krakowa krakow
wojtekstoltny

Jesli jestes poszukującą, lub świezonawrócona osobą
i chciałbys /abyś pogłebić swoja wiedze na temat wiary chrześcijańskej
to zapraszam na kurs ALFA.
Kurs składa sie z serii 10 (darmowych) spotkań naktórych można zjeść pyszną kolacje, posłuchać interesujących wykładów oraz porozmawiac z innymi na nurtujące tematy dotyczące wiary i Boga.
Więcej informacji można znaleść na

Miejsce: Kraków, ul. św. Filipa 23/6(obok placu Matejki)
Termin 5 marzec 2008 g. 19:00

Zapraszam
Adam

PS: Jeśli nie jesteś z Krakowa to poszukaj kursów ALFA w swojej miejscowości:

Jesli jestes poszukującą, lub świezonawrócona osobą
i chciałbys /abyś pogłebić swoja wiedze na temat wiary chrześcijańskej
to zapraszam na kurs ALFA.
Kurs składa sie z serii 10 (darmowych) spotkań naktórych można zjeść pyszną kolacje, posłuchać interesujących wykładów oraz porozmawiac z innymi na nurtujące tematy dotyczące wiary i Boga.
Więcej informacji można znaleść na

Miejsce: Kraków, ul. św. Filipa 23/6(obok placu Matejki)
Termin 5 marzec 2008 g. 19:00

Zapraszam
Adam

PS: Jeśli nie jesteś z Krakowa to poszukaj kursów ALFA w swojej miejscowości:

Jesli jestes poszukującą, lub świezonawrócona osobą
i chciałbys /abyś pogłebić swoja wiedze na temat wiary chrześcijańskej
to zapraszam na kurs ALFA.
Kurs składa sie z serii 10 (darmowych) spotkań naktórych można zjeść pyszną kolacje, posłuchać interesujących wykładów oraz porozmawiac z innymi na nurtujące tematy dotyczące wiary i Boga.
Więcej informacji można znaleść na

Miejsce: Kraków, ul. św. Filipa 23/6(obok placu Matejki)
Termin 5 marzec 2008 g. 19:00

Zapraszam
Adam

PS: Jeśli nie jesteś z Krakowa to poszukaj kursów ALFA w swojej miejscowości:

Otwieram Dziennik, notka informująca, że wczoraj - 6 czerwca 2008 - opuścił Kraków i Polskę na zawsze Sławomir Mrożek. Wraz z żoną przeniósł się do Nicei (Państwo Mrozkowie mają paszporty francuskie).

Wielka szkoda, Państwo Mrożkowie wrośli w pejzaż Krakowa. Często można było natknąc się na nich. Pan Slawomir Mrożek bardzo sprawny, szybkim krokiem, o prostej sylwetce, z charakterystycznym nakryciem głowy nasuniętym głęboko na twarz, przemykał przez Rynek i Stare Miasto.

Toteż nie byłem zaskoczony natknąwszy się na Nich w sobotę tydzień temu, w Rynku na A-B przed Lożą około 18, czekali na znajomych (kilka par wśród nich para latynoska), z którymi wspólnie udali się z wizytą do mieszkania w gmachu Feniksa. NIE WIEDZIAŁEM, ŻE TO JUŻ BYŁA POŻEGNALNA WIZYTA.

Wielki żal ! Czym Kraków - jego szkolne miasto - zranił Mrożka, że postanowił zakonczyć życie daleko od niego, aż w Nicei ? Po kilkunastu latach - podeszłego już przecież - życia w Krakowie .... to nie jest decyzja banalna

Czy ktoś zna odpowiedź ?

A może ten haniebny "cyrk" po śmierci Czesława Miłosza ? Nie chciał aby był także jego udziałem ?!

Kraków jest piękny, ale jako mury..... w wymiarze ludzkim bywa "wredny". Po prostu "Krakówek" !
Now it's my turn :)
z Krakowa - Kraków for United
12 lat
po prsotu szukałem jakichś stron o MU i trafilem na najlepsza :)
oj bardzo duzo zainteresowań

Oprócz rewitalizacji dróg powiatowych przeprowadzona zostanie modernizacja drogi wojewódzkiej z Trzebini, przez Olkusz, Wolbrom, Miechów do Racławic. W ramach przedsięwzięcia zbuduje się obwodnicę Olkusza (program indykatywny) oraz (być może) Wolbromia. Dodatkowo władze powiatu olkuskiego, wespół z powiatem ziemskim krakowskim i gminami położonymi wzdłuż drogi Olkusz–Kraków, podjęły w Ministerstwie Infrastruktury starania o rozpoczęcie prac studyjnych przy kompleksowej modernizacji i rozbudowie DK-94 z Olkusza do Krakowa
Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji zatwierdził przekazaną przez Wojewodę Małopolskiego listę dotacji na której znajdują się 2 wnioski złożone przez Powiat Chrzanowski na remonty i budowę dróg. Na pierwszym miejscu listy rankingowej uplasował się projekt pn. „Remont drogi powiatowej 1013 K – ciąg ulicy Borowcowej” w Chrzanowie, który otrzymał 111 punktów. Z kolei na szóstej pozycji znalazł się projekt pn. „Remont drogi powiatowej nr 1047 K – ulica Grunwaldzka w Trzebini”, który dostał 83 punkty. więcej informacji:

W powiecie krakowskim zaplanowano m.in. remont trzech mostów na Prądniku (okolice Ojcowa), przebudowa mostu w Krzeszowicach i budowa mostu w Tenczynku, drobne remonty chodników (m.in. w Rudawie)
Piotr Orman Krzysztof Orman - Wielka Wojna na Jurze

LIBRON, Kraków 2008
Wydawnictwo EGIS Sp. z o.o.
280 stron
ISBN: 978-83-7396-778-6

Dosłownie kilkanaście minut temu Piotrek przywiózł z Krakowa, fota okładki na szybko.

edit (22.12.08):
Bezpośredni link do pozycji na stronie Libronu -
11 Pułk Piechoty do wybuchu II Wojny Światowej stacjonował w Tarnowskich Górach a dowodził nim płk Henryk Gorgoń.1 września 1939 roku zastał jednostkę na pozycjach wokół Tarnowskich Gór. Po informacji, że jednostki niemieckie obchodzą pozycję od północy zagrożone otoczeniem oddziały dostały rozkaz przejścia na południe na pozycje macierzystej 23 Dywizji Piechoty.Pułk idzie przez Ząbkowice, Strzemieszyce, Maczki w rejon Chrzanowa. Tu 3 września napotkano czołgi niemieckie atakujące linie kolejową Trzebinia-Kraków. Idące na czele jednostki III batalion mjr Jana Bajtlika i I dywizjon 23 pułku artylerii lekkiej mjr Mazarakiego straciły kontakt z jednostką. III batalion zaskoczony w marszu poniósł olbrzymie straty. Wieczorem główne siły 11 pułku piechoty pomaszerowały dalej na Kraków. Idące ich śladem III batalion mjr Bajtlika (bez 7 kompanii, która odnalazła pułk) i dywizjon artylerii mjr Mazarakiego, wobec ostrzeliwania drogi przez dywersantów, poszły przez Olkusz. W wyniku nieznanych kolei losu żołnierze ci znaleźli się pod Bydlinem gdzie stoczyli ciężka potyczkę, w której zginął ppor. Franciszek Olszynka.Tu, wobec świadomości,że drogę do Krakowa odcinają niemieckie oddziały zmotoryzowane, zapaść musiała,częsta wśród wrześniowych żołnierzy, decyzja o marszu w kierunku stolicy. Okrążony w kleszczowskim lesie oddział 7 września podjął nierówną walkę.Kilkudziesięciu żołnierzy pod dowództwem kapitana Jahołkowskiego przebiło się przez niemieckie linie. Pozostali pod dowództwem majora Bajtlika stoczyli kilkugodzinną potyczkę ,w której tracąc 18 żołnierzy zabili 84 Niemców. Część żołnierzy pod dowództwem pułkownika Frankiewicza przedostała się przez Bożą Wolę do Jeżówki gdzie doszło do demobilizacji grupy. Bezimienni żołnierze polscy pochowani zostali na cmentarzu w Chlinie. Pomnik z napisem „1939-1989 Ku czci żołnierzy Wojska Polskiego poległych w dniu 7 września 1939 r. w walce z hitlerowskim najeźdźcą.Społeczeństwo” ufundowany przez mieszkańców gminy odsłonięto 7 września 1989 roku a od 6 marca 2003 roku opiekują się nim uczniowie Zespołu Szkół w Wierbce.

Ten tekst powstał „z marszu”, bez wgłębiania się w historyczne niuanse więc może nie być wolny od wad. Informacji źródłowych jest bardzo mało.Oparłem się na wspomnieniach świadków oraz na książkach „Armia Kraków” Steblika i „Księga wrześniowej chwały pułków śląskich” Przemszy-Zielińskiego. Sporo w nim niejasności ( Na przykład kim był płk. Frankiewicz ? Oficera o takim nazwisku nie było w wojennej kadrze pułku. Czy kpt Antoni Jahołkowski to ta sama osoba co mjr Antoni Jahołkowski ps. "Brzeski" organizujący w akcji „Burza” w okolicy Ostrowii Mazowieckiej 13 pułk piechoty Armii Krajowej ?)
W miniony weekend do historii przeszła Druga Pielgrzymka Niecierpliwych, która wyszła z Krakowa 26.07.2008 o godz. 4.00 rano, by przyjść do Częstochowy 27.07.2008 o godz. 16.00.

Spośród dziesięciu uczestniczących osób, całą drogę przeszło pięć: Witold Bator, Jerzy Chanyszkiewicz, Jacek Hyży, Michał Matuszewski oraz Kuba Terakowski.

Licząca 135 km trasa Drugiej Pielgrzymki Niecierpliwych prowadziła Szlakiem Orlich Gniazd (skracanym tam, gdzie to możliwe) przez: Kraków (26.07.2008, godz. 4.00) - Giebułtów (godz. 6.00) - Ojców (godz. 7.30) - Pieskową Skałę (godz. 9.30) - Troks (godz. 12.45) - Jaroszowiec Olkuski (godz. 14.45) - Stoki (godz. 16.45) - Podzamcze (godz. 19.00) - Morsko (godz. 23.45) - Zdów (27.07.2008, godz. 2.30) - Niegową (godz. 4.00) - Ostrężnik (godz. 6.30) - Krasawę (godz. 9.00) - Olsztyn (godz. 11.00) - Częstochowę (godz. 15.00).

Szczegółowe informacje o Drugiej Pielgrzymce Niecierpliwych znajdują się na stronie

A zdjęcia można zobaczyć pod adresem

Pozdrawiam serdecznie!
Kuba Terakowski
W gazecie Wyborczej:

Grotołaz amator zginął w jaskini
Jarosław Sidorowicz2008-04-09, ostatnia aktualizacja 2008-04-09 22:11
30-letni grotołaz amator z Krakowa zginął podczas penetrowania Jaskini Sąspowskiej na terenie Ojcowskiego Parku Narodowego, do której dostał się nielegalnie. Dyrekcja OPN: - Takiej tragedii jeszcze nie mieliśmy.
Ratownicy przy zejściu do Jaskini Sąspowskiej- Ta historia powinna być ostrzeżeniem dla tych, którzy schodzą ze szlaku i próbują na dziko penetrować jaskinie - mówi wstrząśnięty informacjami o wypadku grotołaza Rudolf Suchanek, dyrektor Ojcowskiego Parku Narodowego. Przez całą noc i dzień trwała dramatyczna akcja, by wydobyć zaklinowanego grotołaza.
Policję późną nocą zawiadomiła matka 30-latka zaniepokojona przedłużającą się nieobecnością syna. Powiedział jej tylko, że chce penetrować jaskinie na terenie Ojcowskiego Parku Narodowego. Nie wrócił do domu, nie odbierał też telefonu. Policjanci zaczęli najpierw sprawdzać szpitale, pytali na pogotowiu, czy nie udzielano pomocy grotołazowi. Bez skutku. Wtedy ruszyli policjanci i ratownicy GOPR z psami tropiącymi. Najpierw odnaleźli samochód na parkingu w rejonie Czajowic. Nad ranem psy doprowadziły do plecaka, który leżał koło wejścia do Jaskini Sąspowskiej, jednej z najdłuższych na terenie parku (ma ok. 100 metrów). To właśnie do niej wszedł 30-latek z Krakowa. - Utknął w wąskiej szczelinie, głową w dół. Nie dawał znaków życia - mówi Piotr van der Coghen z Jurajskiej Grupy GOPR.

Śmiertelny zacisk
Jaskinia, choć pozornie nie jest trudna, uchodzi za zdradliwą. - Są w niej bardzo ciasne korytarze z tzw. zaciskami, czyli niezwykle wąskimi miejscami, gdzie nawet bardzo szczupły człowiek bez wypuszczenia powietrza nie przeciśnie się - opisuje van der Coghen. Tymczasem grotołaz z Krakowa prawdopodobnie nie miał zbyt dużego doświadczenia. Według relacji najbliższych do jaskiń zaczął schodzić od niedawna. - Popełnił kardynalny błąd: wszedł do jaskini sam. Tego doświadczony grotołaz nie robi - mówi van der Coghen.
Przez cały dzień trwała dramatyczna akcja, by wydobyć zaklinowanego grotołaza. Ratownicy pracowali w niezwykle trudnych warunkach. - Dojście jest makabryczne. Trzeba czołgać się z płasko położoną głową, wąskim korytarzem - relacjonuje jeden z ratowników. Co gorsze - w trakcie akcji okazało się, że ciała nie da się wydobyć bez rozkucia znacznego fragmentu skały. - To katorżnicza praca w rozpłaszczonej pozycji, gdzie ruchy są ograniczone do minimum. Nie ma nawet, jak użyć specjalnych wiertarek udarowych, bo można to robić jedynie pod kątem prostym - opowiada ratownik GOPR. Dopiero późnym popołudniem goprowcom udało się odblokować grotołaza. Niestety, już nie żył.
Nielegalne wejście
Tymczasem dyrekcja Ojcowskiego Parku Narodowego twierdzi, że grotołaz wszedł do jaskini nielegalnie. Wejście do niej zagradza bowiem krata. Do środka można dostać się tylko i wyłącznie za zgodą władz parku. Grotołaz takowej nie miał. - Jaskinia leży poza szlakiem, w obrębie ochrony ścisłej. Wpuszczamy tam jedynie naukowców przy okazji badań, które prowadzą. Ze względu na zdarzające się kradzieże i próby plądrowania jaskiń wejście zagrodziliśmy. Niestety, ten człowiek prawdopodobnie musiał podważyć zabezpieczenia - mówi dyrektor Suchanek. Jak zaznacza, eksploracja jaskiń poza wyznaczonymi miejscami jest zakazana. Do zwiedzania udostępnione są Jaskinia Łokietka i Jaskinia Ciemna.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków

W książce Dziekońskiego można przeczytać:
[o pobycie Sędziwoja w Bazylei] Mieszkał w niej młody Polak, nieznany, lecz imię jego wkrótce w całym świecie zasłynąć miało. Naumyślnie wybrał ten zakąt, by swobodnie mógł się oddawać pracom, dla których opuścił dom rodzinny, poświęcił młodość i wszystkie jej przyjemności. Nazywał się Michał Sędziwoj i liczył wtedy lat dwadzieścia cztery. [czyli jest to rok 1556 (rok urodzenia)+24 = 1590 ]
sługa Sędziwoja mówi:
Juści to, chwała Bogu, pięć lat minie na świętego Jakuba, kiedyśwa ostatni raz porzucili Kraków ..... Jest ci scheda po rodzicu niezgorsza, i kamienica piękna w Krakowie, i stolnie pod Kromołowem
a nieco dalej czytamy:
Dłużnicy zabrali kopalnie w Kromołowie .... Mamy rok 1590+5=1595 (Może nieco wcześniej? Sam mam tu sporo wątpliwości jak interpretować treść książki)
W biografii Sędziwoja czytamy:
Gdy wrócił do Krakowa, Król Zygmunt III Waza postanowił wykorzystać sławę alchemika i jego znajomość kilku języków do zabiegów dyplomatycznych. W 1595 r. uczynił zeń swego sekretarza.
Roman Bugaj w książce "Michał Sędziwój 1556 – 1636" twierdzi że Sędziwoj studiował w Krakowie, w Lipsku, w Wiedniu, w szwajcarskim Altdorfie, w Cambridge, w Ingolsztadt, w Rostocku i w Wittenberdze. Po ukończeniu studiów pracował na dworze cesarza Rudolfa II Habsburga w Pradze Czeskiej. Zakładam więc,że w okresie od opuszczenia Krakowa do przejścia na królewską służbę nie miał Sędziwój czasu na zajmowanie się kromołowska schedą. Wspomniany w książce majątek ojca Sędzimira to zresztą tajemnicza historia.Sztolnie pod Kromołowem mógł mu zapisać któryś z właścicieli Kromołowa ale zrobiłby to raczej,zgodnie z ówczesnymi zwyczajami, jako dożywotni z nich dochód a nie jako własność [a i to jest wątpliwe bo ojciec Sędziwoja,Jakub nie wyróżnił się niczym co uzasadniałoby taką szczodrość Bonerów czy Firlejów]. Chyba,że w grę wchodziła jakaś niezwrócona pożyczka zabezpieczona tymi dobrami.Samo stwierdzenie pod Kromołowem jest mało precyzyjne i wcale nie musi odnosić się bezpośrednio do dóbr Kromołowskich. Może to oznaczać coś co leżało w ówczesnym "pobliżu" tego miasteczka nie będąc przy tym własnością Bonerów czy Firlejów. Przypuszczam,że coś tu autor namieszał źle interpretując jakieś zapiski ( z pamiętnika służącego Badowskiego?) Tyle mówi rozsądek i chociaż wątpliwości pozostają wykluczyć ziarnka prawdy zawartego w powieści nie można.Potwierdzony jest pobyt za to Sędziwoja w Krzepicach u Mikołaja Wolskiego i udział w rozwoju tego ośrodka hutniczego [ jak przeczytałem w jednym z opracowań w podkrakowskich Krzepicach- jak widać w pobliżu dzisiaj też bywa pojęciem szerokim ]
Dzisiaj w Gazece Wyborczej w Kakowie. Zwracam uwagę na kwestię transportu rowerów.

Busy wzywane na telefon
Bartosz Piłat2007-09-05, ostatnia aktualizacja 2007-09-05 13:14

Szykuje się rewolucja na krakowskim rynku busów. Firma NV Media chce zorganizować przewoźników i pod jedną marką wozić klientów na zasadach podobnych do korporacji taksówkarskiej i linii telebus obsługiwanej przez krakowskie Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne.
- My to nazywamy rewolucją, ale jakkolwiek nazwać nasz pomysł, to zmieni nie do poznania rynek połączeń wokół Krakowa - mówi Jerzy Zwolański z NV Media. Firma zbiera wokół siebie właścicieli busów i od końca września zamierza uruchomić nową usługę pod nazwą Telebusy - sieć połączeń ma ruszyć w końcu września.

- Chcemy, by pod jednym numerem telefonu można było zamówić przejazd busem na jednej z oferowanych przez nas tras. Firmy, z którymi nawiązalibyśmy współpracę oznaczą w jednakowy sposób swoje pojazdy, tak żeby nowa usługa była łatwo rozpoznawalna - wyjaśnia Zwolański. Sieć ma być uruchomiona jeszcze we wrześniu, bo firmie zależy na tym, by wejść na rynek jeszcze przed rozpoczęciem roku akademickiego. Na dobry początek linie mają być obsługiwane przez 100 samochodów.

Samochody oznaczone jako telebusy będą jeździły m.in. na trasie z Brzeska przez Bochnię i Wieliczkę do Krakowa. NV Media chce, by obsługiwały najbardziej popularne trasy, więc telebusy dojadą też do Myślenic, Wolbromia, Wadowic czy Miechowa i Olkusza. - Na terenie Krakowa nie będzie jednego przystanku, z którego będą odjeżdżały nasze auta. Trzeba będzie zadzwonić i zadeklarować, skąd dokąd chce się dojechać. Wtedy nasz operator określi, za jaki czas może podjechać bus, i wskaże jeden z przystanków, gdzie ma pojawić się klient - tłumaczy Tomasz Justyniarski odpowiedzialny za realizację projektu. Klient usłyszy też, jaki numer będzie miał pojazd, który po niego pojedzie.

Główną zaletą rozwiązania proponowanego przez NV Media jest elastyczność linii. Jeśli znajdzie się klient, który będzie chciał skorzystać z połączenia telebusem, lecz nie mieszka tuż przy trasie, to kierowca dostanie polecenie podjechania pod wskazany przez niego adres. - Jeśli więc mieszkaniec Woli Zachariaszowskiej będzie chciał wsiąść do busa jeżdżącego między Wolbromiem i Krakowem, bus dojedzie do jego miejscowości - podaje przykład Zwolański. Oprócz tras do miejscowości odległych od Krakowa o kilkadziesiąt kilometrów, telebusy będą też obsługiwały przedmieścia, np. Tyniec czy Swoszowice. - Tu chyba będziemy konkurencją dla MPK, ale ekspansji do centrum Krakowa na razie nie planujemy - dodaje Justyniarski.

Większość pojazdów jeżdżących w sieci Telebusy ma mieć zainstalowane bagażniki na rowery. - Zdajemy sobie sprawę, jak trudno jest przewieźć rower autobusami MPK, więc chcemy, by bagażnik był naszym atutem - mówi Justyniarski.

NV Media zapewnia, że będzie stawiać na jakość usługi. Będą się więc liczyły czas dojazdu i wygodna podróż. Zamiast upychania jak największej liczby pasażerów, chcą ograniczyć ich liczbę tak, by każdy miał miejsce i w czasie jazdy mógł spokojnie przeczytać gazetę. - Zależy nam na tym, by samochody, którymi chcemy wozić klientów, były komfortowe. Planujemy więc, żeby na wiosnę firmy, które z nami współpracują, a dysponują starszymi autami, wymieniły tabor - zapowiada Justyniarski. - Czy taka inwestycja będzie się opłacać, okaże się już niedługo. Zakładamy, że trzy miesiące wystarczą, by zweryfikować nasze plany. Zakładamy jednak, że do końca tego roku w naszej sieci będzie jeździć 600 maszyn.


Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
Z gazety Wyborczej


Benedyktyni odbudowują Tyniec
KB2007-08-30, ostatnia aktualizacja 2007-08-30 22:07

Krakowscy benedyktyni chcą stworzyć na terenie tynieckiego klasztoru ścieżkę kulturową i muzeum konfederatów barskich. Marzy im się też, by opactwo z najbliższym sąsiedztwem stało się parkiem kulturowym

Fot. Paweł Piotrowski / AG
Elewacja skrzydła południowegoŚcieżka kulturowa powstanie w tzw. Wielkiej Ruinie, skrzydle zabudowań klasztornych, które aż do początku lat 80. XX wieku było kompletnie zrujnowane. Wtedy ze środków Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa nadbudowano zniszczone mury i zadaszono. W takim stanie skrzydło czekało do ubiegłego roku, aż zakonnicy zdobędą pieniądze na dalszą rekonstrukcję. Dzięki m.in. środkom od ministra kultury (4 mln zł), z Unii Europejskiej (2,5 mln zł), ze SKOZK-u (w tym roku 1,5 mln, a w przyszłym - 1,7 mln zł) skrzydło będzie całkowicie odbudowane. Wtedy zacznie się aranżowanie ścieżki kulturowej w 17 pomieszczeniach w piwnicach, na parterze i na I piętrze.

To jednak nie będzie koniec trwającego już 54 lata remontu, który wydźwignął opactwo z ruiny. - Chcemy uporządkować dziedziniec, by przestał być jak dotąd parkingiem i oczyścić skarpę, która przez dziesięciolecia zamieniona została w wysypisko. W dawnym browarku zachowanym w obrębie murów można by utworzyć multimedialne muzeum konfederatów barskich. Recepcja z parkingiem i kawiarenką dla odwiedzających opactwo mogłaby powstać na łące za cmentarzem. Na razie nie mamy na to pieniędzy, ale będziemy się starać pozyskać je z Unii Europejskiej - mówi ojciec Antoni, benedyktyn.

Zaplecze turystyczne to lepsze niż zbudowanie obok liczącego tysiąc lat klasztoru centrum handlowego, które zaplanowano w tym miejscu. Przepiękna okolica zasługuje na ochronę, dlatego benedyktyni będą się starać, by obszar opactwa i najbliższa okolica stały się parkiem kulturowym.

Najstarsze w Polsce opactwo Benedyktynów w Tyńcu założył - jak głosi tradycja - Kazimierz Odnowiciel w roku 1044. W końcu XI wieku wzniesiono tam kościół, którego pozostałości odsłonięto w latach 60. ubiegłego wieku. Kres świetności opactwa położyli Szwedzi, paląc je w roku 1656. Zniszczeń dokończyli sto lat później Moskale walczący tam z konfederatami barskimi. Na początku XIX wieku opactwo skasowano. W okresie międzywojennym arcybiskup Sapieha zabiegał o przekazanie benedyktynom ruin, które przejęło miasto. W 1939 roku zainteresował się Tyńcem belgijski konwent zakonników reguły św. Benedykta. Przybyli nad Wisłę i zostali do dziś.


Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
Zaproszenie na Jura Marathon

Wyścig adresowany zarówno dla maratończyków jak i turystów.
Trasa z Cżęstochowy do Krakowa dokładnie po Szlaku Rowerowym Orlich Gniazd - 190 km.
Limit 18 godzin.
Data: 30. 06.2007 r.
Start rano skoro świt.
Wiecej szczegółów na stronie

Organizator: Compass Kraków, G&G Promotion, ZGJ




"Guardian": promujcie się przez Podgórze!
Rafał Romanowski
2008-10-20, ostatnia aktualizacja 2008-10-20 22:17

Zobacz powiększenie
Most Piłsudskiego
Fot. Mateusz Skwarczek / AG
Co przyciągnie do Krakowa bogatych i ciekawych świata Brytyjczyków i Amerykanów? - Świeże i wciąż nieodkryte Podgórze - podpowiada brytyjski dziennik "Guardian", którego czytelnicy uznali Kraków za drugie najmodniejsze obecnie miasto globu.
Zobacz powiekszenie
Fot.Stanisław Rozpędzik / AG
Lipiec 2008: Podgórskie targi rzeczy wyjątkowych

"Guardian" idzie za ciosem. Ledwie okrzyknięto Kraków numerem dwa wśród "najciekawszych obecnie miast poza granicami Wielkiej Brytanii" (po Sydney, a przed San Francisco, Singapurem i Vancouver) na podstawie 17 tys. ankiet od czytelników, a już dziennikarze prestiżowej gazety i portalu guardian.co.uk serwują odbiorcom nowe artykuły na temat odkrywanego na nowo topowego miasta w środku Europy. Fachowe, lecz entuzjastyczne w tonie opisy Krakowa nie zawierają peanów o lajkoniku, kościele Mariackim, obwarzankach i haseł o "magicznym Krakowie" czy "mieście królów i wielowiekowej tradycji". W ich miejsce na pierwszy ogień idzie... nadwiślańskie Podgórze jako świeża, niezadeptana przez turystów, pełna alternatywnej energii dzielnica, którą - zdaniem "Guardiana" - Kraków może bez kompleksów promować się w Europie i świecie.

Brytyjski dziennik znany jest z wyznaczania nowych trendów, również w turystyce. Nie może więc dziwić, że w opublikowanych w ostatni weekend artykułach o Krakowie o popularnym placu Nowym na Kazimierzu mowa jest jako o... "pełnym tłumu miejscu na podobieństwo placów Pragi czy Budapesztu, skąd po pięciu minutach spacerkiem trafia się na uroczy most Piłsudskiego, a stamtąd przez rzekę na ciche Podgórze".

Podgórze zdaniem Brytyjczyków to fascynujące miejsce, gdzie stare (klimat żydowskiego getta, apteka Pankiewicza, architektura XIX wieku) przeplata się z nowym (otwarty niedawno nowoczesny hotel Qubus nad Wisłą, śródziemnomorska kuchnia ślimakarni Cava przy Nadwiślańskiej, artystyczna bohema pubu Drukarnia, znana z promowania latynoamerykańskiej literatury Cafe Rękawka czy położony 100 metrów od rodzinnego domu Romana Polańskiego klub Oko).

Tym, co najbardziej zelektryzuje odwiedzających Podgórze, będzie - zdaniem gazety - dawna fabryka Oskara Schindlera oraz wszelkie ślady (również te nowoczesne) obecności tutaj Żydów. Dziennikarze "Guardiana" piszą więc o położonym blisko dawnym obozie koncentracyjnym Płaszów oraz instalacji z rdzewiejących krzeseł na placu Bohaterów Getta, poświęconej pamięci wywiezionych z dzielnicy mieszkańców getta.

Tym, którzy chcieliby się być może osiedlić w Podgórzu, "Guardian" poleca nowe inwestycje, m.in. na terenach po mającym zniknąć za rok nieczynnym od lat hotelu Forum ("w 2009 roku u stóp tego skrawka Podgórza rozłoży się piaszczysta plaża" - cieszą się autorzy artykułu).

Tymczasem urzędnicy krakowskiego magistratu są dość zaskoczeni sukcesem Krakowa w corocznym rankingu "Travel Awards", a tym bardziej propozycją wykreowania Podgórza na ostrze promocyjnego wizerunku miasta w najbliższych latach. - Na razie opcja jest taka, że promujemy się jako miasto wielkich festiwali. Szczerze mówiąc, na Podgórze niespecjalnie mamy pomysł - zauważa przytomnie jedna z rozmówczyń "Gazety" w Urzędzie Miasta Krakowa. Zapewnia jednak, że po naszym artykule w magistracie analizowane są dotychczasowe publikacje poczytnego brytyjskiego dziennika.

Witam wszystkich serdecznie.

Pracuję nad książką pod roboczym tytułem "Kraków pary i elektryczności", ponaddto zabytki techniki, inżynieria miejska, kolej, architektura przemysłowa i historia Krakowa to moja pasja. Poszukuję materiałów zdjęciowych i informacji na temat taboru i infrastruktury kolejowej fabryki "Solvay" - mam na myśli głównie wąskotorówkę, ale nie tylko. Ponaddto poszukuję wszelkich materiałów na temat innych kolejek cegielnianych i zakładowych na terenie Podgórza.
Jeśli macie coś na ten temat i możecie sie tym podzielić lub możecie kogoś kompetentnego polecić - proszę dajcie znać.

Z góry dziękuję i pozdrawiam serdecznie

Piotr Skucha


Szanowny Panie Konserwatorze. Przed kilkoma miesiącami na stronie internetowej inwestora Bonarka City Center (www.trigranit.com) ukazały się informacje oraz wstępne wizualizacje mającego powstać potężnego centrum handlowo-rozrywkowego.
Pominę w tym miejscu decyzję lokalizującą tego typu obiekt na terenach potencjalnie, szalenie atrakcyjnych rekreacyjnie („zielony klin” z przedmieści Krakowa, aż do Krzemionek, niemal centrum miasta). Zszokowany jednak jestem informacją
o pozostawieniu „świadka postindustrialnego charakteru” tego miejsca – ok. 105-cio metrowego żelbetowego komina pochodzącego z lat 60 czy 70 (proszę wybaczyć szacowanie okiem laika).
Przyznam, że nie znałem dobrze charakteru zakładów Bonarka, nie jestem urodzonym „Krakusem” – widziałem jednak kilkakrotnie tamtejsze obiekty pochodzące
z różnych okresów czasu, również wnętrza ciekawych konstrukcyjnie hal.
Ponownie odwołując się do spojrzenia laika śmiem twierdzić, iż komin jest najmniej wartościowym obiektem w całym kompleksie zakładów Bonarka. Przede wszystkim zaś komin ten wpisuje się destrukcyjnie w kilka cennych krakowskich panoram.
Polecam spojrzenie na panoramę Podgórza z Bulwaru Inflanckiego
z neoromańskim Kościołem Redemptorystów, wieżą telewizyjną, która, w moim mniemaniu, funkcjonalnie jest pożądanym elementem – świadczy o randze miasta dysponującego ośrodkiem telewizyjnym. Obecny w tej panoramie jest również komin
z zakładów Bonarka.
Kolejnym przykładem niech będzie panorama Krzemionek z kościółkiem
św. Benedykta oraz fortem pod tym samym patronem, kopcem Krakusa oraz… kominem Bonarki, którą obserwować możemy z Mostu Kotlarskiego. Mostu wyjątkowego, jest
on wszak ikoną współczesnej architektury Krakowa, nie budzącą specjalnych kontrowersji estetycznych. Co więcej tereny sąsiadujące z mostem w ostatnich latach charakteryzuje zmiana charakteru na bardziej śródmiejski – przez daleką analogie poproszę o wyobrażenie sobie czubka komina w perspektywie widzianej z Mostu
im. J. Piłsudskiego.
Pragnę jeszcze dodać, iż podobne w formie kominy jeszcze przez lata będą szpeciły każdą krakowską panoramę.
Uprzejmie pragnę prosić Pana o zwrócenie uwagi na wspomniane przeze mnie fakty oraz o ustosunkowanie się do mojego apelu.


kontakt do Jana Janczykowskiego

Jan JANCZYKOWSKI
ul. Kanonicza 24, 31-002 Kraków
tel.: +48 12 426-10-10 , +48 12 426-10-11
e-mail:
Franciszek Bardel, Miasto Podgórze. Jego powstanie i pierwsze 50 lat istnienia, Kraków 1901
>>>>>>>>Nie wiem
Roman Kiełkowski, Historie spod Kopca Krakusa, Kraków 1972
>>>>>>>>regularnie pojawia sie na allegro w cenie ok 20zl, ale spodziwalbym sie, ze jest w bibliotekach (jesli potrzeba konkretne strony - moge skserowac)

Jan Małecki, Jeszcze o początkach Podgórza i jego nazwie, Rocznik Krakowski t. XLIX, 1978
>>>>>>>>Chyba w Wojewodzkiej Bibiolitece na Rajskiej sa wszystkie Roczniki

Halina Nelken, Pamiętnik z getta w Krakowie, Toronto 1987
>>>>>>>> Nie wiem

Podgórze w dziejach wielkiego Krakowa, Materiały z Sesji Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa, Kraków 2000
>>>>>>>>Do kupienia w siedzibie TMHiZK przy Jana 12 za 7 zl, szczegoly tu:http://www.tmhzk.krakow.pl/index.php?inf=dane/wydawnic.php


Tyle wiem, moze ktos pomoze w sprawie pozostalych...
noo.. chodziło mi o Dom Kultury Podgórze

nie moge nigdzie dostać:
Franciszek Bardel, Miasto Podgórze. Jego powstanie i pierwsze 50 lat istnienia, Kraków 1901

Roman Kiełkowski, Historie spod Kopca Krakusa, Kraków 1972

Jan Małecki, Jeszcze o początkach Podgórza i jego nazwie, Rocznik Krakowski t. XLIX, 1978

Halina Nelken, Pamiętnik z getta w Krakowie, Toronto 1987

Podgórze w dziejach wielkiego Krakowa, Materiały z Sesji Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa, Kraków 2000

jakieś sugestie gdzie mogłabym zdobyć te pozycje ??

Pozdrawiam
Ja tam najbardziej lubiłabym nazwę zwyczajną i polską (a choćby Hotel Podgórze - czy nie brzmi ładnie?), ale że inwestycja jest sieciowa, będzie:Qubus Hotel Kraków.

Chciałam się Wam pochwalić, że 4 lipca brałam udział w symbolicznych wieczornych "rejsach" tramwajem wodnym między Podgórzem a Krakowem i otrzymałam Certyfikat Potencjalnego Podgórzanina - jest on moim talizmanem dla realizacji mojego planu przeprowadzki do Krakowa.
Będziecie trzymać kciuki, bo jeszcze się ważą moje losy? A ja tak bardzo, bardzo pragnę tej przeprowadzki...
[color=red]Ludzie czy w tym państwie prawo jest już całkiem martwe - i tylko liczą się układy. Uważam że już decyzje zapadły niestety. Oczywiście musimy protestować i robić wszystko aby zablokować przebudowe fortu. Niestety rzeczywistość nasza polska jest skorumpowana. Są na to liczne przykłady: nadbudowa na ul. Szerokiej, Hotel Sheraton, Hotel przy Filharmonii. Następnym przykładem będzie napewno Hotel przy placu Getta. W tym momencie już dorownał linii zabudowy budynków obok, a końca nie widac wręcz przeciwnie zaczeto budowe kolejnego pietra. Nie wspomnę juz o wystroju elewacji nowego hotelu przy Getta. Teraz juz można się domyślić że będzie nowoczesny, a tak "trudno"zrobić elewację w charakterze budynków obok. Gdzie jest Nadzór, gdzie jest Konsrwator zabytków - po co te funkcje w mieście jeżeli do niczego nie służą. Polska szczyci się najazdem turystów z zachodu, wszyscy chcą zwiedzać Kraków, za niedługo nie będzie co zwiedzać jak w takim tempie będą niszczone budynki i miejsca historyczne. Stary Krakow powinien być zamkniety dla nowych inwestycji doprowadzających do zmiany charakteru części historycznej Krakowa. Niech architekci bez poczucia historii, estetyki szaleją za miastem wystawiając dziwne budowle.[/color]
W bieżącym numerze miesięcznika Kraków opublikowany jest projekt planu przestrzennego zagospodarowania dla Zabłocia! (jest szansa, że jeszcze w tym roku uda się plan uchwalić) Polecam zapoznanie się - jest pare pożytecznych planów - pociągnięcie bulwarów aż do mostu na Dąbiu, pare zmian komunikacyjnych, ponoc juz od konca maja plany będą do wglądu w biurze planowania przestrzennego na ul. Za Torem (to u nas!)
Pawle w tym nr jest też artykuł o Podgórzu, którego jestes głównym bohaterem (po samym Podgórzu), a wydawcą "Krakowa" jest..... Instytut Sztuki i pan Wilczyński - może to jakiś krok do szukania kompromisu? Pozdrawiam Podgórzan!
niewiem czy ten adres byl gdzies podawany - ale polecam milosnikom krakowa i twierdzy kraków
niewiem czy ten adres byl gdzies podawany - ale polecam milosnikom krakowa i twierdzy kraków
To w ramach podniesienia merytoryki forum pomyślałem, że można pogadać o górach tych, które nadają się nie tylko dla łojantów, ale można sobie po prostu w nich połazić z plecorem.
Na początek cyklu "Tu byłem - Tony Halik" zaproponuję Czarnohorę i nie ukrywam, że od kiedy na forum kręci się Baśka popisywanie się wiedzą dot. Karpat Wschodnich (zwłaszcza tak mikrą jak moja) może skończyć się katastrofą , więc chciałbym, aby moje wypociny były traktowane jako próba sprowokowania Baśki, Przemka, który gdzieś zaginął w akcji i innych znawców tych rejonów do opowiadania, a nie zgrywania się na wszystkowiedźmę jakąś…
Proponuję więc, żeby Basia Z przyłączyła się i dzielnie uczestniczyła w przybliżaniu Karpat ukraińskich, czy rumuńskich tym, którzy zechcą poczytać.
Początkowo myślałem, żeby założyć temat ogólny o Karpatach Wschodnich, ale myślę, że bardziej przejrzyście będzie jeśli będzie osobny temat o osobnych pasmach, bo to tak jakby Karkonosze wrzucić ze Stołowymi do jednego wora…

A więc Czarnohora… Razem z Gorganami to chyba najpopularniejszy cel polskich turystów górskich – wydaje się być już inny i troszeczkę egzotyczny, a jednocześnie jest dosyć blisko i przede wszystkim tanio…
Czarnohorę warto odwiedzić nie tylko, aby obcować z przyrodą i górami, lecz również żeby poszukać śladów polskości, gdyż historycznie leżała ona w naszych Polskich granicach. Śladów tych jest od cholery i jeszcze trochę. Od tych wielkich jak Zaroślak, czy ruiny Białego Słonia aż po malutkie takie jak polskie słupki graniczne podtrzymujące krzyż na Howerli.
Może najpierw jak tam się dostać????
Samochodem – nie polecam… tam wydaje mi się, że tyko oryginalne marszrutki i oryginalni kierowcy marszrutek dają radę… Ale są offroadowcy, którzy próbują…
Do Lwowa – można np. dostać się autobusem – polecam powłóczyć się po tym mieście… Jak dla mnie to takie „rodzeństwo Krakowa” takie same uliczki, budowle… tylko, że za Kraków już się ktoś wziął, a za Lwów – no, może też już (byłem tam kawałek czasu temu).

Polecam kupić niefiltrowane i usiąść sobie w okolicach opery – najlepiej w upalny dzień i czekać na dziewczyny… równie piękne jak Polki…
Jakośtakoś rano jest busik do Iwanofrankowska – trzeba się do niego zapakować, a dworzec jest kawałek od centrum – pieszkam to jakaś godzinka, a marszrutki jeżdżą od którejś tam godziny, więc ja osobiście spałem w krzaczorach za dworcem autobusowym, między jakąś kałużą a ogniskiem palonym przez nastoletnich autochtonów – to był nasz Green Room

Z Iwanofrankowska po godzince, czy dwóch złapaliśmy transport do Żabich, czy jak to się tam odmienia i Dżembronii – a to już tu…. Kolejny nocleg to już góry, inny świat, inni ludzie i w ogóle to jakby jakieś może nie załamanie czasoprzestrzeni a przesiadka do innej: czas biegnie wolniej, a przestrzeń jakaś taka też inna się wydaje…

Można zanocować we wsi, a można pójść np. w stronę Popa Iwana i gdzieś po drodze przekimać w lesie… Na łące… tylko trzeba uważac, żeby krowa Cię nie zeżarła…




1 lutego 2009 rozpoczynamy regularne kursy z Polski do Słowacji.
Linia rozpoczyna się w Jaśle(szlak naftowy),przez Tarnów,Bochnię,Kraków,
Myślenice,Zakopane,Bukowinę Tatrz.,Łysą Polanę,Wysokie Tatry,w Starym Smokowcu zjeżdżamy do Popradu ,aż do końcowego przystanku w Liptowskim Mikulaszu.Mam nadzieję ,że połączenie to znajdzie swoich odbiorców i będzie rentowne ,mając szansę na utrzymanie na rynku.Jest to także najwcześniejszy autobus z kierunku Jasła,czy Tarnowa do Krakowa,czy Zakopanego.Mam Nadzieję ,że zainteresujemy studentów i ludzi kochających góry naszą propozycją.Proszę o opinię.Więcej informacji znajdziecie pod adresem
Proszę o rady i opinie
Plany były jak już wcześniej , w różnych tematach się przewijało, wejść na Grzesia i zejść co by "liznąć" trochę Tatr zimą.

Ale od początku.
Akcja dramatu rozpoczęła się w sobotę wczesnym rankiem, podróż do Krakowa przebiegła bez zakłóceń, co nie przewidywało dalszych problemów komunikacyjnych. Już pan kierowca zaczął chyba śrubować nowy rekord na linii Kraków - Zakopane i poskutkowało to zatrzymaniem przez policje i mandacikiem Ale nic tam dzień bezproblemowo straciliśmy przeznaczając go na transporty. Pozostała reszta dnia została spędzona w duchu niedzielnego turysty zakopiańskiego, tzn. rozrywkowo - konsumpcyjnym. Krótkie spotkanie z Łukaszem T i Lufką i na kwaterę kimać. Tak minął dzień pierwszy.

Drugi dzień był dniem Żylety przez duże Ż. Pobudka 5.30 bo nie do końca wiedziałem o której rusza najwcześniejszy transport na Siwą. Poskutkowało to postojem na przystanku około pół godziny. Początek truchtu przez Chochołowską ok godziny 7.30. Mroźno i bezchmurnie także szykowała się typowa Żyleta. Po drodze zaczęła mnie zastanawiać jedna kwestia. Chodziło konkretnie o o odchody końskie w drodze do Chochołowskiej, z początku zastanawiałem się nad obowiązkiem sprzątania "własnego gnoju" po zakończeniu pracy przez górali, ale projekt szybko upadł. Doszedłem do wniosku, że celem górali w chochołowskiej jest takie zasranie tej trasy żeby żaden pieszy turysta nie był w stanie przejść i musiałby w tym wypadku wynająć sanie.
Kolejną katastrofą komunikacyjną był brak ciuchci , która by się mogła przydać przy powrocie.
No i tak po śniadaniu wyruszamy na szlak ze schroniska. Szlak pięknie przetarty , widać że zimowo szlak bardzo popularny. Wejście nie robiło nam żadnych większych problemów techniczno-kondycyjnych. Na szczycie kilka osób co uznałem za swoisty tłok. Szlak na Rakoń też dobrze przetarty i raczej dobrze zaludniony. Dookoła roztaczają się piękne widoki. Prawdziwa żyleta. Podziwiamy dłuższą chwilę na różne możliwe sposoby i zastanawiamy się - cel zdobyty , przed 11, co robić. W tym momencie Żyleta została zakłócona przez co kumpel zaczął się wahać. W takim przypadku podszedłem go w sposób taki: " Ty to chodź przejdziemy się trochę granią porobimy fot i wrócimy". a potem " jak już tu jesteśmy to chodźmy na Rakoń" Żyleta powróciła a my już przez resztę dnia podziwialiśmy powalające i szczęko-opadające widoki. Powrót przez Bobrowiecką Przełęcz tam już słabiej przetarte miejscami zapadaliśmy się po pas. Miałem z tego ogromną radochę Z Bobrowieckiej nieistniejący szlak na Bobrowiec przetarty. Zejście, w chochołowskiej krótka przerwa i powrót.
W tym miejscu zaczął się dramat komunikacyjny. Wpierw stłuczka w Zakopanem uniemożliwiła nam szybkie dotarcie na dworzec. Potem do Nowego Targu w wyniku korków jechaliśmy gdzieś ok godzinę dwadzieścia , w wyniku czego spóźniliśmy się na autobus do Kielc z Krakowa. Nie bardzo się tym przejmując, mówię: " Spoko, jest pociąg o 22". A tu zonk, zmiana rozkładu od połowy grudnia była To zostały nam dwa autobusy docelowo do Warszawy 0.15 i 23.35. Tego o 23.35 tak jakby nie było , na stanowisku się nie wyświetlił także byliśmy pewni że nie przyjedzie. W końcu przyjechał. To była moja najdłuższa podróż do domu - trwała od godziny 18 do godziny 3 w nocy. Pozdrawiam PKP i PKS


Zdjęcie na zachętę:


Gawith widzę że jesteś z Krakowa mam w planie jadąc do Zakopanego wstąpić do Krakowa powiedz mi tylko jak z remontami, czy ciężko jest się przebić przez Kraków??
ja bym na twoim miejscu ominął Kraków. nie wiem gdzie mieszkasz ale można jechać przez Wadowice, suchą beskidzką i jordanów. dojazd zależy gdzie mieszkasz
Gawith widzę że jesteś z Krakowa mam w planie jadąc do Zakopanego wstąpić do Krakowa powiedz mi tylko jak z remontami, czy ciężko jest się przebić przez Kraków??
Kolejny pomysł:


"Dziennik Polski": Linia kolejowa Kraków - Nowy Sącz - Muszyna zostanie wpisana do Transeuropejskiej Sieci Transportowej (TEN-T). Dzięki temu jest szansa na skrócenie podróży z Krakowa do Nowego Sącza do niecałej godziny, a do Zakopanego - do ok. 70-80 minut.
Nie wiem czy taki wątek już tu istnieje ale chodząc po górach wielu znas interesuje się też kulturą i tradycją podhala.

Wklejam dwa fragmenty tekstów opisujących dawne Tatry:

"W Nowym Targu zawsze bywa popas; są dwa domy zajezdne, na obszernym rynku murowany ratusz, naokoło w domach sklepy, apteka, poszta, sąd, starostwo i szkoła główna r. 1842 założona; ludność jest 3890 a w twj liczbie 200 starozakonnych. Wieś Szaflary jest duża, liczy sobie przeszło 1000dusz. Wyjeżdżając z niej znowu się Dunajec przebywa po moście zbudowanym r. 1869... Przez półtrzecia roku przejeżdżać tędy trzeba było wpław."
"Odległość Krakowa od Tatr szosą wynosi 14 ½ mil . PRzestrzeń tę dziś odbywa się w 2/3 koleją żelazną, a w 1/3 szosa na wozie w ciągu jednego dnia bez noclegu w drodze. Od chwili otwarcia kolei ustał prawie zupełnie ruch wozowi końmi między Krakowem a Tatrami po Zabornią, znaną gościom z noclegów, poza nią bowiem leży Chabówka. Już dziś trudno spotkać po ulicach butkę góralską. Kraowianie jednak pod licznie swoje bagaże zwykli najmować wosy góralskie. Straciła teraz podróż do Tatr wiele na romantyczności."

Ilustrowany przewodnik do Tatr, Pienin i Szczawnic, Poznań 1870
Ilustrowany przewodnik do Tatr i Pienin, Kraków 1886

Walery Eliasz - Radzikowski

A ja lubiłam jeździć nocnym do Zakopca
Lubiłaś
Przecież z Krakowa do Zakopanego jedzie się prawie 4 godziny . Ja jak widze stacje Kraków Płaszów to zaraz ide spać

to jest dopiero jazda do przodu i do tyłu
ale widoki rano wszystko wynagradzają

A ja lubiłam jeździć nocnym do Zakopca
Lubiłaś
Przecież z Krakowa do Zakopanego jedzie się prawie 4 godziny . Ja jak widze stacje Kraków Płaszów to zaraz ide spać

czy chcesz się dosatć do jakiejś jamy w tych Koryciskach

Ta wersja.

Ciagnie mnie tam bo to ponoć miniaturka Krakowa. A Wawóz Kraków uważam za jeden z najpiekniejszych elementów Tatr.
Kuźnice-Murowaniec-Krzyżne-Pięć Stawów-Palenica

Podczas tej wycieczki było chyba wszystko: kapitalna pogoda, bajkowe widoki, potworne zmęczenie, pod koniec znużenie. Ale od początku.
Troszkę znudziło mi się wstawanie na autobus o 6:20, więc postanowiłem wyjechać o 7:20. Miał to być PKS z Ostrowca Św., podobno tańszy od prywatnego Trans-Freja. Jak się okazało, gorszego wyboru nie można było dokonać; bilet nie dość że droższy (nie wiedzieć dlaczego, ale nie było zniżek studenckich) to przejazd trwał 2:40 (!) – postoje w Myślenicach, Rabce i pobłądzenie w Chabówce
No nic, na dworcu w Zakopanem byłem ok. 10. Busem szybko do Kuźnic. Odstałem swoje do budki z biletami i w drogę przez Boczań. Po godzinie byłem w schronisku, gdzie kupiłem chyba najdroższą dużą wodę (coś koło 5-6 zł!).
I znów, jak przed dwoma tygodniami, przed finalnym podejściem na Przełęcz pojawiły się chmury. Znowu zero widoków? Całe szczęście dookoła świeciło słońce, więc z nadzieją na to, że i nad Krzyżnem zaświeci, powolnym krokiem rozpocząłem mozolne podejście zakosami. W końcu osiągnąłem dzisiejszy cel. Popatrzyłem na stronę Pańszczycy i nie mogłem zrozumieć, czemu wszyscy tak uwielbiają widok z Krzyżnego. Nie wiem jakim cudem, ale początkowo nie zauważyłem Dol. Pięciu Stawów. Ale jak w końcu zauważyłem, to nie mogłem wzroku oderwać. Niestety czas gonił, więc po kwadransie trzeba było szykować się do powrotu. Jako że bałem się schodzić po drobnych kamyczkach i skałce w Dol. Pańszczycy zdecydowałem się zejść do „5”. Droga obliczona na 1:15 zajęła mi 2:15. Myślałem, że mi uda i palce od nóg odpadną (ale jak dwa dni wcześniej było się, pierwszy raz od pół roku, na basenie…). Marzyłem tylko o dwóch rzeczach: szarlotce i WC. Najpierw toaleta. Wchodzę, patrzę, myślę: to pewnie prysznic. Otwieram drugie drzwi. Znów prysznic? W tym momencie przypomniałem sobie posty z wątku o schroniskach i „pozycji na Małysza”. I już wiedziałem, że to coś to nie prysznic.
Później przyszedł czas na szarlotkę. Faktycznie, tak dobrej jeszcze nie jadłem. Chciałem dłużej posiedzieć, ale – przypadkiem – natknąłem się na rozpiszę szlaków wiszącą przy wyjściu. Przeżyłem szok: do Palenicy 2:30, jest 17:35, a ostatni autobus do Krakowa o 21. No to posiedziałem… . Zaczął się wyścig z czasem przy akompaniamencie bólu wszystkich mięśni nóg. Co szlakowskaz to okazywało się, że idę równo ze szlakiem, czyli trochę za wolno. Z tego wszystkiego zachciało mi się śpiewać. Koncert był piękny: od Metalliki do Kelly Clarkson, po drodze zahaczając o KULT.
I wreszcie upragniony asfalt. A na nim? Miałem wrażenie, że właśnie nad M. Okiem zakończył się pokaz mody. No cóż, zabrałem się za wyprzedzanie tych tabunów. Suma sumarum po 20 minutach byłem w busie. Jakimś cudem w ostatniej chwili zdążyłem na ostatni Szwagropol. Po 22 Kraków.
I tak zakończył się ten, chyba najpiękniejszy, mój dzień w Tatrach


Panoramy zamieściłem w temacie o panoramach za szlaków!

W szwajcarskich Alpach zginął alpinista z Krakowa. Jak dowiedziało się Radio Kraków, do wypadku doszło wczoraj w czasie śnieżycy, ale z powodu trudnych warunków armosferycznych szwajcarskie służby ratunkowe podjęły akcję poszukiwawczą dopiero dziś rano.
Jak powiedział konsul Marcin Król z konsulatu w Bernie wypadek miejsce w Alpach szwajcarskich, w rejonie szczytu Grand-Combin de Valsorey, który ma 4184 m wysokości. Jeden z alpinistów obsunął się i zginął. Polska placówka została poinformowana o wypadku wczoraj wieczorem. Udało się nawiązać kontakt z drugim z alpinistów, który rozbił namiot w pobliżu szczytu. Ponieważ jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo, nie wzywano służb ratunkowych.

Jak dowiedziało się Radio Kraków od policji kantonalnej, na wspinaczkę w góry wybrały się trzy osoby - dwóch mężczyzn i kobieta. Ocalała dwójka jest już w komisariacie.



Pod Mont Blanc zginęło troje studentów UJ

Anna P., Jakub M. i Jakub S., których w czwartek włoscy ratownicy znaleźli zamarzniętych pod Mont Blanc, to mieszkańcy Małopolski i studenci UJ - poinformował wczoraj polski konsulat w Mediolanie.
Pięcioro przyjaciół wyruszyło we wtorek w południe w Alpy z zamiarem zdobycia najwyższego szczytu w Europie. Kiedy zaskoczyła ich nawałnica śnieżna i wiatr o prędkości 100 km/h, podjęli decyzję o powrocie. I właśnie na drodze, którą schodzili, w okolicy Aiguille di Bionassay zostali przysypani przez lawinę, a następnie zniesieni przez nią około 300 metrów w dół lodowca.

Anna P. doznała obrażeń nogi. Noc z wtorku na środę wszyscy spędzili pod gołym niebem. Potem z ranną pozostało dwóch kolegów, a dwóch innych wyruszyło po pomoc. Wezwali ją, gdy dotarli do najbliższego schroniska. Pozostała trójka wykopała jamę, by w niej czekać na pomoc. Tam zamarzniętych Polaków znaleźli w czwartkowe popołudnie włoscy ratownicy.

- Ofiary gór pochodzą z okolic Krakowa i Wadowic. Wszyscy byli studentami Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ich rodziny nie życzą sobie przekazywania dokładniejszych danych - poinformował wczoraj "Gazetę" Adam Szymczyk, polski konsul generalny w Mediolanie. - Dwoje z nich miało po 20 lat, jedna osoba 24. Mimo młodego wieku mieli doświadczenie w chodzeniu po górach. Wcześniej uczestniczyli w wyprawach w Himalaje i na Spitsbergen.

Do Włoch przyjechały rodziny tragicznie zmarłych. Czekają na pozwolenie przewiezienia ciał studentów do Polski.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków

A jak z dojazdem ? Będziemy jechać samochodem z Krakowa. Kraków - Chyżne - Dolny Kubin - Rużomberok ?
Tak bedzie najbliżej i najlepiej (chyba, że będą korki na Zakopiance)
Acha. W okolicy jest jeszcze Jaskinia Harmanecka ( ) obok miejscowości gdzie wydaje się mapy (VKÚ Harmanec). Można jeszcze podjechać do Bańskiej Bystrzycy.
Dzięki Przemek. A jak z dojazdem ? Będziemy jechać samochodem z Krakowa. Kraków - Chyżne - Dolny Kubin - Rużomberok ?
Ta wiadomość szczególnie może zainteresować forumowiczów ze stolicy i z grodu Kraka:


Przytoczę ją w całości:
Komunikacyjne plany kolei
dodano: 3 Kwietnia 2007 (źródło: Dziennik Polski - - 2007/04/03)


- Ponad siedem godzin koleją z Warszawy do Zakopanego to skandal. Stawiajmy na turystykę. Trzy godziny między Warszawą a Zakopanem i Warszawą a Krynicą to konieczność - zaznaczył senator Stanisław Kogut (trzeci od lewej). (Fot. Rafał Gratkowski)


Nieco ponad trzy godziny zajmie turystom podróż z Warszawy do Zakopanego. Pod warunkiem że zamiast samochodu wybiorą się w trasę pociągiem.


Oprócz szybkości rzędu 200-160 km na godzinę oraz komfortu dodatkową atrakcją będzie pokonanie tunelu pod Turbaczem.


To nie primaaprilisoway żart. Budowę dwóch nitek torów kolejowych, które stanowić będą realną konkurencję dla rozbudowanej "zakopianki", zapowiedział wczoraj w Zakopanem członek zarządu PKP Polskich Linii Kolejowych SA, dyrektor ds. techniki Józef Jeżewicz. - To dla Zakopanego szczególnie dobry dzień. Dzięki inicjatywie senatorów RP Stanisława Koguta i Franciszka Bachledy-Księdzularza odbyło się spotkanie, które unaoczniło ważność ponadstuletniej kolei dla Zakopanego. Proponowane przez Polskie Linie Kolejowe rozwiązanie komunikacyjne w najbliższych latach pozwoli turystom przyjeżdżać do nas w komfortowych warunkach, szybko i niekoniecznie samochodem - zaznaczył wczoraj burmistrz Janusz Majcher. Senator Stanisław Kogut poinformował o kwocie 80 milionów euro do wykorzystania na sporządzenie dokumentacji rozbudowy kolei. - Do 15 marca kolej miała przedstawić różne koncepcje i warianty budowy trasy. Dwutorowa linia Nowy Targ - Zakopane powstanie w latach 2014-2020. Do Chabówki będzie zmierzać tunelem pod Turbaczem. Kraków - Zakopane pokonać będzie można w godzinę. Rozbudowa linii Podłęże - Piekiełko - Nowy Sącz - Zakopane będzie możliwa dzięki 400 milionom euro, jaką Unia przeznacza dla nas na pomoc techniczną - wyjaśnił Józef Jeżewicz. Dodał, że już w kwietniu przedstawiciele kolei konsultować będą przebieg linii z władzami gmin i mieszkańcami Podłęża, Tymbarku, Nowego Sącza, Muszyny i Zakopanego. - Szaflary są za. Chcą dwóch nitek torów i jednej drogi ekspresowej dla aut. Przyspieszenie na centralnej magistrali kolejowej skróci czas podróży z Warszawy do Krakowa do 1,5 godziny. Do Zakopanego ze stolicy dojedziemy w przyszłości w 3 - 3,4 godziny, zamiast ponad siedmiu - stwierdzają w PKP. (RAV)

Wygląda to zachęcająco, choć to jeszcze odległa przyszłość

To jest sosna piwna(pinus piwus) ,a rośnie prawie w centum Krakowa

To już wiem dlaczego lubię Kraków

Jeśli chodzi o malowanie to nie tylko u nas km zmienia barwy najprawdopodobniej w Krakowie też zmienią schemat malowania.


no, nikt nie postawił sprawy jasno, że to właśnie nowe malowanie krakowskie, z tego co widzę. tak czy inaczej, po pierwsze, byłoby trochę szkoda - kraków miał moim zdaniem najładniejsze malowanie z wszystkich dużych miast, do tego wyjątkowe i kojarzone tylko z nim. do tego gdyby okazało się, że to są citaro właśnie dla krakowa, mogliby nam jedynie zazdrościć, że nam ztm dał sporo czasu na oswojenie się:)
btw, w tych citaro dziwnie nisko umieszczone są przesuwane szybki.. trochę to niebezpieczne.
Ogromny minus dla obsługi pociągu 13110/13111 Terespol - Kraków Płaszów.
Miałem okazje obserwować odjazd tego pociągu z przystanku Warszawa Śródmieście.
OPbsługa wyglądała tylko na peron 3 zupełnie zapominając o peronie drugim. Sygnał odjazdu dali rówież z peronu trzeciego. Niestety, w tym czasie na peronie drugim ciągle wsiadali ludzie - była jakaś większa wycieczka i na peronie stało jeszcze sporo pasażerów z dużymi bagażami. Pociąg ruszył i w połowie był już w tunelu, kiedy gwałtownie zahamował. Nie wiem, czy to ktoś pociągnął za hamulec, czy kierownik dał sygnał do maszynisty, ale do nieszczęścia wiele nie brakowało. Przynajmniej jedna osoba zawisła na schodkach i tylko przytomność osoby wśrodku pozwoliła na wciągnięcie jej do jadacego już pociągu.
Stojący na peronie drugim funkcjonariusz SOK wiedział dobrze co może się stać, jak tylko usłyszał gwizdek z drugiej strony. Zaczął biec w kierunku lokomotywy, ale nie zdąrzył, maszynista ruszył bardzo szybko.
Na szczęście skończyło się na strachu, powinno się skończyć na naganie dla obsługi.
Do tego cała sytuacja pogłębiła opóźnienie pociągu do Krakowa i opóźniła kilka następnych osobówek....

Pociągi z Warszawy do Krakowa też jadą przez pustkowia
Po jednej stronie jest Warszawa a po drugiej Kraków a tu? Marysin czy Rembertów to za mało na przeguby co 10 min przez obwód z MARNYMI przesiadkami.

Biletowy bałagan
Amelia Panuszko, Konrad Majszyk 14-03-2008, ostatnia aktualizacja 14-03-2008 21:13

– Podwyżka cen biletów to bubel prawny – ocenia opozycja. Ratusz twierdzi, że wszystko jest w porządku. Gapowicz ma pretekst do niepłacenia kar i sądowych batalii z miastem.

Zgodnie z rozporządzeniem ministra infrastruktury z 2005 roku kara za jazdę bez biletu powinna stanowić 50-krotność ceny zwykłego biletu jednorazowego. W nowej taryfie dla Warszawy taki bilet będzie kosztował 2,80 zł, czyli kara powinna wynosić 140 zł.

Tymczasem radni uchwalili karę na poziomie 150 zł, czyli 50—krotności 3 zł. Właśnie tyle miał kosztować podstawowy bilet w pierwszej wersji uchwały, którą storpedował LiD. Po nacisku lewicowych radnych cena biletu stopniała do 2,80 zł.

Błąd w przegłosowanej w czwartek przez Radę Warszawy uchwale, która podwyższa ceny biletów od czerwca, zauważył radny PiS Jarosław Krajewski. – Co nagle, to po diable – mówi Krajewski. – Radni koalicji PO – LiD przygotowywali zmiany na kolanie podczas przerwy w obradach. Tak powstają buble prawne – ocenia.

– W pierwotnej propozycji bilet miał kosztować 3 zł – mówi radna PO Zofia Trębicka. – Negocjowaliśmy to z LiD-em. Wymyśliliśmy kartę seniora i właśnie owe 2,80 za bilet normalny. Ani my tego nie sprawdziliśmy, ani Zarząd Transportu Miejskiego – przyznaje.

Przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska (PO): – Jeżeli jest to błąd, to na najbliższej sesji 3 kwietnia poprawimy go – zapewnia.

Tymczasem ZTM twierdzi, że wszystko jest w porządku. Prawnicy tej instytucji wskazują w gąszczu przepisów nowelizację prawa przewozowego z 2004 roku, która pozwala radzie miasta ustalać wysokość kar niezależnie od ministerialnego rozporządzenia.

– Planując wysokość kary za jazdę bez biletu, stosowaliśmy przelicznik: 50 razy 3 zł – przyznaje szef Zarządu Transportu Miejskiego Leszek Ruta. – Zmiana ceny biletu na 2,80 zł nie wymusza jednak na nas obniżenia kary na 140 zł. Rada Warszawy mogła ustalić dowolną kwotę – upiera się.

W innych polskich miastach też panuje bałagan. Nie ma jednolitej interpretacji przepisów.W Krakowie zwykły bilet jednorazowy kosztuje 2,50 zł, a mandat 100 zł, czyli 40 razy więcej. – Kara może wynosić nie więcej niż 50 razy. Rada Krakowa zdecydowała się więc na 40 razy – twierdzi rzecznik MPK Kraków Marek Gancarczyk. Poznań to jedyne miasto oprócz Warszawy, w którym kara wynosi więcej niż 50-krotność ceny biletu. – Od marca jest to 300 zł, czyli 150 razy więcej – mówi rzeczniczka MPK Poznań Iwona Gadzińska.

Leszek Ruta nie wyklucza, że do czerwca wysokość kary zostanie zmieniona na 140 zł, żeby uniknąć nieporozumień.

----
Michał Suliborski Stowarzyszenie Integracji Stołecznej Komunikacji

Projekt uchwały podnoszącej ceny biletów został profesjonalnie przygotowany od strony merytorycznej, ale od tej politycznej – po amatorsku. Władze miasta nie zadbały wcześniej o zapewnienie dla tej inicjatywy większości w Radzie Warszawy. Z powodu targów PO ze współkoalicjantem z LiD zapisy były zmieniane w ostatniej chwili. A w takiej atmosferze łatwo o błąd legislacyjny. Na szczęście, jest jeszcze czas na ewentualne poprawki. Pierwsza od siedmiu lat podwyżka cen biletów była konieczna. Warszawa dopłaca z budżetu do komunikacji 60 proc., a Kraków – 30 proc.




Kiedy konkurencja dla MPK? Nie wiadomo

Bartosz Piłat, 2008-01-02, ostatnia aktualizacja 2008-01-02 20:36

Choć wiadomo, kto wygrał przetarg na obsługę trzech linii autobusowych w Krakowie, to nie wiadomo, kiedy - i czy w ogóle - konkurencja dla MPK zacznie jeździć. - Nie wiadomo, czy będą pieniądze - mówią w Zarządzie Dróg i Transportu.
Od wakacji ubiegłego roku mówi się o nowym przewoźniku autobusowym, który miałby zacząć wozić krakowian na podstawie tych samych biletów, jakie obowiązują w pojazdach MPK. Nowa firma miałaby stanowić namiastkę konkurencji dla MPK - obecnego monopolisty na lokalnym rynku przewozów. Namiastkę, ponieważ kiedy nowa firma zacznie działać, będzie obsługiwać zaledwie trzy linie autobusowe. Biorąc pod uwagę liczbę przejechanych kilometrów, będzie to stanowiło około 2 proc. tego, co rocznie pokonują autobusy MPK. Pierwszy krok do złamania monopolu zostałby jednak zrobiony.

Tymczasem wokół przetargu pojawia się coraz więcej niedopowiedzeń. Mimo że skala zamówienia jest niewielka, to jednak pierwszy z przetargów na obsługę trzech linii został unieważniony z powodu błędów formalnych w zamówieniu. Razem z jego unieważnieniem nierealne stało się wprowadzenie konkurencji w listopadzie 2007 r.

Drugi z przetargów właśnie się zakończył. Wygrała go warszawska firma Mobilis, która jako jedyna złożyła ofertę, proponując średnią cenę za przejechany z pasażerami kilometr w wysokości 5,22 zł (dla porównania: MPK dostawało w 2007 roku 5,5 zł za kilometr).

Mobilis z powodzeniem obsługuje kilkanaście miejskich linii autobusowych w Warszawie. Do Krakowa jest gotów przywieźć solarisy i nimi wozić pasażerów. Zgodnie z żądaniem miasta maszyny nie będą starsze niż trzyletnie.

Teoretycznie konkurencja powinna obsługiwać krakowian już od początku marca lub kwietnia tego roku. Teoretycznie - bo na razie nie wiadomo nie tylko, po jakich liniach będą jeździć autobusy Mobilisa, ale nawet czy miasto w ogóle podpisze z firmą umowę. - Nie mogę podać żadnych szczegółów, dopóki tej umowy nie podpiszemy - mówi rzecznik Zarządu Dróg i Transportu Wit Nirski. - A kiedy podpiszemy? Nie wiem, bo czekamy teraz na uprawomocnienie się budżetu miasta, żeby mieć pewność, że będą pieniądze dla nowego przewoźnika - dodaje.

Przypomnijmy, że niespełna miesiąc temu ZDiT uzasadniał zwiększenie o 40 mln zł nakładów na miejską komunikację w budżecie właśnie potrzebą wprowadzenia drugiego przewoźnika.

Na razie wiadomo więc jedynie, że nowy przewoźnik będzie obsługiwał jedną z przyspieszonych linii autobusowych (prawdopodobnie 502), linię miejską (tu wskazuje się na 152) oraz jedną linię pozamiejską.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków







Wożenie mieszkańców aglomeracji łódzkiej przestało wystarczać Miejskiemu Przedsiębiorstwu Komunikacyjnemu z Łodzi. Spółka kupiła właśnie PKS Myślenice, a za kilka tygodni w jej ręce trafi prawdopodobnie kolejny przewoźnik z Małopolski.

Za nieco ponad 82 proc. udziałów w Przedsiębiorstwie Komunikacji Samochodowej Myślenice MPK Łódź zapłaciło gminie Myślenice 2,1 mln zł. Umowa, którą negocjował m.in. Janusz Tomaszewski, wicepremier w rządzie Jerzego Buzka, wchodzi w życie 1 stycznia 2008 r.

Z transakcji cieszą się zarówno w Łodzi, jak i w Myślenicach. - Gmina przejęła myślenicki PKS w 2004 r., żeby zapobiec włączeniu go do krakowskiego przedsiębiorstwa. Uratowaliśmy w ten sposób 160 miejsc pracy i dworzec leżący przy zakopiance, na terenie którego duża sieć handlowa chciała postawić hipermarket - mówi Małgorzata Trolka z Urzędu Miasta i Gminy w Myślenicach.

PKS był jednak obciążeniem dla gminy. Brakowało również inwestora z doświadczeniem w branży komunikacyjnej. Teraz ma się to zmienić. - W myśl zasady "duży może więcej" PKS-owi może udać się redukcja kosztów. Nie bez znaczenia pozostaje również doświadczenie łódzkiej kadry zarządzającej - cieszy się Trolka. Potwierdza to Bogumił Makowski, rzecznik MPK Łódź: - Z naszą pozycją łatwiej negocjować korzystniejsze warunki zakupy paliwa czy nowego taboru.

Co czeka PKS Myślenice pod rządami łodzian? - Rozwój i dobre zarządzanie - stwierdza ogólnikowo Makowski. O szczegółach nie chce na razie mówić, ale wiadomo, że MPK Łódź zobowiązało się do budowy nowego dworca autobusowego w Myślenicach. Zajmie on tylko część działki, na której teraz zatrzymują się autobusy. Na pozostałym terenie kupcy z myślenickiej kongregacji kupieckiej planują budowę galerii handlowej o powierzchni 4 tys. m kw.

Myślenice to niejedyne miejsce w Małopolsce, gdzie inwestuje przewoźnik z Łodzi. - Przymierzamy się do zakupu PKS-u Nowy Targ. Umowa z wojewodą może zostać podpisana w najbliższych tygodniach - uważa Makowski. Skąd to zainteresowanie naszym regionem firmy, która w przeszłości zaistniała już w Krakowie przy okazji remontu torowisk tramwajowych? - Już w tej chwili wozimy regularnie pasażerów z Łodzi do Warszawy, wypożyczamy autobusy na trasy dalekobieżne. Ale chcemy jeszcze mocniej rozwijać platformę komunikacyjną, wychodzić z ofertą przewozową poza aglomerację łódzką - zapewnia Makowski.

Na razie łódzkiej firmie, której szefem jest Krzysztof Wąsowicz, poprzednio wiceprezes MPK Kraków, wychodzi to całkiem dobrze: od dwóch lat udaje się wypracować co najmniej 10 mln zł zysku.



PKS Myślenice

Zatrudnia 163 osoby, dysponuje 75 pojazdami, w tym 72 autobusami. Miesięcznie autobusy przejeżdżają ok. 460 tys. km, m.in. na trasach do Krakowa, Szczawnicy, Zakopanego.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków


Ciekawe, którą firmę kupią MZA Warszawa
Może PPKS Warszawa, PPKS Piaseczno albo PPKS NDM

Ile planów zagospodarowania mają miasta
Aneta Gawrońska 16-12-2007, ostatnia aktualizacja 17-12-2007 12:30

13 proc. Krakowa i Poznania, prawie 16 proc. Łodzi i niemal 20 proc. Szczecina – takie powierzchnie miast są pokryte planami zagospodarowania przestrzennego. Dużo lepiej wypadają Lublin i Gdańsk, które mają plany odpowiednio dla 44 i 57 proc. powierzchni

Resort infrastruktury zastanawia się tymczasem nad częściowym zastąpieniem planów zagospodarowania prostszymi procedurami.

Minister Olgierd Dziekoński ocenia, że proces budowlany można uprościć poprzez wprowadzenie planów urbanistycznych. Dla terenów nieobjętych jeszcze planami zagospodarowania inwestor mógłby opracować swoisty miniplan, przedstawić gminie i budować po jego zatwierdzeniu. Musiałby być jednak zgodny z urbanistycznymi standardami.

(...)

Warszawa: lepsze i gorsze dzielnice

Stolica jest pokryta planami w 17,1 proc. Najwięcej planów mają dzielnice Wilanów, Żoliborz, Targówek. Jak informują przedstawiciele stołecznego magistratu, w każdej z tych dzielnic pokryto planami ponad 50 proc. powierzchni.

– Największe znaczenie mają plany otoczenia PKiN, tzw. Dworca Południowego (w rejonie skrzyżowania ul. Puławskiej, al. Wilanowskiej i Niepodległości), Żoliborza historycznego, Saskiej Kępy – wyliczają urzędnicy.

W toku jest kolejnych 140 procedur planistycznych, które docelowo powinny pokryć dodatkowe ponad 30 proc. powierzchni miasta. Wg harmonogramów wszystkie powinny zostać uchwalone do końca 2010 roku.

(...)

Jakie powierzchnie miast są pokryte planami zagospodarowania (w proc.)

- Gdańsk: 57,0
- Lublin: 43,7
- Wrocław: 32,0
- Szczecin: 19,9
- Katowice: 15,8
- Warszawa: 17,1
- Łódź: 15,8
- Poznań: 13,7
- Kraków: 13,0
źródło: urzędy miast

Pomysły resortu infrastruktury na uproszczenie procesu budowlanego

- decyzje o warunkach zabudowy mogłyby zostać zastąpione tzw. zgodami urbanistycznymi w formule miniplanów

- miniplan opisywałby dany obszar, możliwości jego zagospodarowania, uwzględniając obowiązujące standardy oraz kontekst otoczenia (istniejące i projektowane budynki, np. szkoły, biurowce, apartamentowce itp.)

- miniplany miałyby być konsultowane społecznie – każdy zainteresowany mógłby zgłosić swój sprzeciw. Przy wydawaniu decyzji o warunkach zabudowy nie ma takiej możliwości

- plany urbanistyczne mogliby opracowywać sami inwestorzy (deweloperzy oraz osoby budujące dom samodzielnie), powierzając prace urbanistom

- plan przedstawiony przez inwestora musiałaby zatwierdzić gmina

- po zatwierdzeniu planu inwestor nie musiałby już starać się o pozwolenie na budowę


Źródło: Rzeczpospolita Nieruchomości, cały artykuł (z informacjami dotyczącymi pozostałych miast)
Solaris miał składać Bombardiera NGT6/3 ale chyba dupa z tego, bo to składają w ZNT MPK Kraków (24 dla Krakowa i 3 dla Gdańska)


[
Dojazd S8+A1+A4 będzie dłuższy nie tylko odległościowo ale i czasowo niż S7, poza tym w ten sposób chcesz skumulować gigantyczny ruch na tylko jednej trasie A1.

Nie stać nas na to, by budować na razdwie równoległe magistrale. Po prostu nie stać. Skończmy chociaż jedną z odnóżkami, potem się uzupełni. Euro2012 to naprawdę nie koniec świata, zwłaszcza, że to nie może być kryterium decydujące do wydawania tak wielkich pieniędzy, których już więcej nie będzie.


Co do odcinka północnego - A1 bardzo silnie konkuruje z S7, bo decydujący jest tu ruch z Warszawy. W momencie, gdy powstaje A1 i S10, S7 na północnym odcinku przestaje być priorytetowe,

Możesz mi wskazać kiedy powstanie S10 na odc. Płońsk-Toruń?
O ile się nie mylę, po podjęciu decyzi o A1 (o umiarkowanych prognozach ruchu w porównaniu z S7), podjęta została decyzja o dociągnięciu S10 w tym samym terminie.





Co do siódemki - sam dojazd z Gdańska, Łodzi, czy Warszawy do Krakowa będzie możliwy ciągiem A1-A4; wielu ludzi z Warszawy już teraz tak jeździ, mimo braku A1. S7 jest ciągiem w pewnym sensie do niego konkurencyjnym, a więc znaczna część ruchu będzie miała alteratywę. Tak więc odcinek Kielce - Kraków zdecydowanie można nazwać niepriorytetowym. A już na pewno związku z Euro wielkiego nie ma.

Czy mam od siebie na Okęcie jeździć przez Żoliborz


Nie bredź, tylko weź linijkę i policz, ile tych kilometrów Gdańsk z Łodzią stracą przez brak S7 Kraków - Kielce. A potem policz, ile to jest %. A potem policz, ile tych % nadłożysz jadąc na Okęcie przez Żoliborz. A potem przeproś panią od matmy, która Cię na kredyt chyba przepuściła.



Natomiast pomysł, by zrezygnować z ekspresówki z Warszawy (i Poznania z Gdańskiem) na Ukrainę


Ale zaraz, zaraz, gdzie jest mowa o czymś takim?

Ostatnio podany był komunikat na temat konsultacji społecznych (jakoś dzień dwa po wyborach) o tym, że S17 Hrebenne - Zamość będzie realizowane po 2015. Platformy wina


[
Dojazd S8+A1+A4 będzie dłuższy nie tylko odległościowo ale i czasowo niż S7, poza tym w ten sposób chcesz skumulować gigantyczny ruch na tylko jednej trasie A1.

Nie stać nas na to, by budować na razdwie równoległe magistrale. Po prostu nie stać. Skończmy chociaż jedną z odnóżkami, potem się uzupełni. Euro2012 to naprawdę nie koniec świata, zwłaszcza, że to nie może być kryterium decydujące do wydawania tak wielkich pieniędzy, których już więcej nie będzie.


Co do odcinka północnego - A1 bardzo silnie konkuruje z S7, bo decydujący jest tu ruch z Warszawy. W momencie, gdy powstaje A1 i S10, S7 na północnym odcinku przestaje być priorytetowe,

Możesz mi wskazać kiedy powstanie S10 na odc. Płońsk-Toruń?
O ile się nie mylę, po podjęciu decyzi o A1 (o umiarkowanych prognozach ruchu w porównaniu z S7), podjęta została decyzja o dociągnięciu S10 w tym samym terminie.





Co do siódemki - sam dojazd z Gdańska, Łodzi, czy Warszawy do Krakowa będzie możliwy ciągiem A1-A4; wielu ludzi z Warszawy już teraz tak jeździ, mimo braku A1. S7 jest ciągiem w pewnym sensie do niego konkurencyjnym, a więc znaczna część ruchu będzie miała alteratywę. Tak więc odcinek Kielce - Kraków zdecydowanie można nazwać niepriorytetowym. A już na pewno związku z Euro wielkiego nie ma.

Czy mam od siebie na Okęcie jeździć przez Żoliborz


Nie bredź, tylko weź linijkę i policz, ile tych kilometrów Gdańsk z Łodzią stracą przez brak S7 Kraków - Kielce. A potem policz, ile to jest %. A potem policz, ile tych % nadłożysz jadąc na Okęcie przez Żoliborz. A potem przeproś panią od matmy, która Cię na kredyt chyba przepuściła.



Natomiast pomysł, by zrezygnować z ekspresówki z Warszawy (i Poznania z Gdańskiem) na Ukrainę


Ale zaraz, zaraz, gdzie jest mowa o czymś takim?

Ostatnio podany był komunikat na temat konsultacji społecznych (jakoś dzień dwa po wyborach) o tym, że S17 Hrebenne - Zamość będzie realizowane po 2015. Platformy wina
Tak już więc wiem, wiem to, że już za kilka dni, dni kilka, dni parę ślepy los rzuci mnie na jakieś tam praktyki astronomiczne aż do Krakowa. Tylko dlaczego zaraz aż do Krakowa?! Nie można by gdzieś bliżej wymyślić było tych praktyk? No ale tylko Kraków zgodził się przyjąć toruńskich studentów, więc jest tak, jak jest. I nic już na to zaradzić nie można.
Śniło mi się dziś, że jachałem pociągiem - normalnie w ciągu dnia. Pociąg taki bardziej wagonowy niż przedziałowy o ile dobrze pamiętam. A relacja pociągu chyba zmieniała się w trakcie jazdy, w każdym razie pod koniec był to pociąg Warszawa - Kraków, choć właśnie wcale nie pamiętam żeby on z Warszawy wyjeżdżał. Co ciekawsze - nie zatrzymywał się na żadnej stacji. A pasażerowie się zmieniali jak gdyby nigdy nic. Nie zauważyłem tego sam, ale posłyszałem rozmowę innych, że coś takiego się dzieje. W kiblu jakieś zarysowane karteczki. Tym nowym podróżnym się przyglądałem, wyglądali zwyczajnie, pamiętam jakieś ładne dziewczyny. Myślałem o tym, że coś podobnego pojawiło się kiedyś na forum, że temat ten jakoś rozwinął wtedy Kate Wuesgie - ale nie pamiętałem czy chodzi o wątek Zakopane/Pociągi/UltimaThule czy o przewodnikach turystycznych. No dobrze - pojawiają się nowi pasażerowie, ale co dzieje się z tymi którzy byli wczesniej a zniknęli? W pewnej chwili okazało się, że jedziemy z mamą, siostrą i siostrzeńcem - oni też musieli się "dosiąść". Ale kiedy blisko Krakowa wjechaliśmy do tunelu i zrobiło się ciemno, pojawiły się postacie, które chciały nas "wysiąść" z jadącego pociągu, szamotanina, walka, stres - obudziłem się.

PS. Po przebudzeniu pomyślałem, że ten pociąg trochę przypominał czas a trochę forum .

Osobowymi również by przejechał na jeden bilet. Na trasie :Lębork - Gdańsk - Warszawa - Kraków - Wrocław - Poznań, ze zmianą rodzajów pociągów również?
Bo ja rozumiem wypowiedź JKM tak, że jeśli będę chciał się wypuścić w Polskę od siebie jakimś osobowym, do Warszawy, a z Warszawy "Intercity" do powiedzmy Krakowa, z Krakowa do Wrocławia, pospiesznym, to muszę kupić kilka biletów.

Obecne zasady podróżowania koleją są mi niestety obce, rodzaje wystepujacych pociągów też do końca nie zgłębione.
jakoś dziwnie nigdy nie wpisałem się w tym wątku...

a ostatnio dwa razy byłem przelotem w Krakowie i mimo że czasu było zawsze mało (a przedwczoraj nawet bardzo mało), nie mogłem sobie odmówić chociaż krótkiego spaceru.

bo Kraków to ja darzę wielką wielką sympatią i kiedy tam jestem (jakoś prawie zawsze na krótko), ogarnia mnie takie wzruszenie i gorączka, jak przy kinie Iluzjon czy coś

I Kościół Mariacki... wystarczyło mi wejść znów do niego choć na chwilę, żeby nie mieć wątpliwości, że dla mnie bije on na głowę Notre Dame i Sacre Coeur. To jest duchowa stolica mnie.

Może na wsi uda mi się napisać coś więcej. Ale kiedy uda mi się pojechać do Krakowa na dłużej?
Transportem publicznym najblizej dojedziesz do Koniecznej (autobusy z Gorlic). Stamtąd masz około dwóch godzin żółtym (chyba, nie mam pod ręką mapy) szlakiem.
Inna (ale mniej autobusów) opcja to dojazd do Rostajnego (wioski dawno nie ma, ale nazwa przystanku pozostała). Wtedy idziesz troszeczkę dłużej, najpierw bez znaków do Nieznajowej i stamtąd żółtym.

Dodam nieśmiało że u mnie sprawa wyjazdu się mocno pokomplikowała.

EDIT: Jeszcze mi się trzecia opcja urodziła. Dojeżdżasz autobusem do Grabu i stamtąd masz niebieski szlak wzdłuż granicy, który potem musisz porzucić i dojść kawałeczek do Radocyny bez znaków (EDIT: Poprawka: nie bez znaków tylko znakowanym szlakiem cmentarnym).
Jeszcze dziś po pracy w domu spojrzę na mapę i sprawdzę czy pisząc z pamięci nie walnąłem jakiejś bzdury.
Są też opcje dojścia z Grabu albo Zdyni drogami szutrowymi, ale jak nie znasz okolicy to chyba lepiej wybierać znakowane szlaki.
Pomijając to ile opcji mi się jeszcze stworzy - najwięcej autobusów jeździ na pewno do Koniecznej.
Czyli proponowałbym Ci:
a) złapać pociąg z Sanoka/Zagórza jadący gdziekolwiek (chyba nic nie jedzie na Rzeszów, tylko wszystko na Tarnów/Kraków), wysiąść na stacji Gorlice-Zagórzany, stamtąd łatwo znajdziesz coś do Gorlic, z Gorlic autobus do Koniecznej (przystanek końcowy i przejście graniczne) i dalej dajesz z buta.
b) od biedy możesz też trafić na autobus z Sanoka do Gorlic, a dalej jak wyżej.

EDIT cholera wie który i pewnie nie ostatni (ależ jestem pomocny!):
Co do pociągów z Sanoka: To że nic nie jeździ do Rzeszowa to była moja chwilowa utrata świadomości bo przecież napisałem taką bzdurę kompletną że nie wiem skąd mi się wzięła i jak przeszła przez klawiaturę. Za to z tajemniczych przyczyn nic z Sanoka/Zagórza nie jeździ już bezpośrednio do Tarnowa/Krakowa, że o dalszych odległościach nie wspomnę, który to fakt mam za niepojęty i pozostawiam bez komentarza.
Obecnie masz TYLKO JEDEN bezpośredni pociąg z Bieszczadów do Gorlic (tak naprawdę to do Zagórzan, ale stacja nazywa się Gorlice-Zagórzany), jest to pociąg do Stróż, jednakowoż ląduje on w Zagórzanach około 19, co może świadczyć że dotrzesz do Radocyny późną nocą (przy optymistycznym założeniu że o tej godzinie jeździ jeszcze autobus do Koniecznej)..
Lepiej więc znaleźć autobus do Gorlic z Sanoka, względnie szukać połączeń kolejowych z przesiadką w Jaśle (z Sanoka/Zagórza do Jasła kilka pociagów jest).
CDN?
CDN!
Jeśli wierzyć stronie rozklady.com.pl, to mam dla Ciebie opcję, która jawi mi się jako optymalna.
Otóż:
Wsiadasz w Sanoku w autobus do Zakopanego o 10.25 (z dworca kolejowego pewnie 10-15 minut wcześniej). Wysiadasz w Gorlicach o 12.37.
Półtorej godzinki zajmujesz się sam sobą i o 14.10 masz autobus do Koniecznej, dojeżdżający do celu o 14.55.
I ruszasz na szlak.
Aha - autobus do Zakopca jest pospieszny, połączenie jakie Ci podałem (jeśli wierzyć wymienionej stronce) jeździ codziennie poza jakimiś drobiazgami typu Boże Narodzenie.
hm... a ja z Wrocławiem tak jakoś dziwnie mam... bo niby miasto indeed jest ładne i wieczorne spacery jakieś, czy to po starym mieście, czy koło katedry, czy gdzieś tam, mi się podobały, a nawet wręcz: urzekły. Ale potem pojechałam sobie do Krakowa i niestety wrażenia krakowskie przyćmiły ZUPEŁNIE te wrocławskie. I w ogóle nie mam ochoty na miejskie wakacje we Wrocławiu (sorry ), już raczej morski Gdańsk czy brutalna Warszawa czy słoneczny Kraków właśnie

Ciekawa dyskusja się zrobiła.... - właśnie, że zupełnie nieciekawa - bo nie widzę żadnego sensownego celu by odnosić się do Twojego ostatniego posta. To trochę taka żonglerka argumentowno-słowna. Miejscami kot jest cokolwiek ogonem odwracany...

Ale sam problem jest dość ciekawy, a nawet, ha! - dotyczy mię.
Wszak wychowałem się pod górą Ciecień i nadal mieszkam w Beskidzie Wyspowym.
Jako dzieciak nie zastanawiałem się nad tym gdzie żyję - ale w pewnych okolicznościach ujawniał się mój nieuświadomiony pogląd: góry dla mnie były gdzie indziej - tam gdzie żyli górale i tam gdzie były skały - jako kilkulatek miałem pierwszy kontakt z Tatrami, gdzie skały widziałem i podobno powiedziałem, że chciałbym tam mieszkać... Natomiast moja okolica była na codzień - co to za góry...?
Z czasem moja zażyłość z Beskidami się pogłębiała, te wszystkie rodzinne, szkolne, samotne spacery, wycieczki i wędrówki nie pozostawały bez echa - po prostu Beskidy <love> i to przekręcenie nazwy, choć nieraz sam przekręcam różne wyrazy, to w tym kontekście, Kacper, wcale nie było dla mnie zabawne. Zażyłość się pogłębiała, ale zupełnie bez refleksji w temacie "góry li to czy nie?" - do tego stopnia, że kiedy kilka miesięcy temu Gero zapytał mnie czy uważam, że mieszkam w górach, odezwał się mój dziecięcy pogląd, że góry są gdzieś indziej i że ci z nizin (hehe - tu podświadomość ujawnia sprzeczność takiego myślenia) przesadzają - odpowiedziałem "NIE" (nie w górach). Gero się trochę obśmiał .

Co pobudziło mnie do nieśpiesznej refleksji . I gdy ostatnio byłem u siostry, która mieszka w tej samej miejscowości co ja kiedyś, i patrząc z balkonu na panoramę Grodziska, Książej Góry i Ciecienia - a zwłaszcza tam, gdzie żyłem od urodzenia, gdzie przeskakiwało się przez siatkę i wzdłuż strumyka, zaroślami, łąkami dochodziło się do lasu porastającego zbocza rzeczonego Ciecienia - a z tej perspektywy wygląda on zaiste imponująco, to pomyślałem - aa! ja rzeczywiście wychowałem się w górach !

Właśnie tak. I te definicje przytoczone przez Bogusa wydają mi się bardzo sensowne. Jak wyżej wykazałem, i mi nie są one do niczego potrzebne, ale zakreślają, jak sądzę, sensowne w swej szerokości ramy.

Oczywiście - Tatry są czymś szczególnym.

Osobiście jestem też przekonany, że istnieje jakiś związek między psychiką człowieka, a okolicą w której dorastał czy żyje. Mniej lub bardziej świadomy, ale istotny. Pamiętam jak po wyprawie na Podlasie, a później pobycie w Gdańsku - czyli kilku tygodniach na równinach - jechałem pociągiem do Krakowa, to gdy koło Miechowa pojawiły się po lewo pierwsze lesiste wzniesienia, odkryłem w sobie jakoś wielką radość a po chwili uświadomiłem sobie, że to przez te górki .
I też się kiedyś zastanawiałem, że bycie w zasięgu Tatr może nie być obojętne - mieszkanie tam, gdzie są one widoczne: na codzień, przy sprzyjającej aurze, od czasu do czasu czy z określonych punktów. Ja po prostu pewnie ciągle wierzę w królową Tatrę . To nawet Kraków znajduje się w zasięgu metafizycznego oddziaływania tych gór .

No, troche odbiegłem od tematu i pewnie już nie do końca wiadomo o co mi chodzi i po czyjej jestem stronie. W każdym razie - pozdro z gór!
Post z 1:36, ha... interesująco czyta się zapiski trupa.

Zgodziłbym się co do Krakowa. Kraków w ogóle jest poza konkurencją (jeśli chodzi o atrakcyjność typowo turystyczną - bo mieszkać wolę w Poznaniu). Trójmiasto jako całość punktuje Poznań - ale to żadna sztuka, trzech na jednego... Każde z trójmiejskich miast w pojedynkę przegrywa. Ale generalnie pod względem turystycznym i "mieszkaniowym" to ta sama półka co Poznań.
Warszawa z kolei wydaje mi się fajna do codziennego mieszkania, ale specjalnie wielu atrakcji do zwiedzenia - oprócz nieśmiertelnej Starówki i Wilanowa - w niej nie widzę. No bo co tam może wielkiego być, skoro gdy w Poznaniu ukończono jeden z najpiękniejszych renesansowych ratuszów w tej części Europy, Warszawa była malutkim rybackim miasteczkiem, o wiele mniej znaczącym od pobliskiego Czerska?

A Wielkopolska to wbrew stereotypom to nie tylko płaskie pola z pyrami. Większość terenów na północ od linii Gniezno-Poznań-Krzyż to silnie pofalowane przez lodowiec tereny, z jeziorami i Puszczą Notecką. Wielkopolskie miasteczka zaś to sam miód! I jakże Dolsk, Trzciel, Książ Wlkp, Ostroróg z tymi swoimi ryneczkami i zauważalnym "porzundkiem" różnią się od miast byłej Kongresówki! Nadal!
Nie zmienia to faktu, że są ciekawsze krainy np: Sudety albo Nowa Zelandia.
okazuje się, że nie znam Krakowa gdy czytam kamikowe to czy tamto. długo kraków kojarzył mi się z deszczem i gołębiami oraz sennością nie do opanowania. to przez to, że z poznania do krakowa jechało się pociągiem całą noc. kraków był poza tym, że senny to tylko na chwilę: połazić po bliskim rynku i za dwie godziny wracać na dworzec, żeby dojechać pksem w tatry. ale pewnego razu wracając z tatr byłam wyspana i było słońce i fajny człowiek i kraków zmienił swoje senno-deszczowe oblicze. od tego czasu często, to znaczy na pewno raz na rok, przez kilka dni, i nawet oscypki o północy z grilla na kazimierskim rynku są fantastyczne!(cokolwiek obiektywnie nie twierdziłby Crazy )
a więc, z tego co mogę wybrać:
kazimierz
uliczki Starego Miasta
niezobaczone wahadło F.
hejnał
zaułek niewiernego Tomasza
kościół mariacki
Rynek
Grodzka (ze względu na kultowy bar mleczny)
polichromie u franciszkanów
witraże wyspiańskiego

co ciekawe wawel jest mi no może nie obojętny, ale nie czuję tam tego czegoś. nie wiem dlaczego, za każdym razem siedzimy kilka chwil na dziedzińcu więc mogę go odbierac już teraz sentymentalnie, ale emocjonalnie nie. chyba, że to sie wyklucza . bardziej działa na mnie Kazimierz i "świat, którego już nie ma". Ulica Kupy na przykład. No i nazwy pubów i kawiarni - takich nie ma w całej Polsce. "Migrena" na przykład. Nie obędzie się bez zdjęc, może jutro.
Kazimierz czy Salwator?
Planty czy uliczki Starego Miasta?
Kopiec Kraka czy Kopiec Kościuszki?
Zacheuszki w kościele św. Katarzyny czy lirnik po mszy u bonifratrów?
Niezobaczona "Dama z łasiczką" czy niezobaczone wahadło Foucaulta?
Krzywy kościół św. Marcina czy zakopany kościół św. Wojciecha?
Naleśnik "trzy sery" w Chatce Puchatka czy polędwica (?) w sosie z zielonego pieprzu w Ipanemie?
Bryła Mangghi czy bryła "Arki Pana"?
Rybie wnętrze kościoła św. Barbary czy Fragment "Apolla / Konrada" na klatce Domu Towarzystwa Lekarskiego?
Wielki hełm kamienicy przy skrzyżowaniu Dietla i Stradomskiej czy bryła kościoła św. św. Piotra i Pawła?
Skałki Twardowskiego czy skała w Tyńcu?
Hejnał czy ziejący ogniem Smok?
"Zaułek niewiernego Tomasza" czy zamknięcie ulicy św. Jana fasadą kościoła Przemienienia Pańskiego?
Pociemniałe fasady kamienic czy norymberskie tramwaje?
Kościół Mariacki czy Katedra na Wawelu?
Rynek czy Wawel?
Most Piłsudskiego czy kładka nad Lubiczem?
Syf na chodnikach czy korek przed Rondem Mogilskim (a może na Starowiślnej?)?
Pomnik księdza Skargi czy szkielet przy Rondzie Mogilskim?
Floriańska czy Grodzka?
Polichromie w Kościele Mariackim czy polichromie u franciszkanów?
W podworcu czy golonko?
Msza bez krzty śpiewu u karmelitów czy psychodeliczny gong w kościele Matki Boskiej Ostrobramskiej?
Ołtarz Wita St(w)osza czy witraże Wyspiańskiego?
"Solarium Ksero" czy czakram na Wawelu?

Na część z tych pytań umiem odpowiedzieć bez wahania, nad innymi mógłbym długo myśleć... z resztą to na pewno nie wszystko, co mógłbym w ten sposób wypisać, ale chwilowo tylko to mi do głowy przychodzi. Bo, choć znam Kraków słabo, to tylko Chełm i Warszawę znam lepiej.
Kiedyś, z powodów osobistych, nienawidziłem tego miasta jeszcze bardziej niż stolicy i wyszukiwałem wszelkie możliwe argumenty przeciw niemu. Dziś nie ma już po temu powodów... a ponieważ spędziłem tam trochę czasu, w końcu, po latach i jakiś sentyment się pojawił... pojechałbym sobie, zobaczył znajome kąty, nadrobił zaległości... w sumie będzie okazja w tym roku, najprawdopodobniej jednak większość czasu spędzę w Łagiewnikach...
Mój stosunek do Krakowa wciąż jest jednak nie do końca jednoznaczny. Z niego to wynika moje hasło dla myślących o odwiedzinach stolicy Małopolski: bezczelnie i bezlitośnie zdjąć z piedestału i powoli, cierpliwie samemu odkrywać to, co w nim najcenniejsze.
Witam
Czytelnikiem tego forum jestem od prawie roku
Najwyższy czas się przedstawić
Mieszkam 90 km od Krakowa i 50 od Kielc , więc kibicuję Wiśle Kraków ( pozdro BartZ )
Armię uważam za super kapelę ( i stąd moja obecność tutaj ) , choć bliżej mi do Janerki
Od polityki staram się trzymać jak najdalej , ale gdybym musiał się zadeklarować to myślę podobnie jak Budyń ( no i podobnie jak On uwielbiam No Means No )
A ponieważ bardziej lubię czytać niż pisać to może wystarczyłoby

Pozdrawiam serdecznie wszystkich
Adam St
O, to teraz ja Wam się pochwalę moim miastem.


Rudawa – wieś (czyt: miasto) w Polsce położona w województwie małopolskim, w powiecie krakowskim, w gminie Zabierzów. 19 km na zachód od centrum Krakowa. Przez Rudawę przebiega linia kolejowa Kraków – Katowice (Rudawa (przystanek kolejowy)) oraz Droga Krajowa 79 (na południu wsi (czyt: miasta)).

(Żywcem ściągnięte z wikipedii)

Taką ciekawostkę podam, że Henryk Sienkiewicz mieszkał w mojej mieścinie przez kilka miesięcy i pisał tutaj "W pustyni i w puszczy", a bohater tejże powieści, Staś Tarkowski, był chłopcem, który przynosił mu mleko, czy coś w tym stylu. Jego prawnuk (a może praprawnuk...) był w zeszłym roku w gimnazjum (nazwane imieniem Sienkiewicza) i pomagał przy napisaniu scenariusza oraz ogólnie w realizacji przedstawienia o Henryku S. Wyszło bardzo ciekawie:)


We wsi mieści się: Zespół Szkół im. Henryka Sienkiewicza (przy ul. S. Polaczka), poczta, biblioteka i kościół rzymskokatolicki (w Rynku), przystanek kolejowy, ośrodek zdrowia, apteka, cmentarz parafialny, boisko (na 1000 miejsc) klubu sportowego "Orlęta" (powstałego w 1945 r, w której karierę rozpoczynał Adam Nawałka oraz Piotr Chlipała), kryte korty tenisowe. Istnieje również wielki zakład przeróbki kamienia (KOSD, przy ul. Legionów Polskich), Instytut Doświadczalny (mieszalnia pasz) (przy ul. A. Dunajewskiego). W 1979 roku wybudowano nowe osiedle mieszkaniowe (w pn.-wsch. części wsi, obecnie przy ul. A. Dunajawskiego). Kilka lat temu nadano nazwy ulic. Oprócz katolików istnieje też liczna grupa Świadków Jehowy.


Ale. Uczę się w Krakowie. Bardzo blisko centrum. Historii ani ciekawostek o tymże mieście zamieszczac nie będę, gdyż wystarczy w przeglądarce wpisac ładnie a następnie Kraków.

Powiem szczerze, że nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej. Kocham moją wieś i miasto, w którym się uczę, trenuję i generalnie spędzam większośc dnia. Jakby ktoś tak przypadkiem się tam znalazł, może dac znac, nie obrażę się

Pozdrawiam i zapraszam,
klecz
Na podanej wyżej stronie przez Piotra Łukasiewicza znalazłem taka informację odnośnie Krakowa
2008-09-16 Kraków - jam session z okazji Dnia Bluesa
gdzie: Kraków, Ptasiek Cafe, ul. Dajwór 3
kiedy: 16 września, godzina 20.30
zagrają: NIPU jako gospodarz i każdy kto będzie miał ochotę
bilety: wstęp wolny
Jest dzisiaj Alternatywna, prawda?

I kończy się ok 21, prawda?

No to zapraszam wszystkich fanów bluesa i rocka z Krakowa na koncert zespołu NIPU dziś o 21.00 w knajpie Awaria na ul Mikołajskiej w Krakowie. Wspaniała propozycja na czwartkowy, letni wieczór. Tym bardziej, ze to ostatni letni koncert w naszym mieście.

Zapraszamy kafejkowiczów i słuchaczy Radia Kraków !!!
Witam,

To może późno piszę, ale jakoś zapomniała o tej zakładce
Dzisiaj na rynku głównym w ramach dni Krakowa:

19.30 koncert: Tomasz Stańko Nordic Quintet
Tomasz Stańko z zespołem i Orkiestra AUKSO pod dyrekcją Marka Mosia

Scena jest bardzo artystycznie zrobiona i w ogóle Kraków jest ładny i nawet jak sceny nie widać, to można słuchając muzyki zachwycać się pięknem Krakowa
Zapraszam
Witam!
Zapraszamy na nasze czerwcowe koncerty

07.06.2008 "Lizard King" - Kraków.
14.06.2008 "Rudawa Blues Festiwal" - Krzeszowice, k. Krakowa.
15.06.2008 "Święto miasta" - Radzionków.
21.06.2008 "Rock Star Club" - Kotórz Mały, k. Opola


do zobaczenia!
Cracow Screen Festival Coraz Bliżej


Pierwsza edycja festiwalu rozegra się w przestrzeni miejskiej – na placach zabytkowego Krakowa: pl. Jana Nowaka Jeziorańskiego, pl. Szczepański – już w pierwszych dniach maja. Zgromadzi 18 wykonawców polskich i zagranicznych z kręgu tzw. szeroko pojętej muzyki alternatywnej. Zamieni Kraków w wielki muzyczny ekran, m. in. dzięki fantastycznym wizualizacjom na gmachach, kamienicach i ustawionych w przestrzeni ekranach. Oprawę wizualną Festiwalu zapewni Floria Sigismondi – pochodząca z Włoch reżyser i fotograf, jedna z najsłynniejszych na świecie artystek video, autorka teledysków m. in.: Bjork, White Stripes, Marilyn Mansona, Davida Bowie, The Cure, Muse, Interpoloraz Maria Mochnacz, współpracująca na stałe z PJ Harvey. W długoletniej perspektywie CSF ma szansę przerodzić się w jedną z najbardziej nośnych imprez muzycznych w naszym kraju, której integralną częścią będzie cykliczny (największy!) pokaz sztuk wizualnych w Polsce.

Podczas pierwszej edycji Cracow Screen Festival usłyszymy w Krakowie oraz po raz pierwszy w Polsce m.in.: cirKus – międzynarodowa formacja działająca w Sztokholmie; brytyjski zespół Mattafix wykonujący muzykę z pogranicza bluesa, hip-hopu i R&B; duński duet The Raveonettes, niemiecki Slut, mistrzów tanecznego transu Underworld, Bryana Ferry, Juliette Lewis z zespołem oraz wielu innych. Pełny program poniżej:

2.05 Plac Szczepanski
17.00 - 17.30 The Second Fond Villains (PL)
18.00 - 18.30 PL.otki (PL)
19.00 - 20.00 Wilki (PL)
21.00 - 23.00 Juliette & the Licks (USA)

3.05 Plac Jana Nowaka-Jezioranskiego
14.30 - 15.15 - Kraków (BEL)
15.45 - 16.45 - Smolik (PL)
19.05 - 20.05 - Cirkus (SWE)
23.30 - 01.00 - Underworld (UK)

3.05 Plac Szczepanskiego
15.00 - 15:45 Muchy (PL)
17.15 - 18.15 Cool Kids of Death (PL)
21.00 - 22.30 The Raveonettes (DEN)

4.05 Plac Jana Nowaka-Jezioranskiego
14.30 - 15.15 Pustki (PL)
15.45 - 16.45 Slut (GER)
19.05 - 20.05 Makowiecki (PL)
23.30 - 01.00 Bryan Ferry (UK)

4.05 Plac Szczepanski
15.00 - 15:45 Paprika Korps (PL)
17.15 - 18.15 Pudelsi (PL)
21.00 - 22.30 Mattafix (UK)




Akurat na Muchy, Smolika, Pudelsów to bym się przeszedł !!
Aha, ważny komunikat. Zespół poszukuje nowego basisty. Styl blues - rock (LZ, Hendrix, Guns, itp). Okolice Krakowa, Kraków.

Piszcie:
Kontakt: +48 601 492 218;


I jeszcze jedno, koncert odbędzię się normalnie
Zapraszamy!!

A ja skorzystam z okazji i jeszcze raz zaprosze wszystkich z okolic Krakowa na koncert zepołu NIPU Koncert NIPU Dzis 20:30 Kraków Klub Gwarek ul. Reymonta

Dlaczego Wy nie synchronizujecie koncertów
Jestem umówiony bdzisiaj z Blue Machine w Avarii
pewnie zawyję mojego ulubionego bluesa


Nic się przecież nie dzieje, Panie Antoni. Zaprasamy więc kolejnym razem w sobotę 29.03.2008 21:00 w klubie Awaria.
Tymczasem miłej zabawy dziś wieczorem. Blue Machine to klasa sama w sobie. Dziwię się, że nie ma ich na Liście ALP.
[quote="charcerzyk"]A ja skorzystam z okazji i jeszcze raz zaprosze wszystkich z okolic Krakowa na koncert zepołu NIPU Koncert NIPU Dzis 20:30 Kraków Klub Gwarek ul. Reymonta

Dlaczego Wy nie synchronizujecie koncertów
Jestem umówiony bdzisiaj z Blue Machine w Avarii
pewnie zawyję mojego ulubionego bluesa

A ja skorzystam z okazji i jeszcze raz zaprosze wszystkich z okolic Krakowa na koncert zepołu NIPU Koncert NIPU Dzis 20:30 Kraków Klub Gwarek ul. Reymonta

Więcej tu

A ja skorzystam z okazji i jeszcze raz zaprosze wszystkich z okolic Krakowa na koncert zepołu NIPU Koncert NIPU Dzis 20:30 Kraków Klub Gwarek ul. Reymonta

Więcej tu

Celine Dion zagra w Krakowie


Kolejna muzyczna wiadomość - w Krakowie ma zaśpiewać Celine Dion. Dawno takiego wysypu gwiazd i gwiazdeczek w Krakowie nie było. Jeszcze dwa lata temu o tej samej porze nie było za bardzo w czym wybierać. Nie działo się nic albo prawie nic. A dzisiaj?
"Coś drgnęło w Mieście Pierogów..." - skomentował vanmarco na "Gazetowym" forum pod tekstem o nowym projekcie festiwalowym "Sześć zmysłów". Sezon koncertowy ruszył w Polsce pełną parą i Kraków mniej lub bardziej ambitnie postanowił w końcu wziąć udział w wyścigu o jak najszerszą i najatrakcyjniejszą ofertę festiwalową. Kim powalczymy tym razem? Specjaliści od kulturalnej promocji miasta obok takich wydarzeń jak Cracow Screen Festival czy Coke Live Music Festival przyszykowali kolejne wydarzenie z kolejnym nazwiskiem - pod Wawelem we własnej osobie ma zaśpiewać Celine Dion. Co prawda niektórzy fani muzyki zdążyli już o niej zapomnieć, ale powróciła ostatnio z nowym albumem anglojęzycznym "Taking Chances". I ruszyła w wielkie światowe tournée.

Jej występ miałby się odbyć w ramach jednej z flagowych masowych imprez Krakowa, które mają być przygotowane w tym roku przez Krakowskie Biuro Festiwalowe. Obok Wianków i Sylwestra po raz pierwszy wystartuje jeszcze jedno wydarzenie - Maybe Cracow. Kanadyjska gwiazda miałaby wpaść do Krakowa w ramach swojej najnowszej trasy. Pierwszej po prawie dziesięcioletniej przerwie.

Najpierw były to tylko plotki. Zdążyły już jednak o nich poinformować "Dziennik Polski" i "Fakt", ale na razie bez większych szczegółów. Wiadomo tylko tyle, że Celine ma zagrać 28 czerwca na Błoniach, chociaż i to jest sprawą dyskusyjną. Urzędnicy rozpatrują jeszcze Rynek Główny w Krakowie.

- Na razie nie chcę niczego komentować - ucina Rafał Orlicki, p.o. dyrektora Krakowskiego Biura Festiwalowego. - W ciągu tygodnia powinniście się państwo dowiedzieć czegoś więcej na konferencji prasowej.

Tymczasem Agnieszka Gilarska, była dyrektorka KBF, jeszcze przed dymisją zdradziła "Gazecie", że ma już podpisane umowy z - jak to określiła - wielkim artystą. I jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie od pracowników biura - chodzi właśnie o Celine Dion.

Organizacją imprezy ma się zająć warszawska agencja koncertowa Andromeda Art. Z jednej strony ma na koncie solidne wydarzenia (z najnowszych: koncert Dee Dee Bridgewater czy Davida Murraya z Cassandrą Wilson w Warszawie), ale z drugiej też sporo imprez o nieco bardziej podejrzanym repertuarze - patrz organizowana przez nich wielka impreza Disco Polo Live w warszawskiej Sali Kongresowej. Kto miałby zagrać na Maybe Cracow i za ile?

- W tej chwili nie możemy niczego zdradzić - odpowiada Katarzyna Strzemińska, przedstawicielka Andromeda Art. - Chcemy, żeby wydarzenie było imprezą cykliczną i żeby grały na nich gwiazdy międzynarodowego formatu. Niewykluczone, że oprócz Celine Dion zagrają jeszcze inni zagraniczni wykonawcy. Ale disco polo to raczej nie będzie - uspokaja.

Na oficjalnej witrynie kanadyjskiej artystki na razie nie ma podanej daty koncertu w Polsce. Dwa dni przed występem w Polsce Kanadyjka zaśpiewa w Pradze. Tam bilety kosztują od 200 do 300 euro, dlatego kolejnej darmowej imprezy plenerowej spodziewać się raczej nie można.


Jak narazie to jest Praga, Wiedeń i pół Niemiec, ale Polski nie widzę.




POZDRWIAM FISHBONE trza bylo do Krakowa na obiady nie jezdzic


kraków... piękne miasto... tylko hotele holernie drogie między śniadaniem a kolacją

!! w lozku siedzieć a nie pisac a hotele drogie drogie... namiot trzeba wziąść pole znależć i sobie zyć najlepiej 1 osobowy... mniej problemow jest haha

namiot... a myślisz że od czego ja chory jestem?!


dobra dobra... już teraz idę serio do wyra
pozdrowienia


POZDRWIAM FISHBONE trza bylo do Krakowa na obiady nie jezdzic


kraków... piękne miasto... tylko hotele holernie drogie między śniadaniem a kolacją

!! w lozku siedzieć a nie pisac a hotele drogie drogie... namiot trzeba wziąść pole znależć i sobie zyć najlepiej 1 osobowy... mniej problemow jest haha


POZDRWIAM FISHBONE trza bylo do Krakowa na obiady nie jezdzic


kraków... piękne miasto... tylko hotele holernie drogie między śniadaniem a kolacją
W najbliższą sobotę - 29 grudnia 2007 roku - jak co tydzień w Radio Kraków - Antoni Krupa poprowadzi swoją audycję "Radiowa Kafejka" ...

Ale PRZY OKAZJi ...
w trakcie trwania programu - a także bezpośrednio PO NiM odbywać się będzie integracyjne spotkanie forumowiczów z całej Polski ... hmmm - co ja mówię - z całego ŚWiATA ...

wróć ... z całej GALAKTYKi ... !!!

to będzie MiĘDZYGALAKTYCZNA RADiOWA UROCZYSTA WYPASiONA KAFEJA ANTONiEGO w skrócie - he he - MRUWKA

w planach między innymi :

- wspólne picie kawy na umór
- wspólne kolędowanie na bluesowo
- wspólne gadanie co nam ślina na język przyniesie
- fotografowanie bez ograniczeń
- tańce, hulanki, swawola ... ledwie radia nie rozwalą - haha, hihi, hejże hola
- i dodatkowo - podczas "kantorka zamian" - zamiana koszulek tudzież innych artefaktów ...

OBECNOŚĆ STAŁYCH SŁUCHACZY KAFEJKi - ABSOLUTNiE OBOWiĄZKOWA
OBECNOŚĆ POZOSTAŁYCH - TYM BARDZiEJ !!!

i jak już gdzieś wcześniej napisałem :

Czyś jest facet twardy, czyś wątła dziewczyna
Zimowa depresja za gardło Cię trzyma ???
Możesz się jej pozbyć i znowu rozkwitać
Do Krakowa musisz - w sobotę zawitać !!!

U Antka w "kafejce" tłumy będą liczne
Faceci przystojni i dziewczyny śliczne
I słońce obiecało że wpadnie z wizytą
Pakuj się chłopaku ! Pakuj się kobito !

P.S. Spotykamy się w Radio Kraków - przy Alejach Słowackiego 22
o godz. 9:30 ... jak się kto spóźni - to bedzie musiał przekupić Panią z ochrony - żeby go wpuściła na 3 piętro do Antoniego ...

Kurna.. To CZWARTEK
więc jest inna obcja
piątek 30.11 Mszana Dolna k/Krakowa, Folwark Stara Winiarnia
lub sobota
01.12 Kraków klub Milestone
Koncert NIPU 20:00 Kraków, Czasem Trzeba (ul. Mikolajska)

To już dziś przypominam i zapraszam. Super okazja, by muzycznie spędzić czwartkowy, wczesnojesienny wieczór.
Swoją drogą niewielu jest użytkowników z Krakowa na naszym forum. Czy jest inaczej?

Pozdrawiam

piękne... Stanley - to nieopisane, co ta muzyka robi z duszą :roll:
marzy mi się w końcu posłuchać na żywo, ale nie znajduję szaleńca, który popelni ze mną tą podróż :roll: ;)


A jaki byłby cel podroży?

być i przeżyć... :idea:

Wiem, pytałem o miejsce.

:wink:
Poznań, Wrocław lub Kraków... z naciskiem jednak na Kraków

Sam rozważam możliwość wybrania się na koncert SBB do Krakowa lub Wrocławia.
Aktualna Lista Audycji Antoniego:

01. Tami - Kalisz
02. Jędruś - Ostrów
03. Dżemek - Tychy
04. Zielona Gałązka - Okolice Krakowa
05. Andrzej Staszok - Dublin
06. Edek i Dorota - Ostrów
07. Krystyna - Kraków
08. Matragon - Kraków
09. Effcia - Kobyla Góra
10. Emdżi - Ostrów
11. Bułacz - ?
12. Pawełek - Nowy Sącz
13. Gragtus - Kraków
14. Kazek - Małopolska
15. Sedit - Opole
16. Stanley - Głogówek/k Opola
17. MaRysia - Wrocław
18. Tyna - Toruń

Dla przypomnienia:

Lista Fan Klubu Audycji Antosia:

01. Tami - Kalisz
02. Jędruś - Ostrów
03. Dżemek - Tychy
04. Zielona Gałązka - Okolice Krakowa
05. Andrzej Staszok - Dublin
06. Edek i Dorota - Ostrów
07. Krystyna - Kraków
08. Matragon - Kraków
09. Effcia - Kobyla Góra
10. Emdżi - Ostrów
11. Bułacz - ?
Całusy
12. Pawełek - Nowy Sącz
13. Gragtus - Kraków
14. Kazek - Małopolska
15. Sedit - Opole
16. Stanley - Głogówek/k Opola


Andrzeju zrobiłeś dobrą robote

Dla przypomnienia:

Lista Fan Klubu Audycji Antosia:

01. Tami - Kalisz
02. Jędruś - Ostrów
03. Dżemek - Tychy
04. Zielona Gałązka - Okolice Krakowa
05. Andrzej Staszok - Dublin
06. Edek i Dorota - Ostrów
07. Krystyna - Kraków
08. Matragon - Kraków
09. Effcia - Kobyla Góra
10. Emdżi - Ostrów
11. Bułacz - ?
12. Pawełek - Nowy Sącz
13. Gragtus - Kraków
14. Kazek - Małopolska
15. Sedit - Opole
16. Stanley - Głogówek/k Opola


Andrzeju zrobiłeś dobrą robote

Dla przypomnienia:

Lista Fan Klubu Audycji Antosia:

01. Tami - Kalisz
02. Jędruś - Ostrów
03. Dżemek - Tychy
04. Zielona Gałązka - Okolice Krakowa
05. Andrzej Staszok - Dublin
06. Edek i Dorota - Ostrów
07. Krystyna - Kraków
08. Matragon - Kraków
09. Effcia - Kobyla Góra
10. Emdżi - Ostrów
11. Bułacz - ?
12. Pawełek - Nowy Sącz
13. Gragtus - Kraków
14. Kazek - Małopolska
15. Sedit - Opole
16. Stanley - Głogówek/k Opola


Andrzeju zrobiłeś dobrą robote

Z podobnych przyczyn pada kolejny odcinek Karpackiej Kolei Transwersalnej (Nowy Sącz) - Stróże - Biecz - Jasło.

To samo dotyczy linii Żywiec - Sucha Beskidzka też na granicy województw.
Tymczasem z Lachowic, Kurowa itd sporo młodzieży dojeżdża do szkół w Żywcu.

Na dodatek PPKS Żywiec mocno ograniczył kursy, bo jest nierentowny.
W niedzielę do Koszarawy kursują chyba dwa autobusy - wcześnie rano i późnym wieczorem.

W sumie to tak wychodzi ze do naszej chatki w Lachowicach najłatwiej teraz dojechać ze Śląska przez Kraków, bo z Krakowa do Lachowic ok. 6 razy dziennie kursują prywatne busy (ale wychodzi to około godziny dłużej niż przez Żywiec i odpowiednio drożej).

No i jak ja mam dojechać na Sylwestra pracując w Sylwestra jeszcze do ok. 12 ?

Pozdrowienia

Basia

ja tylko nie rozumiem pazerności zakopiańskich busiarzy. Z Nowego Targu do Zakopanego jest ok 24 km. i bilet kosztuje 3.5 zł natomiast z Zakopanego na Łysą Polanę jest 18 km. i bilet kosztuje 8 zł Te ceny są już lekko "popieprzone". Inny przykład: Kraków - Zakopane - Łysa Polana i powrót. (20zł + 8zł) razy 2 daje 56zł czyli 14l paliwa. Jednej osobie się opłaca jechać autem z Krakowa. I gdzie tu agrument o ekologii i tańszym zbiorowym transporcie?

Cześć Madziu - góra z górą się nie zejdzie a starzy znajomi i owszem. Miło będzie znowu pogadać.

To jeszcze nic, bo w tym roku jeden z uczestników prowadzonego przeze mnie obozu pyta mnie - "A znasz Magdę B. ?"

No to się przyznałam, że niestety tylko wirtualnie.



Mam nadzieję się w końcu spotkać.

A co do samego kursu:

Ja go robiłam ponad 20 lat temu i wtedy chyba łatwiej było go zrobić osobom spoza środowiska ściśle zakopiańskiego (ja robiłam w Gliwicach).

Mam tez wrażenie że wtedy nie zwracano aż tak dużej uwagi na umiejętności wspinaczkowe, za to sporą na asekurację - rożne takie systemy autoratownictwa itd.

Kurs jest przede wszystkim ogromnie czasochłonny - dwa lata kompletnie "wycięte z życiorysu".
Czyta się praktycznie tylko o Tatrach, jeździ tylko w Tatry i na Podtatrze.

My wykłady mieliśmy w Gliwicach, więc nie było kłopotów z dojazdem i zakwaterowaniem, ale za to były one w weekendy (bo tylko wtedy mogli dojechać prelegenci), no wiec znów traciło się weekendy.

Poza tym wyjazdy ściśle kursowe to było za mało aby dobrze poznać Tatry, więc jeździliśmy co drugi tydzień małą grupką "samokształceniową" w Tatry (po których chodzili głównie bez szlaku) i na Podtatrze.

Skutek tego był taki, że poznałam i bardzo polubiłam Góry Choczańskie i że poznałam mojego męża

Niestety mam wrażenie ze obecnie koła spoza Krakowa i Zakopanego nie są w stanie organizacyjnie wziąć na siebie taki wysiłek jak organizacja kursu przewodnickiego. Brak tam takich osób, które byłyby w stanie poświecić temu cały swój wolny czas (a jest to praca społeczna i nigdy nie zapłacona). Tak ze pozostaje liczyć na koła w Zakopanem lub w Krakowie.

Ale osobom, które już miały okazję być na kursach studenckich polecałabym raczej kurs organizowany przez koło studenckie, a więc w AKPT Kraków.

A i jeszcze jedno bardzo ważne - kurs to nie tylko Tatry ale również Podtatrze - Orawa, Spisz, Liptów i Podhale, wszelkie zabytki, kościoły itd. Nie wszyscy to lubią.

Pozdrowienia

Basia
Dalej czekały mnie ciągłe wyjazdy do Krakowa. Z myślą "musi być dobrze" gnałam pociągiem.
Tutaj zawsze siedzę, mam czas, a później biegnę na perony:


Park Lotników Polskich, pewnie będzie można mnie spotkać często, bo to przy uczelni:


I pomyśleć, że mogłam wybrać UAM


Mickiewicz o poranku:



Sukiennice, które obecnie remontują:



Wisła:



Wawel:



Kraków to cudowne miasto. Każdy wyjazd, to wielka radość dla mnie. Chodzenie uliczkami, alejkami sprawia, że coraz bardziej się zakochuję. Jak dobrze jest poznawać każdy kawałek. Tam czuje się klimat. Nie lubię zwykle zwiedzać miast i traktuję to jako dodatek do jakiejś wycieczki, często całkiem zbędny. W tym przypadku nogi same się rwą i podoba się wszystko... poza korkami, ale mnie to dotyczyć nie będzie. Fajnie, że można tak zmienić swoje życie i odszukać swoje miejsce.


CDN
trasa od Czarnego Dunajca ( bo ja raczej jadę na chochołów, witów niż na nowy targ) - jest w sumie w miarę prosta , zgubić się nie sposób w Jabłonce skręcasz w prawo - bo w lewo to na Chyzne, za Jabłonka masz rozjazd oznakowany bodajże Białka - Skomielna - skręcasz po ukosie w lewo w kierunku na Białke, Zawoje. Jakościwo niestety trochę zonk bo rozkopali kupę mostków po drodze tzn około 4 i trochę nawierzchnia do bani, jak droga dość kręta ( jak to w górach i wąska ) , za krowiarkami na pierwszej serpentynie zwineli asfalt na długości 200 metrów na jednym pasie - tzn. może już jest bo ja tam ostatnio jechałem tydzień przed długim weekendem, jak chcesz jechać na śląsk to polecam objazd w zawoji przez klasztor w zakamieniu - wyjedziesz już w stryszawie czyli miniesz cały maków i suchą , no chyba ze jedziesz w kierunku na wadowice. Jak w kierunku na Kraków to możesz w rynku w Makowie skręcić i pojechać przez makowska górę - tylko że to trasa dla odpornych psychicznie bo na długości około 3 km są betonowe płyty ( takie jak kiedyś na trasie na wrocław) ale oszczędzasz jakieś 30 km a i trasa wąska tzn ta przez makowską górę -zresztą jak ktoś zainteresowany to dam znać . A dla zainteresowanych moge jeszcze ze 2 warianty objazdu do krakowa za makowa podać - pt. jak minąć zakopiankę :-D ale trasy totalnymi zadupiami :-D

Janek - ciekawostka z twojej branży:

Hmmm! Sądząc po zdjęciach zdarzenie miało miejsce w Krakowie (z tekstu nie wynika).
Jest to typowe zdarzenie w którym osąd opinii publicznej może rozmijać się z argumentami osoby obwinionej.
Informacje, którymi dysponuję na podstawie tej notatki nie pozwalają mi na jednoznaczne stwierdzenie, że dyrektor Jan T. jest winien lub nie winien. Kraków to nie Pacanów lub inny Grodzisk czy Trzebinia i zorganizowanie sprawnej akcji przeciwdziałającej gołoledzi występującej jak sądzę w sposób nagły i być może nawet nie dający się do przewidzenia komunikatami meteo. Coś wiem o tym - w czasach mojej aktywności zawodowej dysponowaliśmy informacjami nie tylko z PIHM ale i wojskowych służb meteo (a jak się cała Polska niedawno dowiedziała jest tych lotnisk na Pomorzu trochę a było więcej) - niestety to co się zdarzało dość często nijak nie wynikało z prognoz - taki urok tej dziedziny wiedzy.
Mam też swoje osobiste doświadczenia. Nie wiem jak jest teraz ale w tamtych czasach osoba pełniąca całodobowy dyżur zimowy w ówczesnym Wojewódzkim Zarządzie Dróg Publicznych miała w trakcie dyżuru kompetencje dyrektora. Sytuacja wyglądała następująco - w pasie nadmorskim nastąpiło nagłe pogorszenie pogody. Środki techniczne w dyspozycji tamtejszych Rejonów Dróg Publicznych były absolutnie niewystarczające. Urządziłem sobie małą telekonferencję z PIHM-owcami i lotnikami. Wszystko wskazywało na to, że rejonom południowym nic nie grozi. Na tej podstawie podjąłem decyzję i poleciłem dyrektorom tamt. RDP oddelegowanie na odsiecz pewnej ilości pojazdów z pługami. Decyzję wykonano choć zapewne bez entuzjazmu - ale na wojnie jak na wojnie. No i pech - nad ranem "zabawa" zaczęła się na południu. Nim udało się przemieścić środki, tym razem z północy, gdzie sytuacja (też wbrew oczekiwaniom się ustabilizowało) południe trochę sparaliżowało. Zrobił się raban - tamtejsze Komitety Powiatowe chciały "krwi". Oczywiście mój dyrektor mógł wskazać na mnie. Nie zrobił tego, powiedział nawet w Komitecie Wojewódzkim, że decyzja była z nim konsultowana i on ją akceptował. Pytanie - dlaczego się z nim nie konsultowałem, choćby telefonicznie. Odpowiedź jest prosta - nie płacono mnie za wiszenie na słuchawce - w dodatku chciałem awansować a awanse raczej nie spływały na wiszących na słuchawce. Dano mi spokój, sekretarze odpuścili.

Moja hipoteza dotycząca Krakowa - dyrektor Jan T. nie chciał się "wypluć" ze wszystkich rezerw a jak znam te sprawy to piaskarek miał na pewno za mało jak na taki kataklizm. Zresztą to nie tylko sprawa ilości piaskarek ale ilości kierowców je obsługujących. To trzeba umieć - pierwszy lepszy kierowca, nawet doskonały w zwykłej jeździe, posadzony po raz pierwszy na piaskarkę może narobić więcej szkód niż pożytku. Aby dokonać oceny działań dyrektora Jana T. musiałbym znać dokładnie plan Krakowa, znać priorytety (bo nie ma na całym świecie służby zdolnej jednocześnie zadbać o wszystkie ulice w mieście) wiedzieć jakim dysponował sprzętem i obsadami operatorów, jakie były wydajności urządzeń do załadunku soli i piasku itd itd. No i wiem z praktyki jedno - że nigdy nie wolno wysłać wszystko bo w przypadku najmniejszej zmiany pogody na minus jest się całkowicie bezbronnym.

A tak poza tym - nikt nie jest w stanie wydobyć ze mnie wyznania typu - "Tak, ten głupi ch** jest winien", choćbym nawet był o tym przekonany. Dlaczego? Bo to jest mój kolega z branży i nasze zbójeckie prawo trzymać sztamę jak się trafi komuś nieszczęście. Nie wiem jak jest teraz ale niegdyś poczucie więzi było wśród drogowców bardzo silne. Dobrze to czy źle - nie mnie oceniać,nie zamierzam na stare lata pluć w swój życiorys.
kolejne niusy z rynku przewozów pasażerskich.

Teraz jest fajny okres, bo jeżdżą sezonówki. Po ostatniej reformie rozkładu jest kilka fajnych pociągów jadących szybko, ale kosmicznymi trasami:

I Inowrocław - Zakopane

są 3 opcje:
a)
Inowrocław 18:09 - 19:48 Poznań (Posp)
Poznań 20:34 7:55 Zakopane (posp)
659 km, czas podróży: 13:46, cena (normalny, 2kl) 59 PLN
Jedzie trasą omijającą Katowice i Kraków - przez Pszczynę, Bielsko i Wadowice.

b)
Inowrocław 18:51 - 19:28 Toruń (os)
Toruń 19:43 - 21:12 Iława (!) (os)
Iława 21:37 - 8:22 Zakopane (Posp)
805 km, 13:31, cena 62 PLN

W Warszawie 0:50, dalej do Krakowa po CMK. Tym chyba pojadę.

c)
Inowrocław 18:51 - 19:28 Toruń
Toruń 20:34 - 9:12 Zakopane
652km, 14:21, cena 59 PLN
Strasznie się wlecze...

II Zakopane - Inowrocław (Toruń)

Powrót. Tu jest tez wesoło, ale bardzo sensownie. Tym razem bez wyboru.

Zakopane 22:10 - 7:07 Zduńska Wola (posp)
Zduńska Wola 7:18 - 9:33 Inowrocław (Toruń 10:22) (os)
618 km, czas:11:28 (!), cena 56 PLN
Od Krakowa jedzie kawałek po CMK (zatrzymując się na nasłynniejszym peronie w Polsce), potem odbija na Tomaszów i dalej Łódź, Zduńska Wolę i (już beze mnie) na Poznań.

Czy ktoś może wie ile przed czasu jechała przed wojną tzw. Luxtorpeda z Warszawy do Zakopanego? Tak mi coś świta, że 3 godziny z kawałkiem.

Trochę dłużej - Tyle jechała do Krakowa. Kraków - Zakopane podobno 2:45, rekord 2:18. Tylko wiesz co to była luxtorpeda?

To było coś, co dziś byśmy nazwali szynobusem. Jeden opływowy wagon z silnikiem diesla. Wyciągało 140, czyli tyle ile szynobusy serii SA-106 a sporo mniej ile obsługujące InterCity EP-09






Ciekawostka. Najszybszym pociągiem na trasie Kraków- Zakopane jest przyspieszona osobówka coś po 7 rano - jedzie około 3:30. A to dlatego, że lekka jednostka trakcyjna radzi sobie dużo lepiej na podjazdach. I nie trzeba przeczepiać lokomotywy, wystaczy, że maszynista się przesiądzie.

1. A samochodem możesz dojechać w 1.5 godz.?
2. Jakiż to imperatyw kategoryczny zmusza Cię (i innych) do dojechania z Krakowa do Zakopanego w 1.5 godz.?
Dojazd w czasie 2.5 godziny, a nawet i 3 godzin - staje się obrazą swobód obywatelskich? niepołacalny ekonomicznie? jest "marnowaniem czasu"?



Grzesiu! Może nie imperatyw kategoryczny, i może nie zmusza, ale jednak istnieje coś takiego jak zdroworozsądkowy czas przemierzenia określonej liczby kilometrów. 100 km z Krakowa to Zakopanego odpowiada właśnie zdroworozsądkowemu czasowi 1.5 godziny. Więc dojazd rzędu 3 godzin - tak, jest marnowaniem czasu.

Ad pytanie 1. Tak, można dojechać z Krakowa do Zakopanego w 1.5 godziny. Kiedy byłem młodszy, wyjeżdżałem około 4 rano, o 6 byłem w Kuźnicach, koło 10 na Granatach, a późnym popołudniem już w domu.
Bo inaczej czas nie pozwalał, a tak jednak - byłem w górach. Wiem, co powie Janek. Niemniej jednak, to czasem jest jedyna alternatywa. Teraz czasu tak samo mało, kondycja już nie ta, raczej tak nie robię.
Ale- mogłem, bo cały przejazd Kraków -Zakopane -Kraków mieściłem w 3 godzinach z okładem, a nie robiłem go w tym czasie w 1 stronę.

Oczywiście wiem, że nie ma również imperatywu kategorycznego w ogóle móc pojechać na dzień do Zakopanego, w ogóle na dzień w góry, no i w ogóle w góry. Ale "wiem że Ty wiesz".
Innymi słowy- obawiam się że mimo różnej maści argumentów mieszkańców Krakowa nie będzie się dało pozbawić utartego wewnętrznego przekonania i potrzeby istnienia możliwości dotarcia do Zakopanego w ok. 1.5 godziny.
Pozdrawiam.


A "płaski/szeroki" odcinek Kotliny O-N kończy się w kierunku południkowym nie w Białym Dunajcu - ale już w Szaflarach.


Formalnie jako ekspert na pewno masz rację.
Ale fakty są takie, że najdłuższe (może poza dwiema prostymi koło Pcimia) odcinki PROSTEJ i PŁASKIEJ drogi na odcinku Kraków- Zakopane leżą ZA Szaflarami.
I powtórzę - nie chodzi o wciśnięcie tam autostrady z 3 węzłami. To faktycznie, jak pisze Janek, wymaga ogromnej przestrzeni. Więc autostrada - nie. W ogóle koncepcja autostrady od Krakowa do Zakopanego zdaje się upada.
I możemy nawet nie dyskutować o dwupasmówce.
Chciałbym przebudowy (albo budowy drogi alternatywnej) dla odcinka biegnącego przez Biały Dunajec i Poronin. Tam jest płasko, prosto, i często wśród pól, a jednak cały czas 50 km/h + skrzyżowania.
Wystarczy bezskrzyżowaniowa droga z ograniczeniem do 90 km/h, powiedzmy gdzieś do okolic Poronina.
W imię czego? W imię zasad mówiących o stworzeniu dostatecznych (darujmy sobie dobre czy bardzo dobre) warunków przy podróży drogą główną. W imię tego, iż nie jest to fanaberia. Do beskidzkich wioseczek (np. zwiedzając cerwkie w Beskidzie Niskim) jeżdżę z zachwytem dróżkami polnymi i dziurawymi, nie pamiętającymi remontu, jezdniami.
Ale jadąc z Krakowa do Zakopanego DROGĄ GŁÓWNĄ nie powinienem napotykać tego, co się dzieje w Białym Dunajcu.
Swego czasu ,żwieżo po zbudowaniu (prawie) połowy południowej obwodnicy Krakowa ,postawiono noew tablice ,nie zdejmując starych. I tak ,jadąc od Tarnowa ,po minięciu białej tablicy "Kraków" ,napotkałem drogowskaz prosto - Warszawa ,w lewo - centrum. Ponieważ wybierałem się do Katowic ,a zbaczanie w lewo w stronę obwodnicy było mi miłe ,natomiast kierowanie się na Warszawę - bez sensu ,pojechałem w lewo i dojechałem do centrum.... Wieliczki.
Po kilku kilometrach następny drogowskaz - w lewo Warszawa ,w prawo Warszawa ???
Pomyślałem sobie - pewnie w prawo starą drogą ,a w lewo na tą nieszczęsną obwodnicę ,no to pojechałem w lewo i skończyłem na polu - drogowcy mieli rok opóźnienia ,a ludzie stawiający tablice działali w/g planu.
Zawróciłem i na skrzyżowaniu z tablicami ,nie chcąc jechać na Warszawę ,skręciłem w lewo (pierwotnie prosto) ,no i znalazłem się pod samym Wawelem.
Przez całą drogę pod wzgórze Kraka na tablicach informacyjnych nie występowało jakiekolwiek inne miasto poza Warszawą.
Czy Krakusy mają jakiś kompleks ?
Smocza Jama
Jest w Wąwozie Kraków jaskinia o tak wdzięcznej nazwie. Skoro Wąwóz Kraków - to jasne, że i Smocza Jama się tam znaleźć musiała.
A jak to było?
Ano tak...

Dawno, dawno temu, gdy smok wawelski jeszcze wawelskim nie został, dziad jego, smok tatrzański okrutnie lud tubylczy dręczył.
Nie dosyć, że owieczki z hal porywał, ale i za dziewicami się rozglądał. A wiadomo, że "towar" to cenny o wiele bardziej niż owce...
Tak więc, gdy zarówno owieczek jak i - o zgrozo - dziewic pod Tatrami brakować zaczynało, uradzili starsi górale o pomoc się zwrócić. A jeśli o pomoc - no to do kogóżby jak nie do Janosika? W pełni chwały i sprawności zbójeckiej On wtenczas był, dopiero dużo później jakowyś stróż prawa z Krakowa Go życia pozbawił. Który to stróż przyjął przydomek dla swego rodu od sposobu kaźni jakiej na zbójnikach ówczesnymi czasy dokonywano.
Ale nie o tym ta bajęda.
Owoż - jak starsi uradzili, tak i uczynili. Prośby prostego ludu Janosik wysłuchał. Zaczaił się był na smoka kędyś na Kominiarskim Wierchu - a gdy ten mimo przelatywał, na kark mu skoczył. Smok był "klasyczny", taki jak obecnie przedstawiane są przez wyznawców "darwinizmu inaczej". Szyja długaśna, brzuchol wielki, ogon krótki, łapy ze szponami i skrzydełka.
Skoczył Janosik na tę szyję, ku głowie się przesunął i oczy bestii zakrył. Smok - chcąc intruza zrzucić jął był najprzeróżnejsze wygibasy i łamańce w powietrzu wyczyniać. Ale próżny był to trud. Smiałek, bohater niby kleszcz siedział i oczy smokowe zakrywał. Bestia kierunek lotu straciła i... łup w skałę. Impet był ogromny. W najbliższej górze głazy ze ścian pospadały, Bogu winną osadę pasterzy (szczęśliwie pustą) zasypując. Uderzenie taki ogrom miało, że bestia szyją na wskroś skałę przebiła. Ale - mocny i silny to był smok. Chwilę trwało - a już przytomność odzyskał i łeb ze skały wycofywać próbuje. Szczęśliwie łuski, które szyję pokrywały jak zaczepy w harpunie - nie puszaczają.
Janosik, którego zderzenie odrzuciło hen - aż popod Pieniny, powrócił czem prędzej hipkając przez rzekę - i bestii łeb urżnął...
A gdy truchło smocze sczezło ostatecznie [do czego i miejscowi sporo się przyczynili miększe kawałki skóry na ciżmy przerabiając (stąd tradycje obuwnicze w Nowym Targu powstały)] - dziura w skale na przestrzał pozostała. I ta "Smoczą Jamą" nazwana została...

Tak to drzewiej pod wierchami bywało...

pozdrawiam
gb

W ogóle to szybciej dotarłbym do Zakopanego gdyby po drodze zrównać z ziemią tę mieścinę Kraków.
sorry, że tyle osób się oburzy, ale dostałem jakiegoś uczulenia na to miasto co nie ma normalnej obwodnicy i dobrze mi z tym


Kraków ma rewelacyjną obwodnicę jak na warunki polskie.
Są tylko 2 problemy:
1. nie jest to obwodnica kompletna
2. aktualnie jest w trakcie makabrycznego remontu, który z niewiadomych powodów zaplanowany jest na niemal 2 lata.

Ale przed remontem (i, da Bóg, po), obwodnica Krakowa w jej istniejącej części to w skali polskiej zjawisko. Jest to prawie autostrada (nazywa się co prawda oficjalnie autostradą, no ale...). Jest bezpłatna, ma bezkolizyjne węzły, jest dobrze oznakowana, obejmuje całą zachodnią i większość południowej części miasta. W planie jest przedłużenie obwodnicy jako drogi ekspresowej, do pełnego kółka. Przed remontem, często korzystałem z niej chcąc pokonać dystans między dwoma punktami w mieście, nadrabiając 20 czy 30 km ale przemieszczając się komfortowo.

Oczywiście to wszystko nie dotyczy remontu. Teraz jest horror, przyznaję. Ale remont był konieczny. Jedyny problem, to jego tempo.

Zdaje się, że problem mylenia dwóch potoków jest niczym wobec mylenia y z Y. Jakiż się czuję mały, jaki ze wsi, jaki w ogóle nie jazzy, jaki tępy, ot zwykły szary człowiek z Krakowa, jeżdżący sobie czasem w Tatry, i nie rozumiejący całej Prochnalowo-Witkacowskiej metafizycznej głębi zawartej w "Y". Pobiłeś mnie, wbiłeś w glebę.

Chodzi o to, że w rozmowie z mieszkańcami stolYcy mam wrażenie, że są kraje, np. Polska czy Francja, które dzielą się na stolYcę i całą resztę, przy czym oczywiście cała reszta nie ma znaczenia.

Poza tym, cóż, ja nie pretenduję aż do tytułu mieszkańca krakówka.
Poza tym - nie wydaje mi się, byśmy prowadzili rozmowę dotyczącą problemu zaufania w stosunku do mieszkańców "krakówka" lub stolYcy. Chyba, że czegoś nie zrozumiałem...

Musi, w stolycy inne zwyczaje panują, u nas na wsi lud spokojniejszy, spolegliwszy.

Nie śmiem wręcz przypuszczać, że to również był "lapsus" i dlatego prosiłem o wyjaśnienie, gdzie w naszej dotychczasowej rozmowie dyskutowaliśmy o zaufaniu


pozdrawiam
gb
ps
zamiast pisać "Prochnalowo-Witkacowskiej" - wystarczyło "Kurkowskiej". Też byś mógł sprawdzić - to co chciałeś sprawdzić...

polecam to połączenie:

koleją , na leżąco, nie marnujesz dnia , pojawiasz się u stóp Tatr w miarę wyspany,wypoczęty , worek na plecy i w Góry smile
jutro będe z niego korzystał

Kazik, ja też jadę dzisiaj. Ale nie TLK, bo te 15h to lekka przesada....Jest pośpiech o 20:02 z Wrzeszcza i ok 8 w Zakopcu.....Rozważam też czy jak dojedzie ok 4:30 do Krakowa to może lepiej się przesiąść na autobus...PKS Ciechanów o 4:40 i potem jakiś o 4:50 też jedzie.......
A wie ktoś może czy taki dalekobieżny autobus pośpieszny który po prostu jedzie przez Kraków (czyli nie pks kraków ani pks zakopane) kosztuje tyle samo co lokalne pospieszne autobusy i TransFrej (czyli ok 15zł)
Sąd i grzywna za czytanie przewodnika
Rafał Romanowski
2007-03-29, ostatnia aktualizacja 2007-03-29 23:48
Kraków idzie na wojnę z nieposiadającymi licencji przewodnikami po mieście. Intensywne kontrole nie ominą cudzoziemców, a nawet... nauczycieli.

Turyści pod Kościołem Mariackim
- Czytali na głos kolorowy przewodnik i wtedy ich złapaliśmy - cieszy się Tomasz Adamek, licencjonowany przewodnik Stowarzyszenia Oświatowego "Zamek Królewski". Opisuje nerwowe starcie z 20-osobową grupą turystów z Włoch, którzy w środę przyszli na Rynek Główny oglądać zabytki. Wskazując na Mariacki, Sukiennice i renesansowe kamienice, odczytywali stosowne fragmenty z książki o Krakowie. Do akcji wkroczyła straż miejska. Efekt - wysokie mandaty, wniosek do sądu grodzkiego, wszczęte postępowanie karne...

- W myśl ustawy o usługach turystycznych "grupa" to każde zbiorowisko powyżej 10 osób. Jeśli nieuprawniona do tego osoba pokazuje, opisuje, odczytuje jakiekolwiek informacje o zabytkach, oprowadzając taką grupę, popełnia wykroczenie! - przekonuje Adamek. Zwraca uwagę, że kary, jakie mogą ponieść tacy oprowadzający, są naprawdę surowe. - W całej Europie tak jest. Jeśli nie stosujesz się do przepisów - płać mandat! We Włoszech policja wlepia mandaty nawet 1000 euro. Nie widzę powodu, by w Polsce miało być inaczej- mówi w rozmowie z "Gazetą".

Akcja usunięcia z centrum Krakowa nieposiadających licencji przewodników ruszyła pełną parą w środę. W miasto wyszły patrole straży miejskiej w pełnym rynsztunku w towarzystwie pozostających pod skrzydłami urzędu marszałkowskiego przewodników z licencją. Cel jest jasny: zbadać, wykryć, ukarać, usunąć. - Kontrole odbywają się na prośbę samych przewodników. Aby uzyskać licencję, muszą się skończyć specjalne roczne kursy i szkolenia uwieńczone zdaniem trudnego egzaminu. W tym samym czasie nielegalni oprowadzacze odbierają im możliwość zarobku i uprawiają niedopuszczalną konkurencję - ocenia koordynująca akcją Elżbieta Kantor, dyrektor Departamentu Promocji, Turystyki i Współpracy Międzynarodowej Małopolskiego Urzędu Marszałkowskiego.

Pikanterii całej sprawie dodaje to, że karani mają być nawet... nauczyciele. - Obojętne, czy na Wawelu ktoś wykłada szkrabom historię, język polski czy plastykę.

Organizatorzy kontroli żalą się jednak, że oprócz Włochów nie złapano na gorącym uczynku prawie nikogo. - Ktoś puścił farbę i nielegalni się zwinęli. Nie było ich ani w południe pod Mariackim, ani o godz. 11 i 13 w Collegium Maius, ani w strategicznych miejscach Wawelu. Trudno, będziemy polować z ukrycia - zapowiada jeden z legalnych przewodników.

Grażyna Leja, pełnomocnik prezydenta ds. turystyki: - Całym sercem popieram te kontrole. Podczas ostatniej złapaliśmy nawet... kucharza pokazującego zagranicznej wycieczce zamek na Wawelu. Musimy dbać o jak najwyższą jakość usług turystycznych. Byle kto nie może tego robić. W przypadku włoskiej wycieczki apeluję do strażników o wyrozumiałość. Może się tak stać, że ci ludzie zrażą się do Krakowa i więcej tu nie przyjadą.
Przepraszam - ale zapewne wyjdę na "burżuja".
Jeśli nie jadę samochodem, albo autobusem (daaaawno temu) - połączenie Warszawa-Zakopane (wiem, wiem, zaraz będzie, że się "warsiawka" mądrzy ) najcześciej odbywam:
Express Warszawa-Kraków
autobus (z reguły albo Szwagropol, albo Freya, lub czasem PKS - po prostu co pierwsze odjeżdża) Kraków-Zakopane. Dysponuję 50% zniżką na PKP - wykupioną przez Zakład Pracy (za moje pieniądze - bo ściągają ode mnie 400 zł za rok) - koszt przejazdu w granicach 60-70 zł,-
Na pierwszy rzut oka - drogo - ale można zaoszczędzić na piwie (~7 zł w Zakopanem) - a wygoda, szybkość i bezpieczeństwo w podróży całkiem niezłe.
Powrót - z reguły też express (Tatry) - bezpośrednio do Warszawy.

Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że dojazd do Zakopanego z innych miejscowości, nie leżących na bezpośrednich liniach połączeń jest bardziej skomplikowane...
Ale może czasem warto się zastanowić nad połączeniem via Warszawa i Kraków...
Z Warszawy do Krakowa expressy odjeżdzają praktycznie co 2 godziny...

pozdrawiam
gb
Przepraszam - ale zapewne wyjdę na "burżuja".
Jeśli nie jadę samochodem, albo autobusem (daaaawno temu) - połączenie Warszawa-Zakopane (wiem, wiem, zaraz będzie, że się "warsiawka" mądrzy ) najcześciej odbywam:
Express Warszawa-Kraków
autobus (z reguły albo Szwagropol, albo Freya, lub czasem PKS - po prostu co pierwsze odjeżdża) Kraków-Zakopane. Dysponuję 50% zniżką na PKP - wykupioną przez Zakład Pracy (za moje pieniądze - bo ściągają ode mnie 400 zł za rok) - koszt przejazdu w granicach 60-70 zł,-
Na pierwszy rzut oka - drogo - ale można zaoszczędzić na piwie (~7 zł w Zakopanem) - a wygoda, szybkość i bezpieczeństwo w podróży całkiem niezłe.
Powrót - z reguły też express (Tatry) - bezpośrednio do Warszawy.

Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że dojazd do Zakopanego z innych miejscowości, nie leżących na bezpośrednich liniach połączeń jest bardziej skomplikowane...
Ale może czasem warto się zastanowić nad połączeniem via Warszawa i Kraków...
Z Warszawy do Krakowa expressy odjeżdzają praktycznie co 2 godziny...

pozdrawiam
gb
A ja chwalę wyjazd do Krakowa Bo fajnie było i potrzebowałam sobie gdzieś z Wami pojechać Chwalę Uśkę za to, że była moją poduszką w pociagu, a ja jej I integrację z innymi przedziałami chwalę Chwalę Olka za podsuwanie telefonu I za to, że mnie ostrzegła, że gorąca woda leci Chwalę ją i jeszcze Iwasiutę i Zdomka za jedzenie czipsów o drugiej w nocy, bekanie, polewanie i w ogóle Iwasiutkę jeszcze, bo to taki mój Przyjaciel kurka... Taki lepszy Za to, że jest taka mądra... Nooo... I jednocześnie taka gupia Chwalę ją za wszystko, wszystko i wszystko Chwalę Niesamka, mojego Pedała, Osiołka, Półgłupka i w ogóle Za to, że nie marudziła aż tak I za to, że jej się chce słuchać wyznań mojej melancholijności I w ogóle za to, że jest obok zawsze... I że ona wie, jak jest naprawdę No... Chwalę Zdoma, Głupiego mego Animatora Za sama-wie-co I za podróż pociągiem z Krakowa heh I za to, że jest normalnie taka głuuuuupia heheh Chwalę Magdę K., Magdę M., Uśke, Grażin i Niesamą za jedzenie psów zmielonych z budami na karimacie na chodniku I Grażin chwalę bardzo, bo jest kochana i zawsze pomoże Chwalę to, że nie było zasięgu na Błoniach i dzięki temu miałam spokój z telefonem Chwalę Natalkę moją, bo jest taaaaaka kochaaaaana Pawła i Tomka za to, że tak dzielnie trzymali transparent i w ogóle za całokształt Heh chwalę śpiewanie o Stefanie w pociągu Chwalę Starą hihih Szczególnie za podóż do domu Chwalę transparent i uważam, że to był genialny pomysł, więc chwalę Piotrka S. za pomysł Gdyby nie ten transparent, to zgubiłabym się tysiąc razy Jeszcze Hanię i Dianę chwalę, bo fajne, fajne są Nooo... I chwalę Benedykta za to, że tak dużo się uśmiecha, za to, że tyle aż po polsku było na Mszy i na spotkaniu z młodzieżą... I Go chwalę za to, że nas nazwał Przyjaciółmi i że Kraków jest Jego miastem Normalnie bajer I jeszcze za to, że tak przejeżdzał między ludźmi i za wszystko kurka, bo jest normalnie Ziom I cały ten wyjazd, bo był faaaaaajny I jeszcze chwalę dziś wszystkie Magdy Już
Do Kasiny PKP oferuje w danym terminie dwa kursy. Jeden jedzie o 6.00 i kosztuje 55,50zł a drugi jest o 22.00 i kosztuje 29,30. Z racji ceny rozwinę sie tylko nad tym drugim. Sie jedzie pospiesznym do Krakowa (Kraków Płaszów) na 2:42 a o 3:21 jest pospieszny do Chabiówki na 5:40. A o 5:45 jest z Chabiówki osobowy jadący przez Kasinę, jak to już wspomniał Prałat Ogólnie nieprzyjemny taki dojazd
ZAPROSZENIE
Pozdrawiam

W czasie wakacji w dniach 19-21 sierpia 2005 r. Siostry Kapucynki
organizują rekolekcje powołaniowe dla dziewcząt zainteresowanych spotkaniem
z charyzmatem św. Franciszka z Asyżu i św. Klary i pragnących poznać sposób
ich życia. W trakcie rekolekcji są przewidziane spotkania w grupach, ciekawe
filmy, dyskusje i inne niespodzianki. Przyjazd 18 sierpnia wieczorem do godz
21.00.
Weź ze sobą Pismo św., coś do pisania, instrument muzyczny na którym
grasz. Wyżywienie i nocleg zapewniają siostry.
Zakończenie rekolekcji w niedzielę o godz. 14.00.
Zgłoszenie prześlij na adres sióstr podany na stronie lub powiadom nas
telefonicznie.
Życzymy miłego i radosnego czasu spędzonego w atmosferze
franciszkańskiej radości i pokoju!

Pokój i Dobro!
W imieniu Sióstr Kapucynek z Krakowa
br. Robert Krawiec OFMCap.




Klasztor Mniszek Kapucynek
ul. Rżącka 15
30 - 687 Kraków
tel. 012/ 658 90 15

ZAPROSZENIE
Pozdrawiam

W czasie wakacji w dniach 19-21 sierpia 2005 r. Siostry Kapucynki
organizują rekolekcje powołaniowe dla dziewcząt zainteresowanych spotkaniem
z charyzmatem św. Franciszka z Asyżu i św. Klary i pragnących poznać sposób
ich życia. W trakcie rekolekcji są przewidziane spotkania w grupach, ciekawe
filmy, dyskusje i inne niespodzianki. Przyjazd 18 sierpnia wieczorem do godz
21.00.
Weź ze sobą Pismo św., coś do pisania, instrument muzyczny na którym
grasz. Wyżywienie i nocleg zapewniają siostry.
Zakończenie rekolekcji w niedzielę o godz. 14.00.
Zgłoszenie prześlij na adres sióstr podany na stronie lub powiadom nas
telefonicznie.
Życzymy miłego i radosnego czasu spędzonego w atmosferze
franciszkańskiej radości i pokoju!

Pokój i Dobro!
W imieniu Sióstr Kapucynek z Krakowa
br. Robert Krawiec OFMCap.




Klasztor Mniszek Kapucynek
ul. Rżącka 15
30 - 687 Kraków
tel. 012/ 658 90 15

Najnowszy fragment z forum drogowego o S5 - głos z Krakowa. Kraków MA OBWODNICĘ południową - autostradą A4. I co? Proszę poczytać i przypomnieś sobie, że tylko 20% ruchu przez Osielsko i Bydgoszcz to tranzyt - RESZTA I TAK BĘDZIE JEŹDZIŁA KRYTYKOWANĄ TRASĄ.


"Z własnego doświadczenia (mam pod oknami, jakieś 2m od lica budynku, 2 kondygnacje niżej, krakowską Aleję Trzech Wieszczów, kto zna trochę Kraków, wie jak to wygląda) mogę poświadczyć, że największa masakra jest jak tworzą sie korki i kazdy sie próbuje przepchać, a wtedy rozlega się cały harmider klaksonów... tylko granata rzucić przez okno... po za tym ciągłe hamowanie przed przejściem, które często kończy się niechcianym kontaktem samochodów, albo co gorzej samochodu i człowieka (kilka dni temu pewien pan po takim kontakcie znalazł sie kilkanaście metrów za pasami... trudno powiedzieć w jakim jest stanie i czy w ogóle można jeszcze powiedzieć "jest"). Prawdą jest, że mając otwarte okno, gdy z kims rozmawiam przez telefon, każdy myśli, że jestem gdzieś na ulicy, ale generalnie człowiek sie przyzwyczaja i nie słyszy monotonnego hałasu płynnej jazdy...
A wkładając to w realia Wyszyńskiego, gdzie bloki są oddalone od jezdni sporą odległość, luźna zabudowa, drzewa między drogą a domami i przyszłe ekrany akustyczne pozwalają mi sądzić, że Ci ludzie mają tam stosunkowo cicho.
Też marzę o przebudowie pobliskiego mi skrzyżowania na 2 poziomowe, co w planach jest, ale już spotkałem się z ulotka na drzwiach, by protestować...
Więc wszysy przeciwnicy S5 przez miasto niech się zastanowią czy wolą klaksony i wpadać pod samochody czy mieć jednolity nieprzeszkadzający hałas i poprawione bezpieczeństwo
Obwodnica nie wiele da - tu u mnie jest tylko ruch miejski, a masakra jaka jest taka jest"

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • piotrrucki.htw.pl

  • © wojtekstoltny design by e-nordstrom