wojtekstoltny | ||||||
Topola, wś i folw., pow. odolanowski, dawniej kaliski, na wsch.-płn, od Odolanowa i na płd.-zach. od Ostrowa, par. w Ostrowie, dawniej w Wysocku, szkoły w miejscu, poczta i st. dr. żel. w Przygodzicach o 4 kim. i nieco dalej w Ostrowie, W r. 1338 Stanisława i Wisenega z Brzezia (pod Pleszewem) dały bratance swej Felicyi, żonie Mikołaja z Topoli, swą część ojcowską na Brzeziu w posagu, obciążając ją 50 grzyw., z zastrzeżeniem wykupu. Król Kazimierz w r. 1341 przebywając w Wiślicy, potwierdził tę czynność (Kod. Wielkp., n. 1203; Piekosiński, Kod. Małop,, str, 254â5, szuka Brzezia i Topoli w pow. stopnickim). W r 1453 i 1520 dzielono się Topolę, r. 1462 zastawiono młyn, a w r. 1463 rozgraniczono T, od Przygodzic (Akta kaliskie). Topola, którą w r. 1468 król Kazimierz pozwolił wykupić Stefanowi Świętopełce z Zawady, miecznikowi pozn. .(Rykaczewski, In went., 302, między czynnościami wojew. kaliskiego), zdaje się być Topolą Królewską z pod Łęczycy, Po r. 1520 rozpadła się T, kaliska na 2 części, większą i mniejszą; obie należały między r. 1579 i 1620 do Leszczyńskich z Leszna
Anna Habsburżanka, *1573, †1598
Katarzyna Batory, †1616
Anna Maria Maurycja Habsburg, *1601
lKatarzyna Waza, *1619 lStanisław Waza, *1620 lStefan Waza, *1620, †1634 lZygmunt Waza, *1631 Konstancja Habsburg, *1588, †1632
Maria Zofia Piastówna, *1601, †1630
lTomasz Waza, *1630 lJan Albert, *1612, †1636 Małgorzata Medycejska, *1612 lAnna Konstancja, *1615 Nikita Iwanowicz Romanow, carewicz rosyjski, *1608 lMaksymilian, *1620 Legenda: Żywi Martwi - śluby "Król jezuita" to Jan Kazimierz, mośku OG: Zapomniałem o Tym Królewicz Jan Kazimierz jeśli taka jego wola niechaj uda się na wojaże po Europie. Król osobiście wystosuje listy do zaprzyjaźnionych Państw aby księcia godnie przyjęli, jeśli taka jego wola. (czy książę chce podróżować wraz z dziećmi?) 1629 Nie najlepiej dzieje się i na dworze królewskim Rzeczpospolitej. Ze względu na toczące się wojny Zygmunt III zaczął drastycznie szukać oszczędności, by powoływać coraz to nowe armie. Głównym źródłem oszczędności było praktycznie całkowite obcięcie wydatków na dwór, który utrzymywany w iście spartańskich warunkach, niczym nie przypomina pełnego przepychu z sprzed kilkunastu lat. Szlachta niezadowolona, starczy rzec, że i na uczty zabrakło pieniędzy, bo choć głodu nikt nie uraczy, o rozpustnym ucztowaniu do białego rana każdy już zapomniał. Jeszcze na początku XVII wieku dwór królewski pełnił przede wszystkim funkcje ekonomiczno-polityczne. I choć nadal jest centrum życia politycznego państwa, ze świecą szukać nowych ochotników do kariery polityka - któż by chciał przebywać w takiej biedzie? Król tak wielkiego i zacnego państwa jak Rzeczpospolita, powinien dbać o swój wizerunek na forum międzynarodowym, miast tracić wiarygodność ale fakt dokonany, łatka się przypięła, teraz każdy spojrzawszy na Najjaśniejszym rzeknie: „bieda”. Posłowie i odwiedzający z niedowierzaniem kręcą głową, nie mogąc pogodzić się z myślą, że witani są w tak niepolitycznych warunkach. Szlachta wstydzi się za króla, ale wiekszość stara się go usprawiedliwiać, zważywszy na ciężką sytuację państwa. "Świadomy wybór pokutny króla Jezuity mówią", "Jakswięty Franciszek ubóstwem ku Bogu dąży". "Granda" rzeka inni, a magnateria szczyci sie wystawniejszym życiem niż ich władca „Ministrowie, mając przystęp do boku królewskiego, nie tylko sobie, ale i drugim snadno nakłonić mogą serce pańskie, przeto wielu było takich, którzy najcelniejsze krzesła rzucali, żeby się tylko na którym ministerium pomieścić mogli”. Te słowa Jana Tarnowskiego przestały obowiązywać dziś nikt o miejsce na dworze walczyć nie będzie. No bo po co? Jeszcze wyjdzie, że trzeba do jego utrzymania z własnej kieszeni dokładać. Niegdyś za państwo uznawano dwór wraz z podległymi mu wsiami. Choć pojęcie błędne, dwór i wsie stanowiły jedną całość. Teraz granica między nimi coraz bardziej poczęła się zacierać. Przechadzając się po dworze królewskim można odnieść wrażenie, że wkrótce dla krotochwili mówić się o nim będzie "królewski zaścianek". Bieda, mości panie, bieda, która prestiż Zygmunta III poważnie osłabiła. Inna jeszcze sprawa powoduje ogólne przygnębienie na dworze królewskim. Wszyscy w smutku pozostają, gdyż Władysław wciąż w niewoli duńskiej siedz, a Jan Kazimierz na wojnę wyruszył, prowadząc do boju nowe chorągwie Rzeczpospolitej. Nie wiadomo, czy przyniesie ze sobą chwałę zwycięzcy, czy podzieli tragiczny los brata. Wielu martwi się o jego przeznaczenie, ale gdy Najjaśniejsza w potrzebie, wszystko rzuca się na szalę - by zwyciężyć! Jak to wpłynie na politykę zagraniczna nie wiadomo, jednak dwór Najjasniejszej mrokiem ubóstwa i smutku znać o sobie daje. Wcześniej poselstwo do Warszawy w nagrodę dawane dworzanom europejskich rodów było, dziś to bardziej przypomina karę. Efekt 1h pracy: 1. Zygmunt III Waza 2. Rzeczpospolita Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego 3. Zygmunt III Waza - obecna głowa rodu, założyciel linii polskiej Anna Maria - córka, zmarła w 1600 Katarzyna - córka, zmarła w 1594 Władysław (IV) - najstarszy syn, dziedzic Katarzyna - córka, zmarła w 1597 Krzysztof - syn, zmarły w 1598 Jan Kazimierz - syn, zmarły w 1608 Jan (II) Kazimierz - syn, dziedziczy drugi w kolejności Jan Albert - syn, dziedziczy trzeci w kolejności Konstancja Habsburżanka - królowa, 2-ga zona Zygmunta III Wazy Anna Habsburżanka - 1-wsza zona Zygmunta Wazy, zmarła w 1592 Katarzyna Jagiellonka - matka Zygmunta III Wazy, zmarła 1583 Jan III Waza - ojciec, król Szwecji, zmarły 1592 Gustaw I Waza - dziadek, król Szwecji, założyciel Dynastii, zmarły 1560 Eryk XIV Waza - najstarszy syn Gustawa I Wazy, król Szwecji, zmarły 1577 Virginia, Konstancja, Lukrecja, Sygryda, Gustawa, Henryka, Arnolda - córki Eryka XIV Wazy Katarzyna, Cecylia, Sofia, Anna Maria, Elizabeth - córki Gustawa I Wazy Magnus - syn Gustawa I Wazy Karol - syn Gustawa I Wazy Sten - syn Gustawa I wazy Karol IX Waza - zmarły 1611, trzeci syn Gustawa I Wazy, król Szwecji Jan, Książę Östergötland - syn Jana III Wazy Anna, Izabela - córki Jana III Wazy Katarzyna, Maria Elżbieta - córki Karola IX Wazy Karol Filip - 2-gi syn Karola IX Wazy, pretendent do tronu rosyjskiego Gustaw II Adolf - syn Karola IX Wazy, król Szwecji Komisyję Obronności Rzeczypospolitej niniejszym naszym życzeniem powołujemy i słowem naszym gwarantujemy, że ni sama królewska nasza osoba, ni hetmany, ni Sejm Rzeczypospolitej, sam o wszelkich pomysłach obronności potocznej Rzeczypospolitej decydować nie może bez ujmy na defensywnych możliwościach Ojczyzny miłej. Tedy to, gdy nie jeno gorącej ochoty w sercach naszych potrzeba, specjalistów, ekspertów najlepszych europejskich na ziemiach naszych zatrudniemy, co by zamki, a fortece stawiali, drogi dla wojska wytyczali, a wielkich zasług dla Rzeczypospolitej się dociągnęli, a niewdzięczności narodu sarmackiego ni naszej nie zaznają. Przeto Komisyę ową powołujemy, pode następującymi wytycznemi i warunkami: I. Komisyja owa przed Sejmem odpowiedzialna będzie, i raporta, wedle wagi spraw, winna jest mu składać. II. Komisyę ową stanowić będą: -Czterech ekspertów; -Starszy nad armatą; -Hetman polny litewski; -Hetman polny koronny; -Hetman wielki litewski; -Hetman wielki koronny; III. Przywództwo w komisyi obiera Sejm, wedle kandydatów, których król jegomość wskaże. IV. Przewodzić komisyi będzie cztery lata. V. Komisya owa czterema prowincjami Rzeczypospolitej zajmować się będzie, i każdy ekspert będzie za jedną tę prowincję u króla jegomości odpowiedzialny. Tedy powołujemy: -Komisarza do spraw Wielkopolski, Mazowsza, Podlasia i Małej Polski; -Komisarza do spraw Ziem Ruskich; -Komisarza do spraw Wielkiego Księstwa Litewskiego; -Komisarza do spraw Inflant; VI. Komisya owa budżet posiadać będzie ze skarbca królewskiego, opiewający na 400 000 czerwonych złotych rocznie (40 pkt.). VII. Komisya owa składać będzie następujące projekta, które król jegomość musi zatwierdzić: -budowa twierdz; -dyslokacyja artylerii i prochów w czas pokoju; -budowa dróg i mostów; -budowa portów i infrastruktury morskiej; -budowa arsenałów; VIII. Uważamy za pożyteczne, by komisya owa w składzie następującym powołana została: Fryderyk Getkant, jako specjalista do spraw Inflant Krzysztof Arciszewski jako specjalista, komisarz do spraw Wielkopolski, Mazowsza, Podlasia i Małej Polski Kazimierz Siemienowicz, jako specjalista do spraw Wielkiego Księstwa Litewskiego Wilhelm le Vasseur de Beauplan, jako specjalista, komisarz ds. Ziem Ruskich Krzysztof Grodzicki, jako starszy nad armatą Stanisław Koniecpolski, jako hetman polny koronny Lew Sapieha, jako hetman polny litewski Stanisław Żółkiewski, jako hetman wielki koronny IX. Komisya zatrudniać będzie także specjalistów ze wszelkich ziem europejskich i azjatyckich, co by najlepsze twierdze na ziemiach naszych budować. Swietne SPA jest w Krynicy, dr Irena Eris. Piękny hotel, super urządzone SPA i okolica ładna, cicha spokojna, mogę polecić, wiem, że są jakieś pakiety więc może jest też pakiet dla nowożeńców. Super SPA i najlepszy hotel tego typu w Polsce w jakim do tej pory byłam jest w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Hotel się nazywa Król Kazimierz, piękne centrum SPA, kraina basenów i saun, hotel piękny, super jedzenie a stylizacja całego hotelu po prostu cudo. I urok Kazimierza idealne miejsce na podróż poślubną moim zdaniem, jeśli ktoś chce w takim klimacie. Wracam jeszcze do sytemu monetarnego występującego w latach dawnych.Otóż król Kazimierz Wielki ( 1333-1370 zdając sobie sprawę z małych szans na koalicję krzyżacko-luksemburską podjął w 1335 rozmowy z królem czeskim. Układ w Trenczynie powodował zrzeczenie się praw do tronu polskiego przez Jana Luksemburskiego. Uklad ratyfikowano w Krakowie w 1339 r a natomiast w Wyszegradzie ( w 1335) Kazimierz Wielki zobowiązał się dodatkowo zapłacić Janowi Luksemburskiemu 20 tysięcy kop groszy praskich za ryzygnację praw do tronu polskiego. I tu pieniądze były liczone tak: Liczono je na grzywny. Polska grzywna to 48 groszy. Praska grzywna ( nazywana ciężką) to 64 grosze . Kopa równa była 60 groszom. Za jedna grzywnę ciężką dla porównania można było mieć przez 1 rok dobre utrzymanie. oscar CO Z TEGO ŻE ZABYTEK SKORO STARY W Gnojewie, w połowie drogi między Tczewem i Malborkiem, straszy średniowieczny kościół (bardzo ładny zresztą). We wsi przebywał Kazimierz Jagiellończyk podczas oblężenia Malborka. Możliwe, że król był na mszy właśnie w tym kościele. Najstarsza część powstała przed połową XIV wieku. Specjaliści uważają go za najstarszy kościół szachulcowy w Polsce. W środku ciągle jeszcze widać na drewnianym stropie malowidła z 1717roku. Czy raczej to co z nich zostało. Bowiem do wnętrza leje się woda przez dziurawy dach (średniowieczny!), a mokre i zawilgocone drewno zżera grzyb. Konstrukcja dachu sie wali, mury obdrapane, wyrwane płyty posadzkowe, okna wybite. PONIEMIECKI Ten historyczny dom Boży należy do katolickiej parafii w Szymankowie i funkcjonuje w dokumentach jako świątynia pod wezwaniem św.Szymona i Judy Tadeusza. Był zbudowany dla katolików i do połowy XIX w. oni go użytkowali. Dopiero wtedy przejęli go protestanci i korzystali z niego do końca ostatniej wojny. To wystarczyło: ludność która przybyła po wojnie na Żuławy, mówi o nim "poniemiecki". Na marginesie: w jednej z ekspertyz technik napisał świątynia zbudowana przez protestantów w XIV wieku (sic!). Musiał mieć dwóję z historii. Marcin Luter swoje tezy ogłosił w roku 1517. Wielu miejscowych do dziś o tym wie...To pewnie ci, którzy pokradli płyty posadzkowe i rzucali kamieniami w okna. Przecież z katolickiego by nie kradli! WAWELSKI Potem kościół zajęła zła komuna, zabezpieczyła, ponaprawiała i zrobiła tam magazyn nawozów. Ale komuna wbrew obiegowej opinii potrafiła uczyć się na błędach i jak tylko pojęła swój błąd oddała budynek kościołowi katolickiemu. Było to w 1973 roku. Od tego czasu diecezja ani kolejni proboszczowie nie zrobili nic, żeby zabezpieczyć budynek przed zniszczeniem. Zabytek ten jest nie mniej cenny niż gdańska św. Katarzyna, która się spaliła w tym roku i którą wszyscy rzucili się ratować (na Katarzynie nie było ani drzazgi oryginalnej konstrukcji dachu, a ta w Gnojewie ma 650 lat!). W sensie historycznym i konserwatorskim kościół w Gnojewie to zabytek o randze kaplicy Zygmuntowskiej na Wawelu albo Sukiennic na krakowskim rynku. NIEPOTRZEBNY Jeśli ktoś się tą ruderą zajmuje, to na pewno nie właściciel, który zgodnie z prawem ma taki obowiązek. Parę lat temu studenci z Torunia zrobili tam za darmo inwentaryzację, a ekspertyzę techniczną wykonano na koszt wojewódzkiego konserwatora zabytków. Na prace zabezpieczające i podstawową konserwację potrzeba 1,3 mln zł. Molestowany przez TOnZ minister kultury Ujazdowski obiecał w lutym 2006 roku że da forsę na remont. Mógłby dać nawet i 100%, bo obiekt spełnia wymogi formalne tzn. jest szczególnie cenny i szczególnie zagrożony. Należy tylko wysłać ministrowi wniosek o tę kasę. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Wniosek powinien opracować właściciel czyli kościelni. Wniosek - profesjonalnie napisał gdański oddział TOnZ. I co? Właściciel nie chce go podpisać. Po prostu. Elbląski biskup Jan Styrna zabronił podległemu proboszczowi z Szymankowa podpisać wniosek do min. kultury o dotację na remont. Fioletowy uważa, że ratowanie kościoła to nie jego sprawa. Do celów kultu ta świątynia nie jest mieszkańcom potrzebna. Jest w Gnojewie drugi kościół. Sprawy remontu powinny należeć do tego, kto będzie sprawował nad nim opiekę po renowacji - oświadczył parę tygodni temu biskup Jan Styrna "Kurierowi Malborskiemu". Wojewódzki konserwator zabytków zwracał się także do starosty malborskiego, aby ten zajął kościół - przynajmniej do czasu usunięcia zagrożenia katastrofą budowlaną. Jest taka możliwość prawna. Olano go... SKAZANY Na bardziej radykalne kroki konserwator nie może sobie pozwolić, bo też zadzierać z klechami nie chce. Kuria milczy. Trwa typowa spychologia. Wbrew kurialnemu właścicielowi ruderę próbuje uratować gdański oddział TOnZ. Znalazł sponsorów i zdobył trochę kasy, żeby kościół choć nakryć plandeką. Bo XVIII wieczne malowidła nie przetrzymają kolejnej zimy. Na to też oczywiście trzeba zgody wojewódzkiego konserwatora zabytków i właściciela. Konserwator chce zgodę wydać. Powiadomił o tym biskupa i czeka na jego odpowiedź. Biskup milczy. Sprawa kościoła w Gnojewie to najbardziej drastyczny przykład rujnowania w Polsce cennego zabytku. Co na to prokurator ? Tu fotki z Gnojewa http://www.forum.eksploracja.pl/viewtopic.php?t=780&sid=f2b2a1637d26b71b19b58d7c002f6bf3 Miejscowość nad rzeką Siwką, 100 km na południowy zachód od Lwowa, przy drodze ze Stanisławowa do Doliny. Pierwszy raz wspomniana (1440), gdy Władysław Warneńczyk "król Węgier i Polski , Dalmacji, Chorwacji etc., najwyższy książę Litwy i dziedzic Rusi zezwolił Mikołajowi Parawie z Lublina na wykupienie z rąk Piotra Odrowąża wojewody lwowskiego zamku halickiego" wraz ze wsią Kałusz. Kałusz słynął z wydobycia soli. Pierwsze saliny wspomniano już w 1464 roku. W 1553 były tu już 2 warzelnie soli. W 1549 roku król Zygmunt August upoważnił Mikołaja Sieniawskiego, wojewodę bełskiego, hetmana polnego i starostę halickiego do założenia w starostwie miasta 'Kałusze'. Miasto otrzymało wówczas (1549) lokację na prawie magdeburskim. Herb Kałusza przedstawiał na niebieskim polu trzy topki soli, pod nimi litera K, pod nią księżyc zwrócony rogami ku górze. W 1553 król nadał Sieniawskiemu - w nagrodę za zasługi wojenne Kałusz z obowiązkiem zwrócenia go Korony w razie wymarcia męskiej linii rodu. W 1595 roku Kałusz został spalony przez Turków (?). W 1615 starostą kałuskim był Stanisław Żółkiewski, hetman wielki koronny. Kościół katolicki p.w. św. Walentego ufundował (1469) król Kazimierz Jagiellończyk. Został odnowiony dzięki darowiźnie króla Stefana Batorego (1578). W Kałuszu istniała też drewniana cerkiew św. Michała. 14 października 1672 roku Jan Sobieski, hetman wielki koronny dogonił tu Tatarów Selim Gireja i rozbił czambuł, uwalniając kilka tysięcy jasyru (ludzi porwanych w celu sprzedaży na tureckich bazarach, jako niewolników). Trzy lata później ponownie pod Kałuszem (1675) Andrzej Potocki rozbił oddział tatarski. Po pożarze i zarazie (1770) Kałusz wyludnił się - z 320 domostw pozostało niespełna 200. Istniał tu wówczas jeszcze zamek z wałami ziemnymi. Ostatnim starostą Rzeczpospolitej był Stanislaw Lubomirski, marszałek wielki koronny, Kałusz zagarnęła Austria podczas I rozbioru Polski (1772). Władze austriackie zlikwidowały starostwo 1 maja 1782 roku. Z tego co wyczytałem, zamek został "przebudowany na urzędy". Mało jest znaczących budynków w mieście podejrzanych przez mnie. Wklejam przedwojenną panorame miasta i wg mnie lokalizację 'zamku'. Na stronach kalusha fotki tego obiektu wyglądają zachęcająco. KRZEMIENIEC łac. Cremenecia ukr. КРЕМЕНЕЦЬ, Kremenets Gród nad rzeką Strypą, na pograniczu Wołynia i Podola. Leży w wąskim, a głębokim jarze, wśród wysokich i stromych wzgórz. W XII w. stał tu drewniany gród książąt ruskich, tak silnie obwarowany, że nie zdobył go (1226) król Andrzej Węgierski. W 1240 roku jako jedyny zamek na całej Rusi nie został zdobyty podczas wielkiego najazdu Tatarów Batu-chana. Nazwa miejscowości pochodzi od licznie spotykanych na okolicznych wzgórzach krzemieni, dzięki którym Krzemieniec słynął w swoim czasie z wyrobu skałek do strzelb. Kolejny murowany zamek powstał na wyniosłej górze na przełomie XIII i XIV wieku. Warownia z kamienia wapiennego, miała nieregularny kształt dostosowany do terenu. W XIV wieku Krzemieniec z Wołyniem przeszedł (1321) pod panowanie Litwy. Przejściowo zajął gród Kazimierz Wielki (1340). Wielki książę Witold rozbudował zamek. Według niektórych żródeł więził tu księcia Świdrygiełłę. W dolinie, u podnóża zamku rozwinęło się miasto. Prawa miejskie nadał Krzemieńcowi (1438) król Władysław Warneńczyk. W XVI stuleciu rozbudową niewielkiej warowni kierowała królowa Bona, żona krola Zygmunta I, w której rękach znalazło się (1539) starostwo krzemienieckie. Jej imieniem nazwano też zamkowe wzgórze. Mocą postanowień unii polsko-litewskiej w Lublinie (1569) Krzemieniec wraz całym Wołyniem przyłączono do Korony. W Rzeczypospolitej Krzemieniec był stolicą jednego z trzech powiatów województwa wołyńskiego i siedzibą starostów grodowych. Zamek został zdobyty przez Kozaków Maksyma Krzywonosa (1648). Zniszczony, nigdy nie odzyskał świetności, powoli przekształcał się w malowniczą ruinę. Ruiny te zwiedził (1787) król Stanisław August Poniatowski. Z ruin roztacza się piękny widok na leżące w dole miasto i okolicę. W pogodne dni widać na zachodzie Ławrę Poczajowską. W III rozbiorze Polski (1795) Krzemieniec został zagarnięty przez Rosję. Powstałe w okresie krótkotrwałej liberalizacji rosyjskiego imperium za cara Aleksandra I Liceum Krzemienieckie (1805) zasłynęło w całej Polsce. 19 grudnia 1803 r. zezwolono na założenie tu gimnazjum wołyńskiego. Jego findator i twórca Tadeusz Czacki nabył po królu Stanisławie Auguście bibliotekę i gabinet numizmatyczny. Książę Józef Poniatowski ofiarował gabinet fizyczny i mineralogiczny po swoim stryju, prymasie. Zbiory liczyły niebawem (1813) 32 tys. wolumenów książek, 20 tys. monet, założono ogród botaniczny, Otworzono (1807) szkołę geometrów i później mechaników. Absolwentami uczelni byli m.in. Joachim Lelewel, Henryk Worcel oraz urodzony w Krzemiencu (1809) Juliusz Słowacki. Szkołę zlikwidował (1831/32) kolejny car Mikołaj I po powstaniu listopadowym. Bogate szkolne zbiory zarekwirowano do uniwersytetu w Kijowie. Krzemieniec w okresie świetności liceum nazywany był "Atenami Wołyńskimi". a szkoła przez 30 lat była głównym ośrodkiem kultury polskiej południowo wschodnich Kresach. Uczęszczało tu 600 uczniów a 70% wydatków szkoły pokrywała szlachta i duchowieństwo wołyńskie z dobrowolnych ofiar. Założone przez Tomasza Czackiego (1803) jako gimnazjum wołyńskie, a dopiero po śmierci założyciela nazwane (1819) Liceum Wołyńskim. Jego uczniami byli m.in. poeci: Malczewski, Witwicki, Padura, Gosławski, Olizar, Korzeniowski, Zaborowski, historycy Wiszniewski i Wróblewski. Wśród profesorów było wielu wybitnych uczonych i artystów. Liceum posiadało bogate zbiory naukowe: mineralogiczne, fizyczne i numizmatyczne (zbiór 20 tys. monet) oraz bibliotekę (50 tys. volumenów). Do biblioteki i zbiorów numizmatycznych weszła część biblioteki i zbiorów Stanisława Augusta, a książę Józef Poniatowski podarował gabinety fizyczny i mineralogiczny po swoim stryju prymasie. Ogród botaniczny, założony przez Willibalda Bessera i Dionizego Miklera, należał do najlepiej urządzonych w Polsce. Z czasem powstała też (1807) szkoła geometrów i mechaników. Założyciel szkoły, Tadeusz Czacki, przeznaczył nań dawny klasztor jezuitów (1740) ufundowany przez ks. Michała Serwacego Wiśniowieckiego. Po kasacie jezuitów został gmach został przebudowany (1801) i oddany (1803) na gimnazjum Czackiego. Gdy szkoła przekształcone (1819) na liceum została zamknięta (1832)w władze rosyjskie umieściły tu prawosławne seminarium duchowne, a później szkołę żeńską. Dopiero w 1920 roku zwrócono pomieszczenie zespołowi szkół (gimnazjum, seminarjum nauczycielskie, internat) Na uposażenie liceum rząd polski przekazał majątek ziemski 35 tysięcy hektarów. Zaniedbany przez rosyjskiego zaborcę został wówczas odnowiony. Ty się nie targuj. Kraj się wali, to pouciekali. Poza tym nie ma woli walki, a ci, co by chcieli (żołdacy po puczu poznańskim), zażyczyliby sobie godziwej pensyjki. Z tego, co wiedzą w mieście, Maczek zwiał gdzieś za Wisłę z garstką żołnierzy, Anders siedzi z bidną piechotą nad Niemnem. Kto by liczył na odsiecz? Prędzej "król" Kazimierz zapanuje. Obywatele! Kochani rodacy! Ojczyzna jest w potrzebie! Rwie ją bezkarnie Oczenko i Gustaw Adolf! Ziemie polskie są pustoszone i zagarniane! Poznaniacy! Wiecie kto teraz rządzi w kraju? TYRAN MOCZAR! ZDRAJCA TAPCZYŃSKI! Ci, którzy niszczyli i niewolili nasze piękne miasto! Ale przyszła odsiecz! Polska nie zginie! Oto wielki patriota - Kazimierz Debicki - sprowadził na ratunek Ojczyźnie wojska wielkiego Jej przyjaciela - generała Orlitza! Który gwarantuje nam i przysięga, że starodawne granice Polski zostaną zachowane! Wyjdźcie z miasta! Uciekajcie od sowieckich i liberalnych świń! Wiwat Kazimierz Dębicki! Wiwat król Kazimierz V! Ale o co chodzi? Znam kilka znanych Zabrzan...No ale nie mam pojęcia czy inni ich znają, a czy są cenieni przez innych-trudno mi powiedzieć! Dla jednego znany jest pan X a dla innego jest obcy owy pan X...Hmmm! Pozdrawiam Tu macie listę zabrzańskich "gwiazd"...ale przyznam, ze osobiście niewielu miałem okazję poznać... * Günter Bialas – kompozytor * Stanisław Bieniasz – dramaturg * Krystyna Bochenek – senator * Jakub Burzyński – dyrygent * Norbert Ernst Dolezich – malarz, grafik, pisarz * Karol Godula – XIX-wieczny przedsiębiorca * Jerzy Gorgoń – piłkarz * Marek Harny – pisarz * Janosch (Horst Eckert) – niemiecki pisarz, rysownik * Henryk Kasperczak – piłkarz * Bogdan Król – malarz * Krzysztof Nitsch – profesor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie * Roman Nowotarski – malarz * Friedrich Nowottny – dziennikarz, intendent telewizji zachodnioniemieckiej * Marian Oslislo – malarz, rektor Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach * Adam Pluszka – poeta * Jan Sawka – grafik, malarz * Kazimierz Szołtysek – malarz * Jan Werpechowski scenograf Teatru im. Słowackiego w Krakowie * Krystian Zimerman – pianista * Antoni Cygan – malarz * Dariusz Kortko – redaktor naczelny katowickiego dodatku Gazety Wyborczej * Jerzy Gorzelik - przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska 4000 – 1800 p.n.e. – w okresie neolitycznym epoki kamienia, w rejonie piaszczystych brzegów potoku Bytomskiego, kolebce późniejszego Zabrza, występują koczownicze grupy ludzkie, wyrabiające narzędzia krzemienne. 908 n.e. – Legendarne założenie na terenie Zabrza drewnianej kapliczki ku czci św. Andrzeja, upamiętniające przypuszczalny ślad misji chrześcijańskiej. 1179r. – Król Kazimierz Sprawiedliwy odstępuje Ziemię Bytomską księciu raciborskiemu, Mieczysławowi. 1222r. – Książę opolski, Kazimierz, syn Mieczysława, przekazuje na rzecz diecezji wrocławskiej miejscowość Ujazd i część Ziemi Bytomskiej w postaci Biskupic, Mikulczyc, Rudy, Sośnicy, Zaborza, Zabrza i Żernik. 1243r. 25 marzec – w Mechnicach koło Koźla, księżna kaliska Viola zwana bułgarską, wystawiła przywilej dla biskupa wrocławskiego, w którym pojawiła się najstarsza, pewna wzmianka o Biskupicach: „ My Viola, z bożej łaski księżna kaliska, wiadomym czynimy oglądającym ten dokument, że za wolą syna naszego księcia Władysława zrzekamy się dla wsi pana biskupa wrocławskiego zwanej Biskupice koło Bytomia, prawa poboru daniny i wszystkich innych nam przysługujących, .....Wydano w roku Wcielenia Pana 1243 w Mechnicy,........” 1245r. Bulla papieża Innocentego IV z 9 sierpnia wzmiankuje Biskupice informując o ich przynależności do biskupstwa krakowskiego: „Biskupici villa que iuxta Bithom versus Cracoviam”. 1260r. - dokument księcia opolskiego wspomina o poszukiwaniu ołowiu w Biskupicach - 30 listopada w Sławięcicach koło Koźla , Władysław, książę opolski otrzymał od biskupa wrocławskiego Tomasza sześć wsi, darowanych uprzednio temuż biskupowi przez księcia. Władysław zatwierdza wszelkie prawa i wolności biskupa wrocławskiego w Ujeździe i Kamieniu oraz siedmiu wsiach, wśród których „(...) Biskupice, które są pod Bytomiem (...)” - 15 grudnia książę opolski Władysław, wydał w Opolu przywilej osadniczy dla Biskupic i Poniszowic, wsi leżących w dobrach biskupa wrocławskiego: „ W imię Pana Amen. My Władysław z Bożej łaski książę opolski, czynimy wszystkim wiadomo, iż na prośbę miłego nam ojca chrzestnego pana Tomasza, biskupa wrocławskiego, nadajemy wszystkim ludziom za to, że się osiedlają już we wsi Biskupice, albo – jak rzeczono – znajdują się obecnie w dobrach tychże wsi, zakreślonych obecnymi granicami, jak również tym, którzy chcą tam zakładać osiedla – to samo prawo i te same wolności w sąsiedztwie, zwolnienia od wypraw wojennych i od wszystkich podatków lub danin jakie zostały nadane naszym wielkim, przede wszystkim wsiom w naszym księstwie i należących do dóbr rzeczonego biskupa wrocławskiego.(...)” 1297r. W dokumencie wystawionym 17 września 1297 roku, dotyczącym sprzedaży majątku Elgota (Ligota Zabrzańska) kmieciowi Radsławowi przez hrabiego Paschko, syna Warmunda, wśród świadków sporządzenia dyplomu Pan „Nichus de Biskupiz" (Mikołaj z Biskupic). 1295 –1305 – powstał „Rejestr Ujazdu”. Wśród wymienionych w nim miejscowości znajdują się Zabrze (Sadbre czyli miejsce „za derbami” – zarośniętymi dołami z płynącym wśród wzgórz strumieniem),Zaborze (Sabros), Grzybowice (Grzibonem) i Rokitnica (Rokytnicza). W początkach istnienia Zabrza, jego usytuowanie było niezwykle malownicze. Na górzystym terenie wokół osady rosły bory i dąbrowy. Zabudowania wsi ciągnęły się wzdłuż drogi wiodącej w kierunku zachodnim do Gliwic, a we wschodnim do wymienionego w tym samym rejestrze Zaborza. Mieszkańcy Zabrza żyli głównie z uprawy roli. Stanowisko: Masażysta Poszukujemy masażysty do naszego hotelu. Wymagamy doświadczenia i chęci rozwijania umiejętności. Oferujemy pracę w hotelowym SPA. Firma: Hotel Król Kazimierz Miasto: Kazimierz Dolny Adres: ul. Puławska 86 Osoba Kontaktowa: Aneta Muller E-mail: a.muller@krolkazimierz.pl Telefon: 081880 99 99 To czemu sam masz w avatarze mapke Slaska Cieszynskiego, na ktorej Szczyrk i Szkrzyczne sa poza jego granicami? Slask i Górny Śląsk to pojecia historyczne, i pozwol zeby to raczej srodowiska naukowe mialy glos decydujacy, co nim jest, a co nie. No bo nie widze zeby gdzies wsrod nas funkcjonowal jakis administracyjny Górny Śląsk, do ktorego wlaczony bylby Szczyrk. Poza tym - nawet przyjmujac ze "okienko zmian granicznych" sie nie zamknelo - to na jakiej podstawie chcesz dowodzic gornoslaskosci Szczyrku? Na podstawie 10 lat przynaleznosci do woj. slaskiego? Dlaczego uwazasz, ze do gornoslaskich szczytow nie mozemy zaliczac tych lezacych na terenach, ktore zaliczaly sie do Slaska, ale nie do Gornego Slaska, w momencie pojawienia sie tego drugiego pojecia? Kontynuator kronikarza Kosmasa notuje w 1132 nazwę Slansco. Nazwę tą stosuje w odniesieniu do całej prowincji (łącznie z Opolem). Tak samo określają sprawę niemal wszystkie pozostałe źródła z XII wieku. w 1456 król Kazimierz Jagiellończyk nabył księstwo oświęcimskie, a w 1494 roku król Jan Olbracht stał się właścicielem księstwa zatorskiego. W ten sposób u progu epoki nowożytnej wschodnia granica Górnego Śląska ustaliła się na następne kilkaset lat na linii rzek Wisła, Przemsza i Brynica[/b][/i] – koniec, kropka!!!!!!!!!!!!!!!! Dalej: [i]Zjawiskiem drugim było stopniowe zrastanie się polityczne ze Śląskiem księstw opawskiego i karniowskiego - za ostateczny akt możemy uznać przekształcenie księstwa opawskiego w 1528 roku w dziedziczne księstwo Korony Czeskiej. Abstrahując od tego wywodu Korona Górnego Śląska obejmuje szczyty leżące w granicach Górnego Śląska. Te historyczne granice i historyczny kształt prownicji są dzisiaj jasno interpretowane po stronie czeskiej dlatego nie trafiają do mnie żadne wynurzenia D_T_G na temat rzekomo mniejszej górnośląskości szczytów Jesioników niż Beskidu Śląskiego. Na rozumienie pojęcia i granic Górnego Ślaska po stronie polskiej wpłynęły tak samo jak po czeskiej wydarzenia z początku XIX wieku. Granice ustalone w tym czasie okazały się wyjątkowo trwałe. Nie ma w nich miejsca na śląskie Skrzyczne i dolnośląski fragment Jesioników. (...) http://www.gornoslaskie-d.../mapa_witaj.jpg I znowu, że nie ma w nich miejsca na dolnośląski fragment Jesioników, a na mapie znów cały Czeski Śląsk jest w granicach Górnego. Browara temu kto tam dla mnie pokoloruje ten dolnośląski skraweczek. Jacyś chętni? Temat zbiorczy o naszych sławnych kibicach lub też sympatykach naszego klubu . Podawajcie sylwetki tych osób i ciekawe artykuły powiązujące ich z naszym klubem czym się obecnei zajmuje itp itd. Cel tematu uświadomić młodszych kibiców lub nie zdecydowanych jak wielu znanych kibiców jest znami ! Wiadomo jak to dzieciaki zobaczą że ktoś jest znany z telewizji i kibicuje niebieskim to może też zacznie. Takie tematy są myśle dosyć ciekawe jeśli admin uważa że temat jest głupi to wywaliić i warna poprosze. Zaczynamy: Kazimierz Kutz - jeden z najwybitniejszych polskich reżyserów co prawda ma troche lewe poglądy ale reżyserem jest cenionym w całej polsce obecnie poseł w parlamencie. Na filmwebie jego filmy mają często średnie dużo powyżej 8.0 Jerzy Buzek - były premier RP obecnie chyba Europoseł Antoni Piechniczek Dwukrotny trener reprezentacji Polski, poseł Gustaw Holoubek jedne z najwybitniejszych aktorów polskich symatyzował właśnie nam chodził na mecze ponoć w latach 60 tych To ci najbardziej znani I tak dla ciekawostki ....Adam Kompała król strzelców Polskiej Ekstraklasy wyznał kiedyś zapytany czy zawsze chiał być piłkarzem, w jakiejś lokalnej gazecie to odpowiedział że tak i że chciał grać w Ruchu bo kibicował im Tych ja znam ale pewnie dużo wiecej jest [/b] po 1) uchwalono to w prima aprilis razem z obitenica poprawienia sytuacji chłopów po 2) w 1656 roku krolową Polski była Maria Ludwiga Gonzaga żona Jana Kazimierza więc jak to? po 3) W 1656 roku Śląsk należy do korony św Wacława więc co nas to interesuje? po 4) Polska jest republika i jako taka nie ma stanów w tym i królewskiego ad 1 tego to nie musze komentować bo sam wiesz jak jest ad 2 a to nie znasz okresów gdy mieliśmy dwóch króli oficjalnie? takie pytanie na poziomie kartkowki z 5 klasy szkoły podstawowej ad 3 to nie ma nic do rzeczy, dziś Śląsk jest w Polsce jest jej integralna częscią ad 4 jako kibic Ruchu hasła "najważniejsza jest tradycja" zapewne nie rzucasz na wiatr, tylko jezeli piszesz to jako nie katolik i nie polak to moge zrozumieć ze Cie to nie obchodzi, ale chcąc nie chcąc większość mieszkających ludzi w tym kraju to polacy i katolicy ad. ad2. Nie znam okresów kiedy oficjalnie mieliśmy dwóch królów, a nie króli tak swoja droga... jeżeli chodzi Ci o czas Sasa i Lasa nie spełniał kandydat szwedzki podstawowych zasad artykułów henrykowskich i tradycyjnego obioru króla w RP...ponadto w w/w. okresie RP nie była de facto państwem suwerennym ale nie zagłębiajmy sie za bardzo wszak to tylko któraś tam klas podstawówki...jeśli chcesz pogadać na tematy hist. zapraszam na pw. ad. 3. Oczywiście ze ma, Jan Kazimierz przysięgał jako Król Polski i szwedzki wielki książę ruski, żmudzki, pruski, inflancki etc. w związku z tym nas przysięga nie objęła ad. 4. Pisze to jako przywiązany do tradycji europejskiej opartej min. na chrześcijaństwie ale tez na tradycji rewolucji francuskiej i takich wartości jak wolność słowa i przekonań. nie zawsze większość ma racje, co pokazuje np kariera Adolfa H. wybranego demokratyczna większością. Mniejszość tez ma prawo do życia. A Ty jako katolik powinieneś tym bardziej miłować nieprzyjaciół swoich a takie cos akurat na allegro jest Kazimierz Orzechowski - Historia Ustroju Śląska 1202-1740 Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego 2005 OKRES PIERWSZY: ŚLĄSK ROZBICIA DZIELNICOWEGO 1202-1327 Obszar Polityczna struktura obszaru Porządek prawny Kolonizacja i napływ obcego żywiołu Zmiany ustrojowe pod wpływem prawa niemieckiego Książęta Sytuacja Kościoła. Księstwo biskupie Związki lenne książąt śląskich u schyłku XIII i w początkach XIV wieku Stany Zgromadzenia przedstanowe i stanowe Urzędy Skarbowość Wojskowość Sądownictwo OKRES DRUGI: ŚLĄSK ROZBICIA LENNEGO 1327-1526 Polityczna struktura terytorium Porządek prawny Książęta i księstwa Książęta Książęta śląscy a Królestwo Polskie i Rzesza Król czeski wobec śląskich książąt Księstwa Stany i zgromadzenia stanowe Urzędy Skarbowość Wojskowość Sądownictwo Ponad księstwami Próby scalenia Śląska aktami panującego Konfederacje Wewnętrzne funkcje i organy konfederacji Pod rządami Korwina i Jagiellonów: Śląsk politycznie scalany Sejm śląski i zjazd miast Generalny starosta Trybunał książęcy Skarbowość Wojskowość Sądownictwo Książęta i ich księstwa OKRES TRZECI: ŚLĄSK POD WŁADZĄ MONARCHY I STANÓW 1526-1629 Polityczna struktura terytorium Stany Porządek prawny Śląsk w monarchii Generalne sejmy Korony Czeskiej Czeska Nadworna Kancelaria Komora Czeska Śląsk kraj Korony Królestwa Czeskiego Starosta generalny Kamera Wrocławska Ogólnośląskie zgromadzenia stanowe Sejm Zgromadzenia trybunalskie Zjazdy ogólne Zgromadzenia zastępcze Zjazdy dla odbioru rachunków Zjazdy częściowe Ogólnośląskie organy stanów Generalny Urząd Podatkowy Płatnik krajowy Generalny pełnomocnik krajowy Skarbowość Skarbowość królewska Skarbowość stanów Początki budżetu Wojskowość Sądownictwo Książęta i ich księstwa Wolni panowie stanowi i ich wolne państwa Państwa mniejsze OKRES CZWART: W ABSOLUTNEJ MONARCHII HABSBURGÓW. ŚLĄSK POD WŁADZĄ URZĘDU ZWIERZCHNIEGO 1629-1740 Struktura terytorium Porządek prawny Od stanów ku społeczeństwu Śląsk wobec monarchy i centralnych organów państwa Urząd Zwierzchni Wyższy Komisarz Wojenny Kamera Ogólnośląskie zgromadzenia stanowe Konwent Sejm Zjazdy dla odbioru rachunków Zjazdy częściowe Generalny Urząd Podatkowy Deputacja Kasowa Deputacje i komisje Skarbowość Wojskowość Sądownictwo Księstwa i wolne państwa UWAGI KOŃCOWE Śląsk austriacki Śląsk pruski Podstawy i mechanizmy ustrojowej odrębności Śląska Stany i państwa stanowe http://www.allegro.pl/ite...wa_siwydtp.html zreszta w polsce juz od zalania dziejow sami debile rzadza tak ze nic sie nie zmienilo nie koniecznie, był taki mądry król Kazimierz Wielki nie dość, że zbunował najpotężniejszy kraj w Europie jakim była Polska w XVIw. (nie ma wątpliwości, że właśnie dzięki niemu kraj po latach na taką potęgę wyrósł) to jeszcze na kilka długich wieków pozbył się Śląska który mu w tym przeszkadzał. czyli gdyby nie on nie było by na meczu "Polska bez śląska":) UFORMOWANIE SIĘ NOWOŻYTNEGO KSZTAŁTU GÓRNEGO ŚLĄSKA Wtedy, kiedy określenie Górny Śląsk zdobywa sobie coraz większe uznanie w terminologii prawno-ustrojowej, mają miejsce przynajmniej trzy zjawiska polityczno-dynastyczne, które określą kształt terytorialny tego regionu w czasach nowożytnych. 1443-94 ODPADNIĘCIE DAWNYCH KASZTELANII KRAKOWSKICH Pierwszym z nich jest odpadnięcie od jednoczącego się politycznie-ustrojowo Śląska części dawnych małopolskich kasztelani, z czasem stały się odrębnymi księstwami we władaniu Piastów z linii cieszyńskiej. W 1443 roku biskup krakowski kupił ziemię siewierską, w 1456 król Kazimierz Jagiellończyk nabył księstwo oświęcimskie, a w 1494 roku król Jan Olbracht stał się właścicielem księstwa zatorskiego. W ten sposób u progu epoki nowożytnej wschodnia granica Górnego Śląska ustaliła się na następne kilkaset lat na linii rzek Wisła, Przemsza i Brynica. 1528 ZROŚNIĘCIE SIĘ KSIĘSTW OPAWSKIEGO I KARNIOWSKIEGO ZE ŚLĄSKIEM Zjawiskiem drugim było stopniowe zrastanie się polityczne ze Śląskiem księstw opawskiego i karniowskiego - za ostateczny akt możemy uznać przekształcenie księstwa opawskiego w 1528 roku w dziedziczne księstwo Korony Czeskiej, a więc należące bezpośrednio do króla. 1521 WYMIERANIE PIASTÓW ŚLĄSKICH I PRZEMYŚLIDÓW - ZJEDNOCZENIE KSIĘSTWA OPOLSKIEGO I wreszcie zjawisko trzecie, jakim był proces wymierania Piastów i innych rodzin panujących w księstwach górnośląskich, między innymi Przemyślidów, i ponowne jednoczenie obszaru dawnego księstwa opolskiego, co zostało dokończone w 1521 roku przez księcia opolskiego Jana II zwanego Dobrym przejęciem przez niego księstwa raciborskiego. Oba księstwa weszły wówczas w trwały wzajemny związek i występowały pod późniejszą nazwą księstwa opolsko-raciborskiego lub wprost opolskiego. Poza zjednoczonym w ten sposób księstwem opolskim pozostało tylko księstwo cieszyńskie, pozostające z księstw górnośląskich, bo aż do 1653 roku, we władaniu Piastów. Zachowało one i potem swoją ustrojowo-polityczną odrębność. Granice nowożytnego księstwa opolskiego wyznaczyły też zachodnią i północną granicę Górnego Śląska. Na zachodzie nie obejmował on więc biskupiego księstwa nysko-otmuchowskiego, które kształtowało się od początku XIII wieku na obszarze tzw. przesieki, z ziem wchodzących pierwotnie głównie w skład księstwa wrocławskiego. Na północy ograniczony był granicą państwową z Królestwem Polskim biegnącą wzdłuż rzek i Liswarty. Silesia Superior - GÓRNY ŚLĄSK W OPISACH I PRZEDSTAWIENIACH W takim też wyżej zarysowanym kształcie terytorialnym był Górny Śląsk przedstawiany we współczesnych opisach topograficzno-historycznych i na mapach. W i najdokładniejszym opisie Śląska tej epoki: New vermehrte schlesische Chronika und Landes Beschreibung, wydanym w Lipsku w 1625 roku, jego autor Jakub Schickfus do Górnego Śląska zaliczył obszary księstw: karniowskiego, opawskiego, cieszyńskiego, raciborsko i Wolne Stanowe Państwo Pszczyńskie (wyłonione w 1517 roku z księstwa raciborskiego). W takim samym kształcie terytorialnym Górny Śląsk został wykreślony na jednej z czterech map przeglądowych, zatytułowanej "Silesia Superior", które weszły w skład pierwszego atlasu Śląska wydanego w Norymberdze w 1752 r. Same zaś księstwa wchodzące w skład Górnego Śląska określane były jako "księstwa górnośląskie", tak jak to uczynił autor pierwszej mapy księstwa cieszyńskiego opracowanej w 1724 roku Jonas Nigrinus, nadając jej tytuł "Ducatus in Silesiae Superiore Teschinensis...". Opowieści roztomajte - Kazio Wielki Michał Smolorz 13-10-2005 , ostatnia aktualizacja 13-10-2005 22:24 Drodzy Państwo, idą lepsze czasy, przed nami wielka, świetlista przyszłość. Wysunięty przez PiS kandydat na premiera Kazimierz Marcinkiewicz złożył uroczystą deklarację, że jego życiowym idolem jest król Kazimierz Wielki i jego historyczne dokonania. Pan quasi-premier nie uściślił, które dzieła naszego władcy aż tak go pasjonują, że chce je naśladować. Być może chodzi o słynną Polskę drewnianą i Polskę murowaną, ale to raczej chybiony zamysł. Ostatnie trendy są bowiem odwrotne, drewno znów jest w modzie. Poza tym dzieła dopełnił Edward Gierek, który zostawił nam Polskę całkowicie zabetonowaną, więc co tu jeszcze murować? Po epoce sukcesu ocalało trochę drewnianych domów i kościółków, nad którymi dziś troskliwie pochylają się konserwatorzy. Trudno uwierzyć, że pierwszy minister nakaże wszystko rozebrać i wymurować. Raczej nie mieści się to w programie jego partii. Może więc chodzi o męskie walory króla? Kazimierz Wielki zasłynął spektakularnymi gwałtami, także na paniach z bliskiej rodziny, poza tym chętnie rzezał i okaleczał niepokornych, którzy wchodzili mu w drogę. Tu należy się zastanowić. PiS promuje bogobojne życie rodzinne, więc nieposkromione chucie króla raczej nie nadają się do naśladowania. Czyżby chodziło o wyłupianie oczu wrogom politycznym - może Marcinkiewicz miał na myśli komunistów? Deklaracje szefa partii, że trzeba tę grupę trwale odsunąć od władzy, mogą zawierać i takie sugestie. Nie, to nie przejdzie, trzeba by najpierw wystąpić z Unii i wypowiedzieć kilka międzynarodowych konwencji, więc ta część aktywności króla również nie wchodzi w grę. Mam! Przecież to nikt inny, jak Kazimierz Wielki w 1348 roku "ostatecznie i po wsze czasy" zrzekł się praw do Śląska na rzecz panujących w Czechach Luksemburgów. Domyślam się, że to jest ta część spuścizny po królu, na którą powołuje się Kazimierz Marcinkiewicz. Kochani, spójrzmy co nas czeka - PiS odda Śląsk Republice Czeskiej, na Brynicy znów stanie punkt graniczny! Nie spełnią się wprawdzie marzenia niektórych działaczy Ruchu Autonomii Śląska, by ci z Zagłębia musieli okazywać paszporty i wizy (niestety, oni też będą w Unii, więc wystarczą im dowody osobiste), ale zawszeć to przyjemniej, kiedy na moście między Szopienicami a Sosnowcem znów jak dawniej konduktor zawoła: "Ausweiskontrolle!". Niejednemu łezka z oczu popłynie. Stolicę będziemy mieli w Pradze, nikt już nie powie, że "warszawka" nami rządzi. Prezydent rezydować będzie na Hradczanach i to wybierany bez emocji przez deputowanych. Ileż milionów na powszechne wybory można będzie oszczędzić! Obowiązywał będzie polityczny trójpodział na Czechy, Morawy i Śląsk - zupełnie jak w Wielkiej Brytanii: Anglia, Walia, Szkocja i Irlandia Północna. Obejmie nas uznawana w tej republice narodowość śląska, nie będziemy musieli toczyć procesów przed trybunałami o uznanie naszej tożsamości. No i najważniejsze: piwo tańsze niż w Polsce i to jakie! Ku temu szynkarz pieczołowicie budujący trwałą piankę w kuflu i marynowane parówki z wielkiego słoja na zagrychę. Na okrasę gładkie jak stół autostrady z zachodu na wschód i z północy na południe oraz "szkodowka" jako narodowy wóz - czyli Volkswagen. Paliwo, niestety, droższe niż w Polsce, a w dodatku diesel w tej samej cenie co benzyna, ale tyle można przeboleć - najwyżej raz w tygodniu podskoczymy do Sosnowca zatankować. Ależ tak! Tej idei pana Kazimierza Marcinkiewicza należy zdecydowanie przyklasnąć. Nie wiem wprawdzie, co na to powie aktyw PiS-u, ale to już nie moje zmartwienie. Niech żyje nowy Kazio Wielki! Mamy tyle piłkarskich talentów na Sląsku. Kto był największym? O kim powinniśmy wiedzieć najwięcej a wiemy tak niewiele? Piłkarski geniusz Ernst Wilimowski Górny Śląsk oprócz wielu innych bogactw obfitował i obfituje w talenty piłkarskie. Kilku Ślązaków było bez wątpienia piłkarzami światowego formatu. Legendarny Gerard Cieślik, który zdaniem kibiców przynajmniej częściowo odpłacił Rosjanom za ukradzione zegarki i węgiel. Dysponujący niesamowicie silnym uderzeniem Ernst Pohl, którego trener Ryszard „Faja” Koncewicz bezpodstawnie pozbawił możliwości pięćdziesiątego występu w reprezentacji Polski. Krzysztof „Gucio” Warzycha, jedyny Ślązak w panteonie greckich bogów. Jednak moim zdaniem najwybitniejszym śląskim piłkarzem, który talentem dorównywał Leonidasowi, Pelemu, Di Stefano, sir Stanleyowi Matthews i innym futbolowym gigantom był Ernst Wilimowski. Zakręty losu, które musiał pokonywać popularny „Ezi” są odbiciem skomplikowanej historii naszej „Małej Ojczyzny”. Urodził się jako Ernst Otto Pradella w śląskiej rodzinie 23 czerwca 1916 r w Katowicach. Nazwisko Wilimowski nosił dopiero od 13 roku życia po usynowieniu przez ojczyma. W domu mówił po niemiecku a „na placu” po śląsku. Karierę zaczynał w niemieckim 1 FC Kattowitz, następnie przeszedł do występującego w polskiej lidze Ruchu Hajduki Wielkie z którym czterokrotnie zdobył mistrzostwo kraju. Występował w reprezentacji Polski i Niemiec. Karierę zakończył w klubach niemieckich. Bronił barw między innymi TSV 1860 Monachium, FC Chemnitz i VfR Kaiserslautern. Był niesamowicie skutecznym graczem. W oficjalnym meczach strzelił ogółem 1 185 (słownie: tysiąc sto osiemdziesiąt pięć) bramek, dla porównania Pele w całej swojej karierze zdobył „tylko” około 1300 goli. Wilimowski dwukrotnie w roku 1939 i 1942 trafiał do siatki przeciwnika, dziesięć razy w jednym spotkaniu. Imponująca jest jego średnia reprezentacyjna. W 21 meczach dla reprezentacji Polski strzelił 21 goli. Dla reprezentacji Niemiec w 8 występach zdobył aż 13 bramek. W tej konkurencji zostawił w pobitym polu samego Gerda Müllera (69 bramek w 62 meczach). Jak dotychczas tylko jeden piłkarz na świecie, fantastyczny Just Fontaine (król strzelców MŚ 1954) może poszczycić się lepszą średnią w meczach reprezentacji (30 bramek w 20 meczach). „Ezi” miał irytujący dla przeciwników zwyczaj śmiania się z bramkarza po zdobytym golu, co często doprowadzało do awantur na boisku. Pierwszy i najmłodszy zdobywca czterech bramek w jednym meczu mistrzostw świata. Jego najsłynniejszy popis to mecz Brazylia – Polska 6 : 5 na mistrzostwach świata we Francji w 1938 r. W meczu tym Wilimowski strzelił 4 bramki, piąta dla Polski została zdobyta z rzutu karnego podyktowanego po faulu na nim. Według moich danych jest to jedyny gracz, który w oficjalnych spotkaniach reprezentacji Brazylii strzelił tej drużynie 4 gole w jednym meczu. Doceniali go najwybitniejsi trenerzy świata. Młody Kazimierz Górski jechał całą noc pociągiem z rodzinnego Lwowa, by na własne oczy zobaczyć na stadionie Ruchu swojego idola. Josef „Sepp” Herberger (trener mistrzów świata z 1954 r.) przez dwadzieścia miesięcy zabiegał o to by „Ezi” mógł wystąpić w reprezentacji Niemiec. Najlepiej o skali talentu Wilimowskiego świadczy wypowiedź piłkarza z jego czasów Henryka Martyny: „Umiał wszystko i miał to, czego nie miał nikt z nas. Posiadał nieprawdopodobnie bogaty arsenał wrodzonych, bo tylko Bóg może takie talenty rozdawać, umiejętności. Nikt nie może się tego nauczyć, choćby ćwiczył przez całą dobę!”. Wielki śląski sportowiec zmarł w 1997 r. Wszystkich, którzy chcieliby się dowiedzieć czegoś więcej o tym znakomitym piłkarzu, utalentowanym hokeiście i bramkarzu piłki ręcznej, zapalonym graczu w ping-ponga oraz uwielbianym przez kobiety (z wzajemnością) mężczyźnie odsyłam do jego biografii. Książkę „Die Lebensgeschichte des fussball nationalspielers Ernst Wilimowski” napisał pan Karl Heinz Harke – prywatnie jego zięć. Anton Nowok http://www.mlodziezgornos...ilmowski_01.htm Rada wyciągnie Teatr Zagłębia z kryzysu? Aleksandra Czapla-Oslislo2008-12-21, ostatnia aktualizacja 2008-12-21 20:36 W tym roku na Złotą Maskę artystów z Sosnowca nie ma co liczyć - jako jedyny teatr instytucjonalny w regionie został pominięty w pierwszej preselekcji przedstawień, kwalifikujących się do dalszego jurorskiego oglądu. O to, żeby w przyszłym sezonie było lepiej, ma zadbać powołana właśnie rada programowa Na początku teatralnego sezonu, wraz z premierą "Miłość to takie proste", na której nie pojawił się reżyser Bartłomiej Wyszomirski, rozgorzała dyskusja o artystycznym kształcie Teatru Zagłębia w Sosnowcu. Pod koniec września, po feralnej premierze, która inaugurowała rok kulturalny miasta, Mateusz Rykała, pełnomocnik prezydenta, któremu m.in. podlega sosnowiecki wydział kultury i sztuki, zapowiedział, że jeszcze w tym roku zostanie powołana rada artystyczna. Na wniosek Rykały dyrektor Adam Kopciuszewski powołał ośmioosobowe grono doradcze, które spotka się po raz pierwszy w poniedziałek. Rada nie będzie wyjątkiem, podobne grona, złożone głównie z przedstawicieli środowiska artystycznego i uniwersyteckiego, mają m.in. Teatr Śląski (wśród członków są m.in. Filip Bajon, Laco Adamik), instytucja Ars Cameralis Silesiae Superioris (m.in. Marek Moś, Dariusz Pawelec) czy Instytucja Filmowa "Silesia-Film" w Katowicach (m.in. Kazimierz Kutz, Tadeusz Miczka). W skład Rady Programowo-Artystycznej przy Teatrze Zagłębia wchodzą: Kazimierz Górski - prezydent Sosnowca, Michał Czarski - przewodniczący Sejmiku Województwa Śląskiego, Danuta Lubina-Cipińska - krytyk teatralny, Jacek Filus - redaktor Polskiego Radia, Grzegorz Kempinsky - reżyser, Henryk Konwiński - reżyser, Piotr Fast - prof. UŚ, oraz Zbigniew Gruca - znawca teatru. - Pierwsze spotkanie będzie okazją do podsumowania dotychczasowej działalności Teatru Zagłębia i zastanowienia się nad dalszym kierunkiem działania. W przyszłości rada ma m.in. opiniować repertuar - dodaje Rykała. Kempinsky, który pracując z Teatrem Zagłębia w minionym sezonie, zdobył dla zespołu Złotą Maskę za reżyserię spektaklu "Bóg", przyznaje: - Wchodzę w ten projekt z otwartym umysłem i swoją artystyczną niepokornością. Wiem, że w tym aktorskim zespole tkwi ogromy potencjał. Niezbędną rzeczą, o którą należy się postarać w pierwszej kolejności, jest Mała Scena, która pozwoli na dynamiczną pracę aktorów i reżyserów, zmieniając jej jakość. Kameralna przestrzeń jest z jednej strony niezbędna w procesie tworzenia podczas prób, z drugiej strony na pewno pozwoli na odważne poszukiwania inscenizacyjne. Podkreślam odważne artystycznie, nie w rozumieniu prowokacyjne czy kontrowersyjne - dodaje Kempinsky. W tym roku na Złotą Maskę artystów z Sosnowca nie ma co liczyć - jako jedyny teatr instytucjonalny w regionie został pominięty w pierwszej preselekcji przedstawień, kwalifikujących się do dalszego jurorskiego oglądu. Żadne z proponowanych przedstawień z Sosnowca nie znalazło się wśród ponad trzydziestu spektakli z teatrów dramatycznych, muzycznych, scen dziecięcych i teatrów nieinstytucjonalnych. Trudno nie przyznać, że to znak artystycznie nie najlepszego czasu dla sosnowieckiej sceny. Po fatalnym początku sezonu przed nami jeszcze cztery premiery: farsa na czas karnawału "Stosunki na szczycie" w reżyserii Pawła Pitery, inscenizacja Julii Wernio "Czyż nie dobija się koni", Szekspirowskie "Poskromienie złośnicy" Katarzyny Deszcz oraz dla dzieci "Król Maciuś I" w reżyserii Cezarego Domagały. Tym propozycjom nowa rada będzie się przyglądać, natomiast jej repertuarowo-artystyczne sugestie poznamy dopiero w kolejnym sezonie. Wtedy też przekonamy się, czy nowy organ doradczy będzie miał faktyczny wpływ na przerwanie złej passy w teatrze, który, na co liczą teatromani, powróci do czasów świetności. Do istotnej pozycji, jaką miał nie tylko w regionie, ale i Polsce, grając po mistrzowsku klasykę: "Kordiana" w reżyserii Zbigniewa Zasadnego czy Gombrowiczowską "Operetkę" w inscenizacji Jacka Bunscha. Będzie mniej kontenerów? Witold Domanik, 2008-12-09 21:28 Czy Bytom po cichu próbuje się wycofać z planu budowy osiedla które sam niechlubnie nazwał gettem? To pytanie zadaje sobie wielu mieszkańców miasta. Magistrat opóźnienia tłumaczy zimą. Ale część mieszkańców wierzy, że to protesty wstrzymują budowę i dlatego nie przestają protestować. Czas minął, a problem dalej nie rozwiązany... Kilka miesięcy temu miasto znalazło rozwiązanie problemu - przeniesienie trudnych mieszkańców do kontenerów. Mimo licznych protestów magistrat zapewniał, że pierwsze powstaną do końca roku. Jednak czas zmroził stanowczość władz miasta. Teraz powstanie kontenerów uzależniają już od tego jak surowa będzie zima. - Jeżeli będzie łaskawa to staną na początku roku jeśli nie to dopiero wiosną... - stwierdza Katarzyna Krzemińska-Kruczek, rzecznik prasowy UM w Bytomiu. Powstanie pierwszych kontenerów na ulicy Składowej jeszcze w grudniu, magistrat obiecywał jednak właśnie ustami rzeczniczki, która mówiła, że do końca tego roku stanie w tym miejsc trzydzieści kontenerów. To tylko kolejny dowód na nieudolność władz miasta przekonuje - Wojciech Błach. Jednak dodaje, że nawet ciche wycofanie się z pomysłu nie pozwoli uniknąć kłopotów z niechcianymi sąsiadami. - Skoro przez 10 lat nie mają środków do życia to będą je zdobywać naszym kosztem. Boimy się, że będą napady w biały dzień - mówi Błach. Radny Jan Kazimierz Czubak uważa jednak, że ostatnie działania miasta są podejrzane. Bo mimo że władze trzy razy zmniejszyły ilość kontenerów, które chce zbudować to budżet został ten sam. - Ja mam wrażenie, że w tej sprawie prezydent Koj coś kręci... Bo środki są zapisane. 1 mln teraz i trzy na przyszły rok - stwierdza Czubak. Ale dla bojkotujących projekt mieszkańców cała sprawa to tylko próba prezydenckiej ucieczki od prawdziwych problemów. - Nie chce dostrzec tysięcy mieszkańców z problemami i naprawdę nie chce się na tym pochylić no to cóż nie pozostaje nam nic innego jak tylko protestować - mówi Adrian Król. Czy protest odnosi skutek trudno wyrokować. Pewne jest jednak to, że kontenery jeszcze nie stoją, a zgodnie z zapowiedziami stać powinny. Nikt nie jest także pewien kiedy staną. http://www.tvs.pl/informacje/6972/ Kazimierz Wielki odstraszy pijaczków w Będzinie Milena Nykiel2008-10-02, ostatnia aktualizacja 2008-10-02 21:04 Pomników ku pamięci słynnych ludzi w Będzinie przybywa. Być może powstanie jeszcze jeden. Wyjątkowy i bardzo praktyczny. Kazimierz Wielki nie dość, że może wypromować miasto, to jeszcze odpędzi rodzime menelstwo - Tu my będziem, a tam będzie czeladź! - miał powiedzieć ponad sześćset lat temu król Kazimierz Wielki podczas uroczystości nadawania Będzinowi praw miejskich. Tak mówi legenda. I choć według źródeł historycznych władca nigdy nie był w Będzinie, stare podanie już wkrótce może nabrać rzeczywistych kształtów za sprawą młodego historyka z Będzina - Dariusza Majchrzaka, który wpadł na pomysł wybudowania pomnika przedstawiającego Kazimierza Wielkiego. Temat rzucił na jednym z miejskich forów internetowych kilka dni temu. - Miasto potrzebuje dodatkowych działań promocyjnych, zwłaszcza teraz, kiedy obchodzimy jubileusz 650-lecia - mówi pomysłodawca. Majchrzakowi spodobał się pomnik Kazimierz Wielkiego, który stoi w Bydgoszczy. Dumny król na pięknym koniu. Z bogato zdobioną koroną na głowie i berłem w ręku. Kopię proponuje umieścić na będzińskim wzgórzu zamkowym. - Nieźle komponowałaby się w sąsiedztwie dwóch znakomitych zabytków: Zamku i Kościoła Św. Trójcy - przekonuje. Król byłby dobrze widoczny dla wszystkich przejeżdżających przez główną ulicę w mieście Aleję Kołłątaja. - Może zatrzymywaliby się i po drodze zwiedzali także Zamek, który dzięki królowi zyskałby dodatkowych zwiedzających - dodaje Majchrzak. Zorganizował już sondę, w której większość internautów wypowiedziała się pozytywnie na temat budowy posągu. Do internautów przyłączyli się inni mieszkańcy Będzina. - Wiele zawdzięczamy królowi Kazimierzowi Wielkiemu. Choćby dzisiejszą wizytówkę miasta, czyli kamienny Zamek na wzgórzu, który przedtem był drewniany. Król Kazimierz dbał także o bezpieczeństwo ówczesnych mieszkańców, otoczył miasto szerokim murem obronnym. Za to wszystko pomnik mu się po prostu należy - mówi Stanisław Kalkowski, mieszkaniec Będzina. Władze miasta nie podzielają jednak optymizmu związanego z upamiętnieniem wielkiego budowniczego Będzina. W tym miesiącu zostanie rozstrzygnięty konkurs na projekt pomnika Jana Dormana, założyciela Teatru Dzieci Zagłębia. Miasto zapłaci za jego budowę ok. 10 tys zł. Do tego dochodzą jeszcze koszty samego projektu. - W planach budżetowych nie ma na razie miejsca na kolejny pomnik - ucina krótko Marzena Karolczyk, rzeczniczka prasowa będzińskiego magistratu. - Skoro nie pomnik, to może wielka drewniana rzeźba - proponuje Adam Lazar, starosta będziński. - Realizację można by zlecić Ośrodkowi Kultury w Będzinie. Są tam świetni rzeźbiarze, którzy chętnie podejmą się takiej inicjatywy, a ja zajmę się funduszami - zapewnia. Pomnik mógłby stanąć także na głównym placu w Będzinie, który nomen omen nosi imię wielkiego władcy. Miejsce to przed wojną spełniało rolę rynku. Kwitło tu życie artystyczne i towarzyskie. Teraz na placu rozpanoszyły się grupki niestroniące od zaczepek i alkoholu. Jak mówi Piotr Czerwiński, radny w Będzina, sytuacja mogłaby się zmienić, gdyby postawiono tu pomnik. - Odpowiednio wyeksponowany i podświetlony może zniechęciłby drobnych pijaczków do przebywania w takim miejscu. Uprzątnięty plac zyskałby zupełnie nowe oblicze - zapewnia radny. Majchrzak planuje złożyć na ręce urzędników list ze swoją propozycją. Jeżeli wskażą działkę pod budowę, zacznie zbierać pieniądze. W głowie ma już wizję, żałuje tylko, że sam jej nie zrealizuje: - Szkoda, że oprócz skromnego historyka nie wyrósł ze mnie także artysta. Ważniejszy król czy artysta? 26.09.2008 Za kilka dni ma zostać rozstrzygnięty konkurs na projekt pomnika Jana Dormana, założyciela i pierwszego dyrektora Teatru Dzieci Zagłębia. Pomnik ma stanąć w mieście z okazji obchodzonego w tym roku 650-lecia nadania Będzinowi praw miejskich. Tymczasem wielu mieszkańców, zamiast pomnika Dormana, chętniej widziałoby postument króla Kazimierza Wielkiego. Obie postacie sporo zrobiły dla miasta. Której pomnik bardziej się należy? Dariusz Majchrzak, młody historyk z Będzina na jednym z forów internetowych wystąpił z propozycją, aby w mieście postawić pomnik króla Kazimierza Wielkiego. - Nie ma na to lepszego czasu. W tym roku miasto świętuje 650-lecie nadania praw miejskich właśnie przez Kazimierza Wielkiego. To dzięki niemu mamy murowany zamek, bez którego trudno wyobrazić sobie Będzin - twierdzi Majchrzak. Wskazuje nawet miejsce na pomnik - u podnóża zamku, lub trochę niżej. Proponuje, aby skorzystać z kopii rzeźby Kazimierza Wielkiego, która od dwóch lat stoi w Bydgoszczy. Na razie jednak żadnego oficjalnego pisma do Urzędu Miejskiego nie złożył. - Sam niewiele zdziałam. Mam nadzieję, że przyłączą się do mnie inni, abyśmy mogli ten projekt przeforsować - dodaje. Tymczasem władze miasta parę miesięcy temu ogłosiły już konkurs na projekt innego pomnika w Będzinie. Jego bohaterem ma być Jan Dorman. Pomnik ma nawiązywać do słynnych ławeczek ze znanymi osobami. Z inicjatywą postawienia pomnika wystąpiły: Fundacja im. Jana Dormana, Stowarzyszenie Artystyczne im. Jana Dormana oraz Teatr Dzieci Zagłębia. - Mój ojciec traktował Będzin jak jedną wielką scenę. Angażował się we wszystkie imprezy w mieście, nie zamykał się tylko w teatrze. On żył tym miastem - mówi Iwona Dowsilas, prezes Fundacji im. Jana Dormana, córka wielkiego artysty. Dlaczego miasto nie postawi więc dwóch pomników dla wielkich ludzi z nim związanych? - W planach budżetowych nie zaplanowano wydatków związanych z budową pomnika Kazimierza Wielkiego - twierdzi Marzena Karolczyk, rzeczniczka będzińskiego Urzędu Miejskiego. Kwota, jaką miasto chce przeznaczyć na ławeczkę Dormana, to zaledwie 10 tys. zł brutto plus materiał. Dla porównania, wartość planowanej do wykonania rzeźby czeladzkiej czarownicy to około 93 tys. zł, a pomnik Jana Kiepury kosztował około 150 tys. zł (złożyli się mieszkańcy). W Będzinie są 32 miejsca pamięci, w tym 12 pomników. Żaden nie jest jednak poświęcony pamięci konkretnej postaci. Są to pomniki zbiorowe, ku czci żołnierzy, symboliczne, albo upamiętniające jakieś wydarzenie. Argumenty przemawiające za Kazimierzem Wielkim Kazimierz Wielki, król Polski w latach 1333- 1370, ostatni władca piastowski na polskim tronie. W 1358 r. dokonał lokacji Będzina na prawie magdeburskim (w tym roku mija 650. rocznica tego wydarzenia). Postawił w miejsce drewnianego kamienny zamek (stoi on do dziś) i otoczył go, podobnie jak miasto, murami. Za jego panowania drewniany kościół parafii Świętej Trójcy stał się murowany. Kazimierz Wielki to postać znana każdemu Polakowi. Jego osoba mogłaby posłużyć promocji Będzina, być kojarzona właśnie z tym miastem i zamkiem. Argumenty przemawiające za Janem Dormanem Aktor, reżyser, pedagog, założyciel (w 1950 r.) i dyrektor Teatru Dzieci Zagłębia z siedzibą w Będzinie. Kierował nim do końca swojego życia. Zasłużony dla będzińskiej kultury. Pod jego okiem wyrosło wielu bardzo znanych i cenionych w środowisku aktorów, m.in. Janusz Gajos. W 1996 r. Teatr Dzieci Zagłębia w Będzinie przyjął imię swego założyciela i twórcy. Jan Dorman mógłby być dla Będzina taką postacią, jak Jan Kiepura dla Sosnowca. Dzięki niemu Będzin może stać się miastem kojarzonym z teatrem. Magdalena Nowacka - POLSKA Dziennik Zachodni http://bedzin.naszemiasto.pl/wydarzenia/902282.html Rząd chce oddać kulejące PKS-y samorządom dziś Ministerstwo Skarbu chce darmo przekazywać samorządom PKS-y. Większość z nich ledwo zipie, więc przejście na garnuszek samorządów może być dla nich jedyną szansą na przetrwanie - informuje resort. Chociaż Warszawa nie podjęła jeszcze ostatecznej decyzji, z szansy jako pierwszy na Śląsku i jeden z pierwszych w Polsce chce skorzystać Racibórz. Urzędnicy właśnie wysłali do ministerstwa wniosek w tej sprawie. Podobne pismo do ministerstwa wystosował jeszcze tylko marszałek województwa podkarpackiego. O ile w całym kraju podobne przedsiębiorstwa rezygnują z kolejnych kursów, bo wożenie pasażerów przestaje się opłacać, raciborski PKS ma się dobrze, więc jest dla miasta łakomym kąskiem. - W ostatnim czasie kupiliśmy 13 nowych autobusów, w tym dziewięć nowoczesnych mercedesów. Za raty leasingowe zapłaciliśmy w ubiegłym roku ponad 800 tys. zł. I starczyło nam jeszcze na przeprowadzenie remontów biur za 200 tys. zł - mówi Kazimierz Kitliński, prezes raciborskiego PKS-u. Każdego miesiąca przedsiębiorstwo płaci 70 tys. zł raty za autobusy i wciąż jest na plusie! PKS powiększa również załogę i obecnie zatrudnia 137 osób. Do ra-ciborskiego przedsiębiorstwa uciekają kierowcy z innych zakładów. I nie ma się czemu dziwić. Średnia wypłata brutto wynosi tu 2,6 tys. zł. Kazimierz Kitliński nie chce zdradzić tajemnicy sukcesu. - Po prostu nam się udało - mówi prezes przedsiębiorstwa, które jeszcze trzy lata temu było na minusie. - Nie mamy żadnych wątpliwości, że jego przejęcie bardzo by nam się opłacało. Działające na naszym terenie przedsiębiorstwo jako jedno z niewielu jest w znakomitej kondycji _- mówi Mirosław Lenk, prezydent Raciborza. Aleksander Grad, minister skarbu, tłumaczy, że takie zmiany leżą w interesie zarówno PKS-ów, jak i samorządów. - Decyzja dotycząca ewentualnego przekazania akcji jakichkolwiek PKS-ów zostanie poprzedzona m.in. analizą strategii rozwoju województwa, na obszarze którego znajdują się spółki, jak również możliwości skorzystania przez jednostki samorządu terytorialnego ze środków unijnych, które przeznaczone zostałyby na niezbędne inwestycje związane m.in. z odnowieniem taboru autobusowego - donosi resort skarbu. Przejecie PKS-ów przez samorządy to dla większości przedsiębiorstw w kraju jedyna szansa na uniknięcie upadłości. - W ubiegłym roku nasze przedsiębiorstwo przyniosło 120 tys. zł strat. Każdego miesiąca likwidujemy kolejne nierentowne kursy. A wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze gorzej, bo ceny paliwa idą w górę - mówi Jerzy Siwica, prezes PKS-u w Rybniku. Z przedsiębiorstwa uciekają kolejni kierowcy. Nie ma pieniędzy na podwyżki. W tej sytuacji w ubiegłym tygodniu Siwica wystosował pisma do Urzędu Miasta w Rybniku oraz starostw powiatowych w Rybniku i Wodzisławiu Śląskim w sprawie ich ewentualnej opieki nad przedsiębiorstwem. - W ten sposób możemy zatrzymać niepokojący proces. Samorządy mają większe pole manewru - mówi Siwica. Prezes zdaje sobie jednak sprawę z tego, że urzędy nie będą zabijać się o zakład zatrudniający 300 osób i przynoszący każdego roku straty. Trochę lepiej od państwowych PKS-ów radzą sobie te prywatne. Łódzkie przedsiębiorstwo działające od 1999 roku jako spółka pracownicza przynosi niewielkie zyski. W ubiegłym roku wypracowała 71 tys. zł. Nierentowne W Polsce istnieją 174 PKS-y, 53 z nich nadal działają jako przedsiębiorstwa państwowe. Sytuacja ekonomiczna niemal wszystkich w ostatnich latach znacznie się pogorszyła. Jedna trzecia przynosi straty - wynika z badań przeprowadzonych w zeszłym roku przez ekspertów Konfederacji Pracodawców Polskich. Jedna czwarta przedsiębiorstw uzyskuje niewielki wynik dodatni, przy czym w większości nie przekracza on 2-3 procent przychodów. Pozostałe, czyli ponad 40 proc. przedsiębiorstw, z trudem wychodzi na zero. Aleksander Król - POLSKA Dziennik Zachodni CBA węszy spisek w Kazimierzu Pozwolenia na budowę oraz zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego Kazimierza znalazły się pod lupą Centralnego Biura Antykorupcyjnego, informuje "Dziennik Wschodni". Agenci sprawdzają m.in. dokumenty związane z budową luksusowego hotelu "Król Kazimierz". - Lubelska Delegatura CBA rozpoczęła w czerwcu kontrolę w Urzędzie Miasta w Kazimierzu. Interesuje nas proces uchwalania i realizacji wybranych uchwał dotyczących zmian w planie zagospodarowania przestrzennego w latach 2003-2007. Równolegle agenci ruszyli z kontrolą w starostwie w Puławach. Chodzi o wybrane pozwolenia na budowę, rozbudowę i rozbiórkę z tego samego okresu - powiedział gazecie Piotr Kaczorek z Wydziału Komunikacji Społecznej CBA. Proszący o zachowanie anonimowości informator "Dziennika Wschodniego" sugeruje, że może chodzić o niejasne sprawy związane z różnym traktowaniem osób, ubiegających się o pozwolenia na budowę. Według niego, w Kazimierzu zdarzało się, że właściciel działki przez wiele lat nie dostawał zgody na postawienie domu. Ale kiedy sprzedawał działkę komuś innemu, nowy właściciel dostawał pozwolenie bez problemu. Agencja SE/East NewsWtorek, 29 lipca Między Bramą Wyżynną a Katownią zobacz na mapie Gdańska ma stanąć pomnik Kazimierza Jagiellończyka. Jadącemu na koniu królowi towarzyszyć będą rycerze i patrycjusze witający orszak. Organizator konkursu - Zarząd Dróg i Zieleni - życzy sobie, by król przybywał do Gdańska jako pełen mocy oswobodziciel i nadawca praw. Kazimierz Jagiellończyk wjechał do Gdańska 1 maja 1457 r. Osiem dni później rycerstwo puckie, lęborskie i gdańskie złożyło wraz z rajcami symboliczny hołd królowi, a 15 i 25 maja monarcha nadał miastu szereg ustaw, zwanych wielkimi przywilejami. Dzięki nim w Gdańsku rozpoczęła się era prosperity. - Wizyta monarchy nastąpiła w kluczowym momencie konfliktu z zakonem krzyżackim o Pomorze, zwanego wojną trzynastoletnią. Ponieważ przybycie króla jest związane ściśle z tematyką wojenną, chcemy jego pomnik osadzić w kanonie tryumfu militarnego - tłumaczą organizatorzy. Projekt zakłada przedstawienie sześciu postaci naturalnej wielkości: króla na koniu, idących za nim trzech rycerzy oraz dwóch gdańskich patrycjuszy witających orszak. W materiałach historycznych dołączonych do informacji o konkursie nie brak szczegółowych wskazówek dla rzeźbiarzy. Zleceniodawcy widzą Jagiellończyka "wraz z insygniami władzy na koniu w pierwszej fazie stępa". Król ma być w koronie i zbroi płytowej odziany w płaszcz, na koniu okrytym kropierzem paradnym. Przypominają też, że najwierniejszym odwzorowaniem twarzy króla jest wizerunek zachowany na jego nagrobku w katedrze wawelskiej, sugerują jednak, by w gdańskim projekcie monarcha był nieco młodszy. - Artyści powinni traktować nasze wskazówki tylko jako sugestie, zostawiamy im swobodę kompozycji rzeźby. Jedyny warunek, jaki należy spełnić to ten, by wizerunek króla był zgodny z materiałami źródłowymi - mówi Marian Werner, sekretarz konkursu. Dla pełnego obrazu władcy ZDiZ cytuje też Macieja Miechowitę i jego Chronica Polonorum: "Był zaś król Kazimierz wysokiego wzrostu; od przodu głowy do jej szczytu całkiem łysy; o twarzy podłużnej i chudej; mówił sepleniąc; od (...) dzieciństwa do starości życia zawsze myśliwy i łowca... zawsze trzeźwy, pił wodę a win i sycery nie używał i nawet zapachu ich nie znosił (...) Kler szanował, od poddanych żądał pieniędzy, o przyrzeczeniach pamiętał, był prawdomówny, pożyczki zwracał". - Zainteresowanie jest znaczne - mówi Werner. - Do końca stycznia wnioski o dopuszczenie do udziału w konkursie pobrało 50 dyplomowanych rzeźbiarzy. Czy liczba historycznych detali, jakie artyści mają uwzględnić w projekcie, nie ogranicza ich pola działania? - Nie. Trzeba mieć szacunek dla historii, zwłaszcza że wiernie oddane detale uzbrojenia, stroju, ostrogi, mają wartość edukacyjną - mówi rzeźbiarz Adam Dawczak-Dębicki, który już pracuje nad projektem. - Artysta może wygrać tu gestem, dynamiką ruchu, wzajemnymi relacjami tych kilku postaci, emocjami, jakie pomnik będzie wzbudzał. - Sama idea pomnika nawiązująca do przywilejów, jakie Gdańsk dostał od króla, wydaje mi się słuszna, podobnie jak wybór miejsca - komentuje Marian Kwapiński, wojewódzki konserwator zabytków. - Uważam jednak, że stawiany dziś pomnik powinien tę ideę wyrażać w dzisiejszej estetyce, bez naśladownictwa historycznych detali, które wydaje mi się czymś fałszywym. Przecież o dawnych wydarzeniach też nie mówimy w mowie staropolskiej. Projekty można składać do 29 kwietnia. - Właśnie wpłynął do nas wniosek o przedłużenie tego terminu. Jeśli tak się stanie, konkurs rozstrzygniemy pewnie po wakacjach. Kiedy pomnik zostanie zrealizowany? Dopiero wtedy, gdy znajdą się sponsorzy, nie mamy konkretnego deadline'u - dodaje Werner. Brawo...Dominanty, autostrady, pomniki... Średniowiecznej świątyni pod Malborkiem nie udało się uratować Kościołowi, ministrowi kultury i posłom. Teraz zajmą się nią hobbyści z Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Wieś Gnojewo leży kilkanaście kilometrów od Malborka, tuż przy drodze krajowej do Łodzi. Zrujnowany kościół pochodzi z połowy XIV w. i jest najprawdopodobniej najstarszą szachulcową świątynią w Polsce. Tutaj modlił się król Kazimierz Jagiellończyk, oblegający Malbork w 1454 r. Już z drogi widać porwaną niebieską folię, która przykrywa oryginalną średniowieczną więźbę dachową - na kościele od lat nie ma już dachówek. Wokół pozostałości dawnego ewangelickiego cmentarza. Zachowała się ozdobna stela z nagrobka 20-letniej Johanny Marie Gruwal, która żyła tu w I połowie XIX w. Do Gnojewa skręcają regularnie autobusy wiozące niemieckich turystów do Malborka. - Wysiadają, robią zdjęcia - mówi pani Eleonora, mieszkanka wsi. Okna jej domu wychodzą na zabytkowy kościół. - Przyjeżdżają tu kilkadziesiąt razy do roku. Patrzą. Kiwają głowami i oburzeni odjeżdżają do zamku O tym, że kościół w Gnojewie jest w fatalnym stanie, "Gazeta" pisała już dwa lata temu. Jego właścicielem jest kuria elbląska. Parafia, do której należy, ma jeszcze dwa kościoły. Tuż obok zrujnowanej świątyni, która pamięta jeszcze czasy krzyżackiego panowania w Malborku, stoi o wiele młodszy, XIX-wieczny kościółek. To w nim odbywają się msze. Dwa lata temu pomoc w ratowaniu zabytku obiecał minister kultury Kazimierz Michał Ujazdowski, posłowie Jarosław Sellin i Tadeusz Cymański. Biskup elbląski zgodził się na wówczas na rozpoczęcie prac ratunkowych w kościele. Służby pomorskiego konserwatora zabytków sporządziły dokumentację, przykryły dach folią i zamknęły kościół, do którego wcześniej można było bez trudu wejść. Kłódka na drzwiach jest do dziś, a przez dziurawą folię deszcz pada prosto na XVIII-wieczne polichromie. Wanda Dertz przyjechała do Gnojewa w 1947 r., miała wówczas 13 lat. - Nie pamiętam, żeby w starym kościele kiedyś były msze - mówi. - Bawiliśmy się w środku, wchodziliśmy na wieżę. Wewnątrz nie było już ławek, ale oglądaliśmy malowidła na suficie i stare chorągwie. Z czasem wszystko poznikało, nawet pomniki z cmentarza. W 1956 r. kościół przed rozebraniem uratowali mieszkańcy. Widłami bronili świątyni przed wysłanymi przez władze powiatowe traktorzystami, którzy mieli rozpocząć burzenie zabytku. Dzisiaj w mieszkańcach Gnojewa nie ma już takiego zapału: - Z nas za mała społeczność, żeby z tym kościołem coś zrobić - kiwa głową Wanda Dertz. Pani Eleonora, mieszkająca przy kościele: - Mam 86 lat, co mi z tego przyjdzie, jak go odbudują? To, co nie udało się silnej grupie posłów i ministrów PiS, elbląskiej kurii, wojewodzie i marszałkowi, chce zrobić grupka entuzjastów, zrzeszona w gdańskim oddziale Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. Pod koniec ubiegłego tygodnia stowarzyszenie formalnie przejęło budynek od Kościoła. - Przejęcie przez Towarzystwo kościoła w Gnojewie oznacza, że wreszcie będzie z kim konstruktywnie rozmawiać w sprawie rekonstrukcji obiektu - mówi Marian Kwapiński, pomorski konserwator zabytków. TOnZ to organizacja z ponadstuletnią tradycją. Powstała w 1906 r., tworząc podwaliny pod polskie służby konserwatorskie. Najbardziej spektakularnym przedsięwzięciem w dziejach przedwojennego Towarzystwa było przejęcie i odrestaurowanie zamku w Czersku. Dzisiaj organizacja liczy kilkuset członków, ma 30 oddziałów w całym kraju. Tomasz Korzeniowski, prezes gdańskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami: - Przejęliśmy od parafii ruiny kościoła w użyczenie na 10 lat. Chcemy niezwłocznie podjąć prace ratunkowe. Środki na ten cel mają pochodzić z Ministerstwa Kultury, będziemy też starać się pozyskać fundusze z Unii. Stan kościoła to europejskie kuriozum. Nie wyobrażam sobie, że nie znajdą się fundusze na remont. Tym bardziej że za takie zaniedbanie grożą Polsce sankcje komisji europejskiej. Na podstawie wyliczeń specjalistów przywrócenie świątyni pełnej krasy będzie kosztować ok. 10 mln zł. Mam nadzieję, że już tym roku uda się znaleźć minimum 3,5 mln na najpilniejsze prace remontowe. Sięgając do etymologi terminu "Prusy" wynika jedno: to, że król Kazimierz Jagiellończyk z lenistwa czy z niewiedzy usankcjonował wymysł krzyżackiej propagandy nie zmienia faktu że Prusów na zachód od Wisły nigdy nie było. Korsarstwo – można uznać za odmianę piractwa, choć różni się od niego w szczegółach. Korsarz lub inaczej kaper to człowiek uprawiający piractwo ale w majestacie prawa. Podczas wojen począwszy od średniowiecza państwa wydawały dokumenty uprawniające do używania swojej bandery i atakowania wrogich statków w zamian za procent zysku ze zdobytych łupów. Było to źródło często niemałych i ukrytych dochodów dla mocarstw europejskich. Zazwyczaj dokumenty zwane listami kaperskimi były honorowane jedynie przez osobę którą je wystawiła i osobę która się nimi posługiwała, stąd tez podział na piractwo i kaperstwo jest nieco papierowy. Pikanterii dodaje fakt, ze listy były często fałszowane, a nieraz niepiśmienni piraci używali dokumentów dotyczących zupełnie czego innego jako listów kaperskich, bądź po prostu łamali warunki umowy. Do najsławniejszych piratów można zaliczyć Henry Morgana czy Francisa Drake. W Polsce organizację floty kaperskiej zapoczątkował w 1456 r. król Kazimierz Jagiellończyk podczas wojny trzynastoletniej z Krzyżakami. System ten stosował również Zygmunt Stary, Zygmunt August i Stefan Batory, którzy angażowali do tej działalności głównie armatorów gdańskich, jak również angielskich, szkockich, duńskich i holenderskich. Działalność tych kaprów, szczególnie za Zygmunta Augusta, poza pewnymi sukcesami spowodowała liczne zatargi z Gdańskiem i różnymi państwami na skutek niezdyscyplinowania kaprów. Kaperstwo jako system organizacji floty przeradzający się często w piractwo, zakazane zostało w 1856 r. na mocy Traktatu Paryskiego (Internet). A tak w ogóle to pozostając w zgodzie z obecnym "tryndem" za chwilę ktoś ambitny udowodni, że Gryfino założył Bolesław Krzywousty gdy wyprawiał się na Szczecin. ja bym kontynuował kierunek włoszczowski przypomnę "W powiecie włoszczowskim jest gmina KLUCZEWSKO Jej nazwa prawdopodobnie pochodzi od kluczy, które król Kazimierz Wielki zgubił będąc w okolicy na polowaniu. Karty historii mówią, iż król pod wsią Żelazne Nogi (obecnie Żeleźnica), w pogoni za jeleniem w 1370r., spadł z konia i złamał nogę." czyli np. : w miejscowości Krzywin książe Bolesław spadł skonia złamał noge i zahaczył o gałąź , przez co usta mu sie szkaradnie wykrzywiły. Zezłoszczony jadac w kierunku Gryfina w okolicach Pniewa posadził "Krzywy Las"... A ja wiem o co w tym wszystkim chodzi, czyli Czarniecki, Włoszczowa , a sprawa Polska. Hetman Czarniecki urodził się w Czarnicy, obecnie gmina Włoszczowa. Włoszczowa doczekała się ważnej inwestycji, więc teraz my może my też coś na Czarnieckim ugrać. W powiecie włoszczowskim jest gmina KLUCZEWSKO Jej nazwa prawdopodobnie pochodzi od kluczy, które król Kazimierz Wielki zgubił będąc w okolicy na polowaniu. Karty historii mówią, iż król pod wsią Żelazne Nogi (obecnie Żeleźnica), w pogoni za jeleniem w 1370r., spadł z konia i złamał nogę. Trzeba sprawdzić czy ktoś zanny w Gryfinie nie złamał nogi, ręki, żeber, albo chociaż palca, lub nos. Niestety małe miejscowości chcą jakoś zaistnieć na mapie Polski, a niektórzy twierdzą, że i Europy. Szukajcie a znajdziedzie - swoją drogą gdyby w Kluczewsku ktoś odnalazł klucze króla Kazimierza , to by było dopiero COŚ. Król Jan Kazimierz ogłosił Maryję Królową Polski, gdyż czuł się bezradny wobec Karola X Gustawa i zdrady wielu rodaków oraz uważał, że tylko nadprzyrodzona pomoc może ocalić Ojczyznę, tak jak cudownie obroniła się Jasna Góra. Może do takiego samego wniosku doszli nasi posłowie...tylko nadprzyrodzona moc, może pomóc... Jako znana z poglądów „ultraklerykalnych” jestem przeciwna takim inicjatywom. Jezus powiedział „Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest" (Łk 17,20-21). Nie można Królestwa Jezusa zadekretować! Jeżeli się żyje wg Jego wskazań, to jest wtedy obecne Jego Królestwo! Król Jan Kazimierz ogłosił Maryję Królową Polski, gdyż czuł się bezradny wobec Karola X Gustawa i zdrady wielu rodaków oraz uważał, że tylko nadprzyrodzona pomoc może ocalić Ojczyznę, tak jak cudownie obroniła się Jasna Góra. W niedzielę (11 stycznia),kiedy to przypada święto Chrztu Pańskiego, w katedrze na Wawelu sprawowana będzie uroczysta Msza św. przy wystawionym obrazie Matki Bożej Łaskawej - cudownym wizerunku, przed którym 1 kwietnia 1656 roku we Lwowie śluby składał król Jan Kazimierz. Obraz na co dzień przechowywany jest w skarbcu katedralnym, jednak przed kilkoma miesiącami z inicjatywy ks. prałata Zdzisława Sochackiego, proboszcza katedry, zrodziła się idea, aby raz na kwartał wystawić cudowny wizerunek Maryi. Pomysł ten jest realizowany przy poparciu Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. - Kiedy w parafii katedralnej nastał nowy proboszcz, jego pragnieniem było, aby obraz udostępniać wiernym, stąd zrodziła się inicjatywa organizowania raz na kwartał Mszy św. przy wystawionym obrazie Matki Bożej Łaskawej, jakże cennym skarbie naszego Narodu - zaznacza Marta Walczewska z krakowskiego oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, z zespołu redakcyjnego czasopisma tegoż oddziału "Cracovia Leopolis". - Przy tym wizerunku będziemy spotykać się prawdopodobnie raz na kwartał, nie został jednak jeszcze ustalony konkretny terminarz - dodaje. Pragnieniem lwowian jest, aby w katedrze wybrzmiewała pieśń "Śliczna Gwiazdo Miasta Lwowa", mają nadzieję, że to zamierzenie uda się także zrealizować. To właśnie ta pieśń śpiewana jest co roku w bazylice Mariackiej 22 listopada podczas celebracji rocznicy obrony Lwowa. Obraz Matki Bożej Łaskawej, przechowywany w katedralnym skarbcu, był pokazany przez kilka dni w maju zeszłego roku w kaplicy Najświętszego Sakramentu, a także 15 sierpnia w ramach Nocy Cracovia Sacra. Niedługo potem miała miejsce pierwsza Msza św. w wawelskiej katedrze przy wystawionym tymże wizerunku. Na Eucharystii zgromadzili się lwowianie i miłośnicy Kresów Wschodnich. Zatem w niedzielę spotkają się przy nim ponownie podczas Mszy św., która rozpocznie się w katedrze o godz. 10.00. Małgorzata Bochenek Śluby królewskie też były Prima Aprilisowe, a akty prawa holenderskiego raczej takiego charakteru nie mają - są faktami Podobne akty składali monarchowie największych europejskich potęg - to była po prostu ówczesna maniera polityczna. Więcej na ten temat TUTAJ Król Jan Kazimierz prawie niczego ze ślubów swoich nie zrealizował - zwłaszcza w sferze społecznej. Zresztą po kimś takim jak on, można się było wszystkiego spodziewać - postać moralna pod wielkim znakiem zapytania. 1 kwietnia 1656 - Król Jan II Kazimierz złożył we lwowskiej katedrze śluby, obierając Matkę Boską Częstochowską za patronkę i Królową Polski i zapowiedział walkę z najazdem szwedzkim aż do zwycięstwa. 1 kwietnia 2001 - W Holandii zalegalizowano małżeństwo osób tej samej płci, a 1 kwietnia w 2002 - zalegalizowano eutanazję. Pewnie na Prima Aprilis 1 kwietnia 2007 r. - Abp Kazimierz Nycz objął rządy w metropolii warszawskiej. Chłopaki, a nie przyszło wam do głowy, że literatura Mezopotamii mówiła we wszystkich swych przejawach o długowieczności jako o symbolu Łaski Bożej i błogosławieństwa? Wielu bohaterów literackich - nie biblijnych - z tej epoki i na tych ziemiach gdzie rozgrywają się wydarzenia biblijne, żyło po kilkaset lat. Biblia jest także wielce natchnionym, ale jednak utworem literackim powstałym na przestrzeni wielu wieków i pisanych przez wielu autorów - często anonimowych. Nawet Pięcioksiąg, którego autorstwo przypisuje się Mojżeszowi, w świetle gruntownych badań historyczno-literackich nie jest napisany tylko i wyłącznie przez Mojżesza. Wielu autorów pisało pod pseudonimami wielkich ludzi - jak król Salomon, aby podnieść rangę treści, którą chcieli przekazać potomnym. Cóż wiemy o ks. Rodzaju? Wiemy, że Mojżesz spisał ją na podstawie podań ustnych. Były to utwory często wierszowane, albo w formie pieśni. Konstrukcja literacka Genesis na to wybitnie wskazuje - wykazali to badacze protestanccy już w XIX wieku. Idąc za ciosem - kto mógł przekazać potomnym tę historię sprzed potopu? Tylko Noe i jego rodzina. Obraz z historii Kaina świadczy już o dużym i gęstym zaludnieniu ziemi i istnieniu miast, a więc siedzib ludzkich poza rodzinną ziemią Kaina - wskazuje na to rozmowa Boga z Kainem po zabójstwie brata, a także poziom kultury, gdzie używano już narzędzi rolniczych, budowano ołtarze i sprawowano ofiary dla Jahve. To nie mogło stać się w jednym pokoleniu. Dlatego należy brać pod uwagę techniki literackie tamtych epok. Kain jest symbolem zabójcy. Adam i Ewa symbolizują pierwszych rodziców i nie należy odczytywać dosłownie metafor literackich. Niewykluczone, że w raju żyło o wiele więcej ludzi niż tylko Adam i Ewa, a oni jako pierwsi symbolizują ludzkość. Podaję stanowisko Episkopatu Polski w tej sprawie: Stanowisko Episkopatu Polski W dokumencie "Kościół wobec ewolucji" wydanym przez Radę Naukową Episkopatu Polski w listopadzie 2006, biskupi przywołują słowa Jana Pawła II z 1996 roku: "Nowe zdobycze nauki każą nam uznać, że teoria ewolucji jest czymś więcej niż hipotezą". Krytykują też przedstawicieli "fideistycznego kreacjonizmu, którzy interpretują dosłownie biblijne opowiadanie o stworzeniu świata (...) i na tej podstawie kwestionują nauczanie o ewolucji w szkole". Uznają też, że "fundamentalistyczny kreacjonizm nie jest zgodny z nauką katolicką". Jednocześnie odrzucają też materialistyczny ewolucjonizm mówiący o "ślepych siłach natury". Wyjaśniają to w następujący sposób: "Ewolucja wiedzie ku pojawieniu się człowieka jako istoty wolnej, odpowiedzialnej i świadomej. Ale sama z siebie tego progu nie pokonuje. W celu powołania do życia człowieka Bóg mógł posłużyć się jakąś istotą przygotowaną na planie cielesnym przez miliony lat ewolucji i tchnąć w nią duszę - na swój obraz i podobieństwo. Oznacza to, że dla chrześcijan ewolucja pozostaje w harmonii z wielkim planem Boga, którego cel stanowi powołanie człowieka do najwyższej godności obrazu Jego Syna jednorodzonego, umarłego i zmartwychwstałego". Dokument podpisał przewodniczący Rady biskup płocki Stanisław Wielgus. W skład Rady Naukowej wchodzą m.in.: bp Ignacy Dec, abp Marian Gołębiewski, bp Tadeusz Pieronek i bp Kazimierz Ryczan. Myślę,że nie uczynię nic złego, jeżeli zaproponuję wam temat o Wielkiej Nocy.Mamy już niecałe 40 dni na refleksję, na zastanowienie się głębsze, czym jest to wielkie dla nas święto? Zastanówmy się nad tym, dlaczego Jezus Pan nas odkupił? Pomyślmy,że to był też człowiek który czuł ból, jak my wszyscy,a jednak poddał się dobrowolnie na tę haniebną śmierć i na cierpienia za nas? Zastanówmy się nad tym czy Jezus musiał za nas oddawać życie? Zastanówmy się nad tym czy my w ogóle zasługujemy na to żeby święty Syn Boga Najwyższego za nas umierał? Mam nadzieję,że rozwiniemy ten temat, aż do wyjścia Izraela z Egiptu i do dziesiątej plagi. To będzie takie małe studium. Teksty biblijne i dowody historyczne są mile widziane. Tutaj cytuje pieśń która dopowie co ja nie umiałam. Mój zbawca na Kalwarii zmarł, w boleści oczy swoje zwarł. Na krzyżu on swą przelał krew. aby przebłagać, Boski gniew.
przyszłego plonu niesie siew. Na Górze Kalwaryjskiej krew światu wolności niesie siew. Wśród wielkiej ćmy pękania skał za ludzkość Mistrz swe życie dał. Śmierć Jego zwyciężyła grzech i powstał Chrystus po dniach trzech.
Pan Jezus wiele cierpień zniósł, By ludzkość mogła wolną być, Mistrz dobrowolnie przestał żyć. Bardzo bym chciała w dyskusji zobaczyć naszą kochaną młodzież. Myślę, że poszczególne refleksje odpowiadają jednak na niektóre zagadnienia tutaj postawione. Poza tym jest spora różnica w przeżywaniu Wielkanocy u katolików i u niekatolików. Nasz Kościół idzie w kierunku doskonalenia ducha i medytacji, rozważania Męki Pańskiej, a to nie jest to samo co rozważanie Pisma - tutaj jest pole do popisu dla młodzieży protestanckiej raczej. A ponadto, nie wiesz jak dzieci w szkole odpowiadają? Pani - Opowiedz o panowaniu króla Kazimierza Wielkiego uczeń - Król Kazimierz zastał Polskę drewnianą i zostawił murowaną - I co jeszcze? - zreformował pieniądze - I co jeszcze? - wybudował drogi, - I co jeszcze? - budował zamki itd, itd. Może więc w ramach "Co jeszcze?" zapytam - jak wyglądała ofiara za grzechy przed ofiarą Jezusa sprawowana od najstarszych praszczurów Izraelitów, a więc: Kain i Abel, Noe, Kannanici i Abram, po Abramie, u Mojżesza? DO ASA Najukochańszy Sigismondo nie wypędził matki i jej nie otruł – skąd masz takie informacje? Być może mam niewiarygodne materiały, ale mam trochę sensacyjek o naszych władcach. Może nie zawsze prawdziwych. Np. królowa Bona Poślubiła Zygmunta Starego jako 24-latka. Sforcowie, choć pokrewnieeni z z dwormi niemieckim, francuskim i hiszpańskim prowadzili dość rozwięzłe życie. Ojciec Bony otaczał się licznymi i pięknymi kochankami. A co? Stać go było na to. Wraz z Boną przybyły na Wawel luźne obyczaje i kochanek jej matki - Colona. Ponoć Bona też korzystała z jego "usług". Bona patronowała w Krakowie "Stowarzyszeniu braci i sióstr swawolnych". Syn Bony - to Zygmunt August. Ponoć koniecznie chciała go urodzić 1 sierpnia i do tej daty powstrzymała się z porodem. Złośliwi twierdzą, że Bona podsyłała synowi kochanki, by zażywał rozkoszy cielesnych i nie intereował się polityką, aby przejąć w Polsce rządy. Również Janowi III Sobieskiemu można wiele zarzucić. Nasz wielki patriota wraz z tłumami szlachty złożył przysięgę szwedzkiemu królowi Karolowi Gustawowi. Sobieski został wcielony do szwedzkiej armii, wraz z którą pomaszerował do Prus, a potem pod Gołąb i Jarosław. Czar jednak dość szybko prysł. Szwedzi zamiast ładu przynieśli grabież i spustoszenie. Sobieski przeszedł pod Łańcutem pod komendę Stefana Czarnieckiego. Sobieski uprawiał politykę profrancuską. Po abdykacji Jana Kazimierza popierał kandydata francuskiego na polski tron za olbrzymie pieniądze – około 30 tyś liwrów. Nic to nie pomogło, bo królem został Michał Korybut Wiśniowiecki. Marysieńka nieustannie namawiała Sobieskiego na wyjazd do Francji. Król Ludwik XIV obiecał mu tytuł marszałka i księcia para, Order Świętego Ducha i ogromne ziemskie dobra we Francji. Nie skorzystał z tak intratnych propozycji, bo planował zostać królem Polski. Od samego początku był wrogiem Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Bezpardonowo nazywał go małpą i wraz ze stronnictwem francuskim zmontował agresywną opozycję, zmierzając do jego obalenia. Zorganizował konferencję przeciwników Wiśniowieckiego w Szczebrzeszynie, która miała obalić króla, ale plany pokrzyżował hetman wielki litewski Michał Kazimierz Pac zwołując w Gołębiu sejmik szlachecki w obronie panującego. W efekcie tych konfliktów inicjowanych przez Sobieskiego Turcy zdobyli Kamieniec Podolski i narzucili Rzeczypospolitej tzw. traktat buczacki. Tak straciliśmy Podole i musieliśmy płacić Turkom ogromną kontrybucję. Gdyby XVII wieczni posłowie polscy wpadli na pomysł powołania komisji lustracyjnej, Jan III Sobieski miałby się więc z czego tłumaczyć. Sobieski nie wykorzystał szansy po bitwie wiedeńskiej. Mógł wówczas przeprowadzić reformy. Natomiast zaangażował się w wojny Świętej Ligi, które nic nie dały dla Polski, za to olbrzymie korzyści odnieśli nasi wrogowie. Kiedy Sobieski wojował, lekką ręką oddano Moskwie Ukrainę i pozwolono urosnąć na prawdziwą potęgę. W efekcie zaangażowania się w wojny Świętej Ligi Polska spadła do roli państwa drugorzędnego, a przyszli zaborcy stali się mocarstwami. Panowanie Sobieskiego było ostatnim dzwonkiem, by uratować Polskę. Niestety, nasz lew tego nie dokonał, spędzając ostatnie lata życia zaszyty w Wilanowie. Na uwagę zasługuje także młość Sobieskiego do Marysieńki, ale o tym w innym dziale. Kto dziś tak kocha? Mam nadzieję, że nie zostanę zbanowany za opublikowanie fragmentów korespondencji króla Jana do Marysieńki. Jan Kazimierz, to przykład bezprzykładnego lebiegi politycznego, tej niedojdzie faktycznie, tylko Bóg mógł pomóc i pomógł, zostawiając tę ofermę przy władzy Myślę, że ponieważ jest to podobno chrześcijańskie forum, jeden epitet powinien wystarczyć, po co aż trzy w jednym zdaniu Chętnie dyskutuję z ludźmi nawet o diametralnie różnych poglądach, ale róbmy to merytorycznie. Możemy krytykować czyjeś czyny, warto przy tym podać jakieś argumenty, ale nie obrażajmy osób (zwłaszcza tych, które już nie żyją) Natomiast nie zgodzę się z twierdzeniem, że jedni mają się modlić, a inni pracować. Przykład Jana Kazimierza pokazuje, że nawet ten ponoć nieudolny król coś istotnego wniósł do naszej historii. Z najnowszych dziejów wiemy, że czynnik duchowy ma w decydujących momentach większe znaczenie niż czysto ludzka aktywność (choć i jedno i drugie jest potrzebne). Józef Piłsudski, choć daleko mu było do modelowego katolika, mówił kiedyś, że przed każdą ważną decyzją modli się do Matki Boskiej Ostrobramskiej. Ronald Reagan, jeden z kilku ludzi, którzy najbardziej przyczynili się do upadku komunistycznego imperium, traktował walkę z komunizmem jako misję, do której powołał go Bóg, zwłaszcza po zamachu, kiedy kula ominęła jego serce o kilka centymetrów. Nie można traktować polityki jako sfery oddzielonej od życia duchowego. Polityka oparta tylko na ludzkiej skuteczności, z odrzuceniem Boga, zaowocowała dwoma najbardziej zbrodniczymi w dziejach systemami politycznymi: komunizmem i faszyzmem. pomyslałem, że możnaby zrobić taką listę koronowanych głów (oraz współczesnych przywódców państw), które gościły w Malborku (głównie na zamku, ale nie tylko...) na początek królowie polscy (podaję za Mamuszką) - Kazimierz Wielki: 1365 (jako gość Krzyżaków) - Kazimierz Jagiellończyk: 1457 - Aleksander Jagiellończyk: 1504 - Zygmunt I Stary: 1526 - Stefan Batory: 1577/78 - Zygmunt III Waza: 1593 i 1623 - Władysław IV Waza: 1637 - Jan III Sobieski: 1677 - August II Mocny: 1703 i 1710 - Stanisław Leszczyński: 1708 władcy obcych państw: - Waldemar III - król Danii - Gustaw Adolf - król Szwecji - Karol XII - król Szwecji - Piotr I Wielki - car Rosji - Napoleon I Bonaparte - cesarz Francji ponadto: - Fryderyk Wielki - Fryderyk III Wilhelm - Fryderyk IV Wilhelm - Wilhelm II - Hindenburg - Hitler proszę o uzupełnienie... Kolejna karta i jak na razie ostatnia. Karta wydana z okazji Dni Malborka 2007, na karcie jest rycina Kazimierza Jagiellończyka wg J.Matejki. Obok ryciny tekst mówiący: "7 czerwca 1457 roku król Polski Kazimierz Jagiellończyk dokonał uroczystego wjazdu do Malborka i ustanowił polską administrację z urzędem starosty na czele. Karta wydana w 2007. Zdjęcie: he, he - kolejny mój konik: genealogia i szukanie korzeni! ja mam dość łatwo: rodzina tak ze strony mamy, jak i ze strony ojca pochodzi z jednej konkretnej miejscowości, więc łatwo prześledzić wstecz jej koleje. po mamie jestem góralem - Nowobilscy to znany ród sołtysów ze wsi Nowa Biała (stąd nazwisko) na Spiszu polskim, w rodzinie był nawet jeden zbójnik (w XVII wieku) ale reszta to "porządni obywatele", król Jan Kazimierz w 1649 roku nadał Nowobilskim tatrzańskie doliny: Pięciu Stawów, Rybiego Potoku i Morskiego Oka - należały do rodu aż do komunistycznej nacjonalizacji i utworzenia TPN! moja babcia z domu Pęksa - kolejny znany ród (patrz słynny zakopiański cmentarz Pęksów Brzyzek...) po ojcu tez jestem góralem - tylko "niskopiennym" - Głogowscy to rodzina pochodząca od conajmniej kilku-kilkunastu pokoleń z Małogoszcza - kiedyś ważnego dziś podupadłego miasteczka pod Kielcami. zubożała szlachta (herb Grzymała), powstanie styczniowe, te klimaty... mam to szczęście, że obie babcie miały-mają fenomenalną pamięć, więc udało mi się "pociągnąć" drzewo genealogiczne mojej rodziny do połowy XIX wieku - dalej czeka mnie już niestety szperanie na cmentarzach i w kościołach (księgi parafialne) obu wymienionych miejscowości... Herb Prus + mur (zamek) + (biel+czerwień=Polska) ściślej: herb Prus Królewskich, nadany przez króla Kazimierza Jagiellończyka! polecam stronę herb Prus Królewskich cytat: "Przyjmuje się, że herb Prus Królewskich ustanowił i nadał stanom pruskim król Kazimierz Jagiellończyk w roku 1454, w bardzo ważnej historycznie chwili, kiedy zbuntowane przeciwko Zakonowi Krzyżackiemu społeczeństwo pruskie zwróciło się do króla Polski o roztoczenie nad Prusami panowania i opieki." to najwłaściwsza lokalizacja z możliwych dla tego kamienia zgadzam się, ale jeśli taka manifestacja ma mieć sens, to albo zrobić porządny cokół i na nim ten kamień, albo w ogóle pomnik podobny klasą do starego Fryca, coby z daleka było widać, prawda? a tak, to komu on, na co? a swoją drogą czemu 8 VI 1457? ja spotkałem się z datą 7 VI - wtedy do zamku wjechał król Kazimierz Jagiellończyk ze świtą, po tym jak Polacy wykupili go z rąk żołnierzy zaciężnych... w sumie drobiazg! wiem ze to odbiega od tematu dyskusji i zaraz mnie admin wyrzuci hehehehehehehe chcialam sie spytac szanownego kolegi Tutsona dlaczego tak nie lubi Żydów?? Powiem Ci tak , nie sądze zeby ta dyskusja tutaj miala jakikolwiek sens bo moze potrwac na prawde dlugo (mozna nowy temat zalozyc jezeli chcesz). Ale w skrocie to powiem Ci tak za to jak żydzi odwdzieczyli sie Narodowi Polskiemu za to ze król Kazimierz Wielki zaprosil ich tu i pozwolil sie osiedlic - do tego przeciez mieli nawet przywileje (chociazby oskarzeniem o to ze to rzekomo Polacy dokonali zbrodni w Jedwabnem - tak twierdza zydzi) . A to przeciez Polacy bardzo czesto pomagali Zydom podczas wojny - ukrywali ich . Jeszcze jedna sprawa - ich system wartosci - dla zydow najwazniejsze sa pieniadze... Zreszta tak na prawde Polska rzadza niestety Zydzi. Dobra i tak za bardzo sie rozpisalem , jezeli chcesz powaznie o tym pogadac to nie ma sprawy , powiedz mi tylko gdzie i kiedy Jeszcze jedno : ja nie jestem rasistą (tylko antysemitą) BTW AKB chyba sie gdzies strasznie spieszysz , bo caly czas gubisz literki Wczroaj dostaliśmy zaproszenie: ============ Czołem Serdecznie zapraszam całą Rotę na rekonstrukcyjną imprezę obozową. Obóz Jana Kazimierza- 17-19 lipca 2009, Borowiec około 40 kilometrów od Biłgoraja. „17 lipca 1649. Tego dnia król Kazimierz wyruszył z Lublina, aby bezzwłocznie pokierować swoim ukrywającym się wojskiem, gdyż kanclerzowi królewskiemu, Ossolińskiemu, …zawierzył, dawszy mu możliwość dobrania sobie do pomocy innych towarzyszy niedoli i ulokowania pierwszego obozu pod Krasnymstawem. Przybywszy dnia następnego do Krasnegostawu, król, ile tylko żołnierzy było co do jednego zgromadził, a zatem licznymi sposobami obóz powiększył, przechwytując stąd i stamtąd z przerwami przybywających z odsieczą…13 Julii 1649 Król JMć ruszył się pod Krasnystaw z kilką tysięcy wojska. Tam obóz zatoczyć ma ściągającemu się pospolitemu ruszeniu. JKM die 21 Julii 1649 ruszywszy się z pod Krasnegostawu, stanął pod Zamościem starym, obozem w 7,000 ludu. „ (Roczniki Stanisława Temberskiego 1647-1656) Jak piszą historycy „żołnierzy przybywało mało. Działek było tylko troje. Ciągnięto jak na wyprawę partyzancką. Z pod Zamościa wydano wici, aby ściągano się pod Lwów” . Z obozu królewskiego wysłano list: „... JK Mość rad by iść dalej, ale nie ma jeszcze dobrego przewodnika i wojska wszystkiego 5 tysięcy, przy tym bardzo mało jazdy”. Dokładnie ten obóz z którego wysłano owy list oczekując w puszczy na przewodników chcemy spróbować odtworzyć (oczywiście część tego obozu). Jan Kazimierz ma przy sobie zbieraninę wojska regularnego, pańskie poczty, resztki cudzoziemskich żołnierzy i maruderów z pospolitego ruszenia. Wszyscy oni stoją obozem w puszczy i czekają na przewodników, którzy przeprowadzą armie przez leśne dukty. Celem imprezy ma być zrekonstruowanie obozu wojskowego wraz z jego całą infrastrukturą i zasadami funkcjonowania. Impreza ma czysto rekonstrukcyjny charakter, nie komercyjny, zero turystów i ciekawskich widzów. Jedynymi jej sponsorami jesteśmy my i wy więc niestety nie będziemy zwracali kosztów podróży. Przewidziana będzie zrzutka od każdego z uczestników na wspólne zapasy jedzenia, drewna i siana. Historyczny jadłospis zostanie opracowany w najbliższym czasie. Nasz obóz będzie rozbity w środku Puszczy Solskiej na prywatnym terenie z dala od cywilizacji na uboczu wsi składającej się z parunastu chałup nad rzeką Tanew. W zeszłym roku udało nam się zgromadzić trzydzieści parę osób i mam nadzieje co najmniej podwoić tą liczbę w roku obecnym. • Wszyscy nocują w namiotach historycznych lub pod chmurką (będziemy mogli zapewnić kilka dodatkowych namiotów dla tych którzy ich nie posiadają). • Zero tolerancji dla puszek i plastikowych butelek. Wszystko przelewamy do historycznych naczyń. • Każdego uczestnika prosimy o zabranie ze sobą historycznej zastawy (nie jemy z plastików i różnego rodzaju menaszek). • Wszystkie grupy prosimy o zabranie jak największej ilości sprzętu obozowego (zwłaszcza garnków, kotłów, patelni, rusztów, naczyń kamionkowych i drewnianych). Zbudujemy wspólną kuchnie polową w której będą przygotowane wszystkie posiłki. W sobotę zostaną wyznaczone spośród wszystkich uczestników: - warty, które będą pilnować obozy pod bronią 24 godziny na dobę - grupa odpowiedzialna za zaopatrywanie obozowiska w opał jeżeli go nie będziemy mieli wcześniej zgromadzonego lub zakupionego - jeżeli pozwoli na to liczba uczestników (i ta propozycja zostanie zaakceptowana) grupa, która usypie szańce pod trzy działa. Jeżeli wcześniej będą zainteresowani zorganizujemy turniej łuczniczy i szablowy. W sobotę odbędzie się potyczka z szwendającą się po okolicy watahą kozacką. Wieczorem biesiada, którą wszyscy wspólnie przygotujemy na miejscu. Wszelkie dodatkowe informacje i odpowiedzi na pytania będą pojawiały się na FREHA Serdecznie zapraszamy ============ Odpowiedni link na Frehę: http://www.freha.pl/index.php?showtopic=18485 Chętni? SEZON PIERWSZY Prolog Jest rok 1492. W Rzeczypospolitej Polskiej panuje król Kazimierz IV. Polska ma stały powód do wojny z Pomorzem. Król chce za wszelką cenę odzyskać Szczecin. Najlepszym sojusznikiem jest Litwa, która szykuje się do wojny z Zakonem Krzyżackim. Krakowski bibliotekarz Władysław Źdźbło przed dwudziestu laty sprowadził do Krakowa wiedzę wojskową, którą przedstawiono królowi. W krótkim czasie nastąpiła modernizacja wojska, a poziom gospodarczy kraju sprawił, że ludzie chętnie zaciągali się do wojska. W Gdańsku rozpoczęto budowę wielkiej stoczni. Propaganda przeciwko Pomorzu sprawiła, że wkrótce w centralnej Europie aż wrzało. Zdarzały się niebezpieczne incydenty na Pomorzu. Król Kazimierz IV wysłał wyjątkowo obraźliwy list do władcy Pomorza w Szczecinie... ANNO DOMINI 1492 Władza Kazimierza IV Polska dysponuje ogromnym bogactwem, w skarbcu znajduje się ponad milion dukatów. 22 stycznia do Szczecina dochodzi list, zawierający wyjątkową obelgę, znieważającą honor Pomorskich władz i wyrażający pretensje do ziem pomorskich. Władze w Szczecinie nie decydują się wypowiedzieć wojny widząc potęgę Polski. Następuje okres niepokoju, który Polskie władze wykorzystują do rozpoczęcia propagandy antypomorskiej. Ludzie masowo zaciągają się do wojska. Jednocześnie problemy zaczyna mieć Litwa z Pskowem i Zakonem Krzyżackim. Zbroją się także Prusy. Polska wysyła dar 200 dukatów dla Litwy, co spotyka się tam z ogromnym entuzjazmem. Wojna w Europie środkowej wisi na włosku. Król Kazimierz IV wysyła swoje wojska w pobliże Pomorza. 1 kwietnia następuje oficjalne ostrzeżenie, że jeśli Pomorze samo nie odda swoich ziem, to wybuchnie wojna. Na Kujawy, pod granice Pomorskie, dociera generał brygady Gliński ze swoimi wojskami, a do Pomorza Gdańskiego nadciąga generał brygady Mikołaj Radziwiłł w sile wojska 90 tysięcy piechoty, 25 tysięcy kawalerii i 240 armat. Krytyczny moment, w którym Pomorze czeka na uderzenie... 15 kwietnia do Krakowa dociera posłaniec z Wilna. Litwa prosi o uhonorowanie sojuszu wojskowego i pomoc w wojnie z Zakonem Krzyżackim. Pomorze może odetchnąć z ulgą - Mikołaj Radziwiłł pędem rusza przez Litwę ku Kurlandii, a tuż za nim jest Gliński w sile wojska 60 tys. piechoty, 15 tys. kawalerii i 160 dział. Przeprawa przez tereny powoduje straty w siłach polskich, ale w końcu 5 czerwca rozpoczyna się bitwa pod Rygą. Niedługo potem, 8 czerwca, na tron wstępuje Jan I Olbracht. Władza Jana I Olbrachta Po zwycięstwie następuje szturm na fortecę w Kurlandii. W nierównej walce 5 tysięcy Krzyżaków broni się przed ponad 90 tysiącami lekkozbrojnych Polaków, 32 tysiącami kawalerii i ostrzałem 240 dział. Przez dość leniwy atak i waleczną obronę stolica państwa krzyżackiego, Ryga, pada po trzech dniach. Potem następuje atak na Dorpat na Łotwie. 11 sierpnia cała Łotwa znajduje się pod kontrolą Polaków i Litwinów. Radziwiłł pędzi do Estonii i 6 września rozpoczyna się oblężenie fortecy w Rewel. Szwedzi, którzy również toczą wojnę z Krzyżakami, zostali przepędzeni. Litwini, których było więcej, nie pozwolili Mikołajowi Radziwiłłowi na szturm na fortecę, dopóki nie przyjdą posiłki. Zaczyna się zima i oblężenie staje się trudne. Król Jan I Olbracht wysyła pułkownika Włocławskiego do Estonii, ale ma jeszcze wiele drogi przed sobą. Dowiedziawszy się o tym, Mikołaj Radziwiłł wyraził ubolewanie nad decyzją króla. Chcąc, by wojska Włocławskiego nie musiały przechodzić całej Litwy w zimę, bez zgody Litwinów zaatakował fortecę w Estonii i po krótkiej walce rozgromił Krzyżaków. Jest 4 grudnia - całe tereny Zakonu Krzyżackiego należą do Rzeczypospolitej. Następuje podpisany pokój, na mocy którego Estonia i Łotwa stają się częścią Polski, a Zakonowi zostaje Kurlandia. Rozejm ma trwać pięć lat - do 1497 roku. Jeszcze tego samego dnia Jan I Olbracht ostrzegł Pomorze, że Polacy są blisko... Minister zażąda ponownej kontroli Sebastian Luciński2007-12-20, ostatnia aktualizacja 2007-12-20 15:15 Chodzi o zbadanie czy nie doszło do konfliktu interesów przy budowie hotelu Król Kazimierz w Kazimierzu Dolnem. Prace nadzorowała Halina Landecka, wojewódzka konserwator zabytków. Tymczasem firma kierowana przez jej męża była jednym z podwykonawców przy budowie hotelu Tomasz Merta, wiceminister kultury i jednocześnie generalny konserwator zabytków zapewnił "Gazetę", że osobiście poprosi wojewodę lubelskiego Genowefę Tokarską o przeprowadzenie nowej kontroli w urzędzie kierowanym przez Halinę Landecką. - Jestem zainteresowany wyjaśnieniem tej sprawy do końca - oświadczył Tomasz Merta. Czterogwiazdkowy hotel Król Kazimierz został otwarty kilka miesięcy temu. Wybudowano go w miejscu zabytkowego XVII-wiecznego spichlerza zbożowego. Ale według części mieszkańców Kazimierza budynek kompletnie nie pasuje do architektury miasta. Hotel krytykuje m.in. Jerzy Żurawski, do 1993 roku miejski konserwator zabytków w Kazimierzu Dolnym. Jego zdaniem wojewódzki konserwator zabytków nie powinien był pozwolić na zniszczenie zabytkowego spichlerza. W międzyczasie okazało się, że jednym z podwykonawców przy budowie hotelu była firma telekomunikacyjna Ceteko, której prezesem jest mąż Haliny Landeckiej. Ona sama w rozmowie z "Gazetą" zaprzeczyła, by kontrakt jej męża miał wpływ na wydawane przez nią decyzje. Dowiedzieliśmy się również, że Ceteko krótko po objęciu przez Landecką urzędu konserwatora zabytków w 1991 roku zamontowało centralę telefoniczną w budynku kierowanego przez nią urzędu, przy ul. Archidiakońskiej. We wrześniu 2002 roku ówczesny wojewoda lubelski Andrzej Kurowski zarządził kontrolę, która miała się zająć związkami Ceteko z urzędem konserwatora. - Wynika z niej, że usługi tej firmy były zamawiane w sytuacjach awaryjnych. Wtedy to była jedyna firma tego typu w regionie. Kontrola nie wykazała, by doszło do jakichś nieprawidłowości - tłumaczy wiceminister Merta. Halina Landecka wysłała do niego pismo wyjaśniające opisywaną przez nas sprawę. - Z tych wyjaśnień wynika, że nie ma związku między jej działalnością, a działalnością jej męża - mówi Merta. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, po naszych tekstach kolejny wojewoda lubelski Wojciech Żukowski (PiS) zamierzał przeprowadzić nową kontrolę. Jednak do niej nie doszło. Żukowski po zdobyciu mandatu posła odszedł ze stanowiska wojewody. Urząd po nim objęła rekomendowana przez PSL Genowefa Tokarska. Po naszym telefonie wiceminister Tomasz Merta postanowił, że będzie wnioskował do wojewody o przeprowadzenie ponownej kontroli urzędu kierowanego przez Halinę Landecką. Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin Kolejne śląskie (urzędnicze) kłamstwo i obłuda ! Wszyscy wiedzą, że mamy w Polsce także dwu członowe nazwy województw, ale nie wszyscy już znają herby wszystkich województw. Herby województw ( nie tylko warmińsko-mazurskiego i kujawsko pomorskiego) są bardzo często właśnie herbami które stanowią kompilację symboli i historii ziem wchodzących w skład danego województwa. Dla przykładu herb województwa świętokrzyskiego, podzielony na cztery pola jest opisany następująco: W pierwszym polu tarczy znajduje się herb benedyktynów łysogórskich – podwójny złoty krzyż na błękitnym polu. Jego wyższe ramię jest krótsze od dolnego. Podwójny krzyż nosi nazwę arcybiskupiego lub patriarchalnego. Nazywany jest także karawaką. Symbol ten pochodzi z Bizancjum. Do Europy krzyże te trafiły w postaci relikwiarzy, z których większość powstała w XII w. za panowania cesarza Manuela I Komnena. Do Polski relikwiarz świętokrzyski trafił prawdopodobnie z Węgier, skąd przywiózł go król Stefan V w 1270 r. Na początku XIV w. relikwiarz został przekazany przez Władysława Łokietka opactwu na Łysej Górze. W czerwonym drugim polu znajduje się biały orzeł, zwrócony w prawo – herb dawnej ziemi krakowskiej, ale również herb państwa polskiego i niektórych miast królewskich, w tym Sandomierza. W polu trzecim umieszczony jest herb województwa sandomierskiego. Jest to tarcza dwudzielna w słup. W jej prawym polu znajduje się osiem czerwono-srebrnych pasów, a w błękitnym polu lewym dziewięć złotych sześcioramiennych gwiazd. Gwiazdy ustawione są w trzech rzędach, po trzy. Herb ziemi sandomierskiej powstał prawdopodobnie w latach 1355-1370 i był wzorowany na herbie węgierskiej dynastii Andegawenów. W 1355 r. król Kazimierz Wielki podpisał w obecności m.in. dostojników ziemi sandomierskiej układ w sprawie sukcesji tronu w Polsce. Liczba gwiazd w herbie była prawdopodobnie odbiciem liczby powiatów. Z opisu chorągwi z bitwy grunwaldzkiej Jana Długosza wynika, że początkowo gwiazd było siedem – tyle ile wówczas powiatów. Dziewięć gwiazd w późniejszym okresie mogło symbolizować dziewięć powiatów sądowych, na które dzieliła się ziemia sandomierska: sandomierski, chęciński, opatowski, pilzneński, radomski, stężycki, szydłowsko-stopnicki, tarnowski i wiślicki. Jak widać (przykładów jest więcej) gdzie indziej się dało ! Tymczasem nam narzucono prosty, jednoznaczny i "czysty rasowo" herb górnośląski... Ważniejszy król czy artysta? 26.09 Dariusz Majchrzak przypomina, że to król Kazimierz nadał Bedzinowi prawa miejskie Za kilka dni ma zostać rozstrzygnięty konkurs na projekt pomnika Jana Dormana, założyciela i pierwszego dyrektora Teatru Dzieci Zagłębia. Pomnik ma stanąć w mieście z okazji obchodzonego w tym roku 650-lecia nadania Będzinowi praw miejskich. Tymczasem wielu mieszkańców, zamiast pomnika Dormana, chętniej widziałoby postument króla Kazimierza Wielkiego. Obie postacie sporo zrobiły dla miasta. Której pomnik bardziej się należy? Dariusz Majchrzak, młody historyk z Będzina na jednym z forów internetowych wystąpił z propozycją, aby w mieście postawić pomnik króla Kazimierza Wielkiego. - Nie ma na to lepszego czasu. W tym roku miasto świętuje 650-lecie nadania praw miejskich właśnie przez Kazimierza Wielkiego. To dzięki niemu mamy murowany zamek, bez którego trudno wyobrazić sobie Będzin - twierdzi Majchrzak. Wskazuje nawet miejsce na pomnik - u podnóża zamku, lub trochę niżej. Proponuje, aby skorzystać z kopii rzeźby Kazimierza Wielkiego, która od dwóch lat stoi w Bydgoszczy. Na razie jednak żadnego oficjalnego pisma do Urzędu Miejskiego nie złożył. - Sam niewiele zdziałam. Mam nadzieję, że przyłączą się do mnie inni, abyśmy mogli ten projekt przeforsować - dodaje. Tymczasem władze miasta parę miesięcy temu ogłosiły już konkurs na projekt innego pomnika w Będzinie. Jego bohaterem ma być Jan Dorman. Pomnik ma nawiązywać do słynnych ławeczek ze znanymi osobami. Z inicjatywą postawienia pomnika wystąpiły: Fundacja im. Jana Dormana, Stowarzyszenie Artystyczne im. Jana Dormana oraz Teatr Dzieci Zagłębia. - Mój ojciec traktował Będzin jak jedną wielką scenę. Angażował się we wszystkie imprezy w mieście, nie zamykał się tylko w teatrze. On żył tym miastem - mówi Iwona Dowsilas, prezes Fundacji im. Jana Dormana, córka wielkiego artysty. Dlaczego miasto nie postawi więc dwóch pomników dla wielkich ludzi z nim związanych? - W planach budżetowych nie zaplanowano wydatków związanych z budową pomnika Kazimierza Wielkiego - twierdzi Marzena Karolczyk, rzeczniczka będzińskiego Urzędu Miejskiego. Kwota, jaką miasto chce przeznaczyć na ławeczkę Dormana, to zaledwie 10 tys. zł brutto plus materiał. Dla porównania, wartość planowanej do wykonania rzeźby czeladzkiej czarownicy to około 93 tys. zł, a pomnik Jana Kiepury kosztował około 150 tys. zł (złożyli się mieszkańcy). W Będzinie są 32 miejsca pamięci, w tym 12 pomników. Żaden nie jest jednak poświęcony pamięci konkretnej postaci. Są to pomniki zbiorowe, ku czci żołnierzy, symboliczne, albo upamiętniające jakieś wydarzenie. Argumenty przemawiające za Kazimierzem Wielkim Kazimierz Wielki, król Polski w latach 1333- 1370, ostatni władca piastowski na polskim tronie. W 1358 r. dokonał lokacji Będzina na prawie magdeburskim (w tym roku mija 650. rocznica tego wydarzenia). Postawił w miejsce drewnianego kamienny zamek (stoi on do dziś) i otoczył go, podobnie jak miasto, murami. Za jego panowania drewniany kościół parafii Świętej Trójcy stał się murowany. Kazimierz Wielki to postać znana każdemu Polakowi. Jego osoba mogłaby posłużyć promocji Będzina, być kojarzona właśnie z tym miastem i zamkiem. Argumenty przemawiające za Janem Dormanem Aktor, reżyser, pedagog, założyciel (w 1950 r.) i dyrektor Teatru Dzieci Zagłębia z siedzibą w Będzinie. Kierował nim do końca swojego życia. Zasłużony dla będzińskiej kultury. Pod jego okiem wyrosło wielu bardzo znanych i cenionych w środowisku aktorów, m.in. Janusz Gajos. W 1996 r. Teatr Dzieci Zagłębia w Będzinie przyjął imię swego założyciela i twórcy. Jan Dorman mógłby być dla Będzina taką postacią, jak Jan Kiepura dla Sosnowca. Dzięki niemu Będzin może stać się miastem kojarzonym z teatrem. Magdalena Nowacka - POLSKA Dziennik Zachodni http://bedzin.naszemiasto...nia/902282.html No cóż - jak mówi stare przysłowie pszczół - uderz w stół... Całe te będzińsko-czeladzkie kompleksy jako żywo przypominają mi odwieczny (od XV wieku podobno) spór mojego ukochanego Torunia z tfu... Bydgoszczą Albo taka historia, jak ta z transparentem - znacie? W Będzinie wywiesili transparent (na ulicy Czeladzkiej): "Witamy w Będzinie, najstarszym mieście Zagłębia". Na co Czeladź odpowiedziała swoim: "Witamy w Czeladzi, mieście starszym od Będzina". Dobre. Albo taki kawałek: Wszyscy wiemy, co powiedział król Kazimierz, że my tu będziem, a tam nasza czeladź... Słyszałem kiedyś czeladzką wersję tej legendy, w której król powiedział: tu stanie nasza czeladź, a tam my będziem.... Różnica niby drobna, ale ma pokazać, która miejscowość jest starsza. Ale do rzeczy. Najpierw w kwestii mojej wypowiedzi telewizyjnej - całość była nagrana w konwencji niby to poważnej, a jednak z jajem. A słowa że udowodnimy że traktat z 1589 nie był podpisany w Czeladzi brzmią tak samo groźnie jak zapowiedź szturmu bractwa rycerskiego... A potem posypało się na moją skołataną głową, że niby naginam fakty do z góry założonej tezy. I tu pozwolę się nie zgodzić. Moje wypowiedzi na tym forum do takiego stwierdzenia zresztą nie upoważniają. Napisałem wyżej, że przeszukuję dostępne mi źródła i publikacje i poszukuję śladów Czeladzi. Przecież nie dlatego, żeby udowodnić, że jej w tym fakcie historycznym nie było. Sam od kilkunastu lat wszystkim opowiadam, że traktat będzińsko-bytomski podpisano w Czeladzi. Dopiero wasze dociekania na tym forum skłoniły mnie do zastanowienia. Na razie nie opowiadam sie za żadnym rozwiązaniem, choć fakt, że więcej argumentów jest że traktatu w Czeladzi jednak nie podpisano. Cały ten spór uważam jednak za pożyteczny. Znowu przypomina mi się pewna historia. Kilka lat temu Jan Przemsza-Zieliński kwestionował obecność Jana III Sobieskiego w Czeladzi i Będzinie w drodze na Wiedeń. I to właśnie czeladzianie udowodnili mu, że nie ma racji. Nie-historycy historykowi. Historia właśnie dlatego jest ciekawa, że nie jest nauką martwą. Odbrązawianie posągów jest naprawdę pasjonującym zajęciem. I nie chodzi mi wcale o manipulacje (z takimi możemy mieć do czynienia tylko w kwestiach współczesnych, kiedy do historii mieszają się politycy). Weźcie chociażby głośny ostatnio casus "bohaterskiej" postawy majora Sucharskiego na Westerplatte. Z własnego podwórka też mam podobny przykład, choć na mniejszą skalę. Parę lat temu zajmowałem się historią Potopu na ziemi będzińskiej. Nie miałem żadnej z góry założonej tezy - po prostu chciałem opisać pobyt Czarnieckiego na zamku w Będzinie. I dopiero niejako przy okazji wyszło kilka faktów dość zdumiewających, także w kontekście Czeladzi. Zainteresowanych odsyłam do niewielkiej książeczki "Szwedzi w Będzinie". Możecie ją znaleźć w czeladzkiej bibliotece, ewentualnie mogę podesłać w wersji pdf (krajarek@gmail.com). Swego czasu też przyjąłem taką metodę, że wychodząc od lokalnej legendy wyłuskiwałem z niej to, co było prawdą lub dalekim echem prawdy, i jak to się kształtowało w ludzkiej pamięci. Powstał z tego cykl artykułów, a potem książka "Na tropach legendy...". Zabawa była przednia i doprowadziła między innymi do przesunięcia daty powstania Dąbrowy (Górniczej) o ponad sto lat... Ci to dopiero teraz mają zagwozdkę, bo im się publikacje nie zgadzają Piszę o tym dlatego, że trochę zabolało mnie stwierdzenie, że na siłę będę coś udowadniał. Mógłbym być złośliwy i napisać, ze mówienie o "własnym" historyku pachnie mi późnym Gomułką... Generalnie nie musicie czuć się ubogim krewnym Będzina (a taki kompleks czasami widać), nawet prawa miejskie dostaliście wcześniej. A jeszcze parę innych argumentów mógłbym przytoczyć. A że traktat może nie był podpisany w Czeladzi? - no cóż. Sobieski też się wcale z Marysieńką w Będzinie nie żegnał, i nikt z tego tragedii nie robi. A co ma dopiero powiedzieć Dąbrowa, kiedy się okazało, że jest niemal dosłownie młodszą córką Będzina (powstała na tym samym łanie ziemi, który w 1358 roku otrzymał pierwszy wójt Będzina od Kazimierza Wielkiego). I na zakończenie - nie wiem skąd się u was wzięła ta - skądinąd słuszna - atencja do muzealnika, choćby i kustosza. Wcale nie musicie mi "panować", wszak wszyscy jesteśmy w tej samej globalnej sieci Czy przypadkiem pokoju tego nie podpisano w jednym z pomieszczeń dawnego klasztoru oliwskiego? Spory etykietalne pomiędzy posłami trwały się do ostatniej chwili. Podpis bowiem miał dla większej okazałości nastąpić publicznie; atoli poseł cesarski odmówił udziału w tej ceremonii, nie chcąc ustąpić pierwszeństwa posłowi francuzkiemu. Dla tego odstąpiono od pierwotnego zamiaru i jedna strona podpisała traktat w sali pokojowej, a druga w domu przeora. Wzajemna zaś wymiana instrumentów pokoju nastąpiła u bramy kościelnej, prowadzącej z krużganku do świątyni tam gdzie później wmurowano tablicę pamiątkową". ...zgodzono się na główne punkta: Polska odstąpiła Szwedom część Inflant I uznała niepodległość Prus, Jan Kazimierz zaś zrzekł się dla siebie i za swoich następców na wieczne czasy korony szwedzkiej. ... około północy poseł de Lumbres stanął na środku krużganka. Zbliżyli się do niego w uroczystym pochodzie poseł szwedzki i polski, służba klasztorna z zapalonymi świecami, a za nimi dworzanie i tłum ludzi, którzy mimo późnej nocy czekali w napięciu na rezultat rokowań. Posłowie wymienili akty poręczające i po chwili odezwały się klasztorne dzwony i huk stojących przed opactwem armat na znak radości, że skończyła się wreszcie długa niszczycielska wojna, której Polska nie potrzebowała i którą król prowadził dla własnych dynastycznych interesów. Opat Kęsowski kazał oświetlić kościół i w asyście całego konwentu odśpiewano tejże nocy uroczyste Te Deum i odprawiono solenne nabożeństwo. Konni trębacze wysłani zostali do Gdańska i wkrótce odezwały się dzwony gdańskich kościołów. Dzień zawarcia pokoju w Oliwie 3 maja 1660 Rada Miejska w Gdańsku uznała za państwowe obowiązujące święto doroczne, a mennica gdańska wybiła medal pamiątkowy wg rysunku znanego medaliera Jana Hoehna mł. Kilka dawno gdańskich informacji na temat Pierwszą figurę króla Zygmunta II Augusta ustawiono na ratuszowym hełmie 23 września 1561 roku. Figura powstała według projektu Niderlandczyka Dirka Danielsa, a wykonali ją gdańscy płatnerze Agacy (Agacjusz) Grabow i Johann Clus. Pozłocenia gotowych części figury dokonał najprawdopodobniej jubiler nazwiskiem Arndt. Wcześniej szczyt budowli zdobił obracający się na wietrze kurek. Obecna figura (z wyjątkiem poły płaszcza) jest rekonstrukcją poprzedniej rzeźby, która uległa zniszczeniu (podobnie jak sam ratusz) w wyniku ostrzału miasta w marcu 1945 roku. Odbudowę wieży rozpoczęto w latach 1945 – 1947, natomiast rekonstrukcję hełmu zakończono 7 listopada 1950 roku. Projekt nowej rzeźby wykonał Kazimierz Macur. To według jego wytycznych powstał najpierw gliniany model (w skali 1:1) autorstwa rzeźbiarza Alfonsa Łosowskiego. Następnie Marian Ogorzeja wykuł go w dwumilimetrowej blasze. Pozłocenie figury (zużyto wówczas 2,25 kilograma złota o najwyższej próbie) miało miejsce w Warszawie. 7 listopada 1950 roku zrekonstruowana 182 centymetrowa figura została na powrót ulokowana na szczycie ratuszowej wieży. Król stoi na specjalnej kuli, wewnątrz której ukryty jest mechanizm pozwalający posągowi obracać się. W połowie lat 90. pracownicy muzeum zaobserwowali, że figura króla przestała się obracać. Przyczyny awarii określą dokładniejsze badania po demontażu. Akcję demontażu postaci króla zaplanowano pomiędzy 12 a 18 listopada. Dokładny termin uzależniony jest od pogody. Może jestem jakiś dziwny, ale jaki jest sens nazywania obwodnicy czyimkolwiek imieniem? Czy nie lepiej byłoby nazwać imieniem KJ jakąś ulicę w mieście, jakąś bardziej w centrum, noszącą obecnie patriotyczno-peerelowską nazwę? KJ wypadałoby by miał porządną i dużą ulicę, a nie jakiś skrawek w centrum długości 20 metrów. Nie miałem na myśli 'skrawka', miałem na myśli którąś z ulic typu Grunwaldzka, Okopowa, Kościuszki czy Chłopska. Peerelowskością miejscowości Grunwald czy osoby Tadeusza Kościuszki to raczej bym nie szafował. A jeżeli chodzi o ulicę Kazimierza Jagiellończyka, to może zmieńmy nazwę ulicy Długiej. Akurat na tej ulicy król Kazimierz był i z nią ma dużo więcej wspólnego niż z obwodnicą. Obwodnica za to naprawdę jest długa, więc może Długą niech zostanie. Obwodnica Trójmiasta ma zmienić swoją nazwę. Patronem gdańskiego odcinka obwodnicy ma zostać Kazimierz Jagiellończyk. Pomysłem nazwania trasy zainteresowane są również inne miasta - Pruszcz Gdański, Sopot i Gdynia. W przyszłości być może cała obwodnica będzie nosić miano alei Kazimierza Jagiellończyka. Starania o zmianę nazwy zaczęli gdańscy rajcy. Król Kazimierz Jagiellończyk do tej pory nie ma swojej ulicy w Gdańsku, co dziwi, bo król jest postacią zasłużoną dla miasta. Ale dlaczego Sopot To byłby bez wątpienia jeden z najbardziej efektownych pomników w Gdańsku. Dwumetrowy koń, na nim król Kazimierz Jagiellończyk, za nimi kilkuosobowy orszak. Całość wykonana z brązu i posadowiona między Bramą Wyżynną a Zespołem Przedbramia ul. Długiej. Jednak w przeciwieństwie do Jana III Sobieskiego, innego króla uhonorowanego w Gdańsku pomnikiem, statua Kazimierza Jagiellończyka nie byłaby wyniesiona na postumencie, lecz osadzona w gruncie. Pomysł uhonorowania króla pomnikiem został przyjęty na sierpniowej sesji Rady Miasta Gdańska. O ile nic nie stanie an przeszkodzie, jego budowa rozpocznie się w przyszłym roku. Pomnik ma mieć "wielkość naturalną", co w języku rzeźbiarzy oznacza, że jego elementy byłyby o ok. 30 proc. większe niż w rzeczywistości. Przetarg na kształt pomnika będzie ogłoszony w październiku. Rzeźbiarze otrzymają dokładne wytyczne jak mają wygladać stroje króla jego świty. - Istnieje zbyt mało danych na temat króla Kazimierza Jagiellończyka, dlatego chcemy, by fachowcy przygotowali wszystkie wytyczne, tak, by nie było żadnych przekłamań historycznych – mówi Marian Werner z ZDiZ odpowiedzialny za budowę pomnika króla. Kazimierz Jagiellończyk to nie jedyny władca, który w dającej się przewidziec przyszłości zostanie uhonorowany w Gdańsku pomnikiem. Co prawda nie król, lecz książę pomorski Świętopełk II stanie na skerze pomiędzy ul. Szeroką i Groblą II. Brąz to ostatnio bardzo chodliwy materiał W środę, 8 listopada, ustawiono wreszcie we wczesnych godzinach popołudniowych pomnik Piłsudskiego na świeżo postawionym cokole i nowowybrukowanym placyku (tego samego imienia) między Szymanowskiego a Al.Wojska Polskieg. Mówiąc "wreszcie" mam na myśli fakt, że od paru dni, przejeżdżając tamtędy, widziałem gromadę robotników krzątajacych sie wokoło i bylem ciekaw, co ostatecznie się z tego wykluje; jak już to ktoś kiedys na Forum zasygnalizował (bodajże Mikołaj), stawianie pomnika Piłsudskiemu w Gdańsku nie uważam za sprawę pierwszej potrzeby, jeśli np. wciaż nigdzie nie jest upamiętniony król Kazimierz Jagiellończyk. Ale mniejsza z tym. Pomnik stoi, całkiem spory, w sam raz na uroczystość 11 listopada, i to jeszcze tak ładnie się komponuje w przeddzień wyborów Moje pytanie do Forumowiczów > wiadomo coś więcej na jego (pomnika, nie Piłsudskiego ) temat? Kto zaprojektował monument, ile kosztował? Pamiętam jak przez mgłę, że sprawa ufunodowania tego pomnika była już kiedyś podnoszona, wzbudziła, jak to u nas zawsze, wiele emocji itd. Może ktoś dorzuci coś więcej, bo jestem ciekaw. ps. Zdjęcia nie załączam, bo nie dysponuję na razie sprzętem tak zaawansowanej techniki, by móc utrwalać obrazki [tekst czerwony początkowo zgubił się w Matrixie ;) - mod] Święto Miasta” to coroczne uroczystości organizowane z okazji rocznicy uszlachetnienia herbu gdańskiego, któremu król Polski Kazimierz IV Jagiellończyk 25 maja 1457 r. nadał swym przywilejem złotą koronę do istniejących dwóch krzyży. (...) Miasto uzyskało wówczas dwa wielkie przywileje, które na kilka stuleci zapewniły mu rozwój i bogactwo. Jako gdańszczanie, uznając historyczną doniosłość tego aktu, zamierzamy odtąd uroczyście obchodzić rocznicę tych wydarzeń jako Święto Miasta. Wynika z tego, że Miasto otrzymało w ramach dwóch wielkich przywilejów koronę do herbu i to wystarczyło, aby się pomyślnie rozwijać. Chociaż może to tylko jeden przywilej był o koronie, a drugi o czymś innym, ale widać ten drugi był mało istotny, skoro o nim organizatorzy nie wspomnieli... O milę od Gdańska nad jeziorem leży słynne opactwo Cystersów Oliwa, fundowane roku 1170 przez Sobiesława, księcia Pomorskiego. Zygmunt III, przybywszy ze Szwecyi roku 1587 na objęcie tronu polskiego, w kościele tutejszym dnia 7. października Pacta Conventa podpisał. Rok znowu 1660 upamiętnił się niekorzystnym dla Polski traktatem oliwskim. Jan Kazimierz, ratując kraj, zniszczony po srogim napadzie Szwedów i zagrożony rozbiorem przez wszystkich prawie sąsiadów, zawarł tu traktat, którym na rzecz Szwecyi zrzekał się Rygi i Inflant i przyznał elektorom brandeburskim niezawisłość Prus książęcych. Powiadają, że gdy pokój ten podpisywał, łzy potoczyły się z oczu królowi. Dzięki umiejętnym posunięciom reformatorskim Szwedzi osiągnęli przewagę nad armią polsko-litewską. Już wtedy ujawniły się umiejętność wykorzystania zaskoczenia i osłony szańców, skuteczna taktyka walki ogniowej, ścisłe współdziałanie różnych rodzajów wojsk. Po rozdzieleniu Inflant przez traktat oliwski na Szwedzkie i Polskie, te ostatnie, rządzone z pieczołowitością, dźwignęły się po klęskach wojen i zakwitły pomyślnością mieszkańców. Przeciwnie Inflanty Szwedzkie pod despotycznym rządem Karola XI wielkiego doznawały ucisku, a gdy szlachta, widząc się wyzutą z dóbr, nadanych jej przed rządami szwedzkimi, wysłała do Sztokholmu deputacyę, prosząc o zachowanie jej praw, król szwedzki rozkazał posłów tych uwięzić i sądzić o obrazę majestatu. Skazano ich na śmierć, ale potem Karol w drodze łaski, zamienił tę karę na dożywotnie więzienie, z którego po latach sześciu uwolnieni zostali. Twierdzenie że okręt z gwiazdą był herbem Gdańska jest nieuzasadnione. Kazimierz Jagiellończyk król Polski nadał przywilejem z dnia 25 maja 1457 roku nie tylko prawo do używania czerwonego wosku (stąd czerwona tarcza) i ubogacił dotychczasowy herb miejski przez umieszczenie na nim w górnej części tarczy złotej królewskiej korony, ale i wskazał jeden z przynajmniej czterech używanych wówczas w Gdańsku herbów. 1410 Chorągiew Gdańska pod Grunwaldem. To w ktorym roku zaczeto uzywac czerwonego tla? I zastanawia mnie to stwierdzenie o czterech uzywanych wowczas herbach, moze bylo podobnie jak w Koenigsbergu? Pumeks, a tak na poważnie to o co chodzi z tym mataczeniem, czy Krzyżacy przybyli z włąsnej inicjatywy, czy zostali poproszeni? I to co pisał Grun, że "wyzwolenie" Gdańska przez króla odbyło się za gdańskie, pieniądza? Zostali poproszeni przez Polaków - co do tego nie ma wątpliwości - ale nie mamy żadnych dokumentów które mogłyby potwierdzać, jakie były umowy. Znane są zeznania świadków na procesach polsko-krzyżackich, ale nie za bardzo można im wierzyć, bo obie strony, delikatnie mówiąc, naginały fakty na swoją korzyść. A poza tym w tej epoce nagminne było fałszowanie dokumentów (krzyżaków nie raz na tym historycy przyłapali), szczególnie w sytuacji gdy nagle wypływał jakiś dokument wystawiony rzekomo 100 lat wcześniej, kiedy nikogo ze świadków nie było już wśród żywych . A "wyzwolenie" to właściwie Gdańszczanie sami przeprowadzili - 4 lutego 1454 Związek Pruski zdecydował o wypowiedzeniu posłuszeństwa Zakonowi, następnego dnia Gdańszczanie obsadzili Wielki Młyn nad Radunią i zaczęli rozbrajać przyłapanych na mieście knechtów krzyżackich, 7 lutego oficjalnie powiadomili komtura zamkowego Konrada Pfersfeldera, że nie życzą sobie więcej zwierzchnictwa krzyżaków, po czym komtur w dniu 11 lutego przekazał im zamek i wymaszerował ze swoimi oddziałami z miasta. Dopiero kiedy wiadomości o tym co się wydarzyło w Gdańsku (i w innych miastach Prus) dotarły do Krakowa, król Kazimierz Jagiellończyk ogłosił "akt inkorporacji". Potem była oczywiście jeszcze 13-letnia wojna, w której faktycznie bez finansowania ze strony Gdańszczan i innych miast pruskich Polska niewiele byłaby w stanie zdziałać (np. zająć Malborka). w 1457 r. polski król, Kazimierz Jagiellończyk nadał Gdańskowi nowy herb (a ściślej - udostojnił dotychczasowy herb koroną). Od tego też czasu zaczęto przedstawiać ten herb wraz z trzymaczami (lwami) - a więc jest to jak najbardziej polski herb, gdyż Gdańsk wówczas do Polski należał, a herb został nadany przez polskiego władcę To nie jest taki proste. Herb zostal nadany przez Zakon Krzyzacki, polski krol dodal do niego korone. Ale nigdzie nie jest powiedziane, ze dodal trzymacze. Stwierdzenie, ze polski wladca nadal herb jest wiec troche naciagane. Po drugie Gdansk byl wtedy sprzymierzony z Polska, troche inaczej kwestie panstwowosci byly widziane w XV w. Byly lenna, tereny sprzymierzone, prowincje, itd. co wcale nie oznaczalo, ze dany obszar "nalezal" do Polski w dzisiejszym rozumieniu tego terminu. Jesli juz chcemy szukac trzymaczyw Polsce, nalezaloby rozpatrywac zupelnie inne tereny i herby faktycznie nadane przez polskich krolow. Ściśle rzecz biorąc trzeba sprawdzać kto nadał herb. Nawet jeśli herb pojawił się na terenie Rzeczypospolitej, ale nadany został przez cesarza któregoś, to polskim herbem ciężko go nazwać. Te powyzsze wygladaja mi na bardzo wspolczesne (szczegolnie Murow). Jedna sprawa to herb, a druga to trzymacze. Jesli trzymacze byly dodane w ciagu ostatnich kilku lat (po reformie samorzadowej) to raczej nie powinno sie ich dyskutowac. Druga, tak jak pisal Grün to sprawa daty nadania herbu z trzymacami. Moglo byc tak, ze miasto dzis lezace w RP w czasie nadawania mu herbu bylo w zupelnie innym panstwie. I to jest istotne, a nie dzisiejsze granice. Zgadzam się, z zastrzeżeniem, że trzymacze, jako mało istotny element herbu, rzadko były nadawane oficjalnie - po prostu niektóre herby przedstawiano w takiej postaci, a inne nie (nie dotyczy to herbów rodowych). Trzymając się powyższego - jak chyba wszyscy tu wiedzą - w 1457 r. polski król, Kazimierz Jagiellończyk nadał Gdańskowi nowy herb (a ściślej - udostojnił dotychczasowy herb koroną). Od tego też czasu zaczęto przedstawiać ten herb wraz z trzymaczami (lwami) - a więc jest to jak najbardziej polski herb, gdyż Gdańsk wówczas do Polski należał, a herb został nadany przez polskiego władcę. |
||||||
© wojtekstoltny design by e-nordstrom |