca. Przedstawiany także ze zwojem w dłoni, na którym są słowa łacińskiego hymnu: "Omni die dic Mariae" - ku czci Matki Bożej, do której św. Kazimierz miał wielkie nabożeństwo. Często przedstawia się w stroju książęcym z lilią w ręku lub klęczącego nocą przed drzwiami katedry - dla podkreślenia jego gorącego nabożeństwa do Najświętszego Sakramentu.

Basiu - jak to jest? Mnie się Lubowla zawsze kojarzyła z Lubomirskimi - pewnie przez Potop. A na zamku przeewodnik mówił, że to od jakichś Luboveskich. Zapytałem jeszcze raz bo myślałem, że się przesłyszałem ale nie - Luboveski.

Zamek w Starej Lubowli wznosi się na wapiennym wzgórzu wystającym z masywu Oślego Wierchu. Historia zamku jest ściśle związana z historią Polski i historią Kasztelanii Sądeckiej. Gród powstał prawdopodobnie w XIII w. W roku 1301 ówczesny król Polski Wacław II Czeski nadał go węgierskiemu magnatowi Jordanowi. W roku 1310 został zdobyty przez pretendenta do tronu węgierskiego Mateusza Czaka, a po jego klęsce powrócił do rąk Jordana. W roku 1384 zamek stal się miejscem spotkania możnowładców polskich i węgierskich na którym omawiane były szczegóły objęcia tronu polskiego przez królewnę węgierską Jadwigę. Ponownie stał się miejsce rokowań polsko– węgierskich w roku 1412, kiedy to Władysław Jagiełło i wielki książę Witold spotkali się na zamku z królem węgierskim Zygmuntem Luksemburczykiem. Celem spotkania była umowa o wzajemnej pomocy w wojnach przeciwko Krzyżakom i Turkom. W tym samym roku Zygmunt Luksemburczy pożyczył od króla polskiego 31 000 kóp groszy praskich przeznaczając je na wojnę z Turcją, a jako zastaw przekazał mu 16 miast spiskich. Stara Lubowla stała się wówczas siedzibą starostwa spiskiego.

Na zamku mieszkali odtąd osadzanie przez króla polskiego starostowie. Byli to kolejno Paweł Gładysz, Zawisza Czarny, Piotr Szafraniec, kardynał Zbigniew Oleśnicki, a po nim Mikołaj Komorowski. W następnym stuleciu – Kmitowie, Jordanowie, Bonerowie. Od roku 1591 starostwo spiskie stało się dziedziczną własnością rodu Lubomirskich. Król August III mianował starostą spiskim swoją żonę Józefinę, a po niej został nim faworyt króla hrabia Brühl. Ostatnim starostą spiskim był książę Kazimierz Poniatowski.

W tym czasie zamek był przez kolejnych posiadaczy rozbudowywany i upiększany. W roku 1553 zamek spłonął ale został na polecenie króla Zygmunta Augusta odbudowany przez starostę Jana Bonera z Balic. Szczególnie duże zasługi w rozbudowie zamku położyli Lubomirscy dla których stał się drugą po Nowym Wiśniczu siedzibą rodową. W czasie potopu szwedzkiego (1655) w tutejszym zamku złożono skarb i klejnoty koronne. Scena powitania powracającego ze Śląska króla Jana Kazimierza przez starostę spiskiego Jerzego Lubomirskiego została sugestywnie opisana przez Henryka Sienkiewicza w „Potopie”.

W roku 1658 na mocy uchwały sejmu Rzeczypospolitej zamek w Starej Lubowli stał się jedną z sześciu twierdz granicznych będących na utrzymaniu państwa. W roku 1768 próbę jego zdobycia podjęli konfederaci barscy. Był tu więziony schwytany w Spiskiej Sobocie Maurycy Beniowski. Udało mu się uciec przy pomocy zakochanej w nim córki mieszczanina ze Spiskiej Soboty.

W XIX w za czasów zaborów zamek popadł w ruinę. W roku 1883 został wykupiony prze hrabiego Andrzeja Zamoyskiego, który utworzył tu szkolę rzemiosł. Obecnie zamek pozostaje od lat w nieustającym remoncie. We wnętrzach urządzono muzeum, gdzie obejrzeć można portrety Lubomirskich, pamiątki dotyczące historii zamku i wystawę poświęconą rzemiosłom.


(tekst pochodzi z roku 2004)

B.
Mówisz, że król najlepszy, no to popatrz:
Władcy polscy (chronologicznie):
Mieszko I (ok. 935-992) - zbudował potężne państwo, ale zaraz potem ożenił się z młodą mniszką i w testamencie podzielił państwo między trzech synów, w tym dwóch tej mniszki. Całe szczęście, że Bolesław Chrobry ich pogonił

Bolesław Chrobry (966-1025)Koronowany w 1025 roku
Przegonił dwie żony, trzecia go wzięła za twarz, po zdobyciu Kijowa zgwałcił tamtejszą księżniczkę i zabrał do Poznania jako kochankę
Mieszko II (990-1034)Koronowany w 1025 roku
Fujara, we wszystkim się słuchał żony Niemki, pogoniono go.
Kazimierz Odnowiciel (1016-1058)
do tego raczej nie można się przyczepić
Bolesław Śmiały (1040-1081)Koronowany w 1076 roku
O kurde, cała kupa ladacznic, zamordował biskupa
Władysław Herman (1042-1102)
Rogacz, jego wojewoda Sieciech, sypiał jawnie z jego żoną, Judytą
Bolesław Krzywousty (1086-1138)
Fajny kolo ale na koniec zgłupiał, podzielił państwo
Władysław Wygnaniec (1105-1159)
niedołęga
Bolesław Kędzierzawy (1121-1173)
pijak
Mieszko Stary (1122-1202)
akurat nie wiem
Kazimierz Sprawiedliwy (1138-1194)
akurat nie wiem
Mieszko Plątonogi (1130-1211)
wysługiwał się Niemcom
Leszek Biały (1186-1227)
akurat nie wiem
Władysław Laskonogi (1161-1231)
wysługiwał się Niemcom
Henryk Brodaty (1165-1238)
klerykał
Henryk Pobożny (1196-1241)
klerykał
Bolesław Rogatka (1220-1278)
cwaniak i kanciarz
Konrad Mazowiecki (1187-1247)
wdał się z Krzyżakami
Bolesław Wstydliwy (1226-1279)
dupa, prawiczek
Bolesław Pobożny (1221-1279)
klerykał
Leszek Czarny (1240-1288)
nie wiem, ale chyba coś jest na niego
Henryk Probus (1257-1290)
nie wiem
Przemysł II (1257-1296)Koronowany w 1295 roku
zamordował żonę
Wacław II (1271-1305)Koronowany w 1300 roku
Czech, kradł i wywoził do Pragi
Władysław Łokietek (1260-1333)Koronowany w 1320 roku
fajny facet, pierwszy polski wspinacz jaskiniowy
Kazimierz Wielki (1310-1370)Koronowany w 1333 roku
chyba największy koronowany dziwkarz w Europie. Nie przepuścił żadnej babie
Ludwik Węgierski (1326-1382)Koronowany w 1370 roku
łajza
Jadwiga (1371-1399)Koronowany w 1384 roku
coś tam było z tym Wilhelmem i to w wieku 14 lat
Władysław Jagiełło (1351-1434)Koronowany w 1386 roku
Przesądny, baby nim rządziły
Władysław Warneńczyk (1424-1444)Koronowany w 1434 roku
Wdał się w niepotrzebną awanturę
Kazimierz Jagiellończyk (1427-1492)Koronowany w 1447 roku
ok facet
Jan Olbracht (1459-1501)Koronowany w 1492 roku
dziwkarz
Aleksander Jagiellończyk (1461-1506)Koronowany w 1501 roku
słabowity
Zygmunt Stary (1467-1548)Koronowany w 1506 roku
Pantoflarz
Zygmunt August (1520-1572)Koronowany w 1529 roku
kolejny kurwiarz
Henryk Walezy (1551-1589)Koronowany w 1574 roku
pederasta
Stefan Batory (1533-1586)Koronowany w 1576 roku
dla korony ożenił się z brzydką i starą babą
Zygmunt III Waza (1566-1632)Koronowany w 1587 roku
Pobożniś
Władysław IV (1595-1648)Koronowany w 1632 roku
kurwiarz
Jan Kazimierz (1609-1672)Koronowany w 1649 roku
Agent wywiadu francuskiego, odbił żonę własnemu podskarbiemu
Michał Korybut Wiśniowiecki (1640-1673)Koronowany w 1669 roku
żarłok, dziwkarz, głupek
Jan III Sobieski (1629-1696)Koronowany w 1674 roku
Zadawał się z Szwedami w czasie "Potopu", pantoflarz
August II Sas (1670-1733)Koronowany w 1697 roku
pijak, dziwkarz, żarłok
Stanisław Leszczyński (1677-1766)Koronowany w 1704 roku
Awanturnik, prawdopodobnie agent francuski
August III Sas (1696-1763)Koronowany w 1733 roku
pijak, dziwkarz, żarłok
Stanisław August Poniatowski (1732-1798)Koronowany w 1764 roku -dziwkarz, agent rosyjski
Cytuję fragment z jednego felietonu:
"Zawodowy lustrator jest najczęściej człowiekiem stosunkowo młodym. Optymalne jest urodzenie po 1972. Nieźle wykształconym, dobrze zarabiającym i tak bardzo ambitnym, że nie zadowala go zajmowana pozycja"
No i dlatego należy zlustrować tych co kolejną wymarzoną pozycję zajmują bo a nuż coś się znajdzie i pozycja się zwolni. Lustracja w polskim wykonaniu jest po prostu formą przyspieszonej wymiany pokoleniowej stanowisk. Najlepszym tego dowodem, że tą szczególnie drastyczną ustawę lustracyjną, tak drastyczną, że się nawet nie spodobała bliźniakom, wypichcili zgodnie "młode wilki" z PO i PiS.
Historycy z IPN uprawiają historię trochę taką jak Henryk Sienkiewicz w Trylogii - czyli dla pokrzepienia serc (oczywiście młodej prawicy). Sienkiewicz w tym zbożnym celu dopuścił się do wielu przekłamań. Np hetman polny litewski Gosiewski - dla Sienkiewicza bez skazy bo walczył z Szwedami. W rzeczywistości złodziej, który przywłaszczał sobie żołd dla podkomendnych, w końcu ubity przez własnych żołnierzy. Czarniecki - "jam nie z soli ani roli..." - tak naprawdę to umiał perfekcyjnie wprost dbać o własne sprawy finansowe. Sobieski miał wyznaczoną pozytywną rolę w III części Trylogii, dlatego przy wymienianiu zdrajców, którzy przeszli na służbę do króla szwedzkiego nie wymienia się Jana Sobieskiego lecz bliżej nie określonego "starostę jaworowskiego", którym wlaśnie wtedy Sobieski był. A król Jan Kazimierz? Pomnikowa wręcz postać - w rzeczywistości łobuz i dziwkarz itd itd itd.

Ale już droga dla 85-letniej starszej Pani z Białegostoku do Morskiego Oka to już nie. Biedna starsza Pani nie dość, że ma 600 kilometrów pod Tatry to jeszcze jej się każe iść przez Psią Trawkę (dobrze, że nie przez Zawrat).
Skrajny egocentryzm !!!


Będę brutalnie szczery - 85-letnia starsza Pani nie musi koniecznie odwiedzać Morskiego Oka. Jeśli nie zrobiła tego do tej pory to trudno. Ja np. Nepalu też nie widziałem.
Idąc po linni Waszego rozumowania, drodzy Jagiellończycy, zapytuję jak 85-letnia starsza Pani ma się dostać na Rysy lub Gierlach. Przez karygodne zaniedbanie chyba jeszcze dotąd nie pobudowano kolejek linowych. Te końskie furki do Moka to też prymityw - dlaczego nie kursuje super nowoczesny i klimatyzowany autobus.
Konstytucja RP nie gwarantuje wszystkim wygodnego dojazdu do Morskiego Oka i oby tak pozostało.
Król Kazimierz Jagiellończyk zadbał o odpowiednią edukację dla swoich synów - Wasi nauczyciele chyba byli nie tak dobrzy jak Jan Długosz - z Waszej sztuki prowadzenia polemiki wyraźnie to wynika.
Arrasy wawelskie




"Gdyby zapytać przeciętnego Polaka co wie o wawelskich arrasach, okazałoby się, że wbrew pozorom całkiem dużo. Po pierwsze, nie ma najmniejszego problemu z ich umiejscowieniem - każdy wie, że od lat zdobią one królewskie komnaty na Wawelu. Nie wszyscy zapewne pamiętają, że do Polski zostały sprowadzone przez królów Zygmuntów (Starego i Augusta) z flandryjskiej Antwerpii, z miasta Arras - stąd ich nazwa. Pewien problem nastręczyć mogą daty, które, jak to zazwyczaj daty, szybko ulatują z pamięci, przypomnijmy więc, iż pierwsze zamówienie na 16 sztuk gobelinów złożone zostało w roku 1523. W okresie 20-tu lat przybyło ich do Polski 356 sztuk.

Arrasy nie były zamawiane przypadkowo, król Zygmunt August dokładnie sprecyzował zamówienie, zarówno pod względem tematyki, jak i wymiarów zamawianych tkanin. Sceny biblijne, krajobrazowe, zwierzęce oraz motywy groteskowe i herbowe, projektowane przez flamandzkich malarzy Willema Tonsa i Michela van Coxiena, nie tylko musiały układać się w odrębne cykle tematyczne, lecz także mieć kształty i rozmiary pasujące co do milimetra na konkretne ściany królewskich komnat. Niektóre z nich są całkiem spore, zdarzają się nawet arrasy o rozmiarach 5x9 m.

Warto wspomnieć, że arrasy nie zawsze wisiały w salach na wawelskim wzgórzu. Po śmierci Zygmunta Augusta stały się one najpierw własnością jego sióstr, a potem dopiero Rzeczpospolitej. Jan Kazimierz po swojej abdykacji zażądał za nie dożywotniej pensji. Sejm Rzeczypospolitej musiał za czasów panowania Augusta II Sasa wykupić część z nich, zastawioną u jednego z gdańskich mieszczan, po czym dla ich bezpieczeństwa złożył je nie na Wawelu, ale w klasztorze Karmelitów w Warszawie.

Po ostatnim rozbiorze Polski, w roku 1795 zostały wywiezione do Rosji, do Petersburga, skąd wróciły, zwrócone przez rząd radziecki, dopiero po pierwszej wojnie światowej w 1921 roku. Jednakże nie wisiały w komnatach wawelskich długo, II wojna światowa i obawa przed rabunkiem spowodowały, że jedne z piękniejszych zabytków tkactwa artystycznego, zostały wywiezione najpierw do Rumunii, potem do Francji i Anglii, a w końcu do Kanady, skąd po usilnych zabiegach wróciły do Polski 16 stycznia 1961 roku, aby zawisnąć w komnatach królewskich na Wawelu. Do naszych czasów zachowało się zaledwie 136 sztuk arrasów. Są one pieczołowicie konserwowane w wawelskich pracowniach; co pewien czas poddawane są gruntownemu czyszczeniu. Nie wszystkie są eksponowane jednocześnie, aby uniknąć niekorzystnego wpływu światła i kurzu, często zmienia się ich ekspozycja."
Film „10 lat Powiatu Wodzisławskiego”, …. i fałszowanie historii.
Na stronie internetowej Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śląskim można zobaczyć kilku minutowy film „10 lat Powiatu Wodzisłaskiego”. Można tam też znaleźć informacje następującej treści: „Starostwo Powiatowe w Wodzisławiu Śląskim wraz z telewizją TVT wyprodukowało film promocyjny o Powiecie Wodzisławskim, który pokazuje jak rozwijał się Powiat Wodzisławski w ciągu ostatnich 10 lat”. Jest też następujący tekst: „Jego premiera miała miejsce w Wodzisławskim Centrum Kultury 22 listopada 2008 r. podczas uroczystej inauguracji obchodów 10-lecia Powiatu Wodzisławskiego. Film został również wyemitowany na antenie regionalnej telewizji TVT.”
Każda władza ma prawo prezentować swoje osiągnięcia przy różnych okazjach i w różnych formach. Jedną z takich form jest na pewno film zrealizowany przez powiatową władzę samorządową. Nie czuję się uprawniony do oceny tego filmu, ale chcę odnieść się do niewielkiego fragmentu dotyczącego historii. Otóż z ogromnym zdziwieniem już na początku filmu usłyszałem następujący komentarz : „ustanowiony jeszcze w XVI wieku urząd starosty wodzisławskiego jest jednym z najstarszych w Polsce”. Po tych słowach ogarnęła mnie ogromna konsternacja i niedowierzanie. Pamiętam bowiem jeszcze z czasów szkoły podstawowej o tym, że urząd starosty został wprowadzony w Polsce za czasów króla czeskiego Wacława II a była to końcówka wieku XIII. Urząd ten jeszcze bardziej umocnił król Kazimierz Wielki (1310 – 1370, panował od 1333). Tak więc urząd starosty w Polsce funkcjonował już 200 lat i dziwi fakt, że elementarna wiedza z historii Polski nie jest znana przez twórców tego filmu. Ja nie wiem, czy film z takim tekstem świadczącym o nieznajomości podstawowych faktów z dziejów naszej Ojczyzny jest promocją powiatu. Nie wiem, czy on jest prezentowany w szkołach, bo taka dezinformacja na pewno przyniesie więcej szkód niż pożytku.
Druga sprawa to autorytatywne stwierdzenie, że obszar dawnego państwa wodzisławskiego pokrywa się z obszarem dzisiejszego powiatu wodzisławskiego. Wydaje się, że jest to stwierdzenie na wyrost i już bardziej pasuje porównanie obszaru pierwszego powiatu wodzisławskiego z obszarem byłego państwa stanowego niż z obszarem dzisiejszego powiatu. Choć i to porównanie na pewno będzie kontrowersyjne. Wracając do obszaru dzisiejszego powiatu to przecież nigdy w skład państwa stanowego nie wchodziły takie miasta i gminy obecnego powiatu jak: Rydułtowy, Pszów, Radlin, czy Lubomia a z obecnego obszaru gminy Gorzyce tylko nieznaczna jej część była częścią państwa stanowego. Z dawnego obszaru państwa stanowego dzisiejsze jednostki administracyjne takie jak Wodzisław, Marklowice. Mszana i Godów stanowią cześć obecnego powiatu. Widać z tego, że na dziewięć gmin tylko cztery z nich można uznać za część dawnego wolnego mniejszego państwa stanowego Wodzisław.
Bardzo to przykre, że podobnie jak w publikacjach wydanych przez Urząd Miasta Wodzisławia Śląskiego tak i też w materiale filmowym Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śląskim jest fałszowana historia.
Kazimierz Mroczek
członek Towarzystwa Miłośników Ziemi Wodzisławskiej
* Starosta… Urząd s. został wprowadzony do Polski w końcu XIII w. przez Wacława III… (Słownik Historii Polski, wyd. VI, WP, Warszawa 1973) i Starosta….„W Polsce od końca XIII wieku wysoki urzędnik państwowy….Urząd s. wprowadzony przez Wacława II zyskał jeszcze na znaczeniu w czasach Kazimierza III Wielkiego…” (Encyklopedia szkolna – Historia, WSiP, Warszawa 1993, s.656)
Prymas zaprzecza, nasze źródła potwierdzają

Cezary Gmyz , Rz
Prymas Polski kardynał Józef Glemp zaprzecza, jakoby odmówił zeznań w procesie beatyfikacyjnym księdza Jerzego Popiełuszki lub by sprzeciwiał się rozpoczęciu tego procesu. Nasi informatorzy podtrzymują swoją wersję.

- Nie odmówiłem [zeznań przed Trybunałem Beatyfikacyjnym]. Zwróciłem się do prowadzących proces z pytaniem, dlaczego nie zostałem przesłuchany - mówi prymas Józef Glemp w rozmowie z IAR.

Ks. infułat Zdzisław Król, postulator w procesie beatyfikacyjnym na szczeblu diecezjalnym, zaznaczył w wypowiedzi dla PAP, że "jedynym człowiekiem, który nie chciał składać zeznań w tym procesie był biskup Kazimierz Romaniuk [emerytowany biskup diecezji warszawsko-praskiej]".

– To nie chodzi o formalną odmowę. W Kościele funkcjonują zupełnie inne stosunki. Podwładny nie zrobi nic wbrew woli przełożonego, nawet wyrażonej nieformalnie. W Rzymie brak zeznań prymasa, który był w tę sprawę zaangażowany, budził zdziwienie – mówi nam jeden z duchownych.

Zwraca uwagę, że obecna wersja ks. Króla, który twierdzi, że zeznań odmówił jedynie biskup Romaniuk, różni się od tego, co postulator powiedział w wywiadzie dla dziennikarzy "Tygodnika Powszechnego". – Nie będę mówił o tych, którzy nie chcą świadczyć w procesie beatyfikacyjnym, bo wstydzą się swojej ówczesnej postawy – mówił infułat księdzu Adamowi Bonieckiemu i Michałowi Okońskiemu.

Ks. Rafał Markowski, rzecznik Archidiecezji Warszawskiej wydał oświadczenie, że prymas chciał zeznawać, ale Trybunał uznał, że „przytoczenie publicznych wypowiedzi Księdza Prymasa na temat życia i śmierci ks. Jerzego jest wystarczające.”

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski polemizuje z tym poglądem. – W toku procesu powinny być przesłuchane wszystkie osoby, które mogą wnieść istotne wiadomości, a ksiądz Prymas taką osobą niewątpliwie jest. Zeznania przed Trybunałem mają o wiele większe znaczenie, gdyż składane są pod przysięgą – mówi duchowny. Twierdzi, że względy formalne nie powinny być przeszkodą w przesłuchaniu. – W takiej samej sytuacji zwierzchnika diecezji jest kardynał Stanisław Dziwisz, a nikt nie wyobraża sobie, by można było pominąć jego zeznania w procesie kanonizacyjnym Jana Pawła II – mówi duchowny.

http://www.rp.pl/artykul/2,270524_Prymas_zaprzecza__nasze_zrodla_potwierdzaja.html


Pani Katarzyno,
liczę, że kara dla Pana Macieja Węża zostanie anulowana, a Pani i Pani Grażyna Witebska odzyskacie głos na Forum SWS. Uważam, że po prostu w zaistniałej nie mogę brać udział w dyskusji na Forum SWS (ma Pani rację, że trudnej, bo ew. oponenci, a przecież tacy są w SWS, wybrali taktykę na przemilczenie i ograniczaja sie jedynie do ostrych ataków personalnych z doskoku - Krzysztof Król był tu wyjątkiem, gdyż podjął wymianę argumentów i dzieki temu było ciekawie). Ubolewam nad tym, bo w SWS jest wielu ciekawych ludzi, a fakt, że mają inne poglądy daje świetną okazję do szermierki na argumenty.

Pana Krzysztofa Markuszewskie bronię, bo dał sie poznać także z bardzo dobrej strony a ponadto - jako zwolennik luistracji - jest wielu z nas bliski ideowo. Znalazł się w arcytrudnej sytuacji i - jak sądzę chwilowo - stracił zimną krew. Jeżeli i on zrezygnuje, to szanse na nasz powrót na Forum SWS będą - jak sądzę - żadne.

Natomiast Pan Kazimierz Michalczyk zwrócił uwage na Forum SWS na arcyważny aspekt sprawy, który jakoś nam umknął.

http://forum.sws.org.pl/viewtopic.php?t=2618

Oprócz wyeliminowania Pani i Pani Witebskiej oraz kary nałożonej na Pana Macieja Węża kwestią - z pewnością jeszcze bardziej istotną - jest sformułowane przeciwko Pani oskarżenie, które - z tego co prześledziłem Pani wypowiedzi i wypowiedzi Pani adwersarzy (szczegółówe linki i cytaty podaje Pan Kazimierz Michalczyk na Forum SWS) jest bardzo poważne i całkowicie bezpodstawne.

Sprawa musi być wyjaśniona, bo takich oskarżeń nie molno stawiać lekkomyślnie!

Ciągle mam nadzieję, że sprawa jednak się rozwiąże i zostanie zakończona (konieczne będą przeprosiny) a cały ten konflikt raczej wzmocni niz osłabi więzi międzyludzkie ("co nas nie zabije, to nas wzmocni").

PS

Administratorów i wszystkich Czytelników Forum SW przepraszam, że sprawy dotyczące SWS wałkujemy na Forum SW, ale mamy do czynienie z czymś na kształt sytuacji nadzwyczajnej. Pani Katarzyna nie może a ja nie chcę wałkować tej sprawy na Forum SWS.
Zresztą Forum SW jest swego rodzaju beneficjentem tej sytuacji, gdyz coraz więcej ciekawych ludzi z Forum SWS zaczyna pisać także na Forum SW i robi się na tych gościnnych stronach jeszcze bardziej kolorowo .

A swoją drogą, to obecna sytuacja sporów między dawnymi towarzyszami walki z komuną (obecny kryzys na Forum SWS nie jest przecież jedynym tego typu konfliktem, że przypomne niedawną ostrą dyskusję na Forum SW dotyczacą Andrzeja Czumy czy Stefana Niesiołowskiego) przypomina mi tę, w jakiej znalazła sie polska emigracja po Powstaniu Listopadowym. Jeszcze wiele lat po roku 1831 polska emigracja we Francji żyła sporami z czasów Powstania i między sobą było im bardzo trudno sie dogadać. Tak, jak nam. Co ciekawe spory te nie wiążą się z żadnym realnym konfliktem interesów, który istniałby dzisiaj. I tak juz chyba bedziemy mieli, aż umrze ostatni weteran walk z komuną.
http://wiadomosci.onet.pl/1494763,11,item.html

Kraj PAP, MFi /17:00

Jan Kulczyk nowym konfratrem zakonu paulinów


Jan Kulczyk
AFP


W uznaniu wieloletniego wsparcia finansowego dla renowacji jasnogórskiego klasztoru oraz innych przedsięwzięć tamtejszych paulinów, do konfraterni tego zakonu został przyjęty znany biznesmen Jan Kulczyk - poinformowało biuro prasowe Jasnej Góry.
Konfraternia paulińska nie jest prawną organizacją; wyraża duchową łączność zakonu z uprzywilejowanym gronem jego dobrodziejów, przyjaciół i współpracowników. Mogą do niej należeć osoby duchowne i świeckie. Przyjęcie do konfraterni jest dowodem wdzięczności paulinów za działania na rzecz zakonu.

Według paulinów, Kulczyk współfinansował m.in. konserwację jasnogórskiej wieży, refektarza, zabytkowej Starej Biblioteki, Kaplicy Matki Bożej i Sali ojca Kordeckiego; ufundował również kamery dla strony internetowej Biura Prasowego, a także specjalny samochód-kaplicę dla obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej, nawiedzającej parafie w Polsce. Obecnie biznesmen współfinansuje remont Bastionu św. Barbary. Tradycja konfraterni paulińskiej sięga czternastego wieku. Imię i nazwisko konfratra wpisywane jest od tego czasu do specjalnej księgi, a znaczniejszym osobom (np. kardynałom, królom) wystawiany jest ozdobny dokument. Niektórzy najważniejsi konfratrzy wpisywali się do księgi własnoręcznie i składali przy tej okazji zobowiązania, wota i dary.

W ciągu kilku wieków dyplom konfratra zakonu paulinów otrzymali m.in.: rodzina królewska Kazimierza Jagiellończyka, król Jan Kazimierz, konwent benedyktynów w Tyńcu, Henryk Sienkiewicz, Józef Ignacy Kraszewski, Prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński i obecny prymas Polski kard. Józef Glemp.

Konfratrami zakonu paulinów są też m.in. kard. Franciszek Macharski, abp Stanisław Nowak i bp Antoni Długosz, abp Bronisław Dąbrowski, Lech Wałęsa, ks. prał. Henryk Jankowski, kard. Henryk Gulbinowicz, Ryszard Kaczorowski, ks. inf. Ireneusz Skubiś oraz prymas Węgier kard. Erdö Péter.

Nie trzeba komentarza ,jak przeczytamy 75% nazwisk...
Robert Majka z Przemyśla,tel.506084013 mail:robm13@interia.pl
W II RP legioniści i powstańcy dostawali pracę w urzędach, w policji w służbach specjalnych. Wszedzie tam, gdzie potrzeba było mieć pewność, że zdrada nie nastąpi! W III RP odsunięto od władzy, stanowisk a nawet pracy, wszystkich tych co o niepodległą Polske walczyli ale sprzeciwiali się zdradzie magdalenkowej i okrągłemu stołowi.

Jaką mamy Poske widzi każdy!

Budujący IV RP dedykuję madrość naszych króli, którzy zbudowali potęgę światową I RZECZPOSPOLITEJ:

"Z objęciem dziedzictwa Rusi Czerwonej przez króla Kazimierza Wielkiego, rozwija się tu osadnictwo polskiego rycerstwa, osadnictwo wojskowe, dla zabezpieczenia południowej i wschodniej granicy państwa polskiego. Z tych to osadników powstaje dzisiejsza szlachta zagrodowa, tak licznie na Podkarpaciu i we wschodniej Małopolsce osiadła.

Chcąc bowiem oprzeć swe rządy raz na zawsze na elemencie pewnym, sobie oddanym i wiernym, - król Kazimierz Wielki, jak i następni rządzący Rusią z ramienia króla polskiego i węgierskiego Ludwika, - Władysław książę Opolski, oraz król Władysław Jagiełło, przeprowadzili masową kolonizację, która miała charakter najoczywistszego osadnictwa wojskowego.
Któż bardziej zasługiwał na to zaufanie królewskie, któż miał tu być filarem państwowości polskiej i obrońcą tej ziemi jeśli nie ci, którzy dali już dowody waleczności i męstwa w usługach Państwu Polskiemu, przy różnych okazjach, w ciągłych walkach prowadzonych z rożnymi nieprzyjaciółmi kraju.Więc rycerstwu polskiemu zasłużonemu w bojach, powierzyli królowie polscy straż na ziemiach wschodnich. Bo ci jedynie dawali gwarancję zabezpieczenia granic murem zbrojnej siły.

Przyznam, że też czytałem o tej historii, ale nigdy nie wspominano o tym, że Kazimierz zgwałcił Klarę. Może polscy historycy nie bardzo byli skorzy do przyjmowania tej wersji. Nobliwy król Kazimierz i gwałt - to nie wyglądało dobrze.

Jasienica użył określenia "uwiódł". Ale gdyby to było faktycznie "zwykłe" uwiedzenie, to Klara raczej nie chwaliłaby się ojcu... Przynajmniej na zdrowy chłopski rozum. Do tego Jasienica dalej napisał: o "zszarganej opinii" (w stos. do Kazimierza). Można domniemywać, że nasz król zachował się jak zbój...
Przyznam, że też czytałem o tej historii, ale nigdy nie wspominano o tym, że Kazimierz zgwałcił Klarę. Może polscy historycy nie bardzo byli skorzy do przyjmowania tej wersji. Nobliwy król Kazimierz i gwałt - to nie wyglądało dobrze.

Poza wspomnianymi kochankami była jeszcze Krystyna Rokiczana - mieszczka z Pragi, poddana cesarza Karola Luksemburskiego. Ale najciekawsza jest legenda o tym, jak król Kazimierz zagubił się pewnego dnia na polowaniu. Schronienia udzielili mu potem chłopi. Możny pan nie przedstawił się im oczywiście jako król, oni zaś nie wypytywali go kto zacz. Następnego dnia miał odjechać, ale że rodzina miała nowo narodzone dziecię, które zamierzała ochrzcić, zaprosili swojego gościa, żeby został jego ojcem chrzestnym. Zgodził się. Dalej legenda mówi, że za jakiś czas przybył, wraz z orszakiem i wtedy biedni gospodarze, usłyszawszy jak dworzanie zwracają się do ich niegdysiejszego gościa "Wasza Wysokość", zdali sobie sprawę kogo gościli. To jeden ze składników legendy dobrego króla Kazimierza, "króla chłopków" jak go później określała szlachta. Kto wie, może to dziecko z tej legendy było jego, a pewne fakty przez lata uległy przemieszaniu i zatarciu . Znając temperament Kazimierza do kobiet i jego liczne miłostki, wydaje mi się to prawdopodobne.

PS. Czy Cudka i Estera to ta sama osoba?
Nie. Cudka była żoną jednego z dworzan króla- Niemierzy z Gołczy, a Estera(niekoniecznie postać historyczna) była żydowską dziewczyną
Jak zawsze nieoceniony Strategos dopełnił kwestię

Swoją drogą nie dość, że akurat tą biografię uważałem za jedną z najlepiej napisanych książek Krawczuka, to jeszcze sam Herod stał mi się jakiś taki... bliski
Zwłaszcza jak sobie poczytałem o Ludwiku XI "królu-pająku" Kendalla - odniosłem wrażenie, że gdyby tych dwóch spotkało się kiedyś w jednym miejscu i czasie, to bez trudu znaleźliby wspólny język, bo obaj doskonale rozumieli, o co chodzi w owej grze zwanej "walką o władzę". No i nie mam wątpliwości, że do tego duetu pasowałby także nasz król Kazimierz, który potrafił wyprowadzic Polskę z opałów w sumie podobnych do tych, w jakich znalazła się Palestyna za czasów Heroda. Może tylko nasz Kazio mniej tępił własną rodzinę, ale ogólne metody miał równie skuteczne (i brutalne w razie potrzeby) co Herod i Ludwik.
Mam przyjemność przyjemność poinformować,że pierwszy tematyczny 'rozdział' moich zasad WAB dotyczących XVII wieku - 'Od Pskowa do Parkan', wciąż pod bardzo pretensjonalnym tytułem "Matka wszystkich wojen' (wersja 1.01 - maj 2008), jest dostępny do wysyłki dla zainteresowanych. Na rozdział składa się:
- krótkie wprowadzenie historyczne do Wojny Trzydziestoletniej
- nader ogólna mapa konfliktu
- krótkie kalendarium najważniejszych bitew i starć
- 14 armii z okresu:
Lista armii i ich kody:
Szwecja 1630-1635 – SZ30-35
Szwecja 1636-1648 – SZ35-48
Cesarstwo austriackie – C
Hiszpania – H
Liga Katolicka/Bawaria – LK/B
Protestanci 1618-1622 – P18-22
Protestanci 1622-24 – P22-24
Protestanci 1631-1648 – P31-48
Dania 1625-1629 – D25-29
Dania 1643-45 –D43-45
Mansfeld - M
Saksonia –S
Francja – F
Weimarczycy – W
Siedmiogród (Transylwania) – T(S)
- większość ze sporą listą armii historycznych, część także z bohaterami historycznymi. Wszystkie listy armijne są (mam nadzieję) uaktualnione.
Rozdział wymaga jeszcze sporo pracy (np. reszta bohaterów historycznych), niemniej jednak jeżeli ktoś z Czytelników chciałby się z nim zapoznać proszę o kontakt - post w tym temacie/priv/ lub bezpośrednio na mój email, żebym wiedział gdzie wysyłać - grimme@tlen.pl
Będę niezwykle wdzięczny za wszystkie uwagi, wszelaka krytyka (nie)mile widziana (oczywiście żartuję, można a wręcz należy krytykować!), chętnie odpowiem na wszelkie pytania.

Dostępna jest także aktualna wersja przepisów głównych 'Od Pskowa do Parkan' (wersja 1.07 - maj 2008), która jednak w ciągu najbliższego miesiąc powinna ulec zmianie i rozszerzeniu.

Chwilowo odpoczywam od W30L (poza pracami nad wersją anglojęzyczną rozdziału znaczy się...), na desce kreślarskiej znajdują się konflikty z Kozakami 1648-1653, a w nim między innymi:
1) armie RON z bitew:
- Korsuń 1648
- Żółte Wody 1648
- dywizja 'Jaremy' Wiśniowieckiego latem 1648
- Piławce 1648
- armia z 'rozbitków' piławieckich (obóz pod Zamościem - jesień 1648)
- Zbaraż 1649
- Zborów 1649
- armia litewska 1649/1650
- dywizja Kalinowskiego w rajdzie na Ukrainę - luty-maj 1651
- Beresteczko 1651
- Biała Cerkiew 1651
- Batoh 1652
- Suczawa 1653
- obóz w Żórawnie 1653

Wszystkie używają oddziałów z głównej listy armijnej, niemniej jednak poszczególne listy historyczne mają specjalne zasady, nieraz róźny koszt punktowy oddziałów, etc
Z bohaterów historycznych 'wystąpią':
- król Jan Kazimierz
- hetman wielki koronny Mikołaj Potocki
- hetman polny koronny Marcin Kalinowski
- hetman polny litewski Janusz Radziwiłł
- ks. Jeremi Wiśniowiecki


Pozdrawiam

Kadrinazi
Sorry edytowałem wcześniej wyżej.

Niezdolny do ekspansji brzmi dla mnie zbyt deterministycznie .

Gdyby Dynastia Piastowska trwała dłużej a Kazimierz Wielki wychował potomka mógłby on z powodzeniem kontynuować aktywność ojca na wschodzie( Przyłączenie Rusi Czerwonej w rywalizacji z Litwą obyło się agresywnie acz mało spektakularnie ) co oznaczałoby zerwanie więzi z Węgrami albo ...współpracę z nimi.

Kazimierzowska tradycja łamania oporu szlachty w ramach państwa stanowego wydaje się całkiiem możliwa.
Facet trochę się orientował jak z tym na Zachodzie bywało.


Edit :Nie ma nigdy łatwo w monarchii stanowej . To zawsze walka z interesami możych.
Normalnie król w tych walkach opierał się na miastach.
Tyle ,że w warunkach polskich miasta były zamieszkane w dużej mierze przez niezbyt lojalnych Niemców ( fatum konfliktu z Zakonem)a w każdym razie przez nich rządzone.To wymagało rozwagi i zręczości . Jakis czas musiał upłynąc po stłumionym przez Łokietka buncie wójta Alberta aby rany się zabiźniły.Elementem tej nowej polityki mogły być przyjazne relacje Kazimierza z Zakonem .Oni na Litwę my na Ukrainę .

Zniszczenie Zakonu rozwiązałoby ten problem ale litewscy władcy z czasów Unii z Polską tego wyrażnie nie chcieli.( długo nie było to w ich litewskim interesie)


Jaki władca zaczał demoralizować szlachtę nadmiernymi przywilejami ?

Bo taki Kazimierz Wielki Piast jest znany raczej ze statutów nakładających szereg obowiązków i egzekwowania prawa( choćby sprawa pewnego wszechwładnego starosty z Wielkopolski ) . Poza tym podobno król chłopów no nie ?

Czy uważasz ,że takie hojne, osłabiające wladze królewską przywileje szlacheckie były czymś wyjątkowym w Europie ?

Pierwszy z brzegu przykład z Europy :

"Dzieje Anglii"

Z. Kedzierskiego Ossolineum 1966 tom I s 308

o Magna Carta Libertatum na którą zgodzil się w 1212 roku Jan Bez Ziemi
" Rewolucyjność powyższego artykułu polega również na tym ,że od czasów zdobycia Anglii przez Normanów( zwracam uwagę na te geneze państwa -uwaga moja S. ) jedynie monarcha był żródłem prawa i jedynym strażnikiem . Jak widać artykuł 63 przyznawał wszystkim poddanym ( z wyjatkiem ludzi niewolnych ) prawo do rebelii."

Fajne anarchizujące prawo uchwalili .
Regres.
Gdyby patrzeć na to statycznie i nie znać historii tego kraju "umarł w butach".
Upadek władzy królewskiej przesądzony .
Tyle ,że monarchia stanowa była polem dynamicznej gry różnych sił i wynik takich zmagań nie był z góry zdeterminowany.


U nas w wyniku upadku Dynastii Piastów otwierającej droge do Unii jeden z graczy- kapitan ( król ) zbyt często nie grał w pełni w naszej drużynie .
O idotyżmie Wolnej Elekcji (alternatywy prostej i sprawdzonej konstrukcji monarchii dziedzicznej) , która w pewnym sensie genezę miała chyba w targowaniu się przez Unijnych Jagiellonów o koronę Polski dla ich potomków lepiej nie wspominać.

Temat do przeniesienia .
Oczywiście korona szwedzka i moskiewska to nie wszystko. Przez całe panowanie Wazowie poszukiwali i innych możliwości zdobycia korony innego państwa, czy nawet niewielkiego państewka, które zapewniłoby dynastii trwały byt i zapewne wzmocniło szanse w Polsce, przybliżając do absolutum dominium.

Pierwszą z możliwości było uzyskanie od Szwecji w latach 20-tych i 30-tych XVII wieku podlegającego jej Pomorza Zachodniego, w zamian za zrzeczenie się praw do korony szwedzkiej. Zygmunt co najmniej dwukrotnie składał w tym okresie Szwedom taką propozycję.

Drugą i najpoważniejszą możliwością był cesarski Śląsk. Historycy podnoszą, że Zygmunt udzielając na początku wojny trzydziestoletniej pomocy będącemu w poważnych tarapatach cesarzowi (wysłanie lisowczyków do Siedmiogrodu) mógł mocniej naciskając na cesarza, uzyskać od niego Śląsk i tym samym odzyskać go dla Polski. Jeszcze większą szansę po temu miał później Władysław IV, który nawet w 1642 r. uzyskał na Śląsku księstwo opolsko-raciborskie jako zastaw hipoteczny na 50 lat za niewypłacone przez Habsburgów posagi, między innymi dla żony Władysława i niespłacone Wazom pożyczki. Władysław liczył zapewne, że z czasem zastaw przekształci się drogą faktycznego sprawowania przezeń władzy na Śląsku w jego pełne władztwo nad tą krainą. Nie zadbał w związku z tym o formę prawną umowy. Tymczasem jednak później kolejny król, Jan Kazimierz, wiążący się okresowo z orientacją francuską, popełnił błąd czasowo przekazując księstwo księciu francuskiemu z rodu Burbonów. Podziałało to na Habsburgów jak płachta na byka, do tego stopnia, że zdecydowali się wykupić zastaw przez czasem, w 1666 r.

Trzecią możliwością na tym polu polskich Wazów, którą podjęli za ich poprzednikami i którą później kontynuowali następcy, było poszukiwanie dla siebie dziedzicznego księstewka nad Dunajem. Nie dało to również efektów, a dodatkowo zniechęcało do monarchii szlachtę, które dopatrywała się we wszelkich przedsięwzięciach króla podejmowanych w tym kierunku zapędów absolutystycznych. Również samo objęcie kontroli nas księstwem opolsko-raciborskim, było bardzo źle postrzegane.
No tak, trudno nie przyznać Ci racji. Że też sie akurat taki król Jan Kazimierz wtedy przytrafił - za dużo na jego głowę...
Co do Jana Kazimierza - polecam przeczytać jego biografię (wyd. Ossolineum). Facet miał bardzo ciężkie życie (np. w młodości kilka lat spędził we francuskiej niewoli). Rządził w czasch tak ciężkich, że mało kto by sobie lepiej poradził. Był sfrustrowany niemożnością zrefomowania kraju i ja to rozumiem. Na pewno nie brakowało mu patriotyzmu, ale był to patriotyzm innego formatu niż sarmackiej szlachty. Nieprawda, że nie znał polskiego - nie wiem gdzie to przeczytałeś, ale to bzdura. Na pewno miał sporo wad - np. zniechęcał ludzi swoją nieprzystępnością, potrafił być cyniczny i małostkowy, krytykował polski ustrój i to czasmi nie przebierając w słowach. Ale miał rację! Jest takie słynne i znamienne przemówienie króla z sejmu z 1661r. gdzie Jan Kazimierz przewiduje rozbiory! Niestety, nikt tego sobie nie wziął do serca...
Nieszczęśliwy król, niezrozumiany przez współczesnych.

Piastowie. Jagiellonowie to postacie przeważnie dosyć mierne. A ilu wśród Piastów mamy niewątpliwie wybitnych władców?
Też niewielu, a wielu Piastów przecież panowało w zestawieniu z kilkoma Jagiellonami.
Myślę, że dwaj pierwsi Mieszko i Bolesław, a potem...Kazimierz Wielki.
Na mojej prywatnej liście byliby jeszcze wybitni "pozytywiści" swoich czasów Kazimierz Odnowiciel i Henryk Brodaty.
Pozostali mają zawsze coś dyskwalifikującego w papierach.
A pamiętajmy, że bardzo zmieniły się wyzwania, jakim poddany był polski król w epoce Jagiellonów.
Panie Janie!
Nie wiem dlaczego uważasz, że podlegam, czy ulegam jakiemuś szantażowi lub też innym schorzeniom. Poza, stosownym do wieku uwiądem starczym, nic specjalnego mi nie dolega ani nie uciska. Może to on tak Ci się nie podoba, no ale cóż ja na to mogę? Zajrzyj jednak na www.ospn.opole.pl do Wyszperanych. Tam wyłuszczam jaka jest idea tego subiektywnego przeglądu internetu. Nie przedstawiam tam oficjalnego stanowiska Zarządu, ani nawet swoich własnych poglądów [chociaż zapewne z tego co tam jest, coś się o mnie dowiedzieć można], a tylko informacje czy poglądy, które moim zdaniem w "miłościwie nam panujących" mediach przebić się szansy nie mają, a są uzupełnieniem tego co one nam dostarczają, takim, że łącząc to wszystko razem możemy uzyskać względnie [bo tylko moim zdaniem] zrównoważony obraz. Taki, który może być już podstawą do samodzielnego wnioskowania. Tylko tyle. Bo więcej po prostu nie potrafię. Jeśli ktoś się ze mną zgadza co do idei [konieczność posiadania wiedzy pełniejszej niż to co daje gw,TVN, onet i podobne], ale nie zgadza co do metody [zawartości tego co dostarczam] to zapraszam do współpracy, do uzupełniania mnie. [Od czasu do czasu dostaję różne rzeczy od ludzi i wtedy jest "wyszperane i otrzymane"].
Przechodząc do konkretu. W sprawie Intronizacji istotne są dla mnie dwa aspekty:
1. Przedstawienie samej idei. Gdybyś uważnie, bez emocji, przeczytał to zrozumiałbyś, że nie chodzi, ani o to aby Polska stała się drugim Watykanem, ani o to by tylko się modlić od rana do wieczora zamiast pracować. A o co? No tam jest napisane. Więc cóż ja? 2. Ciekawostka, że pomysł ten jest zwalczany przez hierarchów.
Dlaczego pomysł ten uważam za wart przedstawienia? Jak trwoga to do Boga. Uważam, że sytuacja Polski jest tak trudna jak w czasach szwedzkiego potopu, lub może jeszcze gorsza, tym razem jednak z powodu wrogów, którzy wsiąkli jak woda w gąbkę w nasze społeczeństwo, we władze, w media. Takie wnioski potwierdziły i wypowiedzi wielu dyskutantów w Głuchołazach. W czasie potopu król Kazimierz nie tylko gromadził siły, organizował walki podjazdowe, ale i dokonał zawierzenia kraju Matce Boskiej. Jedni powiedzą, że to Ona przegnała Szwedów, inni, że ludzie, którzy uwierzyli, że z jej pomocą musi im się udać. Twoją prywatną sprawą jest to, do których się zaliczasz. Ale zgodzić się musisz, że w sytuacji trudnej, bardzo trudnej, trzeba będzie tego spróbować. Oczywiście powiesz, że sytuacja trudna nie jest, a nawet jest dobrze rokująca. No, są tacy, co mówią, że jednak jest źle, a wkrótce będzie gorzej. Zanim się wszyscy przekonamy, że jest fatalnie, pozwolę sobie przytoczyć zasadę z zupełnie innej działki. Czasem pływam po różnych mniejszych i większych wodach. Tam się pilnuje, aby koła ratunkowe, pasy i tratwy były w widocznych, łatwo dostępnych miejscach, a próbny alarm Człowiek za burtą przepisy nakazują przeprowadzić w ciągu pierwszych 24 godzin rejsu i powtarzać co tydzień. I na tej zasadzie ideę Intronizacji przedstawiam.
"W owym czasie Żydzi mocno połączyli działalność kupiecką z organizacją kredytów.

Najwięksi ówcześni żydowscy bankierzy pochodzili z Krakowa.
Byli to: Lewko syn Jordana, wdowa po nim Swenka, ich synowie: Abraham, Kanaan i Izrael, a ponadto Josman i Smerlin.
Pożyczali u nich polscy królowie
Kazimierz Wielki (panował 1333-1370),
Ludwik Węgierski (panował 1370-1382),
Jadwiga (panowała 1384-1399),
Władysław Jagiełło (panował 1386-1434).

Pożyczali u nich także:
książę mazowiecki Ziemowit,
kanclerz królestwa Zaklika,
wojewodowie (krakowski, kaliski, poznański i łęczycki),
kasztelanie (biecki, sądecki i nakielski)
oraz liczni pomniejsi urzędnicy.

Szczególnie mocno zadłużone było krakowskie mieszczaństwo,
w tym rada miasta, a nawet szlachta.

Poza wspomnianymi już najbogatszymi bankierami, w Krakowie działali także liczni drobni żydowscy lichwiarze, u których zadłużeni byli polscy rzemieślnicy i kupcy.

Był to dla Żydów sposób bardzo szybkiego zarobku.
Oczywiście poza Małopolską żydowskie bankierstwo rozwijało się również i w innych dzielnicach.
W Wielkopolsce wielcy żydowscy bankierze działali w Poznaniu i Kaliszu, a na Mazowszu i Rusi Czerwonej istniały mniejsze grupy lichwiarzy.

Uzyskany kapitał najczęściej był lokowany
w kosztownościach
i nieruchomościach w miastach,
lecz także w dzierżawę żup solnych,
młynów,
browarów,
słodowni,
majątków prywatnych
i podatków państwowych.."

A dziś?
Gdzie uzyskany kapitał najczęściej był lokowany?


"Wykorzystując najniższe społeczne emocje, w 1453 roku biskup Kapistran podburzył mieszczan Wrocławia do nienawiści do Żydów.

Uwięziono wówczas wszystkich Żydów wrocławskich
i skonfiskowano wierzycielom rewersy na wartość 25.000 złotych guldenów węgierskich.

Podczas tortur kilku Żydów przyznało się do znieważenia hostii, w wyniku czego na Rynku Solnym spalono 40 Żydów.

Wszystkich pozostałych Żydów wypędzono z Wrocławia, odebrawszy im wcześniej dzieci do 7 roku życia, które następnie przymusowo ochrzczono i oddano na wychowanie do klasztorów.

Wszystkie żydowskie majątki we Wrocławiu skonfiskowano. Podobne prześladowania objęły miasta całego Śląska.

W 1454 roku król Kazimierz Jagiellończyk w wydanych statutach nieszawskich, ograniczających uprawnienia mieszczaństwa, cofnął niektóre przywileje Żydów."

AQ tu widzimy dwie rzeczy.

Jak powstaje antysemityzm i jak powstają rzymscy katolicy żydowskiego pochodzenia nie mający o tym pojęcia.

Jan Kazimierz (1609 - 1672)

Urodził się 22 III 1609 r., zmarł 16 XII 1672 r. Przyszły król miał bardzo barwną przeszłość. Jan Kazimierz brał udział w wojnie trzydziestoletniej jako pułkownik wojsk cesarskich. Oskarżony przez Francuzów o szpiegostwo, dwa lata spędził w więzieniu (lata 1638-1640). W 1643 r. trafił do zakonu jezuitów w Rzymie. Po trzech latach (1646 r.) z rąk papieża otrzymał godność kardynała. Gdy się okazało, że za tytułem nie idą żadne apanaże, szybko zrzekł się tytułu i powrócił do Polski. Tron polski objął w bardzo trudnej dla kraju chwili - cała Ukraina objęta była już powstaniem Chmielnickiego. Po elekcji (20 XI 1648 r.) i koronacji (17 I 1649 r.) nowy król stanął przed problem rozwiązania kwestii kozackiej. Jeszcze nie zakończono jednej wojny gdy, Rzeczpospolitą zaatakowała Moskwa (w 1654 r.), a następnie rozpoczął się potop szwedzki (1655 r.). Jan Kazimierz został zmuszony opuścić na kilka miesięcy granice Rzeczypospolitej. Odsunięcie realnej groźby rozbioru państwa przez sąsiadów przyszło drogo opłacić. Traktatami wielawsko-bydgoskimi (19 IX 1657 r.) Polska zrezygnowała z lenna pruskiego, a elektor brandenburski Fryderyk Wilhelm I uzyskał suwerenność Prus Książęcych w zamian za odstąpienie od Szwedów. W 1658 r. z Rzeczpospolitej wyrzucono arian, oskarżanych o sprzyjanie Szwedom. Za panowania Jana Kazimierza pojawiły się pierwsze symptomy rozpadu ustroju Rzeczypospolitej. W 1652 r. sejm został zerwany przez liberum veto. Próby reform, szczególnie pomysł wyboru króla za życia poprzednika (vivente rege), spotkały się ze zdecydowanym sprzeciwem szlachty. Rokoszanie pod wodzą Jerzego Lubomirskiego, hetmana polnego i marszałka wielkiego koronnego (stąd rokosz Lubomirskiego) w bitwach pod Częstochową (1665 r.) i Mątwami (1666 r.) pobiły armię królewską. Król nie widząc możliwości porozumienia się ze swymi poddanymi, abdykował 16 IX 1668 r. Jan Kazimierz przeniósł się do Francji, gdzie zmarł. W 1675 r. ciało króla przewieziono do Polski i złożono na Wawelu.


Kawal bydlaka z niego byl. Pamietajcie, kraj w ktorym jezuita ma cos do powiedzenia, to kraj bez perspektyw. Dla Polski jest juz za pozno, ten nowotwor opanowal nasz organizm do szpiku kosci
A kiedy Polską rządził król Jan Kazimierz - jezuita i kardynał, na Polskę spadły największe klęski.

Klątwy ciążące nad narodami poświęconymi demonicznym zwierzchnościom

Miasta i narody, które poświęcają się czy poddają innym istotom niż Pan Jezus, pogrążają się w duchowej ciemności, ponieważ cześć oddawana każdej innej istocie poza Bogiem jest pokłonem wobec Szatana. Rezultatem jest ruina, często nie tylko duchowa, ale i ekonomiczna. Polska wydaje się niefortunną ofiarą tej strategii. W XVI pod względem militarnym, ekonomicznym i kulturowym nasz kraj należał do największych potęg Europy. Polska słynęła z tolerancji. Ludzie prześladowani w innych częściach Europy w naszym kraju mogli żyć i czcić Boga zgodnie z własnym sumieniem. W zamian wnosili swe talenty i etos pracy.

Trzecia część sejmu była wówczas w Polsce protestancka, nie dlatego, żeby procent protestantów był aż tak wysoki, ale dlatego, że katolicka większość nie kierowała się w wyborach bigoterią, lecz kompetencjami kandydatów. W efekcie, XVI stulecie przeszło do historii jako okres największej świetności Polski. Do dziś nazywamy je "złotym wiekiem" polskiej kultury. Poważny wkład mieli w tym protestanci, jak na przykład Mikołaj Rej czy Andrzej Frycz Modrzewski.

Sytuacja zmieniła się w XVII wieku. Za sprawą prowadzonej przez jezuitów Kontrreformacji zaczęto z Polski wypędzać innowierców. Tradycja zajęła miejsce Pisma Świętego; kult Królowej Niebios pozycję Zbawiciela; prześladowania zastąpiły tolerancję. Palono polskie Biblie, chrześcijańską literaturę, protestanckie kościoły. Wpływ Słowa Bożego malał, a naród pogrążał się w pijaństwie, korupcji i bigoterii. Kres wolności słowa, myśli i wyznania zaowocował w kolejnym wieku rozbiorami Polski.

Jedną z przyczyn upadku polskiej tolerancji było sprowadzenie do naszego kraju jezuitów w 1564 roku. Zakon ten, powołany do zwalczania Reformacji, kierował się maksymą: "Cel uświęca środki". Zakonnicy przebrani w góralskie guńki podjudzali prosty lud w Krakowie, aby znieważać i burzyć niekatolickie kościoły chrześcijańskie i palić Biblie. Wysyłali swe "bojówki" do innych polskich miast, aby tam dokonywać podobnego rozboju.

Jezuici rozwinęli w Polsce swoje szkolnictwo. Początkowo stało ono na niezwykle wysokim poziomie. Z czasem jednak, gdy zabrakło konkurencji ze strony szkół protestanckich, ich szkoły stały się ostoją zacofania. W dużej mierze z nich pochodziła zaściankowa szlachta, która swoim liberum veto blokowała niemal każdą korzystną dla naszej ojczyzny reformę.

Wychowanek jezuitów, kontrreformacyjnie nastawiony król Zygmunt III Waza , przeniósł w 1596 roku stolicę, a w 1611 dwór z "zarażonej" protestantyzmem Małopolski do Warszawy. Zanikowi tolerancji religijnej towarzyszył stopniowy upadek gospodarczo-militarny kraju. W 1612 roku skapitulowała polska załoga na Kremlu, w 1618 straciliśmy Smoleńsk, w 1621 Rygę i Inflanty, w 1648 Zaporoże, w 1667 lewobrzeżną Ukrainę, a w 1657 roku zwierzchność nad Prusami Książęcymi.

Zastanawia fakt, że największa dekadencja przypada na czas, gdy król polski Jan II Kazimierz ( 1648-68 ) ogłosił Królową Niebios "Królową Polski". Historyk katolicki Malachi Martin napisał, że zawarty z nią pakt "nigdy nie został odwołany, ani odrzucony przez naród polski, rząd polski, katolicki czy komunistyczny, od 1655 roku." Odtąd, na Polskę spadły trzy rozbiory, przetoczyły się przez nią dwie światowe wojny, dotknęły ją nazistowskie zbrodnie, stalinowskie czystki i inne plagi.

Czy chcę powiedzieć, że kult Królowej Niebios narzucony polskiemu społeczeństwu jest jedyną przyczyną nieszczęść, jakie spadły na nasz kraj? Bynajmniej. Zastanawia jednak, że kraje, które mu hołdują (Polska, Hiszpania, Portugalia, Ameryka Łacińska) przez wiele wieków klepały biedę, która ominęła kraje, które odrzuciły kult Królowej Niebios (np. Wielka Brytania, Niemcy, Skandynawia, Szwajcaria, USA).

Prorok Jeremiasz powiedział ludziom, którzy czcili Królową Niebios, utrzymując przy tym, że nie przeszkadza im to wciąż wierzyć w prawdziwego Boga:

"Pan nie mógł już znieść niegodziwości waszych postępków ani ohydnych czynów, jakie popełniliście. Dlatego kraj wasz został obrócony w pustkowie, stał się przedmiotem klątwy." (Jer. 44:22-23).

Przestępowanie przykazań, w tym II przykazania biblijnego Dekalogu, które zakazuje oddawania czci stworzeniu (Wj. 20:4-5) otwiera przed królestwem ciemności dodatkowe możliwości ściągania nieszczęść i zaślepiania ludzi na Ewangelię.

Odżegnajmy się od kultu istoty, która nie ma nic wspólnego z błogosławioną matką naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Oddawanie czci Królowej Niebios jest kultem stworzenia a nie Stwórcy. Zdaje nas i nasz kraj na łaskę istot, które nie są przyjazne nam, ani Bogu, choć deklarują wiarę w Niego.

Alfred Palla

Weekend mamy (jeszcze), a więc coś na lżejszą nutę.
Mrożąca krew w żyłach historia z lat międzywojennych. Prawdziwie antyczna tragedia magistracka w 3 aktach p.t. "Watowa kołdra".
Miejsce akcji: zacne i wiekowe miasto Przedbórz.
Dramatis personae:
1. Król (Józef zresztą) - obywatel uczciwy i bogobojny.
2. Burmistrz miasta Przedborza.
3. Chór urzędników.

Akt I. Prośba.
Przedbórz - koniec lata 1925 roku - upalny 5 września. Obywatel Józef Król - osoba niezwykle rzetelna, gryziona bezlitosnymi wyrzutami sumienia, pragnie uregulować swoje zobowiązania wobec przedborskiego magistratu. Pokornie wnosi podanie z prośbą o wyszacowanie wartości przedmiotów, które onegdaj mu wielkodusznie użyczono, a których on - o ułomności ludzkiej natury- nie zwrócił. (Tu następuję pełen potępienia i zgrozy jęk Chóru urzędników). Król pisze, iż pełniąc Roku Pańskiego 1922 obowiązki kasjera Kasy Magistratu, dostał do użytku przedmioty stanowiące własność miasta, a mianowicie kołdrę watową i prześcieradło białe. Przedmioty te, będąc tyleż często, co zgodnie z przeznaczeniem używane, z czasem jednak uległy zniszczeniu, w związku z czym on, nie mogąc ich zwrócić, prosi o określenie sumy, jaką musi wpłacić do kasy w formie ekwiwalentu. Obywatel J.K. nadmienia, że tak kołdra (watowa), jak i prześcieradło (białe) były gatunku lichego i używane jeszcze przed przekazaniem ich jego osobie.

Akt. II. Decyzja.
7 września 1925 roku - data pamiętna w dziejach przedborskiego ratusza. Do kancelarii wpływa prośba Króla. Powszechne przerażenie, konsternacja, niedowierzanie. (Chór urzędników w tym miejscu donośnie szlocha i jęczy). Najtęższe magistrackie umysły w liczbie 4 (słownie: cztery) przez dni czterdzieści trzy pracują nad wypracowaniem wspólnego stanowiska. Przekopują tony papierów, nie śpią, nie dojadają, mdleją ze zmęczenia i zgryzoty, tracą wreszcie na wadze! Nareszcie przełom - 20 października burmistrz starego, dobrego Przedborza dostaje na swe biurko (solidny , czasy carskie pamiętający mebel) efekt pracy tytanicznej przedborskiego kwiatu administracji. Efekt tygodni pełnych stresu, łez i myśli samobójczych. W sześciu prostych, ale jakże przepełnionych mądrością i doświadczeniem życiowym, linijkach tekstu, urzędnicy sugerują uniżenie swemu szefowi, że choć co prawda kołdra stara i używana, a prześcieradło nie dość, że zużyte to jeszcze sortu lichego i zniszczone, ale Król zabulić musi - złotych polskich dziesięć i basta ! Co innego gdyby to był król Kazimierz Wielki, ale Król Józef...? Nie można wszak demoralizować maluczkich, bo coby to było, gdyby tak każdy pożyczał od magistratu, a potem nie oddawał...?
Burmistrz nad plonem urzędniczej krwawicy dwie noce nieprzespane spędził. Myślał tak i siak. Nie mógł wszak dopuścić do nadwyrężenia majątku miasta. Spiwszy cały zapas waleriany z miejscowych aptek, szarpiąc resztki zarostu na swej umęczonej wysiłkiem okrutnym głowinie, wydaje wreszcie wyrok salomonowy - Król zapłaci złotych dziesięć i niech Bogu dziękuje, że go władza odsetkami nie skarci. Po tym heroicznym czynie udaje się na zasłużony urlop.

Akt. III. Finale.
Już 23 października, lotem błyskawicy wybiega z magistratu pismo burmistrza, własnoręcznym jego podpisem opatrzone, a do rąk własnych obywatela Króla Józefa adresowane. Poczta w onych czasach działa jednak najwyraźniej jako i poczta dzisiejsza, bo na pokonanie kilometrów czterdziestu ( z hakiem) do pobliskiego miasta Końskimi zwanego, urzędowa przecież korespondencja potrzebowała niemal trzech niedziel (!). Wypełniło się jednak wreszcie to, co się wypełnić musiało. 17 listopada A.D. 1925 pokwitowano odbiór pisma. Nie uczynił tego, co prawda, sam adresat, skutek wszelako brzemienny był w skutki. Kwota 10 złotych polskich, z kiesy królewskiej rychło trafiła do kasy, niechybnie ratując budżet miejski przed bankructwem. Miasto ocalało. ( W tym miejscu Chór urzędników wydaje, po trzykroć powtórzone, westchnienie ulgi).

Na dowód tego, że historia niniejsza na faktach autentycznych jest oparta autor załącza kilka dokumentów sędziwych z roku 1925. Ku pamięci potomnym i dla nauki.
Bardzo interesujące materiały dotyczące genezy nazwy naszej miejscowości ukazały się z okazji jej urodzin w Gazecie Radomszczańskiej. W tym samym temacie bardzo ciekawie wypowiadał się Pan pułkownik Wojciech Zawadzki w trakcie uroczystości w dniu 27 września br.
Pragnąłbym i ja dorzucić słów kilka na temat tego zacnego imienia oraz osób je noszących.
Przedbor, Przedwor – to imię złożone z dwóch członów: Przed (co w średniowieczu znaczyło m.in. „naj”) i bor („walczyć”) oznaczało kogoś najznamienitszego w boju, stawiającego wyżej walkę, wojownika nad wojownikami. Imię to po raz pierwszy pojawiło się w pisanych źródłach średniowiecznych w roku 1228. Nosiło je wielu przedstawicieli najznamienitszych polskich rodów. Nosili też ludzie pośledniejszego stanu. Jest ono związane z wieloma znanymi z kart historii miejscowościami. A oto kilka przykładów.
Strzegom – na początku XIV wieku rozpoczęto tu budowę ogromnego kościoła parafialnego p.w. św. Piotra i Pawła. Fundatorem pierwszego dzwonu dla świątyni był w roku 1318 joannita Przedbor z Widawy. Dzwon noszący imię swego fundatora istnieje i dzwoni do dziś, będąc najstarszym dzwonem w Polsce.
Wodzisław – król Kazimierz Wielki w roku 1370 (data znamienna również dla naszego miasta !) przekazał w swym testamencie miasto w ręce przodków rodu Lanckrońskich – rycerzy Pakosława i Przedbora herbu Zadora. Od tego roku historia miasta związana była nierozłącznie z tym magnackim rodem.
Ród Koniecpolskich – do najwyższych godności doszedł w Sieradzkiem w wieku XIV ród Koniecpolskich. Król Władysław Jagiełło mianował jednego z Koniecpolskich – Jakuba – wojewodą sieradzkim. Jeden z jego synów, noszący imię Przedbor był kasztelanem rozpierskim (1434-1442), sandomierskim (1443-1460). W służbie dyplomatycznej jeździł on jako poseł na Litwę (1438), zaś w roku 1440 w czasie walk prowadzonych na Węgrzech przez Władysława III dowodził jednym z oddziałów. W roku 1443 w Budzie (!) rozpoczęła sie historia miasta Koniecpola. Tutaj to Władysław III, nazwany później Warneńczykiem, wydał akt lokacyjny dla miasta. Okres prosperity przypadł dla Koniecpola w XVI wieku. Wtedy to licznych przywilejów udzielili miastu jego dziedzice- bracia Mikołaj i Stanisław Przedbór Koniecpolscy. Ten ostatni, pełniący funkcję starosty wiekuńskiego i radomskowskiego, a od roku 1576 kasztelana sieradzkiego uzyskał w 1559 roku od króla przywilej poboru mostowego , prawo do czterech jarmarków rocznie i cotygodniowych targów. W tym samym roku w mieście powstały cechy.
W metrykach księstwa mazowieckiego z roku 1424 znajduje się następujący zapis : „Pretborio (Przedbor) de Nepecly – świadek przy testamencie szlachcica Sasinusa- dziedzica Strozewo, Nelaskarius et Dlothowo”.
Wierbka ( wieś nieopodal Pilicy) – w jednym z dokumentów związanych z historią tej miejscowości niejaki Przedbor z Żytna poręczył w dniu 30 maja 1410 roku przed radą miasta Krakowa za Paszka z Kazimierza, sołtysa Wierbki (Wierzbki). Kolejny dokument dotyczył własności samej wsi. W 1433 roku spierali się o nią Jan Strasz z Kościelnik i Przedbor z Siadczy. Uznano prawa tego drugiego.
Ogrodzieniec – murowana warownia została wraz z przyległymi dobrami oferowana przez króla Kazimierza Wielkiego marszałkowi Królestwa Polskiego Przedborowi z Brzezia. Po jego śmierci zamek wrócił na własność państwa.
Bytomscy, to jeden z najstarszych śląskich rodów – szlachta rodu rycerskiego (de Bythow, de Bitkow herbu Lew). W XV wieku jeden z przedstawicieli tego zacnego rodu Przedbór de Bythow piastował urząd starosty toszeckiego.
Kaznów (wieś położona w gminie Ostrów Lubelski) – pierwsze zapiski o tej szlacheckiej osadzie pochodzą z roku 1441, kiedy to jeden z właścicieli sprzedał 1/5 swej części w Kaznowie swym braciom Przedborowi i Wojciechowi za 30 grzywien. Kolejna informacja pochodzi z roku 1442, kiedy to za pozwoleniem biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego erygowano w Ostrowie parafię. Głównymi jej fundatorami byli dziedzice Kaznowa: Jaszczołd, Wielbor i Przedbor (jakież piękne imiona !), którzy przekazali na ten cel dziesiątą część zbiorów zbóż (dziesięcina snopowa) ze swych dóbr.
I jeszcze mój skromny "wkład" do tego tematu. Według posiadanej przeze mnie wiedzy imię PrzedBor oznacza ukrywającego się, uciekającego przed BOR-em (Biurem Ochrony Rządu).


Dla wszystkich Tych, którzy z różnych względów (np. miejsce zamieszkania) nie byli w stanie przeczytać Gazety Radomszczańskiej z 25 września br. zamieszczam skany specjalnej "urodzinowej" strony.
Ruiny zamku Esterki – znajdują się na jednym ze wzgórz bochotnickich, ukryte w gęstym lesie. Legenda głosi, że zamek rozkazał wybudować król Kazimierz Wielki dla swojej nałożnicy Esterki, którą odwiedzał z Kazimierza podziemnymi lochami. Warownia rzeczywiście pochodzi z XIV w., ale była zamkiem prywatnym Firlejów.


















Poniatowski zdecydowanie nie. Nierób, który guzik robił licząc naiwnie na lepsze czasy i ochłapy z carskiego stołu Katarzyny II. Z edukacją i sztuką miał pozytywne związki, ale król z niego był taki, jak z koziej dupy trąba.

Kazimierz Wielki. Już jego przydomek o czymś świadczy, jest bowiem jedynym władcą polskim któremu go nadano. Dostał kraj zrujnowały, z pustym skarbcem, ledwie co sklejony przez Łokietka z licznymi wolnymi dzielnicami jeszcze i wrogami na każdej granicy. Trzykrotnie powiększył stan posiadania, wzmocnił gospodarkę, zreformował administrację, wybudował zamki, dogadał się z Czechami, obłaskawił Litwinów, z Krzyżakami procesy wygrywał, ale na wieczystej jałmużnie musiał poprzestać. Słynne powiedzenie o Polsce drewnianej i murowanej na stałe weszło do mowy potocznej. Wprawdzie nie przedłużył dynastii i miewał kochanice, no i nieraz ciężko mu się żyło z biskupami krakowskimi (jeden go nawet potraktował klątwą, a król go oskarżył wtedy o zdradę stanu). Ma mój głos.

Stefan Batory to zdecydowanie najlepszy król elekcyjny jakiego RON miał. Cóż z tego, że po polsku nie umiał i przed żoną uciekał na sam jej widok? Tolerancja była za Pan brat jak należy, powołano trybunały, piechotę wybraniecką (dzisiaj łatwiej o tym mówić Coop, znając skutki, ale powołując ją, zasada była jak najbardziej słuszna, pobór miał tyczyć co 10 chłopa, a skończyło się na co 10 tylko z królewszczyzn, co zmniejszyło pobór o 90%). Słynny tekst, iż nie jest Panem ludzkich sumień. Nie znając dobrze kraju, musiał polegać na dostojnikach, w tym na Zamoyskim, a on bynajmniej złym administratorem nie był. Wojny moskiewskie to już nie trzeba wspominać, iż solidnie dał Iwanowi Groźnemu w dupę i utrzymał stan posiadania w Inflanciech.

Jan Kazimierz niewątpliwie miał potencjał i talent by być dobrym królem, ale fatalne czasy, w jakich przyszło mu rządzić odcisnęły trwałe piętno na jego panowaniu i pamięci o nim. Wprawdzie lubił cudzoziemczyznę i miał coś z charakteru Zygmunta, ale z całą pewnością sprawdziłby się w spokojniejszych czasach.

Żaden car rosyjski nigdy nie dostanie mojej kreski jako legalny król polski. Wraz z rozbiorami skończyła się I Rzeczpospolita i monarchia, jaką znamy i lubimy. A późniejsze konstytucje? Całkiem legalny Sejm Królestwa zdetronizował Romanowów, a że oni jak to bywało siłą wkroczyli i depcząc jak to mieli w zwyczaju prawa rządy swe na powrót zaprowadzili... prawo silniejszego.
Jan Kazimierz informuje, że na Reichstagu długo nie zabawi, zamiast słuchania nudnych przemówień o Grafstwie Wschodniej Fryzji woli ruszyć w podróż po Europie. Jako, że król funduszy mu poskąpił, Jan Kazimierz zapożyczył się u pewnych instytucji, by było go stać na eskapadę. Nie trzeba dodawać, że stosunki między braćmi znacząco się pogorszyły.

Jan Kazimierz otrzymuje cechy przeciwnik sarmatyzmu, wróg Władysława IV, nielojalny, beztroski.
1632

Heidelberg znowu chce stać się stolica protestantyzmu. Najstarszy syn zmarłego elektora, Karol Ludwik, odziedziczył po swym ojcu kraj dość słabo zarządzany. Przez ostatnie dwa lata swego życia przebywał bowiem na przedłużającym się Reichstagu i nie miał bezpośredniego wglądu w sprawy Palatynatu. Co prawda poczynił pewne kroki dążące do usprawnienia handlu, lecz one nie wystarczą, by Palatynat stał się gospodarczą potęgą. Karol Ludwik uznał za konieczne wymienić obecna walutę na nową, co było możliwe dzięki nawiązaniu kontaktów z Królestwem Czeskim. Chciał także uhonorować trudy swego ojca poprzez wielki pogrzeb. Posłał swych gońców na wszystkie ewangelickie dwory kontynentu, ażeby poprosić władców o odprowadzenie z tego łez padołu Fryderyka V. Prośba nie pozostała bez odzewu, wkrótce liczne orszaki zaczęły zmierzać do stolicy elektoratu. Wśród nich najliczniejsze i najświetniejsze przyprowadzili Wittelsbachowie neuburscy z linii Zweibrücken - Fryderyk Kazimierz i Jan Kazimierz, oraz Hohenzollernowie z Chrystianem von Hohenzollern-Bayreuth i Gabrielem Hohenzollernem na czele. Ta ostatnia delegacja przyprowadziła także małżonkę dla elektora, Luizę Radegundę. Mariaż ten jest ukoronowaniem stosunków między dwoma rodami, które bardzo zbliżyły się do siebie w czasie trwania Reichstagu, czego wynikiem jest układ z Heidelbergu. Nie można także pominąć skoligaconego z elektorem Ottona van Nassau oraz przedstawiciela szwedzkiego, Karola Vasy. Uroczystości pogrzebowe jak i ślub zaplanowane zostały na 15 marca 1632 roku. Przewodniczył im lokalny pastor z Heiliggeistkirche, który wygłosił płomienne kazanie, w którym nawoływał do połączenia sił wszystkich ewangelików oraz by pod przewodnictwem nowego Elektora Palatynatu Reńskiego walczyć z papistami. Opiewał także sławne czyny zmarłego, którego nazywał "Królem Ewangelików". Wywołało to pewne poruszenie wśród delegatów oldenburskich i fryzyjskich, lecz ze względu na charakter obrzędu zachowali oni milczenie. Każdy jednak z obecnych domyślał się, ze tekst kazania napisał nie kto inny, jak tylko Karol Ludwik, mistrz dyplomacji. Po zakończeniu pogrzebu i ślubu, pan młody zaprosił wszystkich obecnych na ucztę stypowo - weselną. Odbyła się ona na zamku w Heidelbergu, gdzie we wszystkich salach stoły uginały się od kunsztownie przyrządzonych potraw.
Jakie znaczenie miały wydarzenia w Heidelbergu? Mocno polityczne kazanie, które wyraźnie uderzało w silna pozycję Oldenburgów w świecie zreformowanym, zasiać może ziarno niezgody wśród członków Unii Ewangelickiej. Nie wiadomo także jak zareaguje król Francji, prowadzący lekko pro-ewangelicką politykę, na wieści o szerzeniu prawd Lutra i innych reformatorów za pomocą ognia i miecza. Jedno jest natomiast pewne - jeżeli Karol Ludwik chciał sporo namieszać, to bez wątpienia mu się to udało.

    lZygmunt III Waza, król polski, *1566, †1631
    Anna Habsburżanka, *1573, †1598
      lWładysław Waza, królewicz polski, *1595
      Katarzyna Batory, †1616
        lKatarzyna Waza, *1616, †1616

      Anna Maria Maurycja Habsburg, *1601
        lTeresa Waza, *1618
        lKatarzyna Waza, *1619
        lStanisław Waza, *1620
        lStefan Waza, *1620, †1634
        lZygmunt Waza, *1631

    Konstancja Habsburg, *1588, †1632
      lJan Kazimierz, *1609
      Maria Zofia Piastówna, *1601, †1630
        lAnna Maria Waza, *1630
        lTomasz Waza, *1630

      lJan Albert, *1612, †1636
      Małgorzata Medycejska, *1612
      lAnna Konstancja, *1615
      Nikita Iwanowicz Romanow, carewicz rosyjski, *1608
      lMaksymilian, *1620


Legenda:
Żywi
Martwi
- śluby
"Król jezuita" to Jan Kazimierz, mośku
OG: Zapomniałem o Tym

Królewicz Jan Kazimierz jeśli taka jego wola niechaj uda się na wojaże po Europie. Król osobiście wystosuje listy do zaprzyjaźnionych Państw aby księcia godnie przyjęli, jeśli taka jego wola.

(czy książę chce podróżować wraz z dziećmi?)
1629


Nie najlepiej dzieje się i na dworze królewskim Rzeczpospolitej. Ze względu na toczące się wojny Zygmunt III zaczął drastycznie szukać oszczędności, by powoływać coraz to nowe armie. Głównym źródłem oszczędności było praktycznie całkowite obcięcie wydatków na dwór, który utrzymywany w iście spartańskich warunkach, niczym nie przypomina pełnego przepychu z sprzed kilkunastu lat. Szlachta niezadowolona, starczy rzec, że i na uczty zabrakło pieniędzy, bo choć głodu nikt nie uraczy, o rozpustnym ucztowaniu do białego rana każdy już zapomniał. Jeszcze na początku XVII wieku dwór królewski pełnił przede wszystkim funkcje ekonomiczno-polityczne. I choć nadal jest centrum życia politycznego państwa, ze świecą szukać nowych ochotników do kariery polityka - któż by chciał przebywać w takiej biedzie? Król tak wielkiego i zacnego państwa jak Rzeczpospolita, powinien dbać o swój wizerunek na forum międzynarodowym, miast tracić wiarygodność ale fakt dokonany, łatka się przypięła, teraz każdy spojrzawszy na Najjaśniejszym rzeknie: „bieda”.
Posłowie i odwiedzający z niedowierzaniem kręcą głową, nie mogąc pogodzić się z myślą, że witani są w tak niepolitycznych warunkach. Szlachta wstydzi się za króla, ale wiekszość stara się go usprawiedliwiać, zważywszy na ciężką sytuację państwa. "Świadomy wybór pokutny króla Jezuity mówią", "Jakswięty Franciszek ubóstwem ku Bogu dąży". "Granda" rzeka inni, a magnateria szczyci sie wystawniejszym życiem niż ich władca

„Ministrowie, mając przystęp do boku królewskiego, nie tylko sobie, ale i drugim snadno nakłonić mogą serce pańskie, przeto wielu było takich, którzy najcelniejsze krzesła rzucali, żeby się tylko na którym ministerium pomieścić mogli”. Te słowa Jana Tarnowskiego przestały obowiązywać dziś nikt o miejsce na dworze walczyć nie będzie. No bo po co? Jeszcze wyjdzie, że trzeba do jego utrzymania z własnej kieszeni dokładać. Niegdyś za państwo uznawano dwór wraz z podległymi mu wsiami. Choć pojęcie błędne, dwór i wsie stanowiły jedną całość. Teraz granica między nimi coraz bardziej poczęła się zacierać. Przechadzając się po dworze królewskim można odnieść wrażenie, że wkrótce dla krotochwili mówić się o nim będzie "królewski zaścianek". Bieda, mości panie, bieda, która prestiż Zygmunta III poważnie osłabiła.


Inna jeszcze sprawa powoduje ogólne przygnębienie na dworze królewskim. Wszyscy w smutku pozostają, gdyż Władysław wciąż w niewoli duńskiej siedz, a Jan Kazimierz na wojnę wyruszył, prowadząc do boju nowe chorągwie Rzeczpospolitej. Nie wiadomo, czy przyniesie ze sobą chwałę zwycięzcy, czy podzieli tragiczny los brata. Wielu martwi się o jego przeznaczenie, ale gdy Najjaśniejsza w potrzebie, wszystko rzuca się na szalę - by zwyciężyć!
Jak to wpłynie na politykę zagraniczna nie wiadomo, jednak dwór Najjasniejszej mrokiem ubóstwa i smutku znać o sobie daje. Wcześniej poselstwo do Warszawy w nagrodę dawane dworzanom europejskich rodów było, dziś to bardziej przypomina karę.
Efekt 1h pracy:

1.
Zygmunt III Waza



2.
Rzeczpospolita Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego



3.
Zygmunt III Waza - obecna głowa rodu, założyciel linii polskiej
Anna Maria - córka, zmarła w 1600
Katarzyna - córka, zmarła w 1594
Władysław (IV) - najstarszy syn, dziedzic
Katarzyna - córka, zmarła w 1597
Krzysztof - syn, zmarły w 1598
Jan Kazimierz - syn, zmarły w 1608
Jan (II) Kazimierz - syn, dziedziczy drugi w kolejności
Jan Albert - syn, dziedziczy trzeci w kolejności
Konstancja Habsburżanka - królowa, 2-ga zona Zygmunta III Wazy
Anna Habsburżanka - 1-wsza zona Zygmunta Wazy, zmarła w 1592
Katarzyna Jagiellonka - matka Zygmunta III Wazy, zmarła 1583
Jan III Waza - ojciec, król Szwecji, zmarły 1592
Gustaw I Waza - dziadek, król Szwecji, założyciel Dynastii, zmarły 1560
Eryk XIV Waza - najstarszy syn Gustawa I Wazy, król Szwecji, zmarły 1577
Virginia, Konstancja, Lukrecja, Sygryda, Gustawa, Henryka, Arnolda - córki Eryka XIV Wazy
Katarzyna, Cecylia, Sofia, Anna Maria, Elizabeth - córki Gustawa I Wazy
Magnus - syn Gustawa I Wazy
Karol - syn Gustawa I Wazy
Sten - syn Gustawa I wazy
Karol IX Waza - zmarły 1611, trzeci syn Gustawa I Wazy, król Szwecji
Jan, Książę Östergötland - syn Jana III Wazy
Anna, Izabela - córki Jana III Wazy
Katarzyna, Maria Elżbieta - córki Karola IX Wazy
Karol Filip - 2-gi syn Karola IX Wazy, pretendent do tronu rosyjskiego
Gustaw II Adolf - syn Karola IX Wazy, król Szwecji

Komisyję Obronności Rzeczypospolitej niniejszym naszym życzeniem powołujemy i słowem naszym gwarantujemy, że ni sama królewska nasza osoba, ni hetmany, ni Sejm Rzeczypospolitej, sam o wszelkich pomysłach obronności potocznej Rzeczypospolitej decydować nie może bez ujmy na defensywnych możliwościach Ojczyzny miłej. Tedy to, gdy nie jeno gorącej ochoty w sercach naszych potrzeba, specjalistów, ekspertów najlepszych europejskich na ziemiach naszych zatrudniemy, co by zamki, a fortece stawiali, drogi dla wojska wytyczali, a wielkich zasług dla Rzeczypospolitej się dociągnęli, a niewdzięczności narodu sarmackiego ni naszej nie zaznają.

Przeto Komisyę ową powołujemy, pode następującymi wytycznemi i warunkami:
I. Komisyja owa przed Sejmem odpowiedzialna będzie, i raporta, wedle wagi spraw, winna jest mu składać.

II. Komisyę ową stanowić będą:
-Czterech ekspertów;
-Starszy nad armatą;
-Hetman polny litewski;
-Hetman polny koronny;
-Hetman wielki litewski;
-Hetman wielki koronny;

III. Przywództwo w komisyi obiera Sejm, wedle kandydatów, których król jegomość wskaże.

IV. Przewodzić komisyi będzie cztery lata.

V. Komisya owa czterema prowincjami Rzeczypospolitej zajmować się będzie, i każdy ekspert będzie za jedną tę prowincję u króla jegomości odpowiedzialny. Tedy powołujemy:
-Komisarza do spraw Wielkopolski, Mazowsza, Podlasia i Małej Polski;
-Komisarza do spraw Ziem Ruskich;
-Komisarza do spraw Wielkiego Księstwa Litewskiego;
-Komisarza do spraw Inflant;

VI. Komisya owa budżet posiadać będzie ze skarbca królewskiego, opiewający na 400 000 czerwonych złotych rocznie (40 pkt.).

VII. Komisya owa składać będzie następujące projekta, które król jegomość musi zatwierdzić:
-budowa twierdz;
-dyslokacyja artylerii i prochów w czas pokoju;
-budowa dróg i mostów;
-budowa portów i infrastruktury morskiej;
-budowa arsenałów;

VIII. Uważamy za pożyteczne, by komisya owa w składzie następującym powołana została:
Fryderyk Getkant, jako specjalista do spraw Inflant
Krzysztof Arciszewski jako specjalista, komisarz do spraw Wielkopolski, Mazowsza, Podlasia i Małej Polski
Kazimierz Siemienowicz, jako specjalista do spraw Wielkiego Księstwa Litewskiego
Wilhelm le Vasseur de Beauplan, jako specjalista, komisarz ds. Ziem Ruskich
Krzysztof Grodzicki, jako starszy nad armatą
Stanisław Koniecpolski, jako hetman polny koronny
Lew Sapieha, jako hetman polny litewski
Stanisław Żółkiewski, jako hetman wielki koronny

IX. Komisya zatrudniać będzie także specjalistów ze wszelkich ziem europejskich i azjatyckich, co by najlepsze twierdze na ziemiach naszych budować.
Swietne SPA jest w Krynicy, dr Irena Eris. Piękny hotel, super urządzone SPA i okolica ładna, cicha spokojna, mogę polecić, wiem, że są jakieś pakiety więc może jest też pakiet dla nowożeńców. Super SPA i najlepszy hotel tego typu w Polsce w jakim do tej pory byłam jest w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Hotel się nazywa Król Kazimierz, piękne centrum SPA, kraina basenów i saun, hotel piękny, super jedzenie a stylizacja całego hotelu po prostu cudo. I urok Kazimierza idealne miejsce na podróż poślubną moim zdaniem, jeśli ktoś chce w takim klimacie.
Wracam jeszcze do sytemu monetarnego występującego w latach dawnych.Otóż król Kazimierz Wielki ( 1333-1370 zdając sobie sprawę z małych szans na koalicję krzyżacko-luksemburską podjął w 1335 rozmowy z królem czeskim. Układ w Trenczynie powodował zrzeczenie się praw do tronu polskiego przez Jana Luksemburskiego. Uklad ratyfikowano w Krakowie w 1339 r a natomiast w Wyszegradzie ( w 1335)
Kazimierz Wielki zobowiązał się dodatkowo zapłacić Janowi Luksemburskiemu 20 tysięcy kop groszy praskich za ryzygnację praw do tronu polskiego.
I tu pieniądze były liczone tak: Liczono je na grzywny. Polska grzywna to 48 groszy. Praska grzywna ( nazywana ciężką) to 64 grosze . Kopa równa była 60 groszom.
Za jedna grzywnę ciężką dla porównania można było mieć przez 1 rok dobre utrzymanie.
oscar
CO Z TEGO ŻE ZABYTEK SKORO STARY

W Gnojewie, w połowie drogi między Tczewem i Malborkiem, straszy średniowieczny kościół (bardzo ładny zresztą). We wsi przebywał Kazimierz Jagiellończyk podczas oblężenia Malborka. Możliwe, że król był na mszy właśnie w tym kościele. Najstarsza część powstała przed połową XIV wieku. Specjaliści uważają go za najstarszy kościół szachulcowy w Polsce. W środku ciągle jeszcze widać na drewnianym stropie malowidła z 1717roku. Czy raczej to co z nich zostało. Bowiem do wnętrza leje się woda przez dziurawy dach (średniowieczny!), a mokre i zawilgocone drewno zżera grzyb. Konstrukcja dachu sie wali, mury obdrapane, wyrwane płyty posadzkowe, okna wybite.
PONIEMIECKI
Ten historyczny dom Boży należy do katolickiej parafii w Szymankowie i funkcjonuje w dokumentach jako świątynia pod wezwaniem św.Szymona i Judy Tadeusza. Był zbudowany dla katolików i do połowy XIX w. oni go użytkowali. Dopiero wtedy przejęli go protestanci i korzystali z niego do końca ostatniej wojny. To wystarczyło: ludność która przybyła po wojnie na Żuławy, mówi o nim "poniemiecki". Na marginesie: w jednej z ekspertyz technik napisał świątynia zbudowana przez protestantów w XIV wieku (sic!). Musiał mieć dwóję z historii. Marcin Luter swoje tezy ogłosił w roku 1517. Wielu miejscowych do dziś o tym wie...To pewnie ci, którzy pokradli płyty posadzkowe i rzucali kamieniami w okna. Przecież z katolickiego by nie kradli!
WAWELSKI
Potem kościół zajęła zła komuna, zabezpieczyła, ponaprawiała i zrobiła tam magazyn nawozów. Ale komuna wbrew obiegowej opinii potrafiła uczyć się na błędach i jak tylko pojęła swój błąd oddała budynek kościołowi katolickiemu. Było to w 1973 roku. Od tego czasu diecezja ani kolejni proboszczowie nie zrobili nic, żeby zabezpieczyć budynek przed zniszczeniem. Zabytek ten jest nie mniej cenny niż gdańska św. Katarzyna, która się spaliła w tym roku i którą wszyscy rzucili się ratować (na Katarzynie nie było ani drzazgi oryginalnej konstrukcji dachu, a ta w Gnojewie ma 650 lat!). W sensie historycznym i konserwatorskim kościół w Gnojewie to zabytek o randze kaplicy Zygmuntowskiej na Wawelu albo Sukiennic na krakowskim rynku.
NIEPOTRZEBNY
Jeśli ktoś się tą ruderą zajmuje, to na pewno nie właściciel, który zgodnie z prawem ma taki obowiązek. Parę lat temu studenci z Torunia zrobili tam za darmo inwentaryzację, a ekspertyzę techniczną wykonano na koszt wojewódzkiego konserwatora zabytków. Na prace zabezpieczające i podstawową konserwację potrzeba 1,3 mln zł. Molestowany przez TOnZ minister kultury Ujazdowski obiecał w lutym 2006 roku że da forsę na remont. Mógłby dać nawet i 100%, bo obiekt spełnia wymogi formalne tzn. jest szczególnie cenny i szczególnie zagrożony. Należy tylko wysłać ministrowi wniosek o tę kasę. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Wniosek powinien opracować właściciel czyli kościelni. Wniosek - profesjonalnie napisał gdański oddział TOnZ. I co? Właściciel nie chce go podpisać. Po prostu. Elbląski biskup Jan Styrna zabronił podległemu proboszczowi z Szymankowa podpisać wniosek do min. kultury o dotację na remont. Fioletowy uważa, że ratowanie kościoła to nie jego sprawa. Do celów kultu ta świątynia nie jest mieszkańcom potrzebna. Jest w Gnojewie drugi kościół. Sprawy remontu powinny należeć do tego, kto będzie sprawował nad nim opiekę po renowacji - oświadczył parę tygodni temu biskup Jan Styrna "Kurierowi Malborskiemu". Wojewódzki konserwator zabytków zwracał się także do starosty malborskiego, aby ten zajął kościół - przynajmniej do czasu usunięcia zagrożenia katastrofą budowlaną. Jest taka możliwość prawna. Olano go...
SKAZANY
Na bardziej radykalne kroki konserwator nie może sobie pozwolić, bo też zadzierać z klechami nie chce. Kuria milczy. Trwa typowa spychologia.
Wbrew kurialnemu właścicielowi ruderę próbuje uratować gdański oddział TOnZ. Znalazł sponsorów i zdobył trochę kasy, żeby kościół choć nakryć plandeką. Bo XVIII wieczne malowidła nie przetrzymają kolejnej zimy. Na to też oczywiście trzeba zgody wojewódzkiego konserwatora zabytków i właściciela. Konserwator chce zgodę wydać. Powiadomił o tym biskupa i czeka na jego odpowiedź. Biskup milczy.
Sprawa kościoła w Gnojewie to najbardziej drastyczny przykład rujnowania w Polsce cennego zabytku.
Co na to prokurator ?

Tu fotki z Gnojewa
http://www.forum.eksploracja.pl/viewtopic.php?t=780&sid=f2b2a1637d26b71b19b58d7c002f6bf3



Miejscowość nad rzeką Siwką, 100 km na południowy zachód od Lwowa, przy drodze ze Stanisławowa do Doliny.

Pierwszy raz wspomniana (1440), gdy Władysław Warneńczyk "król Węgier i Polski , Dalmacji, Chorwacji etc., najwyższy książę Litwy i dziedzic Rusi zezwolił Mikołajowi Parawie z Lublina na wykupienie z rąk Piotra Odrowąża wojewody lwowskiego zamku halickiego" wraz ze wsią Kałusz.

Kałusz słynął z wydobycia soli. Pierwsze saliny wspomniano już w 1464 roku. W 1553 były tu już 2 warzelnie soli.

W 1549 roku król Zygmunt August upoważnił Mikołaja Sieniawskiego, wojewodę bełskiego, hetmana polnego i starostę halickiego do założenia w starostwie miasta 'Kałusze'.

Miasto otrzymało wówczas (1549) lokację na prawie magdeburskim. Herb Kałusza przedstawiał na niebieskim polu trzy topki soli, pod nimi litera K, pod nią księżyc zwrócony rogami ku górze.

W 1553 król nadał Sieniawskiemu - w nagrodę za zasługi wojenne Kałusz z obowiązkiem zwrócenia go Korony w razie wymarcia męskiej linii rodu.

W 1595 roku Kałusz został spalony przez Turków (?).

W 1615 starostą kałuskim był Stanisław Żółkiewski, hetman wielki koronny.

Kościół katolicki p.w. św. Walentego ufundował (1469) król Kazimierz Jagiellończyk. Został odnowiony dzięki darowiźnie króla Stefana Batorego (1578). W Kałuszu istniała też drewniana cerkiew św. Michała.

14 października 1672 roku Jan Sobieski, hetman wielki koronny dogonił tu Tatarów Selim Gireja i rozbił czambuł, uwalniając kilka tysięcy jasyru (ludzi porwanych w celu sprzedaży na tureckich bazarach, jako niewolników).

Trzy lata później ponownie pod Kałuszem (1675) Andrzej Potocki rozbił oddział tatarski.

Po pożarze i zarazie (1770) Kałusz wyludnił się - z 320 domostw pozostało niespełna 200. Istniał tu wówczas jeszcze zamek z wałami ziemnymi.

Ostatnim starostą Rzeczpospolitej był Stanislaw Lubomirski, marszałek wielki koronny, Kałusz zagarnęła Austria podczas I rozbioru Polski (1772). Władze austriackie zlikwidowały starostwo 1 maja 1782 roku.


Z tego co wyczytałem, zamek został "przebudowany na urzędy".
Mało jest znaczących budynków w mieście podejrzanych przez mnie.
Wklejam przedwojenną panorame miasta i wg mnie lokalizację 'zamku'.
Na stronach kalusha fotki tego obiektu wyglądają zachęcająco.




KRZEMIENIEC
łac. Cremenecia
ukr. КРЕМЕНЕЦЬ, Kremenets

Gród nad rzeką Strypą, na pograniczu Wołynia i Podola. Leży w wąskim, a głębokim jarze, wśród wysokich i stromych wzgórz.

W XII w. stał tu drewniany gród książąt ruskich, tak silnie obwarowany, że nie zdobył go (1226) król Andrzej Węgierski. W 1240 roku jako jedyny zamek na całej Rusi nie został zdobyty podczas wielkiego najazdu Tatarów Batu-chana.

Nazwa miejscowości pochodzi od licznie spotykanych na okolicznych wzgórzach krzemieni, dzięki którym Krzemieniec słynął w swoim czasie z wyrobu skałek do strzelb.

Kolejny murowany zamek powstał na wyniosłej górze na przełomie XIII i XIV wieku. Warownia z kamienia wapiennego, miała nieregularny kształt dostosowany do terenu.

W XIV wieku Krzemieniec z Wołyniem przeszedł (1321) pod panowanie Litwy. Przejściowo zajął gród Kazimierz Wielki (1340).

Wielki książę Witold rozbudował zamek. Według niektórych żródeł więził tu księcia Świdrygiełłę.

W dolinie, u podnóża zamku rozwinęło się miasto. Prawa miejskie nadał Krzemieńcowi (1438) król Władysław Warneńczyk.

W XVI stuleciu rozbudową niewielkiej warowni kierowała królowa Bona, żona krola Zygmunta I, w której rękach znalazło się (1539) starostwo krzemienieckie. Jej imieniem nazwano też zamkowe wzgórze.

Mocą postanowień unii polsko-litewskiej w Lublinie (1569) Krzemieniec wraz całym Wołyniem przyłączono do Korony. W Rzeczypospolitej Krzemieniec był stolicą jednego z trzech powiatów województwa wołyńskiego i siedzibą starostów grodowych.

Zamek został zdobyty przez Kozaków Maksyma Krzywonosa (1648). Zniszczony, nigdy nie odzyskał świetności, powoli przekształcał się w malowniczą ruinę. Ruiny te zwiedził (1787) król Stanisław August Poniatowski. Z ruin roztacza się piękny widok na leżące w dole miasto i okolicę. W pogodne dni widać na zachodzie Ławrę Poczajowską.

W III rozbiorze Polski (1795) Krzemieniec został zagarnięty przez Rosję.

Powstałe w okresie krótkotrwałej liberalizacji rosyjskiego imperium za cara Aleksandra I Liceum Krzemienieckie (1805) zasłynęło w całej Polsce.

19 grudnia 1803 r. zezwolono na założenie tu gimnazjum wołyńskiego. Jego findator i twórca Tadeusz Czacki nabył po królu Stanisławie Auguście bibliotekę i gabinet numizmatyczny. Książę Józef Poniatowski ofiarował gabinet fizyczny i mineralogiczny po swoim stryju, prymasie.

Zbiory liczyły niebawem (1813) 32 tys. wolumenów książek, 20 tys. monet, założono ogród botaniczny, Otworzono (1807) szkołę geometrów i później mechaników.
Absolwentami uczelni byli m.in. Joachim Lelewel, Henryk Worcel oraz urodzony w Krzemiencu (1809) Juliusz Słowacki. Szkołę zlikwidował (1831/32) kolejny car Mikołaj I po powstaniu listopadowym. Bogate szkolne zbiory zarekwirowano do uniwersytetu w Kijowie.

Krzemieniec w okresie świetności liceum nazywany był "Atenami Wołyńskimi". a szkoła przez 30 lat była głównym ośrodkiem kultury polskiej południowo wschodnich Kresach. Uczęszczało tu 600 uczniów a 70% wydatków szkoły pokrywała szlachta i duchowieństwo wołyńskie z dobrowolnych ofiar.

Założone przez Tomasza Czackiego (1803) jako gimnazjum wołyńskie, a dopiero po śmierci założyciela nazwane (1819) Liceum Wołyńskim.
Jego uczniami byli m.in. poeci: Malczewski, Witwicki, Padura, Gosławski, Olizar, Korzeniowski, Zaborowski, historycy Wiszniewski i Wróblewski. Wśród profesorów było wielu wybitnych uczonych i artystów. Liceum posiadało bogate zbiory naukowe: mineralogiczne, fizyczne i numizmatyczne (zbiór 20 tys. monet) oraz bibliotekę (50 tys. volumenów). Do biblioteki i zbiorów numizmatycznych weszła część biblioteki i zbiorów Stanisława Augusta, a książę Józef Poniatowski podarował gabinety fizyczny i mineralogiczny po swoim stryju prymasie. Ogród botaniczny, założony przez Willibalda Bessera i Dionizego Miklera, należał do najlepiej urządzonych w Polsce.
Z czasem powstała też (1807) szkoła geometrów i mechaników.

Założyciel szkoły, Tadeusz Czacki, przeznaczył nań dawny klasztor jezuitów (1740) ufundowany przez ks. Michała Serwacego Wiśniowieckiego. Po kasacie jezuitów został gmach został przebudowany (1801) i oddany (1803) na gimnazjum Czackiego. Gdy szkoła przekształcone (1819) na liceum została zamknięta (1832)w władze rosyjskie umieściły tu prawosławne seminarium duchowne, a później szkołę żeńską.

Dopiero w 1920 roku zwrócono pomieszczenie zespołowi szkół (gimnazjum, seminarjum nauczycielskie, internat) Na uposażenie liceum rząd polski przekazał majątek ziemski 35 tysięcy hektarów. Zaniedbany przez rosyjskiego zaborcę został wówczas odnowiony.


Ty się nie targuj. Kraj się wali, to pouciekali. Poza tym nie ma woli walki, a ci, co by chcieli (żołdacy po puczu poznańskim), zażyczyliby sobie godziwej pensyjki. Z tego, co wiedzą w mieście, Maczek zwiał gdzieś za Wisłę z garstką żołnierzy, Anders siedzi z bidną piechotą nad Niemnem. Kto by liczył na odsiecz? Prędzej "król" Kazimierz zapanuje.

Obywatele! Kochani rodacy!
Ojczyzna jest w potrzebie! Rwie ją bezkarnie Oczenko i Gustaw Adolf! Ziemie polskie są pustoszone i zagarniane!
Poznaniacy!
Wiecie kto teraz rządzi w kraju?
TYRAN MOCZAR! ZDRAJCA TAPCZYŃSKI!
Ci, którzy niszczyli i niewolili nasze piękne miasto!
Ale przyszła odsiecz! Polska nie zginie! Oto wielki patriota - Kazimierz Debicki - sprowadził na ratunek Ojczyźnie wojska wielkiego Jej przyjaciela - generała Orlitza!
Który gwarantuje nam i przysięga, że starodawne granice Polski zostaną zachowane!
Wyjdźcie z miasta! Uciekajcie od sowieckich i liberalnych świń!
Wiwat Kazimierz Dębicki! Wiwat król Kazimierz V!

Ale o co chodzi?
Znam kilka znanych Zabrzan...No ale nie mam pojęcia czy inni ich znają, a czy są cenieni przez innych-trudno mi powiedzieć! Dla jednego znany jest pan X a dla innego jest obcy owy pan X...Hmmm! Pozdrawiam


Tu macie listę zabrzańskich "gwiazd"...ale przyznam, ze osobiście niewielu miałem okazję poznać...
* Günter Bialas – kompozytor
* Stanisław Bieniasz – dramaturg
* Krystyna Bochenek – senator
* Jakub Burzyński – dyrygent
* Norbert Ernst Dolezich – malarz, grafik, pisarz
* Karol Godula – XIX-wieczny przedsiębiorca
* Jerzy Gorgoń – piłkarz
* Marek Harny – pisarz
* Janosch (Horst Eckert) – niemiecki pisarz, rysownik
* Henryk Kasperczak – piłkarz
* Bogdan Król – malarz
* Krzysztof Nitsch – profesor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie
* Roman Nowotarski – malarz
* Friedrich Nowottny – dziennikarz, intendent telewizji zachodnioniemieckiej
* Marian Oslislo – malarz, rektor Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach
* Adam Pluszka – poeta
* Jan Sawka – grafik, malarz
* Kazimierz Szołtysek – malarz
* Jan Werpechowski scenograf Teatru im. Słowackiego w Krakowie
* Krystian Zimerman – pianista
* Antoni Cygan – malarz
* Dariusz Kortko – redaktor naczelny katowickiego dodatku Gazety Wyborczej
* Jerzy Gorzelik - przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska
4000 – 1800 p.n.e. – w okresie neolitycznym epoki kamienia, w rejonie piaszczystych brzegów potoku Bytomskiego, kolebce późniejszego Zabrza, występują koczownicze grupy ludzkie, wyrabiające narzędzia krzemienne.

908 n.e. – Legendarne założenie na terenie Zabrza drewnianej kapliczki ku czci św. Andrzeja, upamiętniające przypuszczalny ślad misji chrześcijańskiej.

1179r. – Król Kazimierz Sprawiedliwy odstępuje Ziemię Bytomską księciu raciborskiemu, Mieczysławowi.

1222r. – Książę opolski, Kazimierz, syn Mieczysława, przekazuje na rzecz diecezji wrocławskiej miejscowość Ujazd i część Ziemi Bytomskiej w postaci Biskupic, Mikulczyc, Rudy, Sośnicy, Zaborza, Zabrza i Żernik.

1243r.

25 marzec – w Mechnicach koło Koźla, księżna kaliska Viola zwana bułgarską, wystawiła przywilej dla biskupa wrocławskiego, w którym pojawiła się najstarsza, pewna wzmianka o Biskupicach:
„ My Viola, z bożej łaski księżna kaliska, wiadomym czynimy oglądającym ten dokument, że za wolą syna naszego księcia Władysława zrzekamy się dla wsi pana biskupa wrocławskiego zwanej Biskupice koło Bytomia, prawa poboru daniny i wszystkich innych nam przysługujących, .....Wydano w roku Wcielenia Pana 1243 w Mechnicy,........”

1245r.

Bulla papieża Innocentego IV z 9 sierpnia wzmiankuje Biskupice informując o ich przynależności do biskupstwa krakowskiego: „Biskupici villa que iuxta Bithom versus Cracoviam”.

1260r.

- dokument księcia opolskiego wspomina o poszukiwaniu ołowiu w Biskupicach
- 30 listopada w Sławięcicach koło Koźla , Władysław, książę opolski otrzymał od biskupa wrocławskiego Tomasza sześć wsi, darowanych uprzednio temuż biskupowi przez księcia. Władysław zatwierdza wszelkie prawa i wolności biskupa wrocławskiego w Ujeździe i Kamieniu oraz siedmiu wsiach, wśród których „(...) Biskupice, które są pod Bytomiem (...)”
- 15 grudnia książę opolski Władysław, wydał w Opolu przywilej osadniczy dla Biskupic i Poniszowic, wsi leżących w dobrach biskupa wrocławskiego:
„ W imię Pana Amen. My Władysław z Bożej łaski książę opolski, czynimy wszystkim wiadomo, iż na prośbę miłego nam ojca chrzestnego pana Tomasza, biskupa wrocławskiego, nadajemy wszystkim ludziom za to, że się osiedlają już we wsi Biskupice, albo – jak rzeczono – znajdują się obecnie w dobrach tychże wsi, zakreślonych obecnymi granicami, jak również tym, którzy chcą tam zakładać osiedla – to samo prawo i te same wolności w sąsiedztwie, zwolnienia od wypraw wojennych i od wszystkich podatków lub danin jakie zostały nadane naszym wielkim, przede wszystkim wsiom w naszym księstwie i należących do dóbr rzeczonego biskupa wrocławskiego.(...)”

1297r.
W dokumencie wystawionym 17 września 1297 roku, dotyczącym sprzedaży majątku Elgota (Ligota Zabrzańska) kmieciowi Radsławowi przez hrabiego Paschko, syna Warmunda, wśród świadków sporządzenia dyplomu Pan „Nichus de Biskupiz" (Mikołaj z Biskupic).

1295 –1305 – powstał „Rejestr Ujazdu”. Wśród wymienionych w nim miejscowości znajdują się Zabrze (Sadbre czyli miejsce „za derbami” – zarośniętymi dołami z płynącym wśród wzgórz strumieniem),Zaborze (Sabros), Grzybowice (Grzibonem) i Rokitnica (Rokytnicza). W początkach istnienia Zabrza, jego usytuowanie było niezwykle malownicze. Na górzystym terenie wokół osady rosły bory i dąbrowy. Zabudowania wsi ciągnęły się wzdłuż drogi wiodącej w kierunku zachodnim do Gliwic, a we wschodnim do wymienionego w tym samym rejestrze Zaborza. Mieszkańcy Zabrza żyli głównie z uprawy roli.
Stanowisko: Masażysta
Poszukujemy masażysty do naszego hotelu. Wymagamy doświadczenia i chęci rozwijania umiejętności. Oferujemy pracę w hotelowym SPA.

Firma: Hotel Król Kazimierz
Miasto: Kazimierz Dolny
Adres: ul. Puławska 86
Osoba Kontaktowa: Aneta Muller
E-mail: a.muller@krolkazimierz.pl
Telefon: 081880 99 99

To czemu sam masz w avatarze mapke Slaska Cieszynskiego, na ktorej Szczyrk i Szkrzyczne sa poza jego granicami?
Slask i Górny Śląsk to pojecia historyczne, i pozwol zeby to raczej srodowiska naukowe mialy glos decydujacy, co nim jest, a co nie.
No bo nie widze zeby gdzies wsrod nas funkcjonowal jakis administracyjny Górny Śląsk, do ktorego wlaczony bylby Szczyrk.

Poza tym - nawet przyjmujac ze "okienko zmian granicznych" sie nie zamknelo - to na jakiej podstawie chcesz dowodzic gornoslaskosci Szczyrku? Na podstawie 10 lat przynaleznosci do woj. slaskiego?
Dlaczego uwazasz, ze do gornoslaskich szczytow nie mozemy zaliczac tych lezacych na terenach, ktore zaliczaly sie do Slaska, ale nie do Gornego Slaska, w momencie pojawienia sie tego drugiego pojecia?
Kontynuator kronikarza Kosmasa notuje w 1132 nazwę Slansco. Nazwę tą stosuje w odniesieniu do całej prowincji (łącznie z Opolem). Tak samo określają sprawę niemal wszystkie pozostałe źródła z XII wieku.
w 1456 król Kazimierz Jagiellończyk nabył księstwo oświęcimskie, a w 1494 roku król Jan Olbracht stał się właścicielem księstwa zatorskiego.
W ten sposób u progu epoki nowożytnej wschodnia granica Górnego Śląska ustaliła się na następne kilkaset lat na linii rzek Wisła, Przemsza i Brynica[/b][/i] – koniec, kropka!!!!!!!!!!!!!!!!
Dalej: [i]Zjawiskiem drugim było stopniowe zrastanie się polityczne ze Śląskiem księstw opawskiego i karniowskiego - za ostateczny akt możemy uznać przekształcenie księstwa opawskiego w 1528 roku w dziedziczne księstwo Korony Czeskiej.

Abstrahując od tego wywodu Korona Górnego Śląska obejmuje szczyty leżące w granicach Górnego Śląska. Te historyczne granice i historyczny kształt prownicji są dzisiaj jasno interpretowane po stronie czeskiej dlatego nie trafiają do mnie żadne wynurzenia D_T_G na temat rzekomo mniejszej górnośląskości szczytów Jesioników niż Beskidu Śląskiego.
Na rozumienie pojęcia i granic Górnego Ślaska po stronie polskiej wpłynęły tak samo jak po czeskiej wydarzenia z początku XIX wieku. Granice ustalone w tym czasie okazały się wyjątkowo trwałe. Nie ma w nich miejsca na śląskie Skrzyczne i dolnośląski fragment Jesioników. (...)

http://www.gornoslaskie-d.../mapa_witaj.jpg


I znowu, że nie ma w nich miejsca na dolnośląski fragment Jesioników, a na mapie znów cały Czeski Śląsk jest w granicach Górnego.



Browara temu kto tam dla mnie pokoloruje ten dolnośląski skraweczek. Jacyś chętni?
Temat zbiorczy o naszych sławnych kibicach lub też sympatykach naszego klubu . Podawajcie sylwetki tych osób i ciekawe artykuły powiązujące ich z naszym klubem czym się obecnei zajmuje itp itd. Cel tematu uświadomić młodszych kibiców lub nie zdecydowanych jak wielu znanych kibiców jest znami ! Wiadomo jak to dzieciaki zobaczą że ktoś jest znany z telewizji i kibicuje niebieskim to może też zacznie. Takie tematy są myśle dosyć ciekawe jeśli admin uważa że temat jest głupi to wywaliić i warna poprosze. Zaczynamy:
Kazimierz Kutz - jeden z najwybitniejszych polskich reżyserów co prawda ma troche lewe poglądy ale reżyserem jest cenionym w całej polsce obecnie poseł w parlamencie. Na filmwebie jego filmy mają często średnie dużo powyżej 8.0

Jerzy Buzek - były premier RP obecnie chyba Europoseł

Antoni Piechniczek Dwukrotny trener reprezentacji Polski, poseł

Gustaw Holoubek jedne z najwybitniejszych aktorów polskich symatyzował właśnie nam chodził na mecze ponoć w latach 60 tych

To ci najbardziej znani

I tak dla ciekawostki

....Adam Kompała król strzelców Polskiej Ekstraklasy wyznał kiedyś zapytany czy zawsze chiał być piłkarzem, w jakiejś lokalnej gazecie to odpowiedział że tak i że chciał grać w Ruchu bo kibicował im

Tych ja znam ale pewnie dużo wiecej jest [/b]

po 1) uchwalono to w prima aprilis razem z obitenica poprawienia sytuacji chłopów
po 2) w 1656 roku krolową Polski była Maria Ludwiga Gonzaga żona Jana Kazimierza więc jak to?
po 3) W 1656 roku Śląsk należy do korony św Wacława więc co nas to interesuje?
po 4) Polska jest republika i jako taka nie ma stanów w tym i królewskiego

ad 1 tego to nie musze komentować bo sam wiesz jak jest
ad 2 a to nie znasz okresów gdy mieliśmy dwóch króli oficjalnie? takie pytanie na poziomie kartkowki z 5 klasy szkoły podstawowej
ad 3 to nie ma nic do rzeczy, dziś Śląsk jest w Polsce jest jej integralna częscią
ad 4 jako kibic Ruchu hasła "najważniejsza jest tradycja" zapewne nie rzucasz na wiatr, tylko jezeli piszesz to jako nie katolik i nie polak to moge zrozumieć ze Cie to nie obchodzi, ale chcąc nie chcąc większość mieszkających ludzi w tym kraju to polacy i katolicy


ad. ad2. Nie znam okresów kiedy oficjalnie mieliśmy dwóch królów, a nie króli tak swoja droga... jeżeli chodzi Ci o czas Sasa i Lasa nie spełniał kandydat szwedzki podstawowych zasad artykułów henrykowskich i tradycyjnego obioru króla w RP...ponadto w w/w. okresie RP nie była de facto państwem suwerennym ale nie zagłębiajmy sie za bardzo wszak to tylko któraś tam klas podstawówki...jeśli chcesz pogadać na tematy hist. zapraszam na pw.

ad. 3. Oczywiście ze ma, Jan Kazimierz przysięgał jako Król Polski i szwedzki wielki książę ruski, żmudzki, pruski, inflancki etc. w związku z tym nas przysięga nie objęła

ad. 4. Pisze to jako przywiązany do tradycji europejskiej opartej min. na chrześcijaństwie ale tez na tradycji rewolucji francuskiej i takich wartości jak wolność słowa i przekonań. nie zawsze większość ma racje, co pokazuje np kariera Adolfa H. wybranego demokratyczna większością. Mniejszość tez ma prawo do życia. A Ty jako katolik powinieneś tym bardziej miłować nieprzyjaciół swoich
a takie cos akurat na allegro jest Kazimierz Orzechowski - Historia Ustroju Śląska 1202-1740

Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego
2005

OKRES PIERWSZY: ŚLĄSK ROZBICIA DZIELNICOWEGO 1202-1327
Obszar
Polityczna struktura obszaru
Porządek prawny
Kolonizacja i napływ obcego żywiołu
Zmiany ustrojowe pod wpływem prawa niemieckiego
Książęta
Sytuacja Kościoła. Księstwo biskupie
Związki lenne książąt śląskich u schyłku XIII i w początkach XIV wieku
Stany
Zgromadzenia przedstanowe i stanowe
Urzędy
Skarbowość
Wojskowość
Sądownictwo

OKRES DRUGI: ŚLĄSK ROZBICIA LENNEGO 1327-1526
Polityczna struktura terytorium
Porządek prawny
Książęta i księstwa
Książęta
Książęta śląscy a Królestwo Polskie i Rzesza
Król czeski wobec śląskich książąt
Księstwa
Stany i zgromadzenia stanowe
Urzędy
Skarbowość
Wojskowość
Sądownictwo
Ponad księstwami
Próby scalenia Śląska aktami panującego
Konfederacje
Wewnętrzne funkcje i organy konfederacji
Pod rządami Korwina i Jagiellonów: Śląsk politycznie scalany
Sejm śląski i zjazd miast
Generalny starosta
Trybunał książęcy
Skarbowość
Wojskowość
Sądownictwo
Książęta i ich księstwa

OKRES TRZECI: ŚLĄSK POD WŁADZĄ MONARCHY I STANÓW 1526-1629
Polityczna struktura terytorium
Stany
Porządek prawny
Śląsk w monarchii
Generalne sejmy Korony Czeskiej
Czeska Nadworna Kancelaria
Komora Czeska
Śląsk kraj Korony Królestwa Czeskiego
Starosta generalny
Kamera Wrocławska
Ogólnośląskie zgromadzenia stanowe
Sejm
Zgromadzenia trybunalskie
Zjazdy ogólne
Zgromadzenia zastępcze
Zjazdy dla odbioru rachunków
Zjazdy częściowe
Ogólnośląskie organy stanów
Generalny Urząd Podatkowy
Płatnik krajowy
Generalny pełnomocnik krajowy
Skarbowość
Skarbowość królewska
Skarbowość stanów
Początki budżetu
Wojskowość
Sądownictwo
Książęta i ich księstwa
Wolni panowie stanowi i ich wolne państwa
Państwa mniejsze

OKRES CZWART: W ABSOLUTNEJ MONARCHII HABSBURGÓW. ŚLĄSK POD WŁADZĄ URZĘDU ZWIERZCHNIEGO 1629-1740
Struktura terytorium
Porządek prawny
Od stanów ku społeczeństwu
Śląsk wobec monarchy i centralnych organów państwa
Urząd Zwierzchni
Wyższy Komisarz Wojenny
Kamera
Ogólnośląskie zgromadzenia stanowe
Konwent
Sejm
Zjazdy dla odbioru rachunków
Zjazdy częściowe
Generalny Urząd Podatkowy
Deputacja Kasowa
Deputacje i komisje
Skarbowość
Wojskowość
Sądownictwo
Księstwa i wolne państwa

UWAGI KOŃCOWE
Śląsk austriacki
Śląsk pruski
Podstawy i mechanizmy ustrojowej odrębności Śląska
Stany i państwa stanowe

http://www.allegro.pl/ite...wa_siwydtp.html

zreszta w polsce juz od zalania dziejow sami debile rzadza tak ze nic sie nie zmienilo
nie koniecznie, był taki mądry król Kazimierz Wielki nie dość, że zbunował najpotężniejszy kraj w Europie jakim była Polska w XVIw. (nie ma wątpliwości, że właśnie dzięki niemu kraj po latach na taką potęgę wyrósł) to jeszcze na kilka długich wieków pozbył się Śląska który mu w tym przeszkadzał.


czyli gdyby nie on nie było by na meczu "Polska bez śląska":)

UFORMOWANIE SIĘ NOWOŻYTNEGO KSZTAŁTU GÓRNEGO ŚLĄSKA
Wtedy, kiedy określenie Górny Śląsk zdobywa sobie coraz większe uznanie w terminologii prawno-ustrojowej, mają miejsce przynajmniej trzy zjawiska polityczno-dynastyczne, które określą kształt terytorialny tego regionu w czasach nowożytnych.

1443-94 ODPADNIĘCIE DAWNYCH KASZTELANII KRAKOWSKICH
Pierwszym z nich jest odpadnięcie od jednoczącego się politycznie-ustrojowo Śląska części dawnych małopolskich kasztelani, z czasem stały się odrębnymi księstwami we władaniu Piastów z linii cieszyńskiej. W 1443 roku biskup krakowski kupił ziemię siewierską, w 1456 król Kazimierz Jagiellończyk nabył księstwo oświęcimskie, a w 1494 roku król Jan Olbracht stał się właścicielem księstwa zatorskiego. W ten sposób u progu epoki nowożytnej wschodnia granica Górnego Śląska ustaliła się na następne kilkaset lat na linii rzek Wisła, Przemsza i Brynica.

1528 ZROŚNIĘCIE SIĘ KSIĘSTW OPAWSKIEGO I KARNIOWSKIEGO ZE ŚLĄSKIEM
Zjawiskiem drugim było stopniowe zrastanie się polityczne ze Śląskiem księstw opawskiego i karniowskiego - za ostateczny akt możemy uznać przekształcenie księstwa opawskiego w 1528 roku w dziedziczne księstwo Korony Czeskiej, a więc należące bezpośrednio do króla.

1521 WYMIERANIE PIASTÓW ŚLĄSKICH I PRZEMYŚLIDÓW - ZJEDNOCZENIE KSIĘSTWA OPOLSKIEGO
I wreszcie zjawisko trzecie, jakim był proces wymierania Piastów i innych rodzin panujących w księstwach górnośląskich, między innymi Przemyślidów, i ponowne jednoczenie obszaru dawnego księstwa opolskiego, co zostało dokończone w 1521 roku przez księcia opolskiego Jana II zwanego Dobrym przejęciem przez niego księstwa raciborskiego. Oba księstwa weszły wówczas w trwały wzajemny związek i występowały pod późniejszą nazwą księstwa opolsko-raciborskiego lub wprost opolskiego. Poza zjednoczonym w ten sposób księstwem opolskim pozostało tylko księstwo cieszyńskie, pozostające z księstw górnośląskich, bo aż do 1653 roku, we władaniu Piastów. Zachowało one i potem swoją ustrojowo-polityczną odrębność. Granice nowożytnego księstwa opolskiego wyznaczyły też zachodnią i północną granicę Górnego Śląska. Na zachodzie nie obejmował on więc biskupiego księstwa nysko-otmuchowskiego, które kształtowało się od początku XIII wieku na obszarze tzw. przesieki, z ziem wchodzących pierwotnie głównie w skład księstwa wrocławskiego. Na północy ograniczony był granicą państwową z Królestwem Polskim biegnącą wzdłuż rzek i Liswarty.


Silesia Superior - GÓRNY ŚLĄSK W OPISACH I PRZEDSTAWIENIACH
W takim też wyżej zarysowanym kształcie terytorialnym był Górny Śląsk przedstawiany we współczesnych opisach topograficzno-historycznych i na mapach. W i najdokładniejszym opisie Śląska tej epoki: New vermehrte schlesische Chronika und Landes Beschreibung, wydanym w Lipsku w 1625 roku, jego autor Jakub Schickfus do Górnego Śląska zaliczył obszary księstw: karniowskiego, opawskiego, cieszyńskiego, raciborsko i Wolne Stanowe Państwo Pszczyńskie (wyłonione w 1517 roku z księstwa raciborskiego). W takim samym kształcie terytorialnym Górny Śląsk został wykreślony na jednej z czterech map przeglądowych, zatytułowanej "Silesia Superior", które weszły w skład pierwszego atlasu Śląska wydanego w Norymberdze w 1752 r. Same zaś księstwa wchodzące w skład Górnego Śląska określane były jako "księstwa górnośląskie", tak jak to uczynił autor pierwszej mapy księstwa cieszyńskiego opracowanej w 1724 roku Jonas Nigrinus, nadając jej tytuł "Ducatus in Silesiae Superiore Teschinensis...".


Opowieści roztomajte - Kazio Wielki


Michał Smolorz 13-10-2005 , ostatnia aktualizacja 13-10-2005 22:24


Drodzy Państwo, idą lepsze czasy, przed nami wielka, świetlista przyszłość. Wysunięty przez PiS kandydat na premiera Kazimierz Marcinkiewicz złożył uroczystą deklarację, że jego życiowym idolem jest król Kazimierz Wielki i jego historyczne dokonania.

Pan quasi-premier nie uściślił, które dzieła naszego władcy aż tak go pasjonują, że chce je naśladować. Być może chodzi o słynną Polskę drewnianą i Polskę murowaną, ale to raczej chybiony zamysł. Ostatnie trendy są bowiem odwrotne, drewno znów jest w modzie. Poza tym dzieła dopełnił Edward Gierek, który zostawił nam Polskę całkowicie zabetonowaną, więc co tu jeszcze murować? Po epoce sukcesu ocalało trochę drewnianych domów i kościółków, nad którymi dziś troskliwie pochylają się konserwatorzy. Trudno uwierzyć, że pierwszy minister nakaże wszystko rozebrać i wymurować. Raczej nie mieści się to w programie jego partii.

Może więc chodzi o męskie walory króla? Kazimierz Wielki zasłynął spektakularnymi gwałtami, także na paniach z bliskiej rodziny, poza tym chętnie rzezał i okaleczał niepokornych, którzy wchodzili mu w drogę. Tu należy się zastanowić. PiS promuje bogobojne życie rodzinne, więc nieposkromione chucie króla raczej nie nadają się do naśladowania. Czyżby chodziło o wyłupianie oczu wrogom politycznym - może Marcinkiewicz miał na myśli komunistów? Deklaracje szefa partii, że trzeba tę grupę trwale odsunąć od władzy, mogą zawierać i takie sugestie. Nie, to nie przejdzie, trzeba by najpierw wystąpić z Unii i wypowiedzieć kilka międzynarodowych konwencji, więc ta część aktywności króla również nie wchodzi w grę.

Mam! Przecież to nikt inny, jak Kazimierz Wielki w 1348 roku "ostatecznie i po wsze czasy" zrzekł się praw do Śląska na rzecz panujących w Czechach Luksemburgów. Domyślam się, że to jest ta część spuścizny po królu, na którą powołuje się Kazimierz Marcinkiewicz. Kochani, spójrzmy co nas czeka - PiS odda Śląsk Republice Czeskiej, na Brynicy znów stanie punkt graniczny! Nie spełnią się wprawdzie marzenia niektórych działaczy Ruchu Autonomii Śląska, by ci z Zagłębia musieli okazywać paszporty i wizy (niestety, oni też będą w Unii, więc wystarczą im dowody osobiste), ale zawszeć to przyjemniej, kiedy na moście między Szopienicami a Sosnowcem znów jak dawniej konduktor zawoła: "Ausweiskontrolle!". Niejednemu łezka z oczu popłynie.

Stolicę będziemy mieli w Pradze, nikt już nie powie, że "warszawka" nami rządzi. Prezydent rezydować będzie na Hradczanach i to wybierany bez emocji przez deputowanych. Ileż milionów na powszechne wybory można będzie oszczędzić! Obowiązywał będzie polityczny trójpodział na Czechy, Morawy i Śląsk - zupełnie jak w Wielkiej Brytanii: Anglia, Walia, Szkocja i Irlandia Północna. Obejmie nas uznawana w tej republice narodowość śląska, nie będziemy musieli toczyć procesów przed trybunałami o uznanie naszej tożsamości.

No i najważniejsze: piwo tańsze niż w Polsce i to jakie! Ku temu szynkarz pieczołowicie budujący trwałą piankę w kuflu i marynowane parówki z wielkiego słoja na zagrychę. Na okrasę gładkie jak stół autostrady z zachodu na wschód i z północy na południe oraz "szkodowka" jako narodowy wóz - czyli Volkswagen. Paliwo, niestety, droższe niż w Polsce, a w dodatku diesel w tej samej cenie co benzyna, ale tyle można przeboleć - najwyżej raz w tygodniu podskoczymy do Sosnowca zatankować.

Ależ tak! Tej idei pana Kazimierza Marcinkiewicza należy zdecydowanie przyklasnąć.

Nie wiem wprawdzie, co na to powie aktyw PiS-u, ale to już nie moje zmartwienie. Niech żyje nowy Kazio Wielki!

Mamy tyle piłkarskich talentów na Sląsku. Kto był największym? O kim powinniśmy wiedzieć najwięcej a wiemy tak niewiele?

Piłkarski geniusz
Ernst Wilimowski



Górny Śląsk oprócz wielu innych bogactw obfitował i obfituje w talenty piłkarskie. Kilku Ślązaków było bez wątpienia piłkarzami światowego formatu. Legendarny Gerard Cieślik, który zdaniem kibiców przynajmniej częściowo odpłacił Rosjanom za ukradzione zegarki i węgiel. Dysponujący niesamowicie silnym uderzeniem Ernst Pohl, którego trener Ryszard „Faja” Koncewicz bezpodstawnie pozbawił możliwości pięćdziesiątego występu w reprezentacji Polski. Krzysztof „Gucio” Warzycha, jedyny Ślązak w panteonie greckich bogów. Jednak moim zdaniem najwybitniejszym śląskim piłkarzem, który talentem dorównywał Leonidasowi, Pelemu, Di Stefano, sir Stanleyowi Matthews i innym futbolowym gigantom był Ernst Wilimowski.

Zakręty losu, które musiał pokonywać popularny „Ezi” są odbiciem skomplikowanej historii naszej „Małej Ojczyzny”. Urodził się jako Ernst Otto Pradella w śląskiej rodzinie 23 czerwca 1916 r w Katowicach. Nazwisko Wilimowski nosił dopiero od 13 roku życia po usynowieniu przez ojczyma. W domu mówił po niemiecku a „na placu” po śląsku. Karierę zaczynał w niemieckim 1 FC Kattowitz, następnie przeszedł do występującego w polskiej lidze Ruchu Hajduki Wielkie z którym czterokrotnie zdobył mistrzostwo kraju. Występował w reprezentacji Polski i Niemiec. Karierę zakończył w klubach niemieckich. Bronił barw między innymi TSV 1860 Monachium, FC Chemnitz i VfR Kaiserslautern.

Był niesamowicie skutecznym graczem. W oficjalnym meczach strzelił ogółem 1 185 (słownie: tysiąc sto osiemdziesiąt pięć) bramek, dla porównania Pele w całej swojej karierze zdobył „tylko” około 1300 goli. Wilimowski dwukrotnie w roku 1939 i 1942 trafiał do siatki przeciwnika, dziesięć razy w jednym spotkaniu. Imponująca jest jego średnia reprezentacyjna. W 21 meczach dla reprezentacji Polski strzelił 21 goli. Dla reprezentacji Niemiec w 8 występach zdobył aż 13 bramek. W tej konkurencji zostawił w pobitym polu samego Gerda Müllera (69 bramek w 62 meczach). Jak dotychczas tylko jeden piłkarz na świecie, fantastyczny Just Fontaine (król strzelców MŚ 1954) może poszczycić się lepszą średnią w meczach reprezentacji (30 bramek w 20 meczach).

„Ezi” miał irytujący dla przeciwników zwyczaj śmiania się z bramkarza po zdobytym golu, co często doprowadzało do awantur na boisku. Pierwszy i najmłodszy zdobywca czterech bramek w jednym meczu mistrzostw świata. Jego najsłynniejszy popis to mecz Brazylia – Polska 6 : 5 na mistrzostwach świata we Francji w 1938 r. W meczu tym Wilimowski strzelił 4 bramki, piąta dla Polski została zdobyta z rzutu karnego podyktowanego po faulu na nim. Według moich danych jest to jedyny gracz, który w oficjalnych spotkaniach reprezentacji Brazylii strzelił tej drużynie 4 gole w jednym meczu.

Doceniali go najwybitniejsi trenerzy świata. Młody Kazimierz Górski jechał całą noc pociągiem z rodzinnego Lwowa, by na własne oczy zobaczyć na stadionie Ruchu swojego idola. Josef „Sepp” Herberger (trener mistrzów świata z 1954 r.) przez dwadzieścia miesięcy zabiegał o to by „Ezi” mógł wystąpić w reprezentacji Niemiec. Najlepiej o skali talentu Wilimowskiego świadczy wypowiedź piłkarza z jego czasów Henryka Martyny: „Umiał wszystko i miał to, czego nie miał nikt z nas. Posiadał nieprawdopodobnie bogaty arsenał wrodzonych, bo tylko Bóg może takie talenty rozdawać, umiejętności. Nikt nie może się tego nauczyć, choćby ćwiczył przez całą dobę!”. Wielki śląski sportowiec zmarł w 1997 r.

Wszystkich, którzy chcieliby się dowiedzieć czegoś więcej o tym znakomitym piłkarzu, utalentowanym hokeiście i bramkarzu piłki ręcznej, zapalonym graczu w

ping-ponga oraz uwielbianym przez kobiety (z wzajemnością) mężczyźnie odsyłam do jego biografii. Książkę „Die Lebensgeschichte des fussball nationalspielers Ernst Wilimowski” napisał pan Karl Heinz Harke – prywatnie jego zięć.


Anton Nowok

http://www.mlodziezgornos...ilmowski_01.htm
Rada wyciągnie Teatr Zagłębia z kryzysu?
Aleksandra Czapla-Oslislo2008-12-21, ostatnia aktualizacja 2008-12-21 20:36



W tym roku na Złotą Maskę artystów z Sosnowca nie ma co liczyć - jako jedyny teatr instytucjonalny w regionie został pominięty w pierwszej preselekcji przedstawień, kwalifikujących się do dalszego jurorskiego oglądu. O to, żeby w przyszłym sezonie było lepiej, ma zadbać powołana właśnie rada programowa

Na początku teatralnego sezonu, wraz z premierą "Miłość to takie proste", na której nie pojawił się reżyser Bartłomiej Wyszomirski, rozgorzała dyskusja o artystycznym kształcie Teatru Zagłębia w Sosnowcu. Pod koniec września, po feralnej premierze, która inaugurowała rok kulturalny miasta, Mateusz Rykała, pełnomocnik prezydenta, któremu m.in. podlega sosnowiecki wydział kultury i sztuki, zapowiedział, że jeszcze w tym roku zostanie powołana rada artystyczna.

Na wniosek Rykały dyrektor Adam Kopciuszewski powołał ośmioosobowe grono doradcze, które spotka się po raz pierwszy w poniedziałek. Rada nie będzie wyjątkiem, podobne grona, złożone głównie z przedstawicieli środowiska artystycznego i uniwersyteckiego, mają m.in. Teatr Śląski (wśród członków są m.in. Filip Bajon, Laco Adamik), instytucja Ars Cameralis Silesiae Superioris (m.in. Marek Moś, Dariusz Pawelec) czy Instytucja Filmowa "Silesia-Film" w Katowicach (m.in. Kazimierz Kutz, Tadeusz Miczka).

W skład Rady Programowo-Artystycznej przy Teatrze Zagłębia wchodzą: Kazimierz Górski - prezydent Sosnowca, Michał Czarski - przewodniczący Sejmiku Województwa Śląskiego, Danuta Lubina-Cipińska - krytyk teatralny, Jacek Filus - redaktor Polskiego Radia, Grzegorz Kempinsky - reżyser, Henryk Konwiński - reżyser, Piotr Fast - prof. UŚ, oraz Zbigniew Gruca - znawca teatru. - Pierwsze spotkanie będzie okazją do podsumowania dotychczasowej działalności Teatru Zagłębia i zastanowienia się nad dalszym kierunkiem działania. W przyszłości rada ma m.in. opiniować repertuar - dodaje Rykała.

Kempinsky, który pracując z Teatrem Zagłębia w minionym sezonie, zdobył dla zespołu Złotą Maskę za reżyserię spektaklu "Bóg", przyznaje: - Wchodzę w ten projekt z otwartym umysłem i swoją artystyczną niepokornością. Wiem, że w tym aktorskim zespole tkwi ogromy potencjał. Niezbędną rzeczą, o którą należy się postarać w pierwszej kolejności, jest Mała Scena, która pozwoli na dynamiczną pracę aktorów i reżyserów, zmieniając jej jakość. Kameralna przestrzeń jest z jednej strony niezbędna w procesie tworzenia podczas prób, z drugiej strony na pewno pozwoli na odważne poszukiwania inscenizacyjne. Podkreślam odważne artystycznie, nie w rozumieniu prowokacyjne czy kontrowersyjne - dodaje Kempinsky.

W tym roku na Złotą Maskę artystów z Sosnowca nie ma co liczyć - jako jedyny teatr instytucjonalny w regionie został pominięty w pierwszej preselekcji przedstawień, kwalifikujących się do dalszego jurorskiego oglądu. Żadne z proponowanych przedstawień z Sosnowca nie znalazło się wśród ponad trzydziestu spektakli z teatrów dramatycznych, muzycznych, scen dziecięcych i teatrów nieinstytucjonalnych. Trudno nie przyznać, że to znak artystycznie nie najlepszego czasu dla sosnowieckiej sceny.

Po fatalnym początku sezonu przed nami jeszcze cztery premiery: farsa na czas karnawału "Stosunki na szczycie" w reżyserii Pawła Pitery, inscenizacja Julii Wernio "Czyż nie dobija się koni", Szekspirowskie "Poskromienie złośnicy" Katarzyny Deszcz oraz dla dzieci "Król Maciuś I" w reżyserii Cezarego Domagały. Tym propozycjom nowa rada będzie się przyglądać, natomiast jej repertuarowo-artystyczne sugestie poznamy dopiero w kolejnym sezonie. Wtedy też przekonamy się, czy nowy organ doradczy będzie miał faktyczny wpływ na przerwanie złej passy w teatrze, który, na co liczą teatromani, powróci do czasów świetności. Do istotnej pozycji, jaką miał nie tylko w regionie, ale i Polsce, grając po mistrzowsku klasykę: "Kordiana" w reżyserii Zbigniewa Zasadnego czy Gombrowiczowską "Operetkę" w inscenizacji Jacka Bunscha.
Będzie mniej kontenerów?

Witold Domanik, 2008-12-09 21:28
Czy Bytom po cichu próbuje się wycofać z planu budowy osiedla które sam niechlubnie nazwał gettem? To pytanie zadaje sobie wielu mieszkańców miasta. Magistrat opóźnienia tłumaczy zimą. Ale część mieszkańców wierzy, że to protesty wstrzymują budowę i dlatego nie przestają protestować.

Czas minął, a problem dalej nie rozwiązany... Kilka miesięcy temu miasto znalazło rozwiązanie problemu - przeniesienie trudnych mieszkańców do kontenerów. Mimo licznych protestów magistrat zapewniał, że pierwsze powstaną do końca roku. Jednak czas zmroził stanowczość władz miasta. Teraz powstanie kontenerów uzależniają już od tego jak surowa będzie zima. - Jeżeli będzie łaskawa to staną na początku roku jeśli nie to dopiero wiosną... - stwierdza Katarzyna Krzemińska-Kruczek, rzecznik prasowy UM w Bytomiu.

Powstanie pierwszych kontenerów na ulicy Składowej jeszcze w grudniu, magistrat obiecywał jednak właśnie ustami rzeczniczki, która mówiła, że do końca tego roku stanie w tym miejsc trzydzieści kontenerów.

To tylko kolejny dowód na nieudolność władz miasta przekonuje - Wojciech Błach. Jednak dodaje, że nawet ciche wycofanie się z pomysłu nie pozwoli uniknąć kłopotów z niechcianymi sąsiadami. - Skoro przez 10 lat nie mają środków do życia to będą je zdobywać naszym kosztem. Boimy się, że będą napady w biały dzień - mówi Błach.

Radny Jan Kazimierz Czubak uważa jednak, że ostatnie działania miasta są podejrzane. Bo mimo że władze trzy razy zmniejszyły ilość kontenerów, które chce zbudować to budżet został ten sam. - Ja mam wrażenie, że w tej sprawie prezydent Koj coś kręci... Bo środki są zapisane. 1 mln teraz i trzy na przyszły rok - stwierdza Czubak.

Ale dla bojkotujących projekt mieszkańców cała sprawa to tylko próba prezydenckiej ucieczki od prawdziwych problemów. - Nie chce dostrzec tysięcy mieszkańców z problemami i naprawdę nie chce się na tym pochylić no to cóż nie pozostaje nam nic innego jak tylko protestować - mówi Adrian Król.

Czy protest odnosi skutek trudno wyrokować. Pewne jest jednak to, że kontenery jeszcze nie stoją, a zgodnie z zapowiedziami stać powinny. Nikt nie jest także pewien kiedy staną.
http://www.tvs.pl/informacje/6972/
Kazimierz Wielki odstraszy pijaczków w Będzinie
Milena Nykiel2008-10-02, ostatnia aktualizacja 2008-10-02 21:04



Pomników ku pamięci słynnych ludzi w Będzinie przybywa. Być może powstanie jeszcze jeden. Wyjątkowy i bardzo praktyczny. Kazimierz Wielki nie dość, że może wypromować miasto, to jeszcze odpędzi rodzime menelstwo

- Tu my będziem, a tam będzie czeladź! - miał powiedzieć ponad sześćset lat temu król Kazimierz Wielki podczas uroczystości nadawania Będzinowi praw miejskich. Tak mówi legenda. I choć według źródeł historycznych władca nigdy nie był w Będzinie, stare podanie już wkrótce może nabrać rzeczywistych kształtów za sprawą młodego historyka z Będzina - Dariusza Majchrzaka, który wpadł na pomysł wybudowania pomnika przedstawiającego Kazimierza Wielkiego. Temat rzucił na jednym z miejskich forów internetowych kilka dni temu. - Miasto potrzebuje dodatkowych działań promocyjnych, zwłaszcza teraz, kiedy obchodzimy jubileusz 650-lecia - mówi pomysłodawca.

Majchrzakowi spodobał się pomnik Kazimierz Wielkiego, który stoi w Bydgoszczy. Dumny król na pięknym koniu. Z bogato zdobioną koroną na głowie i berłem w ręku. Kopię proponuje umieścić na będzińskim wzgórzu zamkowym. - Nieźle komponowałaby się w sąsiedztwie dwóch znakomitych zabytków: Zamku i Kościoła Św. Trójcy - przekonuje. Król byłby dobrze widoczny dla wszystkich przejeżdżających przez główną ulicę w mieście Aleję Kołłątaja. - Może zatrzymywaliby się i po drodze zwiedzali także Zamek, który dzięki królowi zyskałby dodatkowych zwiedzających - dodaje Majchrzak. Zorganizował już sondę, w której większość internautów wypowiedziała się pozytywnie na temat budowy posągu. Do internautów przyłączyli się inni mieszkańcy Będzina. - Wiele zawdzięczamy królowi Kazimierzowi Wielkiemu. Choćby dzisiejszą wizytówkę miasta, czyli kamienny Zamek na wzgórzu, który przedtem był drewniany. Król Kazimierz dbał także o bezpieczeństwo ówczesnych mieszkańców, otoczył miasto szerokim murem obronnym. Za to wszystko pomnik mu się po prostu należy - mówi Stanisław Kalkowski, mieszkaniec Będzina.

Władze miasta nie podzielają jednak optymizmu związanego z upamiętnieniem wielkiego budowniczego Będzina. W tym miesiącu zostanie rozstrzygnięty konkurs na projekt pomnika Jana Dormana, założyciela Teatru Dzieci Zagłębia. Miasto zapłaci za jego budowę ok. 10 tys zł. Do tego dochodzą jeszcze koszty samego projektu. - W planach budżetowych nie ma na razie miejsca na kolejny pomnik - ucina krótko Marzena Karolczyk, rzeczniczka prasowa będzińskiego magistratu.

- Skoro nie pomnik, to może wielka drewniana rzeźba - proponuje Adam Lazar, starosta będziński. - Realizację można by zlecić Ośrodkowi Kultury w Będzinie. Są tam świetni rzeźbiarze, którzy chętnie podejmą się takiej inicjatywy, a ja zajmę się funduszami - zapewnia.

Pomnik mógłby stanąć także na głównym placu w Będzinie, który nomen omen nosi imię wielkiego władcy. Miejsce to przed wojną spełniało rolę rynku. Kwitło tu życie artystyczne i towarzyskie. Teraz na placu rozpanoszyły się grupki niestroniące od zaczepek i alkoholu. Jak mówi Piotr Czerwiński, radny w Będzina, sytuacja mogłaby się zmienić, gdyby postawiono tu pomnik. - Odpowiednio wyeksponowany i podświetlony może zniechęciłby drobnych pijaczków do przebywania w takim miejscu. Uprzątnięty plac zyskałby zupełnie nowe oblicze - zapewnia radny.

Majchrzak planuje złożyć na ręce urzędników list ze swoją propozycją. Jeżeli wskażą działkę pod budowę, zacznie zbierać pieniądze. W głowie ma już wizję, żałuje tylko, że sam jej nie zrealizuje: - Szkoda, że oprócz skromnego historyka nie wyrósł ze mnie także artysta.


Ważniejszy król czy artysta?
26.09.2008
Za kilka dni ma zostać rozstrzygnięty konkurs na projekt pomnika Jana Dormana, założyciela i pierwszego dyrektora Teatru Dzieci Zagłębia.

Pomnik ma stanąć w mieście z okazji obchodzonego w tym roku 650-lecia nadania Będzinowi praw miejskich. Tymczasem wielu mieszkańców, zamiast pomnika Dormana, chętniej widziałoby postument króla Kazimierza Wielkiego.

Obie postacie sporo zrobiły dla miasta. Której pomnik bardziej się należy?

Dariusz Majchrzak, młody historyk z Będzina na jednym z forów internetowych wystąpił z propozycją, aby w mieście postawić pomnik króla Kazimierza Wielkiego.

- Nie ma na to lepszego czasu. W tym roku miasto świętuje 650-lecie nadania praw miejskich właśnie przez Kazimierza Wielkiego. To dzięki niemu mamy murowany zamek, bez którego trudno wyobrazić sobie Będzin - twierdzi Majchrzak.

Wskazuje nawet miejsce na pomnik - u podnóża zamku, lub trochę niżej. Proponuje, aby skorzystać z kopii rzeźby Kazimierza Wielkiego, która od dwóch lat stoi w Bydgoszczy.

Na razie jednak żadnego oficjalnego pisma do Urzędu Miejskiego nie złożył.

- Sam niewiele zdziałam. Mam nadzieję, że przyłączą się do mnie inni, abyśmy mogli ten projekt przeforsować - dodaje.

Tymczasem władze miasta parę miesięcy temu ogłosiły już konkurs na projekt innego pomnika w Będzinie. Jego bohaterem ma być Jan Dorman. Pomnik ma nawiązywać do słynnych ławeczek ze znanymi osobami. Z inicjatywą postawienia pomnika wystąpiły: Fundacja im. Jana Dormana, Stowarzyszenie Artystyczne im. Jana Dormana oraz Teatr Dzieci Zagłębia.

- Mój ojciec traktował Będzin jak jedną wielką scenę. Angażował się we wszystkie imprezy w mieście, nie zamykał się tylko w teatrze. On żył tym miastem - mówi Iwona Dowsilas, prezes Fundacji im. Jana Dormana, córka wielkiego artysty.

Dlaczego miasto nie postawi więc dwóch pomników dla wielkich ludzi z nim związanych?

- W planach budżetowych nie zaplanowano wydatków związanych z budową pomnika Kazimierza Wielkiego - twierdzi Marzena Karolczyk, rzeczniczka będzińskiego Urzędu Miejskiego.

Kwota, jaką miasto chce przeznaczyć na ławeczkę Dormana, to zaledwie 10 tys. zł brutto plus materiał. Dla porównania, wartość planowanej do wykonania rzeźby czeladzkiej czarownicy to około 93 tys. zł, a pomnik Jana Kiepury kosztował około 150 tys. zł (złożyli się mieszkańcy).

W Będzinie są 32 miejsca pamięci, w tym 12 pomników. Żaden nie jest jednak poświęcony pamięci konkretnej postaci. Są to pomniki zbiorowe, ku czci żołnierzy, symboliczne, albo upamiętniające jakieś wydarzenie.



Argumenty przemawiające za Kazimierzem Wielkim

Kazimierz Wielki, król Polski w latach 1333- 1370, ostatni władca piastowski na polskim tronie.

W 1358 r. dokonał lokacji Będzina na prawie magdeburskim (w tym roku mija 650. rocznica tego wydarzenia).

Postawił w miejsce drewnianego kamienny zamek (stoi on do dziś) i otoczył go, podobnie jak miasto, murami.

Za jego panowania drewniany kościół parafii Świętej Trójcy stał się murowany.

Kazimierz Wielki to postać znana każdemu Polakowi. Jego osoba mogłaby posłużyć promocji Będzina, być kojarzona właśnie z tym miastem i zamkiem.





Argumenty przemawiające za Janem Dormanem

Aktor, reżyser, pedagog, założyciel (w 1950 r.) i dyrektor Teatru Dzieci Zagłębia z siedzibą w Będzinie. Kierował nim do końca swojego życia.

Zasłużony dla będzińskiej kultury.

Pod jego okiem wyrosło wielu bardzo znanych i cenionych w środowisku aktorów, m.in. Janusz Gajos.

W 1996 r. Teatr Dzieci Zagłębia w Będzinie przyjął imię swego założyciela i twórcy.

Jan Dorman mógłby być dla Będzina taką postacią, jak Jan Kiepura dla Sosnowca. Dzięki niemu Będzin może stać się miastem kojarzonym z teatrem.


Magdalena Nowacka - POLSKA Dziennik Zachodni

http://bedzin.naszemiasto.pl/wydarzenia/902282.html


Rząd chce oddać kulejące PKS-y samorządom
dziś
Ministerstwo Skarbu chce darmo przekazywać samorządom PKS-y. Większość z nich ledwo zipie, więc przejście na garnuszek samorządów może być dla nich jedyną szansą na przetrwanie - informuje resort.

Chociaż Warszawa nie podjęła jeszcze ostatecznej decyzji, z szansy jako pierwszy na Śląsku i jeden z pierwszych w Polsce chce skorzystać Racibórz. Urzędnicy właśnie wysłali do ministerstwa wniosek w tej sprawie.

Podobne pismo do ministerstwa wystosował jeszcze tylko marszałek województwa podkarpackiego.


O ile w całym kraju podobne przedsiębiorstwa rezygnują z kolejnych kursów, bo wożenie pasażerów przestaje się opłacać, raciborski PKS ma się dobrze, więc jest dla miasta łakomym kąskiem.

- W ostatnim czasie kupiliśmy 13 nowych autobusów, w tym dziewięć nowoczesnych mercedesów. Za raty leasingowe zapłaciliśmy w ubiegłym roku ponad 800 tys. zł. I starczyło nam jeszcze na przeprowadzenie remontów biur za 200 tys. zł - mówi Kazimierz Kitliński, prezes raciborskiego PKS-u. Każdego miesiąca przedsiębiorstwo płaci 70 tys. zł raty za autobusy i wciąż jest na plusie! PKS powiększa również załogę i obecnie zatrudnia 137 osób. Do ra-ciborskiego przedsiębiorstwa uciekają kierowcy z innych zakładów. I nie ma się czemu dziwić. Średnia wypłata brutto wynosi tu 2,6 tys. zł.

Kazimierz Kitliński nie chce zdradzić tajemnicy sukcesu. - Po prostu nam się udało - mówi prezes przedsiębiorstwa, które jeszcze trzy lata temu było na minusie.

- Nie mamy żadnych wątpliwości, że jego przejęcie bardzo by nam się opłacało. Działające na naszym terenie przedsiębiorstwo jako jedno z niewielu jest w znakomitej kondycji _- mówi Mirosław Lenk, prezydent Raciborza.

Aleksander Grad, minister skarbu, tłumaczy, że takie zmiany leżą w interesie zarówno PKS-ów, jak i samorządów.

- Decyzja dotycząca ewentualnego przekazania akcji jakichkolwiek PKS-ów zostanie poprzedzona m.in. analizą strategii rozwoju województwa, na obszarze którego znajdują się spółki, jak również możliwości skorzystania przez jednostki samorządu terytorialnego ze środków unijnych, które przeznaczone zostałyby na niezbędne inwestycje związane m.in. z odnowieniem taboru autobusowego - donosi resort skarbu.

Przejecie PKS-ów przez samorządy to dla większości przedsiębiorstw w kraju jedyna szansa na uniknięcie upadłości. - W ubiegłym roku nasze przedsiębiorstwo przyniosło 120 tys. zł strat. Każdego miesiąca likwidujemy kolejne nierentowne kursy. A wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze gorzej, bo ceny paliwa idą w górę - mówi Jerzy Siwica, prezes PKS-u w Rybniku. Z przedsiębiorstwa uciekają kolejni kierowcy. Nie ma pieniędzy na podwyżki.

W tej sytuacji w ubiegłym tygodniu Siwica wystosował pisma do Urzędu Miasta w Rybniku oraz starostw powiatowych w Rybniku i Wodzisławiu Śląskim w sprawie ich ewentualnej opieki nad przedsiębiorstwem. - W ten sposób możemy zatrzymać niepokojący proces. Samorządy mają większe pole manewru - mówi Siwica. Prezes zdaje sobie jednak sprawę z tego, że urzędy nie będą zabijać się o zakład zatrudniający 300 osób i przynoszący każdego roku straty.

Trochę lepiej od państwowych PKS-ów radzą sobie te prywatne. Łódzkie przedsiębiorstwo działające od 1999 roku jako spółka pracownicza przynosi niewielkie zyski. W ubiegłym roku wypracowała 71 tys. zł.


Nierentowne

W Polsce istnieją 174 PKS-y, 53 z nich nadal działają jako przedsiębiorstwa państwowe.

Sytuacja ekonomiczna niemal wszystkich w ostatnich latach znacznie się pogorszyła. Jedna trzecia przynosi straty - wynika z badań przeprowadzonych w zeszłym roku przez ekspertów Konfederacji Pracodawców Polskich. Jedna czwarta przedsiębiorstw uzyskuje niewielki wynik dodatni, przy czym w większości nie przekracza on 2-3 procent przychodów. Pozostałe, czyli ponad 40 proc. przedsiębiorstw, z trudem wychodzi na zero.

Aleksander Król - POLSKA Dziennik Zachodni
CBA węszy spisek w Kazimierzu

Pozwolenia na budowę oraz zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego Kazimierza znalazły się pod lupą Centralnego Biura Antykorupcyjnego, informuje "Dziennik Wschodni". Agenci sprawdzają m.in. dokumenty związane z budową luksusowego hotelu "Król Kazimierz".

- Lubelska Delegatura CBA rozpoczęła w czerwcu kontrolę w Urzędzie Miasta w Kazimierzu. Interesuje nas proces uchwalania i realizacji wybranych uchwał dotyczących zmian w planie zagospodarowania przestrzennego w latach 2003-2007. Równolegle agenci ruszyli z kontrolą w starostwie w Puławach. Chodzi o wybrane pozwolenia na budowę, rozbudowę i rozbiórkę z tego samego okresu - powiedział gazecie Piotr Kaczorek z Wydziału Komunikacji Społecznej CBA.

Proszący o zachowanie anonimowości informator "Dziennika Wschodniego" sugeruje, że może chodzić o niejasne sprawy związane z różnym traktowaniem osób, ubiegających się o pozwolenia na budowę. Według niego, w Kazimierzu zdarzało się, że właściciel działki przez wiele lat nie dostawał zgody na postawienie domu. Ale kiedy sprzedawał działkę komuś innemu, nowy właściciel dostawał pozwolenie bez problemu.


Agencja SE/East NewsWtorek, 29 lipca


Między Bramą Wyżynną a Katownią zobacz na mapie Gdańska ma stanąć pomnik Kazimierza Jagiellończyka. Jadącemu na koniu królowi towarzyszyć będą rycerze i patrycjusze witający orszak.

Organizator konkursu - Zarząd Dróg i Zieleni - życzy sobie, by król przybywał do Gdańska jako pełen mocy oswobodziciel i nadawca praw. Kazimierz Jagiellończyk wjechał do Gdańska 1 maja 1457 r. Osiem dni później rycerstwo puckie, lęborskie i gdańskie złożyło wraz z rajcami symboliczny hołd królowi, a 15 i 25 maja monarcha nadał miastu szereg ustaw, zwanych wielkimi przywilejami. Dzięki nim w Gdańsku rozpoczęła się era prosperity.

- Wizyta monarchy nastąpiła w kluczowym momencie konfliktu z zakonem krzyżackim o Pomorze, zwanego wojną trzynastoletnią. Ponieważ przybycie króla jest związane ściśle z tematyką wojenną, chcemy jego pomnik osadzić w kanonie tryumfu militarnego - tłumaczą organizatorzy.

Projekt zakłada przedstawienie sześciu postaci naturalnej wielkości: króla na koniu, idących za nim trzech rycerzy oraz dwóch gdańskich patrycjuszy witających orszak. W materiałach historycznych dołączonych do informacji o konkursie nie brak szczegółowych wskazówek dla rzeźbiarzy. Zleceniodawcy widzą Jagiellończyka "wraz z insygniami władzy na koniu w pierwszej fazie stępa". Król ma być w koronie i zbroi płytowej odziany w płaszcz, na koniu okrytym kropierzem paradnym. Przypominają też, że najwierniejszym odwzorowaniem twarzy króla jest wizerunek zachowany na jego nagrobku w katedrze wawelskiej, sugerują jednak, by w gdańskim projekcie monarcha był nieco młodszy.

- Artyści powinni traktować nasze wskazówki tylko jako sugestie, zostawiamy im swobodę kompozycji rzeźby. Jedyny warunek, jaki należy spełnić to ten, by wizerunek króla był zgodny z materiałami źródłowymi - mówi Marian Werner, sekretarz konkursu.

Dla pełnego obrazu władcy ZDiZ cytuje też Macieja Miechowitę i jego Chronica Polonorum: "Był zaś król Kazimierz wysokiego wzrostu; od przodu głowy do jej szczytu całkiem łysy; o twarzy podłużnej i chudej; mówił sepleniąc; od (...) dzieciństwa do starości życia zawsze myśliwy i łowca... zawsze trzeźwy, pił wodę a win i sycery nie używał i nawet zapachu ich nie znosił (...) Kler szanował, od poddanych żądał pieniędzy, o przyrzeczeniach pamiętał, był prawdomówny, pożyczki zwracał".

- Zainteresowanie jest znaczne - mówi Werner. - Do końca stycznia wnioski o dopuszczenie do udziału w konkursie pobrało 50 dyplomowanych rzeźbiarzy.

Czy liczba historycznych detali, jakie artyści mają uwzględnić w projekcie, nie ogranicza ich pola działania?

- Nie. Trzeba mieć szacunek dla historii, zwłaszcza że wiernie oddane detale uzbrojenia, stroju, ostrogi, mają wartość edukacyjną - mówi rzeźbiarz Adam Dawczak-Dębicki, który już pracuje nad projektem. - Artysta może wygrać tu gestem, dynamiką ruchu, wzajemnymi relacjami tych kilku postaci, emocjami, jakie pomnik będzie wzbudzał.

- Sama idea pomnika nawiązująca do przywilejów, jakie Gdańsk dostał od króla, wydaje mi się słuszna, podobnie jak wybór miejsca - komentuje Marian Kwapiński, wojewódzki konserwator zabytków. - Uważam jednak, że stawiany dziś pomnik powinien tę ideę wyrażać w dzisiejszej estetyce, bez naśladownictwa historycznych detali, które wydaje mi się czymś fałszywym. Przecież o dawnych wydarzeniach też nie mówimy w mowie staropolskiej.

Projekty można składać do 29 kwietnia. - Właśnie wpłynął do nas wniosek o przedłużenie tego terminu. Jeśli tak się stanie, konkurs rozstrzygniemy pewnie po wakacjach. Kiedy pomnik zostanie zrealizowany? Dopiero wtedy, gdy znajdą się sponsorzy, nie mamy konkretnego deadline'u - dodaje Werner.


Brawo...Dominanty, autostrady, pomniki...

Średniowiecznej świątyni pod Malborkiem nie udało się uratować Kościołowi, ministrowi kultury i posłom. Teraz zajmą się nią hobbyści z Towarzystwa Opieki nad Zabytkami

Wieś Gnojewo leży kilkanaście kilometrów od Malborka, tuż przy drodze krajowej do Łodzi. Zrujnowany kościół pochodzi z połowy XIV w. i jest najprawdopodobniej najstarszą szachulcową świątynią w Polsce. Tutaj modlił się król Kazimierz Jagiellończyk, oblegający Malbork w 1454 r. Już z drogi widać porwaną niebieską folię, która przykrywa oryginalną średniowieczną więźbę dachową - na kościele od lat nie ma już dachówek. Wokół pozostałości dawnego ewangelickiego cmentarza. Zachowała się ozdobna stela z nagrobka 20-letniej Johanny Marie Gruwal, która żyła tu w I połowie XIX w. Do Gnojewa skręcają regularnie autobusy wiozące niemieckich turystów do Malborka.

- Wysiadają, robią zdjęcia - mówi pani Eleonora, mieszkanka wsi. Okna jej domu wychodzą na zabytkowy kościół. - Przyjeżdżają tu kilkadziesiąt razy do roku. Patrzą. Kiwają głowami i oburzeni odjeżdżają do zamku

O tym, że kościół w Gnojewie jest w fatalnym stanie, "Gazeta" pisała już dwa lata temu. Jego właścicielem jest kuria elbląska. Parafia, do której należy, ma jeszcze dwa kościoły. Tuż obok zrujnowanej świątyni, która pamięta jeszcze czasy krzyżackiego panowania w Malborku, stoi o wiele młodszy, XIX-wieczny kościółek. To w nim odbywają się msze. Dwa lata temu pomoc w ratowaniu zabytku obiecał minister kultury Kazimierz Michał Ujazdowski, posłowie Jarosław Sellin i Tadeusz Cymański. Biskup elbląski zgodził się na wówczas na rozpoczęcie prac ratunkowych w kościele. Służby pomorskiego konserwatora zabytków sporządziły dokumentację, przykryły dach folią i zamknęły kościół, do którego wcześniej można było bez trudu wejść. Kłódka na drzwiach jest do dziś, a przez dziurawą folię deszcz pada prosto na XVIII-wieczne polichromie.

Wanda Dertz przyjechała do Gnojewa w 1947 r., miała wówczas 13 lat. - Nie pamiętam, żeby w starym kościele kiedyś były msze - mówi. - Bawiliśmy się w środku, wchodziliśmy na wieżę. Wewnątrz nie było już ławek, ale oglądaliśmy malowidła na suficie i stare chorągwie. Z czasem wszystko poznikało, nawet pomniki z cmentarza.

W 1956 r. kościół przed rozebraniem uratowali mieszkańcy. Widłami bronili świątyni przed wysłanymi przez władze powiatowe traktorzystami, którzy mieli rozpocząć burzenie zabytku. Dzisiaj w mieszkańcach Gnojewa nie ma już takiego zapału: - Z nas za mała społeczność, żeby z tym kościołem coś zrobić - kiwa głową Wanda Dertz.

Pani Eleonora, mieszkająca przy kościele: - Mam 86 lat, co mi z tego przyjdzie, jak go odbudują?

To, co nie udało się silnej grupie posłów i ministrów PiS, elbląskiej kurii, wojewodzie i marszałkowi, chce zrobić grupka entuzjastów, zrzeszona w gdańskim oddziale Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. Pod koniec ubiegłego tygodnia stowarzyszenie formalnie przejęło budynek od Kościoła. - Przejęcie przez Towarzystwo kościoła w Gnojewie oznacza, że wreszcie będzie z kim konstruktywnie rozmawiać w sprawie rekonstrukcji obiektu - mówi Marian Kwapiński, pomorski konserwator zabytków.

TOnZ to organizacja z ponadstuletnią tradycją. Powstała w 1906 r., tworząc podwaliny pod polskie służby konserwatorskie. Najbardziej spektakularnym przedsięwzięciem w dziejach przedwojennego Towarzystwa było przejęcie i odrestaurowanie zamku w Czersku. Dzisiaj organizacja liczy kilkuset członków, ma 30 oddziałów w całym kraju.

Tomasz Korzeniowski, prezes gdańskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami: - Przejęliśmy od parafii ruiny kościoła w użyczenie na 10 lat. Chcemy niezwłocznie podjąć prace ratunkowe. Środki na ten cel mają pochodzić z Ministerstwa Kultury, będziemy też starać się pozyskać fundusze z Unii. Stan kościoła to europejskie kuriozum. Nie wyobrażam sobie, że nie znajdą się fundusze na remont. Tym bardziej że za takie zaniedbanie grożą Polsce sankcje komisji europejskiej. Na podstawie wyliczeń specjalistów przywrócenie świątyni pełnej krasy będzie kosztować ok. 10 mln zł. Mam nadzieję, że już tym roku uda się znaleźć minimum 3,5 mln na najpilniejsze prace remontowe.

Sięgając do etymologi terminu "Prusy" wynika jedno: to, że król Kazimierz Jagiellończyk z lenistwa czy z niewiedzy usankcjonował wymysł krzyżackiej propagandy nie zmienia faktu że Prusów na zachód od Wisły nigdy nie było.
Korsarstwo – można uznać za odmianę piractwa, choć różni się od niego w szczegółach. Korsarz lub inaczej kaper to człowiek uprawiający piractwo ale w majestacie prawa. Podczas wojen począwszy od średniowiecza państwa wydawały dokumenty uprawniające do używania swojej bandery i atakowania wrogich statków w zamian za procent zysku ze zdobytych łupów. Było to źródło często niemałych i ukrytych dochodów dla mocarstw europejskich. Zazwyczaj dokumenty zwane listami kaperskimi były honorowane jedynie przez osobę którą je wystawiła i osobę która się nimi posługiwała, stąd tez podział na piractwo i kaperstwo jest nieco papierowy. Pikanterii dodaje fakt, ze listy były często fałszowane, a nieraz niepiśmienni piraci używali dokumentów dotyczących zupełnie czego innego jako listów kaperskich, bądź po prostu łamali warunki umowy. Do najsławniejszych piratów można zaliczyć Henry Morgana czy Francisa Drake. W Polsce organizację floty kaperskiej zapoczątkował w 1456 r. król Kazimierz Jagiellończyk podczas wojny trzynastoletniej z Krzyżakami. System ten stosował również Zygmunt Stary, Zygmunt August i Stefan Batory, którzy angażowali do tej działalności głównie armatorów gdańskich, jak również angielskich, szkockich, duńskich i holenderskich. Działalność tych kaprów, szczególnie za Zygmunta Augusta, poza pewnymi sukcesami spowodowała liczne zatargi z Gdańskiem i różnymi państwami na skutek niezdyscyplinowania kaprów. Kaperstwo jako system organizacji floty przeradzający się często w piractwo, zakazane zostało w 1856 r. na mocy Traktatu Paryskiego (Internet).

A tak w ogóle to pozostając w zgodzie z obecnym "tryndem" za chwilę ktoś ambitny udowodni, że Gryfino założył Bolesław Krzywousty gdy wyprawiał się na Szczecin.
ja bym kontynuował kierunek włoszczowski
przypomnę "W powiecie włoszczowskim jest gmina KLUCZEWSKO
Jej nazwa prawdopodobnie pochodzi od kluczy, które król Kazimierz Wielki zgubił będąc w okolicy na polowaniu. Karty historii mówią, iż król pod wsią Żelazne Nogi (obecnie Żeleźnica), w pogoni za jeleniem w 1370r., spadł z konia i złamał nogę."

czyli np. : w miejscowości Krzywin książe Bolesław spadł skonia złamał noge i zahaczył o gałąź , przez co usta mu sie szkaradnie wykrzywiły. Zezłoszczony jadac w kierunku Gryfina w okolicach Pniewa posadził "Krzywy Las"...
A ja wiem o co w tym wszystkim chodzi, czyli Czarniecki, Włoszczowa , a sprawa Polska. Hetman Czarniecki urodził się w Czarnicy, obecnie gmina Włoszczowa. Włoszczowa doczekała się ważnej inwestycji, więc teraz my może my też coś na Czarnieckim ugrać. W powiecie włoszczowskim jest gmina KLUCZEWSKO
Jej nazwa prawdopodobnie pochodzi od kluczy, które król Kazimierz Wielki zgubił będąc w okolicy na polowaniu. Karty historii mówią, iż król pod wsią Żelazne Nogi (obecnie Żeleźnica), w pogoni za jeleniem w 1370r., spadł z konia i złamał nogę.

Trzeba sprawdzić czy ktoś zanny w Gryfinie nie złamał nogi, ręki, żeber, albo chociaż palca, lub nos. Niestety małe miejscowości chcą jakoś zaistnieć na mapie Polski, a niektórzy twierdzą, że i Europy. Szukajcie a znajdziedzie - swoją drogą gdyby w Kluczewsku ktoś odnalazł klucze króla Kazimierza , to by było dopiero COŚ.

Król Jan Kazimierz ogłosił Maryję Królową Polski, gdyż czuł się bezradny wobec Karola X Gustawa i zdrady wielu rodaków oraz uważał, że tylko nadprzyrodzona pomoc może ocalić Ojczyznę, tak jak cudownie obroniła się Jasna Góra.

Może do takiego samego wniosku doszli nasi posłowie...tylko nadprzyrodzona moc, może pomóc...
Jako znana z poglądów „ultraklerykalnych” jestem przeciwna takim inicjatywom. Jezus powiedział „Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest" (Łk 17,20-21). Nie można Królestwa Jezusa zadekretować!
Jeżeli się żyje wg Jego wskazań, to jest wtedy obecne Jego Królestwo!
Król Jan Kazimierz ogłosił Maryję Królową Polski, gdyż czuł się bezradny wobec Karola X Gustawa i zdrady wielu rodaków oraz uważał, że tylko nadprzyrodzona pomoc może ocalić Ojczyznę, tak jak cudownie obroniła się Jasna Góra.
W niedzielę (11 stycznia),kiedy to przypada święto Chrztu Pańskiego, w katedrze na Wawelu sprawowana będzie uroczysta Msza św. przy wystawionym obrazie Matki Bożej Łaskawej - cudownym wizerunku, przed którym 1 kwietnia 1656 roku we Lwowie śluby składał król Jan Kazimierz.

Obraz na co dzień przechowywany jest w skarbcu katedralnym, jednak przed kilkoma miesiącami z inicjatywy ks. prałata Zdzisława Sochackiego, proboszcza katedry, zrodziła się idea, aby raz na kwartał wystawić cudowny wizerunek Maryi. Pomysł ten jest realizowany przy poparciu Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich.

- Kiedy w parafii katedralnej nastał nowy proboszcz, jego pragnieniem było, aby obraz udostępniać wiernym, stąd zrodziła się inicjatywa organizowania raz na kwartał Mszy św. przy wystawionym obrazie Matki Bożej Łaskawej, jakże cennym skarbie naszego Narodu - zaznacza Marta Walczewska z krakowskiego oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, z zespołu redakcyjnego czasopisma tegoż oddziału "Cracovia Leopolis". - Przy tym wizerunku będziemy spotykać się prawdopodobnie raz na kwartał, nie został jednak jeszcze ustalony konkretny terminarz - dodaje.

Pragnieniem lwowian jest, aby w katedrze wybrzmiewała pieśń "Śliczna Gwiazdo Miasta Lwowa", mają nadzieję, że to zamierzenie uda się także zrealizować. To właśnie ta pieśń śpiewana jest co roku w bazylice Mariackiej 22 listopada podczas celebracji rocznicy obrony Lwowa.
Obraz Matki Bożej Łaskawej, przechowywany w katedralnym skarbcu, był pokazany przez kilka dni w maju zeszłego roku w kaplicy Najświętszego Sakramentu, a także 15 sierpnia w ramach Nocy Cracovia Sacra.

Niedługo potem miała miejsce pierwsza Msza św. w wawelskiej katedrze przy wystawionym tymże wizerunku. Na Eucharystii zgromadzili się lwowianie i miłośnicy Kresów Wschodnich. Zatem w niedzielę spotkają się przy nim ponownie podczas Mszy św., która rozpocznie się w katedrze o godz. 10.00.
Małgorzata Bochenek
Śluby królewskie też były Prima Aprilisowe, a akty prawa holenderskiego raczej takiego charakteru nie mają - są faktami
Podobne akty składali monarchowie największych europejskich potęg - to była po prostu ówczesna maniera polityczna. Więcej na ten temat TUTAJ
Król Jan Kazimierz prawie niczego ze ślubów swoich nie zrealizował - zwłaszcza w sferze społecznej.
Zresztą po kimś takim jak on, można się było wszystkiego spodziewać - postać moralna pod wielkim znakiem zapytania.
1 kwietnia 1656 - Król Jan II Kazimierz złożył we lwowskiej katedrze śluby, obierając Matkę Boską Częstochowską za patronkę i Królową Polski i zapowiedział walkę z najazdem szwedzkim aż do zwycięstwa.


1 kwietnia 2001 - W Holandii zalegalizowano małżeństwo osób tej samej płci, a 1 kwietnia w 2002 - zalegalizowano eutanazję. Pewnie na Prima Aprilis

1 kwietnia 2007 r. - Abp Kazimierz Nycz objął rządy w metropolii warszawskiej.
Chłopaki, a nie przyszło wam do głowy, że literatura Mezopotamii mówiła we wszystkich swych przejawach o długowieczności jako o symbolu Łaski Bożej i błogosławieństwa?
Wielu bohaterów literackich - nie biblijnych - z tej epoki i na tych ziemiach gdzie rozgrywają się wydarzenia biblijne, żyło po kilkaset lat. Biblia jest także wielce natchnionym, ale jednak utworem literackim powstałym na przestrzeni wielu wieków i pisanych przez wielu autorów - często anonimowych. Nawet Pięcioksiąg, którego autorstwo przypisuje się Mojżeszowi, w świetle gruntownych badań historyczno-literackich nie jest napisany tylko i wyłącznie przez Mojżesza. Wielu autorów pisało pod pseudonimami wielkich ludzi - jak król Salomon, aby podnieść rangę treści, którą chcieli przekazać potomnym.

Cóż wiemy o ks. Rodzaju? Wiemy, że Mojżesz spisał ją na podstawie podań ustnych. Były to utwory często wierszowane, albo w formie pieśni. Konstrukcja literacka Genesis na to wybitnie wskazuje - wykazali to badacze protestanccy już w XIX wieku.
Idąc za ciosem - kto mógł przekazać potomnym tę historię sprzed potopu?
Tylko Noe i jego rodzina.
Obraz z historii Kaina świadczy już o dużym i gęstym zaludnieniu ziemi i istnieniu miast, a więc siedzib ludzkich poza rodzinną ziemią Kaina - wskazuje na to rozmowa Boga z Kainem po zabójstwie brata, a także poziom kultury, gdzie używano już narzędzi rolniczych, budowano ołtarze i sprawowano ofiary dla Jahve. To nie mogło stać się w jednym pokoleniu.
Dlatego należy brać pod uwagę techniki literackie tamtych epok. Kain jest symbolem zabójcy. Adam i Ewa symbolizują pierwszych rodziców i nie należy odczytywać dosłownie metafor literackich. Niewykluczone, że w raju żyło o wiele więcej ludzi niż tylko Adam i Ewa, a oni jako pierwsi symbolizują ludzkość.
Podaję stanowisko Episkopatu Polski w tej sprawie:
Stanowisko Episkopatu Polski

W dokumencie "Kościół wobec ewolucji" wydanym przez Radę Naukową Episkopatu Polski w listopadzie 2006, biskupi przywołują słowa Jana Pawła II z 1996 roku: "Nowe zdobycze nauki każą nam uznać, że teoria ewolucji jest czymś więcej niż hipotezą". Krytykują też przedstawicieli "fideistycznego kreacjonizmu, którzy interpretują dosłownie biblijne opowiadanie o stworzeniu świata (...) i na tej podstawie kwestionują nauczanie o ewolucji w szkole". Uznają też, że "fundamentalistyczny kreacjonizm nie jest zgodny z nauką katolicką".

Jednocześnie odrzucają też materialistyczny ewolucjonizm mówiący o "ślepych siłach natury". Wyjaśniają to w następujący sposób: "Ewolucja wiedzie ku pojawieniu się człowieka jako istoty wolnej, odpowiedzialnej i świadomej. Ale sama z siebie tego progu nie pokonuje. W celu powołania do życia człowieka Bóg mógł posłużyć się jakąś istotą przygotowaną na planie cielesnym przez miliony lat ewolucji i tchnąć w nią duszę - na swój obraz i podobieństwo. Oznacza to, że dla chrześcijan ewolucja pozostaje w harmonii z wielkim planem Boga, którego cel stanowi powołanie człowieka do najwyższej godności obrazu Jego Syna jednorodzonego, umarłego i zmartwychwstałego".

Dokument podpisał przewodniczący Rady biskup płocki Stanisław Wielgus. W skład Rady Naukowej wchodzą m.in.: bp Ignacy Dec, abp Marian Gołębiewski, bp Tadeusz Pieronek i bp Kazimierz Ryczan.


Myślę,że nie uczynię nic złego, jeżeli zaproponuję wam temat o Wielkiej Nocy.Mamy już niecałe 40 dni na refleksję, na zastanowienie się głębsze, czym jest to wielkie dla nas święto?
Zastanówmy się nad tym, dlaczego Jezus Pan nas odkupił? Pomyślmy,że to był też człowiek który czuł ból, jak my wszyscy,a jednak poddał się dobrowolnie na tę haniebną śmierć i na cierpienia za nas? Zastanówmy się nad tym czy Jezus musiał za nas oddawać życie? Zastanówmy się nad tym czy my w ogóle zasługujemy na to żeby święty Syn Boga Najwyższego za nas umierał?
Mam nadzieję,że rozwiniemy ten temat, aż do wyjścia Izraela z Egiptu i do dziesiątej plagi.
To będzie takie małe studium. Teksty biblijne i dowody historyczne są mile widziane.

Tutaj cytuje pieśń która dopowie co ja nie umiałam.

Mój zbawca na Kalwarii zmarł,
w boleści oczy swoje zwarł.
Na krzyżu on swą przelał krew.
aby przebłagać, Boski gniew.
    refr.Na Gorze Kalwaryjskiej krew
    przyszłego plonu niesie siew.
    Na Górze Kalwaryjskiej krew
    światu wolności niesie siew.

Wśród wielkiej ćmy pękania skał
za ludzkość Mistrz swe życie dał.
Śmierć Jego zwyciężyła grzech
i powstał Chrystus po dniach trzech.
    I za to, żem ja w grzechu wzrósł,
    Pan Jezus wiele cierpień zniósł,
    By ludzkość mogła wolną być,
    Mistrz dobrowolnie przestał żyć.

Bardzo bym chciała w dyskusji zobaczyć naszą kochaną młodzież.

Myślę, że poszczególne refleksje odpowiadają jednak na niektóre zagadnienia tutaj postawione.
Poza tym jest spora różnica w przeżywaniu Wielkanocy u katolików i u niekatolików. Nasz Kościół idzie w kierunku doskonalenia ducha i medytacji, rozważania Męki Pańskiej, a to nie jest to samo co rozważanie Pisma - tutaj jest pole do popisu dla młodzieży protestanckiej raczej.

A ponadto, nie wiesz jak dzieci w szkole odpowiadają?

Pani - Opowiedz o panowaniu króla Kazimierza Wielkiego
uczeń - Król Kazimierz zastał Polskę drewnianą i zostawił murowaną
- I co jeszcze?
- zreformował pieniądze
- I co jeszcze?
- wybudował drogi,
- I co jeszcze?
- budował zamki itd, itd.

Może więc w ramach "Co jeszcze?" zapytam -
jak wyglądała ofiara za grzechy przed ofiarą Jezusa sprawowana od najstarszych praszczurów Izraelitów, a więc:
Kain i Abel, Noe, Kannanici i Abram, po Abramie, u Mojżesza?

DO ASA
Najukochańszy Sigismondo nie wypędził matki i jej nie otruł – skąd masz takie informacje?


Być może mam niewiarygodne materiały, ale mam trochę sensacyjek o naszych władcach. Może nie zawsze prawdziwych.
Np. królowa Bona Poślubiła Zygmunta Starego jako 24-latka.
Sforcowie, choć pokrewnieeni z z dwormi niemieckim, francuskim i hiszpańskim prowadzili dość rozwięzłe życie. Ojciec Bony otaczał się licznymi i pięknymi kochankami. A co? Stać go było na to.
Wraz z Boną przybyły na Wawel luźne obyczaje i kochanek jej matki - Colona. Ponoć Bona też korzystała z jego "usług". Bona patronowała w Krakowie "Stowarzyszeniu braci i sióstr swawolnych". Syn Bony - to Zygmunt August. Ponoć koniecznie chciała go urodzić 1 sierpnia i do tej daty powstrzymała się z porodem. Złośliwi twierdzą, że Bona podsyłała synowi kochanki, by zażywał rozkoszy cielesnych i nie intereował się polityką, aby przejąć w Polsce rządy.

Również Janowi III Sobieskiemu można wiele zarzucić.

Nasz wielki patriota wraz z tłumami szlachty złożył przysięgę szwedzkiemu królowi Karolowi Gustawowi. Sobieski został wcielony do szwedzkiej armii, wraz z którą pomaszerował do Prus, a potem pod Gołąb i Jarosław. Czar jednak dość szybko prysł. Szwedzi zamiast ładu przynieśli grabież i spustoszenie. Sobieski przeszedł pod Łańcutem pod komendę Stefana Czarnieckiego.

Sobieski uprawiał politykę profrancuską. Po abdykacji Jana Kazimierza popierał kandydata francuskiego na polski tron za olbrzymie pieniądze – około 30 tyś liwrów. Nic to nie pomogło, bo królem został Michał Korybut Wiśniowiecki.
Marysieńka nieustannie namawiała Sobieskiego na wyjazd do Francji. Król Ludwik XIV obiecał mu tytuł marszałka i księcia para, Order Świętego Ducha i ogromne ziemskie dobra we Francji. Nie skorzystał z tak intratnych propozycji, bo planował zostać królem Polski. Od samego początku był wrogiem Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Bezpardonowo nazywał go małpą i wraz ze stronnictwem francuskim zmontował agresywną opozycję, zmierzając do jego obalenia. Zorganizował konferencję przeciwników Wiśniowieckiego w Szczebrzeszynie, która miała obalić króla, ale plany pokrzyżował hetman wielki litewski Michał Kazimierz Pac zwołując w Gołębiu sejmik szlachecki w obronie panującego.
W efekcie tych konfliktów inicjowanych przez Sobieskiego Turcy zdobyli Kamieniec Podolski i narzucili Rzeczypospolitej tzw. traktat buczacki. Tak straciliśmy Podole i musieliśmy płacić Turkom ogromną kontrybucję.

Gdyby XVII wieczni posłowie polscy wpadli na pomysł powołania komisji lustracyjnej, Jan III Sobieski miałby się więc z czego tłumaczyć.
Sobieski nie wykorzystał szansy po bitwie wiedeńskiej. Mógł wówczas przeprowadzić reformy. Natomiast zaangażował się w wojny Świętej Ligi, które nic nie dały dla Polski, za to olbrzymie korzyści odnieśli nasi wrogowie. Kiedy Sobieski wojował, lekką ręką oddano Moskwie Ukrainę i pozwolono urosnąć na prawdziwą potęgę. W efekcie zaangażowania się w wojny Świętej Ligi Polska spadła do roli państwa drugorzędnego, a przyszli zaborcy stali się mocarstwami. Panowanie Sobieskiego było ostatnim dzwonkiem, by uratować Polskę. Niestety, nasz lew tego nie dokonał, spędzając ostatnie lata życia zaszyty w Wilanowie.

Na uwagę zasługuje także młość Sobieskiego do Marysieńki, ale o tym w innym dziale. Kto dziś tak kocha? Mam nadzieję, że nie zostanę zbanowany za opublikowanie fragmentów korespondencji króla Jana do Marysieńki.

Jan Kazimierz, to przykład bezprzykładnego lebiegi politycznego, tej niedojdzie faktycznie, tylko Bóg mógł pomóc i pomógł, zostawiając tę ofermę przy władzy Myślę, że ponieważ jest to podobno chrześcijańskie forum, jeden epitet powinien wystarczyć, po co aż trzy w jednym zdaniu Chętnie dyskutuję z ludźmi nawet o diametralnie różnych poglądach, ale róbmy to merytorycznie. Możemy krytykować czyjeś czyny, warto przy tym podać jakieś argumenty, ale nie obrażajmy osób (zwłaszcza tych, które już nie żyją)

Natomiast nie zgodzę się z twierdzeniem, że jedni mają się modlić, a inni pracować. Przykład Jana Kazimierza pokazuje, że nawet ten ponoć nieudolny król coś istotnego wniósł do naszej historii. Z najnowszych dziejów wiemy, że czynnik duchowy ma w decydujących momentach większe znaczenie niż czysto ludzka aktywność (choć i jedno i drugie jest potrzebne). Józef Piłsudski, choć daleko mu było do modelowego katolika, mówił kiedyś, że przed każdą ważną decyzją modli się do Matki Boskiej Ostrobramskiej. Ronald Reagan, jeden z kilku ludzi, którzy najbardziej przyczynili się do upadku komunistycznego imperium, traktował walkę z komunizmem jako misję, do której powołał go Bóg, zwłaszcza po zamachu, kiedy kula ominęła jego serce o kilka centymetrów.
Nie można traktować polityki jako sfery oddzielonej od życia duchowego. Polityka oparta tylko na ludzkiej skuteczności, z odrzuceniem Boga, zaowocowała dwoma najbardziej zbrodniczymi w dziejach systemami politycznymi: komunizmem i faszyzmem.
pomyslałem, że możnaby zrobić taką listę koronowanych głów (oraz współczesnych przywódców państw), które gościły w Malborku (głównie na zamku, ale nie tylko...)
na początek królowie polscy (podaję za Mamuszką)

- Kazimierz Wielki: 1365 (jako gość Krzyżaków)
- Kazimierz Jagiellończyk: 1457
- Aleksander Jagiellończyk: 1504
- Zygmunt I Stary: 1526
- Stefan Batory: 1577/78
- Zygmunt III Waza: 1593 i 1623
- Władysław IV Waza: 1637
- Jan III Sobieski: 1677
- August II Mocny: 1703 i 1710
- Stanisław Leszczyński: 1708

władcy obcych państw:

- Waldemar III - król Danii
- Gustaw Adolf - król Szwecji
- Karol XII - król Szwecji
- Piotr I Wielki - car Rosji
- Napoleon I Bonaparte - cesarz Francji


ponadto:

- Fryderyk Wielki
- Fryderyk III Wilhelm
- Fryderyk IV Wilhelm
- Wilhelm II
- Hindenburg
- Hitler

proszę o uzupełnienie...
Kolejna karta i jak na razie ostatnia.

Karta wydana z okazji Dni Malborka 2007, na karcie jest rycina Kazimierza Jagiellończyka wg J.Matejki. Obok ryciny tekst mówiący: "7 czerwca 1457 roku król Polski Kazimierz Jagiellończyk dokonał uroczystego wjazdu do Malborka i ustanowił polską administrację z urzędem starosty na czele. Karta wydana w 2007.

Zdjęcie:
he, he - kolejny mój konik: genealogia i szukanie korzeni!
ja mam dość łatwo: rodzina tak ze strony mamy, jak i ze strony ojca pochodzi z jednej konkretnej miejscowości, więc łatwo prześledzić wstecz jej koleje.
po mamie jestem góralem - Nowobilscy to znany ród sołtysów ze wsi Nowa Biała (stąd nazwisko) na Spiszu polskim, w rodzinie był nawet jeden zbójnik (w XVII wieku) ale reszta to "porządni obywatele", król Jan Kazimierz w 1649 roku nadał Nowobilskim tatrzańskie doliny: Pięciu Stawów, Rybiego Potoku i Morskiego Oka - należały do rodu aż do komunistycznej nacjonalizacji i utworzenia TPN! moja babcia z domu Pęksa - kolejny znany ród (patrz słynny zakopiański cmentarz Pęksów Brzyzek...)
po ojcu tez jestem góralem - tylko "niskopiennym" - Głogowscy to rodzina pochodząca od conajmniej kilku-kilkunastu pokoleń z Małogoszcza - kiedyś ważnego dziś podupadłego miasteczka pod Kielcami. zubożała szlachta (herb Grzymała), powstanie styczniowe, te klimaty...
mam to szczęście, że obie babcie miały-mają fenomenalną pamięć, więc udało mi się "pociągnąć" drzewo genealogiczne mojej rodziny do połowy XIX wieku - dalej czeka mnie już niestety szperanie na cmentarzach i w kościołach (księgi parafialne) obu wymienionych miejscowości...

Herb Prus + mur (zamek) + (biel+czerwień=Polska)
ściślej: herb Prus Królewskich, nadany przez króla Kazimierza Jagiellończyka!
polecam stronę herb Prus Królewskich
cytat:
"Przyjmuje się, że herb Prus Królewskich ustanowił i nadał stanom pruskim król Kazimierz Jagiellończyk w roku 1454, w bardzo ważnej historycznie chwili, kiedy zbuntowane przeciwko Zakonowi Krzyżackiemu społeczeństwo pruskie zwróciło się do króla Polski o roztoczenie nad Prusami panowania i opieki."

to najwłaściwsza lokalizacja z możliwych dla tego kamienia
zgadzam się, ale jeśli taka manifestacja ma mieć sens, to albo zrobić porządny cokół i na nim ten kamień, albo w ogóle pomnik podobny klasą do starego Fryca, coby z daleka było widać, prawda? a tak, to komu on, na co?
a swoją drogą czemu 8 VI 1457? ja spotkałem się z datą 7 VI - wtedy do zamku wjechał król Kazimierz Jagiellończyk ze świtą, po tym jak Polacy wykupili go z rąk żołnierzy zaciężnych... w sumie drobiazg!

wiem ze to odbiega od tematu dyskusji i zaraz mnie admin wyrzuci hehehehehehehe chcialam sie spytac szanownego kolegi Tutsona dlaczego tak nie lubi Żydów??

Powiem Ci tak , nie sądze zeby ta dyskusja tutaj miala jakikolwiek sens bo moze potrwac na prawde dlugo (mozna nowy temat zalozyc jezeli chcesz).
Ale w skrocie to powiem Ci tak za to jak żydzi odwdzieczyli sie Narodowi Polskiemu za to ze król Kazimierz Wielki zaprosil ich tu i pozwolil sie osiedlic - do tego przeciez mieli nawet przywileje (chociazby oskarzeniem o to ze to rzekomo Polacy dokonali zbrodni w Jedwabnem - tak twierdza zydzi) . A to przeciez Polacy bardzo czesto pomagali Zydom podczas wojny - ukrywali ich . Jeszcze jedna sprawa - ich system wartosci - dla zydow najwazniejsze sa pieniadze... Zreszta tak na prawde Polska rzadza niestety Zydzi.

Dobra i tak za bardzo sie rozpisalem , jezeli chcesz powaznie o tym pogadac to nie ma sprawy , powiedz mi tylko gdzie i kiedy

Jeszcze jedno : ja nie jestem rasistą (tylko antysemitą)

BTW AKB chyba sie gdzies strasznie spieszysz , bo caly czas gubisz literki
Wczroaj dostaliśmy zaproszenie:

============
Czołem

Serdecznie zapraszam całą Rotę na rekonstrukcyjną imprezę obozową.

Obóz Jana Kazimierza- 17-19 lipca 2009, Borowiec około 40 kilometrów od Biłgoraja.

„17 lipca 1649. Tego dnia król Kazimierz wyruszył z Lublina, aby bezzwłocznie
pokierować swoim ukrywającym się wojskiem, gdyż kanclerzowi królewskiemu,
Ossolińskiemu, …zawierzył, dawszy mu możliwość dobrania sobie do pomocy innych
towarzyszy niedoli i ulokowania pierwszego obozu pod Krasnymstawem. Przybywszy dnia
następnego do Krasnegostawu, król, ile tylko żołnierzy było co do jednego
zgromadził, a zatem licznymi sposobami obóz powiększył, przechwytując stąd i stamtąd
z przerwami przybywających z odsieczą…13 Julii 1649 Król JMć ruszył się pod
Krasnystaw z kilką tysięcy wojska. Tam obóz zatoczyć ma ściągającemu się pospolitemu
ruszeniu. JKM die 21 Julii 1649 ruszywszy się z pod Krasnegostawu, stanął pod
Zamościem starym, obozem w 7,000 ludu. „
(Roczniki Stanisława Temberskiego 1647-1656)

Jak piszą historycy „żołnierzy przybywało mało. Działek było tylko troje. Ciągnięto
jak na wyprawę partyzancką. Z pod Zamościa wydano wici, aby ściągano się pod Lwów” .
Z obozu królewskiego wysłano list: „... JK Mość rad by iść dalej, ale nie ma jeszcze
dobrego przewodnika i wojska wszystkiego 5 tysięcy, przy tym bardzo mało jazdy”.

Dokładnie ten obóz z którego wysłano owy list oczekując w puszczy na przewodników
chcemy spróbować odtworzyć (oczywiście część tego obozu). Jan Kazimierz ma przy
sobie zbieraninę wojska regularnego, pańskie poczty, resztki cudzoziemskich
żołnierzy i maruderów z pospolitego ruszenia. Wszyscy oni stoją obozem w puszczy i
czekają na przewodników, którzy przeprowadzą armie przez leśne dukty.

Celem imprezy ma być zrekonstruowanie obozu wojskowego wraz z jego całą
infrastrukturą i zasadami funkcjonowania.
Impreza ma czysto rekonstrukcyjny charakter, nie komercyjny, zero turystów i
ciekawskich widzów. Jedynymi jej sponsorami jesteśmy my i wy więc niestety nie
będziemy zwracali kosztów podróży. Przewidziana będzie zrzutka od każdego z
uczestników na wspólne zapasy jedzenia, drewna i siana. Historyczny jadłospis
zostanie opracowany w najbliższym czasie.
Nasz obóz będzie rozbity w środku Puszczy Solskiej na prywatnym terenie z dala od
cywilizacji na uboczu wsi składającej się z parunastu chałup nad rzeką Tanew. W
zeszłym roku udało nam się zgromadzić trzydzieści parę osób i mam nadzieje co
najmniej podwoić tą liczbę w roku obecnym.

• Wszyscy nocują w namiotach historycznych lub pod chmurką (będziemy mogli zapewnić
kilka dodatkowych namiotów dla tych którzy ich nie posiadają).
• Zero tolerancji dla puszek i plastikowych butelek. Wszystko przelewamy do
historycznych naczyń.
• Każdego uczestnika prosimy o zabranie ze sobą historycznej zastawy (nie jemy z
plastików i różnego rodzaju menaszek).
• Wszystkie grupy prosimy o zabranie jak największej ilości sprzętu obozowego
(zwłaszcza garnków, kotłów, patelni, rusztów, naczyń kamionkowych i drewnianych).

Zbudujemy wspólną kuchnie polową w której będą przygotowane wszystkie posiłki.
W sobotę zostaną wyznaczone spośród wszystkich uczestników:
- warty, które będą pilnować obozy pod bronią 24 godziny na dobę
- grupa odpowiedzialna za zaopatrywanie obozowiska w opał jeżeli go nie będziemy
mieli wcześniej zgromadzonego lub zakupionego
- jeżeli pozwoli na to liczba uczestników (i ta propozycja zostanie zaakceptowana)
grupa, która usypie szańce pod trzy działa.
Jeżeli wcześniej będą zainteresowani zorganizujemy turniej łuczniczy i szablowy.
W sobotę odbędzie się potyczka z szwendającą się po okolicy watahą kozacką.
Wieczorem biesiada, którą wszyscy wspólnie przygotujemy na miejscu.

Wszelkie dodatkowe informacje i odpowiedzi na pytania będą pojawiały się na FREHA

Serdecznie zapraszamy
============

Odpowiedni link na Frehę:
http://www.freha.pl/index.php?showtopic=18485

Chętni?
SEZON PIERWSZY

Prolog
Jest rok 1492. W Rzeczypospolitej Polskiej panuje król Kazimierz IV. Polska ma stały powód do wojny z Pomorzem. Król chce za wszelką cenę odzyskać Szczecin. Najlepszym sojusznikiem jest Litwa, która szykuje się do wojny z Zakonem Krzyżackim.
Krakowski bibliotekarz Władysław Źdźbło przed dwudziestu laty sprowadził do Krakowa wiedzę wojskową, którą przedstawiono królowi. W krótkim czasie nastąpiła modernizacja wojska, a poziom gospodarczy kraju sprawił, że ludzie chętnie zaciągali się do wojska. W Gdańsku rozpoczęto budowę wielkiej stoczni. Propaganda przeciwko Pomorzu sprawiła, że wkrótce w centralnej Europie aż wrzało. Zdarzały się niebezpieczne incydenty na Pomorzu. Król Kazimierz IV wysłał wyjątkowo obraźliwy list do władcy Pomorza w Szczecinie...


ANNO DOMINI 1492
Władza Kazimierza IV
Polska dysponuje ogromnym bogactwem, w skarbcu znajduje się ponad milion dukatów. 22 stycznia do Szczecina dochodzi list, zawierający wyjątkową obelgę, znieważającą honor Pomorskich władz i wyrażający pretensje do ziem pomorskich. Władze w Szczecinie nie decydują się wypowiedzieć wojny widząc potęgę Polski. Następuje okres niepokoju, który Polskie władze wykorzystują do rozpoczęcia propagandy antypomorskiej. Ludzie masowo zaciągają się do wojska. Jednocześnie problemy zaczyna mieć Litwa z Pskowem i Zakonem Krzyżackim. Zbroją się także Prusy. Polska wysyła dar 200 dukatów dla Litwy, co spotyka się tam z ogromnym entuzjazmem. Wojna w Europie środkowej wisi na włosku. Król Kazimierz IV wysyła swoje wojska w pobliże Pomorza. 1 kwietnia następuje oficjalne ostrzeżenie, że jeśli Pomorze samo nie odda swoich ziem, to wybuchnie wojna. Na Kujawy, pod granice Pomorskie, dociera generał brygady Gliński ze swoimi wojskami, a do Pomorza Gdańskiego nadciąga generał brygady Mikołaj Radziwiłł w sile wojska 90 tysięcy piechoty, 25 tysięcy kawalerii i 240 armat. Krytyczny moment, w którym Pomorze czeka na uderzenie...
15 kwietnia do Krakowa dociera posłaniec z Wilna. Litwa prosi o uhonorowanie sojuszu wojskowego i pomoc w wojnie z Zakonem Krzyżackim. Pomorze może odetchnąć z ulgą - Mikołaj Radziwiłł pędem rusza przez Litwę ku Kurlandii, a tuż za nim jest Gliński w sile wojska 60 tys. piechoty, 15 tys. kawalerii i 160 dział. Przeprawa przez tereny powoduje straty w siłach polskich, ale w końcu 5 czerwca rozpoczyna się bitwa pod Rygą.
Niedługo potem, 8 czerwca, na tron wstępuje Jan I Olbracht.

Władza Jana I Olbrachta
Po zwycięstwie następuje szturm na fortecę w Kurlandii. W nierównej walce 5 tysięcy Krzyżaków broni się przed ponad 90 tysiącami lekkozbrojnych Polaków, 32 tysiącami kawalerii i ostrzałem 240 dział. Przez dość leniwy atak i waleczną obronę stolica państwa krzyżackiego, Ryga, pada po trzech dniach. Potem następuje atak na Dorpat na Łotwie. 11 sierpnia cała Łotwa znajduje się pod kontrolą Polaków i Litwinów. Radziwiłł pędzi do Estonii i 6 września rozpoczyna się oblężenie fortecy w Rewel. Szwedzi, którzy również toczą wojnę z Krzyżakami, zostali przepędzeni. Litwini, których było więcej, nie pozwolili Mikołajowi Radziwiłłowi na szturm na fortecę, dopóki nie przyjdą posiłki.
Zaczyna się zima i oblężenie staje się trudne. Król Jan I Olbracht wysyła pułkownika Włocławskiego do Estonii, ale ma jeszcze wiele drogi przed sobą. Dowiedziawszy się o tym, Mikołaj Radziwiłł wyraził ubolewanie nad decyzją króla. Chcąc, by wojska Włocławskiego nie musiały przechodzić całej Litwy w zimę, bez zgody Litwinów zaatakował fortecę w Estonii i po krótkiej walce rozgromił Krzyżaków. Jest 4 grudnia - całe tereny Zakonu Krzyżackiego należą do Rzeczypospolitej. Następuje podpisany pokój, na mocy którego Estonia i Łotwa stają się częścią Polski, a Zakonowi zostaje Kurlandia. Rozejm ma trwać pięć lat - do 1497 roku. Jeszcze tego samego dnia Jan I Olbracht ostrzegł Pomorze, że Polacy są blisko...


Minister zażąda ponownej kontroli
Sebastian Luciński2007-12-20, ostatnia aktualizacja 2007-12-20 15:15

Chodzi o zbadanie czy nie doszło do konfliktu interesów przy budowie hotelu Król Kazimierz w Kazimierzu Dolnem. Prace nadzorowała Halina Landecka, wojewódzka konserwator zabytków. Tymczasem firma kierowana przez jej męża była jednym z podwykonawców przy budowie hotelu
Tomasz Merta, wiceminister kultury i jednocześnie generalny konserwator zabytków zapewnił "Gazetę", że osobiście poprosi wojewodę lubelskiego Genowefę Tokarską o przeprowadzenie nowej kontroli w urzędzie kierowanym przez Halinę Landecką. - Jestem zainteresowany wyjaśnieniem tej sprawy do końca - oświadczył Tomasz Merta.

Czterogwiazdkowy hotel Król Kazimierz został otwarty kilka miesięcy temu. Wybudowano go w miejscu zabytkowego XVII-wiecznego spichlerza zbożowego. Ale według części mieszkańców Kazimierza budynek kompletnie nie pasuje do architektury miasta. Hotel krytykuje m.in. Jerzy Żurawski, do 1993 roku miejski konserwator zabytków w Kazimierzu Dolnym. Jego zdaniem wojewódzki konserwator zabytków nie powinien był pozwolić na zniszczenie zabytkowego spichlerza.

W międzyczasie okazało się, że jednym z podwykonawców przy budowie hotelu była firma telekomunikacyjna Ceteko, której prezesem jest mąż Haliny Landeckiej. Ona sama w rozmowie z "Gazetą" zaprzeczyła, by kontrakt jej męża miał wpływ na wydawane przez nią decyzje. Dowiedzieliśmy się również, że Ceteko krótko po objęciu przez Landecką urzędu konserwatora zabytków w 1991 roku zamontowało centralę telefoniczną w budynku kierowanego przez nią urzędu, przy ul. Archidiakońskiej.

We wrześniu 2002 roku ówczesny wojewoda lubelski Andrzej Kurowski zarządził kontrolę, która miała się zająć związkami Ceteko z urzędem konserwatora. - Wynika z niej, że usługi tej firmy były zamawiane w sytuacjach awaryjnych. Wtedy to była jedyna firma tego typu w regionie. Kontrola nie wykazała, by doszło do jakichś nieprawidłowości - tłumaczy wiceminister Merta. Halina Landecka wysłała do niego pismo wyjaśniające opisywaną przez nas sprawę. - Z tych wyjaśnień wynika, że nie ma związku między jej działalnością, a działalnością jej męża - mówi Merta.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, po naszych tekstach kolejny wojewoda lubelski Wojciech Żukowski (PiS) zamierzał przeprowadzić nową kontrolę. Jednak do niej nie doszło. Żukowski po zdobyciu mandatu posła odszedł ze stanowiska wojewody. Urząd po nim objęła rekomendowana przez PSL Genowefa Tokarska. Po naszym telefonie wiceminister Tomasz Merta postanowił, że będzie wnioskował do wojewody o przeprowadzenie ponownej kontroli urzędu kierowanego przez Halinę Landecką.


Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin

Kolejne śląskie (urzędnicze) kłamstwo i obłuda !

Wszyscy wiedzą, że mamy w Polsce także dwu członowe nazwy województw, ale nie wszyscy już znają herby wszystkich województw. Herby województw ( nie tylko warmińsko-mazurskiego i kujawsko pomorskiego) są
bardzo często właśnie herbami które stanowią kompilację symboli i historii ziem wchodzących w skład danego województwa.

Dla przykładu herb województwa świętokrzyskiego, podzielony na cztery pola jest opisany następująco:

W pierwszym polu tarczy znajduje się herb benedyktynów łysogórskich – podwójny złoty krzyż na błękitnym polu. Jego wyższe ramię jest krótsze od dolnego. Podwójny krzyż nosi nazwę arcybiskupiego lub patriarchalnego. Nazywany jest także karawaką. Symbol ten pochodzi z Bizancjum. Do Europy krzyże te trafiły w postaci relikwiarzy, z których większość powstała w XII w. za panowania cesarza Manuela I Komnena. Do Polski relikwiarz świętokrzyski trafił prawdopodobnie z Węgier, skąd przywiózł go król Stefan V w 1270 r. Na początku XIV w. relikwiarz został przekazany przez Władysława Łokietka opactwu na Łysej Górze.

W czerwonym drugim polu znajduje się biały orzeł, zwrócony w prawo – herb dawnej ziemi krakowskiej, ale również herb państwa polskiego i niektórych miast królewskich, w tym Sandomierza.

W polu trzecim umieszczony jest herb województwa sandomierskiego. Jest to tarcza dwudzielna w słup. W jej prawym polu znajduje się osiem czerwono-srebrnych pasów, a w błękitnym polu lewym dziewięć złotych sześcioramiennych gwiazd. Gwiazdy ustawione są w trzech rzędach, po trzy. Herb ziemi sandomierskiej powstał prawdopodobnie w latach 1355-1370 i był wzorowany na herbie węgierskiej dynastii Andegawenów. W 1355 r. król Kazimierz Wielki podpisał w obecności m.in. dostojników ziemi sandomierskiej układ w sprawie sukcesji tronu w Polsce.

Liczba gwiazd w herbie była prawdopodobnie odbiciem liczby powiatów. Z opisu chorągwi z bitwy grunwaldzkiej Jana Długosza wynika, że początkowo gwiazd było siedem – tyle ile wówczas powiatów. Dziewięć gwiazd w późniejszym okresie mogło symbolizować dziewięć powiatów sądowych, na które dzieliła się ziemia sandomierska: sandomierski, chęciński, opatowski, pilzneński, radomski, stężycki, szydłowsko-stopnicki, tarnowski i wiślicki.

Jak widać (przykładów jest więcej) gdzie indziej się dało ! Tymczasem nam narzucono prosty, jednoznaczny i "czysty rasowo" herb górnośląski...

Ważniejszy król czy artysta?
26.09
Dariusz Majchrzak przypomina, że to król Kazimierz nadał Bedzinowi prawa miejskie
Za kilka dni ma zostać rozstrzygnięty konkurs na projekt pomnika Jana Dormana, założyciela i pierwszego dyrektora Teatru Dzieci Zagłębia.
Pomnik ma stanąć w mieście z okazji obchodzonego w tym roku 650-lecia nadania Będzinowi praw miejskich. Tymczasem wielu mieszkańców, zamiast pomnika Dormana, chętniej widziałoby postument króla Kazimierza Wielkiego.
Obie postacie sporo zrobiły dla miasta. Której pomnik bardziej się należy?
Dariusz Majchrzak, młody historyk z Będzina na jednym z forów internetowych wystąpił z propozycją, aby w mieście postawić pomnik króla Kazimierza Wielkiego.
- Nie ma na to lepszego czasu. W tym roku miasto świętuje 650-lecie nadania praw miejskich właśnie przez Kazimierza Wielkiego. To dzięki niemu mamy murowany zamek, bez którego trudno wyobrazić sobie Będzin - twierdzi Majchrzak.
Wskazuje nawet miejsce na pomnik - u podnóża zamku, lub trochę niżej. Proponuje, aby skorzystać z kopii rzeźby Kazimierza Wielkiego, która od dwóch lat stoi w Bydgoszczy.
Na razie jednak żadnego oficjalnego pisma do Urzędu Miejskiego nie złożył.
- Sam niewiele zdziałam. Mam nadzieję, że przyłączą się do mnie inni, abyśmy mogli ten projekt przeforsować - dodaje.
Tymczasem władze miasta parę miesięcy temu ogłosiły już konkurs na projekt innego pomnika w Będzinie. Jego bohaterem ma być Jan Dorman. Pomnik ma nawiązywać do słynnych ławeczek ze znanymi osobami. Z inicjatywą postawienia pomnika wystąpiły: Fundacja im. Jana Dormana, Stowarzyszenie Artystyczne im. Jana Dormana oraz Teatr Dzieci Zagłębia.
- Mój ojciec traktował Będzin jak jedną wielką scenę. Angażował się we wszystkie imprezy w mieście, nie zamykał się tylko w teatrze. On żył tym miastem - mówi Iwona Dowsilas, prezes Fundacji im. Jana Dormana, córka wielkiego artysty.
Dlaczego miasto nie postawi więc dwóch pomników dla wielkich ludzi z nim związanych?
- W planach budżetowych nie zaplanowano wydatków związanych z budową pomnika Kazimierza Wielkiego - twierdzi Marzena Karolczyk, rzeczniczka będzińskiego Urzędu Miejskiego.
Kwota, jaką miasto chce przeznaczyć na ławeczkę Dormana, to zaledwie 10 tys. zł brutto plus materiał. Dla porównania, wartość planowanej do wykonania rzeźby czeladzkiej czarownicy to około 93 tys. zł, a pomnik Jana Kiepury kosztował około 150 tys. zł (złożyli się mieszkańcy).
W Będzinie są 32 miejsca pamięci, w tym 12 pomników. Żaden nie jest jednak poświęcony pamięci konkretnej postaci. Są to pomniki zbiorowe, ku czci żołnierzy, symboliczne, albo upamiętniające jakieś wydarzenie.
Argumenty przemawiające za Kazimierzem Wielkim
Kazimierz Wielki, król Polski w latach 1333- 1370, ostatni władca piastowski na polskim tronie.
W 1358 r. dokonał lokacji Będzina na prawie magdeburskim (w tym roku mija 650. rocznica tego wydarzenia).
Postawił w miejsce drewnianego kamienny zamek (stoi on do dziś) i otoczył go, podobnie jak miasto, murami.
Za jego panowania drewniany kościół parafii Świętej Trójcy stał się murowany.
Kazimierz Wielki to postać znana każdemu Polakowi. Jego osoba mogłaby posłużyć promocji Będzina, być kojarzona właśnie z tym miastem i zamkiem.
Argumenty przemawiające za Janem Dormanem
Aktor, reżyser, pedagog, założyciel (w 1950 r.) i dyrektor Teatru Dzieci Zagłębia z siedzibą w Będzinie. Kierował nim do końca swojego życia.
Zasłużony dla będzińskiej kultury.
Pod jego okiem wyrosło wielu bardzo znanych i cenionych w środowisku aktorów, m.in. Janusz Gajos.
W 1996 r. Teatr Dzieci Zagłębia w Będzinie przyjął imię swego założyciela i twórcy.
Jan Dorman mógłby być dla Będzina taką postacią, jak Jan Kiepura dla Sosnowca. Dzięki niemu Będzin może stać się miastem kojarzonym z teatrem.
Magdalena Nowacka - POLSKA Dziennik Zachodni
http://bedzin.naszemiasto...nia/902282.html

No cóż - jak mówi stare przysłowie pszczół - uderz w stół...
Całe te będzińsko-czeladzkie kompleksy jako żywo przypominają mi odwieczny (od XV wieku podobno) spór mojego ukochanego Torunia z tfu... Bydgoszczą Albo taka historia, jak ta z transparentem - znacie? W Będzinie wywiesili transparent (na ulicy Czeladzkiej): "Witamy w Będzinie, najstarszym mieście Zagłębia". Na co Czeladź odpowiedziała swoim: "Witamy w Czeladzi, mieście starszym od Będzina". Dobre. Albo taki kawałek: Wszyscy wiemy, co powiedział król Kazimierz, że my tu będziem, a tam nasza czeladź... Słyszałem kiedyś czeladzką wersję tej legendy, w której król powiedział: tu stanie nasza czeladź, a tam my będziem.... Różnica niby drobna, ale ma pokazać, która miejscowość jest starsza.
Ale do rzeczy. Najpierw w kwestii mojej wypowiedzi telewizyjnej - całość była nagrana w konwencji niby to poważnej, a jednak z jajem. A słowa że udowodnimy że traktat z 1589 nie był podpisany w Czeladzi brzmią tak samo groźnie jak zapowiedź szturmu bractwa rycerskiego...
A potem posypało się na moją skołataną głową, że niby naginam fakty do z góry założonej tezy. I tu pozwolę się nie zgodzić. Moje wypowiedzi na tym forum do takiego stwierdzenia zresztą nie upoważniają. Napisałem wyżej, że przeszukuję dostępne mi źródła i publikacje i poszukuję śladów Czeladzi. Przecież nie dlatego, żeby udowodnić, że jej w tym fakcie historycznym nie było. Sam od kilkunastu lat wszystkim opowiadam, że traktat będzińsko-bytomski podpisano w Czeladzi. Dopiero wasze dociekania na tym forum skłoniły mnie do zastanowienia. Na razie nie opowiadam sie za żadnym rozwiązaniem, choć fakt, że więcej argumentów jest że traktatu w Czeladzi jednak nie podpisano. Cały ten spór uważam jednak za pożyteczny. Znowu przypomina mi się pewna historia. Kilka lat temu Jan Przemsza-Zieliński kwestionował obecność Jana III Sobieskiego w Czeladzi i Będzinie w drodze na Wiedeń. I to właśnie czeladzianie udowodnili mu, że nie ma racji. Nie-historycy historykowi.
Historia właśnie dlatego jest ciekawa, że nie jest nauką martwą. Odbrązawianie posągów jest naprawdę pasjonującym zajęciem. I nie chodzi mi wcale o manipulacje (z takimi możemy mieć do czynienia tylko w kwestiach współczesnych, kiedy do historii mieszają się politycy). Weźcie chociażby głośny ostatnio casus "bohaterskiej" postawy majora Sucharskiego na Westerplatte. Z własnego podwórka też mam podobny przykład, choć na mniejszą skalę. Parę lat temu zajmowałem się historią Potopu na ziemi będzińskiej. Nie miałem żadnej z góry założonej tezy - po prostu chciałem opisać pobyt Czarnieckiego na zamku w Będzinie. I dopiero niejako przy okazji wyszło kilka faktów dość zdumiewających, także w kontekście Czeladzi. Zainteresowanych odsyłam do niewielkiej książeczki "Szwedzi w Będzinie". Możecie ją znaleźć w czeladzkiej bibliotece, ewentualnie mogę podesłać w wersji pdf (krajarek@gmail.com). Swego czasu też przyjąłem taką metodę, że wychodząc od lokalnej legendy wyłuskiwałem z niej to, co było prawdą lub dalekim echem prawdy, i jak to się kształtowało w ludzkiej pamięci. Powstał z tego cykl artykułów, a potem książka "Na tropach legendy...". Zabawa była przednia i doprowadziła między innymi do przesunięcia daty powstania Dąbrowy (Górniczej) o ponad sto lat... Ci to dopiero teraz mają zagwozdkę, bo im się publikacje nie zgadzają
Piszę o tym dlatego, że trochę zabolało mnie stwierdzenie, że na siłę będę coś udowadniał. Mógłbym być złośliwy i napisać, ze mówienie o "własnym" historyku pachnie mi późnym Gomułką... Generalnie nie musicie czuć się ubogim krewnym Będzina (a taki kompleks czasami widać), nawet prawa miejskie dostaliście wcześniej. A jeszcze parę innych argumentów mógłbym przytoczyć. A że traktat może nie był podpisany w Czeladzi? - no cóż. Sobieski też się wcale z Marysieńką w Będzinie nie żegnał, i nikt z tego tragedii nie robi.
A co ma dopiero powiedzieć Dąbrowa, kiedy się okazało, że jest niemal dosłownie młodszą córką Będzina (powstała na tym samym łanie ziemi, który w 1358 roku otrzymał pierwszy wójt Będzina od Kazimierza Wielkiego).
I na zakończenie - nie wiem skąd się u was wzięła ta - skądinąd słuszna - atencja do muzealnika, choćby i kustosza. Wcale nie musicie mi "panować", wszak wszyscy jesteśmy w tej samej globalnej sieci

Czy przypadkiem pokoju tego nie podpisano w jednym z pomieszczeń dawnego klasztoru oliwskiego?
Spory etykietalne pomiędzy posłami trwały się do ostatniej chwili. Podpis bowiem miał dla większej okazałości nastąpić publicznie; atoli poseł cesarski odmówił udziału w tej ceremonii, nie chcąc ustąpić pierwszeństwa posłowi francuzkiemu. Dla tego odstąpiono od pierwotnego zamiaru i jedna strona podpisała traktat w sali pokojowej, a druga w domu przeora. Wzajemna zaś wymiana instrumentów pokoju nastąpiła u bramy kościelnej, prowadzącej z krużganku do świątyni tam gdzie później wmurowano tablicę pamiątkową".
...zgodzono się na główne punkta: Polska odstąpiła Szwedom część Inflant I uznała niepodległość Prus, Jan Kazimierz zaś zrzekł się dla siebie i za swoich następców na wieczne czasy korony szwedzkiej.


... około północy poseł de Lumbres stanął na środku krużganka. Zbliżyli się do niego w uroczystym pochodzie poseł szwedzki i polski, służba klasztorna z zapalonymi świecami, a za nimi dworzanie i tłum ludzi, którzy mimo późnej nocy czekali w napięciu na rezultat rokowań. Posłowie wymienili akty poręczające i po chwili odezwały się klasztorne dzwony i huk stojących przed opactwem armat na znak radości, że skończyła się wreszcie długa niszczycielska wojna, której Polska nie potrzebowała i którą król prowadził dla własnych dynastycznych interesów.

Opat Kęsowski kazał oświetlić kościół i w asyście całego konwentu odśpiewano tejże nocy uroczyste Te Deum i odprawiono solenne nabożeństwo.

Konni trębacze wysłani zostali do Gdańska i wkrótce odezwały się dzwony gdańskich kościołów. Dzień zawarcia pokoju w Oliwie 3 maja 1660 Rada Miejska w Gdańsku uznała za państwowe obowiązujące święto doroczne, a mennica gdańska wybiła medal pamiątkowy wg rysunku znanego medaliera Jana Hoehna mł.

Kilka dawno gdańskich informacji na temat

Pierwszą figurę króla Zygmunta II Augusta ustawiono na ratuszowym hełmie 23 września 1561 roku. Figura powstała według projektu Niderlandczyka Dirka Danielsa, a wykonali ją gdańscy płatnerze Agacy (Agacjusz) Grabow i Johann Clus. Pozłocenia gotowych części figury dokonał najprawdopodobniej jubiler nazwiskiem Arndt. Wcześniej szczyt budowli zdobił obracający się na wietrze kurek. Obecna figura (z wyjątkiem poły płaszcza) jest rekonstrukcją poprzedniej rzeźby, która uległa zniszczeniu (podobnie jak sam ratusz) w wyniku ostrzału miasta w marcu 1945 roku.

Odbudowę wieży rozpoczęto w latach 1945 – 1947, natomiast rekonstrukcję hełmu zakończono 7 listopada 1950 roku.
Projekt nowej rzeźby wykonał Kazimierz Macur. To według jego wytycznych powstał najpierw gliniany model (w skali 1:1) autorstwa rzeźbiarza Alfonsa Łosowskiego. Następnie Marian Ogorzeja wykuł go w dwumilimetrowej blasze. Pozłocenie figury (zużyto wówczas 2,25 kilograma złota o najwyższej próbie) miało miejsce w Warszawie.

7 listopada 1950 roku zrekonstruowana 182 centymetrowa figura została na powrót ulokowana na szczycie ratuszowej wieży. Król stoi na specjalnej kuli, wewnątrz której ukryty jest mechanizm pozwalający posągowi obracać się. W połowie lat 90. pracownicy muzeum zaobserwowali, że figura króla przestała się obracać. Przyczyny awarii określą dokładniejsze badania po demontażu.

Akcję demontażu postaci króla zaplanowano pomiędzy 12 a 18 listopada. Dokładny termin uzależniony jest od pogody.

Może jestem jakiś dziwny, ale jaki jest sens nazywania obwodnicy czyimkolwiek imieniem? Czy nie lepiej byłoby nazwać imieniem KJ jakąś ulicę w mieście, jakąś bardziej w centrum, noszącą obecnie patriotyczno-peerelowską nazwę?
KJ wypadałoby by miał porządną i dużą ulicę, a nie jakiś skrawek w centrum długości 20 metrów.
Nie miałem na myśli 'skrawka', miałem na myśli którąś z ulic typu Grunwaldzka, Okopowa, Kościuszki czy Chłopska.
Peerelowskością miejscowości Grunwald czy osoby Tadeusza Kościuszki to raczej bym nie szafował.

A jeżeli chodzi o ulicę Kazimierza Jagiellończyka, to może zmieńmy nazwę ulicy Długiej. Akurat na tej ulicy król Kazimierz był i z nią ma dużo więcej wspólnego niż z obwodnicą. Obwodnica za to naprawdę jest długa, więc może Długą niech zostanie.

Obwodnica Trójmiasta ma zmienić swoją nazwę. Patronem gdańskiego odcinka obwodnicy ma zostać Kazimierz Jagiellończyk.

Pomysłem nazwania trasy zainteresowane są również inne miasta - Pruszcz Gdański, Sopot i Gdynia. W przyszłości być może cała obwodnica będzie nosić miano alei Kazimierza Jagiellończyka. Starania o zmianę nazwy zaczęli gdańscy rajcy.

Król Kazimierz Jagiellończyk do tej pory nie ma swojej ulicy w Gdańsku, co dziwi, bo król jest postacią zasłużoną dla miasta.


Ale dlaczego Sopot

To byłby bez wątpienia jeden z najbardziej efektownych pomników w Gdańsku. Dwumetrowy koń, na nim król Kazimierz Jagiellończyk, za nimi kilkuosobowy orszak. Całość wykonana z brązu i posadowiona między Bramą Wyżynną a Zespołem Przedbramia ul. Długiej.

Jednak w przeciwieństwie do Jana III Sobieskiego, innego króla uhonorowanego w Gdańsku pomnikiem, statua Kazimierza Jagiellończyka nie byłaby wyniesiona na postumencie, lecz osadzona w gruncie.

Pomysł uhonorowania króla pomnikiem został przyjęty na sierpniowej sesji Rady Miasta Gdańska. O ile nic nie stanie an przeszkodzie, jego budowa rozpocznie się w przyszłym roku.

Pomnik ma mieć "wielkość naturalną", co w języku rzeźbiarzy oznacza, że jego elementy byłyby o ok. 30 proc. większe niż w rzeczywistości.

Przetarg na kształt pomnika będzie ogłoszony w październiku. Rzeźbiarze otrzymają dokładne wytyczne jak mają wygladać stroje króla jego świty.

- Istnieje zbyt mało danych na temat króla Kazimierza Jagiellończyka, dlatego chcemy, by fachowcy przygotowali wszystkie wytyczne, tak, by nie było żadnych przekłamań historycznych – mówi Marian Werner z ZDiZ odpowiedzialny za budowę pomnika króla.

Kazimierz Jagiellończyk to nie jedyny władca, który w dającej się przewidziec przyszłości zostanie uhonorowany w Gdańsku pomnikiem. Co prawda nie król, lecz książę pomorski Świętopełk II stanie na skerze pomiędzy ul. Szeroką i Groblą II.


Brąz to ostatnio bardzo chodliwy materiał
W środę, 8 listopada, ustawiono wreszcie we wczesnych godzinach popołudniowych pomnik Piłsudskiego na świeżo postawionym cokole i nowowybrukowanym placyku (tego samego imienia) między Szymanowskiego a Al.Wojska Polskieg. Mówiąc "wreszcie" mam na myśli fakt, że od paru dni, przejeżdżając tamtędy, widziałem gromadę robotników krzątajacych sie wokoło i bylem ciekaw, co ostatecznie się z tego wykluje; jak już to ktoś kiedys na Forum zasygnalizował (bodajże Mikołaj), stawianie pomnika Piłsudskiemu w Gdańsku nie uważam za sprawę pierwszej potrzeby, jeśli np. wciaż nigdzie nie jest upamiętniony król Kazimierz Jagiellończyk. Ale mniejsza z tym. Pomnik stoi, całkiem spory, w sam raz na uroczystość 11 listopada, i to jeszcze tak ładnie się komponuje w przeddzień wyborów Moje pytanie do Forumowiczów > wiadomo coś więcej na jego (pomnika, nie Piłsudskiego ) temat? Kto zaprojektował monument, ile kosztował? Pamiętam jak przez mgłę, że sprawa ufunodowania tego pomnika była już kiedyś podnoszona, wzbudziła, jak to u nas zawsze, wiele emocji itd. Może ktoś dorzuci coś więcej, bo jestem ciekaw.


ps. Zdjęcia nie załączam, bo nie dysponuję na razie sprzętem tak zaawansowanej techniki, by móc utrwalać obrazki

[tekst czerwony początkowo zgubił się w Matrixie ;) - mod]

Święto Miasta” to coroczne uroczystości organizowane z okazji rocznicy uszlachetnienia herbu gdańskiego, któremu król Polski Kazimierz IV Jagiellończyk 25 maja 1457 r. nadał swym przywilejem złotą koronę do istniejących dwóch krzyży. (...) Miasto uzyskało wówczas dwa wielkie przywileje, które na kilka stuleci zapewniły mu rozwój i bogactwo. Jako gdańszczanie, uznając historyczną doniosłość tego aktu, zamierzamy odtąd uroczyście obchodzić rocznicę tych wydarzeń jako Święto Miasta.
Wynika z tego, że Miasto otrzymało w ramach dwóch wielkich przywilejów koronę do herbu i to wystarczyło, aby się pomyślnie rozwijać. Chociaż może to tylko jeden przywilej był o koronie, a drugi o czymś innym, ale widać ten drugi był mało istotny, skoro o nim organizatorzy nie wspomnieli...

O milę od Gdańska nad jeziorem leży słynne opactwo Cystersów Oliwa, fundowane roku 1170 przez Sobiesława, księcia Pomorskiego. Zygmunt III, przybywszy ze Szwecyi roku 1587 na objęcie tronu polskiego, w kościele tutejszym dnia 7. października Pacta Conventa podpisał. Rok znowu 1660 upamiętnił się niekorzystnym dla Polski traktatem oliwskim. Jan Kazimierz, ratując kraj, zniszczony po srogim napadzie Szwedów i zagrożony rozbiorem przez wszystkich prawie sąsiadów, zawarł tu traktat, którym na rzecz Szwecyi zrzekał się Rygi i Inflant i przyznał elektorom brandeburskim niezawisłość Prus książęcych. Powiadają, że gdy pokój ten podpisywał, łzy potoczyły się z oczu królowi.
Dzięki umiejętnym posunięciom reformatorskim Szwedzi osiągnęli przewagę nad armią polsko-litewską. Już wtedy ujawniły się umiejętność wykorzystania zaskoczenia i osłony szańców, skuteczna taktyka walki ogniowej, ścisłe współdziałanie różnych rodzajów wojsk.
Po rozdzieleniu Inflant przez traktat oliwski na Szwedzkie i Polskie, te ostatnie, rządzone z pieczołowitością, dźwignęły się po klęskach wojen i zakwitły pomyślnością mieszkańców. Przeciwnie Inflanty Szwedzkie pod despotycznym rządem Karola XI wielkiego doznawały ucisku, a gdy szlachta, widząc się wyzutą z dóbr, nadanych jej przed rządami szwedzkimi, wysłała do Sztokholmu deputacyę, prosząc o zachowanie jej praw, król szwedzki rozkazał posłów tych uwięzić i sądzić o obrazę majestatu. Skazano ich na śmierć, ale potem Karol w drodze łaski, zamienił tę karę na dożywotnie więzienie, z którego po latach sześciu uwolnieni zostali.

Twierdzenie że okręt z gwiazdą był herbem Gdańska jest nieuzasadnione.
Kazimierz Jagiellończyk król Polski nadał przywilejem z dnia 25 maja 1457 roku nie tylko prawo do używania czerwonego wosku (stąd czerwona tarcza) i ubogacił dotychczasowy herb miejski przez umieszczenie na nim w górnej części tarczy złotej królewskiej korony, ale i wskazał jeden z przynajmniej czterech używanych wówczas w Gdańsku herbów.
1410 Chorągiew Gdańska pod Grunwaldem.

To w ktorym roku zaczeto uzywac czerwonego tla? I zastanawia mnie to stwierdzenie o czterech uzywanych wowczas herbach, moze bylo podobnie jak w Koenigsbergu?

Pumeks, a tak na poważnie to o co chodzi z tym mataczeniem, czy Krzyżacy przybyli z włąsnej inicjatywy, czy zostali poproszeni? I to co pisał Grun, że "wyzwolenie" Gdańska przez króla odbyło się za gdańskie, pieniądza?
Zostali poproszeni przez Polaków - co do tego nie ma wątpliwości - ale nie mamy żadnych dokumentów które mogłyby potwierdzać, jakie były umowy. Znane są zeznania świadków na procesach polsko-krzyżackich, ale nie za bardzo można im wierzyć, bo obie strony, delikatnie mówiąc, naginały fakty na swoją korzyść. A poza tym w tej epoce nagminne było fałszowanie dokumentów (krzyżaków nie raz na tym historycy przyłapali), szczególnie w sytuacji gdy nagle wypływał jakiś dokument wystawiony rzekomo 100 lat wcześniej, kiedy nikogo ze świadków nie było już wśród żywych
.
A "wyzwolenie" to właściwie Gdańszczanie sami przeprowadzili - 4 lutego 1454 Związek Pruski zdecydował o wypowiedzeniu posłuszeństwa Zakonowi, następnego dnia Gdańszczanie obsadzili Wielki Młyn nad Radunią i zaczęli rozbrajać przyłapanych na mieście knechtów krzyżackich, 7 lutego oficjalnie powiadomili komtura zamkowego Konrada Pfersfeldera, że nie życzą sobie więcej zwierzchnictwa krzyżaków, po czym komtur w dniu 11 lutego przekazał im zamek i wymaszerował ze swoimi oddziałami z miasta. Dopiero kiedy wiadomości o tym co się wydarzyło w Gdańsku (i w innych miastach Prus) dotarły do Krakowa, król Kazimierz Jagiellończyk ogłosił "akt inkorporacji". Potem była oczywiście jeszcze 13-letnia wojna, w której faktycznie bez finansowania ze strony Gdańszczan i innych miast pruskich Polska niewiele byłaby w stanie zdziałać (np. zająć Malborka).

w 1457 r. polski król, Kazimierz Jagiellończyk nadał Gdańskowi nowy herb (a ściślej - udostojnił dotychczasowy herb koroną). Od tego też czasu zaczęto przedstawiać ten herb wraz z trzymaczami (lwami) - a więc jest to jak najbardziej polski herb, gdyż Gdańsk wówczas do Polski należał, a herb został nadany przez polskiego władcę
To nie jest taki proste. Herb zostal nadany przez Zakon Krzyzacki, polski krol dodal do niego korone. Ale nigdzie nie jest powiedziane, ze dodal trzymacze. Stwierdzenie, ze polski wladca nadal herb jest wiec troche naciagane. Po drugie Gdansk byl wtedy sprzymierzony z Polska, troche inaczej kwestie panstwowosci byly widziane w XV w. Byly lenna, tereny sprzymierzone, prowincje, itd. co wcale nie oznaczalo, ze dany obszar "nalezal" do Polski w dzisiejszym rozumieniu tego terminu. Jesli juz chcemy szukac trzymaczyw Polsce, nalezaloby rozpatrywac zupelnie inne tereny i herby faktycznie nadane przez polskich krolow.

Ściśle rzecz biorąc trzeba sprawdzać kto nadał herb. Nawet jeśli herb pojawił się na terenie Rzeczypospolitej, ale nadany został przez cesarza któregoś, to polskim herbem ciężko go nazwać.
Te powyzsze wygladaja mi na bardzo wspolczesne (szczegolnie Murow). Jedna sprawa to herb, a druga to trzymacze. Jesli trzymacze byly dodane w ciagu ostatnich kilku lat (po reformie samorzadowej) to raczej nie powinno sie ich dyskutowac. Druga, tak jak pisal Grün to sprawa daty nadania herbu z trzymacami. Moglo byc tak, ze miasto dzis lezace w RP w czasie nadawania mu herbu bylo w zupelnie innym panstwie. I to jest istotne, a nie dzisiejsze granice.

Zgadzam się, z zastrzeżeniem, że trzymacze, jako mało istotny element herbu, rzadko były nadawane oficjalnie - po prostu niektóre herby przedstawiano w takiej postaci, a inne nie (nie dotyczy to herbów rodowych).
Trzymając się powyższego - jak chyba wszyscy tu wiedzą - w 1457 r. polski król, Kazimierz Jagiellończyk nadał Gdańskowi nowy herb (a ściślej - udostojnił dotychczasowy herb koroną). Od tego też czasu zaczęto przedstawiać ten herb wraz z trzymaczami (lwami) - a więc jest to jak najbardziej polski herb, gdyż Gdańsk wówczas do Polski należał, a herb został nadany przez polskiego władcę.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • piotrrucki.htw.pl

  • © wojtekstoltny design by e-nordstrom