krzysztofa pendereckiego
wojtekstoltny

KRZYSZTOF GIERAŁTOWSKI

Fotograf, jeden z czołowych reprezentantów współczesnej fotografii polskiej. Znakomity interpretator ludzkich twarzy, twórca własnych, przenikliwych wizji portretowanych osób.

Urodził się 10 sierpnia 1938 roku w Warszawie. Studiował w Akademii Medycznej w Gdańsku (1956- 58) i w Warszawie (1958-60) oraz w łódzkiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej i Filmowej (1961-64). Fotografuje od 1961, wystawia od 1963 roku. Dla potrzeb prasy i wydawnictw fotografował modę, reklamę, był autorem reportaży z zakładów przemysłowych i wielkich budów. W latach 1967-73 był stałym współpracownikiem miesięcznika "Ty i Ja", 1971-72 - tygodnika "Perspektywy", 1977-78 - tygodnika "Razem", 1978-81 - tygodnika "ITD". Był członkiem Rady Artystycznej kwartalnika "6x9 Fotografia" (1991-93). Przez cztery lata (1994- 98) współpracował z miesięcznikiem "Twój Styl". Od 1996 roku prowadzi Galerię / Studio Gierałtowskiego. Realizował kampanie reklamowe w Polsce i Europie Zachodniej.

Zainicjował i był członkiem jury konkursów fotograficznych: SZANSA (miesięcznik "Foto") i WIELKA SZANSA ("Gazeta Wyborcza"). Jest twórcą liczącej ponad 80 tysięcy negatywów kolekcji POLACY, PORTRETY WSPÓŁCZESNE. Swoje prace prezentował na licznych wystawach indywidualnych i zbiorowych w renomowanych muzeach i galeriach w kraju i za granicą. Zagraniczne i krajowe agencje reklamowe często wykorzystują jego zdjęcia polskiej inteligencji w różnorodnych kampaniach społecznych i reklamowych. W 1998 roku ukazał się album KRZYSZTOF GIERAŁTOWSKI. PORTRETY (Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe). W II programie TVP powstał film POLACY, POLACY Borysa Langosza prezentujący Krzysztofa Gierałtowskiego podczas portretowania Wisławy Szymborskiej, Stanisława Lema i Krzysztofa Pendereckiego. Artysta opowiada w nim o swojej pracy albo, wcielając się w postać Stańczyka, królewskiego błazna, snuje refleksje na temat dzisiejszych czasów.

Członek Związku Polskich Artystów Fotografików, Stowarzyszenia Autorów ZAIKS, Niemieckiego Towarzystwa Fotograficznego DGPh. Był stypendystą Rządu Republiki Francuskiej, Agencji Informacyjnej USA, holenderskiego i polskiego Ministerstwa Kultury.
WYDARZENIE

Twórca "Obcego VI" komiksowo o mrokach PRL.

Borys Lankosz
Na początku marca przyszłego roku powinny rozpocząć się prace na planie pełnometrażowego, debiutanckiego obrazu Borysa Lankosza pod tytułem "Rewers". Jak zdradził nam reżyser, film będzie ciekawym przedsięwzięciem również od strony stylistycznej. Praktycznie cały obraz powstanie w studiu, wiele scen aktorzy zagrają również na tle blueboxów.

Autorem scenariusza "Rewersu" jest z kolei wybitny polski prozaik, laureat Nagrody Kościelskich za powieść "Rien ne va plus", Andrzej Bart - twórca powieści "Człowiek, na którego nie szczekały psy", "Pociąg do podróży", który pod pseudonimem Paul Scarron jr napisał "Piątego jeźdźca Apokalipsy". Bart jest również dokumentalistą, zrealizował m.in. dokument pod tytułem "Hiob".


Tymczasem "Rewers" to historia rozgrywająca się na dwóch płaszczyznach czasowych. Rzecz rozgrywa się współcześnie, chociaż jej właściwa cześć dotyczy przeszłości. Główna bohaterka Sabina rozpoczyna swoją opowieść tu i teraz, aby we wspomnieniach przenieść się do Warszawy lat pięćdziesiątych.

Akcja dzieje się głównie w 1952 roku. To historia o kobietach pod presją, parafrazując tytuł słynnego filmu Johna Cassavetesa. Są tu trzy postacie reprezentujące trzy pokolenia: matka, córka i babcia. Główną bohaterką jest Sabina - trzydziestoletnia, niezamężna kobieta, pracownica wydawnictwa, którą bezwzględnie zaczyna osaczać Urząd Bezpieczeństwa. To z kolei daje pretekst dla stworzenia niemal kryminalnej intrygi - zdradza dziś Borys Lankosz.

Reżyser podpowiedział nam również, że bardzo mu zależy, aby film pozostał sprawnie opowiedziany w ramach gatunku, któremu bardzo blisko będzie do mrocznego thrillera. Jednocześnie swoją kluczową rolę ma odgrywać tutaj także forma. Produkcja "Rewersu" zakłada realizację w studyjnych wnętrzach, przy wybudowanych dekoracjach oraz blueboxach. Gdyby spróbować sobie to dziś wyobrazić, to rzecz całą można by porównać na przykład z filmem pod tytułem "Good German" w reżyserii Stevena Soderbergha. Wszystko, co dotyczyć będzie przeszłości zobrazowane zostanie w kolorystyce czarno-białej i powstanie przy zastosowaniu techniki z wkomponowanym tłem. Kolor użyty zostanie jedynie w sekwencjach współczesnych.

Chciałbym, aby było to utrzymane także w charakterystycznej dla braci Coen poetyce. Myślałem o czarnej komedii, ale Andrzej Bart stwierdził, że tworzymy tutaj nowy gatunek czyli białą tragedię. Poza tym film ma też mówić coś ważnego o nas samych, o Polsce, naszej historii o i tym, co się do tej pory zmieniło - dodaje Lankosz.

Produkcji obrazu podjęło się, prowadzone od niedawna przez Jerzego Kapuścińśkiego, Studio Filmowe "Kadr". Zdjęcia, za kamerą stanie przedstawiciel czołówki operatorów młodego pokolenia Marcin Koszałka, rozpoczną się najszybciej 2 marca. Prace na planie powinny zakończyć się jeszcze przed świętami wielkanocnymi. Aktualnie trwają ostatnie rozmowy w celu pełnego skompletowania obsady.

Jest to mocna, kapitalna historia, którą trzeba po prostu jak najlepiej opowiedzieć. Trochę tu Davida Mameta, coś z ironii Andrzeja Munka> Prawdziwa kombinacja dziwnych rzeczy, ale tak naprawdę, po prostu Andrzej Bart - kończy reżyser.

Borys Lankosz - reżyser filmowy, absolwent PWSFTv i T w Łodzi. Jego "Rozwój" otrzymał: na 45. San Francisco International Film Festival - nagrodę Golden Gate, na 42. Krakowskim Festiwalu Filmowym - Srebrnego Smoka i Brązowego Lajkonika; zwyciężył również, w kategorii krótkiego dokumentu, Dubrovnik International Film Festival. Film "Polacy Polacy" z udziałem Wisławy Szymborskiej, Stanisława Lema i Krzysztofa Pendereckiego, zakwalifikował się na festiwale w Lipsku, Rzymie i Guangzhou (Chiny). Dokument "KURC" został nominowany do Best Short Film Award na Festival International de Programmes Audiovisuels w Biarritz (Francja) i zwyciężył Cieszyński Festiwal Filmowy. Lankosz jest również autorem cyklu dokumentalnego "Z INNEJ STRONY", do którego zdjęcia realizowane były w Iranie, Francji i Chinach, a także filmu "REKORD ERROLA", nakręconego w Zimbabwe. Srebrnego Feniksa w kategorii krótki format otrzymał Borys Lankosz. Jego film "Obcy VI", zrealizowany w ramach II edycji programu "30 minut", zdobył Srebrnego Feniksa w kategorii krótki format podczas piątej edycji festiwalu "Żydowskie Motywy".

[Artur Cichmiński} stopklatka.pl


Pozdrawiam Panią bardzo
Julita
Wielka dama serwuje nam Beethovena
Aleksandra Drobniewska 01-03-2005 , ostatnia aktualizacja 01-03-2005 20:51

Twarda bizneswoman, skuteczna menedżer, a przede wszystkich wielka dama. Dzięki Elżbiecie Pendereckiej w Gdańsku odbędą się dwa koncerty w ramach prestiżowego Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena

Elżbieta Penderecka miała być fizykiem. Dziś jest rozpoznawana jako doskonały impresario i menedżer swojego męża, Krzysztofa Pendereckiego, jednego z najwybitniejszych polskich kompozytorów współczesnych.

Od 1997 roku Elżbieta Penderecka pełni funkcję dyrektora generalnego Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena. Jest to największa i najbardziej prestiżowa impreza muzyki klasycznej w Polsce. O jej randze świadczy najlepiej to, że jest wpisana do elitarnego Europejskiego Stowarzyszenia Festiwali w Genewie. Działania Pendereckiej często budzą kontrowersje - zarzuca jej się przede wszystkim brak kompromisó w walce o swoje interesy.

Penderecka jest częstym gościem na Wybrzeżu. Urodziła się i mieszka pod Krakowem, ale dużo wspomnień łączy ją z Półwyspem Helskim. Tu oświadczył jej się mąż, do dziś chętnie spędza na półwyspie wakacje. Wczoraj po raz kolejny pojawiła się w Gdańsku. Oficjalnie potwierdziła, że w ramach tegorocznego beethovenowskiego festiwalu (15-25 marca) dwa koncerty odbędą się w Filharmonii Bałtyckiej na Ołowiance.

- Gdańsk dołączył do dwóch festiwalowych miast: Krakowa i Warszawy - opowiada Penderecka. - Chcemy przez muzykę promować najpiękniejsze polskie miasta.

Do tego roku odbyło się osiem edycji festiwalu. Dwa lata temu imprezę przeniesiono z Krakowa do Warszawy. Penderecka podjęła tę decyzję, kiedy krakowskie władze samorządowe odmówiły wyłożenia dodatkowych środków na festiwal Krzysztofa Pendereckiego (z okazji 70. urodzin kompozytora). W wyniku tego konfliktu festiwal odwołano, a urażona Penderecka zrezygnowała z organizacji festiwalu beethovenowskiego w Krakowie. Tegoroczna impreza to ponad 20 koncertów i kilkuset najlepszych wykonawców z kraju i zagranicy. Penderecka nie wyklucza dalszej współpracy z Gdańskiem przy organizacji następnych festiwali beethovenowskich.
1. The Beatles - Abbey Road
2. The Beatles - Revolver
3. Coma - Hipertrofia
4. Coma - Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków
5. Across the Universe Cast - OST: Across the Universe
6. Michael Angelo Batio - Hands without shadows
7. Chór Opery Narodowej, Orkiestra Opery Narodowej, Sinfonia Varsovia pod przewodnictwem Krzysztofa Pendereckiego - Siedem Bram Jerozolimy
8. Meshuggah - Chaosphere
9. King Crimson - Discipline
10. King Crimson - THRAK
Nie muzyka tylko słowa i przekaz.

Wiszący nad sceną krzyż, a na nim ....... wszystko co nie powinno
zostać tam umieszczone.(Ozzy Osbourne)
Tańce z lalkami imitujące zabijanie ( Alice Cooper)
Bieganie nago po scenie ( chili hot peper)
Akty seksualne na scenie ( Doors i wielu innych)

Można tak dłuuugoooo......

A z tekstami jest jeszcze gorzej.
Jak można modlić się do Jezusa śpiewając ( rycząc) pieśni wrogie
nauczaniu Ewangelii ??

Nie chcę tutaj przytaczać tekstów wyśmiewających a wręcz kpiących z Boga, szydzących z wiary i ludzi którzy uwierzyli.

Czy wobec tego muzyka jest bezwinna ?

Muzyka akcentuje tylko przekaz emocjonalny ale nie jest nośnikiem
informacji. Dla tego nie znam przypadku aby muzyka uczyniła komuś
krzywdę.

Są jednak przypadki kiedy wbrew intencji kompozytora, wykonawcy
lub zleceniodawcy, poprzez koincydenty, muzyka też może stac się powodem zgorszenia.

Przekonał sie o tym nasz wielki kompozytor Krzysztof Penderecki
który wyraził zgodę na użycie swojej muzyki do filmu Stanley'owi
Kubrickowi.
Kubrick który tak wspaniale użył muzyki Strausa w 2001 Odysei,
nie miał jednak wyczucia kiedy użył krótkiej formy z oratorium
"Utrenia" ( jutrznia) do swojego sławnego horroru "The Shining".

Wielu ludzi dopatruje sie dzisiaj w tym filmie ukrytych znaczeń
jakby szukając sensu takiego działania.
http://www.drummerman.net/shining/essays.html
Jednak epizod jakim było użycie muzyki która w zamyśle kompozytora
ilustrowała złożenie Chrystusa do grobu, do filmu grozy w którym
chory na schizofrenię mąż usiłuje zabić swoją żone i dziecko,
wydaje się SZALEŃCZYM nieporozumieniem.
SZALEŃSTWO tego nieporozumienia przyćmiewa szaleństwo i grozę samego filmu.

Znam trochę filmy Kubricka i nie sadzę aby było to działanie celowe.
Tymbardziej w przypadku Krzysztofa Pendereckiego.

Reasumując;
Przypomina to nieco sprawę którą mocno krytykowałem na początku
mojego uczestnictwa na forum.
Mianowicie sprawę teledysku piosenkarza " Kazika" w temacie
"pan kazik pancerny".

Tak więc przez czesto niechciane koincydenty, tworzy sie sztukę doskonale...antychrzescijańską. Poprzez takie działanie, którymi jest czasem kilka słówek albo głupi żarcik, twardnieje serce człowieka.
Człowiek staje się nieczuły i obojętny.
A wtedy gdy nawet "ktoś" celowo wykorzysta go do swoich celów walki z Jezusem.....nie spostrzeże tego, nie uzna za złe.

To właśnie widać w muzyce rockowej.
Tylko ten kto potrafi zauważyć i poczuć wstręt w momencie
gdy kpi się z naszego Boga, ten wie o czym piszę.

O innych jednak martwię sie bardzo.
A zwłaszcza tych którzy tak wiele wiedzą o naszej wierze i o przepisach
kościelnych że nie starczyło im już miejsca na wiedzę o sercu w którym
jest Miłość...

Nie udawajmy że nie słyszymy kiedy się to dzieje, nie udawajmy że jest
to tylko artystyczna ekspresja, albo nieporozumienie.

Bo nawet jeśli jest to nieporozumienie to ociera się o SZALEŃSTWO
człowieka który w swoim schizofrenicznym widzeniu świata,
kocha TO co nienawidzi,
podziwia TO z czego szydzi,
uznaje TO co neguje,
broni TEGO , co dawno już oddał bez walki.
koralinek;
J.S.Bach tworzył " dla Boga i ku pokrzepieniu serc" jak sam twierdził,
ale dla mnie najwiekszym jest G.F.Handel który opisał (muzycznie)
całą historię zbawienia w swoich wielkich oratoriach, z których
najpiękniejsze -"Mesjasz" po dzisiaj jest dziełem przewyższającym
inne dokonania muzyczne.
Warto powiedzieć że nawet wielki Bethoven uznał wyższość Handla,
a Joseph Haydn pod wpływem kompozycji Allelluja "zalał sie łzami",
i zkomponował inne wielkie oratorium - Kreacja, jako uzupełnienia do "muzycznej Biblii" stworzonej przez Handla.

Co powiesz o Requiem?
Mogadisz i Spidy wspominali o Requiem Mozarta ale są jeszcze;
takie skomponowane przez G.Fure, J.Brahmsa, czy nawet to nasze "Polskie Requiem" Krzysztofa Pendereckiego z pięknie
wkomponowanym hymnem "Święty Boże".

Jakie dzieła muzyki sakralnej wydają się dla Ciebie najciekawsze i dla czego?
To ja sobie pozwolę przypomnieć też coś Krzysztofa Pendereckiego, monument "Siedem bram Jerozolimy". Kompozycja wręcz gigantyczna, potężne uderzenie chóru, waltorni od pierwszych taktów, adrenalinę się z pleców zbiera, też jak najbardziej rzecz strawna. Jedno co mnie przygniotło w tym utworze to apokaliptyczna narracja Holubka "Potem na mnie spoczęła ręka Pana" i i te rozrzucone kości oblekające się w kolejne warstwy ciała... Może się przyśnić brrrr

ps. no to wojna już za rogiem


R.
jeżeli mowa o koncertach to wczoraj byłem na koncercie Krzysztofa Pendereckiego. Było bardzo, bardzo fajnie. Krzysztof jest the best
PAP / 11.11.2005



Święto Niepodległości: Msze św. w intencji ojczyzny, znicze i kwiaty
W 87. rocznicę odzyskania niepodległości w całym kraju odprawiano msze św. w intencji ojczyzny, na grobach i pod pomnikami - złożono wiązanki kwiatów i zapalono znicze.
W Kaliszu odbył się Marsz Wolności, w Gdyni - pokaz walk ulicznych z okresu powstania warszawskiego i gala banderowa na okrętach Marynarki Wojennej, we Wrocławiu - parada uliczna. W wielu miastach organizowano także biegi uliczne.

W południe odbyła się uroczysta zmiana wart pod Grobem Nieznanego Żołnierza z udziałem prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Prezydent podziękował wszystkim, którzy zarówno przed rokiem 1918, jak i później poświęcili się, walcząc o wolność i suwerenność Polski. Podkreślał, że Rzeczpospolita jest czymś, co powinno łączyć, wspólnym dobrem - niezależnie od biografii, doświadczeń i poglądów. Prezydent odznaczył też orderem Orła Białego Krzysztofa Pendereckiego i Leszka Balcerowicza.

O bezinteresowność w służbie publicznej i rzetelną pracę apelował metropolita krakowski abp. Stanisław Dziwisz podczas mszy św. odprawionej w katedrze na Wawelu. Nawiązał do symboliki Ołtarza Ojczyzny, który znajduje się a katedrze.

"Ten ołtarz w najlepszy sposób porządkuje naszą miłość do ojczyzny, weryfikuje wszystkie nasze intencje. Pyta o bezinteresowność, o ducha służby publicznej, o uczciwość i rzetelność wykonywania przez nas pracy. Pyta o to, czy niejednokrotnie za szumnymi naszymi deklaracjami nie kryje się zwykły interes, egoizm, karierowiczostwo" - powiedział abp Dziwisz.

O należyte korzystanie z daru wolności apelował metropolita katowicki abp. Damian Zimoń. "Wolność została nam dana, ale i zadana. Liczy się godność każdego człowieka, zwłaszcza ubogiego, prostego. Człowieka, który ma przekonanie, że został jakby zapomniany" - mówił metropolita katowicki podczas mszy św. w Archikatedrze Chrystusa Króla. Po mszy jej uczestnicy przemaszerowali przed pomnik Józefa Piłsudskiego, gdzie złożono wieńce. Odbył się apel poległych, a na zakończenie defilada.

W Gdyni podczas piątkowej parady na ulicach miasta pojawiła się postać Józefa Piłsudskiego na koniu; w Gdyni i w Gdańsku zorganizowano bowiem parady uliczne.

Parada odbyła się także we Wrocławiu. Jej trasa wiodła z placu Wolności na wrocławski Rynek. Na czele parady w bryczce, jako Józef Piłsudski, jechał aktor Teatru Polskiego we Wrocławiu. Uczniowie poprzebierali się za m.in. kosynierów, ułanów i współczesnych żołnierzy.

W opolskich uroczystościach z okazji Święta Niepodległości wziął udział ostatni prezydent RP na uchodźstwie, Ryszard Kaczorowski. Pod pomnikiem Bojownikom o Polskość Śląska Opolskiego Kaczorowski przypomniał postać Józefa Piłsudskiego.

Biskup polowy Wojska Polskiego gen. bryg. Tadeusz Płoski podczas mszy św. w warszawskiej kościele św. Krzyża podkreślił, że "wolność była i jest wpisana w dusze Polaków". We mszy św. uczestniczyli m.in. marszałkowie Sejmu i Senatu: Marek Jurek i Bogdan Borusewicz, premier Kazimierz Marcinkiewicz oraz żona prezydenta Jolanta Kwaśniewska.

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik podczas mszy św. w bazylice archikatedralnej w Przemyślu wymienił trzy daty odzyskania przez Polskę wolności: rok 1918, 1945 i 1989; wydarzenia ostatnich dni nazwał kolejną lekcją wychowawczą, którą otrzymało polskie społeczeństwo.

Modlitwę w intencji płk. Ryszarda Kuklińskiego przy jego grobie na warszawskich Powązkach odmówił w piątek abp Sławoj Leszek Głódź. W intencji ojczyzny modlili się również muzułmanie i prawosławni na Podlasiu.

Świece na mogiłach polskich żołnierzy zapłonęły także w Belgii na cmentarzach m.in. w Gandawie, Ypres i Thielt. Złożono też kwiaty na cmentarzu Antokolskim w Wilnie. Na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie złożono wieńce w kwaterze zołnierzy freancuskich, poległych w Polsce w latach 1918-1920.

a byłem tydzień czasu nad jeziorem białym.
Byłem tam jakis czas temu, bodajze 2005. Nic specjalnego. Mała dziura
W Swinoujsciu sto razy lepiej.


Na co dzień zapewne dziura, ledwo ma prawa miejskie, ale w wakacje rozmaitych atrakcji raczej nie brakuje. Nie brakuje też takich, rzekłbym, bardziej światłych. Wczoraj byłem na przykład na koncercie, odbywającego się w ramach lipcowo-sierpniowego festiwalu, z udziałem Krzysztofa Pendereckiego. Wśród słuchaczy natomiast byli były premier Buzek i biskup Gocłowski. Właśnie idę na plażę i w drodze tradycyjnie wstąpiłem do kafejki.
We wrześniu na ekrany kin wszedł film pt.:"Katyń"
Andrzej Wajda od dawna mówił, że dzieło będzie dedykować swoim rodzicom. "Katyń" miał być takim rozliczeniem z przeszłością, które autor od dawna chciał stworzyć.

Na długo przed premierą tego filmu było wiadomo, że przejdzie on do historii polskiej kinematografii. Skala poruszonego problemu jak i fakt, że to właśnie ten film jako pierwszy porusza ten temat, czynią z niego wydarzenie bez precedensu.

Film otwiera scena z 17 września 1939 roku. Przez most przebijają się tłumy Polaków uciekających przed Gestapo. Wraz z nimi podąża Anna(Maja Ostaszewska), jedna z głównych bohaterek tego filmu. Anna podąża ze swoją córką szukać swojego męża Andrzeja, rotmistrza 8. Pułku Ułanów w Krakowie. Ten jednak wyjeżdża jako jeniec wojenny w nieznanym kierunku...

Po wojnie obserwujemy jak ludziom wmawiane są kłamstwa na temat Katynia. Gdy na rynku pokazywany jest radziecki film, który obarcza Niemców winą za ten mord, wdowa po żołnierzu mówi operatorowi prosto w twarz: „To kłamstwo!”.

Siostra pułkownika pilota wystawia mu na cmentarzu płytę nagrobną z wyrytymi słowami Katyń, wiedząc, że pójdzie za to do więzienia, a może i nawet, na śmierć...

Tadeusz, bratanek Anny, w swoim CV podaję nieoficjalną, zakazana przez sowietów, datę śmierci swojego ojca, który zginął w Katyniu. Oni wszyscy wiedzą, że lepiej byłoby pozostać cicho w tej sytuacji. Wajda pokazuje jednak, że dla nich pogodzenie się z kłamstwem byłaby gorsza od śmierci...

Reżyser ze swobodą operuje tu symbolami: na samym początku Anna widzi, jak dwóch sowietów przedziera flagę polską na pół, a z jej białej części jeden z nich robi onucę. Podczas sceny egzekucji twarze zabijających są nie pokazywane, ukryte w mroku; dziennik, w którym pisał Andrzej, urywa się, ukazując już tylko puste kartki...

Tyle o wymowie filmu. Miał on za zadanie zobrazować Zbrodnię Katyńską, co wychodzi mu bardzo dobrze. Największe wrażenie robi ostatnia scena: scena egzekucji. Sowieci biorą po kolei każdego oficera, przytrzymują go z tyłu, odhaczają z listy i strzelają w tył głowy. Ciało biorą do ciężarówki, przychodzi kolei na następnego... Gigantyczny dół wypełniony ciałami, przysypywany ziemią. Ostatnim ujęciem jest spojrzenie na wystająca z ziemi rękę trzymającą różaniec. To robi wrażenie. Brakowało tylko napisu

"O tym nikt miał się nie dowiedzieć..."

Co jeszcze w tym filmie zasługuje na wzmiankę? Zdecydowanie muzyka. Piękna muzyka Krzysztofa Pendereckiego idealnie pasuje do tego, co widzimy na ekranie. Miejscami cicha, kiedy indziej wzniosła. Może nie zalicza się do tych najlepszych, ale i tak jest warta usłyszenia.

Podsumowując, "Katyń" jest filmem, który wywiązuje się ze swojej roli w polskiej kinematografii: opowiada o Zbrodni Katyńskiej w sposób, na jaki zasługuje. Polecam naprawde warto obejrzeć ten film.
160 projektów znalazło się programie Roku Polskiego w Wielkiej Brytanii, który przygotowuje Instytut Adama Mickiewicza. Początek za dwa miesiące.

Rok Polski w Wielkiej Brytanii będzie największą w historii prezentacją polskiej kultury na Wyspach. - Nasz projekt ma być próbą wykorzystania obecności na Wyspach setek tysięcy Polaków do promocji Polski i polskiej kultury, a jednocześnie - ma służyć zmianie wizerunku Polaków, cenionych obecnie w Wielkiej Brytanii głównie jako sumienni pracownicy fizyczni i techniczni - mówi Paweł Potoroczyn, szef IAM.

Przygotowania trwały dwa lata, do Polski w tym czasie zaproszono na wizyty studyjne 150 gości z Wielkiej Brytanii, kuratorów, dziennikarzy, dyrektorów muzeów i festiwali artystycznych, którzy nawiązali współpracę z polskimi instytucjami i artystami. Planowanych jest ponad 160 projektów, w większości realizowanych wspólnie z partnerami brytyjskimi. Będą to m.in. wystawy sztuki dawnej i nowoczesnej, koncerty muzyki klasycznej, jazzowej i współczesnej, przeglądy filmów, spektakle, konferencje i seminaria, a także wydawnictwa na temat polskiej kultury. Dla masowej publiczności będzie m.in. pokaz mody polskich projektantów w kultowym Victoria & Albert Museum specjalizującym się w promocji designu czy regaty wioślarskie na Tamizie z udziałem załóg z uniwersytetów Bydgoszczy, Oksfordu i Cambridge.

Rok Polski zainauguruje 30 maja impreza promocyjna na Trafalgar Square, jednym z najbardziej uczęszczanych placów Londynu. Wcześniej - w połowie marca - otwarta zostanie wystawa "Brytyjski symbolizm i polski modernizm" w galerii Tate Britain, na której prezentowane będą

obrazy twórców z przełomu XIX i XX wieku, m.in. Mehoffera, Malczewskiego, Wyspiańskiego, Wojtkiewicza, Pankiewicza, ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie, MN w Krakowie i MN w Poznaniu.

Renomowane galerie Londynu, Oksfordu, Liverpoolu, Birmingham, Norwich i Belfastu pokażą prace najważniejszych polskich artystów współczesnych, m.in. Mirosława Bałki, Pawła Althamera, Roberta Kuśmirowskiego, Moniki Sosnowskiej czy Gośki Macugi, polskiej artystki nominowanej w 2008 roku do prestiżowej nagrody Turnera. W Royal Institute of British Architects w Londynie jesienią odbędzie się wystawa poświęcona polskiej architekturze XX i XXI wieku, a w Glasgow wystawa polskich neonów z lat 60. pt. "Neony zimnej wojny i socjalistyczny modernizm".

Ciekawie zapowiada się program teatralny: multimedialne widowisko Grzegorza Jarzyny "2007: Macbeth" w TR Warszawa otworzy w sierpniu festiwal w Edynburgu. Drugi spektakl Jarzyny: "4.48 Psychosis" wg sztuki brytyjskiej dramatopisarki Sarah Kane, który był wydarzeniem zeszłorocznego festiwalu w Edynburgu, grany będzie w londyńskim ośrodku sztuki awangardowej Barbican. Także w Londynie na festiwalu Watch This Space wystąpi offowy Teatr Biuro Podróży z Poznania, którego międzynarodowa kariera rozpoczęła się w 1996 w Edynburgu. Pokaże trzy spektakle: "Carmen funebre", "Pigs" oraz inscenizację szekspirowską przygotowaną wspólnie z National Theatre. Biuro Podróży pojawi się również na największym festiwalu Irlandii Północnej Belfast Festival, gdzie pokaże plenerowe widowisko "Kim jest ten człowiek we krwi?" według "Makbeta".

Polska muzyka współczesna będzie gościem specjalnym Sounds New Festival w Canterbury na przełomie marca i kwietnia. W programie znajdzie się m.in. monumentalne dzieło Krzysztofa Pendereckiego "Pasja według św. Łukasza" w wykonaniu Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia, Chóru Camerata Silesia oraz Warszawskiego Chóru Chłopięcego i Męskiego, a także koncerty muzyki polskiej: Szymanowskiego, Góreckiego, Lutosławskiego, Panufnika, z udziałem m.in. Olgi Pasiecznik i Kwartetu Śląskiego. W listopadzie Narodowa Orkiestra Symfoniczna wyruszy w objazd po Wielkiej Brytanii z utworami Chopina, Szymanowskiego i Góreckiego. Planowane są także recitale wybitnych polskich pianistów: Rafała Blechacza i Krystiana Zimmermana.

Czy kryzys i osłabienie złotówki nie przeszkodzą w realizacji planów? Na razie IAM nie wycofał się z żadnych projektów. Potoroczyn liczy, że niższe ceny reklamy i promocji pomogą zrekompensować straty na różnicach kursowych. Niższe mają być też koszty organizacyjne, m.in. honoraria. Prezentacje w ramach Roku Polskiego potrwają do 2010 roku.

Źródło: Gazeta Wyborcza
Kraków czekał prawie sześć lat na nowy budynek opery. Nareszcie! W sobotę premiera "Diabłów z Loudun" Krzysztofa Pendereckiego zainauguruje działalność opery w nowoczesnym gmachu o wielkości 12 tys. m kw.

Dzieło Krzysztofa Pendereckiego "Diabły z Loudun" wyreżyserował Laco Adamik. - Ten dramat stawia przede mną i przed wykonawcami ogromne wyzwania - to nie tylko konwencjonalne formy operowe, ale także wymagające role dramatyczne - mówił Adamik podczas wtorkowej konferencji prasowej. Na premierze obok kompozytora pojawi się m.in. minister kultury Bogdan Zdrojewski.

Kraków nie miał szczęścia do budowy opery. Prace rozpoczęto w 2004 roku, a termin jej zakończenia był wielokrotnie przesuwany. Oddanie nowej siedziby do użytku opóźniła też interwencja CBŚ we wrześniu ubiegłego roku - pod zarzutem przyjęcia miliona złotych łapówki zatrzymano Rafała S., architekta, który pracował przy budowie gmachu. Krakowska publiczność już rok temu miała podziwiać realizację dzieła Pendereckiego w nowym gmachu (wybór tego artysty na inaugurację był zaplanowany od początku), ale termin zakończenia budowy przedłużył się do końca sierpnia 2008. I tego terminu nie dotrzymano (trwały prace wykończeniowe), a operze zagroziło cofnięcie dotacji unijnej na kwotę 37 mln zł. Małgorzata Woźniak, rzeczniczka prasowa małopolskiego wojewody, przyznała wówczas, że projekt budowy, który znalazł się na liście inwestycji ubiegających się o unijne dotacje, był źle przygotowany. By dotacja nie przepadła, rozważano przekazanie unijnych pieniędzy na inną inwestycję. W rezultacie wojewoda na prośbę dyrekcji i marszałka województwa zgodził się na przesunięcie terminu zakończenia budowy. Przez cztery lata jej koszt wzrósł z 56 do ponad 100 mln zł.

Dziś nowy gmach Opery Krakowskiej jest już gotowy, a w sobotę o godz. 17.30 odbędzie się uroczysta inauguracja siedziby. Spektakl "Diabły z Loudun" zobaczymy na udoskonalonej scenie, wyposażonej w system komputerowego sterowania sufitem akustycznym, sześć ruchomych zapadni i ruchomy kanał orkiestrowy. To największa scena w Krakowie - widownia mieści 760 miejsc, a oprócz niej jest też sala kameralna na 100 osób. Opera Krakowska pod względem technicznym będzie dysponować najlepszymi urządzeniami w Polsce. Nowoczesny gmach nie wszystkim się jednak podoba - część architektów określiła go mianem architektonicznego "gargamela", a Krzysztof Penderecki zwrócił we wtorek uwagę na brak odpowiedniego wejścia.

- Nie ma wejścia do opery - to mnie zaskoczyło. Jest to raczej wejście do podziemnej kolejki. W teatrach, które widziałem na świecie, wejście rzuca się w oczy. I tego mi brakuje - mówił kompozytor. - Ale jednak pan tu wszedł. To znaczy, że wejście jest - żartował dyrektor Opery Bogusław Nowak.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
Krakowski zespół Kantorei Sankt Barbara uświetni obchody trwającego właśnie Roku Polsko-Izraelskiego. Pod koniec grudnia rusza w koncertowe tournée. Na trasie m.in. Hajfa, Jerozolima i Tel Awiw
- Jesteśmy dumni z tego projektu, bo Kantorei Sankt Barbara to właściwie jedyny zespół z Krakowa, który będzie promować kulturę polską w Izraelu. A przy okazji to także dobra wizytówka dla naszego miasta i regionu - podkreśla Magdalena Warejko, prezes stowarzyszenia Pro Musica Mundi, koordynującego projekt.

W Izraelu krakowski chór koncertować będzie wraz z jednym z najsłynniejszych barokowych zespołów na świecie - The Jerusalem Baroque Orchestra. Dobre kontakty łączą oba zespoły od 2007 roku, kiedy to stowarzyszenie zorganizowało koncert JBO w Krakowie, w ramach jubileuszu 750-lecia lokacji miasta. Wtedy też zrodził się pomysł wspólnych koncertów na Bliskim Wschodzie. Członkowie stowarzyszenia napisali projekt i wysłali go do Instytutu im. Adama Mickiewicza, organizującego sezon kultury polskiej w Izraelu.

- Nasz pomysł został oceniony pozytywnie i IAM zaprosił nas do udziału w uroczystościach - mówi szefowa stowarzyszenia. Projekt spodobał się także w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które wsparło go dodatkowo w ramach programu promocji polskiej kultury za granicą.

W koncertową trasę krakowscy artyści ruszają już 25 grudnia. Wraz z zespołem z Jerozolimy dadzą koncerty m.in. na Uniwersytecie w Hajfie, w Muzeum Sztuki w Tel Awiwie, Audytorium YMCA w Jerozolimie oraz w kościele Salezjanów w Nazarecie.

Koncerty już dziś cieszą się sporym zainteresowaniem, bo choć tradycja chóralna jest w Izraelu bardzo bogata, to muzyka klasyczna nie jest tam zbyt często wykonywana.

- Myślę, że zaszczepimy izraelskiej publiczności miłość do polskiej muzyki, bo już w tej chwili organizatorzy zwracają uwagę, że dokonaliśmy bardzo ciekawego wyboru utworów. Podkreślają, że oprócz dzieł Fryderyka Chopina czy Krzysztofa Pendereckiego muzyka polska jest tam właściwie nieznana - dodaje Warejko.

W programie występów wokalno-instrumentalnych znajdą się więc utwory mistrzów polskiego baroku: Adama Jarzębskiego, Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego, a w programie koncertów chóru a cappella przegląd polskiej muzyki od czasów renesansu po XXI wiek.

Krakowscy artyści cieszą się nie tylko z wyróżnienia, jakim jest dla nich zaproszenie do Izraela. Liczą ponadto na kontynuację projektu w Polsce. Jerusalem Baroque Orchestra jest ponoć zainteresowana kolejnym przyjazdem do naszego kraju. Dlatego Pro Musica Mundi już dzisiaj planuje następne koncertowe tournée z tym zespołem.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
15 stycznia 2007 o godzinie 19.00 w płockiej Katedrze odbędzie się "Msza Pokoju" w wykonaniu Krzysztofa Pendereckiego (& his orchestra). Ma to chyba jakiś związek z tym, że ubiegłego lata koncert tegoż pana, którego śmiało nazywam najwybitniejszym, współczesnym, polskim kompozytorem, nie doszedł do skutku, gdyż niewrażliwa na piękno muzyki rada miasta nie raczyła dać Mirkowi kasy. Koncert będzie kolejną okazją do tego, by skąpi(wstęp bezpłatny ) i zesnobowani obywatele naszego pięknego miasta mogli wykazać swoją ignorancję, tłumnie przybywając na koncert, ziewając i krytykując totalny brak melodii. Ale nie uogólniajmy. Wszystkich pozostałych zapraszam : ...
nic nie dziala na czlowieka tak jak obrazki:D jesli ktos chce zdjecia w lepszej rozdzielczosci prosze o kontekt. To tylko czesc zdjec reszta na maila

tp
kalendarz 2000
Sztum - odarta
rok krzysztofa pendereckiego 1998
pielgrzymka jana pawla II do ojczyzny - 1999
lublin ul. Namiestnikowska
Płock
Teraz prywatyzacja - prywatyzacja tp
Gliwice budynek tp sa
Świeta lipka
Kazimierz Dolny
Krzewy ozdobne "Kulas"
Czerwińska
Złota jesień PZU
Działdowo
Promocyjne Centrum Telekomunikacji Olsztyn 1997
Rybnik
Tarłów
Nieborów
European free-style senior championships wrestling for women and men - 1997
Legnica
Chełmno
Racibórz - 2x
Warszawa
Walentynki 97 - 2x
Telekomunikacja Polska S.A. My łaczymy ludzi
waga
telekomunikacja polska s.a okreg katowice - 2x
Płacisz tylko część , linia ulgowa 801 to nowa usługa tp sa
nowa książka telefoniczna 2001
Biebrzański park narodowy - sowa
lednica 2000
Aukcja Polish Prestige 2000
Wenecja
Dzwoń na Święta
Łączy nas coraz więcej zielona - 2x
międzynarodowy dzień chopinowski 1999
Quo Vadis
Łączy nas coraz więcej tp - klawisze komputerowe
Szczecin most Kłodny
XVII krajowe sympozjum telekomunikacji bydgoszcz 2001
polscy noblisci
Biebrzański Park narodowy - jakiś nieznany mi ptak:)

+ 4 niemieckie

zamienie oczywiscie na kindery lub monety

Drogi Stanie - a co u Ciebie dziś będziemy przeżuwać - nic w zakładce się nie dzieje? Boję się Panie Jerzy, że może się zdarzyć tzw. obejście się smakiem bez objawów przeżuwania
W niedzielę transmitowaliśmy koncert orkiestry Sinfonietta Cracovia pod dyrekcją samego Krzysztofa Pendereckiego..
Obawiam się, że moje wpływy na przeżuwanie kończą się na moich audycjach...
W niedzielę wytworzymy produkt do w/w przeżuwania wtorkowego
Witam serdecznie.
Od dawna daje się zauważyć wysoki stopień dobrego smaku i przygotowania muzycznego słuchaczy audycji Blues Wieczorową Porą
Wychodząc naprzeciw wciąż rosnącym oczekiwaniom postanowiłem wykorzystać niebywałą okazję.
W najbliższą niedzielę w ciechanowskim Kościele Farnym zabrzmi orkiestra Sinfonietta Cracovia pod dyrekcją Krzysztofa Pendereckiego.

Program Koncertu:
Krzysztof Penderecki - Agnus Dei z Polskiego Requiem
Krzysztof Penderecki - Chaconne z Polskiego Requiem (Pamięci Ojca Św.)
Grażyna Bacewicz - koncert na orkiestrę
Piotr Czajkowski - Souvenir de Florence op. 70

Na koncert zaprasza Prezydent Ciechanowa p. Waldemar Wardziński.
Honorowy patronat - Marszałek Województwa Mazowieckiego p. Adam Struzik

Proszę zatem zainteresowanych o wcześniejsze odszukanie i uruchomienie naszego Radia Ciechanów na 103.9 FM
Osobiście bardzo mnie interesuje, jak zostanie odebrana audycja BWP w tak gwiazdorskiej obsadzie i.. muzycznie z cyklu "Tylko Dla Orłów"
Ciekaw jestem też, ile bluesa jest w Pendereckim...

Niedziela, 5 kwietnia, godzina 19.00 w Radiu KRC
Zapraszam bardzo
Michał Dworzyński urodził się w Bydgoszczy w 1978 roku. Jako dyrygent zadebiutował w wieku 15 lat. W latach 1995-1999 był dyrygentem Bydgoskiej Orkiestry Salonowej, z którą wystąpił na ponad 60 koncertach w kraju i za granicą. W uznaniu sukcesów Orkiestry został wyróżniony tytułem "Bydgoszczanin Junior Lata'97", stypendium artystycznym Prezydenta Miasta Bydgoszczy (1998) oraz nagrodą specjalną recenzentów, publicystów i krytyków muzycznych regionu Pomorza i Kujaw za wyróżniające osiągnięcia artystyczne (1999).
W 1999 r. jako jedyny Polak wziął udział w prestiżowej imprezie "Internationale Workshop for Conductors", gdzie doskonalił swoje umiejętności pod kierunkiem Kirka Trevora i Tsung Yeha - wybitnych dyrygentów amerykańskich.
Dyrygował m.in. NOSPR w Katowicach, Bohuslav Martinu Filharmonic Zlin, Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy, Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Wrocławskiej, Toruńską Orkiestrą Kameralną. Ma również na koncie nagrania radiowe, płytowe i telewizyjne.
Obecnie Michał Dworzyński kończy studia w Akademii Muzycznej w Warszawie w klasie Prof. Antoniego Wita oraz sprawuje funkcję dyrygenta-asystenta w Narodowej Orkiestrze Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach.
W październiku 2000. wystąpił wraz z Antonim Witem na koncercie inaugurującym sezon artystyczny NOSPR podczas wykonania dzieła Krzysztofa Pendereckiego "Siedem bram Jerozolimy".
Michał Dworzyński jest laureatem stypendium artystycznego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego na rok 2001.
Bestia nie umiera, Bestia nie gnije, Bestia rodzi wciąż nowych wyznawców, którzy karmią ją i poją, a po wykonaniu zadania pożerani są przez Bestię.

Kiedy lecę przez Podlasie, mijam małe domki i zapracowanych ludzi, przypominają mi się różne, urwane po przecinku myśli...
I zdarzyło się razu pewnego, że figlowałem sobie na bardzo patriotycznym (a jakże) forum skupiającym polskie ptactwo z całego świata.
Byłem tam witany i żegnany.
I ten mój żywot w wirtualnym świecie przekreśliła moja jedna wypowiedź, którą przytaczam w wersji oryginalnej.

-------------------------------------------------------------------------------------------
PODZIEKOWANIE ZA LATA SŁUZBY W FORMIE KROTKIEGO PRZEMOWIENIA...

Bardzo pracowity na tych łamach inteligent "Lubomir" wychował się na publicystyce Osmańczyka i bohaterskich czynach generała Jaruzelskiego.
Ten swoisty bagaż intelektualny i charakterologiczny prowadzi do jakże twórczych dywagacji o potrzebie bycia sumieniem Narodu.
Dlatego ów inteligent bardzo łaskawie zechciał mnie nazwać, cyt: "jakimś mędrcem, chyba nie Syjonu", bowiem ośmieliłem się nikczemnie przypomnieć jakże niesłusznie zapomniane słowa kompozytora Krzysztofa Pendereckiego o zasłużonym generale:- "Znam dobrze generała Jaruzelskiego. To uczciwy człowiek."

Niestety, jakże słuszna - w tym wypadku - nietrwałość wpisów na tych stronach, zmusza także i mnie do oszczędzania na atramencie.
-----------------------------------------------------------------------------------------

W taki oto sposób odkryłem przypadkowo byłego pracownika Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk z ulicy Mysiej w osobie samego moderatora.
Obcięto mi więc łeb i ja w szoku spowodowanym tym odkryciem - wylądowałem aż na Forum IV RP. Co może, przy łaskawości Stwórcy, zacznę sobie cenić.
I wszystko to zapodaję ku refleksji i przestrodze.
No, i niech chłopina ma także swoją satysfakcję!


4 i 5 czerwca 2008 w Skansenie górniczym "Królowa Luiza" w Zabrzu, będzie można zobaczyć spektakl "Chodnik 05". Chodnik 05 początkowo powstawał jako kolejne przedstawienie projektu Wieczór tańca współczesnego, realizowanego w Gliwickim Teatrze Muzycznym od kilku lat. Od 1999 roku co jakiś czas w ramach działalności teatru powstają autorskie spektakle tańca współczesnego, przygotowywane przez wybitnych polskich choreografów. Pierwszym z nich było Ich troje, przedstawienie Katarzyny Migały-Skawińskiej; kolejne to Studnia Skarbnika (2000 r., reż. Łukasz Czuj, chor. Marta Pietruszka; spektakl pokazywany w ramach Wystawy Światowej EXPO 2000 w Hanowerze), Zagubieni w sobie (2001 r.; reż. i chor. Katarzyna Aleksander-Kmieć; spektakl pokazywany na Międzynarodowych Prezentacjach Współczesnych Form Tanecznych w Kaliszu) i Rzeczy niepokój (2003 r.; reż. i chor. Jacek Łumiński; spektakl został przygotowany do muzyki Krzysztofa Pendereckiego, który osobiście był obecny na premierze). Chodnik 05 miał być kolejnym przedsięwzięciem z tego cyklu, przygotowanym przez Jarosława Stańka i pokazywanym razem z innymi spektaklami tańca współczesnego GTM.

W trakcie pracy nad przedstawieniem zaczęło się ono jednak coraz bardziej rozrastać. Szybko pojawił się pomysł wykorzystania przestrzeni Skansenu Górniczego „Królowa Luiza” w Zabrzu. Jarosław Staniek postanowił przygotować pełnospektaklowe widowisko taneczne, mocno związane z regionem swojego powstania. W czerwcu 2005 r. miał miejsce kilkunastominutowy przedpremierowy pokaz Chodnika oraz odbyły się jego pierwsze „podziemne” próby.

Chodnik 05 w swojej estetyce nawiązuje do filmów Metropolis i Kontrolerzy. Jako „projekt undergruntowy”, przenosi widzów i bohaterów do wyimaginowanej przestrzeni fantazyjnych i barwnych „podziemi”, w których wszystkie znane „z powierzchni” role zostają odwrócone: rozkosz jest cierpieniem, śmierć rozkoszą… Praca jest rytuałem kontrolowanym przez Nadzorców, dbających o zachowanie w podziemiu delikatnej równowagi. Temu światu najbardziej zagraża miłość, jest więc ona zakazana. Próba przełamania tego zakazu zamienia się w katastrofę…

Cały spektakl zrealizowany jest w klimacie niemego kina z efektowną ruchomą scenografią pełną dziwnych industrialnych rozwiązań wymieszanych z elementami rodem z innych czasów i miejsc. Jako jego warstwa muzyczna służą słynne polskie tanga w wykonaniu Krzysztofa Jakowicza i zespołu Tangata Quintet. W założeniu realizatorów stanowiące czytelny kontrast dla przestrzeni spektaklu – zaskakujący i niezwykły, tym bardziej że ich choreograficzne opracowanie bliższe jest formom tańca współczesnego niż klasycznemu tangu.

Chodnik 05 jest pierwszym pełnospektaklowym widowiskiem tanecznym w repertuarze Gliwickiego Teatru Muzycznego. Poza wersją sceniczną, spektakl prezentowany jest także w wersji specjalnej - w przestrzeni wspomnianego skansenu „Królowa Luiza” ( www.luiza.zabrze.pl ) .
Obejrzałem już "Katyń". Nasuwa mi się po tym filmie taka refleksja: jeżeli jest to ostatni film Andrzeja Wajdy, to Mistrz żegna się z kinem w wielkim stylu. Film jest bowiem pierwszym chyba od paru lat polskim filmem, o którym można powiedzieć: dzieło. Niekwestionowanym atutem filmu jest świetne aktorstwo. I to zarówno starszego pokolenia (wspaniałe role Mai Komorowskiej, Jana Englerta, epizod Władysława Kowalskiego) jak i młodszego (wspaniali Artur Żmijewski, Maja Ostaszewska, Andrzej Chyra, także Paweł Małaszyński (niektórzy mówili, że jego obecność w tym filmie położy film całkowicie - nie zgadzam się, bardzo dobra rola)). Zwłaszcza rola Andrzeja Chyry, znanego dotychczas z ról zdecydowanie negatywnych ("Dług", "Komornik") bardzo do mnie przemówiła. Podobały mi się także role Antoniego Pawlickiego, Danuty Stenki, a także epizody Leona Charewicza w roli oficera UB przesłuchującego siostrę porucznika pilota (M. Cielecka) i Krzysztofa Kolbergera (ksiądz kanonik). Fantastyczna jest też muzyka Krzysztofa Pendereckiego (szczególnie przy scenach egzekucji). Nie należy też zapominać o scenach egzekucji katyńskiej - które po prostu wstrząsają. Świetne rozwiązania operatorskie (panorama ciał żołnierzy) jeszcze bardziej podkreślają rozmiar zbrodni. Myślę, że jedynym godnym konkurentem dla tej sceny jest scena egzekucji palmirskiej w "Polskich drogach".
"Katyń" wzbudzał zainteresowanie widzów od pierwszych dni, kiedy pojawiła się informacja, że ten film zostanie zrealizowany. Był to bowiem pierwszy film poświęcony jednej z największej zbrodni ludobójstwa w historii. I najbardziej przemilczanej zbrodni. Film Wajdy podejmuje ten temat przede wszystkim koncentrując się na rodzinach ofiar. Wielu miało to Wajdzie za złe, wskazując, że powinien on raczej skoncentrować się na działaniach rządu Rosji sowieckiej zmierzającego do obciążenia odpowiedzialnością za tę zbrodnię hitlerowskie Niemcy. Ale moim zdaniem, właśnie ukazanie losów rodzin ofiar Katynia dodaje temu filmowi dużej wartości. Staje się bowiem "Katyń" filmem psychologicznym, a nie historycznym. Dzięki fantastycznym rolom dramat tych ludzi jest jeszcze bardziej autentyczny, a przez to poruszający i wzruszający.

Jako się rzekło, byłem wczoraj na "Katyniu". Jaki to film? Myślę, że z głebszymi refleksjami będę musiał trochę poczekać, aż minie odrobinę czasu i nabiorę nieco dystansu. Tak na szybko mogę jednak z czystym sumieniem stwierdzić, że jest to bardzo dobry film. Czy na miarę "Popiołu i diamentu" albo "Kanału"? Szczerze mówiąc nie wiem, tamte filmy też nie od samego początku przez wszystkich były uważane za arcydzieła i dopiero upływ lat pokazał, że nic a nic się nie zestarzały i nadal są znakomite. Wiem jedno: "Katyń" to film, który z pewnością będę chciał zobaczyć jeszcze raz, w domu, w bardziej kameralnych warunkach niż kinowe. To nie stwierdzenie bez znaczenia, bo wiele jest takich filmów, do których nie mam najmniejszej ochoty wracać.
Jest w "Katyniu" wiele znakomitych scen tchnących prawdziwą sztuką filmową (nie będę pisał jakie, żeby nie psuć oglądania, każdy z pewnością je wyłowi), niektóre doprawdy przejmujące. Wrażenie robi muzyka Pendereckiego, wysokiej klasy są zdjęcia Edelmana.
O aktorach niełatwo pisać, bo w zasadzie nie ma tu typowo głównych ról, ale gdybym miał kogoś wyróżniać, to wskazałbym Maję Ostaszewską, Danutę Stenkę i Krzysztofa Globisza w wyrazistym epizodzie. No i jeszcze Jan Englert, który po prostu JEST i to wystarczy.
Na koniec dodam, że w w filmie brak sztucznego patosu, co zasługuje na uznanie, bo w obrazie tego typu z pewnością patetycznych scen łatwo nie było uniknąć. Polecam "Katyń" z czystym sumieniem.
P.S. Uspokajam, że rola Małaszyńskiego jest stosunkowo niewielka, a tam gdzie się on pojawia - nie razi. Mnie się nawet udało zapomnieć, że to Małaszyński, a to już dużo

Jezu!, już przebieram nogami żeby zobaczyć ten film...
Jako się rzekło, byłem wczoraj na "Katyniu". Jaki to film? Myślę, że z głebszymi refleksjami będę musiał trochę poczekać, aż minie odrobinę czasu i nabiorę nieco dystansu. Tak na szybko mogę jednak z czystym sumieniem stwierdzić, że jest to dobry film. Czy na miarę "Popiołu i diamentu" albo "Kanału"? Szczerze mówiąc nie wiem, tamte filmy też nie od samego początku przez wszystkich były uważane za arcydzieła i dopiero upływ lat pokazał, że nic a nic się nie zestarzały i nadal są znakomite. Wiem jedno: "Katyń" to film, który z pewnością będę chciał zobaczyć jeszcze raz, w domu, w bardziej kameralnych warunkach niż kinowe. To nie stwierdzenie bez znaczenia, bo wiele jest takich filmów, do których nie mam najmniejszej ochoty wracać.
Jest w "Katyniu" wiele znakomitych scen tchnących prawdziwą sztuką filmową (nie będę pisał jakie, żeby nie psuć oglądania, każdy z pewnością je wyłowi), niektóre doprawdy przejmujące. Wrażenie robi muzyka Pendereckiego, wysokiej klasy są zdjęcia Edelmana.
O aktorach niełatwo pisać, bo w zasadzie nie ma tu typowo głównych ról, ale gdybym miał kogoś wyróżniać, to wskazałbym Maję Ostaszewską, Danutę Stenkę i Krzysztofa Globisza w wyrazistym epizodzie. No i jeszcze Jan Englert, który po prostu JEST i to wystarczy.
Na koniec dodam, że w w filmie brak sztucznego patosu, co zasługuje na uznanie, bo w obrazie tego typu z pewnością patetycznych scen łatwo nie było uniknąć. Polecam "Katyń" z czystym sumieniem.
P.S. Uspokajam, że rola Małaszyńskiego jest stosunkowo niewielka, a tam gdzie się on pojawia - nie razi. Mnie się nawet udało zapomnieć, że to Małaszyński, a to już dużo

Jeżeli prowadzi ktoś w klimatach grozy polecam muzykę z Draculi (tego z Anthoy hopkinsem, Keanu Revies)
Absulutnie tak, dołączam się bez dwóch zdań. Przypominam przy tym, że muzykę do filmu Dracula wyreżyserowanego przez Francisa Forda Coppolę napisał nasz znakomity kompozytor, Wojciech Kilar. Jeśli zależałoby nam na czymś innym, równie klimatycznym, proponuję sięgnąć po Passio et mors Domini nostri Iesu Christi (Pasja wg Św. Łukasza) Krzysztofa Pendereckiego.
A jakby katana byla za 100 zl i tez stala obok, to klimat juzby nie byl taki sam ;p??
Ja najlepiej wspominam Wladcow Zimy z muzyka i klimatem, tam to ja na glupiej burzy snieznej prawie zawalu dostalem. Nasz druzynowy sierzant musial sobie co jakis czas prezrwy w sesji robic, zeby psychicznie odpoczac . Swietnie bylo.
Jesli chcecie klimatu grozy/parnoi - polecam Pendereckiego Krzysztofa - po prostu cudo.
Artykuł z GazWyb nt. powrotu płyt analogowych:

http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,3942605.html

Winylowe płyty mają wzięcie
Łukasz Kamiński
2007-02-23, ostatnia aktualizacja 2007-02-24 00:34
Płyta winylowa wraca do łask. Ruszyła właśnie seria reedycji klasycznych polskich płyt. Na początek "Astigmatic" Komedy i "Dziwny jest ten świat" Niemena

Do pomysłu wznowienia wydawania płyt analogowych przez Polskie Nagrania Iwonę Thierry przekonały dwie rzeczy. Przede wszystkim sukces wydanego w zeszłym roku winylu Pendereckiego, ale też i rosnące zainteresowanie klasycznymi płytami polskiego jazzu i muzyki rozrywkowej. - Dwa lata temu Wojciech Karolak mówił mi z dumą, że jego płyty winylowe są zarówno samplowane przez młodych artystów, jak i na giełdach internetowych osiągają spore ceny, po kilkaset funtów. M.in. stąd właśnie wzięła się seria "Czarne perły" - mówi Iwona Thierry z Polskich Nagrań.

Pierwszą płytą w serii jest absolutny klasyk w skali światowej, najlepsza polska płyta jazzowa, czyli "Astigmatic" Krzysztofa Komedy. Kolejną miał być "Enigmatic" Niemena, ale ponieważ w tym roku wypada 40. rocznica wydania albumu "Dziwny jest ten świat", to właśnie jego reedycja ukaże się jako druga w serii (warto przypomnieć, że 1967 był jednym z najlepszych lat w dola muzyki rozrywkowej - ukazały się takie albumy, jak "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band" Beatlesów, debiutanckie płyty The Doors "The Doors", "Are You Experienced?" Jimiego Hendriksa, "The Piper at the Gates of Dawn" Pink Floyd czy "David Bowie" Davida Bowiego).

Wydany wtedy "Dziwny jest ten świat" był hitem, to był pierwszy album w historii polskiej muzyki, który uzyskał status "złotej płyty".

Złe czasy dla płyt winylowych nastały pod koniec lat 80. kiedy do Polski masowo napłynęły kompakty. Fani zaczynali od nowa kompletować swoje dyskografie - najlepiej sprzedawały się klasyczne pozycje, "The Wall" Pink Floyd czy "Koncerty Chińskie" Jarre'a. Na dziesięć lat winyle poszły w odstawkę. Pamiętali o nich jedynie melomani, kolekcjonerzy oraz didżeje - Teraz ludzie sprzedają swoje kompakty. Kupują płyty winylowe bo szukają dźwięku, jakiego nie ma na CD, czyli prawdziwego, naturalnego, nieoszukanego - mówi Paweł Kot z antykwariatu muzycznego Muzant na rogu Nowego Światu i Świętokrzyskiej. Polskie płyty, o które klienci najczęściej pytają, to Klan, Test czy płyty z serii Polish Jazz. Wśród kupujących są nie tylko polscy audiofile. - Przychodzą do nas ludzie z całego świata. Mamy np. klienta z Japonii, który raz na kwartał przyjeżdża do Polski na zakupy płytowe - opowiada Kot.

Najwierniejszych fanów winylu interesują tylko pierwsze wydania. Niezależnie od ceny. Np. jeden z maksisingli Niebiesko-Czarnych sprzedał się na Allegro za ponad 3 tys. zł!

"Astigmatic" i "Dziwny jest ten świat" to dopiero początek długiej kolekcji. Na winylach ukażą się też "Ewa Demarczyk śpiewa piosenki Zygmunta Koniecznego", "Novi Singers Sing Chopin", "Blues" Breakoutu, płyty SBB, Dżambli, Klanu, Trzech Koron, Dżemu. - Płyty ukazywać się będą co miesiąc, każda w nakładzie 500 egzemplarzy. Ale jeśli będzie większe zapotrzebowanie, to będą dodruki! Na razie tłoczymy je w Czechach, ale marzy mi się, żeby płyty można było produkować w Polsce - mówi Iwona Thierry.

*********

W artykule jest trochę bzdur, szczególnie akcja z Japończykiem przyjeżdżającym do Polski po płyty - ewentualnie może chodzić o jazzowe białe kruki, ale tych w Muzancie ze świecą szukać - jest tam trochę dobrych i poszukiwanych winyli, ale większość to badziew. Prawdziwe rarytasy można znaleźć w Megadiscu u Jacka Leśniewskiego, ale tam z kolei ceny są dość ostre. Wątpię zresztą, żeby kupcy z Japonii przyjeżdżali do Warszawy po jakiekolwiek płyty, bo łatwiej i taniej jest im korzystać z internetu (nie mówiąc już nawet o tym, że stare jap-pressy z zachowaną obwolutką OBI kosztują tyle, że nawet wysyłając jeden album na wymianę Japończyk spokojnie dostanie w zamian kilka egzemplarzy płyt z Polish Jazzu).

Ważne jest jednak to, że skoro nawet GazWyb pisze o powrocie winyla, to widać, że wreszcie zauważa to ktoś poza kolekcjonerami. Może w końcu doczekamy się reedycji Armii - wszystkich płyt...?

Rubik, czyli triumf hucpy
Na artystyczną hucpę Piotra Rubika nasza muzyczna kultura zasłużyła sobie poczynaniami Krzysztofa Pendereckiego i Wojciecha Kilara. W najbliższych miesiącach ten młody wilk zagryzie coraz bardziej sędziwych monopolistów od pisania Mszy, kantat, oratoriów
Do rangi symbolu urasta fakt, że dźwiękowy sygnał PRL-owskiego „Dziennika Telewizyjnego”, kompozytorskiego pióra Wojciecha Kilara, został zastąpiony dźwiękową winietą wtedy bliżej nieznanego Piotra Rubika, towarzyszącą nam w ostatnich latach na początku „Wiadomości” w programie 1 TVP. Znakiem kryzysu jest ostatnio ujawniona informacja, że kandydatura Krzysztofa Pendereckiego (w Krakowie osiadłego) w konfrontacji z siłą artystycznego rażenia muzyki Rubika (człowieka z „warszawki”) przegrywa w Radzie Królewskiego Miasta Krakowa konkurs na muzyczne uświetnienie przyszłorocznej oprawy muzycznej Jubileuszu zacnego Grodu.
Byle tantiemy płynęły.

całość tutaj
za http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35798,4154223.html

Sypią się kościoły w rytmie rocka
Katarzyna Bik

Czy koncertowe decybele kruszą zabytki w centrum Krakowa? To bardzo prawdopodobne. Podczas ostatnich hucznych imprez w Rynku Wieża Ratuszowa drgała w posadach, a ze sklepień kościelnych leciały tynki. Właśnie idzie kolejna, wakacyjno-jubileuszowa fala uderzeniowa.

- Kto zagwarantuje, że w trakcie jakiegoś hucznego koncertu Wieża Ratuszowa nie runie? Jest stara, a to, że była konserwowana, wcale nie świadczy, że jest silniejsza. Nie była budowana na takie bombardowania dźwiękami i rakietami ze sztucznych ogni! - denerwuje się Barbara Kleszczyńska, historyk sztuki, członek prezydium Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa i przewodnicząca komisji konserwatorskiej Stowarzyszenia Historyków Sztuki.

Dowodów, że nadmierne hałasy mają destrukcyjny wpływ na zabytki, dostarczył ostatni sylwester w Rynku Głównym. Tuż po Nowym Roku w dwóch krakowskich kościołach leżały na posadzkach kawałki tynków. W kościele św.św. Piotra i Pawła posypało się z arkad pod kopułą. Akurat była tam komisja konserwatorska. Proboszcz Marek Głownia dwa razy wysyłał alpinistów na gzyms pod kopułą, żeby sprawdzić, jak poważne są zniszczenia. To szczególny kościół - ogromny i kruchy. Już kiedy go budowano, mury usadowione na dawnych dołach chłonnych poważnie się zarysowały, a pierwsza kopuła runęła. Zbyt głośnie dźwięki już dawniej wyrządzały tam szkody. Jak Niemcy bombardowali most Dębnicki, wypadły witraże z okien, a kilka lat temu, podczas koncertu Krzysztofa Pendereckiego spadały fragmenty gzymsów ze ścian. - Trzeba, żeby ktoś sprawdził siłę tych huków w Rynku i je ograniczył - postuluje proboszcz Głownia.

W kościele Mariackim też odkryto skutki sylwestra. Podczas sprzątania kościelny zgarnął na szufelkę niebieskie fragmenty, które odpadły z pomalowanych na błękitno przez samego Matejkę sklepień. Proboszcz Bronisław Fidelus zaniepokoił się tym, bo przecież dopiero osiem lat temu skończyła się kosztowna, wieloletnia konserwacja polichromii kościoła. - Nie chciałbym robić afery przed tym jubileuszem, ale pewnie, że się martwię.

- Najgorsze są juwenalia - przekonuje z kolei Michał Niezabitowski, dyrektor Muzeum Historycznego M. Krakowa, którego Wieża Ratuszowa jest oddziałem. - Kiedyś zaalarmowali mnie pracownicy, że wieża od decybeli dosłownie się trzęsie. Jestem zwolennikiem uroczystości na Rynku, ale może rzeczywiście należałoby je ograniczać.

- Takich imprez odbywa się na krakowskim Rynku około dwóch, trzech w miesiącu. Czasem liczba ta jest większa, czasem mniejsza - twierdzi Tadeusz Czarny, dyrektor wydziału spraw administracyjnych UMK. - Muszę jednak podkreślić, że jest limit hałasu, którego absolutnie przekroczyć nie można w przypadku każdej imprezy, i jest on dokładnie mierzony przez straż miejską.

Katarzyna Bik

Czy hałas może zagrozić zabytkom?

prof. Andrzej Gołaś z Katedry Mechaniki i Wibroakustyki na Wydziale Inżynierii Mechanicznej i Robotyki Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie:

Niszcząca siła dźwięku jest faktem. Mówi już o tym przecież Biblia. Mury starożytnego Jerycha zburzyły dźwięki trąb połączone z wojennym okrzykiem. Günter Grass opowiada w "Blaszanym bębenku" historię chłopca, który krzycząc, tłukł szyby w oknach. Kamienie nerkowe też rozbija się dźwiękiem. Nie można wykluczyć, że w przypadku Wieży Ratuszowej pod wpływem hałasu słabsze elementy mogą ulec destrukcji. Można przecież jednak zbadać drgania, jakie generują wybrane zabytki po wpływem dźwięków. Inna sprawa, czy taki hałas i liczba imprez w Rynku są dopuszczalne. Bez badań można stwierdzić, że to przekracza dopuszczalne normy.

komentarz

Mieszkańcom i tym, którzy pracują w okolicach Rynku, huczne i częste imprezy od dawna już uniemożliwiają normalne życie. Teraz jednak, gdy hałas może zagrozić także najważniejszym zabytkom w mieście, trzeba to sprawdzić - czy się komu podoba, czy nie. To jest zadanie dla władz miasta, które powinny sprawę zbadać szybko, zanim Kraków zacznie świętować.

Źródło: Gazeta Wyborcza - Kraków
hmmm ... Agnus Dei Krzysztofa Pendereckiego
http://www.youtube.com/watch?v=bG7U0yI31VY
(wg. mnie lepiej brzmi w wykonaniu orkiestry smyczkowej)

Krzysztof Penderecki "Brutal Life"
http://www.youtube.com/watch?v=24W0yaSqApw&feature=related

i wiele, wiele innych


Kulturalne podsumowanie roku
Marta Paluch, 2008-12-30 20:33

Ostatnie chwile roku to dobry czas na podsumowania. Rok 2008 obfitował na Śląsku w wydarzenia kulturalne - wszystkie nie sposób wymienić. Dlatego przygotowaliśmy dla państwa kulturalne podsumowanie roku.

Nie tylko fani ciężkiego brzmienia, uczestniczący w koncercie zespołu Metallica, mogli poczuć się w tym roku usatysfakcjonowani. Wydarzenia muzyczne zdecydowanie zdominowały rok 2008. Nie zabrakło brzmień, takich jak na festynie z okazji 100-lecia Nikiszowca, ani czegoś dla melomanów. Dużym zaskoczeniem była z pewnością wieńcząca rok w Operze Śląskiej "Carmina Burana".

Miłość była także tematem przewodnim w filmie "Senność" Magdaleny Piekorz, który powstawał na Śląsku i tu również miał swoją premierę. - Pochodzę ze Śląska. Jestem z nim bardzo związana i już podczas realizacji "Pręg" chcieliśmy z Wojtkiem Kuczokiem, żeby jego akcja rozgrywała się tutaj - mówiła Piekorz.

Udało się również Lechowi Majewskiemu, który realizował na Śląsku swój najnowszy film zainspirowany obrazem Petera Bruegle'a. - Tworzymy rekreację obrazu. Już sama myśl jest przerażająca, a co dopiero ilość czasu, którą graficy komputerowi i technicy muszą zaangażować w ten proces - wyjaśniał Majewski, reżyser filmu "Młyn i krzyż".

Najazd filmowców, to nie jedyne ważne wydarzenia w branży filmowej. W tym roku jubileusz pracy obchodził Krzysztof Zanussi. Razem z mistrzem okrągłą rocznicę działalności obchodziła również szkoła filmowa, w której pracuje. 30 lat działalności stało się okazją do podsumowań działalności wydziału. - Kiedy to się powtórzy, że będę rozmawiał z Maciejem Pieprzycą, czy z Krzysztofem Zanussim na zasadzie partnerskiej, a nie na zasadzie producent a młody reżyser, który chce zacząć - stwierdzał Jakub Pączek, student reżyserii.

Również rocznicowy charakter miał cykl koncertów przypominających twórczość Mikołaja Góreckiego i Krzysztofa Pendereckiego. Był to element obchodów 75. rocznicy urodzin obu twórców.

W 2008 roku zmiany nie ominęły Teatru Rozrywki. Zakończył się tam gruntowny remont całego budynku.

Zdaniem Mirosława Ruseckiego ten rok w śląskiej kulturze można zaliczyć do całkiem udanych. - Myślę, że 4 z plusem. Chociaż teraz szkolna skala jest sześciostopniowa, więc 5 z minusem. Minus za to, że mimo wszystko ten rok nie przyniósł młodego artysty, którego nie znaliśmy wcześniej - uważa Rusecki.

Pozostaje zatem wierzyć, że nadchodzący rok przyniesie i takie wydarzenia.

http://www.tvs.pl/informacje/7447/
Górecki ma klucz do bram Katowic
Marcin Mońka2008-11-30, ostatnia aktualizacja 2008-11-30 22:33



To był wyjątkowy koncert Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. Na tronie pośród muzyków zasiadł Henryk Mikołaj Górecki, który odebrał w sobotę tytuł honorowego obywatela miasta

Wybitny kompozytor pochodzący z podrybnickiej Czernicy obchodzi w tym roku 75. urodziny. Świętują je na Śląsku wszyscy muzycy - zarówno ci z NOSPR-u, jak i Filharmonii Śląskiej. We wszystkich salach koncertowych Katowic można teraz słuchać utworów Góreckiego oraz Krzysztofa Pendereckiego, który także skończył w tym roku 75 lat.

Sobotni wieczór w sali koncertowej Górnośląskiego Centrum Kultury w całości był poświęcony jednak Góreckiemu. Jego utwory (m.in. "Kantatę o św. Wojciechu") wykonał NOSPR przy wsparciu chóru Filharmonii Śląskiej oraz chóru Polskiego Radia w Krakowie.

Już 17 listopada katowiccy radni uchwalili, że kompozytor zasługuje na tytuł honorowego obywatela miasta. Koncert był znakomitą okazją do wręczenia tytułu artyście. Górecki zasiadł na scenie na specjalnie przygotowanym tronie (pewnie jest niewygodny - wzbraniał się przed tym honorem), a laudację wygłosił prof. Eugeniusz Knapik, były rektor katowickiej Akademii Muzycznej. - To osoba, której jestem wdzięczny za wiele lat spędzonych wspólnie. Był moim profesorem i opiekunem - mówił Knapik o Góreckim. Symboliczny klucz do bram miasta wręczył wybitnemu artyście prezydent Katowic Piotr Uszok.

Górecki, znany z niechęci do patosu i wielkich słów, odpowiedział krótko: - Dziękuję bardzo. Ja zawsze dużo gadam. Już piszą i mówią, że za dużo. Skorzystam więc z okazji i posłużę się maksymą: "Mowa jest srebrem, a milczenie złotem".
..............
http://www.tvs.pl/informacje/6733/
Saragossa zdobyta przez muzykę ze Śląska
Łukasz Kałębasiak, Saragossa


Gracias, gracias, gracias - dziękowała po wyjściu z koncertu "Rękopis znaleziony w Saragossie" mieszkanka Saragossy pierwszemu napotkanemu Polakowi. Wprawdzie ten nie miał z sobotnim koncertem polskiej muzyki filmowej nic wspólnego, ale była tak zachwycona, że chciała o tym komuś powiedzieć



Nie spełniły się czarne sny organizatorów, że koncert muzyki Krzysztofa Pendereckiego i Wojciecha Kilara w Auditorio Palacio De Congresos w Saragossie odbędzie się przy pustej sali. Wielka, mieszcząca prawie 2 tys. słuchaczy Mozart Hall była wypełniona ludźmi. I to nie tylko zaproszonymi gośćmi, ale zwykłymi Hiszpanami. Było ich ponad 1200, co wobec konkurencji Expo z darmowymi koncertami jest świetnym wynikiem. Ale owacji na stojąco nie spodziewali się chyba najwięksi optymiści.

Na zakończenie trzech śląskich dni w Saragossie wystąpiła Orkiestra Kameralna Miasta Tychy Aukso oraz Zespół Śpiewaków Miasta Katowice Camerata Silesia. Miejsce było prestiżowe. Auditorio Palacio De Congresos to duma Saragossy. Imponujący pałac sztuki i muzyki powstał w 1994 roku. Montserrat Caballe, Zubin Mehta z Orkiestrą Symfoniczną Izraela czy Krystian Zimmerman to tylko niektóre gwiazdy, które tam wystąpiły.

Pomysł z przypomnieniem na koncercie "Rękopisu znalezionego w Saragossie" okazał się trafiony. Powieść Jana Potockiego, choć powstała niemal 200 lat temu, oraz film Wojciecha Jerzego Hasa, żyją na świecie własnym życiem. Luis Bunuel przyznał kiedyś, że "Rękopis..." jest jedynym filmem, który obejrzał aż trzy razy. Z kolei Francis Ford Coppola podjął się remasteringu obrazu Hasa, który można teraz kupić w Stanach Zjednoczonych na płycie DVD. Fani książki spotykają się nawet co jakiś czas w Saragossie na wspólnym czytaniu powieści. Czy może więc dziwić, że "Rękopis..." po hiszpańsku można znaleźć w każdej większej księgarni miasta? Nawet album ze zdjęciami stolicy Aragonii został zatytułowany "Rękopis oddany Saragossie".

Na sukces koncertu zapracowało jednak przede wszystkim Aukso i Camerata Silesia Anny Szostak. Ale nie mniej ważny był repertuar. Utwory Pendereckiego do filmu Hasa do dziś pozostają jednymi z najmniej znanych w dorobku kompozytora. Łatwo to zrozumieć, jeśli uświadomimy sobie, że pierwsze ich wykonanie koncertowe odbyło się 20 lat po premierze filmu! Tymczasem to wyjątkowe, miniaturowe dzieło, w którym odnaleźć można choćby dalekie echa "Ody do radości" Beethovena.

Jeszcze przed koncertem w największym regionalnym dzienniku "Heraldo de Aragon" ukazał się duży artykuł zachęcający do wzięcia udziału w tym wydarzeniu. Dziennikarz szeroko pisał o nowatorstwie muzyki Pendereckiego i Wojciecha Kilara. Właśnie muzyka katowickiego kompozytora rozgrzała salę najbardziej. Najpierw było prawykonanie pełnego emocji "Veni Creator". Kompozytor napisał go po śmierci ukochanej żony. To 15-minutowy utwór na same smyczki i chór, który przypomina modlitwy wiernych do Boga. Zapewne dlatego Kilar pragnął na początku, żeby "Veni Creator" został wykonany w kościele. Sala Mozarta okazała się być jednak równie dobrym miejscem.

To przede wszystkim jednak muzyka Kilara do "Draculi" Francisa Forda Coppoli sprawiła, że Hiszpanie oszaleli. Kiedy umilkła orkiestra, z rzędów wstał starszy mężczyzna w niebieskiej koszuli i podbiegł uścisnąć rękę dyrygenta i szefa Aukso Marka Mosia. - Jestem szczęśliwy, że mogłem wysłuchać takiego koncertu. Ten chór, te smyczki! Sam jestem basem w chórze i wiem, jakie to trudne - powiedział nam Luiz Rahona, który nawet po koncercie był szczerze wzruszony.

Stany Zjednoczone uprawiały kiedyś "dyplomacje ping-pongową". Województwo Śląskie wybrało dyplomację kulturalną. Pokazaliśmy się od najlepszej strony. Dzięki sobotniemu koncertowi, zorganizowanemu przez Instytucję Kultury Ars Cameralis, przynajmniej tysiąc Hiszpanów zapytanych o Śląsk odpowie: "Śląsk? Muzyka!".

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
=============
i poza tematem ah...ci Hiszpanie


Rozpoczęły się śląskie dni na Expo 2008 w Saragossie
wnp.pl (Tomasz Cukiernik) - 10-09-2008 10:21

Województwo śląskie na EXPO 2008 w Saragossie zaprezentuje się od 10 do 13 września br. Tematem przewodnim tegorocznej wystawy jest "Woda, a zrównoważony rozwój".

Celem śląskich dni, jest wypromowanie wizerunku województwa jako nowoczesnego regionu europejskiego, atrakcyjnego dla turystów oraz inwestorów. Przedstawią to artyści i instytucje kultury z najwyższej światowej półki w formule, która pokaże potencjał województwa - informuje portal publiczni.pl.

Podczas tych kilku dni zobaczymy m.in. konferencję poświęconą walorom regionu, akcje artystyczne studentów Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach oraz koncert muzyki filmowej w Mozart Hall, jednej z najlepszych sal koncertowych w Hiszpanii.

Do Hiszpanii pojechało 140 osób: muzycy z tyskiej Orkiestry Aukso z dyrygentem Markiem Mosiem oraz chórzyści Camerata Silesia. Audytorium usłyszy m.in. suitę Krzysztofa Pendereckiego do filmu Wojciecha Hasa „Rękopis znaleziony w Saragossie”, muzykę filmową Wojciecha Kilara z "Draculi" F.F. Coppoli, czy kompozycje Hiszpana Roque Bańosa. Tego dnia odbędzie się prapremiera utworu "Veni Creator" na chór i orkiestrę smyczkową, bardzo osobistej kompozycji Wojciecha Kilara, dedykowanej jego zmarłej żonie - czytamy w "Polsce. Dzienniku Zachodnim".

W Saragossie obecni będą studenci Akademii Sztuk Pięknych.

- Razem z przechodniami będziemy układać z różnokolorowych kartonów plastyczną mozaikę. Studenci będą też realizować krótkie filmy z osobami zwiedzającymi targi, a później przekształcać je plastycznie - mówi Anna Kmita z ASP.

Imprezom kulturalnym towarzyszyć będą także konferencje i spotkania promujące województwo śląskie. Mają one zachęcić hiszpańskich przedsiębiorców do inwestowania w regionie - podaje serwis publiczni.pl.

W polskim pawilonie przygotowane zostaną materiały promocyjne o województwie śląskim.

Na prezentację regionu na EXPO 2008 województwo przeznaczyło ok. 900 tys. zł - informuje "Polska. Dziennik Zachodni".

http://finanse.wnp.pl/rozpoczely-sie-slaskie-dni-na-expo-2008-w-saragossie,59391_1_0_0.html


Śląskie dni na EXPO 2008 w Saragossie
dziś
Województwo śląskie na EXPO 2008 w Saragossie zaprezentuje się od 10 do 13 września. "El manuscrito encontrado en Silesia" - koszulki z takim hiszpańskim napisem rozdawane będą podczas śląskich dni . Znaczy to "Rękopis znaleziony na Śląsku", a nawiązuje oczywiście do "Rękopisu znalezionego w Saragossie", powieści Jana Potockiego i filmu Wojciecha Hasa. Film, notabene, kręcono w rejonach Olsztyna pod Częstochową.

- Znam opinie Hiszpanów przekonanych, że to hiszpańskie pejzaże - mówi Marek Zieliński z instytucji Ars Cameralis. W instytucji trwają przygotowania do wielkiego koncertu muzyki filmowej, który odbędzie się w Sala Mozart w Saragossie 13 września. Do Hiszpanii pojedzie 140 osób: muzycy z tyskiej Orkiestry Aukso z dyrygentem Markiem Mosiem oraz chórzyści Camerata Silesia. Audytorium usłyszy m.in. suitę Krzysztofa Pendereckiego do filmu Wojciecha Hasa, muzykę filmową Wojciecha Kilara z "Draculi" F.F. Coppoli, czy kompozycje Hiszpana Roque Bańosa. Tego dnia odbędzie się prapremiera utworu "Veni Creator" na chór i orkiestrę smyczkową, bardzo osobistej kompozycji Wojciecha Kilara, dedykowanej jego zmarłej żonie.

W Saragossie obecni będą studenci Akademii Sztuk Pięknych. - Razem z przechodniami będziemy układać z różnokolorowych kartonów plastyczną mozaikę. Studenci będą też realizować krótkie filmy z osobami zwiedzającymi targi, a później przekształcać je plastycznie - mówi Anna Kmita z ASP.


Natomiast w polskim pawilonie przygotowane zostaną materiały promocyjne o regionie.

Na prezentację regionu na EXPO 2008 województwo przeznaczyło ok. 900 tys. zł.

Marta Żabińska - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/892038.html
Muzyka Wojciecha Kilara na podbój Saragossy
Marcin Mońka2008-08-19, ostatnia aktualizacja 2008-08-19 16:53



Ostatnie dni wystawy EXPO w hiszpańskiej Saragossie będą należały do Śląska. Pokażemy to, co mamy najlepsze: muzykę oraz sztuki plastyczne. Wydarzeniem będzie światowe prawykonanie nowego utworu Wojciecha Kilara

Expo kończy się w niedzielę 14 września, a od środy w Saragossie prezentować się będzie Województwo Śląskie. W programie jest konferencja poświęcona walorom regionu, akcje artystyczne studentów Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach oraz koncert muzyki filmowej w Mozart Hall, jednej z najlepszych sal koncertowych w Hiszpanii. - Zniknięcie granic jest odczuwalne w całej Europie. I nasz region, wielkości małego państwa, musi istnieć na kulturalnej mapie Europy - mówi Marek Zieliński, dyrektor Instytucji Kultury Ars Cameralis, która współorganizuje prezentację.

W Hiszpanii wystąpi Orkiestra Kameralna Miasta Tychy Aukso oraz Zespół Śpiewaków Miasta Katowice Camerata Silesia - dwa zespoły, które od lat są ambasadorami naszej kultury za granicą. Aukso kameralne będzie tylko z nazwy - na potrzeby koncertu jego skład powiększy się aż do 80 muzyków. Repertuar opracował Marek Moś, szef i dyrygent orkiestry. A że w Polsce Saragossa kojarzy się z "Rękopisem znalezionym w Saragossie" Wojciecha Jerzego Hasa, muzyka do tego filmu otworzy sobotni koncert.


- Rozpoczniemy od "Trzech utworów w danym stylu" Krzysztofa Pendereckiego, które pod tym tytułem zostały wydane w roku 1963 r. i czekały na swoje prawykonanie w wersji koncertowej ponad 20 lat. To dwa menuety i aria, które posłużyły jako ścieżka dźwiękowa do filmu - mówi Moś.

Aukso i Camerata Silesia zagrają również suitę hiszpańskiego kompozytora Roque Banosa z filmu "Alatriste" Carlosa Saury.

Najważniejsze będzie jednak prawykonanie utworu "Veni Creator" Wojciecha Kilara. Światowej sławy kompozytor napisał go po śmierci żony. Dzieło trwa około 15 minut, zostało napisane na smyczki oraz chór. - Ten utwór powstał w szczególnym momencie, niezwykle trudnym, chyba najtrudniejszym w życiu kompozytora. Rozmawialiśmy wielokrotnie na ten temat i on wie doskonale, że w chwilach kompletnej beznadziei, gdy los zadaje nam potężny cios, terapią jest praca - mówi Moś.

Jak dotąd tyska orkiestra, choć koncertuje na całym świecie, w stolicy Aragonii jeszcze nie grała. - Chcę pozostawić w Saragossie jak najlepsze wrażenie o polskiej muzyce i polskich muzykach. Dać świadectwo dobrze wykonanej pracy - mówi szef Aukso.


4 i 5 czerwca 2008 w Skansenie górniczym "Królowa Luiza" w Zabrzu, będzie można zobaczyć spektakl "Chodnik 05". Chodnik 05 początkowo powstawał jako kolejne przedstawienie projektu Wieczór tańca współczesnego, realizowanego w Gliwickim Teatrze Muzycznym od kilku lat. Od 1999 roku co jakiś czas w ramach działalności teatru powstają autorskie spektakle tańca współczesnego, przygotowywane przez wybitnych polskich choreografów. Pierwszym z nich było Ich troje, przedstawienie Katarzyny Migały-Skawińskiej; kolejne to Studnia Skarbnika (2000 r., reż. Łukasz Czuj, chor. Marta Pietruszka; spektakl pokazywany w ramach Wystawy Światowej EXPO 2000 w Hanowerze), Zagubieni w sobie (2001 r.; reż. i chor. Katarzyna Aleksander-Kmieć; spektakl pokazywany na Międzynarodowych Prezentacjach Współczesnych Form Tanecznych w Kaliszu) i Rzeczy niepokój (2003 r.; reż. i chor. Jacek Łumiński; spektakl został przygotowany do muzyki Krzysztofa Pendereckiego, który osobiście był obecny na premierze). Chodnik 05 miał być kolejnym przedsięwzięciem z tego cyklu, przygotowanym przez Jarosława Stańka i pokazywanym razem z innymi spektaklami tańca współczesnego GTM.

W trakcie pracy nad przedstawieniem zaczęło się ono jednak coraz bardziej rozrastać. Szybko pojawił się pomysł wykorzystania przestrzeni Skansenu Górniczego „Królowa Luiza” w Zabrzu. Jarosław Staniek postanowił przygotować pełnospektaklowe widowisko taneczne, mocno związane z regionem swojego powstania. W czerwcu 2005 r. miał miejsce kilkunastominutowy przedpremierowy pokaz Chodnika oraz odbyły się jego pierwsze „podziemne” próby.

Chodnik 05 w swojej estetyce nawiązuje do filmów Metropolis i Kontrolerzy. Jako „projekt undergruntowy”, przenosi widzów i bohaterów do wyimaginowanej przestrzeni fantazyjnych i barwnych „podziemi”, w których wszystkie znane „z powierzchni” role zostają odwrócone: rozkosz jest cierpieniem, śmierć rozkoszą… Praca jest rytuałem kontrolowanym przez Nadzorców, dbających o zachowanie w podziemiu delikatnej równowagi. Temu światu najbardziej zagraża miłość, jest więc ona zakazana. Próba przełamania tego zakazu zamienia się w katastrofę…

Cały spektakl zrealizowany jest w klimacie niemego kina z efektowną ruchomą scenografią pełną dziwnych industrialnych rozwiązań wymieszanych z elementami rodem z innych czasów i miejsc. Jako jego warstwa muzyczna służą słynne polskie tanga w wykonaniu Krzysztofa Jakowicza i zespołu Tangata Quintet. W założeniu realizatorów stanowiące czytelny kontrast dla przestrzeni spektaklu – zaskakujący i niezwykły, tym bardziej że ich choreograficzne opracowanie bliższe jest formom tańca współczesnego niż klasycznemu tangu.

Chodnik 05 jest pierwszym pełnospektaklowym widowiskiem tanecznym w repertuarze Gliwickiego Teatru Muzycznego. Poza wersją sceniczną, spektakl prezentowany jest także w wersji specjalnej - w przestrzeni wspomnianego skansenu „Królowa Luiza” ( www.luiza.zabrze.pl ).


Koniec Hotelu Silesia

W piątek o godzinie 12 najstarszy katowicki Hotel Silesia oficjalnie przestanie istnieć. Orbis zastanawia się teraz: zburzyć czy modernizować

Maj 1971 roku. Wojewoda śląski generał Jerzy Ziętek otwiera Hotel Silesia w samym sercu Katowic, tuż obok rynku. Przecina wstęgę. Wkoło partyjni dygnitarze, dumnie pręży pierś pierwszy dyrektor hotelu Mirosław Płachta. Na podłodze marmury, w pokojach meble z politurą. W wejściu barek z wysokimi stołkami, dalej Pewex i bar nocny – jedyny w Katowicach: strip-tease, dziewczyny tańczące z wężami boa.
Hotelowa cukiernia słynie z wypieków na całe Katowice. Do kawiarni, w niedziele po kościele, przychodzą panie w kapeluszach, elita. Nie ma bardziej eleganckiego hotelu w Katowicach. Wiadomo: Orbis.
Zjeżdżają się dewizowi goście, głównie z zaprzyjaźnionego Związku Radzieckiego. Do księgi pamiątkowej wpisuje się m.in. pułkownik Armii Radzieckiej i grupa turystów z Leningradu. – To były bardzo dobre grupy, dobrze płaciły – wspomina Anna Boba, kierownik recepcji od 25 lat.

Karlik, rolada i modra kapusta

Lata 70. to dla Silesii czasy największej prosperity. Katowice rozwijają się gospodarczo. Budują się Huta Katowice, kopalnie, odbywają się Międzynarodowe Targi Simex. Silesia jest tylko dla cudzoziemców, płacą dewizami. – To było bardzo opłacalne – tłumaczy Boba.
Z czasem Orbis buduje kolejne hotele: w 1975 roku Adrię w Sosnowcu, w 1995 Hotel Warszawa, dzisiaj Novotel Centrum. – Wiadomo, hotele nowszej generacji zaczęły nam gości przejmować – mówi Halina Laska-Pawelska, obecna dyrektor Silesii.
Silesia nadążała. Goście mówili: w Warszawie fajnie, ale sztywno, a w Silesii jest rodzinna atmosfera. Jak w domu.
– Maria Fołtyn lata temu zatrzymała się u nas i woła od drzwi: „Dziewczyny, po całym świecie jeżdżę, do Meksyku, Argentyny, ale tylko tutaj dobrze się czuję” – wspomina dyrektor Laska-Pawelska. – Ale teraz gość przyjeżdża na krótko, chce się tylko wyspać, pójść na basen. A my basenu nie mamy – przyznaje dyrektor. Za to w karcie zraz „Karlik”, rolada i modra kapusta, że palce lizać.

Miłosz, Maksymiuk, Kutz

We wrześniu w Silesii gruchnęła wiadomość. Decyzją Zarządu Orbis S.A. w Warszawie, z dniem 15 grudnia hotel zostaje zamknięty. W Katowicach nikt nie rozumie, dlaczego.
Na tydzień przed zamknięciem czynne są tylko trzy piętra. W recepcji Ewa Rojek-Sikora prezentuje zawodowy uśmiech, ale nie jest jej do śmiechu. Pracuje w Silesii od dwudziestu lat, jak większość załogi, która do Silesii przyszła prosto po szkole. Z końcem grudnia stracą pracę. Jak co roku spotkają się jeszcze na wspólnej Wigilii.
Anna Boba wyciąga albumy ze starymi zdjęciami, czyta wpisy w pamiątkowej księdze: Wiesław Ochman bywał tu wielokrotnie, podobnie jak Jerzy Maksymiuk, który zamiast słów zostawił zapis nutowy. Jest krótki, zamaszysty wpis Czesława Miłosza, obok Krzysztofa Pendereckiego. Kazimierz Kutz jak zawsze żartuje: – „Ciągle tu mieszkam i szkoda, że nie jestem młodszy, chętnie bym tu u was poszedł w prokreację”. Anna Boba się śmieje, ale zaraz poważnieje. – Nie wyobrażam sobie, że teraz ktoś podłoży tu ładunki wybuchowe i to wszystko runie – mówi.
Tekst: Wioleta Niziołek
Zdjęcia: Joanna Nowicka
AD MARIOREM DEI GLORIAM ET EIUS SANCTIS CIVITATIS LAUDEM
AETERNAM .
NA WIECZNĄ CHWAŁĘ BOGA I JEGO ŚWIĘTEGO MIASTA JEROZOLIMY.
POSKRIPTUM Z 7 BARAM JEROZOLIMY KRZYSZTOFA PENDERECKIEGO.
Kolejne popiersia pojawią się w kieleckiej Alei Twórców

Popiersia rzeźbiarza Xawerego Dunikowskiego, pisarza Marcelego Prousta oraz kompozytora i dyrygenta Krzysztofa Pendereckiego - będą kolejnymi, które pojawią się w Alei Twórców, na Skwerze Szarych Szeregów w Kielcach. Konkurs na ich wykonanie będzie ogłoszony w czerwcu. Popiersia zamontowane zostaną latem. Kolejni twórcy, których wizerunki pojawią się w tym roku na skwerze to: malarz Salvadore Dali, poeta Kamil Baczyński oraz pieśniarz i pisarz Buat Okudżawa. Konkurs na ich wykonanie będzie ogłoszony latem. W sumie w tym roku, do października na skwerze zamontowanych ma zostać dziewięć nowych popiersi. Dołącza one do 28, które stoją już w alei. To wizerunki m.in. Marii Jasnorzewskiej-Pawlikowskiej, Franza Kafki, Pablo Picassa oraz Czesława Niemena.

http://www.radio.kielce.pl/index.php?bLang=1&lang=4&bSerwis=1&serwis=2&go=3&id_k=13025
Operetka nieźle, ale można by na przykład udostępniś scenę młodym artytom, czy na sztuki nowoczesne których nie wypada grać na Sienkiewicza. Albo po prostu stworzyć nowy teatrz prawdziwego zdarzenia, obok Żeromskiego i Kubusia. Równie dobrze mogłaby korzystać z KCK Fundacja Kultury Wici albo i stworzyć operę (czy operetkę ).

Co do Filharmonii, było widmo dużych podwyżek cen biletów, ale skończyło się na podniesieniu o dwa złote (z 18 do 20), z czego złotówka idzie na nową siedzibę

Rogala śpi spokojnie...

Chociażby dlatego, że mimo politycznej zawieruchy wszystko wskazuje na to, iż prace nad nową siedzibą Filharmonii Świętokrzyskiej postępują zgodnie z planem. Dyrektor śpi również spokojnie z tego względu, że repertuar FŚ na najbliższe miesiące przedstawia się niezwykle interesująco.



Zanim jednak o tym, kogo i co usłyszymy, kilka słów o nowej siedzibie. 1/3 planów architektonicznych została zaakceptowana a to oznacza, że można wystąpić o pozwolenie na budowę i niezbędne fundusze. Do Kielc wybiera się min. Zdrojewski z czego należy wnosić, iż nowa władza przychylnie spogląda na kielecką inwestycję. W lutym najprawdopodobniej zostanie podpisana preumowa dotycząca finansowania. Udało się również uniknąć drastycznych podwyżek cen biletów. W tym roku podrożeją tylko o 2 złote (z 18 zł do 20 zł) z czego jeden złoty będzie przeznaczony na budowę filharmonii.

A teraz o repertuarze?rzeczywiście dyrektor Rogala przygotował melomanom sporo niespodzianek. Najbliższy koncert to występ Niny Nowak (mezzosopran) w repertuarze zdecydowanie karnawałowym?Królować będzie walc, który ma co prawda rodowód niemiecki, lecz za jego stolicę uważa się Wiedeń. Tam tworzyli Kálmán i Lehár, tam przede wszystkim pisali setki utworów w tempie ? - i grali je - Straussowie, ojciec i syn. Walca tańczono podczas Kongresu Wiedeńskiego w 1815 r. (stąd nazwa "kongres tańczony"). Walc króluje w Wiedniu także dzisiaj - nawiązaniem do tradycji są transmitowane na cały świat noworoczne koncerty wiedeńskich filharmoników. Jak sprawią się nasi filharmonicy, przekonamy się już 11 stycznia. A tydzień później (18 stycznia) Złote lata swingu czyli jazz ułatwiony w aranżacjach Jana Walczyńskiego, w wykonaniu FŚ i znakomitego zespołu prawie rewelersów Affabre Concinui.

Karnawał w tym roku jest dość krótki dlatego już 1 lutego, przed Środą Popielcową Karnawałowe Przeboje czyli Jerzy Karwowski, saksofonista i showman współpracujący ze Zbigniewem Górnym w repertuarze Beatlesów, Skaldów, Grechuty. Dalsze imprezy zapowiadają się równie atrakcyjnie: W Walentynki usłyszymy miłosne duety, w lutym także nowość - muzyka średniowiecza. Czeka nas także recital znakomitej skrzypaczki Anny Marii Staśkiewicz, 28 marca zawita do Kielc sam mistrz Jerzy Maksymiuk a dzień później Perfect z orkiestrą Filharmonii Świętokrzyskiej. Szczegóły już niedługo w Extra Kielce. Z nieoficjalnego źródła dowiedzieliśmy się także, że prezydent Lubawski prowadzi rozmowy z żoną Krzysztofa Pendereckiego, Elżbietą aby swój Jubileusz Mistrz obchodził właśnie w Kielcach wykonując 7 Bram Jerozolimy.

Jak więc widać sen spokojny dyrektora Rogali nic i nikt nie jest w stanie zakłócić.

Krzysztof Hipsz
Zdjęcia autora

Extra Kielce 10 I 2008r.


Kielce kiepsko kojarzone

Scyzoryki, majonez i brzydka, wietrzna pogoda - takie skojarzenia mają mieszkańcy Polski z Kielcami.

Krzysztof Tworogowski, dyrektor Wydziału Kultury, Turystyki i Promocji Miasta Kielce: - Prawie wszystkie podane skojarzenia z Kielcami są negatywne, to przykre. Ale to stereotypy (archiwum) Ponad 1000 osób przepytali ankieterzy firmy IMAS International, dociekając z czym kojarzą im się Kielce. Aż jedna trzecia nie potrafiła o naszym mieście powiedzieć ani słowa!

Na pocieszenie można dodać, że większości osób, które pozytywnie zareagowały na słowo Kielce przypominały się konkretne miejsca lub zabytki. możemy więc przyjąć, że jako region turystyczny stoimy nieźle, jednak jeśli weźmie się pod uwagę, że to tylko 18 procent spośród tych kojarzących Kielce, nie jest dobrze.

ŁYSICA TAK, ŻEROMSKI NIE

A więc z czym kojarzą się Kielce? Z Górami Świętokrzyskimi, a konkretnie z Łysicą, dla nielicznych (1 proc.) z dworcem, Kadzielnią i nawet nasz pisarz Żeromski nie został wymieniony przez większą grupę.

Można się cieszyć, że dla większości Kielce to po prostu duże miasto na południu. Niektórzy dodają, że to ładne miasto, ale więcej osób mówi o scyzorykach i biedzie, zaściankowości i zacofaniu (aż 13 procent). Tego wizerunku nie przebija klub sportowy Korona Kielce. Za to powiedzenie wieje jak w Kieleckiem werżnęło się ludziom w pamięć i przywołało je 4 procent pytanych.

MAJONEZ I GOSIEWSKI

Z czym jeszcze się kojarzymy? Z majonezem kieleckim (3 procent), z Przemysławem Gosiewskim, Włoszczową i aferami - 2 procent, tylko 1 procent pytanych wspomniał o sukcesach naszego prezydenta i rolnictwie.

Co o na takie postrzeganie Kielc odpowiadający za promocję w Urzędzie Miasta Krzysztof Tworogowski? - To przykre - mówi. - Ale to same stereotypy, a z nimi najtrudniej walczyć.

Fakt, że przez te negatywne stereotypy przebił się jednak piłkarski klub dyrektor tłumaczy krótko: - Oni od niedawna odnoszą sukcesy, ale jakie pieniądze w ten klub włożono! A nasz wydział istnieje dopiero od lutego, ja sam pracuję od kwietnia, to za mało, by zmienić wizerunek miasta. Zresztą jakich środków byłoby na to potrzeba.

CHIŃSKA PRZYSZŁOŚĆ?

W przyszłym roku wiodącymi promocyjnymi akcjami Kielc mają być dwie edycje targów OFF Fashion, obchody 75 urodzin Krzysztofa Pendereckiego oraz obchody Chińskiego Nowego Roku. Trudno jednak uwierzyć, by po tych imprezach Polacy pytani o to z czym kojarzą się im Kielce odpowiadali: z Pendereckim czy z chińskim smokiem.

Lidia Cichocka

http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20071206/POWIAT0104/71206018

"Co o na takie postrzeganie Kielc odpowiadający za promocję w Urzędzie Miasta Krzysztof Tworogowski? - To przykre - mówi. - Ale to same stereotypy, a z nimi najtrudniej walczyć.
Fakt, że przez te negatywne stereotypy przebił się jednak piłkarski klub dyrektor tłumaczy krótko: - Oni od niedawna odnoszą sukcesy, ale jakie pieniądze w ten klub włożono! A nasz wydział istnieje dopiero od lutego, ja sam pracuję od kwietnia, to za mało, by zmienić wizerunek miasta. Zresztą jakich środków byłoby na to potrzeba."

Straciłem wszelkie złudzenia co do dyrektora Twarogowskiego.
Nie mam wątpliwości, że można niewielkim kosztem zmienić wizerunek Kielc, tylko po pierwsze: trzeba wiedzieć jak to zrobić, po drugie: trzeba chcieć.

[...]Najciekawsze to powitanie chińskiego nowego roku z udziałem ambasadora Chin oraz koncert z okazji 75. urodzin Krzysztofa Pendereckiego. - W amfiteatrze na Kadzielni chcemy wystawić "Siedem Bram Jerozolimy" [...]

Normalnie słabo mi się robi jak czytam takie rzeczy. Co to ma wspólnego z promocją Kielc? Chiński Nowy Rok? Penderecki? I to mają być "najciekawsze pomysły"? Nie ma pomysłów? Niech rozpiszą konkurs a nie wymyślają co popadnie. To już Rubik (sic!) z tym swoim oratorium większą promocję zrobił...
Uruchomiono podobno program Kapitał Ludzki ze środków UE. Proponuję w pierwszej kolejności przeszkolić Wydział Promocji z marketingu. Chętnie zrezygnuję z 300 EUR, które ponoć przypadają na każdego mieszkańca woj. i przeznaczę je na dokształcanie urzędników
Są dodatkowe pieniądze na promocję Kielc

Powitanie chińskiego nowego roku, koncert z okazji 75. urodzin Krzysztofa Pendereckiego oraz filmy DVD o mieście - to główne pomysły na promocję Kielc w przyszłym roku. Znalazł się na nią dodatkowo ponad milion złotych.

- Te imprezy nie są specjalnie odkrywcze, ale widać, że coś drgnęło - stwierdził podczas wczorajszego posiedzenia komisji budżetu Rady Miejskiej w Kielcach jej przewodniczący Tomasz Bogucki. Ale zapowiedział, że poprze wniosek dyrektora wydziału kultury, promocji i turystyki kieleckiego ratusza o dodatkowe fundusze.

Bogucki był głównym oponentem Krzysztofa Tworogowskiego, który od marca jest dyrektorem wydziału zajmującego się promocją miasta. Przed tygodniem okazało się bowiem, że w przyszłorocznym budżecie na promocję zaplanowano zaledwie 432 tys. zł. Sprawdziliśmy, że to kilka razy mniej niż w Opolu, Lublinie czy Rzeszowie. - Nie dość, że to mało pieniędzy, to jeszcze nie wiemy, na co mają pójść. Dyrektor wydziału nie zjawił się na naszym ostatnim posiedzeniu - denerwował się przewodniczący komisji budżetu. I zapowiedział, że jest szansa walczyć o więcej pieniędzy na promocję. - Ale jest jeden warunek: musimy znać strategię - zastrzegał.

Wczoraj dyrektor Tworogowski przestawił propozycję wpisania do przyszłorocznego budżetu Kielc 1,6 mln zł na promocję. - Tydzień temu rozmawiałam na ten temat ze skarbnikiem i prezydentem miasta. Rzeczywiście, ta kwota powinna być większa - wyjaśnił.

I przedstawił radnym propozycje wydziału.

Najciekawsze to powitanie chińskiego nowego roku z udziałem ambasadora Chin oraz koncert z okazji 75. urodzin Krzysztofa Pendereckiego. - W amfiteatrze na Kadzielni chcemy wystawić "Siedem Bram Jerozolimy" - zapowiada Krzysztof Tworogowski. Utwór napisany został z okazji jubileuszu 3000 lat Świętego Miasta. Prawykonanie odbyło się w Jerozolimie 9 stycznia 1997 roku z udziałem solistów z różnych krajów, chórów radiowych z Monachium, Stuttgartu i Lipska oraz Orkiestry Radia Bawarskiego w Monachium i Orkiestry Symfonicznej w Jerozolimie pod dyrekcją Lorina Maazela.

Według planów dyrektora w przyszłym roku kierowcy wjeżdżający do Kielc zobaczą nowe "witacze". Niewykluczone, że tablice te będą elektroniczne. Miasto chce też zamówić dwa filmy o Kielcach, które ukażą się na płytach DVD.

- Chcemy też przeznaczyć więcej pieniędzy na promocję cieszącego się ogromną popularnością festiwalu Off Fashion. Być może rozreklamujemy go nawet w pismach branżowych - poinformował dyrektor.

- Pomysły i propozycja finansowa są do zaakceptowania. Będziemy pilnować, żeby pieniądze były właściwie wydawane, żeby praca urzędników opierała się na pewnej strategii. Postaramy się bacznie przyglądać pracy wydziału - zapowiedział Tomasz Bogucki.

Krzysztof Słoń, przewodniczący Rady Miejskiej w Kielcach

Nie porwało mnie wystąpienie dyrektora. Musimy się zgodzić na przekazanie pieniędzy, żeby coś działo się w promocji. Uważam jednak, że jeszcze wiele trzeba zrobić. Niewykluczone, że jednej z naszych komisji należy zlecić opiekę nad promocją. W tej dziedzinie potrzebne jest pewne wizjonerstwo.

not. anar

Źródło: http://miasta.gazeta.pl/kielce/1,35255,4733343.html
Anna Roży
2007-12-04
Zapraszam Wszystkich Forumowiczów do Opery Krakowskiej !!!

13 grudnia 2008 roku odbędzie się uroczysta inauguracja nowej siedziby Opery Krakowskiej. Przedstawieniem premierowym na nowej scenie będą Diabły z Loudun - pierwsza opera Krzysztofa Pendereckiego, który w tym roku obchodzi swoje siedemdziesiąte piąte urodziny.

Większość z Was pewnie dziwi się i uśmiecha na tą propozycję....

A ja i tak zapraszam

A Ci co się zdecydują ukulturalnią się troszkę i jak się dobrze przyjrzą to zobaczą mnie gdzieś tam w tle na scenie

Terminy przedstawień:

15.12.2008 - poniedziałek - godz. 18:30
20.03.2009 - piątek - godz. 18:30
22.03.2009 - niedziela - godz. 18:30

Ceny biletów (niestety sporo!): 80/55/20 zeta zależnie który sektor

info:
http://www.opera.krakow.pl/?id=466
http://www.opera.krakow.pl/?id=188&sid=48
Ja oglądam TVP KULTURA z satelity Astra. Jest to kanał nie kodowany- czyli darmowy.
Znakomite było „Requiem polskie" Krzysztofa Pendereckiego w Stoczni Szczecińskiej Nowa, które było transmitowane 10.XII 2005r. tylko w TVP KULTURA. Mam nadzieję na wydanie dobrego DVD.
Mi też by sie przydało trochę utworów Krzysztofa Pendereckiego i Witolda Lutosławskiego gdyby ktoś mógł wrzucić na Rapida albo speedshare byłbym wdzięczny

Przede wszystkim nie rozumiem, jak można porównywać dwie kompletnie różne rzeczy. Np Tarja i Mandaryna - Mandaryna kompletnie nie umie śpiewać, Tarja zaś śpiewa średnio dobrze (jeżeli uważać ją za śpiewaczkę operową) lub bardzo dobrze (jeżeli uważać ją za wokalistkę metalową).
Słyszysz żałosne wygrywanie skrzypiec na makabrycznie wysokich dźwiękach. Gdybyś usłyszał, że to jakiś utwór XIX wieczny, rzekłbyś, że to makabra. Ale gdyby ci powiedziano, że to początek "Trenu ofiarom Hiroszimy" Krzysztofa Pendereckiego uznałbyś to za jedno z największych dzieł muzyki współczesnej.
Najbardziej się zdziwiłam, trafiając na zdanie o porównaniu skal Tarji i Sharon. A przepraszam bardzo, co to ma do ich umiejętności wokalnych?
Czasami dwie porównywane osoby różnią się albo tak diametralnie, albo tak mało, że obiektywna ocena ustawia ich obojga na jednym miejscu, a o wyższości jednego nad drugim decyduje już tylko ocena subiektywna.
Jednak muzykologia nie opisuje wprost, co jest dobre, a co złe.
Podobnie jest z gatunkami jednego rodzaju muzycznego. Weźmy jakiegoś fikcyjnego gitarzystę powermetalowego z zespołu równie znanego (w swoim środowisku) co Nightwish i porównajmy go do Emppu V. Pierwsza wątpliwość - czy Emppu będzie potrafił zagrać mistrzowskie partie powermetalowe. Druga wątpliwość - czy tamten gitarzysta dobrze odda przesłanie zawarte w muzyce Nightwisha, gdzie przecież większy nacisk kładziony jest na klimat, a nie na techniczne wykonanie.
I tylko ostatnie porównanie, kto jest lepszy: Ten, który w dwa lata nauczył się całkiem przyzwoicie grać na czterech instrumentach, czy ten, który w tym samym czasie wirtuozowsko opanował jeden instrument?
Podsumowując, by móc mówić o pełnym obiektywizmie w muzyce (czy ogólnie w sztuce - nie wiem, na reszcie się niespecjalnie znam) każdy musiałby robić wszystko.

To zdanie zalicza się do tych wypowiedzi w tym temacie, których znaczenia w pełni nie rozumiem.
Każdy robi wszystko? Tzn każdy muzyk gra na każdym instrumencie? Zespoły łączą wszystkie style, jakie na tym świecie istnieją?
Naprawdę NIE widzę sensu w tej wypowiedzi.
Czytam ten wątek od początku i wciąż nie mogę dojść do ostatecznego wniosku.
Przede wszystkim nie rozumiem, jak można porównywać dwie kompletnie różne rzeczy. Np Tarja i Mandaryna - Mandaryna kompletnie nie umie śpiewać, Tarja zaś śpiewa średnio dobrze (jeżeli uważać ją za śpiewaczkę operową) lub bardzo dobrze (jeżeli uważać ją za wokalistkę metalową). Żeby dobrze porównać obie te panie, musimy usłyszeć Tarję w techno, a Mandarynę w symfonicznym metalu. Tarję musimy poddać ocenie znawcom i miłośnikom techno, Mandarynę - symfonicznego metalu. I dopiero wtedy możemy mówić o jakimś porównaniu.
Teraz kilka przykładów z muzyki poważnej.
Słyszysz żałosne wygrywanie skrzypiec na makabrycznie wysokich dźwiękach. Gdybyś usłyszał, że to jakiś utwór XIX wieczny, rzekłbyś, że to makabra. Ale gdyby ci powiedziano, że to początek "Trenu ofiarom Hiroszimy" Krzysztofa Pendereckiego uznałbyś to za jedno z największych dzieł muzyki współczesnej.

Jeżeli pominiemy twórców, a skupimy się na samej muzyce, wszystko dziś może dorosnąć do rangi sztuki. To opinia o twórcach może to zakwalifikować do chłamu albo doskonałości.
Wyobraźmy sobie, że Diana Damrau wychodzi w dżinsach na scenę i zaczyna stękać "Ev-ry najt blablabla". Połowa osób na sali się zdziwi, a druga połowa uzna to za niezwykłe dzieło awangardowe. A znawcy sztuki współczesnej tylko chętnie pokiwają głowami.

Najbardziej się zdziwiłam, trafiając na zdanie o porównaniu skal Tarji i Sharon. A przepraszam bardzo, co to ma do ich umiejętności wokalnych? Ktoś może mieć maksymalnie szeroką skalę głosu, ale na dołach będzie charczeć, na górach zaś piszczeć i to tylko na wokalizach. Ktoś inny może mieć z 3, może 2,5 oktawy, ale ma tak piękny głos na tych dźwiękach, tam się swobodnie na nich czuje i ma na tyle dobrą technikę, że przewyższa osobę z szerszą skalą głosu.
Czasami dwie porównywane osoby różnią się albo tak diametralnie, albo tak mało, że obiektywna ocena ustawia ich obojga na jednym miejscu, a o wyższości jednego nad drugim decyduje już tylko ocena subiektywna.

A co do tego włączenia akustyki w temat o którym rozmawiamy...
Owszem, zgadzam się, że akustyka to dziedzina muzykologii. W gruncie rzeczy większość (jak nie wszystkie) nauk można ze sobą dalej lub bliżej powiązać. Jednak muzykologia nie opisuje wprost, co jest dobre, a co złe. Weźmy za przykład Mozarta i Beethovena. Dwaj klasycy wiedeńscy - pierwszy lśnił jako klejnot swej epoki, drugi zaś tworzył następną epokę. Którego uznamy za lepszego? Tego, co stworzył coś nowego, czy tego, który w 100% rozwinął i "wypolerował" coś, co już istniało?

Podobnie jest z gatunkami jednego rodzaju muzycznego. Weźmy jakiegoś fikcyjnego gitarzystę powermetalowego z zespołu równie znanego (w swoim środowisku) co Nightwish i porównajmy go do Emppu V. Pierwsza wątpliwość - czy Emppu będzie potrafił zagrać mistrzowskie partie powermetalowe. Druga wątpliwość - czy tamten gitarzysta dobrze odda przesłanie zawarte w muzyce Nightwisha, gdzie przecież większy nacisk kładziony jest na klimat, a nie na techniczne wykonanie.

Podsumowując, by móc mówić o pełnym obiektywizmie w muzyce (czy ogólnie w sztuce - nie wiem, na reszcie się niespecjalnie znam) każdy musiałby robić wszystko.
I tylko ostatnie porównanie, kto jest lepszy: Ten, który w dwa lata nauczył się całkiem przyzwoicie grać na czterech instrumentach, czy ten, który w tym samym czasie wirtuozowsko opanował jeden instrument?
http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35796,2213581.html

"Krakowianka Agnieszka Odorowicz rozpoczęła w środę pracę jako wiceminister kultury w rządzie Marka Belki. W ministerstwie będą jej podlegać departamenty prawny i ekonomiczny, ma się też zajmować sprawami integracji europejskiej

Jak podaje na internetowych stronach rządowych, ma liczne zainteresowania: teatr, muzyka współczesna, piosenka artystyczna, funkcjonowanie i rozwój sektora kultury, marketing, reklama, fund-rising, sport. Jest absolwentką Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Przez sześć lat była wiceprezesem Stowarzyszenia Instytut Sztuki w Krakowie, sprawowała też funkcję dyrektora artystycznego Studenckiego Festiwalu Piosenki i Międzynarodowego Konkursu Współczesnej Muzyki Kameralnej im. Krzysztofa Pendereckiego. Posada wiceministra to nie pierwsza jej praca w resorcie kultury. Od 2003 r. była pełnomocnikiem ministra kultury ds. funduszy strukturalnych. "

Taaaaaaaaaaak. Liczne zainteresowania - zwłaszcza związane z fund-raisingiem. Takie negocjacje z IS z Kompanią Piwowarską i wzięcie ekstra tajnego budżetu za zapewnienie monopolu browaru w "Jaszczurach" na przykład. Fajnie się robi biznesiki pod przykrywką kultury i na cudzy koszt

Wygląda na to, że z takimi plecami i ręką przy żłobie z euro p. Wilczyński wjedzie buldożerem na Krzemionki zanim się obejrzymy, a jeśli p. Janczykowski nadal będzie bronił fortu to "zostanie zniknięty" - wszak podlega on ministerstwu...
Koncerty Motion Trio był _REWELACYJNY_!!!
Nieobecni niech żałują. Na pocieszenie możemy ogłosić, że najbliższy koncert zespołu Motion Trio - po tournee w USA – odbędzie się
6 czerwca 2007 r. w Brukseli - Flagey

Bilety należy rezerwować wcześniej, bo jak poinformował lider Motion Trio, na koncert we Francji (11.V w sali na 500 osób) były one dawno wyprzedane. Podobnie ma być w Brukseli.


(c) Bogumił Dunaj


Poniżej członkowie Motion Trio
(od lewej: Paweł Baranek, Janusz Wojtarowicz, Marcin Gałażyn)

(c) Bogumił Dunaj

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Serdecznie zapraszamy na koncert tria akordeonowego, który będzie miał miejsce w

Centre Culturel de Rencontre, Abbaye de Neumünster
Salle Robert Krieps

12 maja o godz. 20.00

Informacje o biletach poniżej

Motion Trio – trio akordeonowe założone w 1996 roku przez Janusza Wojtarowicza – leadera i autora większości kompozycji. Ewenement na europejskim i światowym rynku muzycznym. Wykonując własną muzykę, Motion Trio zmienia oblicze akordeonu. Ich koncerty to muzyczne spektakle mające akcję i dramaturgię.

Polska krytyka muzyczna uznała Motion Trio za najlepszy debiut roku 2000 w Polsce, czego dowodem jest drugie miejsce w kategorii muzyk/zespół roku 2000 (za Tomaszem Stańko) wg Jazzi Magazine.

Motion Trio gra na akordeonach Pigini Sirius Millenium – uważanych za najlepsze akordeony na świecie

Zespół współpracował z Krzysztofem Pendereckim, Bobbym McFerrinem, Wojciechem Kilarem, Krzesimirem Dębskim, Martą Ptaszyńską, Trilokiem Gurtu,
Michałem Urbaniakiem – spodobali mi się od pierwszego momentu we wszystkim co robią...
Tomaszem Stańko – Po jednej naprawdę krótkiej próbie jestem nimi zafascynowany

Sinfoniettą Cracovią, Deutsches Filmorchester Babelsberg.
Są laureatami Grand Prix IV Międzynarodowego Konkursu Współczesnej Muzyki Kameralnej im. Krzysztofa Pendereckiego w 2000 r. Prowadzili klasę mistrzowską na Uniwersytecie w Chicago i w Konserwatorium Narodowym w Paryżu.

O muzyce Motion Trio:
Joe Zawinul – Wasza muzyka jest zdumiewająca
Krzysztof Penderecki – To wyjątkowe trio akordeonowe
Frankfurter Allgemeine Zeitung pisze – ...Trio gra po mistrzowsku przy pomocy sugestywnych brzmień (...)

Motion Trio nagrało cztery płyty - „Cry”, „Pictures”, „Play-station” oraz „Live in Vienna Sacrum & Profanum”. Płyta „Pictures” stała się przebojem i otrzymała następujące wyróżnienia:Deutsche Shallplatten Kritik, Grand Prix Polskiego Przemysłu Muzycznego, Best Polish Recording 2000, Top2000 i Płytą Roku wg krytyków Jazzi Magazine.

Dla zainteresowanych podaję stronę zespołu: Motion Trio

28, rue Münster
L-2160 Luxembourg
Téléphone : +352/26.20.52.1
E-mail : contact@ccrn.lu

Bilety można nabyć również przez internet na http://www.luxembourg-ticket.lu/
Tél. +352 47 08 95 1
ticketlu@pt.lu

Pozdrawiam serdecznie
Bogumił

~~~~~~~~~~~~~~

Z uwagi na znaczenie tego wydarzenia, jego bliski termin oraz fakt, że wielu naszych Czytelników może być zainteresowanych wybraniem się na ten koncert, postanowiliśmy ten anons naszego kolegi fabiean przenieść do działu newsów. Przy okazji gorąco zachęcamy do informowania nas o tego typu wydarzeniach, pisząc z odpowiednim wyprzedzeniem maila na adres redakcja@polska.lu. Jesteśmy nadal małym zespołem i nie zawsze udaje nam się dotrzeć do wszystkich tego typu informacji na czas.
2009-03-24

Nowy plac Dąbrowskiego

W XIX wieku rynek Cegielniany Wielkomiejski znany był ze sprzedaży wyrobów pobliskiej cegielni. Dziś jest to plac Dąbrowskiego, który zmieni się nie do poznania i ma szansę ponownie zaistnieć jako miejsce spotkań wszystkich łodzian.

Od ul. Narutowicza pojawią się długie i szerokie stopnie tworzące amfiteatr, a podobne stopnie w pobliżu Teatru Wielkiego stworzą rodzaj sceny. „Łódzkie Koloseum” zwrócone będzie do gmachu opery tak, by publiczność mogła bez trudu zobaczyć występujących na stopniach teatru artystów.
Tuż przed nią stanie fontanna w kształcie dwóch fal – jednej większej, drugiej mniejszej - która swoim wyglądem będzie komponować się z architekturą placu oraz odwoływać się do tradycji Łodzi, jako miasta wielu rzek.

- Chciałem, aby tak zaprojektowana fontanna stała się wizytówką naszego miasta – powiedział Rafał Szrajber, architekt. – By była jedyna, niepowtarzalna i funkcjonalna przez cały rok, aby integrowała się z otoczeniem i porami roku.

Od prawie dwóch tygodni na placu Dąbrowskiego pracują buldożery i koparki firmy Skanska, która wygrała przetarg na tę inwestycję. Nowa nawierzchnia placu zostanie wykonana z kamienia naturalnego. Skanska zbuduje także chodniki, wykona oświetlenie placu, urządzenia małej architektury oraz zagospodarowanie terenu.

- Aby zminimalizować wpływ budowy na otoczenie, podzieliliśmy prace na dwa etapy – poinformował Marcin Twardowski, menadżer projektu Skanska. - Plac budowy wygrodziliśmy szczelnym płotem, ustawionym wzdłuż krawężników biegnących wokół niego ulic. Wjazd i wyjazd z placu budowy odbywa się jedynie dwoma bramami: na ulicę Sterlinga i jezdnię pl. Dąbrowskiego.

Całość modernizacji placu wraz z budową fontanny i amfiteatru ma się zakończyć do 15 sierpnia. Wartość projektu to ok. 16 mln zł. Pierwszym wydarzeniem artystycznym na nowym placu będzie koncert pod batutą Krzysztofa Pendereckiego „Siedem Bram Jerozolimy” 29 sierpnia, który odbędzie się z okazji 65. Rocznicy Likwidacji przez Niemców Litzmannstadt Ghetto.

Kiedyś na placu istniała fontanna, lecz została zastąpiona kwietnikiem i „dzikim” parkingiem. Jednak już planowane są nowe lokalizacje pod budowę parkingów wielopoziomowych. Na razie wiadomo, że będzie to parking na 500 miejsc. Jego budowa ma zakończyć się w ciągu 2 lat.

Joanna Czekalska

ŹRÓDŁO: www.uml.lodz.pl
Radni: Zabierzemy pieniądze na remont

Aleksandra Hac, Piotr Wasiak
2009-03-11, ostatnia aktualizacja 2009-03-11 21:00

Pl. Dąbrowskiego ma się zamienić w amfiteatr, którego ozdobą będzie fontanna. Na terenie budowy urządza się już wykonawca, ale łódzcy rajcy chcą wstrzymać inwestycję.

Remont placu rozpoczyna się w czwartek. Wykonawca, firma Skanska, ogrodził już teren inwestycji płotem. W ciągu pięciu miesięcy wymieni nawierzchnię dawnego rynku cegielnianego na kamienną oraz wybuduje długie i szerokie stopnie tworzące widownię na kształt amfiteatru. Skanska wyposaży też plac w meble miejskie, czyli małą architekturę.

Atrakcją terenu obok Teatru Wielkiego będzie fontanna zaprojektowana przez Rafała Szrajbera. Stworzą ją dwie fale - mniejsza i większa. Szrajber: - Chcę, żeby fontanna była atrakcyjna przez cały rok. Zimą będzie pięknie przysłonięta śniegiem z soplami lodu, a latem ma odbijać się w niej słońce.

Prace mają się zakończyć w połowie sierpnia. Wtedy na placu będzie transmitowany koncert "Siedem bram Jerozolimy" pod dyrekcją Krzysztofa Pendereckiego. Impreza zostanie zorganizowana w operze, ale widzowie, którzy zasiądą w nowym amfiteatrze, obejrzą ją na telebimach.

Takie są plany władz Łodzi. Inwestycji sprzeciwiają się jednak radni. Żądają od prezydenta wybudowania parkingu pod płytą placu lub wyznaczenia w okolicy nowych miejsc, na których łodzianie mogliby zostawiać auta.

Pod koniec stycznia radni policzyli samochody, które codziennie parkują na placu. Było ich 250. Po przebudowie płyty ma zostać tylko 25 miejsc postojowych. W teatrze jest ponad tysiąc miejsc. - Gdzie osoby, które przyjadą na przedstawienie, mają zostawić samochody? - pytają rajcy.

- Na jednej z ostatnich sesji przyjęliśmy uchwałę w tej sprawie. Zwróciliśmy się do prezydenta z apelem o wstrzymanie remontu. Ale ten nas lekceważy - mówi Dariusz Joński, radny lewicy i projektodawca uchwały.

Joński zapowiada, że na najbliższej sesji - budżetowej - wspólnie z radnymi Platformy Obywatelskiej wykreśli z budżetu pieniądze na remont placu. - Pan prezydent nie może lekceważyć głosu radnych, powinien realizować nasze uchwały. Nie sprzeciwiamy się ani remontowi, ani budowie fontanny. Konieczność stworzenia w tym rejonie parkingu to jeden powód wstrzymania inwestycji. Drugi to jej koszty. 15 mln zł to duży wydatek. Nie stać nas dzisiaj na to - mówi Joński.

Zarzuty radnych odpiera rzecznik Jerzego Kropiwnickiego. - Prezydent nie lekceważy ich stanowiska. Pod placem nie ma sensu budować parkingu, nigdzie na świecie nie powstają takie obiekty w bezpośrednim sąsiedztwie sal koncertowych i oper - mówi Kajus Augustyniak.

Rzecznik tłumaczy, że urzędnicy opracowali listę kilku miejsc, gdzie mogłyby powstać wielopoziomowe parkingi. To m.in. teren po drugiej stronie ul. Sterlinga, obok działki, na której ma stanąć pięciogwiazdkowy hotel, oraz obszar przy ul. Narutowicza sąsiadujący z dworcem Łódź Fabryczna.

- Przeanalizujemy, które z tych miejsc jest najlepsze pod budowę parkingu. Mam nadzieję, że gdy radni poznają intencje prezydenta, przystaną na jego propozycję - mówi Augustyniak.




Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź
Plac z fontanną, widownią i sceną

sasza
2008-02-29, ostatnia aktualizacja 2008-02-29 18:46

Ale bez parkingu. Zmieni się nie tylko dawny Rynek Cegielniany Wielkomiejski, ale i jego sąsiedztwo. Obok Teatru Wielkiego ma stanąć pięciogwiazdkowy hotel.
Prezydent Łodzi, zapowiedział radykalne zmiany. - Na placu Dąbrowskiego zostaną wybudowane długie i szerokie stopnie, tworzące widownię na kształt amfiteatru. Przy gmachu teatru powstanie scena. Plac po remoncie będzie miejscem koncertów - opowiadał dziennikarzom Jerzy Kropiwnicki.

Pierwszą uroczystość prezydent zapowiedział na koniec sierpnia przyszłego roku. Będzie to koncert "Siedem bram do Jerozolimy" pod dyrekcją Krzysztofa Pendereckiego, z którym magistrat właśnie prowadzi negocjacje. Sam koncert zostanie wykonany w operze, ale będzie transmitowany na telebimach dla widzów usadowionych na nowym placu.

Poza sceną i widownią na placu stanie nowa fontanna. W drugiej połowie marca poznamy rozstrzygnięcie konkursu architektonicznego na jej projekt, który ogłosił Zakład Wodociągów i Kanalizacji.

Na placu Dąbrowskiego nie będzie można zostawiać samochodów. Parkingi powstaną za to przy budowanym właśnie drugim gmachu sądu okręgowego oraz obok pięciogwiazdkowego hotelu, który ma stanąć między budynkiem należącym do Uniwersytetu Medycznego a Teatrem Wielkim.

- Przygotowujemy się do przetargu na działkę, na której stanie hotel. Jednocześnie musimy rozstrzygnąć co dalej z drobnym handlem przy placu. Chcemy, aby zmiany dokonały się bez krzywdy dla przedsiębiorców. Na pewno pozostaną w tym miejscu kwiaciarnie, ale już w nowej, bardziej estetycznej oprawie - mówił wczoraj prezydent Kropiwnicki.

Remont placu zakończy się najprawdopodobniej wiosną przyszłego roku. Z kolei już w październiku będą gotowe nowe nawierzchnie ulic okalających dawny Rynek Cegielniany Wielkomiejski. Na czas robót, które rozpoczną się w połowie marca, przystanki autobusowe zostaną przeniesione na ul. Sterlinga i dworzec PKS.

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź
Na pl. Dąbrowskiego znikną parkingi i będzie amfiteatr

29.02.2008

W ciągu roku władze miasta chcą zamienić obecny plac Dąbrowskiego w ogromny amfiteatr, gdzie będą się odbywać plenerowe koncerty i widowiska.

Powierzchnia pomiędzy ul. Narutowicza a budynkiem Teatru Wielkiego ma zostać wydrążona i zamienić się w gigantyczną nieckę, w której niczym w starożytnym teatrze zostaną zbudowane stopnie dla widzów i scena dla aktorów. Nie zabraknie też fontanny.

- Plac Dąbrowskiego jest jednym z centralnych miejsc łódzkiego życia społeczno-kulturalnego i chcemy, aby takim pozostał. Będzie to nasze łódzkie forum - mówi Jerzy Kropiwnicki, prezydent Łodzi. - Ma być przestrzenią sztuki i wielkich imprez kulturalnych. Planujemy na przykład, aby tam znalazł swoje miejsce Festiwal Dialogu Czterech Kultur.

Szczegóły zagospodarowania powierzchni placu są dopiero opracowywane, ale już wiadomo, że znikną z niego parkingi; fontanna, która będzie dzieliła scenę od widowni, będzie podczas koncertów wyłączana, a okoliczne budki handlowe zyskają nowy wygląd.

- Nie zamierzamy eksmitować z placu kwiaciarek, przeciwnie - chcemy, by kwiaty były jeszcze bardziej wyeksponowane - mówi Jerzy Kropiwnicki.

Nowy plac Dąbrowskiego ma być gotowy na koniec sierpnia przyszłego roku, a jako pierwszy odbędzie się na nim koncert pod dyrekcją Krzysztofa Pendereckiego "Siedem bram Jerozolimy".

Prace rozpoczną się już w marcu - remontowana będzie ul. Narutowicza na odcinku od ul. POW do ul. Lindleya. Pod koniec kwietnia zacznie się remont samego placu. Aż do ul. Narutowicza ma zostać przedłużona ul. Targowa, a w miejscu obecnego basenu przeciwpożarowego ma stanąć pięciogwiazdkowy hotel.

(msm) - Express Ilustrowany
Walczymy ze stolicą o tytuł stolicy Kultury

Krzysztof Kowalewicz
2008-02-11, ostatnia aktualizacja 2008-02-12 10:10

Łódź Art Center będzie prowadzić starania miasta o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Porozumienie w tej sprawie zostanie podpisane w najbliższych dniach - dowiedziała się "Gazeta". A do konkurencji przystąpiła Warszawa.
Przypomnijmy. Pomysłodawcą ubiegania się przez Łódź o ten prestiżowy tytuł było ŁAC i jej szef Krzysztof Candrowicz. Przed Łodzią wystartował tylko Toruń. 22 stycznia został podpisany list intencyjny w sprawie kampanii Łodzi pomiędzy ŁAC, Urzędem Marszałkowskim i Urzędem Miasta Łodzi. Później wybrano projekt graficzny kampanii. Latem odwiedzili Łódź przedstawiciele miast, które będą takimi stolicami i podzielili się z łodzianami doświadczeniami. W październiku ogłoszono komitet honorowy projektu. Miesiąc później miał premierę film reklamowy "Łódź miasto kultury" nagrodzony na targach turystycznych. Teraz trwają prace nad opracowaniem strategii działań, które mają ruszyć w połowie roku. Do wczoraj wciąż nie było wiadomo, kto formalnie ma nadzorować projekt. Początkowo magistrat zapowiadał ogłoszenie konkursu. Ale decyzja już jest: strategię przygotuje i wdroży Łódź Art Center. Trzeba zacząć jak najszybciej, bo rośnie lista konkurentów. Dzisiaj walczymy już nie tylko ze Szczecinem, Poznaniem, Toruniem, Gdańskiem i Lublinem, ale i Warszawą. Kilka dni temu ogłoszono, że pełnomocnikiem w walce o ten tytuł została tam Ewa Czeszejko-Sochacka. Będą ją wspomagać dyrektorzy Biura Kultury i Biura Promocji Warszawy oraz m.in. twórca Fabryki Trzciny - Wojciech Trzciński i autorka Programu Rozwoju Kultury w Warszawie na lata 2009-2020 - Dorota Ilczuk.

Ewa Czeszejko-Sochacka była wiceprezesem Międzynarodowego Stowarzyszenia Miłośników Muzyki Polskiej im. Ignacego Paderewskiego. Jej pomysł to Dzień Paderewskiego organizowany w Warszawie 29 czerwca. Jest założycielką i prezesem zarządu Fundacji Promocja Talentu, która przyznaje stypendia uzdolnionej artystycznie młodzieży. Dostał je m.in. młody pianista Stanisław Drzewiecki. Ewa Czeszejko-Sochacka organizowała koncerty Andrei Bocellego, Nigela Kennedy'ego, José Cury, Krzysztofa Pendereckiego i Roda Stewarta.

Przed kilkoma dniami poznaliśmy pierwsze szczegóły planu strategicznego stolicy. Ważnymi elementami przygotowań ma być wzbogacenie programów międzynarodowych cyklicznych festiwali artystycznych i obchodów rocznic. Tych zapowiada się kilka, np. Europejski Rok Dialogu Międzykulturowego 2008 czy Europejski Rok Kreatywności i Innowacji 2009 oraz obchody Roku Chopina 2010. Elementem strategii jest też wspieranie inicjatyw związanych z kulturą oraz przyciągnięcie turystów polskich i zagranicznych do Warszawy.

- Wbrew pozorom stolica nie jest dla nas najsilniejszą konkurencją - ocenia Krzysztof Candrowicz, szef ŁAC. - W Warszawie z pewnością włodarze naciskali na rozwinięcie tej inicjatywy. Obawiam się bardziej Torunia i Szczecina, jak zaczną mocno działać. Cały czas prowadzimy monitoring mediów i pilnujemy działań innych miast. Nie poddamy się bez ostrej walki.

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź
Zapowiadany na 13 października koncert kończący X Letnie Koncerty Festiwalowe nie odbędzie się w tym terminie z powodu nieobecności Krzysztofa Pendereckiego w kraju.

Edit: nieoficjalna data koncertu: 27 października
50-siaty jubileuszowy Międzynarodowy Festiwal Muzyki Współczesnej "Warszawska Jesień"




Coo?
Występy zespołów reprezentujących najwyższy światowy poziom, jak: Israel Contemporary Players, Klangforum Wien, Elision Ensemble (Australia), Megaron Orchestra z Aten, Ensemble Orchestral Contemporain z Lyonu (której partneruje polska Orkiestra Muzyki Nowej), Ensemble Mosaik z Berlina i in.

Wydarzeniaaa!
Naszpikowany elektroniką koncert na orkiestrę rozmieszczoną wśród publiczności w hali EXPO XXI (utwory Xenakisa, Grisey'a, Ewy Trębacz i in.), koncert inauguracyjny ze światowym prawykonaniem kompozycji orkiestrowej Pawła Mykietyna oraz utworami, które swoje prawykonania miały w tym roku: Ceci n'est pas une ouverture Pawła Szymańskiego i koncertem wiolonczelowym Kaiji Saariaho; występ znakomitej orkiestry radiowej SWR Baden-Baden/Freiburg z dyrygentem Rupertem Huberem oraz koncert finałowy z dwoma wielkimi dziełami wokalno-instrumentalnymi: Zmartwychwstaniem Sofii Gubajduliny oraz Jutrznią II Krzysztofa Pendereckiego.

I co?
Koncerty z elementami teatru, z użyciem mediów elektronicznych wykorzystujących nowe technologie dystrybucji dźwięku, lub w których z instrumentami współgra światło i obraz: siedemdziesięciominutowy seans ośmiokanałowej, przestrzennej elektroniki Oktophonie Stockhausena, Zeugen Georgesa Aperghisa z teatrem lalek zaprojektowanych wedle rysunków Paula Klee, CoInc. Blaauwa i Kyriakidesa na tancerkę, wideo i elektronikę, utwory Lizy Lim i Enno Poppego, którym towarzyszy instalacja świetlna i projekcja obrazu na wielu przestrzennie rozmieszczonych ekranach, nowe utwory audiowizualne Krzysztofów: Knittla i Wołka.

A jeszcze?
Z okazji jubileuszu "Warszawska Jesień" zamówiła nowe kompozycje u Romana Bergera, Marka Chołoniewskiego, Jamesa Dillona, Szabolcsa Esztényi'ego, Georga Friedricha Haasa, Toshia Hosokawy, Jerzego Kornowicza, Aleksandra Lasonia, Onute Narbutajte, Urosa Rojki, Bettiny Skrzypczak, Martina Smolki, Ewy Trębacz i Lidii Zielińskiej.
Powstaje wydawnictwo multimedialne (płyta DVD) 50 lat Warszawskiej Jesieni, cykl archiwizowanych na wideo wypowiedzi kompozytorów polskich Twarze Warszawskiej Jesieni, antologia recenzji z lat 1956-2006 Warszawska Jesień w zwierciadle polskiej krytyki muzycznej, nowa strona internetowa. Na zlecenie Telewizji Polskiej przygotowywany jest film dokumentalny o "Warszawskiej Jesieni", który wyemituje Program 2. Koncerty festiwalowe transmitować będą Telewizja Polska i Polskie Radio. Instytucje te ponadto objęły nad jubileuszowym festiwalem patronat korporacyjny.
Z okazji 50-tej edycji Festiwalu Poczta Polska wyda znaczek okolicznościowy.

Gdziee?
Bardzo różne miejsca Warszawy. Festiwalowe wydarzenia odbywać się będą
w Filharmonii Narodowej, Akademii Muzycznej, Studiu Polskiego Radia im.W. Lutosławskiego, Centrum Sztuki Współczesnej, Instytucie Muzykologii UW, Bibliotece Uniwersyteckiej, "Koneserze", Fabryce Trzciny, Hali EXPO XXI, austriackim forum kultury, Kościele św. Anny.

Kto?
To święto "Warszawskiej Jesieni" zgromadzi wielu krytyków, dziennikarzy, gości i obserwatorów z Europy i świata. Rangę jubileuszu podkreślają osoby Krzysztofa Pendereckiego, Wojciecha Kilara i Henryka Mikołaja Góreckiego, którzy współprzewodniczą Komitetowi Honorowemu jubileuszowej 50-tej "Warszawskiej Jesieni".
Spośród kompozytorów, obok wyżej wymienionych, obecni będą także James Dillon, Hugues Dufourt, Szabolcs Esztényi, Beat Furrer, Sofia Gubajdulina, Georg Friedrich Haas, Toshio Hosokawa, Klaus Huber, Younghi Pagh-Paan, Yiannis Kyriakides, Aleksander Lasoń, Liza Lim, Paweł Mykietyn, Per Norgard, Enno Poppe, Jean-Claude Risset, Mathias Spahlinger, Kaija Saariaho, Bent Sorensen, Paweł Szymański, Ewa Trębacz i in..
Wystąpią m. in. tacy muzycy, jak Teodoro Anzellotti, Marco Blaauw, Elżbieta Chojnacka, Kuba Jakowicz, Anssi Karttunen, Urszula Kryger, Tine Rehling, Mike Svoboda; dyrygenci: Ruediger Bohn, Daniel Kawka, Reinbert de Leeuw, Christopher Lyndon-Gee, Zsolt Nagy, Arturo Tamayo, Antoni Wit, i in.

Ilee!
5 koncertów symfonicznych, 6 występów orkiestr kameralnych, 1 spektakl opery kameralnej, 9 koncertów mniejszych zespołów (kwartet smyczkowy, duety fortepianowe, recital klawesynowy, koncert muzyki elektroakustycznej i in.), blisko 20 imprez towarzyszących (koncerty, konferencje, spotkania, wystawy, prezentacje). Odbędą się 22 światowe prawykonania nowych utworów.


Ciekaw jestem, czy ktos oprcz mnie sie wybiera..
[/img]
Wklejam takie info, bo klimaty muzyczne bliskie tangu
może ktoś się skusi

pozdrawiam

HARMONIA VIVA 2008
koncert, recital
od 2008-11-12 do 2008-11-15

Miejsce: Centrum Kultury ZAMEK
Organizator: Centrum Kultury ZAMEK
Bilety: wstęp wolny

--------------------------------------------------------------------------------


Młodzi, przebojowi muzycy na XI Prezentacjach Muzyki Akordeonowej HARMONIA VIVA 2008.


Mikołaj Majkusiak i Maciej Frąckiewicz , wybitni akordeoniści młodego pokolenia będą gwiazdami koncertów finałowych podczas XI Prezentacji Muzyki Akordeonowej HARMONIA VIVA organizowanych w Centrum Kultury „ZAMEK” w dniach 12-15 listopada 2008 r.


Mikołaj Majkusiak jest absolwentem klasy kompozycji oraz akordeonu Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Współpracuje z artystami z najrozmaitszych kręgów muzycznych. Jako kompozytor, aranżer, akordeonista czy klawiszowiec występuje na skrajnie różnych scenach, począwszy od klubów a skończywszy na wielkich salach filharmonicznych. Koncertował na scenach niemalże całej Europy. Dotychczas na koncie ma jedną autorską płytę p.t. 'Road to the Unknown'wydaną przez Polskie Radio /2007/. W jej nagraniu wzięli udział m.in. Urszula Dudziak, DJ Funky-Filon, Jakub Jakowicz, Cezary Konrad, Tomasz Łosowski, Wojciech Pilichowski, Wiktor Tatarek.

We Wrocławiu wystąpi z nowym projektem – PULSACIONES.

Kwartet warszawskich muzyków (Majkusiak, Szczepaniak, Endzelm, Przeździecki) łącząc brzmienia klasycznych instrumentów (skrzypiec, akordeonu, gitary i kontrabasu) z najnowszymi elektronicznymi brzmieniami, zaprezentuje najbardziej znane tematy muzyki filmowej w nowych, oryginalnych aranżacjach, m.in. Ojciec Chrzestny, Pulp Fiction, Miasteczko Twin Peaks, Amelia, Frantic, Rosmary's Baby


Maciej Frąckiewicz - jest jednym z najwybitniejszych muzyków młodego pokolenia w Polsce. Obecnie studiuje na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie, w klasie akordeonu ad. Klaudiusza Barana. Swoją artystyczną klasę wielokrotnie potwierdził zdobywając najwyższe nagrody na prestiżowych konkursach akordeonowych w kraju i za granicą m.in. w Gdańsku, Przemyślu, Klingenthal (Niemcy), Popradzie (Słowacja) i Castelfidardo (Włochy). Jego biografia jest umieszczona w albumie pt. „Artyści Białegostoku XVIII-XX wiek”.

W 2008 roku był jednym z 7 finalistów Krajowych Eliminacji do Konkurs Eurowizji dla młodych muzyków podczas których wystąpił z Polską Orkiestrą Radiową pod batutą Łukasza Borowicza.

We Wrocławiu wystąpi w duecie TWOgetherDUO z jedną z najlepszych wiolonczelistek młodego pokolenia - Magdaleną Bojanowicz. Muzycy współpracują ze sobą od 2007 roku, duet jest laureatem I miejsca na VIII Międzynarodowych Spotkaniach Akordeonowych w Sanoku oraz II miejsca w XLV Międzynarodowym Konkursie Akordeonowym w Klingenthal. Podczas wrocławskich Prezentacji zagraja m.in. utwory Jana Sebastiana Bacha, Astora Piazzolli i Krzysztofa Pendereckiego.


PROGRAM


12 – 13 listopada (środa, czwartek) godz: 13:00 - Warsztaty akordeonowe, prowadzi prof. Bogdan Dowlasz.

14 – 15 listopada (piątek, sobota) od godz. 10:00 – Konkurs akordeonowy.

Koncerty gwiazd:

14 listopada (piątek) godz. 19:00 – TWOgetherDUO

15 listopada (sobota) godz. 19:00 – PULSACIONES

WSTĘP WOLNY


Projekt realizowany dzieki wsparciu ze śrdoków Programu Operacyjnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

http://www.zamek.wroclaw.pl/hv.htm

Antoni Wit, dyrektor naczelny i artystyczny Filharmonii Narodowej oraz Henryk Wojnarowski - kierownik Chóru Filharmonii Narodowej - zostali nominowani do nagrody Grammy.


Polaków nominowano w kategorii "Nagrania z chórem". Profesor Antoni Wit poprowadził nagranie "Polskiego Requiem" Krzysztofa Pendereckiego z udziałem Orkiestry Symfonicznej i Chóru Filharmonii Narodowej. Profesor Henryk Wojnarowski przygotował do nagrania Chór. Nagranie zarejestrowało na płycie wydawnictwo NAXOS. Partie solowe wykonali: Izabela Kłosińska, Jadwiga Rappé, Ryszard Minkiewicz i Piotr Nowacki.

Konkurentami do nagrody Grammy w tej samej kategorii są m.in. Kent Nagano za nagranie Mszy Leonarda Bernsteina, Leonard Slatkin za nagranie Songs of Innocence and of Experience W. Bolcoma oraz Stephen Layton za nagranie Lux aeterna M. Lauridsena.

Nominacje do 48. edycji nagród "Grammy" ogłoszono wczoraj. Największe szanse na zdobycie najważniejszego wyróżnienia amerykańskiego rynku muzycznego mają Mariah Carey, John Legend i Kanye West, którzy zdobyli po osiem nominacji.


onet

Jak polskie stypendystki Erasmusa zaskoczyły szwedzkich kolegów


Katarzyna Tubylewicz, Sztokholm 23-02-2005, ostatnia aktualizacja 23-02-2005 12:37

Młodzi Szwedzi musieli m.in. zgadywać kim są słynni Polacy pokazani na zdjęciach. Wszyscy szukali Papieża i Wałęsy, ale ich na zdjęciach nie było. Za Papieża został więc uznany Miłosz. A Edyta Górniak za Condoleezzę Rice

To jedna z atrakcji czterodniowego festiwalu polskiej kultury studenckiej "Polen.edu" zorganizowanego na Uniwersytecie Sztokholmskim przez dwie studentki z Polski. Uniwersytet Sztokholmski to młoda uczelnia pozbawiona tradycji kultury studenckiej. - Niemal wszystko jest tu zakazane: nie wolno wieszać zdjęć, rozwijać kabli wzdłuż korytarza, ustawiać na nim stołów. A jednak nam się udało - opowiadają stypendystki programu Erazmus Anna Tomaszewska (animacja społeczno-kulturowa UŚ, filia w Cieszynie) i Alicja Rogalska (kulturoznawstwo, UW).

We wtorek 1 lutego w holu głównym uczelni pojawił się nowy bankomat z napisem "PKO, bankomat 24 h". Zanim ustawiła się do niego kolejka (na uniwersytecie jest za mało bankomatów), ktoś uderzył kartą w ścianę - w rzeczywistości pochylał się nad artystyczną fotografią polskiego bankomatu.

Rano na jednym z korytarzy ustawiono stół. Studenci z Polski z "Grupy Pozitywnej" jedli przy nim śniadanie - mleko i kanapki z serem - i zapraszali przechodzących, żeby się do nich przyłączyli.

Obok uczelnianej kawiarni studentki z Warszawy namawiały przechodzących, żeby namalowali swoje myśli na białych podkoszulkach i powiesili je na wieszakach przy warsztatowym stoisku. "Hang your thoughts" - zachęcała Aleksandra Fafińska. W innym miejscu Szwedzi mogli poczytać i pooglądać "listy w butelce" napisane do nich przez studentów z Polski, a potem sami zrobić list-wyklejankę lub napisać kilka słów i włożyć je do butelki po polskim piwie.

W gmachu Allhuset otworzono wystawę młodej sztuki polskiej (m.in. prace fotograficzne artystów związanych z multimedialną grupą ikoon.art - www.ikoon.art.pl- zdjęcia przedmiotów zużytych "Jej/jego" Jacka Kołodziejskiego, "Traktat o sztucznym świetle Jacka Bownika i "Ale najbardziej chcę mieć te zdjęcia" Mai Kaszkur). W Allhuset odbył się też performance "Paracetamol" (muzyka eksperymentalna miksowana na żywo, której towarzyszyły tworzone na żywo wizualizacje) oraz pokazy filmów z festiwalu sztuki wideo "Retransmisja vol.1" (wśród autorów: Łukasz Gronowski i Katarzyna Cholewa).

Ania i Alicja pochodzą z Wszechrzeczy, małej miejscowości niedaleko Łomży. Chodziły do jednej szkoły, potem wyjechały na studia do innych miast. Trzy lata temu spotkały się w Sztokholmie. Pracowały jako au pair i uczyły się języka. Teraz znowu są w Szwecji na stypendium. Na zajęciach ze strategii realizacji projektów kulturalnych napisały projekt promocji kultury polskiej w otwartej przestrzeni publicznej i uparły się, że go zrealizują.

Polen.edu poprowadziło 20 przybyłych z Polski studentów i artystów. To oni wymyśli większość elementów festiwalu. Alicja i Anna, przygotowując swój projekt, powiadomiły znajomych ze studiów w Polsce, że czekają na ich pomysły.

- Chciałyśmy dotrzeć do młodych ludzi, naszych rówieśników - podkreślają. Do współpracy wciągnęły szwedzką koleżankę Kristin Lindberg. Znalazły poważnych sponsorów, m.in. Instytut Adama Mickiewicza, Polferries, Ambasadę RP w Szwecji i Instytut Polski w Sztokholmie. Właściciele sklepów polskich w Sztokholmie dostarczyli kaszankę, kabanosy i serniki na końcowe polskie party.

Ze wspólnymi śniadaniami niezupełnie się udało. - Pierwszego dnia zostaliśmy dwa razy usunięci z różnych miejsc. Raz siedzieliśmy tam, gdzie mogli biec strażacy "jeśli będzie pożar" - drugi raz za głośno włączyliśmy radio. Wyszliśmy więc ze stołem na zewnątrz budynku - opowiada Łukasz Dziedzic z "Grupy Pozitywnej"

To, że jeszcze wiele trzeba się o sobie wzajemnie nauczyć, pokazał warsztat V.I.P PL prowadzony przez Aleksandrę Mietła. Szwedzi zgadywali, kim są pokazani na zdjęciach słynni Polacy. Wszyscy szukali Papieża i Wałęsy, których Ola na zdjęciach nie umieściła. Za Papieża został więc uznany Czesław Miłosz, a za Wałęsę brano Jerzego Kukuczkę. Krzysztofa Pendereckiego uznano za to za Salmana Rushdie, a Edytę Górniak za Condoleezzę Rice (zdjęcie było trochę niedoświetlone). Wszyscy rozpoznali Marię Curie, tyle że nikt nie wiedział, że nazywała się Skłodowska i była Polką.

Projekt Polen.edu zostanie teraz przeniesiony do Polski - na razie w Cieszynie, pod nazwą "To cóż, że ze Szwecji". Pokazane zostaną materiały zebrane podczas Polen.edu (np. zdjęcia szwedzkich studentów i ich odpowiedzi na "proste" pytania). A Kristin Lindberg już w maju przyjedzie do Polski (wycieczkę zafundowała jej w nagrodę Polska Organizacja Turystyczna).




EXPO 2008 po śląsku
Od wczoraj prezentujemy w hiszpańskiej Saragossie swoje możliwości. Na kończącej się tam Wystawie Światowej EXPO 2008 rozpoczęły się Śląskie Dni. Nasz region jako ostatni wystąpi w polskim pawilonie. Relacji "na żywo" można posłuchać dziś od godz. 9 w Programie Trzecim Polskiego Radia.

Urząd Marszałkowski postawił na kulturę i spotkanie z hiszpańskimi przedsiębiorcami. Na zakończenie Śląskich Dni, w przeddzień zamknięcia EXPO we wspaniałej Mozart Hall wykonana zostanie prapremiera "Veni Creator" Wojciecha Kilara oraz utwory Krzysztofa Pendereckiego i Roque Bańosa. Wieczór zatytułowano "Rękopis odnaleziony w Saragossie". Do tego arcydzieła odwołali się też studenci katowickiej ASP, którzy wczoraj mieli rozpocząć Śląskie Dni happeningiem na centralnym placu miasta.
BIB - POLSKA Dziennik Zachodni
http://bedzin.naszemiasto...nia/896525.html


No to ja mam pytanie firmujemy tylko Śląsk z budżetu np. Urzędu Marszłakowskiego, czy całe województwo. Chyba samorządowi województwa śląskiego coś się pokręciło. W takich sytuacjach jestem za nowym województwem małopolskim. Gdzie kultura i tradycja Zagłębia będą rzeczywistą częścią całej kultury, a nie tak jak w tym przypadku nasza kultura jest skazana na dyskryminacje.
Zagłębie i Czeladź do województwa małopolskiego.
Kolejna komuszka z SLD jugend.Poniżej kto to zacz
Przeczytaj komentowany artykuł »
amanasunta53 15.01.07, 11:20 + odpowiedz


Agnieszka Odorowicz (ur. 15 grudnia 1974 w Katowicach), działaczka państwowa,
ekonomista, polityk, dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

Ukończyła Wydział Ekonomii Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Od 2001 pracuje w
Katedrze Handlu i Instytucji Rynkowych Akademii Ekonomicznej w Krakowie. 1
września 2002 powierzono jej funkcję Pełnomocnika Rektora i Dyrektora Centrum
Rozwoju i Promocji Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Od 1 stycznia 1998 do 2
lipca 2004 wiceprezes Stowarzyszenia Instytutu Sztuki w Krakowie, dyrektor
artystyczny Studenckiego Festiwalu Piosenki i Międzynarodowego Konkursu
Współczesnej Muzyki Kameralnej im. Krzysztofa Pendereckiego (do 2003). Od
czerwca 2003 do lipca 2004 sprawowała funkcję pełnomocnika ministra kultury ds.
funduszy strukturalnych. Była członkiem zespołu przygotowującego Narodową
Strategię Rozwoju Kultury. Od 2 sierpnia 2004 do października 2005 sprawowała
funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Kultury. 3 października 2005 roku
została mianowana dyrektorem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

W roku 2000 została odznaczona przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego
Srebrnym Krzyżem Zasługi za działalność w sferze kultury

NA CO TU CZEKAĆ!WYP..Z TEJ FUNDACYJKI KOMUNISTYCZNEJ ALBO I CAŁA KOMUSZA
PRZECHOWALNIĘ (,,INSTYTUT SZTUKI FILMOWEJ)ROZP..LIC!
Poszukuję utworu Krzysztofa Pendereckiego -Te deum. Potrzebuję na konkurs. Pozdrawiam
Laureaci 27 Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Cerkiewnej "Hajnówka 2008"

Chór Radia i Telewizji Mołdawii "Capella Mołdowa" z Kiszyniowa zdobył pierwszą nagrodę w najbardziej
prestiżowej kategorii chórów zawodowych, 27. Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Cerkiewnej "Hajnówka 2008" w Białymstoku.
Zakończy go niedzielny koncert laureatów w sali koncertowej Opery i Filharmonii Podlaskiej.
W tegorocznej edycji imprezy, uznawanej za jedną z najważniejszych tego typu na świecie, wzięły udział 22 chóry z
kraju i zagranicy. Nagrody przyznano w kategorii chórów parafialnych, amatorskich świeckich oraz zawodowych.

W kategorii chórów parafialnych pierwsze miejsce jurorzy przyznali chórowi soboru Narodzenia Chrystusa z Rygi na Łotwie. W tej kategorii startował najbardziej egzotyczny uczestnik tegorocznego festiwalu - dziecięcy chór "Komitas" z cerkwi Chrystusa Zbawiciela z Isfahanu w Iranie. Zespół zdobył jedno z dwóch drugich miejsc.

Wśród chórów amatorskich świeckich zwyciężyły wspólnie: akademicki chór "Mozaika" Państwowej Uczelni Muzycznej z Mohylewa na Białorusi oraz Chór Kameralny Akademii Medycznej z Wrocławia.

Zwycięzca w najbardziej prestiżowej kategorii zespołów zawodowych, chór z Kiszyniowa, działa od ponad sześćdziesięciu lat przy narodowym radiu Mołdawii. Jednym z głównych celów jego działalności jest popularyzacja muzyki chóralnej mołdawskich kompozytorów, ale wykonuje również muzykę cerkiewną i
opracowania pieśni ludowych.

W ocenie międzynarodowego jury, poziom tegorocznej imprezy był wysoki i wyrównany. "Muzyka cerkiewna w szczególny sposób pozwala dotrzeć do uczuć słuchaczy, jest płaszczyzną porozumienia między przedstawicielami wielu narodów i kultur" - podkreślili jurorzy w protokole z wynikami imprezy.
"Jest nam niezmiernie miło uczestniczyć w przedsięwzięciu, którego idea oparta na otwartości dla wszystkich, stała się swego rodzaju muzycznym międzynarodowym dialogiem kulturowym" - dodali.
Tegoroczny festiwal nawiązywał do obchodów Europejskiego Roku Dialogu Międzykulturowego. Drugim ważnym akcentem imprezy był jubileusz 75-lecia urodzin wybitnego kompozytora Krzysztofa Pendereckiego, patrona artystycznego festiwalu.

Organizowany przez Fundację "Muzyka Cerkiewna" festiwal ma długoletnią tradycję związaną z Hajnówką (wciąż pozostaje ona w jego nazwie), jednak od kilku lat nie odbywa się w tym mieście. Stało się tak, gdy w 2001 roku patronatu imprezie odmówiła Cerkiew prawosławna w Polsce. Jej hierarchowie uzasadnili to tym, że festiwal oddala się od religijnego charakteru muzyki cerkiewnej, a zwraca większą uwagę na samo jej wykonanie. Dlatego na imprezie pojawiało się coraz mniej chórów parafialnych, a coraz więcej świeckich, mających w swym repertuarze utwory cerkiewne.
Ponieważ cofnięcie patronatu oznaczało również to, że festiwalowe koncerty nie mogły odbywać się w hajnowskim soborze Św. Trójcy, impreza została przeniesiona do Białegostoku.

Festiwal zaczynał w Hajnówce jako przegląd miejscowych chórów parafialnych. Jak wyliczają organizatorzy, dotąd w jej
edycjach wzięło udział ponad 570 chórów z 34 krajów świata.
W Hajnówce odbywa się za to inny festiwal, organizowany
przez samorządy i wspierany przez Cerkiew. Jego tegoroczna edycja rozpocznie się w niedzielę wieczorem. Weźmie w nim udział ok. czterdziestu chórów, w większości parafialnych. (PAP)
(źródło: http://www.bstok.pl/?o=radio&informacja=28659)


I jeszcze jeden link z krotka relacja filmowa:
http://www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20080525/BIALYSTOK/771635180

Oficjalna strona:
http://www.festiwal-hajnowka.pl/
Relacje prasowe + 2 filmy:

http://www.wspolczesna.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20080520/REG00/645065427

http://www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20080520/BIALYSTOK/311186734
(fragment "Pieśń Cherubinów” Krzysztofa Pendereckiego)
Hehe

A co Wy na to?
Sting i Penderecki przegrali z Rubikiem

***

"Zamówiona za 100 tys. zł u Piotra Rubika kantata "Zakochani w Krakowie" zainauguruje na początku czerwca uroczystości 750-lecia lokacji Krakowa. Oburzyli się tym krakowscy artyści. (...)

Zamówionej przez Kraków kantaty broni Zbigniew Książek, współautor święcących triumfy na listach przebojów oratoriów Rubika: - Gershwin musiał przejść przez to samo. Po premierze jego "Błękitnej rapsodii" oburzone przecież było zarówno środowisko jazzmanów, jak i artystów z kręgu muzyki poważnej - twierdzi. - Kraków chciał lekką, ludyczną rozrywkę. A my damy jeszcze więcej, bo kantatę "Zakochani w Krakowie" przygotowujemy z myślą o promocji Krakowa na cały świat!

- W mieście, w którym żyje tylu wybitnych kompozytorów, poczynając od Krzysztofa Pendereckiego, na Zbigniewie Preisnerze i Zygmuncie Koniecznym kończąc, zamawianie utworu u człowieka, który uprawia muzyczną hucpę, jest skandaliczne (..)- komentuje reżyser Artur Więcek."

Komentarz Ryszarda Kozika:

"Rozumiem, że z komercyjnego punktu widzenia jest to wybór uzasadniony. Gwarantuje, że o kantacie (twórca zapewne nazwie ją cantatą) będzie głośno. Ja jednak bym wolał, aby po jubileuszu 750-lecia lokacji Krakowa został utwór, którego za kilka lat, gdy przeminie chwilowa sława jego twórcy i jego modny dziś "styl muzyczny", nie będziemy musieli się wstydzić. Wielu krakowskich kompozytorów by to gwarantowało."

***
... Czas pokaże czy Rubik okaże się drugim Gershwinem ... czy Rubikiem
http://serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,68586,3011169.html

To już dziś wieczorem. Mnie oczywiście nie będzie ( ), ale ponoć retransmisja w TV 17-go.

Co sądzicie o muzyce Krzysztofa Pendereckiego?
Z okazji VIII Festiwalu im. Franciszka Wybrańczyka SINFONIA VARSOVIA SWOJEMU MIASTU zapraszamy:


13/09 (Sobota) godz.19.00 Polskie Radio, Studio Koncertowe im. Witolda Lutosławskiego, ul.Woronicza 17Koncert z okazji obchodów 75-lecia urodzin Krzysztofa Pendereckiego

Program:
Antonín Dvořák – Legendy op.59
Krzysztof Penderecki – Koncert fletowy
Felix Mendelssohn - Bartholdy – III Symfonia a-moll op.56 „Szkocka”

Wykonawcy:
Sinfonia Varsovia
Łukasz Długosz – flet
Krzysztof Penderecki – dyrygent
Aleksander Laskowski - prowadzenie

bezpłatne bilety do odbioru od 25 sierpnia w Pałacu Kultury i Nauki
wejście od ul. Marszałkowskiej, IX piętro, pokój 906,

------------

05/09 (Piątek) godz.20.00 Sanktuarium MB Ostrobramskiej - Parafia Narodzenia Pańskiego na Witolinie, ul. Ostrobramska 72

Program:
Franz Schubert – VIII Symfonia h-moll "Niedokończona" D.759
Wolfgang Amadeus Mozart –Symfonia nr 35 D-dur KV 385 "Haffnerowska"

Wykonawcy:
Sinfonia Varsovia
Jerzy Maksymiuk – dyrygent
Aleksander Laskowski - prowadzenie

wstęp wolny

-----------------------------

07/09 (Niedziela) godz.14.00 Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, ul. Brygadzistów 31

Program:
Antonio Vivaldi – Koncert F-dur na trąbkę, smyczki i basso continuo op.3 nr 3, RV 310
Arcangelo Corelli - Concerto grosso D-dur op.6 nr 4
Georg PhilipTelemann – Sonata koncertowa na trąbkę, smyczki i basso continuo D-dur
Antonín Dvořák - Serenada E-dur op.22 na smyczki
George Friedrich Haendel- Suita D-dur na trąbkę, smyczki i basso continuo

Wykonawcy:
Sinfonia Varsovia
Gábor Boldoczki – trąbka
Aleksander Laskowski - prowadzenie

wstęp wolny

------------------------

07/09 (Niedziela) godz.18.00 Park Sowińskiego, Amfiteatr, ul.Elekcyjna 17
Koncert Plenerowy
Słynne arie, duety, walce i polki

Program:
Johann Strauss – Uwertura do operetki „Zemsta nietoperza”
Johann Strauss – Kaiser Waltz
Imre Kálmán – Gdzie mieszka miłość czardasz z operetki „Hrabina Marica”
Johann Strauss – Wielka sława to żart kuplety Barinkaya z operetki "Baron Cygański"
Johann Strauss – Walc "Odgłosy Wiosny"
Eduardo di Capua – O sole mio
Ernesto Lecuona – Siboney
Johann Strauss – Bauern Polka
Johann Strauss – Polka „Grzmoty i błyskawice”
Franz Lehár – Usta milczą, dusza śpiewa aria z operetki „Wesoła wdówka”
Johann Strauss – Polka „Tritsch-tratch”
Giuseppe Verdi – Libiamo, libiamo ne` lieti calici z opery „Traviata”

Wykonawcy:
Sinfonia Varsovia
Iwona Hossa – sopran
Adam Zdunikowski – tenor
Wojciech Rodek – dyrygent
Aleksander Laskowski - prowadzenie

wstęp wolny

---------------------------

14/09 (Niedziela) godz.20.00 Kościół św. Zygmunta
Koncert Finałowy
z okazji obchodów 180. rocznicy śmierci Franza Schuberta

Program:
Johannes Brahms – Koncert skrzypcowy D-dur op.77
Franz Schubert – III Symfonia D-dur D.200

Wykonawcy:
Sinfonia Varsovia
Marta Kowalczyk – skrzypce
Jacek Kaspszyk – dyrygent
Aleksander Laskowski - prowadzenie

wstęp wolny

-------------------------------

więcej informacji na www.sinfoniavarsovia.pl
Dzien dobry,
W skrocie przedstawiam program festiwalu - kolejnej "cepeliady"...

Jesli wszystko dobrze pojdzie, to festiwal zacznie sie koncertem Islandzkiej Orkiestry Symfonicznej pod dyrekcja Krzysztofa Pendereckiego. Pozniej bedzie przeglad polskich filmow w ramach Miedzynarodowego Festiwalu Filmowego w Rejkiawiku (filmfest.is), przedstawienie Ireneusza Krosnego w Teatrze Narodowym, wystawa fotograficzna Chrisa Niedenthala w Muzeum Fotografii, koncert Trio Jagodzinskiego w Þjóðleikhúskjallarinn, koncert w holdzie Szymona Kurana, koncert Magga Stíny polaczony z polska impreza oraz final konkursu muzycznego. Bedzie tez wystawa wycinanek ludowych z kiermaszem w Ratuszu i seminarium na uniwersytecie.

Jest jeszcze duzo pracy przed nami, stad moja prosba o wsparcie... Bedzie tez potrzebna pomoc juz podczas samego festiwalu - wieszanie wystawy wycinanek, przygotowanie kiermaszu, opieka nad goscmi itp.

Poza tym moze ktos spoza Rejkiawiku ma pomysl jak czesc z imprez przeniesc do innych miejscowosci. Albo zorganizowac cos rownolegle, zeby festiwal dzial sie na calej wyspie...

pozdrawiam,
ania.

"We wrześniu br. wspierać będziemy Festiwal Kultury Polskiej na Islandii. Będzie to wielka impreza promująca Polskę, podczas której będą m.in. koncert pod dyrekcją Krzysztofa Pendereckiego, filmy Andrzeja Wajdy i Agnieszki Holland oraz wiele atrakcji kulturalnych."

Czyżby kolejna Cepeliada ...

Całość generalnie na inny temat ale związany z IS i PL:

http://www.pasazer.com/czytaj.php?lp=1698

Tczew: Koncert Orkiestry 'Sinfonieta Cracovia' pod dyrekcją Jerzego Maksymiuka
[2008-04-14]
Samorząd Miasta Tczewa zaprasza na Koncert Orkiestry "Sinfonieta Cracovia" pod dyrekcją Jerzego Maksymiuka. Koncert odbędzie się z okazji obchodów rocznicy zbrodni katyńskiej. W programie utwory Krzysztofa Pendereckiego i Dymitra Szostakowicza.

Koncert odbędzie się w poniedziałek 14 kwietnia o godz. 19:30 w kościele pw. NMP Matki Kościoła przy ul. Rokickiej 1. Wstęp wolny.

Imprezie patronuje wicemarszałek senatu Maciej Płażyński oraz prezydent Tczewa Zenon Odya.

Ogrody Lutosławickie Krzysztofa Pendereckiego w obiektywie Marka Bebłota.

Od 29 kwietnia (wt.) w Muzuem Okręgowym. Wernisaż godz. 17.

Na wystawie, wpisującej się w obchody Roku Pendereckiego, obejrzymy kilkadziesiąt fotografii, które wprowadzą nas w niezwykły klimat ogrodu, stworzonego przez kompozytora-dendrologa.
Autorem zdjęć przedstawionych na wystawie jest Marek Bebłot - artysta-fotografik, którego szczególną pasją i głównym tematem w twórczości artystycznej jest muzyka i jej twórcy.
(za www.muzeum.torun.pl)

zytaaaałaaaaaam to bodajże przedwczoraj
. Znakiem kryzysu jest ostatnio ujawniona informacja, że kandydatura Krzysztofa Pendereckiego (w Krakowie osiadłego) w konfrontacji z siłą artystycznego rażenia muzyki Rubika (człowieka z "warszawki") przegrywa w Radzie Królewskiego Miasta Krakowa konkurs na muzyczne uświetnienie przyszłorocznej oprawy muzycznej Jubileuszu zacnego Grodu.

i znowu polecam link http://ww6.tvp.pl/View?Cat=6273&id=442375
bo tam wszystko po p o l s k i e m u
powiedziane, wytłumaczone :x


A o panu Nowickim się dowiedziałam, że cały czas jest narratorem- widzicie - warto czytac



/ a tak btw- to temat o Psałterzu- zrobił się temat o recenzjach, krytykach głównie Piotra Rubika...
12-13 września w moim mieście rozpoczynają się kolejne obchody Europejskich Dni Dziedzictwa. Organizatorami wydarzenia są miasto Żyrardów, Marszałek Województwa Mazowieckiego MKiDN, Krajowy Ośrodek Badań i Dokumentacji Zabytków, Dom Pracy Twórczej w Radziejowicach i Fundacja im. Józefa Chełmońskiego.
Szczególnym wydarzeniem będzie uroczysty koncert otwierający na Mazowszu Dni Dziedzictwa 2008 - Sinfonii Varsovii pod batutą Krzysztofa Pendereckiego. Podczas koncertunastąpi wręczenie nagrody im. Józefa Chełmońskiego Krzysztofowi Pendereckiemu.
Poniżej zamieszczam dla ciekawych program całej imprezy - być może ktoś przebywający 12-13 września na Mazowszu zachęcony atrakcjami uwzględnionymi w programie zechce odwiedzić Żyrardów i poznać niezwykle ciekawą historię "miasta z czerwonej cegły"...
Na pewno po koncercie Sninfonii Varsovii postaram się podzielić z Wami wrażeniami z tego niezwykłego wydarzenia. Bo gościć Pendereckiego, słuchać i patrzeć jak prowadzi swych muzyków - to prawdziwa uczta dla ducha








Na 2 babka wróżyła podobno.
"Najsampierw" chciałbym powiedzieć, że poczułem się zażenowany, gdy prezydent wręczając "medal milenijny zjazdu gnieźnieńskiego" powiedział do Krzysztofa Krawczyka "Mistrzu"...( Samo wręczenie było „paranoją” panie Radny - bo... Co Krzysztof Krawczyk ma z Gnieznem?). Proszę państwa w kulturze określenie Mistrzu ma konkretne znaczenie i nie wolno go używać bezpodstawnie. Mistrzu można powiedzieć do np.: Jana Peszka, Henryka Mikołaja Góreckiego, Krzysztofa Pendereckiego, czy Wajdy, ale przepraszam w tym wypadku był to kompletny "blamaż"... Chyba, że było to wyrażenie potoczne, ale na budowach używa się formy "majster"...To było by jednak obraźliwe.

"Zaś potem" to powiem, że i oczywiście fanem KK nie jestem. Mam zaś szacunek odkąd Smolik ustawił go brzmieniowo. Jasne "Parostatek" itp. to Doda lat PRL. Jednak o ile sam "Mistrzu" pachnie jeszcze trochę kiczem wypadkowej "PRL-USA" aranże się bronią.
Koncert był całkiem przyzwoity, no poza Abba Ojcze i Barką...

"Ady na kóniec" Zapewniam, że za pieniądze, jakie poszły na KK można było mieć np. Chumbawambę i jeśli gnieźnian nie przyszłoby więcej, to przyjechaliby licznie ludzie z Polski - i wtedy moglibyśmy mówić o promocji. I faktycznie padł dobry pomysł może by tak, Kazik? Nie przepadam ideologicznie, ale...

Na Krawczyku było bardzo mało ludzi mojego pokolenia. Sprawa prosta, większość z nas wychowała się na Jarocinie, a nie na Opolu. Na Kaziku byłaby chyba cała "poroniona generacja".

Panie radny niech Pan nie szarżuje określeniami w stylu może ktoś by sam coś zrobił...Są ludzie, którzy robią, również rzeczy duże, ważne, nawet jeśli nie tak masowe...

Jasne marzy mi się koncert w Gnieźnie choćby...Massive Attack czy Orkiestry Amadeus...Chciałbym by na imieninach miasta grało Pogodno, Pustki...A już na pewno mogłoby zagrać Voo Voo i Trebunie Tutki (ludzi było by „tele samo”)Nie mniej nie grają. Ogólnie gdyby nie „Mistrzu” i „medal” to przecież był to przyzwoity festyn...
Można powiedzieć, że Miasto jak media publiczne powinno mieć jakąś misję...Misji nie ma. Koncert jednak był przyzwoity (jak na festyn). Krawczyk to Krawczyk i jeśli ktoś się spodziewa po nim spełnienia słów „Mistrzu” no to się łudził...Przyzwoity pop dla moich rodziców, choć oni słuchali Polan, Stana Borysa i Komedy...W gruncie, rzeczy żyjemy w mieście emerytów więc o co hałas?

PS Czyli „pomerdanie pojęć”
Panie Łukaszu, a może po prostu Łukaszu, przepraszam jak bardzo blisko byłeś z Riedlem? Bo ta fraternizacja mogłaby mu się nie spodobać...Rysiek - sugeruje, pewną zażyłość...Ale tu to się czepiam...
A propos ekranizacji Lśnienia - Kingowi bardzo się nie podobała ekranizacja Kubricka - może się zraził po telefonach Kubricka. Z poloniców trzeba zaznaczyć, że Kubrick w tym filmie wykorzystał muzyke Krzysztofa Pendereckiego. Kubrick tez pominął książkowe zakończenie i wyraźnie zasugerował, że bohater naszej opowieści był już w tym hotelu w latach dwudziestych podczas mordu w czasach gangstreskich... Przerażające studium rozwoju choroby umysłowej i to u piarza. Wielkie dzieło...
A Sam King - no cóż - wyprodukował własną wersję Lśnienia - telewizyjne straszydło... (uważajcie by się nie pomylić w wypożyczalniach - ta druga wersja - to własciwie czteroodcinkowy telewizyjny serial składający się dwóch płyt...

Winylowe płyty mają wzięcie
Łukasz Kamiński2007-02-23, ostatnia aktualizacja 2007-02-24 00:34
Płyta winylowa wraca do łask. Ruszyła właśnie seria reedycji klasycznych polskich płyt. Na początek "Astigmatic" Komedy i "Dziwny jest ten świat" Niemena

Fot. Albert Zawada / AG
Paweł Kot z antykwariatu muzycznego Muzant wśród kilkunastu tysięcy płyt winylowychDo pomysłu wznowienia wydawania płyt analogowych przez Polskie Nagrania Iwonę Thierry przekonały dwie rzeczy. Przede wszystkim sukces wydanego w zeszłym roku winylu Pendereckiego, ale też i rosnące zainteresowanie klasycznymi płytami polskiego jazzu i muzyki rozrywkowej. - Dwa lata temu Wojciech Karolak mówił mi z dumą, że jego płyty winylowe są zarówno samplowane przez młodych artystów, jak i na giełdach internetowych osiągają spore ceny, po kilkaset funtów. M.in. stąd właśnie wzięła się seria "Czarne perły" - mówi Iwona Thierry z Polskich Nagrań.

Pierwszą płytą w serii jest absolutny klasyk w skali światowej, najlepsza polska płyta jazzowa, czyli "Astigmatic" Krzysztofa Komedy. Kolejną miał być "Enigmatic" Niemena, ale ponieważ w tym roku wypada 40. rocznica wydania albumu "Dziwny jest ten świat", to właśnie jego reedycja ukaże się jako druga w serii (warto przypomnieć, że 1967 był jednym z najlepszych lat w dola muzyki rozrywkowej - ukazały się takie albumy, jak "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band" Beatlesów, debiutanckie płyty The Doors "The Doors", "Are You Experienced?" Jimiego Hendriksa, "The Piper at the Gates of Dawn" Pink Floyd czy "David Bowie" Davida Bowiego).

Wydany wtedy "Dziwny jest ten świat" był hitem, to był pierwszy album w historii polskiej muzyki, który uzyskał status "złotej płyty".

Złe czasy dla płyt winylowych nastały pod koniec lat 80. kiedy do Polski masowo napłynęły kompakty. Fani zaczynali od nowa kompletować swoje dyskografie - najlepiej sprzedawały się klasyczne pozycje, "The Wall" Pink Floyd czy "Koncerty Chińskie" Jarre'a. Na dziesięć lat winyle poszły w odstawkę. Pamiętali o nich jedynie melomani, kolekcjonerzy oraz didżeje - Teraz ludzie sprzedają swoje kompakty. Kupują płyty winylowe bo szukają dźwięku, jakiego nie ma na CD, czyli prawdziwego, naturalnego, nieoszukanego - mówi Paweł Kot z antykwariatu muzycznego Muzant na rogu Nowego Światu i Świętokrzyskiej. Polskie płyty, o które klienci najczęściej pytają, to Klan, Test czy płyty z serii Polish Jazz. Wśród kupujących są nie tylko polscy audiofile. - Przychodzą do nas ludzie z całego świata. Mamy np. klienta z Japonii, który raz na kwartał przyjeżdża do Polski na zakupy płytowe - opowiada Kot.

Najwierniejszych fanów winylu interesują tylko pierwsze wydania. Niezależnie od ceny. Np. jeden z maksisingli Niebiesko-Czarnych sprzedał się na Allegro za ponad 3 tys. zł!

"Astigmatic" i "Dziwny jest ten świat" to dopiero początek długiej kolekcji. Na winylach ukażą się też "Ewa Demarczyk śpiewa piosenki Zygmunta Koniecznego", "Novi Singers Sing Chopin", "Blues" Breakoutu, płyty SBB, Dżambli, Klanu, Trzech Koron, Dżemu. - Płyty ukazywać się będą co miesiąc, każda w nakładzie 500 egzemplarzy. Ale jeśli będzie większe zapotrzebowanie, to będą dodruki! Na razie tłoczymy je w Czechach, ale marzy mi się, żeby płyty można było produkować w Polsce - mówi Iwona Thierry.


To brzmi ciekawie,szczególnie,że zainteresowanie tym nosnikiem z ubiegłego wieku stale rosnie.Koneserzy triumfują Do moderatora-szukałem,czy był taki temat,ale nie znalazłem i podejrzewam,że dział nie ten,takze poscik pewnie pofrunie tam,gdzie jego bardziej odpowiednie miejsce -(GAZETĄ PL.-artykuł)

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • piotrrucki.htw.pl

  • © wojtekstoltny design by e-nordstrom