Biegaj z Tigerem !
Już 19 kwietnia o godzinie 10.00 na ścieżce biegowej Park Skaryszewski w Warszawie ruszymy razem do biegu z Dariuszem Tigerem Michalczewskim. Specjalnie dla Was zejdzie z ringu i sprawdzi waszą formę.
Razem z Tigerem i z Wami pobiegną m.in. Krzysztof Kosedowski, Robert Korzeniowski, Bogusław Mamiński, Przemysław Saleta, Przemysław Babiarz, Jacek Wszoła oraz inni zaproszeni goście.
Bieg ma charakter rekreacyjny, bez rywalizacji ... a potem zapraszamy na wspólne, zdrowe śniadanie!
Atrakcyjna trasa poprowadzi alejkami parkowymi o długości około 5 kilometrów, a bieg umili nam energiczna muzyka płynąca z Hummera.
Przewidziane są także inne atrakcje:
• testowanie obuwia z najnowszej kolekcji Nike Running
• prezentacja systemu Nike + z możliwością jego przetestowania
• bezpłatne konsultacje z trenerami ścieżek biegowych Nike
Program imprezy:
8.30 – 9.45 Zapisy do biegu
9.50 Początek wspólnej rozgrzewki
10.00 Start biegu
11.00 Wspólne śniadanie
12.00 Zakończenie imprezy
Udział w imprezie jest bezpłatny !!!
Po więcej informacji biegnij na stronę www.sciezkibiegowe.pl BIEGAJ Z TIGEREM 13.04.2008
Park Lotników przy AWF Kraków
Początek ścieżki biegowej „Nike”
Ul. Jana Pawła II 72
Firma Nike Poland oraz organizator imprezy firma Running Consulting przy udziale Ośrodka Sportu i Rekreacji „Krakowianka” w dniu 13.04.2008 organizuje w parku kultury i wypoczynku przy AWF na ul. Jana Pawła II - masowy bieg rekreacyjny dla mieszkańców Krakowa pod hasłem:
„ Biegaj z Tigerem”
Gościem specjalnym imprezy będzie Dariusz Tiger Michalczewski – przygotowujący się do majowej walki z Svenem Ottke.
Bieg ma charakter rekreacyjno-sportowo. Start w biegu jest bezpłatny, nie ma ograniczeń wiekowych. Impreza ma na celu popularyzację biegowych form jako najprostszego sposobu rekreacji fizycznej dla całych rodzin.
Gośćmi imprezy będą też min. Jacek Wszoła i Krzysztof Kosedowski oraz znani sportowcy i trenerzy z krakowskich klubów sportowych.
Bieg odbędzie się w parku Lotników – start w okolicy hotelu Justyna. Atrakcyjna trasa poprowadzi alejkami parkowymi o długości nie większej niż 3 - 4 kilometry będzie ona pokonywana w tempie marszobiegu przy dźwiękach energicznej muzyki.
Wszyscy uczestnicy kończący bieg będą zaproszeni na wspólne sportowe śniadanie (jogurt, płatki śniadaniowe, banan, herbata, napój izotoniczny) przy którym będą mogli porozmawiać z zaproszonymi gwiazdami.
Jesteśmy przekonani, że impreza spotka się z dużym zainteresowaniem mieszkańców Krakowa, którzy po zimowym zastoju będą chcieli podnosić poziom swojej wydolności poprzez łagodny wysiłek biegowy w towarzystwie największych gwiazd sportu.
Pakiety śniadaniowe dla ok. 700 osób oraz bogaty program atrakcji dodatkowych:
- prezentacja imprezy biegowej Cracovia INTERRUN 2008,
- prezentacja Arcelor Mittal Cracovia Maraton 2008,
- prezentacja najnowszej kolekcji sprzętu biegowego Nike Running z możliwością testowania obuwia,
- prezentacja systemu Nike Plus – bieganie z iPod-em,
- porady dietetyków i trenerów biegania,
- występy Cheerleaders,
- pokaz aerobiku przygotowany przez studentów AWF,
…oraz wiele innych atrakcji
Biuro zawodów: plac przy Fontanie koło hotelu Justyna– zapisy 8.30-9.45
Więcej informacji na stronie; www.sciezkibiegowe.pl W sobotę w Las Vegas, w największej hali widowiskowej, polski mistrz olimpijski Paweł Nastula stoczy swoją czwartą walkę w formule Pride. Przeciwnikiem Polaka będzie Josh Barnett
- Nastula nie ma ze mną żadnych szans - mówi Barnett, faworyt walki, który nosi pseudonim "Zabójca o Twarzy Dziecka".
Paweł Nasutula przyznaje, że nie jest faworytem: - Faworytem to ja byłem w judo - komentuje Polak - w pride jeszcze długo nim nie będę, powoli uczę się wszystkiego.
Nastula przygotowywał się do tej walki trzy miesiące, trenując z zapaśnikami i bokserami: - Ustaliłem taktykę, ale nie będę jej wcześniej zdradzał. Nie boję się ani walki bokserskiej ani w parterze.
Z Nastulą techniki bokserskie ćwiczy Krzysztof Kosedowski, który uważa, że Barnett ma bardzo mało słabych punktów i walka z pewnością będzie ciężka. http://www.budo.pl/images/nastek03.jpg
budo.plNastula urodził się, by walczyć
Krzysztof Kosedowski komplementuje bokserskie umiejętności Pawła Nastuli. Zdaniem szkoleniowca, który sam stoczył w ringu 287 walk (256 zwycięstw, 3 remisy, 28 porażek) „Nastek” dysponuje niezłym lewym prostym, prawym sierpowym i lewym krzyżowym. - To jeszcze nie jest bokser. On zajęcia pięściarskie ma od sześciu miesięcy. Paweł jest jednak głodny wiedzy i szybko się uczy – powiedział serwisowi Budo.pl Kosedowski.
Łap newsy
Trener Nastuli swój największy sukces w karierze sportowej odniósł na igrzyskach w Moskwie (1980), zdobywając w wadze piórkowej brązowy medal. W Polsce wygrał m.in. turniej im. F. Stamma (1979) i turniej "Złotej Łódki" (1980). Pracował z wieloma zawodowymi pięściarzami.
- Paweł wkłada wiele serca w to, co robi. On nigdy nie odpuszcza i nie okazuje słabości. Podczas zajęć, nawet gdy dostanie cios, który go zamroczy, chce trenować dalej – mówi Budo.pl trener pięściarzy Legii Warszawa.
- To typowy wojownik, urodził się po to, by walczyć. Nie trzeba go zmuszać do ciężkiej pracy, bo on sam wie, że bez żmudnego treningu nic nie da się osiągnąć w zawodowym sporcie – opowiada Kosedowski.
Przyznaje także, że odporność na ból to mocna strona mistrza olimpijskiego w judo.
- W Pride to niezwykle ważne. W Japonii walczy się tylko w piąstkówkach, twarz jest narażona na liczne urazy. Ból nie może napawać lękiem zawodnika. Nastek nawet po knock-downie przechodzi do zwarcia w parterze. Mocno poobijany potrafi zmobilizować się w ciągu kilku sekund i przechodzi do kontrataku – dodaje Krzysztof Kosedowski.
- Wszystko to jednak przerobiliśmy na treningach. Jak Paweł zachowa się w ringu podczas starcia o dużą stawkę tego tak naprawdę nie wiemy. Zrobiliśmy jednak wszystko, by potrafił obronić się przed nawałnicą uderzeń i sam boleśnie pokazał rywalowi, że jest niebezpieczny – kończy Kosedowski.
Oskar Berezowski
Fot. Darek Golik
Jak mówi Kosedowski zobaczymy jak to będzie z Nastkiem. Aktualnie nawet nie wiadomo z kim będzie walczył więc ciężko przewidzieć. Pozostaje się tylko za Pawłem modlić, by tym razem zwyciężył kimkolwiek będzie jego przeciwnik ... artykuł z "Życia Warszawy:
Tłumy czekają na Nastulę
Nasz najlepszy judoka chce spędzić noc sylwestrową na ringu
Chcę wyjść do ringu 31 grudnia – mówi były mistrz olimpijski w judo Paweł Nastula. Galę mieszanych sztuk walki z jego udziałem w Tokio może obejrzeć na żywo ponad 70 tysięcy ludzi.
Nastula podpisał w tym roku kontrakt z japońską federacją Pride. Zobowiązuje on go do udziału w pięciu walkach w Kraju Kwitnącej Wiśni. Polak zadebiutował w czerwcu. Uległ wówczas Rodrigo Nogueirze, brazylijskiemu weteranowi starć, podczas których można stosować dźwignie, duszenia, uderzenia rękoma i nogami oraz rzucać rywalem.
Miliony i diamenty
31 grudnia w Tokio odbędzie się najdroższa gala w historii wszechstylowych walk. W pojedynku wieczoru rękawice skrzyżuje dwóch judoków (Hidehiko Yoshida i Naoya Ogawa). Obaj podzielą się czterema milionami dolarów. Same pasy mistrzowskie (wysadzane diamentami i szafirami), które zostaną wręczone zwycięzcom walk, będą kosztowały łącznie ponad milion dolarów.
Gala odbędzie się w Saitama Super Arena. Organizatorzy spodziewają się, że sprzedadzą ponad 70 tysięcy biletów (ceny wejściówek już teraz sięgają dwóch tysięcy dolarów!). Federacja chce, by w show udział wziął także Nastula. Jeszcze nigdy Polak nie walczył przed taką publicznością.
Pomoc z Rumunii
– Chcę walczyć, ale wciąż nie znaleziono dla mnie przeciwnika. Japończycy przysłali za to do mnie trenera, który od tygodnia jest w Warszawie – przyznaje mistrz olimpijski z Atlanty.
W klubie na Marymoncie przygotowaniom Nastuli przygląda się Daijiro Matsui, trener i sparingpartner Kazushi Sakuraby (gwiazdy organizacji Pride, dla której Paweł walczy). Jest to pierwszy przypadek, że organizator deleguje trenera na drugą stronę świata.
Do Polski ma także zawitać 181-kilogramowy gigant Aleksandru Lungu, najsilniejszy uczestnik Pride. Rumun wyciska 305 kg w leżeniu na ławce (dla porównania: Mariusz Pudzianowski uważany w Polsce za siłacza – tylko 255). Lungu to 32-krotny mistrz Rumunii w judo, mistrz świata w sambo i zwycięzca zawodów strongmen.
– Potrzebny mi bardzo silny fizycznie partner, choćby do walki w parterze. Aleksander sam zadeklarował, że chętnie dołączy do grupy ćwiczącej ze mną – przyznaje Nastula.
Czekając na giganta
Do najbliższego pojedynku Paweł przygotowywał się, trenując z bokserami (skrzyżował rękawice z Krzysztofem Włodarczykiem), zapaśnikami, kickbokserami, przedstawicielami muay thai, jujitsu. Jego pięściarskie przygotowania nadzoruje Krzysztof Kosedowski.
– Na ringu w Japonii wygrywają tylko twardziele. Tam po ciosie, który w boksie oznacza przerwanie walki, liczenie, nie ma miejsca na słabość. Walka przenosi się na ziemię. Paweł pokazuje jednak w sparingach, że nawet ogłuszony nie przewraca się. Gdy traci równowagę, próbuje przewrócić rywala i przechodzi do zwarcia w parterze – wyjaśnia Kosedowski.
„Nastek” nie lubi mówić o swoich urazach. Na jego twarzy widać jednak ślady ostrych treningów; rozcięcia, otarcia. Imponująca muskulatura jest jednak świadectwem, że wykonał ogromną pracę. – Jestem gotowy. Czekam tylko na telefon z Japonii – przyznaje polski mistrz.
Data: 2005-12-15
OSKAR BEREZOWSK ... Teraz pewnie rozgorzeje dyskusja nad sensem tego sparingu. Sam się nawet zastanawiałem czy to dobry kierunek dla Nastka ten trening boksu.Mysle, że wie co robi.Znalazłem nieco obszerniejszą relację.
budo.plNastek Diablo mocny
Udało się, nie znokautował mnie – krzyknął Paweł Nastula po sparingu z Krzysztofem „Diablo” Włodarczykiem – informuje „Przegląd Sportowy”.
Z Kolei w "Fakcie" Włodarczyk podkreśla, że "Nastek" przygotowujący się do następnej walki w Pride jest mocny fizycznie: - No i prawą ręką parę razy mnie ukłuł, aż poleciałem na liny. Ale i tak się cieszę, że to był boks, a nie judo albo Pride, bo pewnie by mnie zadusił - śmiał się "Diablo"
Były mistrz olimpijski w judo przygotowuje się do walki w formule Pride, którą stoczy w Japonii 31 grudnia. Włodarczyk natomiast do gali w Chicago 26 listopada. Tuż przed sparingiem Włodarczyka z Nastulą w ringu ćwiczył także Tomasz Bonin. Pięściarz przygotowuje się do drugiej w karierze walki o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej (26 listopada w Chicago), o pas federacji IBC.
- Ze strony „Diablo” to była zabawa. Ciężko to nazwać sparningiem. Oczywiście ja byłem bardzo skupiony, ale gdyby Krzysiek chciał, szybko by tę walkę skończył – powiedział Nastula PS.
- Muszę poprawić moje uderzenia rękami, dlatego postanowiłem poboksować z "Diablo" - tłumaczył Nastula dziennikarzowi "Faktu".
W drugiej rundzie „Diablo” zaczął boksować szybciej, ale zdawał sobie sprawę, że nie może przesadzić. Jeden zbyt mocny atak mógł się zakończyć dla Nastuli niedobrze. Mistrz judo w pewnym momencie chciał nawet... kopnąć Włodarczyka, ale też szybko się opamiętał. Dramatycznych chwil, zgodnie z oczekiwaniami, nie było - czytam w PS
Zdaniem "Przeglądu Sportowego" Nastula przed swoją drugą walką w Pride musi podszkolić się w boksie, bo ten element jest u niego najsłabszy. Sama siła oczywiście bardzo pomaga, ale bez techniki ciosy nie powalą rywala.
– Pod względem bokserskim Paweł nie jest może Włodarczykiem, Michalczewskim czy Adamkiem, ale widać postęp w porównaniu z jego pierwszym występem w formule Pride – mówi Krzysztof Kosedowski.
Nastula zdał sobie sprawę, jak dużo musi jeszcze trenować, chociaż Krzysiek markował tylko uderzenia i robił wszystko, by jego ciosy nie dochodziły do celu.
Włodarczyk przyznaje, że Nastula musi jeszcze sporo potrenować, by nauczyć się boksu.
– W tej chwili żaden z niego technik. Z tego, co wiem trenuje boks dopiero około pół roku. Ja po tym czasie dopiero nauczyłem się chodzić po ringu. Myślę‚ że potrzebowałby jeszcze około ośmiu miesięcy treningów‚ by odpowiednio operować rękami‚ wiedzieć, co to jest zejście‚ uniki – mówi Włodarczyk.
... 29 PAŹDZIERNIK 2005 - Gala Sztuk Walki BUSHIDO
Między innymi walka o tytuł mistrza Europy w brazylijskim Jiu-Jitsu; broniącym tego tytułu będzie Mariusz Linke.
Goście specjalni: Krzysztof Kosedowski, Paweł Nastula.
News ze strony http://www.soho.yi.com.pl/
to dopiero za miesiac.. ale warto tam byc ; ... Bonus:
Sparingpartnerzy o Nastuli:
Jacek Buczer - były zapaśnik: - Nieprawdopodobnie silny, nieobliczalny, w parterze nie do przytrzymania.
Krzysztof Kosedowski - trener boksu: - Gdybym powiedział, że jest dobrze to bym skłamał, ale Pawet z walki na walkę będzie lepszy.
Tomasz Drwal - zawodnik MMA: - Jego najmocniejszą stroną jest psychika. Wierzy, że jest w stanie wygrać z każdym.
Łukasz Jarosz - mistrz Europy w K-B: - Słaba stójka, sam nie kopie a przyjmuje Low kicki bez blokowania, ale uczy się bardzo szybko.
Grzegorz Jakubowski - dinozaur polskiego MMA: -W parterze potrafi oszukać rywala, któremu wydaje się, że Pawła już nie ma, a ten się odnajduje i to w najmniej spodziewanym miejscu. W stójce jest gorzej.
Co to jest Pride Fighting Championship?
Japońska organizacja Mixed Martial Arts - powstała osiem lat temu i jest obecnie najbardziej prestiżową i najbogatszą w tym świecie. Prezydentem jest Nobuyuki Sakakibara. Organizuje gale w Japonii, gdzie kibiców w ogromnych halach Tokio lub Saitamy liczy się w dziesiątki tysięcy ludzi. Sprzedaje prawa telewizyjne w systemie per-pay-view, prowadzi promocję przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych i Korei Południowej, ale najbardziej łakomym jest bez wątpienia rynek chiński. Rywalizuje z organizacją kick-boxerską K-1 o przyciąganie widzów i oglądalność.
Zawodnicy startują w dwóch kategoriach wagowych - średniej i ciężkiej, których granicą są 93 kilogramy. Mistrzami są Brazylijczyk Vanderlei Silva w średniej i Rosjanin Fiodor Jemieljanienko w ciężkiej.
Walki toczą się w ringu według ucywilizowanych dla potrzeb stacji telewizyjnych zasad vale tudo. Zawodnicy noszą rękawice, nie można atakować gtową, uderzać w krocze, w tył głowy i kręgosłup. W parterze nie wolno używać łokci do ataku na głowę rywala. Pojedynki trwają trzy rundy, pierwsza 10 minut, dwie następne po 5 z dwuminutowymi przerwami.
Zwyciężyć można przez nokaut, poddanie rywala, przerwanie walki przez sędziego i lekarza oraz decyzję punktową.
Wszystko z Pilki Noznej Plu ... Super Express/GK/30 czerwca 2005 07:25
"Nastula to twardziel"
Paweł przegrał, ale walczył bohatersko, nie poddał się. Japońscy kibice zgotowali mu taką owację, że ja sam popłakałem się ze wzruszenia - opowiada Krzysztof Kosedowski, trener Pawła Nastuli, który zadebiutował w walkach formuły Pride.
- Paweł to twardziel. Odpocznie kilka dni i od wtorku zaczynamy przygotowania do kolejnej walki, zostanie ona rozegrana za 2-3 miesiące - przypuszcza Kosedowski.
Według Kosedowskiego, Nastula nie miał szans na wygraną: - Ten "Minotaur" to rutyniarz, a Paweł był debiutantem. Nastula przyjął wyzwanie, bo on ma jaja, jest wojownikiem. Brakowało mu jednak doświadczenia i kondycji.
Kosedowski jest przekonany, że Nastula będzie odnosił sukcesy w nowym sporcie. - Szczególnie musi popracować nad wytrzymałością i walką w parterze. W sierpniu jedziemy na 2 tygodnie do Chorwacji, na wspólny obóz z Mirko Crocopem, jednym z asów walk Pride. Tam na pewno Paweł zrobi duże postępy, nauczy się nowych sztuczek - zapewnia Kosedowski.
Więcej - w "Super Expressie".
[URL=
http://sport.onet.pl/1122447,wiadomosci.html]
http://sport.onet.pl/1122447,wiadomosci.htm ... spoko, to juz tylko 2 dni, ale mi juz sie snil pride - walczyl Rickson i wygral
Paweł Nastula znalazł słaby punkt Minotauro - nogi. - Długo ćwiczyłem dźwignie na stawy kolanowe i skokowe. Nie wiem co z tych treningów uda mi się zrealizować, ale spróbuję swojej szansy w ne-waza - mówi w dzisiejszym wywiadzie dla Życia warszawy Paweł Nastula. Swoją pierwszą walkę dla federacji Pride stoczy 26 czerwca.
Z Pawłem Nastulą, mistrzem olimpijskim w judo z Atlanty, szykującym się do walki w organizacji Pride, rozmawia Oskar Berezowski
Żarty już się skończyły. Jest Pan w Japonii, gdzie przyjechali wszyscy najgroźniejsi ludzie świata. Zawodnicy kickboxingu, zapaśnicy, mistrzowie jujitsu, sambo i judo. Między nimi Nastula – debiutant w starciach przedstawicieli różnych stylów w ringu. Nie boi się Pan?
Tylko ludzie bez wyobraźni się nie boją. Sztuka polega na tym, żeby tę adrenalinę, która zaczyna krążyć w żyłach, umieć wykorzystać. Ona musi wyostrzać zmysły, pomagać ocenić niebezpieczeństwo, zagrożenia ze strony przeciwnika.
Co będzie największym zagrożeniem ze strony Brazylijczyka Antonio Nogueiry?
Minotauro, bo taki nosi przydomek, na pewno ma bardzo niebezpieczne uderzenia. Dużo lepiej kopie ode mnie, no i ma ogromne doświadczenie w postaci 24 zwycięstw w mieszanych sztukach walki.
Zdradzi nam Pan swoją tajną broń?
Minotauro zapomina czasem o nogach. . W Polsce był u mnie zawodnik z Brazylii, który świetnie wykonywał techniki na nogi. Teraz w Japonii, w przygotowaniach pomaga mi nieco Kazushi Sakuraba, jeden z najlepszych obecnie zawodników Pride.
Jaki interes ma gwiazda w pomaganiu chłopakowi z Polski?
Już nie taki ze mnie chłopak. W niedzielę, w dniu walki będę obchodził 35 urodziny (śmiech). A tak poważnie, to walczę dla tej samej „stajni”: Dojo Takada. W tym klubie mam ostatnie treningi.
Domyślam się, że federacja, która na jednej gali zarabia kilkanaście milionów dolarów zapewniła luksusowe warunki do ćwiczeń.
Bardzo! Mała, duszna siłownia, niewielka mata i dwa prysznice. Na ścianie przybili jednak deseczkę z moim nazwiskiem. Serio! To wielki zaszczyt, bo Dojo Takada, choć siermiężne, jest miejscem kultowym dla przedstawicieli sztuk walki w Japonii. Liczy się tu atmosfera, ludzie i świadomość, że przychodzi się tu na ciężki trening, a nie pogadać z kolegami. Kiedyś na jednej z salek treningowych widziałem maksymę Nietzschego „To co nas nie zabija, czyni nas silniejszymi”, gdy patrzę na niektórych zawodników, którzy przygotowują się u Takady mam podobne wrażenie.
To co nas nie zabija... Dla części kibiców walki Pride wyglądają na śmiertelnie niebezpieczne.
To mit. W Pride można rzucać rywalem, dusić go, zakładać dźwignie, ale jest to dozwolone w judo (w Pride można stosować ponadto dźwignie na nogi, co jest zabronione w judo). Można uderzać rękoma, ale tak jest w boksie. Można kopać, a co robią kickbokserzy? Na ring wychodzą zawodnicy z wieloletnim stażem w innych sztukach walki. W Pride nie leje się tyle krwi co podczas zawodowych gal pięściarskich. Ludzie jednak od zawsze chcieli konfrontacji różnych stylów, sprawdzenia, który jest skuteczniejszy. Tak powstał Pride, a ja występuję tu jako judoka.
Nie byle jaki. Mistrz olimpijski z Atlanty, dwukrotny mistrz świata. „Legenda judo ze Wschodu”, jak piszą o Panu miejscowe gazety. Spartańskie warunki do treningu wynagrodzili Panu podobno hotelem w którym jest kilkanaście restauracji.
Część już zwiedziłem w poszukiwaniu białka. Muszę odpowiednio odżywiać się przed walką. Jem sporo mięsa, ryby. Obrzydły już mi odżywki które zajadałem od pół roku. Mam już za sobą ponadto dwie konferencje prasowe i kilka godzin wywiadów
Kto będzie Pana sekundantem?
W Narożniku stanie mój sparingpartner Robert Jocz, z którym ćwiczę od lat i trener boksu Krzysztof Kosedowski.
Jak przystało na show, wejdzie Pan do ringu przy dźwiękach muzyki. Jakiej?
Z filmu Gladiator.
nie chce sie czepiac, ale musi byc zdolny, skoro w te godziny opanowal tak dobrze te techniki
....... ... Ja, gladiator
Paweł Nastula w niedzielę stoczy pierwszą ekstremalną walkę w Japonii
Z Pawłem Nastulą, mistrzem olimpijskim w judo z Atlanty, szykującym się do walki w organizacji Pride, rozmawia Oskar Berezowski
Żarty już się skończyły. Jest Pan w Japonii, do której przyjechali wszyscy najgroźniejsi ludzie świata. Zawodnicy kick-boxingu, zapaśnicy, mistrzowie jujitsu, sambo i judo. Czy Pan, debiutant w starciach z przedstawicieli różnych stylów w ringu, nie czuje strachu?
Tylko ludzie bez wyobraźni się nie boją. Sztuka polega na tym, aby adrenalinę umieć wykorzystać. Ona musi wyostrzać zmysły i pomagać ocenić zagrożenie ze strony przeciwnika.
Co będzie największym zagrożeniem ze strony Brazylijczyka Antonio Nogueiry?
Minotauro, bo taki nosi przydomek, na pewno ma niebezpieczne uderzenia. Lepiej ode mnie kopie. Ma też doświadczenie w postaci 24 zwycięstw w mieszanych sztukach walki.
Zdradzi nam Pan swoją tajną broń?
Minotauro zapomina czasem o nogach, a w Pride można zakładać dźwignie na stawy kolanowe i skokowe. Poświęciłem tym technikom wiele godzin pracy. W Polsce był u mnie zawodnik z Brazylii, który świetnie wykonywał techniki ataku na nogi. Teraz w Japonii, w przygotowaniach pomaga mi nieco Kazushi Sakuraba, jeden z najlepszych obecnie zawodników Pride.
Jaki interes ma tak wielka gwiazda w pomaganiu chłopakowi z Polski?
Już nie taki ze mnie chłopak. W niedzielę, w dniu walki będę obchodził 35 urodziny (śmiech). A tak poważnie, to walczymy dla tej samej „stajni” Dojo Takada. W tym, klubie przeprowadzam ostatnie treningi.
Czy federacja, która na gali zarabia kilkanaście milionów dolarów, zapewnia luksusowe warunki do pracy?
Bardzo! Mała, duszna siłownia, niewielka mata i dwa prysznice (śmiech). Na ścianie przybili jednak deseczkę z moim nazwiskiem. To wielki zaszczyt. Dojo Takada, choć siermiężne, jest miejscem kultowym dla przedstawicieli sztuk walki w Japonii. Liczy się atmosfera i świadomość, że przychodzi się tu na ciężki trening. Kiedyś na jednej z salek treningowych widziałem maksymę Nietzschego „To co nas nie zabija, uczyni nas silniejszymi”. Trenując tutaj mam podobne wrażenie.
To co nas nie zabija... Dla części kibiców walki Pride wyglądają na śmiertelnie niebezpieczne.
To mit. W Pride można rzucać rywalem, dusić go, zakładać dźwignie, ale jest to dozwolone w judo. W Pride można stosować ponadto dźwignie na nogi, które są zabronione w judo. Można uderzać rękoma, ale tak jest w boksie. Można kopać, ale co robią kick-bokserzy? Na ring wychodzą zawodnicy z wieloletnim stażem w innych sztukach walki. W Pride nie leje się tyle krwi co podczas zawodowych gal pięściarskich. Ludzie od zawsze chcieli konfrontacji różnych stylów, sprawdzenia, który jest skuteczniejszy. Tak powstał Pride.
Jest Pan mistrzem olimpijskim z Atlanty oraz dwukrotnym mistrzem świata. „Legenda judo ze Wschodu” – piszą o Panu japońskie gazety. Podobno spartańskie warunki treningu organizatorzy wynagrodzili Panu hotelem, w którym jest kilkanaście restauracji.
Część już zwiedziłem w poszukiwaniu białka, bo muszę się odpowiednio odżywiać przed walką. Jem sporo mięsa, ryby. Na odżywki nie mogę już patrzeć.
Kto będzie Pana sekundantem podczas walki?
W narożniku staną mój wieloletni sparingpartner Robert Jocz oraz trener boksu Krzysztof Kosedowski.
Jak przystało na show, wejdzie Pan do ringu przy dźwiękach muzyki. Jakiej?
Wyjdę na ring niczym gladiator w rytm muzyki z filmu „Gladiator”.
Data: 2005-06-2 ... macie calosc
"BIJĘ SIĘ, BO LUBIĘ"
Czy jeden z najwybitniejszych judoków w historii musi walczyć w ringu?
Być może nie, ale Paweł Nastula chce! Nie jest tajemnicą, że w grę wchodzą duże pieniądze, a w przypadku sukcesu sława w całej Japonii. Rekordowa liczba kibiców na walkach Pride to 90 tysięcy. Każdy płaci minimum 150 dolarów, a miejsca najbliżej ringu kosztują nawet 1,5 tys. dolarów. Średnio przychodzi po 50 tysięcy widzów.
– To jest wielkie show i z czegoś to zainteresowanie ludzi musi wynikać – twierdzi Paweł
Nastula, który 26 czerwca stoczy pierwszą zawodową walkę japońskiej federacji Pride. Będą to jego 35. urodziny. Podpisał kontrakt na co najmniej pięć walk w ciągu półtora roku.
PRZEGLĄD SPORTOWY: Walki te uchodzą za bardzo krwawe, a ludzie lubią przelew krwi...
PAWEŁ NASTULA: W rzeczywistości te walki nie są bardziej brutalne, niż w innych sportach. To jest kompilacja przepisów różnych stylów walki i wcale nie leje się więcej krwi, niż podczas gali bokserskiej. Chcę przełamać ten kłamliwy stereotyp. Chcę udowodnić, że to taki sam sport, jak każdy inny sport walki. Przy okazji zyska na tym judo, bo ja za każ- dym razem będę utożsamiany z moją specjalnością i będę się z nią jednoczył do końca życia. Jak będzie mi dobrze szło, notowania i popularność judo na pewno wzrosną. Gdyby nie ono, nie trafiłbym do Pride’a.
Pytanie: A jednak to nie to samo co judo, które uchodzi za szlachetny, biały sport, pełen pokory, szacunku dla przeciwnika.
PN: W Pridzie też nikt nie wychodzi na ring, by zrobić krzywdę. Według mnie, fajne jest to urozmaicenie zasad, bo można wygrać zarówno przez nokaut, jak i w parterze poprzez dźwignię czy duszenie. Boks uchodzi za klasyczną dyscyplinę, a zdarzają się przypadki śmiertelne, zawodnicy wpadają w śpiączkę...
Pytanie: Nie boi się pan tego, że ta walka będzie bardziej bolesna, niż te dotychczasowe w judo?
PN: Jakbym się bał, nie podjąłbym w ogóle przygotowań. Nie myślę o tym. Trzeba wyjść i wygrać. Poza tym, ja lubię się bić.
Pytanie: Wiadomo już, z kim się będzie pan brał za bary. „Minotauro” – taka ksywka budzi respekt.
PN: Brazylijczyk Nogueira to bardzo dobry zawodnik. W tej chwili notowany jest na drugim miejscu. Od razu poprzeczkę zawieszono na bardzo wysokim poziomie, ale to jeszcze bardziej mnie motywuje. Odkąd wiem z kim walczę, koncentruję się na nim. Oglądam walki „Minotauro” na kasetach, ustawiam się pod niego. Niezależnie od tego kto z nas wygra, czeka nas rewanż.
Pytanie: Do walki zostały trzy tygodnie, na jakim etapie przygotowań jest pan obecnie?
PN: Jeszcze ten tydzień trenuję mocno, a potem schodzę z obciążeń. Przejdę na treningi krótkie i intensywne. Miałem zajęcia z boksu, muay thai, jiu-jitsu
i zapasów.
Pytanie: Judocy uchodzą za specjalistów od walki w parterze. Czy to wystarczy?
PN: Musiałem poznać dużo nowych rzeczy i jeszcze długo będę musiał ćwiczyć, by dojść do perfekcji. W Pride dochodzą choćby dźwignie na nogi i obrona przed nimi oraz uderzenia w parterze. Praktycznie uczyłem się wszystkiego od początku. Oczywiście, mam pewne podstawy, jak balans ciałem, trzymanie, przechodzenia w parterze. Teraz trzeba to do- pasować do realiów walki.
Pytanie: Mistrz olimpijski, dwukrotny mistrz świata, trzykrotny mistrz Europy. Czy tak naprawdę musi pan walczyć? Czy to wypada?
PN: W judo osiągnąłem wszystko co mogłem. Po nieudanych kwalifikacjach do igrzysk
w Atenach straciłem motywację. Dostałem szansę na coś nowego, inne przygotowania. To
będzie odmienna walka. Po prostu mam ochotę się sprawdzić, podjąć to wyzwanie.
Pytanie: Zapewne w rachubę wchodzą spore pieniądze...
PN: Nie mogę zdradzić sumy, na którą opiewa kontrakt, ale nie ukrywam, że zachęcają one do cięższej pracy. Lecz nie robię tego tylko dla kasy. Jak mówiłem, lubię się bić.
Pytanie: Kto stanie w pańskim narożniku?
PN: Mój trener od boksu Krzysztof Kosedowski oraz sparing-partner Robert Jocz. Być może jeszcze ktoś z Japonii.
Pytanie: Wspomniał pan o wielkim show, zatem przy jakiej muzyce wyjdzie pan do ringu?
PN: Długo szukałem odpowiedniej i się zastanawiałem. W końcu podjąłem decyzję, że będzie to muzyka z „Gladiatora”. Podoba mi się i myślę, że pomoże mi w pozytywnym nastawieniu.
ROZMAWIAŁ DARIUSZ URBANOWICZ
FOTOGRAFIA - WŁODZIMIERZ SIERAKOWSK ... caly artykul:
Nastula zmienia się w zabijakę
Mistrz olimpijski w judo Paweł Nastula walczy na pięści, łamie ręce, nogi i dusi. Przygotowuje się w ten sposób do ekstremalnych walk w Japonii.
Dźwignie i duszenia to podstawowe techniki w arsenale każdego judoki. Paweł Nastula także dzięki nim zdobył tytuł mistrza olimpijskiego w Atlancie, dwa tytuły mistrza świata i trzy złote medale czempionatu Europy.
W lutym tego roku podpisał jednak kontrakt z japońska federacją Pride organizującą walki, w których konfrontują się judocy, bokserzy, karatecy, zapaśnicy; wszyscy najbardziej niebezpieczni ludzie świata. Przepisy Pride zezwalają na uderzanie pięściami, nogami, wykonywanie rzutów, duszeń i dźwigni na wszystkie stawy.
Pomoc zza Oceanu
Dla Nastuli to w znacznym stopniu nowość. Trenuje więc trzy razy dziennie. Chodzi na boks, zapasy, jujitsu brazylijskie. Trener tej ostatniej dyscypliny przyjechał do Nastuli, aż z Brazylii. Lucio Lagarto Rodriguez udzielał wskazówek Nastkowi przez dwa tygodnie w jego klubie przy ulicy Ogólnej. – Pokazywał dźwignie na staw skokowy i kolanowy. To bardzo skuteczne w walce na ziemi, a ja właśnie w parterze chciałbym rozstrzygać swoje pojedynki – wyjaśnia Nastula.
Kontrakt z Pride zobowiązuje go do stoczenia pięciu walk i udziału w jednym turnieju, w którym może być kilka starć. Bardzo dużo pojedynków kończy się właśnie w „parterze”. Ból przy łamaniu ręki, czy nogi jest tak duży, że nawet najwięksi twardziele poddają się. Aby Nastek sprowadził rywala na ziemię, musi jednak być przygotowany na wymianę ciosów w górze. Boksu uczy go Krzysztof Kosedowski. – Sparingi są już coraz mocniejsze. Kilka razy leżałem na deskach. Nie były to klasyczne nokauty, ale chwilowa niezdolność do utrzymania równowagi – żartuje judoka. – Moi rywale też już zobaczyli parę razy gwiazdki po mocnych ciosach – dodaje mistrz olimpijski z Atlanty.
Ogromne byki
W zeszłym tygodniu Nastula przez pięć dni walczył ponadto w Gdyni w kubie Mighty Bulls. Nazwę klubu można tłumaczyć jako Potężne Byki, a jednym z nich był weteran ekstremalnych konfrontacji Grzegorz Jakubowski (wygrał 14 walk w różnych międzynarodowych konfrontacjach). Podczas zajęć bił się nawet z pięcioma rywalami z rzędu przez pięćdziesiąt minut.
Kulturysta na macie
Paweł największe sukcesy odnosił w kategorii do 95 kg, potem rywalizował ze 100-kilogramowymi przeciwnikami. W Japonii może się spotkać nawet z 200-kilogramowym gigantem. Nasz najlepszy judoka w historii nabiera więc masy. – Dużo trenuję, a na brak apetytu nie narzekam. Do tego dochodzą odżywki białkowe. Teraz ważę 105 kilogramów i przy tej masie pozostanę – tłumaczy Nastula. Biorąc pod uwagę, że Paweł nie ma na sobie ani grama tłuszczu, wygląda naprawdę imponująco ... Mistrz olimpijski w judo Paweł Nastula walczy na pięści, łamie ręce, nogi i dusi. Przygotowuje się w ten sposób do ekstremalnych walk w Japonii – czytamy w „Życiu Warszawy”.
W lutym tego roku podpisał jednak kontrakt z japońska federacją Pride organizującą walki, w których konfrontują się judocy, bokserzy, karatecy, zapaśnicy; wszyscy najbardziej niebezpieczni ludzie świata. Przepisy Pride zezwalają na uderzanie pięściami, nogami, wykonywanie rzutów, duszeń i dźwigni na wszystkie stawy.
Dla Nastuli to w znacznym stopniu nowość. Trenuje więc trzy razy dziennie. Chodzi na boks, zapasy, jujitsu brazylijskie. Trener tej ostatniej dyscypliny przyjechał do Nastuli, aż z Brazylii. Lucio Lagarto Rodriguez udzielał wskazówek Nastkowi przez dwa tygodnie w jego klubie przy ulicy Ogólnej. – Pokazywał dźwignie na staw skokowy i kolanowy. To bardzo skuteczne w walce na ziemi, a ja właśnie w parterze chciałbym rozstrzygać swoje pojedynki – wyjaśnia Nastula.
Kontrakt z Pride zobowiązuje go do stoczenia pięciu walk i udziału w jednym turnieju, w którym może być kilka starć. Bardzo dużo pojedynków kończy się właśnie w „parterze”. Ból przy łamaniu ręki, czy nogi jest tak duży, że nawet najwięksi twardziele poddają się. Aby Nastek sprowadził rywala na ziemię, musi jednak być przygotowany na wymianę ciosów w górze. Boksu uczy go Krzysztof Kosedowski.
Więcej w "Życiu Warszawy ... Wreszcie coś normalnego.
Dzisiejsza (29.03.2005) Gazeta Krakowska w swoim sportowym dodatku pisze:
„Wszystko dozwolone", czyli mieszane sztuki walki.
Wyzwanie dla Pawła Nastuli.
Pawła Nastuli nie trzeba szerzej przedstawiać. Ostatecznie to jeden z najlepszych judoków w historii tej niezwykle popularnej dyscypliny sportu. Jednakże niewielu chyba wie, że w czerwcu zobaczymy naszego mistrza w nowej dla siebie sportowej roli - 26 czerwca Paweł Nastula, na japońskim ringu, stanie do swojego pierwszego starcia w tzw. mieszanych sztukach walki. Ze znaną w świecie organizacją „Pride" podpisał, bowiem kontrakt na stoczenie na razie pięciu pojedynków.
Paweł Nastula, kiedy wrócił z Japonii po zawarciu wspomnianego kontraktu, powiedział m.in.: - Zdecydowałem się podjąć to wyzwanie, gdyż jest dla mnie frapujące. Tym samym wezmę udział w starciach, które są połączeniem wszystkich w zasadzie stylów walki, w tym tych wschodnich. Zmagać się będą m.in. bokserzy, karatecy, judocy, zapaśnicy, kickbokserzy i specjaliści od jujitsu. Walki toczone są w ringu, każdy używa najczęściej technik ze swojej dyscypliny, wolno się bić w parterze. Ponadto nie można uderzać rywala głową, nie można uderzać w oczy i w krocze.
Wprawdzie nazwa organizacji, z którą związał się Paweł Nastula to słowo „pride", czyli z języka angielskiego „duma", jednakże ta nowa dyscyplina w prostej linii wywodzi się od terminu „valetudo", co z kolei w języku portugalskim oznacza „wszystko dozwolone".
Tylko, że w ściśle określonych ramach - kontynuuje Paweł Nastula. - Owszem, to jest tzw. mocny sport, na pewno jednak nie bardziej krwawy, niż przykładowo boks. A przecież pięściarstwo jakoś szczególnie nie gorszy i nie odstrasza.
W czerwcu nasz mistrz judo zadebiutuje (w tej nowej dyscyplinie) na japońskiej ziemi, gdzie, kiedy podpisał kontrakt przedstawiany był jako „Król z Polski". A na specjalnej gali, podczas której także walczono, na trybunach zasiadło blisko 50 tysięcy wytrawnych kibiców! Cóż, nie po raz pierwszy można się też było przekonać, że gdzie jak gdzie, ale w Japonii niezwykle cenią tych, którzy coś znaczyli w judo, karate czy w innych wschodnich sztukach walki. Nie będzie, więc przesadą stwierdzenie, że Paweł Nastula jest o wiele popularniejszy i poważany właśnie w Kraju Kwitnącej Wiśni, niż w Polsce!
Już prawie od miesiąca nasz mistrz olimpijski i mistrz świata intensywnie przygotowuje się do czerwcowego debiutu. Przerzuca tony ciężarów na siłowni, zgłębia też m.in. tajniki boksu, kick boxingu, tajskiego boksu i brazylijskiego ju jitsu. Nieuniknione jest też nabranie tzw. masy,gdyż Nastuli przyjdzie się - być może - mierzyć z rywalami ważącymi nawet ponad 150 kg. A aktualna waga Polaka oscyluje wokół 100 kilogramów.
W zajęciach pomagają mu m.in. nasz były doskonały bokser Krzysztof Kosedowski i specjalista od tzw. mieszanych sztuk walki, Mirosław Okniński. Uczą Nastulę bokserskich (i nie tylko) obron, uników, ataków, a także specyficznej walki w parterze. Ostatecznie Paweł Nastula stanie przed ogromnym wyzwaniem, ale jak twierdzi, walkę ma niejako we krwi. (przygot.bat)
PS.
STRACH PRZED NOWYM
- Tak, boję się i nie zamierzam tego ukrywać Tylko ktoś nie zdający sobie sprawy z zagrożenia będzie twierdził, że się nie boi. Jednakże potrafię rozdzielić zagrożenie domniemane od realnego. Owszem, wyjdę na ring z zamiarem pokonania rywala wszelkimi dozwolonymi w tej dyscyplinie sposobami, jednakże nie będzie to walka na śmierć i życie - to słowa Pawła Nastuli ... Mamy miłą informację dla fanów i sympatyków Pawła Nastuli, iż w dniu dzisiejszym w sparringu w Warszawie wziął udział gościnnie Marcin Różalski, który nie odmówił pomocy w przygotowaniach mistrza olimpijskiego występującego w formule Pride do jego wrześniowej walki. Sparring był pełno kontaktowy i nikt się nie oszczędzał. Marcin mimo kontuzji nadal go trapiącej też wykazywał pełne zaangażowanie. Widać było duży respekt obu zawodników wobec swoich umiejętności i osiągnięć. Paweł zrealizował swoje zadania z Marcinem w trzech rundach i następnie sparował z dwoma zawodnikami Perfekt Teamu co było niełatwym zadaniem po tak wyczerpującym meetingu. Widać było po wszystkich ogromny wysiłek i ambicję włożoną w walkę. Mimo to Paweł po wykonaniu zadań tryskał humorem i rozmawiał później z Marcinem wymieniając sporo uwag technicznych i dokończył trening ćwiczeniami ukierunkowanymi na poprawę siły uderzeń. Cały sparring obserwowało wielu sympatyków oraz byłych zawodników boksu i innych dyscyplin sportów walki. Obecni byli między innymi Krzysztof Kosedowski, Bogdan Gajda, Robert Landowski i Łukasz "Juras" Jurkowski. Marcinowi Różalskiemu towarzyszył manager Tadeusz Kopciński i jego współpracownik Marcin Kansy (RoughBoy). Wszystko toczyło się w fantastycznej atmosferze i przyjemnie było widzieć jak wielu ludzi jest poruszonych szacunkiem jakim darzyli się obaj zawodnicy. Paweł Nastula chętnie rozmawiał ze wszystkimi a następnie i udzielił obszernego wywiadu portalowi www.mmaniacs.pl, Wywiad ukaże się w najbliższych dniach po autoryzacji przez Pawła Nastulę jego treści. Dla sympatyków Pawła i formuły Pride powinna to być fantastyczna lektura.
Jednocześnie przekazuję od Pawła Nastuli pozdrowienia dla użytkowników i czytelników naszego portalu.
www.mmaniacs.pl Dziś byłem pozytywnie zaskoczony ilością spotkanych biegaczy na trasie!
Wiadomo, ze dziś niedziela i sporo osób realizujących jakieś plany robi wycieczki biegowe. Wiadomo, że zbliża się jubileuszowy Maraton Warszawski, a wcześniej popularny Human Race. Ale jednak w moich okolicach spotkanie 12 biegaczy (nie umawiających się wcześniej) w ciągu jednego biegu jest rzadkością.
Biegłem z Gocławka przez Gocław na most Siekierkowski do Czerniakowskiej i na Sadybę. Powrót tą samą trasą.
Wszyscy spotkani byli pojedynczymi biegaczami, oprócz czteroosobowej grupy na moście Siekierkowskim. Był wśród nich pan Krzysztof Kosedowski (nasz olimpijczyk bokserski). Pozdrowienia panie Krzysiu!
Dostałem maila o tresci:
Nike+ Human Race - bieg z Gwiazdami
Nike+ Human Race to wydarzenie z gwiazdorską obsadą. Wśród miliona biegaczy na całym świecie spotkać będzie można światowej klasy sportowców i artystów. W Teksasie pobiegnie siedmiokrotny zwycięzca Tour De France - Lance Armstrong, w Londynie - najlepsza maratonka świata Paula Ractliffe, a w Melbourne - kandydat do złotego medalu w Pekinie - Craig Mottram.
W Warszawie pobiegniesz razem z:
Mistrzami boksu i kickboxingu:
Udział w biegu potwierdzili Dariusz Tiger Michalczewski, Krzysztof Kosedowski oraz Przemysław Saleta.
Medalistami olimpijskimi:
Do biegu dołączą: Jacek Wszoła (złoty medalista w skoku wzwyż), Bogusław Mamiński (v-ce mistrz świata w biegu na 3000 m z przeszkodami) oraz inni sportowcy, którzy wezmą udział w Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie.
Gwiazdami ekranu:
Piękno sportu swoją obecnością podkreślą: aktorka Katarzyna Bujakiewicz, dziennikarka i prezenterka telewizyjna Beata Sadowska oraz aktor Kuba Wesołowski.
Sprawdź tutaj, co o bieganiu mówią Gwiazdy i biegnij razem z Nimi.
Zarejestruj się do gwiazdorskiego biegu Nike+ Human Race!
Zrób to jak najszybciej, ponieważ liczba miejsc startowych jest ograniczona! Do 25 sierpnia możesz to zrobić on-line na stronie nikeplus.com. Jeśli chcesz zarejestrować się osobiście, przyjdź do 30 sierpnia 2008 r. do Arkadii lub Galerii Mokotów (w godz. 12.00-21.00) lub odwiedź jeden z Mobilnych Punktów Rejestracyjnych, których terminarz i lokalizację znajdziesz tutaj.
Jesli napisalei ze przez strone internetowa mozna to niech ci ktorzy chca sie zapisac niech sie zapisuja Na liście startowej W100 jest Krzysztof Kosedowski ,medalista olimpijski
z Moskwy 1980r (brąz -waga piórkowa) i słynny "Beret" z Legii, Marek
Jóżwiak
"Zabójca o twarzy dziecka" zmierzy się z Nastulą
W sobotę w Las Vegas, w największej hali widowiskowej, polski mistrz olimpijski Paweł Nastula stoczy swoją czwartą walkę w formule Pride. Przeciwnikiem Polaka będzie Josh Barnett
- Nastula nie ma ze mną żadnych szans - mówi Barnett, faworyt walki, który nosi pseudonim "Zabójca o twarzy dziecka".
Paweł Nasutula przyznaje, że nie jest faworytem: - Faworytem to ja byłem w judo - komentuje Polak - w pride jeszcze długo nim nie będę, powoli uczę się wszystkiego. Nastula przygotowywał się do tej walki trzy miesiące, trenując z zapaśnikami i bokserami: - Ustaliłem taktykę, ale nie będę jej wcześniej zdradzał. Nie boję się ani walki bokserskiej ani w parterze. Z Nastulą techniki bokserskie ćwiczy Krzysztof Kosedowski, który uważa, że Barnett ma bardzo mało słabych punktów i walka z pewnością będzie ciężka.
Jeszcze dwa słowa o tym KSW - zupełnie do mnie ten show nie przemówił. Większość naszych fighterów i kibiców na Torwarze wyglądała jak zaawansowane dresiarstwo i uważam, że właśnie tak ten sport będzie się w naszym kraju kojarzył - bijatyki którymi jarają się łyse pały. Smutne, ale prawdziwe... Naprawde foty zajefajne, o wiele lepsza jakosc niz poprzedni rzut, widac dynamike! A jakies sekwencje sa moze Tommy? Na sekwencji fajnie mozna uchwycic pewne rzeczy...
Szkoda ze mnie tam nie ma zeby popatrzec na takich sportowcow!
Czekam na wywiad!!!
Tommy a jak zespół Pawła? Krzysztof Kosedowski, kto jeszcze? Co mozesz powiedziec o Krzysztofie? Juz wiecej mixed czy jednak skupia sie na boksie?
Paweł wygląda solidnie, trzymam, tfu cofnij, zgniatam za niego kciuki Dzieki, fajne info
Dariusz Kosedowski? a to nie czasem Krzysztof?
Nastula był na koksie?
Szok po walce Pride w Las Vegas
Paweł Nastula (36 l.) przegrał przed tygodniem walkę w formule Pride w Las Vegas, ale wygląda na to, że poniesie drugą porażkę - po walce z Joshem Barnettem u Polaka wykryto doping!
Według komisji sportowej stanu Nevada Nastula miał przyjąć nandrolon - steryd anaboliczny przyspieszający budowę mięśni i pozwalający odbudować organizm po kontuzji.
Polakowi grozi zawieszenie lub kara - obowiązująca jednak tylko w USA. Władze sportowe Nevady zalecają jej honorowanie promotorom imprez w innych krajach. Ale niewykluczone, że Nastula nadal będzie mógł startować w Japonii.
- To dla mnie szok i zaskoczenie, nie potrafię wyjaśnić, co się mogło stać - mówi jeden z trenerów Nastuli, Krzysztof Kosedowski. - Nie znam sprawy, wiem tyle, co pisano w portalach internetowych. Nie będę jej szerzej komentował, bo nie chciałbym kogoś skrzywdzić. autor: Marek Żochowski Paweł Nastula przegrał swoją drugą walkę w formule Pride. Podczas sylwestrowej gali w Saitama Super Arena w Tokio polski mistrz olimpijski w judo nie sprostał Rosjaninowi Aleksandrowi Jemielianienko.
- Paweł stoczył lepszą walkę niż w czerwcu. Od pojedynku z Nogueirą zrobił postęp – powiedział „Życiu Warszawy” trener boksu Pawła Nastuli, Krzysztof Kosedowski.
- Paweł ciężko pracował, uczył się boksu, technik MMA, muay thai, kickboksingu, zapasów. Jest teraz maszyną do walki, w każdej pozycji i z każdym przeciwnikiem. Ale w tej maszynie zabrakło paliwa i instynktu mordercy – dodał. Paweł Nastula ponownie pokonany w turnieju Pride w stolicy Japonii
Paweł Nastula (35 l.) po porażce z Jemielianienką dostał od 75 tysięcy kibiców oglądających walki w Tokio owację na stojąco. Ale w szatni nie był zadowolony z honorowej porażki. - Był wściekły i płakał jak małe dziecko - zdradził "Super Expressowi" Krzysztof Kosedowski (45 l.), trener "Nastka".
- Paweł był skazywany na pożarcie. Ten Ruski to król nokautu. Większość walk wygrywa w pierwszej minucie - opowiada Kosedowski (medalista olimpijski z Moskwy). - "Nastka" też trafił raz takim cepem. Myślałem, że już po zawodach.
Bez instynktu zabójcy
Polak jednak ustał i sam miał kilka wspaniałych okazji do zakończenia walki. - Raz założył rywalowi dźwignię i prawdopodobnie zaraz by było po walce - mówi Kosedowski. - Ale pechowo polecieli na liny i sędzia przeniósł ich na środek ringu. I wtedy Jemielianienko zaatakował, przydusił Pawła i nic się już nie dało zrobić...
Nastula wcześniej przewrócił rywala na plecy i wyprowadził kilka ciosów. - Ale zabrakło mi instynktu zabójcy - przyznaje. - On był wtedy skrajnie zmęczony. Trzeba było wyprowadzić kilkanaście ciosów, bić bez przerwy, aż sędzia przerwie walkę.
Lepszy od Gołoty
Japońscy fani potrafili docenić waleczność Polaka. Długo żegnali go brawami. - Potem przyszedł do nas facet, który komentował walkę dla którejś z amerykańskich telewizji - opowiada Kosedowski. - Powiedział, że Paweł zrobił ogromne postępy i że gdyby Andrzej Gołota był taki waleczny i miał takie serce do walki, dawno byłby mistrzem świata wszystkich federacji, a Amerykanie nosiliby go na rękach.
- Miło mi było, kiedy klaskali, ale ja nie przyjechałem tam po to, żeby zrobić show i żeby ładnie przegrać - mówi Nastula. - Ja miałem wygrać, chociaż nikt na mnie nie stawiał. Podobno oceniali, że wytrzymam 20 sekund... A ja mogłem i powinienem wygrać tę walkę.
Polak nie narzeka na organizatorów, którzy do pierwszych walk dali mu bardzo wysoko notowanych rywali. - Jestem nowy, nie mam obycia, a mimo to z Jemielianienką mogłem wygrać - ocenia. - Płacę frycowe, ale nie pękam. Dwie walki przegrałem, ale przecież do trzech razy sztuka. Paweł Nastula po porażce z Jemielianienką dostał od 75 tysięcy kibiców oglądających walki w Tokio owację na stojąco. Ale w szatni nie był zadowolony z honorowej porażki – czytamy w „Życiu Warszawy”.
- Był wściekły i płakał jak małe dziecko - zdradził "Super Expressowi" Krzysztof Kosedowski, trener "Nastka".
- Paweł był skazywany na pożarcie. Ten Ruski to król nokautu. Większość walk wygrywa w pierwszej minucie - opowiada Kosedowski.
- "Nastka" też trafił raz takim cepem. Myślałem, że już po zawodach.
Japońscy fani potrafili docenić waleczność Polaka. Długo żegnali go brawami. - Miło mi było, kiedy klaskali, ale ja nie przyjechałem tam po to, żeby zrobić show i żeby ładnie przegrać - mówi Nastula. - Ja miałem wygrać, chociaż nikt na mnie nie stawiał. Podobno oceniali, że wytrzymam 20 sekund... A ja mogłem i powinienem wygrać tę walkę. Gladiator wraca na tarczy
Paweł Nastula poniósł porażkę w ekstremalnej walce w Japonii
Paweł Nastula w sylwestrową noc wyszedł na japoński ring przy dźwiękach muzyki z filmu „Gladiator”. Jego spotkanie z rosyjskim zabijaką Aleksandrem Emelianenko nie miało jednak happy endu.
Tokio, sobota, godzina 4.20 czasu polskiego. Ciśnienie Pawła Nastuli wynosi dokładnie 140/80. Waga: 108 kg. Przed halą Saitama Super Arena stoi długa kolejka do wejścia na galę Pride. Kilka godzin później 70 tysięcy Japończyków zacznie zdzierać gardła. Odbiorniki telewizyjne z kanałem FujiTV włączy kolejne 30 milionów. Rozpocznie się show z udziałem przedstawicieli różnych sztuk walki, którzy w Tokio mają walczyć o miliony dolarów.
Zęby biało-czerwone
Godzina 10. Spiker drze się w niebogłosy: „Pawerrrrr Nasturrrrraaaa!!!”. Z głośników płyną dźwięki z filmu „Gladiator”, później muzyka Chopina. Na gigantycznym telebimie pojawia się twarz naszego mistrza olimpijskiego z Atlanty. Tradycyjnie już pokryta kilkudniowym zarostem. Na zębach biało-czerwony ochraniacz. Przez wrzawę rozpalonego tłumu przebijają się słowa anonsujące „legendę judo z Polski”. Pod ringiem Paweł zdejmuje judogi. Dopiero wówczas widać jak bardzo zmienił się od czasów, gdy sięgał po laury w judo. Jest kilkanaście kilogramów cięższy. Ma imponującą muskulaturę.
Cepem w głowę
Gdy w ringu pojawił się Rosjanin Aleksander Emelianenko, twarz Polaka stężała. Dwumetrowy drab, pokryty tatuażami, górował nad Pawłem niemal o głowę. Jego najgroźniejszą bronią są ciosy, których uczył się chyba w więzieniu (spędził w nim pięć lat). Wymachuje długimi rękami jak cepami. Dzięki temu swoje poprzednie walki rozstrzygał w ciągu kilkunastu sekund. Bukmacherzy płacili sześć złotych za każdą złotówkę postawionych na zwycięstwo Pawła.
Emelianenko już po kilku sekundach starcia nie przypomina jednak znanego z poprzednich występów atakującego ślepo, niemal bez gardy, ringowego bandyty. Paweł, który boksu uczy się od sześciu miesięcy schodzi z linii ciosu, broni się przed „cepami”. Jednak Rosjanin trafia raz. Mocno.
Łamacz kontra dusiciel
– Wiedziałem, że nie mogę stracić przytomności, ani równowagi. Zatłukłby mnie na ziemi. Przez chwilę nic nie widziałem – mówi Polak.
Chwiejąc się na nogach, podejmuje jednak wymianę ciosów. Walka przenosi się na deski, tam Paweł czuje się pewniej. Ale w Pride nie ma litości dla leżącego. Nawet w parterze można kopać, boksować, zakładać dźwignie i duszenia. Kilka minut później to właśnie Polak próbuje swojej najmocniejszej broni, której nazwa brzmi: ude-hishigi-juji-gatame. Dźwigni na łokieć.
Rosjanin kopie w głowę Pawła, próbującego łamać mu rękę. Wykręca się rozpaczliwie. Skutecznie.
70 tysięcy ludzi wstaje z miejsc. Bije brawo Polakowi. Kilka minut później wyczerpany Nastula broni się jak judoka. Próbuje obrócić się na brzuch, gdy na ziemi inicjatywę przejmuje zawodnik reprezentujący rosyjską sztukę walki – sambo. Popełnia jednak błąd. Na sekundę zapomina o obronie szyi. Emelianenko wciska rękę pod brodę konającego ze zmęczenia Polaka i... dusi.
Ból i brak powietrza
– Gdy stukilowy facet bez chwili przerwy, przez osiem minut ma napięte mięśnie, we krwi pojawia się dużo kwasu mlekowego. Ręce drżą, mięśnie palą. Człowiek zmaga się z bólem, chce chwycić powietrze bo czuje, że się dusi. Rosjanin wyczuł ten moment. Zabrakło siły – tłumaczy Krzysztof Kosedowski, trener boksu Nastuli.
Wrócę, by wygrać
Wieczorem w niedzielę na lotnisku Okęcie Nastulę witali najwierniejsi kibice. – Szukam ciężkich, silnych sparingpartnerów. Muszę z nimi walczyć, by wrócić za kilka miesięcy do Japonii i wygrać – mówi poobijany gladiator. Wiedziałem, że nie mogę stracić przytomności, ani równowagi. Zatłukłby mnie na ziemi. Przez chwilę nic nie widziałem – powiedział „Życiu Warszawy” po walce z Rosjaninem Aleksandrem Jemielianienką w formule Pride.
– Gdy stukilowy facet bez chwili przerwy, przez osiem minut ma napięte mięśnie, we krwi pojawia się dużo kwasu mlekowego. Ręce drżą, mięśnie palą. Człowiek zmaga się z bólem, chce chwycić powietrze bo czuje, że się dusi. Rosjanin wyczuł ten moment. Zabrakło siły – tłumaczy Krzysztof Kosedowski, trener boksu Nastuli. " Początek bokserskiej gali w TVN zaplanowano w nocy z soboty na niedzielę o 1.35. Gospodarzem w studiu będzie Robert Wichrowski, walki komentować będą w Warszawie Agnieszka Rylik, Krzysztof Kosedowski i Daniel Olbrychski - pisze "Rzeczpospolita".
Przed transmisją z Nowego Jorku przewidziano emisję pierwszego odcinka nowego dokumentalnego serialu BBC "The Fight", który autorzy poświęcili "najbardziej niegrzecznym chłopcom" boksu zawodowego.
Bezpośrednia relacja z Madison Square Garden rozpocznie się ok. 3.00 - 3.10 po wprowadzeniu filmowym, w którym będą m.in. wypowiedzi Andrzeja Gołoty, jego żony Marioli, Sama Colonny, Lennoksa Lewisa i Evandera Holyfielda.
Z Nowego Jorku usłyszymy komentarz mistrza olimpijskiego Jerzego Kuleja i Andrzeja Kostyry, uzupełnieniem będzie reporterska praca Sebastiana Szczęsnego.
Zgodnie z programem wieczoru najpierw zobaczymy walkę Evandera Holyfielda z Larrym Donaldem, następnie na ring wyjdą Hasim Rahman i Kali Meehan, po nich odbędą się dwie walki o pasy mistrzów świata - Chrisa Byrda z Jameelem McCline'em i na końcu (nie wcześniej niż o 5.30) Andrzeja Gołoty z Johnem Ruizem. Wszystkie walki zaplanowano na 12 rund.
W niedzielę o 12.00 TVN pokaże skróconą do dwóch godzin powtórkę transmisji z Nowego Jorku. "
(źródło - Onet.pl ...
Jak dowiedział się serwis Budo.pl, TVN pokaże najbliższą walkę Pawła Nastuli w Pride! Transmisja z gali zaplanowana jest w kanale otwartym na 21 października. Paweł już nagrał wywiad dla stacji, który ma zostać wyemitowany przed galą. Smakowicie zapowiada się też jego pojedynek na słowa z Rafałem Kubackim w programie "Ring wolny". Obaj judocy prezentują odmienne poglądy na Pride. Mistrz świata wszechwag jest zdania, że to tylko show, który jest odstępstwem od pewnych reguł judo, a z realną walką ma niewiele wspólnego. Co myśli na temat Pride Nastula?
Fani Pawła dostaną więc w październiku od TVN nie lada prezent. Jak dowiedział się serwis www.budo.pl stacja pokaże ponadto program o Pride i poprzednie starcie naszego mistrza olimpijskiego - z Edsonem Drago. Emisja 18 października po godz. 23. To nie koniec emocji! Jeśli Pride zostanie dobrze odebrany przez widzów, to TVN planuje zakup kolejnych widowisk japońskiej federacji.
Niebawem ma rozpocząć nadawanie telewizja nowej generacji - n. Niewykluczone, że i do platformy cyfrowej trafi Pride. N będzie nadawała programy w technologii HDTV, czyli rozdzielczości wyższej od DVD. Dekodery są wyposażone w cyfrowe magnetowidy.
Redakcja Budo.pl planuje wielkie spotkanie wszystkich czytelników w Warszawie. Oglądajmy razem Pawła Nastulę w akcji.
Wczoraj byliśmy na jego treningu bokserskim w sali Legii. - Paweł rusza się między linami coraz lepiej, ma bardzo mocny cios i poprawił obronę - komplementuje judokę Krzysztof Kosedowski, jeden z najlepszych polskich trenerów boksu.
Pozdrawiam. No Nastula sie raczej stojki od Adamka nie uczy, o ile mi wiadomo. Jego trenerem od boksu jest Krzysztof Kosedowski, a raz mial okazje posparowac Nastek z Krzysztofem 'Diablo' Wlodarczykiem.
Parteru nie wiem od kogo sie uczy obecnie, o ile w ogole sie uczy. Ciąg dalszy:
Paweł Nastula przegrał przed tygodniem walkę w formule Pride w Las Vegas, ale wygląda na to, że poniesie drugą porażkę - po walce z Joshem Barnettem u Polaka wykryto doping!
Według komisji sportowej stanu Nevada Nastula miał przyjąć nandrolon - steryd anaboliczny przyspieszający budowę mięśni i pozwalający odbudować organizm po kontuzji.
Polakowi grozi zawieszenie lub kara - obowiązująca jednak tylko w USA. Władze sportowe Nevady zalecają jej honorowanie promotorom imprez w innych krajach. Ale niewykluczone, że Nastula nadal będzie mógł startować w Japonii.
- To dla mnie szok i zaskoczenie, nie potrafię wyjaśnić, co się mogło stać - mówi jeden z trenerów Nastuli, Krzysztof Kosedowski. - Nie znam sprawy, wiem tyle, co pisano w portalach internetowych. Nie będę jej szerzej komentował, bo nie chciałbym kogoś skrzywdzić.
źródło: http://sport.onet.pl Przedstawiam sylwetkę jednego z najbardziej utalentowanych i obiecujących polskich zawodników MMA- Łukasza "Jurasa" Jurkowskiego. Informację pochodzą ze z jego oficjalnej strony www.juras.waw.pl . W chwili obecnej Łukasz odniósł poważną kontuzję i ma pękniętą kość śródstopia. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia!
Imie : Łukasz
Nazwisko: Jurkowski
Nickname: JURAS
Urodzony : 08.03.1981 Warszawa
Wzrost: 185 cm
Waga: 95kg
Styl : Taekwon-do ITF
Przygoda ze sztukami walki rozpoczeła się w wieku 17 lat. Wtedy to Juras pierwszy raz poszedł na trening Taekwon-do. Zajęcia prowadził Tomasz Szczepaniuk, trener mistrzów Polski,Europy i Świata. Świetna atmosfera i ciężka praca wciżgneły Jurasa na całego. Od tej chwili wszystko było podporządkowane jednemu. Zostać najlepszym zawodnikiem na świecie. Już po trzech miesiącach Juras zaliczył swój pierwszy start. Byly to Mistrzostwa Warszawy. Pierwszy start, pierwszy sukces!!! Zloty medal dal wiele mobilizacji do dalszej pracy. I tak w dynamicznym tempie rozwijala sie kariera sportowa Lukasza. Po 15 miesiacach ciezkiej pracy, pojawila sie mozliwosc wyjazdu na turniej zagraniczny. Otwarte Mistrzostwa Szwecji -Viking Cup 2000.Mimo niewielkiego doswiadczenia w walkach na zawodach sportowych,Juras pokonujac kolejno trzech rywali,wygral swoja kategorie. Juz po pierwszym starcie na turniejach rangi Pucharu Polski, przeciwnicy dostrzegli mocnego rywala do tytulu Mistrza Polski. I tak w kolejnych sezonach Juras z turnieju na turniej regularnie przywozil medale. Najczesciej te koloru zlotego. Niestety agresywny styl walki Jurkowskiego nie przypadl do gustu ekipie sedziowskiej i czesto zdarzalo sie ,ze przegrywal walki przez dyskwalifikacje. Taekwon-do ITF nie jest walka w pelnym kontakcie, a wlasnie taka walke preferuje Lukasz Jurkowski. Chcac podnosic swoje umiejetnosci Juras nabieral doswiadczenia trenujac z kick bokserami, zawodnikami Karate. W roku 2003 zdal egzamin na I Dan (stopien mistrzowski) Taekwon-do!!! Juras szukajac dalszego rozwoju wlasnie w roku 2003 ociera sie o sekcje Brazylijskiego Jiu-Jitsu prowadzona przez Miroslawa Okninskiego. Bedac pod wrazeniem skutecznosci walki w parterze w dni wolne od treningu Taekwon-do uzupelnia swoja wiedze o umiejetnosci chwytów, dzwigni i duszen w parterze. Jednak bardzo napiety kalendarz zawodów i zgrupowan Taekwon-do nie pozwala na regularne treningi BJJ. I tak pod koniec 2004 pojawila sie szansa wyjazdu na zawody Pucharu Swiata na Florydzie, USA. I tu Juras nie zawiódl wygrywajac Puchar Swiata. Jest to jego najwiekszy sukces w Taekwon-do. Wspaniala dyspozycja na tych zawodach zaowocowala powolaniem na zgrupowanie kadry narodowej. Sen sie spelnial. W kwietniu 2005 podczas meczu miedzy narodowego Juras doznal kontuzji miesnia nogi, co wykluczylo go do konca sezonu. Szansa wyjazdu na Mistrzostwa Swiata przepadla.byl to ostatni start Jurasa na matach Taekwon-do ITF. Po podpisaniu zawodowego kontraktu na walki w formule MMA wybral nowa droge sportu.
Przygoda z Mixed Martial Arts rozpoczela sie w lutym 2004, kiedy to Juras otrzymal propozycje reprezentowania Taekwon-do w turnieju miedzy stylowym Konfrontacja Sztuk Walki.K Swietna stójka wyniesiona z Taekwon-do oraz podstawy Brazylijskiego Jiu-Jitsu poparte ambicja i przygotowaniem kondycyjnym daly Jurasowi pas mistrza KSW!!! I tak rozpoczal sie nowy okres w sportowej karierze Jurasa. Od tego momentu trening przekrojowy, laczacy elementy Taekwon-do,Brazylijskiego jiu jitsu oraz boksu stal sie codziennoscia. Przyszedl czas na obrone pasa mistrza Konfrontacji. W drugiej edycji Juras przegrywa w finale z Antkiem Chmielewskim, kolega z treningów MMA pod okiem Miroslawa Okninskiego w Vale Tudo Polska. W trzeciej juz edycji KSW równiez Juras ulegl Antkowi. Po trzech kolejnych finalach Konfrontacji Sztuk Walki Juras zdecydowal,ze nie wezmie udzialu w czwartej edycji.Jednak pojawila sie szansa na walke z renomowanym zawodnikiem,którego firmowal czolowy zawodnik Pride FC Mirko "Cro Cop" Filipovic.Igor Pokrajac nie wyszedl do trzeciej rundy superfight`u KSW IV. Juras potwierdza,ze ma wiele mozliwosci i wiele do zrobienia w MMA.
Od wrzesnia 2005 Juras trenuje razem z Pawlem Nastula( Nasz zawodnik w Pride FC), Robertem Joczem, Michalem Garnysem i Antkiem Chmielewskim zawodnikami MMA.
Taekwon-do ITF (I DAN ) - trener Tomasz Szczepaniuk
Brazylijskie Jiu-Jitsu (niebieski pas Gracie Barra) - trener Miroslaw Okninski
Boks - trener Andrzej Parzecki/Krzysztof Kosedowski
http://pl.youtube.com/watch?v=cLabBQaWM88 - jeden z licznych HL Łukasza
http://pl.youtube.com/wat...feature=related - Lukasz "Juras" Jurkowski VS Ilja Skondric na KSW
http://pl.youtube.com/wat...feature=related Łukasz vs Rozwadowski
Proszę o opinie
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plpiotrrucki.htw.pl
|
|