Olbrzymia chmura burzowa przynosząca huraganowy wiatr, który stał się przyczyną śmierci co najmniej 3 osób i zaginięcie kolejnych 6-8 osób na Wielkich Jeziorach Mazurskich, przez wiele godzin przechodziła nad całą wschodnią częścią Polski. Nad obszar naszego kraju wkroczyła ona znad Słowacji wczoraj rano. Najpierw znalazła się nad Podkarpaciem, a następnie wędrowała na północ. Nieco po godzinie 10:00 dała przelotne opady deszczu i słabe burze w okolicach Lublina, w dalszym ciągu wędrując ku Mazowszu i Podlasiu. Nad Warszawą przyniosła ona przelotny deszcz przed godziną 14:00, ale zdecydowanie gorzej było na Podlasiu, gdzie chmura zaczęła się uaktywniać. W tym czasie spadł z niej ulewny deszcz z gradem w akompaniamencie porywistego wiatru. W wyniku tego w południowej i zachodniej części województwa podlaskiego bez prądu pozostało 40 tysięcy domostw. Według informacji strażaków wiatr zerwał dachy z domów w miejscowościach Krajewo Budziły i Mężenin. Natomiast we wsi Zabiele przygniecenia gałęzią cudem uniknęła kobieta. Najwięcej spustoszeń zanotowano na zachodnich przedmieściach Zambrowa. To właśnie nad Podlasiem, gdzie temperatura między godziną 13 a 14 dochodziła do 28 stopni, chmura burzowa jeszcze zwiększyła swoją powierzchnię, a zjawiska, które niosła przybrały na sile. O godzinie 14:00 przednia część chmury znalazła się już na pograniczu województw podlaskiego i warmińsko-mazurskiego. W tym właśnie czasie radary meteorologiczne wykryły utworzenie się na czole chmury linii wiatru szkwałowego o prędkości 130 kilometrów na godzinę. Chmura przemieszczała się tak szybko, że już w ciągu kilkudziesięciu kolejnych minut uderzyła w olbrzymią siłą w mazurskie jeziora. W Mikołajkach około godziny 15:00 poryw wiatru osiągnął aż 126 km/h. To był tym samym najsilniejszy wiatr notowany w tym mieście w historii pomiarów meteorologicznych. W Kętrzynie porywy z kolei osiągały 108 km/h. Huraganowy wiatr dotarł nad jeziora dokładnie w momencie, kiedy Mazury były najcieplejszym miejscem w całej Polsce. To właśnie tam temperatura w cieniu sięgnęła 29 stopni. W ciągu kilkunastu minut panowania szkwału ochłodziło się do 18 stopni. To właśnie gigantyczna różnica temperatur stała się przyczyną pojawienia się tak silnego wiatru. Nad jeziorami obserwowano z kolei zjawisko szkwału białego, a więc silnego podmuchu, który unosił kropelki wody i piany morskiej nad akwenami. Zjawisko to przypominało burzę piaskową, ale w tym przypadku rolę piasku grały kropelki wody. Łodzie zostały dosłownie zdmuchnięte z jezior. Szkwał poprzedził nadejście burzy, której towarzyszył ulewny deszcz i grad. Wichura powaliła dziesiątki drzew, a niektóre wręcz powyrywała z korzeniami. Wiele miejscowości pozostało bez prądu, w dodatku pojawiły się tam podtopienia. Ludzie nie zdążyli ewakuować się z jezior, gdyż nie zdawali sobie sprawy z zagrożenia. W tym przypadku zjawiska atmosferyczne były zdradliwe, gdyż zanim nadeszły grzmoty i ulewa, szkwał poprzedził je o około kilka minut. Sama chmura burzowa przemieszczała się na północny zachód z prędkością około 70 km/h i wszystkie zjawiska działy się w piorunującym tempie. Następnie chmura przeszła nad całą wschodnią i północną częścią Mazur i wtargnęła nad terytorium Kaliningradu, a następnie po przejściu nad Bałtykiem w godzinach wieczornych dotarła do południowej Szwecji, gdzie zanikła. W ciągu 12 godzin swojego istnienia i po pokonaniu łącznie aż 900 kilometrów dokonała olbrzymich zniszczeń i pozbawiła życia kilka osób. Poniżej zamieszczamy zdjęcia satelitarne omawianej olbrzymiej chmury burzowej nad Podlasiem oraz Mazurami.
Źródło: twojapogoda.pl
Swoją drogą, co niektórzy mieli tragiczny urlop. Bardzo to przykre i naprawdę szczere współczucie z mojej strony.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plpiotrrucki.htw.pl
|
|