Przegląd prasy. Rok temu Michał Pazdan był nikomu nieznanym piłkarzem trzeciej ligi. Dziś zawodnik Górnika Zabrze ma szansę pojechać na Euro 2008 - pisze dzisiejszy "Dziennik".
Niedawno podczas treningu Górnika Pazdan zderzył się głową z jednym z największych twardzieli polskiej ligi Tomaszem Hajtą. Chwilę potem młody zawodnik wstał i pobiegł dalej, podczas gdy jego starszy kolega jeszcze długo nie mógł dojść do siebie. - Ta sytuacja najlepiej obrazuje charakter Michała. To chojrak, który prezentuje podobny styl do Radosława Sobolewskiego. Tak jak zawodnik Wisły Kraków nigdy nie pęka i stanowi świetny pomost między ofensywnymi pomocnikami a stoperami - opowiada "Dziennikowi" asystent selekcjonera Bogusław Kaczmarek.
Do tej charakterystyki wypada dodać, że Pazdan, podobnie jak Sobolewski, wykonuje w środku pola tytaniczną pracę. W spotkaniu Polska - Estonia przebiegł najwięcej ze wszystkich naszych graczy - 12,5 km! Z wiślakiem łączy go też jeszcze jedno - również nie przepada za mediami. Po czwartkowej konferencji Beenhakkera nie odebrał ani jednego telefonu, nie odpisywał też na SMS-y. Skromny chłopak z krakowskiej Nowej Huty najwyraźniej lubi ciszę i spokój.
- Wie pan, dlaczego Michał zrobi wielką karierę? Bo jest normalny. Nie chleje, nie chodzi na dziewczynki. To typ grzecznego chłopca, co to zawsze trenował na sto procent, a przy tym uczył się wzorowo. Koledzy z osiedla nadali mu ksywę ksiądz - opowiada "Dziennikowi" Kordian Wójs, drugi trener Hutnika Kraków, który przez osiem lat prowadził pomocnika Górnika.
GW Witam!
Idea sprzedaży JEDNEJ kasety wydała się słuszna mając na uwadze zbiórkę funduszy na Lubartow. 2 lub 3 kasety podczas licytacji nie osiągnęłyby ceny 100 zł. Towar deficytowy jest droższy ,a w założeniach istotna była tym razem kwota. To nasza pierwsza tego typu akcja i nie było pewności co do odbioru wśród kibiców. Ponadto ta kaseta jest wyjatkowa, ponieważ opakowana w sztywne pudełko, ma okładkę zrobioną z archiwalnych wycinków z krakowskiej prasy tuż po "cudzie na Suchych Stawach".
Nie przekreśla to oczywiście planów zebrania wszelkich materiałów nt Hutnika.
Zatem licytacja trwa. Drodzy Forumowicze!
Zainteresował mnie temat przez Was poruszony, wszak parę lat temu uzyskałem tytuł magistra na podstawie pracy poświęconej austriackim świętom wojskowym w Galicji w dobie konstytucyjnej (1867-1914), napisanej i obronionej w Instytucie Historii UJ (promotorem był prof. Mariusz Kulczykowski, autor m. in. gruntownych artykułów o udziale Polaków w austriackim Freikorpsie posłanym do Meksyku w służbę cesarza Maksymiliana). Praca ta powstała z inspiracji tak przecież cenionego przez Was (świadczą o tym posty zamieszczone na tym forum) doktora Michała Baczkowskiego, który sprawował nade mną opiekę naukową w trakcie tworzenia wspomnianej magisterki. W swojej pracy poruszyłem również kwestię pomników stawianych w Galicji ku czci żołnierzy poległych w roku 1866. Nie mogłem pominąć Oświęcimia, wszak tutaj stanął pierwszy znany mi taki pomnik. Wszystkich zainteresowanych początkami owego pomnika, a także uroczystościami upamiętniającymi żołnierzy 1 galicyjskiego pułku ułanów (w odrodzonej Rzeczpospolitej jego tradycje kontynuował 8 pułk polskiej konnicy, a jego kronikarz, Kornel Krzeczunowicz, w swoich wydanych po II wojnie światowej pracach pisał także o walce oświęcimskiej – pisze o niej także na stronie internetowej Glenna Jewisona i Jörga C. Steinera, traktującej o austriackiej wojskowości) i 57 galicyjskiego pułku piechoty, zapraszam do lektury krakowskiej prasy z epoki: „Czas” 1877 (nr 145) oraz „Czas” 1882( nr 142). W źródłach prasowych natrafiłem także na wzmianki dotyczące wadowickiego pomnika ku czci poległych żołnierzy 56 galicyjskiego pułku piechoty (pisze o tym także Gustaw Studnicki w książce „Wadowice: karty z przeszłości”), jaki pojawił się w roku 1884, oraz pomnika poległych pod Sadową wojaków 13 batalionu strzelców pieszych (walczyli w słynnym lesie Svib), wystawionego w Bochni w roku 1899.
Wszystkich zainteresowanych problematyką rakuskich świąt wojskowych (także uroczystości innych armii) zapraszam do kontaktu z moją osobą, bo na ile będę mógł pewne sprawy wyjaśnić, na tyle będę pomocny. Na co dzień jestem związany z innym Forum, a nie wiem, czy tutejsza Administracja i Szanowne Grono Moderatorskie (moi koledzy po fachu), akceptują podawanie danych innych for (myślę, że wszystkie się wzajemnie uzupełniają), zatem bez dzielenia się szczegółami zachęcam do poszukiwań mojej osoby w przestrzeni Internetu (choć najłatwiej w tym topiku czy za pomocą Prywatnej Wiadomości) ... Kuzaj oskarżony przez sponsora
17.12.2002 19:04
Przed Sądem Rejonowym dla Krakowa Śródmieścia rozpoczął się we wtorek proces kierowcy rajdowego Leszka Kuzaja, oskarżonego przez swojego byłego sponsora o zniesławienie.
Sprawa dotyczy obraźliwych słów, w jakich na temat swojego sponsora American Bull wypowiadał się Leszek Kuzaj na łamach krakowskiej prasy.
Proces toczy się za zamkniętymi drzwiami. Po rozprawie okazało się, że strony nie doszły do porozumienia, a oskarżony zamierza walczyć o uniewinnienie.
- Jest nam przykro, że musieliśmy zwrócić się do sądu, ale kilka razy prosiliśmy pana Kuzaja, żeby przeprosił nas publicznie za swoje słowa i nie było żadnej odpowiedzi - mówił wiceprezes American Bull, Jacek Babicz.
Konflikt między sportowcem, a sponsorem rozpoczął się od zerwania kontraktu sponsorskiego. Sponsor miał zastrzeżenia co do wywiązywania się rajdowca z warunków kontraktu. Chodziło m.in. o to, że - zdaniem American Bull - jego logo na samochodzie rajdowca miało zbyt małą powierzchnię.
Leszek Kuzaj z kolei wytoczył swojemu sponsorowi powództwo cywilne. Domaga się w nim pełnej realizacji zawartego na 300 tys. zł kontraktu. Swoje roszczenia oszacował na ponad milion zł. Proces w tej sprawie jeszcze się nie rozpoczął.
http://motosport.interia.pl/news?inf=336335 "Najwyzszy czas zadbac, by z ulic i zielenców znikly smieci. Powody sa co najmniej dwa - wiosna juz przyszla, a do swiat wielkanocnych zostaly dwa tygodnie"- przypomina
krakowska straz miejska."
Motto bardzo zacne, mam nadzieję że akcja nabierze rumieńców także w podkrakowskich gminach
Załączam dwa artykuły z krakowskiej prasy o tym jak tam walczą z brudasami .
Spowiedź marcowego grzesznika
Stanisław Mancewicz
2008-03-10, ostatnia aktualizacja 2008-03-09 23:15:32.0
Znany krakowski dziennikarz Leszek Mazan
przyznał się do opracowania paszkwilanckiego tekstu w 1968 r.
- Czułem się jak szmata. 40 lat z tym żyję, 40 lat mam zgagę.
I wystarczy - powiedział dziennikarzowi "Gazety".Wiele lat temu do redakcji "Gazety Wyborczej" w Krakowie trafił pakiet tekstów wyciętych z prasy marcowej. Koperta pochodziła z archiwum nieżyjącej już Teresy Stanisławskiej, wieloletniej redaktor naczelnej krakowskiej popołudniówki "Echa Krakowa". Zadała ona sobie w 1968 r. trud wycinania najbardziej dla tamtego czasu charakterystycznych utworów prasowych. autor pisze: "Siedzą. Nie rozmawialiśmy z nimi. Nie wiemy, czy wydarzenia ostatnich dni - pozbawienie wolności - przyjęli ze strachem i rezygnacją, czy też dobrze się czują w roli męczenników i ofiar walki o słuszną, wielką Sprawę. Nie wiemy, czy zmądrzeli i czy kiedykolwiek zmądrzeją (...). Śledząc ich życiorysy, można dojść do pewnych uogólnień. Większość pochodzi ze środowiska inteligenckiego. Prawie wszyscy wynieśli z rodzinnego domu coś, co kazało im kwestionować obiektywną, zaakceptowaną przez wszystkich zdrowo myślących ludzi prawdę o naszej rzeczywistości. (...) Fakt, że grupa młodych ludzi wychowywanych i zdobywających wiedzę w Polsce socjalistycznej potrafiła zaangażować się po stronie zła, kłamstwa, świadczy o istnieniu niebezpiecznego zjawiska, z którym muszą zacząć się liczyć na serio rodzice, opiekunowie, pedagodzy, organizacje społeczne i młodzieżowe. Zjawisko to niejedno ma imię. Najbardziej adekwatny jest chyba brak odpowiedzialności. Wdzięczności również".W odróżnieniu od innych tekstów z koperty ten nie był podpisany. Na wycinku jednak czyjaś ręka, zapewne redaktor Stanisławskiej, umieściła odręczny dopisek: ">>Echo Krakowa<<, 19 marca 1968, autor: Leszek Mazan, tekst nadany przez KW PZPR".Zadzwoniłem do Mazana, znawcy Szwejka i dziejów Galicji, autora wielu książek i programów telewizyjnych.- To pan? - zapytałem.- Nie - odpowiedział. - Sprawi mi pan przykrość, jeżeli "Gazeta" przypisze mi autorstwo.Obiecałem, że nie napiszę, bo przecież prócz dopisku nie miałem żadnych dowodów. Rzecz była nie do zweryfikowania. Gdy myślałem już, że sprawa jest zakończona, redaktor Mazan zadzwonił do mnie i zaproponował spotkanie nazajutrz.W czwartek w najbardziej krakowskiej z krakowskich kawiarni, Europejskiej, w samo południe Leszek Mazan uczynił przede mną nieoczekiwane wyznanie:- Zdecydowałem się. W marcu 1968 r. pracowałem w krakowskiej telewizji, wezwano mnie do komitetu wojewódzkiego PZPR na ul. Solskiego (dziś św. Tomasza). Był wieczór, poszedłem do towarzysza kierownika. To był człowiek, od którego zależało wtedy wszystko w tutejszych mediach. Nazywał się Ryszard Sławecki. Dał mi tekścik i mówi: "Wiecie, zróbcie coś z tym." Tekst był jednym wielkim bełkotem. Przeczytałem. "A jak nie?" - zapytałem. Odpowiedział: "Nie radzę". I tyle. Nie wiedziałem, gdzie to pójdzie, w jakiej gazecie. Poprawiłem, napisałem, co napisałem, daję słowo honoru, że tekst dostałem do ręki. Zrobiłem z nim tyle, żeby był drukowalny. Okropne.- Znał pan ludzi, których pan opisał? To prawie pana rówieśnicy.- Młodsi. Nie, nie znałem nikogo.- Może banalne pytanie: co pan czuł, co pan czuje?- Okrutne pytanie. Czułem się jak szmata. 40 lat z tym żyję, 40 lat mam zgagę. I wystarczy. Nikt mnie o to nigdy nie pytał, zresztą nikt już by tego teraz nie udowodnił, nie ma przecież archiwów, nie ma nic. Mógłbym pójść w zaparte, mógłbym kręcić. Ale nie, jestem stary, chcę to zrzucić. Tyle dobrego, że nie napisałem nic antysemickiego. Wystarczy. Nie robię tego dla pana, to po prostu spowiedź starego grzesznika.
Stanisław Mancewicz
Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA
.[/b] Przegląd krakowskiej prasy, 13 kwietnia 2006r.
ŚLEDZTWO W SPRAWIE NIEDOPEŁNIENIA OBOWIĄZKÓW:
Prokuratura Okręgowa w Gliwicach prowadzi śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez jednego z krakowskich prokuratorów.
Dziennik Polski
str. 4
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plpiotrrucki.htw.pl
|
|