[ Drzwi sali tronowej otworzyły się z łomotem, do środka weszło piętnastu rycerzy. Każdy z nich miał na zbroi Symbol Hextora, każdy z nich był uzbrojony. Przeszli przy ścianach tak by okrążyć wszystkich znajdujących się w sali, dwóch zatrzymało się przy samych drzwiach. Kolejnych trzech przeszło przez środek sali odpychając ludzi i torując drogę. ]
Droga dla Namiestnika!
[ Ryknął jeden z tych trzech idących środkiem sali odpychając kolejnego mieszkańca miasta. ]
Z drogi!
[ Zaraz za rycerzami wszedł Maxim. Wysoki, postawny młody mężczyzna. Na pierwszy rzut oka można było zauważyć typową postawę wojownika i sprężystość twardych mięśni gdy się poruszał. Ubrany w czarne spodnie, białą koszulę - najmodniejszą w tym sezonie. I ciemno-purpurowy, krótki płaszcz, z wysokim kołnierzem, mankietami wyszywanymi złotem i zdobionymi rubinami. Czuby wojskowych butów utwardzane miał czarnym metalem. Na ramiona opadały mu ciemne włosy - trzymane w ładzie przez złota obręcz. Mężczyzna usmiechną się wymuszenie i z grymasem, w ogorzałej od słońca twarzy płoneły stalowe oczy, które miały w sobie jakąś ponura obietnice. Stanął tuż za tronem Eredina. ]
Droga dla Namiestnika!
[ Jeszcze raz dało się usłyszeć ten sam głos, potem zapadła cisza, rycerze wrócili do szeregu. ] Dzwięk kamienia trącego o kamień... Ciche skrzypienie... Ktoś otworzył wrota...
Nagle w Domu Natury zapadła cisza... Ciężka do zniesienia, pełna napięcia cisza, która wibrowała w uszach szarpiąc skołatane nerwy. Po chwili jednak ptaki wznowiły swe trele, owady ponownie zaczęły bzyczeć a konary trzaskać pod dotknięciem delikatnego wiatru.
I wtedy pojawił się on... Cały w czerni, ze skrzydłami przypominającymi swoisty płaszcz... Spokojnym wzrokiem spojrzał na kapłankę klęczącą przy rannej. Nie powiedział ani słowa...
Kobieta pochyliła nisko głowę, on jednak podszedł i schwycił ją za ramiona pomagając wstać.
"Wiesz dobrze, że nie musisz mi się kłaniać..."
Uśmiechnął się... A w jego oczach na krótki moment zagościło ciepło. Zniknęło gdy zwrócił swą uwagę na leżącą przybyszkę. A w jego spojrzeniu dał się zauważyć błysk zainteresowania wymieszanego z podejżliwością...
"Kim ona jest?" padło pytanie, po którym zapadła ciężka cisza... Ja dzisiaj zaczytuję się Poświatowską...
...
chcę pisać o tobie
twoim imieniem wesprzeć skrzywiony płot
zmarzłą czereśnię
o twoich ustach
składać strofy wygięte
o twoich rzęsach kłamać że ciemne
chcę
twoje imię z gwiazdami zmieszać
z krwią
być w tobie
nie być z tobą
zniknąć
jak kropla deszczu którą wchłonęła noc.
mam szczęście!
mam szczęście!
krzyczą dzieci
chwytając piłkę
z nurtów wody
a ono - na niebie świeci
roześmiane złotem - młode
wyciągnij rękę - zamknij
płonący krążek w pięści
i głośno - głośno krzyknij
- mam szczęście -
...
ciekawy jest przylądek wszelkiej nadziei
tu namiętności świecą
jak miedziane wazy
czyste
tu się unoszą opary
namiętności
miłość
ubrana w krótki płaszcz
drżący z niecierpliwości
z kolanami pod brodą
w kącie
oczy - latarnie
wysyła w mrok
oczy - płoną
...
ja jeszcze ciągle czekam na ciebie
a ty nie przychodzisz
a jeśli
to jesteś przejazdem na dwa dni
jak ten fizyk z Moskwy w niemodnym kapeluszu
który uśmiechnął się od mnie
i zniknął na zakręcie białych szyn
nie próbowałam go zatrzymać
wiedziałam przecież
że to nie ty
czekam czekam wytrwale
tak lekko dotykają mnie dni
moja tęsknota jest tęsknota planet
zmarzłych tęskniących do słońca
a ty jesteś słońcem
które pozwala mi żyć
jest znowu wieczór
na dachach leży śnieg
wąskie wieże kościołów nakłuwają niebo
i dni tak lekko biegną nie wiadomo gdzie
...
jak ogień trawi lekkie drzewo
tak ja oplatam twoje ciało
miękka i zwinna jak płomień
kochając ciebie delikatnie
rozniecam twoje myśli w płomień
mój żar ich zimną formę kradnie
dotknięcie moje jasne niebo
twych oczu zwęża w ciemny płomień
tak kocham cię kochając siebie
płomień powtarzam płomień płomień
kaleczy usta rani dłonie
i wszelki kształt pod złotem grzebie
Oj naszło mnie na Jej wiersze... są przepiękne.
i jeszcze ten
...
jeśli zechcesz odejść odemnie
nie zapomnij o uśmiechu
możesz zapomnieć kapelusza
rękawiczek notesu z ważnymi adresami
czegokolwiek wreszcie - po co musiałbyś wrócić
wracając niespodziewanie zobaczysz mnie we łzach
i nie odejdziesz
jeśli zechcesz pozostać
nie zapominaj uśmiechu
wolno ci nie pamiętać daty moich urodzin
ani miejsca naszego pierwszego pocałunku
ani powodu naszej pierwszej sprzeczki
jeśli jednak chcesz zostać
nie czyń tego z westchnieniem
ale z uśmiechem
zostań
<wzdycha> Imię: Anatea Nostra
Rasa: Człowiek (Imperium)
Wiek: 26 lat
Historia:
Jedna dziewczyna z szóstki rodzeństwa.
Rodzice zajęci jubilerskim fachem ledwie mieli czas Za szóstką pociech się rozejrzeć, więc jak łatwo się domyśleć, choć wychowana niekoniecznie biednie, nie ma specjalnie wielkiego sentymentu do rodziny.
Nieco fanatyczne oddanie Wszechojcu przeplata się z dość łagodną naturą dziewczyny. Ana jak najszybciej wybyła z rodzinnego miasta.
Uzdolnienia:
a) magia
Gąszcz (spowolnienie)
b)oręż
Styl walki dwoma broniami- nóż i szabla.
Ekwipunek startowy:
a) broń
-Szabla i nóż przytroczone przy pasie.
b)zbroja:
Krótka, skórzana, wzmacniana metalowymi płytkami.
c)sprzęt dodatkowy:
krótki płaszcz, sakiewka. Torba w której trzyma hubkę i krzesiwo, i piersiówkę- prezent od ojca.
Wygląd:
Niewysoka, nieco atletycznie zbudowana. Jasne, prawie białe włosy sięgają pasa, najczęściej zaplecione w warkocz. Zielone oczy. Nie ma żadnej znaczącej blizny- jedynie te które "zdobyła" w trakcie nauki fechtunku. Ana nie wyróżnia się zbytnio. 1. Opis postaci:
- Esstier Liarfather
Wygląd:
- Długie czarne włosy
- Lekko skośne, brązowe oczy
- Szczupły mężczyzna średniego wzrostu
Ubiór:
- Skórzane, brązowe spodnie
- Lniana, niebieska koszula z długim rękawem
- Skórzana zbroja ( tylko na klatkę piersiową, bez ramion )ubierana na koszulę.
- Czerwona narzuta
- Czarny płaszcz, bezrękawnik zapinany na zamek z czerwonym symbolem na plecach ( na zdjęciu, wielkośc 30cm x 20cm)
- Buty, wysokie, zapinane na 3 metalowe klamry
- Dwa skórzane paski z złotymi klamrami, jeden w pasie, drugi na ramieniu ( jak na zdjęciu narzuty )
- Torba podróżna, skórzana, jasny brąz.
Wrzucam zdjęcia dotyczące ubioru:
- Na tym zdjęciu widoczna jest czerwona narzuta i ów dwa skórzane paski, o których była mowa w wyżej. Nie zwracać uwagi na resztę
- Taki właśnie symbol widnieje na moim płaszczu.
Już po krótkiej chwili obcowania ze mną wiele wychodzi na jaw.
Jestem
- Spokojny i opanowany, potrafię zachować zimną krew do samego końca, dzięki czemu wiele razy udaje mi się ujść bez szwanku z wielu ciężkich sytuacji. Bezapelacyjna zaleta.
- Lekko uparty, czasem ciężko mnie przekonać, że nie mam racji. W sumie nie raz już tego żałowałem, a nie raz dziękowałem sam sobie, że nie dałem się przekonać.
- Gadatliwy, mimo opanowanie, spokoju nienawidzę siedzieć w ciszy. Często w karczmach się do kogoś dosiadam by posłuchać, bądź pogadać
- obojętny, życie nauczyło mnie być obojętnym na krzywdy innych. Nie zwracam uwagi na żebraków, umierających na ulicy czy kogoś właśnie linczowanego przez grupkę zbirów. Interweniuje tylko, gdy jestem do tego zmuszony, bądź gdy sytuacja jest 1 na 1 i swe szanse oceniam na "duże". Życie to nie zabawa, nie warto nastawiać karku dla obcych, jak mają problemy z dbaniem o siebie, niech sobie zatrudnią ochroniarza.
- Zimny, ".. AAA on umiera.... ", "... Zabiłeś go, jak mogłeś..." Takie uczucia już dawno są mi obce. Nie jestem mordercą czy psychopatą, ale w własnej obronie, czy dla własnego interesu zabijam z zimną krwią, bez wyrzutów sumienia. Zdaję sobie po prostu sprawę, że jest wielu innych ludzi, którzy zrobili by to samo ze mną.
Sposób bycia?
Wydaję się być trochę ( a może bardzo ) opryskliwy i cyniczny. Co tu dużo mówić, wręcz chamski. Staram się nie cofać tego co już powiedziałem.
2. przejdźmy do rzeczy
"Cholera, ciemno tu." Ciekawe, co jest takiego w tej paczce, że facet gadał o niej jak o wybawieniu całego świata. Zazwyczaj nie zżera mnie ciekawość, lata pracy, jednak teraz wręcz nie potrafię wytrzymać. Wyjąłem paczkę z torby i trzymając ją w dłoniach patrzę się w nią jak jakiś obrazek. "dupa" Schowam to zanim coś się wydarzy.
"Kur**, za późno"
- Pobawiłyście się już drogie panie? Zechciałybyście zwrócić mi moją własność?
Z zasady lepiej dodać parę kulturalnych, nic nie znaczących słów. Czasem pomagają w konwersacji. Lewą rękę wyciągam w kierunku stworzenia, które akurat trzyma moją paczkę, prawą natomiast wyciągam pod płaszczem z torby wyciągam jeden nóż i chowam go w rękawie trzymając cały czas za sznurek. " Teraz pozostaje tylko czekać, cholera czekać co to małpy zrobią. Oby tylko nie było ich więcej, i tak z tymi dwoma będzie problem".
Czekam. trzy postacie stoją nieopodal zamarzniętej fontanny. nieustannie pada. widoczność ograniczona jest niemal całkowicie. drzewa majaczą jak cienie gdzieś poza ścianą padającego śniegu. dziwne miejsce na spotkanie. w pierwszej chwili wydawał się ze nikogo więcej nie ma. trójka obecnych rozmawiała przez chwilę gdy nagle cos zwróciło ich uwagę. przy fontannie stały dwie postacie. ubrane w długie ciężkie zimowe płaszcze. pod płaszczami wyraźnie starali się coś schować. ich twarze skrywała kominiarka. zaraz za nimi jakby z nikąd pojawił asie kolejna postać. był to mężczyzna ubrany w krótki zimowy płaszcz. i energicznie, podpierając się laską, choć wyraźnie jej nie potrzebował, podszedł do rozmawiającej trójki. dało się słyszeć jedynie.
-witam, widzę żę jesteśmy wszyscy. wybaczcie że nie jestem sam ale na mieście ostatnio nie jest bezpiecznie. niedaleko jest jeszcze jeden mój przyjaciel ale nie powinien nas niepokoić bez potrzeby. choć widzę że i wy kogoś przyprowadziliście. spodziewałem się że będzie jeszcze Isegrim. coś mu się stało?
<Lady Black, Artham, Kryspin> Imię: Melyse (Mel) Karstark z Karhold
Wiek: 17 lat
Wygląd: długie, czarne kręcone włosy, brązowe oczy, piegi.
Ekwipunek: Prosty łuk z czarnego drewna, strzały, bogato zdobiony srebrny sztylet (prawdopodobnie pamiątka rodzinna), ubranie, wysokie skórzane buty, lina, krótki miecz, podręczna torba.
Mel pochodzi z rodu Karstarków, nie jest jednak nikim szczególnie ważnym, córka Rodika Karstarka, kuzna Rickarda Karstarka oraz Danny Flinth. Jako druga córka w rodzinie została wysłana na służbę do Winterfell. Jej zawadiackie usposobienie i uparty charakter sprawiły, że otrzymała miano chłopczycy. Zamiast spędzać czas na dworze, wolała polować, przebywać w lesie bądź opiekować się zwierzętami. Wyruszła wraz z Nedem Starkiem i jego dziećmi do Królewskiej Przystani. Po śmierci Neda uciekła i wiedzie życie banitki. Z natury małomówna, okazuje niezwykła sympatie dla kruków. Ubrana w proste, czarne skórzane ubranie, szary płaszcz obszyty futrem, skrzętnie ukrywa herb Karstarków.
ps. pierwszy raz się z czymś takim spotykam i tak se kliknęłam Ya'reen
-W takim razie proszę kielich grzanego wina
Lekko matowy, niski ciepły głos elfki zawibrował lekko w nieco dziwnym akcentowaniu Reikspielu. Jakby nieco bretońsko i ....
Elfka omineła zakrwawioną słomę na podłodze i usiadła przy jednym z wolnych stolikow bliżej ściany. Zdjela z siebie przemoczony płaszcz i rozłożyła go na ławie, tuż obok siebie oparła o ławę nieco sfatygowane, ale ciągle mocne skórzane łubie wykonane w charakterystycznym, elfim stylu. Z drugiej strony położyła juki i parę długich, szczelnych zawiniątek.
Elfka byla odziana w koszule z cienkiego farbowanego na brązowo-zielonkawo lnu wiązaną pod szyją i na nadgarstkach, na nią zarzucony dopasowany, krótki kaftanik z miekkiej wełny farbowanej na ciemnoorzechowy kolor, który miekko otulal jej sylwetkę, skórzane bryczesy, wysokie, miekkie buty do jazdy konnej. Na biodrach miała zawiązana ciemnozieloną, wyszywaną hustą, podobną miała zawiązaną na szyji. Czarne, o granatowym połysku włosy opadały lśniącymi pasmami do połowy pleców. To było niezłe Jeleniu.
Mg: widzicie mężczyznę ma na sobie zielony płaszcz. Co robicie??
G: Ale ma na sobie tylko ten płaszcz czy coś jeszcze ( krótki śmiech)
Mg: no ma na sobie ubranie. Nagle przemawia do was. " jestem pierwszym strażniekiem jak już was zabiję to później zabiję was po kolei drugi i trzeci strażnik."
G: (śmiech przez 10 minut:D) Nagle słyszysz głośne kroki które zbliżają się w twoją stronę. Po krótkiej chwili zauważasz dwa czerwone punkty dość szybko zbliżające się do ciebie. Już wiesz, że to twój przeciwnik.
Kiedy podszedł bliżej lepiej go dostrzegłeś.
Jego miecz lekko błyszczał. Spod długiego płaszcza widać skórzaną zbroję.
"zaczynamy walczyć czy masz zamiar tu tak siedzieć i patrzeć się na t gacki pod sklepieniem?" Jesteście tam już dłuższą chwilę. Nie ma ani księcia ani pozostałych z Primogenu. Może zaraz się pojawią. W pewnym momencie ogarnia was nawet błoga nuda. Nieczęsto udaje wam się zapaść w ten stan. Przynajmniej ostatnio. Tyle spraw na głowie.
Nagle z tego odrętwienia wyrywa was nagłe otwarcie drzwi. Staje w nich młody, niesamowicie blady człowiek. Ubrany jest w znoszony skórzany, krótki płaszcz i skórzane spodnie. Jest mocno zakurzony, najprawdopodobniej przebył długą drogę. Gdy tylko drzwi się otwierają do pomieszczenia wpadają wrzaski przerażonych ludzi. Ktoś krzyczy On ma broń!!! Na ziemię, wszyscy. - Słychać strzał - powiedziałem wszyscy, już!!! Mężczyzna w waszym pomieszczeniu zrobił krok w przód wycelował w waszą stronę obciętą śrutówkę i powiedział:
- Wreszcie was znalazłem a teraz jesteście mi winni wyjaśnienia, jeśli nie to inaczej porozmawiamy, i pokazał ręką w stronę restauracji. Nie widzicie wiele zaledwie kilka postaci z bronią i ludzi przeganianych w jakieś miejsce.
Pies zerwał się z miejsca i warczy groźnie. Mężczyzna wycelował w jego stronę. Dziwi was wasze zaskoczenie. Nic nie wskazywało na zajście. Powinno coś was ostrzec, jakieś przeczucie, instynkt, cokolwiek, kto to w ogóle jest. Widzicie go pierwszy raz na oczy.
- czekam na was od dwóch dni. Dodał z zaciśniętymi zębami i nienawiścią w oczach.
Imię: Harbard
Nazwisko: Ragendburg
Klan: Gangrel
Progenitura: nieznana
Generacja: VIII
Postawa: Bojownik
Wiek: nieznany
Status: Starszy
Wygląd: Harbard to mężczyzna o krótkich ciemnych włosach oraz dosyć pociągłej twarzy. W prawym uchu nosi mały okręgły kolczyk ze złota. Ubiera się przeważnie w ciemne kolory od czarnych przez granatowe po zielone. Przeważnie są to rozpinane płaszcze, pod którymi nosi koszule flanelowe w kratę.
Co o nim wiadomo: Przywódca Gangrelów z Czarnego Lasu.Musi nieustanie pilnować niemieckich firm wycinających coraz szybciej lasy, w obrębie swojej domenyposiada najliczniejszą w Europie populacje Lupinów. Obecnie jednak, ma na głowie Walkirie i tajemniczą siłę, która powstaje w Rosji.
Plotki:- ostatnie wydarzenia z Czarnego Lasu dały mu atut do ręki w walce z miejscową sforą Sabbatu: ich przywódca został złapany podczas próby wniknięcia do świata fae, przegrał w walce i za karę został przekazany Harbardowi. To, jak wykorzysta on ten atut nadal pozostaje niewiadomą
- Przyjechał podobno do Isegrima z jakimiś ważnymi nowinami
Lojalność: 3
Imię: Irina Mikhailova, Suzanne d'Harfleur, "Black Lady"
Klan: Torreador
Status: Primogen
Generacja: VII
Wiek: Ur. 1520 w Pradze; Przek. 1548 w Berlinie
Rola: Kolekcjonerka Białej Broni
Postawa: Pozer
Status: Primogen Torreador
Wygląd:
LadyBlack to wysoka i szczupła kobieta o dojrzałych kształtach. Jej oczy są szaro zielone błyszczą niepokojąco w słabym świetle. Ma białą, papierową cerę, którą delikatnie muska jedynie różem. Oczy maluje na czarno a usta krwistą czerwienią. Jej piękne kasztanowe włosy odbijają każda drobinkę światła, mimo iż są krótkie i układane jedynie przez wiatr. Uwielbia czerń. Na co dzień nosi czarny skórzany płaszcz, czarne skórzane szpilki za kolano i czarne okulary. Uwielbia też dżinsy, ale bardzo rzadko je nakłada. Na różne uroczyste okazje zawsze pojawia się w czarnych sukniach ciągnących się długim trenem za nią, koniecznie w rękawiczkach za łokieć. Przyozdabia się wtedy drogą biżuterią z diamentami, które kocha.
Plotki: ( Sława: 2 [4] - dlatego dużo plotek)
- Black Lady to Brujah!
- Pochodzi z Tokio;
- Nosi żałobę, bo zabija wszystkich swoich kochanków;
- Nosi żałobę po swoim ojcu, którego zabiła;
- Co to za Torreador, który w sztyletach widzi sztukę!
- Black Lady to Torreador jakich mało;
- Jej ojciec to archont Rafael'a de Corazon;
- ... to zdzira!!!
- Podobno była kiedyś Primogenem w Paryżu;
- To szpieg Sabatu, w końcu jesteśmy w Seattle;
- Jej wystawa w Chicago była czadowa;
- Ona... ona, jest poprostu piękna!
- Podobno założyła Akademię Artystyczną w Chicago
- ... lepiej zejśc jej z drogi.
- To anarchistka! Widziałem ją kiedyś w dokach!
- Jest właścicielką Black Tower i Lodin był jej podnóżkiem.
- Widziałam ją w telewizji! Chcę być jak ona!
Punkty Wpływów: 1
Pojawia się bardzo często w towarzystwie dwóch facetów, prawdopodobnie ghuli:
- George Borelli ;
- Wilhelm Waldburg
(postać czasowo zawieszona) Późno już było i gwiazdy świeciły intensywnym blaskiem, gdy dziewczyna otwierała srebrnym kluczem drzwi swojego mieszkania.
Po chwili jakby w transie zamiknęła je i skierowała się do drzwi naprzeciw, gdzie mieszkała starsza, samotna osoba.
Zadzwoniła dzwonkiem kilkakrotnie-Otworzyła jej zaspana staruszka.
Czego tam?-usłyszała i w odpowiedzi uśmiechając się lekko, najbardziej słodkim tonem na jaki ją było stać odpowiedziała Najmocniej Panią przepraszam, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak jest późno, jednakże, czy byłąby Pani tak uprzejma i zechciała użyczyć mi szklanki mleka dla kota? Niedawno wróciłam z pracy i nie miałam jak zrobić zakupów, mogę wejść? Staruszka uśmiechnęła się również i wpuściła dziewczynę do środka. Po krótkiej chwili wampirzyca wyszła z mieszkania staruszki, układając przedtem jej ciało tak, by wyglądało jakby starsza pani umarła we śnie, otulając ją kołdrą.
Wyszła na korytarz otwierając swoje własne drzwi srebrnym kluczem.
Zamknęła drzwi ciężko dysząc, natychmiast poczuła przyjemne muśnięcie prawej łydki, spojrzała w dół i uśmiechnęła się, jej jedyny towarzysz,czarny kot łasił się do stóp. Przykucnęła i delikatnie przytuliła policzek do jego głowy, kot zamruczał cicho. Wstała, zdjęła płaszcz, powiesiła go na wieszaku, zdjęła szpilki, rzuciłą torebkę w kąt pokoju. Weszła do pokoju, podeszła do okna zasłaniając je przed spojrzeniami wścibskich, odsunęła się, rozejrzała po pokoju i westchnęła cicho. Powoli zdjęła z siebie sukienkę, przyoblekając się w czarną, satynową koszulę na ramiączkach i położyła się do łóżka. Długo spała, gdy się obudziła było dobrze po siedemnastej. Westchnęła cicho. Podeszła do szafy. wyjęła szmaragdową suknię z szalem, na to nałożyła szmaragdową pelerynę i ciemnozielone kozaczki.
Podeszła do drzwi, otworzyła je i wyszła, starannie zamykając je srebrnym kluczem. Udała się w kierunku Placu Wiatrów, kilka minut przed osiemnastą dotarła na miejsce i zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu wampirzycy. Nagle zauważyła postać zbliżającą się od zachodu, niewysoka, zgrabna, miała na sobie brązowy płaszcz do kostek, długie, rude włosy i czerwoną chustę. Podchodząc bliżej Katjerina niepewnie sie uśmiechnęła, po czym podała jej rękę
Witam, jestem Katjerina Dołohow , miło mi panią poznać, wiele dobrego słyszałam, oj wiele, poleciła mi Panią Pani przyjaciółka, mówila, żę w razie jakichkolwiek problemów mogę się do Pani zwrócić. tak wieć proponuje znaleźć jakieś ustronne miejsce , gdzie nikt nie będzie słuchał o czym będziemy rozmawiać i przejść do konkretów -uśmiechnęła się patrząc pytająco na wampirzycę. No więc jesień, zimno, ciemno, wieje, mokro... Poszłam do sklepu, kupiłam prześliczny krótki płaszcz wełniany - szaro-czarno-czerwony. Taki z wielgachnym kołnierzem. I co? Musiałam zwrócić, bo dostałam uczulenia na wełnę. No szlag by to trafił. No więc jesień, zimno, ciemno, wieje, mokro... Poszłam do sklepu, kupiłam prześliczny krótki płaszcz wełniany - szaro-czarno-czerwony. Taki z wielgachnym kołnierzem. I co? Musiałam zwrócić, bo dostałam uczulenia na wełnę. No szlag by to trafił. Założenie przy zakupie było takie- po pierwsze miał być max. krótki żeby mógł sobie leżeć w bagażniku i nie przeszkadzać. I to w zasadzie najistotniejsze :D . Tak z rozpędu doszedł magazynek do utylizacji śrutu.
Mało z niego strzelałem, tak ze 2 pudełka, więc nie wiem o nim za dużo.
To co powiem dotyczy mojego odczucia i mojego egzemplarza.
Chwyt niewygodny- trzymam kciukiem i fakerem. Konieczne było dokręcenie dodatkowej regulowanej stopki- ma niską bakę i jest rzeczywiście krótki. Język spustowy niewygodny, pomimo że regulowany. Spust twardy -ustawienie zbyt czułe w połączeniu z magazynkiem /haczy !/ może powodować samostrzały lub brak napięcia zbijaka. To tyle istotnych minusów.
Z powodu małych gabarytów o posadowienie prosi się raczej względnie "mała" optyka na niskim montażu.
Próbowałem tylko exacta 4,53 i nie jest to chyba kaliber właściwy ,a na próby jakoś nie mam spręża.
Tłumika dodatkowego nie potrzebuje, jest dosyć cichy. Płaszcz lufy połączony z kartuszem na oko solidnie ,nie zamierzam się z tym pieścić. Jak Domiemu krzywdy nie zrobiłem obijając o drzewa i glebę to i temu też nie. Manometr wiarygodny, złączka do ładowania super wygodna. Użytecznych strzałów w prędkości ok. 236-239m/s wychodzi 50-60. Ładuję do 200bar pomimo że zaleca się ok.180. Jedyna obawa to osada dosyć wąska pomiędzy chwytem a baką. Wolałbym coś bardziej solidnego z wiadomych względów ;) .
Strzelanie na skupienie w hali wyszło nędznie ,pomimo lufy wiadomego chowu. Według Wemara winien kiepski spust. Wychodzi na Jego, pilnowanie pracy palca pokazało ,że przy stukaniu z kolana na łące, zacieśniło się o ok. połowę. Jakichkolwiek testów skupienia i takich tam nie należy się po mnie spodziewać. Po pierwsze jestem leniwy i szkoda mi czasu.
A najistotniejsze jest to ,że kupiłem Falcona do zabawy. To założenie spełnia z nawiązką. Ładny i zgrabny, wygląda dosyć solidnie. Chwilę zastanawiałem się nad s400 ,ale że już kiedyś miałem ,to zdecydowałem się na "grubasa". W fachowych rękach na pewno potrafi pokazać co potrafi. Dobrać ołów i jazda . Do zawodów wybrałbym jednak wersję bez magazynka.
Czy wart ceny ?. Ja kupiłem i jeszcze nie żałuję ;) . Oczywiście można użyć na zwykłej ale najlepsze efekty będą na tunelowej (obojętnie jakiej byle z wymiennymi insertami - Diany Weihraucha, FWB czy Anschutza ... ) trzeba by tylko frezy na lufie wydziergać bądź założyć krótki płaszcz z takowymi.
Pozdrawiam Andrzej Kliszewski P70 jest bardzo specyficznym karabinkiem tak jak napisał Marek, należy on do tych ktorym należy poświęcić trochę czasu i cierpliwości zanim zacznie się osiągać jakieś przyzwoite wyniki. Obiektywnie, patrząc z perspektywy dnia dzisiejszego przeciętny strzelec potrzebuje ok 1 roku na "przystosowanie się" do tego sprzętu a mówię to na podstawie wyników moich RadkaM, Hexera. Choć może inaczej -> rok zajęło nam zgłębienie pewnych zasad do których należy się stosować gdy już odkryjemy że będzie to p70 a nie inny model innej firmy.
Jak można zauważyć przeciętna waga "zestawu" to ok 7.3 co sprawia że do najlżejszych nie należy, długaśna lufa (płaszcz) wystająca poza kartusz którą można o coś zahaczyć, specyficzny montaż (najlepiej robiony) choć tu już więcej zależy od innego komponentu zestawu czyli lunety i jak pisał Fred sama firma (choć ja nie mogę złego słowa powiedzieć) której na FT specjalnie nie zależy --- sprawiają że tak mało osób decyduje się na tem moim zdaniem drugi pod względem jakości wykonania karabin (pierwszego już nie produkują bo był za drogi A2020) kierowany do strzelców FT
Sam cykl strzału można uznać za krótki nie odczuwa się podbijania do góry przy strzale, spust określiłbym jako syntetycznie perfekcyjny w odróżnieiu od Domiego gdzie jest to perfekcyjny "soft".
Po przeszło 1.5 roku używania mając do wyboru to co obecnie jest na rynku pewnie znowu zdecydowałbym sie na P70 -------- bo jest piękny
pz
acha jeszcze .... Radek zrobił kiedyś testy skupenia ze specjalnie przygotowanego śrutu na 50m - laboratorium jak pamiętam to wyszło coś ok 8mm Postanowiłem sprawdzić jak się ma kształt śrutu do tego jak "lata". Dużo sie mówi o tym, że kształt i materiał mają decydujące znaczenie. Dlatego zrobiłem test 3 różnych śrutów, punktem odniesienia był Exact. To tak dla sprawdzenia kondycji strzelca w dniu testu. Jak się okazało nie była najlepsza, skutkiem błędu trzymania, śruty znosiło na prawo :oops: .
Testowi poddano:
Prometheus Dynamic SN1 - 7,95 grain - srut cynkowy, cylindryczny.
Prometheus Paragon Z7 - 8,0 grain - śrut plastykowo-cynkowy
Eley Wasp - 7,2 grain - śrut ołowiany, duża główka, krótki i miękki płaszcz
Test w pozycji "samochodowej". Dystanse 15, 20, 30, 40 i 50 metrów. Luneta ustawiona raz i nie korygowana w trakcie strzelania. Powiększenie x24. Punkt celowania, na każdej odległości, to środek czarnego kręgu. Nie brałem jakichkolwiek poprawek. Czarny krążek ma 25,4 mm średnicy, raster kratek to 6,35 mm.
Zdjęcia mają po ok. 30 kB ( to ukłon dla modemowców ).
Exact vs Eley
Paragon Z7 vs Dynamic Sn1
Zakładałem, że Exact i Eley będą latać podobnie, a Z7 i Sn1 to takie "egzotyki". Tymczasem, to Sn1 latał podobnie do Exact'a. Jak widać na zdjęciach nawet do 40 metra prawie mu nie ustępuje.
Niebawem sprawdzę jaką te śruty mają Vo i umieszczę tu jako uzupełnienie.
PS. Zdjęcia są umieszczone na serwerze z limitem transferu, gdyby zdjęcia nie chciały się ładować to proszę spróbować po godzinie. fantazja - smukła i małego wzrostu, taka żeby się nią opiekować, włosy koloru brąz, duże, piękne i głębokie jak ocean oczy, długie rzęsy, wygląda jak wspaniała aktorka z milonami fanów, nosi w zimie krótki płaszcz obszywany sztucznym futrem [nie zabijaniu zwierząt!] i do tego dłuuugi szalik. Na piękne, gęste i puszyste wlosy ma wciągniętą czapkę pasującą do koloru kurtki, spod której wystają piękne i aksamitne włosy. Ma na nogach takie fajne futerkowe kozaczki dopełniające strój :)
no w końcu żona, prawda? :* używane majtki, bo można je przynajmniej wygotowac
długi czy krótki płaszcz? używane majtki, bo można je przynajmniej wygotowac
długi czy krótki płaszcz? fantazja - smukła i małego wzrostu, taka żeby się nią opiekować, włosy koloru brąz, duże, piękne i głębokie jak ocean oczy, długie rzęsy, wygląda jak wspaniała aktorka z milonami fanów, nosi w zimie krótki płaszcz obszywany sztucznym futrem [nie zabijaniu zwierząt!] i do tego dłuuugi szalik. Na piękne, gęste i puszyste wlosy ma wciągniętą czapkę pasującą do koloru kurtki, spod której wystają piękne i aksamitne włosy. Ma na nogach takie fajne futerkowe kozaczki dopełniające strój :)
no w końcu żona, prawda? :* Karczmarz
[podał Lanowi pieczeń] "smacznego panie.." [zabrał się za mycie kufli]
Do karczmy tymczasem wszedł kolejny klient na którego widok karczmarz nieco się uśmiechnął. Owy osobnik to niski mężczyzna (165cm. wzrostu), ubrany w zielony płaszcz, rękawice strzeleckie oraz skórzaną zbroje, przez ramie przechodzi mu długi łuk, a u pasa widnieje elficko zdobiona katana.
Zaraz za nim weszło 6 podobnie ubranych osobników tyle że zamiast katany mają krótki miecze, wszyscy skineli wam oraz karczmarzowi głową i usiedli przy wolnym stole, jeden z nich podszedł do karczmarza...
Osobnik:
"Karczmarzu.. proszę o 7 piw" [położył na blacie wyliczone już pieniądze, widać bywał tutaj]
Karczmarz
"heh.. " [zabrał pieniadze] "poczekajcie chwile.." [zaczął nalewać im piwa]
Osobnik:
[uśmiechnął się spod kaptura do karczmarza i wrócił do stołu gdzie siedzą jego towarzysze] Imie: Galanhell
Nazwisko(nie wymagane): Ród ''Mrocznych Lisów''
Pseudonim(nie wymagane): ''Mroczny Wedrowiec'', ''Tancerz Nocy''
Rasa: Ludź
Profesja: Łotr
Podklasa(nie wymagane):Akrobata
Pochodzenie(kraj)*:Ngharat
Rodzina:Ojciec skrytobójca, matka tancerka i aktorka, brat płatny morderca, siosra tropicielka
Charakter(dokładny opis): Kameleon (jak to określił Iton) Jego charakter zależy od nastroju. Raz jest wesołym, towarzyskim łótrzykiem, uwielbiającym zabawy i orgie, a innym razem jest chłodnym łotrem i zabójcą, gotowym zrobić wszystko w pogoni za zyskiem. Jego cechą jest to, że jest ryzykantem. Kocha ryzyko, jest odważny i porywczy, ale też ostrożny i rozważny. Stawia wszystko na jedną kartę.
Wygląd: Ciemniejsza skóra. Jest łysy. Ma lawendowe oczy z wielkimi źrenicami. Jest dość wysoki (172 cm), szczuply i wątły, ale za to zwinny i szybki. Ma na rękach tatuaze i pierścienie na każdej ręce
Ubiór: Czarny krótki płaszcz i kaptur. Czarne spodnie
Broń i wyposażenie
- sztylet
- sejmitar
- kastety
Cechy/umiejętności(główne):
- Akrobatyka
- Sokoli wzrok
- Walka pięściami
- Ciche poruszanie sie
Cechy/umiejętności dodatkowe
- Uwodzenie
- Skradanie
- Kamuflaż
- Duszenie
Ekwipunek:
- druciki
- przedmioty alchemiczne
- przebrania
- czarna maska
- hubka i krzesiwo
- knebel
formacje dodatkowe: Brak
Historia: Cierpliwości Karczma w kształcie kwadratu. Spora, utrzymany jest tutaj w miarę wesoły i przyjemny klimat. Na każdej ścianie karczmy jest kominek w którym wesoło tańczą zielone płomienie.
Budynek jest w stylu elfickim. Stoły (kwadratowe) porozstawiane w dwóch rzędach, przy każdym po 6 krzeseł. Na końcu rzędu stołów znajduje się blat, za nim stoi karczmarz, młody uśmiechnięty pół elf , 167 cm. wzrostu, ubrany w czarne miejskie ubranie. Oczy duże zielone oraz czarne krótkie włosy.
Przy jednym ze stołów siedzi niziołek, ubrany w lekką skórzaną zbroje i płaszcz, poza tym widać tylko że spod płaszcza, przy pasie wystaje rękojeść krótkiego miecza. Karzeł popija herbatę.
W karczmie siedzi również wysoki mężczyzna (185 cm.), ma czarne długie włosy za ramiona są rozdzielone na pół przez włosy białego koloru które są zwinięte w warkocz sięgający trochę za resztę włosów. Jedno oko ma koloru mroźnego jasnego błękitu, a drugie czerwone. Twarz nieskalana żadnymi bliznami. Ubrany w kolczugę, do lewego ramienia ma przyczepioną średnią tarcze. Przy prawej ręce zaś , a raczej przy pasie jest długi miecz który łatwo może sięgnąć.
Przy lewej ręce ma krótki miecz który tak jak długi może łatwo sięgnąć.
Za pleców wystaje mu długa włócznia, a przy pasie ma sztylety do rzucania.
Jest dobrze zbudowany dzięki wielu bojom które przeżył w młodości i ciężkiemu treningowi który sobie za dał. Na prawej piersi ma ślady pazurów widać po wilku czy wilkołaku. Na ramionach ma lekkie naramienniki. Nagolennice sięgają od kolan do piszczela więc są niewielkie. **************************************
*** >> Mythai RPG Systems << ***
**************************************
------------------------------------------------
Jarlaxle , Drowi Mężczyzna, lat 283
------------------------------------------------
--> Cechy fizyczne::
------------------------------------------------
Zdrowie : 18
Wytrzymalosc: 4
Sila : 7
Sila ciosu : 2
Refleks : 8
Zręcznosc : 9
Plywanie : 7
Szybkosc : 9
------------------------------------------------
--> Cechy niefizyczne::
------------------------------------------------
Moc : 90
ZM : 6
SW : 9
Bojowosc : 6
Inteligencja: 9
Oglada : 7
Walka magią : 4
Zwierzęta : 7
------------------------------------------------
--> WALKA::
------------------------------------------------
WW : 4
Obrona : 2
Miecz : 5
Topór : 1
Nóż : 5
Strzelanie : 6
Rzucanie : 6
Ataki : 1
Fronty : 1
------------------------------------------------
**************************************
*** >> Mythai RPG Systems << ***
**************************************
Jarlaxle od dawien dawna był wędrownym magiem. Karierę rozpoczął od przypadkowego zbicia wazonu u miejcowego czarodzieja. Mag go rozzłościł, a młody (40 lat) drow zdezintegrował jego wazon patrząc na niego. Potem stracił przytomność.
Gdy się obudził, dowiedział się, że jego możliwości są wielkie, lecz musi się wziąć za intensywny rening. Zaczął go od spędzenia dwóch lat w samotni.
Wiele lat później (miał jakieś 90 lat) skończył naukę w Akademii, jecz stwierdził, że to mało. Dalszą edukację zaczął od przewertowania wielu traktatów o magii. Gdy skończył, mógł się już nazwać dorosłu=ym drowem (110 lat). Lecz wciąż miał przed sobą długie życie. Dlatego zaczął wędrować.
W czasie wycieczek wyświadczał przysługi mieszkańcom ziem, które przemierzał. W zamian dostawał jedzenie, złoto i księgi, które wieśniace uważali za śmiecie. Dwa tygodnie temu, jako już dość potężny mag, Jarlaxle wciąż poszukuje wiedzy i mocy, choć zastanawia się nad zakończeniem swej wędrówki i zatrzymaniu się gdzieś na dłużej. Niestety, nie jest mu to pisane. Został zaatakowany we śnie. Cudem przeżył. Gdy się obudził (dostał obuchem po głowie) jego ukoczane ksęgi się paliły a on stracił prawie cały dobytek. Dziś zaczyna od nowa. A jako drow pała chęcią zemsty i nienawidzi złodziei.
Ekwipunek:
Krótki runiczny miecz ->(k10) k6+5
Runiczny sztylet -> (k K4+5
Szata -> 1 PP na całe ciało, poza głową
Płaszcz -> 1 PP na korpus (ew), chroni przed chłodem
Sakiewka -> 50 miedziaków (do ustalenia dla mg)
Dodane po 1 minutach:
Ładnie? "Chyba nie są grożni" pomyślał. Przyglądał się im od dłuższego czasu i uznał, że pora się pokaza.
Szybko podszedł do ludzi i spojrzał po nich. Przy pasie miał krótki miecz i dwa noże. Lewą rękę trzymał w kieszeni. Miał na sobie ciemne ubranie i znoszony płaszcz.
-Witajcie- powiedział cicho. Rozejrzał się po okolicznych domach mrużąc oczy. -Przydał by mi się komplet pożądnych strzał i ze dwie cięciwy zapasowe. Nie wiesz gdzie mogę kupić takie żeczy?
-Hmmm...może są tutaj, w tym sklepie. Jest naprawdę dobrze wyposażony. Jeśli nie będą ci odpowiadały, to znam pewnego myśliwego-łuczarza. Co 5 dni [tak jakby w nasz weekend] sprzedaje swoje wyroby na straganie. W święto też powinien być
-Czy dostaniemy jakieś wyposażenie, prowiant, albo medykamenty? Poza tym, powiedz ile powinno kosztować okucie tego kija? Myślałem o niedługim kolcu z jednej strony.
-Musicie sobie kupić. Jak wszyscy kupią co chcą tutaj, to zaprowadzę was do stoisk zielarskich.
[Liego - pisałem, że macie opisać dokładnie drogę przez targ. Tym razem po prostu wam przypomnę, ale później będziecie musieli sami pamiętać. To nie jest chyba straszne napisać ładnego, długiego (lub chociaż średniego) posta? Wręcz przeciwnie - na tym polega RPG!
Altar - a po co wysyłałem wam karty postaci?! Masz tam sprawdzić, dodać 1 Z i masz swoje pieniądze! A najlepiej zrób sobie kartę postaci w notatniku lub skopiuj treść z karty, wklej do nowego PW, dodaj 1 Z i wyślij sam do siebie.]
*****
-Dobrze chętnie wezmę ten kirys
Sprzedawca obrzuca Gerfa uważnym spojrzeniem
-Chłopcze... - mówi po zastanowieniu się - nie wiem po co ci pancerz, ale nie zrób z niego złego użytku...
W tym momencie wasz zakapturzony towarzysz wszedł do sklepu. Podszedł swobodnie do lady, a sprzedawca na jego widok jeszcze bardziej się ucieszył, choć był też trochę zdziwiony.
-Witam cię, witam! Co cię do mnie sprowadza?
-Taaaa - Zakapturzony również wydawał się być zadowolony - potrzebowałbym jakiegoś pancerza - powiedział to jak do starego przyjaciela, a w każdym razie jakby znał sprzedawcę
-Pancerz? - sprzedawca zaśmiał się - Ty? A mówiłeś, że pancerz ci niepotrzebny, że ogranicza cię
-Są... sytuacje, w których pancerz jest potrzebny
-Taaaak.... - sprzedawca zmienił temat - jaki rodzaj byś chciał? - zaczął się wycofywać do zaplecza, wskazując dorgę tam Zakapturzonemu
-Coś lekkiego i wytrzymałego. Nie wiem. Ty się na tym lepiej znasz. Skóra?
Teraz ich głosy słychać było z zaplecza. Sprzedawca wyjrzał tylko, żeby zobaczyć, czy jego dobra nie są w tej chwili kradzione
-Może taka? - odezwał się po chwili - Ładna, ćwiekowana. Mocna skóra. Will - wiesz, ten garbarz - podobno bardzo się z nią męczył, ale wyszła naprawdę mocna
-Może być... ale... pamiętasz tą skórę, którą ci kiedyś darowałem?
-Oczywiście. Tyle, że... mówiłeś, że to na krytyczny moment?
-Ten pancerz może mnie wyratować z krytycznego momentu - odpowiedział Zakapturzony, chociaż chodziło mu chyba o innego rodzaju krytyczny moment
-Tak. Symboliczną sztukę złota będzie cię to kosztowało.
-W porządku.
-Porozmawiamy? - powiedział po chwili sprzedawca - Czy znów nie masz czasu?
-Niestety nie - Zakapturzony zaśmiał się
Zakapturzony wyszedł ze sklepu zakładając płaszcz "w biegu". Dopiero teraz było widać zwykłe, płócienne, jasne ubranie, a na nim skórzany kirys z ćwiekami. Zanim założył kaptur widzieliście również jego twarz: długie czarne włosy, krótki zarost i zielone oczy. Ogólnie wyglądał na młodzieńca.
Podszedł do was i Przewodnika, ostatecznie ułożył płaszcz, założył kaptur i powiedział:
-Trzeba kupić luzaka. Przyda się w podróży [Nie "Dominius" tylko Domius, ale nieważne Aha i dodam sobie płaszcz, jeżeli to nikomu nie przeszkadza. W ogóle moja postać jest podobna do Księcia z mojego avatara. Grał ktoś w Prince of Persia ? ]
Późnym wieczorem przez bramę Hael Tahari przeszedł Domius. Mężczyzna okryty był burym płaszczem, przez który nie było widać ubrania. Płaszcz był zniszczony i powycierany, gdzieniegdzie widać było małe dziury - wyglądał tak jakby Domius robił w nim wszystko: polował, wędrował i spał. Kaptur naciągnięty był na głowę, pozostawiając twarz w mroku. W cieniu widać było tylko błękitne oczy i krótki zarost. Mężczyzna szedł szybkim krokiem przez mroczną uliczkę. Wyszedł zza jednego z domów i skierował się w stronę placu.
"Gdzie tu jest jakaś gospoda?!" Pomyślał
Nagle przystanął i zobaczył 3 sylwetki. Podkradł się bliżej i zauważył, że walczą 2 kobiety - jedna w dziwacznym ubiorze - i mężczyzna. Jednak ten mężczyzna nie mógł być człowiekiem, poruszał się zbyt szybko i zwinnie. Domius nigdy nie ratował ludzi w opresji. Wolał trzymać się lasów i pustkowi, niż miast i nie mieć doczynienia z innymi ludźmi. Jednak to nie był człowiek i w tym momencie w wojowniku odezwała się solidarność rasowa.
W pierwszym odruchu chciał chwycić za łuk wiszący mu na plecach, ale szybko ocenił szanse strzału. Uważał się za dobrego łucznika, i zdarzało się mu strzelać w nocy, ale walka była szybka i wolał nie ryzykować. Jednym ruchem zrzucił płaszcz , aby nie przeszkadzał mu w walce i zdjął łuk, a następnie zaczął podkradać się w stronę walczących. Wiatr rozwiewał mu długie, czarne włosy, a w półmroku dało się zauważyć bliznę ciągnącą się od oka prawie do ust. Zaraz jednak porzucił swój zamiar. Wojowniczka w dziwnym stroju i z nieznaną mu bronią właśnie przejechała po mokrej ziemi i została zraniona w twarz. Wyciągnął miecz, przełożył go do lewej ręki, w prawą złapał sztylet, czy raczej długi nóż i podbiegł w stronę bitwy. Parę metrów od stwora ze spiczastymi uszami zamachnął się i rzucił sztyletem. Następnie przerzucił do prawej ręki miecz i przygotował się do ataku
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plpiotrrucki.htw.pl
|
|