krzysztof mroz
wojtekstoltny

Siatkarze:
1.Mariusz Wlazły- najlepszy atakujący ( +bardzo silna zagrywka)
2. Łukasz Kadziewicz - Kadzia lubie za to , że jest zabawny i jednocześnie utalentowany
3. Krzysztof Ignaczak- Dla mnie nie ma lepszego libero na świecie od Krzyśka ^^
4. śp. Arkadiusz Gołaś [*] - Gdyby żył.., byłby teraz numerem 1 w naszej reprezentacji piłki siatkowej! ;((

Siatkarki :
1.Małgorzata Glinka- świetna zawodniczka , zawsze reprezentacja mogła na nią liczyć.. (szkoda że już nie będzie grała w kadrze ;/)
2. Agata Mróz- złoty człowiek- nie tylko na boisku.. [*] ;(
Siatkarka : Milena Rosner
Siatkarz : Krzysztof Wierzbowski (AZS Częstochowa)

PS. Kazdy moj atak jest z mysla o Arku Gołasiu i Agacie Mróz :* [*] Wy na zawsze w moim sercu .
Tradycja jest taka, że do władzy dochodzą przede wszystkim tzw. świętoszki, czyli tacy, którzy wprawdzie muszą się trochę uczyć rządzenia na początku, ale mają dobre serce.

Ono to właściwie ma decydować o klasie i osobowości rządzącego, dawać gwarancje najlepszych intencji, zapewniać skuteczność itp. Szczególnie wzruszające są takie okoliczności, gdy władza trafia w ręce przewodniej siły narodu – byłej PZPR w koszulce Prawa i Sprawiedliwości. Partii odnowy moralnej, Wówczas mówi się o realizacji historycznej i społecznej misji. O dekomunizacji. O solidarnym i tanim państwie.

Tak wzniośle i ślicznie jednak do końca być nie może, bo co rusz wychodzi na światło dzienne jakaś wpadka z udziałem nieskazitelnych. Aby za daleko w Polsce nie grzebać warto – znaki szczególne – przywołać senatora Tadeusza Lewandowskiego, który zanim uzyskał status pokrzywdzonego za dłubanie w styropianie, zdążył zaliczyć dziesięcioletni staż w PZPR. Nieraz można było śledzić niedolę jeleniogórskiego związkowca u boku komuchów w słynnej „Fampie” oraz sp-ni „Simet” i sp-ce „Kontakt”, czy jako wiceprezydenta czerwonej doliny w samorządzie II kadencji. Rączki wydaje się mieć zgrabne – mierny, bierny, ale wierny – jeleniogórski radny PiS Krzysztof Mróz, który w biurze poselsko-senatorskim (podobnie jak onegdaj Lucky Luck – Andrzej Pawluszek) służy za „niszczarkę” cudzych podań. Sobie jednak mimo młodego wieku zdążył załatwić niezłe apanaże w kilku radach nadzorczych. Zainkasował w ciągu roku z pięciu źródeł blisko 60 tys. zł. Faktycznie rewolucja moralna. O kompetencjach, a raczej próżności lokalnego lidera PiS Ireneusza Łojka, który tylko dzięki szyldowi partyjnemu zdobył parę głosów jako kandydat na prezydenta miasta Jeleniej Góry i który z tej też tylko kalkulacji politycznej mierzy na zastępcę P.Obrębalskiego – nie warto rozmawiać. O innych „leszczach” (co wygryźli z pierwszego miejsca na liście wyborczej Wiesława Sufletę) nadających się jeszcze raczej do przedszkola już nie wspomnę. O solidaryzmie, aktywności społecznej i o płaceniu składek członkowskich przypomniał sobie tuż przed wyborami również czwarty radny PiS Józef Zabrzański. Radny powiatowy Eugeniusz Kleśta też chyba łyknął funkcję przewodniczącego rady nadzorczej „Wodnika” tylko po znajomości, dla synekurek i kamuflażu. Nie znany jest bowiem nadal protokół pokontrolny Urzędu Kontroli Skarbowej z Legnicy (z wiarygodnych źródeł wiemy, że na razie zapłacono ok. 250 tys. zł kar z tytułu zaległych opłat środowiskowych) i tuszowana jest sprawa pewnej maszyny kupionej przed laty do hydroforni za blisko sto tysięcy złotych, stojącej bezczynnie w dyspozytorni „Wodnika”.

Głośno się zrobiło o kilku prominentnych ministrach, bo mieli oni zbyt asertywne zdanie, aby niektóre ławy rządowe były dla nich najwłaściwszym miejscem. To, co się dzieje w różnych instytucjach ścigania przechodzi ludzkie pojęcie. Wendetta oraz ustawianie ludzi według klucza historycznego i służalczości nie wróży dobrze partiokracji na przyszłość.

Z takiego rozwoju sytuacji można wysnuć wniosek brzmiący: uczenie się rządzenia często „otłuszcza serce”... i psuje reputację pierwszych sekretarzy.

http://grzegorz-niedzwiecki.blog.onet.pl/



Już dla Arystotelesa (ur.384r p.n.e.) – jak w ogóle dla Greków – oczywiste było, że każda osoba jest także członkiem jakiejś grupy: rodziny, wspólnoty gminy, państwa. Nie istnieje człowiek, którego życie polegałoby tylko i wyłącznie na czystym myśleniu. O naszej osobowości decyduje w jakiejś części grupa – lub grupy – do której należymy. To dlatego pomyślność wspólnoty jest daleko ważniejsza od pomyślności któregokolwiek z jej członków. „I dla jednostki bowiem miłą jest rzeczą dopięcie celu, ale piękniejszą i bardziej boską – dla narodu i dla państwa”. Oto główna przyczyna, dla której Arystoteles zaleca studiowanie etyki politykom, ci bowiem zadbać mają o to, aby żyć szczęśliwie mogli wszyscy członkowie społeczności, nie zaś tylko niektórzy z nich.

Socjolog



http://www.ropoiwzk.com/gorace%20tematy ... %20PiS.htm
876 - Rogowiec (Góry Suche)

Opóźnienia sięgające dwóch godzin, zamknięte trasy i pociągi kursujące wahadłowo. To efekt pękających szyn. Kolej zmaga się z mrozem i przygotowuje na kolejne awarie, bo w nocy mróz ma sięgnąć 20 kresek poniżej zera. Tylko dziś szyny pękły w 48 miejscach. Głównie na północy - w Pomorskim i Kujawsko-Pomorskim - podaje RMF FM. Krzysztof Łańcucki z Polskich Linii Kolejowych podaje, że doszło do opóźnień ok. 160 pociągów.

Do najbardziej dotkliwej awarii doszło w okolicach Gdańska. Tam w dwóch miejscach pękły szyny, co zakłóciło na kilkadziesiąt minut ruch pociągów dalekobieżnych, a trójmiejska SKM musiała kursować wahadłowo.

Jak mówi Krzysztof Łańcucki z Polskich Linii Kolejowych, takich przypadków będzie więcej. Stal szynowa nie wytrzymuje naprężeń w tak niskich temperaturach. Dlatego tej nocy w gotowości mają być wszystkie kolejowe ekipy remontowe.

za: www.wp.pl

Radny PiS nie chce patrona, bo ten był gejem
Jacek Harłukowicz
2008-11-22

 
Jeleniogórski radny PiS Krzysztof Mróz nie chce, by jedna z ulic w mieście nosiła imię Tadeusza Stecia, znawcy i popularyzatora Sudetów Zachodnich. Dlaczego się tak upiera? Bo Steć był homoseksualistą i nieobyczajnie się prowadził.

Steć to sudecki przewodnik, krajoznawca i twórca schroniska PTTK "Szwajcarka". Sprawę sporu o uhonorowanie jego imieniem jednej z jeleniogórskich ulic opisał portal nj24.pl.

Na piątkowym posiedzeniu komisji statutowej jej przewodniczący Krzysztof Mróz oświadczył: - Był homoseksualistą i nieobyczajnie się prowadził, dlatego nie będziemy rozpatrywać tej kandydatury.

W rozmowie z "Gazetą" nie był aż tak dosłowny, ale nie ukrywa, co mu się w kandydacie nie podoba: - Jeśli chodzi o jego działalność, to jestem jak najbardziej za. Faktem są jednak rozliczne kontrowersje związane z pewną delikatną sferą obyczajową. Stąd moje wątpliwości. A dzisiaj po prostu nie było czasu, by zająć się tą sprawą.

Inni członkowie komisji przekonują jednak, że to nie brak czasu stanął na przeszkodzie rozpatrzenia kandydatury Stecia. Tym bardziej, że Mróz znalazł go akurat tyle, by przedstawić komisji dwie inne kandydatury na patronów swojego autorstwa: kardynała Bolesława Kominka i byłego proboszcza jeleniogórskiej parafii pw. Erazma i Pankracego ks. Dominika Kostiala.

Miłosz Sajnog z klubu Wspólne Miasto: - O rozpatrzenie najpierw wniosku dotyczącego Stecia wystąpił Jerzy Pleskot z LiD. Wtedy doszło do utarczki słownej: przewodniczący stwierdził, że to osoba niegodna i wszyscy powinniśmy wiedzieć, "jak się prowadził". Wypomniał jego homoseksualizm, po czym stwierdził, że wniosek nie będzie rozpatrywany i po prostu zakończył posiedzenie komisji.

Pleskot: - Jego słowa trudno nawet komentować. Młody jest, nie czuje jeszcze tematu. Ale argumentacja o homoseksualizmie kandydata wywołała zażenowanie u innych radnych.

Niezrzeszona radna Zofia Czernow zapewnia, że uchwała o uhonorowaniu Stecia przejdzie, czy się to Mrozowi podoba, czy nie. Sęk w tym, że nie wiadomo, kiedy. Wniosek w tej sprawie zgłoszono jeszcze w poprzedniej kadencji samorządu, a wczorajsze posiedzenie komisji było już czwartym, podczas którego radnym nie udało się zająć sprawą. I nie ma żadnych gwarancji, że uda się to na następnych posiedzeniach. - Wszystkie komisje kończą obecnie swoje prace merytoryczne i do 8 grudnia będziemy zajmować się tylko i wyłącznie przyszłorocznym budżetem - mówi Mróz.

Pleskot się dziwi: - To jakieś nieporozumienie albo wyraz złej woli. Bo co ma komisja statutowa do budżetu?

Zachowaniem radnego PiS oburzeni są nie tylko członkowie komisji, której przewodniczy.

- W poniedziałek wysłucham relacji wszystkich uczestników tego sporu i wtedy zastanowię się, co zrobić z tą sprawą - deklaruje przewodniczący jeleniogórskiej Rady Miejskiej Hubert Papaj.

Sam jednak przyznaje, że ani rada, ani on sam nie mają instrumentów, by ukarać, czy nawet upomnieć radnego za jego wypowiedzi.

Komentarz: Czujność rewolucyjna

Radny Mróz wie, co robi. Musi być czujny. Wystarczyła nieodpowiedzialna decyzja jego poprzedników, a patronem jednej z ulic w Jeleniej Górze został kompozytor Karol Szymanowski, który za Mroza na pewno by nie przeszedł.

Jeśli jednak radny się zaprze, a pozostali radni ulegną jego homofobicznej presji, o Jeleniej Górze znowu będzie głośno - jak niedawno, gdy jedną z atrakcji obchodów 900-lecia miasta miało być palenie czarownic.
źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław


Radny PiS nie chce patrona, bo ten był gejem
Jacek Harłukowicz
2008-11-22

Jeleniogórski radny PiS Krzysztof Mróz nie chce, by jedna z ulic w mieście nosiła imię Tadeusza Stecia, znawcy i popularyzatora Sudetów Zachodnich. Dlaczego się tak upiera? Bo Steć był homoseksualistą i nieobyczajnie się prowadził.

Steć to sudecki przewodnik, krajoznawca i twórca schroniska PTTK "Szwajcarka". Sprawę sporu o uhonorowanie jego imieniem jednej z jeleniogórskich ulic opisał portal nj24.pl.

Na piątkowym posiedzeniu komisji statutowej jej przewodniczący Krzysztof Mróz oświadczył: - Był homoseksualistą i nieobyczajnie się prowadził, dlatego nie będziemy rozpatrywać tej kandydatury.

W rozmowie z "Gazetą" nie był aż tak dosłowny, ale nie ukrywa, co mu się w kandydacie nie podoba: - Jeśli chodzi o jego działalność, to jestem jak najbardziej za. Faktem są jednak rozliczne kontrowersje związane z pewną delikatną sferą obyczajową. Stąd moje wątpliwości. A dzisiaj po prostu nie było czasu, by zająć się tą sprawą.

Inni członkowie komisji przekonują jednak, że to nie brak czasu stanął na przeszkodzie rozpatrzenia kandydatury Stecia. Tym bardziej, że Mróz znalazł go akurat tyle, by przedstawić komisji dwie inne kandydatury na patronów swojego autorstwa: kardynała Bolesława Kominka i byłego proboszcza jeleniogórskiej parafii pw. Erazma i Pankracego ks. Dominika Kostiala.

Miłosz Sajnog z klubu Wspólne Miasto: - O rozpatrzenie najpierw wniosku dotyczącego Stecia wystąpił Jerzy Pleskot z LiD. Wtedy doszło do utarczki słownej: przewodniczący stwierdził, że to osoba niegodna i wszyscy powinniśmy wiedzieć, "jak się prowadził". Wypomniał jego homoseksualizm, po czym stwierdził, że wniosek nie będzie rozpatrywany i po prostu zakończył posiedzenie komisji.

Pleskot: - Jego słowa trudno nawet komentować. Młody jest, nie czuje jeszcze tematu. Ale argumentacja o homoseksualizmie kandydata wywołała zażenowanie u innych radnych.

Niezrzeszona radna Zofia Czernow zapewnia, że uchwała o uhonorowaniu Stecia przejdzie, czy się to Mrozowi podoba, czy nie. Sęk w tym, że nie wiadomo, kiedy. Wniosek w tej sprawie zgłoszono jeszcze w poprzedniej kadencji samorządu, a wczorajsze posiedzenie komisji było już czwartym, podczas którego radnym nie udało się zająć sprawą. I nie ma żadnych gwarancji, że uda się to na następnych posiedzeniach. - Wszystkie komisje kończą obecnie swoje prace merytoryczne i do 8 grudnia będziemy zajmować się tylko i wyłącznie przyszłorocznym budżetem - mówi Mróz.

Pleskot się dziwi: - To jakieś nieporozumienie albo wyraz złej woli. Bo co ma komisja statutowa do budżetu?

Zachowaniem radnego PiS oburzeni są nie tylko członkowie komisji, której przewodniczy.

- W poniedziałek wysłucham relacji wszystkich uczestników tego sporu i wtedy zastanowię się, co zrobić z tą sprawą - deklaruje przewodniczący jeleniogórskiej Rady Miejskiej Hubert Papaj.

Sam jednak przyznaje, że ani rada, ani on sam nie mają instrumentów, by ukarać, czy nawet upomnieć radnego za jego wypowiedzi.

Komentarz: Czujność rewolucyjna

Radny Mróz wie, co robi. Musi być czujny. Wystarczyła nieodpowiedzialna decyzja jego poprzedników, a patronem jednej z ulic w Jeleniej Górze został kompozytor Karol Szymanowski, który za Mroza na pewno by nie przeszedł.

Jeśli jednak radny się zaprze, a pozostali radni ulegną jego homofobicznej presji, o Jeleniej Górze znowu będzie głośno - jak niedawno, gdy jedną z atrakcji obchodów 900-lecia miasta miało być palenie czarownic.


Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław =>
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,75495,5976589,Radny_PiS_nie_chce_patrona__bo_ten_byl_gejem.html
Rozbierają legendę Stadionu Śląskiego
Paweł Czado2008-09-10, ostatnia aktualizacja 2008-09-10 16:45



Robotnicy, którzy kilkadziesiąt metrów nad ziemią tną żelazo, czują się jak gwiazdy filmowe. Interesują się nimi dziennikarze prasy, radia i telewizji. Nie może być inaczej, bo rozbierają symbol.

Rozpoczęła się rozbiórka wieży dyspozytorskiej na Stadionie Śląskim. Jeszcze niedawno miała dziewięć kondygnacji i 29 metrów wysokości. Zbudowana w 1962 roku, jest młodsza od stadionu o sześć lat. To pod nią podczas meczów reprezentacji Kazimierza Górskiego emocjonował się komentator Jan Ciszewski. To z niej włączano stadionowe jupitery, stałe miejsce miał w niej spiker. Do 26 września ma nie być po niej śladu.

Przy mojej ulubionej wieży byłem w środę rano. Gigantyczny 160-tonowy dźwig podnosi i spuszcza wielki kontener, do którego pracujący na najwyższej kondygnacji robotnicy wrzucają pocięty złom i gruz. Wokół rozlega się huk młotów pneumatycznych. - Trochę byliśmy zaskoczeni, bo górny poziom dachu miał aż 65 cm grubości. Potężna konstrukcja - dziwi się Krzysztof Mróz, koordynator robót.

Przy rozbiórce niespodzianki. Z dawno nieużywanej starej instalacji trysnęła w środę woda. - Popękały rury, które i tak trzeba było wyciąć. Nic wielkiego się nie stało - uspokaja Marek Szczerbowski, dyrektor stadionu, patrząc z zakłopotaniem na pochlapane błotem nogawki eleganckiego garnituru. Kiedy dowiedział się o awarii, pognał pod wieżę. Odetchnął z ulgą, gdy okazało się, że to nic groźnego. Zaraz potem otwierał konferencję "Współpraca policji, organów administracji i społeczności lokalnych w zapewnieniu bezpieczeństwa na imprezach masowych - Euro 2012".

Cóż, kłopoty z wodą są wpisane w historię Śląskiego. W latach 50. podczas budowy utrapieniem były pojawiające się wody gruntowe. W pewnym momencie jądro stadionu, pozbawione podczas prac budowlanych odpływu, zamieniło się w bajoro o trzymetrowej głębokości, bo nie było kolektora. Wypompowanie wody trwało pięć dni. Innym razem robotnicy przeżyli szok, kiedy już pod koniec budowy w sektorze 36 trysnęło tajemnicze źródełko! Okazało się, że to zasypane w tym miejscu dwa lata wcześniej zwały śniegu...

Koszt rozbiórki to ponad pół miliona złotych. Roboty prowadzą firmy KBS Diament Serwis z Psar oraz Buskopol z Buska. Do środy robotnicy zdemontowali dach wieży, teraz czas na kolejne piętra. - Przewiduję, że rozbiórka jednej kondygnacji zajmie nam półtora dnia, najwyżej dwa - mówi Mróz. - To nie jest dla nas jakaś nadzwyczajna praca. Robót rozbiórkowych wykonaliśmy mnóstwo, ale to na pewno najsławniejszy budynek, z jakim mieliśmy do czynienia. Chłopcy nie są przyzwyczajeni do tego, że filmuje ich kilka telewizji, przychodzą dziennikarze z gazet - śmieje się Mróz.

Robotnicy muszą się spieszyć, bo 11 października odbędzie się w Chorzowie prestiżowy mecz z Czechami w eliminacjach mistrzostw świata. Na razie Szczerbowski cieszy się, że nowa trawa się przyjęła - murawa jest w fantastycznym stanie, równiutka jak stół bilardowy. Na 30 września przewidziano spotkanie z policją, która oceni, czy Śląski z miejscem po zdemontowanej wieży jest bezpieczny. A co po meczu? Śląski walczy o Euro 2012, więc w miejscu wieży powstanie nowoczesna trybuna. Rozpoczęcie prac przy jej budowie przewidziano na czerwiec 2009 roku. Śląski ma być ostatecznie gotowy najpóźniej 29 kwietnia 2011 roku.

PS Jedni rozbierają, inni wręcz odwrotnie. Piotrowi Gaworowi z firmy Atem, zajmującej się budową stacji bazowych dla telefonii komórkowej, przeszkadzam w wyliczeniach. - Nie będzie wieży, a przecież musimy się postarać, żeby się podczas meczu z Czechami kibice mogli zadzwonić do domu, żeby powiedzieć o strzelonej przez Polaków bramce - uśmiecha się Gawor i wraca do roboty. Musi wyliczyć, gdzie postawić nowy maszt.




Zimowe kursy zabytkowej kolejki wąskotorowej cieszą się sporą popularnością
wczoraj
Zimowe przejażdżki kolejką wąskotorową z Bytomia do Tarnowskich Gór cieszą się zaskakującą popularnością. W niedzielę odbył się drugi taki kurs w tym sezonie. Pasażerowie mogli też zwiedzić kopalnię srebra, gdzie na trasie podziemnych wycieczek spotkali legendarnego skarbnika.

Pierwszy zimowy kurs, najstarszej na świecie funkcjonującej kolejki wąskotorowej z 1853 roku, odbył się w tym sezonie 2 grudnia. Wtedy na stację w Bytomiu przyszło ok. 140 osób. Ledwo mieścili się w dwóch ogrzewanych wagonach. W niedzielę amatorów jazdy po wąskim torze było ponad 60. - Jest lekki mróz, no i święta się zbliżają. Możliwe, że z tych powodów część osób zrezygnowało - powiedział Bartosz Uryga ze stowarzyszenia Górnośląskie Koleje Wąskotorowe. Ci, którzy zdecydowali się na przejażdżkę nie żałowali. - Kolejką już miałem okazję jechać, ale latem. Zimowe kursy to bardzo dobry pomysł, chociaż myślałem, że pojedzie z nami więcej osób. Zebrali się tutaj chyba przede wszystkim ludzie trochę "skrzywieni" na punkcie kolei. Warto powalczyć też o inne osoby. Przydałaby się chyba lepsza promocja - komentował Tomasz Idczak z Rudy Śląskiej.

Na trasie znajdują się dwie atrakcje turystyczne naszego regionu: Dolomity Sportowa Dolina i Kopalnia Zabytkowa. Obie instytucje przygotowały specjalne atrakcje. Większośś pasażerów dojechało do kopalni. W ramach standardowej wycieczki po tarnogórskich podziemiach zorganizowano także spotkanie ze Skarbnikiem. Wcielił się w niego przewodnik Marian Lysik. Z niskich i ciemnych chodników wyłonił niczym duch. Dzieci były wyraźnie zaskoczone. - A czy ty skarbniku jesteś prawdziwy? - pytały. Zaskoczenia nie kryli także dorośli. - Ten pomysł ze skarbnikiem to rewelacja. Tarnogórska kopalnia srebra różni się od tych węglowych, które można zwiedzać. W zabrzańskich podziemiach można dotknąć sprzętu górniczego, a nawet przejechać się maszynami. Tam jest wszystko namacalne. Tutaj atrakcją jest to co się widzi i słyszy. To działa na wyobraźnie - uważa Grzegorz Skóra z Bojszowa koło Gliwic.

Kolejny zimowy kurs kolejki do DSD i kopalni już w połowie stycznia.

Krzysztof Szendzielorz - POLSKA Dziennik Zachodni
Bogdan Hołownia (ur. 3 października 1957 w Toruniu) – polski pianista jazzowy.

Z wykształcenia ekonomista, zanim poświęcił się muzyce grał również w szachy w klubie przy Młodzieżowym Domu Kultury w Toruniu (posiada I kategorię szachową[1], w roku 2002 zdobył w Ciechocinku tytuł wicemistrza województwa kujawsko-pomorskiego w szachach błyskawicznych[2]). Początkowo współpracował z Janem Ptaszynem Wróblewskim podczas warsztatów jazzowych w Chodzieży.

Od 1990 studiował grę na fortepianie w Berklee. W marcu 2001 otrzymał nagrodę Fryderyk w kategorii "Jazzowy Album Roku za solową płytę fortepianową Don't Ask Why - piano solo. Został również laureatem Grand Prix Jazz "Melomani" za 2002 rok w kategorii artysta roku . Współpracuje regularnie z takimi muzykami jak Janusz Muniak, Adam Kawończyk, Janusz Kozłowski, Marcin Jahr, Krzysztof Mróz, Bronek Harasiuk, Kazimierz Jonkisz i Józef Eliasz.

Jest akompaniatorem wokalistek jazzowych, pedagogiem, wykładowcą. Od kilkunastu lat akompaniuje uczestnikom warsztatów jazzowych w Puławach.


Dla mnie najlepszy pianista jazzowy w kraju. Zaczął naukę gry na fortepianie coś koło 20tego roku życia. Nie ma co się załamywać, trzeba grać i tyle. Liczy się przekaz a nie wiek nauczania. Jeden jest na tyle dorosły by pojąć muzykę w wieku 15 lat, inny w wieku 20tu paru. Technika to odpowiednie ułożenie ręki, sama przyjdzie jeśli pozycja ręki będzie na tyle swobodna by palce mogły grać szybko. Wyćwiczenie nut to kwestia krótkiej intensywnej pracy, potem oczywiście systematycznie w miarę powtarzanej.

Potem to czy ktoś jest wielkim pianistom ( czytaj poważanym ) zależy tylko od tego czy ma swój własny niepowtarzalny styl, bo tylko tacy ( np. Bogdan Hołownia ) są według mnie "Wielcy" Powielacze kogoś ... odpadają

Muzyka to troszkę sport, ćwiczenia, treningi i dużo skupienia, ale przede wszystkim miłość. Jeśli się zakochasz, nie ma rzeczy niemożliwych ( Jak z kobitom czy na odwrót )

Głowa do góry!!!!
Jazda w żółwim tempie

Cierpliwość pasażerów dojeżdżających do pracy czy szkoły pociągami relacji Rybnik – Katowice jest wystawiona na ciężką próbę. Z powodu remontu torowiska podróż z Rybnika do Katowic nieraz trwa trzy godziny! A jeszcze niedawno ludzie psioczyli, że jest fatalnie, bo z Rybnika do Katowic i odwrotnie jechało się ponad półtorej godziny.

Powodem był katastrofalny stan torów zwłaszcza na odcinku Orzesze – Jaśkowice – Czerwionka-Leszczyny, gdzie pociągi poruszały się z „zawrotną” wręcz prędkością 20-30 km/godz. Ostatecznie po latach udręki kolej znalazła pieniądze i zabrała się za remont. Jak tłumaczy Włodzimierz Leski, rzecznik katowickiego oddziału Polskich Linii Kolejowych, chodzi o zwiększenie prędkości pociągów, a tym samym skrócenie czasu podróży. – Wymiana kilometra torów to koszt 1,5 mln zł. Pieniądze pochodzą z tzw. funduszu kolejowego. Na odcinku liczącym 9,3 km wymienimy szyny, siedem rozjazdów, wykonamy nową podbudowę torów oraz odnowimy pobocze. Po zakończeniu remontu dopuszczalna prędkość pociągu wzrośnie do 90 km/godz., a więc będzie znacznie większa – wylicza Leski. Im dłużej, tym gorzej Roboty na wspomnianym odcinku zaczęły się 16 października. Pociągi pospieszne z Katowic do naszego regionu skierowano objazdami, w przypadku pozostałych połączeń podstawiono autobusy. Teraz zatem, żeby dojechać np. z Katowic do Rybnika, trzeba przesiadać się co najmniej dwa razy. W Orzeszu do autobusu, w Leszczynach do pociągu. Po drodze autobusy zatrzymują się na stacjach PKP i zabierają pasażerów, więc jazda trwa. Krzysztof Mróz mieszka w Rybniku, studiuje na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. – Jak się zaczął remont, to jeszcze jako tako było. Ale im dłużej, tym gorzej. Np. w środę, 18 października, wracałem z uczelni ponad 3,5 godziny. Owszem, można tak wytrzymać przez parę dni, ale nie cały tydzień – stwierdza stanowczo chłopak. Inni pasażerowie też są zdesperowani. – Z Mikołowa do Rybnika jechałem 2,5 godziny, z paroma przesiadkami. Według mnie PKP nie za bardzo poradziły sobie ze zorganizowaniem tej komunikacji zastępczej – utyskuje jeden z mężczyzn. Ewelina Pawłowska studiuje na Akademii Ekonomicznej w Katowicach. – Żeby na czas dojechać na uczelnię, muszę wyjść z domu dwie godziny wcześniej niż do tej pory. Wyjeżdżam na uczelnię, jak jest jeszcze ciemno, a wracam, kiedy już jest ciemno, bo późnym wieczorem. Ostatnio w Orzeszu nie wszyscy zmieścili się do autobusu. Trzeba było czekać na następny. Obawiam się, że długo tak nie pociągnę, bo muszę jeździć codziennie – tłumaczy Ewelina.



Iwona Tomaszewska nieczęsto jeździ pociągami, choć pracuje w Katowicach. Z reguły używa samochodu. Ale ostatnio mąż pojechał autem na ważne spotkanie, więc ona wybrała się do Katowic pociągiem. Nie wiedziała o żadnych zmianach. Nikt nie powiedział Kupiła bilet, dojechała do Leszczyn i okazało się, że to koniec trasy, choć nikt nie raczył nawet poinformować jej o objazdach i przesiadkach. – Musiałam wysiadać i pędzić na autobus, no i spóźniłam się do pracy. Dobrze, że mam wyrozumiałego szefa – opowiada. Nie mniej rozeźlony jest Adam Kondziołka z Rybnika, bo, jak mówi, na stacji PKP nikt nic nie wie. Odsyłali go od okienka do okienka. W końcu zapytał, kiedy przestaną go przeganiać po całym dworcu i udzielą mu jakichś konkretnych informacji. Jedna z pań w okienku oznajmiła mu wtedy ze stoickim spokojem, że wszystko jest na stronie internetowej PKP. – To już był cios poniżej pasa, bo skąd miałem wziąć na dworcu komputer? Wychodzi na to, że trzeba było biec do sklepu i kupić laptopa, tylko gdzie go podłączyć? – pyta pan Adam. Dodaje, że po półgodzinie biegania po dworcu natrafił w końcu na jakieś kartki w poczekalni. – Okazało się, że były to wydruki z rozkładami jazdy i objazdami. Niestety, napisane takim maczkiem, że trzeba by mieć lornetkę lub lupę, żeby to przeczytać. O zrozumieniu to już w ogóle nie wspomnę – narzeka mężczyzna. Rzecznik PKP tłumaczy, że w czasie remontu będą utrudnienia w dojazdach, bo to normalne. To przecież nie jest jakaś łatanina, ale generalny remont jednotorowego odcinka. Przez lata ludzie narzekali na tempo jazdy, ale już wkrótce wszystko się zmieni. – Zorganizowaliśmy komunikację autobusową, bo na remontowanym odcinku wcale nie ma torów. Na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Roboty powinny więc zakończyć się 9 grudnia. Niestety do tego czasu pasażerowie muszą się uzbroić w cierpliwość – tłumaczy Włodzimierz Leski. Tekst i zdjęcie: MAŁGORZATA SARAPKIEWICZ

Źródło: Tygodnik Regionalny Nowiny.
Pan Krzysztof Mróz jest ok:) to bardzo dobry lutnik. Instrumenty od niego kosztują 8.000zł ale nie wiem jak z brzmieniem. On teraz tylko na zamówienie w polsce robi bo tak to głównie za granicę z tego co kiedyś tato z nim gadał.
Krzysztof Mróz, urzęduje na Leśnicy
już on się będzie bawił w wycenę
Tadziu, troszeczkę smutno, że lider "FlySport" taki wynik, oj smutno.
Pierwsze zawody i pierwsze klasyfikacje, jak czegoś nie pomieszałem to pierwsza 80-ka jest taka:

1 Trzaskoś Artur Krosno 40 39 37 116
2 Kręcigłowa Dariusz Słupia 38 37 40 115
3 Gołofit Grzegorz Scierra Lublin 39 39 28 106
4 Konieczny Piotr Krosno 31 39 32 102
5 Darżynkiewicz Bartło. Rzeszów 34 38 26 98
6 Leszczyk Piotr Nadnotecki Piła 16 40 40 96
7 Szczygieł Artur Nowy Sącz 20 37 39 96
8 Baliszewski Mariusz Neptun 34 22 34 90
9 Baklarz Ryszard WKS B.Biała 21 27 40 88
10 Buśkiewicz Zbigniew Słupia 40 36 12 88
11 Ficek Wiesław Thymallus Opole 36 32 17 85
12 Wieczorek Tomasz Wrocław 11 37 36 84
13 Janik Jan Krosno 19 34 30 83
14 Wróbel Piotr Kraków Myślenice 30 40 13 83
15 Sojka Zbigniew Rzeszów 36 28 19 83
16 Szymala Kazimierz Skoczów 22 30 30 82
17 Janas Bogdani Jelenia Góra 29 23 29 81
18 Telesz Wojciech Krosno 28 29 23 80
19 Łukasik Łukasz Wrocław 31 26 22 79
20 Borowiec Wacław Krosno 5 36 38 79
21 Szlachetka Mariusz Myślenice 38 33 7 78
22 Nieckuła Marek WKS Katowice 35 3 38 76
23 Rapiej Bartosz Sansport Dynów 19 36 20 75
24 Tobiasz Robert WKS Krosno 28 38 8 74
25 Marek Artur Syrena B.Biała 25 10 39 74
26 Zieleniak Piotr Scierra Lublin 24 12 36 72
27 Skoczyk Tomasz Piła 23 16 33 72
28 Grabowski Jacek Słupia Słupsk 38 32 70
29 Woźny Robert Krosno 20 21 29 70
30 Znaniec Jan WKS Dunajec 15 22 32 69
31 Lowas Dominik Nowa Huta 32 25 12 69
32 Urbanik Edward Krosno 33 34 67
33 Smagoń Andrzej Pilsko Jeleśnia 33 34 67
34 Herman Grzegorz Katowice 10 25 31 66
35 Skrzypek Grzegorz Rzeszów 20 7 39 66
36 Gawlik Zbigniew Alexandra Nysa 35 31 66
37 Burda Lucjan Krosno 37 26 63
38 Ostafin Łukasz Myslenice 33 30 63
39 Polakowski Wincenty Neptun 26 22 14 62
40 Waniewski Marek Rzeszów 35 27 62
41 Armatys Piotr Mszanka 29 33 62
42 Zasadzki Zbigniew Kleparz 34 28 62
43 Bąk Ryszard Scierra Lublin 17 18 26 61
44 Wojtaszek Grzegorz Krosno 25 35 60
45 Ostruszka Krzysztof Maków 30 30 60
46 Biernat Krzysztof Katowice 29 30 59
47 Wiśniewski Jerzy Wrocław 23 36 59
48 Czajka Mirosław Nowa Huta 32 27 59
49 Gerula Grzegorz Dynów 21 36 57
50 Podgórny Adam Alexandra 39 17 56
51 Wąs Wojciech Kraków 31 25 56
52 Bogdan Antoni N Sącz 38 18 56
53 Mozdyniewicz Marianc N Sącz 31 24 55
54 Miszuk Roman Wałbrzych 18 37 55
55 Cieślik Ryszard Krosno 13 40 53
56 Ciemny Marek Jelenia Góra 25 28 53
57 Marchewka Piotr Krosno 37 14 51
58 Cimała AnatolSyrena B Biała 22 29 51
59 Szepieniec Wojciech Krosno 13 38 51
60 Pszczółkowski Piotr Sensas 5 35 10 50
61 Dziadura Mieczysław Katowice 27 23 50
62 Zyzik Robert Częstochowa 27 22 49
63 Matusiak Arkadiusz NEPTUN 34 15 49
64 WaligóraTomasz Soła 39 9 48
65 Janik Krystian Skoczów 14 34 48
66 Walczyk Marek Krosno 24 24 48
67 Skałuba Sławomir Scierra Lublin 32 15 47
68 Litwin Adam Alexandra Nysa 23 24 47
69 Adamów Jan Wałbrzych 12 35 47
70 Kowalski Marek Mszanka 19 27 46
71 Grzywa Rafał W.Górka 12 33 45
72 Błaszczak Gerard Poznań 20 25 45
73 Kubacki Adam Słupia 16 28 44
74 Zawada Andrzej W Górka 13 31 44
75 Wenit Józef Pieniny 37 7 44
76 Pająk Maciej Dunajec 19 25 44
77 Mróz Krzysztof Katowice 22 14 7 43
78 Krawiecki Marek Warszawa 26 16 42
79 Straszkiewicz Zbigniew Krosno 24 18 42
80 Rakowski Dariusz Skoczów 8 33 41

za błedy przepraszam, Bodziasty napewno mnie poprawi.

jak donosi NJ24 Jeleniogórski magistrat chce kupić nowy samochód służbowy. W projekcie budżetu zarezerwowano na ten cel 100 tysięcy złotych. Niespełna sześcioletnia skoda Superb, której obecnie używa prezydent, jego zastępcy i czasem inni urzędnicy, ma już na liczniku ponad 230 tysięcy kilometrów i - jak przekonują władze miasta – jej eksploatacja staje się coraz droższa.

Urząd miasta kupił skodę za niespełna 80 tysięcy złotych. I poprzednie i obecne władze miasta przekonują, że jeleniogórski magistrat obsługuje tylko jeden samochód służbowy, więc powinno to być auto dobrej klasy.

Na ostatniej sesji rady miejskiej w grudniu, radny Krzysztof Mróz z PiS-u przekonywał, że w obliczu kryzysu finansowego, taki wydatek z budżetu miasta nie jest celowy, a skoda mogłaby pojeździć jeszcze rok lub dwa. Ostatecznie jednak zarezerwowana na kupno nowego samochodu kwota pozostała w projekcie budżetu.



W każdym mieście prezydent powinien jeździć fajnym autem - teraz mają do dyspozycji ok 100tys to i tak niczego fajnego nie kupią. Skoro ma to być auto reprezentacyjne - zastanawiam się ile osób będzie nas reprezentowało :) do takiej Skody pakuje się 3 urzędników - nie wiem czy mają kierowce etatowego czy sami siebie wożą. Może czas pomyśleć o czymś większym? jakiś bus :)

Biorąc pod uwagę fakt, że jedynym sukcesem Prezydenta jest lodowisko, to nie jestem przekonany co do auta.

Może nie bus, a osinobus?

Jeleniogórski magistrat chce kupić nowy samochód służbowy. W projekcie budżetu zarezerwowano na ten cel 100 tysięcy złotych. Niespełna sześcioletnia skoda Superb, której obecnie używa prezydent, jego zastępcy i czasem inni urzędnicy, ma już na liczniku ponad 230 tysięcy kilometrów i - jak przekonują władze miasta – jej eksploatacja staje się coraz droższa.

Urząd miasta kupił skodę za niespełna 80 tysięcy złotych. I poprzednie i obecne władze miasta przekonują, że jeleniogórski magistrat obsługuje tylko jeden samochód służbowy, więc powinno to być auto dobrej klasy.

Na ostatniej sesji rady miejskiej w grudniu, radny Krzysztof Mróz z PiS-u przekonywał, że w obliczu kryzysu finansowego, taki wydatek z budżetu miasta nie jest celowy, a skoda mogłaby pojeździć jeszcze rok lub dwa. Ostatecznie jednak zarezerwowana na kupno nowego samochodu kwota pozostała w projekcie budżetu.



W każdym mieście prezydent powinien jeździć fajnym autem - teraz mają do dyspozycji ok 100tys to i tak niczego fajnego nie kupią. Skoro ma to być auto reprezentacyjne - zastanawiam się ile osób będzie nas reprezentowało :) do takiej Skody pakuje się 3 urzędników - nie wiem czy mają kierowce etatowego czy sami siebie wożą. Może czas pomyśleć o czymś większym? jakiś bus :)

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • piotrrucki.htw.pl

  • © wojtekstoltny design by e-nordstrom