wojtekstoltny | ||||||
Hmm, a jak to będzie z "markowaniem" nazwy bwin w krajach gdzie jest zakaz reklamy zakładów bukmacherskich. To wszystko oczywiście "jeśli".
Nic, tylko deszcz ognia i siarki! Wypalić tę zgniliznę do gruntu rozżarzonym żelazem! Zalać płynnym ołowiem! Wszystko mi się podoba, z wyjątkiem "Płynnego ołowiu". W USA każdy stan ma swoje prawa, oprócz, w pewnym zakresie, prawa federalnego. Nie wolno dopuścić, żeby w Unii jedno "prawo Antychrysta" rozlazło się po wszystkich krajach. Nie wolno podpisać Traktatu Lizbońskiego, a w szczególności KPP (karty praw podstawowych). Trzeba zrobic absolutnie wszystko, aby do tego nie doszlo. Jeśli się nie mylę, to prymas Glemp zaczął ostatnio być "za" KPP. Już chciałem napisać, że jeśli to prawda, to "powinno mu się podetkać pod nos cytowane nowiny z Edynburga, i jeśli uprze się co do KPP, to należałoby zawieźć go związanego do Rzymu, żeby tam dostał szlaban i knebel.", ale się powstrzymałem ze względu na szacunek, jaki miałbym mieć, etc. (dzwoni Maurycy, ale nie podniosę słuchawki, zanim nie kliknę w "Wyślij"; ekran by mi pewnie zwiądł na stary kalafior). Żydowski paszport do Unii Podczas spotkania w Budapeszcie przedstawiciele społeczności żydowskiej z Europy Środkowej i Wschodniej stwierdzili, że poszerzenie UE będzie miało korzystny wpływ na rozwój krajów, w których mieszkają, a także zwiększy poczucie tożsamości i integracji Żydów europejskich. - "Wątpię, aby w Polsce bądź krajach sąsiednich byli Żydzi, którzy nie opowiadają się za przystąpieniem do Unii Europejskiej" - powiedział Stanisław Krajewski, działacz żydowski z Warszawy. Zatem przesiedlenie się bogatego żydostwa z Europy Zachodniej na tereny Europy Środkowo-Wschodniej nie jest już tylko mrzonką, bowiem daje to owej mniejszości o wiele większe możliwości rozwoju w diasporze. http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... omosc.html "Kontrowersyjny" (cudzysłów dodałem ja - Citizen) milioner Declan Ganley, ojciec chrzestny irlandzkiego "nie" ws. traktatu lizbońskiego, przyjeżdża do Polski - dowiedziała się tvp.info. Głównym celem jego wizyty są rozmowy na temat stworzenia międzynarodowej eurosceptycznej listy w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Declan Ganley zasłynął podczas kampanii poprzedzającej irlandzkie referendum ws. traktatu europejskiego. Jego organizacja Libertas, która opowiedziała się przeciwko przyjęciu dokumentu, wydała na całą akcję ok. 1,3 mln euro. O Ganley'u zrobiło się głośno także kilka miesięcy temu, gdy dziennik "Financial Times Deutschland" zasugerował jego związki z amerykańskim wywiadem. Te informacje podchwyciła także część europejskich polityków. Ganley, zachęcony irlandzkim sukcesem, zapowiedział stworzenie międzynarodowej listy w wyborach do Parlamentu Europejskiego. W obrębie jego zainteresowań w Polsce są trzy niewielkie prawicowe ugrupowania: Naprzód Polsko Janusza Dobrosza, Prawica RP Marka Jurka i PSL-Piast Zdzisława Podkańskiego. Pretekstem do przyjazdu Ganley'a nad Wisłę jest właśnie spotkanie z tym ostatnim. Z ustaleń tvp.info wynika, że irlandzki milioner przylatuje do Polski w piątek, a pretekstem do wizyty jest tradycyjne lubelskie spotkanie opłatkowe organizowane przez Podkańskiego. - Potwierdzam, że pan Declan Ganley ma się tam pojawić - mówi tvp.info Dariusz Sobków, przedstawiciel milionera na Polskę. Sam Podkański nie chce na razie zdradzać szczegółów. - Jesteśmy w trakcie rozmów - ucina. Ganley ma zostać w Polsce do niedzieli. Planuje także kolację z dziennikarzami oraz konferencję prasową. - Na pewno pojawi się na niej jakieś oświadczenie dotyczące przyszłości ruchu Libertas w Polsce - mówi Sobków. Obecnie jest już niemal pewne, że z listy, której ma patronować Ganley, wystartują politycy skupieni w Naprzód Polsko: były wicemarszałek Sejmu Janusz Dobrosz oraz eurodeputowani Bogusław Rogalski, Sylwester Chruszcz, Dariusz Grabowski, Andrzej Zapałowski i być może Bogdan Pęk. A co z Prawicą RP? - Jedno spotkanie Marka Jurka z Declanem Ganley'em już się odbyło. Jeśli pojawi się prośba o kolejną rozmowę, nic nie stoi na przeszkodzie, by do niej doszło. Jeśli zaś chodzi o nasz start z listy, której miałby patronować pan Galeny, to wszystko zależy od oferty programowej tego ruchu i tego, jak będą wyglądać jego listy w innych krajach UE - mówi tvp.info Artur Zawisza z Prawicy RP. O poglądach Ganley'a rzeczywiście wiadomo niewiele. Na pewno jest przeciw traktatowi, popiera wprowadzenie euro w całej Unii oraz postuluje wybory bezpośrednie prezydenta wspólnoty. Nie wiadomo też, jaką nazwę miałaby nosić polska eurosceptyczna lista do PE. Ganley upiera się za "Libertas". Polscy politycy przekonują go jednak, że obco brzmiąca nazwa może odstraszyć wyborców. Prawdopodobnie skończy się więc kompromisem w stylu Naprzód Polsko - Libertas. - Taka propozycja rzeczywiście się pojawiała, ale jesteśmy otwarcie także i na całkiem nowe nazwy - mówi tvp.info europoseł Bogusław Rogalski. Michał Krzymowski Widać, że nie czytał Pan listu do Rzecznika: poniżejtreść listu Zwracam się do Pana z prośbą o rozpatrzenie zgodności przepisów ogólnych Ustawy o ochronie zwierząt z dnia 21 sierpnia 1997 roku (ogłoszona w Dz. U. z dnia 23 września 1997 r.) z nowelizacją Prawa Łowieckiego, które od stycznia 2009 r. uznaje psy i koty za szkodniki łowieckie i ponownie zezwala również myśliwym na odstrzał wałęsających się psów i kotów â co w praktyce oznacza zabijanie wszystkich psów bez smyczy przebywających na teranie łowisk â lasów i łąk. Jako jeden z bodajże 3 krajów w Unii Europejskiej w praktyce zezwalamy na odstrzał psów przebywających w lesie lub na polu, i nie są to psy widziane kilka razy w łowisku, polujące na dziką zwierzynę, ale w większości przebywające tam na spacerze wraz z opiekunem będące w pełni pod kontrolą właściciela. Jednakże ogólne sformułowanie przepisów pozwala na ich nadinterpretację i de facto stanowi, iż każdy pies przebywający bez smyczy może bezkarnie zostać w bestialski sposób uśmiercony przez myśliwego. Czy aby w XXI wieku nie jest to anachroniczny przepis wyjęty żywcem z XIX wieku? Oczywiście sytuacje ewentualnego kłusownictwa występujące najczęściej wśród psów żyjących na wsiach są jak najbardziej naganne i powinny być ścigane z urzędu i karane. Tak samo jak trzymanie psów w nagannych warunkach bytowych, jednakże czy chroniąc rzekomo zwierzęta dziko żyjące nie skazuje się setek tysięcy posiadaczy psów zaocznie jako potencjalnych kłusowników? Czy nie łamie się tu elementarnych ludzkich odruchów zabijając najlepszego przyjaciela człowieka na oczach właściciela! Podam kilka stron internetowych, na których można znaleźć przykłady takiego działania: www.forum.stopodstrzalom.pl www.zabilimipsa.pl Proszę o odpowiedź czy przepisy rozporządzenia o Prawie Łowickim są zgodne z przepisami Prawa o Ochronie Zwierząt oraz czy jest to zgodne z przepisami ogólnymi o równym traktowaniu wobec prawa. Moim zdaniem do momentu stwierdzenia popełnienia przestępstwa uznaje się każdego za niewinnego, dlaczego więc płacąc podatki i będąc praworządnym obywatelem jestem we własnym kraju, w lesie traktowany jak kłusownik, a moje zwierzęta mogą być bezkarnie zabijane? Uprzejmie proszę również o wykładnię związaną z tzw. puszczaniem psów luzem, gdyż obwiązujące przepisy również wydają mi się nieprecyzyjne i mają wyłącznie charakter restrykcyjny. Sam jestem właścicielem 2 psów i władze porządkowe interpretują powyższe przepisy jako całkowity zakaz puszczania psów luzem. Nie ważne czy jest to nieużytek nocą, tereny rekreacyjne, czy odludne pole. W Polsce de facto nie ma miejsca â poza własnym terenem (ogrodzonym) â gdzie mógłbym puścić psa swobodnie nie narażając się na konsekwencję administracyjne. Zgodnie ze wspomnianą Ustawą o ochronie zwierząt, traktującą zwierzęta jak żywe istoty, a nie rzeczy trzeba pamiętać o ich naturalnych potrzebach związanych z normalnym rozwojem, czyli m.in. swobodnym ruchem. Nie jestem jednak ignorantem i bynajmniej nie chodzi mi o stwarzanie ewentualnego zagrożenia dla ludzi wynikającego z puszczania psów bez kontroli, a jedynie o odpowiedź, gdzie i kiedy można takie czynności przeprowadzić. Chcąc postępować zgodnie z wykładnią przepisów przez całe życie psa nie można go puszczać wolno! Takie zachowanie we wszystkich krajach Unii Europejskiej byłoby uznane za znęcanie się nad zwierzęciem oraz brak zapewnienia mu niezbędnych potrzeb związanych z jego życiem. Panująca psychoza strachu związaną z doniesieniami o pogryzieniach przez tzw. psy agresywne np. American Staffordshire Terrierây (zwane popularnie ASTâafami, które nie są umieszczone na liście psów agresywnych!), powoduje prewencyjne karanie wszystkich właścicieli psów niezależnie czy psy są właściwie wychowane czy nie! A mnie wydaje się, że powinno się to odnosić wyłącznie do osób dopuszczających się czynów zabronionych, powodujących zagrożenie dla innych. Nieprecyzyjność i bezpodstawność przepisów pozwala na ich dowolną interpretację nie pozostawiając alternatywy właścicielom psów, którzy chcą postępować zgodnie z prawem. Pisaliśmy to razem z bratem (stąd męska forma pisma). Brat ma 2 psy i kota, ja obecnie niestety już tylko jednego jamnika szorstkowłosego. Jeden z psów brata, to kundelek, który przez wójta miał być zastrzelony, bo jak zwrócił się do niego z prośba o złapanie psa i oddanie go do schroniska, dowiedział się, że co najwyżej on powie kolegom myśliwym i go odstrzelą. Misia, bo tak ma na imię, jest już teraz u nas 4 lata i jest bardzo wiernym, oddanym i co najważniejsze posłusznym psem. A życie ocaliły jej złapane nornice i myszy, do dziś świetnie poluje na gryzonie konkurując z kotem. Żadna Ustawa nie powinna legalizować odstrzału tzw. âźwałęsających się psów i kotówâ. A pasjonującym się zabijaniem zwierząt powinna wręcz wyraźnie wskazać granice ich możliwości â stanowczo zabraniając im tego. W skrajnie wyjątkowych przypadkach, gdy pies (o kocie nie mówmy tu w ogóle) mógłby stanowić zagrożenie dla otoczenia, a tu przede wszystkim dla człowieka, odparcie bądź całkowite usunięcie zaistniałego niebezpieczeństwa jest obowiązkiem pracowników właściwych organów, czyli osób, posiadających odpowiednie wykształcenie, ściśle określony zakres praw i obowiązków i ponoszących pełną odpowiedzialność za nieprawidłowe wykonywanie swojej pracy. Zarówno funkcjonariusz policji, którego zadaniem jest działanie w szerokim zakresie na rzecz bezpieczeństwa publicznego, jak i leśniczy, odpowiedzialny w pierwszej kolejności za ochronę środowiska leśnego, są, z racji wykonywanego zawodu, posiadaczami broni. Broń jest ich âźnarzędziem pracyâ, używanym w sytuacjach wyjątkowych i uzasadnionych, a nie przedmiotem do uprawiania pseudosportu czy też hobby, polegającego na bezsensownym zabijaniu zwierząt. Czy coś takiego byłoby do pomyślenia, że załoga radiowozu policyjnego, przejeżdżając obok łąki lub polany, po której ganiają nie uwiązane na smyczy psy, tudzież bawiące się ze sobą na oczach swych właścicieli, ot tak sobie, zatrzymuje się, zgłasza w centrali przystąpienie do akcji, a następnie zabiera się do odstrzału tych zwierząt? Absurd, prawda? A jak ma reagować właściciel psa, zastrzelonego przed chwilą przez myśliwego, który po poprzedzającej zdarzenie âźimprezie łowieckiejâ ledwo co trzyma się na nogach, ale, uzasadniając swój czyn, powołuje się na uprawniającą go do tego Ustawę, pozostając w tym momencie w świętym przekonaniu, że nazwa âźmyśliwyâ pochodzi od pojęcia âźmyślenieâ? Nie ulega wątpliwości, iż w sytuacjach wyjątkowych, gdy pies mógłby stanowić bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia lub życia człowieka, każdy posiadający przy sobie broń myśliwską a znajdujący się w bezpośrednim pobliżu zdarzenia ma nie tylko prawo ale i obowiązek przyjścia z pomocą, która może polegać także na zastrzeleniu zwierzęcia atakującego człowieka. Natomiast jeżeli jest tu mowa o nowelizacji Prawa Łowieckiego, a Prawo to zaś uznaje psy i koty za szkodniki łowieckie, to ani psa ani kota nie należy mylnie kojarzyć ze zwierzętami, które Ustawa określałaby za stworzenia, mogące stanowić zagrożenie dla człowieka lub środowiska naturalnego. Tzw. âźszkodnik łowieckiâ działa na szkodę wykonującego wyżej opisane hobby czy też pseudosport zwany łowiectwem, czyli na szkodę łowcy â myśliwego. A myśliwy, strzelający do biegającego po polanie czy lesie psa lub kota, broni własnych interesów, a mianowicie chroni przed psem i kotem âźobjektyâ, âźprzedmiotyâ, które sam zamierza uśmiercić. Działając przy tym w interesie własnym a nie społecznym, nie powinien być bezkarnie chroniony przez Ustawę. Dlatego jak najbardziej popieram petycję skierowaną do Rzecznika Praw Obywatelskich Rzeczypospolitej Polskiej, Pana dr Janusza Kochanowskiego (link - vide poniżej), w nadziei, że jej pozytywne rozpatrzenie przyczyni się do zmiany przepisów nie tylko obowiązujących w Polsce, ale i w niewielu pozostałych krajach Unii Europejskiej, w których na podobnych zasadach dozwolony jest odstrzał wolno biegających psów i kotów. Zbyszek http://www.petycje.pl/petycja/3865/zaka ... iwych.html TK Telekom rozstrzygnął przetarg na pilotażowe wdrożenie jednolitego systemu radiołączności GSM-R w sieci kolejowej na terenie Polski. System GSM-R unowocześni komunikację w transporcie kolejowym a w szczególności pozwoli przewoźnikom podnieść jakość swoich usług przez usprawnienie systemu sterowania ruchem pociągu, monitorowania wagonów, przesyłek. Projekt współfinansowany ze środków unijnych jest elementem tworzenia spójnego, transeuropejskiego systemu kolejowego. Globalny System Radiokomunikacji Ruchomej (GSM-R) jest częścią Europejskiego Systemu Zarządzania Ruchem Kolejowym (ERTMS). W wielu krajach Unii Europejskiej zastępuje on narodowe systemy radiołączności kolejowej podnosząc jakość łączności, transmisji danych i likwidując bariery jakie wynikają ze stosowania regionalnych rozwiązań w tym obszarze. Dzięki unijnemu projektowi polska kolej mogła rozpocząć wdrażanie systemu GSM-R w sieci kolejowej na terenie kraju. TK Telekom odpowiada za nadzór nad realizacją wdrożenia GSM-R na liniach kolejowych w Polsce, a także za obsługę i utrzymanie instalacji GSM-R. Firma, na podstawie przeprowadzonych wstępnych analiz wykonalności, przygotowała strategię wdrażania systemu i ogłosiła przetarg nieograniczony na âźPilotażowe wdrożenie systemu radiołączności GSM-R". W postępowaniu przetargowym wyłoniono następujących wykonawców do czterech części przedmiotu zamówienia: - Konsorcjum podmiotów: Nokia Siemens Networks Sp. z o.o. (Polska - lider konsorcjum) i NSN OY (Finlandia) w zakresie jednej części zamówienia obejmującej wszystkie podstawowe elementy infrastruktury systemu GSM-R; - Konsorcjum podmiotów: Kapsch Sp. z o.o. (Polska - lider konsorcjum), Kapsch CarrierCom AG (Austria), Nortel GmbH (Niemcy), Kapsch s.r.o (Czechy) w zakresie jednej części zamówienia obejmującej wszystkie podstawowe elementy infrastruktury systemu GSM-R; - Konsorcjum podmiotów: Huawei Polska Sp. z o.o. (lider konsorcjum) i Huawei Technologies Co. (Chiny) w zakresie dwóch części zamówienia obejmujących infrastrukturę radiową systemu GSM-R i węzły GPRS/GSM-R. Prace projektowe i budowlane rozpoczną się na początku 2009 r. Projekt przewiduje zabudowę i uruchomienie kompletnej infrastruktury systemu GSM-R na odcinku pilotażowym w opcji âźmultivendor", który obejmuje 9 lokalizacji na linii E65 łączącej wybrzeże z południem Europy: od stacji Studzianki (koło Nasielska) do stacji Czerechy (koło Ciechanowa) oraz 1 lokalizację na stacji Warszawa Centralna. Realizacja projektu jest współfinansowana ze środków Unii Europejskiej w ramach programu Trans-European Networks for Transport. http://www.tktelekom.pl/newsy.php?idn=1 A Ministerstwo Pracy z czyich pieniędzy pokryje straty? Wtedy Ministerstwo Pracy zmusi danego pracodawcę do pokrycia kosztów strat jakie zostały poniesione poprzez strajki. Niby jesteśmy w Unii Europejskiej a warunki pracy w naszym kraju są nadal beznadziejne. Tylko dlaczego w innych krajach tak mało się słyszy o strajkach ?. U nas jest to nagłaśniane gdzie się tylko da. I niedługo jeszcze przed dworcami kolejowymi ktoś zamontuje wielkie bilbordy z napisem ''Przygotuj się na strajk kolejarzy''. "Komisja Europejska zaproponowała w środę wprowadzenie od 2011 roku obowiązku montowania świateł dziennych we wszystkich nowych samochodach sprzedawanych w Unii Europejskiej. Światła takie włączają się automatycznie przy zapaleniu silnika. Dzięki temu nie trzeba używać świateł mijania, które są obowiązkowe przez cały rok w Polsce i niektórych innych krajach UE. W porównaniu ze światłami mijania, światła dzienne to oszczędność energii o 25-30 proc. "Widoczność samochodów osobowych, ciężarówek i autobusów wyposażonych w światła dzienne się zwiększy, co poprawi bezpieczeństwo na drogach. Taki rodzaj oświetlenia pozwoli zredukować liczbę ofiar śmiertelnych wypadków drogowych, zapewniając jednocześnie większą efektywność energetyczną" - powiedział komisarz ds. przemysłu Guenter Verheugen. Komisja Europejska popiera obowiązek jazdy na światłach w dzień przez cały rok, twierdząc, że zwiększa to bezpieczeństwo zarówno kierowców, jak i pieszych. Według różnych dostępnych badań, zmniejsza to liczbę wypadków w dzień o 5 do 15 proc., a wypadków z udziałem motocykli nawet o 30 proc. Według szacunków polskiego Instytutu Transportu Samochodowego w Polsce obowiązek używania świateł w dzień przez cały rok zmniejsza liczbę zabitych w wypadkach z udziałem co najmniej dwóch pojazdów o 20 proc. Od 7 lutego 2011 roku światła dzienne mają być obowiązkowo montowane w samochodach osobowych i dostawczych, półtora roku później także w ciężarówkach i autobusach. Światła dzienne różnią się od świateł mijania przeznaczonych do oświetlenia drogi; świecą wprost na nadjeżdżające pojazdy, ale słabym światłem. Wraz z zapadnięciem zmroku byłyby one przełączane na zwykłe światła automatycznie albo ręcznie. W Polsce obowiązek jazdy na światłach w dzień istnieje od kwietnia zeszłego roku. W różnym zakresie obowiązuje w kilkunastu krajach europejskich. Cały rok na wszystkich drogach kierowcy muszą jeździć na światłach m.in. w Danii, Finlandii, Szwecji, Islandii, Słowacji, a także Norwegii. Cały rok na światłach jeździ się też na obszarach niezabudowanych we Włoszech i na Węgrzech. W okresie jesienno-zimowym na wszystkich drogach obowiązek ten istnieje w Czechach i na Litwie. Ogłoszona dziś przez KE propozycja odpowiedniej dyrektywy będzie musiała zyskać akceptację Parlamentu Europejskiego i rządów krajów członkowskich." PAP - 24-09-2008 Mam nadzieję, że Parlament Europejski i rządy krajów członkowskich UE zaakceptują tą propozycję, która powinna pogodzić zwolenników i przeciwników jazdy "na światłach" w dzień. Jestem zwolennikiem nakazu włączania świateł przez cały dzień (szczególnie przez właścicieli samochodów szarych, grafitowych, stalowych, itp ). Mój entuzjazm dla tego nakazu wzrósł szczególnie przed 2 miesiącami, gdy z trudnością uniknąłem zderzenia na zacienionej drodze z szybko jadącym, nieoświetlonym samochodem. Chyba to oczywiste, że wolałbym jednak być Niemcem, nawet za cenę dziadka w Wehrmachcie. To na co czekasz? Już, oddawaj polski paszport i dowód osobisty i jedź do ukochanego Reichu. Tylko że nie widzę na razie żadnych zwiastunów poważniejszych zmian, a nie podoba mi się, że moja ojczyzna jest jednym z najbardziej zacofanych krajów UE i - o ile w innych nowo przyjętych do Unii krajach postępują zmiany, o tyle tu niewiele się zmienia. No jak mieszkasz w Olsztynie (tudzież stolicy) to tam może się mało zmienia. Są miasta, które od czasu wejścia do WE znacznie się rozwinęły - np. Elbląg, który tak olsztynianie uwielbiają. A że jest zacofany - to już jest pretensja do władz, a nie do narodu czy też kraju w ogóle. Jak ci się władza nie podoba - to masz multum demokratycznych narzędzi do tego, żeby ją zmienić. Zresztą - nie chcesz rozliczać esbecji - to trudno, ale przyjrzyj się kto jest właścicielem mediów - a to one kreują rzeczywistość - gdyby w 1989 ludzie się dowiedzieli, że Wałęsa to agent "Bolek" (wolno to już mówić, czy trzeba czekać aż 70 lat, tak jak to jest z Westerplatte?), Kiszczak wg. Michnixa to "człowiek honoru" i że należy "odpieprzyć się od generała", to może dzisiaj Polska wyglądałaby inaczej. Niestety, Solidaruchy które poszły na układy z komuchami zaczęły otwarcie walczyć z tymi, którzy na te układy pójść nie chcieli lub nie umieli. Teraz ci pierwsi trzymają władzę i uważają tamtych za oszołomów. Problem w tym, że obie grupy twierdzą że to "oni obalili komunizm" (choć każdy kto ma choć trochę oleju w głowie, wie że obalać nie było czego - system po prostu zbankrutował i trzeba było znaleźć nowego właściciela - a ten znalazł się sam). Ale komunizm istnieje do dziś, tyle że w formie braku jakiegokolwiek zaagnażowania społecznego. I ciągłej postawy roszczeniowej - także w formie "u tamtych jest lepiej, Polska jest do bani, po co tu w ogóle być". A poza narzekaniem - totalna obojętność na sprawy ludzi nas otaczających. No nic, idę do roboty, budować lepsze jutro. We Wrocławiu, w Rzeczypospolitej Polskiej. Kanclerz Zamojski napisał "Takie są rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie" I już wiem dlaczego te obecne rzeczypospolite są tak podłe i nikczemne... A czego oczekujesz od tej młodzieży? Przynależności do ONR-u? Pisałbym inaczej, gdybym nie miał świadomości, że żyję w kraju, w którym pracując przez rok i nie wydając ani grosza zarobiłbym na dwa metry kwadratowe mieszkania. Skończę studia i będę zarabiał o wiele gorzej, niż gdybym skończył zawodówkę i układał kostkę brukową albo wstawiał okna. To nie jest wina Niemców, tylko polskich władz. Lubię Polskę, to piękny kraj z dużym potencjałem, którego nie udaje się wykorzystać. Tylko że nie widzę na razie żadnych zwiastunów poważniejszych zmian, a nie podoba mi się, że moja ojczyzna jest jednym z najbardziej zacofanych krajów UE i - o ile w innych nowo przyjętych do Unii krajach postępują zmiany, o tyle tu niewiele się zmienia. Pisząc że wolałbym być Niemcem nie miałem na myśli, że pierwszy wpisałbym się na Volkslistę, tylko że mogąc wybrać, gdzie chciałbym się urodzić, na pewno nie wybrałbym Polski. I nie widzę w tym niczego dziwnego. Jeśli to oznacza brak patriotyzmu, to w porządku. Tylko ciekawe jak nazwiesz tych, którzy wyjeżdżają z kraju na stałe, skoro stosujesz tak ostre kryteria oceny postaw ludzi. Zdrajcami? Zamiast ciągle patrzeć na Niemcy przez pryzmat Drugiej Wojny, może czas zobaczyć w tym kraju pewien wzór, do którego (oczywiście z pewnymi modyfikacjami) należałoby dążyć. Drażni mnie ciągłe stawianie Polski w roli ofiary - tak jak napisałem wcześniej od 20 lat mamy okazję żeby się wykazać. Zresztą nie trzeba nawet patrzeć na Niemcy - na Słowacji wprowadzają Euro, Czechy rozwijają się dynamicznie i mają PKB per Capita wyższe od Polski. Estonia stała się jednym z najbardziej zinformatyzowanych państw świata - od zera. A my wciąż zajmujemy się rozliczaniem cholernych eSBeków i UBeków, jakby nie było ważniejszych problemów. Ciekawe czy jakbym napisał, że wolałbym być Czechem albo Estończykiem, to też wywołałoby taką burzę. A mógłbym tak napisać i byłaby to prawda. Żeby rozwiać ewentualne wątpliwości, bo chyba do mnie to było - nie, nie popieram wystąpień pani Steinbach. Uważam że jak się wysyła kolonizatorów w celu germanizacji brutalnie zaanektowanych krajów, a potem te kraje odzyskują niepodległość, to trzeba liczyć się z tym, że ci kolonizatorzy szybko zostaną wysłani do domu - ich fart, jeśli w bydlęcych wagonach, a nie w sosnowych pudełkach. Również nie uważam, że wojna zaczęła się w Gliwicach. Nie wiem czy powinienem był odnieść to do siebie, w każdym razie myślę że ta sugestia była wybitnie obraźliwa dla osoby, do której była skierowana. Zastanawiajaca postawa - licza sie tylko dobra materialne? A podobno to jedna z cech ateistow Jestem ateistą, ale nie sądzę żeby to miało cokolwiek do rzeczy. Najzwyczajniej w świecie nie rozumiem patriotyzmu przejawiającego się agresywnym i niechętnym stosunkiem do osób stwierdzających gospodarczą wyższość obcego kraju nad własnym, skoro ta wyższość jest ewidentna i nie podlegająca dyskusji. Pewnie, że Niemcy w czasie Drugiej Wojny zburzyły nasz kraj, a Rosjanie jeszcze poprawili, ale obecnie prawo i warunki do rozwoju kraju tworzymy (z mizernym skutkiem) sami, więc nie wiem dlaczego takie święte oburzenie. Trudno o miłość do ojczyzny w kraju, w którym żyje się źle, choćby ten kraj miał najpiękniejszą historię i tradycję. Nie zapominajmy jednak, że PKP dostaje dofinansowanie z budżetu na przewozy międzywojewódzkie (PR) i międzynarodowe (IC). Samorządy także wspierają kolej. Żeby jednak w pełni to porównać chciałbym mieć zestawienie ile PLN poszło z budżetu (państwa i samorządów) na kolej (w tym infrę) i drogi. Ale te dotacje sa smieszne... Zestawienia robil nie bede, bo mi sie nie chce. Mam taki tekscik: Dyrektoriat Generalny Komisji Europejskiej do Spraw Energii i Transportu poinformował, że w zeszłym roku Czechy zainwestowały w koleje 2 mld 200 mln złotych nasz kraj ośmiokrotnie mniej - 270 milionów złotych. Słowenia, która ma dziesięciokrotnie mniejszą sieć kolejową inwestuje w nią rocznie prawie taką samą sumę jak Polska 260 milionów złotych. Prezes PKP S.A. prezentował podczas spotkania z Komisarz Hubner poziom inwestycji budżetu państwa na infrastrukturę kolejową, zmiany w długości linii kolejowych w Polsce (24 tys. km w 1990, 19 tys. km w 2004 roku), poziom przewozów pasażerskich w Polsce i w innych krajach Unii Europejskiej, redukcję zatrudnienia w Grupie PKP (337 tys. osób w 1990 roku, 132 tysiące osób w 2005 roku) i relacje w Polsce między wydatkami na infrastrukturę kolejową i drogową. Andrzej Wach poinformował Komisarz Hubner, że w latach 2002 - 2004 Polska pośród inwestycji na infrastrukturę wydała dwanaście razy mniej na kolej niż na drogi, a mimo to na inwestycje drogowe Polska wydaje mniej niż inne kraje które weszły do Unii Europejskiej w 2004 roku. Zestawienie wydatków na drogi i kolej w 2004 roku (Źródło: Komisja Europejska): SŁOWENIA (całkowite wydatki) Kolej 60 mln EUR Drogi 230 mln EUR stosunek: 1 do 4 CZECHY (całkowite wydatki) Kolej 540 mln EUR Drogi 1 173 mln EUR stosunek: 1 do 2,2 POLSKA (wydatki związane z modernizacją / inwestycje. Zerowy udział państwa w utrzymaniu kolei) Kolej 67 mln EUR Drogi 471 mln EUR stosunek: 1 do 7 Toś mi zapodał temat. Dziś w Aktualnościach TVP K-ce był właśnie materiał o planach ponownego wydobycia węgla z pokładów byłej KWK Morcinek. Temat na czasie, bo Czesi o postepach w tej sprawie stale informuja w swoich wiadomosciach (jak to mozliwe, ze Polska zamknela swoja najnowsza kopalnie) Przypuszczałem, że mogą się pojawić wątpliwości co do poprawnych odpowiedzi. Moją podstawą jest prezentacja, którą tworzyłem bodajże dwa lata temu i wypunktowałem sporty narodowe w 9. różnych krajach Unii. Dokładnego źródła tychże informacji naturalnie już nie pamiętam, ale znalezione było we wszechwiedzącym internecie. Teraz do rzeczy... hokej na lodzie Zgadza się. żużel, albo piłka reczna Drugi to biegi. Zadaj Adam, tylko kontroluj później "co się dzieje" z pytaniem ARYSTOKRACJA RODOWA W POLSCE - Włodzimierz Konrad hr. Krzyżanowski wyd. Warszawa 2008 Nota Biograficzna. Dr Włodzimierz K. Krzyżanowski jest profesorem i wykładowcą na kilku uniwersytetach amerykańskich. Jego zainteresowania naukowe koncentrują się na teorii ekonomii oraz efektywności zarządzania międzynarodowymi korporacjami. W swoim dorobku naukowym ma prace poświęcone historii myśli ekonomicznej, w tym zwłaszcza problematyce teorii wartości i podziału. Praca habilitacyjna profesora Krzyżanowskiego pt. âśEkonomiczna teoria wartości i podziałuâ jest najpełniejszym opracowaniem tej problematyki w obszarze polskiej myśli ekonomicznej. Ostatnia książka profesora Krzyżanowskiego wydana w USA pt. âśZwiązki pomiędzy wynikami ekonomicznymi firmy a składem zespołu kierującego firmąâ spotkała się z dużym zainteresowaniem i znalazła uznanie zarówno w USA jak i w krajach Unii Europejskiej. Warunki życia jak w starej Unii osiągniemy dopiero za 25 lat Opublikowano dnia: 2006-07-26 Dopiero za ćwierć wieku dogonimy starą Unię pod wględem warunków życia. Dystans rozwojowy moglibyśmy nadrobić znacznie szybciej, gdyby usunięte zostały bariery krępujące naszą gospodarkę. Polska gospodarka rozwija się w tempie 5 proc. rocznie. Podobny wzrost produktu krajowego brutto może się utrzymać w następnych latach. â Ten rok pokazuje, że 5-proc. tempo wzrostu gospodarczego można osiągnąć bez istotnych reform o charakterze strukturalnym, bez wyraźnego wzrostu inwestycji â mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Jeśli na tym poprzestaniemy, to dopiero w 2031 roku będziemy mieli taki sam średni poziom PKB liczony na mieszkańca, jak w starych krajach Unii Europejskiej. Nie jesteśmy jednak skazani na nadrabianie dystansu rozwojowego aż przez ćwierć wieku. Okres ten mógłby się skrócić do dwunastu lat, gdyby wzrost gospodarczy wyniósł 8 proc., co jest możliwe. â W ostatnich trzech, czterech latach kraje nadbałtyckie rozwijają się w tempie 8-9 proc. rocznie. Nie musimy pozostawać w tyle za nimi â podkreśla Janusz Jankowiak. Wyjaśnia, że nasze tempo wzrostu gospodarczego mogłoby być szybsze od obecnego, gdyby doszło między innymi do reformy finansów publicznych. To uwolniłoby środki z bieżącej konsumpcji na inwestycje. Także prof. Jan Winiecki, prezes Towarzystwa Ekonomistów Polskich uważa, że moglibyśmy rozwijać się szybciej, gdyby nie liczne bariery krępujące gospodarkę. â Z ośmiu państw, które razem z nami weszły do Unii Europejskiej, mamy najniższy poziom wolności gospodarczej i najwyższy poziom przeregulowania gospodarki â akcentuje prof. Jan Winiecki. Zdaniem Ireneusza Jabłońskiego, eksperta Centrum im Adama Smitha, powinniśmy brać przykład z Irlandii. Kraj ten po zmarnowaniu 10 lat na powtarzaniu błędów starej Unii Europejskiej sformułował własny program rozwoju i w ciągu 15 lat osiągnął 125 proc. średniego poziomu PKB na mieszkańca Wspólnoty. â Tymczasem nawet 5-proc. tempo wzrostu gospodarczego będzie u nas trudne do utrzymania, jeśli nie dokonamy w gospodarce odpowiednich zmian â przestrzega Ireneusz Jabłoński. Jego zdaniem należałoby zrezygnować z obecnej ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Należy powrócić do rozwiązań z początku lat 90., do ustawy Mieczysława Wilczka i Mieczysława Rakowskiego, która weszła w życie w 1989 r. â aby tak się stało, konieczne są tylko i wyłącznie decyzje polityczne. â Ustawa ta stwierdzała, że co nie jest prawem zakazane, jest dozwolone, zawierała tylko kilka obszarów działalności limitowanych licencjami i koncesjami. Dzisiaj takich obszarów jest 216 â podkreśla Ireneusz Jabłoński. Według niego trzeba też zmienić system fiskalny, który represjonuje dzisiaj pracę. Należałoby też znacznie zwiększyć liczbę przedsiębiorstw objętych kartą podatkową i rozliczaniem ryczałtowym. Trzeba równocześnie uprościć i ograniczyć liczbę płatników podatku VAT, który jest drogi i skomplikowany â wprowadzając zasadę ryczałtową rozliczenia. â Jeśli to się stanie, będziemy się rozwijać w tempie 7-8 proc. rocznie â ocenia ekspert Centrum im. Adama Smitha. JANUSZ K. KOWALSKI janusz.kowalski@infor.pl Źródło: Gazeta Prawna Nr 144/2006 z dnia 2006-07-26 Źródło: Portal gospodarczo-prawny infor.pl Każdy Wam powie, że Unia to stara k**** !! Pozdrawiam joker340 Ani Komisją Europejska,ani Minister Kultury, nie poddali się, średniowiecznym poglądom ,europosła Grabowskiego i Hemp Gru dostali zasłużona nagrodę. Życie Warszawy: http://www.zw.com.pl/zw2/index.jsp?place=Lead07&news_cat_id=202&news_id=178317&layout=2&page=text Warszawscy raperzy przełamują europejskie granice autor: ADAM CIESIELSKI z Cannes, mz, 2008-01-27, Ostatnia aktualizacja: 2008-01-27 Polskim akcentem zaczętych wczoraj targów MIDEM była nagroda dla formacji Hemp Gru. Większym zainteresowaniem cieszyła się jednak gala NRJ z Celine Dion, Kylie Minogue i Rihanną. Z naszych kapel nagrodę europejską otrzymali: w 2005 roku Myslovitz i dwa lata później Blog 27. Jako trzeci, laur europejski dostali raperzy z Hemp Gru za swój debiutancki krążek âźKluczâ, który tylko w ubiegłym sezonie rozszedł się w kraju w kilkunastu tysiącach egzemplarzy, a jak się okazuje znalazł nabywców także za granicą. Zapewne wśród naszej młodej emigracji, bo to album polskojęzyczny. Atmosferę wokół nagrody dla Hemp Gru usiłował podgrzać europoseł z LPR Dariusz Grabowski, którego zdaniem, agresywne i pełne wulgaryzmów teksty warszawskich raperów miałyby kompromitować Polskę. Podmuchy tych lokalnych grzmotów nie dotarły jednak do Cannes, gdzie często trafiają się ludzie o niewyparzonych językach. Występ Hemp Gru, w którym istotnie nie brakowało ostrych, werbalnych akcentów środowiskowego buntu, przeszedł wiec ostatecznie bez draki, zebrał duże oklaski (zwłaszcza dziewczęcej części widowni), a treści tekstów w mało tu znanym języku polskim nikt nie miał ambicji rozgryzać. Warszawiacy nagrodę odebrali obok m.in. Irlandki Dolores OâRiordan, debiutującej samodzielnie po latach światowych sukcesów z grupa The Cranberries, Hiszpana Miguela Munoza, duńskiej Dune, a wśród laureatów znaleźli sie także popularni już nie tylko w swoich krajach The Fratellis (Wielka Brytania), Cascada (Niemcy), Basshunter (Szwecja) i Ayo (Francja). Zaraz po koncercie członkowie Hemp Gru zniknęli całkowicie ignorując pełne oficjeli Unii Europejskiej spotkanie przy lampce szampana. To nie ich klimaty. Wiadomo jednak, że już 8 lutego pojawią się w Warszawie by zagrać z okazji powrotu z Nowej Zelandii sponsorowanej przez Hemp Gru gwiazdy windsurfingu â Zosi Klepackiej. Ambitne plany, jednak gwoli prawdzie wypada stwierdzić, że ceremonia wręczania Border Breakers Awards, obserwowana głównie przez menedżerów i dziennikarzy z zainteresowanych krajów, nie była bynajmniej głównym wydarzeniem w Cannes. To miano zarezerwowane było dla cieszącej sie ogromnym zainteresowaniem dorocznej gali nagród europejskiej sieci radiowej NRJ z udziałem m.in. Celine Dion, Kylie Minogue, Jamesa Blunta, Miki, Rihanny, a z Francuzów m.in. Vanessy Paradis. - Jestem ciekawa Polski, już w marcu przecież zaśpiewam w Warszawie â mówi Rihanna, 20-letnia gwiazdka amerykańska rodem z Barbadosu â Byleby tylko nie było mrozu, bo jestem dziewczyną z gorących stron. Grzegorz mam w Simplusie i mniej więcej wygląda to tak: Uprzejmie informujemy, że od dnia 30.07.2007 r. obowiązują nowe, niższe ceny połączeń roamingowych w krajach Unii Europejskiej. Cena za min. połączenia Jednostka taryfikacyjna Połączenia głosowe wykonane w krajach Unii Europejskiej (w tym do Polski) 2,24 zł z VAT (1,84 zł bez VAT) 30s Połączenia głosowe otrzymane w krajach Unii Europejskiej 1,10 zł z VAT (0,90 zł bez VAT) 30s Austria, Azory, Belgia, Bułgaria, Cypr, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Gibraltar, Grecja, Gujana Francuska, Gwadelupa, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Litwa, Luksemburg, Łotwa, Madera, Malta, Martynika, Monako, Niemcy, Portugalia, Reunion, Rumunia, San Marino, Słowacja, Słowenia, Szwecja, Wielka Brytania, Węgry, Włochy, Wyspy Kanaryjskie. Nowe ceny zostaną włączone automatycznie. Nie musisz nic robić. Obniżone ceny obowiązują dla wszystkich użytkowników Simplus niezależnie od posiadanej taryfy. Trzad Nie wiem czy Niewinny został po wojnie milicjantem. Ale skoro jakos to Cie sie wbiło w pamiec, byc moze tak wlasnie było W końcu powstala po wojnie milicja opierala sie przdede wszystkim na bylych żołnierzach GL, AL czy regularnego Ludowego Wojska Polskiego (powstalego w ZSRR). Po prostu byli to fachowcy. Mieli obeznanie z bronią, uczestniczenie w dzialaniach wojennych, umiejetnosc radzenia sobie ze stresem w skrajnych warunkach. Wielu z nich nie moglo poradzic sobie w normalnym zyciu, a dalsza sluzba z bronia wydawala sie wybawieniem. O co chodzi z milicją i policją ? Heh, tu jest rzeczywiscie problem i wiele historycznych zawiłosci Napisze to co wiem, ale warto dorwac jakąś ksiazke, najlepiej anglojezyczną traktującą o temacie. Na studiach w ramach łaciny jednym z pierwszych poznanych przeze mnie słowek byl wyraz "militia" czyli słuzba wojskowa, zolnierze. Przy czym bardziej okreslano tu nie regularną armie, ale rezerwową, zlozoną z cywilów (cos jak pozniejsze pospolite ruszenie). W czasacxh nowozytnych ten wyraz we Francji (kraj romanski, a wiec wyrosl z łaciny) wystepuje jako "milice" (poświadczony w zrodlach z 1696 roku) i okresla swoja nazwą rowniez to co powyzej napisalem. No i jak widzimy nie jest to jakis rusycyzm przewija sie w historii, nieznacznie zmieniajac sie, ale zawsze kojarzony jest z cywilem (obywatelem) jako jego podstawowi członkowie. W Polsce, a wlasciwie w Królestwie Polskim, ale nie tym ze srednioeicza , tylko z XIX i pocz. XX w pojawia sie owa nazwa (jako milicja miejska) na sluzbe chroniacą cywili i ich dobra. Przy czym na naszych ziemiach zostala wprowadzona przez Rosjan, bo przeciez Królestwo Polskie bylo w unii personalnej z Rosją,a pozniej nawet przez nią inkorporowane (!). Natomiast po odzyskaniu niepodleglosci przez Polske Piłsudski zdecydoweal sie zmienic nazwe wprowadzona przez znienawidzonego rosyjskiego zaborcę na nazwę policja. Co ciekawe z kolei to okreslenie rowniez wywodzi sie z łaciny hehe. Od słowa "politia", czyli cywilna administracja. No i znow mamy tu tego wszedyobylskiego "cywila" Stąd krok do stowarzyszenia, organizacji chroniacej obywateli (cywilów). I takie okreslenie zostalo ustawowo wprowadzone w Angii gdy zawiazano Policje Morską (Marine Police) w 1798 mającą chronic infrastrukture morską-wszystko co nalezy do cywilów w porcie w Lodnynie. Z kolei policja panstwowa jako instytucja prawnie, oficjalnie wprowadzona do chrony obywateli i ich mienia zostala zawiazana w Austrii w 1865 i z tego kraju, ze tak sie wyraze "wyemigrowala" dalej przyjmujac sie skutecznie w wielu panstwach. Po II wojnie w Polsce zdecydowano sie wprowadzic ponownie nazwe milicja, jako niejakie odciecie sie od tej Polski przedwojennej (głownie polityczne) . No i zeby zadośćuczynic Rosji radzieckiej, w której "milicja" byla zawsze i nazwa "policja" nigdy nie przyjela sie. Według Rosji dawnej policja to nazwa kojarzaca sie z ochrona bogatych (burzuazji), zamiast z ochrona zwyklych, prostych obywateli. Nazwa milicja pozostala, by odroznic sie od zachodnich (wrogich), konsumpcycjncyh spoleczenstw, w ktorych uzywa sie nazwy "policja". Dzis milicja istnieje nawet w USA jako organizacje paramilitarne zlozone z obywateli. Oczywiscie nie moga uzywac nazwy policja, ktora jest ustawowo zastrzezona. Nic im nie przeszkadza ze ich nazwa jest taka sama jak milicja w dawcnyh krajach komunist. np i w niektoeych postkomunistcznych, poniewaz jak juz wczesniej napisalem nazwa wywyodzi się pprzecież z ezyka lacinskiego (!). [ Dodano: Nie Mar 25, 2007 10:55 ] [quote="jarasek"]Paweł Niewinny był pierwszym kmendantem powialu lubelskiego Milicji Obywatelskiej. Pełniąc tą funkcję zginał.quote] I tajemnica sie wyjasnila i pełnoletnich? zapomniałeś dodać. jeśli się mylę, to proszę popraw mnie Niestety nie. Kolega ma racje, broń palna jest dostępna w Finlandii od właśnie 15 lat. Według Sieci Działań przeciwko Broni Lekkiej (IANSA) w Finlandii na 100 tys. mieszkańców przypadają cztery sztuki broni palnej - najwyższy wskaźnik w krajach Unii Europejskiej i trzeci na świecie. Dziwne ? Raczej nie biorąc pod uwagę, że bardzo popularne w tym kraju jest łowiectwo. Klienci korzystający z sieci Era zapłacą w eurotaryfie 2,2 zł za minutę połączenia inicjowanego i 1,1 zł za minutę połączenia odbieranego w roamingu w krajach Unii Europejskiej. (...) W przypadku krajów UE, a także niektórych innych państw, ceny spadną w porównaniu z obowiązującymi dziś. Jednak np. za rozmowy w Norwegii zapłacimy więcej. Rozmowa odbierana zdrożeje z 4,26 zł za minutę do 6 zł, a inicjowana do Polski z 5,48 zł do 6 zł. Z 6,82 zł do 6 zł za minutę stanieje rozmowa prowadzona w Norwegii. Stawki dla abonentów w eurotaryfie w krajach UE są takie jak w Tak Tak. W przypadku pozostałych krajów klient będzie mógł wybrać albo taryfę ze stałymi cenami w tzw. strefach obejmujących grupę państw, albo z tzw. cenami operatorów w tych państwach. W eurotaryfie połączonej ze strefami w niektórych krajach spoza UE ceny spadną, ale np. w Tunezji będą wyższe niż dziś. Minuta rozmowy odbieranej zdrożeje z 2,43 zł do 9,9 zł, a inicjowanej z 3,46 zł w sieci Tunesian Telecom do 9,9 zł. Eurotaryfa obowiązuje już w sieci Play (1,99 za minutę rozmowy inicjowanej i 1 zł za minutę rozmowy odebranej w krajach UE), a mBank Mobile i Polkomtel dla klientów pre-paid wprowadzi ją obligatoryjnie 31 lipca (odpowiednio 2,24 zł i 1,1 zł; w Polkomtelu te ceny będą obowiązywać abonentów). mBank Mobile obniży ceny także do innych państw. W Polkomtelu inne stawki pozostają bez zmian.źródło A więc uwaga, chociaż miało być taniej, w niektórych przypadkach może okazać się drożej. Polska jest Kobietą Politycy zmieniają się, odchodzą z rządu, a kwestia polepszenia warunków życia kobiet i ich praw zostaje niezmieniona. Dlatego uważam, że kobiety powinny założyć własną partię, bez względu na to czy mają lewicowe czy prawicowe poglądy. Kobiety, które są aktualnie w parlamencie nie reprezentują wystarczająco naszych interesów. Tkwiąc w sporach ideologicznych nie załatwimy nawet tego minimum spraw dotyczących nas wszystkich i najbardziej bezbronnych - dzieci. opieki medycznej nad kobietami (zwłaszcza w okresie ciąży, porodu, badań okresowych) przywrócenie funduszu alimentacyjnego przyznanie nie jałmużny, ale godnych zasiłków wystarczających na wychowanie dziecka w ubogich rodzinach zlikwidowanie domów dziecka na rzecz domów rodzinnych wyrówananie płac z mężczyznami zaostrzenie kar w przypadku maltretowania kobiet, gwałtu czy zmuszania do prostytucji realna polityka prorodzinna opieka nad samotnymi matkami edukacja seksualna refundacja środków antykoncepcyjnych i leczenia niepłodności możliwość samostanowienia w kwestiach planowania rodziny Nowoczesne państwo, to już nie tort, z którego ktoś chce wyszarpać swój kawałek kosztem innych grup. To elastyczny mechanizm dostosowujący się do zmian społecznych. Dzięki nim w europejskich krajach anglosaskich czy skandynawskich modernizuje się gospodarka i model opieki socjalnej. Polegający na zdobytym doswiadczeniu, że taniej zapobiegać niż ponosić koszty złej polityki społecznej. Według badań socjologicznych, jeśli nie ingeruje się w życie dzieci zanim ukończą pięć lat, na całe życie utrwalają się w nich negatywne wzorce spoleczne. Nasze żądania mają doprowadzić do reform skostniałego państwa, unowocześnieniu go tak, by nasze dzieci miały podobne warunki do rozwoju jak w nowoczesnych krajach Unii Europejskiej. Chodzenie z pikietami pod sejm, manifestacje, zbieranie podpisów, są szlachetną i heroiczną formą protestu, ale jak widać nieskuteczną. Dlatego kobiety powinny wejść do sejmu. Stworzyć realną siłę nacisku politycznego - partię. Nie musimy się tylko buntować, żyjemy w demokracji i możemy sięgnąć po swoje prawa zgodnie z zasadami państwa demokratycznego. Wierzę, że się to nam uda i kobiety bedą miały w nowym parlamencie partię reprezentującą swoje interesy. Polepszenie losu kobiet jest w interesie naszego kraju, więc każdy świadomy tego mężczyzna jest wśród nas mile widziany! Ich ilość w zarządzie partii będzie wyznaczona przez parytet. Ważne są nie cechy płciowe, ale cechy umysłu - przekonanie, że zmodernizowanie Polski jest możliwe przez polepszenie losu kobiet. http://www.polskajestkobieta.org/index.php/?page_id=13 Oto postulaty zarejestrowanej 11 stycznia 2007 Partii Kobiet. Myślicie, że mają szanse dostać się do Parlamentu Europejskiego czy Sejmu, czy to za 10 lat dopiero ? Pierwsze, międzynarodowe szkolenie ADEC odbędzie się w ĂŁodzi, w dniach 19-21 stycznia 2007. ĂŁódź, 10 stycznia 2007 – Pierwszy moduł szkolenia ADEC odbędzie się w ĂŁodzi w dniach 19-21 stycznia 2007. Uczestnikami warsztatów będą trenerzy szkoleń wewnętrznych, instruktorzy, mentorzy, pracownicy międzynarodowych korporacji, poszukujący wsparcia dla usprawnienia prowadzonych warsztatów. 48-godzinny kurs obejmuje najważniejsze zagadnienia związane z procesami nauczania i uczenia się. Dziś w międzynarodowym środowisku biznesu, wykształcony, zorientowany na sukces i zaangażowanie pracownik stanowi doskonałą wartość. Nieustanne dokształcanie oraz podnoszenie kwalifikacji zawodowych pracobiorców jest istotnym czynnikiem wpływającym na całościowe powodzenie instytucji. Opracowanie oraz dostarczenie odpowiedniego, ogólniedostępnego programu szkoleniowego stanowi ważny aspekt otaczającej rzeczywistości. Badania prowadzone w ponad 140 instytucjach na terenie krajów Unii Europejskiej, wskazują nieustanne stosowanie tradycyjnych technik prowadzenia szkoleń i treningów. Analiza sytuacji dowodzi potrzebie wprowadzenia innowacyjnych metod treningowych np.: trening indywidualny, mentoringu wpływających na rozwój kompetencji. Intencją szkoleń ADEC jest podniesie kompetencji osób zajmujących się projektowaniem, prowadzeniem i ewaluacją szkoleń w przedsiębiorstwach. Szkolenie porusza najważniejsze zagadnienia związane z procesami nauczania i uczenia się m.in. podnoszenie świadomości znaczenia sposobu komunikowania się, coaching, mindmapping oraz prezentację innowacyjnych modeli kształcenia, zwiększających skuteczność procesu nauczania. Pierwsze moduły szkoleniowe, prowadzone przez wybitnych specjalistów, stanowią zapowiedź kolejnych międzynarodowych szkoleń, organizowanych w krajach partnerskich projektu. Uczestnicy warsztatów otrzymują liczne materiały szkoleniowe m.in.. podręcznik opracowany przez ekspertów projektu ADEC oraz międzynarodowy certyfikat ukończenia szkolenia ADEC. Dodatkowych informacji na temat projektu oraz kolejnych edycji szkoleń ADEC udzielają: Ewelina K. Goździk, e-mail: egozdzik@wshe.lodz.pl Judyta Czerkiewicz, e-mail: jczerkiewicz@ipt.pl http://www.adectraining.com Projekt ADEC został uznany przez Słoweńską Agencję Narodową Programu Leonardo da Vinci najlepszym projektem 2006 roku. Partnerzy projektu prezentowali projekt w Konstantynopolu, Turcja, jako przykład dobrych praktyk w dziedzinie szkoleń wewnętrznych. Projekt ADEC – Adult Educator in Company ADEC to unikalny program treningowy skierowany do ekspertów – specjalistów zatrudnionych w międzynarodowych przedsiębiorstwach, odpowiedzialnych za przygotowanie kadry względem nowych regulacji, technologii oraz specyfikacji pracy na danym stanowisku. Priorytetem szkolenia jest udoskonalenie jakości szkoleń wewnątrz instytucji oraz zwiększenie efektywności pracy kadry. Program Leonardo da Vinci Celem priorytetowym europejskiego programu Leonardo da Vinci jest promocja mobilności pracowników na europejskim rynku pracy oraz wdrażanie innowacyjnych rozwiązań edukacyjnych dla podnoszenia kwalifikacji zawodowych. Dodatkowo, program wspiera działania wzmacniające jakość kształcenia zawodowego i ustawicznego. [/b] Powszechnie wiadomo, iż Polska nie jest ostoją legalnego oprogramowania. Mimo to nie została uwzględniona w planach Microsoftu, który wprowadza na rynki wybranych sześciu państw o wysokim poziomie piractwa oraz stosunkowo niewielkiej popularności komputerów, zubożoną, ale dużo tańszą wersję swojego systemu - Widnows XP Starter Edition. Redakcja PCWorld.pl chce to zmienić. Wedle aktualnych planów Microsoftu, system Windows XP SE będzie dostępny w 6 krajach: Rosji, Indiach, Tajlandii, Malezji, Indonezji oraz Brazylii. "Okrojona" wersja systemu operacyjnego Windows została stworzona na potrzeby użytkowników o mniejszych wymaganiach w zakresie funkcjonalności. System umożliwia korzystanie z Internetu, odbieranie i wysyłanie poczty elektronicznej, oglądanie i edycje obrazów, odtwarzanie muzyki oraz korzystanie z gier. Posiada także podstawowe funkcje edytora tekstu i arkusza kalkulacyjnego. W Windows XP SE brak natomiast obsługi sieci domowych oraz możliwości udostępniania drukarek, tworzenia wielu kont użytkownika czy jednoczesnego uruchamiania więcej niż trzech aplikacji. Maksymalną rozdzielczością ekranu będzie 800 x 600 pikseli. Jak widać nie jest to szczyt marzeń, ale Windows XP Starter Edition ma być sposobem na skłonienie użytkowników po pierwsze - do korzystania z komputerów, zaś po drugie - do zaoferowania im rozsądnej cenowo alternatywy dla pirackiego oprogramowania. Możliwość skorzystania z tej alternatywy powinni mieć również polscy użytkownicy - uważa redakcja PCWorld.pl "Według szacunków BSA 58% systemów operacyjnych i programów użytkowych wykorzystywanych w Polscy to wersje pirackie. W krajach Unii Europejskiej jedynie w Grecji wartość ta jest wyższa i wynosi 63%. - mówi Krzysztof Arkuszewski redaktor naczelny PC World Komputer Online - W sytuacji gdy koncern deklaruje chęć wprowadzenia na polski rynek kolejnego systemu z rodziny Windows XP, czyli Media Center Edition, warto pomyśleć o tym aby w ofercie Microsoftu znalazła się także okrojona edycja, kierowana do użytkowników, mających mniejsze wymagania i mniej zasobne portfele. Chodzi tylko o to aby dać odbiorcom możliwość wyboru. Dać szansę korzystania z relatywnie taniego systemu. Z pewnością znajdą się chętni." W związku z tym PC World Komputer Online rozpoczął akcję zbierania głosów pod petycją do polskiego oddziału koncernu Microsoft. Celem akcji PCWorld.pl jest przekonanie giganta z Redmond do wprowadzenia na polski rynek systemu operacyjnego Windows XP Starter Edition. Z petycją można się zapoznać oraz złożyć pod nią swój podpis na stronie akcji: http://www.tanieokna.net Po prostu Microsoft i tak wie, że nie będzie schodzić ten produkt u Nas, bo i tak wybierzemy Windows XP PRO. Od czego są key-gen'y Biznes bukmacherski w Internecie kręci się w Polsce doskonale, ale pieniądze płyną za granicę, a grający to formalnie przestępcy skarbowi. Dlaczego? Bo polskie prawo nie zauważyło jeszcze istnienia Internetu - pisze "Gazeta Wyborcza". Zakłady wzajemne, czyli tzw. totalizatory i bukmacherka, to w Polsce działalność ściśle uregulowana ustawą z 1994 r. , która stanowi, iż zakłady można obstawiać wyłącznie w kolekturach firm, które otrzymały zezwolenie Ministra Finansów. Zatem "granie" przez internet jest u nas wciąż przestępstwem. Mimo to, polscy internauci już od kilku lat mają do dyspozycji co najmniej pięć-sześć profesjonalnych polskojęzycznych portali bukmacherskich. Przyjmują one zakłady w złotówkach, oferują fachową polskojęzyczną obsługę przez infolinię, e-mail lub przez czaty internetowe, mają konta w polskich bankach. Za portalami tymi stoją wyspecjalizowane firmy bukmacherskie zarejestrowane najczęściej w Wielkiej Brytanii, na Malcie lub na Gibraltarze. Mają tamtejsze zezwolenia i licencje i działają na kilku czy kilkunastu rynkach. Nie są to firmy-krzaki, zapewnia "Wyborcza". Polska stanowi dla bukmacherów obiecujący rynek, powiedział "Gazecie" szef jednej z rodzimych firm, zajmujących się przyjmowaniem zakładów w tradycyjnych kolekturach. Szacuje, że w obstawianie bawi się w naszym kraju od pół miliona do miliona osób, z czego około 20% gra także lub tylko przez internet. Natomiast przychody z tej rozrywki zwiększają się ostatnio co roku o 30-50 proc. Dziennikarz "Gazety Wyborczej", który odwiedził kilka Urzędów Skarbowych podając się za przestępcę skarbowego - z racji obstawiania zakładów przez internet - uzyskał od skarbowców poradę, jak uniknąć kary i potwierdzić swoją skruchę: "Może pan wyrazić czynny żal. Musi pan w tym celu wysłać pismo do urzędu skarbowego, w którym opisze pan całą sytuację. Wtedy uniknie pan ewentualnej kary." Co ciekawe, Ministerstwo Finansów z jednej strony potwierdza, że zakłady przez internet to przestępstwo, z drugiej poucza, że dochód z ewentualnej wygranej należy wpisać do PIT-u. To sprzeczność - nie wolno płacić podatku od dochodów z przestępstwa, przypomina urzędnikom "Gazeta". Natomiast wiceminister finansów Jarosław Neneman, w rozmowie z dziennikarzem "GW" zapewnił, iż Ministerstwo dopiero zastanowi się jak zmienić przepisy żeby nie robić z internetowych graczy przestępców skarbowych... Co ciekawe, od maja ubiegłego roku Polska jest członkiem Unii Europejskiej, której prawo zapewnia swobodę przepływu usług, w tym internetowych zakładów. Jak powiedział "Gazecie" Per-Ivan Selinder, prezes jednej z internetowych firm bukmacherskich, Europejski Trybunał Sprawiedliwości oraz Komisja Europejska są za liberalizacją rynku, czego dowiedziono już w kilku sprawach rozstrzygniętych na korzyść tego typu firm oraz ich klientów w kilku krajach UE. No, ale rulatka jest legalna (pozdro dla kumatych ) Dobrze, że pod kątem rozwoju nowczesnych przewozów pasażerskich nie zapomniano o naszym regionie. Taki tekścik z Biznesu Śląskiego: Renesans kolei pasażerskiej Zdaniem analityków kolej poasażerska powinna przeżywać w najbliższych latach swój renesans. - Transport szynowy ma zdecydowany priorytet w krajach Unii Europejskiej. Jest tak z tej przyczyny, że jest znacznie bezpieczniejszy i bardziej ekologiczny od samochodowego. Tymczasem w Polsce kolej pasażerska się nie rozwija. Przyczanami tego są: monopolistyczna struktura sektora, fatalny stan infrastruktury i brak przejżystych struktur organizacyjnych - stwierdza Mieczysław Olender prezes PCC Rail. Problematyczne jest wejście na śląski rynek prywatnych przewoźników pasażerskich. Przyczyną tego faktu są warunki przetargów na organizację tego typu transportu. Chcący inwestować zachodni potenataci, tacy jak Voelia i Arriva, nie mają w Polsce taboru - więc nie spełniają warunków przetargów. A nie posiadają go, gdyż... nie potrzebują taboru, póki nie wygrają przetargu i nie będą organizować kolei pasazerskiej w regionie. Pomimo tych problemów, istnieją realne plany, zgodnie z którymi uruchomione bądź znacznie zintensywikowane zostaną regionalne przewozy pasażerskie na trasach: Tychy-Katowice-Sosonowiec, Gliwice-Bytom-Tarnowskie Góry, Katowice-Rybnik, a także Częstochowa-Lubliniec-Gliwice. [quote="kusia56"]Einstein, krótko i zwiężle, bo widać, że niewiele wiesz o otaczajacej nas rzeczywistości. Markety postawać mogą prawie do woli, bo robią to w kraju o gospodarce wolnorynkowej. W Polsce mieliśmy komunizm przez blisko 50 lat. Wówczas nie było wolnego rynku i kapitalizmu, a więc nie było też nowoczesnego wielkopowierzchniowego handlu (w ogóle nowoczesności było jak na lekarstwo). Komunizm upadł i został wprowadzony kapitalizm. I teraz od kilkunastu lat w Polsce, jak i w pozostałych krajach Europy Środkowo-Wschodniej, następują gwałtowne zmiany na płaszczyżnie gospodarczej w warunkach wolnorynkowych. quote] W Polsce nie ma gospodarki wolnorynkowej, nie ma kapitalizmu. Jest upadający eurosocjalizm. Gdyby była gospodarka wolnorynkowa jak mówisz to: 1. Czemu np nie możemy eksportować stali do Chin po takich cenach jakich my chcemy?? to samo tyczy się węgla 2. Czemu Unia każe nam zmniejszyć wydajność polskich stoczni ? 3. czemu na różne towary spoza Unii narzucone są cła ? 4. dlaczego państwo dotuje wiele różnych nierentownych przedsiębiorstw? ....można jeszcze wiele innych przykładów podać, które zaprzeczają jakoby w polsce była gospodarka wolnorynkowa. Czy ktos sie orientuje, czy Elidel lub Protopic mozna kupic Anglii i innych krajach starej Unii? Czy jest mozliwosc zakupu bez recepty? I jak z cena- podobnie jak w Polsce? Nie użalam się nad Polską, nie mam na myśli ogólnego poziomu życia, tylko wyłącznie jakość usług komunikacyjnych. A jeśli chodzi o organizację komunikacji to za sprawą busiarzy jesteśmy bliżej Afryki czy Indii niż przeciętnego kraju europejskiego. Tak - zardzewiałe Autosany H9 i Jelcze L11 albo Ikarusy są normą w Unii Europejskiej, a w Indiach i Afryce jeżdżą 5-letnie Mercedesy Sprintery Jak PKS będzie miał u nas taki tabor jak przedsiębiorstwa autobusowe np. w Wielkiej Brytanii sam będę jeździł PKSem. W cywilizowanych krajach nikt nie zabiera do Sprintera czy Transita więcej pasażerów niż pojazd ma miejsc. I to jest ta zasadnicza różnica. Na Lubelszczyźnie też nie. Przynajmniej nie częściej niż PKS. Autosanów oczywiście tam nie ma, ale są autobusy o porównywalnej pojemności, które się puszcza jeżeli na trasie jest większa frekwencja. Ale pojemność nie równa się jakości. I chyba tego nie rozumiesz A u nas busiarz zawsze jeździ busem, choćby miał mieć frekwencję dwukrotnie wyższą od pojemności pojazdu. To w rozmaitych krajach "trzeciego świata" ludzie podróżują nawet na dachach. A na Lubelszczyźnie busiarz nie ma frekwencji wyższej od pojemności pojazdu ( no może po długim weekendzie czy świętach) bo żaden zdrowy na umyśle człowiek nie będzie jechał busem na stojąco jak za parę minut ma następny bus w którym usiądzie. Ciekawe gdzie poza Lubelskiem busiarze mają taką usługę? W moim regionie się z tym nie spotkałem. Z tego co piszesz wynika że Lubelskie jest jakimś zupełnie innym światem, jeśli chodzi o busiarstwo. Ciekawe, ile jest w tym prawdy, a ile propagandy U nas rezerwacja przez komórkę jest normą, oczywiście nie ma tego np. na trasie do Świdnika, Lubartowa czy Łęcznej gdzie są busy co 5 minut. Ale do Łukowa, Wawy, Białej, Chełma, Zamościa, Biłgoraja, Parczewa, Krakowa, Rzeszowa nie ma problemu z rezerwacją miejsca przez sms Rozumiem, że lubisz takie miejsca ze względów nostalgicznych ale postępu się nie da zatrzymać. Wcale nie. Kupuje na bazarze bo jest taniej i lepsza jakosc niz syf w supermarketach. Już niedługo wszędzie będą musiałby być kasy fiskalne. Po prostu świat idzie do przodu Ja uwazam, ze kasy fiskalne to idiotyzm. Unia Europejska dopuszcza ryczalt VATowski i wcale nie nakazuje posiadania kas fiskalnych. A to co mamy u nas z tymi kasami to jest wynik lobbingu producentow kas fiskalnych a nasz rzad tumani ludnosc ze to jest zarzadzenie UE. Poza tym nie wierze ze nakaza posiadanie kas fiskalnych na bazarach. pewnie policja powsadza 80-letnie babcie z mlekiem i jajkami za brak kas fiskalnych i bedzie zamykala za wozenie miesa w pociagu jak za komuny ? . A handel bazarowy jest zjawiskiem odchodzącym w przeszłość i zapewne w miarę ekspansji hipermarketów zupełnie zniknie. Mam nadzieję, że z busiarstwem będzie tak samo. Nie zniknie bo nie da sie supermarketow postawic WSZEDZIE. W krajach Unii Europejskiej jak najbardziej istnieja bazary a ty pewnie chcialbys wprowadzic u nas sowiecki komunizm gdzie wolny handel byl najgorsza zbrodnia. Nie sadze, zeby to sie udalo Zresztą ta wypowiedź o bazarach pokazuje, że masz jednak coś wspólnego z Lepperem Pamiętam, jak w roku 2001, zaraz po ostatnich wyborach, Lepper pojechał do jakiegoś miasta (niestety nie pamiętam gdzie to się działo konkretnie), aby bronić bazaru przed likwidacją. Rzecz w tym, że miasto proponowało dla bazaru nową lokalizację, ale handlarze woleli zostać na starym miejscu, bo tam nie dało się podłączyć kas fiskalnych, nie było do tego technicznych warunków. I Lepper zaangażował się w ich obronie. Żałosny był ten protest, ci handlarze broniący się przed kasami fiskalnymi przypominali trochę tych robotników z XIX wieku, którzy niszczyli maszyny. Na szczęście, postępu się nie da zatrzymać. Busiarze broniący się przed kasami fiskalnymi też powinni o tym pamiętać. Jestes najwyrazniej lobbysta producentow kas fiskalnych . Kasy fiskalne to instrument zniewolenia spoleczenstwa niestety a Ty jestes starym komunista ktoremu nie w smak ze ktos sie dorabia ciezka praca zamiast zebrac o zasilek. Arron, przepraszam Cie, ale bzdury opowiadasz. Fakt, ze kazdy patrzy na cene transportu, ale konkurencja w Twojej wizji jest wolna amerykanka. Podziękuj Bogu, że nie masz wolnej amerykanki w telekomunikacji i masz najdroższy internet na świecie. Widzisz to jest tak, że w 1989 roku większość specjalistów od handlu mówiła, że nie można pozwolić na wolną amerykankę w sklepach spożywczych bo ludzie umrą z głodu a sklepikarze będą otwierać sklepy tylko w miastach, a na wsiach nie bo nie będzie im się opłacać. Dziś chyba nie ma w Polsce wsi, gdzie nie byłoby sklepu a w tych wsiach gdzie za komuny był 1 sklep GSowski dzisiaj jest 5 prywatnych. Podobnie byłoby z komunikacją gdyby puścić ją na żywioł. Przed epoką busów na trasie Lublin - Serokomla jeździły 3 autobusy PKS dziennie plus czwarty w niedzielę wieczorem. Obecnie jest ok. 20 busów dziennie na tej trasie co godzinę od 6 rano do 19.30. Strasznie stracili mieszkańcy na wolnej amerykance, nie powiem. tez wole kupic np. tansza pralke z tymi samymi funkcjami, ale wtedy wiem, ze zrobilo ja dziecko w Chinach pracujac 12 godzin na dobe za nic a nie pracownik w UE oplacany w miare przyzwoicie. Ale jak na razie nikt nie zabrania Ci kupowania chińskiej pralki. To ja nie życzę sobie, żeby ktoś zabraniał mi jeżdżenia busem. Poza tym nie łudź się, że jeżeli na pralce jest nazwa firmy z UE to nie została ona wyprodukowana w Chinach O konkurencji mozna mowic kiedy wszyscy maja jednakowe szanse. Nigdy tak nie będzie, bo każdy człowiek jest inny i wszyscy mamy różne szanse. Jeden ma IQ 50 a drugi 150. Czy rząd powinien to wyrównywać? Albo na rynku małżeńskim. Wiadomo, że ładna i bogata kobieta ma większe szanse na zamążpójście niż brzydka i biedna. Czy rząd nie powinien tu interweniować? Przecież nie ma tu równych szans. Moze u Ciebie busiarzom oplaca sie jezdzic od rana do nocy, ale niech tylko poziom zmotoryzowania ludzi w okolicy sie podniesie i zobaczysz ilu busiarzy zostanie. Tylko wtedy PKS-u juz nie bedzie bo splajtuje jak mu busiarze zabiora klientow. No i bardzo dobrze bo jak poziom zmotoryzowania się podniesie to zarówno PKSy jak i busy już nie będą potrzebne. Ale serio wydaje mi się że nie będzie tak źle bo nawet w tak zmotoryzowanym kraju jak USA istnieje Greyhound i parę innych, prywatnych firm. A co do ustawy zobowiazujacej PKS do kursow spolecznych: takie ustawy isnieja w wielu krajach Unii (np. we Francji Loi d'Orientation des Transports Interieurs z 1982) wiec wcale nie zdziwilbym sie gdyby cos podobnego bylo w Polsce. A ja bym się zdziwił bo 1. które w takim razie kursy PKS Warszawa są "społeczne". 2. kto decyduje o tym które kursy są "społeczne" a które "antyspołeczne". Nie znaczy to, ze busiarze nie sa potrzebni bo sa trasy gdzie nie warto wysylac nic wiekszego. Na przykład? Tylko, ze ta konkurencja nie jest uczciwa w 100%. PKS tez moglby obnizyc koszta placac kierowcom 2 lub 3 razy mniej i wymagajac, zeby pracowali dwa razy dluzej, ale prawo tego zabrania. Wcale nie zabrania. Natomiast busiarz moze sobie jezdic po 12 godzin na dobe. I tak nikt nie skontroluje. Ani stanu technicznego busa (jeszcze nie dawno czytalem bodaj w "Przystanku" o kontroli autobusow MZA na jednej z warszawskich petli: w tym dniu busiarze itp woleli nie wykonac kursu niz spotkac sie z ITD). U nas busiarze są kontrolowani - ostatnio policja zabrała parę dowodów, a PKS sam sobie podbija przeglądy ( mają swoje stacje kontroli pojazdów) a dodatkowo PKSy mają podobno niepisane umowy z lokalną policją ( "wy nie kontrolujecie PKSów a za to policjanci jeżdżą za darmo"). Przystanek to znane pismo propagandowe komunizmu komunikacyjnego Zobaczyłbyś parę H9 z PKS Opole Lubelskie to zobaczyłbyś jaki jest stan taboru w PKSie Ta konkurencja opiera sie mniej wiecej na zasadach "wole moje auto od PKS-u". Kazdy woli, ale oznacza to po prostu, ze nalezy zlikwidowac komunikacje miedzymiastowa. Tam gdzie się to nie opłaca owszem tak. Jesli busiarze miedzy soba sa zdolni do podpalania sobie pojazdow to znaczy, ze albo jest ich za duzo, albo daza rowniez do monopolu czyli mozliwosci podniesienia oplat za przejazd. Podpalanie sobie pojazdów zdarzyło się pewnie kilka razy na 1000 firm busiarskich w Polsce. Jeżeli np. pobiliby się między sobą dwaj właściciele prywatnych sklepów z pietruszką to zażądałbyś likwidacji WSZYSTKICH sklepów z pietruszką w Polsce. Każda firma dąży do monopolu i podniesienia opłat za przejazd. To oczywiste. Tylko nie wiem dlaczego dla Ciebie dążenie PKSu do monopolu jest OK a dążenie busiarzy do monopolu jest be. Dialektyka marksistowska U nas to samo robi większość busiarzy, a np. wszyscy ci co jeżdżą do Warszawy. To chyba nie znaczy że nie są busiarzami? Być może u Was w Lubelskiem to jest reguła, nie wiem, nie byłem tam nigdy. Natomiast u nas w Małopolskiem to jest wyjątek. Co to znaczy niska cena? Czy cena poniżej 5 zł za 30 km jest niska czy wysoka? I gdzie jest punkt odniesienia? Punktem odniesienia jest taryfa PKS. Busiarz jeździ taniej od PKS (zresztą nie zawsze, bo są PKS-y, które obniżyły ceny pod wpływem busów), ale w zamian oferuje gorszą jakość usług. Poza tym "jakość usług" może dla każdego pasażera oznaczać coś innego. Wybacz, ale jeśli PKS ma rozkład jazdy na każdym przystanku, a busiarz nie wywiesza go nigdzie, a przystanków nie uznaje, to jest dla mnie gorsza jakość. A coś takiego, jak jest w Zakopanem, że w ogóle rozkładów nie ma, tylko bus odjeżdża, gdy uzbiera się odpowiednia ilość pasażerów, to jest moim zdaniem skandal. Tak może wyglądać komunikacja w Azji czy Afryce, ale nie w kraju wchodzącym do Unii Europejskiej. A jak rozkład jest w internecie to może być? 90% busów z Lubelszczyzny ma swój rozkład w internecie Wygląda na to jednak, że pod tym względem woj. lubelskie jest wyjątkiem w skali kraju. Zobacz zresztą na tym forum, w dziale "Rozkłady jazdy" > "Busy", ile jest rozkładów z woj. lubelskiego, a ile z wszystkich pozostałych. A w dziale PKS są strony z wszystkich województw. Więc nawet pod względem internetu PKS przebija busiarzy. A fakty są takie, że jak pasażer wychodzi na przystanek, to interesuje go, czy rozkład będzie wisiał na przystanku. Internet w takiej sytuacji jest zupełnie nieprzydatny (mało kto ma zawsze przy sobie laptopa z dostępem do internetu ) A jak PKS zbiera pieniądze do czapki to jest busiarzem? A jak konduktor w pociągu bierze w łapę to jest busiarzem? Wybacz, ale w PKP czy PKS takie zjawiska, chociaż oczywiście istnieją, to są tępione poprzez rozmaite kontrole itp. Natomiast w busach jest to zasada działania, z czym nikt nawet nie usiłuje walczyć. A kto ustala te potrzeby i jaki tabor jest mały a jaki duży? Większość busiarzy w okolicach Krakowa używa Mercedesów takiej wielkości, jak na tym zdjęciu: http://ams1.lo3.wroc.pl/tomek/duze/01/25881.jpg Mają one 20 miejsc siedzących (łącznie z kierowcą!) i oficjalnie nie mają stojących. Tymczasem przewożą często nawet 2 razy więcej. Moim zdaniem to jest chore. Takie pojazdy nie powinny być używane do regularnej komunikacji. Przeznaczone są zupełnie do czego innego (do przewozów zamkniętych, np. turystycznych) i w takim charakterze wykorzystywane są w krajach zachodnioeuropejskich, skąd zresztą w większości były kupione. Przewoźnik powinien jeździć taborem takim, aby mieć pewną rezerwę w przypadku gdyby frekwencja była wyższa od przeciętnej na danej trasie. Taki tabor, jakiego używają busiarze, takich szans nie daje. Reasumując: nie jestem przeciwnikiem prywatnych przewoźników. Jestem jak najbardziej za konkurencją w komunikacji, która przyczynia się do obniżenia cen. Tylko że przewoźnicy powinni spełniać pewne minimalne normy jakości, jak np. zatrzymywanie się tylko na przystankach, wywieszanie rozkładów jazdy na każdym przystanku, wydawanie biletów itp. Przewoźnicy, którzy spełniają te normy, jak najbardziej mogą i powinni ze sobą konkurować, z korzyścią dla pasażerów. Ale nie może być tak, że jeden ma to wszystko, a drugi jeździ taniej, bo oszczędza na przystankach, rozkładach, biletach itp. Bo to jest konkurencja nieuczciwa. A niestety busiarstwo w takiej formie rozpleniło się w Polsce (a przynajmniej w tym regionie, w którym mieszkam).[/quote] Nie miałbym nic przeciwko konkurencji w komunikacji, gdyby była uczciwa, tzn. na równych zasadach (tzn. żeby prywatni przewoźnicy przyczyniali się do utrzymywania przystanków, umieszczali na nich rozkłady jazdy, wydawali pasażerom bilety, prowadzili sprzedaż biletów miesięcznych itp.). A tymczasem teraz jest tak, że do wymienionych zasad strosuje się tylko PKS i przedsiębiorstwa komunikacji miejskiej, a prywatni jeżdżą najczęściej na dziko, jak w krajach Azji czy Afryki, a nie jak w kraju aspirującym do Unii Europejskiej. Taki stan rzeczy nie ma nic wspólnego z konkurencją, to jest po prostu bałagan i bezprawie. I żadne władze na to nie reagują, to jest w tym wszystkim najgorsze. A przecież od 1999 roku istnieje ustawa, nakładająca na prywatnych przewoźników pewne obowiązki. Tylko że nikt jej nie potrafi wyegzekwować. Przed zdaniemi matury warto zastanowic sie co stalo sie 1 Maja 2004 kiedy RP osiagnela pelne czlonkostwo w Unii http://en.wikipedia.org/wiki/European_Union. Polski system edukacji stanal do wywalizacji z systemami 27 krajow czlonkowskich duzo lepszych i starszych a przede wszyskim darmowych. Jest to system Niemiecko (Prusko) - Francuski. Warto zuwazyc ze w wiekszosci najlepszych uczelni z tym dniem zniknela bariera czesnego ktore dla studentow z poza Uni Europjskiej (w tym Polski przed ta data) wynosilo niekiedy kilkadziesiat tysiecy dolarow. Warto zauwazyc ze pelna nauka Niemieckiego czy angielskiego od szkoly podstwowej gwarantuje zdawanie lokalnych Matur w Wielkeij Brytanii takich ja A-level lub Abitur lub Francuskiego Baccalaureat. Uczelnie te nie roznia sie w zancznym stopniu od najlpepszych uczelni amerykanskich ktore nawet dla Amerykanow kosztja tysiac dolarow a dla obywateli Unii sa calkowicie za darmo. Pamietejmy ze szkoly panswowe w Unii Europejskiej na kazdym poziomie sa powszechne i wolne od oplat dla KAZDEGO OBYWATELA UNII i w kazdym kraju Unii innym od jego kraju narodowsci ! Jest to decyzja szczegolnie wazna jesli ma sie w perspektywie stala emigracje kiedy mozna odczuc brak kompatybilnosci systemow naucznia wzgledem lokalnych rynkow pracy. Np. wiele osonb po polsich studiach pracuje w krajach starej Unii fizycznie dowadzac bezuzytecznosc Polskiego wyzszeg o wyksztalcenia na tamtejszych rynkach pracy. Warto zauwazyc ze obowaizek szkolny przestal praktycznie istniec z chwilo 1 maja 2004 roku zgodnie z traktatem Rzymskim. W wileu krajach Unii Europjeskiej powszechny obowaizek szkoln istnieje tylko do lat 15 stu wiec nie obowaizuje emigrantowzgodnie z prawem przemiesczania osob. Warto sie zastanowic czy zamist szkoly ogolnoksztalcacej nie wybrac nauki w domu i przygotowywac sie samemu lub na korepetycjach do amerykanskiego SAT lub brytyjskiego GCSE. Zdawanie Polsiej matury jesli w perpektywie ma sie stala emigracje zarobkowa jest malo sensowne poniwaz polski system szkolnictwa jest zakorzeniowy w systemie archaiczny systemie pruskim i fracuskim. Ludziska olejcie temat. Niech im zabierają koncesje. Wystąpią o nie w innych krajach i kropka. Żadna strata! Wizja też nadawała na podstawie angielskiej koncesji. Cała masa kanałów nadaje na podstawie czeskiej i innych koncesji i dobrze się mają (nikt ich się nie czepia!!!). Dzięki temu mają tak zwany spokój i minimum pewności prowadzenia interesu pod względem biznesowym, a nie jak RMF - wydało kasę na odziały regionalne, a jakiś palant z rady stwierdził dość rozszczepiania. I jak tu planować cokolwiek i inwestować w rozwój. Po co? Żeby za rok, może dwa, decyzją imbecyli z rady wpisać to wszystko w straty!!! Dajcie sobie spokój. Rozpędzić towarzystwo z rady! Nie przejmujcie się. Niech im zabierają koncesję. Dostaną z pocałowaniem ręki w innych krajach. To jeden z plusów Unii Europejskiej. Nieba zasłonić, zamknąć nie mogą! Przepraszam, że długo nie odpisywałem, ale nie było mnie w kraju kilka ostatnich dni. Otóż nie zgodzę się z Panem. Kawał i porównanie, którego Pan użył jest zupełnie nietrafione. Tak się składa, że nas obchodzi co się dzieje w innych krajach. Taki jest porządek świata i nie możemy na to być obojętni. Kryzys, który wystąpił w USA przełożył się na Europę i cały świat, w tym i na nas. Jeśli, np. najwięcej towarów sprzedajemy Niemcom, to kiedy oni mają recesję i mniej od nas kupują to i nasza gospodarka powoli wyhamowywuje. I nie można powiedzieć, że co nas to obchodzi. Nie bez znaczenia jest np. to iż w Rosji rośnie bezrobocie, bo za chwilę ci Rosjanie będą przyjeżdżali do nas w poszukiwaniu pracy. Kolejna sprawa to taka, iż rząd nie jest od straszenia ludzi. Nie można wprowadzać nerwowej atmosfery, bo to źle działa na rynki finansowe. Mówienie, że miało się żyć lepiej a żyje się gorzej, jest jakby zwalaniem winy na rządzących. A powiem Panu, że ktokolwiek by nie rządził ten kryzys też by był. Zaczęło się od USA. Banki pożyczały więcej niż mieli rezerw dewizowych. I wszystko było ładnie, pięknie dopóki jeden z kredytobiorców nie zapłacił raty. A mówimy tu o kredycie rzędu kilkuset miliardów dolarów. Więc brak spłaty jednej raty spowodował brak płynności finansowej banku. Jak dodamy do tego jeszcze fakt, iż jedna z firm chciała wycofać swój kapitał z banku to zrobił się ogromny problem. Banki obracały tam wirtualną gotówką, której w rzeczywistości nie było. Doktryna neoliberalna zbankrutowała. I niech nikt mi nie mówi że w Polsce mamy zbyt rygorystyczny system kredytowy, zbyt dużo jest kontroli nad bankami itd. Bardzo dobrze, że tak to wygląda, bo nie dzieje się u nas to co w Ameryce. No i teraz w kryzysie jest gospodarka amerykańska. Ten kryzys przełożył się na cały świat, w tym i na nas. Na to nie ma silnych. I nie ma prostej recepty na przezwyciężenie tego kryzysu. Niech Pan zobaczy jak potężne środki finansowe w swoje gospodarki włożyły taki kraje jak USA czy Rosja. I efektu to specjalnie nie przyniosło. Rządy kolejnych państw nie potrafią sobie z tym poradzić i nie ma żadnych mądrych, którzy wiedzą jak zrobić żeby było lepiej. Ja wiem i zdaję sobie sprawę, że to przekłada się na obywateli, ale jesteśmy zależni od innych. Natomiast podejmujemy działania mające na celu jak najłagodniejsze przejście kryzysu. Po pierwsze pracuje się w poszczególnych resortach nad tym by w jak największym stopniu wykorzystać środki pomocowe z Unii Europejskiej. To jest solidny zastrzyk gotówki, który tym bardziej trzeba teraz wykorzystać. Wicepremier Waldemar Pawlak pracuje nad opcjami walutowymi, o których też już pisałem, oraz jest w nieustannym kontakcie z różnymi środowiskami i na bieżąco stara się reagować. Minister Pracy Jolanta Fedak pracuje nad reformą ZUS. To jest cały szereg ustaw. Są to rzeczy niepopularne, ale trzeba je zrobić. Sytuacja jest bardzo dynamiczna, tu należy reagować natychmiast, na bieżąco. Mniejmy nadzieję, że kryzys nie potrwa długo. Już niedługo dowiemy się jakie są wskaźniki gospodarcze po pierwszym kwartale roku. Nie jest łatwo, ale robimy co w naszej mocy by te skutki były dla społeczeństwa jak najmniejsze. Też nie można powiedzieć że jest jakiś wielki dramat, gdyż nasza gospodarka wyhamowała, a nie wpadła w recesję. Poteżne gospodarki krajów zachodnich są w głębokiej recesji, a nasza bądź co bądź według prognoz ma mieć wzrost w okolicach 2%. Polsce udało się zjednoczyć nowe państwa europejskie by mówiły jednym głosem. Ma powstać wspólny plan antykryzysowy, a nie będzie czegoś takiego, że każdy sobie. Natomiast zawsze trzeba wszelkie projekty oceniać pod kątem realności, a plan węgierski, bo zapewne o nim Pan myśli, nie miał żadnych szans powodzenia. Czasami jak chce się ugrać za dużo to można więcej stracić. Oczywiście jest tak, że kryzys nas dotyka, natomiast w porównaniu z innymi krajami Unii nie jest tak źle, bo trzeba zobaczyć jak wygląda sytuacja na Węgrzech czy w krajach nadbałtyckich, które praktycznie mogłyby dać dziś ogłoszenie do gazety: "małe państwo tanio sprzedam". Na zachodzie Europy kryzys jest dużo głębszy jak u nas. Sytuacja jest bardzo dynamiczna, tu nie ma stałych tendencji, dlatego należy na bieżąco reagować na wszelkie zjawiska ekonomiczne. Szanowny Panie Polskie Stronnictwo Ludowe zawsze starało się szukać kompromisu i porozumienia, dlatego nie chcemy zrywać koalicji z Platformą Obywatelską z powodu KRUS. Nie będziemy także chcieli wywoływać wewnątrz koalicji żadnej awantury. Ale na pewno nie będzie tak, że nad tą sprawą spuścimy kurtynę milczenia i będziemy udawać, iż sprawy nie ma. Sprawa jest i trzeba o tym dyskutować. Nawet jeśli jest to kwestia trudna. Nigdy nie stałem na stanowisku iż trudne sprawy najlepiej przemilczeć. PSL zgadza się co do tego, że pewne reformy KRUS-u należy przeprowadzić. Trzeba zdefiniować co to jest gospodarstwo rolne a co jest przedsiębiorstwem. Ponadto trzeba ukrucić tzw. cwaniaków, którzy kupili sobie hektar piachu, piątej bądź szóstej klasy i przeszli z ZUS-u na KRUS. Między innymi nad takimi rozwiązaniami pracuje resort Ministerstwa Rolnictwa. Jednakże żadnych większych ustępstw z naszej strony nie będzie. PSL uważa, że KRUS jest potrzebny i należy go utrzymać. Trzeba sobie zdać sprawę i powiedzieć to jasno i wyraźnie, iż bezpieczeństwo żywnościowe jest tak samo ważne jak bezpieczeństwo energetyczne. Świadczyć o tym może choćby prosty fakt, że prawie 50% budżetu Unii Europejskiej pochłania rolnictwo. Poza tym w całej Europie, w każdym państwie istnieją ubezpieczenia rolnicze. Istnieją w Niemczech, Francji, Finlandii Austrii i w wielu innych krajach. Nie rozumiem więc dlaczego mielibyśmy taki system zlikwidować akurat w Polsce? O tym też głośno się nie mówi, że Bank Światowy najwyżej ocenił polski system ubezpieczeń rolników. Czyli system jest dobry, sprawdza się i otrzymuje wysokie noty przez niezależne gremia. W całym kraju robi się dużo hałasu bo do KRUS rocznie dopłaca się ok. 15 mld zł. Ale już o tym, że do ZUS z roku na rok dopłaca się coraz więcej i w chwili obecnej jest to już blisko 80 mld zł, to o tym już nic się nie mówi. ZUS jest bankrutem. Ten system jest już niewydolny i to on jest faktycznym problemem. Normalnie jest tak, że każdy pracujący pracuje na własną emeryturę. A dziś jest w Polsce tak, że ani ja ani Pan nie pracujemy na własne emerytury tylko na obecne pokolenie emerytów i rencistów. Poza tym gdyby przestać wspierać rolnictwo to od razu wzrosły by ceny żywności. I jestem gotów się z Panem założyć, że pierwsi poszli by protestować przeciwko wysokim cenom ci, którzy najgłośniej postulują likwidację KRUS. W debacie o KRUS-ie podkreśla się jakie to rolnik płaci niskie składki i od razu dodaje się ileż to on dostaje dotacji finansowej. I czy to jest sprawiedliwe - pada pytanie niemal retoryczne? Ale czy ktoś z tych wszystkich "ekspertów" przeliczył ile faktycznie kosztuje praca rolnika? Żeby wyrosło trzeba najpierw posiać. Potem zbiera się plon. Trzeba przygotować pole do kolejnych siewów. Mając do tego zwierzęta gospodarskie trzeba sobie zdać sprawę, że one wymagają nieustannej opieki. Same się nie najedzą. Same się nie wyprowadzą. Ściółka sama się nie położy. Itd. itd. O faktycznych kosztach pracy rolnika nie mówi się ani słowa. Spróbujmy może najpierw to policzyć, żeby dyskusja odzwierciedlała faktyczny stan rzeczy. Nikt też w tym wszystkim nie mówi ile kosztuje sprzęt rolniczy, żeby rolnik mógł gospodarować. Wie Pan ile kosztuje ciągnik, kombajn? Mówimy tu tylko o podstawowym sprzęcie. To są wydatki rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. A jakie są koszty koserwacji sprzętu, bieżącego utrzymania etc. Te elementy są całkowicie przemilczane. A który z głośno krzyczących dziennikarzy, rzekomo stojących na czele obrony równych praw całego narodu, mówi, że korzysta z tzw. dziennikarskiego przywileju 50% uzysku? Czyli de facto płaci ZUS na poziomie 10%. Dwukrotnie niższy aniżeli owiana już sławą fryzjerka. Skoro debatujemy to debatujmy o tym rzetelnie z przedstawieniem całej prawdy, a nie tylko wygodnych kawałków. Pozdrawiam serdecznie. Owszem, wprowadzenie euro w krajach europejskich spowodowalo wzrost cen i to BYLA glowna przyczyna narzekania ludzi na nowa walute. Obecnie ludzie juz sie przyzwyczaili, i prawde mowiac nie znam nikogo, kto chcialby powrotu starej waluty, nie wiem tez, skad w takim razie takie dane U nas rowniez ceny wzrosna, glownie dlatego, ze Polacy sa takim "fajnym" narodem, ze dla nich kazda okazja jest dobra, zeby zarobic Napewno jednak nie beda to wzrosty rzedu 50-100%. Bogate kraje starej unii mogly sobie na to pozwolic, my jestesmy krajem na tyle biedynym niestety, ze drastyczny wzrost cen spowoduje drastyczny spadek, lub w niektorych przypadkach calkowite zastopowanie sprzedazy, szczegolnie dobr luksusowych. Dodatkowym bodzcem niwelujacym dotkliwe skutki podwyzek bedzie, jak juz ktos wspomnial, wzrost wynagrodzen. Raz, ze pensje rowniez zaokraglac sie bedzie "w gore", dwa, latwiej bedzie je porownywac z pensjami w krajach tzw. starej unii. Dodatkowym plusem wprowadzenia euro, szczegolnie w obliczu obecnej sytuacji gospodarczej na swiecie, bedzie zlikwidowanie spekulacji walutami. To co widzielismy w ostatnich tygodniach to nic innego jak sztuczne wywolywanie paniki, oslabienie PLN, wzrost kursow walut tylko po to, zeby teraz sprzedac z przynajmniej 30% zyskiem. Stracili na tym oczywiscie szarzy ludzie, ktorzy w owczym pedzie wykupowali dolary juz na gorce, obecnie ze zdziwieniem czekaja na dalszy wzrost, a juz za chwile beda wysprzedawac w panice, kiedy zloty powoli, acz systematycznie zacznie sie umacniac. [quote="Tomek Borkowski"]i jeszce nie wie o czym pisze mnie najbardzij robawiło to jak unia wprowadza swobode handlu XD moze ztego jakas ksiazke S-f napiszesz ? a unia daje komukolwiek moze ci wyjasnie pokrutce jak to jest z dawaniem unii. otórze unia daje nam jeszce bodajze przez 2-3 lata nie pamietam dokładnie a potem to my dajemy na unie XD i skonczy sie dzien dziecka XD chyba naprawde mylisz strefe szengen z unia europejska XD Dokładnie zgadzam sie z Tomkiem obecnie mieszkam w Grecji i tutaj na początku tez było super kiedy unia dawala a teraz powoli przychodzi czas na to zeby to uni grecy zaczeli dawac a to nie podoba sie nikomu. W EU zawsze liczyc sie bede kraje bogate takie jak Niemcy Francja czy Wielka Brytania im nic nie jest w stanie zagrozic a kraje takie jak Polska Grecja czy inne zawsze bedą daleko w tyle i wedlug mnie jedynym pozytywem w tym wszystkim jest to ze mozemy swobodnie podrózowac po krajach Unii Europejskiej:) W krajach Unii Europejskiej w ostatnich 30 latach liczba ofiar śmiertelnych w wypadkach zmalała. W Polsce wzrosła prawie dwukrotnie. Na początku lat 80. znaczenie nabrały zderzenia czołowe, a zwłaszcza kolizje z przesunięciem - przy kontakcie przodów samochodów. Wzmocniono karoserię tak, aby lepiej mogła pochłaniać energię uderzenia. Wprowadzono poduszki powietrzne. Najnowocześniejsze układy bezpieczeństwa biernego składają się z pasów bezpieczeństwa z napinaczami i ogranicznikiemsiły napięcia i poduszek powietrznych (czołowych i bocznych), które mogą napełniać się stopniowo, odpowiednio do siły uderzenia. Postęp w ostatnim dziesięcioleciu w zakresie bezpieczeństwa pasażerów w czasie zderzenia czołowego z przesunięciem został udowodniony podczas crash-testu w centrum zderzeniowym Dekry. Do próby wybrano Volkswageny Golfy II i IV generacji. Auta użyte do tego testu zostały zakupione na rynku wtórnym (samochodów używanych). Starano się przy tym, żeby ich stan techniczny był możliwie najlepszy. 3 - letni Golf IV z silnikiem 1.4 wyposażony był w poduszki powietrzne czołowe i boczne, pasy bezpieczeństwa z napinaczami oraz teleskopową kolumnę kierownicy. Na bezpieczeństwo wpłynęły też dobre strefy zgniotu, sztywna kabina pasażerska, odporna na uderzenia ściana grodziowa oraz zmniejszone przemieszczenie pedałów do wnętrza. Golf II z roku 1987 wyposażony był w silnik 1.8. Na wyposażeniu miał jedynie 3 - punktowe pasy bezpieczeństwa. Jego masa własna była mniejsza aż o 200 kg (1152 kg) od ciężaru Golfa IV (1352 kg). Pasażerów odwzorowały w każdym z pojazdów dwa manekiny o przeciętnym wzroście, odpowiadającym 50 % średniej populacji mężczyzn. W trakcie crash-testu mierzono przyspieszenie dla głowy, klatki piersiowej i miednicy, wielkość momentów i sił oddziałujących na szyję, klatkę piersiową, uda i golenie. Obydwa pojazdy rozpędzone zostały do prędkości 55 km/h, po czym zderzyły się czołowo ze stopniem pokrycia wynoszącym 40 procent szerokości przedniej części Golfa II - łatwiej mówiąc zderzenie offsetowe 40 procentowe. Wyniki są nieprawdopodobne. Golf II po teście wyglądał jak zgnieciona puszka. Lewy przedni słupek został całkowicie złamany i wciśnięty do przedziału pasażerskiego. Bardzo mocne uderzenie głowy i klatki piersiowej kierowcy nie daje żadnych szans na przeżycie. Siły przekraczające wartości graniczne są kilkakrotnie wyższe od wartości zanotowanych w nowym Golfie. Bardzo duże obrażenia wewnętrzne odniósłby pasażer. Miał minimalne szanse, żeby przeżyć wypadek. Z przeprowadzonego przez Dekrę testu wynika, że samochody poprzednich generacji nie są tak bezpieczne jak nowsze modele. Uszkodzenia Volkswagena Golfa II obejmujĹĄ całą przedniĹĄ część pojazdu, sięgając aż do tylnych drzwi. Znacznemu odkształceniu uległ przedni słupek wraz z przedniĹĄ częÂściĹĄ ramy dachu. Rozmiar uszkodzeń zwiększył zainstalowany szyberdach. Mocno zdeformowana została podłoga przedziału pasażerskiego i lewy próg. Przednie lewe drzwi zostały zniszczone na całej powierzchni. Golf II nie posiadał poduszek powietrznych. Przemieszczenie się deski rozdzielczej w głąb kabiny spowodowało zmiażdżenie nóg kierowcy i przesunięcie go wraz z fotelem do tyłu. Uszkodzenia Golfa IV były o wiele mniejsze. Zgnieceniu uległa przednia część samochodu. Siła uderzenia nie dotarła do obu drzwi (tak jak w Golfie II). Pasażer i kierowca VW Golfa IV nie doznali dużych urazów. 1 11.jpg (52.75 KiB) Przeglądane 151 razy Informacje pochodzą z Państwowej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, i zostały opublikowane w listopadzie 2004 roku, więc wiele mogło się już zmienić, ale wierzę że znajdziecie tam wiele cennych, jeszcze aktualnych informacji. Zakładanie działalności gospodarczej we wszystkich krajach Unii Europejskiej witam - ja mam wylot dopiero 13 ale tez sie martwie bo jestem z rocznym maluchem i nie widzi mi sie gdzies koczowac - wylatuje Aerosvitem - ponoc organizowal on wyloty z lotniska wojskowego utep czy jakos tak - a dowozil na to lotnisko za darmoche z BKK - wie ktos cosik moze o tym ????? Poki co siedze w Ao Nang kolo Krabi - w sumie nie wiem uderzac na polnoc w okolice BKK i cosik tam pozwiedzac czy na dol do Malezji lub Singapuru - musze sie zorientowac - wie ktos bo nie bardzo mam czas teraz szukac czy na lotnisku w Krabi i Phuket mozna wyrobic tajska wize? I czy mozna wyrobic taka wize na przejsciu ladowym z Siem Reap do BKK - i jak najwygodniej ladem dostac sie z BKK do Angkor i z powrotem - wiem ze droga ciezka ale moze wlasnie na to sie skusimy. dzieki za podpowiedzi sorki za edycje ale znalazlem takie cos: Co najmniej 51 antyrządowych demonstrantów zostało rannych w wyniku serii wybuchów w nocy z soboty na niedzielę i niedzielę rano w wyniku wybuchu granatu przed siedzibą premiera Tajlandii w Bangkoku. Tymczasem coraz trudniejsza staje się sytuacja kilkunastu Polaków, którzy - przez blokadę lotniska w stolicy Tajlandii - nie mogą wydostać się z Birmy. Rządząca krajem wojskowa junta odblokowała co prawda na kilka dni jedyne lądowe przejście graniczne z Tajlandią, ale samochody nie nadążają z transportowaniem turystów. Podróżnym zaczyna brakować pieniędzy. W Birmie nie ma bankomatów, nie działają karty kredytowe czy europejskie telefony komórkowe. Nie ma polskiej ambasady. Nasi rodacy mogą liczyć na pomoc ambasad innych krajów Unii Europejskiej: włoskiej, niemieckiej, brytyjskiej i francuskiej. W biurach przewoźników tworzą się gigantyczne kolejki. Panuje chaos. Kolejne loty z dnia na dzień są odwoływane. Jeden z najbardziej popularnych przewoźników Air Asia nie może wznowić lotów na inne działające lotniska w Tajlandii. Samoloty korporacji uwięzione są bowiem w Bangkoku. Według ostatnich komunikatów lotnisko w Bangkoku będzie zamknięte co najmniej do poniedziałku. Oby wszystko dobrze sie skonczylo - widac z Air Asia tez moga byc problemy w innych krajach (( pozdrawiam www.dniarabskie.krakow.pl 21 maja (Poniedziałek) 11.00 Centrum Informacji: Wiadomości teoretyczne i praktyczne o Świecie Arabskim prezentowane przez Koła Naukowe, ambasady oraz biura podróży. Akademia Ekonomiczna (ul. Rakowicka 27), przed Pawilonem C 16.00 – 17.30 Oficjalne otwarcie „III Dni Arabskich w Krakowie” „Arabscy obywatele Unii Europejskiej” (debata z udziałem gości.) Urząd Miasta Krakowa, Plac Wszystkich Świętych 3-4, sala Lea 22 maja (Wtorek) Konferencja Gospodarcza 15.00 –16.00 „Negocjacje i komunikacja międzykulturowa” 16.00 – 17.00 „Islamska myśl gospodarcza. Bankowość w krajach arabskich” 17.00 – 18.00 „Fundacja im. Anny Lindh” - promocja dialogu międzykulturowego 18.30„Allah Akbar - wspomnienia z podróży po Bliskim Wschodzie"” – pokaz slajdów Zbyszka Borysa Pawilon Dydaktyczno - Sportowy Akademii Ekonomicznej w Krakowie, ul. Rakowicka 27, sala nr 9 20.00 ORIENT W RYTMIE RAI Pokaz mody orientalnej Taniec orientalny - Centrum Tańca „Ananday” Promocja książki: „Taniec Brzucha. Eliksir życia z krajów orientu „ - Pina Coluccia, Anette Paffrath, Jean PĂźtz Orientalna sztuka malowania henną Degustacja arabskich potraw Imprezę poprowadzi Samir Regad (Ethno Events) Klub studencki Żaczek al. 3 Maja 5 23 maja ( Środa) Podróże po Bliskim Wschodzie 12.00 – 14.00 „Turystyka kulturowa” – dr. Piotr Kłodkowski 14.30 – 15.30 Gość specjalny – naukowiec, politolog: Prof. Jacob Goldberg – wybitny znawca Bliskiego Wschodu. Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowi, ul Rajska 1 , sala 245, 247 16.00 „Migawka z Bliskiego Wschodu” Otwarcie Wystawy Fotograficznej Kawiarnia “Cudowne Lata” ul. Karmelicka 43a 16.30 – Studenckie wojaże po Bliskim Wschodzie – pokaz slajdów „Jemen”, „Syria”, „Egipt” Kawiarnia „Cudowne Lata” Karmelicka 43 a 24 maja (Czwartek) 11.00 – 15.00 „Mniejszości religijne i etniczne w Świecie Arabskim. Mniejszość arabska w Europie” - Konferencja Studencka Berberowie Arabscy obywatele Izraela. Mniejszość koptyjska w Egipcie. Asyryjczycy – potomkowie starożytnego ludu. Druzowie Mandajczycy ginąca gnoza w Iraku Kurdowie w świecie arabskim wczoraj i dziś Wybrane zagadnienia z życia w gminie muzułmańskiej we Francji na przykładzie Paryża: Historia, Kultura i Życie codzienne. Potrawy Kuchni Arabskiej - degustacje Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie ul. Rajska 1, sala 245, 247 25 maja (Piątek) 17.00 – 22.00 – Kino Arabskie – Pokaz Filmów 1. BASHU - MAŁY OBCY (1989) 2. PRIVATE (2005) 3. DYWAN - GABBEH (1996) Filmowa Cafe, Kino „Kijów”, al. Krasińskiego 34 hmmm... ja nie probowalam w tych krajach, ale o ile mnie pamiec nie myli, to podobnie, jak francja, hiszpania, portugalia, niemcy jestesmy w ue, a o podrozowaniu w ramach unii jedynie z dowodem bylo juz sporo mowione. wiec ja osobiscie nie widze problemu, no chyba ze o czyms nie wiem. owszem, zdarzylo mi sie, ze slowaccy celnicy zapominali o tych dowodach, ale wystarczylo im poprostu przypomniec... tu masz linka z informacjami na ten temat: http://europa.eu/abc/travel/doc/index_pl.htm#passports. p.s. poza forum wystarczylo poszukac w google natomiast co do kombinowanie z biletami międzynarodowi u konduktora to potwierdzam, ze węgrzy sa pod tym kontem chorzy przedwczoraj jechalismy z suboticy (serbia) do kalebia (wegry) biletem międzyanrodowym by pózniej kupic od konduktorki ta oczywiście kazała nam kupować na calą trasę drugi !!! bilet międzynarodowy mimo, ze na trasie z jednej węgierskiej do drugiej węgirerskiej miejscowości mielismy półtora godzinną przeprawę z policją, bo oczywiście swierdzilismyu, ze płacić nie będziemy bo to jakis kretyński pomysł w końcu skończyło się na tym, że kionduktorka pociągnęła za ręczny hamulec i kazała nam się wynosić z bagażami na środku jakiegos pola w połowie drogi do budapesztu nawet wegierscu policjanci byli tym maksymaknie zszokowani drogi Bartku, szkoda, że zapomniałeś zamieścić kilka istotnych szczegółów na temat poziomu Waszej kultury osobistej, którą wykazywaliście przed i w trakcie rozmowy z Panią konduktor, która nota bene była bardzo miła - dziwnym trafem nie znam osób, które z entuzjazmem przyjmują przedrzeźnianie ich własnego języka, jak również nadużywanie słowa kurwa, które dla Twojej wiadomości po węgiersku znaczy dokładnie to samo, co po polsku bardzo zabawna wydała mi się również Wasza duma z faktu przynależności do Unii Europejskiej, która w Waszym przypadku jest co najmniej nieuzasadniona, być może, Serbia jest w pewnym sensie nieco opóźnionym krajem, ale nie spotkałam jeszcze na Dworcu Centralnym w Warszawie osoby mówiącej po angielsku w kasie - w Belgradzie spotkałam co najmniej trzy (oczywiście na dworcu) jeżeli jesteście tak "obyci" w szerokim świecie, to mogliście również wpaść na pomysł zarezerwowania sobie biletów, ponieważ w wielu bardziej cywilizowanych od Serbii krajach można nie znaleźć wolnego miejsca w pociągu w środku nocy; różnica polega na tym, że nikt Cię wtedy do pociągu nie wpuści a już najbardziej podobały mi się komentarze na temat potrzeby zrzucenia dodatkowych bomb na Serbię, żeby "zrobić z nimi porządek" - pozostaje tylko pytanie, czy to mieści się w polityce zagranicznej Unii Europejskiej, której jesteście tak dumnymi członkami miło mi było słyszeć z ust moich rodaków bardzo finezyjne opinie na temat kultury i języka innych narodów europejskich, szkoda jedynie, że sprowadzały się do słowa "po...ny" że tak zacytuję: Serbia jest po...na, Serbowie są po...ni, język węgierski jest po...ny itd. Wasze światłe komentarze naprawdę wzbogaciły mój wąski światopogląd Trzymam za Was kciuki - szerzcie dalej polactwo na chwałę Bogu i ojczyźnie! pozdrawiam serdecznie wdzięczna towarzyszka podróży P.S. Jeżeli już czepiamy się szczegółów, to pod kątem piszemy przez ą, a nie przez "on" - to tak w ramach unijnej polityki promowania języków narodowych. cześć! może ktoś wie czy po wejściu Polski do UE, polskie legitymacje studenckie są uznawane w krajach unii? Grzesiek Po pierwsze: żeby przeszczep był możliwy to musi zgadzać się grupa krwi itd... przeprowadzane są badania.... Po drugie: dawca nie może wybrać sobie potencjalnego biorcy.... wg polskiego prawa: serce dostaja ludzie którzy najdłużej czekaja na przeszczep lub ich życie jest najbardziej zagrożone... Po trzecie: żeby oddac organ po smierci trzeba wypełnić wcześniej odpowiednie doumenty, albo rodzina musi wyrazić zgode... Jakaś dziewczyna wymyśliła sobie tandetną historyjke i tyle... może pięknie brzmi, szlachetny gest, poświęcenie życia... Ale to jest niemozliwe... nie w krajach Unii... w żadnym państwie... nie da się obejść tak przepisow.... To, że wzmacniają gospodarkę innego państwa, gdy nasza leży na dnie? Czy pomogliby Polsce, gdyby siedzieli tu na dupie? Czy nie wydają pieniędzy w Polsce? Nie płacą w Polsce podatków? Nie we wszystkich krajach Unii jest tak, że płaci się podatki tylko w kraju, w którym się pracuje, ale również w tym z którego się wyjechało. W Polsce może i jest praca, ale za nędzne pieniądze - dlaczego ktoś ma zapieprzać jak głupi za psie pieniądze i żyć od pierwszego do pierwszego, skoro może spokojnie żyć za granicą i stać go na normalne życie, przyjemności i oszczędności? RMF FM Wyłudzili miliony na fikcyjne kluby sportowe WÓJT I DYREKTOR ARMIR ZARABIALI NA FUNDUSZACH UNIJNYCH 5 milionów złotych z unijnego funduszu SAPARD wyłudził wójt i sekretarz łódzkiej gminy Sokolniki z pomocą byłego dyrektora ARiMRu. Proceder kwitł w najlepsze, ale urzędnicy przedobrzyli: w niewielkiej gminie stworzyli kilkadziesiąt klubów sportowych, co wzbudziło podejrzenia CBA - donosi RMF FM. CBA zatrzymało wójta Krzysztofa R., sekretarza gminy Jolantę U. i byłego dyrektora ARiMR Jacek B. Cała trójka usłyszała zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i wymierzył urzędnikom trzymiesięczny areszt. Kolejny arbiter zatrzymany. Brakuje rąk do sędziowania! Sprawdził się czarny scenariusz. Urzędnicy mieli stworzyć ponad 30 fikcyjnych stowarzyszeń tylko po to, by składać wnioski o dofinansowanie z funduszu zarządzającego środkami unijnymi. Namawiali do wysyłania wniosków o dotacje dyrektorów lokalnych szkół i później - po otrzymaniu pieniędzy – dzielili się z nimi niewielką częścią pięniędzy. Jednak nie wykazali się specjalną pomysłowością, bo większość z stowarzyszeń zarejestrowali przez tzw. słupy jako kluby sportowe. W efekcie pięciotysięczna gmina miała ich kilkadziesiąt, a to wzbudziło podejrzenia CBA SAPARD to unijny program finansowego wspierania programów dostosowywania rolnictwa do gospodarki rynkowej w krajach oczekujących na członkostwo w Unii Europejskiej. Powstał w 1999 r.; został zakończony w 2006 r. /PAP W nocy stracimy godzinę ZMIANA CZASU NA LETNI; PKP ZAPOWIADA OPÓŹNIENIA O godz. 2 w nocy z soboty na niedzielę przestawimy wskazówki zegara na 3 W nocy z soboty na niedzielę czeka nas zmiana czasu na letni. O godzinie 2 przestawimy zegarki na 3, przez co stracimy godzinę snu. Więcej stracić mogą podróżujący, bo opóźnienia w nocy zapowiada PKP. Jak poinformował rzecznik prasowy spółki PKP przewozy Regionalne Łukasz Kurpiewski, około 20 pociągów pospiesznych kursujących w nocy z soboty na niedzielę dojedzie do stacji docelowej godzinę później niż zakłada to rozkład jazdy. Rzecznik dodał, że "w miarę możliwości technicznych", przewoźnik będzie się starał nadrobić straconą godzinę. Pasażerowie będą informowani o zmianie czasu podczas zakupu biletów, na stacjach kolejowych i w pociągach. Również pięć pociągów PKP Intercity będzie miało godzinne opóźnienie. - Będą to cztery nocne pociągi TLK relacji Gdynia-Zakopane, Zakopane-Gdynia i Kraków-Świnoujście, Świnoujście-Kraków oraz nocny pociąg międzynarodowy "Chopin "relacji Wiedeń-Warszawa - poinformowała rzeczniczka PKP Intercity Adrianna Chibowska. Inaugurowany o godz. 3 w nocy czas letni, pozwoli na dłuższe wykorzystywanie światła słonecznego w półroczu wiosenno-letnim, kiedy dzień wstaje wcześniej. Do zimowego wrócimy 25 października. Czas letni na Zachodzie W całej Unii Europejskiej czas letni wprowadzany jest w ostatnią niedzielę marca i odwoływany w ostatnią niedzielę października. Czas letni i zimowy stosuje się w około 70 krajach na całym świecie. Jak wynika z danych zamieszczonych na stronie internetowej Planetarium i Obserwatorium Astronomicznego w Łodzi im. Arego Sternfelda, czas letni i zimowy obowiązuje we wszystkich krajach europejskich z wyjątkiem Islandii. W USA, Kanadzie i Meksyku jest stosowany z wyjątkiem niektórych regionów. W Ameryce Południowej większość krajów wprowadziła kiedyś czas letni, ale obecnie z niego nie korzysta. Podwójny czas obowiązuje tylko w Brazylii, Chile i na Falklandach. Nie wprowadziła go nigdy np. Wenezuela. Afryka i Daleki Wschód nie stosują Rozróżnienia na czas letni i zimowy nie wprowadziła nigdy większość krajów Afryki i Bliskiego Wschodu. Stosowany jest w Egipcie, Tunezji i Namibii. Zmianę czasu wprowadziły, ale nie korzystają z niej obecnie: RPA, Botswana, Ghana, Sierra Leone, Sudan, Czad, Libia, Algieria i Maroko. Większość krajów azjatyckich (w tym Japonia, Indie i Chiny) przyjęło kiedyś czas letni, ale z niego nie korzysta. Nie wprowadziły go dotąd kraje Azji Południowo-Wschodniej oraz m.in. Nepal i Afganistan. TVN24,haloooo.com KROPIWNICKI LICZY NA WIĘKSZE POPARCIE DLA SWOJEJ INICJATYWY Trzej Królowie wracają do Sejmu Fot. tvn24Jerzy Kropiwnicki wierzy, że uda się zainteresować posłów jego projektem Obywatelski projekt ustanowienia kościelnego święta dniem wolnym od pracy we wtorek ponownie trafi do Sejmu. Inicjator akcji Jerzy Kropiwnicki uważa, że tym razem uda się przegłosować ten pomysł. Dziś Kropiwnicki zamierza ogłosić w Sejmie, że "dynamicznie idzie" akcja zbierania podpisów pod wnioskiem o mówiącym o tym, że święto Trzech Króli powinno znaleźć się na liście dni ustawowo wolnych od pracy. Poseł twierdzi, że zgromadzenie 1 mln podpisów pod tym projektem jest całkowicie możliwe. Dziś o godzinie 12 z placu Trzech Krzyży ruszy grupa "kolędników" - zwolenników projektu do sejmu. Zaniosą oni około 5 tys. podpisów. - Złożymy marszałkowi Sejmu prośbę o wznowienie inicjatywy ustanowienia 6 stycznia dniem wolnym od pracy - powiedział jeden z inicjatorów akcji, Grzegorz Kaźmierczak. Autorzy projektu podkreślają, że Święto Trzech Króli jest najstarszym ze świąt chrześcijańskich i teraz jako dzień wolny od pracy obchodzone jest w dziewięciu krajach Unii Europejskiej, m.in. w Niemczech, Grecji, Hiszpanii, Włoszech i Austrii. Argumentują, że Polska nie przoduje wśród krajów UE co do liczby dni wolnych od pracy w roku, lecz znajduje się pod tym względem na 12. miejscu. kg/bea//jerzygr PAP,haloooo.com MEDIATORZY CIĄGNĄ NA BLISKI WSCHÓD Dyplomatyczny szturm. Hamas gotowy do rozmów Fot. PAP/EPAW Strefie Gazy trwają działania wojenne W Strefie Gazy trwa lądowa operacja wojsk Izraela, ale na Bliski Wschód szturm przypuszczają korpusy dyplomatyczne. Wśród nich - delegacja Unii Europejskiej pod przewodnictwem ministra spraw zagranicznych Czech Karela Schwarzenberga, francuski prezydent Nicolas Sarkozy, a także delegacja rosyjska z wiceministrem spraw zagranicznych Aleksandrem Sałtanowem. Tymczasem Hamas po raz pierwszy od początku trwającego od 10 dni konfliktu z Izraelem zasygnalizował gotowość do rozmów. Hamas zapowiedział wysłanie w poniedziałek do Egiptu swojej misji dyplomatycznej. Cytowany przez Reutera przedstawiciel ugrupowania Ajman Taha powiedział, że delegacja udałaby się do Kairu w "odpowiedzi na egipskie zaproszenie do prowadzenia rozmów". Taha nie powiedział, czy wśród członków delegacji byliby przedstawiciele Hamasu z oblężonej Strefy Gazy, czy też z innych miejsc. W piątek wyższy palestyński urzędnik państwowy powiedział, że Egipt nawiązał kontakty z Hamasem w celu osiągnięcia rozejmu w konflikcie palestyńsko-izraelskim. Sarkozy - negocjator? Przed To ofensywa, którą wraz z naszymi europejskimi partnerami potępiliśmy, ponieważ coraz bardziej oddala szanse na pokój i czyni coraz trudniejszym dostarczanie pomocy mieszkańcom Strefy Gazy. Nicolas Sarkozy swoim przybyciem medialny grunt przygotował Nicolas Sarkozy. Udzielił wywiadu libańskim dziennikarzom i ukazać ma się on w trzech dziennikach. "To ofensywa, którą wraz z naszymi europejskimi partnerami potępiliśmy, ponieważ coraz bardziej oddala szanse na pokój i czyni coraz trudniejszym dostarczanie pomocy mieszkańcom Strefy Gazy. Powtarzałem zresztą władzom izraelskim, iż jest bezwzględnie konieczne, aby pozwoliły pomocy humanitarnej na dotarcie do Strefy Gazy" - mówił dziennikarzom Sarkozy. Prezydent Francji podkreślił, że równie mocno potępia palestyński ostrzał rakietowy terytoriów żydowskich, uznając go za "niedopuszczalną prowokację". "Hamas, który zdecydował się na zerwanie rozejmu i ponowienie ostrzału rakietowego na Izrael, ponosi dużą odpowiedzialność za cierpienia Palestyńczyków w Strefie Gazy" - zaznaczył Sarkozy. Ponadto, minister spraw zagranicznych Francji Bernard Kouchner stwierdził, że Unia Europejska z palestyńskim Hamasem może rozmawiać przez pośredników. W wywiadzie dla francuskiej telewizji publicznej wśród krajów, które mogłyby prowadzić rozmowy, szef francuskiej dyplomacji wymienił Rosję, Norwegię, Egipt, Turcję i Syrię. Kto w imieniu Unii? Agencja Reutera pisze, że pozostaje niejasne, jak Francja, która z końcem 2008 roku przestała pełnić przewodnictwo w Unii Europejskiej, planuje prowadzić rokowania pokojowe. Nicolas Sarkozy - jej zdaniem - wydaje się liczyć, że pomoże jego osobisty autorytet zarówno w Izraelu, jak i krajach arabskich. Izrael zabija szefów Hamasu Ofensywa lądowa w Strefie Gazy postępuje. Jednak w tym samym czasie na Bliski Wschód udaje się delegacja Unii Europejskiej pod przewodnictwem Karla Schwarzenberga - ministra spraw zagranicznych przewodniczących w tym półroczu pracom UE Czech. Z formalnego punktu widzenia to szef czeskiej dyplomacji będzie reprezentował Unię Europejską jako całość. USA zablokowały rezolucję ONZ Rosyjski wysłannik Obok unijnych delegacji, na Bliski Wschód przybędzie też emisariusz prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa Aleksandr Sałtanow. "Podstawową kwestią jest położenie kresu cierpieniom ludności cywilnej po obu stronach, wstrzymanie rozlewu krwi i zapewnienie obustronnego zawieszenia broni" - oświadczyło wcześniej rosyjskie MSZ. Rosja, obok Unii Europejskiej, ONZ i USA, jest członkiem tzw. Kwartetu Bliskowschodniego mającego na celu doprowadzenie do trwałego pokoju na Bliskim Wschodzie. ŁUD//kdj Polska Sikorski zaoszczędzi na ambasadach ZOBACZ KTÓRE PLACÓWKI PÓJDĄ POD NÓŻ PAP W obliczu zagrażającego kryzysu polskie MSZ postanowiło zaoszczędzić na ambasadach. Placówki będą likwidowane w tych krajach, w których Polska nie ma żadnych interesów ekonomicznych czy politycznych. Tym samym jednak resort obiecuje wzmocnienie ośrodków kluczowych dla naszej polityki zagranicznej. Łącznie od nowego roku pod nóż ma pójść 11 ambasad, cztery konsulaty generalne i Instytut Polski w Lipsku. Skąd te zmiany? Jednym z powodów zmian są przygotowania do przewodnictwa Polski w Unii Europejskiej w 2011 r. Wówczas nasze ambasady będą szczególnie obciążone pracą, m.in. dlatego, że polscy dyplomaci będą musieli organizować szereg spotkań w imieniu Unii. Kolejny to - jak wyjaśnia rzecznik MSZ Piotr Paszkowski - zmiana mapy wyjazdów Polaków. - Więc musi się również zmienić mapa usług konsularnych - mówił w rozmowie z "Polską" Paszkowski. - Potrzebujemy także oszczędności, bo planujemy poważne inwestycje - dodał Paszkowski. Jak wyjaśnił, chodzi m.in. o budowę nowej ambasady w Berlinie i dwóch urzędów konsularnych na Ukrainie. Zaoszczędzimy na egzotycznych krajach Jeszcze innym powodem likwidacji są bardzo wysokie koszty utrzymania ambasad, zwłaszcza tych w egzotycznych krajach. Zdaniem rzecznika, koszty te nie są adekwatne do efektów polityki, którą na tych obszarach te placówki prowadzą. Przykład? W Demokratycznej Republice Konga wymiana handlowa w 2007 r. osiągnęła zaledwie 39 mln dolarów, a roczny koszt utrzymania tej placówki to niemal dwa mln zł. A ile resort zaoszczędzi na zamknięciu niepotrzebnych placówek? Nie wiadomo, ale z wyliczeń MSZ wynika, że jeden etat radcy ambasady wraz z mieszkaniem, zapewnieniem szkoły dla dziecka - to wydatek około 300 tys. zł rocznie. Pozostałe ambasady mają natomiast pełnić teraz funkcję tzw. centrów regionalnych, natomiast ambasadorzy dostaną akredytację, która pozwoli im na pracę dyplomatyczną również w innych państwach, zwłaszcza sąsiednich. Opozycja oburzona Planami Sikorskiego oburzona jest opozycja. - Plany MSZ są pochopne. Resort nie konsultował decyzji z prezydentem, a to przecież on mianuje ambasadorów, a także z opozycją parlamentarną - komentował w rozmowie z "Dziennikiem" Paweł Kowal. Wśród likwidowanych ośrodków są ambasady: w Senegalu (roczne utrzymanie to ponad 1 mln zł, Mongolii (ponad 828 tys. zł), Tanzanii (ponad 897 tys. zł), Urugwaju (793 tys.) i Zimbabwe (ponad 898 tys. zł). Poza tym Konsulaty Generalne m.in. w Lipsku (ponad 2 mln zł), Strasburgu (ponad 1 mln zł), Rio de Janeiro (ponad 893 tys. zł) oraz Instytut Polski w Lipsku (prawie 2 mln zł) W dniu 15 maja 2007 obradował Zespół Ekspertów powołany przez Konsultanta Krajowego ds. Pediatrii. Celem spotkania była aktualizacja schematu żywienia opublikowanego w 2001 roku. Dokonano przeglądu piśmiennictwa oraz omówiono praktyki żywieniowe w innych krajach europejskich i USA. W wyniku dyskusji Zespół Ekspertów przyjął następujące ustalenia: Mleko modyfikowane W myśl Dyrektywy Unii Europejskiej z 2006 roku zaleca się, aby u dzieci żywionych sztucznie stosować mleko początkowe do czasu wprowadzenia pokarmów uzupełniających (w praktyce przez całe pierwsze półrocze), a mleko następne dopiero w 2. półroczu życia. Wprowadzenie glutenu Wyniki badań obserwacyjnych dowodzą, że stopniowe wprowadzanie glutenu w czasie karmienia piersią jest prawdopodobnie związane ze zmniejszeniem ryzyka rozwoju choroby trzewnej. U dzieci karmionych sztucznie wydaje się, że optymalnym okresem wprowadzania glutenu jest 4-6 m.ż.. W związku z powyższym zaleca się u niemowląt karmionych wyłącznie piersią stopniowe wprowadzanie glutenu, w małych ilościach, w 5-6 miesiącu życia. U niemowląt karmionych sztucznie zaleca się wprowadzanie glutenu nie wcześniej niż w 5. m.ż., a nie później pod koniec 6. m.ż. Dla ostatecznego wyjaśnienia związku pomiędzy karmieniem piersią a chorobą trzewną konieczne jest przeprowadzenie badań interwencyjnych. Możliwa jest zmiana zaleceń po opublikowaniu wyników tych badań. Eliminacja produktów potencjalnie alergizujących W chwili obecnej nie ma wystarczających dowodów naukowych uzasadniających eliminację lub opóźnione wprowadzenie pokarmów potencjalnie alergizujących (np. ryb, jaja kurzego) u dzieci zdrowych. Model żywienia niemowląt karmionych piersią (2007) Wiek (miesiące) Rodzaj pożywienia / Żywność uzupełniająca 1-6 Karmienie piersią na żądanie Karmienie piersią1 Posiłki dodatkowe - w 5 - 6 miesiącu Początkowo (nie wcześniej niż w 5 miesiącu i nie później niż w 6 miesiącu): * Stopniowe wprowadzanie niewielkiej ilości glutenu np. kaszka lub kleik zbożowy glutenowy w przecierze jarzynowym2 lub zupa - przecier jarzynowy z dodatkiem kaszy manny (1x dziennie, pół łyżeczki, czyli ok. 2 - 3 g na 100 ml) . 7 - 9 Karmienie piersią na żądanie Posiłki uzupełniające:3 * zupa jarzynowa lub przecier jarzynowy z gotowanym mięsem lub rybą (1-2 razy w tygodniu) - bez wywaru - z kleikiem zbożowym glutenowym i z 1/2 żółtka co drugi dzień * kaszka / kleik zbożowy bezglutenowy lub glutenowy4 * sok owocowy (najlepiej przecierowy) lub przecier owocowy (nie więcej niż 150g) 10 Karmienie piersią na żądanie Posiłki uzupełniające: * obiad z 2 dań: zupa jarzynowa z kaszką glutenową + jarzynka z gotowanym mięsem (rybą 1-2 razy w tygodniu), 1/2 żółtka do posiłków codziennie * kaszki / kleiki glutenowe i bezglutenowe, niewielkie ilości pieczywa, biszkopty, sucharki; * przecier lub sok owocowy (nie więcej niż 150 g) 11-12 Karmienie piersią na żądanie Posiłki uzupełniające: * obiad z 2 dań: zupa jarzynowa z kaszką glutenową + jarzynka z gotowanym mięsem (rybą 1-2 razy w tygodniu), ewentualnie z ziemniakiem lub ryżem i całe jajko (3 - 4 razy w tygodniu) * produkty zbożowe (kaszki/kleiki glutenowe i bezglutenowe, pieczywo, biszkopty, sucharki) łączone z produktami mlecznymi (np. mleko modyfikowane, twarożek, jogurt6, kefir - kilka razy w tygodniu) * przecier lub sok owocowy (nie więcej niż 150 g) 1 Na życzenie matki, można wprowadzić mleko modyfikowane 2 Składnikiem tłuszczowym zup jarzynowych może być wysokiej jakości masło, oliwa z oliwek lub niskoerukowy olej rzepakowy. 3 Nowe produkty - np. owoce, warzywa, kasze, mięso - należy wprowadzać kolejno i osobno, obserwując reakcję dziecka. Wprowadzając posiłki uzupełniające zaczynać od małych ilości, np. 3-4 łyżeczki. Posiłek inny niż karmienie mlekiem kobiecym podawać po zakończeniu karmienia piersią - w sytuacji, kiedy dziecko odmawia jedzenia / próbowania posiłków uzupełniających można odwrócić tę kolejność. 4 Zaleca się, aby produkty zbożowe wprowadzane w 1 roku życia były wzbogacane w żelazo. 5 Konsystencja jarzyn i mięsa powinna stymulować żucie pokarmu. 6 Tylko naturalne składniki, bez konserwantów z ograniczeniem cukru. CZERWONA LISTA Jest to lista gatunków roślin i zwierząt zagrożonych wyginięciem, utworzona pierwszy raz w 1949 r. na wniosek Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (World Conservation union"", IUCN), wyliczała 13 gat. ptaków i 14 gat. ssaków zagrożonych wyniszczeniem; W 1966 r. miała już charakter czerwonej księgi (Red Data Book), zawierającej ponad 33 tys. gat. roślin i blisko 6 tys. gat. zwierząt; w połowie lat 70. powrócono do list, sporządzanych wg kryteriów IUCN w wielu krajach, publikowanych w internecie; Wg CZERWONEJ LISTY 2004 zagrożonych wymarciem jest 7,2 tys. gat. zwierząt i 8,5 tys. gat. roślin. ze zwierząt najbardziej zagrożone są żółwie (42%), płazy (32%), ssaki (23%), ptaki (12%, m.in. wróble i szpaki); większość zagrożeń jest skutkiem aktywności gosp. człowieka bądź dotyczy stref ubóstwa prowadzącego do barbarzyńskiej eksploatacji lasów czy rejonów raf koralowych. Polska Czerwona Lista Zwierząt Ginących i Zagrożonych (2002) objęła 2769 gat. w tym blisko 79% owadów. Choroby i cierpienia uderzają w niektórych rejonach częściej niż w innych np. w Afryce będzie statystycznie więcej cierpienia i chorób niż w krajach Unii Europejskiej.Czy to sprawiedliwe? Zależy jak na to patrzeć moim zdaniem nie. A czemu jest to niesprawiedliwe? My jako kraje UE przez wieki rozwineliśmy, natomiast Afryka z małymi odstępstwami to grupy, pseudospołeczeństwa niezorganizowane od lat, a dzięki kolonizacji doszło tam do tworów pesudopaństwowych które lekko ogarniają terytorium kraju i tyle. Jedni się rozwijają a drudzy stoją w miejscu, tak to już jest. Jeden jest mądry a drugi głupi, jeden ładny a drugi brzydki, nie ma co tutaj mówić o sprawiedliwości. Wiatr wieje a deszcz pada, nie ma co się obrażać na naturalne procesy. Choroby i cierpienia uderzają w niektórych rejonach częściej niż w innych np. w Afryce będzie statystycznie więcej cierpienia i chorób niż w krajach Unii Europejskiej.Czy to sprawiedliwe? Zależy jak na to patrzeć moim zdaniem nie. Prześladowania są liczne na CAŁYM ŚWIECIE - ostatnio czytałem na ten temat artykuł w internecie. Byłem zszokowany zmasowaną skalą i metodami. Także w Krajach Unii Europejskiej, np. we Francji.. Nic już nie rozumiem. Chrześcijan nie da sie prześladować, bo oni miłością pokonują zło. No to kto jest prześladowany? Nikt kto jest słabszy, a podporządkuje się - prześladowany być nie może. No chyba że przez dewiantów, ale ich wykluczyć ze społeczności się nie da. Odnieście to do rodzin katolickich, w których są patologie. Kto jest tam prześladowany? Chrześcijanka, która podporządkuje sie katolikowi? A tego uczy ją Kościół. Czemu chcecie ratować ludzi w Indiach, a w Polsce nie? Dlaczego skazujecie chrześcijanki na cierpienia w katolickich zdegenerowanych rodzinach? Nie rozumiecie do czego doprowadziła ta religia? Każda kobieta jest Jezusem, bo niesie krzyż, a jej mąż katolik jest chroniony przez katolicką społeczność... Chrześcijanie w Indiach są mordowani całkowicie bezkarnie, przy biernej postawie społecznosci światowej. Jest to chyba jedna z ostatnich takich grup społecznych. Prześladowania są liczne na CAŁYM ŚWIECIE - ostatnio czytałem na ten temat artykuł w internecie. Byłem zszokowany zmasowaną skalą i metodami. Także w Krajach Unii Europejskiej, np. we Francji.. - Wbrew zapowiedziom dyżurnych autorytetów, takich jak Ryszard Petru, prof. Witold Orłowski, Leszek Balcerowicz, Jadwiga Staniszkis sprawa przedstawia się zgoła inaczej. Najpierw owe „autorytety” utrzymały, że żadnego kryzysu nie będzie, potem że ewentualnie w Stanach, a w Europie na pewno nie, a już w Polsce – wykluczone. Kilka miesięcy temu pani Staniszkis opublikowała w „Dzienniku” artykuł, w którym twierdziła, że amerykański system finansowo-gospodarczy ma ogromną przewagę nad Chinami, iż Chiny w ogóle nie liczą się w tym rozdaniu, są bardzo słabe, muszą przeprowadzić szereg refom, itd., itd. To pokazuje, jak ci ludzie często się mylą lub głoszą tezy na zamówienie. Podobnie, jak diagnozy analityków bankowych, pracujących na rzecz zagranicznych banków komercyjnych z pensjami 20-30 tys. zł miesięcznie, toteż mogą opowiadać dowolne bzdury. Zachęcali np. do kupowania akcji, „bo taniej nie będzie”, lokowania w fundusze inwestycyjne. Tymczasem jest taniej i będzie taniej. Mamy więc do czynienia z cenzurą, aby nie dopuścić, broń Boże, do poważnego myślenia społeczeństwa o kwestiach ekonomicznych, a jest o czym. Pamiętać bowiem trzeba, że w ostatnim roku ceny w Polsce rosły najszybciej w Europie,(...) Wzrost zharmonizowanego indeksu cen konsumenckich (HICP) wyniósł w Polsce w sierpniu 4,4% r/r wobec 4,5% w lipcu, podał we wtorek unijny urząd statystyczny Eurostat. Według szacunków Eurostatu, średnia inflacja HICP dla wszystkich 27 członków UE wyniosła w sierpniu 4,2% r/r wobec 4,4% miesiąc wcześniej. W strefie euro wskaźnik ten wyniósł w lipcu 3,8% r/r wobec 4,0% miesiąc wcześniej. Najniższą inflację w UE w ujęciu rocznym) zanotowały w sierpniu: Holandia (3,0%), Portugalia (3,1%) i Irlandia (3,2%). Najwyższy poziom wzrostu wskaźnika HICP miały: Łotwa (15,6%), Litwa (12,2%) i Bułgaria (11,8%). Według Głównego Urzędu Statystycznego (GUS), ceny towarów i usług konsumpcyjnych w sierpniu spadły o 0,4% porównaniu do poprzedniego miesiąca, natomiast w ujęciu rocznym inflacja wyniosła 4,8%. (ISB) skala drożyzny u nas jest gigantyczna. W wielu krajach Unii Europejskiej jest taniej niż w Polsce. Gdyby porównać tanie sieci supermarketów niemieckich i polskich, często tych samych właścicieli, to okaże się, że oprócz pieczywa w Polsce jest wszystko droższe. Na złotym bowiem zarabia się podwójnie: raz – na stałych podwyżkach stóp procentowych – czyli na wzroście oprocentowania papierów wartościowych, dwa – na aprecjacji waluty. Za zarobione złotówki kupuje się więcej dolarów i euro, które wywozi się zagranicę Powinien dostać Nobla za wynalezienie Ekonomicznego Perpetuum Mobile. Ku przestrodze: "- Rzym, stolica katolików niebawem stanie się islamska - wieszczył w miniony piątek w swoim kazaniu duchowny muzułmański, deputowany parlamentu palestyńskiego z terrorystycznej partii Hamas Yunis al-Astal. - Niebawem, jeśli Allah zechce, Rzym zostanie podbity, tak jak to stało się wcześniej z Konstantynopolem, co przewidział prorok Mahomet - zapowiadał Yunis al-Astal w kazaniu transmitowanym przez Al-Aqsa Tv. Podbój Rzymu ma być zwieńczeniem zwycięskiego marszu islamu przez Europę (także środkową i wschodnią) oraz obie Ameryki." ""Użyjemy waszej demokracji, aby ją zniszczyć. Przemodelujemy Wielką Brytanię na wzór islamu. Zamienimy Biblię na Koran. Nie pozwolimy na kolonizację naszych braci, inaczej Wielka Brytania zamieni się w drugą Bośnię" - mówi szejk Omar bin Bakri, mieszkający na stałe w Londynie. Kiedy europejska opinia publiczna koncentruje się na kryzysie konstytucyjnym, a europarlamentarzyści toczą spory o przyszły model Europy, łatwo można przeoczyć fakt, który w symboliczny sposób wskazuje na możliwą przyszłość starego kontynentu: w samej stolicy Unii Europejskiej, Brukseli, najbardziej popularnym imieniem, nadawanym nowonarodzonym dzieciom, jest Mohamed. „Europa w coraz większym stopniu jest jedną z prowincji islamu, kolonią islamu” - taką opinię na podstawie tego i innych faktów sformułowała w swojej ostatniej książce „Siła rozumu”, włoska dziennikarka Oriana Fallaci. Tymczasem trudno jest mówić o konkretnych liczbach, bowiem kraje europejskie nie rejestrują religii wyznawanej przez swoich obywateli. Oprócz tego duża część muzułmańskich emigrantów to nielegalni przybysze, bez oficjalnego pozwolenia na pobyt. Według demografów ONZ w krajach Unii Europejskiej już 5 procent mieszkańców to muzułmanie, co daje liczbę około 20 milionów osób, przy czym do roku 2020 liczba ma się podwoić. Zdając sobie sprawę z: szybkiego odchodzenia od chrześcijaństwa ludności Europy, z liczby napływu emigrantów, z wysokiej liczby narodzin muzułmańskich dzieci, a zarazem bardzo niskiego wskaźnika urodzeń wśród europejskich niemuzułmanek, można zgodzić się z profesorem Historii Bliskiego Wschodu Uniwersytetu Princeton, Bernardem Lewisem, według którego już pod koniec tego wieku Europa będzie w większości kontynetem zamieszkałym przez muzułmanów. Na czele europejskich krajów z największą liczbą muzułmanów znajduje się Francja, gdzie żyje ich około 6 milionów, co stanowi już 10 procent wszystkich mieszkańców kraju. Następne w kolei są Niemcy z 4,1 milionami muzułmanów i Wielka Brytania z 1,5 milionami obywateli. W Hiszpanii ma być ich około 800 tysięcy, przy czym posiadają tam oficjalnie zarejestrowanych 117 meczetów i domów modlitwy. We Francji i w Wielkiej Brytanii takich zarejestrowanych miejsc jest już około 1500. Muzułmanie w Europie w większości należą do ludności młodej wiekiem, biednej i bezrobotnej. Dla przykładu we Francji połowa bezrobotnych i ponad połowa więźniów to muzułmanie. Wszystko to stanowi doskonałe podłoże dla islamskich grup ekstremistycznych. Kiedy po atakach z 11 września tygodnik „Contrast” przeprowadził ankietę wśród muzułmańskiej ludności Holandii okazało się, że aż ponad połowa ankietowanych muzułmańskich Holendrów była z nich zadowolona." za ekumenizm.pl Narody Debatują Nad Pokerem Online Przedstawiciele niemieckich Landów spotkali się w zeszłym tygodniu by przedyskutować wprowadzenie zakazu gry w pokera online w całych Niemczech, a nie tylko w trzech Landach, jak to ma miejsce obecnie – przepisy takie obowiązują w Saksonii, Hesji i Bawarii. Raporty jednogłośnie donoszą, że jawny protekcjonizm jest podstawą rozwoju, tak jak to miało miejsce w pozostałych krajach; Landy te mają swoje własne sponsorowane przez rząd loterie i szukają możliwości odizolowania własnego źródła zysku w innych obszarach związanych z hazardem. Jednak tworzenie takich enklaw jest niezgodne z traktatami o wolnym handlu, których sygnatariuszami są kraje członkowskie Unii Europejskiej, a kraje, gdzie poker online jest zalegalizowany i uregulowany prawnie mają mocną pozycję do tego, by egzekwować wypełnianie postanowień tych umów. Kilka dużych firm oferujących internetowe usługi pokerowe zlokalizowanych jest w Wielkiej Brytanii i innych krajach Unii Europejskiej, takich jak Austria i Szwecja. W piątek poinformowano także, że kolejny członek Unii Europejskiej, Hiszpania, pójdzie śladami Włoch i zmniejszy restrykcje dotyczące hazardu online. Ostatnie postanowienie Włoch, by zamiast zakazywania zezwolić na granie w pokera za pośrednictwem Internetu, już ma swoje odzwierciedlenie w poprawie włoskich warunków ekonomicznych, a firmy takie jak Ladbrokes i William Hill mocno starają się uzyskać włoską licencję. Hiszpania ogłosiła właśnie, że zezwoli na hazard, ale tylko w określonych miejscach, a szczególne regulację będą się tyczyć hazardu online – licencje wydawane będą na 5 lat (z możliwością przedłużenia) i cały czas będą poddawane kontroli. Większość największych europejskich poker roomów ma zamiar podjąć starania o otrzymanie hiszpańskiej licencji. Regulacje Unii Europejskiej wykluczają istnienie sponsorowanych przez państwo loterii i restrykcyjnych strategii handlowych. W tym sensie, walka o kontrolę nad internetowym hazardem staje się zagrożeniem dla struktury traktatów członkowskich Unii Europejskiej. Żarki: Lasecki walczy z wiatrakami Właściciel zamku w Bobolicach Jarosław Lasecki skierował do przewodniczącej Rady Miasta Żarki pismo, które wprawiło radnych i burmistrza w zakłopotanie. Apeluje w nim, by radni nie godzili się na ewentualną budowę elektrowni wiatrowych. Były senator załączył materiały mające świadczyć o środowiskowej porażce tego typu przedsięwzięć. Apeluje do radnych o dokładną analizę zalet i wad umiejscawiania wiatraków na terenie gminy. "W ostatnich czasach pojawiło się w Polsce sporo informacji o elektrowniach wiatrowych. Niektóre źródła zachwalają ich skuteczność i konieczność stosowania, gdyż jest to energia odnawialna i przyjazna środowisku" - czytamy w piśmie przesłanym przez Laseckiego. "Nie do końca wszystkie te informacje są przejrzyste i zawierają sporo błędnych wniosków". Lasecki informuje radnych, że ostatnio pojawiło się w regionie częstochowskim wiele inicjatyw różnych firm, promujących budowę elektrowni wiatrowych na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Na jej odcinku zlokalizowanym w powiecie myszkowskim nie ma, co prawda, jeszcze tego typu budowli, lecz podobno rozważana jest budowa całych farm wiatraków. A jak dowodzi Lasecki, po okresie zachłyśnięcia się ideą budowy elektrowni wiatrowych, w wielu krajach Unii podchodzi się do tematu z dystansem. Twierdzi, że negatywny wpływ gigantycznych obiektów na środowisko naturalne jest oczywisty, a zeszpecenie krajobrazu skutkuje spadkiem wpływów i zahamowaniem rozwoju turystyki. A energii elektrycznej z wiatraków niewiele. Krzysztof Suliga - POLSKA Dziennik Zachodni *** I bardzo dobrze, potrzebne nam są naprawdę alternatywne źródła energii, jednak krajobraz zniszczyć bardzo łatwo. Już teraz popatrzcie ile jest miejsc gdzie przebiegają linie wysokiego napięcia, sterczą maszty przekaźnikowe, czy cudaczne rezydencje widoczne z kilku i więcej kilometrów. Choć z drugiej strony jakie w regionie mamy potencjalnie inne źródła energii? - na wodę nie ma co liczyć, zresztą budowanie czegokolwiek w pobliżu źródeł przyniesie jeszcze więcej szkód, - plantacje wierzby energetycznej, w niektórych miejscach całkiem realne, - kolektory solarne, przy odpowiedniej ekspozycji, ale to też raczej indywidualne, - geotermia, teoretycznie tak, praktycznie zbyt duże koszty... Obecnie, "jeśli potrzebuje tego firma" szef może nas zmusić do ośmiu godzin pracy extra. Wszystko wygląda na to, że od przyszłego będzie to nawet 25 godzin, a więc tygodniowo w pracy będziemy mogli spędzić nawet 65 godzin - pisze "Polska". Na wprowadzenie nowego prawa zgodziły się już rządy wszystkich krajów Unii. Obecnie podstawowy czas pracy w większości państw UE wynosi 40 godzin tygodniowo. Ale gdy wymaga tego firma, bo np., tak jak w branży budowlanej, gonią ją terminy, można go wydłużyć jeszcze o osiem godzin. Unia Europejska chce jednak od przyszłego roku wydłużyć dopuszczalny tygodniowy czas pracy w krajach członkowskich z 48 do 65 godzin. Nowe dyrektywy dają możliwość wydłużenia czasu pracy w jednym tygodniu, ale równocześnie zobowiązują pracodawcę do zmniejszenia poniżej 40 godzin w kolejnym lub udzielenia zatrudnionemu dni wolnych. Podstawowy obecnie obowiązujący przepis pozostaje bowiem bez zmian - pracownik bez dopłaty za nadgodziny może pracować tylko 160 godzin w miesiącu (cztery tygodnie średnio po 40 godzin). Kto i ile? Dziś dopuszczalny czas pracy we wszystkich krajach Unii, czyli także w Polsce, nie może przekroczyć 48 godzin tygodniowo. Jeśli jest dłuższy, a podwładny nie wyraził zgody na pracę po godzinach, to inspekcja pracy traktuje pracodawcę jak przestępcę i nakłada na niego 2 tys. zł kary. Natomiast dla pracodawców recydywistów, którzy permanentnie wykorzystują pracowników, prawo przewiduje nawet 30 tys. zł kary. Obecnie minimalny czas pracy w Europie wynosi 40 godzin tygodniowo. Jednak Holendrzy pracują 38 godz. w tygodniu, a Brytyjczycy 39,5 godz. Zaś 35-godzinny czas pracy Francuzów, jest właściwie fikcją, bo i tak większość pracowników bierze nadgodziny. Prezydent Nicolas Sarkozy zapowiada, że usunie martwy przepis. Polska ma jak na razie bardzo złe doświadczenia z unijnym prawem o czasie pracy. Klauzula wydłużająca czas pracy powyżej 48 godzin (tzw. opt-out) już obowiązuje od 1 stycznia. Dotyczy tylko lekarzy. Wielu z nich w zamian za zgodę w nagłych wypadkach na dłuższą pracę zażądało podwyżek pensji nieraz o kilka tysięcy złotych miesięcznie. mkg/sk I Ja uważam ze wcale nie jest tak źle jak wieszczy to nam nasz kolega z Kobylnicy. Faktem niestety jest to ze młodzi ludzie odchodzą z miasta w poszukiwaniu lepszego życia -ale nie jest to tylko i wyłącznie widoczne w Słupsku. Tak dzieje się w całym kraju i jest to normalne zjawisko -dokładnie tak samo wyglądały pierwsze lata po przyjeciu do Unii w krajach takich jak Irlandia,Hiszpania czy Portugalia . Młodzi dotąd będą zamieniać Polskę na Anglię dokąd będą istniały duże dysproporcje płacowe miedzy naszymi krajami [czyli jeszcze ze 20 lat ] Co do meritum to faktycznie Słupskowi potrzeba prawdziwego starego miasta-i nie chodzi tutaj już tylko o to jak będzie ono wyglądało -raczej chodzi o zagospodarowanie terenu .Na starówce powinny być kawiarenki ,ekskluzywne sklepiki ,kwiaciarnie itp a nie lumpeksy i sklepy z marchewką . Pytanie tylko czy władze miasta potrafią coś z tym zrobić -ja już w sumie straciłem nadzieję na zmiane wizerunku starówki Generalnie jednak przyszłośc widzę raczej świetlaną -powstaje kilka firm w strefie i martwić raczej się trzeba o to czy znajdą chętnych do pracy u siebie. Wizerunek miasta systematycznie się zmienia i musze tutaj z całą stanowczością stwierdzić że na tle innych miast w kraju [a sporo ich odwiedzam] Słupsk jest miastem stosunkowo zadbanym i czystym . Faktycznie potrzeba kilku nowych ulic i remontów starych [Grunwaldzka,Chrobrego itd] Ale sprawy chyba idą w dobrym kierunku. Szkoda mi tylko lotniska -bo po za gadaniem nic się nie dzieje i jak tak dalej bedzie to za dwa lata będzie można tam tylko pastwisko zorganizować Amnestia maturalna ośmiesza polską edukację. Amnestia maturalna, którą proponuje minister edukacji narodowej, ośmiesza, zdaniem wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego (ZNP), Janiny Jury, polski system edukacji i spowoduje niepotrzebne problemy. "Dziwi mnie, że minister Roman Giertych, chociaż jest prawnikiem, proponuje wprowadzenie prawa, które spowoduje negatywne konsekwencje administracyjne i prawne. Amnestia maturalna spowoduje komplikacje w systemie krutacji na studia, mogą pojawić się kłopoty w uznawaniu polskich matur w innych krajach Unii Europejskiej" - podkreśliła Jura. Więcej: http://wiadomosci.onet.pl/1365931,11,item.html Polacy budują dobrobyt Anglii Każdego dnia z Polski wyjeżdża kilkuset doskonale wykształconych specjalistów! Swe talenty i wiedzę, zdobytą ciężką pracą w kraju, oddają Brytyjczykom. Za to otrzymują nie tylko dobre wynagrodzenie, ale i uznanie Wyspiarzy. Nie bez powodu - pisze dzisiejszy "Fakt". Dzięki otwarciu się Wielkiej Brytanii na pracowników m.in. z Polski angielska gospodarka przegania pozostałe kraje dawnej Unii Europejskiej. - Tylko przez pierwszych kilka miesięcy Polacy wypracowali ponad pół miliona funtów. Niemal wszystkie te pieniądze pozostały w Anglii, gdzie mieszkają, chodzą na zakupy i do kawiarni - mówi Andrzej Sadowski, ekonomista c Centrum im. Adama Smitha. Podkreśla, że obecnie nie można nawet ocenić wkładu naszych rodaków w rozwój gospodarczy na Wyspach Przez dwa naszej obecności w UE Polskę opuściły dwa miliony ludzi. To tak, jakby wyjechali wszyscy mieszkańcy Warszawy i okolic. - Każda decyzja o wyjeździe jest pełna dramatyzmu i desperacji. Nawet najlepszy chleb na obczyźnie ma gorzki posmak. Mimo to lekarze wyjeżdżają, bo na Zachodzie można utrzymać rodzinę oraz znaleźć czas na dokształcanie i odpoczynek - tłumaczy prof. Leon Drobnik, ordynator poznańskiej Kliniki Anestezjologii. W kraju zaczyna brakować lekarzy niektórych specjalności, pielęgniarek. A jak tak dalej pójdzie, trudno będzie znaleźć informatyków, bankierów, czy menedżerów - ostrzega "Fakt". Pracować w Polsce czy za granicą? Mira Wszelaka, "Puls Biznesu" Nie wiadomo, czy to powód do radości, czy raczej do niepokoju. Coraz większa liczba polskich obywateli udaje się za pracą do krajów, które bez ograniczeń otworzyły rynki pracy. Największym zainteresowaniem cieszą się oczywiście Wielka Brytania i Irlandia, choć ostatnio wzrosła też popularność Szwecji, do której wyjeżdżają głównie mieszkańcy Polski Północnej. Mimo oporu związków zawodowych kolejne kraje, jak choćby Francja, otwierają poszczególne sektory. Do otwierania swoich rynków pracy namawia opornych Bruksela. W specjalnym raporcie Komisja Europejska rekomenduje państwom dokładne przeanalizowanie, czy utrzymywanie restrykcji jest konieczne, w świetle sytuacji ich rynków pracy. Bruksela podkreśla, że trzy kraje, które zdecydowały się na otwarcie, odnotowały duży wzrost gospodarczy, spadek bezrobocia, wzrost poziomu zatrudnienia. Pracownicy z nowych krajów członkowskich pomogli tam w zaspokojeniu potrzeb rynku pracy i przyczynili się do osiągnięcia lepszych wyników gospodarczych. Trudno mówić o konkretnych liczbach, ale np. swój wysoki wzrost gospodarczy (4,6 proc. PKB) Irlandia osiągnęła dzięki wzrostowi popytu wewnętrznego, który należy przypisać m.in. przekraczającej już 3 proc. populacji zamieszkujących tam Polaków. W pozostałych krajach, które nie zdecydowały się na otwarcie swych rynków KE dostrzegła m.in. wyższy poziom pracy w szarej strefie. Pamiętajmy, że gospodarka to przede wszystkim ludzie. To ci najbardziej aktywni, którzy nie znaleźli miejsca w kraju, zdecydowali się na wyjazd. Otwarcie granic dla obywateli ze Wschodu niczego nie rozwiąże. Ukraińcy czy Białorusini będą bowiem tak samo dyskryminowani przez państwo. Jedynym rozwiązaniem jest radykalne zmiejszenie akcyzy na pracę w postaci jej kosztów - podkreśla Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. Okazuje się że jednak Polacy to nie tylko lenie i złodzieje okradający swych wspaniałomyslnych pracodwaców w kraju ( jak to stwierdził jeden z forumowiczów w innym temacie na forum) ale też i doskonali ,cenieni pracownicy którzy za dobrą płacę odpłacają dobrą pracą. Coś się boję że za parę miesięcy nie będzie kim obsadzać nowych lumpeksów ! http://kiosk.onet.pl/art....1200721&KAT=241 "[...] Każdego roku na drogach państw Unii ginie 40 tys. ludzi, a 1,7 mln zostaje rannych – wynika z raportu opracowanego przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. W tym samym dokumencie czytamy, że zagrożenie śmiercią w wypadku drogowym jest u nas dwukrotnie większe niż w innych krajach UE, prawdopodobieństwo zaś śmierci uczestnika wypadku – aż cztery razy wyższe. Na 100 wypadków w Polsce ginie aż 11 osób, co daje nam pierwsze miejsce w Europie. Na Węgrzech na 100 wypadków śmierć ponosi siedem osób, w Czechach – pięć. W Niemczech, gdzie jeździ trzy razy więcej aut niż u nas, na 100 wypadków ginie... jedna osoba. [...]" Co to jest Child Benefit? Child benefit jest zasiłkiem rodzinnym. Przyznawany jest: • niezależnie od zarobków i wkładów osobie odpowiedzialnej za dziecko lub młodą osobę, • na każde dziecko lub młodą osobę (do 20go roku życia), która spełnia odpowiednie warunki. Kto jest uprawniony do Child Benefit? Jesteś uprawniony, jeśli: • jesteś odpowiedzialny za dziecko lub osobę dorosłą, która mieszka z tobą lub bierzesz udział w kosztach jej utrzymania w kwocie równej child benefit, • masz uregulowany status rezydentalny (tzn. przebywasz w U.K legalnie), • dziecko lub młoda osoba przebywa w U.K lub w innych krajach Unii Europejskiej), • prawidłowo wypełnisz aplikację (poprawnie wpiszesz dane), • posiadasz National Insurance Number (NIN) lub dostarczysz informacje potrzebne do jego wydania. Obywatele krajów należących do Unii Europejskiej mieszkający w UK mogą dostać child benefit dla dziecka, które mieszka w jednym z krajów Unii innym niż UK. Nie możesz tylko pobierać zasiłku rodzinnego w innych krajach Unii (w tym w Polsce), oraz musisz mieć zatrudnienie w UK. Child Benefit możesz otrzymać także na dziecko; • które pracuje i jednocześnie kontynuje naukę w pełnym wymiarze godzin (tzw. full-time education). Tego typu zaświadczenie powinna wydać szkoła, do której uczęszcza dziecko. Na kogo przysługuje Child Benefit? DZIECKO • osoba poniżej 16 roku życia MŁODA OSOBA • osoba w wieku 16-20 lat, • ucząca się w pełnym wymiarze godzin lub • uczęszczająca na kurs “full time” (nauka nie może się rozpocząć po 19 roku życia). Kiedy Child Benefit sie kończy? Child Benefit się kończy: • jeśli dziecko skończyło 16 lat i ukończyło naukę lub szkolenie w pełnym wymiarze ( full-time), • jesli młoda osoba skończyła 20 lat. Kraje Unii Europejskiej Możesz być uprawniony do uzyskania UK Child Benefitu w innych niż UK krajach Unii Europejskiej, jeśli jesteś obywatelem jednego z tych krajów i jesteś w jednej z poniższych sytuacji: • wyjechałeś z UK do innych krajów Unii do pracy, ale kontynuujesz płacenie National Insurance Contribution Class 1 (pracownicy) lub Class 2 (samozatrudnieni), • otrzymujesz emeryturę lub inny benefit (np.: benefit dla niepełnosprawnych lub zasiłek dla bezrobotnych), • jesteś małżonkiem, wdową lub innym pozostałym przy życiu członkiem rodziny obywatela pochodzącego z UE. Gdzie zdobyć formularz – Child Benefit pack? • Child Benefit pack, może dostać matka po urodzeniu dziecka w szpialu dzwoniąc do lokalnego biura “Child Benefit Office”, • ściągnąć HMRC ze strony internetowej - www.hmrc.gov.uk/childbenefit Formularz można wypełnić i wysłać do Child Benefit Office bez opłat pocztowych lub wypełnić online. Jakie dokumenty są potrzebne? • Ubiegający się o Child Benefit powinien dołączyć akt urodzenia lub akt adopcyjny dziecka lub młodej osoby, na którą będzie zasiłek przyznawany. Jeśli tego nie zrobi proces może zostać opóżniony. • Jeśli zdobycie aktu urodzenia jest trudne lub niemożliwe, ubiegający powinien skontaktować się z lokalnym HM Revenue, z lokalnym Benefit Office lub Jobcentre Plus i wytłumaczyć sytuację. • National Insurance Number lub: jeśli go nie posiadasz, powinieneś złożyć wniosek o jego wydanie. Akt urodzenia powinien zostać zwrócony w ciągu paru dni (jeśli nie zostanie zwrócony: trzeba skontaktować się z Child Benefit Office). Kiedy zwrócić sie o Child Benefit? • Powinieneś w ciągu 3 miesięcy od momentu uprawnienia zwrócić się o wydanie Child Benefit. Możesz żądać wypłaty benefitu do trzech miesięcy wstecz bez podawania przyczyny. Decyzja w sprawie Child Benefit Child Benefit Office powinien przysłać Ci list z decyzją, że jesteś uprawiniony do otrzymania Child Benefit, w jakiej kwocie, i od kiedy zasiłek będzie wypłacany. Do decyzji będzie załączona informacja o sposobie wypłacania zasiłku. Możesz zwrocić się o pełne uzasadnienie decyzji z powołaniem sie na podstawę prawną w ciągu miesiąca (jaka to podstawa prawna?). Jeśli nie będziesz zgadzał się z decyzją, możesz poprosić o jej zweryfikowanie. Powinieneś to zrobić w ciągu miesiąca od daty jej otrzymania. Jeśli dezycja zostanie zmieniona, Child Benefit Office przyśle nową. Jeśli nie- otrzymasz wyjaśnienie dlaczego. Możesz także wnieść w ciagu miesiąca apelację od decyzji. Child Benefit Office ( Washington) PO Box 1 Newcastle upon Tyne NE88 1AA Tel: 0845 302 1444 (Anglia, Walia i Szkocja) e-mail: child.benefit@ir.gsi.gov.uk strona internetowa: www.hmrc.gov.uk/childbenefit Lekarze rezydenci: o co walczymy? Mam do Was serdeczną prośbę. Otóż, chciałbym byśmy sporządzili listę (według chronologii celów), szeregującą postulaty lekarzy rezydentów! Myślę, że żeby realnie walczyć o coś konkretnego, powinniśmy zacząć od 5 najważniejszych, tak by się na samym początku nie rozdrabniać. Dlatego też proszę Was o przesyłanie swoich propozycji (może być do mnie na priva: al-mufat@wp.pl lub na Forum Młodych Medyków: http://health.groups.yaho...odych_medykow/) i będziemy ją wspólnie sporządzać. Lista ta posłuży nam za podstawę do dalszych działań i na tych punktach się skoncentrujemy i zastanowimy, jak dalej je wdrażać w życie. To, co na pewno musi być podstawą to, jaki jest dokładnie status prawny rezydenta? Mam prośbę także o informacje odnośnie naszych odpowiedników w innych krajach Unii Europejskiej. Jak tam (jeśli są) są finansowani i traktowani lekarze rezydenci? Jak to wygląda prawnie? Pozdrawiam i zachęcam do działania, Czarek Szary ============================================ lek. Cezary Szary FORUM MŁODYCH MEDYKÓW: http://health.groups.yaho...lodych_medykow/ Zapisz się na FORUM MM: forum_mlodych_medykow-subscribe@yahoogroups.com e-mail prywatny: al-mufat@wp.pl http://serwisy.gazeta.pl/...86,3454187.html "Absolwenci medycyny stażują za granicą Marzena Kasperska 30-06-2006 , ostatnia aktualizacja 30-06-2006 19:01 Prawie 30 spośród 170 tegorocznych absolwentów wrocławskiej medycyny wyjedzie głównie do Anglii i Niemiec na podyplomowe staże. Większość z nich nie wróci Jeszcze w zeszłym roku na takie staże wyjeżdżało zaledwie po dwóch-trzech absolwentów polskich uczelni medycznych. Teraz ta liczba zdecydowanie wzrosła. Studenci kończący naukę mówią, że za granicę wybiera się co piąty z nich. - Zagraniczne staże to najpopularniejszy temat rozmów szóstego roku - mówi Paweł Sadowski, wiceprzewodniczący samorządu studenckiego AM we Wrocławiu. Sadowski uważa, że coraz więcej najmłodszych lekarzy będzie emigrować, bo w kraju nie ma dla nich perspektyw. Dotąd do pracy w krajach Unii Europejskiej wyjeżdżali lekarze po stażu podyplomowym, zdanym egzaminie państwowym i ze specjalizacją. Na podyplomowe staże do Anglii, Niemiec, a także Austrii i Szwajcarii wyjeżdżają najzdolniejsi, najbardziej przedsiębiorczy 24-latkowie tuż po studiach. Wyjazdy ułatwia fakt, że w Wielkiej Brytanii po raz pierwszy ruszył internetowy system naboru na staże. Do londyńskiego szpitala wyjadą wkrótce Piotr i Aleksandra Niewińscy z Wrocławia. Na razie bez 1,5-rocznej córki. Formalności załatwiali przez internet. Podczas dwuletniego stażu dostaną na rękę po 1800 funtów (w kraju dostaliby po ok. 1300 zł brutto). Szpital zapewni im mieszkanie i część posiłków. Piotr: - Czeka mnie ciężka praca, ale to dobrze, bo już na stażu będę samodzielnie pracował. Piotr jest jednym z najlepszych studentów na roku. Chce być kardiologiem. Wie, że w Londynie specjalizację zrobi bez kłopotu. Liczy się z tym, że do Polski już nie wróci. Do Szwajcarii wyjeżdża także Małgorzata Rekowska. Zanim dostała zaproszenia z tamtejszych szpitali w Herisau i Bernie, wysłała pocztą elektroniczną oferty do blisko 50 placówek. Chce być okulistką. W Szwajcarii zarobi na czysto ok. 1000 franków. - Umiem się szybko adaptować, pewnie zostanę tam dłużej - przewiduje. Rzecznik ministra zdrowia Paweł Trzciński tak komentuje stażowe wyjazdy absolwentów medycyny: - Jedną z korzyści obecności Polski w UE jest swobodny przepływ osób. Doświadczenia innych krajów pokazują, że część młodych ludzi wraca. Lepiej, by lekarze wyjeżdżali tuż po studiach, a nie po stażu i specjalizacji. Wykształcenie jednego lekarza kosztuje budżet państwa ok. 180 tys. złotych." CZEŚĆ, CO SĄDZICIE O TYM ARTYKULE,CZY RZECZYWIŚCIE Z DNIEM WSTĄPIENIA DO UNI LEKARZE ZACZNĄ EMIGROWAĆ ZA GODNĄ PŁACĄ. A CZY WY BĘDĄC OBECNIE STUDENTAMI JUŻ PLANUJECIE WYJAZD PO DYPLOMIE ? POZDRAWIAM Lekarze wyjadą do Uni? Iwona Hajnosz 26-02-2004, ostatnia aktualizacja 25-02-2004 19:48 Tysiące lekarzy może wyjechać z Polski, żeby pracować w krajach Unii Europejskiej. Wielu już się szykuje W najbliższych latach w krajach UE zwolni się nawet 60 tys. etatów dla lekarzy. Dlaczego? Bo zmienione - zgodnie z unijną dyrektywą - prawo pracy zabrania lekarzom pracować dłużej niż 48 godzin w tygodniu. - Niemcy szacują, że tylko u nich zabraknie od 16 do 25 tys. medyków - mówi Adam Kozierkiewicz, autor przygotowanego na zlecenie Naczelnej Izby Lekarskiej raportu opisującego, jak będzie zmieniał się rynek pracy lekarzy po wejściu Polski. - Od maja dyplomy polskich uczelni medycznych będą uznawane w UE. Język też nie jest barierą - pisze Kozierkiewicz. - W populacji pomiędzy 25. a 35. rokiem życia może wyjechać z Polski według moich wyliczeń jedna trzecia praktykujących lekarzy, czyli około dziesięciu tysięcy osób - alarmuje Kozierkiewicz. - W Polsce po studiach medycznych dostaje się marne grosze. Nic dziwnego, że u nas dwa najpopularniejsze języki obce to norweski i szwedzki - mówi Fabian Urban z samorządu studenckiego szczecińskiej Akademii Medycznej. - Uczą się ich studenci już pierwszych lat, bo przymierzają się do wyjazdu na północ. - A od nas na Zachód - dodaje Wojtek Homola z samorządu studenckiego wrocławskiej AM. - W Cottbus można bez problemu zrobić specjalizację np. z ginekologii, co we Wrocławiu graniczy z cudem - mówi. Wrocławscy studenci po praktykach w niemieckich szpitalach w Görlitz i właśnie Cottbus często dostają propozycję pracy w Niemczech. Lekarzy z dyplomami skłaniają do wyjazdu trudności w dostępnie do specjalizacji. Interną, chirurgią czy ginekologią rządzą u nas układy rodzinno-towarzyskie, przez które trudno się przebić. Do tego dochodzi frustracja z powodu niskich wynagrodzeń. - Ponad połowa absolwentów stażu podyplomowego, czyli tysiąc lekarzy rocznie, jest odcięta od możliwości wchodzenia na drogę specjalizacji. No i jeszcze chaos w ochronie zdrowia i brak perspektyw na rychłą zmianę sytuacji - wylicza Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej. Spodziewany exodus lekarzy to nie tylko problem Polski. Prawie jedna trzecia litewskich lekarzy deklaruje chęć podjęcia pracy za granicą po wstąpieniu tego kraju do Unii Europejskiej - informował ostatnio serwis internetowy Medycyna Praktyczna. W badaniu przeprowadzonym na zlecenie litewskiego ministerstwa zdrowia 61 proc. lekarzy kształcących się i 27 proc. praktykujących wyraziło chęć wyjazdu za granicę. Większość, podobnie jak Polacy, wybiera się do Niemiec, Wielkiej Brytanii i krajów skandynawskich. Litewski resort zdrowia chce więc przez kilka kolejnych lat podnosić lekarzom płace, co roku o 10 proc. Obecnie średnie wynagrodzenie miesięczne to 405 euro brutto. Groźba wyjazdu tak wielu lekarzy skłoniła też władze do zwiększenia o 10 proc. naboru studentów na kierunki medyczne. Co na to polskie ministerstwo? Nic. - Nie obserwuje się masowej migracji lekarzy - mówi Agnieszka Gołąbek, rzecznik prasowy resortu zdrowia. Liczba lekarzy na 1000 pacjentów kraj/rok 2000 Finlandia 3,1 Francja 3,3 Norwegia 2,9 Wielka Brytania 1,8 USA 2,8 Niemcy 3,6 Polska 2,2 za: "System Wartościowania Pracy Lekarzy", raport Adama Kozierkiewicza na zlecenie Naczelnej Izby Lekarskiej Wynagrodzenie lekarzy w przeliczeniu na złote Finlandia 213 420 Francja 222 979 Norwegia 177 799 Wielka Brytania 301 188 USA 556 000 Niemcy 181 583 Polska 29 064 za: "System Wartościowania Pracy Lekarzy", raport Adama Kozierkiewicza na zlecenie Naczelnej Izby Lekarskiej Cóż może w tym nowym 2009 roku rzeczywiście będzie normalnie. Wiesz, mam taką nadzieję. Według mnie będzie to naprawdę przełomowy rok. Także dla sieci komórkowych, może w końcu Era skończy swój żywot. Cóż miejmy taką nadzieję. Wg mnie pierwszą gwiazdką świadczącą o nadchodzących poważnych zmianach jest dość agresywna kampania reklamowa Heyah. Wg mnie ich oferta to strzał w dziesiątkę, 44 gr do wszystkich przy założeniach że ma się znajomych w krajach Unii Europejskiej to na prawdę idealna oferta. I miejmy nadzieję że Wielka Trójca również pójdzie za ciosem i zacznie walczyć o umocnienie swojej pozycji na rynku. Plus wprowadził dla użytkowników korzystających z taryfy Simplus promocję "Roaming na Lato". W okresie promocji, która trwa od 16. lipca do odwołania, użytkownicy mogą aktywować i korzystać z usługi "Roaming na Lato" umożliwiającej tańsze połączenia głosowe oraz SMS-y w roamingu w krajach Unii Europejskiej oraz Norwegii, Islandii i Liechtensteinie. W ramach usługi opłata za minutę połączenia głosowego wychodzącego w roamingu wynosi 1,40 zł, opłata za minutę połączenia głosowego odebranego w Roamingu - 0,70 zł, a opłata za SMS wysłany w roamingu - 1 zł Opłaty za połączenia głosowe naliczane są w wysokości 1/2 stawki za minutę połączenia za każde rozpoczęte 30 sekund połączenia. Opłata aktywacyjna wynosi 6 zł. Aby aktywować usługę "Roaming na Lato" należy mieć aktywną usługę roamingu, dodatni stan konta, a następnie wybrać z klawiatury krótki kod *101*11*12# i zatwierdzić przyciskiem "zadzwoń". Usługę deaktywuje się kodem *101*00*12#, a jej stan można sprawdzić poprzez *100# Mam tez drugie pytanie, otóz jak to jest w innych krajach Unii, czy tam tez jest podobna losowość?? Oj różnie - różniście jest. Danii w sieci Teila (czy jakoś tak) powinno działać proste wybieranie, a nie działa. Czy jest mi ktoś w stanie udzielic informacji na moje pytanie. Otoz sprawa dotyczy roamingu w Niemczech. Po zalogowaniu sie do T-mobile jest kwestia zupelnie losową który sposob wykonywania połączeń zadziała. Raz działa wybieranie za pomocu kodu *123*0048nrtel# a innym razei tylko za pomocą kierunkowego. Mocno mnie to zastanawia od czego jest to zależne, zwłaszcza ze tel jest zalogowany wyłącznie do T-mobile. Mam tez drugie pytanie, otóz jak to jest w innych krajach Unii, czy tam tez jest podobna losowość?? W centrum Warszawy (głównie z powodu nadajników radiowych i TV dużej mocy na PKiN) są przekroczone normy, na wyższych piętrach nawet znacznie i jakoś ludzie żyją... Stacje bazowe telefonii komórkowej w Polsce muszą spełniać normy które są aż 10-krotnie bardziej surowe niż w pozostałych krajach Unii Europejskiej Nadrzędnym celem Poczty Polskiej jest osiągnięcie pełnej satysfakcji Klientów korzystających z usług pocztowych, poprzez stałe podnoszenie ich jakości. Dlatego przyjmując normy obowiązujące w krajach Unii Europejskiej - Poczta Polska wdrożyła z dniem 1 lipca 2002 nowe standardy doręczania przesyłek listowych w obrocie krajowym i zagranicznym. Podstawowym kryterium podziału przesyłek listowych jest teraz szybkość doręczania przesyłek, a nie ich zawartość - czyli masz możliwość wyboru jakości świadczonych usług. Ustawa z dnia 18 marca 2004r. Prawo pocztowe z późniejszymi zmianami mówi, że: Art. 48a.1. Operator publiczny obowiązany jest doręczać przesyłki listowe przyjęte do przemieszczenia i doręczenia w ramach powszechnej usługi pocztowej: nie później niż w 4 dniu po dniu nadania - w przypadku przesyłki listowej najszybszej kategorii nie później niż w 6 dniu po dniu nadania - w przypadku przesyłki niebędącej przesyłką najszybszej kategorii Przesyłki listowe niebędące przesyłkami listowymi najszybszej kategorii D+3 85% D+5 97% W całym okresie przeprowadzonego badania, tj. 20.11.2006 - 31.03.2007 r. uzyskano wskaźniki ogólnopolskie dla przesyłek ekonomicznych: 66,78%, a dla przesyłek priorytetowych: 64,71%. Natomiast tylko w okresie I kwartału br. (tj. 01.01.2007 - 31.03.2007 r.) uzyskane wskaźniki wyniosły odpowiednio: dla przesyłek ekonomicznych: 69,73%, a dla przesyłek priorytetowych: 63,09%. A we wszystkim dla mnie naistotniejsze jest to ze ja nawet nie pasuje do tych wynikow kontrolnych - jestem jednym wielkim bledem statystycznym - osobiscie nie pamietam przesylki ktora by spelniala te standarty (od kilku lat korespondecja z wawy wedruje do mnie bite 10-14 dni, o korespondecji typu bank,kredyty nie wspomne - bez wzgledu czy to nadane w suwalkach czy w moim miescie ), a kompletna porazka to paczka z niemiec potrafila lezec 2 tygodnie na poczcie - zero awizo, ponaglen itp. Czy po prawie wszystkie listy polecone musze osobiscie sie fatygowac na poczte? Paranoja. Pisalem z pelna swiadomoscia oftopowania - pokornie przyjme kare A odnsonie przesylek i oczekiwania - Nadzieja zawsze gasnie statnia Euro 2012: organizujemy mistrzostwa!!! Polska i Ukraina zorganizują mistrzostwa Europy w 2012 roku - zdecydował w środę w Cardiff Komitet Wykonawczy Europejskiej Unii Piłkarskiej. Kandydatura Polski i Ukrainy zwyciężyła w pierwszej turze głosowania, otrzymując osiem głosów. W finałowym etapie selekcji kandydatura polsko-ukraińska została oceniona wyżej niż oferty włoska oraz chorwacko-węgierska. Polska i Ukraina po raz pierwszy w historii będą gospodarzami finałów mistrzostw Europy. 12 członków Komitetu Wykonawczego UEFA zebrało się o godzinie 10.00 rano, aby rozpocząć głosowanie. O wyborze decydowali: prezydent Unii Michel Platini (Francja), Wiaczesław Kołoskow (Rosja), Joseph Mifsud (Malta), Senes Erzik (Turcja), Angel Maria Villar Llona (Hiszpania), Per Ravn Omdal (Norwegia), Geoffrey Thompson (Anglia), Gerhard Mayer-Volfelder (Niemcy), Mathieu Sprengers (Holandia), Gilberto Madail (Portugalia), Mircea Sandu (Rumunia) i Marios Lefkaritis (Cypr). Głosu nie mogło oddać dwóch członków KW - Franco Carraro (Włochy) i Hrihorij Surkis (Ukraina), bowiem ich kraje były kandydatami. Głosowanie miało przebiegać maksymalnie w dwóch turach. Aby było ważne, w sali obrad musiało być kworum - co najmniej ośmiu członków Komitetu. W pierwszej turze każdy miał jeden głos i jeśli któraś z kandydatur uzyskała absolutną większość (50 procent plus 1), wówczas zostawała zwycięzcą głosowania. Tak właśnie się stało w Cardiff, gdzie Polska z Ukrainą otrzymały osiem głosów. Cztery dostały Włochy, a kandydatura chorwacko-węgierska ani jednego. Druga tura nie była już potrzebna. Ceremonia ogłoszenia gospodarza rozpoczęła się o godzinie 11.30. Rozpoczął ja rzecznik William Gaillard, który najpierw zapowiedział krótki film, przypominający wszystkie trzy kandydatury. Potem na mównicę wyszedł prezydent UEFA Michel Platini, który najpierw wyraził solidarność z przeżywającym kłopoty zdrowotne Diego Maradoną, a następnie otworzył kopertę ze zwycięzcą głosowania. "Organizatorem Euro-2012 zostaje Polska i Ukraina" - ogłosił Platini. Po nim krótko przemawiali prezesi narodowych federacji piłkarskich Polski i Ukrainy. "Nie potrafię wyrazić uczuć, które mną targają - mówił Hryhorij Surkis - poświęciliśmy całe serce, aby dostać te mistrzostwa. Dziękuję wszystkim, którzy oddali na nas głosy." "85 milionów ludzi w Polsce i na Ukrainie czeka na te mistrzostwa - powiedział Michał Listkiewicz - wreszcie turniej ten zagości u nas. Prezydenci obu krajów zapewnili, że zrobimy wszystko, aby te mistrzostwa dobrze zorganizować. Do zobaczenia w Polsce i na Ukrainie w 2012 roku." Przebywający w Cardiff minister sportu Tomasz Lipiec podkreślił ogromną odpowiedzialność, jaka spoczywa na organizatorach turnieju. "Czeka nas ogrom pracy, wszyscy zdają sobie sprawę, ile trzeba będzie zrobić" - mówił Lipiec. Polsko-ukraińską kandydaturę wspierał mocno trener piłkarskiej reprezentacji Polski Leo Beenhakker, który także był w Cardiff podczas ogłaszania gospodarza. "To bardzo wiele znaczy dla futbolu w tych krajach - mówił Holender - to jest dokładnie to, czego potrzebuje polska i ukraińska piłka nożna. Powstaną nowe stadiony, boiska treningowe, a to jest bardzo potrzebne." Członków KW UEFA do polsko-ukraińskiej kandydatury gorącą przekonywała także członek Polskiego Komitetu Olimpijskiego Irena Szewińska. "Nasza oferta była najlepsza, to ogromna satysfakcja. Będą wybudowane nowe stadiony, które przecież po mistrzostwach zostaną. Nasi zawodnicy grać będą u siebie, nasi kibice będą kibicować u siebie. To wpływanie na zwiększenie popularyzacji w naszych krajach sportu, nie tylko piłki nożnej." Do organizacji finałów piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 roku w Polsce i na Ukrainie przygotowywanych ma być 12 stadionów. We wniosku drugiej fazy rywalizacji o Euro-2012 znalazło się osiem miast podstawowych, które organizować będą mecze Euro-2012. W Polsce taką rolę pełnić będą Warszawa, Poznań, Wrocław i Gdańsk, na Ukrainie - Donieck, Kijów, Lwów i Dniepropietrowsk. Jako miasta dodatkowe wpisane zostały Chorzów, Kraków i Odessa, a jako stadion dodatkowy umieszczono drugi obiekt piłkarski w Doniecku. Uważam że dzieki temu ruszy się troszke Polska gospodarka i wreszcie bedziemy miec przynajmniej kilka stadionów z prawdziwego zdarzenia Co Wy myslicie na temat tych mistrzostw? Czy poradzimy sobie z organizacją takiej imprezy? Wiem że są dostępne w wielu krajach Unii mnie się też dziwne wydało jak znajomy mi mówił że mogą być problemy ,ponoć sprzedawca coś mu tłumaczył ze że u nich też nie działają telefony np. przywiezione do Włoch z Niemiec ale w czym dokładnie rzecz to nie zrozumiał .A ja sam gdzieś na forum czytałem że telefon przywieziony z Francji do Polski też nie bardzo chcą u nas poprzwnie działać. telefon z niemiec podłacza sie do linii na skrajnych pinach RJ11 tj piny 2-5 u nas w Polsce na piny 2-3 http://www.elektrotech.info/viewforum.php?f=106 i raczej to samo dotyczy podłaczenia aparatu we Włoszech -moga być problemy z dzwonkiem-sygnalizacji czestotliwość ale w miare łatwo to jest obejsc Wiem że są dostępne w wielu krajach Unii mnie się też dziwne wydało jak znajomy mi mówił że mogą być problemy ,ponoć sprzedawca coś mu tłumaczył ze że u nich też nie działają telefony np. przywiezione do Włoch z Niemiec ale w czym dokładnie rzecz to nie zrozumiał .A ja sam gdzieś na forum czytałem że telefon przywieziony z Francji do Polski też nie bardzo chcą u nas poprzwnie działać. http://foltynkubicka.salon24.pl/456900.html "Pilecki: sprawa honoru Czy logo frakcji jest ważniejsze niż Godło Rzeczpospolitej? Czyli o głosowaniu w sprawie Rotmistrza Witolda Pileckiego. Wielokrotnie twierdziłam, iż polscy posłowie do Parlamentu Europejskiego potrafią, w sprawach ważnych dla Polski, zakopać partyjne podziały i wspólnie walczyć o ważne dla Polski cele. Nie ukrywam, iż świadomość tego faktu była dla mnie ważna. Byłam z tego powodu dumna. Do niedawna… Obywatele zarzucają politykom, że ci nie dotrzymują danego słowa. W wielu krajach opowiadane są mniej lub bardziej zabawne dowcipy o politykach, którym przez pomyłkę zdarzyło się dotrzymać słowa. Jak dotąd podchodziłam do tego typu stwierdzeń jak do każdego innego stereotypu. Oczywiście jest w tym ziarno prawdy, niemniej takie generalizowanie jest naiwne i krzywdzące, przez co nie uchodzi ludziom na pewnym poziomie. Teraz jednak, po głosowaniu nad moimi poprawkami, dotyczącymi ustanowienia rocznicy śmierci Rotmistrza Witolda Pileckiego dniem Walki Bohaterów z Totalitaryzmami widzę, iż bardzo często deklaracje, zarówno publiczne, jak i te składane w zupełnie prywatnych rozmowach przez kolegów parlamentarzystów, nie warte były energii wydatkowanej na poruszanie szczękami. Zaledwie kilkoro spośród polskich posłów do parlamentu Europejskiego nie zrzeszonych w Grupie Unii na Rzecz Europy Narodów zagłosowało za uczczeniem pamięci wybitnego Polaka. Człowieka, który w poświęceniu dla wielu narodów dobrowolnie wszedł do piekła na ziemi, jakim był obóz zagłady Auschwitz. W późniejszych wypowiedziach prasowych posłowie Kaczmarek i Rosati, którzy poparli poprawki, twierdzili, iż wielu posłów zagłosowało przeciw ze względu na toczącą się w Polsce dyskusję, dotyczącą przeszłości Lecha Wałęsy. (patrz: Pilecki w cieniu sporu o Lecha Walęsę >>) Panowie wybaczą, ale dawno nie słyszałam o czymś równie irracjonalnym. Prawda jest natomiast taka, iż zagłosowali według instrukcji grupy politycznej, choć mieli świadomość, że nie grożą im za to żadne konsekwencje ze strony swoich frakcji. Z parlamentarzystów należących do PO wyłamali się tylko Małgorzata Handzlik i Filip Kaczmarek, na lewicy Dariusz Rosati i Bogdan Golik. Najwyraźniej inni wyżej cenili logo frakcji w której zasiadają, niż Godło z Orłem Białym, którym pośmiertnie odznaczony został Rotmistrz Pilecki. Co ciekawe, za upamiętnieniem rotmistrza było wielu posłów z np. Wielkiej Brytanii – a przecież oni również dostali wytyczne grupy... Chciałabym jeszcze raz podziękować wszystkim, którzy poparli moją inicjatywę i mam nadzieję, że wykażą się większą chęcią do współpracy w przyszłości – bo w kwestii Rotmistrza Pileckiego jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia… P.S. klikając na ten link można zapoznać się ze szczegółowymi wynikami głosowań. " To istotne przemówienie, ale z punktu widzenia przyszłości zjednoczonej podobno Europy, bardziej istotna była reakcja z jaką się ono spotkało. W trakcie przemówienia głowy państwa które aktualnie przewodniczy Unii, ludzie którzy w swoich krajach zostali wybrani aby je godnie reprezentować w Parlamencie Europejskim, zaczęli wychodzić z sali. O Ich intelektualnej mizerii i politycznej głupocie świadczy to, że najprawdopodobniej, a raczej na pewno nie mieli w tym momencie świadomości, że swoim postępowaniem potwierdzają tylko diagnozy i wnioski czeskiego prezydenta Vaclava Klausa. Poprzez swoją manifestację, po raz kolejny potwierdzili też to, że naczelną zasadą podczas rozstrzygania sporów, czy niwelowania różnic występujących pomiędzy poszczególnymi państwami Unii, jest wywieranie brutalnej presji, nie zaś rzeczowy dialog i kompromis. I z tego punktu widzenia, wizyta i wystąpienie czeskiego prezydenta w Brukseli, przyniosło kolejny bardzo czytelny sygnał, dla zwolenników struktury organizacyjnej Unii jako Europy ojczyzn. Czyli krótko rzecz biorąc - kolejny punkt dla nas. Marek Radomski - Rada Oddziałowa SW - Jelenia Góra. Libertas Polska Profil O sobie LIBERTAS to pierwszy ogólnoeuropejski ruch społeczno-polityczny, który w 27 krajach Unii Europejskiej prowadzi kampanię za referendum w sprawie Traktatu Lizbońskiego. Ruch LIBERTAS powstał w Irlandii, gdzie wydatnie przyczynił się do odrzucenia przez Irlandczyków Konstytucji Europejskiej, pod zmienioną nazwą Traktatu Lizbońskiego. LIBERTAS opowiada się za Europą suwerennych państw oraz efektywną ich współpracą na zasadach dobrowolności oraz demokratycznej kontroli w ramach Wspólnoty Europejskiej. Tylko LIBERTAS chce silnej i prawdziwie demokratycznej Europy - rządzonej nie przez odseparowanych od problemów zwykłych ludzi biurokratów i elity władzy, ale Europy - uwzględniającej głos obywateli państw suwerennych oraz ich rodzin i wspólnot lokalnych i narodowych. Wierzymy, że Europa ma potencjał i poprzez lepsze nią zarządzanie może stać się znowu światowym liderem. LIBERTAS to nowa wizja Europy. Silnej, demokratycznej wspólnoty wolnych ludzi i państw. Przyłącz się do NAS! Czym się aktualnie zajmuję Jeśli chcesz otrzymywać maile z najnowszymi informacjami o ruchu Libertas napisz wiadomość na newsletter.libertas@gmail.com. Relacja z konferencji prezentującej pomysły Libertas na walkę z kryzysem: http://biznes.onet.pl/0,1914609,wiadomosci.html http://www.niezalezna.pl/article/show/id/13977 PODPOWIADAMY DONALDOWI TUSKOWI Grzegorz Wierzchołowski, Niezalezna.pl, 02-01-2009 15:20 Referendum dotyczące euro się nie odbędzie, gdyż niemożliwe jest sformułowanie odpowiedniego pytania w tej sprawie – twierdzi Donald Tusk. Przypominamy więc, jak brzmiały pytania w euroreferendach w Danii i Szwecji, i jak po kilku latach od odrzucenia euro funkcjonują tamtejsze gospodarki. W sylwestrowym wywiadzie udzielonym „Dziennikowi” premier Donald Tusk powiedział, że ani on, ani „Kaczyński z Gosiewskim” (prezes PiS zdementował te słowa), nie są w stanie wymyślić pytania w referendum nad wprowadzeniem euro. Skoro więc pytanie dotyczące nowej waluty jest nie do sformułowania, żadne referendum w tej sprawie nie wchodzi w grę – skonkludował szef polskiego rządu. Jak pytali Duńczycy i Szwedzi W ostatnich kilku latach odbyły się już jednak dwa narodowe referenda dotyczące przyjęcia euro: w Danii (2000 r.) i w Szwecji (2003 r.). O dziwo – Skandynawowie, w przeciwieństwie do Donalda Tuska, nie mieli żadnych problemów z ułożeniem właściwych pytań w głosowaniach. Jeśli chodzi o Danię, to w tamtejszym referendum trzeba było odpowiedzieć „tak” lub „nie” na pytanie, czy Duńczycy powinni uczestniczyć w trzecim etapie Unii Gospodarczej i Walutowej (UGiW), zastępując duńską koronę walutą euro. Ponad 53 proc. głosujących dało odpowiedź negatywną, co przy 46 proc. głosów na „tak” przesądziło o odrzuceniu europejskiej waluty. Politycy szwedzcy, którzy referendum w sprawie euro przeprowadzili trzy lata później, sformułowali kwestię będącą przedmiotem głosowania jeszcze prościej. Zapytali mianowicie obywateli, czy uważają, iż euro powinno być w Szwecji obowiązującą walutą. Wynik referendum, mimo usilnej propagandy polityków (od socjalistów po chadeków) i większości mediów, był jednak jeszcze „gorszy” niż w Danii: przeciw euro opowiedziało się aż 56 proc. Szwedów, podczas gdy „za” było jedynie 42 proc. Dlaczego w polskim referendum nie można byłoby ułożyć równie prostych pytań jak w krajach skandynawskich? Przeszkód prawnych nie ma, naiwnością też byłoby sądzić, że Donald Tusk nie słyszał o głosowaniach w Danii i w Szwecji. Wszystko wskazuje więc na to, że premier – mówiąc o niemożliwości sformułowania pytania referendalnego – skłamał ze strachu przed „nierozsądną” decyzją obywateli. Jak jasno wynika bowiem z ostatnich sondaży – polskie społeczeństwo jest sceptyczne wobec euro. Według badań zleconych przez tygodnik „Polityka”, aż 34 proc. Polaków w ogóle nie chce przyjęcia wspólnej europejskiej waluty, a 37 proc. uważa, iż z wprowadzaniem euro w Polsce nie należy się spieszyć. W ślady Skandynawii Tymczasem rząd PO-PSL – jeśli nie liczyć stanowczej deklaracji narzucenia euro drogą parlamentarną – nie reaguje na te obawy w żaden sposób i dalej prowadzi kampanię propagandową na rzecz nowego pieniądza. Polega ona głównie na straszeniu Polaków powstaniem „Unii dwóch prędkości” oraz widmem recesji, rzekomo nieuchronnej w razie wstrzymania prac nad przyjęciem euro. Warto więc przypomnieć, że w identyczny sposób manipulowano w swoim czasie właśnie Duńczykami i Szwedami. Tuż przed referendum w Danii w 2000 r. znana międzynarodowa firma konsultingowa McKinsey zachwalała Duńczykom „walutę ponadnarodową”, powołując się na sukces gospodarczy... Argentyny (trzy lata później sztywne związanie peso z kursem dolara doprowadziło ten kraj do całkowitej zapaści); po głosowaniu zaś media ostrzegały, że ten mały kraj zwolni tempo rozwoju, a z głosem Duńczyków „nikt nie będzie się liczył” („Gazeta Wyborcza”, 30 IX 2000). Oczywiście nic takiego nie miało miejsca: Dania wcale nie jest unijnym outsiderem i ma obecnie o wiele lepsze wskaźniki gospodarcze niż kraje strefy euro (m.in. 5-krotnie mniejsze bezrobocie niż Niemcy). Szwedom groził z kolei sam szef Komisji Europejskiej – Romano Prodi. Zaraz po ogłoszeniu wyników referendum stwierdził on, że po odrzuceniu euro Sztokholm „straci w UE wpływy”. Mimo tych kasandrycznych wizji Szwecja wpływów nie straciła i radzi sobie z ogólnoeuropejską recesją znacznie lepiej niż Włochy czy Francja. A ostatnie sondaże (z listopada 2008 r.) jasno wskazują, że przeciwnicy eurowaluty wciąż mają wśród Szwedów przewagę nad jej zwolennikami. http://drugpolicy.pl Strona "Stowarzyszenia Dla Racjonalnej i Efektywnej Polityki Narkotykowej KANABA", zajmującego się adwokacją stosowania bardziej racjonalnych europejskich alternatyw w miejsce amerykańskiego modelu „Wojny z narkotykami”, obowiązującego obecnie w Polsce. http://www.wolnekonopie.pl/ Strona "Marszu ku Wyzwoleniu Konopi", który jest corocznym wydarzeniem i odbywa sie w 400 miastach na Ziemi. W roku 2007 m.in. w 192 stolicach w tym Warszawie. Manifestacje zaczynaja sie na poczatku maja i trwaja przez caly miesiac kroczac od miasta do miasta. http://hyperreal.info/node/9065 Dziesiątki artykułów związanych z legalizacją - na Hyperreal-u http://www.encod.org/ ENCOD - to europejska sieć organizacji NGO i obywateli, która twierdzi, że bieżąca polityka międzynarodowa dotycząca narkotyków jest nieefektywna, gdyż zamiast skutków pozytywnych, a więc redukcji spożycia narkotyków twardych, przynosi wiele zła i powoduje jedynie wzrost kryminalizacji chorych, zmniejszając ich szansę na wyleczenie. Polskie organizacje należące do ENCOD to Stowarzyszenie na rzecz racjonalnej i efektywnej polityki narkotykowej Kanaba i Ośrodek terapii uzależnień Monar Kraków, oraz Gazeta na temat Konopi Spliff. http://www.cannabis-clubs.eu/ Cannabis Social Club (w skrócie CSC) są inicjatywami ENCODu zmierzającymi do umożliwienia legalnego zdobycia oraz skonsumowania marihuany i haszyszu bez zmiany istniejącego prawa. Organizacja oraz forma jest różna dla poszczególnych krajów. W tej chwili CSC działają w Belgii oraz Hiszpanii. Prowadzone są jednak działania mające na celu utworzenie ich w innych krajach Unii Europejskiej. UE jeszcze nie gotowa na legalne konopie w całej Wspólnocie http://hyperreal.info/enc...ej_wspolnocie_0 (Warszawa, 31.01.2007) Doroczne badanie Eurobarometer 2006 obejmujące wszystkie kraje Członkowskie Unii Europejskiej zostało w tym roku znacznie poszerzone tematycznie i uwzględniło między innymi pytanie na temat polityki narkotykowej. Jednakże tą kwestię sprowadzono do jednego wieloznacznego pytania – „Czy konsumpcja konopi na własny użytek powinna zostać zalegalizowana w całej Unii Europejskiej?”. Średnia ilość pozytywnych odpowiedzi w całej Wspólnocie wynosi 26%. Polska znalazła się na trzecim od końca miejscu z 11% odpowiedzi pozytywnych, wyprzedzając tylko tradycyjnie prohibicyjne kraje skandynawskie. Najwięcej mieszkańców Holandii (49%), Hiszpanii (40%), Wielkiej Brytanii (32%) oraz Republiki Czeskiej (32%) chciało by, aby konsumpcja konopi była zalegalizowana w całej Unii Europejskiej. Zwracamy uwagę, iż pytanie to jest bardzo ogólnikowe i nie wyczerpuje zupełnie tematu polityki narkotykowej. Nie wiemy, czy autorom, a co za tym idzie - respondentom, chodziło o model Holenderski – czyli popularne ‘coffeshopy’, czy posiadanie na własny użytek, a może uprawę na własny użytek? Istnieje wiele modeli, od legalizacji – uregulowanie prawne, przez dekryminalizację – czyli wyjęcie z kodeksu karnego danego czynu, po depenalizację – czyli utrzymanie statusu przestępstwa, ale nie karanie go. Dodatkowo, badanie to dotyczyło poglądu mieszkańców danego kraju, na to, czy zmiany w prawie powinny objąć całą Unię Europejską, a nie tylko ich kraj. O tym, że bardziej szczegółowe pytania wpływają na wyniki badań, najlepiej może świadczyć badanie z lutego 2005 odnoszące się do tego czy i w jaki sposób karać użytkowników narkotyków. 9% dorosłych Polaków chciało za posiadanie narkotyków wrzucać do więzienia, 12% było całkowicie przeciwnych karaniu, 24% chciało leczyć zamiast karać uzależnionych, 13% kierować ich na program edukacyjny, a 31% chciało prac społecznych zamiast kary. „Temat polityki narkotykowej nie wyczerpuje się na tym pytaniu i nie powinno ono być interpretowane jako zamknięcie dyskusji na ten temat. Historia nie raz pokazała, iż to mniejszość, lepiej znająca temat, ma rację. Badanie to pokazuje jednak, jak bardzo potrzebna jest w naszym kraju poważna debata o narkotykach” – powiedział Artur Radosz, Koordynator Stowarzyszenia dla Racjonalnej i Efektywnej Polityki Narkotykowej KANABA. Unia Europejska, jako całość, nie jest jeszcze gotowa na legalizację konopi, Europa jest w tej sprawie bardzo podzielona. Nie znaczy to, iż w indywidualnych krajach to nie nastąpi. Nie znamy także odpowiedzi, na wiele innych pytań – jak dla przykładu, czy Europejczycy chcą karać za posiadanie narkotyków i jeśli tak, to w jaki sposób? Raport z pierwszych rezultatów badania Eurobarometer Sory, że nie na temat, Retro, czy jesteś może gdzieś w krajach unii ???? bllleeee istnieja wiadomosci na boku ! nie ten cyt Sory, że nie na temat, Retro, czy jesteś może gdzieś w krajach unii ???? Srebrne radiowozy Przez najbliższe trzy lata Policja ma kupić około 5-6 tys. nowych samochodów osobowych - radiowozów i nieoznakowanych. Nie będą to auta w kolorze blue, ale srebrne. I będą lśniły. Pojazdy te mają być zamawiane u producenta, który wygra przetarg, a nie - jak dotąd - u poszczególnych dilerów różnych marek. Znacznie obniży się więc cena aut i rozwiążą się problemy z serwisem, dzięki uzyskaniu autoryzacji, wyposażeniu i szkoleniu mechaników policyjnych stacji obsługi. Policja będzie mogła zażyczyć sobie wszystkiego, co tylko będzie potrzebne i przydatne zmotoryzowanym funkcjonariuszom. - To idealny moment, aby zmienić kolorystykę pojazdów oznakowanych - mówi nadkom. Tomasz Kowalczyk, p.o. zastępcy dyrektora Biura Logistyki Policji KGP. - W 2008 r. prawdopodobnie przeprowadzimy wymianę umundurowania oraz spodziewamy się pierwszej partii nowych pojazdów w Policji, gdyż w tym roku ma być rozstrzygnięty przetarg. Zmieniając ich kolor, osiągniemy jeszcze większy efekt unowocześnienia, usprawnienia i poprawy estetycznego wizerunku naszej formacji. To tzw. aspekt społeczny. TO SIĘ OPŁACI Ważniejszy jest jednak aspekt ekonomiczny. Dotychczas użytkowane radiowozy nie będą przemalowywane. Zmiana barw dotyczyć będzie tylko nowych aut, które od razu zostaną zamówione w kolorze srebrnym. Samochody będą oznakowane pasem folii barwy niebieskiej, odblaskowej, z dodatkowymi prostokątnymi elementami białej folii odblaskowej, umieszczonymi na górnej i dolnej krawędzi pasa. Odblaskowy napis POLICJA barwy białej będzie widniał po obu stronach pojazdu na niebieskim pasie wyróżniającym. Podobnie na pokrywie silnika oraz z tyłu (w zależności od rodzaju pojazdu sedan, hatchback, combi, miniwan itp.). Wprowadzenie folii odblaskowej spowoduje, że radiowozy będą lepiej widoczne, zwłaszcza nocą. Producenci folii dają wieloletnią gwarancję. Oznacza to, że kiedy zdejmie się ją nie później niż po określonym terminie, nie będzie żadnych śladów i ubytków na lakierze. Kierownictwo BLP KGP chce raz na zawsze skończyć z użytkowaniem 10- czy 15-letnich samochodów w Policji. Kupowane obecnie po czterech latach eksploatacji mają trafiać do Agencji Mienia Wojskowego, która, po zdjęciu z nich folii, sprzeda je za 40 procent wartości. Załóżmy więc, że Policja kupi samochody warte na rynku 75 tys. zł za sztukę. Kupując nie u dilera, a u producenta, zapłaci po około 60 tys. zł. Po czterech latach sprzeda je po 30 tys. i, dokładając drugie tyle, znów kupi nowe, warte 75 tys. zł. Chyba się opłaca? Nie mówiąc już o tym, że samochody starsze niż czteroletnie nie powinny być używane jako radiowozy. W krajach Unii Europejskiej jest to wręcz nie do pomyślenia. SREBRNY UNIJNY Skoro już o UE mowa, należy przytoczyć trzeci aspekt - międzynarodowy. W Europie tylko polscy policjanci mają niebieskie radiowozy. Niemcy, Austriacy jeżdżą już dziś srebrnymi z niebieskimi pasami i białymi napisami POLIZEI. Podobnie Duńczycy, Brytyjczycy i Chorwaci. Pozostałe policje mają najczęściej auta białe, a Rumuni są w trakcie przemalowywania na srebrne, ponieważ w przyszłości wszystkie kraje Unii Europejskiej mają mieć radiowozy w tym kolorze, aby po przekroczeniu granic żaden kierowca nie miał wątpliwości, z kim ma do czynienia. Pomysł ten zaakceptował już Konrad Kornatowski, nowy komendant główny Policji. Teraz BLP czeka na wydanie stosownego rozporządzenia przez Ministerstwo Transportu. Co o tym myślicie? Powiedz to tym orędownikom pokoju spod znaku lewicy europejskiej Właśnie o tych miłośnikach pokoju i propagatorach humanitaryzmu myślałem. Robal ma rację, działania UE (zwłaszcza kilku krajów tzw "starej Unii") w kwestii zwalczania międzynarodowego terroryzmu, sprawiają wrażenie działań tchórzy oraz dupoliza bandytów, to jakiś chocholi taniec lewaków obrazonych dla zasady (bycia anty) na USA (vide absurdalne działania KE w.s. więzień CIA w kilku europejskich krajach). UE powinna ścisle współpracować politycznie, wywiadowczo i militarnie z USA przeciwko międzynarodowemu terroryzmowi, mamy wspólne cele, wspólne zagrożenia, nie może być sytuacji obrażania się i wyrażania niezadowolenia na działania USA wobec bandytów. To niepoważne... Ach, a ja szukałem jakiegoś głębszego ukrytego sensu w twojej wypowiedzi. Co do szkoły to się zgadzam w całej rozciągłości. Do dziś pamiętam definicję pojęcia "funkcja" w matematyce... Celem AW za czasów Moskwy był demontaż, poluzowanie układów społeczno-państwowych w krajach, gdzie u władzy nie było komunistów, względnie socjalistów z poparciem Moskwy. Np. Volkoff podaje, że we Francji Trybunał Bezpieczeństwa Państwa skazał na więzienie agenta wpływu złapanego za rękę. Jak tylko socjalista Mitterand został prezydentem, natychmiast tamtego ułaskawił. Ten sam Volkoff został obśmiany przez Le Mond, z okazji wydania swojej książki Montaż. Dodam dla porządku, że Le Mond jest takim francuskim odpowiednikiem Gazety Wyborczej. Pojęcie wywierania wpływu jest szerokie. Trudno tu mówić o swych podejrzeniach, zwłaszcza gdy się człowiek tym interesuje, a nie zajmuje zawodowo. Co do manipulacji. Nie przeprowadzono referendum w sprawie konstytucji europejskiej, która miała stworzyć byt prawny Unię Europejską. Za to wszędzi słyszysz, że Polska wstąpiła do Unii Europejskiej. Czy to przypadek czy świadome działanie? Niech wspomnę już o takiej logomachii rodem Wyborczej jak: "Jak nie UE to co?". Przemilczmy fakt, czy powinniśmy wstępować do tworu, potocznie zwanego UE - to sprawa wtórna w tym momencie. Istotne jest to, czy była w mediach rzetelna informacja czy manipulacja. Moim zdaniem była manipulacja. Inny przykład medialnej manipulacji. W programie przed referendum akcesyjnym red. Kwiatkowski dopuścił do głosu prof. Modzelewskiego - byłego wiceministra finansów itd, itp. Jak Modzelewski zaczął tylko mówić, że księgowe koszty przystąpienia do UE są niepoliczalne (albo niepoliczone), Kwiatkowski natychmiast mu przerwał, mówiąc, że zaraz będzie druga runda, którą przygotowano dla ekspertów. Modzelewski milczał już przez większą część programu. Nie twierdzę, że red. Kwiatkowski to agent wpływu, ale takie moderowanie programem daje do myślenia. Przecież wiadomo, że rozmowa o pieniądzach jest zawsze niebezpieczna. PAP / 2006-05-16 Rząd przyjął we wtorek projekt ustawy o paszportach, który rozszerza liczbę zabezpieczeń dokumentu o dane biometryczne jego posiadacza. Dodatkowe zabezpieczenia, w postaci odcisków palców i wizerunku twarzy (tęczówki oka i profilu twarzy), mają umożliwić bezbłędną identyfikację właściciela paszportu. Projekt ustawy o dokumentach paszportowych został przedłożony przez ministra spraw wewnętrznych i administracji. Dostosowuje on polskie prawo do standardów obowiązujących w krajach Unii Europejskiej. W komunikacie Centrum Informacyjnego Rządu przesłanym we wtorek wyjaśniono, że obowiązek umieszczania w paszporcie danych biometrycznych oznacza, że nie będzie można wpisywać dzieci do paszportów rodziców. Dzieciom do 13 r. życia będą wydawane paszporty tymczasowe na okres pięciu lat. Piątek, 6 stycznia 2006 W UE napad na bank co 90 minut Co 90 minut w Unii Europejskiej dochodzi do napadu na bank - pisze "Financial Times" i podkreśla, że wzrasta też brutalność rabunków. Dotychczas banki za główne ryzyko w swej działalności uważały przerost przepisów, niewypłacalność kredytobiorców czy załamanie się rynków giełdowych - podkreśla gazeta. Jednak - jak wskazuje dziennik - raport Stowarzyszenia Banków Europejskich (FBE) jasno stwierdza, że tradycyjne zagrożenie, takie jak napad rabunkowy, nadal uważane jest za istotne. Najbardziej niepokojącym odkryciem zaznaczonym w raporcie, według "FT", jest brutalność napastników, którzy coraz częściej posługują się ładunkami wybuchowymi albo porywają pracowników banków. Niepokój wzbudza, według autorów raportu, wzrost i intensywność przemocy w atakach na zabezpieczone konwoje, w których biorą udział "zorganizowane gangi działające ponad granicami, (używając) wszelkich możliwych środków, w tym broni ciężkiej i materiałów wybuchowych". W cytowanym przez dziennik raporcie podkreśla się, że poziom przemocy będzie wzrastał. FBE wskazuje, że w 2004 roku w 25 krajach Unii Europejskiej oraz Szwajcarii, Norwegii i Islandii dokonano 5.864 napadów na banki - nieco więcej niż w r. 2003. W sumie skradziono 96,6 mln euro, o 19 procent mniej niż w 2003 roku. Raport nie uwzględnia jednak napadu na bank w Irlandii Północnej z grudnia 2004 roku, kiedy to rabusie skradli 26,5 mln funtów (ponad 38 mln euro). Raport dzieli też napastników na dwie kategorie: dobrze przygotowanych, często stosujących skrajną przemoc zawodowców, których celem są wielkie pieniądze, oraz amatorów, których satysfakcjonuje mniejszy łup. (mn) Źródło www.wp.pl JA napewno nie kupię wersji polskiej. Popełniłem ten błąd w przypadku Anniversary i szczerze żałuję. Napisów nie da się wyłączyć a Dziecię mnie wkurza jak mało co. Dlatego zrobię to tak samo jak w przypadku TR Legend i kupię oryginałkę w niemczecha albo gdzieś w krajach Unii gdzie nie będzie strachu, że wersja przetłumaczona może być skopana (bo Cenegę stać tylko na skopanie, co już udowodnili w przypadku Assassin's Creed'a). A że Tomb Raider Underworld najwyraźniej będzie wielką rzeczą, nie zamierzam jej sobie psuć poprzez polskiego wydawcę... Już lepiej spolszczony był S.T.A.L.K.E.R. z fajowym lektorem... Tak. Masz rację. Ja również kupiłam polskie wydanie TRA i była wielka dupa (przepraszam z góry za wyrażenie). Tak samo kupiłam TR: The Last Revelation w polskiej wersji, to nie dośc, że był okropny lektor Lary, to się co chwilę gra zacinała i ładowała od początku levela. Kiedy już miałam tego dośc, to kupiłam oryginalną i była wporządku. Nic się nie zacinało. : 14-09-2008, 18:25 Porównujesz pirata TLR do orygilnalnego TRA? JA napewno nie kupię wersji polskiej. Popełniłem ten błąd w przypadku Anniversary i szczerze żałuję. Napisów nie da się wyłączyć a Dziecię mnie wkurza jak mało co. Dlatego zrobię to tak samo jak w przypadku TR Legend i kupię oryginałkę w niemczecha albo gdzieś w krajach Unii gdzie nie będzie strachu, że wersja przetłumaczona może być skopana (bo Cenegę stać tylko na skopanie, co już udowodnili w przypadku Assassin's Creed'a). A że Tomb Raider Underworld najwyraźniej będzie wielką rzeczą, nie zamierzam jej sobie psuć poprzez polskiego wydawcę... Już lepiej spolszczony był S.T.A.L.K.E.R. z fajowym lektorem... Po wczorajszym pseudoorędziu pseudoprezydenta, który własciwie jest marionetką (tylko sznurki wczoraj zamaskowali) i dzisiejszej konferencji prasowej miłosnika odwracania kota (kotów) ogonem, stwerdzam, że tych oszołomów nalezy jak najszybciej zamknąc w psychiatryku Eeee tam. Odczep się od prezydenta wszystkich polaków z wyjątkiem gejów, niekatolików, internautów, amatorów porno, piwka, dziadów oraz małp w czerwonym. Ech... Poruszacie temat bardzo ważny, bo zamieszanie wokół traktatu takim niewątpliwie jest, ale, jak to niestety często bywa, nie przedstawiacie żadnych argumentów. Gdzieś w centrum wszystkiego jest Traktat Lizboński, za którego przyjęciem są wszystkie partie w sejmie. Spór toczy się o Kartę Praw Podstawowych, czy właściwie jej część poświęconą sprawom takim jak roszczenia niemieckie i śluby homoseksualne, a właściwie o sposób zachowania ustępstw od niej. PiS proponuje zapisać to w ustawie, która po ratyfikacji traktatu i tak będzie mogła być uchylona przez UE, bo takie uprawienia organy Unii w myśl traktatu będą miały (tak, prawo Unii będzie ważniejsze od polskiego!). O co więc chodzi PiSowi? Odpowiedź jest dla mnie oczywista. Wszystkie partie w sejmie są prounijne, a PiS traci poparcie i chce zyskać przychylność nieco umiarkowanych i konserwatywnych euroentuzjastów. Oczywiście robi ich w balona, ale ma poparcie mediów, które nie powiedzą, co dokładnie polskie władze chcą ratyfikować, a nie posądzałbym przeciętnego zwolennika PiS (zresztą LiD, PO i PSL też) o przeczytanie eurokonstytucji. Pozwoliłem sobie użyć terminu "eurokonstytucja", bo znaczących zmian jej względem w Traktacie Lizbońskim nie ma, a europejscy politycy i twórcy obu tekstów wprost mówią, że zmiany są kosmetyczne. Oczywiście w mediach mówi się, że to dwa zupełnie inne teksty, bo Unia miała problem z procentami. W referendach we Francji i Holandii większością głosów odrzucono konstytucję europejską. Wiadomo było, że w innych krajach UE może być podobnie, więc zaprzestano pytania społeczeństwa o opinię i postanowiono wprowadzić ten dokument tylnimi drzwiami pod nazwą Traktatu Reformującego (Lizboński to nazwa funkcjonująca w mediach, a nie oficjalnie), by został on ratyfikowany przez parlamenty. Pan premier Tusk wprost mówi, że boi się referendum w Polsce, bo mogłoby ono dać zły wynik. Jak to się ma do podawanych wszędzie wyników poparcia około 60-80%, przy eurosceptykach nie przekraczających 20%? No chyba że pan premier czerpie wyniki z portali prawicowych albo wie o czymś, o czym nie wie Wyborcza i TVN24 . Tak wracamy do PiSu, który jest najbardziej eurosceptyczą patią w parlamencie, choć jest niemal całkowicie prounijny. Co więc z eurosceptykami? Kto ich reprezentuje we władzach? Czemu ta część społeczeństwa licząca między 20% a 60% jest dyskryminowana w mediach i we władzach każdego szczebla? Zamieszczam jeszcze linki do debaty na temat przyjęcia Traktatu Lizbońskiego pomiędzy Markiem Saryusz-Wolskim (to nie ten Saryusz-Wolski, ciekawe, jakby on wypadł w debacie) i Januszem Korwinem-Mikke: -część pierwsza -część druga Kto Was bardziej przekonał? Na samym początku nadmienię, iż celowo umieściłam owy post w temacie uroczystości... Słyszałyście o tym drogie koleżanki, że nadchodzący rok szkolny ma zostać uznany ROKIEM PRZEDSZKOLAKA? Rok 2008/2009 ma zostać ogłoszony Rokiem Przedszkolaka. Jak zaznacza MEN, w Polsce tylko około 44 procent dzieci uczęszcza do przedszkoli. Jest to najniższy wskaźnik w krajach Unii Europejskiej. Jeszcze gorzej jest na wsiach, gdzie tylko 21 procent dzieci chodzi do przedszkoli. MEN chce, by za kilka lat średnia w Polsce wyniosła około 60-70 procent, a na wsiach około 40 procent. Stąd też moje pytanie - co planujecie w związku z tym? Może jakieś ekstra uroczystości? Mnie na pierwszą myśl nasunęła się wielka impreza - festyn na zakończenie roku i wydanie książeczki o przedszkolu - pisanej i ilustrowanej przez dzieci... Muszę się z tą myślą przespać i pewnie jeszcze kilka pomysłów do września znajdę . Trzeba nad tym pomyśleć. Będę śledziła ten temat, ponieważ jeszcze nic nie planowałam. Rok 2008/2009 ma zostać ogłoszony Rokiem Przedszkolaka. Jak zaznacza MEN, w Polsce tylko około 44 procent dzieci uczęszcza do przedszkoli. Jest to najniższy wskaźnik w krajach Unii Europejskiej. Jeszcze gorzej jest na wsiach, gdzie tylko 21 procent dzieci chodzi do przedszkoli. MEN chce, by za kilka lat średnia w Polsce wyniosła około 60-70 procent, a na wsiach około 40 procent. Stąd też moje pytanie - co planujecie w związku z tym? Może jakieś ekstra uroczystości? Mnie na pierwszą myśl nasunęła się wielka impreza - festyn na zakończenie roku i wydanie książeczki o przedszkolu - pisanej i ilustrowanej przez dzieci... Muszę się z tą myślą przespać i pewnie jeszcze kilka pomysłów do września znajdę . Zbliża się koniec e-dyskryminacji? Komisja Europejska planuje radykalną reformę europejskiego rynku internetowego. Ucieszą się z niej m.in. Polacy, którzy nie mogą kupować muzyki w sklepie iTunes. - W Unii Europejskiej prawa konsumenta nie powinny zależeć od tego, gdzie firma albo strona internetowa działa. Narodowe granice nie powinny komplikować życia europejskim konsumentom, kiedy chcą kupić książkę lub muzykę przez internet - mówi "Gazecie" unijna komisarz ds. społeczeństwa informacyjnego Viviane Reding. To właśnie Reding udało się zreformować rynek telekomunikacyjny (m.in. wprowadzić tańsze stawki za rozmowy komórkowe w roamingu). Teraz chce zreformować handel online, tak, żeby naprawdę zaczęły obowiązywać na nim zasady jednolitego rynku. Jak dowiedziała się "Gazeta", plan przedstawi we wtorek w Strasburgu wraz z komisarz Megleną Kunevą odpowiedzialną za sprawy konsumenckie. Ów plan to lista ośmiu spraw, w których powinny zainterweniować unijne instytucje. Jedną z nich jest kwestia ograniczeń terytorialnych przy sprzedaży m.in. muzyki i filmów przez internet. Doskonale wiedzą o nich Polacy i inni mieszkańcy Europy Środkowej, którzy nie mogą kupować w największym internetowym sklepie z muzyką - iTunes Apple'a. Ale nie tylko oni - bo każdego dnia setki tysięcy, jeśli nie miliony Europejczyków na własnej skórze przekonują się, że jednolity rynek unijny online to fikcja. A to tylko jeden z problemów. Barier na rynku online jest więcej: przepisy w poszczególnych krajach UE różnią się między sobą, prawa konsumentów nie są respektowane, Europejczycy nie mają też poczucia bezpieczeństwa i boją się prowadzić transakcje. Jak jeszcze Komisja Europejska chce usprawnić europejski rynek online? I jak zamierza pomóc e-konsumentom już teraz? Co o reformie mówi "Gazecie" komisarz Viviane Reding? Czytaj jutro w "Gazecie Wyborczej" i na blogu Konrada Niklewicza Konrad Niklewicz http://gospodarka.gazeta.pl/eu.....acji_.html @Arwena, nawet nie wiedziałem, że jest ta manifestacja. Fakt, kiepsko to zorganizowane i stworzenie nowych miejsc pracy w kraju Wobec obecnej dyskryminacji chrześcijan w krajach Unii Europejskiej postanawiamy uczynić wszystko, by chrześcijaństwo odzyskała należne mu miejsce na Starym Kontynencie. Partia Polska znając prawdziwe przyczyny ubóstwa Polaków oraz powody tzw. emigracji zarobkowej, wie jak spowodować szybki wzrost gospodarczy. (...) najważniejszą sprawą dla Polski jest stałe utrzymywanie wzrostu gospodarczego. Powinien on kilkakrotnie przewyższać wzrost notowany dziś w krajach od nas bogatszych. Wzrost gospodarczy wynika z większej konkurencyjności danej gospodarki. To w Polsce musi się opłacać inwestować, pracować i żyć. Nasze towary muszą być tańsze i bardzo dobrej jakości. Żeby to osiągnąć, należy znacznie obniżyć, uprościć oraz ustabilizować podatki i obniżyć koszty pracy, m.in. eliminując stopniowo dolegliwość przymusowych świadczeń na ZUS. Konieczne jest zlikwidowanie znacznej części drogiej i uciążliwej biurokracji, a urzędnikom należy zapewnić inne, pożyteczne społecznie miejsca pracy. i tak dalej i tak dalej...czysty populizm. przykro mi nie przekonują mnie. PS oczywiście jest wiele punktów, z którymi się zgadzam, ba nawet trzymam mocno kciuki: utrzymanie złotego, zmniejeszenie podatków, zmniejszenie biurokracji... etc, zauważ jednak, że to są puste chwytliwe hasła bez pokrycia. Jak chcą zachować złotówkę? Jak chcą zmniejszyć biurokrację i urzędnikom zapewnić inne, pożyteczne społecznie miejsca pracy. cały program jest pełen krzykliwych haseł i bliżej niezdefiniowanych frazesów. nie mogę czegoś takiego traktować poważnie. nawet gdyby ci ludzie mieli uczciwe zamiary, po prostu brak konkretnych argumentów w moich oczach ich dyskwalifikuje PPS dla mnie temat zamkniety. http://www.libertas.net.pl/ Libertas chce doprowadzić do przestrzegania w Unii Europejskiej takich wartosci jak demokracja i odpowiedzialnosc oraz zapewnienie przejrzystosci finansowej unijnych instytucji. Od 9 do 11 stycznia br. prezes ogólnoeuropejskiej partii Libertas Declan Ganley - znany jako „ojciec chrzestny" irlandzkiego „NIE" ws. Traktatu Lizbonskiego - przebywal w Polsce z trzydniowa wizyta. Ganley chce powolac polski oddzial Libertas i - w jego ramach - wystawic kandydatów na poslów do Parlamentu Europejskiego. Otwierając siedzibę w Warszawie Ganley podkreślił, że Polska w ten sposób wpisuje się w powstanie nowego paneuropejskiego ruchu Libertas, który w różnych krajach UE w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego wystawi kandydatów pod hasłem "Nie dla Traktatu z Lizbony". Libertas to wspólny cel to walka o taki kształt Unii Europejskiej, w której będzie zachowana suwerenność państw członkowskich, a także o wolny rynek oraz poszanowanie tradycji i wartości, na których wyrosła Europa. 2,5 miliona nowych miejsc pracy w Unii Dzięki wdrożeniu unijnej dyrektywy usługowej w UE ma w ciągu kilku lat rynek pracy powinien wyraźnie wzrosnąć. Tylko w Polsce powinno przybyć co najmniej 100 tys. miejsc pracy w sektorze usług. O zaletach wdrożenia dyskutowanej i opracowywanej przez kilka lat dyrektywy mówił w Katowicach unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego i usług, Charlie McCreevy. Przypomniał, że do 27 grudnia tego roku wszystkie państwa członkowskie UE powinny wprowadzić przepisy dyrektywy do swojego prawodawstwa, a od początku przyszłego roku dyrektywa wejdzie w życie na terenie całej Unii. - Po zmianie przepisów firmy z państw członkowskich, także polskie, zyskają możliwość świadczenia usług na terenie całej wspólnoty. Niewątpliwie przyczyni się to do powstania nowych miejsc pracy, podobnie jak wdrożenie w latach 90. swobodnego przepływu towarów pobudziło wymianę towarową i wzrost gospodarczy - przekonywał komisarz McCreevy. Jak mówił, choć swobodny przepływ ludzi, towarów i usług od początku był jedną z zasad działania UE, w dziedzinie usług w wielu krajach istniały ograniczenia, uniemożliwiające świadczenie ich przez firmy z innych państw. Prace nad dyrektywą były trudne i trwały wiele lat m.in. z powodu obaw przed przysłowiowym polskim hydraulikiem, który mógłby odebrać pracę miejscowym firmom z krajów starej UE. Raporty Money.pl Młoda emigracja ucieka tylko z Ameryki Co trzeci Polak chce wracać z USA do kraju. W sumie w tym roku wróci co dziesiąty emigrant - wynika z badania Money.pl. Firmy wolą zwalniać niż ciąć wydatki na reklamę Bezrobocie znów jest dwucyfrowe. Co dziesiąta firma może zniknąć z rynku - wynika z badania Money.pl. Jak mówił komisarz, dziś obawy przed polskim hydraulikiem są znacznie mniejsze, a ostateczny kształt dyrektywy zawiera wiele poprawek, które zrodziły się w toku dyskusji na ten temat w unijnych instytucjach. Zasadnicze jest jednak to, że dyrektywa wprowadza rzeczywisty rynek wewnętrzny UE w dziedzinie usług. Dyrektywa ma ułatwić zakładanie i prowadzenie przedsiębiorstw usługowych, eliminując ponad 40 istniejących dotąd barier i upraszczając ok. 60 procedur. Wszystkie kraje UE mają uprościć procedury administracyjne, zapewnić firmom łatwy dostęp do potrzebnych im informacji, zapewnić możliwość załatwienia formalności na odległość, drogą elektroniczną oraz stworzyć pojedyncze punkty kontaktowe, jako kompleksowe organy dla usługodawców, gdzie załatwią wszystkie formalności. Jak powiedziała europosłanka Małgorzata Handzlik, która w Parlamencie Europejskim pracowała nad dyrektywą usługową, nie jest jeszcze przesądzone, czy punkty kontaktowe będą działać np. przy administracji wojewódzkiej, urzędach skarbowych, czy też będą prowadzone przez wyłonione w przetargach prywatne podmioty. Stworzenie punktów kontaktowych służy temu, by wszystkie sprawy związane z podjęciem działalności usługowej można było załatwić w jednym miejscu, bez zwracania się do kilku właściwych władz czy instytucji. Dostęp do tych punktów mają mieć wszyscy usługodawcy, niezależnie, czy mają siedzibę w kraju, gdzie chcą działać, czy w jakimkolwiek innym kraju UE. Dyrektywa kładzie też nacisk na możliwość załatwienia formalności drogą elektroniczną, co jest istotne przede wszystkim dla podmiotów z innych państw Unii. Założenia dyrektywy usługowej Komisja Europejska przygotowała jeszcze w poprzedniej, zakończonej w 2004 r. kadencji. Wypracowanie kompromisowej wersji dokumentu było jednym z głównych zadań pochodzącego z Irlandii komisarza McCreevy'a. Ostatecznie dyrektywa została przyjęta 12 grudnia 2006 r., a jej przepisy muszą być wdrożone w krajach Unii do końca 2009 r., by z początkiem 2010 r. weszła w życie. http://msp.money.pl/wiadomosci......html?p=mf Mam nadzieję, że udało mi się wyłapać te najważniejsze zagrożenia, które jednak wziałbym bardziej poważnie, aniżeli sugerują media, czy nawet sam raport. (o korzyściach na pewno usłyszymy). W skrócie 1. brak autonomicznej polityki pieniężnej. 2. polityka EBC nieodpowiednia dla Polski (podgrzewanie jak trzeba chłodzić i dodatkowe duszenie jak trzeba podgrzać) 3. pkt 2 jako zjawisko długo terminowe 4. praktycznie brak wpływu Polski na EBC 5. wzrost cen i spadek konkurencyjności naszej gospodarki 6. oczywiscie ogromne koszty zwiazane z wprowadzeniem euro (ponad 20mld) + zadowolenie z Euro w większości społeczeństw spada wraz z upływem czasu + *spadek konkurencyjności całej strefy euro, ze względu na wzrost kursu Euro 1. Przyjęcie euro uniemożliwia prowadzenie autonomicznej polityki pieniężnej. (Przyjęcie euro wiąże się z utratą możliwości prowadzenia autonomicznej polityki pieniężnej. Chociaż Prezes NBP będzie miał prawo do głosowania podczas posiedzeń Rady Prezesów EBC, jego wpływ na decyzje EBC będzie ograniczony.) 2. Polityka EBC może nie być w pełni dopasowana do potrzeb Polski. (Nieadekwatność polityki pieniężnej prowadzonej przez EBC do sytuacji Polski należałoby rozpatrywać w dwóch aspektach: długookresowego niedopasowania poziomu stóp procentowych, związanego z różnym poziomem rozwoju gospodarczego większości strefy euro i Polski, jak również niedopasowania cyklicznego, łączącego się z brakiem pełnej synchronizacji cykli koniunkturalnych) 3. Istnieje ryzyko strukturalnego (długookresowego) niedopasowania poziomu stopy EBC. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że cykle polskiej gospodarki będą się różnić od cykli gospodarki całej unii. Co zawsze wiąże się z przegrzewaniem w fazie boomu lub dodatkowym dobijaniem w fazie recesji/stagnacji. Nie ma innej opcji. „Przeprowadzone analizy wskazują na pewną odmienność struktur gospodarczych. Polski na tle strefy euro, co w dużej mierze jest pochodną niższego poziomu rozwoju gospodarczego Polski. Badania wskazują na występowanie różnic w obszarze struktury popytu konsumpcyjnego, (co można tłumaczyć m.in. wysokim udziałem dóbr podstawowych w wydatkach gospodarstw domowych)” 4. Polska ma ograniczony wpływ na decyzje EBC (Europejskiego Banku Centralnego, który ustala stopy procentowe dla całej unii) Nawet po reformie, niestety Polska nie łapie się do klubu tych, co mają więcej do powiedzenia (tak w EBC są równi i równiejsi), do grupy I, ani do tych co mają mniej do powiedzenia grupa II, tylko do tych co mają najmniej do powiedzenia. W praktyce nasz prezes będzie miał prawo głosu jedynie w nieco ponad połowie głosowań (57%-79%) 5. Niedopasowanie stopy EBC mogłoby prowadzić do efektów procyklicznych oraz ryzyko efektu stopy realnej w Polsce jest ograniczone przez kanał konkurencyjności. Co oznacza, że wystąpi inflacja (stopy procentowe w Unii muszą być niższe niż potrzebuje tego polska nadganiająca gospodarka. To spowoduje wzrost cen). Wyższe ceny powodują, że „nasze” produkty będą droższe (również praca jest droższa), co oznacza pogorszenie konkurencyjności producentów krajowych. Zjawisko będzie trwało, aż do zachowania równowagi (kom: ale po drodze stracimy nasze rynki zbytu. Nie zdziwiłbym się gdyby w to miejsce wskoczyły Niemcy. Historia lubi się powtarzać) trzeba pamiętać, że „Struktura produktowa polskiego eksportu jest w mniejszym stopniu podobna do eksportu całej strefy euro, niż struktura w poszczególnych krajach.” Poparcie dla Euro w większości społeczeństw wraz upływem czasu spada [komentarz: dane od 2002 do 2006r, czyli okres rozwoju gospodarczego, a mimo to tendencja spadkowa z „posiadania” Euro. Interesujące.] * I jeszcze jedna ważna kwestia moim zdaniem, o której mało się mówi, to wzrost Euro względem innych walut światowych. Euro musi rosnąć, ponieważ wiele krajów wprowadziło go do swoich dewiz (kraje arabskie, Chiny, Rosja... /Dolar na długą metę to ogromne ryzyko) Drogie Euro, to drogie produkty ze strefy Euro. Z taką sytuacją mogą sobie jeszcze radzić kraje o zaawansowanej technologii, gdzie głównie liczy się jakość produktów (Np. Niemcy, Austria, Szwajcaria). Istnieje, więc bardzo realne ryzyko, że Polska po przyjęciu Euro, przestanie być konkurencyjna względem strefy euro (wzrost i wyrównanie cen, przy nadal mniejszej produktywności) oraz względem reszty świata (drogie Euro) "Świat zbliża się do punktu zwrotnego w kryzysie" (PAP, pr/09.03.2009, godz. 15:02) Prezes EBC Jean-Claude Trichet stwierdził, iż świat zbliża się do punktu zwrotnego w kryzysie, a inwestorzy nie doceniają potencjału drzemiącego w powrocie do wzrostu gospodarczego. Wypowiedź szefa EBC miała miejsce na konferencji po spotkaniu z szefami banków centralnych świata w Bazylei. "Większa liczba czynników pozwala nam stwierdzić, że zbliżamy się do momentu, w którym powróci wzrost" - powiedział Trichet. Zdaniem prezesa EBC spadek cen ropy naftowej na światowych rynkach w połączeniu ze środkami podejmowanymi przez banki centralne i rządy na całym świecie powinien stymulować wzrost gospodarczy. "Na chwilę obecną większość obserwatorów przewiduje spadek PKB dla świata uprzemysłowionego, a także powrót wzrostów w przyszłym roku" - dodał Trichet. Trichet spotkał się w Bazylei z szefami największych banków centralnych świata. W spotkaniu uczestniczyli m.in. prezes Banku Japonii, Masaaki Shirakawa oraz wiceprezes Ludowego Banku Chin, Yi Gang. Szefowie banków centralnych nie dyskutowali nt. ryzyka deflacji. "Nie jest to coś, co uważamy za bardzo prawdopodobne do wystąpienia na skalę światową" - zaznaczył prezes EBC. Recesja w UE również w 2010? Recesja może być obecna także w 2010 r., ocenia raport Unii Europejskiej, który perspektywy powrotu wzrostu gospodarczego w przyszłym roku określa jako ”wysoce niepewne”. Dokument, do którego dotarł ”Financial Times”, ma być dzisiaj zatwierdzony przez unijnych ministrów finansów. Rysuje bardziej ponury obraz unijnych perspektyw, niż wcześniejsze prognozy publikowane przez Komisję Europejską. W styczniu Komisja przewidywała, że stopniowe odbicie gospodarki zacznie się w przyszłym roku, a oczekiwany spadek uśrednionego produktu krajowego produktu we wszystkich krajach członkowskich wyniesie w tym roku 1,8% , ale wzrośnie o 0,5% w 2010. Najnowszy dokument przygotowany na spotkanie unijnych ministrów finansów mówi również, że ministrowie zgadzają się, iż Międzynarodowy Fundusz Walutowy ”wymaga zwiększenia swojego budżetu, aby pomóc krajom szczególnie uderzonych przez kryzys finansowy”. Europejskie rządy reprezentowane w grupie G20 rozwiniętych i wschodzących gospodarek zgodziły się w Berlinie w zeszłym miesiącu zwiększyć budżet MFW do 500 mld dolarów z przeznaczeniem na zarządzanie kryzysowe. Najnowszy dokument nie zawiera żadnych konkretnych prognoz, ale zakłada, że bezrobocie będzie ostro rosnąć zarówno w tym, jak i 2010 r. Licząca 16 krajów strefa euro będzie musiała sobie poradzić z nieustającymi różnicami w konkurencyjności biznesu pomiędzy poszczególnymi krajami. Prognozy na 2010 r. są ”wysoce niepewne”, a zmiany w zależnościach między gospodarką a rynkami finansowymi ”pogarszają sytuację”. - Rynki finansowe pozostają niestabilne, a kanały kredytowe nie funkcjonują jeszcze właściwie – stwierdza dokument. – W 2009 i 2010 r. stopa bezrobocia mocno wzrośnie w większości krajów członkowskich. Ponure oceny następują po zeszłotygodniowej decyzji Europejskiego Banku Centralnego o rewizji w dół prognoz wzrostu na 2010 r. dla strefy euro z procenta do zera. W styczniu Komisja szacowała, że stopa bezrobocia wzrośnie z 7% w 2008 do 8,7% w tym roku i będzie rosnąć także w 2010 r. do poziomu 9,5%. Unijne rządy obawia, że rosnące bezrobocie w połączeniu z najgorszą recesją w Europie od 1945 może prowadzić do niepokojów społecznych i protestów pracowniczych. Takie sytuacje miały już w ostatnich tygodniach miejsce w Bułgarii, Francji, Grecji, Irlandii, Łotwie i Litwie. Od czasu eksplozji w grudniu kryzysu finansowego upadły już trzy europejskie rządy – w Belgii, Łotwie i Islandii, która nie jest członkiem UE, ale może wkrótce zacząć się o to ubiegać. Unijny dokument stwierdza również, że strefa euro musi zrobić coś z problemem ciągłych różnic w konkurencyjności i wysokości deficytów obrotów bieżących. Autor: Tony Barber - Bruksela Miesza się w głowie?? Najpierw szef ECB mówi, że będzie wzrost, a później piszą, że przez decyzje ECB będzie pogorszenie. Ten drugi artykuł bardzo klarownie wyjaśnia co się będzie działo niedługo. MFW oczywiście na wszystkim zyska bo udzieli pożyczek. W kulturze Zachodu pewne środki zmieniające postrzeganie świata i bieg procesów psychicznych, takie jak: alkohol, kofeina, nikotyna zostały ogólnie zaakceptowane, inne zaś, takie jak: morfina, heroina, amfetamina, kokaina, odrzucone i zakazane. W ten ustabilizowany prawnie świat substancji psychotropowych (z niepewnym statusem marihuany) wdarły się nagle liczne środki halucynogenne i rekreacyjne pochodzenia egzotycznego, zapewne o niskiej, ale nieustalonej szkodliwości. W wielu krajach Unii potraktowane one zostały z przymrużeniem oka, ale w Polsce próby ich legalnej dystrybucji spotkały się z olbrzymią wrogością świata mediów i polityki. W projekcie nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii proponuje się dodanie do grupy środków odurzających grupy I-N 17 roślin egzotycznych (lub ich preparatów czy ekstraktów), głównie produktów medycyny ludowej południowoamerykańskiej, azjatyckiej lub afrykańskiej, oryginalnie używanych w etnicznych obrzędach religijnych, zaś do grupy substancji psychotropowych grupy II-P - benzylopiperazyny. całośc tu: http://wyborcza.pl/1,88975,6297828,Wodka_grozniejsza_niz_egzotyczne_ziolka.html Czym jest Kodeks i Powiązanie Kodeksu z Prawem Unii Europejskiej Polecamy jeden z najlepszych tekstów w sieci po polsku przetłumaczony tekst ANH (Koalicji na Rzecz Naturalnego Zdrowia ) wyjaśniający zagrożenia ze strony Kodeksu Żywnościowego i jego powiązań z Unią Europejską na zaprzyjażnionej stronie www kampani NATURALNE NIELEGALNE?NIGDY? www.naturalnenielegalne.pl/kodeks.html Kodeks przebył długą drogę od swych pierwotnie ustalonych celów, koncentrujących się wokół ochrony konsumentów poprzez zapewnienie że żywność będzie wolna od zanieczyszczeń takich jak pozostałości pestycydów. Obecnie daje oficjalne pozwolenie na akceptowalne poziomy wszystkiego, od pestycydów, poprzez dodatki chemiczne, organizmy modyfikowane genetycznie, po substancje zawierające metale ciężkie. Kodeks w sprawach związanych z włączeniem syntetycznych substancji chemicznych do łańcucha produkcji i handlu żywnością opiera się na prymitywnych założeniach toksykologicznych. Polega na danych dotyczących bezpieczeństwa, które pochodzą z badania tego typu toksyn indywidualnie, i celowo nie bierze pod uwagę łącznego wpływu wszystkich toksyn na organizm ludzki. Powiązanie Kodeksu z Prawem Unii Europejskiej Przez ponad 15 lat Komitet KKŻ FAO/WHO ds. Żywienia oraz Żywności Przeznaczonej do Specjalnych Celów Żywieniowych (CCNFSDU) koncentrował się na witaminowych i mineralnych suplementach diety, ustanawiając niepotrzebnie niskie granice dla dawek, które mogą być uznawane za żywność. Działania te przygotowały drogę dla wielu rządów, by traktować wszystkie produkty powyżej tych dawek jako leki, i tym samym zagrażają wielu dyscyplinom, takim jak medycyna funkcjonalna, medycyna integracyjna (alternatywna) i medycyna odżywiania klinicznego, używającym wysokie dawki minerałów i witamin (pochodzenia naturalnego) w miejsce konwencjonalnych leków. Chociaż potencjalnie jest możliwe uzyskanie dopuszczenia do sprzedaży substancji odżywczej jako leku, koszt udowodnienia skuteczności i bezpieczeństwa przy zastosowaniu metod stosowanych dla nie znanych naturze leków syntetycznych stanowi barierę nie do pokonania dla większości małych i średnich producentów, dominujących obecnie na rynku naturalnych produktów leczniczych. Firmy farmaceutyczne także mogłyby rejestrować substancje odżywcze jako leki, jednak nie widzą w tym większego sensu, gdyż podcinałoby to dochody z głównej działalności, jaką jest sprzedaż patentowanych leków syntetycznych, o znacznie wyższych marżach niż nie możliwe do opatentowania produkty naturalne. W 2002 roku Dyrektywa Unii Europejskiej została przepchnięta poprzez Parlament Europejski jako środek harmonizacji prawa, dotyczącego witaminowych i mineralnych suplementów diety, w 15, a obecnie 27 Krajach Członkowskich. To prawo, które zostało w zaskarżone z częściowym sukcesem przez europejską organizacją pozarządową, Alliance for Natural Health (ANH), ma na celu zarówno kontrolę form witamin jak i minerałów, które można włączać do suplementów diety, jak i ustalenie maksymalnych dawek tychże, które mogą znaleźć się w produktach dopuszczonych na rynek. ANH było w stanie podważyć na drodze prawnej jedynie część przepisów, która już obowiązywała, tj. które składniki mogą znaleźć się w użyciu. Jednym z bezspornych sukcesów w sprawie, która została wygrana w Sądzie Najwyższym w Londynie w 2004 roku i na którą powołał się Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu w swoim wyroku z lipca 2005 roku, było wyłączenie naturalnych form witamin i minerałów poza zakres objęty dyrektywą. Dzięki temu zażegnano ryzyka potencjalnego zakazu ich stosowania wynikającego z astronomicznych kosztów testów udowadniających ich bezpieczeństwo i skuteczność. Na całe szczęście są one obecnie uznane prawidłowo za żywność, i jeżeli masz ochotę spożywać karetonoidy powstałe z ekstraktu z marchewek, lub kwas foliowy ze szpinaku, będziesz mógł to robić na zasadach przyjętych ogólnie dla sprzedaży żywności sprzedawanej w sklepie warzywnym. Jest to niewątpliwe zwycięstwo nas wszystkich, czyli konsumentów. Ja proponuję niech to zadziala w dwie strony my np. bedziemy mogli wykonywac badania techniczne dla niemieckich obywateli i kupujac u nas auto nie bedzie wykonywane badanie techniczne w Niemczech. Cena powinna być jeszcze wyższa nie kiedy dobrze trzeba kombinować aby ustalić podstawowe dane. Samochody te uzywane z importu często mają wiele do życzenia. Takie badanie powinno być jeszcze bardziej platne. Np. Pojazd z Holadnii z instalacją gazową - brak żadnych dokumentów na tą instalację, a stan techniczny instalacji - oj oj! Chyba, że będzie mozna robić badania we wszystkich krajach unii, oni u nas my u nich? Moze to jest roziwązanie. Ostatnio zastanawia mnie jak jest z nunchaku w innych krajach unii europejskiej - chodzi mi o trzy rzeczy: 1. jego legalność - czy wymaga pozwolenia na posiadanie czy też nie 2. dostępność - czy jest dużo sklepów oferujących nunchaku czy nie 3. Organizowanie się - czy istnieją inicjatywy takie jak forum fbb oraz klub nunchaku freestylowgo? Chodzi o samo organizacje i zrzeszanie się osób które trenują nun w innych krajach Jeżeli ktoś z was ma na ten temat info niech sie wypowie, Witam szanownego pana redaktora Dzwonię do pana, ponieważ irytuje mnie niedorzeczność polskiego prawa. Chciałbym zwrócić szczególną uwagę na Ustawę O Broni I Amunicji, która według mnie jest pełna błędów. Wynika z niej, że nunchaku, czyli dwie pałki wykonane z drewna lub innego ciężkiego i twardego materiału, połączone ze sobą łańcuchem, sznurkiem lub innym elastycznym materiałem, są nielegalne. Jednak, co ciekawe, w ustawie nie ma żadnej wzmianki o broniach kutych, takich jak miecze, topory itp. które są bardzo niebezpieczne, i wedle ustawy każdy może chodzić z mieczem lub toporem w miejscach publicznych bez narażania się na kłopoty prawne. Natomiast pałki na lince są zabronione. Jest to śmieszne, tym bardziej, że Sąd Najwyższy wydał orzeczenie dotyczące imitacji kija bejsbolowego który zalicza się do katalogu broni w jakim znajduje się nunchaku tak więc można domniemać ze w przypadku nunchaku rozstrzygnięcie było by takie same. Sąd najwyższy uznał, Że ustawodawca formując słowo 'używanie' broni, za używanie w jakimkolwiek celu jest niebezpieczne, istnieje tu tez domniemanie zrobienia komuś krzywdy. Wystarczy posiadanie takiego urządzenia, noszenia go w plecaku albo pod kurtką. Ustawodawca nie przewiduje innego zastosowania nunchaku jak do walki, uznaje ze nunchaku jest urządzeniem służącym tylko do tego aby zrobić komuś krzywdę i służy tylko do takiego celu, a wiec posiadanie urządzenia, o takim charakterze jest zabronione. Dla porównania, Sąd Najwyższy podaje przykład siekiery: Każdy człowiek może chodzić po ulicy z siekierą, bo pomimo tego, że jest to niebezpieczne narzędzie, to jednak służy też do ścinania drzew. Natomiast samo posiadanie nunchaku jest karalne, ponieważ wedle polskiego prawa nunchaku służy tylko do walki. Problem polega na tym że osoba która pisała Ustawę o Broni i Amunicji pewnie nigdy nie widziała na oczy nunchaku. A są to dwie pałki które nie są bardziej groźne od noża kuchennego który jest w każdym domu. Poza tym trening nunchaku jest elementem treningu sztuk walk które same w sobie nie są czymś złym, a wręcz przeciwnie mają bardzo szczytne cele: rozwijają koordynację ruchową, pozwalają na samodoskonalenie się, poprawę zdrowia i samopoczucia. Ale na drodze ludzi którzy właśnie chcieliby trenować ten element sztuk walk pojawia się ewidentna luka w polskim prawie. Ustawa o Broni i Amunicji przewiduje że broń do celów sportowych można posiadać po jej uprzednim zarejestrowaniu. Lecz nunchaku nie można zarejestrować ponieważ jest to broń która w myśl polskiego prawa służy tylko do robienia krzywdy ludziom a nie do treningu i rekreacji. Sam osobiście znam sporo osób które ćwiczą z nunchaku już od dłuższego czasu w zaciszu własnego domu, stroniąc od publiczności żeby nie narobić sobie kłopotów. Ale chcieliby oni je zarejestrować aby mieć czyste sumienie i nie musieć się obawiać że robią coś złego. Co ciekawsze, brak pewnej ścisłości w polskim prawie na temat tej broni powoduje możliwość różnej jej interpretacji. Niby nie wolno posiadać, bo nie można zarejestrować, ale jakiś czas temu w programie TV „Chwila prawdy” było zadnia polegające na wykonaniu pokazu z użyciem właśnie nunchaku. Innym przykładem "łamania prawa" był ostatnio Dzień Otwarty w szkole policji w Katowicach, który odbył się 18 czerwca br. przy ul. Jankego. Tamtejszy policjant dał pokaz władania nunchakiem, co według Ustawy o Broni i Amunicji jest przestępstwem. Parodią jest to, że jeśli ktoś chce nosić legalnie pistolet (który służy raczej tylko do zrobienia komuś krzywdy) to może sobie zarejestrować broń, wyrobić pozwolenie na nią i może bez przeszkód chodzić z pistoletem, a przykładowo na nóż nie potrzeba nawet pozwolenia. Więc zastanawia mnie skąd ta restrykcja w stosunku do nunchaku, która brew pozorom wcale nie jest tak niebezpieczna, bo jej opanowanie jest długotrwałym i trudnym treningiem. Dużo łatwiej jest nauczyć się posługiwania pistoletem czy też nożem. Niestety, panie redaktorze, polskie prawo uniemożliwia ludziom trenowanie nunchakiem. Nie znam osoby, która nie narzekałaby na polskie prawo, ale ustawa o broni i amunicji jest naprawdę pełna błedów i wymaga nowelizacji. Mam nadzieję, że podzieli pan moje zdanie i postara się pan zrobić wszytsko,a by doszło do nowelizacji tej ustawy,a jeśli nawet do niej nie dojdzie, to żeby przynajmniej zwrócić uwagę większej ilości Polaków na ten problem. Chciałem też zaznaczyć, że w innych krajach Unii Europejskiej(np. w Niemczech, Irlandii, Litwie, Czechach) nunchaku jest legalne, ponieważ tam ustawodawcy mają poprawne poglądy na nunchaku i wiedzą do czego one służy. Uważam, że warto by było wziąc z tych krajów przykład. Tak więc dziękuję panu, że zechciał mnie pan wysłuchać. Z poważaniem (imię i nazwisko) Serdecznie witam! Jestem przewodzniczącym Koła Naukowego Farmakoepidemiologii, Farmakoekonomiki i EBM, działającym na Wydziale Farmacj CM-UJ. Zakres działalności Koła Naukowego to obszary, w których farmacja przeplata się z ekonomią i gospodarką, prawem, działaniem przemysłu farmaceutycznego. Są to m.in.: • farmakoekonomika i gospodarka lekiem • medycyna oparta na dowodach naukowych i ocena technologii medycznej (EBM i HTA) • badania kliniczne • prawo regulujące obrót lekami (rejestracja i refundacja leku) i ochronę zdrowia w Polsce, krajach Unii Europejskiej i innych • monitorowanie działań niepożądanych (pharmacovigilance) • funkcjonowanie urzędów i instytucji zajmujących się ochroną zdrowia w Polsce, krajach Unii Europejskiej i innych Poza zajęciami ćwiczeniowymi i seminaryjnymi, mamy oczywiście i inne cele: • warsztaty i zajęcia z obsługi baz danych medycznych oraz specjalistycznego oprogramowania • spotkania z przedstawicieli przemysłu, państwowych urzędów, ludzi nauki Zapraszamy zainteresowanych do współpracy. Możemy się od siebie wzajemnie wiele nauczyć. Jak widzicie, obecnie polska służba zdrowia przechodzi (z bólem) reformy i przemiany; być może warto by było zainteresować się współpracą? Na pewno jest wiele aspektów ochrony zdrowia, z których nie zdajecie sobie sprawy, my zaś nie jesteśmy aż tak biegli w ekonomi. Połączmy siły, razem możemy coś zdziałać!! kontakt: piotr.bulica@gmail.com strona koła: http://farmacja.cm-uj.kra...akoepidemilogii Dział Akademickiego Inkubatora Przedsiębiorczości Politechniki Szczecińskiej zaprasza do zapoznania się z naszą działalnością i korzystania z oferowanych przez nas usług. Strona Inkubatora: www.innowacje.ps.pl Akademicki Inkubator Przedsiębiorczości wchodzi w skład Regionalnego Centrum Innowacji i Transferu Technologii Politechniki Szczecińskiej, nazywanego RCIiTT, którego głównym celem jest stymulowanie wykorzystania potencjału intelektualnego i technicznego uczelni oraz transfer wyników prac naukowych do gospodarki, poprzez działania w zakresie innowacji, przedsiębiorczości akademickiej, komercjalizacji wiedzy oraz mobilności międzysektorowej. Oferta Akademickiego Inkubatora Przedsiębiorczości • bezpłatne usługi informacyjne i doradcze z zakresu administracyjno – prawnych aspektów podejmowania działalności gospodarczej i pozyskiwania zewnętrznego finansowania, • doradztwo w zakresie pozyskiwania środków z funduszy Unii Europejskiej, • bezpłatne usługi informacyjne z zakresu prawa i księgowości • doradztwo w zakresie transferu technologii, • pomoc w poszukiwaniu zagranicznych partnerów handlowych, • prezentacja firmy na stornie internetowej Akademickiego Inkubatora Przedsiębiorczości Nasze cele: • wspieranie powstawania i rozwoju przedsiębiorstw innowacyjnych, • sprzyjanie rozwojowi przedsiębiorczości oraz budowie gospodarki opartej na wiedzy, • inicjowanie międzyregionalnej i międzynarodowej współpracy przedsiębiorców, • szkolenia i inne formy pomocy osobom poszukującym nowej tożsamości zawodowej, • sprzyjanie powstawaniu nowych przedsiębiorstw sektora MŚP, • zwiększanie potencjału w dziedzinie B+R (Badania + Rozwój) , • tworzenie ram organizacyjnych dla współpracy przedsiębiorstw z ośrodkami akademickimi w regionie, • tworzenie i realizacja projektów na rzecz rozwoju społeczeństwa informacyjnego, Inkubatory przedsiębiorczości – statystyka Świat: ponad 3000 inkubatorów – około 1000 w Stanach Zjednoczonych i ponad 800 w krajach UE Polska: niemal 70 inkubatorów przedsiębiorczości. Pierwszy działa w Poznaniu od roku 1990. Statystyczny inkubator: generuje powstanie 27 firm, spośród których 29% zakładają osoby młode (do 25 roku życia) a 42% osoby bezrobotne. Badania wykonane na zlecenie Komisji Europejskiej wykazały, że inkubatory efektywnie wspierają rozwój gospodarczy i redukują bezrobocie. W inkubatorach co roku powstaje ok. 29 tys. nowych miejsc pracy. Przeżywalność firm działających w inkubatorach ocenia się na 80-90%. W okresie 5 lat, w odniesieniu do nie inkubowanych małych i średnich przedsiębiorstw wskaźnik ten mieści się w przedziale 30-50%. Zakład Ubezpieczeń Społecznych Narodowy Fundusz Zdrowia Urząd Marszałkowski Województwa Zachodniopomorskiego Trzeci Urząd Skarbowy w Szczecinie zapraszają w środę 10 października w godzinach 9.00 – 15.00 do sali konferencyjnej nr 160 w siedzibie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych przy ul. J. Matejki 22 w Szczecinie na „Dzień Poradnictwa” adresowany do osób, które pracowały, pracują lub planują podjąć pracę w państwach Unii Europejskiej, Europejskiego Obszaru Gospodarczego lub w Szwajcarii Pracownicy - Oddziału Wojewódzkiego ZUS w Szczecinie - Zachodniopomorskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ - Wydziału Zdrowia i Polityki Społecznej Urzędu Marszałkowskiego - Trzeciego Urzędu Skarbowego w Szczecinie udzielać będą porad na temat świadczeń emerytalnych, rentowych, zdrowotnych i rodzinnych oraz przepisów podatkowych w krajach Unii Europejskiej. Celem spotkania jest upowszechnienie wiedzy o prawach i obowiązkach osób ubezpieczonych społecznie i zdrowotnie, o uprawnieniach członków ich rodzin, a także o prawach i obowiązkach osób uzyskujących dochody z różnych źródeł, w świetle prawodawstwa Unii Europejskiej. Oferta poradnictwa kierowana jest do osób aktywnych zawodowo, absolwentów szkół, pracowników i pracodawców oraz emerytów i rencistów. No tak pytanie brzmi; czy za pomocą oryginalnego kluczyka można sprawdzić przebieg ? Ja sadzę , że nie można. Natomiast mozna się pokusić żeby sprawdzić aktualny przebieg samochodu , który kolega kupił . Troszkę musztarda po obiedzie mozna to zrobić przed kupnem.Wtedy napewno można zaoszczędzić wiele kasy. Oczywiscie , ze przebieg można sprawdzic bardzo dokładnie , wchodząc do systemu operacyjnego komputera auta. Ten akurat model ma juz parę lat . Obecnie samochody mają tak wykombinowane sposoby sprawdzania oryginalności przebiegu , ze szok . W krajach Unii nie wszystkich proceder korekcji liczników jest zakazany wręcz KARANY Najlepiej rozwiązali to Amerykanie. Chcesz się dowiedziec wszystkiego o aucie przed zakupem . Wklepujesz nr VIN 17 cyfr i wiesz wszystko ta usługa jest dostępna one-line za jedyne 25$ Pozdrawiam Przez najbliższe trzy lata Policja ma kupić około 5-6 tys. nowych samochodów osobowych - radiowozów i nieoznakowanych. Nie będą to auta w kolorze blue, ale srebrne. I będą lśniły. Pojazdy te mają być zamawiane u producenta, który wygra przetarg, a nie - jak dotąd - u poszczególnych dilerów różnych marek. Znacznie obniży się więc cena aut i rozwiążą się problemy z serwisem. To idealny moment, aby zmienić kolorystykę pojazdów oznakowanych - mówi nadkom. Tomasz Kowalczyk, p.o. zastępcy dyrektora Biura Logistyki Policji KGP. - W 2008 r. prawdopodobnie przeprowadzimy wymianę umundurowania oraz spodziewamy się pierwszej partii nowych pojazdów w Policji, gdyż w tym roku ma być rozstrzygnięty przetarg. TO SIĘ OPŁACI Ważniejszy jest jednak aspekt ekonomiczny. Dotychczas użytkowane radiowozy nie będą przemalowywane. Zmiana barw dotyczyć będzie tylko nowych aut, które od razu zostaną zamówione w kolorze srebrnym. Samochody będą oznakowane pasem folii barwy niebieskiej, odblaskowej, z dodatkowymi prostokątnymi elementami białej folii odblaskowej, umieszczonymi na górnej i dolnej krawędzi pasa. Odblaskowy napis POLICJA barwy białej będzie widniał po obu stronach pojazdu na niebieskim pasie wyróżniającym. Podobnie na pokrywie silnika oraz z tyłu (w zależności od rodzaju pojazdu sedan, hatchback, combi, miniwan itp.). Wprowadzenie folii odblaskowej spowoduje, że radiowozy będą lepiej widoczne, zwłaszcza nocą. Załóżmy więc, że Policja kupi samochody warte na rynku 75 tys. zł za sztukę. Kupując nie u dilera, a u producenta, zapłaci po około 60 tys. zł. Po czterech latach sprzeda je po 30 tys. i, dokładając drugie tyle, znów kupi nowe, warte 75 tys. zł. Chyba się opłaca? Nie mówiąc już o tym, że samochody starsze niż czteroletnie nie powinny być używane jako radiowozy. W krajach Unii Europejskiej jest to wręcz nie do pomyślenia. SREBRNY UNIJNY Skoro już o UE mowa, należy przytoczyć trzeci aspekt - międzynarodowy. W Europie tylko polscy policjanci mają niebieskie radiowozy. Niemcy, Austriacy jeżdżą już dziś srebrnymi z niebieskimi pasami i białymi napisami POLIZEI. Podobnie Duńczycy, Brytyjczycy i Chorwaci. Pozostałe policje mają najczęściej auta białe, a Rumuni są w trakcie przemalowywania na srebrne, ponieważ w przyszłości wszystkie kraje Unii Europejskiej mają mieć radiowozy w tym kolorze, aby po przekroczeniu granic żaden kierowca nie miał wątpliwości, z kim ma do czynienia. Pomysł ten zaakceptował już Konrad Kornatowski, nowy komendant główny Policji. Teraz BLP czeka na wydanie stosownego rozporządzenia przez Ministerstwo Transportu. TADEUSZ NOSZCZYŃSKI zdj. Andrzej Mitura Źródło: KGP A ja tam bardzo często jeżdze na światłach ponieważ wtedy samochód jest lepiej widoczny z daleka zwłaszcza gdy jadącego z przeciwka oślepia słońce. Wedłóg mnie jest to bardzo dobry przepis. W niktórych krajach Unii obowiązuje przepis jazdy na światłach przez cały rok. Dwadzieścia pięć milionów ludzi zginęło dotychczas na świecie w wypadkach drogowych. Dane te obejmują okres od 1896 roku, kiedy pierwszy taki wypadek z ofiarą śmiertelną zanotowano w Londynie - poinformowano w opublikowanym w poniedziałek raporcie Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Obecnie w wypadkach drogowych ginie na świecie ok. 1,2 miliona ludzi rocznie - 3242 każdego dnia. Najgorsza sytuacja panuje w Afryce - dane WHO mówią o 28 ofiarach śmiertelnych rocznie na 100 tys. mieszkańców. Najbezpieczniej jest z kolei w Wielkiej Brytanii - 5,9 ofiary śmiertelnej na 100 tys. mieszkańców, według "British Medical Journal" (BMJ). Dla całej Unii Europejskiej wskaźnik ten wynosi 11, dla Japonii - 8,2, dla USA - 15,2, a dla Malezji - 25. Z danych BMJ wynika, że 90 proc. śmiertelnych ofiar wypadków drogowych przypada na kraje z niskim i średnim dochodem narodowym. W większości krajów rozwiniętych lepsza opieka medyczna doprowadziła do zmniejszenia liczby takich ofiar. Mężczyźni stanowią 73 proc. ofiar; ludzie w wieku od 15 do 44 lat - ponad połowę. W uboższych krajach najbardziej zagrożone grupy to piesi, rowerzyści, motocykliści i pasażerowie środków komunikacji publicznej. (PAP) W Unii Europejskiej przypada niemal jeden samochód na dwóch mieszkańców. Liczba aut wzrosła w UE o 40 proc. od 1990 roku; w Polsce aut jest ponad dwa razy więcej niż 16 lat temu - wynika z opublikowanych we wtorek danych Eurostatu. Z najnowszych dostępnych danych (za rok 2004) wynika, że po drogach 25 krajów Unii Europejskiej jeździ 216 mln samochodów pasażerskich - blisko 40 proc. więcej niż w 1990 roku. Jedna piąta (45 mln) przypada na Niemcy. Po Polsce jeździ 12 mln samochodów, przy czym ponad połowę stanowią auta dziesięcioletnie i starsze. Polska należy do krajów, gdzie liczba samochodów rośnie najszybciej - o 128 proc. w porównaniu z rokiem 1990. Rekord należy do Litwy, gdzie aut jest więcej o 167 proc. Z drugiej strony, w krajach skandynawskich przybyło ich niewiele - 14-21 proc. W bardzo zmotoryzowanych Niemczech - 27 proc. Najwięcej samochodów na tysiąc mieszkańców przypada w Luksemburgu - 659, najmniej zaś na Słowacji - 222. Polska mieści się na dole tabeli z 314 samochodami na 1000 mieszkańców. Średnia w UE to 472. Dla porównania: w USA w 2003 roku przypadało 759 samochodów na 1000 mieszkańców. O ile Niemcy przodują w samochodach, to Włosi - w jednośladach: jeździ tam ponad jedna trzecia (35 proc.) wszystkich zarejestrowanych w UE dwukołowych pojazdów silnikowych. Ale w Niemczech skutery i motocykle także są popularne - jest tam zarejestrowany co piąty tego rodzaju pojazd w UE. Źródło: PAP 250 000 Loganów wyprodukowanych w fabryce Dacii w Pitesti w Rumunii. * Rumuński zakład jest głównym ośrodkiem produkcji Logana. * Po Rumunii, Rosji, Kolumbii i Maroku, w bieżącym roku ruszy produkcja Logana w Iranie, a w 2007 w Indiach i Brazylii. * Od września 2004 sprzedaż Logana na świecie wyniosła 267 000 egzemplarzy. 29 maja 2006 z taśmy produkcyjnej fabryki Dacii w Pitesti zjechał 250 000. egzemplarz Logana. Rumuńska fabryka jest głównym ośrodkiem produkcji tego modelu. Zaopatruje 35 spośród 42 krajów sprzedaży Logana, czyli wszystkie rynki europejskie oraz Turcję, Algierię, Ukrainę, Środkowy Wschód i Afrykę Centralną. Logan jest produkowany również w Rosji (25 000 aut wyprodukowanych od kwietnia 2005 do maja 2006), w Maroku i Kolumbii. Wkrótce będzie produkowany także w Iranie oraz - od 2007 - w Indiach i Brazylii. Logan, stworzony z myślą o nowych, rozwijających się rynkach, spełnił pokładane w nim nadzieje. To nowoczesne, niezawodne, a zarazem wygodne auto, spodobało się dużej grupie klientów w wielu krajach. Od września 2004 do maja 2006 sprzedano 267 000 egzemplarzy. Model ten cieszy się ogromnym powodzeniem w krajach zbytu, przede wszystkim w Europie Zachodniej, gdzie sprzedawany jest od wiosny 2005 (w 8 krajach, w tym we Francji). Sprzedaż Logana na świecie kształtuje się następująco: 56% w Europie Wschodniej (w tym w Rumunii), 20% w krajach Unii Europejskiej (26 krajów, w tym Francja, która stanowi 7% sprzedaży światowej), 10% w Rosji/WNP, 5% w Turcji, 5% w krajach Maghrebu i 4% w pozostałych krajach świata (Ameryka, Azja, Afryka). Rok 2006 wyznaczył nowy etap programu X90 (nazwa kodu Logana i jego pochodnych). Prezentowany na Salonie w Genewie w marcu 2006 show-car Logan Steppe Concept był zapowiedzią rozszerzenia gamy. Silnik diesel 1.5 dCi oferowany jest w Europie Środkowej, Wschodniej i Zachodniej, a także w Turcji, Maroku i Algierii. Na koniec maja 2006 diesel stanowił 55% sprzedaży łącznej we Francji i 21% w pozostałych krajach Europy Zachodniej. W wielu krajach jest to najtańsza spośród dostępnych na rynku oferta diesla, zapewniająca niespotykany stosunek ceny do osiągów oferowany przez Logana. Źródło: Renault Czy rozważasz wyjazd za granicę do pracy? |
||||||
© wojtekstoltny design by e-nordstrom |