Nareszcie mogę zabrać głos w tym temacie, wczoraj byłem we Wrocławskiej Filharmonii na koncercie Anderszewskiego wraz z orkiestrą Kremerata Baltica - grał jeden z koncertów A-dur Mozarta i Koncert D-dur Haydna.
Co do Mozarta - był, cudny. Tak lekki, stylowy, z gracją - można słuchać bez końca. Żadnych pustych dźwięków. Oczywiście, że prawie nie da się tego opisać
Koncert Haydna - dość osobisty, z lekkimi zmianami tekstowymi (jakieś ozdobniki inne, niż grane na ogół), ale bardzo subtelnymi i trafnymi. Dźwięk bardzo przyjemny dla ucha, lecz chwilami miałem wrażenie, że dynamika przez niego grana jest jakaś taka... nieodpowiednia, ale to jedynie w 1 części. Druga i trzecia - chyba nic bym tak nie zmienił Kadencje wspaniałe, bez wielkiej, zbędnej wirtuozerii a rzucające się w oczy swoją różnorodnością barw i zróżnicowaniem odcieni "cichości". Zaciekawił mnie bis - najpierw grał solo (jakiś utwór Bacha, lecz nie wiem jaki), potem orkiestra solo, a na koniec razem z orkiestrą (tak, tak - to był bis).
Tak nawiasem mówiąc, orkiestra grała wspaniale, na bis była Serenada z Eine Kleine Nachtsmusic zmieszana z różnymi znanymi tematami (kojarzyłem stamtąd Smerfy, "Pożegnania nadszedł czas") - naprawdę cudne. Zastanawiam się, czy to nie była właśnie aranżacja Anderszewskiego..
ja takze byłam na koncercie Piotra we Wrocławiu, zrobił na mnie oszałamiające wrażenie. Ale najbardziej przypadła mi 3 cz. koncertu Haydna, poprostu NIEBO. Cudowny człowiek. Można by go słcuhać bez końca. Nareszcie mogę zabrać głos w tym temacie, wczoraj byłem we Wrocławskiej Filharmonii na koncercie Anderszewskiego wraz z orkiestrą Kremerata Baltica - grał jeden z koncertów A-dur Mozarta i Koncert D-dur Haydna.
Co do Mozarta - był, cudny. Tak lekki, stylowy, z gracją - można słuchać bez końca. Żadnych pustych dźwięków. Oczywiście, że prawie nie da się tego opisać
Koncert Haydna - dość osobisty, z lekkimi zmianami tekstowymi (jakieś ozdobniki inne, niż grane na ogół), ale bardzo subtelnymi i trafnymi. Dźwięk bardzo przyjemny dla ucha, lecz chwilami miałem wrażenie, że dynamika przez niego grana jest jakaś taka... nieodpowiednia, ale to jedynie w 1 części. Druga i trzecia - chyba nic bym tak nie zmienił Kadencje wspaniałe, bez wielkiej, zbędnej wirtuozerii a rzucające się w oczy swoją różnorodnością barw i zróżnicowaniem odcieni "cichości". Zaciekawił mnie bis - najpierw grał solo (jakiś utwór Bacha, lecz nie wiem jaki), potem orkiestra solo, a na koniec razem z orkiestrą (tak, tak - to był bis).
Tak nawiasem mówiąc, orkiestra grała wspaniale, na bis była Serenada z Eine Kleine Nachtsmusic zmieszana z różnymi znanymi tematami (kojarzyłem stamtąd Smerfy, "Pożegnania nadszedł czas") - naprawdę cudne. Zastanawiam się, czy to nie była właśnie aranżacja Anderszewskiego..
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plpiotrrucki.htw.pl
|
|