kraniec swiata
wojtekstoltny

Administracja musi kogoś nie lubić. A może to mnisi lub fani Lost?

pl12 2008.04.22


Mnie trzeba szukać w lewym dolnym rogu. W całości są kontynenty: K31, K32, K33, K41, K42, K43, K51, K52, K53. O moim plemieniu (Elite Club, *EC*): wdłuż granicy KX1 i KX2 są rozciągnięci byli członkowie ???, na północy są bodajże byli członkowie TBL (Tribal), którzy chyba mają jeszcze jakieś związki z czasu Asgardu (chyba kiedyś istniało takie plemię, mogłem je widzieć), udało się im skaptować jeszcze kogoś spoza tych dwóch plemion. Najlepiej zapuktowanym graczem jest ZEN1, który obecnie ma 358121 punktów i 44 wioski (od utworzenia mapy zdobył jedną), mieści się zatem w pierwszej setce rankingu (97 miejsce); można go znaleźć na południu K42, gęsta "niebieskość" na prawo od jasnoczerwonych. Sam mam tutaj 24 wioski i ok. 170 tysięcy punktów, właśnie przekroczyłem średnią plemienia. W mojej okolicy sojusznikiem jest a*EC*, czyli akademia *EC*, w którą się przekształcili ??? po rozdzieleniu, widać także jako PON (tylko wyróżnienie kolorem) Demons, czyli pierwotne plemię. Na wschodzie widać sojuszniczy masyw *LOST*, na granicy K52 i K42 są [TBL], wewnątrz K42 BEARS (po numerze widać, że stare plemię), na wschód od nich masyw PON cosa # i ostatecznie daleko na północy PON R-D-C. Wewnątrz K52 wrogiem jest =BOFB= (do nich należą wrogowie z K51), oprócz tego na þółnocy z dość licznymi odpryskami (dwie akademie!) wrogami są **V**.

Ufff... tyle na razie.


Edit: lektura profili tych z linku powyżej sugeruje, że celowo ta dwójka na kraniec świata trafiła.
szort numer 1 :


Obudziłem się rano i jak zwykle ostatnimi czasy spojrzałem na miejsce obok mnie. Niestety było puste, nic się nie zmieniło. Który to już tydzień od chwili, gdy Małgorzata odeszła. Trzeci, czwarty? Powiodłem wzrokiem po pokoju, aż padł on na napoczętą flaszkę wódki stojącą na stoliku. Powoli zwlokłem się z łóżka, podszedłem do niej i pociągnąłem zdrowy łyk bezpośrednio z gwinta. Tego mi było trzeba. Po wprowadzeniu porcji alkoholu do krwioobiegu ból głowy lekko zmalał i zacząłem myśleć jakby wyraźniej. Choć z drugiej strony natłok pytań powrócił z jeszcze większą siłą niż ostatnio. Dlaczego pozwoliłem jej odejść? Zawsze wiedziałem, że pasjonowała ją praca badawcza na uniwersytecie i że była to jej główna miłość. Była nie tylko niebywale piękna, ale również inteligentna. Zresztą, do tej pory nie wiem dlaczego zwróciła na mnie swoją uwagę? Jestem totalnym idiotą, że dopuściłem, do tego, że wyszła z mieszkania trzaskając drzwiami po naszej ostatniej kłótni. Wiedziałem, że oferta współpracy ze strony samego profesora Geetho jest dla niej niebywałą szansą, jedyną na całe życie lecz wiązała się ona również z przeprowadzką na drugi kraniec świata, a ja z kolei nie chciałem opuszczać kraju. Dlaczego, dlaczego to wszystko…?
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Wreszcie podjąłem decyzję. Doprowadziłem się do porządku, odpowiednio ubrałem, zabrałem wszystkie karty kredytowe i kluczyki do samochodu, po czym wyszedłem z domu. Miałem przed sobą teraz tylko jeden, jedyny cel: Odzyskać ją za wszelką cenę!
Obudziłem się rano i jak zwykle ostatnimi czasy spojrzałem na miejsce obok mnie. Tym razem jednak odetchnąłem z ulgą, było zajęte przez Małgorzatę. Podziwiałem jej piękno, jej długie blond włosy rozsypane na poduszce uroczo kontrastowały z granatową koszulką, którą miała na sobie. Nie mogłem się powstrzymać, powoli wyciągnąłem rękę, aby sprawdzić czy jej obecność nie jest przypadkiem jakimś złośliwym koszmarem sennym. Dotknąłem jej odkrytego ramienia. Było jak najbardziej realne, ciepłe i aksamitne w dotyku. Gładziłem je przez chwilę nie mogąc nacieszyć się tym uczuciem. Tak, pożądałem jej, pragnąłem z całych sił, jednak nie w ten typowo fizyczny sposób, nie chodziło o seks, bardziej o jej bliskość, świadomość jej obecności w moim pobliżu. Otworzyła oczy i spojrzała na mnie swoimi chabrowymi oczyma po czym się uśmiechnęła i powiedziała:
- Kocham Cię.
To spojrzenie, ten uśmiech i te słowa były warte wszystkich skarbów świata, wszelkich wyrzeczeń i poświęceń. Oddałbym za nie życie.
------------------------------------------------------------------------------------------------
- Cześć stary, mam tu kolejnego klienta do Ciebie. – Powiedział pielęgniarz wpychając łóżko z pacjentem.
- Znowu?! Gdzie go mam umieścić? U mnie pełno. A temu co?
Zapytany sprawdził w dokumentacji, którą przywiózł z chorym.
- Miesiąc temu stracił ukochaną w wypadku, co najprawdopodobniej skłoniło go do skorzystania z nielegalnego oprogramowania VR. Teraz pewnie jest szczęśliwy w swoim świecie. – Dodał patrząc na uśmiechniętą twarz leżącego.
- Idiota! Kiedy oni pojmą, że w większości przypadków korzystanie z pirackiego softu kończy się wypaleniem mózgu i życiem w formie warzywa po kres dni. By the way, na jak długo starczy mu kasy z ubezpieczalni?
- Jakieś trzy miesiące, potem trzeba będzie wyciągnąć wtyczkę.
- Po kiego grzyba oni to robią? Nigdy tego nie skumam.
- Może dlatego, że tak jest po prostu łatwiej. Dla niektórych życie realne jest zbyt ciężkim wyzwaniem, wolą w pewien sposób od niego uciec.
- Pieprzenie w bambus! – pielęgniarz wzruszył ramionami - Tak więc masz gościu jeszcze z trzy miechy szczęśliwego życia przed sobą. - Nachylił się nad leżącym pacjentem i zerknął na nazwisko nadrukowane na teczce z dokumentacją medyczną: Jan Faust.
- Warto było Panie Faust?- Po czym zaczął pchać łóżko w głąb sali wypełnionej setkami podobnych łóżek.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Tymczasem handlujący nielegalnym oprogramowaniem pirat cyberprzestrzeni o nicku „Mefisto” ubijał świetny interes z kolejnym klientem. Tyle już wieków spędził pośród ludzi, jednak Ci nie nauczyli się przez ten czas niczego. Niezmiennie przehandlowują całe swoje życie za garść złudzeń.
Jeszcze raz na jakiejś prelekcji usłyszę pytanie do autora:
- Skąd czerpiesz pomysły?
To ja wychodzę

Wpatruje się wtedy w oblicza owych autorów i zastanawiam się co oni teraz myślą. Spojrzenie ich wędruje w prawą stronę, co oznacza, że korzystają z prawej półkuli odpowiedzialna za fantazję Opowiadają o genialnych pomysłach, które przychodzą im do głowy w najmniej spodziewanych momentach, opowiadają o tym jak obserwacje codziennego życia przekładają na tekst, opowiadają o swoich zainteresowaniach, które generują pomysły.

Podejrzewam, że autorzy sami nie wiedzą skąd się pomysły biorą Po prostu one w nich są i muszą je tylko urzeczywistnić.
Będąc na spotkaniach autorskich, zawsze mam nadzieję, że jakiś pisarz na takie pytanie odpowie:
- Nie wiem. Po prostu terminy gonią.

Dobra. Koniec pofandomowych dygresji.
Cieszę się, że Wam się podoba, to co z Rodionem tworzymy
Jeśli chodzi o scenariusze to przyjąłem taką zasadę, że uważny czytelnik jarlowych opowiadań, znajdzie w komiksie nawiązania do jakiejś opowieści (w tym numerze, było nawiązanie do Epizodu "Valkirie" w którym wikingowie docieraja na kraniec świata i spadają - oczywiscie kompletnie przerobione i z całej opowieści pozostała jedynie ostatnia scena). Z następnymi częściami jest podobnie.

Fidel-F2
Długo się zastawialiśmy, czy przyjąć konwencję tylko i wyłącznie osadzającą jarla w swojej epoce, a dowcip będzie dotyczył wydarzeń historycznych, czy może się posunąć do groteski i parodii. Stwierdziliśmy, że komiks ma Was bawić, a jednocześnie chcieliśmy mieć jak największe pole manewru, dowcipu zarówno obrazkowego jak i słownego. Wybraliśmy więc konwencję nawiązującą do rzeczywistości, z uwzględnieniem nowoczesności.

Co do prologu...hmm... Na obecną chcwilę, robimy historie zamkniete, zakończone puentą, w stylu jarlowych opowieści. Oczywiście motywem przewodnim jest poszukiwanie sensu życia według wikinga (i wokół tego tematu i życia wikingów, będą toczyły się historie)
Nie wiadomo jednak jak to się rozwinie i będziemy reagować na sugestie czytelników.
Pieśń podjął Elensil:

Wśród mroku, jaskiń, korytarzy
Każdy o blasku słońca marzy
Przez cienie mroku i mrok ciemności
W sercach wędrowców radość zagości

Nagle Cahir spojrzał na niego i mimowolnie zaczął kontynuować.

Wędrować, choć każdy wesół i rad
Nieraz przemierzy drogi szmat
By odkryć nowe szlaki, przygody
Odkrywać lady, przemierzać wody

Skruszone mury między sercami
By znaleźć tą drogę miedzy słowami

Elensil kontynuował:

Która prowadzi na kraniec świata
A w drugiej osobie odkrywa brata


Dziwna zaiste była to pieśń, a echo odbijało melodie głosu obydwu mężczyzn i dźwięk harfy od ścian komnaty. Nagle nero podszedł do nich i zapytał.
-Skąd znacie obydwaj tę pieśń? Podobno za sobą nie przepadacie a tu nagle taka niespodzianka. A może jesteście w zmowie, co?
Cahir odpowiedział:
-Nie, nie jesteśmy w zmowie, ale rzeczywiście nie spotykamy się po raz pierwszy.
Spojrzał wymownie na Elensila.
-Cahir był jednym z elfów, którzy wtedy znaleźli mnie jako dziecko wylęknionego i zziębniętego. Choć większość z nich chciała ścigać bandę orków, którzy pojmali moich rodziców, on jeden odradzał tego posunięcia. Elfowie ulegli jego namowom, a jak się potem okazało, gdyby podjęto pościg, być może moi rodzice żyliby nadal. Wybacz mi Cahirze, chciałem przebaczyć, ale nie mogłem - głos zadrżał Elensilowi - w mojej wyobraźni utrwaliłeś się jako zdrajca, który nie potrafi podjąć wyzwania, jakie stawia przed nim los. Zachowałeś się jak tchórz!
-Nie, nie przeczę! - przerwał Cahir- ale musisz wiedzieć, że gdybyśmy wtedy ruszyli w pościg razem z Tobą wszyscy moglibyśmy zginąć.
-Ale jak bohaterowie! Czyż czasy szlachetnych czynów odeszły w niepamięć? Nie, o czym mogą nas tutaj przekonać krasnoludy, oni wiedza co znaczy umrzeć za szlachetną sprawę. Niestety, nie wszyscy to potrafią, także niektórzy elfowie.
Mówiąc to spojrzał głęboko w oczy Cahirowi.
Chwilę milczenia przerwał głos Turina.
-Dobra, idźcie już spać, jutro sobie porozmawiacie.

Diabeł mówi dobranoc - albo serial albo Kraniec świata Sapkowskiego
O ile wiem, to po prostu związek frazeologiczny, istniejący na długo przed serialami i opowiadaniami Sapkowskiego.

Śmiało - jest ich trochę, a może nawet więcej.

Oto, co Nero "spróbował" znaleźć:

Fryderyk Bagosz - tłumaczenie Łozińskiego.
Diabeł mówi dobranoc - albo serial albo Kraniec świata Sapkowskiego.
Knajpa Elrond - ekhm... XD. Czyżby nawiązanie do domu, gdzie zawsze można było dobrze zjeść?

Więcej grzechów nie pamiętam.

Ogólnie - ciekawy pomysł. Muszę się bliżej przyjrzeć temu.

O ile pamiętam, to w opowiadaniach "Wiedźmin", "Kwestia ceny", "Kraniec świata", "Ostatnie życzenie", "Głos rozsądku", "Granica możliwości", "Okruch lodu", "Wieczny ogień", "Trochę poświęcenia", "Miecz przeznaczenia" i "Coś więcej" gwałty nie występowały.
Ja też. Opowiadania świetne są, może nawet w nie zainwestuję, jak się zbiorę (bo, niestety, własnych nie posiadam). Żeby zdementować nasuwający się wniosek, jakoby Opowiadania były wersją soft: w którymś z nich występował gwałt... co to "w trakcie udowadniania kapłanka napluła (pra?)dziadkowi w twarz", przeklęła go i potem rzadko kiedy zdążał do wychodka. Nijak nie pamiętam, które to było. Chyba powinnam jednak zainwestować To musi być w "Głosie rozsądku"...
I secundo do Mormegila: czy masz program OCR, szybko piszesz na klawiaturze, lub też po prostu wiesz, gdzie mogę kupić tą "Grę wyobraźni"?
PS. http://www.thewitcher.com...mapa_swiata.jpg
Jak zwykle Ebbing na południu, zamiast zaraz za Amell.
Ponadto, należy zwrócić uwagę na drobne, a wiele mówiące szczegóły. W "Kwestii ceny" Calanthe mówi: "Chociebuż... Moja pierwsza bitwa". Chociebuż to polska nazwa miasta na terenie dawnych Milska i Łużyc, zdobytuch przez Chrobrego, a w 1031 roku odzyskanych przez I Rzeszę. Natarcie niemieckie zatrzymało się na linii Nysy Łużyckiej.
W świecie Sapkowskiego denerwująca jest pewna niespójność, jakże różna od iespójności tolkienowskiego świata. Brak oficjalnej mapy w sytuacji, kiedy nawet podana przeze mnie wcześniej mapa czeska jest pełna błędów. I przede wszystkim, chronologia. U Tolkiena jest ona podana, razem z tym, co częściowo hipotetyczne, aż do Muzyki Ainurów. W Paoliniego, na przykład, ogólna historia jest, a sama trylogia rozgrywa się na przestrzeni dwóch lat. Natomiast u Sapkowskiego rozbieżność między najwcześniejszymi w chronologii opowiadaniami jest ogromna, i wynosi ponad dwadzieścia lat. Niżej podaję moją hipotetyczną, i ściśle dyskusyjną chronologię. To, co oznaczone gwiazdką, jest pewne.

Wojny północne (podbój przez Nilfgaard królestw na północ od samego miasta Nilfgaard, zakończone pokojem cintryjskim)= 1239-1268 *
Życie Ciri=1252-? *
Życie Geralta=ok. 1150-?
Życie Yennefer=1173-? *
Życie Jaskra=ok.1225(6,7)-? *
"Ziarno prawdy"=po 1170, przed "Głosem Rozsądku"
"Kraniec świata"=po 1245, przed "Głosem rozsądku"
"Kwestia ceny"=ok. 20 sierpnia 1251
"Mniejsze zło"= przed "Głosem rozsądku", i to dość daleko przed. Kilkadziesiąt lat.
"Ostatnie życzenie"= 1252 *
"Wiedźmin"=między 1256 a 1257
"Głos rozsądku"=między 1257 a 1258
"Miecz przeznaczenia"=1259 *
"Granica możliwości"=1255 lub 1256 *
'Okruch lodu"=1256 *
"Trochę poświęcenia"=1261 lub początek 1262
"Wieczny ogień"=1263, bezpośrednio przed akcją "Coś więcej", lub około "Trochę poświęcenia"
"Coś więcej"=1263 [retrospekcje to lata 1258 (w Cintrze) i 1258 (Belleteyn]. *
"Saga o wiedźminie"=1265-1268, w tym pobyt Ciri w Kaer Morhen to jesień 1263- wiosna 1265, w Ellander do wiosny 1267, a reszta leci aż do 6 czerwca 1268 *

Lista ta najmniej pewna jest między "Okruchem lodu" a "Coś więcej", i opierają się tylko na tym, że Geralt na moście (sam początek "Coś więcej") miał na sobie kurtkę, być może novigradzką ( Nowigrad w Rosji i Winogrady W Poznaniu). Poza tym, sam już nie jestem pewien co do "Coś więcej". Wszystko oparłem na tym, że w czasie Belleteyn Geralt wspomina o "roku, dwóch miesiącach i osiemnastu dniach".
Mnie soundtrack kończy się ściągać i już się nie mogę doczekać Film też obejrzę w najbliższej przyszłości...

edit: <odpływa na kraniec świata przy dźwiękach soundtracku...>

Niektórzy próbują dziś z tą opinią walczyć
Znam na przykład pewną nauczycielkę polskiego, która za głoszenie przez uczniów poglądu, że średniowiecze było zacofane, stawia im oceny niedostateczne.

Trudno bowiem za typowych ludzi średniowiecza uważać [...]Wikingów w okresie dokonywania przez nich bandyckich rajdów


Średniowiecze kojarzy nam się jednak nie z Wikingami, ale z Karolem Wielkim,

pogląd o wklęsłej Ziemi (mówiący, że żyjemy co prawda na powierzchni sfery, ale na powierzchni wewnętrznej), całkiem poważnie traktowany przez niektórych generałów Hitlera.

Jeżeli więc nawet średniowiecze uznamy za zacofane, to miarą tego zacofania nie może być obecność czy też nieobecność jakichś poglądów, ale raczej skala społecznej świadomości [...]
Jaka zatem była powszechna świadomość odnosząca się do geometrii naszej planety w wiekach średnich? Cóż, wydaje się, że pewien ślad tej świadomości pozostał jednak do dziś, i szukać go nie należy w książkach, lecz w naszym języku. Mam na myśli wyrażenia w rodzaju "kraniec świata", które moim zdaniem dowodzą w sposób całkowicie jednoznaczny, iż nasi przodkowie mieli powszechną świadomość skończoności powierzchni, po której chodzą na co dzień. I nawet jeśli idea kulistej Ziemi ciągle trwała wśród jednostek, musiała być ona obca pospólstwu.

Pomijając już kwestie związane z kreacjonizmem, wciąż przecież mówimy o ruchu słońca czy gwiazd po sklepieniu niebieskim,

Kiedy ono pojawia się po raz pierwszy, jaki był zasięg geograficzny symboliki tego insygnium?
Odkrycia geograficzne zmieniły świat w sposób, który trudno przecenić, a jednak Model w ich wyniku został naruszony w nieznacznym stopniu

średniowiecze hołdowało poglądowi, że strefy arktyczna, antarktyczna i równikowa nie nadają się do zamieszkania, a w strefie równikowej panuje taki żar, że jest ona nie do przebycia


hehehe Coś w rodzaju myślenia, że nie da się podróżować z prędkością większą niż 50 km na godzine, bo pasażer by się udusił od tego straszliwego pędu lub pojazd straciłby sterowność, albo może wyleciałby w powietrze, przez brak ciążenia
poz
tal
Pan Ransom wywieziony na Marsa (Malakandrę) albo odwiedzający Wenus (Perelandrę) był człowiekiem wciąż poddanym skrzywieniu naszego popsutego świata - nie pomagało to, że znalazł się tam, gdzie nie doszło do Grzechu Pierworodnego... - to tak a propos słów Adanci o koncepcji kosmicznego Nieba Lewis odnosi się tu, w postaci SF, do pradawnej koncepcji starożytnych, średniowiecznych i renesansowych chrześcijan, widzących świat zgodnie z Dawnym Modelem (patrz książka Odrzucony obraz Lewisa). W tym świecie zło dotknęło naszego świata (Ziemi) aż po jej kraniec - orbitę Księżyca. W świecie podksiężycowym następuje zmiana, strata, uwiąd - do tego dochodzi działanie Grzechu i "pana tego świata", czyli zgodnie z językiem Z milczącej planety eldila Tulkandry - Ziemi. Mnie się podoba, że Lewis próbował zaadaptować Model we współczesnej wizji świata.

Co do pojazdu kosmicznego Westona i Devine'a, to nie wiem czego nie umiesz sobie wyobrazić Jest to sfera mieszcząca w sobie mniejszą sferę. Taka miniaturka planety. Swoją drogą kształt tego statku jest tak ponadczasowy, że nie trąci moim zdaniem myszką i trącić nie będzie - a takową myszką pachną mi na przykład opisy pojazdów i maszyn u Verne'a i Wellsa.

Można bić

Wówczas gniew ogarnął Morgotha.
— Ty jednak możesz mi w tym pomóc, wraz z całym swym przeklętym rodem. Nagnę cię do mej woli, choćbyś twardszy miał być od stali. — I porwał długi miecz, który tam leżał, i na oczach Hurina złamał go wpół. Hurin zaś, choć odłamek zranił mu twarz, nawet nie drgnął. Wyciągnął zatem Morgoth długą rękę ku Dorlominowi i przeklął Hurina, Morwenę i ich potomstwo, mówiąc: — Patrz! Cień mej myśli spowije twoich bliskich, gdziekolwiek pójdą, i moja nienawiść ścigała ich będzie aż na kraniec świata.

IMHO z tą klątwą nie było tak, ze Morgoth kazał rozgłosić swoim sługom, ze przeklął ród Hurina(mogę się mylić), po czym usłyszał to Túrin i odczuwał ją na sobie...
To mogło byc raczej tak, że ta klątwa FAKTYCZNIE istniała!! Bo gdyby jej nie było, to czy te wszystkie przedziwne wypadki z życia Turina należałoby zaklasyfikować jako zwykłe/niezwykłe przypadki? Raczej nie, bo nie każdemu zdarza się zabić przyjaciela, poślubic siostrę, 'odbyć z nią stosunek płciowy' żeby na koniec popełnić samobójstwo...
Poza tym - nie należy patrzeć na śwait Tolkiena przez pryzmat naszego świata, gdyż mogą nam powychodzić różne głupoty i to, ze u nas nie ma kątw, nie oznacza, że w świecie Tolkiena ich nie ma!...

No to tych herezji byłoby na tyle... jakby co, to nie bijcie...

:mrgreen:
Znalazłem bardzo interesujące opracowanie autorstwa Anitty Maksymowicz pt. " Emigracja religijna z powiatu zielonogórskiego do Południowej Australii w latach 1838-1844".
Ta bardzo dogłębna analiza atmosfery tamtych czasów, wyjaśnia powody i motywy, które kierowały tamtymi ludźmi, którzy zdecydowali się na emigrację na drugi kraniec świata. Wspomniana praca dostępna jest pod adresem:
http://www.zgora.pl/studiazielonogorskie/studia12/SZ12-Maksymowicz.pdf
Yhh czuje się jak nekromanta odgrzebując zamierzchłe tematy (taki los ludzi trafiający na duże,dawno istniejące fora )

Pierwsze trzy, jednakże w kolejności dowolnej:
Trochę poświęcenie - za Essi Daven i oczywiście syrenkę
Ziarno prawdy - za rewelacyjną interpretację jednej z moich ulubionych baśni i zakochaną na smierć i życię bruxę
Kraniec świata - za niesamowity klimat tego opowiadania, księgę bestiariusz a w niej opisanie wiedzmina i sposobu na pozbycie się diaboła i dobry tytuł dla ballady
Elektra....

opowiadanie "Kraniec świata" Andrzeja Sapkowskiego

No to ja też:

Nie jestem martfa



Kilka moich wrażeń (ze spoilerami):
- trochę za dużo zbyt głupkowatych scen jak dla mnie (np. walka na młyńskim kole wraz z otoczeniem, walka w trójkącie na plaży) i trochę za dużo fantastyki (...)

- zgrzytało mi tłumaczenie (z Willa Turnera seniora zrobili tym razem Pętelkę, poprzednio był Rzemyk; ciągłe tłumaczenie słowa ship jako statek a nie okręt i jeszcze kilka innych) (...)
- jakoś Johnny Depp nie zachwycił mnie tym razem tak bardzo, jak w poprzedniej części (wtedy był zaskoczeniem, teraz już nie aż tak), za to Orlando był znacznie lepszy niż wtedy, co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło.
Nie wiem gdzie reżyser miał oczy, ale to przecież jasne, że tak dobry wynik pierwsza część zawdzięcza wyłacznie Deppowi (zresztą tak wykreowana postać to jego własny pomysł). Bez Sparrowa ten film byłby mdły. Więc dlaczego na siłę wpycha się postacie Elizabeth i Williama? Grrr.... Beznadzieja A ja mam dokładnie odwrotne zdanie. Gdyby to był film tylko o Jacku, to wtedy byłby porażką, bo oglądać przez dwie godziny tylko jego wygłupy? Nie dziękuję.
Dla mnie ożywienie Barbossy to lichy pomysł, a raczej wskazuje na brak pomysłów skoro musieli siegnąć po wypróbowaną postać zamiast wymyśleć coś nowego.
I znowu myślę dokładnie odwrotnie. Jego pojawienie się było rewelacyjne. I gdy wiedziałam, że ma być kolejna część, bardzo mi się podobało. Skoro mają szukać Jacka na krańcu świata, czy po drugiej stronie, musi im pomóc ktoś, kto zna tamte okolic.

Byłam zaskoczona. Tym bardziej, że podejrzewałam, że osobnikiem znającym kraniec świata itp. będzie ojczulek Jacka.
Tak czy inaczej, czekam z niecierpliwością na część trzecią. Jest to znakomity film o piratach. Nie wiem, czego oczekiwał Tigana? Dramatu pirackiego w stylu Bergmana? Melodramatu typu "Przeminęło z wiatrem"?.
Mniej lub bardziej pasjonujące (chwilami) kino przygodowe.
Potrafie jednak napisać cos radosnego :wink:

PONAD BOGIEM, POZA NIEBEM

Skoro świt, znad morza bije bryza
Orzeźwiająca... strach i gorycz wymywa
Skoro świt, toń morza pisaki zabiera
Tak szybko... strach i gorycz zamiera

Możemy iść przez wieczność sami
Tocząc boje z własnymi myślami
Możemy iśc przez wieczność we dwoje
Tworząc imperium przez uczuć podboje
Zajść dalej niż marzył sam Bóg
Wyjść za niebo, przekroczyć ten próg
Iść coraz dalej, konać i żyć
Jeśli zechcemy, możemy tam być

Skoro świt, żebrze o barwne kolory
Tęczowe... z niebia wypędzą potwory
Skoro świt, modlę się o słońce
Tak jasne... wypali potwory dryfujące

Światła zaświecą i rozwieją trwogę
Poprowadzą nas, wskazując drogę
Zajdziemy wtedy za kraniec świata
Gdzie Pan Losu nieustannie nas splata
Gdzie kwitną kwiaty nieskończoności
Nie ma tam czasu, nie ma przeszłości
Odkryjmy na powrót swoje marzenia
Tyle do zyskania, tyle do stracenia...

Skoro świt, widze gwiazdy na niebie
Migoczące... we śnie patrzą na ciebie
Skoro świt, widze tarczę księżyca
Tak wielką... swym blaskiem zachwyca

Możemy iść przez wieczność sami
Tocząc boje z własnymi myślami
Możemy iśc przez wieczność we dwoje
Tworząc imperium przez uczuć podboje
Światła zaświecą i rozwieją trwogę
Poprowadzą nas, wskazuąc drogę
Zajdziemy wtedy za kraniec świata
Gdzie Pan Losu nieustannie nas splata
Zajść dalej niż marzył sam Bóg
Wyjść za niebo, przekroczyć ten próg
Iść coraz dalej, konać i żyć
Jeśli zechcemy, możemy tam być
Gdzie kwitną kwiaty nieskończoności
Nie ma tam czasu, nie ma przeszłości
Odkryjmy na powrót swoje marzenia
Tyle do zyskania, tyle do stracenia...

Czemu gdy spoglądamy w górę, niebo jest tak ciemne?
A może to tylko nasze oczy widzą taką własnie prawdę?
Może widzą tylko to, co dyktuje im zaciemnione serce?
Może patrzymy tylko wtedy, gdy niebo jest zachmurzone?
Co może premier Tusk?

Prof. Jerzy Przystawa zastanawia się nad tym, czy premier Tusk (POMIMO swoich obietnic, nie tylko PRZEDwyborczych) nie chce, czy nie może sprawić, aby Sejm zajął się reformą ordynacji wyborczej: http://www.asme.pl/123013243924230.shtml.


Podejrzewam, że NIE MOŻE.

Jak niewielka jest jego władza, pokazują telewizja i radiofonia (publiczna i nie tylko), przez cały rok, a zwłaszcza teraz, w czasie częstego nadawania kolęd. Dorobek ludowy Kaszub (premier jest Kaszubem!), ale także innych krain b. zaboru pruskiego (np. Kociewia, Warmii, Mazur, Górnego Śląska) są w programach ogólnokrajowych obecne w ilościach ŚLADOWYCH.

Tak, jak gdyby Polska to były tylko: Podhale i troszkę dodatków z b. zaborów austriackiego i rosyjskiego! Czy mamy przyzwyczaić się do nieobecności ziem b. zaboru pruskiego w Polsce? Kresy Wschodnie są obecne przynajmniej raz na rok, podczas festiwalu specjalnie im poświęconego. Kultura żydowska przy każdej możliwej okazji, zapewne zdecydowanie częściej niż raz na miesiąc. Tylko Kresy Zachodnie – NIE.

Jak gdyby tam (= wzdłuż granicy między b. zaborem pruskim a pozostałymi b. zaborami) była przepaść, osłonięta mgłą, jak to sobie kiedyś wyobrażano kraniec świata. (Mgła zasłania nie tylko b. zabór pruski, ale także – Ziemie Odzyskane.) Aż dziwne, że ktoś jeszcze w ogólnopolskich programach RiTV przypomina o okrągłej rocznicy III Powstania Wielkopolskiego! Bo do NIEpamiętania o tym, że znacznie więcej Polaków w I wojnie światowej uczestniczyło w POLSKICH formacjach o orientacji antyniemieckiej niż w POLSKICH formacjach o orientacji antyrosyjskiej, jesteśmy przyzwyczajani od lat, choćby tylko doborem piosenek z tamtego czasu...

Może po jakimś czasie okaże się, że w II wojnie światowej Armia Krajowa potykała się jedynie z Sowietami, a z niemieckimi formacjami zbrojnymi nie? (Już kiedyś tak głoszono: że AK to "faszystowska" formacja, stojąca "z bronią u nogi", sprzyjająca Hitlerowi i mordująca Żydów tudzież komunistów...) Bo nie będzie wypadało chełpić się walką przeciw-niemiecką?
Weszłam unosząc dumnie pysk. Przysiadłam przy stoliku w sali ogólnej i skinęłam na adepta. Otarłam pysk z krwi i machnęłam leniwie ogonem czekając, aż pamiętnik znajdzie się na stole u moich łap. Wyrwałam szczeniakowi pióro i zaczęłam pisać z dziką radością w ślepiach.

Oh Mephu, Mephu, Braciszku, Partnerze... i nawet Alfo. Nigdy nie zwątpiłam, że możesz dojść tak wysoko. Ba... MiU nie zadaje się z byle kim. Powodzenia na nowej nieświadomej drodze.
Byłam na zakupach, właściwie to sprzedawałam, a potem kupowałam... mniejsza o szczegóły. Sprzedałam kilka egzotycznych przedmiotów, dokupiłam kolejne AS'y... oh poszłabym na kraniec świata, za tym, który będzie sprawiać mi TAKIE prezenty.

Obudziłam się dziś z przekonaniem, że będzie to kolejny dzień pełen wyrzeczeń i snucia marzeń we własnej głowie, tak gdzie nikt nie ma do nich dostępu.
Myliłam się... Tak bardzo się myliłam... jednak radość płynąca z TEJ pomyłki jest nie do opisania. Jak co dzień przechadzając sie koło kaplicy oddałam cześć Cerberowi.
Będę Cię wielbić Cerberze po kres mych dni.
To właśnie on zesłał na mnie ZICHIGO.
To dzięki tej duszy wszystko się zmieniło... Ta dusza pełna nienawiści, fascynuje mnie niczym pamiętnik pełen krwawych liter, który na każdej następnej stronie skrywa tysiące tajemnic. Poszłam za nim a on pokazał mi ten sam świat, jednak z innej strony.
Przechodzą teraz obok mnie nie zobaczysz wilczycy skrytej w sobie z zamętem w oczach.
Jestem inna...
Zichigo podarował mi też OBROŻĘ, jako paradoksalny znak o końcu niewoli.
Jestem wolna... [Głucho dudni ton]

Kolejny powód do radości. Przestałam tracić głowę na widok Noriona... tyle natraconych nerwów, żeby teraz spokojnie iść z podniesionym pyskiem. Tyle trucia ciała Glistnikiem i Tojadem by teraz rzucić mu to pod łapy i wyśmiać.
'Gdzie miałaś głowę, by wiązać się z dobrym wilkiem '- Zichigo.

Dziś nad morzem mieliśmy też akcje. Doborowa, zaplanowana i mimo, że chaotycznie przeprowadzona udana i dająca satysfakcję. Już niedługo wyrwę się z grona ... zaraz chyba jednak nie grona, z posady straży. Tylko to mnie powstrzymuje przez wyjęciem łańcuchów i posyłaniem dziesiątek wilków wprost do klatki.
Atanvarde i Vane nasze lochy są ciekawsze niż głoszą plotki. Wystarczy przestać narzekać i się rozejrzeć.

Przewróciłam na chwilę stronę na poprzednią czekając aż atrament wyschnie. Zawiesiłam spojrzenie na ostatnim zdaniu i uśmiechnęłam się z satysfakcją. Wróciłam do nowego wpisu i napisałam jeszcze raz to zdanie pod notką.

There's never a right time to say goodbye.

Zatrzasnęłam pamiętnik i odłożyłam pióro. Znudzonym dmuchnięciem zgasiłam świecę i pogrążyłam się w ciemności. Gdy jeden z wilków podszedł do stołu by ponownie zapalić świecę, wilczycy już nie było, choć można by przysiąc, że jeszcze niedawno tu siedziała.

Dodane po 3 minutach:

DOPISEK

# Zostałam Pallidem. Śmieszy mnie te szkiełko na czole, ale co tam... ma to swoje ogromne uroki.

# Orsus, zaczekaj jeszcze chwilę... MiU nie będzie wiecznie na straży, a wtedy się policzymy x3.
Warknęła i wyrzuciła Pepsi poza kraniec świata *.*
Chwyciła Morcia za ogon i Alka za uszy. Wzbiła się z nimi w powietrze *.*
- O. I będziem żyć razem... xPP - tula oba wilki o.o
jaskinia jest średniej wielkości i sucha . Na środku stoi wielka sofa. Niedaleko telewizor. na ścianach widać obrazy teksty piosenek, w kącie pali ise jeszcze papieros. Na półkach leżą różne przedmioty. tutaj mieszka korey
Na półce leżą:
MOJE:
figorka wygrana w loterii
Czapka, Koszulka, skarpetki X3 , zabawka .
Od Rhova gay okay , Krecik, Jack , alucard
OD Fanty: HIMowa koszulka , HIMowy kubek , Gumy na rzucenie palenia

Dodatkowo na ścianie wiszą w ramce pióra peps, pióro Fanty, oraz pióro kruka. Obok niego jest zawieszony rysunek od Willow

Na ścianie wiszą Amulety obok nich kartka:
Amulety itp :2 x A.Siły, A.Szczęścia 0/5, A.Natury (klanowe) amulet Szczęścia i A.Ziemi , A. Siły(własne)A.siły (przechowuje dla Pepsi)
wygrana w konkursie na misstera , to też
Koło amuletów wisi tablica korkowa z kartkami:
przyklej sie

Tu leży kopia pamiętnika koreya. Koło niej jest tylko zgnieciony papieros i gogle.

fun test


Jeszcze ja gratuluję. Najwyraźniej to Kraniec Świata. Ów Kipumaki, podobno znajduje się na krańcu świata. To była odpowiedź.
FiFak ty mnie zaskakujesz

gdzie ten kraniec świata? xP
moze to ta kraina z kozą? xP
Mi też wyszło kraniec świata.
To nie jest zbieg okoliczności oO.
Ostatecznie krew na ścianie, ale kraniec świata...to może być to!
O ile się nie mylę to takie : n e t a w k r i i a a ś c

oO'

Dodane po 3 minutach:

Mi wyszło "Kraniec świata" oO'
Chyba,że mi się coś pomyliło z tymi literkami oO
Wszedł, niosąc na grzbiecie MichaU. Spojrzał na morze, horyzont, niebo.
- Masz kraniec świata xP - mruknął i obrócił łeb w stronę MiU.
Następne porcje Wierszy x3
Tym razem tylko dwa.. x]

"Otchłań"

Stoisz na krawędzi
Pomiędzy piekłem, a niebem
robisz krok ku śmierci
i stajesz nad przepaścią życia
widzisz w chmurach srebrzyste odbicia..
Robisz krok ku zagładzie
i spadasz w otchłan pogrążony w zdradzie..
Uczucie wolności, tunel ciemności i ostatni przebłysk miłości..
Nagle sen pryska.. serce zamiera na wieki.. zamykają się senne powieki.
Dusza odchodzi, ciało umiera.. każdy swój los sam wybiera.. x3

"Czarna Demolka x3"

W ciemnym lesie zdrady strzeż się niebieskookiej zagłady..
Bestia to szybka i zwinna
jej ofiarą będzie istota niewinna
Możesz uciekać na kraniec świata, lecz
wszędzie Cię znajdzie Diablica rogata..
Strzeż się gdy Księżyc w pełni,
bo wtedy łatwo jest błąd popełnic..
Lepiej nie wchodź jej w drogę, bo
poczujesz nagłą trwogę kiedy zaskoczy
Cię w ciemności wilczyca nie znająca pojęcia litości x3
Jedyna taka w swoim rodzaju tajemnicza i zawzięta, na wieki przekleta.. jedyna taka wilczyca - Czarna Demolka - złośnica x3

By CzaD x3
*Jak co to ja CzaD xP*
*Nevada, wyprawa na kraniec świata xP*
Ale w poniedziałek o 16 jest wyprawa na kraniec świata. no chyba ,że będe w dwóch miejscach naraz to spoko moge byc o 17
Jest to wyprawa "Na kraniec świata", w której nie tylko przekonacie się jakie niebezpieczne zagadki czychają, tylko na to, aby je odkryć. Poznacie, wiele postaci, które nie zawsze są pokojowo nastawione do uczestników wyprawy, a także, jedno "przemiłe" stworzenie, które poprowadzi wyprawe. Czemu * "..." * tego dowiecie się w swoim czasie Organizatorami wyprawy są: Lucyfer i Nevada. Aby się dostać, na wyprawe standardoo nalezy odgadnąć zagadki, które przygotowaliśmy.., a pierwsza z nich to..

1. Pewien turysta podróżował po Polsce. Odwiedził Poznań i Sopot, bardzo spodobały mu się te miasta, lecz rozczarowała go Gdynia, gdy był w Sopocie to się nim zauroczył. Nie spodobała mu się Warszawa i Bydgoszcz, lecz gdy zajechał do Szczecina to się w nim zakochał. Najbardziej, zaś nie spodobała mu się Łódź. Czy podobał mu się Koszalin? (Uzasadnij swoją odpowiedź)

Podpowiedź: Język Polski... Gramatyka... Rodzaje...


2. Na pewnej rozprawie sądowej udało się ustalic, że złodziejem, który okradł sklep był Kamil, Karol lub Kuba, Na tej rozprawie każdy z nich oskarżył jednego z pozostałych, ale tylko Kuba skłamał. Czy to oznacza, że to Kuba był winny?

Kto odpowie poprawnie na zagadki, znajdzie się na liście uczestników. Odpowiadacie, do mnie (czyt. Lucyfer ) na PW. Wyprawa chciałbym, aby się odbyła jak najszybciej. Wiec niech będzie Poniedziałek lub Wtorek godz. 17:45. Jeszcze zostanie ustalona.

1. Vasier
2. Szara
3. Succubus
4. Atanvarde
5. Sasha
6. Helix
7. Szrama
8. Vell
9. Xaven
10. Si'Lamo
11. Liselle

Lucyfer & Nevada.
Przychodze trzęsąc się-Co się ze mną dzieje...to nie możliwe...nie możliwe...-powtarzam trzęsąc się i płaczac na zmianę...przewróciłam się na ziemie-to nie możliwe...on żyje...musi...-płacze dalej

Dodane po 4 minutach:

Łapie piasek w łape i przesypuje go...-On musi żyć..inaczej ja bym...nie...to nie prawda!-mówie przestając płakać.-Musimy wyrównać rachunki...i jest na to tylko jeden sposób...ŚMIERĆ-mówie do siebie i wychodze pełna gniewu.-Zginiesz...obiecuje ci to...wyrusze ... na kraniec świata...
Jak naprawdę wygląda noc polarna? Dlaczego na Biegunie niebo oblewa się zieloną poświatą i czaruje widokiem? I jak to jest, stanąć oko w oko z niedźwiedziem polarnym?

Dziś już nie trzeba wyprawiać się na daleką północ, by poznać jej sekrety. Odpowiedzi na te i wiele innych nurtujących pytań poznać możemy dzięki działalności najdalej wysuniętej na północ całorocznej Polskiej Stacji Polarnej IGF PAN na Spitzbergenie.


Fiord Hornsund wraz z Polską Stacją Polarną to – według Unii Europejskiej - jedno z sześciu flagowych miejsc do badań biologicznych i geofizycznych na kontynencie europejskim. Od niemal 50 lat w ten rejon Ziemi organizowane są ekspedycje badawcze, mające przybliżyć nam warunki na Biegunie. Dziś jest to łatwiejsze dzięki wyprawie z udziałem Witolda Kaszkina przewodnika tatrzańskiego, podczas której na terenie Stacji zainstalowana została kamera AXIS 233D. Jest to model przystosowany do pracy w najtrudniejszych warunkach.


Dzięki 35-krotnemu powiększeniu optycznemu i 12-krotnemu zoomowi cyfrowemu kamera ma doskonałą możliwość zbliżania obrazu i szczegółowego monitorowania odległych obiektów Obraz rejestrowany przez AXIS 233D jest także przesyłany do sieci, dzięki czemu każdy z Internautów otrzymuje możliwość oglądania na żywo sytuacji na Biegunie Północnym.

Firma NAVIGA Krzysztof Makowski, która dostarczyła kamerę do Polskiej Stacji Polarnej, jest Partnerem Softex Data S.A. dystrybutora urządzeń Axis Communications AB w Polsce
Okres wielkich odkryć geograficznych na początku był potępiany przez kościół. Przecież dostanie się na kraniec świata było prawie jak wejście do piekła. Największy rozwój dał nam kościół w średniowieczu. Nie neguję postępowej roli kościoła ale jest ona tylko małą cząstką.

Owszem można. W przyszłości może na jakąś pracę naukową? Ja tylko prezentuję swoje racje które rzadko kiedy spotykają się z przychylnym odzewem.

Branoc!
Otwórz moje oczy..

Pewnego razu rabbi Uri ze Strzelisk, siedząc za stołem, z wielką mocą wypowiedział słowa psalmu:"Odsłoń moje oczy, abym ujrzał dziwy Twojej nauki" i tak objaśniał: "Wiemy, że Bóg stworzył wielkie światło[mowa tu o praświetle], żeby człowiek mógł spoglądać od krańca aż po kraniec świata i aby między okiem a tym, co ono widzi, nie było żadnej przesłony. Potem jednak Bóg ukrył owo światło. Dlatego Dawid prosi <<Otwórz moje oczy>>. W istocie jednak to nie oko ze swoją czernią i bielą widzi, to moc Boża udziela mu daru widzenia. Tylko dzieląca przesłona przeszkadza oku widzieć to, co w dali, tak jak widzi to, co blisko. Dawid prosi, aby zdjęto tę przesłonę, aby mógł ujrzeć dziwy wszystkiego, co istnieje. Z <<Twojej nauki>> bowiem, powiada, widzę, że według Twojego zamysłu nie powinno być żadnej przesłony".

Tenże sam rabbi:
Niech każdy robi co do niego należy.
Rabbi Uri powiedział:
"Dawid potrafił układać psalmy, a co ja potrafię? Potrafię odmawiać psalmy".
Rochelle, niestety czytając ten wiersz, miałam wrażenie jakbym czytała wiersz wygenerowany przez...Jest bezbarwny, a gdzie podział się peel? Jego indywidualność. Tylko my, my, my, my, my i my. Właściwie przeczytałam, przyjęłam do wiadomości i nie wiem, co z niego wynika. Czuję się jakbym przeczytała stronę z encyklopedii, albo kartkę z czasopisma popularnonaukowego.

stąd na kraniec świata
odległość jest niezmienna

Czyli co? To jakbym powiedziała: ode mnie z domu do mięsnego odległość jest niezmienna.

na cztery kwadry księżyca przed
przesuwamy bieguny ciepła-zimna
wykradając recepturę strefową
na wyższą stronę wrażliwości

Tutaj za dużo wcisnęłaś. W wikipedii chyba lepiej by to opisali.

pod koniec tykania zegara
rozliczamy się z pawich piór
bilansem na minusie
kończy się pełen obrót

Z pawich piór? Nawet nie pytam się, po co są tu wciśnięte.

stąd na kraniec świata
odległość jest niezmienna
(...)
mimo to zmieniamy czas
z zimowego na letni

No tak, żeby było elegancko, zawsze można sypnąć jakimś bajerem np. klamerką. Widzisz, chodzę regularnie do samu po pieczywo, droga jest niezmiennie długa, czy to lato, czy zima. I co z tego ma wyniknąć? Godzina zależna od zmiany czasu, ale jest to wciąż ta sama godzina na moim zegarku...więc spytam się i co z tego?

Tym razem jestem na nie.
Pozdrawiam. :)
Ja was bardzo przepraszam, ale co ja na to poradzę?

sonata słoneczna

stąd na kraniec świata
odległość jest niezmienna

na cztery kwadry księżyca przed
przesuwamy bieguny ciepła-zimna
wykradając recepturę strefową
na wyższą stronę wrażliwości

pod koniec tykania zegara
rozliczamy się z pawich piór
bilansem na minusie
kończy się pełen obrót

mimo to zmieniamy czas
z zimowego na letni
Co dziennie Jack siedzi przy mapie odkrywając sposoby dotarcia na kraniec świata[/i]
Nic tu niema tylko biała i twarda ziemia chodzą tam raki króre wyglądają podobnie do kamienia
W niewielkim królestwie zbuntowanych nieumarłych-Deyji, żył sobie lisz Sandro, był on doradcą króla Volera bezszczękiego, jego przydomek wziął się od tego, że podczas jednej bójki z byłym królem rozwalono mu żuchwę (komunikacja była utrudniona, więc wsadziłem mu w miejsce żuchwy niewielki kryształ który gadał za niego.Pewnego razu zostałem wezwany przez króla w ważnej sprawie.
-Sandro, nie będę owijał w bawełnę, masz udać się na kraniec świata, pokonać jakiegoś super bossa który tam czeka i przynieś do Deyji drop z niego, to umocni naszą pozycję na arenie międzyrasowej.
-Czemu akurat ja muszę iść?
-Bo masz najwyższy level z nas wszystkich i najlepsze artefakty, zaś podczas tej wyprawy na pewno nabijesz co najmniej dwa levele, zaś w nagrodę dostaniesz ode mnie 100k expa i +15 do mocy magicznej.
-Hmmmm, dzięki temu mógł bym sobie podnieść magię ognia na poziom ekspercki, dzięki czemu mógł bym rzucać grupowy berkserk no i podniósł bym też sobie magię ziemi na poziom zaawansowany, abym mógł mocniejsze spelle rzucać.Zgoda pójdę, ale wezmę ze sobą zbroję przeklętego i płaszcz nieumarłego króla to wogule będę pro.
-Dobra, ale sam nie dasz rady, po drodze spotkasz kilku ludzi, nieludzi itp. i masz zrobić z nimi party, tylko weź Argota ze sobą, bo karaś ma kiepski level i nie weźmie na klatę zbyt dużo moobów, zaś Argot ostatnio zainwestował w obronę i tarczę i jest dobrym tankiem.
-A ktoś ma tam builda pod assasyna czy też swojego mam wziąć?
-Nie jestem pewien, ale chyba drov zainwestował kilka punktów w skrytobójstwo, ale mniejsza z tym bierzesz Argota i te swoje uber artefakty, a dodatkowo masz jeszcze ode mnie to.
-Po co mi ten dziwny kufel piwa.
-Ech, zainwestuj w wiedzę o artefaktach, bo słabo z tym u ciebie, ten kufel to źródło maga, daję ci go aby ci się mana nie skończyła, bo masz słabe skille walki bronią.
-Dobra thx.Biorę konia i Argota i jadę.
Saemiel patrzył. Nic innego nie potrafił więc patrzył. I zobaczył że trochę odszczepieńców chcę się wybrać na krańec świata. On sam widział krańec świata już nie raz, gdyż wzrok miał dobry. Ale chciał zobaczyć co jest za krańcem świata, a z tej pozycji jest to niemożliwe.
Spojrzał na orki krzątające się koło jego wieży i uświadomił sobie że ciężko będzie się mu ruszyć z tego miejsca. Czerwono-żółte oka z kocimi źrenicami nie są zbyt ruchliwe. Może gdyby nie były przywiązane do swoich wież podróżowałyby więcej. A Saemiel był takowym okiem. Nawet po imieniu można było to poznać. Imiona wszystkich czerwon-żółtych oczu z kocimi źrenicami zawsze zaczynają się od "sa".
Ale teraz Saemiel zastanawiał się jakby tu wyruszyć na ten kraniec świata. Ale te rozmyślania przerwały dwa krasnoludy. Były to dziwne krasnoludy. Były jakieś takie małe, zdecydowanie mniejsze niż zazwyczaj. Nie miały bród, ale za to miały bardzo włochate stopy. Dodatkowo jeden z nich miał obrączke zawiszoną na łańcuszku. Nigdy takich nie widział. A widział sporo.

* * *

Fred wyglądał na wyczerpanego. Widać Pierścień ciążył mu mocno bo rzekł do mnie - Musieli go robić z ołowiu? Przecież wiedzą że nie należe do najsilniejszych. - Wymruczał cały spocony. Najbardziej niepokoiło ich to że nie znaleźli żadnego wulkanu. Ciężko będzie zabić to oko bez wulkanu, dobrze o tym wiedzieli. Mieli nawet jedyny pierścień. Był Jedyny ponieważ nigdzie na tym świecie nie było ołowianej obrączki, która miała 1 metr średnicy i pół metra grubości. Ale teraz mieli większe zmartwienia, gydyż w tym momencie Saemiel ich dostrzegł.

* * *

Przypomniał sobie teraz, jak u wujka Satana słyszał że nasyłano takie dziwne krasnale na oczy, żeby je zabić. Uśmiechnął się, gdyż w promieniu 1.000 kilometrów nie było żadnego wulkanu. Uśmiech był oczywiście metaforyczny, ale mimo to szeroki.
Spojrzał na generała orków, a to spojrzenie wyglądało jakby chciał powiedzieć "Zabijcie te homoseksualne krasnoludy. Naślij na nie tak z 100 orków, przy okazji zaoszczędzi się trochę na karmieniu.". Krasnale już dawno uciekały. Znaczy się próbowały uciekać. Pierścień mocno im w tym przeszkadzał, a ten który towarzyszył niosącemu, chicał go uratować. Po chwili, najedzone już orki, wróciły do wieży.
"Teraz albo nigdy, trzeba wyruszyć na kraniec świata. Orki najedzone, lepszej okazji już nie będzie." pomyślał Saemiel. Teraz rozmyślał jak wyruszyć. Wreszcie wpadł jak tego dokonać i rozazał* orkom zbudować platformę na kołach. Po tygodzniu platforma była gotowa. Teraz rozkazał im rozkuć wieże tuż przy fundamentach, a po rozkuciu przenieść wieże na platformę. Orki wykonały rozkaz błyskawicznie. Znaczy się po miesiącu był gotów do drogi.
Zielonoskórzy ciągneli platformę, prosto na kraniec świata, a tak jak im Saemiel rozkazał.


* Oczywiście rozkazał im odpowiednim spojrzeniem.
Białowłosy omal nie wypadł przez barierkę pchnięty silnym sierpowym.
- Gdzie jest kolejny kamień?
- Nic Ci nie powiem, zabiłbyś mnie.
Kolejny cios przyprawił elfa o silny krwotok z nosa.
- Auroborusie pytam po raz ostatni, gdzie jest kamień?
- Zostaw go Pyra – z mroku regałów wyłoniła się zakapturzona postać – W ten sposób nic nie zyskasz, znam lepszy.
Mroczny elf spojrzał na swego towarzysz.
- Vog, po co Ci ten kaptur przecież w tej bibliotece jest ciemna jak nie przymierzając krasnoludzie umysły.
Chwila napięcia i Kogel zdjął kaptur odsłaniają włosy przystrzyżone tak krótko, iż ciężko było rozpoznać ich barwę.
- Kwestia przyzwyczajenia
Vogel Harap Seradel po tym jak przez szereg lat pracował jako tajny agent Inkwizycji w sieci sklepów Tes-cosik, pracując 24h na dobę, 7 dni w tygodniu nabawił się wrażliwości na światło słoneczne kontaktu, z którym był pozbawiony.
- Więc jak to chcesz załatwić?
Vogel podszedł do przesłuchiwanego i złapał za poły kurtki
- Rzucimy kości, a mapa ma posadzce tej biblioteki posłuży nam za planszę.
Nim Auroboros zdołał wykrztusić słowo wyleciał przez barierkę. Niestety ciało po uderzeniu o podłogę odbiło się i znikło z oczu wróżącym. Po chwili z miejsca gdzie znikły zwłoki wyłoniła się brodata głowa krasnoluda.
- Wypadł poza mapę – rzekł szczerze zmartwiony korniszon – [i]Może powtórz wróżbę?
Mówiąc to rzucił wymowne spojrzenie na Pyriela.
- Nie ma potrzeby – Szybko skontrował Elf Krwi – Wiem gdzie go należy szukać.
- A niby z kąd wiesz?
- Przeczytałem wyżej, wszyscy udają się na kraniec świata, więc i my powinniśmy.

**************************************************

Po przeczytaniu PD i paru uwag odnośnie Pyriela przed gmachem imperialnej biblioteki.

**************************************************

- To, co teraz robimy
Drow dosiadł już swego wierzchowca
- Ty jedziesz przodem na szpicy
- A wy?
- My chronimy tyły – Szybko odpowiedział krasnolud

Ciekawe w jakich okolicznościach napotkamy się nawzajem. To my mamy się spotkać? o_O.Pytanie do R'ed, czy ta wyprawa na kraniec świata to motyw z Piratów z Karaibów?
-No to chyba wszystko co będzie mi potrzebne.Idę na dziedziniec.
Po tych słowach zapieczętował wrota swej pracowni i krętymi korytarzami kroczywszy wszedł na dziedziniec piekielnego miasta.Na Dziedzińcu aż roiło się od piekielnych ogarów i cerberów różnej maści, a nad nimi wszystkimi wznosiły się dumnie trzy demony, Pan Grozy Diablo, Pan Nienawiści Mefisto i Pan Zniszczenia Baal.Mefisto ujrzawszy władce marionetek spytał:
-Dokąd zmierzamy, gdzie według ciebie jest kraniec świata?
-Na północnych stepach barbarzyńców.
Diablo wtedy rzekł
-Ruszajmy zatem.
I wszyscy poszli w kierunku północnych stepów.
czy coś się z moją skórą dzieje, czy też ostatnio trafiam na zapachy "olejkowate"? Victrix dziś wchłaniał się przez jakieś 3 godziny - po kilku godzinach od aplikacji, gdy palcem przejechałam pod uchem - wciąż siedział tam niewchłonięty olejek

Nie lubię, gdy coś się maże po skórze, skóra powinna wessać nośnik bezogonowo.

Lecz pomimo tego zaczynam dojrzewać do stwierdzenia, że Victrix staje się zapachowym ideałem, zapachem, który oprócz walorów czysto estetycznych (które, gdyby je procentowo określić, zabierałyby ok. 65-75%) jest nieziemsko komfortowy w noszeniu. Są kompozycje fenomenalne, lecz jeśli czuję sie w nich jak w zamaskowanym karnawale (zapachowe odpały: czasem mam ochotę z Jackiem Sparrowem na kraniec świata, a innego dnia w tym samym zapachu dać się pogryźć pingwinowi ), ich globalna ocena leci w dół.

Ouarzazate (było kiedyś, nie wiem, jak dziś nosiłabym ten zapach, po śmierci Miny jeszcze nie nabrałam odwagi, aby się z nim spotkać), Molecule 01, Black Tourmaline, Statkus, Encens et Lavande, no i teraz Victrix są nielicznymi kompozycjami, które wspinają się na wyżyny ideału.

(M01, Szemkel i Victrix są olejkowate )
to ja już piszę do Elleny, niech już kombinuje nad zapachem dla nas

niech nam stworzy zapach światła kocich oczu, takie Feline Lux Aeterna .
choć może Giacobetti bardziej pasowałaby do abstrakcyjnych zapachów?... Roucel gdyby się zabrał za kota to wyszedłby mu tygrys, spod ręki Duchaufoura zwierz-wagabunda powędrowałby na kraniec świata, szaleństwem byłoby płacić za kota Brosiusa, skoro moja piątka ogonów zwraca zapach już w formie essence concentre, u Lutensa i Sheldrake'a gałki utopiłyby się w gęstym syropie, Guillaume też mógłby coś jadalnego (przez przypadek, j'espere ) zrobić... Ropion stworzyłby oślepiającego kociego mutanta, a Isabelle Doyen napracowałaby się dla efektu przygasającego światła oczu... chomiczka...

ale Buxton mógłby mieć nosa do tego zapachu



no i powiedz, powiedz.... proszę.... że moja niechęć do Ruskiego Żula nie jest spowodowana wrodzoną złośliwością - tylko on naprawdę na mnie śmierdzi ... (nie mogłam go domyć i dziś na trasie A5 był czysty hazard)



Nawet gdybym chciała, to nie poliżę

Żul, Drodzy Moi, na naszej kochanej Annie jest równie odrażający jak "syndrom dnia następnego".
Snuje się jęcząc przejmująco, każe zgasić to przeklęte słońce, no i właśnie: czemu te cholerne pająki tak straszliwie tupią, łażąc po pajęczynie!
Rozmamłany, wypija na pół zgniłą wodę spod kwiatków i zarzeka się, że już nigdy, przenigdy. Żadnego alkoholu. Za skarby Sezamu. Za Chiny Ludowe.
Mgliste wspomnienie wszystkich rzewnych historyjek, którymi sterroryzował nieuzbrojonego barmana potęguje mdłości i obrzydzenie do świata. Chlipiąc z cicha, wyciera nos rękawem przybrudzonego szlafroka.

Porzucone wśród pustych butelek rękopisy, pełne niedokończonych, kalekich zdań, uporczywie nie płoną.

Dawno już nie widziałam tak potężnego przepotworzenia zapachu.

***

Dziś przypomniałam sobie Oriental Flower, kontynuując na boku romans z BB. Zaskoczył mnie oparem świeżego cedru. Poszłam za nim na kraniec świata. Niepospolity uwodziciel.

Na koniec sztachnęłam się Opium. Skoro wsyscy wokół częstują...
Dzięki za powtórne zlinkowanie.Tak jak przypuszczałem - muka Kiedyś ktoś wrzucił kilka opowiadań w foldery ponazywał to "Opowieści o wiedźminie" tom 1 i 2 i puścił w sieć sprawiając mi tym ból Chciałem już nawet kupić te książki ale cena koło 70 zł przy pustej kieszeni jest przeszkodą nie do przeskoczenia
Zamieszczę poniżej spis opowiadań wchodzących w skład ww. książek - jakby ktoś posiadał skan (ewentualnie dobry "składak" własnej roboty) "Opowieści..." lub chociaż wcześniejszy zbiór opowiadań - MIECZ PRZEZNACZENIA - to proszę o przesłanie - pobawię się w edytora.

OPOWIEŚCI O WIEDŹMINIE TOM 1 (czyli zbiór opowiadań "Miecz przeznaczenia" + opowiadanie "Droga z której się nie wraca")
1."Granica możliwości"
2."Okruch lodu"
3."Wieczny ogień"
4."Trochę poświęcenia"
5."Miecz przeznaczenia"
6."Coś więcej"
7."Droga z której się nie wraca"

tu brakuje mi większości opowiadań,te które mam przeważnie nie mają polskich znaków (wtedy się czyta jak jakiś czeski czy słowacki tekst )

OPOWIEŚCI O WIEDŹMINIE TOM 2 (czyli zbiór opowiadań "Ostatnie życzenie" + opowiadanie "Coś się kończy coś zaczyna")
1."Wiedźmin"
2."Ziarno prawdy"
3."Mniejsze zło"
4."Kwestia ceny"
5."Kraniec świata"
6."Ostatnie życzenie"
7."Coś się kończy coś zaczyna"

z tego zbioru brakuje mi w sumie tylko "Coś się kończy coś zaczyna (mam bez polskich znaków)

Szczerze powiedziawszy wolałbym gotową książkę,tak żeby obyło się bez sklejania opowiadań - ale będę wdzięczny za każdą pomoc - bez tych opowiadań nie mogę zacząć "Sagi " gdyż stanowią one swoiste wprowadzenie w świat wiedźminów,strzyg i innych popaprańców
Znacznie byłoby łatwiej, gdybyśmy posiadali np. jakieś słowniki języków soryjskich Wszak nawet nazwy dzisiejszych kontynentów pochodzą od czegoś, nie są wymyślone z dupy


Planeta:

1) Terranus
2) Asillum
3) Eden
4) Jakieś elfickie słowo oznaczające "Dom" (np. Thar'dalis)

Kontynenty (tutaj zakładam, że każda z nazw pochodzi z jakiegoś języka i ma ścisłe znaczenie, ze względu na położenie, czy odkrywcę)

1) Fin Terranum ("Kraniec świata" - np. ziemie oblane zewsząd morzem, o rozwiniętej lini brzegowej, przypominające budową raczej wielki półwysep, niż kontynent)

2) Norlun ("Północne Połacie" - np. Ziemie na północ od Sorii)

3) Aerthernun ("Wieczne Krainy" - a tutaj mam na myśli największy kontynent, który odnajdą odkrywcy z Sorii)

4) Nihilum ("Pustka" - wielkie równiny, ubogie ziemie, rozłożyste, bardzo słabo zamieszkane)

5) Des'entum ("Zesłane przez Bogów" - Tutaj dla odmiany ziemie bardzo urodzajne i żyzne, obfite w nowe gatunki roślin i zwierząt, wprost idealnie nadające się do kolonizacji - istny Dar od Bogów)


I założyłem sobie, tak jakby ta cząstka "um" lub "un" była w różnych językach odpowiedzialna za "ziemię" "ląd" czy "krainę".
- Rozumiem, rozumiem... no tak, szkoda czasu! - skwitował tyleż energicznie, co z pewnym wyczuwalnym żalem Aloxer.

Obaj mężczyźni ruszyli ramię w ramię w drogę krętymi schodami Wieży w stronę Głównego Hollu. Znowu labirynt mijanych korytarzy, arrasów na ścianach, dyskretnego oświetlenia magicznymi kryształami i dziesiątki mijanych nowicjuszy.

- Na bogów, przypominają mi się czasy, gdy sam byłem taki jak ty, czy Reggirt... - mówił po drodze mag - ech, wspólna wyprawa do Domeny Adremelecha, którą nieomal przypłaciłem życiem, podróże po Sferach, poszukiwania mocy i artefaktów... doskonale cię, chłopcze rozumiem.

Główny Holl, mający kształt ośmiokąta foremnego z okragłą klatką schodową pośrodku i korytarzami odchodzącymi w każdy kraniec świata znajdował się już przed nimi. Wysokie na pięć metrów witraże znajdowały się w każdej ścianie, przedstawiając różne sceny z historii Gildii, jak i Mocy. Grupka kilkunastu uczniów spacerowała tu właśnie wraz ze swoim mistrzem. Tego jednak Altharis nie poznawał.

- Chyba tutaj przyjdzie nam się pożegnać, prawda? - rzucił ciepło na pożegnanie Aloxer - Miło mi, że postanowiłeś do mnie udać się po pomoc, to była sama przyjemność.

Odwrócił się w stronę północnego korytarza, chcąc udać się do sali jadalnej.

- Gdybyś jeszcze kiedyś potrzebował rady czy pomocy... lub chciał dokończyć lekturę, nie wahaj się ani chwili - uśmiechnął się tajemniczo.

Zupełnie jakby doskonale wiedział o LSD.
Valandil wstał i podbiegł do Seriona który dal mu bukłak z woda. Wypił kilka dużych łyków po czym przetarł usta ręką.
Dziękuje Ci bardzo. Byłem ogromnie spragniony. Teraz mogę maszerować choćby i na kraniec świata-powiedział dziarsko i oddał bukłak Serionowi.
Kiedy szli już ładnych kilka chwil Valandil zapytał.
Ile jeszcze drogi przed nami?
najprościej określiłbym to jako "kraniec świata"

Thule to dawna nazwa wyspy, ktora miała być położona właśnie gdzieś daleko, wyspy może mitycznej a może prawdziwej, a może to na jedno wychodzi?

Ultima - czyli ostatnia, najdalsza, możesz np. skojarzyć ze słowem 'ultimatum'.

Kiedy postanowiliśmy porzucić portal Gery, na którym kiedyś znajdowało się to forum, popłynęliśmy daleko, jak najdalej, żeby znaleźć krainę, która będzie naprawdę nasza... dopłynęliśmy tu i stąd nazwa forum
Jak już wcześniej wspomniałem jestem dumny ze swojej Wspólnoty i lubię się nią chwalić, więc skoro zrobiła się cisza w temacie, to pozwolę sobie na to...
Bardzo ważne dla mnie w "JEROZOLIMIE" są relacje. Znamy się wiele lat, jesteśmy we Wspólnocie ze względu na Pana Jezusa, przeżyliśmy łatwe i trudne chwile - co sprawia, że cieszymy się, kiedy możemy ze sobą przebywać - nie musimy przed sobą zakładać masek. To wszystko tworzy się latami. Ten czas bycia razem w różnych sytuacjach sprawia, że uczymy się być w prawdzie, przebaczać sobie, bo nie raz jeden drugiemu zajdzie za skórę. Myślę, że gdyby w tym nie było Pana Jezusa, to po prostu po pierwszym lepszym konflikcie każdy zabrałby zabawki i poszedł swoją drogą. Pamiętam w pierwszych latach mojego bycia we Wspólnocie, kiedy przychodził kryzys, to miałem ochotę uciec - gdzieś daleko - wyjechać na drugi kraniec świata. Ale gdzieś tam w głębi było we mnie przeświadczenie, że kiedy przetrwam, to odsłoni się przede mną jakieś dobro, które muszę zdobyć wspinając się pod tę górę i zdobywając ją. I to się sprawdzało. Do dziś tak sobie myślę w trudnych sytuacjach: "za tą przeciwnością coś się kryje - wiec walcz i nie uciekaj".

Najbardziej doświadzczałem Wspólnoty w trudnych chwilach . Rok temu zdarzył mi się wypadek - urwałem sobie palec, w wyniku tego trafiłem do Kliniki w Poznaniu. Już chwilę po przyjeździe do Klinki był przy mnie i "oporządzał" mnie o. Tomasz - dominikanin - mój duchowy Ojciec z "JEROZOLIMY", który obecnie jest w Łodzi a był chwilowo w Poznaniu. Bardzo ważna była potem obecność przyjaciół ze Wspólnoty.
To doświadczenie zbliżyło mnie jeszcze bardziej do "JEROZOLIMY". A Wspólnota dopomogła, że po trudnym zdarzeniu moja wiara nie zawliła się.
W sumie ja też go poważam.... ale "Śmierć w Wenecji" to dla mnie kraniec świata w muzyce.... taka prawie życiowa mantra....
Ultima Thule to jest "koniec (kraniec) świata".
Heh... Gdz ta babka w cyarnzch wosach powiedyia e musicie popłynąć z kimś kto zna tamte wody i wtedy wyszedł Barbossa. Skoro znał wody krańca świata to z nich wrócił. Kraniec świata to chyba miejsce gdzie mieszkają umarli, a więc dlatego mają tam poszukać Jacka.
Mówisz masz - Cradle of Life, wg. legendy faraon ukrył Puszkę Pandory "na krańcu świata", gdzie potem odnalazł ją Aleksander Wielki. Ten kraniec świata na obecnej mapie to .... ?

koniec świata! co mi przypomina, Cain, Kraniec Świata ;p


http://wiadomosci.wp.pl/g...69,galeria.html ale śmieszne
ty tam nie superżydy tylko kraniec świata żydzie
Przybyliście na kraniec świata, do samych Wrót Hadesu. Każdy z was przybył tu z innego powodu, każdy znał to miejsce pod inną nazwą. Pochodziliście z różnych miejsc, kultur, a nawet czasów i oto trafiliście tu w tej samej godzinie. Nie znacie się, bo i po co się poznawać. Ruszacie w kierunku bramy, kiedy z pod ziemi wychodzi tabun dusz. Wyją i świszczą. Spojrzały na was swoimi pustymi oczami i przemówiły -Wasze imię- Dusze zakotłowały się. Po chwili znów zwróciły się do was -Kim jesteście?- Tumany kurzu i pyłu wzbiły się w powietrze -Co potraficie?- Dusze oplątały was i napierały coraz ciaśniej... -Po co tu przyszliście?- i nagle zniknęły. Z oddali usłyszeliście tylko -Zdradźcie nam to, a wejść będziecie mogli, a wasze dusze skażecie na wieczne potępienie- i wszystko ucichło. Wy staliście dalej tuż przed holem, do którego dostępu żadne drzwi nie blokowały. Jeden z was wyciągnął rękę przed siebie, ale została ona natychmiast odbita niewidzialną siłą. Czujecie na sobie czyjeś spojrzenia. Setki oczu, które patrząc na was, wcale was nie widzą. Chyba pora przemówić.
Teraz w ciągu kilku sekund można wysłać list pocztą elektroniczną na drugi kraniec świata, odwiedzić stronę internetową w innym mieście, kraju lub na innym kontynencie, a różnorodne gadżety reklamowe można otrzymać podczas wizyty na targach, uczestnictwa w pokazach promocyjnych albo w efekcie innych akcji tego typu.

Ja natomiast sięgam pamięcią do specyficznej korespondencji z lat 80. Rzecz dotyczy listów pisanych do zachodnich firm z prośbą o przysłanie ich ówczesnych materiałów reklamowych.
1/ Najpierw trzeba było dotrzeć do kogoś kto znał język obcy (najlepszy był angielski, ale przydawał się też niemiecki lub francuski) i mógł napisać w tym obcym języku prośbę o tego typu reklamówki. Jeżeli nie znało się nikogo takiego, można było liczyć ewentualnie na przekazywane z rąk do rąk prośby napisane już wcześniej i udostępniane po koleżeńsku. Ponieważ czasami taki tekst był kopią kopii kopii kopii kopii - można sobie wyobrazić liczbę błędów powstałych podczas kolejnego przepisywania takiego listu.
2/ Drugim ważnym elementem korespondencji był adres odbiorcy listu czyli zachodniej firmy - także pozyskiwany w różny sposób. Pamiętam, że adresy producentów samochodów drukował "Świat Młodych" w swoich czwartkowych wydaniach. Adresy artystów lub ich menedżerów np. "Dziennik Ludowy" i "Razem". Najpopularniejsze jednak - moim skromnym zdaniem - były chyba adresy do producentów Coca-Coli, klocków Lego i pojazdów serii Burago i Matchbox.
Ta pierwsza zwykle przysyłała nalepki - takie czerwone o kwadratowym kształcie na których Coca-Cola napisana była w kilku językach obcych (jedną z takich nalepek jeszcze gdzieś ostatnio u siebie widziałem na jakimś małym pudełeczku). Trzy następne dostarczały najczęściej prostokątne książeczki w których znajdowała się ich oferta zabawkarska czyli serie klocków Lego i modele samochodów w różnej skali.
Komu udało się otrzymać tego typu kolorowe, papierowe materiały promocyjne cieszył się w szkole wielkim poważaniem, a pożyczenie takiej książeczki na weekend dawało zajęcie polegające na przeglądaniu jej zawartości od piątkowego popołudnia do niedzielnego wieczoru

To tyle informacji na dobry początek wątku. Teraz kolej na Wasze wspomnienia.
Ja nie mam rasowego psa.
Na stówę wybieram się na Opolską. Ale nie z psem, tylko tak o, pooglądać, zakupić figurki z wilczarzem itd...
A na tą akurat, bo jest na wysokim poziomie, no i w mieście, w którym mieszkam. Bo nie widzę sensu jeździć na drugi kraniec świata by tylko być kilka godzin i pooglądać psy.
Moja głowa! @Kamikadze i inne wynalazki-wszystko to Wasza wina lol

@brown- z Tobą kuźwa na kraniec świata! Dziękuje że zostałaś i z nami tańcowałaś

@BS, Lena, Agat, Attack, Dawidos - no i do następnego

@Selerek - fajnie, że przybyłeś


@Bigos dziękuje za tatar i trzygodzinne figle z piłą
"Kraniec świata" z Ostatniego życzenia
Ooo W takim razie, oto zagadka. Będzie proste:

Zaczął snuć senną opowieść na poły dlatego, że chciał oszołomić trochę swych słuchaczy, na poły dlatego, że jakaś niewidzialna siła zmuszała go do mówienia.
-Kobziarz zbliża się-mówił-zbliża się o wiele bardziej niż tego dnia, kiedy go widzialem. Jego długi, ciemny płaszcz powiewa wokół jego postaci. Gra....gra... i my musimy iść za nim- Jim i Karol, i Jerry, i ja-na kraniec swiata. Słuchajcie...czy słyszycie jego dziką muzykę?
Dziewczynki zadrżały.
-Bredzisz-oburzyła się Mary Vance-a ja tego nie chcę. W twoim opowiadaniu wszytsko wydaje się zbyt prawdziwe. Nienawidzę tego twojegoKobziarza.
Ale Jim zerwał się z głośnym smiechem. Stał na małym wzgórku, wysoki i zgrabny, z otwartym czołem i smiałymi oczami. Takich jak on było w tym kraju tysiące.
-niech tylko zjawi się Kobziarz- zawołał dając powitalny znak ręką- ja z radością pójdę za nim na kraniec świata!
S.Hoel "Droga na kraniec świata"
Proletaryat - Nie masz nic
W zimną noc, gdzieś pod neonami
Stałaś tam, między ulicami
Naście lat
Jasne brudne włosy, smutna twarz z piętnem przemocy

Nie masz nic, nie masz nawet siebie
W sercu lód, może litość w niebie
Miałaś mieć to, co inni mają
Kochać to, co inni kochają

W zimną noc, gdzieś pod neonami
Stoisz tam, miedzy ulicami
Każdy dzień, każda noc jest marą
A Ty w nich ciemnych rządz ofiarą

Nie masz nic, nie masz nawet siebie
W sercu lód, może listość w niebie
Miałaś mieć to, co inni mają
Kochać to, co inni kochają

Miałaś mieć w sobie zieleń lata
Miałaś biec, aż po kraniec świata
Miałaś żyć, śmiać się razem z nami
Nie ma Cię, nie ma między nami

Zimna noc, gdzieś pod neonami
Nie ma Cię między ulicami
Naście lat
Jasne brudne włosy, smutna twarz, pusty wzrok..

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • piotrrucki.htw.pl

  • © wojtekstoltny design by e-nordstrom