kraje alpejskie
wojtekstoltny



No przepraszam, ale nie rozumiem.
A co Zygmunt ma zmuszać ludzi do nauki ?
Oczywiście, że nie. On uczy tych co chcą. Pisałem to w takim ogólnym kontekście uświadamiania wszystkich chodzących po górach. To raczej dotyczyło tego postu Lucyny o tym, że wszystkich trzeba uświadomić. Bo to takie słowa bez pokrycia. I przy okazji nierealne.
Tak jeszcze raz w skrócie to chodziło mi o to, że choćby wszyscy się starali to i tak wszystkich nie uświadomią. Więc należy się skupić na tych którzy chcą.
Choć pozostali powinni mieć jeśli zachcą ułatwiony dostęp do informacji. Na PTTK racze nie ma co liczyć. Jeśli ktoś naprawdę chce to takie informacje znajdzie. Ale do ludzi to faktycznie sie z tym nie wychodzi.
A powinno być prościej. Jedna organizacja o której każdy zwykły turysta wie, że ona tym się zajmuje. Kogoś to zainteresuje, idzie i dostaje informacje jakie kursy czy szkolenia może zrobić.
No ale Polska to nie kraje alpejskie.

Historia turystyki alpejskiej wskazuje, że nie od sprzętu tam zaczynano, a od upowszechniania wiedzy, co jest właśnie jednym z dowodów.
Tak, te setki tysięcy potencjalnych turystów należy przeszkolić. A w jaki to sposób? To nie kraje alpejskie tylko Polska gdzie nawet PTTK już nie wiadomo do czego służy.

Takie gadanie. Trzeba przeszkolić, uświadamiać, propagować itd. Pogadać sobie można. A gdy się już zejdzie na ziemię to w końcu dotrze prosta prawda. Jak ktoś nie chce sam się szkolić i pochłaniać wiedzę to nikt go do tego nie zmusi i nie każe się uświadamiać.

A ci którzy chcą mieć większą wiedzę i umiejętności idą na kursy, uczą się od bardziej doświadczonych i nie potrzebują takiego gadania.

Przykro mi. Taki lajf. Nawet jakbyś Zygmunt rozdał wszystkim chodzącym po górach swoją książkę to i tak przeczytają ją tylko ci co chcą przeczytać. A reszta odłoży na półkę, sprzeda na makulaturę albo podłoży pod chwiejący się stół.
Na siłę nikogo się nie uświadomi a odsetek tych co chcą wśród tych co chodzą po górach nie jest pewnie taki wielki.

Zobacz na wszystkie kraje alpejskie czy tam ktoś mysli i myslał kiedyś o wprowadzaniu zakazów tak jak jest u moim zdaniem zacofanych słowaków(zostało im to jeszcze z czasów komuny niestety).
A chodziłeś po Alpach? Widziałeś jak tam chodzą ludzie w zdecydowanej większości bez porównania lepiej od Polaków w Tatrach do tego przygotowani?
Widziałeś przeciętną rodzinę Słowacką w Tatrach? Porównałeś to z polską "stonką" na Gąsienicowej czy Kondratowej?
Widziałeś w Tatrach Słowaka w adidasach?
No... to masz odpowiedź, po co potrzebni są przewodnicy!
Od kogoś uczyć się trzeba!
A komuna nie ma nic do tego... na szczęście!
Po prostu kraje alpejskie i Słowacy, a także Rosjanie (niestety, to prawda!) są dużo dalej w popularyzowaniu wiedzy o turystyce górskiej niż my i stosują metody dalszej edukacji odpowiednie do tego. Zresztą... oni wcale nie narzekają na konieczność zatrudniania przewodników w przeciwieństwie do nas. Zabierają ich ze sobą, bo to mądre jest i... tyle.
"Zamykanie Tatr" na zimę wynika z przepisów TANAP'u, a nie Horskiej Slużby! Zatem uwaga o zacofaniu Słowaków jest absolutnie chybiona. Oni to traktują jak "odtuwanie" środowiska po letnim nawale turystów. A że przy okazji mają dużo mniej zimowych tragedii tatrzańskich mimo czterokrotnie większej powierzchni Tatr, to chyba lepiej, nie?

A co trzeba...?
Dokładnie chodziło mi że zakazy,nakazy i inne duperele już były i się nie sprawdziły. Zobacz na wszystkie kraje alpejskie czy tam ktoś mysli i myslał kiedyś o wprowadzaniu zakazów tak jak jest u moim zdaniem zacofanych słowaków(zostało im to jeszcze z czasów komuny niestety).
Ja chodze w zimie po górach i jestem stanowczo przeciwny jakimś zakazom.
Kraje alpejskie mają większe doświadczenia pod względem bezpieczeństwa, ludzie idący tam w góry pewnie też. Skoro UE rozwija się także na wschód a więc także to poczucie powinno i u nas zagościć na dobre. Mniemam, że ta świadomość gości już u nas od dawna a więc nie powinno być tematu. Niestety na naszych polskich szosach dzieją się tragedie o wiele większe niż w górach czego przykładem był ostatni weekend. Jeszcze ta olbrzymia rzesza pijanych kierowców!!! Pomimo wszelkich zakazów, nie brakuje piratów i potencjalnych zabójców i kraksy są codziennie. W górach i nie tylko tam potrzebna jest rozwaga której niektórym brakuje. Przecież nie ustawimy na szlakach strażników którzy będą zawracać samobójców, decyzja TPN-u jest więc według mnie jak najbardziej słuszna(poza wyjątkowymi sytuacjami, jak napisali)

pozdrawiam-Jurek

hmm - a co to jest stylistyka alpejska
Zachowująca pewne cechy architektoniczne, powtarzające się w wielu obiektach na pewnym obszarze źródłowym (kraje alpejskie). Oczywiście Tyrol jest najbardziej znanym z takowych rejonów (w dużej części osadnicy sprowadzeni przez Węgrów na Spisz pochodzili z Tyrolu), ale nie jedynym obszarem gdzie takowe budownictwo występuje, więc użycie terminu "styl tyrolski" mogłoby być nadużyciem, (choć w wielu publikacjach ich autorzy go używają).
Oczywiście styl alpejski jest bardzo zróżnicowany i jak każda stylistyka ulega ewolucji.

http://www.mount.cad.pl/a...cechy/cechy.htm
W linku podane są TYLKO niektóre cechy dla tej stylistyki

Nie powiesz mi Kubo, że zawód ratownika jest tak samo bezpieczny jak urzędnika. Ratownicy narażają swoje życie, chociaż i tak są super przeszkoleni i zachowują pełne, jak to określasz, BHP.


Jeżeli chodzi o ubezpieczenia - wydaje mi się, że kraje alpejskie takowe posiadają, ale tu specem jest Grzegorz.

Z tego co ja wiem to ludzie w krajach typu Austria, Niemcy, Szwajcaria po prostu należą do jakichś ichnich organizacji typu OeAV, DAV, czy SAC i w ramach przynależności do tych organizacji mają ubezpieczenia.

Pozdrowienia,
Kuba

Patrzę na nich romantycznym okiem, bo tylko prawdziwi romantycy mogą się zgodzić na narażanie własnego życia za innych.



Przecież nie kryłam się z tym, że tak do nich podchodzę, takie moje prawo. Zresztą wiadomo, że to kobiety są romantyczne

Nie powiesz mi Kubo, że zawód ratownika jest tak samo bezpieczny jak urzędnika. Ratownicy narażają swoje życie, chociaż i tak są super przeszkoleni i zachowują pełne, jak to określasz, BHP.

Jeżeli chodzi o ubezpieczenia - wydaje mi się, że kraje alpejskie takowe posiadają, ale tu specem jest Grzegorz.
Ta.... narciarze cacy z całym tym szajsem w górach. Cacy zwiększanie przepustowości, drogi, ratraki po kosówce, o narciarzach nie wspominając. Narciarze są w stanie wymyśleć wszystko. Kolejka na Czerwone Wierchy, a może na Wołowieciec? Fajnie by było... wielu pomyśli. Narciarze mają INACZEJ zbudowany mózg Oczywiście żartuję. Bardziej nie lubię od lobby narciarskiego sekretarzy PZPR. Zwykle to też ci sami ludzie w części. Za komuny oni mieli niezły sprzęt z bratnich narodów.

Kasprowy cacy... schroniska cacy... obozowiska taterników cacy. Wszystko cacy poza ferratami. Gdyby linę przykuto do Mnicha, Cubryny to paru taterników pewnie dokonałoby obrzędowego samospalenia, albo zamieniło się w TERRORYSTÓW podcinając liny, podkuwając skałę przy mocowaniu.

Ilu jest taterników czynnych? Czy ta garstka ludzi może uważać się za lepszych? Kimże jesteście? Szlachtą? Narodem wybranym? Jakie macie moralne prawo zabronić instalacji ferrat, jeśli znajdą się na to pieniądze, a zgodzi się TPN? To nie lina stalowa, jedna czy nawet 100 niszczą Tatry. To masowy ruch wycieczek, schroniska i NARCIARZE. Kolejkę i wyciągi trzeba eksterminować z granic TPN. Ktoś zaprzeczy? I jakie argumenty podacie? Kasę?

Ferraty dla zwykłych ludzi, to niezwykłe szlaki. OP zrobiła na mnie kilkanaście lat temu piorunujące wrażenie. Jako nastolatek nie wiedziałem jak wspaniały to szlak, jak cudne są Tatry. Niechże taternicy dopuszczą marzenia zwykłych turystów. Nasze tęsknoty. Nie dla nas trudne drogi wspinaczkowe. Boimy się. Ferrata da nam tę namiastkę "wspinaczki" o której marzy wielu, wielu ludzi. Nikt Wam nie każe z nich korzystać, nawet patrzeć na nie. Chcecie czystych gór bez stali? To są Himalaje, stać Was. Większość ludzi na wyjazdy na ferraty nie stać. Stać ich na 7zł na autobus do Zakopanego. Tego nie możecie pojąć?

Na naszych ferratach, które na pewno powstaną w ciągu dekady, będą się nasze dzieciaki wspinać. Także z rodzin, które nie stać na podróże w kraje alpejskie. Czyli co... snobizm? Egoizm? Biedacy nie mają prawa do gór? Może dać bilety 50zł za wstęp?

Co za bzdury piszecie o hotelach... i inne takie pierdoły. Nie będzie tego w Tatrach. Wyśmiałby Was dyrektor TPN. Absurd. To nie zagrożenie hotelami, to jakieś chore lęki taternicko-ochroniarskie, ale wybiórcze - ukierunkowane. Narciarze cacy, ale ferraty be. Cóż Wam szkodzą śmiało poprowadzone ferraty. Przyrodzie to nie zaszkodzi. Taternicy łoją od 100 lat i jakoś góry są. Nie bądźmy takimi ochroniarzami. Na skałach nie ma niedźwiedzi, choć pod Giewontem był młody...

Żeby było jasne... jestem za ferratami wspinaczkowymi. Bez kilometrów drabin, klamer, wykutych milionów stopni. Tylko że ilu ludzi zdoła wyjść bez takich ułatwień w pionie? Ważne żeby większe żelastwa nie psuły widoków z dołu.

Ilu turystów jest za ferratami, ilu woli stan obecny?

Nie pytam taterników i skałkowców. Nie jesteście obiektywni. To tak, jak pytać narciarza zjeżdżającego z Kasprowego w piękny dzień, czy chce likwidacji kolejki... co powie każdy z tysięcy tam obecnych ludzi?

Zróbmy ankietę, ale jakąś sensowną, neutralną. Jeżeli będzie tendencyjna, to nic nie wykarze. W Tatrach jest za dużo ludzi. Wypędzić konne tramwaje, ułatwienia. Parking na Palenicy przesunąć przed granicą...hehehe niech dojdzie jeszcze z 10km do Morskiego Oka dla masowego turysty. To w sposób naturalny ograniczy ruch do Morskiego Oka i Pięciu Stawów. Kuźnice to samo. Parking zrobić na DOLE. Chochołowska też.

Za rok masa ludzi ruszy na Słowację, co rok więcej... i ok.

Wysyłacie takich jak ja na ferraty alpejskie... a ja odwrócę to. Po co bogaci zwykle taternicy i narciarze siedzą w Tatrach Polskich? Zagraniczne góry są większe, dłuższe trasy, potężne słynne ściany, drogi. Po co się tłoczymy w Tatrach? Was stać na wycieczki zagraniczne. Może nie wszystkich, ale większość.

Większość tych co będą chodzić po owych przyszłych ferratach nie będzie zamożną cześcią społeczeństwa. Czemu nie pokazać ludziom czegoś nowego, fajnego? Ci ludzie nie będą taternikami, (a może łykną bakcyla) chcemy tylko raz w roku wyjść sobie na "mnicha" po "taternicku". Bez przewodnika-taternika za 500zł. Każdy ma swój Everest! Mój to np. Mięgusz ferratą od Morskiego Oka itd. Czemu nie? Nie bo nie? I nie gadajcie o hotelach... gdzie... bądźmy poważni. Kalatówki też mnie wnerwiają, tak na marginesie. Jest kwestia ochrony przyrody... ale skoro chronimy, to zamknijmy wszystkie szlaki, burzymy schroniska, drogi i sadzimy limby na Myślenickich Turniach w ruinach stacji pośredniej.

Wypada zorganizować ogólnoświatowe stowarzyszenie zwolenników ferrat w Tatrach (a może i w Stołowych, czy na Pielgrzyma miniferratka hehehe) i robić swoje, zbierać kasę, lobbować. Ilu chętnych z tego forum?
organizacje

W 1910 polskie kluby (na pewno Cracovia, Wisła i Pogoń i prawie na pewno Czarni) wstąpiły do Austriackiego ZPN. Przyczyna była dość prosta - FIFA nakazywała bojkot niezrzeszonych klubów. Ale od razu wywalczyły że zostanie on przekształcony w federację krajowych związków. stało się tak w 1911 - ostatecznie powstało pięć związków
- Dolna Austria,
- Czechy,
- Morawy-Śląsk,
- Galicja
- kraje alpejskie

z zastrzeżeniem, że czeski związek skupiał tylko kluby mniejszości niemieckiej bo się nie dogadali i czeskie kluby z własnym związkiem pozostały poza strukturami FIFA. Więcej o historii Austriackiego ZPN zebrałem tutaj: http://www.wikipasy.pl/Austriacki_Zwi%C4%85zek_Pi%C5%82ki_No%C5%BCnej

Galicję reprezentował Związek Polski Piłki Nożnej. I tutaj ciekawostka. Do nowego federacyjnego AZPN należały tylko krajowe związki. Ale na Morawach-Śląsku nie dogadali się i związek powstał dopiero 2 lata później. By nie wykluczać tych klubów z Austriackiego ZPN zrobiono wyjątek: mogły do niego należeć bezpośrednio. Z tego wyjątku skorzystały też kluby żydowskie i ukraińskie z Galicji, które nie chciały należeć do czegoś z "Polskim"w nazwie. Nie przeszkadzało im to grać w mistrzostwach Galicji II klasy robionych przez ten polski związek.

Związek morawsko-śląski zakładał Rudolf Jendrzejowski z klubu BBSV Bielsko. BBSV potem nazywało się BBTS, a potem weszło w skład dzisiejszego Podbeskidzia Bielsko-Biała. BBSV miał wicemistrzostwo Moraw-Ślaska, ale to dlatego, że z definicji mistrz Bielska grał z mistrzem Opawy, a w Bielsku w I klasie był tylko BBSV

Każdy związek organizował własne mistrzostwa kraju. Co ciekawe Austriacy zaliczają dziś mistrzostwa Dolnej Austrii do mistrzostw Austrii - liczą medale, statystyki itp. Mistrzostwa Galicji takiego uznania się w Polsce nie doczekały.

Dzisiaj często przedstawia się kwestię przynależności do Austriackiego ZPN jako formę zdrady narodowej niemalże, ale sensu to nie ma żadnego, co chyba dla każdego tu jasne jest ...

No nie wiem - ciśnienie leci w dół aż miło...

Ano leci. Ale to jeszcze nie musi wieszczyć tragedii... Jeśli wierzyć jednak dyżurnemu synoptykowi ICM, wciąż jesteśmy w zasięgu wyżów: "Główny front atmosferyczny, którego tylko niewielki odcinek wciąż znajduje się na południowo wschodnią Polską, rozciągający się od północnej Rosji poprzez Białoruś, kraje alpejskie aż po zachodnie akweny Morza Śródziemnego, wciąż dzieli Europę pod względem pogodowym na dwie części. Północna i zachodnia jej część, pozostaje w chłodnym powietrzu pochodzenia arktycznego, a barycznie w zasięgu pogodnego wyżu znad Morza Północnego, natomiast reszta kontynentu, tez jest w zasięgu pogodnych wyżów znad wschodniej Rosji i Morza Egejskiego, ale w ciepłym, suchym powietrzu. Różnica temperatury po obu jego stronach wynosi średnio 10 stopni, ale w strefie zachmurzenia i jednostajnych opadów frontowych jest ona jeszcze większa i nic nie wskazuje na to by w horyzoncie czasowym naszej prognoz nastąpiła zasadnicza zmiana".

Również mapki TVN24 pokazują, że opady powinny przewalić się z SW na NE kraju omijając Mazury. Zresztą - jak będzie, tak będzie - łajba opłacona. Najwyżej żona mi odmówi współpracy i zostanie z młodą w domu, czego jednakowoż wolałbym uniknąć...

** Dodano: 2008-05-20, 11:16 **
To ominięcie (jak na razie) zdają się potwierdzać obrazki sat.

** Dodano: 2008-05-20, 13:30 **
Chmurki widać już w Łodzi...
Szwajcaria: Ulewy, śnieżyce i wichury

(11.04/19:58) - Ulewne deszcze nawiedziły kraje alpejskie, w tym głównie Szwajcarię, gdzie w ciągu ostatnich 72 godzin spadło aż 150 litrów wody na każdy metr kwadratowy powierzchni ziemi. W samej Genewie i Zurychu suma opadów wyniosła 80 litrów, czyli tyle ile powinno spaść przez cały miesiąc. Na wyżej położonych terenach pada deszcz ze śniegiem i sam śnieg. W wyniku ulew zatopione zostały drogi oraz linie kolejowe. Z powodu obsunięć ziemi zamknięta dla ruchu została droga łącząca Lozannę z Payerne, tymczasem na linii kolejowej z Payerne do Fribourga w wyniku wichur na trakcję kolejową zostało powalonych wiele drzew. Porywy wiatru miejscami chodziły do 105 km/h. Najgorsza sytuacja panuje w tym samym regionie Szwajcarii, gdzie w sierpniu ubiegłego roku doszło do masowych powodzi. Skutki ich są odczuwalne po dziś dzień, a kolejne opady bardzo skomplikowały sytuację. Hydrolodzy z niepokojem obserwują gwałtownie przybierający stan wód w Renie. Wszyscy obawiają się powodzi podobnych do tych z północy Niemiec. W wyższych partiach Alp w ciągu doby spadło ponad 20 centymetrów śniegu. Ulewy, a na terenach górskich śnieżyce, przechodzą również nad wschodnią częścią Francji, południem Niemiec oraz północą Włoch. Prognozy są bardzo niekorzystne, ponieważ intensywnie padać będzie w krajach alpejskich co najmniej do końca tygodnia, co może oznaczać, że regionowi grozi powódź. Źródło: Twoja Pogoda.

Drastycznie chyba nie
Myślisz? Wiesz, to jest jednak parę stówek w kieszeni i niejeden sobie pomyśli: "A po kiego mi przewodnik, trasa jak wół opisana, ludzi tam łazi sporo...". A jeszcze jak się nasłucha opowieści o przewodnickich wyścigach z turystami na sznurku nie wytrzymującymi tempa...

Bardzo się cieszę, że po jednej lub dwóch stronach dywagacji na temat klasyfikacji i procentów powracamy do sedna dyskusji.

W kwestii słowackich przewodników i ich źródeł dochodów trudno mi zabrać rzeczowo głos bo jestem cieńki Bolek. Myślę tylko, że potencjalnych (bo nie wiadomo jakie by dokladnie były) różnic w ich reakcji na propozycje zliberalizowania przepisów TANAPU w/s obszarów udostępnionych dla wspinaczki należałoby szukać w różnicach struktury ich dochodów w porównaniu z przewodnikami w TPN. Jako prowokację rzucę nastepującą hipotezę. W TPN nigdy nie było szczytów typu Gierlacha. Na najwyższy szczyt RPII / PRL / RPIII zawsze prowadził znakowany szlak. Chętnych na lewizny na Mięguszach czy Mnichach nigdy nie było aż tak wielu. Dlatego z przyczyn ponikąd obiektywnych polski przewodnik zmuszony był "żerować" na turyście masowym spacerujacym najczęściej Kościeliską lub do MoKa. Nadal istnieją przepisy chroniące ten stan rzeczy, przepisy z którymi wytrwale wojuje kolega Lech.
Po stronie TANAPu (i tego nie jestem pewien) przewodnik nie mógł liczyć na ciągły intratny strumień turysty masowego. Częściowo chyba dlatego, że Słowacja to kraj w pewnym sensie "góralski" a kogo by ciągnęło do łażenia po górach jak się w nich de facto mieszka (po co się skrobać gdzie nie swędzi ?). Stąd wydaje mi się, że turystyka masowa w TANAPie nigdy się nie rozwinęła na taką skalę jak w TPN. Słowacki przewodnik musi z czegoś żyć. Jak nie może żerować na masowości to żeruje na szczytach dostępnych tylko z przewodnikiem. I takie też są przepisy w TANAPie by to ich jedyne koryto chronić. Jako przedstawiciel kategorii "b" wolałbym, żeby w TANAPie przewodnik miał wodzić wycieczki grupowe po dolinach niż turystów indywidualnych na wysokie szczyty (w/g polskiego modelu). Idealnie to ani polski ani słowacki model nie jest dobry. Liberalizacja powinna być całkowita, tak jak w Alpach. Jedyne przepisy ograniczające ruch turystyczny powinny dotyczyć obszarów chronionych. Na pozostałych obszarach, w wypadku TPN czy TANAPu dopuszczonych dla wspinaczki, ruch zarówno grupowy jak i indywidualny powinien być swobodny bez wymogu przewodnika. Każdy rozsądny oragnizator wycieczek grupowych powinien takiego przewodnika wynająć tak samo jak i indywidualny turysta idący na Gierlach powinien rozważyć taką możliwość. Mając przepisy takie jakie są mamy tego stanu rzeczy przynajmniej dwie konsekwencje : - sztuczną ochronę grupy zawodowej przewodników (na różny sposób po obu stronach granicy) i - wyręczanie obywateli w kwesti zdrowego rozsądku i dbałości o własne bezpieczeństwo. Ciekawe, że kraje alpejskie mają inne rozwiązania, ufają swoim obywatelom i jakoś ani nie jest tam wysyp wypadków ani przewodnicy nie bankrutują. Zarówno polskie jak i słowackie przepisy dotyczące przewodników, szczególnie tatrzańskich, można nazwać w pewnym sensie przeżytkiem komuny. Dlatego zarówno Markiz jak i nasz stary przyjaciel Lech "walczą" w tej samej sprawie, Lech na froncie domowym a Markiz w bliskiej zagranicy. Ryzykowne stwierdzenie ale chyba po części trafne.

Łącznie było około 2000 miejsc noclegowych
To teren idealnie nadający sie do rozwoju skituryzmu.
Czy nam się to podoba czy nie, dla większości ludzi słowo "narty" kojarzy się z narciarstwem zjazdowym inaczej zwanym alpejskim. Na modnie dziś zwanych "skiturach" (kiedyś to nazywało się turystyką narciarską) nikt się nie dorobi ani pieniędzy nie zrobi. Brakuje mi danych ale na podstawie znanych mi tekstów z przed 1939 roku to wówczas proporcja miłośników turystyki narciarskiej w stosunku do "zjazdowców" była chyba korzystniejsza. I tak jest dziś w całej Europie poza Skandynawią i terenami dawnego Sojuza. Proszę zwrócić uwagę, że w konkurencjach klasycznych (poza skokami) kraje alpejskie wcale nie błyszczą - mało komu chce się mozolnie biegać.

Jasne że jednych interesuje innych nie ale to jeszcze nie powód, żeby takich masówek (nie do końca jest dla mnie jasny ten wyraz, czy np. wycieczka klasowa to "masówka"?) nie organizować.
W tym co piszesz jest wiele racji i z tym nie zamierzam polemizować. Muszę chyba uściślić to co starałem się przekazać. Według mnie sedno jest w tym jak się takie masówki organizuje. Jeśli jest to jakaś "oddolna inicjatywa" to jestem jak najbardziej za tym. Sam z kolegami jeszcze w szkole organizowaliśmy takie wyprawy. Wycieczek szkolnych już tak nie lubiłem bo to był taki spęd i połowy ludzić nic to nie interesowało. Potem i tak się taka grupa rozpadała na miejscu (na szczęście) i każda grupka robiła co chciała. Ale były też czasy, że do pociągów do Zakopca ładowano grupy różnej maści przodowników pracy itp itd i to według mnie już zupełnie nie miało sensu (ala stara piosenka "Zakopane, Zakopane, pani z panem itd").

Pisząc o elitarności nie miałem na myśli, że turystyka ma być dla "elit" tylko, że turyści górscy w pewnym sensie stanowia jakąś elitę. Po prostu większości ludzi wędrówki po górach nie interesują (podobnie jest z żeglarstwem i innymi sportami). Jak jeżdżę na urlop na Costa Blanca to 99% urlopowiczów byczy się na plażach i żłopie piwsko po barach a takich jak ja co robią wypady w okoliczne góry już tylu nie jest. Jest trochę miejscowych, trochę Anglików i trochę Niemców (stare upodobania rodem z Alp). I jakby na to nie patrzeć jest to swego rodzaju elita. Zresztą nazwijcie to jak chcecie jeśli wyraz elita źle się Wam kojarzy.

Warto turystykę propagować tylko aby nie w stylu PRLu. Są kraje, np niektóre kraje alpejskie, gdzie chodzenie po górach jest bardzo popularne ale nie wciśnięte w jakieś gorsety organizacyjne typu masówek, PTTKów, wycieczek szkolnych i cholera wie czego jeszcze. Przyznaję, że niektóre teksty Lecha są prowokujące bo przypominają mi czasy PRLu kiedy różne szczytne cele próbowano (i to bez skutku) wdrażać na siłę (żeby przypomnieć jeszcze "walkę" z alkoholizmem). Ciekawe bo Lech był buntownikiem i z "mafią przewodnicką" i PTTKiem zdaje się miał na pieńku ale z drugiej strony Lech nie może się powstrzymać by nie mieszać do turystyki rządu, państwa i czego się tam jeszcze nie da. To jest takie myślenie, którego ja nie rozumiem.
Witam. S-krobek kupiłem ją 11 07 i owszem śmiga fajnie i okolica ładnie z ulicami tomaszek1234 gdzie mogę znaleść płytkę 2005/2006 Polska Czechy z polkim lektorem ? ja znalazłem na Tnp ale 43% i stoi jak młodemu.Państw na DX jest dość dużo na PEB widziałem:Niemcy,główne drogi Europy zachodniej,Benelux,Hiszpania,Portugalia,Włochy,kraje Alpejskie jest w czym wybierać.
Prawie rok temu pozbyłem się mojej TDM 900. Przejeździłem 10 lat na motocyklu. Kiedyś lubiłem podróże, np hiszpania portugalia wielokronie Włochy Słowenia i przejazdem kraje alpejskie, Grecja i Turcja, a też polkie beskidy sudety i nie tylko polskie. Przejechałem prawie 100tys i mnie trochę znudziło. zniechęciłem się też do motoru po wyprawie rowerem na Nordcap. Może kiedyś jeszcze sobie nabędę jakąś masazynę ale tylko wtedy gdy będę miał naprawdę duży nadmiar kasy. Dzisiaj czasem spojrzę się na jakąś maszynę i przypomina mi się wtedy jakaś miła chwila, drobna przygoda. Tak, jazdsa motocyklem daje frajdę, jednak więcej jej (znaczy się frajdy) znajduję w wielu innych miejscach.

do zobaczenia być może na jakimś maratonie, InO, lub na jakimś krótszym dystansie, a może kiedyś na motocyklu

Pozdrawiam Jarek
1.NICK: Mleko
2.IMIĘ: Klaudia
3.MIEJSCE ZAMIESZKANIA: zadupie przy granicy z Czechami
4.DATA URODZENIA: 22 12 1989
5.KOLOR OCZU: niebieskie? szare?
6.KOLOR WŁOSÓW: Ciemny blond
7.WZROST: 169
8.ULUBIONE JEDZENIE: polskie
9.ULUBIONY NAPÓJ N/ALKOHOLOWY: sok bananowy
10.ULUBIONY NAPÓJ ALKOHOLOWY: nie pije
11.JEDNA Z ZALET: patrzę na wszystko z przymrużeniem oka ;)
12.JEDNA Z WAD: ciamajda xD
13.ULUBIONY FILM/SERIAL: Komedie, dramaty
14.ULUBIONY/NAJMNIEJ LUBIANY KOLOR: wszystkie lubię:)
15.HOBBY: Sport, podróże, języki, książki. muzyka
16.TWÓJ WZÓR DO NAŚLADOWANIA:
17.ULUBIONA MUZYKA: rock, metal, folk, rzadziej pop
18. ULUBIONY ZESPÓŁ: MCR
19. ULUBIONA PIOSENKA: Rakkauslaulu The Rasmus :)
20.CO CIĘ DENERWUJE: prawie wszystko xD
21. ULUBIONY SKOCZEK: Janne Ahonen, zresztą wszystkich lubię, no oprócz tam kilku..
22. ULUBIONY TRENER:
23. MIEJSCE W KTÓRYM CHCIAŁBYŚ SIĘ ZNALEŹĆ: Kanada, Australia, cała UE, Indie, Japonia, Argentyna, Skandynawia^^, kraje Alpejskie
24. AKTUALNE ZAJĘCIE: wakacje xD
25. NAJBARDZIEJ WSPOMINAM: wakacje 2007..:)
26. MOTTO:Fajnie być idiotą, zwłaszcza jak nikt nie patrzy xD

27. (se dopisze xD) Lubię Harrego Pottera! o! Cenię wolność, przyjaźń!
Peace ludzie!
28. CZasami wiele rzeczy biorę za bardzo na wesoło. Zapamiętajcie to :D

pochodzenie Kraje alpejskie
Gatunek uwazany za bardziej odporny na mróz

Czy Ty umiesz czytać ze zrozumieniem
A sprzedawca jest nieuczciwy i chce Ci to wcisnąć byle by zarobił
Szwajcaria, Austria, Włochy, Francja, Słowenia i Niemcy planują przeprowadzenie badań na temat wdrożenia pomysłu giełdy tranzytowej.

Jesienią ma zapaść decyzja w jaki sposób projekt ten ma zostać przeprowadzony, podaje gazeta ‘Die Presse’, powołując się na informacje austriackiego ministra transportu Wernera Faymana.

Pomysł giełdy tranzytowej dla transportu drogowego, na której sprzedawane byłyby prawa tranzytowe, pochodzi ze Szwajcarii i ma zostać wprowadzony w życie na tamtejszych trasach. Celem tego posunięcia jest zmniejszenie ruchu pojazdów ciężarowych oraz częściowe zastąpienie go transportem kolejowym. Kraje sąsiedzkie opowiadają się jednak za rozwiązaniem obejmującym cały teren Alp. W przeciwnym razie mogłoby powstać niebezpieczeństwo, że transport tranzytowy ze Szwajcarii nie zostanie skierowany na szlaki kolejowe ale do innych krajów.

hmmm co do Zakopianki to nie powiedziałabym że w ogóle kiedyś ją skończą P tak się składa że znam wiele osób które przy niej mieszkają i są bardzo negatywnie do tego nastawieni... najgorszy problem będzie z dziećmi które chodzą do szkoły bo podstawówka i gimnazjum znajduje się za torami i trzeba przejść przez drogę dużo razy tamtędy chodziłam i czasem czekałam z kuzynką nawet 10 min zanim ktoś będzie łaskawy nas przepuścić bo w tym miejscu gdzie zawsze przechodzimy pasów nie ma, a w sezonie to już nawet nie warto próbować przejść na drugą strone...

Fakt. Tylko zauważ Magda, że kiedy budowano tę trasę to jeździły nią głównie furmanki z częstotliwością trzy na godzinę (z myślą o nich została chyba zaprojektowana he he). I od tego czasu na wielu odcinkach (np. rejon Szaflar lub Lubonia) niewiele się zmieniło jeżeli chodzi o infrastrukturę komunikacyjną. Natomiast ruch samochodowy wzrósł jakieś kilkadziesiąt razy. W tym czasie kraje alpejskie zbudowały tysiące kilometrów atostrad, setki tuneli i mostów itd. Dlatego przejazd np. z Salzburga do Innsbrucka jest przyjemnością, zaś przejazd z Krakowa do Zakopanego koszmarem (i dla podróżnych i dla mieszkańców). Zatem nie chciał bym tutaj kontynuować naszego narodowego narzekania, ale zwracam uwagę, że taka droga o takiej częstotliwości ruchu nie powinna moim zdaniem posiadać w ogóle przejść dla pieszych lub skrzyżowań (po prostu ruch powinien odbywać się bezkolizyjnie - węzły drogowe, tunele pod drogą dla pieszych, ewentualnie mosty nad szosą).
Jeżeli masz w planach uzywania go w górach "cywilizowanych" (tj. np. Polska, Czechy, Słowacja, kraje alpejskie,) to sobie podaruj, te 450-500PLN za standardowego Garmina można inaczej spożytkować (no chyba, że masz dość szlaków i będziesz chodził w nocy po krzakach ). Ale jeżeli wybierasz się na wędrowanie po np. Ukrainie, Rumunii, Turcji, Rosji - to może okazać się przydatny.

Z moich doświadczeń wynika, że warto kupić firmowy GPS, ale nie koniecznie droższy. Każdy, nawet najdroższy model "zgubi zasięg" w bardzo gęstej mgle, czy w jarze porośniętym na około gęstym lasem.
Łukaszu, nie rozumiem, z czym się nie zgadzasz. A czy ja twierdzę, że Polacy odnoszą sukcesy w jakichś istotnych konkurencjach?
Fakt faktem, nie mamy sobie równych w... euh... szybownictwie, bojerach, lotnictwie precyzyjnym, nawet w winsurfingu mamy mistrzynię świata (ech... w Atlancie było to na olimpiadzie...).
Ale nie uważam, żeby to dyscypliny popularne w tak istotnych krajach, jak Stany, miały większe znaczenie, niż zapasy. Sorry, ale chyba wiesz, jakie znaczenie miały zapasy w starożytnych igrzyskach
A wiesz, jaką furorę zrobił jedyny mistrz olimpijski w zapasach klasycznych z USA w swoim kraju?
Zresztą, teraz nam w zapasach nie idzie.
Jak mi wprowadzą na igrzyska F1, wyścigi Indy, golf albo futbol amerykański, to to będzie załamka. Ale niewiele brakuje... softball, uprawiany tylko w paru bogatych krajach, już jest (od Atlanty).
A co do skoków narciarskich... hmm... a pokaż mi dyscypliny zimowe, które są popularne w większej liczbie krajów.
Narciarstwo klasyczne - Skandynawia, Austria, Rosja
Narciarstwo alpejskie - kraje alpejskie, USA, czasem się przypląta ktoś w rodzaju Lasse Kjusa czy rodzeństwa Kostelić...
Biathlon - Rosja, Francja, Norwegia, Białoruś, Niemcy... (+ pan Sikora)...
Curling - Szkocja, Skandynawia
No dobra. Jeden hokej. Chociaż też za wielu reprezentacji nie ma.
Kiedy odnieśliśmy sukces w istotnej konkurencji? Zdobywając srebro w Barcelonie w piłce nożnej. A jeżeli ktoś nie uważa, żeby olimpiada w tej dyscyplinie była istotna, to OK. Więc lata 70. i Wunderteam w lekkoatletyce. Hmm... a żeglarstwo nie jest popularne? Chyba jest...

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • piotrrucki.htw.pl

  • © wojtekstoltny design by e-nordstrom