xvi wieku
wojtekstoltny

Zagadnienia na zaliczenie w semestrze zimowym 2008/2009:
1 Państwa barbarzyńskie w V/ VI wieku
2 Powstanie i rozwój Islamu
3 Arabowie i ich państwo w VII – IX wieku
4 Renesans karoliński
5 Styl romański w sztuce i architekturze
6 Walka o inwestyturę
7 Styl gotycki w sztuce i architekturze
8 I wyprawa krzyżowa
9 Powstanie i rozwój imperium osmańskiego
10 IV wyprawa krzyżowa
11 Rekonkwista w Hiszpanii
12 Najważniejsze dzieła literatury średniowiecznej
13 Najpotężniejsze państwa włoskie XV wieku
14 Reformacja w Europie
15 Wojny włoskie
16 Francja w XVI wieku
17 Wojny religijne we Francji
18 Gospodarka Europy w XV/ XVI wieku
AKME rozpoczyna prace w centrum Wrocławia
AKME, firma archeologiczno – budowlana rozpoczyna kolejną fazę prac badawczych przy ul. Rynek 60 we Wrocławiu. Naukowcy spodziewają się tam odkryć kolejny interesujący rozdział historii miasta lokacyjnego z XIII wieku.
Pierwszy etap prac archeologicznych na tym terenie przeprowadzono półtora roku temu. Wówczas na parceli przy ul. Rynek 60 archeolodzy z wrocławskiej firmy AKME znaleźli ślady po budynkach gospodarczych z przełomu XV i XVI wieku oraz częściowo rozebrany średniowieczny piec Hypocaustum z niespotykanymi, jak dotąd we Wrocławiu kamiennymi płytami. Teraz spodziewają się dalszych, równie ciekawych odkryć. – Ze względu na położenie terenu wśród zabudowy staromiejskiej, w pierwszym etapie prac nie mogliśmy się dostać do najstarszych warstw archeologicznych – wyjaśnia dr Aleksander Limisiewicz, archeolog i prezes firmy AKME. Jak dodaje, zbadane piwnice tej jednej z najstarszych wrocławskich kamienic świadczą o jej XIII-wiecznym pochodzeniu, a dwa znajdujące się tam bardzo tajemnicze, zamurowane dziś wejścia wiodły na ówczesny Rynek, którego poziom podniósł się od tego czasu o prawie 4 metry. – Podejrzewamy, że badana działka w przeszłości mogła należeć do wójta. Teraz mamy szansę to sprawdzić – wyjaśnia dr Limisiewicz. W okresie lokacji miast wójt był dziedzicznym urzędnikiem, stojącym na czele miasta lub gminy miejskiej. Reprezentował w mieście interesy księcia. Miał liczne i dochodowe przywileje, w tym posiadał wiele parceli w mieście. W późniejszym czasie zastąpiła go Rada Miejska.
Ponadto badany przez AKME teren to jedyna przy wrocławskim rynku działka, która nie zmieniła swojej pierwotnej wielkości. – Jest to tzw. działka pełnokuryjna, czyli pełnowymiarowa o wymiarach 60 x 120 stóp, tzn. 18,78 x 37,56 metrów. Była ona tym bardziej cenna dla właścicieli, że znajdowała się na rogu kwartału zabudowy. To dawało handlarzom możliwość prowadzenia sklepu z dwóch stron kamienicy i rozwiązywało problemy komunikacyjne – dodaje dr Aleksander Limisiewicz.
Prace archeologiczne na działce przy ul. Rynek 60 prowadzone są przez AKME na zlecenie firmy Gant Development i potrwają około pół miesiąca. Badania te stanowią dla archeologów duże wyzwanie organizacyjne m.in. ze względu na lokalizację inwestycji w samym sercu staromiejskiej zabudowy, objętej ochroną konserwatora zabytków. Firma AKME ma jednak bogate doświadczenie w tego rodzaju badaniach w centrach miast. Specjaliści z AKME odpowiedzialni byli m.in. za prace archeologiczne przy ulicach: Rynek, Igielna, Bernardyńska, Więzienna, Uniwersytecka, Szewska, Oławska i Kazimierza Wielkiego we Wrocławiu. Ulice wrocławskiego Starego Miasta kryją wiele skarbów. Do najważniejszych znalezionych przez AKME należą m.in. tłok pieczętny Henryka IV Probusa z XIII wieku i fragmenty rytualnej rzeźni żydowskiej z XIV wieku.
Kompleksowe badania całych kwartałów oraz wszystkich parceli przyrynkowych firma AKME prowadziła również na Starym Mieście w Głogowie. Były to jedne z największych prac badawczych w Polsce, porównywalne jedynie z badaniami powojennymi Warszawy, Elbląga i Kołobrzegu.
Data publikacji: 2008-09-15

[WROCŁAW]

Lofty, galerie i pracownie artystyczne

Dorota Kaczyńska 24-08-2008, ostatnia aktualizacja 24-08-2008 10:56

W przypadku rewitalizacji starych budynków fabrycznych, bardziej opłaca się inwestować w działalność usługowo-handlową niż w apartamenty

Deweloperzy przekształcają stare zakłady przemysłowe w apartamentowce czy powierzchnię komercyjną głównie w dużych aglomeracjach oraz miejscowościach do nich przylegających.

– Inwestycje te są jednak bardzo kapitałochłonne ze względu na znaczny stopień dewastacji budynków – twierdzą pośrednicy z Ober-Haus.

Wrocław

W ubiegłym roku spółka Clairmont Global, joint venture dwóch amerykańskich partnerów The Hanover Company i MetLife Insurance Company, zakupiła Browar Piastowski. Zamierza stworzyć osiedle mieszkaniowe z częścią handlowo-usługową, przy jednoczesnym zachowaniu XIX-wiecznej architektury przemysłowej browaru. Przebudowa rusza jeszcze tym roku. Natomiast Wings Properties zmierza oddać Spichlerz, hotel apartamentowiec w odrestaurowanej XVI-wiecznej budowli.

Największą zaś obecnie realizowaną inwestycją jest rewitalizacja i rozbudowa Renomy – domu handlowego działającego we Wrocławiu od 1930 r. Inwestycja obejmuje renowację zabytkowego budynku oraz jego rozbudowę, po której centrum zyska prawie 100 tys. mkw. powierzchni całkowitej. Będzie gotowe w przyszłym roku.

Realizowane są również pojedyncze, mniejsze projekty głównie w okolicy Starego Miasta. Na przykład Verity Development odnawia kamienicę przy ul. Rzeźniczej, natomiast Ghelamco Poland przejęła kamienicę z początku ub. wieku przy ul. Matejki.

– Deweloperzy chcą uczestniczyć w projektach związanych z rewitalizacją terenów nad Odrą, albowiem upatrują w tym szansę przywrócenia jej dawnej funkcji – jako rejonu tętniącego życiem, pełnego sklepów, kafejek i restauracji – mówi Iwona Żupańska z Ober-Haus.

Rzeczpospolita

http://www.rp.pl/artykul/8,180938_Lofty ... yczne.html
Odkryli renesansowe mury na placem Wolności

Magda Nogaj 2008-06-09, ostatnia aktualizacja 2008-06-09 20:25

Fragmenty miejskich murów obronnych z XVI wieku odkryli archeolodzy na pl. Wolności, gdzie powstanie Narodowe Forum Muzyki. Znaleźli też zabawki dawnych mieszczan, ich narzędzia i sztućce

Ceglane mury wyłoniły się spod ziemi po tym, jak robotnicy zdjęli kostkę brukową, po której wzdłuż placu jeszcze niedawno jeździły auta. Niestety, wrocławianie nie zobaczą znaleziska, bo teren budowy jest ogrodzony. Prawdopodobnie fortyfikacja zostanie też wkrótce rozebrana - po tym, jak dokładnie opiszą ją i zbadają archeolodzy.

- Wspaniale jest zobaczyć, jak wyglądają takie renesansowe mury - mówi Maciej Krzywka, archeolog z firmy Akme, która prowadzi prace na pl. Wolności. - To bardzo ciekawa konstrukcja. Najpierw budowano równolegle dwie ściany z cegieł, łączono je kotwami, następnie wlewano do środka zaprawę. Było to ekonomiczne i bardzo trwałe.

Znalezisko jest cenne, bo od 1807 r. zaczęto stopniowo rozbierać fortyfikacje miejskie. Był to jeden z warunków pokoju, gdy do Wrocławia wkroczyły wojska napoleońskie. To, co się zachowało do dzisiaj na pl. Wolności, jest w dość kiepskim stanie. Część murów np. wyburzono, by położyć rurę kanalizacyjną.

Ciekawe są też znaleziska, które archeolodzy odkryli w miejscu, gdzie przed wiekami była fosa. Dawni wrocławianie wyrzucali do niej wszystko, co wydawało im się niepotrzebne. - Jeszcze dziś czuć tu zapach wilgoci, śmieci i odchodów - mówi Krzywka. Dawna fosa kryła stare grzebienie, buty, potłuczone naczynia, ale też ozdoby, sztućce i monety. Archeolodzy znaleźli też wystrugane z drewna zabawki, konika i psa, którymi bawiły się dzieci. - Dawni wrocławianie chyba lubili hazard. Wykopaliśmy kostki i cały worek kulek do gry oraz pionki - mówi Krzywka.

Odkrycie nie opóźni budowy Narodowego Forum Muzyki, bo już wcześniej spodziewano się, że prace archeologiczne będą w tym miejscu bardzo owocne.


Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław

http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751 ... nosci.html
Zbadają cmentarz pod przyszłą autostradą

Patryk W. Młynek 2008-05-13, ostatnia aktualizacja 2008-05-13 16:41

Przez starą ewangelicką nekropolię na Żernikach ma przebiegać Autostradowa Obwodnica Wrocławia. Wcześniej jednak prześwietlą go naukowcy

Jestem ogromnie ciekaw, co tam się znajduje - mówi Marek Burak, dyrektor Biblioteki Politechniki Wrocławskiej i autor książki "Cmentarze dawnego Wrocławia". - W archiwach miejskich jest bardzo mało informacji na temat tego cmentarza. Poza planem pokazującym układ grobów, naukowcy nie mają wiele materiału do dyspozycji, dlatego każde kolejne źródło, które pomoże poznać historię tego miejsca, jest niezwykle cenne.

Cmentarz przy ul. Szczecińskiej to pozostałości po dawnym ewangelickim cmentarzu na Żernikach. W chwili jego powstawania Żerniki nie były częścią Wrocławia. Do miasta przyłączono je dopiero w 1928 roku. Według naukowców pierwsze pochówki odbywały się tu w XIX w. (nowo założony cmentarz poświęcono w 1844 roku). Wcześniej okoliczni ewangelicy grzebali swoich zmarłych na katolickim cmentarzu w Ołtaszynie.

Na terenie cmentarza nie było kaplicy ani na domu pogrzebowego. Tuż przed wybuchem wojny posadzono ciąg drzew przy alejce dzielącej nekropolię na dwie części. Prawdopodobnie w 1943 roku odbył się tu ostatni pogrzeb. - Będziemy chcieli odzyskać nagrobki, a właściwie ich części, bo zachowane po wojnie płyty były często szabrowane - mówi Aleksander Limisiewicz, archeolog i prezes Akme. - Potem planujemy odsłaniać pochówki.

Co spodziewają znaleźć naukowcy? - Prowadziliśmy podobne prace przy pl. Czystym pod rozbudowę Renomy - mówi Limisiewicz. - Tamtejszy ewangelicki cmentarz, który funkcjonował od XVI do końca XVIII wieku, powiedział nam wiele o specyfice życia w tych czasach. Ludzi chowano, chcąc podkreślić kim byli za życia, np. gospodynie domowe miały przy sobie pęki kluczy, krawcowe nożyczki, a mężczyźni - sprzęty rzemieślnicze.

Na Żernikach prace mają ruszyć w piątek. Archeolodzy mają na nie czas dwa i pół miesiąca. Będą mogli zbadać teren obejmujący około pół hektara powierzchni. Po wyciagnięciu szczątków zostaną one zbadane przez antropologa i powtórnie pochowane, prawdopodobnie na innym cmentarzu ewangelickim.


Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław

http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,5208089.html
Apetyt na jelenie

Od wiosny do końca września w jeleniogórskich sklepach, restauracjach i pensjonatach będziemy mogli regulować rachunki... jeleniami. Lokalna waluta o takiej nazwie ma być wabikiem na turystów i sposobem na promocje miasta.

Do obiegu trafi 20 tysięcy monet o nominale 4 jeleni. Na jelenie mają już apetyt kolekcjonerzy z całej Polski. 4 jelenie to równowartość 4 złotych.

Do tej pory państwowa mennica zwykła wydawać jedynie okolicznościowe, limitowane edycje złotówek. Doczekała się ich Legnica.

Już raz w XVI wieku Jelenia Góra wprowadziła własną walutę. Teraz miasta robią to coraz chętniej. Pierwsza w Polsce była gmina Jurata.

Pieniądze szybko zyskują na wartości. Wydane rok temu wrocławskie grajcary kosztowały 90 złotych. Teraz warte są ponad tysiąc. Jelenie będą w obiegu do października.

Reporter: Andrzej Jóźwik

http://ww6.tvp.pl/1692,20080122643676.strona
Lwówek Śląski / Dworek sprzedany

Za zabytek w Maciejowcu gmina uzyskała 218 tysięcy złotych
Gmina Lubomierz sprzedała wreszcie dworek znajdujący się we wsi Maciejowiec, nieopodal Jeziora Pilchowickiego. Nie wiadomo jednak, w jaki sposób dworek zostanie zagospodarowany

Dworek po raz pierwszy gmina chciała sprzedać już na początku lat 80. Przez kilka lat o przejęcie dworku starał się jeden z lokalnych przedsiębiorców. Gdy w końcu wygrał przetarg, okazało się, że biznesmen nie ma pieniędzy. Kolejne przetargi również nie przyniosły rozstrzygnięcia, więc gmina postanowiła w 2000 roku wydzierżawić obiekt Fundacji Karkonoskiej.
– Fundacja nie prowadziła tam prawie żadnej działalności, a obiekt wciąż popadał w ruinę. Dlatego postanowiliśmy wypowiedzieć umowę – wpomina Anna Chorążyczewska z urzędu gminy.
Były z tym kłopoty, aż sprawa oparła się o sąd. Dworek wrócił do gminy na początku ubiegłego roku. Po raz kolejny postanowiono go sprzedać. Rozpisano przetarg. Było wielu chętnych do kupna obiektu, jednak z uwagi na fakt, że obok jest niewiele gruntu, potencjalni nowi właściciele rezygnowali. Poza tym wszelkie prace remontowe w dworku muszą być wykonywane w porozumieniu z konserwatorem zabytków. Gdyby nie to, że dokoła jest niewiele wolnego gruntu, to dworek nadawałby się na stworzenie w nim ośrodka wypoczynkowego.
Ostatecznie do przetargu stanęło dwóch oferentów. Wygrał przedsiębiorca z Opola, który zaproponował kwotę 179 tys. złotych (jedynie kilka tysięcy wyższą od oszacowanej wartości). Jego konkretne plany związane z tym obiektem będą znane w najbliższych tygodniach.
– Być może w lutym podpiszemy akt notarialny. Do wylicytowanej ceny dojdzie jeszcze podatek VAT, 22 procent – informuje Chorążyczewska. Będzie to w sumie 218 tys. zł.

historia dworku
Budynek dworku ma bogatą historię. Powstawał w latach 1627-32 roku w miejscu, w którym wcześniej była jeszcze starsza budowla pochodząca z II połowy XVI wieku. Dwór był restaurowany w roku 1652 i remontowany w 1952 i 1999 roku. Jest to o tyle ciekawe, że od czasów wojny obiekt jest nieużytkowany. Jest jednym z niewielu na Dolnym Śląsku, stanowiącym przykład architektury renesansowej. W skrzydle wschodnim, od strony dziedzińca, zachował się piękny portal. Również w murze kurtynowym umieszczono portal ozdobiony tarczami herbowymi, a na pierwszym piętrze widnieją fragmenty drewnianego, malowanego stropu.

Mariusz Junik - POLSKA Gazeta Wrocławska


Dworek w Maciejowcu został sprzedany przedsiębiorcy z Opola. Na razie nie wiadomo jakie są plany nowego właściciela. Fot. Janusz Kuliński

http://lwowekslaski.naszemiasto.pl/wyda ... 10188.html
Naukowcy znaleźli ślady nieznanej budowli. Stare kafle zmienią historię Karkonoszy


W górach archeolodzy natrafili na pozostałości zamku sprzed kilkuset lat. To najwyżej położona warownia w Polsce. Dotychczas o tajemniczej budowli, nazywanej Pańskim Domem, mówiły jedynie legendy, przytaczane w XIX-wiecznych niemieckich przewodnikach turystycznych.
Do niedawna naukowcy sądzili, że przed wojną trzydziestoletnią wyżej położone partie Karkonoszy były zupełnym bezludziem. Uważali, że zapuszczali się tam jedynie poszukiwacze złota i szlachetnych kamieni oraz tzw. kurzacy, wypalający węgiel drzewny. Według wcześniejszych teorii, pierwsi osadnicy pojawili się wysoko w górach dopiero w XVII wieku, kiedy to mieszkańcy, w obawie przed oddziałami wojskowymi grasującymi w Kotlinie Jeleniogórskiej, chronili się na grzbiecie Karkonoszy.
Hipotezy te obaliła ekspedycja archeologów z Muzeum Karkonoskiego.
W dolinie Pląsawy powyżej Karpacza odnaleźli pozostałości dawnej budowli.
- To teren bardzo niedostępny, porośnięty krzakami i jagodzinami. Zanim znaleźliśmy to miejsce, błądziliśmy przez kilka godzin - mówi Tomasz Miszczyk, archeolog.
Zgodę na eksplorację musieli wydać przyrodnicy, ponieważ wykopaliska prowadzono w Karkonoskim Parku Narodowym. Prace sfinansował urząd marszałkowski, który dał na ten cel ze swojego budżetu pięć tysięcy złotych.
W wykopie naukowcy odnaleźli szczątki kafli piecowych sprzed kilkuset lat.
- Z Księżyca nie spadły. Takie kafle znajdowały się w zamkach, siedzibach książęcych lub w domach bogatych mieszczan - mówi archeolog Stanisław Wilk.
Na glinianych skorupach zachowały się ornamenty roślinne, widać postać szlachcica oraz wizerunek orła, prawdopodobnie czeskiego. W domu prostego osadnika nie stawiano zwykle tak bogato zdobionego pieca.
- Nasze badania datują kafle na połowę XVI wieku. Z tego okresu pochodziła też pewnie budowla, w której znajdowały się piece - mówi Tomasz Miszczyk.
Legendy przytaczane w niemieckich XIX-wiecznych przewodnikach mówią o istnieniu w tym miejscu zamku. Jeszcze starszego niż znalezione kafle, bo pochodzącego z XIV wieku. Jeleniogórscy archeolodzy chcą poszukać także śladów z tego okresu. W tym roku jest to już niemożliwe, bo w górach leży śnieg. Ale zapowiadają, że wrócą w Karkonosze. Prawdopodobnie kolejna ekspedycja wyruszy w czerwcu przyszłego roku.

Rafał Święcki - Słowo Polskie Gazeta Wrocławska

http://walbrzych.naszemiasto.pl/wydarzenia/783052.html
Wings Development stawia na Wrocław

15.10.2007 12:39 poniedziałek


Po Warszawie i Krakowie inwestycje spółki Wings Development wkraczają do Wrocławia. Jak przyznają przedstawiciele firmy, atrakcyjność inwestycyjna, dynamiczny wizerunek miasta i przyjazne nastawienie władz lokalnych, przyciągnęły do stolicy Dolnego Śląska ogromny kapitał inwestycyjny.

Raporty ekonomiczne jednoznacznie wskazują, że Polska nie jest dla zagranicznych inwestorów jedynie przystawką, ale pod względem wielu wskaźników stała się znakomitym daniem głównym. W Europejskim Sondażu Atrakcyjności na rok 2007, przeprowadzonym i opracowanym przez firmę Ernst&Young ( Ernst&Young European Attractiveness Survey), Polska wypada znakomicie. Spośród krajów Europejskich znalazła się w 2006 roku na szóstym miejscu pod względem liczby ulokowanych inwestycji zagranicznych, ustępując jedynie pięciu największym państwom Starej Unii i zostając liderem w Europie Środkowo-Wschodniej. W roku 2006 najwięcej nowych miejsc pracy powstało właśnie w Polsce (31 115), prawie o trzy tysiące więcej niż w drugiej w kolejności Wielkiej Brytanii.

Co znamienne, poszerza się charakter zagranicznych projektów wkraczających do Polski. Oprócz dużych i średnich inwestycji przemysłowych i technologicznych, dla europejskiego i światowego biznesu, jako coraz bardziej atrakcyjny jawi się polski rynek nieruchomości. Gazetki pokładowe dla podróżujących samolotami z, i do Polski obcokrajowców wychwalają dynamiczny polski rynek i zachęcają do zakupu nieruchomości w Krakowie, Gdańsku czy Wrocławiu, a branżowe media rozpisują się nad atrakcyjnością takich inwestycji. W Polsce w dalszym ciągu istnieje bardzo obiecująca nisza rynkowa, będąca wynikiem rosnącego zapotrzebowania na ekskluzywne i nowoczesne lokale o charakterze mieszkalnym i komercyjnym.

Na reakcję zagranicznych inwestorów nie trzeba było długo czekać. Wielu z nich bardzo dobrze odczytało aktualne tendencje na rynku nieruchomości, doceniając potencjał już nie tylko Warszawy i Krakowa, ale i innych miast. – Od dwóch lat zauważalna jest tendencja do lokowania inwestycji także w Gdańsku i Wrocławiu, czy Poznaniu, przy czym wrocławski rynek ma przed sobą szybki wzrost liczby nowych luksusowych lokali, co wynika ze spodziewanego rozwoju, jako konsekwencji wielu inwestycji zagranicznych w regionie - podkreśla Paweł Sztejter, analityk rynku nieruchomości z Reas Konsulting. Opinię tę potwierdza Marcin Trzciński, Sales Manager z Wings Development - Po budowie obiektów w Warszawie i Krakowie wkraczamy do Wrocławia. Zakładamy, że to właśnie stolica Dolnego Śląska stanie się dla nas priorytetem inwestycyjnym. Nie bez znaczenia jest przyjazne nastawienie i bardzo dobra współpraca z władzami Wrocławia, a także atrakcyjny wizerunek miasta z ambicjami na miarę XX! wieku.

Wejście spółki Wings na Wrocławski rynek zapowiada się bardzo mocnymi akcentami. Obok luksusowego kompleksu komercyjno-apartamentowego Angel Wings, spółka jako Wings Properties zbuduje także prestiżowy Hotel Hilton Wrocław i Spichlerz- hotel-apartamentowiec, umiejscowiony w historycznym centrum miasta w odrestaurowanej XVI wiecznej budowli.

http://www.inwestycje.pl/nieruchomosci/ ... 172;0.html
Mówi się, że wieżowce to wynalazek XX wieku. Tymczasem w Jemenie istnieje blokowisko, które historią sięga czasów Chrystusa. Większość budynków (...) została wzniesiona w XVI wieku, a niektóre z nich mają po 8-9 pięter.

Źródło: http://www.wykop.pl/link/26232/shibam-yemen
Ratusz będzie wyremontowany

7 sierpnia 2007r. godz. 22:21


Zabytkowy ratusz we Lwówku Śląskim ma szanse stać się jednym z najpiękniejszych w regionie. Na drodze stoją jednak protestujący.

Lwówek Śląski to jedno z najstarszych miast na Dolnym Śląsku, bogate w zabytki - doskonale zachowane mury obronne z wieżami, kościoły. Do niedawna mógł się także szczycić przypuszczalnie najstarszym browarem w Polsce.

Mimo zniszczeń II wojny światowej zachował się ratusz z początku XVI wieku. Brak remontów oraz sam czas spowodował, ze budowla niszczała. Dopiero w ostatnich latach dokonano gruntownego remontu dachu.

W najbliższym czasie lwówecki ratusz być może będzie miał szansę stać się jednym z piękniejszych w regionie. Gotowy jest już projekt remontu elewacji budynku. Odpowiednio dobrane kolory i odcienie spowodują, iż budynek doskonale będzie się prezentował i przyciągał oko turystów odwiedzających miasto.

Niestety projekt remontu i przywrócenia własciwego wyglądu miejskiemu ratuszowi spotkał się z protestem kilkunastu osób, którym nie podoba się zaproponowana kolorystyka. Wkrótce przekonamy się czy polska skłonność do protestu będzie ważniejsza niż remont niszczejącego budynku.

(Bolec.Info)



http://www.bolec.info/index.php?op=informacje&news=2243
Szkoła, co czyniła z wrocławian poetów

Beata Maciejewska 2007-06-08, ostatnia aktualizacja 2007-06-08 20:23


Archeolodzy odkryli renesansowe mury gimnazjum św. Elżbiety. To najsławniejsza szkoła Wrocławia. Jej wychowankowie studiowali na najlepszych europejskich uniwersytetach.


[u]Mury odsłonięto w piwnicy XIX-wiecznego zabytkowego budynku przy ul. św. Elżbiety 4 (dawna siedziba zamiejscowego ośrodka NSA, dziś własność prywatna). Będzie wkrótce remontowany, więc przed wejściem budowlańców musieli zbadać go archeolodzy.


- Wiedzieliśmy oczywiście, że od XVI wieku stało tu sławne Elisabethanum, więc zakładaliśmy, że natrafimy na relikty szkoły. Jesteśmy jednak zaskoczeni grubością murów. Mają ponad metr szerokości. Budynek był wysoki, solidnie zbudowany, na potężnym fundamencie - opowiada archeolog Aleksander Limisiewicz z firmy Akme.

Szkoła została założona w 1293 roku jako szkoła miejska przy parafii św. Elżbiety i przez następnych siedem wieków istnienia kilkakrotnie zmieniała siedzibę. Odkryte mury pochodzą z drugiej połowy XVI wieku.

- Zaprawa cegieł jest ze stężonego granitu. Bardzo twarda. Weszła w użycie właśnie w drugiej połowie XVI wieku. Z dokumentów wiemy, że ok. 1560 roku zaczęto budowę nowego gmachu dla szkoły. Stanął na północ od kościoła, obok plebani. Miał trzy kondygnacje oraz stromy dach z dziewięcioma lukarnami i sygnaturką. Kronikarze uznali, że to symboliczny układ - "Apollo w otoczeniu dziewięciu muz". Odkryte przez nas mury to właśnie ślad po gimnazjum "apollińskim" - mówi dr Limisiewicz.

Dwa lata po rozpoczęciu budowy szkoła św. Elżbiety zyskała, jako pierwsza we Wrocławiu, status gimnazjum. Jej rektorem był wówczas Andreas Winkler, także założyciel miejskiej drukarni i zasłużony wydawca. Pod rządami Winklera osiągnęła taki poziom, że wypełniła dotkliwą dla miasta lukę, jaką był brak własnego uniwersytetu. Jego następca Petrus

Vincentius, przyjaciel sławnego humanisty Melanchtona, opracował "Ordunek szkolny" dla gimnazjum elżbietańskiego, który stał się podstawą usprawnienia nauczania i wychowania w innych szkołach Śląska.

- W Elisabethanum uczyła się cała elita Wrocławia. Po skończeniu gimnazjum wyruszali w akademicką podróż po najlepszych uniwersytetach Europy. Byli doskonale przygotowani. Mówiło się, że ta szkoła czyni z wrocławian poetów. Do jej wychowanków należeli m.in. Angelus Silesius i Christian Hoffmann von Hoffmannswaladau. Trzeba też dodać, że nawet biedni uczniowie mogli się tu uczyć, dzięki doskonale zorganizowanemu systemowi stypendialnemu - opowiada dr Piotr Oszczanowski, badający historię kościoła i szkoły św. Elżbiety.

Renesansowy budynek stał do 1835 roku, potem wybudowano na jego fundamentach nową klasycystyczną siedzibę. Na początku ubiegłego wieku Elisabethanum przeniosło się do gmachu przy dzisiejszej ul. J.W. Dawida (teraz siedziba Instytutów Pedagogiki i Psychologii UWr), a opuszczoną szkołę zajęła policja budowlana.

Po Elisabethanum zostały rysunki, epitafia profesorów w bazylice elżbietańskiej, pamięć o sławnych uczniach i mury odkryte przez archeologów. Konserwator miejski jeszcze nie wie, co z nimi zrobi. Czeka na zakończenie prac i wnioski archeologów.

- Chciałbym, żeby zostały zachowane i taki wniosek przekażę konserwatorowi - mówi dr Limisiewicz. - Proponujemy, żeby zaznaczyć ich przebieg w posadzce oraz tak je nadbudować, aby w ścianach widać było ich przebieg. Projektant zastanawia się też, jak zamarkować je światłem.


Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław


Mury gimnazjum miały ponad metr szerokości.

Źródło: Archiwum archeologiczne Akme
Zbiory specjalne pod dziurawym dachem
Tomasz Wysocki, pods
2007-04-25, ostatnia aktualizacja 2007-04-25 20:57
Bezcennym zbiorom Biblioteki na Piasku grozi zniszczenie. Od styczniowej wichury w dachu jest dziura wielkości pokoju, a pracownicy Uniwersytetu Wrocławskiego nawet nie wiedzą, kiedy zostanie załatana.
W barokowym budynku dawnego klasztoru Augustianów przechowywana jest najcenniejsza część uniwersyteckiego księgozbioru: ponad pół miliona starych druków, rękopisów, grafik, map, atlasów i judaiców. Najstarszy jest pochodzący z V wieku fragment "Kroniki" Euzebiusza w tłumaczeniu św. Hieronima. Na Piasku jest również kilkanaście kart dialogów papieża Grzegorza Wielkiego z VII wieku, XV-wieczna kopia dzieła Marca Polo i pierwszy druk z polskim tekstem z 1475 roku. To tu znajduje się najbogatszy w Polsce zbiór średniowiecznych rękopisów i tysiące polskich dokumentów historycznych z XVI wieku.

Dach budynku po raz ostatni był remontowany w latach 50. Po styczniowej wichurze została w nim dziura o powierzchni 15 metrów kwadratowych. Na zlecenie biblioteki firma dekarska przykryła ją grubą folią. Zabezpieczenie nie jest jednak szczelne, dlatego folia pokrywa też cały strych. Na wszelki wypadek także w położonych niżej magazynach przygotowane są jej płachty.

Dr Edyta Kotyńska, dyrektor Biblioteki Zbiorów Specjalnych, przyznaje, że z dachu lecą kolejne dachówki. Uspokaja jednak: - Stropy nie przeciekły, zbiory nie są zagrożone, więc nie musieliśmy ich przenosić.

- Dziura w dachu w budynku, gdzie przechowywane są rękopisy i starodruki, to sytuacja niedopuszczalna - uważa jednak Lucyna Knapczyk, wrocławska konserwatorka papieru i skóry. - Te zbiory nie muszą być zalane, wystarczy znaczny skok wilgotności w pomieszczeniu, żeby zostały zaatakowane przez zarodniki grzybów. A skutkiem może być nie tylko deformacja pergaminu, ale nawet zniszczenie książki.

Dlaczego w ciągu trzech miesięcy dach nie został naprawiony?

- Na remont potrzebujemy 1,6 mln zł - mówi Andrzej Orłowski, zastępca kanclerza uniwersytetu. Uczelnia nie chce jednak wydać własnych pieniędzy, więc stara się o wsparcie z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Andrzej Orłowski: - Już złożyliśmy wniosek o dofinansowanie. Dopiero gdy dostaniemy pieniądze, możemy ogłosić przetarg na remont dachu.

- Rozstrzygnięcie prośby Uniwersytetu Wrocławskiego potrwa jeszcze co najmniej dwa miesiące - mówi Ewa Kafarska z ministerstwa. Zastrzega też, że nie ma pewności, iż wrocławska uczelnia dostanie te pieniądze.

Co wtedy zrobi uniwersytet?

- Będziemy musieli zmienić plan remontów i kosztem innych prac znaleźć pieniądze na dach biblioteki - mówi Andrzej Orłowski. - Przed jesienią musimy się uporać z tym problemem. Następnej wichury ten dach nie przetrzyma.

Komentuje Agata Saraczyńska

Czekanie na deszcz, deszcz pieniędzy

Choć jako zapalony ogrodnik od tygodni czekam na deszcz, to chyba po raz pierwszy cieszę się, że mamy suszę. Przynajmniej nie pada na bezcenne zbiory, które przechowuje Biblioteka na Piasku.

Ale gdyby spadł deszcz, może ci, którym powierzono te skarby kultury, przestaliby czekać na złoty deszcz z ministerstwa i znaleźliby pieniądze na naprawę dachu. Nawet kosztem innych remontów.

Bo chyba żaden inny budynek uniwersytecki nie potrzebuje tak pilnej pomocy jak zabytkowa biblioteka

GW
Sensacyjne odkrycie w Bolesławcu

Prawdopodobnie trzeba będzie zweryfikować opinie historyków, datujących początki rozwoju ceramiki w mieście na XV lub XVI wiek.W trakcie przekopywania bolesławieckiego rynku ekipy budowlane wykopały niecodzienną ceramikę. Pochodzi z XII lub XIII wieku.

PRW
Nehrybka - (ok. XVI w.) — cerkiew unicka (1885 r.), dziś kościół; plebania z XIX wieku. Zespół dworski (2. połowa XIX wieku): dwór i zabudowania gospodarcze, fragment parku krajobrazowego. W pobliżu fort Nehrybka. Ziemia przemyska.

[za "Nasz Dziennik" - 04.12.2008]
Ciekawostka związana z Ustrzyckimi, raczej Ustrzycką:)

• Hotel BRISTOL od początku rywalizował z położonym naprzeciw hotelem Europejskim, zbudowanym prawie pół wieku wcześniej też przez Marconiego, ale Henryka, ojca Władysława, założyciela polskiej linii tej uzdolnionej włoskiej rodziny. Historia posesji, na której w latach 1899 – 1901 wzniesiono hotel BRISTOL sięga czasów odległych, kiedy prowadził tędy gościniec do średniowiecznej siedziby książąt mazowieckich.

W dokumentach z XV wieku istnieje wzmianka, że przy tym gościńcu nazwanym Drogą Czerską a w czasach późniejszych Krakowskim Przedmieściem znajdował się cmentarz żydowski. Ale już pod koniec XVI wieku stał w tym miejscu dwór Andrzeja Czarneckiego, wielkiego miłośnika koni.

W 1694 roku, drogą kupna, posiadłości nabył kasztelan wileński książę Kazimierz Czartoryski. W tym czasie przed pałacem znajdował się wspaniały ogród w stylu francuskim. Następnie posiadłość przechodziła drogą powiązań rodzinnych, poprzez posagi w ręce marszałka Stanisława Lubomirskiego, ponownie rodziny książąt Czartoryskich i hrabiego Ignacego Potockiego. Potoccy odsprzedali w 1802 roku pałac hr. Rafałowi Tarnowskiemu i jego małżonce Urszuli z Ustrzyckich. Szczególnie dzięki troskliwości i inwencji tej ostatniej, po wielu latach upadku, pałac dostał się w dobre ręce.
Kur Księcia Radziwiłła
Dzisiejszy gmach poczty naprzeciwko kościoła św. Jana w XVI wieku był własnością Radziwiłłów, książąt na Ołyce i Nieświeżu. Radziwiłłowie porzucili wyznanie katolickie i przyjęli naukę Kalwina, którego stali się gorliwymi adeptami. Szczególniej zasłynął w walce z katolicyzmem Mikołaj Radziwiłł Czarny, wojewoda wileński. Gnębił katolików, bezcześcił świątynie katolickie, napadał zbrojno na kondukty pogrzebowe i nawet dla większego pohańbienia kościoła św. Jana, kazał u ścian jego składać kupy nawozu, a przed głównymi drzwiami wystawił szubienicę. W pałacu swoim wojewoda urządził zbór, w którym odprawiano nabożeństwa kalwińskie. Po śmierci wojewody pałac odziedziczyli czterej jego synowie, którzy, idąc w ślady ojca, nie szczędzili szykan katolikom. Raz w Wielki Piątek, gdy cała ludność katolicka sucho pościła, umartwiała się i modliła się u grobu Chrystusa w kościele św. Jana, Radziwiłłowie wyprawili w swym pałacu bankiet, sprosiwszy nań mnóstwo gości - współwyznawców. Wina i miody lały się strumieniem, stoły uginały się od mięsiw i ciast rozmaitego rodzaju. Gwar, śmiechy i pieśni rozlegały się w obszernych komnatach, a gospodarze i goście wysadzali się w dowcipach i drwinach z obrzędów kościoła katolickiego i z przestrzeganego przez katolików postu. Posługacze wnieśli i ustawili na stołach srebrne półmiski z pieczonym ptactwem. Były tu bażanty, paw z rozpuszczonym, mieniącym się barwami ogonem oraz kur w upierzeniu tak kunsztownie odtworzonym, iż sprawiał wrażenie żywego ptaka, toteż goście głośnymi okrzykami powitali to arcydzieło, sławiąc talent kuchmistrza, a książę Mikołaj Radziwiłł, najstarszy syn wojewody, zawołał: - Witamy cię, kapłonie! Wszak nie jesteś papistą i katolikiem, skoroś w wielki piątek zawitał na stół Radziwiłłów! Ledwie to wyrzekł, gdy kur poruszył się na półmisku, stanął na nogach, zatrzepotał skrzydłami i podniósłszy głowę i rozwarłszy dziób - zapiał. Przerażenie ogarnęło ucztujących. Porwali się od stoków biesiadnych i w popłochu tłumnie do drzwi się rzucili. Zdarzenie to wywarło na księciu Mikołaju tak silne wrażenie, iż niebawem nawrócił się. Za przykładem starszego poszli młodsi bracia: Jerzy, Albert i Stanisław Radziwiłłowie i z prześladowców kościoła stali się gorliwymi katolikami, a Jerzy nawet zasłynął jako biskup wileński, kardynał i kandydat do tronu papieskiego. Od jego to godności kardynalskiej pałac Radziwiłłowski odtąd zwał się "Kardynalią".Źródło:Zahorski Władysław Podania i legendy Wileńskie

Dwór Wierzyńskich w Sosnowicy
Dzieje Sosnowicy i Wierzyńskich.
Wieś Sosnowica rozwinęła się prawdopodobnie z pierwotnej osady puszczańskiej. Już w XV w. była gniazdem rodowym Sosnowskich pieczętujących się herbem Nałęcz. Istniejące dokumenty źródłowe związane z członkami tego rodu występują w związku z procesami jakie między sobą prowadzili.
Do znaczących godności publicznych doszli Iwaszko Sosnowski syn Stańki który w latach 1504-1507 i 1533-1545 był chełmskim biskupem obrządku wschodniego. W 1639 otrzymał on nowo zbudowany dwór w Sosnowicy. Jego brat Grzegorz Sosnowski przeszedł na katolicyzm i w 1520r. został kanonikiem chełmskim.
Przynależne mu dobra odkupili w połowie XV w. Wierzyńscy.
W następnych latach ziemie te ulegały dalszemu rozdrobnieniu pomiędzy kolejnych potomków rodu Sosnowskich i Wierzyńskich. Swoje udziały mieli oni zarówno w Sosnowicy jak w pobliskich wsiach Orzechowie, Turnie, Górkach i Olchówce. W tym czasie miejscowości te administracyjnie należały do województwa ruskiego i Ziemi Chełmskiej. Z tego też powodu w XV i XVI w. uformowała się na tym terenie sieć parafialna kościoła prawosławnego. Prawdopodobnie w połowie XVI w. istniała w Sosnowicy cerkiew. Na uwagę zasługuje fakt, że w późniejszym okresie ludność prawosławna niemal w całości przeszła na grekokatolicyzm. Z dokumentów lustracyjnych Ziemi Chełmskiej z 1564r. wynika że Sosnowica należała do parafii rzymskokatolickiej z siedzibą w Sawinie.
Wiek siedemnasty
to okres dalszego podziału dóbr Sosnowskich. Oprócz Sosnowskich i Wierzyńskich nowymi właścicielami stają się Stoińscy, Lebkowscy i Bychawscy. Jednak znaczne udziały są w posiadaniu braci Pawła, Oktawiana i Krzysztofa Sosnowskich. W literaturze przedmiotu znajdujemy informacje że na terenie wsi Sosnowica istniało kilka dworów Sosnowskich, dwór Wierzyńskich i być może Stoińskich.
Wiek osiemnasty
W XVIII wieku ponownie następuje scalenie majątku podzielonego na wiele części. Większość dóbr Sosnowickich przechodzi w ręce Marcina - syna Oktawiana i Katarzyny Sosnowskich. Marcin Sosnowski rotmistrz a następnie pułkownik wojsk JKMw Ks. Litewskiego ożeniony z Teofilą z Kruszyńskich, był człowiekiem zamożnym. Prawdopodobnie w 1723r. przebudował wcześniej istniejący lub zbudował nowy dwór. Zmarł w 1731r. a zarządzanie majątkiem przejęła wdowa. Ich synem był Józef Sosnowski pisarz wielki litewski który odziedziczył majątek po rodzicach i dążył do jego powiększenia odkupując grunty od poprzednich właścicieli . Sosnowski stał się również właścicielem posiadłości należącej do rodu Wierzyńskich a położonej w Sosnowicy - lasku.
Więcej!!!
http://sosnowica.ovh.org/index.html
Niewątpliwie Sosnowica była gniazdem rodzinnym Wierzyńskich. Czy są Ich potomkowie !! Zachęcam Ich do dopisania
historii rodu.
Inne osoby - oczywiście - napisz, zaproponuj tutaj - zrobimy może potem kolejną ankietę

a co do okropieństw.... myślę że są dwa aspekty tej sprawy...

WSZYSCY bez wyjątku jesteśmy winni różnych okropieństw. Nie ma ludzi nie-słabych. Każdy ulega jakimś grzeszkom. Jan Paweł II też miał słabości i zapewne niejeden grzech. Św. Augustyn był nawet manihejczykiem, a bł. Barłomiej Longo nawet kapłanem satanistycznym. - to pierwsza sprawa.

A druga - absolutnie należy rozważać czyjeś świństwo w kategoriach historii. Nie możemy mówić np. "Inkwizycja był niehumanitarna" - odnosząc ją do naszych czasów. Możemy powiedzieć "czasy inkwizycji w naszym pojęciu były niehumanitarne, ale Inkwizycja na ich tle była najbardziej humanitarna". To samo się tyczy Kazimierza Wielkiego. Trzeba pamiętać że jeszcze w XVI wieku za złodziejstwo karano ucięciem ręki, a osobę obcującą z kozą skazywano na śmierć (kozę również). W XVII wieku w Strasbourgu było 16 rodzajów tortur na wymuszanie zeznań - a były to jeden z najłagodniejszych sądów. Żaden sąd nie uznawał wówczas konieczności obrońcy dla oskarżonego, (wprowadziła to dopiero właśnie Inkwizycja - jak też wiele innych modyfikacji dzisiaj uznawanych za prawa człowieka). W tej perspektywie Kazimierz Wielki i jego obskurne czyny wcale nie są takie obskurne.
Może zainteresuje to Goyżewskich , Gojżewskich!!!!
Czy nazwisko Goyżewski, Gojżewski miało taki początek?

‼Zachował się inwentarz z 1599 roku jednej z najdalej położonych na wschód od obecnego terytorium litewskiego miejscowości na -iszki: Wasiszki pod Iwieńcem, na terenie powiatu mińskiego. Zawiera on ‼Spisanie poddanych do tegoż imienia [majętności] Wasiskiego należących", zamieszkałych we wsiach: Janczycy, Gojży, Tukoły, Porosiejki i Turki albo Tolkany. W Janczycach na 8 gospodarzy dwóch ma nazwiska litewskie: Aleksiej Butrymowicz i Jakub Szykucis, trzej mają imiona katolickie Maciej, Marcin (2); Mikołaj i Michajło są imionami właściwymi obu obrządkom, Ławryn również. W siole mieszkali Jurko Gogoisz, Pietr Goiż (od tego imienia wzięła pewnie nazwę wieś), dwaj pozostali Stanisław Stuliak i Pawluk Ruliak, pierwszy na pewno katolik, gdyż imię nosi czysto polskie144. W siole Tukoły na trzech wieśniaków jeden Marcin Goiż daje się określić jako katolik (Marcin) i Litwin (Goiż). W siole Porosiejki były dwa dymy. Tomasz Porosiejk (od niego nazwa wsi) oraz Łukasz (a nie z ruska: Łuka) Linko są katolikami, na co wskazują ich imiona. Tamtejszy wójt zwał się Jurguć Kamienski145 i był, sądząc z imienia (zeslawizowane: Jurgutis), z pochodzenia również Litwinem. Nazwa wsi Tolkany odpowiada litewskiej nazwie Talkoniai. Te drobne szczegóły świadczą, że w okolicy Iwieńca i Kamienia, gdzie przed połową XVI wieku istniały parafie katolickie, mieszkała ludność litewska”.
http://209.85.129.132/search?q=cache:a8 ... =firefox-a
Max Von Sydow i Pete Postlethwaite dołączyli do obsady obrazu, którego głównym bohaterem będzie Salomon Kane, bohater powołany do życia przez autora "Conana Barbarzyńcy" Roberta E. Howarda.

Gwiazdą filmu, którego tytuł brzmiał będzie po prostu "Salomon Kane", jest James Purefoy, a kontrakty na role w filmie podpisali ostatnio także: Rachel Hurd-Wood ("Pachnidło"), Alice Krige ("Silent Hill") oraz Mackenzie Crook (seria "Piraci z Karaibów"). Za produkcję filmu odpowiadać będzie Samuel Hadida, a jego reżyserię powierzono Michaelowi J. Bassettowi, który jest także autorem scenariusza. Zdjęcia rozpoczną się w tym miesiącu i realizowane będą w Pradze.

Solomon Kane "narodził się" w 1928 roku. Bohater ten znacznie różni się od pozostałych bohaterów Howarda, którzy są umięśnionymi, skorymi do bójki, wojowniczymi poszukiwaczami przygód. Po pierwsze Kane to angielski purytanin żyjący pod koniec XVI wieku, człowiek posępny, szorstki w obyciu, surowy i zasadniczy, którym kieruje potrzeba wędrowania, poszukiwania niebezpieczeństw i naprawiania zła. W opowieściach o nim, które nierzadko dzieją się w Europie i Afryce, Kane przeżywa ociekające krwią przygody i zwycięża nadnaturalnych wrogów.

źródło: http://www.stopklatka.pl
Kofeina jest otrzymywana z krzewu o przyjaznej nazwie Coffea arabica. Znana od wieków jest przysmakiem na stołach elit ale także przeciętnych obywateli. W Polsce najczęściej spotykana w postaci kawy tzw. zalewajki lub granulowanej. Nie wszyscy jednak wiedzą, że owa kofeina pozyskiwana jest np. z: liści herbaty, nasion kakaowca czy też guarany.

Spożywamy ją zatem w kawie, herbacie, coli, napojach energetycznych typu RedBull, Tiger oraz czekoladzie, a także jogurtach i cukierkach. Jest naszą codziennością. Kawa mielona i przygotowywana w ekspresie czy też parzona, niekiedy z automatu – to powszechne i łatwo dostępne na każdym kroku źródła kofeiny. To napój sporządzany z palonych, a następnie zmielonych lub poddanych instantyzacji ziaren kawowca, zwykle podawany na gorąco. Pochodzi z Etiopii, w Europie pojawił się około XVI wieku. Zastanówmy się wobec tego jaki wpływ na organizm ludzki ma kofeina.

Większość nas stwierdzi, że pozwala się obudzić wczesnym rankiem. Wieczorem natomiast sprawi, że chęć spania odwlecze się o kilka godzin. Wobec tego same korzyści. Niestety, kofeina to substancja, która potrafi być przez nas nadużywana. Nierzadko obserwuje się ludzi, którzy w ciągu dnia spożywają dwie, trzy, a nawet cztery kawy. W wielu przypadkach prowadzić może to do zatrucia kofeiną. Objawami takiego zatrucia mogą być: zaburzenia myślenia, drżenie, rozkojarzenie, niepokój, częstomocz, pocenie się, uderzenia gorąca, dreszcze, gonitwa myśli, szum w uszach, krótkotrwałe zaciemnienia i błyski w widzeniu, nudności, skurcze jelit, ból brzucha, zawroty głowy, niemiarowość serca i tętna. Duża dawka kofeiny powoduje porażenie mięśnia sercowego i ośrodka oddechowego, natomiast jej zwielokrotnienie może spowodować zgon. Rozważany jest także wpływ spożycia kofeiny na stan osteoporozy. Często lekarze sugerują popicie kawy szklanką wody w celu uzupełnienia wapnia w organizmie. To są oczywiście skrajne przypadki. Należy rozważyć też pozytywne aspekty spożywania kawy i innych produktów z kofeiną.

Dawniej kofeina była szeroko stosowana w medycynie przy niedomaganiu krążenia w przebiegu przewlekłych chorób serca , w ostrej niewydolności krążenia, przy gorączce, zapaleniu płuc, obrzękach płuc, w przebiegu chorób zakaźnych, w zapaściach, po zatruciach narkotykami, czadem oraz alkoholem i atropiną, a także w stanach depresji psychicznej, ospałości, przy konieczności intensywnej pracy umysłowej, w zmęczeniach psychofizycznych, po przebyciu choroby zakaźnej czy też przy bólach głowy. Przyznać należy, że wiele z tych zastosowań przetrwało do dzisiaj. Ponadto pobudza ona przemianę materii, wydalanie moczu (diurezę), zwiększa sprawność myślenia, znosi zmęczenie psychiczne i fizyczne, może również poprawiać pamięć i logiczne myślenie, polepsza procesy zapamiętywania i kojarzenia. Znosi uczucie znużenia, niechęci i zmęczenia. Zwiększa także wentylację płuc. Według niektórych kawa wspiera problemy z nadwagą ale należy to wcześniej skonsultować z lekarzem.

Podsumowując temat kofeiny, ważne jest aby nie nadużywać jej dobrodziejstw i stosować z rozsądkiem. Jeśli pojawią się jakieś wątpliwości to dobrze jest skonsultować się z lekarzem lub dietetykiem.

Produkty, które zawierają kofeinę:

* kawa rozpuszczalna - filiżanka o pojemności 190 ml to 75 mg;
* kawa parzona- filiżanka o pojemności 190 ml to 85 mg;
* herbata parzona - filiżanka o pojemności 190 ml to 50 mg;
* napoje energetyzujące z dodatkiem kofeiny lub guarany - pojemność 250 ml –to 28 do 87 mg;
* napoje typu cola o pojemności 250 ml to 8 do 53 mg;
* oraz czekolada 100 g to 11 do 71 mg.

[źródło: http://www.biomedical.pl/nalogi/kofeina ... 7a9658036d ]

Już w XVI wieku byli tacy, co sprawdzili, że książki się bardzo dobrze palą. A ty masz z tamtymi dużo wspólnego.
Widzę mało analogii.
Po pierwsze, tamci palili cudze dzieła, bo im się nie podobały. Ja nigdzie nie napisałem, że opowiadanie Slaanesha mi się nie podobało. Wprost przeciwnie. I powiem więcej, nawet nie miałem niczego przeciwko użyciu w nim mojej osoby - nie było źle.
Po drugie, tamci palili cudze dzieła. Ja nie spaliłem niczego, chciałem zmiany jednego słowa w kilku miejscach. Jeśli moje porównanie do korekty przez wydawnictwo nie uważasz za trafne, może przekona Cię porównanie mnie do pani "od polskiego", która wymaga pisania po polsku? I to taka dobra pani, bo najpierw mówi, co poprawić, a potem zaczyna oceniać pracę. Moi nauczyciele od razu bazgrali coś na czerwono na marginesach, nie wiem jak to jest u Ciebie w gimnazjum :)
Po trzecie, tamci działali tak, bo się bali. Bali się, że ich poglądy mogą być niesłuszne i musieli ich bronić siłą. Ja wiem, że mam rację, mam więc prawo nawracać na nią. Ale ponieważ Ty i tak uważasz się za madrzejszego od wszystkich, poszukaj słowa "awatar" lub "awatara" w słownikach i zauważ, że Slaanesh użył go w zupełnie nieprawidłowym znaczeniu, nieprawidłowo odmieniając, oraz odnosząc je do świata Laca, gdzie żadnych awatar nie ma, nigdy nie było i nigdy nie będzie (na pewno nie na określenie bohatera).
A ja nadal nie rozumiem, dlaczego opowiadanie musiało zniknąć. Ci "palący" doskonale rozumieli, dlaczego palone książki musiały być spalone. To chyba dość zasadnicza różnica.
Przy okazji, znalazłem coś zajebistego :) MOC!
No i pięknie.
Nikt nie umie tak zniechęcać i dołować jak ty, Lamie.
Ogólnie takie "kasowanie" dzieł to stary wynalazek. Już w XVI wieku byli tacy, co sprawdzili, że książki się bardzo dobrze palą. A ty masz z tamtymi dużo wspólnego.
Brawo.
Zamki w Polsce
Zamki w Polsce to pierwsza strona na świecie, na której znajdziesz WSPÓŁRZĘDNE GPS zamków w Polsce. Ich zadaniem jest precyzyjne wskazanie, gdzie znajdują się zamki w Polsce, pałace renesansowe czy dwory obronne, gdyż niektóre polskie zabytki są naprawdę dobrze ukryte. Znajdziesz tu również zamkowe tapety na komórkę.
Z założenia strona ma być źródłem informacji dla turystów i Zamkołazów. Poznają oni w jakim stanie zachowały się do dziś interesujące ich zamki polskie, krzyżackie i śląskie, a także pałace lub dwory obronne, oglądną zdjęcia zamków, przeczytają krótką historię, otrzymają informacje o opłatach za wstęp oraz za parking i co najważniejsze dowiedzą się dokładnie, jak trafić na zamki, pałace lub dwory obronne. Niejednokrotnie zdarzyło się bowiem autorowi uświadomić mieszkańców, iż na terenie ich miejscowości znajdował się lub nadal istnieje zamek, pałac lub dwór obronny.
Teraz znajdziesz tu również spis przedstawiający TURNIEJE RYCERSKIE, które odbędą się w bieżącym roku na terenie Polski.
Zamki polskie - tak autorzy wielu stron internetowych nazywają zabytkowe obiekty na terenie Polski. Jest to jednak błąd, gdyż większość budowli została zbudowana przez inne nacje. Naprawdę są to bowiem polskie zamki, warownie krzyżackie, ale także twierdze śląskie lub czeskie.
Często zabytki polskie są również błędnie opisywane. Mylone są nazwy: zamki, pałace, dwory obronne i niejednokrotnie są one stosowane zamiennie. Z tego powodu autor tej strony w swoich opisach stosuje się do prostych zasad:
Zamki
- to budowle obronne z dziedzińcem zamkniętym z czterech stron (stąd nazwa zamek). Zamki polskie były budowane od XIII do końca XV wieku.
Pałace
- to rezydencje mieszkalne, których głównym przeznaczeniem są cele reprezentacyjne. Nie miały one charakteru obronnego, jednak zdarzały się takie budowle (mamy wówczas do czynienia z tworem o nazwie "palazzo in forteca"). Pałace były wznoszone od XVI wieku.
Dwory obronne
- to budowle mieszkalne o charakterze obronnym. Charakterystycznymi cechami dworów obronnych są: grube mury z przyporami (przypory nie występują jednak w każdym dworze obronnym), brak dziedzińca, minimum 2 kondygnacje oraz wieże (również nie występują we wszystkich dworach).
Wszystkie średniowieczne warownie, zamki polskie, pałace renesansowe i gotyckie oraz dwory obronne opisane na stronie powstały do 1800 r. i zostały osobiście odwiedzone przez autora, dlatego informacje są sprawdzone i rzetelne. Autor dołożył ponadto wszelkich starań, aby opis dojazdu do obiektów był dokładny i zrozumiały dla wszystkich. W wojażach po Polsce autor korzysta z map w skali 1:300.000, 1:200.000 oraz samochodu.
Zdjęcia zamków
"Jeden obraz powie więcej niż 1000 słów", dlatego liczne forografie zamków umieszczone na stronie pozwolą na szybką ocenę stanu, w jakim zachowały się zamki polskie, zamki krzyżackie, śląskie lub czeskie (czyli zamki w Polsce). Mam nadzieję, że zdjęcia zamków sprawią, iż zamki w Polsce, pałace lub dwory obronne staną się pasją kolejnych osób.
Lista fotografii znajduje się w dziale zdjęcia zamków.

Historia miasta Złoty Stok nierozerwalnie związana jest z rozwojem górnictwa złota i arsenu na Dolnym Śląsku. Górnictwo w okolicach Złotego Stoku ma ponad 1000-letnią tradycję. Najprawdopodobniej w średniowieczu okoliczni mieszkańcy wydobywali złoto z czapy wietrzeniowej złoża złotockiego lub z aluwiów górskich strumieni. Pierwsze pisane dowody na istnienie robót górniczych pochodzą z XIII w.

Początek wieku XVI to szczytowy rozkwit górnictwa złota i miasta Złoty Stok, o czym świadczy 190 sztolni i wyrobisk górniczych oraz 20 hut, w których wytapiano złoto. Produkcja złota w skali roku wynosiła wtedy przeciętnie 60 kg (maksymalnie 140 kg) co dawało około 8% produkcji w Europie.

Z końcem XVII i początkiem XVIII wieku rozpoczął się nowy okres w dziejach kopalni związany z odkryciem rudy arsenowej i produkcją arszeniku.

Na początku XX w. Kopalnię zmodernizowano. Podczas II wojny światowej kopalnia nie uległa zniszczeniu i funkcjonowała do 1961 roku - kiedy to definitywnie została zamknięta.
Złoże złotostockie, chociaż eksploatowane przez 10 wieków, nie zostały w pełni rozpoznane. Uważano powszechnie, że złoto jest rozproszone w strukturze krystalicznej minerałów rudnych np. arsenopirycie. Badania wykonane w latch 90-tych, wykazały obecność złota rodzimego w prawie wszystkich minerałach rudnych występujących w tym złożu.

Szacuje się, że podczas tysiącletniej eksploatacji kopalni istniało 320 km chodników. W chwili obecnej można spenetrować jedynie 20 km tych chodników.

Trasa turystyczna "Kopalnia Złota" to około 1,5 km korytarzy, wiodąca dwoma chodnikami starej kopalni; sztolnia "GERTRUDA" i sztolnia "CZARNA" z unikatowym, podziemnym wodospadem.
Udostępniona dla ruchu turystycznego w 1996 roku.
Przedsiębiorstwo Usług Turystycznych "Kopalnia Złota" Sp.z o.o.
57-250 Złoty Stok, ul. Złota 7, tel.(74) 817-55-74

Racja Mariusz. Ja pamiętałem .

D - day (lub Opercja Overlord) była jednym z punktów, które zostały zatwierdzone na konferencji w Teheranie w 1943 roku. Osobiście myślę, że było to idealne posunięcie ze strony aliantów, bo w tym momencie mogli oni kontrolowac Niemców i od wschodu, i od zachodu. Ale jest też ina strona medalu. Operacja ta, miałą być dopełnieniem formalności, po tym jak III Rzesza przegrała potyczkę pod Stalingradem na przełomie 1942/1943 roku. To było punktem zwrotnym II Wojny Światowej. Poza tmy to Armia Czerwona najdzielniej potrafiła się wybronić, pod wodzą niepokonanego Gieorgija Żukowa. To dzięki niemu w bitwie o Moskwę upadł blitzkrieg. Ważne, że Hitler został obalony, bo nie wiemy co byłoby teraz...

Poza tym myślę, że temat ten ma rację bytu, ale po prostu zbyt mao osób interesuje się takim przemiotem jakim jest historia. Ja na szczęscie mam 4 na koniec roku, a zawdzięczam to bardzo dobrze napisanej pracy na temat stosunków Polsko - Krzyżackich w czasie od XIII do XVI wieku. Nieukrywam tez, że czasy królów, rozbić dzielnicowych, wojen z krzyżakami już mnie powoli zaczynały męczyć .
W Carrigtwohill, miejscowosci lezacej nieopodal Cork, znajduje sie malowniczy, XVI wieczny zamek Barryscourt Castle.

Zamek rozpoczeto budowac w XV wieku, calkowicie ukonczono juz w wieku nastepnym. Niemniej nalezy dodac, ze wczesniej, juz od VII w. istnialy w tym miejscu umocnienia obronne.

Zamek zostal zbudowany w stylu typowym dla irlandzkich XVI wiecznych niewielkich zamkow: skladal sie z glownego domu - baszty wraz z przylegajacymi budowlami.

Jak sama nazwa wskazuje, zamek byl wlasnoscia i siedziba rodziny Barrys, ktora jednak opuscila go juz w drugiej dekadzie XVII wieku, natomiast od poczatku wieku XVIII zamek byl praktycznie juz wiecej nie zamieszkany. Nie oszczedzily go wojenne zawieruchy - zamek byl kilkakrotnie szturmowany, czego widoczne slady sa do dnia dzisiejszego.

Zwiedzanie odbywa sie sie wylacznie z przewodnikiem. Dostepne dla turystow pomieszczenia zamkowe wyposazono w sprzety jakich uzywano by w XVI wieku. Dodatkowa atrakcja jest przyzamkowy ogrod

Miejsce jest godne odwiedzenia, chocby z tego wzgledu, ze jest to zamek znacznie lepiej zachowany od legendarnego zamku w Blarney a jest polozony w praktycznie takiej samej odleglosci od Cork, jak ww.
Ballymaloe House - to dobry przykład nieźle prosperującej współczesnej rodzinnej irlandzkiej farmy. Część budynków będących w użyciu do dzisiaj pochodzi z XVI wieku. Ballymaloe House wraz z farmą w 1948 r. kupiła od poprzednich właścicieli rodzina Allen - i do dzisiaj pozostaje on w ich rekach.

W swojej posiadłości członkowie familii prowadzą niewielki, ale stylowy hotel, restaurację - w której produkty używane do przygotowania potraw pochodzą z rodzinnej farmy, oraz sklep - oferujący m.in. wyroby rękodzielnicze miejscowych artystów i rzemieślników, a także lokalne produkty spożywcze.

Ale to nie wszystko - w Ballymaloe House mieści się także znana szkoła gotowania (Ballymaloe Cookery School), odbywają się znane w okolicy "muzyczne tygodnie" oraz "Wine Weekend" - weekendowe kursy dla osób które chcą zgłębić swoją wiedzę na temat wina.

W bezpośredniej bliskości domu znajduje się również pole golfowe i basen, a cała okolica jest idealnym miejscem dla spacerów.

Dokładny adres Ballymaloe House to: Ballymaloe, Shanagarry, Co. Cork

nosz przeciez jest wyzej, wez czytaj uwaznie
na str. 3


hehe faktycznie, nie zwrocilem uwagi
hmm a czy przypadkiem sformulowanie "nosz" nie wyszlo z uzycia w XVI wieku?

a dla tych co nie lubia ikonek polecam sztuczke:
w rejestrze w kluczu: HKEY_CURRENT_USER/Software/Microsoft/Windows/CurrentVersion/Policies/Explorer
po prawej stronie okna edytora wystarczy wprowadzic nowa wartosc DWORD o nazwie NoDesktop i ustawic jej wartosc na 1 i zrestartowac kompa

i wszystkie ikony znikaja z pulpitu

wilkUwaga, wprowadzenie powyższej informacji do rejestru lub jej nieumiejętne wprowadzanie może spowodować awarię Twojego systemu operacyjnego!
Witamy Ciebie Jolu! Zosia też czyta i ogląda fotki. Pierwsza fotka przedstawia widok ze szlaku niebieskiego ("Transbeskidzki Szlak Konny") z polany na zboczach Kuni w kierunku Kacwina. W głębi widać charakterystyczne Trzy Korony a za nimi Beskid Sądecki.
Na drugiej fotce jest widok z Aksamitki na Haligovice i wzniesienia Magury Spiskiej.

Zaintrygowała mnie pewna ciekawostka. Otóż w drewnianym kościółku z XVI wieku w Trybszu jest na sklepieniu w prezbiterium namalowana panorama gór. W przewodniku podają, że przedstawiona jest na tle panoramy Tatr. Podają również, że autorem malowideł wykonanych w 1647 roku jest ks. Jan Ratułowski. Jak się dokładniej przyjrzeć, to wygląda to raczej na Pieniny, choć pewnych fragmentów Tatr nie można wykluczyć.



Widać środkiem płynącą rzekę (Dunajec?), zamki, jakiś most na tej rzece, a nawet ludzi przy dłubance. Czy ktoś tu potrafi określić namalowane tam szczyty? Pytam prosząc o pomoc, bo nie znam tak dobrze tego terenu i mam z tym trudności.

Głupi dzień wymyslony przez jeszcze glupszych amerykancow dla zrobienia kasy
Walentynki zostały wymyślone przez Anglików w XVI wieku, a do nas jedynie dotarły za pośrednictwem USA.
W sumie to raczej pozytywny dzień więc nie mam za wiele przeciwko. Wolę to niż halloween.
Gar, tu chodzi o wieś Konradów, pod Lądkiem. Zamek usadowiony na zboczach Koleby (dwa wierzchołki, 610-620m), niby zburzono go w 1469, a ta "kupka gruzu" to funkcjonuje raczej jako legenda - konkretnie to nie wiadomo, gdzie ten zamek stał, trzeba by zrobić dokładne badania archeologiczne całej góry. Wiele razy słyszałem o tym, że ktoś widział te ślady - ale dopóki nie zobaczę zdjęć odkopanego choć metrowego fragmentu muru, to nie uwierzę.

Dziwię się, że jeszcze nikt nie napisał o zamku Karpień. Bardzo ciekawa jest jego historia, polecam poszperanie.

Co do Idzikowa, były tam dwa zamki - czy też raczej zamek i warownia.

Natomiast jest jedna ciekawa sprawa. W Kątach Bystrzyckich stoi kościół datowany na wiek XIII-XIV - kościół murowany. Musimy pamiętać, iż w tamtych czasach postawienie czegokolwiek murowanego to były koszty tak wielkie, iż nawet w Marcinowie, który był wsią bardzo bogatą z racji wydobycia srebra i ołowiu, kościół murowany powstał dopiero w XVI czy XVII wieku. Umiejscowienie kościoła na takim odludziu, jak Kąty (musimy pamiętać, że nie było wtedy ani Karpienia, ani innych wsi, a Lądek Zdrój to był jeden drewniany baraczek) byłoby czymś absurdalnym. Sama nazwa Kątów zresztą - Winkeldorf, Wieś Graniczna, Wieś Kątowa - wskazuje na funkcję tej wsi - była ona tak jakby ostatnim przyczółkiem cywizacji, dalej były tylko olbrzymie wtedy mokradła i wielce niebezpieczna droga na południe, ku szlakom bursztynowym. Odpada więc druga możliwość postawienia murowanego obiektu, tzw. fundacja - po prostu byłoby za daleko. A zatem pierwotne przeznaczenie obiektu musiało być inne - był zapewne warownią, strzegącą odnogi głównego szlaku przez Ziemię Kłodzką, zaś w wieku XV lub później przerobiono go na świątynię - na co wskazuje kompletne pogwałcenie wszystkich reguł budowania kościołów, jakie wtedy obowiązywały. Nie będę na razie rozwijał tego tematu, lecz jeśli kogoś to zainteresuje, mogę pisać więcej.

Pozdrawiam, i dziękuję, jeśli komuś chciało się to czytać.
Ja też ubiegły weekend spędziłem w deszczu. W sobotę po południu wyjechałem pociągiem do Zgorzelca, aby po raz czwarty wystartować w Europamarathonie Gőrlitz – Zgorzelec. Europamiasto przywitało mnie przerywaną mrzawką, więc szybko przedostałem się na niemiecki brzeg Nysy przez Most Staromiejski z widokiem na Kościół św. Piotra i Pawła

i zostałem do rana w gimnazjum przy Klosterplatz, które stanowiło bazę maratonu. Następnego dnia, od godz. 10:00 rozpoczęły się starty maratończyków, półmaratończyków, biegaczy na 5 i 10 km, rolkarzy i wózkarzy. W sumie ponad 1000 osób. Co jakiś czas siąpił drobny deszczyk i towarzyszyła nam mgła. Ani razu nie widziałem Gór Izerskich ani nawet Landshuta. Po biegu,

wypoczęty, udałem się z kolegami na krótką przechadzkę po Gőrlitz. Odwiedziliśmy cmentarz przy Kościele Mikołaja z grobem Jacoba Boehme

- mistyka który wywarł duży wpływ na Angelusa Silesiusa. Niedaleko znajduje się Grób Święty. Jest to postawiona przez zgorzeleckiego kupca Georga Emmericha pod koniec XV wieku, kopia Grobu Pańskiego z Jerozolimy. Po pożarze oryginału w połowie XVI wieku i odbudowie bez zachowania dawnej budowli, kopia w Gőrlitz jest wierniejsza oryginałowi niż Grób Pański w Jerozolimie.

Niestety, widmo powrotu mokrą autostradą zmusiło nas do skrócenia wycieczki. Dokończymy za rok

Budowla nad niedźwiedziem przypomina mi Czarne - renesansowy dwór w Kotlinie Jeleniogórskiej. Tak, ten obiekt, który utrwaliłem na fotografii, znajduje się w Czarnem (obecnie teren Jeleniej Góry). Dziwię się, że w wielu publikacjach ta potężna budowla jest określana jako "dwór". A to przecież jest klasyczny zamek z fosą, śladami po moście zwodzonym, z obszernym dziedzińcem zamkowym, który został wzniesiony w XVI wieku jako zamek myśliwski Schaffgotschów. Odbudowany po pożarze w stylu renesansowym nadal ma charakter budowli obronnej - typowego zamku. Jaki to więc dwór?
Często trafia sie że przewodnicy są ratownikami jednocześnie. Lub jak kto woli ratownicy - przewodnikami - ludzie, którzy całeżycie poświęcili (poświęcają) górom. Przewodnicy - ratownicy przeważnie żyją z tego, że prowadzają wycieczki za pieniądze, a w wolnych chwilach ratują czyjeś życie (czasem szukają zastępstwa szybko na wycieczkę, bo trzeba wziąć udział w akcji), lub poprowadzą wycieczkę społecznie.
Jakby przewodnicy prowadzali za darmo wszystkie wycieczki to musieliby dodatkowo gdzieś indziej pracować, czyli spędzaliby mniej czasu w ukochanych górach (mówie o tych z powołania). Niestety, ale aby mieć papu, trzeba mieć pieniądze, a aby mieć pieniądze, trzeba je zarobić. To że przewodnicy pracuja zarobkowo - prowadząc wycieczki, to żadna nowość. Miałam okazję czytać ostatnio materiał źródłowy opisujący stawki przewodnickie w Karkonoszach z XVI wieku. Przewodnik górski z licencją, to osoba, która zna góry, zapewnia bezpieczną wycieczke, dzięki czemu ratownik nie musi ratować, czyli narażać życia. Widze tu pewne powiązanie.
W sierpniu na Śnieżce świętują wszyscy ludzie gór, nie tylko ratownicy i przewodnicy. Nikt nie zabrania przodownikom udziału.

Widzę że moje opinnie sprowokowały niektórych do kłutni wcale nie zamierzonej więc przerwie wyrażanie swoich poglądów na ten temat


Nie przerywaj! serio. Co do Rewisa - nawet nie wiadomo komu odpowiada. A dyskusja - jesli jest poparta rzeczowymi argumentami jest zawsze czymś inspirującym. Osobiście przyznam, że też trochę zainwestowałem w wakacje we współczesne sreberka w nadziei na jakiśtam zysk który być może pozwoli mi wejść w monety z XVI/XVII wieku. Moim skromnym zdaniem współczesne monety to świecidełka - nawet piekny polski szlak bursztynowy produkowany i pakowany seryjnie w plastikowy kapsel nie jest we mnie w stanie wzbudzic takich emocji jak chociażby ort - trzymając te monetę czuje sie historię...

To fakt, że trzymając ponad 100-letnią monetę w ręku czuje się historię. Nie jakiś tam śwsitek papieru podpisany przez Napoleona, który miał wpływ na świat, ale moneta która podróżowała przez wiele lat po całym świecie, aby ostatecznie znaleźć się u nas i opowiedzieć najprawdziwszą historię z życia ludzi.

Widzę że moje opinnie sprowokowały niektórych do kłutni wcale nie zamierzonej więc przerwie wyrażanie swoich poglądów na ten temat


Nie przerywaj! serio. Co do Rewisa - nawet nie wiadomo komu odpowiada. A dyskusja - jesli jest poparta rzeczowymi argumentami jest zawsze czymś inspirującym. Osobiście przyznam, że też trochę zainwestowałem w wakacje we współczesne sreberka w nadziei na jakiśtam zysk który być może pozwoli mi wejść w monety z XVI/XVII wieku. Moim skromnym zdaniem współczesne monety to świecidełka - nawet piekny polski szlak bursztynowy produkowany i pakowany seryjnie w plastikowy kapsel nie jest we mnie w stanie wzbudzic takich emocji jak chociażby ort - trzymając te monetę czuje sie historię...

Widzę że moje opinnie sprowokowały niektórych do kłutni wcale nie zamierzonej więc przerwie wyrażanie swoich poglądów na ten temat


Nie przerywaj! serio. Co do Rewisa - nawet nie wiadomo komu odpowiada. A dyskusja - jesli jest poparta rzeczowymi argumentami jest zawsze czymś inspirującym. Osobiście przyznam, że też trochę zainwestowałem w wakacje we współczesne sreberka w nadziei na jakiśtam zysk który być może pozwoli mi wejść w monety z XVI/XVII wieku. Moim skromnym zdaniem współczesne monety to świecidełka - nawet piekny polski szlak bursztynowy produkowany i pakowany seryjnie w plastikowy kapsel nie jest we mnie w stanie wzbudzic takich emocji jak chociażby ort - trzymając te monetę czuje sie historię...

Widzę że moje opinnie sprowokowały niektórych do kłutni wcale nie zamierzonej więc przerwie wyrażanie swoich poglądów na ten temat


Nie przerywaj! serio. Co do Rewisa - nawet nie wiadomo komu odpowiada. A dyskusja - jesli jest poparta rzeczowymi argumentami jest zawsze czymś inspirującym. Osobiście przyznam, że też trochę zainwestowałem w wakacje we współczesne sreberka w nadziei na jakiśtam zysk który być może pozwoli mi wejść w monety z XVI/XVII wieku. Moim skromnym zdaniem współczesne monety to świecidełka - nawet piekny polski szlak bursztynowy produkowany i pakowany seryjnie w plastikowy kapsel nie jest we mnie w stanie wzbudzic takich emocji jak chociażby ort - trzymając te monetę czuje sie historię...

Od wiosny do końca września w jeleniogórskich sklepach, restauracjach i pensjonatach będziemy mogli regulować rachunki... jeleniami. Lokalna waluta o takiej nazwie ma być wabikiem na turystów i sposobem na promocje [/url].

Do obiegu trafi 20 tysięcy monet o nominale 4 jeleni. Na jelenie mają już apetyt kolekcjonerzy z całej Polski. 4 jelenie to równowartość 4 złotych.

Do tej pory państwowa mennica zwykła wydawać jedynie okolicznościowe, limitowane edycje złotówek. Doczekała się ich Legnica.

Już raz w XVI wieku Jelenia Góra wprowadziła własną walutę. Teraz [/url] robią to coraz chętniej. Pierwsza w Polsce była gmina Jurata.

Pieniądze szybko zyskują na wartości. Wydane rok temu wrocławskie grajcary kosztowały 90 złotych. Teraz warte są ponad tysiąc. Jelenie będą w obiegu do października.



Witam serdecznie wszystkich forumowiczów. Mam takie pytanie :

mam możliwość kupienia 10 abonamentów srebrnych na rok 2008 po cenie 200zł (czy to nie zdzierstwo?). Zakładając że kupię wszystkie sreberka planowane w 2008, czy bardziej nie opłaciłoby mi się zainwestować całą sumę na początku roku w kilkanaście sokołów, sybiracy i ch ? Krótko mówiąc : jak Państwo zapatrują sie na monety z roku 2008 ? Czy bardziej opłaci się kupić wszystkie czy zainwestować w te które już teraz wiemy że powinny dać zarobek ? Oczywiście w tym drugim wypadku ceny pewnie 2 razy takie jak emisyjna... (bo z allegro)

Oto monety na 2008 :
1. Zwierzęta Świata - Sokół wędrowny
2. 40. rocznica Marca 1968 r.
3. Sybiracy
4. Igrzyska XXIX Olimpiady Pekin 2008 (2 monety)
5. 65. rocznica Powstania w Getcie Warszawskim
6. Historia Jazdy Polskiej - Husarz XVI - XVII w.
7. Zbigniew Herbert (1924-1998)
8. Zabytki Kultury Materialnej w Polsce - Kazimierz Dolny
9. Polscy Podróżnicy i Badacze - Bronisław Piłsudski 1866-1918
10. 450. rocznica Poczty Polskiej
11. Polscy Malarze XIX i XX wieku - Władysław Strzemiński
12. 90. rocznica Odzyskania Niepodległości
13. 400. rocznica Polskiego Osadnictwa w Ameryce Północnej
14. 90. rocznica Powstania Wielkopolskiego

Dodam że jestem nowy w tych sprawach, od kilku dni po prostu chodze i grzebie na forach i allegro, stąd moje pytanie.

Ps. Czas inwestycji to rok, dwa, może 3 lata.

Z góry dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam
Witam
Moim zdaniem nie chodzi o za wczesny kontakt z alkoholem lecz o kulturę picia jaka jest obecnie, a jak była kiedyś. Sięgając jeszcze dalej do wieku XVI i XVII w Polsce piwo było jeszcze powszechniejszym napojem niż obecnie. Miało o wiele większe wartości odżywcze. Piły je już nawet starsze dzieci. Było gęściejsze, wykonywane z pszenicy, może nie zawsze o niższej zawartości procentowej, pito je więc do codziennych posiłków z innymi płynami, które neutralizowały działanie alkoholu. Nadal twierdzę, że najważniejsza jest kultura picia, a nie wiek:)
Great, najmilszy mój.........

    Cytat z Ciebie...

"Karinko...zdecydowanie za dużo gadasz, skoro jestes już ze swoim "niedojdą" ileś lat to powinnaś się do niego przyzwyczaić a jeśli tak bardzo ci on przeszkadza to go poprostu zostaw.
A tak na marginesie to chyba wiesz dlaczego kobiety mają mniejsze stopy niż mężczyźni?
- żeby bliżej zlewu stały (jak myją naczynia) Very Happy Laughing"

    Moja odpowiedź...

A wiesz, czemu teraz coraz mniej kobiet decyduje się na małżeństwo?
- Ponieważ kobiety wyliczyły, że dla 10 dag kiełbasy nie opłaca się trzymać wieprza przez całe życie.

PS. Zajrzyj tu, najmilszy..
a zrozumiesz, dlaczego Twój dowcip jest chybiony...

I pozwól, że o swoich przyzwyczajeniach sama będę decydować, ok? A niedojdę i bez Twojej rady zostawię na wiosnę, bo wtedy dostanę swoje mieszkanie, gdzie będę mogła zabrać dzieci. Jeśłi tak współczujesz mojemu niedojdzie - będziesz mógł do niego wpadać na partyjkę "durnia" - to jego ulubiona gra.

Acha - jeszcze jedno - w czym mierzysz dopuszczalną ilość gadania?
Oczeń szczastliwyj ułyb...
Sehr gluecklich Gelächter
Très heureux rire


mbmrwia

Masz rację - czas na zmiany....
Proponuję zacznić wcielać w życie - na początek - zmiany w swojej ortografii. Napisałeś "sądarze", co ja odczytuję "sondaże". Czy może miałeś na myśłi jakiego urzędnika sądowego, a pisownia skojarzyła Ci się z "referendarz" - który zresztą też jest urzędnikiem sądowym. O ile pamiętam funkcja ta została ustanowiona gdzieś na początku XVI wieku chyba przez Zygmunta Augusta.
cd. historya Landsberga wand_allskim okiem...

W 1455 roku rozpoczęło się w Nowej Marchii panowanie Hohenzollernów i tak miało pozostać aż do I wojny światowej. Choć pod ich rządami Landsberg ze średniowiecznego grodu, rozwinie się z czasem w nowoczesne, dobrze prosperujące miasto, to okres panowania Hohenzollernów też nie był lekki. Na moment było z górki - druga połowa XV wieku to dla miasta dobry okres. Przez pewien czas Landsberg należał do Hanzy, co korzystnie odbijało się na finansach miasta. Wkrótce jednak zaczęły się schody. Najpierw w 1495 głośno zapiał czerwony kur i spopielił sporą część miasta. Powrót do stanu poprzedniego zajął trochę czasu, a potem XVI oraz XVII wiek przyniosły zastój w jego rozwoju. Przygód i perturbacji nie szczędzili bogowie, ludzie i historia. Landsberg przeżywał skutki dużych wojen i lokalnych konfliktów. Morowe powietrze mocno wyludniło okolicę. Były okresy nieurodzaju i głodu. No i to, co najgorsze – turyści! Do tego powodzie, pożary, wichry, komety, zarazy, szarańcza i inne takie tam…

Nadeszły zmiany religijne. Luteranizm wyparł katolicyzm. Szczególnie aktywny w tym zakresie był margrabia Jan, którego siedzibą było miasto Küstrin (obecnie Kostrzyn). Po objęciu rządów w 1536 r. wprowadził on luteranizm w całej Nowej Marchii. Miał też zmysł do interesów i serce pełne troski o pozostawiony bez zajęcia kler katolicki. Sekularyzował klasztory. Opaci dostawali solidne odszkodowania, a zakonnicy wikt i opierunek. Zakonnicom fundował posagi. O ile chciały wyjść za mąż oczywiście. Jeśli nie chciały podejmowano pewne działania, by przekonać je, że chcą, tylko jeszcze o tym nie wiedzą. W zamian za troskę o kler władca przejmował dobrze zagospodarowane dobra klasztorne, kościelne precjoza, wyroby z metali szlachetnych i wszystko to, co mogło mieć jakąkolwiek wartość. Tym sposobem wszyscy (prawie) byli zadowoleni. A interes się kręcił

W 1565 do Landsberga dotarła fala polowań na czarownice. Wówczas uznawano, że rozrywki z ogniem są trendy. W mieście zapłonął pierwszy stos. Ktoś nie bardzo lubił aptekarza i podkablował jego żonę, a ta na torturach sypnęła trzy sąsiadki. W aptekarzowej kochał się burmistrz Wins, więc tylko puszczono ją z torbami. Nie wiadomo kto kochał się w pozostałych paniach. Dlatego puszczono je z dymem. Okazały się dość łatwopalne. Rok później dorwano trzy kobiety z przedmieścia. Przyznały się, ale interweniował margrabia. Zaostrzył przepisy przeciwpożarowe zakazując używania ognia na wolnym powietrzu dla utrzymania religii luterańskiej w czystości. W każdym razie nie chciał, aby odbywało się to zbyt często. Poza tym panie nie miały żadnego majątku godnego konfiskaty. To uratowało dwie z nich. Trzecia nie wytrzymała tortur. Stosy płonęły w mieście co jakiś czas przez cały XVI i XVII wiek. Źródła archiwalne potwierdzają, że w 1686 wciąż jeszcze testowano w Landsbergu przydatność kobiet jako materiału opałowego.

W 1507 za regulację pogłowia zabrały się bakcyle i solidnie przetrzebiły ludność Landsberga. W 1566 roku miasto znów nawiedziła zaraza. Zmarło 900 osób. W 1585 roku przytrafiła się kolejna. Tym razem zabrała ponad 1300 mieszkańców. Nie jest znana liczba mieszkańców miasta w tym czasie, ale z danych pośrednich można przypuszczać, że gdyby trafił się jeszcze jeden, no… może dwa wirusy, to Landsberg miał wszelkie szanse, by kontynuować swą historię jako mała wieś. A może nawet zniknąć z mapy. Niezbadane były wówczas zdolności mikrobów.

cdn.

Nie wspomniałaś o czymś, co wyjątkowo porusza moja wyobraźnię i mój gust - prawie pierwszej nocy. To nie historyjka wymyślona przez pana Falconesa, prawo to popularne było w Europie do XVI wieku a gdzieniegdzie nawet dłużej.
W niektórych rejonach, gdzie to prawo stosowano, zostało ono zastąpione "transakcją" polegającą na tym, że pan feudalny w zamian za zgodę na spędzenie nocy poślubnej z żoną poddanego pozwalał mu na upolowanie jednego lub kilku jeleni ze swego lasu; zwyczaj ten szybko wyszedł z użycia, ponieważ mężowie zgadzający się na taką "transakcję" nie cieszyli się szacunkiem w swoim otoczeniu (jedyny ślad to nazywanie zdradzanego męża "rogaczem").
Robert van Gulik urodził się w 1910 roku w Holandii.
Na Uniwersytecie w Utrechcie studiował język chiński, japoński, tybetański i sanskryt. W roku 1935 został wysłany na placówkę dyplomatyczną do Tokio. Podczas siedmioletniego pobytu w Azji podróżował po Japonii i Chinach, zgłębiał chińską kulturę, między innymi malarstwo, weiqi (chińskie szachy) oraz qin (lutnia lub cytra). Podczas drugiego pobytu w Japonii, w 1949 roku przełożył na angielski chiński tekst z XVI wieku i opublikował jako Dee Goong An. Trzy tajemnicze morderstwa rozwiązane przez sędziego Di. Tak narodziła się postać literacka, która miała przynieść autorowi sławę. Wydaje się ironiczne, że Robert van Gulik, wybitny znawca klasycznej chińskiej muzyki, sztuk plastycznych i literatury (wśród jego licznych prac, dobrze znanych w kręgach orientalistycznych, warto wymienić Sexual life in ancient China; a preliminary survey of Chinese sex and society from ca. 1500 B.C. till 1644 A.D. Leiden, Brill; 1961) jest dziś pamiętany przede wszystkim jako autor kilkunastu książek o wyczynach sędziego Di Ren Jie, który żył w siódmym wieku. Na ich podstawie nakręcono już film telewizyjny.
Robert van Gulik zmarł w 1967 roku w Holandii.


Eddie
Adam Elbanowski
Nowe królestwo Grenady.
Historia naturalna, obyczajowa i domniemana




Nowe królestwo Grenady to fascynująca relacja o cudach, tajemnicach i zagładzie raju, który tak bardzo pragnęli zawłaszczyć Europejczycy. To historia odkrycia i podboju terenów dzisiejszej Kolumbii, począwszy od XVI wieku, wielogłosowy opis krajobrazów i mieszkańców, dziwacznych stworzeń, demonów, roślin leczniczych i trujących, bogactw, legendarnych miejsc, fantastycznych przygód towarzyszących eksploracji nieznanych ziem.
Ale jest też Nowe królestwo... kroniką zwielokrotnioną, kroniką kronik, w której zapiski prawdziwych i zmyślonych podróżników, inkwizytorów, misjonarzy, konkwistadorów, fantastów i poszukiwaczy złota przeplatają się, uzupełniają i podważają wzajemnie. Nie ma bowiem jednej historii, jednej prawdziwej relacji – prawda okazuje się wieloraką księgą złożoną z powiązanych ze sobą, ale często sprzecznych świadectw.
Niezwykłe dzieło Adama Elbanowskiego to nie tylko lektura dla miłośników starych kronik i Ameryki Łacińskiej, którzy gotowi są wkroczyć w labirynt ksiąg, dopisków, komentarzy i glos. Jest to również książka o wzajemnym przenikaniu się historii i f ikcji, prawdopodobieństwa i realności, rozumu i wyobraźni.



(...)
Znaki malowane na Kamieniu są alfabetem prastarego języka, z którego biorą początek wszystkie inne, nie wyłączając hebrajskiego. Kto potrafiłby odczytać to pismo, odczytałby Księgę Świata. Język ten bowiem zawiera słowa na oznaczenie wszelkich rzeczy, stworzonych lub poczętych ludzką wolą. Nazywa wszystkie byty i stworzenia na ziemi, oddaje wszystkie barwy, smaki, aromaty i brzmienia. Alfabet tego języka nie ma końca, bowiem pierwsza jego litera jest zarazem ostatnią, alfa jest zarazem omegą. Gdyby słowami tego języka zapisano nie kamienie i skały, lecz księgi, których naówczas nie znano, powstałyby woluminy nieskończone, które można by czytać, nie znajdując w nich żadnego kresu, bo ich koniec byłby zarazem początkiem nowej księgi, i tak ad infinitum...
(...)




Eddie
Z sieci

Zgodnie z dawnym zwyczajem prima aprilis, czyli pierwszy kwietnia, jest dniem wzajemnego wprowadzania się w błąd, nabierania i oszukiwania dla żartu: Na prima aprilis nie wierz, bo się omylisz. Obyczaj ten wywodzi się prawdopodobnie z rzymskiego święta Cerealiów, obchodzonego na początku kwietnia ku czci Cerery, bogini urodzaju. W Polsce już w XVI wieku uchodził za dawny, a Wacław Potocki napisał:
Prima Aprilis, albo najpierwszy dzień kwietnia,
Do rozmaitych żartów moda staroletnia.
Ale żart żartowi nierówny. Są żarty sympatyczne, są też grubiańskie czy wręcz niesmaczne. Ponoć w dawnych wiekach naszej "złotej wolności" panowie bracia potrafili w tym dniu poczęstować gościa pierogami nadziewanymi trocinami czy kawą przyrządzoną z gliny. Wysyłano również listy ze zmyślonymi wiadomościami, dziwaczne prezenty lub po prostu kartkę z napisem: Prima Aprilis.


Czy robicie komuś kawały?

Ja przeważnie zapominam i to raczej mnie robią w konia.


Eddie
a wiec :
Luteranizm zapoczatkowany przez Marcina Lutra
Kalwinizm wywodzi się z reformacji szwajcarskiej, której działaczem był m.in. Huldrych Zwingli

Luteranizm zalozony w xvi wieku
Kalwinizm zalozony w xvi wieku

szukaj i porownaj to tylko takie 2 cechy w tym jedna wspolna a przedstaw moze jako prezentacje multimedialna? albo jakas tabele jak wolisz pozdrawiam
1. cezaropapizm to doktryna
• papizmu
• uniwersalizmu cesarskiego
• monarchii narodowej
• imperialna Bizancjum
2. panstwo powstało jako następstwo pojawienia się własności prywatnej wg.
• Arystotelesa
• J.J. Rousseau
• Platona
• św. Tomasza
3. w opinii Monteskiusza władza w państwie winna być podzielona na władze
• wykonawczą
• sądowniczą
• federatywną
• legislacyjna
4. rewolucja gregoriańska dokonała się
• w wieku XI
• w wieku XX
• w wieku XIX
• w wieku XVI
5. za twórce nowożytnej koncepcji prawa naturalnego uznaje się
• Locke’a
• Rousseau
• Grocjusza
• Spinozę
6. według Hobbes’a państwo powstaje w następstwie
• umowy pomiędzy ludem a suwerenem
• umowy pomiędzy jednostkami
• umowy pomiędzy narodem a władcą
• umowy o ustanowieniu władzy suwerennej
7. twórca teorii suwerenności był
• Bodin
• św. Augustyn
• Machiavelli
• Hobbes
8. religia i moralność są tworami sztucznymi i przez to unieszczęśliwiają człowieka to opinia
• Locke’a
• Cyników
• Rousseau
• Św. Augustyn
9. merkantylizm charakterystycznym był dla
• Bodina
• Lutra
• Machiavellego
• Colbert’a
10. ?
11. ?
12. traktatem autorstwa św. Augustyna było następujące dzieło
• De civitate Dei
• Summma Theologiae
• De Republlica Emendanda
• Defensor pactis
13. zwolennikiem powstania prawa na drodze ewolucji był
• Hegel
• Arystoteles
• Marks
• Orzechowski
14. panstwo i prawo napisał
• Cicero
• Pius IX
• Leon XIII
• Pius XI
15. do propagatorów trypartycji prawa należeli
• Arystoteles
• Marsyliusz z Padwy
• Św. Tomasz
• Cicero
16. A Frycz – Modrzewski był orędownikiem następujących postulatów
• Równości
• Zniesienia kary śmierci w ogóle
• Wychowania przez zabawe
• zniesienia kary śmierci za kradziesz
17. Kontraktualizm charakterystycznym był dla refleksji
• Milla
• Spinozy
• Hobbes’a
• Locke’a
18. do grona zwolenników teorii predestynacji zalicz się
• Monteskiusza
• Kalwina
• Bodina
• Morusa
19. feudalizm charakteryzował się
• centralizacją władzy
• podzielonym prawem
• brakiem wolności osobistej
• równością wobec prawa
w temacie jest napisane XiX i XX wieku, Joanna Darc to XVI wiek
ja czytałam o relacjach pewnej kobiety z duszami czyśćcowymi, troche mnie wstrząsnęło...
(obraz czyśćca, dobrowolny wybór piekła i nieba...)
dusza pewnego księdza określiła swoją tożsamość i opowiedziała swoją historie, później sprawdzano te informacje w kronice (chyba parafialnej)... zył w XVI wieku, historia sie zgadzała... nie wyglądało to na jakieś "przywidzenia", wiem, ze ludzie mogą rózne rzeczy sobie wmówić, reagować na różne substancje chemiczne...

pozdrawiam
Bianka. Popelniasz jeden ale to zasadniczy blad. Sugerujesz, ze kreacjonizm jest teoria naukowa. Otoz kreacjonizm jest filozofia wiekszosci religii. Ludzie wyznajacy kreacjonizm o ile poruszaja sie na gruncje tego "wyznania" nie sa naukowcami. Rozumiesz o co mi chodzi?

Matematyk moze wierzyc w kreacjonizm bo to nie wplywa na jego nauke. Biolog juz nie, bo to oznacza, ze wiarą sobie peta metodologie. Czujesz roznice?

Biolog-naukowiec moze co najwyzej rozwazac rownorzednosc kreacjonizmu i ewolucjonizmu. A i tak zachowa sie dziwnie bo ewolucjonizm wiele rzeczy tlumaczy, tymczasem kreacjonizm to proteza intelektualna, ktora niczego nie wyjasnia. Taka proteze dostarczja dzieciom pruderyjni rodzice, ktorzy nie potrafia opisac aktu plciowego, ciazy i porodu i ostatecznie funduja kreacjonisycznego bociana.

A niech by juz kreacjonista biolog uznal, ze swiat stworzyl Bog w tydzien. Co stoi na przeszkodzie by ewolucje uznac za rzecz niebyla a jedynie konstrukcje myslowa? Wiemy ( ), ze swiat powstal nagle ale widzimy, ze wyglada jak efekt procesu ewolucyjnego. To spojrzenie ulatwia uprawiane nauki, klasyfikacje gatunkow, inzynierioe genetyczna itd itp. W ten sposob potraktowano w XVI wieku liczby zespolone -- stad nazwa: czesc urojona.

A poza tym Bianko...Nie dyskutujesz "na argumenty". Podajesz tylko odniesienia do pajacow niemogacych zrozumiec fenomenu pajaka topika. Niezorientowanym tlumacze:

Pajak wodny robi domek pod woda. Nie mogl powstac w wyniku ewolucji bo pajaki-pionierzy potopilyby sie nie majac wprawy. Nie przekazalyby zatem swoich umiejetnosci dzieciom.

Kreacjonista zaklada, ze nieudana proba musiala kosztowac zycie.
Skad ta pewnosc? A moze pajaki polowaly z uzyciem kokona, moze chowaly sie przed deszczem i stopniowo pozwalaly sobie na wiecej? A moze dzwon nie jest tak skomplikowanym wyzwaniem? Czasem skomplikowane twory sa efektem prostych algorytmow. Ale zeby to wiedziec trzeba miec szerokie horyzonty
Chris Schuster Duże zdjęcia
Ziemniaki

W diecie europejczyków znajdują się od XVI wieku. Swoją pozycję zawdzięczają plagom głodu, które nasz kontynent nawiedzały wielokorotnie. Ziemniaki najprawdopodobniej już zawsze będą centralnym elementem zachodniego menu. Podobnie jak u pomidorów (ziemniaki są także przedstawicielami psiankowatych) ich łodygi i liście zawierają szkodliwe substancje. W przypadku ziemniaków samo warzywo także może zaszkodzić, w przypadku spożycia niedojrzałego egzemplarza. Taki ziemniak swój zielony kolor zawdzięcza właśnie wysokiemu stężeniu glikoalkaloidów. Zatrucia są rzadkimi przypadkami, jednak od czasu do czasu mają miejsce. Zgon zwykle następuje wtedy po okresie osłabienia i śpiączki.
Ogrodzieniec połozony na Jurze Krakowsko-wieluńskiej wśród skal wapiennych na pólnocnym krańcu najwyższego wzgórza Jury - 504 m.n.m.W okresie gotyku na przełomie XIV i XV wieku powstała tu pierwsza warownia Włodków Sulimczyków.Było to ogniwo systemu zamków nad traktem granicznym- jedną z najważniejszych dróg handlowych średniowiecza z Wrocławia na Śląsku do Krakowa w Małopolsce.
W XVI wieku przebudowany przez Seweryna Bonera.Dotyczy to szczególnie skrzydła zachodniego i nadbudowy baszt.Ta warownia w systemie bastejowym a zarazem rezydencja renesansowa to zamek właściwy czyli górny i podzamcze o powierzchni około 3 ha.Zamek górny wzniesiony na planie nieregularnym dostosowanym do istniejących skał czyli na róznych poziomach.Z trzech stron były to budynki mieszkalne, z czwartej -od wschodu mur obwodowy.Wewnętrzny dziedziniec posiadał krużganki.W budynku zachodnim 6 kondygnacyjna wieżana planie kwadratu, a ostatnia kondygnacja cylindryczna.Na czwartej kondygnacji mieściła się tu kaplica.Kolejna wieża -od południa była czworoboczna.Na dziedzińcu studnia o głebokości ponad 100 m..U podnóża skały wieża Kurza Noga na planie prostokąta z trzema kondygnacjami kazamat.Kolejny służacy obronności obiekt to beluard. Między Kurzą Nogą anim drugi dziedziniec z gankiem straży.
W okresie baroku gdy obiekt stracił na znaczeniu obronnym potomek córki Bonera Zofii Andrzej Firlej wzniósl nad beluardem salę marmurową.W 1699 roku obiekt zniszczyli Szwedzi.I złupili!
przechodzi w ręce kolejnych właścicieli, niszczeje. W 1810 roku jest jeszcze częsciowo zamieszkały.
w 1914 roku zamek ucierpiał od ostrzału artyleryjskiego.
Okoliczni chłopi biorą kamienie z zamku na budulec. Całkowicie z profilowanych elementów pochodzących z zamku wzniesiona jest kaplica na Podzamczu.
Konserwacja powojenna od 1959-1975 udokumentowana w zamkowym muzeum. Obiekt po wieloletnich badaniach archeologicznych zabezpieczono jako tzw. ruinę trwała.
Marto,

Brykowska M., Architektura Karmelitów Bosych w XVII i XVIII wieku, Warszawa, 1991
Brykowska M., Pustelnia w Czernej, "Biuletyn Historii Sztuki",t.XLIII:1981, nr 2,s.151-179
Myczkowski Z., Erem w Czernej-wybitny przykład dawnej myśli urbanistycznej, "Teka Komisji Urbanistyki i Architektury PAN",t.XVI:1982
Wanad B.J.OSD, Matka Boska Szkaplerzna w Czernej.studium ikonograficzno-historyczne,Kraków, 1988
Wanad B.J OSD.,Maryjne Sanktuarium Karmelitów Bosych w Czernej,Kraków, 1981
Wanad B.J.OSD,Tajemnice życia eremów na Bielanach i w Czernej.Paralelizm wartości ideowych, artystycznych i przestrzennych do końca XVIII wieku, Kraków, 2005
Wanad J.B., Zakon Karmelitów Bosych w Polsce. Klasztory Karmelitów Bosych i Karmelitanek Bosych 1605-1975,Kraków, 1979
W Zakładzie Architektury Krajobrazu Instytutu Urbanistyki i Planowania Przestrzennego na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej jest ponadto obszerne opracowanie ogrodu przyklasztornego (opis, historia, inwentaryzacja rysunkowa i fotograficzna)powstałe w 1980 roku w ramach Katalogu Zabytkowych Założeń Zielonych miasta Krakowa i województwa miejskiego krakowskiego
Pozdrawiam!
No dobrze, oczywiście o ile Ania pozwoli i nie wyrzuci mnie stąd z wielkim hukiem...

A więc odnośnie legend i historii... to wspomnę jeszcze te sandomierskie podziemia. Pewnie z historii większość z Was zna tę historię ale tak po krótce przypomnę: otóż podczas najazdu tatarskiego, młodziutka sandomierzanka Halina Krępianka, która straciła całą rodzinę podczas wcześniejszych najazdów, postanowiła zemścić się na Tatarach i ocalić innych mieszkańców Sandomierza. Uknuła spisek - dostała się do wroga i powiedziała, że poprowadzi ich przez tajemne przejście do miasta. Wprowadziła ich tam i długo prowadziła podziemnymi korytarzami, podczas kiedy wtajemniczeni w spisek Sandomierzanie zasypali głazami wejścia podziemi. Wszyscy Tatarzy zginęli, a wraz z nimi nasza dzielna Halina. A legenda głosi, że jej duch dalej przechadza się sandomierskimi podziemiami

Z licznych kościołów warte zobaczenia są Katedra o której pisałam wyżej i kościół św. Jakuba. W tym drugim jest zakon Dominikanów. Jest to jeden z najstarszych ceglanych kościołów w Polsce wznoszony wraz z klasztorem od roku 1226, czyli czasu kiedy przybyli do miasta Dominikanie. Historyczne wydarzenie związane z tym kościołem to śmierć męczeńska 49 Dominikanów podczas najazdu tatarskiego. Legenda głosi że jeden z nich sprowadził do Sandomierza nowa odmianę orzecha - Jacki. Ten sam również posadził na terenie kościoła lipy do góry nogami. Dzięki żarliwej modlitwie o spokój dla miasta przyjęły się i rosną do dziś dzień

Warta wiadomości jest też legenda o wzgórzu Salve Regina. Podczas drugiego najazdu tatarskiego kiedy zamordowano tu wielu Dominikanów, wół hodowany przez nich uciekł ze swojej zagrody i pobiegł za Tatarami w kierunku Krakowa. Celem ucieczki była pomsta za śmierć swoich opiekunów. Wół niestety nie mógł dogonić wojsk wroga. Stanął wtedy rozwścieczony i usypał kopytami wielki kopiec, na którym rogami wyrył napis: Salve Regina, co znaczy: Witaj Królowo. Ów napis po dziś dzień jest odświeżany przez woła, który przychodzi nocą
Słyszałam też kiedyś od mojego historyka powieść, że pod tym wzgórzem Salve Regina jest kościół który zapadł się pod ziemię, w celu ochrony przed tatarami, ale jakoś nigdzie nie mogłam znaleźć nic na temat tej historii.

Sandomierz ponad to bardzo lubiła odwiedzać królowa Jadwiga. Jest tu nawet wąwóz nazwany jej imieniem, którym lubiła sobie chadzać. Podczas jednej wycieczki do Sandomierza zastała ją śnieżna wichura. Wieś Świątniki koło Sandomierza przyjęła ją gościnnie. Mieszkańcy tej wsi byli bardzo źle traktowani przez swego pana, więc królowa Jadwiga postanowiła, że wykupi całą wieś a na dowód że to uczyni zostawiła swoje rękawiczki, które setki lat leżały w skarbcu Katedry a teraz znajdują się podobno w muzeum Domu Jana Długosza.

W Sandomierzu warto zobaczyć jeszcze: Ratusz, Bramę Opatowską, Ucho Igielne, Góry Pieprzowe, synagogę żydowską (obecnie archiwum państwowe ze zbiorem akt Sandomierza od wieku XVI), cmentarz żydowski, Kamienica Oleśnickich w której podpisano historyczną "zgodę sandomierską", liczne kościoły.

Małe miasto ale zwiedzania na cały dzień się znajdzie W internecie można dużo znaleźć.

I uciekam już bo zaraz Ania we mnie czymś rzuci normalnie ...
Haniu masz racje co innego jest ukazywanie błędów
które ktoś popełnia czy krytykowanie złego zachowania, bo
pomaga je naprawić a co innego jest krytyka osoby bo to
rani i wzbudza zniechęcenie, gniew.
może też być świetną okazją do nauki i motywacją do doskonalenia
umiejętności ale musi być odpowiednio sformułowana, zawsze
w duchu życzliwości na jaką w danej chwili umiemy się zdobyć.
To trudna sztuka, krytykować powinien umieć każdy człowiek,
podobnie jak musi umieć znosić krytykę innych.
Myślę że moja niechęć do krytykowania innych bierze się z tąd
że wiem ile potrafi sprawić przykrości .to że ktoś popełnia jakieś
błędy które my zauważamy nie musi oznaczać że robi to bez zastanowienia
czy bezmyślnie tylko nie potrafi lub nie ma możliwości , ale sto innych
rzeczy może robić o wiele lepiej od nas. moje dywagacje nie dotyczą
wypowiedzi tu na forum bo po to prezentujemy tu nasze fotki
i piszemy aby ktoś inny to ocenił, doradził.

"Błędy są drogowskazami do celu, a bez spontanicznych
pomysłów i zmian życie jest nudne"



Jadziu jest to szparag lekarski (Asparagus scandens)
warzywo służące jako roślina ozdobna i jadalna popularnie nazywana
szparagami. Do cel spożywczych sadzi się głęboko aby młode pędy
do 25 cm długości były białe, przez co są kruche. Jako roślinę
dekoracyjną sadzi się płytko w słońcu przez co młode pędy
wybijają od razu zielone i łykowate.
W medycynie ludowej uważana jest za afrodyzjak.
Szparagi zawierają dużą ilość kwasu foliowego ( 10 ugotowanych
pędów dostarcza 225 mikrogramów , czyli 50 % dziennego
zapotrzebowania) z tego powodu zalecane są przyszłym rodzicom
planującym poczęcie dziecka jako bogate źródło kwasu foliowego,
witaminy E, karotenu, potasu, błonnika, glutationu i przeciwutleniaczy.
Poprawiają stan zdrowia, potencję seksualną oraz zwiększają libido.
działają też normalizująco na podział komórek w w chorobach
nowotworowych oraz czyszczą organizm stymulując pracę nerek.
Już w XVI wieku szejk Omar Ibn Muhamed Al Nefzawi w "Aromatycznym
ogrodzie tak pisał o szparagach:

" smażone z żółtkami w tłustym mleku wielbłądzim i miodzie
powodują iż męskość jest w pogotowiu dzień i noc"

Jadziu sadząc koło siebie gipsówkę i asparagus, dwie wiotkie roślinki
mogą całkiem dobrze wyglądać, ale dla kontrastu dałabym jeszcze
coś niskiego o dużych liściach aby uwypuklić ich zwiewność.
Ja mam asparagus, jak się tylko schłodzi to proszę
przypomnij mi to podzielę i wyślę Ci sadzonkę

A teraz fotka asparagusa




Witam.

flowers oczywiście, a ja myślałem, że będzie trudne



Dodam tylko, że to jedna z najciekawszych nie tylko w Lublinie. W murach późnogotycka, przełom XV/XVI wieku, przebudowana na przełomie XVI/XVII, gdy była własnością Sebastiana Konopnicy i jego żony Katarzyny z Kretków. Najciekawsza jest fasada kamienicy, z unikatową dekoracją rzeźbiarską, zamontowaną w ścianie w 1603 roku (jak świadczy napis na jednym glifie). Nie wiadomo kto dokładnie wykonał te rzeźby, ale formy wskazują na warsztat Jana Wolffa, czynnego od końca XVI do poł. XVII wieku rzeźbiarza i sztukatora, który pozostawili po sobie m.in. nagrobki w Radzyniu Podlaskim i Uchaniach (ciut wcześniejsze niż rzeźby na kamienicy) oraz liczne dekoracje kościołów, m.in. w Turobinie, Czemiernikach i Uchaniach.
Attyka rekonstruowana. Całość niedawno odnowiona przez prywatnych właścicieli.

Pozdrawiam, Krzysztof.
Koło nas jest też zabytkowy XVI !!! - wieczny mur, zbudowany z kamieni rzecznych, na zaprawie wapienno-piaskowo-jajecznej. Oczywiście, pod ochroną konserwatorską.
Naturalne wykruszanie zaprawy uzupełnia się " zastrzykami" z zaprawy piaskowo-wapiennej, by związać z istniejącą. Ostatnia naprawa była wyjątkowo niechlujna ( bez barwników upodobniających plomby do starej spoiny) i teraz straszy jasnymi kawałkami.
Nie stosuje się betonu, bo daje inne naprężenia!

spider2007, czy Twój murek ma spoiny z zaprawy wapienno-piaskowej ( to sugeruje Twój post)?
W jakim jest wieku, czy jest zabytkowy?

Zadzwoń do konserwatora zabytków w swoim rejonie i dowiedz się, czy polecany przez Przemo środek jest zalecany do konserwacji, bo może warto starać się o dotację od konserwatora zabytków, na rekonstrukcję/ naprawę?
Koło nas jest też zabytkowy XVI !!! - wieczny mur, zbudowany z kamieni rzecznych, na zaprawie wapienno-piaskowo-jajecznej. Oczywiście, pod ochroną konserwatorską.
Naturalne wykruszanie zaprawy uzupełnia się " zastrzykami" z zaprawy piaskowo-wapiennej, by związać z istniejącą. Ostatnia naprawa była wyjątkowo niechlujna ( bez barwników upodobniających plomby do starej spoiny) i teraz straszy jasnymi kawałkami.
Nie stosuje się betonu, bo daje inne naprężenia!

spider2007, czy Twój murek ma spoiny z zaprawy wapienno-piaskowej ( to sugeruje Twój post)?
W jakim jest wieku, czy jest zabytkowy?

Zadzwoń do konserwatora zabytków w swoim rejonie i dowiedz się, czy polecany przez Przemo środek jest zalecany do konserwacji, bo może warto starać się o dotację od konserwatora zabytków, na rekonstrukcję/ naprawę?
No właśnie, wszyscy wiemy, że jest patronką górników, większość zna legendę o jej życiu, ale kiedy tak naprawdę stała się ona dla górników tym kim jest? Czy ktoś posiada jakieś informacje na ten temat? Z własnych poszukiwań dowiedziałem się tyle, że pomysłów można szukać najwcześniej na przełomie XV i XVI wieku. W XIV w w Polsce było coprawda około 13 kościołów pod jej wezwaniem, ale żaden nie znajdował się w miejscu gdzie prowadzono eksploatacje. Najwcześniejszy ślad to bodaj XVI w kapliczka, chyba słupowa, a nie chce mi się teraz grzebac w książkach:P, też jednak nie może to być ślad pewny gdyż takie kapliczki można było stawiać od tak sobie.
No właśnie, wszyscy wiemy, że jest patronką górników, większość zna legendę o jej życiu, ale kiedy tak naprawdę stała się ona dla górników tym kim jest? Czy ktoś posiada jakieś informacje na ten temat? Z własnych poszukiwań dowiedziałem się tyle, że pomysłów można szukać najwcześniej na przełomie XV i XVI wieku. W XIV w w Polsce było coprawda około 13 kościołów pod jej wezwaniem, ale żaden nie znajdował się w miejscu gdzie prowadzono eksploatacje. Najwcześniejszy ślad to bodaj XVI w kapliczka, chyba słupowa, a nie chce mi się teraz grzebac w książkach:P, też jednak nie może to być ślad pewny gdyż takie kapliczki można było stawiać od tak sobie.
Dla czystej formalności podaję wykaz opublikowanych najlepszych prac z XIV Zjazdu.

Referaty zostały wydane w studenckim czasopiśmie naukowym IUVENILIA, nr 2, Wrocław 2007.

Andrzej KOMPA
Cesarz bez cesarstwa. Justynian II miedzy obaleniem a powrotem na
tron.
Piotr PRANKE
Kobieta w świecie wikingów.
Michalina PETELSKA
Oskarżenia kierowane przeciwko jezuitom w polskiej literaturze antyjezuickiej przełomu XVI i XVII wieku na podstawie fragmentów „Wujka, to jest krótkiego odpisu na pisanie ks. Jakuba Wujka” Marcina Czechowica oraz innych antyjezuityków.
Krzysztof ŁUKAWSKI
Stolica carów w początkach XVII wieku. Moskwa w polsko-litewskich źródłach pamiętnikarskich i ikonograficznych.
Agata WOJCIECHOWSKA
Udział Władysława IV, stanów i senatu w rokowaniach w Sztumskiej
Wsi.
Przemysław DAMSKI
Federacyjne koncepcje księcia Adama Jerzego Czartoryskiego w memoriale „O systemie politycznym, który winna stosować Rosja”.
Agnieszka KISIELEWICZ
Obchody setnej rocznicy śmierci Napoleona w Polsce (5 maja 1921 roku).
Alicja BIENKOWSKA
Chłopi wobec przewrotu majowego w świetle prasy ludowej.
Paweł BABIJ
Adolf Hitler a chrześcijaństwo.
Rafał JAZWINSKI
Geneza, społeczne podłoże oraz funkcjonowanie mitu bohatera w ideologii
i propagandzie nazizmu.
Przemysław SIEKIERKA
„Dzikie obrazy bezmyślnego zniszczenia”. Próba psychohistorycznej
analizy relacji Waltera Tauska z nocy kryształowej we Wrocławiu
Dawid GOLIK
„Ogień” nad Ochotnica — działalność grupy sztabowej Zgrupowania Partyzanckiego „Błyskawica” Józefa Kurasia „Ognia” nad Ochotnica od sierpnia do października 1946 roku.
Jadwiga GÓRSKA
„Niepokorni”. Sylwetki wybranych żołnierzy Wojska Polskiego i ich walka
o Wolną Ojczyznę w latach II Wojny Światowej i po 1945 roku: Wilk, Łupaszka, Bruzda, Zapora, Ogień, Witold
Grzegorz WOŁK
„Nie próbuj nigdy iść pod prąd...”. Sprawa inwigilacji grupy muzycznej
KSU przez SB na początku lat osiemdziesiątych.
Magdalena JANUS
Konflikt o pomniki niemieckie z lat II wojny światowej na Śląsku Opolskim
w świetle prasy regionalnej i lokalne.
Przemysław WIECZOREK
Między tiarą a infułą. Herb Benedykta XVI ...
Witam serdecznie miłośników wojskowości.
Jako, że jestem tutaj nowy, jestem studentem zaocznym na II roku historii. Pozdrawiam wszystkich pasjonatów.

Zagłosowałem na Krzysztofa Kolumba, ponieważ jak wielu z tych żeglarzy musiał pokonać wiele przeciwności losu. Musiał walczyć o swoją tezę, za którą był trakaktowany nie poważnie. Mimo tego nie zrezygnował ze swoich marzeń i chęci zdobycia bogactwa, bo można mówić o tej osobie w charakterze idealistycznym, ale nie oszukijmy się popłyną przez Atlantyk za bogactwem. Nie mówię, że tylko to było czynnikiem, który doprowadził, że wypłyną z PALOS w 1492 r. Dobrze, każdy z nas wie, że popłyną jeszcze 3 razy i z różnym skutkiem .
Jego odkrycie doprowadziło do wielu zmian w szeroko pojętej spoleczności byłych mieszkańców europy w XVI wieku. Często sobie powtarzam, że 12 października 1492 przyczynił się do zmiany mentalności ludzi. Oczywiście nie twierdzę, że samo odkrycie nowego kontynentu doprowadziło do gwałtownych zmian społecznych, ale walnie się do tego przyczyniło ...
Milo że zamieściliście plan. Ale mam jedną uwagę:"20. Michalina Petersa (Uniwersytet Gdański) – Polska literatura antyjezuicka przełomu XVI i XVII wieku".Poprawne nazwisko brzmi "Petelska". Ponadto jest to referat na sekcję historii Kościoła a nie na historię nowożytną. W miarę możliwości prosiłbym o przeniesienie ją na piątek. Mam jeszcze jedną prośbę, Barbara Powroźnik z UG potrzebuje rzutnika multimedialnego na referat o zdobyciu Fortu Donelson. Pozdrawiam ...
HISTORIA NOWOŻYTNA
PIĄTEK
1. Łukasz Wiliński (Uniwersytet Gdański) - Motywy zdrady Janusza Radziwiłła
2. Monika Rode (Uniwersytet Gdański) – Wszystko jest trucizną, ale w niewielkich dozach i w tak znakomitych fajkach trucizną być przestaje – rozważania na temat fajki glinianej
3. Wiesław Wróbel (Uniwersytet w Białymstoku) - Stary kościół farny w Białymstoku - mało znana, ale wyjątkowa świątynia Podlasia
4. Kamil Bartnikiewicz (Uniwersytet w Białymstoku) - Wyprawa Waleriana Dzieduszyckiego jako przykład poszukiwań nowych dróg eksportu polskich produktów po pierwszym rozbiorze Rzeczypospolitej
5. T. Bartosz Drzewiecki (Uniwersytet im. Mikołaja Kopernika w Toruniu) – Piwniccy herbu Lubicz. Aktywność polityczna i czynniki awansu społecznego rodziny średnioszlacheckiej w Prusach Królewskich
6. Fabian Filiks (Uniwersytet Opolski) - Teatr polski za panowania Wazów – szkice organizacji życia teatralnego w Rzeczypospolitej ok. końca XVI do polowy XVII wieku
7. Emil Konrad (Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu) – Udział mieszczan wielkopolskich w konfederacji barskiej w latach 1768-1769
8. Emilia Obrzanek (Uniwersytet Rzeszowski) – Związek zajęcia i trybu życia kobiet z oskarżeniem o czary
OBIAD
8. Ewa Nowicka (Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu) – Kurier Polski jako źródło do dziejów obyczajów w Polsce w pierwszej połowie XVIII wieku
9. Marcin Konik (Uniwersytet Jagielloński) - Mapa Wieliczki z 1648 r.
10. Leszek Trojan (Uniwersytet Jagielloński) - Władza a własność w filozofii politycznej Stanisława Orzechowskiego
11. Krzysztof Klikicki (Uniwersytet Rzeszowski) - Działalność Stanisława Staszica w Zamościu.
12. Brygida Kolasa (Uniwersytet Rzeszowski) - Życie, działalność polityczna i twórczość Stanisława Herakliusza Lubomirskiego w latach 1642-1701
13. Krzysztof Łukawski (Wyższa Szkoła Humanistyczna im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku) - Stolica carów w początkach XVII wieku. Moskwa w polsko-litewskich źródłach pamiętnikarskich i ikonograficznych
14. Piotr Klejment (Pomorska Akademia Pedagogiczna w Słupsku) - Ekspansja chrześcijaństwa w XVI-wiecznej Japonii
15. Anna Skarżyńska (Akademia Podlaska w Siedlcach) – Wyznanie ewangelicko- augsburskie na terenie Węgrowa
NIEDZIELA
16. Daniel Głowiński (Uniwersytet Zielonogórski) – Nieudane związki Marii Stuart
17. Tomasz Kot (Uniwersytet Marii Curie –Skłodowskiej w Lublinie) - Interwencja polska w Rosji w dobie Wielkiej Smuty
18. Dominik Szulc (Uniwersytet Marii Curie –Skłodowskiej w Lublinie) - Wojna domowa na Litwie w latach 1503-1508.Okoliczności konfliktu Glińskich z Zabrzezińskimi
19. Bartłomiej Bubacz (Uniwersytet Gdański )- Sądownictwo w okresie demokracji szlacheckiej.
20. Michalina Petersa (Uniwersytet Gdański) – Polska literatura antyjezuicka przełomu XVI i XVII wieku
21. Agata Wojciechowska (Uniwersytet Wrocławski) - Król Władysław IV i szlachta wobec rokowań w Sztumskiej Wsi
22.Iwona Mudel (Uniwersytet w Białymstoku) - Stosunki polsko-szwedzkie od unii kalmarskiej do 1572r ...

No i panie Adminie brak Pilicy nawet wśród przypadkowo wybranych kilku stron to gruby nietakt
A ja jestem zazdrosny o to, że aż dwa razy Pilica ( zespół pałacowo parkowy z przełomu XVI/XVII wieku no kościól na górze św. Piotra i nie szkodzi, że nie z tej strony co wg mnie "trza" .
Pewnie dlatego, że są tam herby właścicieli połowy powiatu i to może boli.
Bardzo dobry pomysł, tylko rozumiem, że chodzi tu o model trójwymiarowy aktualnej fazy budowlanej. Bo ze wcześniejszymi to dopiero byłby problem , a wręcz niemożliwe ze względu na to, że nie zachowały się żadne plany ani przedstawienia ikonograficzne pałacu w jego wcześniejszych fazach (znam jedynie nieoficjalną informację o tym, że pałac być może zbudowano nieco wcześniej niż się przypuszcza, bo jeszcze w XVI wieku, a w piwnicach miano podczas prac w początkach lat 90. odkryć jakieś ślady fresków).
Przy zamku trwają jedynie prace zabezpieczające i to tylko te niezbędne oraz porządkowe na które jednak wciąż grube pieniądze łoży pani Barbara Piasecka-Johnson, nie wiedząc nawet czy zamek kiedykolwiek trafi w jej ręce. Zamek rzeczywiście niszczeje, ale przynajmniej dzięki temu, że wzmocniono fundamenty na początku lat 90. wogóle jeszcze stoi, a stał wcześniej ale na... skraju katastrofy budowlanej.
A swoją drogą mam pytanie do Alkosandra-o jaką to przedwojenną aktorkę chodzi? Nie znam tej historii.
Wstawiając zdjęcia zapomniałem o "nowym" kościele kurozwęckim. Za to,że był otwarty ilekroć przebywaliśmy w okolicy należy mu się nieco ciepłych słów. Najcenniejszym zabytkiem jest pałac ale kościół parafialny pod wezwaniem Wniebowzięcia Matki Boskiej i św. Augustyna niewiele mu pod tym względem ustępuje.Obecny, murowany obiekt zaczęto budować w połowie XV wieku na miejscu drewnianego kościółka a kilkanaście lat później powstaje obok klasztor kanoników regularnych laterańskich reguły św. Augustyna. Z gotyckich reliktów w kościele zachowało się sklepienie krzyżowo – żebrowe nakrywające prezbiterium i ostrołukowe portale. W I połowie XVII wieku od południa do nawy dobudowano kaplicę Pięciu Ran Chrystusa.W krypcie pod kaplicą znajdują się groby Lanckorońskich. Popielowie swoja neogotycką kaplicę grobową w 1872 roku dobudowali na wschód od prezbiterium. Najstarszym elementem wnętrza jest obraz z początków XVI wieku „Vir Dolorum” z Matką Boską i św. Janem, umieszczony w ołtarzu kaplicy. W późnorenesansowym głównym ołtarzu znajduje się obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem z roku 1648.
I jeszcze ciekawostka: W roku 1888 roku w gościnie u kuzyna Józefa Saskiego,który był administratorem dóbr Popielów bawił przez trzy miesiące Stefan Żeromski. Owocem tego pobytu było uwiecznienie Kurozwęk na kartach „Popiołów” – tutaj odbył się słynny kulig, a pałac w Grudnie to literacko przetworzony pałac kurozwęcki.
Alkosandrze. Moje gratulacje ,że przeczytałes Dziekońskiego i nie tylko z tego powodu. Ciężko się to czyta a odszukać małe akapity z nazwą KROMOŁÓW - tragedia.
Zamieszczenie nazwy małego miasteczka w dziełku wydanym w Paryżu to pewnego rodzaju nobilitacja.
Czy tylko kopalnia czy też kuźnica nie jest to pewne.
Lokalizacja- nie odważyłbym się wskazać jak i okresu "władania"( właściciel nie wchodzi w grę).
Teraz część mieszkańców Kromołowa mówi o sobie tylko, że są mieszkańcami Zawiercia.
Dawniej mieszkańcy jednej z trzech osad o nazwie Zawiercie mówili , że są z Kromołowa.
Chociaż na znanej mapie-planie kuźnic Zientary i Zimnego nie jest to odzwierciedlone to
w XV wieku w Kromołowie była kuźnica . Czy w XVI wieku dalej była ona jeszcze czynna?
W książkach o Zawierciu i Kromołowie na ten temat zero.
Z dziełkiem Dziekońskiego wiąże się jeszcze jedna ciekawa historia na pograniczu anegdoty. Przepraszam jeżeli odchodzę od tematu ale w niewielkim stopniu.
W jednej z monografii mojej wsi (domowego wypieku) brak jest nazwiska Padniewskiego ale za to autor wymienia nazwisko Badowski( w mlodszych wypiekach pisano Padniowski) . Pytanie czy jest to zwykły "lapsus" czy jest w tym coś na rzeczy?
Po przeczytaniu tego dziełka "troszku" zawirowało mi w oczach.
Dodano
Z Krzepicami podkrakowskimi wg standardów XIX wiecznych nie było błędem.
Zarówna Krzepice jak i Kromołów mają swoje bliźniacze miejscowości na "Szląsku". Czasami jeszcze spotkać można zdanie o bitwie nad Mozgawą pod Siewierzem a współcześnie pisze się pod Koniecpolem.
Kościół w Gieble jest wspominany w dokumentach od początku XIV wieku więc i sama miejscowość jest co najmniej tak stara.Oprócz kościoła powinien być w niej jakiś obiekt będący siedzibą nieznanego dzisiaj z imienia właściciela. Dokument z 1429 roku mówi o istnieniu w Gieble starego dworu czyli jak można przypuszczać co najmniej zbliżonego wiekiem do kościoła.Kiedy Giebło stało się częścią klucza pilickiego nie wiadomo. Na pewno nie było nią za czasów Ottona z Pilczy i jego córki Elżbiety. Nie ma go również w wykazie miejscowości,które wraz z Pilicą na przełomie XV i XVI wieku otrzymał w spadku Jan Pilecki. Miejscowość mogła wchodzić w skład dominium,które w tym samym czasie wraz z Ogrodzieńcem otrzymał Mikołaj Pilecki ale tego nie jestem pewien. Na przełomie XVI i XVII wieku Giebło stało się uposażeniem pilickiej kolegiaty będąc w tym czasie własnością ówczesnych panów na Pilicy- Padniewskich. Już w tych czasach (XV-XVI wiek) wieża mieszkalna czy powstały w oparciu o nią dwór mogły być niezamieszkałe.W 2000 roku podczas prac ziemnych przy ulicy Ptasiej 6 natrafiono na fragmenty murów prawdopodobnie obronnej wieży mieszkalnej.Właściciel posesji,na której znajdowały sie pozostałości obiektu całkowicie je zniszczył podczas budowy. Jaki finał ma ta sprawa z prawnego punktu widzenia nie wiem.
Nie można jednej odpowiedzi udzielić na kilka pytań.
Linia warowni miała pełnić funkcje obronne na pograniczu śląsko-małopolskim.
Kto potrafi dokładnie określić jak ona przebiegała w XIII i XIV wieku?
No i obrona Krakowa od strony Mazowsza ( bezpośrednia linia obrony królewskiego grodu).

Trakty średniowieczne to nie te same co znane w XVI w . i >
( wystarczy tylko popatrzeć jak zmieniały się główne drogi w XX wieku( trochę szybciej to się dzieje jak przed wiekami ale dla nas i tak trwa to za długo)

Miasta średniowieczne. Pragnę zauważyć, że mówimy i piszemy o miasteczkach prywatnych, które miały spełniać funkcje lokalne. To, że lokowano je z dala od głównych szlaków handlowych, nie powinno być przedmiotem doszukiwania się ich szczególnego znaczenia i roli w skali makro. Liczba rzemieślników zresztą jeszcze w XVII wieku była w nich znikoma co też jest dowodem w sprawie.
Skały Zegarowe są chyba najlepszym miejscem w tym rejonie na zbudowanie zamku ze względu na to,że dają kontrolę nad zdecydowanie większym obszarem.Na przedpole obecnego zamku jest możliwość skrytego podejścia z kilku kierunków. Jedyny plus to bliskie źródła Pilicy. Według dawnych opisów były one w "Górze zamkowej" czyli znacznie bliżej niż dzisiaj.Stąd pewnie była woda w zamkowej studni. Wracając do teorii dotyczących Starej Pilicy to jedynym co może uzasadniać istnienie osady w tym miejscu to jej rozwój w oparciu o jakieś zapomniane dzisiaj miejsce kultu może nawet sięgającego czasów pogańskich. Wiele lat temu spotkałem się z opowieścią,że pierwotny kościółek,ten który już w XVI wieku wspominany był jako rozpadający się ze starości,był starszy od najstarszych krakowskich kościołów i tu odbywały się pierwsze czy jedne z pierwszych chrztów na ziemi krakowskiej. Brak na to jakichkolwiek dowodów więc pisze to jako ciekawostkę. Jakaś logika w takim wywodzie jest bo nie ma sensu stawianie budowli obronnej w takim miejscu jak Góra św.Piotra i nie ma sensu przenoszenie bliżej zamku osady,która być może przynosiła znaczne dochody z racji swojego religijnego znaczenia. To uzasadniałoby niezależny do pewnego momentu rozwój obu obiektów.
Szanowna Pani Grażyno !
Wobec Pani wiadomości, jako historyk z UMCS musze pewne informacje zweryfikować.
I. Wzięcie udziału w rokoszu prawie na pewno nie może byc uznawane za przyczynę osiedlenia się na terenie, na którym ten rokosz się odbywał. Rokoszanie byli zbyt mobilni, zaś cele rokoszu były dalekie od checi zasiedlenia jakiegoś terytorium.
II. Śląsk i Lubelszczyzna co prawda leżą na na południu, lecz argumentacja podana na genpolu jest prawdopodobnie błędna. Tereny te są zbyt odległe od siebie, aby pojawienie się tam interesujacego nas nazwiska wiązać z lokalizacją tych obszarów na południu. Ponadto Śląsk w XVI wieku leżał w granicach cesarstwa, zas Lubelszczyzna Korony. Ze względu na wpływ kultury niemieckiej nazwiska na Śląsku mogły podlegać nieco innym warunkom kształtowania się. Jednak związek między Śląskiem a Lubelszczyzną w kwestii nazwiska Kwiatoń musi istnieć. Według danych z 1995 r. na tych terenach nazwisko Kwiatoń występuje nawet kilkunastokrotnie częściej niż na innych terenach, pomimo odległości Śląska i Lubelszcyzny. Znacznie więcej tych nazwisk występuje na Śląsku. Co prawda nie jestem językoznawcą, ale mam swoją hipotezę. Nazwisko narodziło się raczej na Śląsku, pod dużym wpływem kultury polskiej. Następnie, z nieznanych powodów, nazwisko zostało przeniesione na Lubelszczyznę, co nie oznacza że przeniesli je emigranci ze Śląska. Nazwisko raczej na pewno nie narodziło się na Śląsku i Lubelsczyźnie niezależnie.
III. Informacje posiadam ze Słownika staropolskich nazw osobowych, numeru tomu w tym momencie nie pamiętam.
IV. Podała Pani kilka nazw na określenie łanu. Jednak oznaczają one coś zupełnie różnego. kmiecy oznacza, że był własnością kmiecia. nie spotkałem się dotychczas w literaturze naukowej z określenie łanów królewskich i staropolskich, choć nie zajmuję się historią gospodarki. Łan niemiecki to określenie miary, oznacza pow. ok. 24 ha., choć dzielił się na kilka rodzajów o różnej, niekiedy zbliżonej powierzchni, np. łan frankoński czy chełmiński. Łan mógł być więc jednocześnie niemiecki i kmiecy. 1 łan mógł posiadać w warunkach XVI wiecznych sołtys, zubożały szlachcic lub bogaty kmieć. Paleta społeczna dość szeroka. Legendy rodzinne mają to do siebie że niekiedy są odporne na warunki społeczne w dawnych wiekach. Legenda mówi o przodkach kmieciach ( nazwisko zresztą typowo chłopskie ), lecz mogli być to bogaci kmiecie, spauperyzowani szlachcice lub potomkowie jakiegoś sołtysa. Pamiętajmy iż sołtysi też byli chłopami, lecz jeśli wywiązywali się z obowiązku służby wojskowej wobec swego pana, niekiedy zaliczano ich do nielicznej grupy, ktora nigdy nie przyjęła kształtu odrębnego stanu tj. rycerzy chłopskich.
V. Co do Wojsławic. Prosze pamiętać, że wieś ta może juz nie istnieć. Mogła ulec zagładzie wskutek klęski naturalnej ( np. zalanie przez wody niedalekiej rzeki ), mogła zostać wchłonięta przez miasto które rozwijało się w najbliższym sąsiedztwie, lub po prostu nazwa wsi uległa zmianie - co było dość częste aż do pocz. XX wieku.
Szukając informacji o nazwisku Kwiatoń trafiłam na informacje w agad o młynarzu Kwiatoń 1589r z okolic Bolesławca(śląsk) w dobrach Mikołaja Zebrzydowskiego min.wojewody krakowskiego i lubelskiego.
Ponieważ główne skupiska nazwiska Kwiatoń to śląsk i lubelszczyzna mam nadzieję ,że uda mi sie odnaleźdź powiązanie miedzy tymi rejonami dzięki właśnie Mikołajowi Zebrzydowskiemu.
Zebrzydowski stanął na czele rokoszu ,był na terenach sandomierskich min. w Połańcu.
O cudownym odzyskaniu wzroku przez 60letniego Sebastiana Kwiatoń z Połańca mówi historia sanktuarium w Sulisławicach(lata 50-te XVIIw.)

Postawiłam hipotezę,że główne gniazdo nazwiska to śląsk(być może osadnictwo wołoskie
natomiast na tereny Lubelszczyzny jakaś gałąź dostała się za sprawą Zebrzydowskiego.
Oczywiście prowadzę badania od siebie wstecz ale trop urwał się w latach 90-tych XVIII wieku w okolicach Biłgoraja.
Moje pytanie do znawców historii i regionu :
Jakie tereny,wsie należały na lubelszczyźnie do Mikołaja Zebrzydowskiego i jego potomków?
Może dzięki temu uda mi się trafić na materiały źródłowe do dalszych poszukiwań.
Grażyna
Szukając informacji o nazwisku Kwiatoń trafiłam na informacje w agad o młynarzu Kwiatoń 1589r z okolic Bolesławca(śląsk) w dobrach Mikołaja Zebrzydowskiego min.wojewody krakowskiego i lubelskiego.
Ponieważ główne skupiska nazwiska Kwiatoń to śląsk i lubelszczyzna mam nadzieję ,że uda mi sie odnaleźdź powiązanie miedzy tymi rejonami dzięki właśnie Mikołajowi Zebrzydowskiemu.
Zebrzydowski stanął na czele rokoszu ,był na terenach sandomierskich min. w Połańcu.
O cudownym odzyskaniu wzroku przez 60letniego Sebastiana Kwiatoń z Połańca mówi historia sanktuarium w Sulisławicach(lata 50-te XVIIw.)

Postawiłam hipotezę,że główne gniazdo nazwiska to śląsk(być może osadnictwo wołoskie
natomiast na tereny Lubelszczyzny jakaś gałąź dostała się za sprawą Zebrzydowskiego.
Oczywiście prowadzę badania od siebie wstecz ale trop urwał się w latach 90-tych XVIII wieku w okolicach Biłgoraja.
Moje pytanie do znawców historii i regionu :
Jakie tereny,wsie należały na lubelszczyźnie do Mikołaja Zebrzydowskiego i jego potomków?
Może dzięki temu uda mi się trafić na materiały źródłowe do dalszych poszukiwań.
Grażyna


Co do Ciała i Krwi nie ma raczej mowy o jednoczeniu w znaczeniu jakie podałeś.

Duch Święty uświęca, by chleb stał się Ciałem, a wino Krwią -

Cytat:
Pokornie błagamy Cię, Boże, * uświęć mocą Twojego Ducha te dary, * które przynieśliśmy Tobie, aby się stały Ciałem + i Krwią * Twojego Syna, naszego Pana, Jezusa Chrystusa, który nam nakazał spełniać to misterium.

To przecież nie Kalwin w wieku XVI tylko rzymskokatolicka modlitwa eucharystyczna z II poł. XX w. Nie sądzę by Kalwin tak to ujął.


Oj, ale się namieszało...
Co do pierwszego to nie ma mowy w mojej wierze - rzymskokatolickiej, co do drugiego cytatu - tak, to modlitwa którą kapłan wypowiada przez przeistoczeniem, w tej modlitwie prosi Boga by mocą Ducha Świetego sprawił, że chleb i wino przemienią się w Ciało i Krew Chrystusa, bo ty pisałeś, że Duch jednoczy symbole chleba i wina. O symbolach zostawmy, bo za dużo wątków na raz wprowadzi jedynie zamieszanie.

pozdrawiam i uciekam spac

O Kalwinie nie piszę, bo nie znam jego nauk.



Ooo czyli Bruno został skazany za obronę prawidłowego, etc...
(...)
a to napisał wirus komputerowy?


Z resztą nie odpowiedziałeś na pytanie. Jakie dowody istniały na ruch Ziemi (już podpowiadam) w XVI, XVII, XVIII wieku?


Aha. A dla mnie nie ma róznicy Witold, czy Lenin. Obaj tak samo są na bakier z wiedzą i rozumem


Czyli jednak wszystko zostało wyssane z palca


Ale miałyby być transplnatacje i szczepienia. Ale okazuje się że nie ma.

Żadnych spalonych naukowców tez nie ma...

A to ciekawe, ze taki uniwersytet w Montpelier, będący oficjalną placówką kościelna, posiadał przywilej miejski pozwalający mu dla celów dydaktyczno-naukowych na pokrojenie ciał dwóch skazańców rocznie

Zakazu sekcji tez nie ma...

Babilończyków fruwających w kosmosie tez nie ma. I nigdy nie było

Liczba planet się nie zgadza ze względu na jedną dodatkową, którą jest Niburu (szerzej znane z teoryjek o kosmitach, końcu świata, czy coś w tym stylu).
To i tak ciągle brakuje jednej
Nibiru tez nie ma...
to ty masz udowodnic że znali. Poza tym przed chwilą byli to Babilończycy, a teraz już Sumerowie? Kiedy dojdziemy do neandertalczyków?

Przeciez to Witold wierzy w jakies Nibiru,

tajmne moce stopów metali i inne cuda na kiju.
Nawet w to, że Świadkowie Jehowy sa katolikami.

O cywilizacji greckiej i później hellenistycznej Witold też nic nie wie


Jak Irving miałby popierac Hitlera, skoro w chwili smierci tegoż miał 7 lat?

z reszta nie skazali go wcale za popieranie Hitlera.
A wczasach Galileusza nikt nie wiedzial, czy teoria heliocentryczna jest zgodna z prawdą.

Irving tez został skazany za poglądy, powiedzmy filozoficzne. Zupełnie tak samo jak Bruno.

Z resztą, gdyby Lenin z Trockim zostali spaleni na stosie w 1910 roku, a Hitler w roku 1925, to świat byłby lepszy, czy gorszy?
Pewnie że nie. to wymysł Danikena i innych speców od zielonych szaraków z Plejad wibrujących w siedemnastym nieliwniowym wymiarze czasoprzestrzeni.
No i ponawiam pytanie. W jaki spośób można było udowodnić ruch Ziemi w wieku XVI, XVII, XVIII? I w jaki sposób to wreszcie udowodniono w wieku XIX?
Serio Witek wierzysz w UFO?

Nie, takie wnioski wyciągnął z tego co napisałem pilaster. No cóż... analfabetyzm nie boli.
Boże bądź ze mną

Broń mnie od złości, od przeciwności
Najświętsza Trójco w Boskiej Jedności
Ojcze i Synu i Duchu Święty

Boże jaśniejszy nad prawa ziemskie
Bądź mi schronieniem, gdy niosą klęski
Demonów piekła ciemne zastępy

Niechaj nas broni przed krwawą rosą
I przed chmurami, co pomór niosą
Opatrzność okiem łagodnym swoim

Przed rabunkami, przed napadami
Przed śmiercią nagłą i przed gwałtami
Niech nas zasłoni, niech nas ukoi

Przed pokusami i przed zranieniem
Piorunem, ogniem - bądź mym schronieniem
Synu Maryi, Chryste najświętszy

Broń od tortury, od biczowania
Ciała biednego sponiewierania
I przed niewoli ratuj nieszczęściem

A kiedy będę żółcią pojony
Krzywoprzysiężnym sądem sądzony
Ty bądź mi ciepłem w zimnym więzieniu

Chociaż się zaprą mnie przyjaciele
Chociaż będę leżał w zgniłej pościeli
W ciała boleniu i owrzodzeniu

Bądź mi pomocą każde westchnienie
Każda litanio, każde modlenie
Które do niebios w górę się wspinasz

Żywoty świętych i pustelników
I pulsująca krwi męczenników
Co wyznawali Bożego Syna

Każdy łagodny i sprawiedliwy
Spowiednik, żołnierz - gdy litościwy
Niechaj mnie broni, niech przy mnie stanie

Pomóżcie chodzić cnoty drogami
Święci uznani, święci nieznani
Ci co cierpieli ukrzyżowanie

Święci królowie, święci nędzarze
Święci pielgrzymi, święci szkolarze
Święci milczący i złotouści
Każdy kto w chwale ziemię opuścił
I ci, co święcie na ziemi żyją
Na wschód i zachód od Góry Syjon
Niechaj mnie bronią przed ciemnościami
Przed mgłą piekielną, przed szatanami

Niech Pan aniołów wciąż przy mnie będzie
Abym gdy w chwale Sądu zasiądzie
Oddał mu życie jak dług zwrócony

Niech mnie osłoni, niech mnie obroni
Abym mógł stanąć u prawej strony
Przed jego tronem.

tłum.E.Bryll

Tekst występuje w paru manuskryptach irlandzkich z XV, XVI i XVII wieku. Analiza językowa utworu wskazuje, że nie jest późniejszy niż z X wieku. We wszystkich odnalezionych manuskryptach występuje jako utwór nieznanego autora. Jedynie w bardzo uszkodzonym manuskrypcie z XV wieku pojawia się przypisek Colum - cille cecinit.

Papież: prowadźmy pokojową batalię miłości

na Anioł Pański w Watykanie Benedykt XVI zaapelował do wiernych o prowadzenie "pokojowej batalii miłości" i powiedział, że "męczeństwo zwyczajnego życia jest bardzo ważne w zeświecczonym społeczeństwie naszych czasów".

Papież mówił o nowych błogosławionych, wyniesionych do chwały ołtarzy w tych dniach. Z wiernymi Benedykt XVI spotkał się tuż po rekordowej pod względem liczebności beatyfikacji 498 męczenników hiszpańskiej wojny domowej.

Nawiązując do beatyfikacji ofiar prześladowań religijnych z lat 30-tych ubiegłego wieku w Hiszpanii papież podkreślił, że "wpisanie w poczet błogosławionych tak wielkiej liczby męczenników dowodzi, że najwyższe świadectwo krwi nie jest wyjątkiem zastrzeżonym dla niektórych jednostek, ale realistyczną możliwością dla całego ludu chrześcijańskiego".REKLAMA Czytaj dalej

Benedykt XVI przypomniał, że w piątek w Austrii beatyfikowany został Franz Jaegerstaetter, ścięty za odmowę służby wojskowej w czasach nazizmu.

- Nie wszyscy, oczywiście, wezwani są do krwawego męczeństwa - powiedział papież. Dodał następnie: "Istnieje męczeństwo bezkrwawe, które jest nie mniej znamienne, takie jak męczeństwo Celiny Chludzińskiej Borzęckiej, żony, matki rodziny, wdowy i zakonnicy, beatyfikowanej wczoraj w Rzymie".

- Jest - zauważył - milczące i heroiczne świadectwo wielu chrześcijan, którzy żyją Ewangelią bez kompromisów, wykonując swoje obowiązki i wielkodusznie oddając się posłudze ubogim.

- Jakże ważne jest to męczeństwo zwyczajnego życia w zeświecczonym społeczeństwie naszych czasów. To pokojowa batalia miłości, którą każdy chrześcijanin, podobnie jak święty Paweł, musi niestrudzenie toczyć - podkreślił papież.


Pozdrawiam wszystkich, którzy żyją Ewangelią bez kompromisów.

Ja wiem, rola tarczy faktycznie mogła być istotna - japońce walczyli albo mieczem dwuręcznym albo dwoma mieczami i tarcz raczej nie mogli używać a nie się walki z nimi nauczyć.
Natomiast zbroje europejskie (np. pełna) wydają się jednak być zasadniczo lepsze od japońskich.

Nic podobnego - są równie funkcjonalne, ale mają inne przeznaczenie, Japończycy nie znali kusz...
Poza tym trudno oczekiwać by jakikolwiek rycerz stanął do pojedynku w pełnej zbroi płytowej...a jeśli byłby na tyle głupi, to trudno - jednego mniej.

Czasy rapierów i szpad to czasy absolutnego schyłku tarczy, pałętały się jeszcze jako pawęże czy jako poboczne uzbrojenie jazdy, generalnie w XVI wieku tarcza odchodzi w przeszłość.

Patrząc na zbroje japońskie odnoszę jednak wrażenie, że do XIV-XVI wiecznych konstrukcji europejskich dzieli je epoka.
Zgodnie z definicją Ewangelia pochodzi od łacińskiego słowa euangelion = dobra nowina. W sensie religijnym są to książki Nowego Testamentu opisujące życie i naukę Jezusa Chrystusa; także księgi niekanoniczne.

W XVI wieku na skutek reformacji, zapoczątkowanej przez Luthra i Kalwina, powstał Kosciół ewangeliczny, oparty na Biblii Świętej jako jedynym źródle wiary.

Może taki przykład. Podatek liniowy został sprzedany jakiejś tam części obywateli jako ciekawy produkt wyborczy. Pomijam dyskusję na nim. JKM jednak musi być oryginalny i propagować pogłówny. Ja coś takiego uznaje za szaleńcze. Oczywiście ty jakoś to uzasadnisz, ale większość ludzi, nawet tych nastawionych prorynkowo odrzuca taki pomysł.

Może tego nie widać ale ja cenie UPR w ogólności. Uważam że powinniśmy zastanowić się jaka powinna być jego przyszłość. Krytyka którą podejmuje dotyczy jedynie ekstremów, które mnie w tej partii odrzucają. Np. w sylwestrowy wieczór przez pięć minut oglądałem JKM w telewizji publicznej. Powiedział taką rzecz odnośnie dotacji unijnych "Kraj nie jest bogaty dzięki jakimkolwiek dotacjom (powołał się na przykład NRD 900 mld marek dotacji), ani skarbami (powołał się na przykład Hiszpanii i Portugalii XVI wieku), tylko pracą ludzi (liczy się to co gospodarka wytworzy)". Niby proste, niby oczywiste, a nie usłyszałem z ust żadnego polityka krytyki, tak wychwalanych przez użytecznych idiotów dotacji. Bo taka jest dziś poprawność polityczna.

I tu także UPR jest niezmienny w krytykowaniu tego bubla jakim jest UE. I jak widzisz, jego wypowiedzi wcale nie są świrowate, ani idiotyczne, a racjonalne.

Zauważ, że JKM nie działa dla żadnego lobby. Cały czas powtarza, że to konsument ma rządzić rynkiem, a nie państwo czy przedsiębiorcy. To on jako jedyny myśli o nas, o Polakach, a w szczególności o tych, którzy ciężką pracą ledwo wiążą koniec z końcem.

Pozdrawiam!
Może taki przykład. Podatek liniowy został sprzedany jakiejś tam części obywateli jako ciekawy produkt wyborczy. Pomijam dyskusję na nim. JKM jednak musi być oryginalny i propagować pogłówny. Ja coś takiego uznaje za szaleńcze. Oczywiście ty jakoś to uzasadnisz, ale większość ludzi, nawet tych nastawionych prorynkowo odrzuca taki pomysł.

Zatem jest to absurdalne politycznie i nie jest koniecznością zrywanie ze swoimi ideałami żeby nie mówić o takim pomyśle.

To był pierwszy z brzegu przykład który mi przyszedł do głowy.

Może tego nie widać ale ja cenie UPR w ogólności. Uważam że powinniśmy zastanowić się jaka powinna być jego przyszłość. Krytyka którą podejmuje dotyczy jedynie ekstremów, które mnie w tej partii odrzucają. Np. w sylwestrowy wieczór przez pięć minut oglądałem JKM w telewizji publicznej. Powiedział taką rzecz odnośnie dotacji unijnych "Kraj nie jest bogaty dzięki jakimkolwiek dotacjom (powołał się na przykład NRD 900 mld marek dotacji), ani skarbami (powołał się na przykład Hiszpanii i Portugalii XVI wieku), tylko pracą ludzi (liczy się to co gospodarka wytworzy)". Niby proste, niby oczywiste, a nie usłyszałem z ust żadnego polityka krytyki, tak wychwalanych przez użytecznych idiotów dotacji. Bo taka jest dziś poprawność polityczna.

Donner strongly disagrees with a recent plea by CDA parliamentary leader Maxime Verhagen for a ban on parties seeking to launch Sharia (Islamic law) in the Netherlands. "For me it is clear: if two-thirds of the Dutch population should want to introduce the Sharia tomorrow, then the possibility should exist," according to Donner. "It would be a disgrace to say: 'That is not allowed!'."
Muzułmanie żądają przeprosin papieża
Czwartek, 14 września 2006 - 18:51 CEST (16:51 GMT)

Przedstawiciele muzułmanów w Europie i krajach arabskich zażądali przeprosin za wypowiedź papieża, w której Benedykt XVI odniósł się do islamu i dżihadu - świętej wojny oraz do dialogu między kulturami i religiami.

Benedykt XVI wygłosił we wtorek w Ratyzbonie wykład dla ludzi nauki na temat relacji wiary i rozumu, w którym powiedział m.in., że nie można niczym uzasadnić szerzenia wiary przy użyciu przemocy, ponieważ przemoc jest sprzeczna z naturą Boga.

Papież cytował fragmenty dialogu z XIV wieku między bizantyjskim cesarzem Manuelem II Paleologiem a wykształconym Persem na temat dżihadu, czyli świętej wojny. Papież powiedział również, że sukces dialogu kultur i religii możliwy będzie dopiero wtedy, gdy "rozum i wiara spotkają się w nowy sposób, jeśli przezwyciężymy narzucone rozumowi ograniczenia do tego, co jest empirycznie weryfikowalne".

Wielki mufti Turcji Ali Bardakoglu podkreślił, że prasowe wiadomości na temat papieskiego wykładu przyjął ze zdumieniem i przerażeniem. Przyznał jednocześnie, że przemówienia nie czytał, zna je tylko z gazet. "To wystąpienie prowokacyjne, wrogie i pełne uprzedzeń" - powiedział najwyższy turecki autorytet religijny, cytowany przez włoską agencję ANSA. Jego zdaniem, przemówienie Benedykta XVI "ujawnia zarozumiałość, zepsucie i arogancję kogoś, kto wie, że stoi za nim potęga gospodarcza Zachodu". Bardakoglu dodał, że po tych słowach papieża "świat muzułmański powinien z niepokojem patrzeć na podróż Benedykta XVI do Turcji". "Oczekujemy, że papież wycofa się z tych słów i przeprosi świat islamu" - oświadczył wielki mufti Turcji.

W odpowiedzi na falę krytyki, z jaką przedstawiciele świata muzułmańskiego przyjęli fragment wtorkowego przemówienia papieża na temat islamu, dyrektor biura prasowego Stolicy Apostolskiej ksiądz Federico Lombardi oświadczył w czwartek wieczorem, że Benedykt XVI szanuje islam i opowiada się za dialogiem z jego wyznawcami.

- Zamiarem papieża nie było z całą pewnością przeprowadzenie pogłębionych rozważań na temat dżihadu (świętej wojny) i istoty myśli muzułmańskiej, a tym bardziej obraza wrażliwości muzułmańskich wyznawców - podkreślił ksiądz Lombardi w oświadczeniu wydanym kilka godzin po powrocie Benedykta XVI z Bawarii.


Kąpiele dwa razy w roku, łaźnie wykorzystywane w celach erotycznych, a nie higienicznych, wszy plądrujące przyprószone pudrem przepastne peruki XVIII-wiecznych dworzan i przyklejone do ciała niczym druga koszula robactwo. Oto wstydliwy obraz Polaka i Europejczyka na przestrzeni wieków.

Dawna Europa, jeszcze ta rządzona przez szlachtę, nie przywiązywała wielkiej wagi do kwestii higieny, inna też była jej wrażliwość zapachowa i taka też była Rzeczpospolita. Tę sytuację utwierdzała postawa ówczesnego Kościoła, dla którego niechęć do mycia się była przejawem pobożnego umartwiania się i ascetycznej postawy wobec doczesności.

Znakomity Jacques Le Goff broni jednak średniowiecza, kiedy to skorupa brudu wydawałaby się najgrubsza (po upadku rzymskich term), twierdząc, że nie było tak źle. Zaczęły przecież funkcjonować, nawet w małych mieścinach, także w Polsce, publiczne łaźnie. Zamykano je potem masowo w XVI w. (w Polsce z opóźnieniem w XVIII w.) ze względu na szerzącą się tam prostytucję i zagrożenie rozpowszechnianiem kiły.
utor historii brudu Georges Vigarello sądzi wręcz, że cel tych łaźni był bardziej erotyczny niż higieniczny. Nie miejmy też złudzeń - kąpiele były przeznaczone dla nielicznych.
Cóż zrobić, kiedy ówczesne teorie medyczne uważały gorącą kąpiel za szkodliwą dla zdrowia.
Być może do XVIII w. sytuacja w Polsce przedstawiała się lepiej niż na zachodzie Europy, ale z pewnością niewiele. Wspomnijmy jednak, że odwiedzający nas w 1674 r. Francuz de Hauteville dziwił się: "Mimo, że w Polsce panuje wielkie zimno, kąpiele są tam bardzo popularne i nie ma tam lepszego domu, który by nie posiadał łazienki. Każde miasto posiada publiczne łaźnie. Damy i ich córki kąpią się co miesiąc. Zwyczaj ten pochodzi zapewne stąd, że wszystkie dzieci w Polsce kąpie się dwa razy dziennie od ich urodzenia aż do osiągnięcia wieku dwóch lat".

Czasami względnej świetności był złoty wiek XVI, kiedy to wiele miast posiadało jeszcze prymitywne wodociągi, na ulicach był bruk i dbano o ich czystość. Wszystko to podupadło bardzo po wojnach drugiej połowy XVII w.

Zmiany na lepsze zaczęły się w Europie wśród mieszczaństwa, które na Zachodzie odgrywało znacznie większą rolę niż w Polsce.(..)Od Manuela Freya wiemy, że w Niemczech czystość ukształtowała się jako mieszczańska cnota w okresie 1760-1860. Nowa mentalność z czasem ulegała upowszechnieniu wśród innych grup społecznych, tak że Witold Molik mówi dzisiaj o wpływie mieszczaństwa na ziemiaństwo wielkopolskie w XIX w., czego przejawem w zakresie higieny było m.in. stopniowe pojawianie się łazienek i ubikacji w dworach.
Polska XVIII w. dużo straciła trwając we wstecznym sarmatyzmie, w rezultacie w dobie rozbiorów między Rzeczypospolitą i jej zachodnimi sąsiadami rysowały się już duże różnice poziomu cywilizacyjnego. O ile więc w stuleciach wcześniejszych byliśmy typowymi Europejczykami, czyli brudasami, później nie zrobiliśmy widocznego postępu. XVIII stulecie przyniosło zatrważający obraz niechlujstwa Polaków. Zaborcy m.in. w osobie Fryderyka II wykorzystywali obraz brudnych, a więc oczywiście leniwych Polaków, aby zniechęcić do nas całą Europę i usprawiedliwić rozbiory argumentem, że i tak nie potrafimy sobą rządzić.
A więc jeżeli przytoczone wcześnie opinie/fakty nie pasują do założonej tezy to o nich można od tak zapomnieć ?
I dalej jeszcze dalej w tym stylu, co o nas zaborcy mówili jako obiektywne opinie. Super po prostu super, całość w papierowym wydaniu POLITYKI.

Kiedyś, gdy niejaki Groß wypuscił swoje "przemyslenia" na temat Jedwabnego, Władysław Bartoszewski w TV powiedział, ze zna jego i jego rodzinę, że to porządni katolicy, a ksiązka to jakies niporozumienie.
Dzisiaj czytam, że niejaki Groß wupuscił następną książkę o podobnej treści:

Widać, że tenże Groß prowadzi jakąś oszczerczą misję.
Jeżeli to jest Polak, to nie powinni tego śmiecia wpuścić do kraju i pozbawic go obywatelstwa.(jeżeli je ma)
Dziwi mnie(a może nie powinno dziwić), że każda brednia w której ofiarą jest Żyd od razu jest przez róznych pejsatych mędrców okrzyknięta jako szczera prawda. ( w tym przypadku noblista, którego "przezwiska znać nie chcę")
Powoli stajemy się celem , musimy się bronić przed lewakami, pedałami, żydami i innymi plagami, tak jak w XVI wieku przed Turkami, Tatarami, Szwedami, Siedmiogrodzianami i Ukraińcami i innymi podturczonymi Wołochami.


toż to czas zapłaty haraczu się zbliża więc i poziom antysemityzmu musi wzrosnąć choćby tylko w telewizorni . nic nie dzieje się bez przyczyny. nic. nie dajmy się tylko sprowokować bo żydom tylko o to chodzi.
Kiedyś, gdy niejaki Groß wypuscił swoje "przemyslenia" na temat Jedwabnego, Władysław Bartoszewski w TV powiedział, ze zna jego i jego rodzinę, że to porządni katolicy, a ksiązka to jakies niporozumienie.
Dzisiaj czytam, że niejaki Groß wupuscił następną książkę o podobnej treści:

Widać, że tenże Groß prowadzi jakąś oszczerczą misję.
Jeżeli to jest Polak, to nie powinni tego śmiecia wpuścić do kraju i pozbawic go obywatelstwa.(jeżeli je ma)
Dziwi mnie(a może nie powinno dziwić), że każda brednia w której ofiarą jest Żyd od razu jest przez róznych pejsatych mędrców okrzyknięta jako szczera prawda. ( w tym przypadku noblista, którego "przezwiska znać nie chcę")
Powoli stajemy się celem , musimy się bronić przed lewakami, pedałami, żydami i innymi plagami, tak jak w XVI wieku przed Turkami, Tatarami, Szwedami, Siedmiogrodzianami i Ukraińcami i innymi podturczonymi Wołochami.
Czocha! Ha!
Znalazłam, ale nie przypuszczałabym, że to u nas i to na Śląsku.
Piękny. Szkoda, że niszczeje.

Zamek Czocha wzniesiono z inicjatywy króla czeskiego Wacława II w XIII wieku jako twierdzę obronną. Położony jest malowniczo na granitowo-gnejsowym wzgórzu w dolinie rzeki Kwisy. W XVI wieku został przebudowany ze średniowiecznej warowni obronnej na okazałą rezydencję renesansową. Wielki pożar z 1793 roku zniszczył cześć budowli. Długo musiano czekać na powrót do dawnej świetności. Dopiero w 1909 roku zamek nabywa drezdeński przemysłowiec Ernest Guetschow, który powierza wykonanie przebudowy i modernizacji całego obiektu znanemu w ówczesnej Europie architektowi Bodo Ebhardtowi, dzięki któremu Czocha stała się jednym z najpiękniejszych zabytków Dolnego Śląska.


Co do koloni, nie wiem.


Odziedziczyliśmy po Zakonie Kawalerów Mieczowych malutki archipelag Juan Fernandez. Na jednej z wysepek tego archipelagu przez cztery lata na poczatku osiemnastego wieku żył samotnie pierwowzór Robinsona Cruzoe - Alexander Selkirk. Obecnie te wysepki należą do Peru.

Cieszy mnie to, że nie zbrudziliśmy sumień podbojem.
A smuci, ze honor polskiego zołnierza został sprzedany w Iraku.
Nigdy nie bylismy płatnymi mordercami, choć walczyliśmy na różnych frontach o naszą niepodległość. Jesteśmy najeźdźcami i to nasza hańba.
Oby udało nam się z niej jak najszybciej wyplątać.

Cytuje:"Cieszy mnie to, że nie zbrudziliśmy sumień podbojem. "
Mylisz sie Circe. Bylismy z Napoleonem w Hiszpanii. Zaprawde powiadam Ci ze nie jako oswobodziciele. Bialorusini i Ukraincy tez cos moga powiedziec na ten temat.
Kiedys Polska byla jednym z najwiekszych krajow w Europie.

A nawet całkiem największym. Rzecz w tym, że akurat nie odbyło sie to przy pomocy podbojów, a wszelkie żale wynikają z przyczyn społecznych i religijnych, nie narodowosciowych. No, bo przecież królewięta na Ukrainie to byli czystej krwi Rusini, nie Polacy. Kozaków faktycznie pobiliśmy, ale zamiast postawic pod murem Chmielnickiego i starszyznę, Rzeczpospolita im wybaczyła. A to był poważny błąd. O Białorusi nie ma w ogóle co pisac, bo to naród wymyslony w XX wieku.

Co do podbojów, to przypominam, że Polska w wiekach XV, XVI, i XVII była krajem pacyfistycznym. Staralismy sie nie prowadzic wojen, bo doskonale nam sie żyło bez nich. Przy okazji doprowadzilismy sie do stanu, w którym nie byliśmy w stanie sie skutecznie bronić.

1. Jakie własne doświadczenie pozwala Ci zatem wypowiadać się na temat kolonializmu? Wiedze książkową odrzucasz, a o ile wiem, nie byłaś kolonizatorem, nikt Cie też nie kolonizował. Zdaje się, że w życiu nie byłas w Afryce. Zatem o jakich doświadczeniach piszesz?
2. Nie czuj się urażona propozycja przeczytania książek Herrmanna, bo on dokładnie opisuje, jak wyglądzała Afryka w XIX wieku. Właśnie Herrmann, a nie Alfred Szklarski, na którego się powołujesz, a który, jak mi to wygląda prezentuje zbliżone poglady na "szlachetnych dzikusów" do Ciebie.
3. Problem w tym, że Ty odrzucasz wiedzę sprzeczną z Twoim światopoglądem. Wbiłaś sobie do głowy bzdury o krwiożerczości białej rasy i nie ma na to siły. Nawet szlachetne postępki naszej rasy są dla Ciebie bez znaczenia. W XVI wieku wszystkie rasy były barbarzyńskie i tłukły się na potęgę. Czy biali byli bardziej krwiożerczy, niż żółci, Indianie, czy czarni? Mieli skuteczniejszą technikę i lepsze środki transportu, ale system wartości dokładnie identyczny.A przecież z powszechnego w XVI barbarzyństwa biała rasa zdołała stworzyć humanitarny system wartości i potrafiła ten humanitarny system wdrożyć w ramach kolonizowania Afryki. W ciągu raptem 200 lat biali potrafili stworzyć system, który uznawał za ludzi także i tych innych, których uprzednio wolno było napadać, zabijać, eksploatować. Bo uznanie za ludzi, to uznanie przyrodzonych praw człowieka. To miałem na myśli pisząc, że to biali uczynili Murzynów ludźmi. Ktos na kogo wolno bezkarnie polować, którego można legalnie sprzedać i kupić nie jest po prostu człowiekiem. Biali ten system zlikwidowali.
4. Polska. Owszem, nie prowadziła ekspansji terytorialnej, ale do XIX wieku nasz system ekonomiczny opierał sie na eksploatacji niewolników - chłopów żyjących w poddaństwie.
5. Oczywiście Polska posiadała kolonie zamorskie. Czy wiesz gdzie i jak sie nazywały?


Owszem. Mam doświadczenia. Kolonizowali nas komuniści z Moskwy po Jałcie, a teraz próbuje to robić UE.
Mój światopogląd każe mi odnosić się do faktów i oceniać postępki, nie ludzi, czy rasy. Mówiąc o białych czynię to w nawiasie mając świadomość, że stały za tym błędy pojedynczych ludzi, sankcjonowane przez zaniechania innych. Chciwość, pycha, itd.
Mój światopogląd każe szanowac wolność innych niezależnie od rasy, czy wyznawanej religii. Nawet jeśli ktoś nie zna pojęcia wolności i nie wie co to ,,Prawa Człowieka'', ma prawo do wolności na swoim terytorium.
W imię tych praw człowieka popełniono zresztą najwięcej nadużyć wolności innych.
Przy czym z równym zaangażowaniem będę bronić prawa demokratycznie wybranej władzy do realizowania wspólnej drogi kosztem ograniczenia mojej wolnosci o ile ta władza nie narusza wspólnych wartości, które wypracowała nasza cywilizacja.
Bo wolność to również swiadoma rezygnacja z własnej wolności na rzecz dobra wspólnego.
Mieliśmy jakiś tam mały fragment Afryki, nie pamiętam nazwy, załozyli tę kolonię polscy emigranci chyba po II wojnie.

Ale Rosjanie nie przynieśli nam nic cennego, a biali do Afryki - wręcz przeciwnie. Na tym polega różnica - decydująca o ocenie kolonializmu i eksportu komunizmu. Widzisz, to jest tak, jakbys na przykładzie tego, że komus wstrzyknięto truciznę, ogłaszała sie przeciwniczka zastrzyków. A przecież rzecz w tym, co sie wstrzykuje i w jakim celu.

Chciwość, pycha itd to cechy nie białych, tylko ludzi wszystkich ras.

Co do wolności, to ja nie widzę żadnych powodów, żeby szanować czyjąś wolność w zakresie krzywdzenia innych ludzi. Dla Ciebie należy to robić z jakichs powodów, a dla mnie nie.

Nie mieliśmy kolonii w Afryce, tylko w Ameryce Południowej. Już świta?

1. Jakie własne doświadczenie pozwala Ci zatem wypowiadać się na temat kolonializmu? Wiedze książkową odrzucasz, a o ile wiem, nie byłaś kolonizatorem, nikt Cie też nie kolonizował. Zdaje się, że w życiu nie byłas w Afryce. Zatem o jakich doświadczeniach piszesz?
2. Nie czuj się urażona propozycja przeczytania książek Herrmanna, bo on dokładnie opisuje, jak wyglądzała Afryka w XIX wieku. Właśnie Herrmann, a nie Alfred Szklarski, na którego się powołujesz, a który, jak mi to wygląda prezentuje zbliżone poglady na "szlachetnych dzikusów" do Ciebie.
3. Problem w tym, że Ty odrzucasz wiedzę sprzeczną z Twoim światopoglądem. Wbiłaś sobie do głowy bzdury o krwiożerczości białej rasy i nie ma na to siły. Nawet szlachetne postępki naszej rasy są dla Ciebie bez znaczenia. W XVI wieku wszystkie rasy były barbarzyńskie i tłukły się na potęgę. Czy biali byli bardziej krwiożerczy, niż żółci, Indianie, czy czarni? Mieli skuteczniejszą technikę i lepsze środki transportu, ale system wartości dokładnie identyczny.A przecież z powszechnego w XVI barbarzyństwa biała rasa zdołała stworzyć humanitarny system wartości i potrafiła ten humanitarny system wdrożyć w ramach kolonizowania Afryki. W ciągu raptem 200 lat biali potrafili stworzyć system, który uznawał za ludzi także i tych innych, których uprzednio wolno było napadać, zabijać, eksploatować. Bo uznanie za ludzi, to uznanie przyrodzonych praw człowieka. To miałem na myśli pisząc, że to biali uczynili Murzynów ludźmi. Ktos na kogo wolno bezkarnie polować, którego można legalnie sprzedać i kupić nie jest po prostu człowiekiem. Biali ten system zlikwidowali.
4. Polska. Owszem, nie prowadziła ekspansji terytorialnej, ale do XIX wieku nasz system ekonomiczny opierał sie na eksploatacji niewolników - chłopów żyjących w poddaństwie.
5. Oczywiście Polska posiadała kolonie zamorskie. Czy wiesz gdzie i jak sie nazywały?


Owszem. Mam doświadczenia. Kolonizowali nas komuniści z Moskwy po Jałcie, a teraz próbuje to robić UE.
Mój światopogląd każe mi odnosić się do faktów i oceniać postępki, nie ludzi, czy rasy. Mówiąc o białych czynię to w nawiasie mając świadomość, że stały za tym błędy pojedynczych ludzi, sankcjonowane przez zaniechania innych. Chciwość, pycha, itd.
Mój światopogląd każe szanowac wolność innych niezależnie od rasy, czy wyznawanej religii. Nawet jeśli ktoś nie zna pojęcia wolności i nie wie co to ,,Prawa Człowieka'', ma prawo do wolności na swoim terytorium.
W imię tych praw człowieka popełniono zresztą najwięcej nadużyć wolności innych.
Przy czym z równym zaangażowaniem będę bronić prawa demokratycznie wybranej władzy do realizowania wspólnej drogi kosztem ograniczenia mojej wolnosci o ile ta władza nie narusza wspólnych wartości, które wypracowała nasza cywilizacja.
Bo wolność to również swiadoma rezygnacja z własnej wolności na rzecz dobra wspólnego.
Mieliśmy jakiś tam mały fragment Afryki, nie pamiętam nazwy, załozyli tę kolonię polscy emigranci chyba po II wojnie.


Porter. Wiedzy w głowie mam za dużo. Całe zycie pożerałam książki, jak Akiko. Wierz mi, mozna mieć dość.
Mądrości nie bierze się z książek, ale jednak z doświadczenia.
Dzisiejszych studentów bezlitośnie traktuje się wiedzą bez pokrycia w doświadczeniu, potem wychodza z tego różni teoretycy i Balcerowicze.
Książki na które wskazujesz czytałam jeszcze w liceum.
Twoja wiedza jest własnie odbiciem tego swiatopoglądu rodem z początków XX-wieku, kiedy wmawiało się ludziom jacy to jesteśmy wspaniali i mamy rakietę. Twoja wiedza jest powierzchowna i nieprzemyslana.
Myslisz, że nie wiem o tym, że słabnące cywilizacje upadały pod naporem barbarzyńców? Była też Polska, która mimo drobnych incydentów prowadziła politykę bezinwazyjną. Wiem wiem, zaraz przywołasz Litwę i Ukrainę.
A twierdzenie, że murzyn stał się człowiekiem dzięki białemu, a wczesniej nie był, to już szczyt pokrętnej retoryki i chorego mniemania włożonego ci do głowy przez takie właśnie proste książki.
Polecam książki z wyższej półki. Zostaw Przygody Tomka Wilmowskiego i poczytaj o dorobku duchowym pierwotnych cywilizacji. Poczytaj Levi Straussa choćby.


1. Jakie własne doświadczenie pozwala Ci zatem wypowiadać się na temat kolonializmu? Wiedze książkową odrzucasz, a o ile wiem, nie byłaś kolonizatorem, nikt Cie też nie kolonizował. Zdaje się, że w życiu nie byłas w Afryce. Zatem o jakich doświadczeniach piszesz?
2. Nie czuj się urażona propozycja przeczytania książek Herrmanna, bo on dokładnie opisuje, jak wyglądzała Afryka w XIX wieku. Właśnie Herrmann, a nie Alfred Szklarski, na którego się powołujesz, a który, jak mi to wygląda prezentuje zbliżone poglady na "szlachetnych dzikusów" do Ciebie.
3. Problem w tym, że Ty odrzucasz wiedzę sprzeczną z Twoim światopoglądem. Wbiłaś sobie do głowy bzdury o krwiożerczości białej rasy i nie ma na to siły. Nawet szlachetne postępki naszej rasy są dla Ciebie bez znaczenia. W XVI wieku wszystkie rasy były barbarzyńskie i tłukły się na potęgę. Czy biali byli bardziej krwiożerczy, niż żółci, Indianie, czy czarni? Mieli skuteczniejszą technikę i lepsze środki transportu, ale system wartości dokładnie identyczny.A przecież z powszechnego w XVI barbarzyństwa biała rasa zdołała stworzyć humanitarny system wartości i potrafiła ten humanitarny system wdrożyć w ramach kolonizowania Afryki. W ciągu raptem 200 lat biali potrafili stworzyć system, który uznawał za ludzi także i tych innych, których uprzednio wolno było napadać, zabijać, eksploatować. Bo uznanie za ludzi, to uznanie przyrodzonych praw człowieka. To miałem na myśli pisząc, że to biali uczynili Murzynów ludźmi. Ktos na kogo wolno bezkarnie polować, którego można legalnie sprzedać i kupić nie jest po prostu człowiekiem. Biali ten system zlikwidowali.
4. Polska. Owszem, nie prowadziła ekspansji terytorialnej, ale do XIX wieku nasz system ekonomiczny opierał sie na eksploatacji niewolników - chłopów żyjących w poddaństwie.
5. Oczywiście Polska posiadała kolonie zamorskie. Czy wiesz gdzie i jak sie nazywały?

Porter. Cywilizacja białego człowieka prowadziła niemiłosierny podbój i eksploatację ziem zamieszkałych prze kolorowych. Na koloniach powstało bogactwo pózniejszych kapitalizmów i fortuny rodzin do dziś współrządzących światem. Na koloniach powstało bogactwo Anglii, Portugalii, Hiszpani, Holandii itd. Bili się również między sobą o tę ,,dobroczynność''. Poległo mnóstwo cennych kultur i cywilizacji, bądź to schyłkowych, bądź w początkowej fazie rozwoju.
Ten sam krwoiżerczy instynkt i chciwość każe podbijać Bliski Wschód, robić na cywilizowaniu kokosowe interesy.
Doprawdy nie wiem, czego bronisz. I powiedziałam. Nigdzie nie jadę, chyba, że turystycznie.


To jest klasyczny przykład śmietnika w głowie spowodowanego brakiem wiedzy. Ty po prostu masz poglądy, a nie masz wiedzy. Do jednego worka wrzucasz takiego Corteza, ojców jezuitów od Świętego Eksperymentu i Albert Schweitzera, potrząsasz tym workiem i wychodzi ci niemiłosierny podbój i eksploatacja. Nic to, że pytana, na czym polegała eksploatacja konkretnego kraju, wypisujesz brednie. I tak wiesz, że eksploatacja występowała, bo takie masz poglądy. No i po co Ty je masz? Gdybyś ich nie miała, to przeczytałabyś jedną, albo i drugą książkę i nabyła przynajmniej ciutke wiedzy na temat, który poruszamy.
Jeżeli mogę coś polecić - sugeruję na początek pisane łatwym językiem książki Paula Herrmanna "Siódma minęła, ósma przemija" oraz "Pokażcie mi testamet Adama".
Do tego piszesz zupełnie bezrefleksyjnie. Dlaczego cywilizacja "białego człowieka" prowadziła niemiłosierny podbój? A żółtego? Czy Tatarzy byli łagodniejsi? Mniej ekspansywni? Mniej okrutni? A czarnego? Przecież Zulusi Chaki wymordowali mieszkańców połowy południa Afryki! A Indianie - Inkowie i Aztekowie? Napadali na wszystkich sąsiadów, podbijali, Inkowie zmieniali ich w niewolników, Aztekowie dziesiątkami tysięcy mordowali składając swoim bogom ofiary z ludzi. Tak po prostu wyglądała przeszłość LUDZI. W XV - XVI wieku białych od niebiałych odróżniał jedynie poziom techniki (a i to głównie wojskowej). Poziom cywilizacyjny wiodących cywilizacji był identyczny na całym świecie. Tylko, że biały człowiek potrafił pomiędzy XVI a końcem XVIII wieku zrozumieć, że Murzyni też są ludźmi stanowił przełom w systemie wartości. Bo Murzynów nikt, jak ludzi nie traktował - nawet inni Murzyni. I kolonializm w Afryce stanowił wyraz traktowania Murzynów jak ludzi. Dostali szansę na przeskoczenie w krótkim czasie kilku etapów cywilizacyjnych. Zapewniono im edukację, opiekę zdrowotną, bezpieczeństwo. Zlikwidowano niewolnictwo. Murzyn stał się człowiekiem. Gdyby zosatwiono by ich samych sobie, co wydaje Ci się rozsądnym rozwiązaniem, Murzyn człowiekiem by się nie stał. Nadal byłby zwierzyną łowną, albo niewolnikiem.

;-)))))))))))))))))
dobrzy jesteście w szperaniu....hm....zastanawiam się, może by się tak Pąstwu przedstawić z imienia i nazwisk, a to by się człowiek do XVI wieku dowiedział darmo i bez adwokatów.
Kim jestem?
To pytanie, na które najtrudniej dać odpowiedź.

Jak to jak - i tak wiemy: Icek CircBAUM
Pozdrawiam MOrSTEIN

;-)))))))))))))))))
dobrzy jesteście w szperaniu....hm....zastanawiam się, może by się tak Pąstwu przedstawić z imienia i nazwisk, a to by się człowiek do XVI wieku dowiedział darmo i bez adwokatów.
Kim jestem?
To pytanie, na które najtrudniej dać odpowiedź.


...czlowiekiem...
))))))))))))))))
dobrzy jesteście w szperaniu....hm....zastanawiam się, może by się tak Pąstwu przedstawić z imienia i nazwisk, a to by się człowiek do XVI wieku dowiedział darmo i bez adwokatów.
Kim jestem?
To pytanie, na które najtrudniej dać odpowiedź.

Jeśli wgłębimy się faktycznie, to musimy wspomnieć i o tym, że np. patron Polski św. Wojciech gromy w Pradze rzucał na żydowskich handlarzy słowiańskimi niewolnikami.


Po drugie, papieże wielokrotnie potępiali ten proceder. Na tych katolików, którzy nie mieli zamiaru zrezygnować z tego "biznesu" padały ekskomuniki.


To prawda. Kościół katolicki jako jedna z pierwszych instytucji na świecie potępił handel niewolnikami i zaczął go zwalczać. Zrobił to w II połowie XVIII wieku, szybiej niż ludzie Oświecenia, i zasługi Kościoła dla zwalczania niewolnictwa są nie do przecenienia. Nie można też jednak nie dostrzegać że przez cały wiek XVI, XVII i I połowę XVIII głównymi nabywcami niewolników była Arcykatolicka Hiszpania i Arcyapostolska Portugalia. Oczywiście odpowiedzialność za niewolnictwo ponoszą również protestanci, i Żydzi, a muzułmanie już największą, bo tam handel niewolnikami nigdy się nie skończył i trwa do dziś (Sudan, Mauretania).

Poza tym cywilizacja europejska w tym Kościól katolicki wiele razy wyrażał potępieie i wyrazy ubolewania nad ciemnymi kartami historii.
Natomiast żaden przedstawiciel świata arabskiego nigdy nie przeprosił za zbrodnie arabskich handlarzy niewolników w Afryce Wschodniej.
Dzisiejsza wypowiedź Putina jest być może kamieniem milowym w naszych sąsiedzkich stosunkach. O ile nie jest to bluff. Wprawdzie mamy bogaty obszar wzajemnych pretensji i grzechów - sięgający Chrobrego i Rusi Czerwonej, a nie tylko zawładnięcia Kremlem w XVI wieku, nie mówiąc oczywiście o rozbiorach i całej tragicznej historii XX-wieku. Ale pochodzimy z tej samej rodziny narodów słowiańskich. My katolicy - oni prawosławni. Ale oba narody chrześcijańskie. Może wreszcie stanie się cud i ten "większy" brat doceni tego "mniejszego". I nie będzie się patrzył jedynie na powaby "grubej Niemry". Bo gdyby chciał, to ze swym bogactwem i wdziękiem miałby zastępy o wiele powabniejszych "dziewoj".

Cytat:
Katarzyna Chmielewska dodaje, że ateizm jest „naturalny”, a religię zaszczepia się człowiekowi, najskuteczniej we wczesnym dzieciństwie. Katolickie wychowanie decyduje o sukcesie religii. Kiedy człowiek zaczyna myśleć samodzielnie, uświadamia sobie, że jest ateistą.

Warto się nad tym zastanowić, chociaż nie uważam, że ateizm jest "naturalny". Naturalna jest bezdogmatyczna, wspólna religia miłości, w której ważny jest Bóg, a nie dogmaty, sakramenty czy inne nie mające pokrycia w naturze zasady.

Według Locke'a - któremu mylnie przypisuje się pierwsze użycie tego pojęcia - "tabula rasa" to umysł dziecka nietknięty przez żadne wpływy zewnętrzne. Locke zatem jedynie rozpowszechnił istniejące już od XIII/XVI wieku rozumienie tego pojęcia.
Cytat:
Skoro ateista odrzuca istnienie Boga, odrzuca też dany przez niego ład i porządek moralny. Skoro tak, jest istotą amoralną. Tak mówią czasem wierzący.


Moim zdaniem bzdura i nadinterpretacja. Chociaż nie mnie tu się wypowiadać.


A właśnie dlaczego nie Tobie? To ludzie wierzący przecież rozpowiadają takie rzeczy, bo ja sama bym tak o sobie nie powiedziała przecież ^^ Jest to nawet powiedziane tutaj, w tym artykule! ^^
Ateista odrzuca istnienie Boga i wszelkich rzeczy z nim związanych, ale nie odrzuca miłości i moralnego porządku, bo to są rzeczy, które go i tak bezpośrednio dotyczą. W tym momencie osoba amoralna powinna nie być nazywana człowiekiem, bo człowiek to istota myśląca, przyjmująca jakiś konkretny porządek na tym świecie. Czyli wg wierzących, którzy mają taki pogląd, ateista to zwierzę, dziękuję bardzo ^^
Sama stosuję się wobec kilku zasad Dekalogu, które są istotne, bo zawierają w sobie jedną mądrość - nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe. Nie zdradzaj współmałżonka, nie zabijaj, nie kradnij, nie kłam i tego się trzymam.
Na razie tyle z mojej strony, zobaczę, czy się dyskusja rozwinie, na co liczę ^^

... Podobnie Sylwia, bo jeszcze o świętej Sylwii nie słyszałam ...

Św. Sylwia - (ok. 520 r. - 592) - święta chrześcijańska, matka św. Grzegorza Wielkiego.

Święta Sylwia urodziła się w Rzymie. Była żoną wysokiego urzędnika rzymskiego - Gordiana Anicjusza. W ich rodzinie panowała atmosfera życzliwości, wzajemnej miłości i świętości. Święci rodzice dali światu świętego Grzegorza, zwanego Wielkim. Matka - św. Sylwia zamieszkała w małym domku niedaleko kościoła św. Sabriny na Wzgórzach Awentyńskich, gdzie wiodła żywot samotny, prawie klasztorny. Według podań wysyłała ona często synowi jarzyny na srebrnej tacy. Zmarła w 592 r. Syn jej, jako papież Grzegorz I Wielki i doktor kościoła zachodniego, kazał zawiesić jej wizerunek wraz z wizerunkiem ojca Gordiana w kościele św. Andrzeja.

W XVI wieku papież Klemens VIII wpisał św. Sylwię, pod datą 3 listopada, do Martyrologium Rzymskiego – księgi z której odczytywano w liturgii godzin pochwałę świętych przypadających na dany dzień. Jej wspomnienie obchodzi się 3 listopada.

Modlitwa za wstawiennictwem świętej Sylwii: Boże, który każdego roku obdarzasz nas radosnym dniem świętej Sylwii, spraw, abyśmy mogli naśladować przykład jej cnót w naszym życiu przez Chrystusa Pana naszego. Amen.


Zapamiętasz?

Tylko dlaczego Litwa która jak mówisz była gorzej rozwinięta, spolonizowana miała więcej terytoriów od Polski?
I kiedy wielki książę Witold królowi Jagielle to powiedział, on odrzekł: "Sam ja to wiem, że siostra starsza jest cudniejsza, ale ma wąsiki, a to znaczy, ze jest dziewką krzepką, a ja człowiek stary i nie śmieć się na nią pokusić." A potem wielki książę Witold pomyślawszy z Semenem, wezwali do siebie księcia Iwana Włodimierowicza Bielskiego, bratanka swego i zmówili za niego tę starszą siostrę Wasylię Biełuchę, a Zofię zaręczyli z królem Jagiełłą.
Tekst ten pochodzi z "Kroniki Bychowca" z XVI w. Dodam tylko, że Sońka miała lat 17 a Jagiełło 70. Była jego czwartą żoną, która wreszcie urodziła mu upragnionych synów.
Jak z tego widać mamy świetne tradycje państwa neutralnego, nie ekspansywnego i po co nam się w jakieś układy wojskowe pakować?!
Szaleństwa zaczęły się w XIX wieku, gdyśmy sobie zaczęli wyobrażać, że jesteśmy Chrystusem Narodów, na podstawie "Dziadów" A. Mickiewicza, który zresztą Litwinem był z krwi i kości, tyle że spolszczonym.
Zosiu - sakramenty to fundament liturgii - sakramentów nie sprawuje się poza liturgią... Co do Mszy po łacinie - w mojej rodzinnej parafii przez lata odprawiano co niedzielę Mszę św. częściowo w języku łacińskim. Ludzie przychodzili na tę Mszę - ksiądz się zestarzał i inni odprawiają po polsku i sensacji nie ma...

Trzeba rozróżnienie pewne zrobić. Msza św., którą znamy z coniedzielnej Mszy św. jest odprawiana z Mszału Pawła VI wydanego po łacinie w 1970 a po polsku w 1986 roku. Można ją odprawić w języku łacińskim.

Summorum potificium i zadyma z Bractwem św. Piusa X dotyczy Mszy św., którą wolno odprawiać wyłącznie po łacinie z Mszału wydanego przez Jana XXIII w 1962 roku, jako kolejnej edycji Mszału Rzymskiego z XVI wieku (wydanego po soborze trydenckim).
Msza o której mowa w Summorum pontificium wygląda tak:

To jest wersja z pełną pompą - z dwoma diakonami (nie jestem pewien czy jeden nie jest subdiakonem), ekipą kleryków i scholą gregoriańską.

bodajże pradziadek Esdusia był Węgrem.
No to także papieskie nazwisko z XVI wieku.
Qrka wodna, jeszcze się rozasi i każe się po rękach całować
Albo w czubek buta
Nie no ja skromny jestem Starczy jak będziecie mi bić pokłony, podawać jedzenie, sprzątać, prać.... XD

Jedynym podręcznikiem na świecie, w którym podane są spełniające się i wiarygodne proroctwa, jest Pismo Święte, ze swoją Księgą Daniela i Apokalipsą św. Jana.
Pierwsze słowa Apokalipsy zaczynają się w sposób charakterystyczny:

„Objawienie Jezusa Chrystusa , które dał Mu Bóg ,aby ukazać swym sługom , co musi stać się niebawem, a On wysławszy swojego anioła oznajmił przez niego za pomocą znaków słudze swojemu Janowi.’’ Ap 1,1 BT.

Czy to już nie stanowi wspaniałej rekomendacji dla tego pisarza i jego dzieła?

Może i stanowi. Problem jak zawsze z jakiego punktu widzenia.
W historii świata znajdziemy tylko jedną instytucję odpowiadającą wszystkim wymienionym w Biblii cechom antychrysta. Nawet - o świętobliwa zgrozo! - chrześcijańscy interpretatorzy proroctw od najwcześniejszych wieków identyfikowali ją z papieskim Rzymem.
Już w IX wieku Arnulf, arcybiskup Orleanu czy w XIII wieku Eberhard II, arcybiskup Salzburga uważali, że jest nim papiestwo. Także święty Bernard z Clairvaux w XII wieku, Franciszek z Asyżu w XIII wieku, dominikanin Girolamo Savonarola w XV wieku często wypowiadali się przeciwko zaangażowaniu papiestwa w gromadzenie dóbr i politykę, zamiast w głoszenie Ewangelii i pomoc potrzebującym.
Już święty Jan Chryzostom (ok. 350-407), biskup Konstantynopola, pisarz chrześcijański, uznawany za największego kaznodzieję i Ojca Kościoła Wschodu. powiadał: „Jakiż zysk ma Chrystus z tego, że Jego ołtarze pokrywają naczynia ze złota, gdy On sam umiera z głodu w osobie biednych? Najpierw nakarmcie Jego samego, który jest głodny, a potem, jeśli wam jeszcze zostaną pieniądze, ozdabiajcie Jego ołtarz.”
Pogląd, że antychrystem jest średniowieczny system papieski utrzymywała większość wybitnych teologów na przestrzeni dziejów chrześcijaństwa. Takiego zdania był też Izaak Newton, który spędził kilkadziesiąt lat swego życia badając proroctwa biblijne. Wszyscy oni stosowali historyczną metodę interpretacji proroctw, według której sekwencje księgi Daniela i Apokalipsy ukazują historię ludu Bożego od czasów tych proroków po adwent Chrystusa.
Proroctwa o antychryście stały się powszechniej znane dopiero w XVI wieku, kiedy wynalazek Gutenberga oraz Reformacja uczyniły Pismo Święte bardziej dostępną księgą. Argumenty reformatorów były tak przekonywujące, że liczni duchowni i zakonnicy opuszczali kościół rzymski, przechodząc na stronę Reformacji.
Utrudniony dostęp do Biblii sprawiał, że do tej pory mało kto znał treść Apokalipsy. Reformatorzy tłumaczyli Pismo Święte na języki narodowe, co przyczyniało się do ożywienia religijnego na bazie wzrostu wiedzy biblijnej, w tym znajomości proroctw.
Papiestwo, aby ratować swój status, szukało alternatywnej wykładni dla tych proroctw. Zadanie to zlecono dwom jezuickim doktorom teologii. Na "złodzieju czapka zaczęła gorzeć"?
(ale o tym później - jak doczytam)
Dostrzegam wiele zła wyrządzonego przez chrześcijan.
Nie znaczy to że postrzegam dzieje chrześcijaństwa tylko jako niechlubne.
Nie mam pojęcia jak wyglądała by Europa gdyby chrześcjaństwo zastąpione zostało inną religią (w IX wieku istniała np. olbrzymia szansa na islam )
Jeszcze w XVI wieku "kraje chrześcijańskie" znaczyło tyle co dziś kraje Europejskie. Pewna unifikacja krajów będących w orbicie kościoła katolickiego ale także i prądy umysłowe będące w opozycji do tegoż kościoała przez stulecia wytworzyła to co do dziś widać jako europejską wspólnotę kulturową.
Europejczyk poza granicami swojego kraju ale gdzieś w Europie nie czuje sie do końca emigrantem.

Jeśli przyjąć, co utrzymujesz - zresztą przekonująco - że przynależność narodowa
to sprawa wyboru, samookreślenia... skąd to o Chopinie "Polakiem był takim sobie" ?

Jako szesnastolatek Chopin rozpoczął studia w zakresie teorii kompozycji u Józefa Elsnera w warszawskiej Szkole Głównej Muzyki. W tym okresie bardzo znaczący wpływ na rozwój jego talentu miało obcowanie z pieśniami i tańcami ludowymi Mazowsza, Kujaw, Wielkopolski i Lubelszczyzny oznacza fascynację muzyką ludową, a nie narodową. Nie znajdziesz zbyt wielu wspólnych cech w muzyce ludowej z róznych regionów Polski. Jest to po prostu muzyka ludowa konkretnego regionu, a nie "narodowa". Tak samo "narodowa" jest muzyka mieszczan krakowskich z XVI wieku, jak i muzyka prawosławnych chórów męskich i żeńskich z Kresów Wschodnich.

Nie ma czegoś takiego jak muzyka narodowa. Ludowy mazurek ma się nijak do kujawiaka, a obydwa do krzesanego. Każdy z tych rodzajów muzyki jest specyficzny dla zamkniętego, wąskiego regionu i wywodzi się on z czasów przednarodowych.

Muzyka artystów z górnego C jest uniwersalna. Nie ma ona narodowości Składa się ona z dźwięków podlegających różnym regułom, np. regule harmonii. Tańce słowiańskie, aczkolwiek inspirowane muzyką słowacką lub czeską są tak samo odbierane w Czechach, Słowacji, Stanach, w Japonii czy na Węgrzech. Przypisywanie muzyce cech narodowych to czysta symbolika. Konia z rzędem temu, kto mnie przekona, że Symfonia z Nowego Świata jest narodową muzyką czeską, a nie muzycznym dziedzictwem całej ludzkości. Podobnie do muzyki Beatelsów czy Jmiego Hendrixa lub Carlosa Santany. To że artyści czerpią z muzyki etnicznej nie znaczy że tworzą oni muzykę narodową. Mazurek Dąbrowskiego pozbawiony słów jest po prostu mazurkiem, a rangę muzyki narodowej nadano mu arbitralnie. Sam mazurek, to po prostu mazurek - muzyka (bodaj) Mazowsza, bo o dziwo z Mazurami, jako krainą geograficzną nie ma ona wiele wspólnego.

P.S. Chopin mnie nudzi, bo pisał głównie na fortepian, a tego instrumentu nie lubię. Napisał kilka utworów na inne instrumenty, ale nie miał do tego drygu i trudno te utwory zagrać. Akordeonu też nie lubię - nic na to nie poradzę.

Naszość definiowalna jako co? Nie narodowość, nie religia, nie wspólne zwyczaje, ale wspólny władca… jak się okazało, było to za mało…
w Polsce wielokulturowej żyło bardzo wielu obcych, a poza narodowymi roszczeniami Ukraińców, jakie pojawiły się na przełomie XVI/XVII wieku i nie wynikały z obcości, ale z zupełnie innych przyczyn (politycznych), na tle tych różnych obcości nigdy nie dochodziło do poważniejszych konfliktów.” [i]Wniosłam ten epizod jako zaprzeczenie Twojego stwierdzenia. I co? No i właśnie nic (poza wykorzystaniem tego faktu w mocno odjechanym porównaniu z nieksutecznością scigania szmalcowników). A może rozwiniesz tezę o antyjudaiźmie Siczy Zaporoskiej?

„ Co do przewagi swojej religii nad cudzą, to jest to optyka naturalna.”
Ale dyskusja na ten temat jest bezsensowna.

[i]A tatarskie nawet u 50% mieszkańców Europy wschodniej
Tyle, że te „ok. 25%” z jakichś powodów nie wie o tym lub nie jest uznawane za Żydów – ktoś kiedyś sobie oderwał połę chałatu z tej okazji, czy nie dotrzymywał przykazań?



Po piąte:
„ Dużo słow napisałaś.” Dokładnie 151, ale sprytny chwyt z powtarzaniem mojego zwrotu/zarzutu
„ polski mit nie jest tworzony od dzisiaj i nie ma on nic wspólnego z komunizmem. Narodowy amok ze szczególnym nasileniem widoczny jest już od czasów faszystowskiej polskiej endecji.”
No i co z tego? Od kiedy mamy faszystowską polską endecję, a od kiedy prześladowania Żydów?

Jeśli nie słuchasz argumentów uważając je za nierzeczowe, to raczej kwestia Twojego nieobiektywizmu, niż mojej wiary. Twoja hipoteza obcości nie tłumaczy niczego. Obcych koło mnie nie brakuje. Nie nienwidzę obcych, których mijam na ulicy, albo spotykam w autobusie. W pociągu nawet ucinam sobie pogawędkę z zupełnie obcymi ludżmi, z którymi nic a nic mnie nie łaczy. Nie zauważyłem także wrogości wobec podrózujących ze mną obcokrajowców. Podkreślam OBCOkrajowców. Obcymi są dla mnie prawie wszyscy ludzie w Polsce i nic z tego złego nie wynika.
Hipoteza obcości nie da się pogodzić z elementarnymi faktami:

Po pierwsze, Żydzi na naszych ziemiach byli od wieków i nie byli elementem obcym. Wprawdzie żyli głównie w miejskich gettach, ale także w zabitych dechami wioskach.

Po drugie, w Polsce wielokulturowej żyło bardzo wielu obcych, a poza narodowymi roszczeniami Ukraińców, jakie pojawiły się na przełomie XVI/XVII wieku i nie wynikały z obcości, ale z zupełnie innych przyczyn (politycznych), na tle tych różnych obcości nigdy nie dochodziło do poważniejszych konfliktów.

Po trzecie, pomijając epizodyczne wybuchy antysemityzmu w dawnych wiekach, antysemityzm nasilił się dopiero w drugiej połowie XIX wieku, kiedy to nie wydarzyło się nic szczególnie odmiennego od przeszłości w strukturze etnicznej ziem polskich. Zmieniły się natomiast i to bardzo stosunki społeczne z przyczyn omówionych w jednym z poprzednich postów.

Po czwarte, człowiek wprawdzie żywi pewną obawę, a w zasadzie uzasadnioną ostrożność względem obcych, ale nie jest to wrogość. Dowodem na to są miliony turystów przemierzających świat właśnie m.in. po to, aby spotkać obcość i odmienność. Natura ludzka wyposażona jest w atrybut zwany ciekawością, który pcha człowieka do przodu z siłą niewyobrażalną w świecie zwierząt. Ciekawość pozwalająca przełamać barierę obcości jest wpisana w naszą ludzką naturę.

Po piąte wreszcie, szczególne nasilenie antysemityzmu dziwnym zbiegeim okoliczności miało miejsce wówczas, kiedy tworzono narodowy polski mit, który to proces zaczął się w zasadzie już w Romantyzmie, ale nasilił się dopiero w drugiej połowie XIX wieku. Ten zbieg okoliczności jest zbyt duży, aby uznać go za przypadkowy. W polskim micie narodowym - podobnie do wielu innych mitów narodowych - dominuje opozycja względem innych nacji. Uznanie polskich Żydów za inną nację miało bardzo stare korzenie, a i sami Żydzi się do tego przyczynili, o czym kiedy indziej. Polski mit narodowy zakładał m.in. Panienkę Jasnogórską, jako Królową Polski. W takim micie nie było miejsca dla innowierców. Nihil novi sub sole, vide okres kontrreformacji w krajach Europejskich, który na ziemiach polskich nie znalazł mocnego odzwierciedlenia w związku ze zlożonością etniczną i religijną Królestwa Obojga Narodów, chociaż pojawił się np. kościół unicki. W XIX wieku sytuacja była już zupełnie inna. "Prawdziwy Polak" miał być katolikiem. "Boże coś Polskę", "Nie rzucim ziemi, skąd nasz RÓD" itd. "B-g i Ród stały się wyznacznikiem polskości w znaczeniu więzów krwi i szczególnych łask zaznawanych za pośrednictwem Panienki: "Pod Twoją obronę uciekamy się Święta Boża Rodzicielko"..... (mogłem pomylić jakieś słowa - sorry, ale na pamięć nie znam).
Wciąż nie rozumiem, co mają wspolnego gorączka złota, gorączka guano, gorączka diamentów, gorączka lateksu i inne tego typu gorączki, które po krótkim okresie prosperity zostawiają po sobie miejsca-widma z upadkiem cywilizacji "puszczańskiej" w XVI wieku.
ciesze się że to napisałeś , ulzyło mi uuuuuuffffffffff .
zmienily sie czasy , zmieniły sie ...liczby
zmieniła sie symbolika tego miejsca
Niemcy i ich armia juz nie są wrogami Polski , Oswięcim stracil jedną ze swoich powazniejszch funkcji odstraszania i siania nienawiści
kolejna funkcja poległa w chwili kiedy " okazało się " że tam gineli głownie ...Żydzi i to własnie ich zagraniczne osrodki uzurpuja sobie prawo do decydowania co tam wolno a czego Polakom nie wolno ,
koleny wazny punkt to własnie normalnienie świata , ludzie juz zapomnieli , zapominaja o wojnie , nie chcę do niej wracać bo to moze prowadzić do zaburzeń
wiesz jak zapytasz ludzi o cmentarz żydowski w Częstochowie wiekszość , nieeee , wszyscy którzy będa wiedzieli gdzie on jest wskażą Ci ten przy ulicy Złotej , znacznie mniej powie jak tam sie dostać - no bez umierania ma sie rozumiec bo najłatwiej dostac sie na cmentarz strzelajac sobie w łeb - a Nikt ! nie powie Ci gdzie jest inny cmentarz na którym było nie było pochowano około 2500 Żydów ! to tylko przykład nie berz tego do siebie . Zreszta mało kto o nim wie nawet w samym Izraelu , nie znajdziesz go na planie miasta i bardzo mało o nim wiesci w necie - są głownie na moich stronach i w albumach .
Z tego co wiem tym miejscem bardzo długo opiekował się Urząd Miasta bo organizacje żydowskie jakoś nie bardzo zainteresowały sie tym tragicznym miejsce . Pamięc jest ulotna ale groby pozostaja na długo . Widzialeś moje fotki z Leska ? są tam groby podobno z XVI wieku .
no tak , do czego zmierzam

to o czym myslisz nie jest mozliwe do załatwienia zadnymi nakazami prikazami i zarzadzeniami administracyjnymi , Nigdy i nigdzie
jednak zawsze wystarcza zwykła ludzka pamięć i szacunek dla takich miejsc i ludzi z nimi zwiazanych

popraw mnie bo juz zaczynam mysleć że TY MYŚLISZ iż jak te baraki sie rozwalą i wyrosna na nich dęby to PORZĄDNI LUDZIE ZAPOMNOM CO W TYM MIEJSCU KIEDYS BYŁO .
Piszesz Bolku-"..wracając do Holocaustu. tutaj człowiek zawiódł, nie pierwszy raz..
Zgoda. Ale czy Bóg też nie zawiódł ?
Oczywiście, nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie, ale w obliczu Całopalenia można je postawić...W imieniu milionów niewinnych ofiar i w imieniu, niestety, już setek tysięcy tylko, co te ofiary opłakują...
Czy postawa: nie ma Cię, Boże jest tu taka dziwna, nielogiczna ? Ja tę postawę rozumiem, choć jestem człowiekiem wierzącym Bogu z ufnością małego dziecka. Bez zastrzeżeń.
No, ale ja jestem tym żydowskim niemowlęciem, które przeżyło...
Dlaczego istnieje zło, tak straszliwe i nikczemne jak nazizm, co prawda jedynie przez 12 lat, a nie w postaci tysiącletniej Rzeszy, ale zabijające i okaleczające całe narody ?
Przecież nic bez podtrzymania przez Boga nie może istnieć..Zło też...
Odpowiedź dla siebie - bo to jest zawsze wewnętrzna, subiektywna prawda człowieka odnalazłem u Raw Mosze Kordowero, urodzonego w 1522 roku. Większość swego życia spędził w Safed, mieście, które w XVI wieku stało się głównym, promieniującym na cały świat źródłem światła mistyki żydowskiej....Według tradycji autor Tomer Dewora [ Palmy Dewory - dostępne tłumaczenie polskie] doznawał objawień, a współcześni uważali go za wcielenie Eliezera, sługi Abrahama.
Kordowero powiada tak:
"Ponieważ za kazdym razem, gdy człowiek popełnia występek, stworzona zostaje niszczycielska istota, jak zostało powiedziane w Misznie: "Kto popełnia jeden występek, nabywa sobie jednego oskarżyciela"[ Awot 4:13]
Oskarżyciel ten staje przed Świętym, niech będzie błogosławiony, i oświadcza" Ten, a ten mnie stworzył".
Dzięki czemu jednak żyje owa istota, która stoi przed Nim, jeśli pamiętamy, że żadna istota na tym świecie nie została powołana do życia bez łaski życia, jaka na nie spłynęła od Świętego, niech będzie błogosławiony?
Sprawiedliwość stanowiłaby dostateczne uzasadnienie dla słów Świętego, niech będzie błogosławiony: "Nie karmię niszczycielskich istot! Idź do tego, kto cię stworzył i żyj z niego".
Wówczas niszczycielska istota w jednej chwili zstąpiwszy na ziemię, odebrałaby życie grzesznikowi lub odcięła go od jego duchowego źródła, albo też grzesznik doświadczałby zasłużonej kary dopóty, dopóki niszczycielska istota nie przestałaby istnieć.
Mimo wszystko Święty, niech będzie błogosławiony, nie działa w ten sposób.
Utrzymuje przy życiu ową niszczycielską istotę, do czasu, aż wydarzy się jedna z trzech rzeczy:
- albo grzesznik sam okaże żal, niszcząc i obalając tym samym ową niszczycielską istotę
- albo obali ją sprawiedliwy Sędzia przez cierpienie i śmierć grzesznika
- albo też grzesznik zejdzie do Gehenny, by tam spłacić swój dług...

Ile, zobaczmy, już poza teozoficznym wymiarem, świat miał szans, aby nie dopuścić do Holocaustu?
- Po ludzku sprawiedliwe warunki dla pokonanych w I Wojnie Światowej Niemiec, a nie warunki uwłaczające poczuciu sprawiedliwości i godności narodu.
- Sprzeciwienie się testowi "Nocy Kryształowej"
i tak dalej - te przykłady można by mnożyć.......
Ale cóż tak jacyś Żydzi, teraz Irakijczycy, Afgańczycy, Kurdowie, Czeczeni....
Stalin powiedział: zamordowanie jednego człowieka, to zbrodnia, zabicie miliona ludzi, to statystyka.....
Kto więc zawiódł ?

Mam jeszcze pytanie : kiedy ona powstała ? oraz czy Chrześcijanin może zagłębiać się w tą mistyke ?

Początki Kabały sięgają XIII wieku. Wtedy Moses de Leon napisał Zohar przypisując autorstwo Szimonowi ben Johai (rabin z II wieku).

Nowy impuls kabale dał Izaak Luria, XVI wiek.

Chrześcijanie studiowali kabałę już w średniowieczu, w szczególności we Włoszech, byli chrześcijańscy kabaliści.

Studiować każdy może, ale warto studiować porządnie, czyli nie korzystać z internetowych źródeł. Dobrze zacząć od Gerszoma Szolema (jest po polsku), potem Mosze Idel (jedna książka po polsku).



A wracając do kultury itd.
Z moich własnych doświadczeń wiem, że np. katolicy polscy w znacznej przewadze nie czytają NT. Owszem znają jego "zbeletryzowaną" formę, jako historię życia Jezusa, ale niewiele więcej. O ile kojarzę, do czasów Lutra - czyli mniej więcej pierwszej połowy XVI wieku - NT (i cała Biblia) w ogóle nie był dostępny dla 99% społeczeństwa, które jest przecież nie tylko biorcą, ale i dawcą kultury. Nie sądzę, aby i w tamtych czasach i dzisiaj zbyt wielu chrześcijan znało dokładne słowa z NT, a nawet ich ogólny sens. Do XIX wieku włącznie umiejętnośc czytania nie była w Europie zbyt powszechna, a zatem większość czasu, kiedy rozwijała się kultura europejska dostęp do słowa zawartego w NT był ograniczony. Można powiedzieć, że kulturę tworzyły OPOWIEŚCI O NT, a nie TREŚĆ NT.

Czy możnaby zatem powiedzieć, że kulturę europejską w omawianym znaczeniu kształtowała nie znajomośc, lecz nieznajomość NT?



Nie. Moim zdaniem, nie można.
Kulturę europejską tworzyły przecież nie masy, ale ponadnarodowe i ponadpaństwowe elity, dla których NT (razem z ST, choć w znacząco mniejszym stopniu) był podstawą ideologiczną, a łacina była językiem unifikacji.


Starzec
Starcze,
Sądziłem, że chociaż Ty nie dasz się ponieść argumentom typu "a u was biją Murzynów". Te opowiastki o Saudii kojarzą mi się ze znaną historyjką, jak to Lenin kochał dzieci.

Sytuacja i rozmowa dotyczy konkretnego wydarzenia w konkretnym miejscu. Arabia Saudyjska nie ma tutaj nic do rzeczy.


A wracając do kultury itd.
Z moich własnych doświadczeń wiem, że np. katolicy polscy w znacznej przewadze nie czytają NT. Owszem znają jego "zbeletryzowaną" formę, jako historię życia Jezusa, ale niewiele więcej. O ile kojarzę, do czasów Lutra - czyli mniej więcej pierwszej połowy XVI wieku - NT (i cała Biblia) w ogóle nie był dostępny dla 99% społeczeństwa, które jest przecież nie tylko biorcą, ale i dawcą kultury. Nie sądzę, aby i w tamtych czasach i dzisiaj zbyt wielu chrześcijan znało dokładne słowa z NT, a nawet ich ogólny sens. Do XIX wieku włącznie umiejętnośc czytania nie była w Europie zbyt powszechna, a zatem większość czasu, kiedy rozwijała się kultura europejska dostęp do słowa zawartego w NT był ograniczony. Można powiedzieć, że kulturę tworzyły OPOWIEŚCI O NT, a nie TREŚĆ NT. Czy możnaby zatem powiedzieć, że kulturę europejską w omawianym znaczeniu kształtowała nie znajomośc, lecz nieznajomość NT?
Z postu woozqa, który jak sądzę jest człowiekiem inteligentnym, widać, że lektura NT jest na tyle trudna, że nawet kumaty czytelnik nie wyciągnie z niego wniosku o diabłach, Żydach, nienawiści itd. W jaki zatem sposób przeciętny i na przestrzeni prawie dwóch tysięcy lat niewykształcony człowiek mógł cokolwiek z tego zrozumiec?
Kolejny paradoks umieszczonego przez Ciebie cytatu ze św. Jana polega na tym, że skoro tych, którzy odrzucają B-ga w rozumieniu Jezusa i innych chrześcijańskich "konstytucjonalistów" traktuje się jako dzieci diabła, czyli w rozumieniu doktryny nie-ludzi, to zupełnie nie rozumiem w tym kontekście modlitw o nawracanie. Jak można nawrócić nie-człowieka? Czy zgodnie ze wspólną dla judaizmu i chrześcijaństwa częścią doktryny, można od nie-człowieka wymagać przyjęcia wiary w B-ga? Aby podkreślic sens tego o co pytam, sforumułuję to tak: Czy można nawrócić lwa, albo owcę? Zresztą to chyba też są stworzenia boże, a nie diabelskie? Czy diabeł w którejś z dwóch omawianych doktryn ma zdolności stwórcze, albo może płodzić dzieci? Zupełnie mi się to wszystko kupy nie trzyma. W zasadzie powinienem zapytac, czy na początku I w n.e w Palestynie i w "europejskim" świecie starożytnych bardzo popularne było wśród proroków jaranie zioła.
"Jasienica, nie pamiętam niestety w której książce, przytacza relację nuncjusza apostolskiego, który będąc w Krakowie w XVI wieku, był niesłychanie oburzony, że Żydzi łażą sobie bezkarnie, po całym mieście, nie wyróżniają się ubiorem od mieszczan, a co niektórzy nawet noszą szable. Po prostu dziki kraj ta Polska."
a zobacz to
-----------------------
Niespodziewane wyniki przyniosły badania Obłoków Magellana przeprowadzone przez zespół naukowców pod kierunkiem Gurtiny Besla z Harvard - Smithsonian Center for Astrophysics opublikowane w czasopiśmie "Astrophysical Journal".

Okazało się, że najbliżsi sąsiedzi Naszej Galaktyki nie są jak dotychczas sądzono jej satelitami, lecz kosmicznymi wędrowcami, którzy po raz pierwszy zbliżyli się do niej w swojej podróży po przestworzach Wszechświata.

Nowe odkrycie jest dla naukowców zaskakujące do tego stopnia, że kierująca zespołem astronomów Besla powiedziała: "Od czasów Magellana Obłoki były dokładnie badane, a teraz jedno odkrycie sprawia, że wszystko co dotychczas sądziliśmy o historii i ewolucji tych galaktyk okazuje się nieprawdziwe".

Wielki i Mały Obłok Magellana to karłowate galaktyki nazwane na cześć słynnego odkrywcy z XVI wieku. Wielki Obłok Magellana (LMC) znajduje się w odległości ok. 160 000 lat świetlnych natomiast jego mniejszy brat (SMC) 200 000 lat świetlnych od Ziemi.

W ślad za Obłokami rozciąga się długi na 100 stopni (dla obserwatora z Ziemi) strumień gazu wodorowego, który jak do tej pory sądzono został uformowany poprzez grawitacyjne oddziaływanie Obłoków Magellana i Drogi Mlecznej.

W styczniu 2007 roku naukowcy zmierzyli z dużą dokładnością prędkość, z jaką Obłoki Magellana poruszają się w przestrzeni kosmicznej. Okazało się, że jest ona dużo większa niż dotychczas przyjmowano. Obliczona na podstawie obserwowanych prędkości Obłoków ich paraboliczna orbita pokazuje, że po raz pierwszy zbliżyły się one do Naszej Galaktyki i nie są z nią grawitacyjnie związane.

Nowe odkrycie wprawiło astronomów w zakłopotanie, gdyż w jego świetle dotychczasowe wyjaśnienia genezy powstania strumienia wodorowego oraz tworzenia się gwiazd w LMC i SMC okazują się błędne.

Innym problemem jest rozciągający się na 10 000 lat świetlnych nad i pod płaszczyzną Naszej Galaktyki dysk gazowy, na którego kształt wpływ miało - jak dotychczas uważano - grawitacyjne oddziaływanie Obłoków Magellana w trakcie trwającej miliardy lat wspólnej egzystencji we Wszechświecie.

Zdaniem Besli: "Stanęliśmy w obliczu prawdziwej tajemnicy. Jedna odpowiedź zrodziła wiele dodatkowych pytań".

Aby rozwiązać powstałe problemy Besla oraz jej zespół a także inni astronomowie zamierzają przeprowadzić w najbliższej przyszłości wiele dodatkowych obserwacji oraz symulacji komputerowych.

Więcej informacji:
The Magellanic Clouds Are First-Time Visitors
Are the Magellanic Clouds on their First Passage about the Milky Way?

Źródło: Harvard - Smithsonian Center for Astrophysics
------------------------------------------------------------------

fotka Obłoków jest na moim avatarze , przeprowadziłem się .
Jeżeli masz na mysli św. Benona, to był on biskupem miśnieńskim w XI wieku, kóry to w XVI wieku został kanonizowany. W Polsce występuje najczęściej jako patron bydła rogatego:)
Dzięki wielkie za pomoc!
Moje propozycje:


ARITMECIUM- sens i forma wskazują na to, że powinno być ARITHMETICUM, ew. bez H- ARITMETICUM= arytmetyczne, liczbowe.

CASUISTICUM- nie zmieneiał bym tego- kazuistyczne

SCRIPTURISTICUM- może tak: skrypturystyczne- odnoszące się do Pism- Pisma Świętego- Scriptura. Termin występuje w publikacjach kościelnych.

Wszelako zgodzę się z Przedmówczynią- zdjęcia by się przydały.


Co do cytatów samych:

ARITMECIUM - TRES SUNT QUI TESTIMONIUM DANT IN COELO PATER VERBUM ET SPIRITUS SANCTUS ET HI TRES UNUM (1 JOAN 6) [„Trzej bowiem dają świadectwo”. Duch, woda i krew, a ci trzej w jedno się łączą (1 J 5,7)]

Tłumaczne polskie jest z konieczności różne, bo Biblie chrześcijańskie mniej więcej od XVI do XIX wieku miały tam tak zwaną Comma Johanneum: TTres sunt qui testimonium dant in coelo Pater Verbum er Spiritus Sanctus et hi tres sunt unum- Trzej są, któzy dają świadectwo w niebie: Ojciec, Słowo i Duch Święty, a ci Trzej są Jednym. Oczywiście slużyło to do bronienia dogmatu trynitarnego przed arianami.
Czy ktoś zna miejsce (najlepiej w sieci, bo jestem z dala od bibliotek), w którym można znaleść informacje o grafii druków z XV- XVI wieku? Chciałbym wziąć się za Valli "De Romani sermonis elegantia" i nie jestem w stanie sam sobie poradzić z pewnymi skrótami, które sa zastosowane w książce (koncówka XV wieku).

Przy okazji lektury zauważyłem kilka szczegóów, którymi może warto się podzielić: traktat zaczyna się od "Cum", z tym, ze C miało być chyba domalowane ręcznie, bo jest miejsce, a litery nie ma. Poza tym dyftong "ae" zapisywany jest jako "ę". Natomiast nad "i" z kreską na górze poległem, dlatego zwracam się do Was.
Może się mylę, ale czy szczyt popularności łaciny in Serenissima Republica Coronae Regni Poloniae nie przypadał na XVI - pocz. XVIII wieku, już po "oczyszczeniu"?
Oalboga! No ja bardzo rpzerpaszam, ale mieszczanie NIGDY nie pochodzili ze wsi, bo to było niemożłiwe!
Mieszczanie to jak juz była grupa ludzi pracujaca w mieście, tworząca "trzeci stan" w pańśtwie - tak np. w rzeczpospolitej szlacheckiej można odróżnić chłopów, mieszczan, szalchtę i magnaterię. Ta druga grupa wlaczyła ze szlachtą o przywileje miejskie (tamta, jako, że była przy władzy, nakłądała na siebie cła ochronne i inne, które powodowały zyskanie wyższości).
Dodatkowo mieszczanie tworzyli ZUPEŁNIE INNĄ GRUPĘniż chłopi jeśli chodzi o administrację miastem - oni mogli tworzyć zgromadzenia miejskie, zupełnie różne od plebsu, który do tego prawa nie miał.

Poza tym jakoś nie widzę sensu w naginaniu historii po to, żeby cośnapisać? choć i ja jąlekko "pogwałcilem" dając taki wywód.

A co do błędów to należy pamiętać raczej o tym, że ci "rzemieślnicy" często starali się BYĆ bardziej uczeni, aniżeli są.
Dzięki tym ich poczynaniom można nawet stwierdzić w jakim czasie zaczęto min. czytać dyftong "ae" jako "e". A to z tego powodu, że na niektórych inskrypcjach (powiedzmy 8 wiek n.e.) widać wyryte na tablicach:

obiit diae VIII decembris --> owy "uczony" (dla którego, jak można przypuszczać nagonka "wykształcenia" raczej nie była czymś negatywnym) starał się bardziej podkreślić swoją wytworność bo coś mu świtało w głowie, że "e" to tak jak "ae" tylko czytane

Pozdrawiam!

Ps.
Gdyby chłopi mięli "wchodzić" do stanu mieszczańskiego, to by się wieś polska nie zachowała. Właściciele ziemscy pragnęli zatrzymać ich u siebie wszelkimi sposobami (wsie lokowane na prawie polskim były w tej kwestii o wiele bardziej ostre, gdyż zakłądały np. wyjście jednego chłopa na rok w okresie bożego narodzenia dopiero po odpracowaniu długów <jakei często chłopi u panów zaciągali> i obsianiu pola). Prawo wychodu było bardo obostrzone także we wsiach lokowanych na prawie niemieckim (sprawdź np. Księgę Elbląską). Jednakże prawdą jest, że według zasady "aer civitatis liberum facit" po roku przebywania w mieście chłop stawał się osobą wolną - co nie oznaczało, że przechodził on do stanu mieszczańskiego, gdyż jedyne co się działo to jego wyłączenie spod jurysdykcji byłego pana - dla którego prawo przedawnienia zostało anulowane w konstytucjach sejmowych XVI wieku (i po tym okresie ZAWSZE mógł on znaleźć swojego chłopa i przyprowadzić do swojej wsi -- przez co NIGDY chłopi nie mogli stać się "mieszczanami" od tak).
Ciesz się Marto, że Cie tu białogłową nazywają, bo był czas kiedy panie sie skarżyły : " meżowie nasi ku większej zelżywości nie białogłowami, ale kobietami nas zowią". Kobieta ma fatalną etymologię. Od słowa kob, czyli taka zagroda dla świń, niestety, więc kobieta to była służąca koło tych świń chodząca. W XVI wieku bylo to okreslenie obraźliwe.

Hmm w 1800 roku nie zasiedliliście jeszcze całej mapy?
No właśnie sie śmiałem z Plewanem, że w XVI wieku z toporkami jeszcze lataliśmy
Mogłem zasiedlać spokojnie jeszcze, ale wolałem woja dodrukować i nie zwiększać sobie kosztów, bo i tak miałem pod kontrolą wszystko. A Plewan nie mógł, bo by mu robotników zeżarło

I niech mi jakiś mądrala powie, że Organized jest słaby.
Organized jest słaby
Jakbyś wziął np. finansial za organized to byś na pewno zyskał więcej niż te 20 pare monet
Woja maiłeś mało, przejdziesz na wyższy poziom trudności to jak sie komp pokapuje, żeś taki słabeusz to wiesz co Ci zrobi?
Musisz popracować nad rozwojem to te 20 pare monet w XVI wieku będzie dla Ciebie drobnym ułamkiem z przychodów


Napisze krótko bo się namacham a i tak „po łebkach” przeczytasz.
Obecność Chrystusa w Wieczerzy Pańskiej jest rzeczywista, ale duchowa, nie materialna.

Cóż, w Kościele Chrystusa Jezus jest duchowo obecny w każdym zgromadzeniu, które dokonuje się w Jego imię. W Eucharystii, zgodnie z Jego słowami, jest obecny w swym Ciele i Krwi.

Ciekawe, jaką nowa „bajkę” wymyśliłeś?
Jakiś mały przykładzik?

Rzeczywistość, a nie bajkę. Vide kwestia znaczenia czynów dla zbawienia.

Zaś wracając do kwestii "heretyctwa", to Luter i jego kumple z XVI wieku byli nie tylko schizmatykami od Kościoła Chrystusa, ale także głosili herezje.


I co ważne:
Na nazwę "heretyk" nie zasługuje osoba, która została wychowana w wierze protestanckiej.


Wykazałeś coś błędnego w zasadzie sola Scriptura

Wielokrotnie. Niestety, wasza wiara w ten błędny dogmat ludzkiego pochodzenia nie pozwala wam tego dostrzec.
Może w swoich snach wykazałeś, to dalej jest twoje „pobożne życzenie”.
Jak byś nie zaklinał rzeczywistości Pismo wystarczy, do zrozumienia i sprawowania zbawienia. No nie?


Ja zaś Tobie radzę zapamiętać, że twoja wiara nie sprawi, że katolicy przestaną być chrześcijanami.

Sęk w tym, że tego nie czynię.

Bynajmniej powstałe w XVI wieku przekonania


Jw. Chrzest wyłącznie przez zanurzenie wymyślili protestanci.

To zanczy że za protestanta uznajesz Jezusa, apostosłów, i późniejsze pokolenia chrześcijan, które z powodu prześladowań katolików musiały praktykować Chrześcijańską wiare w ukryciu przez krwiożądnym katolickim systemem...


Mogę ale po co? Zarys dziejów niemieckiej protest-teologii 20 wieku mam rysować?
2. Opinia Benedykta XVI jest zgodna z moją.
3 Logos-Absolut - patrz początek Ewangelii Jana.

No tak myślałem sprobuj streścić bo tak to jakieś zarzuty z powietrza, jeśli mam coś ocenić to musze to poznać.

a nie znam żadnego absolutu jakem protestant

sprecyzuj, ten zarzut B16 o absolucie i wcieleniu


Logos-Absolut moze pochodzić tylko z gnozy.

Idea wcielenia Odkupiciela nie przeniknęła z chrześcijaństwa do gnozy, lecz ma pochodzenie zdecydowanie gnostyckie. Bardzo wcześnie już została ona przyjeta przez chrześcijaństwo i była wykorzystana w chrystologii"

mozesz to rozszerzyć

absolut?
wcielenie? a ty jak uważasz?
Mogę ale po co? Zarys dziejów niemieckiej protest-teologii 20 wieku mam rysować?
2. Opinia Benedykta XVI jest zgodna z moją.
3 Logos-Absolut - patrz początek Ewangelii Jana.
4. Yarpen - czemu nie mam tu uprawnień? Od pierwszego mojego posta temat nadaje się do przesunięcia do teologii.

Jeżeli ktokolwiek się tu myli, to na pewno nie ja. Nie ma ani jednego przykładu w historii Kościoła do XVI wieku, by jakakolwiek istniejąca Biblia, katolicka, czy ortodoksyjna, nie zawierała tych siedmiu Ksiąg.
A mógłbyś mi podać choć jeden przykład oficjalnego dokumentu, np. soborowego, gdzie Kościół Katolicki nazywa siebie "KRK"?
Znowu totalna bzdura. Nawet nie bardzo wiem, jak dyskutować z Tobą, tak żałosne są Twoje wypowiedzi.
Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.

Gdzie Jezus mówił, że księża-obłudnicy mają być osobną kastą która pozostaje bezkarna, mimo, ze nawet kapłani ST nie byli taką kastą?


A gdzie Kościół Katolicki tego naucza?
A co do wyłudzania pieniędzy, to zwyczajowa ofiara wynosi $10.
Pamiętaj, bracie, że do tego typu epitetów zwykle się uciekamy, gdy nam brakuje prawdziwych argumentów. Sprawia Ci przyjemność ranienie innych ludzi? Odpowiedz mi zatem, gdzie to Jezus tego nauczał? Obrażania ludzi i obrzucania ich epitetami?
Zupełnie nie rozumiesz, czym jest Msza Święta. Dziwne to u członka Kościoła Ortodoksyjnego. Ale ten tekst wyjaśni Ci istotę Mszy Świętej, przeczytaj, proszę:
Właśnie o te "sole" mi chodziło, a zwłaszcza o "sola fide"

"Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa."
Nawet bez dodania "jedynie" oczywistym jest ze jedynie przez wiarę na podstawie zestawienia innych wersetów Pisma, fakt, popełnił błąd dodając to czego nie powinien, ale i tak nie zmienia to sensu całego misterium zbawienia.

Ciekawe... A wydawało by się, że to przekonania decydują o przynależności do protestantyzmu.
Tak przekonania ale takze pokaznie tego w praktyce
Ponieważ wyznania protestanckie nie sa Kościołem założonym przez Chrystusa.
sa kosciolem i za to dostaniesz pk Karny za obraznie Protestantow
Tak samo jak caly kosciol
Co nie bo historia jest swiecka

Tym się jednak różni Kościół tworzony przez apostołów od protestanckich, że ten apostołowie byli uczniami Chrystusa, a Luter, Hus i inni "reformatorzy" odstępcami i heretykami od Kościoła założonego przez apostołów.
Dlatego dotajes pkt za obrazanie Uzytkownikow forum

Założyciele: Luter, Kalwin, Hus i ich uczniowie.

Jan Piotr i inni
Tak
Pod ochrona Armii

Husowi sie nie udalo ...
Apostolowie nie byli Ludzmi?
a co Bogami
Jezus Zbudowl kociol nie zalozyl

Ty patrz, jakoś apostołowie najwyraźniej źle zrozumieli Chrystusa, ponieważ stworzyli organizację z przełożonymi, "radą nadzorczą" itd.

Mowisz o straznicy?
NIe to ty mowisz zle
Apostolowie Zalozyli Jezus Buduje wiec zalozony jest przez ludzi
Nie nie odamwiam
ale przkonales mnie do tego ze Kosicol Katolicki zalozyli ludzi

Powolal 12 /potem prostestantow/
To "potem" to mrzonka. Nie masz tego w Biblii, wiec to czysto ludzkie nauczanie.
A co ty sola Scriptura nagle uznajesz
od kiedy
protestantem jestes!
Prawdziwy Kościół istnieje nieprzerwanie od wieku I do dnia dzisiejszego. Nie było potrzeby jego ponownego zakładania w XVI wieku.
Stal sioe niewaista rozputnia i zdradliwa
ktore Izrael organizacyjny /Kociol Organizacyjny/ odrzucil
Kolejne marzenia.
1. Niczego nie odrzucił.
Och tak przyjal Lutra i Swvanarole i husa
tego ostatniego wrecz goraco.
Luter sam sobie poszedł, a mimo to Kościół jego tezy rozważył. Tyle, że ja nie pisałem o nauce Lutra, Husa i innych, ale o nauczaniu Chrystusa, które Kościół katolicki wiernie przekazuje.

Oczywiscie ze do niego ale jesli nie byl czlonkiem zadnej spolecznosci to raczej byl sympatykiem niz protestantem
Ciekawe... A wydawało by się, że to przekonania decydują o przynależności do protestantyzmu.
A co robi!
Jesli kogos Chrystus powoluje a tam mowi nie sluchaj Go chodz posluchaj mojego kosciola!

to dlaczego W takim razie ZOSTANIE protestantem to odciaganie od Kosciola Chrystusa.
Wyjasnisz mi ?

Ponieważ wyznania protestanckie nie sa Kościołem założonym przez Chrystusa.
A skad wiesz jestes Bogiem
Historia ci się kłania...
I co historia mowi o Dzialiu Boga? lub nie?
Wg historii apostolowie jako ludzie zalozyli kosciol i wlasna Religie
Tym się jednak różni Kościół tworzony przez apostołów od protestanckich, że ten apostołowie byli uczniami Chrystusa, a Luter, Hus i inni "reformatorzy" odstępcami i heretykami od Kościoła założonego przez apostołów.


Napisałem, że protestantyzm jest dziełem ludzi.

Dowod
Założyciele: Luter, Kalwin, Hus i ich uczniowie.
Tak sa ludzmi z inspiracj Boga reformowali kosciol bozy za co zaotali wyklucznie przez organizacje
1. Sami odeszli.
2. Zamiast reformować zabrali się za tworzenie własnych wyznań.
3. Kościół Boży sam się zreformował, bazując między innymi na tezach Lutra, mimo nieobecności tych "reformatorów".
Nie musze tego udowadnia
Wypadało by jednak, abyś to udowodnił. Bowiem tezę o stworzeniu protestantyzmu przez ludzi udowodniłem - vide "Założyciele".
bowiem jakoś w Biblii o protestantach ani słowa, a Chrystus zakładał swój Kościół w wieku I a nie w XVI. Chrystus nie ZAKLADAL ale ZBUDOWAL swoje duchowe cialo = kosciol. O koscile w watykanie tez nie ma ani Slowa
Ty patrz, jakoś apostołowie najwyraźniej źle zrozumieli Chrystusa, ponieważ stworzyli organizację z przełożonymi, "radą nadzorczą" itd.

Twoje "czekanie" to lipa. Odmawiasz uznania faktów, czyli tego, kto i w którym wieku stworzył protestantyzm.
Powolal 12 /potem prostestantow/
To "potem" to mrzonka. Nie masz tego w Biblii, wiec to czysto ludzkie nauczanie.
Do bycia prawdziwymi zydami /prawdziwym kosciolem/
Prawdziwy Kościół istnieje nieprzerwanie od wieku I do dnia dzisiejszego. Nie było potrzeby jego ponownego zakładania w XVI wieku.
ktore Izrael organizacyjny /Kociol Organizacyjny/ odrzucil
Kolejne marzenia.
1. Niczego nie odrzucił.
2. "Kościół Organizacyjny" stworzyli apostołowie - uważna lektura Dziejów i Listów ci się kłania...
Juz mnie przekonales
czlowieku w Organizacji zalonej prze ludzi

Oczywiscie ze do niego ale jesli nie byl czlonkiem zadnej spolecznosci to raczej byl sympatykiem niz protestantem
A co robi!
Jesli kogos Chrystus powoluje a tam mowi nie sluchaj Go chodz posluchaj mojego kosciola!

to dlaczego W takim razie ZOSTANIE protestantem to odciaganie od Kosciola Chrystusa.
Wyjasnisz mi ?

I co historia mowi o Dzialiu Boga? lub nie?
Wg historii apostolowie jako ludzie zalozyli kosciol i wlasna Religie


Napisałem, że protestantyzm jest dziełem ludzi.

Dowod
Tak sa ludzmi z inspiracj Boga reformowali kosciol bozy za co zaotali wyklucznie przez organizacje
Nie musze tego udowadnia
bowiem jakoś w Biblii o protestantach ani słowa, a Chrystus zakładał swój Kościół w wieku I a nie w XVI.
Chrystus nie ZAKLADAL ale ZBUDOWAL swoje duchowe cialo = kosciol. O koscile w watykanie tez nie ma ani Slowa
Powolal 12 /potem prostestantow/
Do bycia prawdziwymi zydami /prawdziwym kosciolem/
ktore Izrael organizacyjny /Kociol Organizacyjny/ odrzucil
Kolejne marzenia.
1. Niczego nie odrzucił.
2. "Kościół Organizacyjny" stworzyli apostołowie - uważna lektura Dziejów i Listów ci się kłania...

Oczywiscie ze do niego ale jesli nie byl czlonkiem zadnej spolecznosci to raczej byl sympatykiem niz protestantem
A co robi!
Jesli kogos Chrystus powoluje a tam mowi nie sluchaj Go chodz posluchaj mojego kosciola!

to dlaczego W takim razie ZOSTANIE protestantem to odciaganie od Kosciola Chrystusa.
Wyjasnisz mi ?

I co historia mowi o Dzialiu Boga? lub nie?
Wg historii apostolowie jako ludzie zalozyli kosciol i wlasna Religie


Napisałem, że protestantyzm jest dziełem ludzi.

Dowod
Tak sa ludzmi z inspiracj Boga reformowali kosciol bozy za co zaotali wyklucznie przez organizacje
Nie musze tego udowadnia
bowiem jakoś w Biblii o protestantach ani słowa, a Chrystus zakładał swój Kościół w wieku I a nie w XVI.
Chrystus nie ZAKLADAL ale ZBUDOWAL swoje duchowe cialo = kosciol. O koscile w watykanie tez nie ma ani Slowa
Powolal 12 /potem prostestantow/
Do bycia prawdziwymi zydami /prawdziwym kosciolem/
ktore Izrael organizacyjny /Kociol Organizacyjny/ odrzucil
Kolejne marzenia.
1. Niczego nie odrzucił.
2. "Kościół Organizacyjny" stworzyli apostołowie - uważna lektura Dziejów i Listów ci się kłania...
Muzeum Etnograficzne we Wrocławiu
ul. Traugutta 111/113
50-419 Wrocław

Kultura Żydów galicyjskich”
Muzeum Etnograficzne we Wrocławiu
Od 27 września do 14 grudnia 2007

Unikatową kolekcję judaików z Muzeum Etnografii i Rzemiosła Artystycznego we Lwowie, uważaną za jedną z największych i najcenniejszych w Europie pokazywać będzie od września do grudnia wrocławskie Muzeum Etnograficzne. Na wystawie znajdzie się prawie 300 przedmiotów powstałych od XVI wieku po lata 30-te XX wieku.

Najstarszy z pokazywanych eksponatów to lampka chanukowa z mosiądzu wykonana w XVI wieku. Oprócz nie można będzie zobaczyć między innymi synagogalne świeczniki, parochety czyli kotary zasłaniające świętą skrzynię zwaną arką przymierza, wskazówki do czytania Tory, naczynia na potrawy paschalne, bogato zdobione jarmułki i napierśniki. Ciekawostką są przedmioty dekoracyjne wykonane przez Jakuba Dreisina, który pismo hebrajskie potrafił sprowadzić do mikroskopijnych rozmiarów. Modlitwy i pieśni wypisywał na kurzych i gołębich jajkach a nawet na ziarnkach grochu.
Ta ekspozycja będzie fascynującym zetknięciem z kulturą, którą obecnie zna się już tylko z opowieści rodziców i dziadków – uważa komisarz wystawy Katarzyna Różycka.
Zwiedzający będzie miał okazję poznać kulturę żydowską, ale także dowiedzieć się więcej na temat religii Żydów i świąt przez nich obchodzonych. Układ wystawy będzie nawiązywał do żydowskiego roku obrzędowego, pokazane zostaną przedmioty stosowane podczas różnych świąt: szabatu, Paschy (święto upamiętniające wyzwolenie Żydów z niewoli egipskiej), Chanuki (święto Poświęcenia Świątyni), Jom Kipur (Dzień Pojednania), Szawuot (święto Objawienia Tory), Sukot ( Święto Namiotów).
Komisarz wystawy: Katarzyna Różycka



Zdj. Parochet, Galicja, 1698 r.

Więcej informacji na :
Muzeum Etnograficzne we Wrocławiu
ul. Traugutta 111/113
50-419 Wrocław

Kultura Żydów galicyjskich”
Muzeum Etnograficzne we Wrocławiu
Od 27 września do 14 grudnia 2007

Unikatową kolekcję judaików z Muzeum Etnografii i Rzemiosła Artystycznego we Lwowie, uważaną za jedną z największych i najcenniejszych w Europie pokazywać będzie od września do grudnia wrocławskie Muzeum Etnograficzne. Na wystawie znajdzie się prawie 300 przedmiotów powstałych od XVI wieku po lata 30-te XX wieku.

Najstarszy z pokazywanych eksponatów to lampka chanukowa z mosiądzu wykonana w XVI wieku. Oprócz nie można będzie zobaczyć między innymi synagogalne świeczniki, parochety czyli kotary zasłaniające świętą skrzynię zwaną arką przymierza, wskazówki do czytania Tory, naczynia na potrawy paschalne, bogato zdobione jarmułki i napierśniki. Ciekawostką są przedmioty dekoracyjne wykonane przez Jakuba Dreisina, który pismo hebrajskie potrafił sprowadzić do mikroskopijnych rozmiarów. Modlitwy i pieśni wypisywał na kurzych i gołębich jajkach a nawet na ziarnkach grochu.
Ta ekspozycja będzie fascynującym zetknięciem z kulturą, którą obecnie zna się już tylko z opowieści rodziców i dziadków – uważa komisarz wystawy Katarzyna Różycka.
Zwiedzający będzie miał okazję poznać kulturę żydowską, ale także dowiedzieć się więcej na temat religii Żydów i świąt przez nich obchodzonych. Układ wystawy będzie nawiązywał do żydowskiego roku obrzędowego, pokazane zostaną przedmioty stosowane podczas różnych świąt: szabatu, Paschy (święto upamiętniające wyzwolenie Żydów z niewoli egipskiej), Chanuki (święto Poświęcenia Świątyni), Jom Kipur (Dzień Pojednania), Szawuot (święto Objawienia Tory), Sukot ( Święto Namiotów).
Komisarz wystawy: Katarzyna Różycka



Zdj. Parochet, Galicja, 1698 r.

Więcej informacji na :
Nie, poszukiwanej przez Adancię płytki nie mam. Ja z pastorałkami. Ostatnio podsłyszane i w internecie wyszukane.

"Anieli w niebie śpiewają. Najpierw słów kilka o utworze:
słowa z przełomu XVI i XVII wieku, mają wiele redakcji; najstarszy tekst tej kolędy pochodzi z rękopisu bernardyńskiego z końca XVI w.; my zaprezentujemy wybór strof według rękopisu – karmelitanek; melodia, choć nie podaje się czasu jej powstania, była już dobrze znana w XVII w., skoro polski kompozytor epoki baroku Grzegorz Gerwazy Gorczyczki wykorzystał ją w swym motecie Laetatus sum

No i słowa:

Anieli w niebie śpiewają,
Bogu cześć, chwałę oddają,
Wesele opowiadają,
Wszemu światu znać dawają, Kolęda.

Narodził się nam Zbawiciel,
Wszego świata Odkupiciel:
Izaijasz prorokował,
Że się z Panny narodzić miał. Kolęda.

Otóż się nam już narodził,
By świat z grzechów wyswobodził:
Anioł pasterzom objawił,
Że się na świat Jezus zjawił. Kolęda.

W Betleem żydowskim mieście,
Tam się do niego pospieszcie:
Leży w szopie łzy roniący,
Zbawiciel nasz wszechmogący. Kolęda.

Wdzięczna to nowina była,
Panna Syna porodziła:
Śpiewajmyż mu nowe pienie
Za to jego narodzenia. Kolęda.

Cześć, chwała na wysokości,
Pokój ludziom na nizkości:
Niech Bóg pochwalony będzie,
W niebie, na ziemi i wszędzie. Kolęda.

Jezu mocny królewicu,
Użycz z twej szczodrej prawice,
Gospodarzowi i temu
Domowi jego wszystkiemu. Kolęda.

Błogosław na wszystkim szczodrze,
Niech ma się z łąski twej dobrze,
Z dziatkami, małżonką jego,
Niech nie doznają nic złego. Kolęda.

W tym roku i w inszych wiele,
Póki jest dusza w ich ciele.
Gospodarzu szczodry Panie,
Przyjmij od nas to śpiewanie. Kolęda.

A podaj nam rękę szczodrą,
A już zatem miej noc dobrą:
Daszli wiele - uniesiemy,
Daszli mało - nie wzgardziemy. Kolęda.

Jeśli nie dasz nie łaj jednak.
Słowo dobre pójdzie nam w smak:
Za kolędę dziękujemy,
Inszym razem co weźmiemy. Kolęda.


I jeszcze jedna "Zaśnij Dziecino":

Zaśnij, Dziecino, Święte dziecię,
Tyś nam pociechą na tym świecie,
Zmruż oczęta swoje,
Tyś serce moje,
modlitwa moja
niech uśpi Cię.

Wznieś rączkę swoją, błogosław nam
Całe swe życie dziś Tobie dam
Zmruż oczęta swoje,
Tyś serce moje,
modlitwa moja
niech uśpi Cię.

Jaka jedność? Przecież królowie, książęta, magnaci, opaci, i ogólnie, każdy kto mógł sobie pozwolić na lada jaki oddział wojska, ciągnął tę europejską sukmanę w swoją stronę

Im niższa ranga tym łatwiej o ślubne dzieci Całkowity celibat o ile pamietam był dopiero w XI wieku.
O szlachetnych złodziejach nic nie wiem
Ale czy XV wiek to jeszcze średniowiecze?
te skierowane na arabską Hiszpanię rekonkwisty
Rekonkwista (hiszp., port. reconquista - ponowne zdobycie)
krucjaty, czyli wojny w celu nawracania
Ale to właśnie jest minus tej epoki - edukacja była dla niektórych czymś abstrakcyjnym, nieznanym, niedostępnym. Dzisiaj też nie wszyscy chodzą na uniwersytety, ale każdy prawie odbiera to podstawowe choćby wykształcenie

Niektórzy uczyli się w szkołach przyklasztornych. Taka nasza dzisiejsza "podstawówka". Chłopa i tak to szczególnie to nie interesowało. Zresztą - czy właściciel pozwoliłby chłopowi na naukę? Dopiero od XV/XVI wieku jeden chłop w ciągu roku mógł opuścić wieś (w Rzeczypospolitej, nie wiem jak w Europie). A i tak skutecznie to utrudniano.

Filmu nie widziałam, przeczytałam za to wszystkie trzy tomy Mrocznych materii.
Nie sądzę, by ekranizacja tej książki mogła być wyjątkowo straszna.
W książce widać wątki antykatolickie, ale bardzo eksponowane to IMO nie są.

W książce eksperymenty są, ale drastyczne sceny raczej sobie podarował.


Zaraz, zaraz. Jeśli jest dokładnie tak, jak to przedstawiłeś, to nieco skrzywili książkę.


No właśnie, film opowiada o tym, jak to od tysięcy lat ludzie muszą walczyć o wolność z Bogiem i tymi, którzy Bogu służą. Najgorsi są księża i siostry zakonne. Są oni wielkim zagrożeniem dla dzieci, które wpadłszy w ich ręce poddawane są indoktrynacji, która likwiduje racjonalistyczne, chłodne spojrzenie na rzeczywistość. W zamian wciskają im do głów zabobony, a wszystko po to, żeby Kościół na czele z papieżem (gra go aktor bardzo podobny do Benedykta XVI) mógł panować nad zniewolonymi umysłami. Patronuje im tzw. Matka Boska (gra ją tu boska, a właściwie tutaj demoniczna Nicole Kidman). To ona ustanowiła Kościół i to ona kieruje się pragnieniem zawładnięcia niewinnymi dziatkami.

Pozytywne czarownice i Cyganie mnie nie dziwią. Dzieci kochają czarownice, Cygankę Esmeraldę, więc czemu im ich nie dać?
Nie mogę się doczekać na kolejne części. Spodziewam się, że będziemy mogli zobaczyć, jak Kościół próbuje narzucić pęta na inne światy w innych wymiarach i jak oświeceni racjonaliści będą mu to utrudniać. W imię prawdziwej Wolności i Racjonalizmu, które symbolizuje tu "złoty pył".
Super film dla każdego oświeconego materialisty w wieku od 1 do 100 lat! A katolicy znowu tacy śmieszni... Znowu będziemy mogli się z nich ponabijać, bo zwietrzyli już podstęp (ha! zobaczcie na przykład to).
Po przeczytaniu drugiej strony tematu stwierdzam, że na film nie pójdę. Powodów parę: ja nie chce chyba wiedzieć, czy tam krytykują religię, czy nie; za dużo chyba negatywnych opinii sie naczytałam; po trzecie: nie chce przez cały film kurczowo szukać obrazków Maryi i aniołów, nie wiedząc nawet czy i gdzie są.

Pójść do kina to pewnie nie pójdziesz, bo już go nie grają od sezonu. Ale na dvd - serdecznie polecam. W celach porównawczych chociażby. Bo coś mi się widzi, że są gotowe klucze według których można oglądać ten film. Ja niestety, po obejrzeniu go raz, nie zanotowałem zupełnie wojny religijnej. Ale chyba oglądałem zbyt nieuważnie. Spróbuj sama.

Pozdrawiam

A ja mam za kilka dni iść na ten film z 7-letnią dziewczynką... I co ja mam zrobić? Pomożecie?
Przejrzałam trochę recenzji tego filmu i w żadnej nie było nic o tym, że jest on antykatolicki.
Było tylko wspomniane o jakiś strasznych eksperymentach
Nie zabrałabym dziecka, ponieważ jeśli film jest choć trochę podobny do książki, to wcale się dla dzieci nie nadaje.
(w książce czarownice z północy paradowały nago, w zwiastunie fimowym powiewają jakimiś tiulami...)
na przykład walka Ioreka Byrnissona z drugim niedźwiedziem.
No właśnie, film opowiada o tym, jak to od tysięcy lat ludzie muszą walczyć o wolność z Bogiem i tymi, którzy Bogu służą. Najgorsi są księża i siostry zakonne. Są oni wielkim zagrożeniem dla dzieci, które wpadłszy w ich ręce poddawane są indoktrynacji, która likwiduje racjonalistyczne, chłodne spojrzenie na rzeczywistość. W zamian wciskają im do głów zabobony, a wszystko po to, żeby Kościół na czele z papieżem (gra go aktor bardzo podobny do Benedykta XVI) mógł panować nad zniewolonymi umysłami. Patronuje im tzw. Matka Boska (gra ją tu boska, a właściwie tutaj demoniczna Nicole Kidman). To ona ustanowiła Kościół i to ona kieruje się pragnieniem zawładnięcia niewinnymi dziatkami.
Są też pozytywni bohaterowie - to ci, którzy pielęgnują i chronią racjonalistyczny materializm. Dobre postaci tej bajki to również demony, czarownice oraz Cyganie (nie wiem czemu - pewnie z powodu "cyganerii", skojarzeń wolnościowych i wolnomyślicielskich).
Nie mogę się doczekać na kolejne części. Spodziewam się, że będziemy mogli zobaczyć, jak Kościół próbuje narzucić pęta na inne światy w innych wymiarach i jak oświeceni racjonaliści będą mu to utrudniać. W imię prawdziwej Wolności i Racjonalizmu, które symbolizuje tu "złoty pył".
Aaa, zapomniałbym. Ważny jest też "Złoty Kompas" - dzieło racjonalistycznego umysłu, symbol tryumfu nauki nad ciemnotą, które pozwala odgonić zabobon religijny i zatryumfować Wolności.
Super film dla każdego oświeconego materialisty w wieku od 1 do 100 lat! A katolicy znowu tacy śmieszni... Znowu będziemy mogli się z nich ponabijać, bo zwietrzyli już podstęp (ha! zobaczcie na przykład to).
to dlaczego kontrowersyjny?
Moja jedenastoletnia siostra była na tym filmie razem z klasą i na pytanie rodziców, czy film się jej podobał, co ciekawe odpowiedziała: "Fajny, na pewno lepszy od 'Opowieści z Narni' "
i z nazw.
Aha no i tam są jakieś dajmony?
czy coś takiego co przypomina mi pokemony

No fakt, tyle że nie słyszałam, żeby pokemon był częścią tego kogoś kto go posiada. Nie słyszałam też, żeby dajmony walczyły ze sobą przy użyciu jakichś tam dziwny rzeczy.

Mało słyszałam najwyraźniej.

Po przeczytaniu drugiej strony tematu stwierdzam, że na film nie pójdę. Powodów parę: ja nie chce chyba wiedzieć, czy tam krytykują religię, czy nie; za dużo chyba negatywnych opinii sie naczytałam; po trzecie: nie chce przez cały film kurczowo szukać obrazków Maryi i aniołów, nie wiedząc nawet czy i gdzie są.

Całe szczęście, że są książki, które można przeczytać bez zagłębiania się w życiorys pisarza (a to tez odbiór może spaczyć)...


Talllis, Kościół ma za sobą wielkie kryzysy pierwszych wieków, wieku XVI czy też XVIII oraz XIX w. I choć tylekroć mu wróżono "zaniknięcie", to on trwa, bo w odróżnieniu od jakiejkolwiek wspólnoty ludzkiej, to jest wspólnota człowieka z Bogiem i Bóg tylko w nim, w Kościele, żyje w specjalny sposób. A zapewniam Cię, bo jak widzę o tym nie wiesz, że dziś w Polsce też tysiące osób bez zapłaty pomaga budować kościoły, sprząta je, pomaga w służbie liturgicznej i w dziełach dobroczynnych. A do konfesjonałów wciąż czeka się w kolejkach... Zaś co roku za wiarę katolicką oddaje swoje życie na Bliskim Wschodzie, w Afryce, w Azji dziesiątki, setki męczenników.
Tylko że z drugiej strony Bóg nie pomaga tym, którzy sami sobie nie pomagają. A oczu na problem nie można sobie zamykać jedynie nadzieją, że zawsze przecież się układało więc i teraz się ułoży. W większości krajów naszego kontynentu wiara (tak, wiara, nie tylko Kościół instytucjonalny) przeżywa taki odwrót, że precedensu nie potrafię sobie przypomnieć. Gdy chodziłem po dzielnicy łacińskiej w Paryżu ze zgrozą widziałem kościoły, w których nic się już nie dzieje (w kościele św. Marcina odbywa się dajmy na to jedna msza tygodniowo, w bocznej kapliczce; to msza prawosławna...). A jakobinom się nie udało. I boję się, że pełne kościoły w Polsce troszkę mydlą hierarchom oczy. "Wróżyli nam wyludnienie świątyń, a tymczasem patrzcie, pełne!" Tyle, że takie procesy zajmują dziesiątki lat. I już widzę pewien proces. Ze względu na studia żony, bywam czasem na mszach w Poznaniu. W porównaniu z moją małą mieściną: w Poznaniu są pustki (przypomniałem sobie jak to jest siedzieć w kościele ).
Żeby nie było niedomówień: ponieważ wierzę, to nie wierzę w upadek Kościoła Dopuszczam jednak myśl, że niektóre gałęzie tego drzewa mogą uschnąć. A gdy widzę puste gotyckie katedry, to bierze mnie po prostu złość i smutek.

Dlatego wybieram "Przekrój", "Politykę" itp,
Tak w ogóle to nie bierze się on z prasy, ale z autopsji. "Za dużo widzę, zbyt mocno czuję". Zdecydowanie za dużo myślę.
Dlatego wybieram "Przekrój", "Politykę" itp, bo prezentują szerokie spektrum poglądów
Fakt - spektrum od skrajnej zajadłej lewicy do różowej lewicy i od postaw wyraźnie antychrześcijańskich do zaledwie antykościelnych. Znam oba pisma i szczerze odradzam każdemu, kto szuka obiektywizmu w prasie.

Nolimonie, jedno jest pewne. Tu raczej nie poszukasz pomocy w kryzysie wiary i nie wierzę, żeby na przykład moje słowa mogły zrobić na Tobie jakieś wrażenie. Poszukaj pomocy w Kościele, u dobrego spowiednika, w dobrej wspólnocie, u dobrych ludzi, którzy służą taką właśnie pomocą. Stawka jest wielka - chodzi o życie, życie wieczne.

Talllis, Kościół ma za sobą wielkie kryzysy pierwszych wieków, wieku XVI czy też XVIII oraz XIX w. I choć tylekroć mu wróżono "zaniknięcie", to on trwa, bo w odróżnieniu od jakiejkolwiek wspólnoty ludzkiej, to jest wspólnota człowieka z Bogiem i Bóg tylko w nim, w Kościele, żyje w specjalny sposób. A zapewniam Cię, bo jak widzę o tym nie wiesz, że dziś w Polsce też tysiące osób bez zapłaty pomaga budować kościoły, sprząta je, pomaga w służbie liturgicznej i w dziełach dobroczynnych. A do konfesjonałów wciąż czeka się w kolejkach... Zaś co roku za wiarę katolicką oddaje swoje życie na Bliskim Wschodzie, w Afryce, w Azji dziesiątki, setki męczenników.
Byłem. Wróciłem przed chwilą. Film jest "b.o.", czyli bez ograniczeń wiekowych. Straszne sceny nie są tak straszne, żeby nie mogło ich zobaczyć dziecko 7-letnie. Generalnie film taki sobie i nie warto sobie nim zaprzątać głowy. Na szczęście dzieci nie zrozumieją jego morału i dydaktyzmu.

Film opowiada...

No właśnie, film opowiada o tym, jak to od tysięcy lat ludzie muszą walczyć o wolność z Bogiem i tymi, którzy Bogu służą. Najgorsi są księża i siostry zakonne. Są oni wielkim zagrożeniem dla dzieci, które wpadłszy w ich ręce poddawane są indoktrynacji, która likwiduje racjonalistyczne, chłodne spojrzenie na rzeczywistość. W zamian wciskają im do głów zabobony, a wszystko po to, żeby Kościół na czele z papieżem (gra go aktor bardzo podobny do Benedykta XVI) mógł panować nad zniewolonymi umysłami. Patronuje im tzw. Matka Boska (gra ją tu boska, a właściwie tutaj demoniczna Nicole Kidman). To ona ustanowiła Kościół i to ona kieruje się pragnieniem zawładnięcia niewinnymi dziatkami.

Są też pozytywni bohaterowie - to ci, którzy pielęgnują i chronią racjonalistyczny materializm. Dobre postaci tej bajki to również demony, czarownice oraz Cyganie (nie wiem czemu - pewnie z powodu "cyganerii", skojarzeń wolnościowych i wolnomyślicielskich). Wspaniała Anty-Narnia! Nareszcie ktoś odważny powiedział ludziom jak straszny jest Kościół katolicki i jego urzędnicy! Jaki smród i zgniliznę propaguje on w swoich kościołach-budowlach (w filmie kościół na Dalekiej Północy ma nawet kadzidła zawieszone na zewnętrznych, pomalowanych w święte obrazki ścianach - wszystko po to, żeby dym z kadzideł mógł zaczadzać wolne umysły).

Nie mogę się doczekać na kolejne części. Spodziewam się, że będziemy mogli zobaczyć, jak Kościół próbuje narzucić pęta na inne światy w innych wymiarach i jak oświeceni racjonaliści będą mu to utrudniać. W imię prawdziwej Wolności i Racjonalizmu, które symbolizuje tu "złoty pył".

Aaa, zapomniałbym. Ważny jest też "Złoty Kompas" - dzieło racjonalistycznego umysłu, symbol tryumfu nauki nad ciemnotą, które pozwala odgonić zabobon religijny i zatryumfować Wolności.

Super film dla każdego oświeconego materialisty w wieku od 1 do 100 lat! A katolicy znowu tacy śmieszni... Znowu będziemy mogli się z nich ponabijać, bo zwietrzyli już podstęp (ha! zobaczcie na przykład ).

KATARZYNKI ( 24 listopada)
Katarzynki to zapomniany już dzisiaj wieczór spotkań i wróżb chłopców o narzeczonych i małżeństwie, przypominający obchodzone kilka dni później dziewczęce "Andrzejki". Upragniona dziewczyna mogła więc ukazać się chłopcu we Śnie, w nocy z 24 na 25 listopada, a już na pewno wtedy, gdy chłopiec wieczorem po umyciu wytarł się damską zapaską lub dziewczęcą koszulą i jeśli spał na części kobiecej bielizny wsuniętej pod prześcieradło. Zaś wczesnym rankiem w dniu Św. Katarzyny (25 listopada) chłopcy losowali karteczki z imionami żeńskimi, które uprzedniej nocy włożyli pod poduszkę. Wylosowana karteczka "dawała pewność" jakie imię będzie nosiła ukochana dziewczyna. Bardziej "długoterminową" wróżbą była ta, polegająca na Ścięciu gałązki wiśni lub czereśni i wstawieniu jej do wody. Jeśli gałązka zakwitła w Wigilię Bożego Narodzenia, chłopiec mógł się spodziewać w najbliższym czasie pomyślnych konkurów uwieńczonych Ślubem i weselem.
Wróżby chłopców były jednak mniej liczne i o wiele mniej popularne niż wróżby dziewcząt, dlatego już w końcu XIX wieku zanikły, a z czasem uległy zapomnieniu. ślady tego zwyczaju przetrwały natomiast we współczesnych "Andrzejkach", podczas których razem z dziewczętami wróżą sobie też chłopcy, dopuszczani teraz do wspólnej zabawy.

MARZANNA I GAIK ZIELONY
W czwartą niedzielę Wielkiego Postu, zwaną Laetare, Białą bądź Czarną, niekiedy też śmiertną, odbywał się obrzęd niszczenia, topienia lub palenia kukły zwanej Marzanną, Moreną, Marzaniokiem, śmiercią, śmiertką lub śmierciuchą. Postać ta była wyobrażeniem zimy i śmierci, chorób, różnorakiego zła i udręk nękających ludzi. Rytuał topienia Marzanny miał spowodować szybkie nadejście wiosny. ¸łączył się z nim obrzęd Nowego Lata, Gaika Zielonego czyli wiecznie zielonej gałęzi, którą po zniszczeniu symbolu zimy, tryumfalnie wprowadzano do wsi. Identyczne obrzędy występowały niemal w całej Europie. Obrzędy topienia Marzanny opisał już w XVI wieku Jan Długosz, dodając, iż jest to starodawny zwyczaj. Według niego, obrzęd ten pozostawał w związku z niszczeniem pogańskich bożków, jakie rzekomo nakazać miał Mieszko I na dowód przyjęcia religii chrześcijańskiej. Inni badacze twierdzą, że obrzęd jest późnośredniowieczny i miał na celu przeciwdziałanie tzw. "morowej zarazie", która w owych czasach często nawiedzała kraje. Są też koncepcje wywodzące obrzęd z antycznych tradycji, szczególnie rzymskich obchodów wypędzania starego Marsa. Dzisiaj obrzęd ten odbywa się 21 marca jako pierwszy dzień wiosny.

cytaty pochodzą z tej strony

Fajnie przecież zburzyć światopogląd kilku milionów ludzi.

Wyluzuj, Nie bedzie pierwszy i nie ostatni raz kiedy nauka burzy czyjś światopogląd.
W końcu od tego jest. Ale nikt nie musi jej wierzyć.

A tak btw, pewnie wszyscy słyszeli o tym, że jeszcze do XIX wieku medycyna miała trudności z ustalaniem z całą pewnością faktu zgonu. W czasie I wojny, medycy często się mylili, odsyłając delikwentów (cywili) jako zmarłych z epidemii lub gazu, do grabarza. W XV czy XVI wiecznej Anglii (nie pamiętam) znany był przypadek kobiety, mieszczki, którą powieszono, bo była oskarżona o zabicie swego niemowlęcia (które, jak dziś uważają zmarło z przyczyn naturalnych - zespół śmierć łóżeczkowej lub jakaś powszechna w tamtej okolicy zakaźna choroba a nie zostało uduszone). Ponieważ do XVII wieku wieszanie nie polegało na szybkim złamaniu delikwentowi karku, bo kaci nie znali odpowiedniego sposobu ułożenia pętli lecz, odbywało się tak, jak to pokazują w Bravehearcie - przez powolne zadzieżgnięcie sznura, kobieta owa po półgodzinnej kaźni, została uznana za martwą. Oddano jej ciało tamtejszemu medykowi lub komuś takiemiu, nie pamiętam, i on myjąc ciało ciepłą wodą zorientował się, że konieta żyje a przynajmniej miał takie podejzenie. Co zrobił? Masarz gorącymi ręcznikami, w ktore wpierw była zawinięta. Podduszona kobieta została uratowana a potem oczyszczona z winy, gdyż nie można 2 x za to samo skazać, zwłaszcza, gdy tłum sąsiadów domaga się od sędziego uznania, że Bóg jej wybaczył Wyjechała do innego miasta, miała tam jeszcze 2 czy 3 dzieci. Była szczęśliwa, jak donoszą zapiski. Ale zabrała ze sobą i postawiła w swym domu, tą trumnę, do której ją włożono po zdjęciu z szubienicy. Zabrała tą trumnę, jako memento mori.
Można wierzyć tym doniesieniom albo i nie, nauka twierdzi różne rzeczy, ktore nie zawsze są po myśli naszej a zwłaszcza taką, że często najpewniejsze są najprostrze rozwiązania. Jeśli wiec jeszcze w XIX wieku medycy mieli kłopot z ustaleniem, czy ktoś umarł czy tylko jest nieprzytomny, w śpiączce lub wpadł w zapaść, to co tu mówić o legionistach lub rybakach z przed 2 tysięcy lat?
poz
tal
poprawiłam, sorki

Kard. Hoyos o odprawianiu przedsoborowej Mszy

Zgoda Benedykta XVI na odprawianie przedsoborowej Mszy św. bez specjalnego zezwolenia, jak do tej pory, nie będzie oznaką "powrotu do przeszłości", lecz "wielkoduszną decyzja Namiestnika Chrystusowego, który odda do dyspozycji Kościoła całe bogactwo liturgii łacińskiej" - uważa emerytowany prefekt Kongregacji Duchowieństwa kard. Dario Castrillon Hoyos.

Stoi on na czele Papieskiej Komisji "Ecclesia Dei", która utrzymuje kontakty z tradycjonalistami z Bractwa św. Piusa X, czyli lefebrystami, domagającymi się przywrócenia pełnych praw łacińskiej Mszy św. Kolumbijski kardynał potwierdził tym samym, że bliskie jest ogłoszenie specjalnego dokumentu Benedykta XVI w tej sprawie.

Przemawiając na V Konferencji Ogólnej Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów w Aparecidzie w Brazylii kard. Castrillon Hoyos przypomniał, że obecny papież, który był przez jakiś czas członkiem komisji "Ecclesia Dei", powołanej przez Jana Pawła II w 1988 r., chciałby, aby w przyszłości troszczyła się ona o "zachowanie wartości tradycyjnej liturgii łacińskiej".

Kardynał podkreślił, że "przywrócenie" liturgii przedsoborowej nie ma na celu jedynie pojednania z lefebrystami, ale ma związek ze wzrostem zainteresowania nią wiernych na całym świecie, podobnie jak i samą łaciną.

Źródło:

Miałem okazję brać udział w tradycyjnej liturgii łacińskiej (chodzi o tzw. "Mszę przedsoborową" - nazwa, jak to już na forum zaznaczano, jest dość nieadekwatna). Jest to piękna forma Mszy, pełna gestów i formuł bardzo mocno zatopionych w tradycji Kościoła. Ciekawe kiedy wierni będą mieli łatwiejszy dostęp do takiej Mszy? Na razie tylko niektóre diecezje zdecydowały się na tzw. indult (Kościele katolickim, zezwolenie wydawane przez papieża lub innego przedstawiciela władzy duchownej, np. biskupa, na odstąpienie od obowiązujących w prawie kanonicznym przepisów). Np. diecezja katowicka.

Z powrotu łacińskiej liturgii tradycyjnej ucieszyłby się na pewno J.R.R. Tolkien. Co o tym sądzicie. Ma to większe znaczenie dla wiernych początku XXI wieku?

Obraz elfów u Tolkiena jest osadzony w tradycji legend Północy. Jak mówi jeden z autorów, skandynawskie elfy są „mniej potężne od bogów, lecz wciąż mają ogromną moc”. Niektóre są „nadzwyczaj urodziwe, jaśniejsze od słońca”.
Na Tolkiena wywarła też wpływ mitologia celtycka, która, być może, opiera się na skandynawskich podaniach. Jego elfowie są podobni do Tuatha De Danann, Plemienia Bogini Danu, które wedle mitów miało przybyć do Irlandii przed ludźmi. Potomkowie Tuatha De Danann, znani jako Sidhe, także wydają się podobni do szlachetnych istot Tolkiena. Oba te plemienia z celtyckich legend, tak jak elfowie u Skandynawów, zajmują miejsce istot spotykanych w wielu wierzeniach: są bardziej utalentowane od ludzi, lecz nie są bogami. Wraz z pojawieniem się nowej religii zostają odsunięte w cień.

(...)

W miarę jak Europa stawała się chrześcijańska, ludzie przestawali wierzyć, że między nimi i Bogiem jest jeszcze miejsce dla innych istot Opowieści o dostojnych elfach zostały zapomniane. Jedna z postaci Opowieści kanteberyjskich Geoffreya Chaucera, napisanych w XIV wieku, mówi z żalem:

Kiedy król Artur, który był w estymie
Wielkiej u Brytów, rządził w tej krainie,
Lud czarodziejski mieszkał tutaj wkoło.
Królowa elfów z kompanią wesołą
W pląsach na łące zielonej igrała (...)
O bardzo dawnych czasach mówię przecie,
Bo teraz elfa nikt nie ujrzy w świecie.
(przeł. Helena Pręczkowska)

Mimo wszystko wiara w istoty magiczne nie zanikła całkowicie. Z czasem elfy i wróżki zaczęto kojarzyć z mniej ważnymi spawami – zagadkowymi, lecz niezaprzątającymi specjalnie Boskiej uwagi. Stały się one domowymi duszkami: stworzeniami, które można było winić za stłuczony nie wiadomo jak talerz lub chwalić za serię szczęśliwych przypadków.
Tak opisywano elfy pod koniec XVI wieku, kiedy pewien utwór zapewnił tym ludowym opowieściom nieśmiertelność.

(...)

Za wprowadzenie do literatury głupiutkich elfów i wróżek Tolkien winił Williama Szekspira. Co prawda, Szekspir nie byłpierwszym autorem piszącym o małych skrzatach, jednak robił to tak często i tak dobrze, że jego wizja elfów się przyjęła. Najlepszym tego przykładem jest Sen nocy letniej, sztuka rozgrywająca się w zaczarowanym lesie. Sympatyczny chochlik Puk opisuje maleńkie skrzaty, które łatwo przestraszyć i które w popłochu „wchodzą w głąb czarek żołędzich” (przeł. K. I. Gałczyński, akt II, sc. 1). Małe wróżki pojawiają się też w wielu innych sztukach Szekspira. Tolkien, który był bardzo przywiązany do koncepcji dostojnych elfów, nie znosił Szekspirowskich elfów i wróżek. Pewnemu czytelnikowi powiedział, że Szekspir odegrał „niewybaczalną rolę” w tym procesie (Listy, s. 278).

(...)

Tolkiena martwiła myśl, że nie uda mu się zmienić naszych wyobrażeń o maleńkich elfach, ale mimo wszystko starał się to uczynić. Obdarzył stworzone przez siebie istoty wieloma szczególnymi cechami. Przypominają one bardzo szlachetnych ludzi: są inteligentne i wrażliwe, a w ciągu swego życia zgromadziły wielką wiedzę. Tak jak to było w dawnych legendach, przewyższają ludzi pod wieloma względami. I chociaż w chwili stworzenia obie rasy wyglądają tak samo, elfowie „posiadali więcej wiedzy i umiejętności; byli też piękniejsi” (Silmarillion, s. 123). Dlatego wyrośli tak wysoko.


David Colbert, Magiczny świat Władcy Pierścieni: mity, legendy i fakty leżące u źródeł arcydzieła, str. 33-36

Wiem, że Autorce tematu nie całkiem o to chodziło, ale ja nie jestem w stanie udzielić jej bardziej konkretnych informacji.



Chrześcijaństwo na Słowiańszczyźnie szybko zdobyło sobie ludność wsi, co nie było takie łatwe np. w Skandynawii (gdyby było inaczej, nasza wiedza o dawnych bogach byłaby równie bogata, jak w świecie germańskim).
Galu, wiekszosc tego co wiemy o bogach skandynawskich, zostalo spisane przez czlonków miejscowych elit, a nie wiesniaków. Nie wiem, ajak wygladala chrystianizacja wsi skandynawskich, jednak na Slowianszczyznie wcale nie zaszla ona tak szybko. Jak pisze Bylina w swej pracy o chrystianizacji wsi polskiej u schylku sredniowiecza, jeszcze w XV wieku proces ten byl dosc powierzchowny. Jeszcze w kronikach z XV i XVI wieku mamy wzmianki o odpywajacych sie obrzedach poganskich. Na terenach Rusi, wedlug Lowmianskiego, w miare pelny chrzest ludnosci wiejskiej nastapil dopiero w XIV wieku, zas, jak wiemy z Kultu sw. Mikolaja na Rusi Uspienskiego, przypadki dwuwiary wystepowaly jeszcze tuz przed wybuchem I wojny swiatowej.

Można wszakże inaczej rozumieć NB [Navigatio Brendani]. Na przykład jako porywającą wizję Raju - utraconego przez człowieka, lecz czekającego na sprawiedliwych. Można spoglądać na utwór jako na utopię - wizję idealnej społeczności zakonnej, bez wahania spełniającej wolę opata. Można wreszcie - i kto wie, czy ten punkt widzenia i sposób interpretacji nie bybłby najsłuszniejszy - utwór rozumieć jako przenośnię i symbol wędrówki człowieka do jego niebieskiej ojczyzny ... rozpowszechniony w średniowieczu podział życia ludzkiego na siedem okresów [wędrówka trwała siedem lat] byłby chyba przemawiał na korzyść tej propozycji, podobnie jak dalsze okoliczności: bezwarunkowa ufnośc Brendana i towarzyszy w Opatrznośc, praktyczna koincydencja kresu podróży i kresu życia Brendana.
Tylko mi proszę ładnie wytłumaczyć co to jest koincydencja, bo to dla mnie zbyt mądre słowo

Kilka ciekawostek: a) Heinrich Zimmer, żyjący w XIX wieku specjalista od św. Brendana wysuwał teorię, jakoby Brendan z Clonfert tak naprawdę nie odbył podróży, lecz zrobił to jego imiennik Brendan z Birr.
b) Polski pisarz Andrzej Kijowski w swojej książce "Dyrygent i inne opowiadania" zamieścił opowidanie "Łódka Brendana" dotyczące właśnie naszego świętego.
c) Żegluga św. Brendana Opata była ogromnie popularna w całej Europie - po wynalezieniu druku masowo zaczęto ja wydawać, choć później popadła w niełaskę i często Brendana pomijano w hagiograficznych książkach wieków od XVI do XVIII. Dopiero w w XIX ludzie przypomnieli sobie o NB.
d) W Irlandii powstał żywot świętego Brendana, być może wcześniejszy nawet niż Navigatio. Nazywa się Vita Brendani.
e) Istnieje alternatywna wersja Navigatio pochodząca z Niemiec, która z Żeglugą wiele wspólnego nie ma.

Kiedy będę miał trochę czasu postaram się napisać coś więcej.

Można wszakże inaczej rozumieć NB [Navigatio Brendani]. Na przykład jako porywającą wizję Raju - utraconego przez człowieka, lecz czekającego na sprawiedliwych. Można spoglądać na utwór jako na utopię - wizję idealnej społeczności zakonnej, bez wahania spełniającej wolę opata. Można wreszcie - i kto wie, czy ten punkt widzenia i sposób interpretacji nie bybłby najsłuszniejszy - utwór rozumieć jako przenośnię i symbol wędrówki człowieka do jego niebieskiej ojczyzny ... rozpowszechniony w średniowieczu podział życia ludzkiego na siedem okresów [wędrówka trwała siedem lat] byłby chyba przemawiał na korzyść tej propozycji, podobnie jak dalsze okoliczności: bezwarunkowa ufnośc Brendana i towarzyszy w Opatrznośc, praktyczna koincydencja kresu podróży i kresu życia Brendana.
Tylko mi proszę ładnie wytłumaczyć co to jest koincydencja, bo to dla mnie zbyt mądre słowo

Kilka ciekawostek: a) Heinrich Zimmer, żyjący w XIX wieku specjalista od św. Brendana wysuwał teorię, jakoby Brendan z Clonfert tak naprawdę nie odbył podróży, lecz zrobił to jego imiennik Brendan z Birr.
b) Polski pisarz Andrzej Kijowski w swojej książce "Dyrygent i inne opowiadania" zamieścił opowidanie "Łódka Brendana" dotyczące właśnie naszego świętego.
c) Żegluga św. Brendana Opata była ogromnie popularna w całej Europie - po wynalezieniu druku masowo zaczęto ja wydawać, choć później popadła w niełaskę i często Brendana pomijano w hagiograficznych książkach wieków od XVI do XVIII. Dopiero w w XIX ludzie przypomnieli sobie o NB.
d) W Irlandii powstał żywot świętego Brendana, być może wcześniejszy nawet niż Navigatio. Nazywa się Vita Brendani.
e) Istnieje alternatywna wersja Navigatio pochodząca z Niemiec, która z Żeglugą wiele wspólnego nie ma.

Kiedy będę miał trochę czasu postaram się napisać coś więcej.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • piotrrucki.htw.pl

  • © wojtekstoltny design by e-nordstrom