ignacego witkiewicza
wojtekstoltny

M?TWA wg Stanisława Ignacego Witkiewicza
Premiera tego przedstawienia odbyła się w 1956 w Teatrze Cricot 2.
Jest to dramat dosy? trudny do zrozumienia. Krótko mówiąc, opowiada o tym co człowiek robi, gdy staje przed bardzo trudnym wyborze w ?yciu, oraz o konsekwencjach. Wszystkie dialogi są głębokimi wywodami bochaterów na temat zaistniałych sytuacji.
Zobaczymy kilka scen doś? kontrowersyjnych, ale i także doś? zabawnych. ?yczę wszystkim miłego oglądania.

Sztukę mo?na obejże? w Teatrze Niezale?nym w Krakowie.
Możetylko na humanie... ale była naprawdę fajna. Tylko "nieprawomyślna" jeżeli chodzi o patriotyzm, ale tylko wtedy jak ją ktoś "czyta" a nie "odczyta"...

A minister przeczytał i sie za głowe złapał ... porazka ...


jeszcze garść świerzych doniesień:



"W nowym spisie nie pojawiają się nazwiska wielu wybitnych polskich pisarzy. Pozbyto się na przykład Witolda Gombrowicza, autora "Ferdydurke", "Trans-Atlantyku", "Pornografii" i kapitalnych "Dzienników". Nie ma też Stanisława Ignacego Witkiewicza – Witkacego, jednego z najwybitniejszych przecież pisarzy okresu dwudziestolecia międzywojennego. Gdzieś zapodział się Gustaw Herling-Grudziński, którego książki, dosłownie zaczytywane, krążyły przez całe lata w drugim obiegu. Znacznie ograniczono obecność na liście takich pisarzy, jak Słowacki czy Krasiński – teraz będzie się czytało tylko wybrane sceny z "Kordiana" lub "Nie-Boskiej komedii". Cięcia ominęły natomiast Mickiewicza. Lepsze miejsce zyskał Sienkiewicz (teraz w spisie widnieją aż cztery pozycje jego autorstwa – "Krzyżacy", "Quo vadis", "Potop" i "W pustyni i w puszczy"), urastając do rangi najwybitniejszego polskiego pisarza. Wycięto też wielkich mistrzów europejskich – Dostojewskiego, Goethego, Kafkę czy Camusa. W oczach tajemniczych autorów nowej listy nie znalazł też uznania Joseph Conrad. Trudno dojść, skąd taki właśnie wybór. Odpowiedź, która się nasuwa, jest natomiast zbyt przerażająca, żeby przyjąć ją bez oporu."
Zbigniew Zasadny
(1 XI 1961 - 23 III 1999)


Nie miał 38 lat. Gdy umierał, zespół sosnowieckiego Teatru Zagłębia na scenia II Festiwalu Teatrów Dramatycznych w Zabrzu prezentował, wyreżyserowanego przez Zbigniewa Zasadnego, "Kordiana" Juliusza Słowackiego. Za ten spektakl Zbyszek miał odebrać Złotą Maskę...


Sosnowiecki "Kordian" uznany też został za spektakl roku (1998), a także otrzymał dwie Złote Maski za osiągnięcia aktorskie. Był pierwszym przedstawieniem z naszego regionu, jakie znalazło się w programie prestiżowego II Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje '99" w Katowicach. Przed rokiem Zbigniew Zasadny zdobył pierwszą Złotą Maskę za opracowanie tekstu i reżyserię w Teatrze Zagłębia "Iwony, księżniczki Burgunda" Witolda Gombrowicza. Rok wcześniej ogromnie cieszył się z tych laurów, przyznanych kompozytorowi i aktorce z jego "Krzeseł" Eugene'a Ioneski, wystawionych w grudniu 1996 roku na scenie Teatru Śląskiego w Katowicach. To bowiem Bogdan Tosza pierwszy przedstawił nam, szerzej wcześniej nieznanego reżysera, który ilościowo pokaźniejszy dorobek "pozostawił" w USA. W Sosnowcu, za sprawą Adama Kopciuszewskiego, Zbyszek zaczął pięknie rozwijać skrzydła...
Jeszcze w lutym br. zdążył w Ołomuńcu wyreżyserować "Kasię z Heilbronnu" Heinricha von Kleista, zyskując i tam piękne recenzje i przyjaźń teatralnej społeczności. Sosnowieccy aktorzy z bólem szepcą, że nie będzie Zbyszka i ich "Szewców" Stanisława Ignacego Witkiewicza, których próby mieli rozpocząć, że nie zmierzą się wspólnie z Szekspirem, że bez Zbyszka wszystko teraz będzie inaczej, choć wierzą, że zaraził ich ogromną pasją.
Urodził się 2 listopada 1961 roku w Niemodlinie. Był absolwentem kulturoznawstwa i teatrologii Uniwersytetu Łódzkiego oraz wydziału Reżyserii tamtejszej Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej. W latach 1991-1994 przebywał w Chicago. W Columbia College ukończył reżyserią teatralną i operową, a w Truman College- organizację, produkcję i marketing sztuki.
W The European Theatre Wyreżyserował Zbigniew Zasadny "Krzesłą" Eugene'a Ioneski, "Pannę Julię" Augusta Strindberga, "Sześć postaci w poszukiwaniu autora" Luigiego Pirandella i "Wiśniowy sad" Antoniego Czechowa. W The Drap Door Theatre inscenizował zaś "Iwonę, księżniczkę Burgunda" Witolda Gombrowicza oraz "Wariata i zakonnicę" Stanisława Ignacego Witkiewicza.
Ucieczka z życia stopniem do zbawienia? Zaiste, bardzo findesielcowy to Kordian, najczarniejszy, jakiego można sobie sobie wyobrazić. Acz zapewne bliższy dekadenckim nastrojom współczesności, niż rozpalony orator wieszczący "Polska Winkelriedem narodów"- sosnowieckiego "Kordiana" Zbigniewa Zasadnego recenzował na łamch "Polityki" Jacek Sieradzki, dodając: O jego pracach z pewnością usłyszymy jeszcze nieraz. Nowych niestety nie będzie. Te które pozostawił, długo będą rozpalać nasze serca i umysły. Bo Zbyszek nie uciekał z życia, mimo swej choroby; czerpał je garściami i z młodzieńczą pasją, młodą refleksją próbował je przenieść do sztuki. Coś w nas rozpalił, choć dziś trudno zebrać myśli, by precyzyjnie to nazwać. Trzymając za jego zdrowie kciuki, czekaliśmy na dalsze jego prace, wierzyliśmy razem z Nim, że wyjdzie z choroby, zwłaszcza, że zmieniłą Jego życiową optykę. Niesety, za późno pojął, że w życiu, czy też raczej dla życia, najważniejsi jesteśmy my sami, nasze zdrowie...

Marek Skocza
Dziennik Zachodni
25 marca 1999
(ja oczywiście "przeczyta-ŁAM")

... "Jak będzie po śmierci i inne opowiadania" Ladislav Klima

" Proza Klimy, nasycona tajemniczością, nie stroniąca od groteski, czarnego humoru, psychopatologii, szokujących tematów i ostrych efektów, wykorzystująca motywy literatury popularnej, a zarazem bez żenady podejmująca istotną i skomplikowaną problematykę filozoficzną, wyrasta z klimatu artystycznego przełomu wieków, antycypuje jednak zarazem zjawiska znacznie późniejsze. Porównywana była między innymi z twórczością Stanisława Ignacego Witkiewicza. Cieszyła się zawsze dużą popularnością w środowiskach literackich outsiderów, poszukujących nowych rozwiązań z dala od utartych ścieżek. Klima jest na przykład jednym z artystycznych i myślowych patronów czeskiego undergroundu"
(fragm. NOTY BIOGRAFICZNEJ zamieszczonej w w/w książce)
Info ze sprawozdania Kobyły:
"Tzw. witacz, żartobliwie zwany "Witkaczem" stanął na początku roku 2003 roku w punkcie wjazdowym.-wyjazdowym do i ze Słupska od strony Szczecina. jego głównym zadaniem jest informowanie przejeżdżających tranzytem podrożnych o tym, że w Słupsku znajduje się największa na świecie kolekcja dzieł Stanisława Ignacego Witkiewicza Witkacego. Na rogatkach większości miast pomorskich stoją zunifikowane postaci "słowiańskich wojów", "swarożyców" czy "światowidów", ktore niewiele mówią podróżnym o osobliwościach danej miejscowości. Nasz witacz - Witkacz wyrażnie odróżnia Słupsk od innych miast i zahcęca podróżnych do zatrzymania się, choćby przy Muzeum Pomorza Środkowego. Widać go również w nocy, ponieważ jest podświetlony wewnętrznym światłem."

Tak a propo widział ktos zeby Witkacz świecił, czy moze zarowka sie akurat przepaliła jak ja przejeżdzalem samochodem?





Pałac królewski zbudowany po wojnie? starówkę zbudowaną po wojnie? czy może pałac kultury (sic!) i nauki? też zbudowany po wojnie Minus dla Wawy za brak "prawdziwych" zabytków
chcesz być kulturalną stolicą Polski, musisz byc lepszy od reszty Polski. Tak jak jest tylko jedna stolica polityczna (Warszawa), gdzie są wszelkie urzędy etc, tak jest tylko jedna stolica kulturalna, gdzie odbywają się wszystkie imprezy.
Co do zwycięztwa konkursu na "stolicę kulturalną" to pewien nie jestem: może Kraków, może Wrocław, może Poznań.
na pewno nie Warszawa. Dlaczego?
Bo jak na takie możliwosci (stolica polityczna, centrum kraju etc) to jest tam strasznie mało wszystkiego.
do tego w tym samym Krakowie: najważniejsze przykłady twórczości Stanisława Wyspiańskiego, Jacka Malczewskiego, Olgi Boznańskiej, Józefa Mehoffera, Stanisława Jerzy Nowosielski, Ignacego Witkiewicza - Witkacego, Tadeusza Kantora. JAk więc możesz mówić, że malarze nie w Krakowie? Minus dla Wawy

sorry, ale jak mówisz "kultura żydowska" to pierwsze skojarzenie (jakże prawidłowe) to Kazimierz.. gdzie? W KRAKOWIE Czyżby minus dla Wawy?

tak dla krakowa jesio na plus trzy nazwy:
# Jama Michalika

# Kabaret pod Wyrwigroszem
# Piwnica pod Baranami

I tak dalej i tak dalej No własnie, i tak dalej
Drogi Panie Walenty, moze Pan juz nie pamieta, bo to dawne czasy, ale wezmy przyklad takiego prostaczka Nikifora. Przez dlugie, smutne i glodne lata byl uwazany przez znawcow za pacykarza bez talentu. Takiego malarskiego "grafomana", dla ktorego nie bylo miejsca ani w malarstwie polskim, ani w zadnym innym. Obsmiewano go na wszystkie mozliwe sposoby a i czesto gesto upokarzano publicznie. Podobnie jak dzisiaj Zygmunta Prusinskiego. No moze nie podkladano mu tyle swin w internecie, bo nie bylo wtedy internetu. Jakos nigdy nie udalo sie "znawcom" zobaczyc piekna, prawdy i emocji w obrazach Nikifora. Dopiero jak artystycznie wrazliwsi od nich ludzie to odkryli - "specjalistom" nagle spadly luski z oczu. Typowe. A moze cud sie wydarzyl? Nagle ujrzeli to czego przedtem nie widzieli. Dzis caly swiat podziwia dziela polskiego malarza Nikifora. A w jego stylu malarskim, zwanym naiwnym - malo kto go przebije.
To samo z Panem, ujrzy Pan dynamike, emocje, piekno i sile tworczosci Prusinskiego jak Panu ktos inny pokaze. Prusinski to wlasnie taki Nikifor w naszej literaturze. Niegrzeczny, niepoprawny politycznie, zawsze zbuntowany, czasem chropowaty ale autentyczny, szczery i eksplodujacy wielkimi emocjami. Albo sie to widzi u niego, albo nie. Kwestia wrazliwosci. Pan nie widzi i nie jest to Pana wina.
Jedno Panu powiem po przyjacielsku, Panie Walenty, nie wszystko co gladkie, wyglancowane i grzecznie rymujace sie - jest piekne. Czasem bardziej wartosciowa i przemawiajaca do serca i wyobrazni jest tworczosc nieuczesana i nieuperfumowana. Jeszcze ostatnie slowo, bo nie chce Pana znudzic.
Wezmy na przyklad tworczosc Stanisława Ignacego Witkiewicza, ktory podobnie jak Prusinski był zawsze uważany za postać wielce kontrowersyjną. Dla jednych byl skonczonym wariatem, grafomanem i kiepskim malarzem, a dla innych - oryginalnym filozofem i teoretykim sztuki. Historia przyznala racje tym drugim, Panie Walenty. Bo prawda byla taka, ze Witkacy byl po prostu wybitnym tworca wyprzedzajacym swoją epokę. Byl niedocenionym lecz niezwykle oryginalnym twórca ekspresyjnych obrazów, a także prekursorem nowoczesnej fotografii. Zatem Panie Walenty, prosze zachowac odrobine umiaru, skromnosci i przede wszystkim ostroznosci w swoich ocenach. Chocby dlatego, zeby za pare lat nie wstydzic sie tego co Pan dzisiaj napisal.

Pozdrawiam Pana najserdeczniej

PS. Caly czas zadziwai mnie niezwykla intensywnosc atakow na Zygmunta Prusinskiego. Komu tak bardzo przeszkadza i kto sie tak naprawde boi tego tworcy i jego poezji?
W wieku 61 lat zmarł Marek Grechuta, mistrz piosenki poetyckiej.
Największą popularność zdobył dzięki przebojom "Tango Anawa", "Korowód", "Serce", "Niepewność", "Ocalić od zapomnienia". Wielokrotnie był nagradzany na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu

Jego utwory, począwszy od tych, które śpiewał z towarzyszeniem zespołu Anawa, charakteryzowały się zawsze oryginalnym tekstem i odległą od stereotypów muzyką. Grechuta przez długi czas współpracował z kompozytorem Janem Kantym Pawluśkiewiczem. Wraz z nim założył krakowski kabaret, który przekształcił później w swój słynny zespół o nazwie "Anawa".

Z kolejnym zespołem muzycznym WIEM nagrał dwa albumy "Droga za widnokres" i "Magia obłoków", cieszące się również ogromną popularnością.

W 1977 roku, był współautorem, wraz z Krzysztofem Jasińskim i Janem Kantym Pawluśkiewiczem, musicalu "Szalona lokomotywa", według Stanisława Ignacego Witkiewicza. Wielkim przebojem z tego musicalu okazał się utwór "Hop-szklanka piwa".

Przez 10 lat Marek Grechuta współpracował z krakowską Piwnicą pod Baranami. Ostatnia płyta artysty ukazała się w 2003 roku. Nagrał też w kilka lat temu piosenkę pod tytułem "Kraków" z zespołem Myslovitz.

Marek Grechuta urodził się 10 grudnia 1945 roku w Zamościu. Od najmłodszych lat uczył się gry na pianinie. Studiował architekturę w Krakowie.

źródło: http://wiadomosci.onet.pl

To wielka strata [*]
8
Zapraszamy do Atmy
źródło: Gazeta Krakowska- 2009/02/26



Willa Atma to miejsce warte odwiedzenia.

Na zakopiańskich Kasprusiach, w dolince przy potoku, leży niezwykła drewniana willa. To nie tylko piękny przykład zakopiańskiej architektury, ale i miejsce, które przeszło do historii dzięki osobie, która tam mieszkała – kompozytorowi Karolowi Szymanowskiemu. Z tego też powodu warto to miejsce odwiedzić.

Willa Atma powstała w 1905 roku. Przez wiele lat spełniała funkcję pensjonatu. I właśnie jako pensjonariusz trafił do Atmy Karol Szymanowski, jeden z najwybitniejszych polskich kompozytorów. Na stałe Szymanowski osiedlił się pod Giewontem w 1930 roku. Jednak już kilka lat wcześniej regularnie odwiedzał Zakopane z powodu gruźlicy, na którą chorował od dziecka. W 1935 roku Szymanowski opuścił Zakopane i udał się do Lozanny, gdzie po dwóch latach zmarł.

Od 1976 roku w willi mieści się Muzeum Karola Szymanowskiego. Można tam zobaczyć m.in. pracownię kompozytora z pianinem i pamiątkami osobistymi, a także obrazami Stanisława Ignacego Witkiewicza. Przy muzeum działa Towarzystwo Muzyczne im. K. Szymanowskiego, które organizuje koncerty muzyki tego kompozytora.
Konferencja „Neurotyczność w literaturze i literaturoznawstwie”

Collegium Maius, ul. Fredry 10, sala 327.


2 kwietnia, ŚRODA:

9:30 Rozpoczęcie konferencji.
Wykład inauguracyjny: „Na pierwszy plan występuje gra nerwów” – Chopin jako patron epoki psychicznego rozstroju, prof. Radosław Okulicz-Kozaryn.

10:00-12:00
W poszukiwaniu definicji.
Przychodzi psycholog do literaturoznawcy czyli o związku psychologii z literaturą zatopioną w sosie neurotyczności, Monika Kwiatkowska, Małgorzata Łojek (UAM).
Freudowska teoria tworzenia, Marta Haba (UG).
Osobowościowe korelaty twórczości – neurotyczność, Magdalena Mijas (UJ).
Leo Lipskiego definicja neurozy, Lidia Koszkało (UJ).
Dyskusja.

Przerwa na kawę.

12:15-13:45
Neurotyczna tożsamość, cz. I.
Transtożsamość. Rola afektu w odzyskiwaniu siebie i neurotyczna potrzeba dążenia do celu, Katarzyna Wojtkowiak (UAM).
Trzy wyblakłe twarze…. Kryzys tożsamości w Balladynie Juliusza Słowackiego, Anna Jazgarska (UG).
Być artystą to za mało! O złożonej tożsamości Istwana – bohatera Sonaty Belzebuba Stanisława Ignacego Witkiewicza, Barbara Walentynowicz (UG).
Dyskusja.

Przerwa na obiad.

15:00-16:30
Neurotyczna tożsamość, cz. II.
Dlatego, że mnie nie chcesz – neurotyczny podmiot liryczny w wierszach i piosenkach Marcina Świetlickiego, Katarzyna Hagmajer (UW).
Neuroza jako impuls do twórczego rozwoju. Kryzys tożsamości i potrzeba jej szukania na podstawie korespondencji Zbigniewa Herberta, Sebastian Freliga (UG).
Ani Freud, ani Lacan. Bez psychoanalizy w twórczości Rafała Wojaczka, Grzegorz Pertek (UAM).
Dyskusja.

Przerwa na kawę.

16:45-18:15
Neurotyczność – pułapki kobiecości.
Klaustrofobia macierzyństwa naznaczonego neurotycznością w Szaleństwie Gabrieli Zapolskiej, Karolina Szymborska (UwB).
Franka – Franca? Próba interpretacji Chama Elizy Orzeszkowej, Dominika Skutnik (UwB).
Erotyzm, miłość, Bóg – Edy Ostrowskiej poszukiwanie własnego "ja", Edyta Sołtys (UAM).
Dyskusja.

18:30-20:00
Warsztaty: Literatura dziecięca i psychologia. Prowadzenie: dr Dorota Mrozek.


3 kwietnia, CZWARTEK:

9:00-11:30
Neurotyczna dramaturgia.
Autokreacje, mistyfikacje, błazenady – o autoinscenizacji jako sposobie rekonstruowania tożsamości w dramatach Thomasa Bernharda, Marta Keil (UJ).
Szaleństwo w teatrze. Portret Antonina Artauda jako antyartysty, Monika Roszak (UAM).
Ekspresjonistyczne zaklęcia – dramaturgia synów 1910, Agata Brańka, (UAM).
Dyskusja.

Przerwa na kawę.

11:45-13:15
Neurotyczność innego.
"Zugzwang – walka o oddanie ruchu". Neurotyczny obraz współczesnych związków w poezji Pauli Meehan, Grzegorz Czemiel (UW).
Neurotyczny kontakt. Neuroza w wydaniu S-F, Anna Piwowar (UAM).
Pętla na szyi narratora. O Trybach Magdaleny Tulli, Ewa Perepelica (UwB).
Dyskusja.

Przerwa na obiad.

14:30-16:00
Różne media neurotyczności: literatura, malarstwo, film.
Cierpienia młodego Wertera okiem młodego psychologa, Katarzyna Palus (UAM).
„W świetle szumnych pochwał i cholerycznych drwin" - kilka słów o Szale uniesień Władysława Podkowińskiego, Iwona Matusiak, Rozalia Wojkiewicz (UAM).
Śnię o tobie, z przerażeniem… Niccolo Ammantiego opowieści neurotyczne, Joanna Barska (UJ).
The Time we killed. Plath – Sexton, Joanna Roszak (UAM).
Dyskusja.

Zakończenie konferencji.
Witam Was bardzo ciekawe forum musze przyznać. wybrałam sobie taki temat maturalny i potrzebny mi jest obraz pt„Szatan”Stanisława Ignacego Witkiewicza. Nigdzie nie moge go znaleść prosze o pomoc

WARIAT I ZAKONNICA
STANISŁAW IGNACY WITKIEWICZ

reżyseria: Krzysztof Jasiński

21 lat to piękny wiek. Wciąż młodość i świeżość, ale zarazem apetyt na przyszłość. Tym bardziej, kiedy mówimy o przedstawieniu teatralnym, bo właśnie spektakl "Wariat i zakonnica" od dwudziestu jeden lat śmiało poczyna sobie na deskach krakowskiego teatru STU, a w grudniu będzie obchodzić 22 urodziny!

Reżyser, Krzysztof Jasiński, pozostał wierny tekstowi Witkacego, gładko i bez zacięć wprowadza widza w przestrzeń słowa. Scenografia także w niewielkim stopniu odbiega od wskazówek autora dramatu - przytłaczające wnętrze szpitalnej celi, szpitalny tapczan, małe okienko w drzwiach, a nad drzwiami napis "Dementia praecox", nr 20. Gdzie więc leży tajemnica tak długiego stażu na scenie?

Przyjrzyjmy się postaciom, szczególnie Mirosławowi Walpurgowi [błąd! powinno być Mieczysławowi i Siostrze Annie - w role wcielili się Dariusz Gnatowski i Sonia Bohosiewicz. Aktorzy stworzyli udany duet, przypominający chwilami żywy organizm, w którym każdy proces jest wynikiem wspólnego udziału zintegrowanych organów. Szaleństwo poety zostaje utemperowane przez łagodność Siostry Anny; jej spokój, czasem wręcz naiwność wobec Walpurga, to tylko jedna z twarzy. Scena, kiedy Sonia Bohosiewicz przechodzi metamorfozę z nabożnej zakonnicy w wulkan namiętności, na pewno na długo utkwi w pamięci. Szczególnie męskiej części publiczność. Natomiast postać kreowana przez Dariusza Gnatowskiego budzi ambiwalentne skojarzenia - spokojna i przyjemna powierzchowność aktora zestawiona z błędnym wzrokiem, czy szaleńczym gestem. Aktor stworzył bardzo ciekawą sylwetkę Walpurga, tchnął życie w literacki byt, ale to jeszcze nie to.Może podobnie jak pojęcie dementia praecox stało się terminem historycznym, w ciągu tych dwudziestu jeden lat postarzało się szaleństwo Walpurga. To, co ostre zaciera się z czasem, szaleństwo nie przemija wprawdzie, ale traci swą dzikość, intensywność.

Podobają mi się sceny, traktujące o relacjach między Walpurgiem a Siostrą Anną, może zbyt intuicyjnie, ale wierzę im, wierzę w historię tej miłości. Dwoje zagubionych ludzi, każde samotne na swój sposób, dookoła przytłaczająca przestrzeń szpitala psychiatrycznego, drzwi bez klamki - trudno chyba o miejsce mniej sprzyjające miłości. A właśnie tu zrodzi uczucie, szczere, bez gierek miłosnych. Gdyby nie świadomość, że to dzieło Witkacego i na pewno nie raz jeszcze zaskoczy nas absurdalnymi sytuacjami, można by dać się zwieść tej romantycznej historii miłosnej.

W ostatniej scenie ujawnia się w pełni idea Czystej Formy. Nagromadzenie elementów, chaos i ogólna dezorganizacja, przełożona Siostry Anny - Siostra Barbara w przypływie szału wskakuje na coś w rodzaju huśtawki - platformy i wymachując nogami, jak mała dziewczynka, huśta się z impetem nad głowami widzów. Jak to w dramatach Stanisława Ignacego Witkiewicza, to co najbardziej irracjonalne przechodzi do porządku dziennego, martwi stają się znów żywi (i nieźle się mają), a z ust jednego ze szpitalnych posługaczy padają słowa: "To myśmy teraz wariaty" - świat a rebours w pełnej okazałości.

W przedstawieniu w zasadzie nie ma do czego się przyczepić. Odpowiedni nastrój buduje muzyka - do tanga Jana Kantego Pawluśkiewicza tytułowi bohaterowie wykonują obłędny taniec. Brawa należą się także za światło - ostre kontrasty świetlne, budowanie atmosfery niepokojącej tajemnicy. Kreacje aktorskie, jak już pisałam, udane. Reżyserowi można by tylko gratulować, ale jednak jak to bywa z takimi perełkami, są tak piękne, że aż niedostępne w swym pięknie. Przykro mi, nie przeżyłam katharsis, nie uderzyło mnie, szaleństwo zabłyszczało perliście, może zbyt perliście. Przyjemny obrazek. 21 lat - "oczko". Z przymrużeniem o(cz)ka.


Krakowski Teatr Scena STU
Stanisław Ignacy Witkiewicz
"Wariat i zakonnica"
reżyseria: Krzysztof Jasiński
muzyka: Jan Kanty Pawluśkiewiecz
scenografia: Krzysztof Tyszkiewicz
Obsada: Sonia Bohosiewicz/ Lidia Lubińska, Halina Wyrodek / Maja Berełkowska, Gdariusz Gnatowski, Andrzej Róg, Wiesław Smełka/ Dariusz Starczewski, Włodzimierz Jasiński, Marek Karpowicz, Dariusz Tomaszewki

Agnieszka Dziedzic
Dziennik Teatralny Kraków
12 maja 2008

O intertekstualności dramatów Stanisława Ignacego Witkiewicza
Dzisiaj mija 65. rocznica śmierci Stanisława Ignacego Witkiewicza - WITKACEGO, jednego z największych artystów polskich XX wieku.


P.S. To on stworzył postać Walpurga
Kilka pozycji (które osobiście polecam) z zakresu fotografii i ogólnie obrazu:

Historia:
- Boris von Brauchitsch - "Mała historia fotografii", Wydawnictwo CYKLADY, Warszawa 2004

"Podręczniki":
- Jerzy Płażewski - "Fotografowanie nie jest trudne", Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1988
- Roman Burzyński - "Być fotoamatorem", Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1989
- Witold Dederko - "Przedmiot rzeczywisty i jego obraz" Centralny Ośrodek Metodyki Upowszechniania Kultury, Warszawa 1989

Teoria/Krytyka:
- Krzysztof Olechnicki - "Antropologia obrazu. Fotografia jako metoda, przedmiot i medium nauk społecznych", Oficyna Naukowa, Warszawa 2003
- Roland Barthes - "Światło obrazu. Uwagi o fotografii", Wydawnictwo KR, Warszawa 1995
- Susan Sontag - "O fotografii", Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1986
- John Berger - "O patrzeniu", Aletheia, 1999

Albumy:
- Ewa Franczak, Stefan Okołowicz - "Przeciw Nicości. Fotografie Stanisława Ignacego Witkiewicza", Wydawnictwo Literackie, Kraków 1986 (mam słabość do Witkacego, więc musiał się tu znaleźć )

A przed chwilą znalazłam w necie TO

Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)
a to ciekawe bo na stronie http://www.bibliofilur.republika.pl/kalendar.htm przeczytalem ze 2009:

*

2009 - Rokiem Wojciech Korfantego na Śląsku
*

2009 - Rokiem Jerzego Grotowskiego
*

2009 - Międzynarodowym Rokiem Louisa Braille`a w 200. rocznicę urodzin twórcy pisma dla niewidomych
*

2009 - Rokiem Mieczysława Karłowicza (projekt)
*

2009 - Rokiem Jana Pawła II w Wadowicach
*

2009 - Rokiem Astronomii (ONZ)
*

2009 - Rokiem Bezpieczeństwa Pieszych
*

2009 - Rokiem Stanisława Ignacego Witkiewicza, Heleny Modrzejewskiej i Juliusza Słowackiego (projekt)
*

2009 - Europejskim Rokiem Twórczości i Innowacji
Teatr Collegium Nobilium Akademii Teatralnej w Warszawie zaprasza na przedstawienie dyplomowe studentów IV roku Wydziału Aktorskiego

"Bezimienne dzieło"
Stanisława Ignacego Witkiewicza
w reż.Jana Englerta

Spektakle 1 i 2 grudnia 2005r.

Kto jest chętny?
Musimy wybrać termin i wtedy pójdę kupić bilety(prawdopodobnie po 10zł)
Co do nicka - pożyczyłem go sobie od Stanisława Ignacego Witkiewicza

Avatar zaś - to mój tatuaż - Eddie z 'Maiden Japan'
Halny w muzeum
Wystawa

„Wiatr halny. Tatry w malarstwie polskim XIX i XX wieku” - taki jest tytuł pierwszej w Polsce dużej ekspozycji przedstawiająca Tatry. Wystawa ta znajduję się w Muzeum Regionalnym w Stalowej Woli.

Jest na niej blisko dwieście dzieł - obrazów olejnych, pasteli i akwarel - ukazujących motywy tatrzańskie namalowane przez zauroczonych górami polskich artystów.
- Bez wątpienia najpiękniejsza kolekcja krajobrazów tatrzańskich powstała w okresie Młodej Polski, a pastelowe arcydzieła Leona Wyczółkowskiego nie mają sobie równych w kraju i Europie - opowiadała Anna Król, rodem z Zakopanego, twórca wystawy. - Nigdy dotąd też nie pokazywano tak obszernie ekspresyjnych i symbolicznych studiów tatrzańskich Wojciecha Weissa.

Ważne miejsce zajmują również Tatry widziane oczami Władysława Ślewińskiego oraz Stanisława Ignacego Witkiewicza (Witkacego). Młodopolski dorobek dopełniają pogodne prace najzdolniejszych uczniów Jana Stanisławskiego: Stefana Filipkiewicza i Stanisława Kamockiego - stwierdziła.

Fascynacja Tatrami nie minęła po II wojnie światowej. Na wystawie najcenniejszy zbiór szkiców tatrzańskich - przejmujący, wręcz dramatyczny - zawdzięczamy Andrzejowi Wróblewskiemu, największej indywidualności nowoczesnej polskiej sztuki.
WITKACY - biogram

Stanisław Ignacy Witkiewicz (1885-1839) (sam się przezwał Witkacym), popełnił samobójstwo, kiedy, jak mniemał, sztuka i filozofia zostały uniemożliwione przez historię.
Postać niebywale ekscentryczna. Lubił szokować. Potrafił tydzień szyć sobie garnitur z gazet, aby zdziwić odwiedzających go przyjaciół. Gdy przyszli i nie zwrócili na jego wybryk uwagi, stwierdził, że go zawiedli i w jego liście przyjaciół spadli w dół o kilka pozycji. Artysta w całym tego słowa znaczeniu – malarz, powieściopisarz, dramaturg, portrecista. Pragnął w sztuce osiągnięcia tzw. Czystej Formy, harmonii w dziele, ale ta teoria nie miała do końca odwzorowania w jego twórczości. W tekstach zawarł myśl o nadchodzącej katastrofie dla świata kultury, nie widział dla niego ocalenia (katastrofizm liniowy) (por. podział ludzi na pykników i schizoidów w „Szewcach”. Ci drudzy to ginąca rasa ludzi zdolnych do przeżywania uczuć metafizycznych.). Ów kryzys i rozpad pokazywał za pomocą groteski (por. zakończenie „Szewców”).
Do I wojny światowej głównie malarz, po niej pisarz, krytyk, teoretyk literatury. Do 1925 r. stworzył kilkadziesiąt dramatów, po 1925 r. zajął się powieściopisarstwem, u schyłku życia filozofią.

Witkacy – jedynak, syn nauczycielki muzyki oraz powstańca styczniowego, malarza. Ojciec po powstaniu styczniowym przebywał z rodziną na Syberii. W Polsce ojciec Witkacego zamieszkał w Zakopanem, by z żoną założyć dom otwarty dla śmietanki intelektualnej i artystycznej. Do tego domu Witkiewiczów w Zakopanem garnęli się wszyscy (np. Sienkiewicz i Żeromski). Witkacy urodził się w Warszawie na ul. Hożej. Tam chrzczony, ale właściwie chrzciny odbyły się w Zakopanem 4 lata później, bo wtedy dopiero zjechała z Ameryki matka chrzestna – słynna Helena Modrzejewska (aktorka). Ojcem chrzestnym był góral Kabała – Krzeptowski.

Witkacy wychowywany i uczony był w domu przez nauczycieli korepetytorów. Co roku składał egzamin w gimnazjum, tak też zdał maturę. Ale – genialny pedagog – ojciec, wyrządził synowi niemałą krzywdę. Nieustanne parcie na wybitność, oczekiwanie genialności ze strony syna – to duża presja.
Witkacy był bardzo związany z matką, czego nie można powiedzieć o jego relacjach z ojcem. Względem niego młody czuł na przemian raz wielki szacunek, a innym razem głęboką nienawiść.

W 1904 r. zaczynają się wyjazdy zagraniczne Witkacego, który jest już po maturze. Witkacy kształci się jako malarz, jest w Niemczech i we Włoszech. Wraca zafascynowany nowymi nurtami. Podejmuje wbrew woli ojca studia malarskie na ASP w Krakowie, ale w 1908 r. porzuca je. Wyjeżdża do Paryża chłonąć nowe tendencje w malarstwie.
Burzliwość myśli, nowatorstwo intelektualne Witkacego i jego przyjaciół i rówieśników kontrastowało z obojętnością zupełną na sprawy społeczne, narodowe. Tym większy szok przeżywa Witkacy, gdy zostaje doświadczony wojną, zwłaszcza w wydaniu rosyjskim.

Osobowość Witkacego to wielka zagadka. Słynny z dokuczania przyjaciołom, inscenizowania starć, stawiania ich w kłopotliwych sytuacjach. Przesadzał z narkotykami, ale po to, by ich przestraszyć. Nie cierpiał rozpusty. Uważał, że miłość, to największy wróg sztuki. Na pozór był człowiekiem niebywale dowcipnym, złośliwym, pełnym wigoru, gdy opadała maska – potwornie smutnym i niedostępnym.

Poznał i cenił Gauguina, potem Picassa. Jako jeden z pierwszych Polaków dostrzegł rewolucję kubistyczną w sztuce.

Potwornie zakochany w aktorce Irenie Solskiej. Nie ułożyło się – stąd wyrasta portret kobiety jako niszczycielskiej siły dla sztuki. Zaręczony potem z egzaltowaną panienką z Kresów Jadwigą Janczewską. Jadwiga popełniła w Tatrach patetyczne samobójstwo, o które Witkacy się obwiniał. Po tym wydarzeniu etnolog Malinowski – przyjaciel – zabiera go jako rysownika w wyprawę do tropików. Gdy dopłynęli do Australii wybuchła I wojna. Malinowskiego internowano. Witkacy trafia do Rosji, bo ojciec zachował obywatelstwo rosyjskie. Tam jedynacy nie byli wcielani do armii. Ale Witkacy wcielił się sam – w Petersburgu, do armii carskiej. Ciotka mówiła, że po to, „aby bronić Polski”… - co wątpliwe, bo dom Witkiewiczów był prorosyjski, piłsudczykowski. Witkacy trochę walczył, potem znalazł się w wirze rewolucji rosyjskiej. Przeżył to mocno. Tam utworzył się katastrofizm witkacowski. Nie wiadomo jak trafił do Polski.

Oprac. Hella
na podst. wstępu J. Błońskiego do dzieł Stanisława Ignacego Witkiewicza, Biblioteka Narodowa.
Serdecznie zapraszamy na premiere spekatklu "Bezimienne Dzieło" Stanisława Ignacego Witkiewicza. W reżyserii prof. Dariusza Romanowskiego.

Wtorek 29.04.2008 godz. 17:30 sala 37
Latwizna!

Wczorajsza zagadka byla bajecznie latwa.

Trudno nie rozpoznac znanego wiersza:
"Do przyjaciol gowniarzy" autorstwa STANISLAWA IGNACEGO WITKIEWICZA (WITKACY).
>>> http://www.piwnicapodbara...nki/kielce.html

>>> http://www.jwieczorek.ans.pl/witkacy.htm

Zastapienie slowa "Kielce" przez "polskie dziadowo" nie moglo uspic uwagi od czasu glosnego filmu: "Szczesliwego Nowego Jorku".
>>> http://www.filmweb.pl/Szc...mie,Film,id=553

>>> http://www.kinoman.pl/film.asp?id=307

Bez watpienia zagadka byla latwiutka do rozszyfrowania. Przepraszam! Obiecuje, ze postaram sie aby kolejna , byc moze juz dzis, byla bardziej wyrafinowana...

Krzysztof Pytel
No, Robert, masz rację.... Na duże ilości przeczytanych książek, faktycznie mało mnie w tym dziale... Obiecuje poprawę.
Teraz mam na "tapecie" "poza rzeczywistością" czyli "rzeczywistość jest nie z świata tego" Stanisława Ignacego Witkiewicza wiersze i rysunki.
Są tutaj zebrane, tak mnie się wydaje, mniej znane jego utwory poetyckie i rysunki.
Zapoznajac sie z ta twórczościa można zdać sobie sprawę, jak skomplikowane a niekiedy zupełnie, hm, proste, jasne i czyste było wnętrze Witkacego.
Międzynarodowy Dzień Teatru obchodzony jest od niedawna, ale bardzo uroczyście. Za swoje święto uważają go nie tylko zespoły teatralne, ale i widzowie, bez obecności których nie istnieje przecież sztuka dramatyczna. Data nie jest przypadkowa - 27 marca w 1961 roku w Paryżu spotkały się po raz pierwszy zespoły teatralne z obydwu stron tzw. "żelaznej kurtyny". Polityczne granice pomiędzy ustrojami jako pierwsi przekroczyli właśnie w Paryżu aktorzy, w czasie festiwalu nazwanego Teatrem Narodów. Na pamiątkę tego wydarzenia Międzynarodowy Instytut Teatralny ustanowił Międzynarodowy Dzień Teatru.
Na wielu polskich scenach odbywają się w tym dniu premiery, a we wszystkich teatrach czytane jest specjalne orędzie. To, przygotowane w tym roku przez Polski Ośrodek ITI, ma szczególny charakter, powstało bowiem... w 1963 roku!
Jego autorem jest Ludwik Flaszen - krytyk, pisarz, człowiek teatru, współpracownik Jerzego Grotowskiego, współzałożyciel i kierownik literacki Teatru Laboratorium, w latach 1980-82 jego dyrektor. Prawie pół wieku temu napisał on orędzie, które zatytułował "Dzień Teatru - laurka z troską".
Poproszony o zabranie głosu dziś, uznał tamtą wypowiedź za wciąż aktualną. I taką jest ona w istocie. Ludwik Flaszen pisze w swoim nowym-starym orędziu o niepokojących zjawiskach - zmniejszającym się prestiżu teatru, malejącej frekwencji i potężnych konkurentach, jakim stają się dla sztuki scenicznej film i telewizja.
Z drugiej strony wyraża niepodważalną nadzieję na to, że kryzys minie, bo teatr w swojej wielowiekowej historii wiele razy znajdował się na wirażach, które bezpiecznie i triumfalnie pokonywał.
I trudno nie zgodzić się ze słowami autora, gdy pisze: "Widz, wpatrzony w ekran, jest sam - i wrażenie swoje sam przeżywa. Nawet w kinie, zanurzony w tłum. Teatr zaś jest żywą więzią międzyludzką. Widz zapala się od aktora, aktor od widza, wreszcie widz od widza. I tak narasta przeżycie zbiorowe, w którym kształt artystycznego przedsięwzięcia, nabiera siły spontanicznej. (...) Teatr jest obcowaniem z prawdą za pośrednictwem zbiorowości - i najbardziej społeczną z zabaw. (...). W Międzynarodowym Dniu Teatru zbratajmy się wszyscy we wspólnej trosce o los tej starej, wiecznie młodej sztuki".
Polski Ośrodek ITI z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru przyznaje nagrody. W tym roku nagrodę za wybitne osiągnięcia w propagowaniu polskiej kultury teatralnej na świecie, czyli Nagrodę im. Stanisława Ignacego Witkiewicza, przyznano twórcy Śląskiego Teatru Tańca w Bytomiu, Jackowi Łumińskiemu.

garść spostrzeżeń pod wpływem relacji z premiery kolejnej grupy amatorskiej:

smutna refleksja dopadła mnie na temat kondycji rabczańskiego teatru. teatru rabcio, nie zjawiska jakim jest amatorski ruch teatralny. na stronie teatru nie uświadczy informacji o święcie branżowym, teatr nie gra wtedy nic odświętnego, królował w ten dzień ten sam nieśmiertelny (że niby nieśmiertelny jak teatr?) miś tymoteusz; nie otwiera się dodatkowo na widza - ani kulis, ani pracowni, ani archiwów... teatr zamarł w swojej teatralności i jedyna aktywność na jaką stać dyrekcję to walka o siedzibę. w mieście, w którym prawie wszyscy są aktorami o widza widocznie walczyć nie trzeba, widzowi nie należy się nic ekstra.

refleksja dotyczy też miasta - żal ogrania na wspomnienie, że dwa lata temu były pieniądze na organizację festiwalu teatrów dziecięcych ("z całej polski"), a do dziś dnia nikt nie pomyślał o święcie rabczańskich artystów sceny, o święcie rabczańskich widzów, pomimo kwitnącego amatorskiego ruchu teatralnego.

a na koniec pytanie - ilu młodych miłośników teatru wie kim jest jacek łumiński i dlaczego rzeczywiście należała mu się ta nagroda? ode mnie odwrotnie, nie tyle za szerzenie za granicami ile za szerzenie sztuki wśród ludu, za to, że dzięki jego pracy zwykli ludzie tacy jak ja mieli okazję nie tylko słuchać uwag do swojej pracy, ale i konsumować śniadanka w towarzystwie m.in. legend polskiej sceny takich jak conrad drzewiecki.

"Teatr - dyscyplina towarzysząca człowiekowi od zarania dziejów - bywał różnymi rzeczami. Bywał tanecznym obrzędem mającym sprowadzić deszcz, pomyślne łowy, czy zwycięstwo; bywał uroczystym lub rozwiązłym ceremoniałem (...) Jest miejscem, gdzie drwi się i budzi świętą grozę, gdzie śmieje się, płacze i zamyśla" - napisał w orędziu Flaszen.

nam podarowano pustkę. co ma też i dobre strony.
W Zakopanem rusza Klub Podróżnika Shackleton. Gościem pierwszego inauguracyjnego spotkania 28 lutego będzie znana himalaistka Anna Czerwińska. Imprezę uświetni występ zespołu KusiCiele.
Spotkania Shackletona będą odbywać się w każdy ostatni czwartek miesiąca w cafe bar Paparazzi u Witkacego (Teatr Stanisława Ignacego Witkiewicza, ul. Chramcówki 15). Prowadzić je będzie Marek Tomalik – podróżnik, dziennikarz National Geographic. Jego gośćmi będą znani podróżnicy, odkrywcy, żeglarze, himalaiści, speleolodzy, nurkowie. Wszyscy ci, którzy mogą pochwalić się niezwykłymi osiągnięciami, którzy dotarli do egzotycznych miejsc, niedostępnych dla zwykłych turystów, a przy tym potrafią o tym ciekawie opowiadać. Spotkaniom z nimi będą towarzyszyć pokazy slajdów, filmy i różne inne niespodzianki
Gościem pierwszego inauguracyjnego spotkania (czwartek, 28 lutego o godz. 19.00) będzie znana himalaistka Anna Czerwińska, która opowie o swojej wyprawie w Himalaje Wysokie na mistyczny ośmiotysięcznik Makalu (8463 m n.p.m.) leżący na granicy Tybetu i Nepalu, 20 km od Mt Everestu. Jest pierwszą Polką, która stanęła na tym szczycie.
Spotkanie uświetni występ zespołu KusiCiele - muzycy z kultowej grupy Ankh wystąpią z oryginalnym projektem literacko-rockowym (zaśpiewają między innymi do słów Witkacego). Wstęp wolny
www.shackleton.com.pl


produkcja: Polska , Litwa gatunek: Dramat
data premiery: 2003-11-28 (Polska)
reżyseria Wiktor Grodecki
scenariusz Wiktor Grodecki
zdjęcia Viktoras Radzevicius
muzyka Leszek Możdżer
na podstawie: powieści Stanisława Ignacego Witkiewicza
od lat: 15
czas trwania: 105
dyst.: Vision Film Distribution

O FILMIE:
Europie grozi wojna z Chińczykami. Licealista Kapen Genezyp de Vahaz, nazywany przez bliskich Zypciem, zdaje maturę w przyspieszonym trybie. Kiedy umiera jego ojciec, a matka zostaje kochanką ogrodnika, wyrusza na poszukiwanie innych rodziców. Spotyka bestie w ludzkim ciele, dla których jego naiwność i młodość są łakomym kąskiem. Kompozytor Putrycydes Tengier próbuje go uwieść. Księżna Irina Wsiewołodowna zostaje jego kochanką, by niebawem go porzucić. Zypcio, zamordowawszy żonę podczas nocy poślubnej, zostaje adiutantem wielkiego wodza.

DVDRip rmvb

http://rapidshare.com/files/36609049/Nienasycenie.part1.rar
http://rapidshare.com/files/36610069/Nienasycenie.part2.rar
http://rapidshare.com/files/36611140/Nienasycenie.part3.rar
http://rapidshare.com/files/36612303/Nienasycenie.part4.rar
Poszukuje obrazu (zdjecie w dobrej jakosci - moze byc skanowane) Stanisława Ignacego Witkiewicza - Pejzaż Tatrzański.

Dziekuje za ewentualną pomoc
Jak obiecałam - tak jest
Szczegółowy plan konferencji wygląda następująco:

15.11.2007 (czwartek)

11:00 - Rozpoczęcie konferencji: wystąpienie Dziekana Wydziału Filozofii i Socjologii prof. zw. dr hab. Jacka Paśniczka
11:30 - 13:10 PRZEMOC W SFERZE ŚWIADOMOŚCI I SYMBOLI
• Dr Andrzej Leder (PAN) ,,Nienawiść jako czynnik kształtujący sferę symboliczną”
• Mgr Iwona Wolińska (UMCS) ,,Przemoc w dyskursie według J. Derridy”
• Mgr Mateusz Smolaga (UW) ,,Pojęcie przemocy strukturalnej w koncepcjach Johana Galtunga”
• Mgr Katarzyna Rdzanek (UŚ) ,,Georges’a Bataille’a koncepcje przemocy”

13:10 - 13:40 dyskusja
13:40 - 14:00 przerwa

14:00 - 15:40 PRZEMOC A WARTOŚCI
• Prof. Peter Koslowski (Vrije Universiteit Amsterdam) ,,What’s wrong with violence?”
• Mgr Jakub Idzkowski (UKSW) ,,Problem etycznej oceny przemocy”
• Mgr Monika Baczewska (UMCS) ,,Przemoc władzy czy przywództwo przyszłości”
• Mgr Dorota Targosz (UMCS) ,,Kategoria przemocy w prakseologicznej teorii walki”
• Mgr Jacek Podgórski (UMK) ,,Korzenie przemocy. Andrej Romanovitsj Tsjikatilo (Андрей Романович Чикати́ло) jako postać dramatyczna”

15:40 - 16:10 dyskusja
16:10 - zakończenie pierwszego dnia konferencji
16:30 - 18:00 obiad dla uczestników konferencji


16.11.2007 (piątek)

11:00 - 13:00 SPOŁECZNO – POLITYCZNE ASPEKTY PRZEMOCY
• Mgr Agata Macionżek (UMCS) ,,Globalizacja przemocy jako problem społeczny XXI wieku”
• Mgr Grzegorz Gil (UMCS) ,,Kultura przemocy w społeczeństwie po-państwowym”
• Mgr Łucja Knop (UMCS) ,,Terroryzm jako przemoc polityczna”
• Mgr Magdalena Pancewicz - Puchalska (UW) ,,Przemoc daru. Pierre Bourdieu o podwójnej prawdzie gier społecznych”
• Mgr Przemysław Żukiewicz (UW) ,,Przemoc i wojna w myśli politycznej Stanisława ze Skarbimierza”
• Mgr Przemysław Zonik (UMCS) ,,Przemoc zaklęta w prawie - Lysandera Spoonera spojrzenie na konstytucję”

13:00 - 13:30 dyskusja
13:30 - 13:50 przerwa

13:50 - 15:50 PRZEMOC W KULTURZE I MEDIACH
• Mgr Aleksandra Lato (UMCS) ,,Od wiedzy i władzy do formy i treści przemocy w mediach”
• Mgr Joanna Jawiczuk (UMCS) ,,Gwałt na kulturze”
• Mgr Katarzyna Reizer (UMCS) ,,Brutalna fikcja, czy brutalna rzeczywistość”
• Mgr Agnieszka Jęczeń (UMCS) ,,Przemoc reklamy w mediach”
• Mgr Karolina Przesmycka (UMCS) ,,Przemoc w Internecie”
• Mgr Robert Jęczeń (UMCS) ,,Przemoc w Szewcach Stanisława Ignacego Witkiewicza”

15:50 - 16:20 dyskusja
16:20 - zakończenie drugiego dnia konferencji

Miejsce: Sala Obrad Rady Wydziału Humanistycznego UMCS Nowa Humanistyka

Zapraszamy gorąco raz jeszcze!
Zespół filmowy Brzask zaprasza:

".....Brzask to jest taki magiczny moment, kiedy już nie ma nocy, ale nie ma jeszcze dnia. Kiedy widzimy i słyszymy różne rzeczy, które nie istnieją. To coś w rodzaju deja vu albo dziury w czasie...
Brzask jest bohaterem pierwszej szczecińskiej produkcji filmowej zatytułowanej po prostu... „Brzask”. Film fabularny oparty na wyborze tekstów z „Narkotyków” Stanisława Ignacego Witkiewicza to wspólne dzieło Stowarzyszenia Twórców i Producentów Sztuki i Stowarzyszenia OPERAHAUS. Premiera tego surrealistycznego obrazu z udziałem, m.in. Marii Dąbrowskiej i Adama Dzieciniaka,[Arka Buszko, Wojtka Sandacha ] nastąpi już w najbliższy czwartek. 16.10.2008

Oficjalne pokaz produkcji odbędzie się 16.10.2008 w holu nieistniejącego kina „Kosmos” od g. 19.


przed projekcją spotkanie z twórcami, koncert muzyczny grupy "chorzy na odre" , foto-ekspozycja i przekąski.....
projekcja filmu kolo 20.

ilosc miejsc siedzacych ograniczona.. decyduje spryt i czas przybycia...

Słońce za kilka sekund wzejdzie. Bohaterowie na przełomie nocy i dnia doznają surrealnych, dewianckich lśnień - brzasków. To, co widzą, może uchodzić za rzeczywistość lub jest wyłącznie błyskiem, deja vu. Rzeczywistość rozciąga się jak szpara w czasie, zupełnie jak gdyby czas się zatrzymał i rozdarł na chwilę, a jednak wszystko się toczy jak kula.

„Brzask" to 50 minutowa, impresyjna, w sferze obrazu ekspresjonistyczna opowieść o... brzasku. Brzask, to wizualne odzwierciedlenie takiego stanu, który może czasem zdarzyć się nad ranem.

Kolejnym istotnym planem filmu mającym kluczowe znaczenie dla rozwoju akcji, jest dźwięk, który atakuje przelęknionych, rozdygotanych bohaterów z każdej strony w mowie i muzyce przerywanej krytycznymi refleksjami Stanisława Witkacego na temat nadużyć alkoholowych i nikotynowych.
Marek Grechuta - piosenkarz i kompozytor, wykonawca przebojów "Dni, których nie znamy", "Będziesz moją panią", "Niepewność" - zmarł w poniedziałek w Krakowie w wieku 60 lat.
Wiadomość o jego śmierci potwierdził przyjaciel i wieloletni współpracownik artysty kompozytor Jan Kanty Pawluśkiewicz.

"Wiemy, że odszedł. Przepełnia mnie bezmierny smutek. Marek był ostatnio w złej formie, ale nie dopuszczaliśmy myśli, że go zabraknie" - powiedział PAP wyraźnie wzruszony Jan Kanty Pawluśkiewicz. O stracie dla kultury polskiej i wielu Polaków mówił także w rozmowie z PAP dyrektor "Piwnicy pod Baranami" Piotr Ferster.

Grechuta był z wykształcenia architektem. Często podkreślał, że architektura jest "poniekąd związana ze sztuką". "Wiele nocy spędzałem przy desce kreślarskiej. Dochodziła rzeźba, projektowanie, filozofia" - wspominał w wywiadach.

Urodził się w 1945 roku w Zamościu, studiował na Politechnice Krakowskiej. Tam na przełomie 1966 i 1967 r. założył wraz z innym studentem architektury - Janem Kantym Pawluśkiewiczem - "Kabaret Architektów Anawa" (od francuskiego "en avant" - naprzód).

Kabaret wkrótce przekształcił się w zespół muzyczny towarzyszący Grechucie. Marek Grechuta & Anawa zadebiutowali na VI Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie, od razu notując podwójny sukces. Anawa została wyróżniona I nagrodą za aranżację, natomiast sam Grechuta został nagrodzony II nagrodą w kategorii wokalistów, ustępując tylko studentce warszawskiej AWF - Maryli Rodowicz.

"Po debiucie na Festiwalu Piosenki Studenckiej posypały się propozycje koncertów. Człowiek wpadł w rytm tworzenia utworów, w rytm występów. Wtedy zrozumiałem, że architektem nie zostanę, a innej drogi, poza artystyczną, nie widziałem" - mówił artysta.

Największe sukcesy odnosił podczas Festiwali Piosenki Polskiej w Opolu. Już w 1968 roku otrzymał nagrodę dziennikarzy. W rok później dostał nagrodę Telewizji Polskiej za piosenkę "Wesele". Dwukrotnie wyśpiewał tam Nagrody Główne: za "Korowód" w 1971 r. i za "Hop, szklankę piwa" w 1977 r. Piosenka ta pochodziła z musicalu "Szalona lokomotywa" wg Stanisława Ignacego Witkiewicza, napisanego wraz z Krzysztofem Jasińskim i Pawluśkiewiczem na potrzeby Teatru STU.

W latach 70. artysta prowadził zespół Wiem, z którym nagrał dwa albumy - "Droga za widnokres" i Magia obłoków"; do drugiej połowy lat 80. współpracował z Piwnicą pod Baranami.

Grechuta śpiewał najczęściej własne teksty, do własnej muzyki. Korzystał również z muzyki komponowanej przez Jana Kantego Pawluśkiewicza, do wierszy m.in. Leszka Aleksandra Moczulskiego, Juliana Tuwima, Adama Mickiewicza, Bolesława Leśmiana. Koncertował w Europie, Ameryce i Australii.

W grudniu 2001 roku odebrał pierwszą w swej twórczości Złotą Płytę za album "Dni, których nie znamy" wydany w serii Złota Kolekcja, sprzedany w ilości 50 tys. egzemplarzy.

Ostatnia płyta Grechuty, zatytułowana "Niezwykłe miejsca", ukazała się w 2003 r. W tym samym roku nagrał też z zespołem Myslowitz piosenkę "Kraków".

W tym roku podczas 43. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki "Opole 2006" Marek Grechuta uhonorowany został nagrodą Grand Prix za całokształt twórczości, a jego piosenki zaprezentowane zostały podczas koncertu "Świat w obłokach". W Alei Gwiazd Polskiej Piosenki na opolskim Rynku wmurowano gwiazdę Marka Grechuty, którą odsłonił kompozytor największych przebojów artysty Jan Kanty Pawluśkiewicz. Grechuta nie mógł przyjechać do Opola ze względu na problemy zdrowotne. Nagrodę Grand Prix odebrała jego żona Danuta.

/ www.onet.pl /
ja mam zamiar przeczytac ,,Nienasycenie'' Stanisława Ignacego Witkiewicza , a potem zapewne ,,Polskę Piastów'' Pawła Jasienica to tak na doby początek.. potem sie zobaczy co dalej : ...
Nowy spektakl Teatru Fabrycznego

15.12.2008

"Cache-Sexe" - to tytuł nowego przedstawienia działającego w łódzkim kinie Cytryna Teatru Fabrycznego. Sztuka jest oparta na dramacie D.A.F. de Sade'a "Dialog między księdzem a umierającym" i tekstach Martina Heideggera ze zbioru "Rozmowy na polnej drodze". Premiera dziś o godz. 19 w Cytrynie (ul. Zachodnia 81/83). Widowisko wyreżyserował Marek Strąkowski, występują: Piotr Augustyniak, Barbara Gortat, Sylwia Lepieszka i Magdalena Żeno.

Jak dowiadujemy się z materiałów promocyjnych, Teatr Fabryczny przenosi na scenę dzieło wybitnego niemieckiego filozofa, zwracając uwagę na uniwersalność i egalitarność jego rozważań na tematy dotyczące elementarnych spraw egzystencji. Zestawienie oświeceniowej myśli francuskiej, której ważnym wyrazicielem jest Markiz de Sade, z poglądami jednego z największych myślicieli w historii filozofii pozwala rozpoznać kulturową tożsamość Europy.

W warstwie formalnej przedstawienie Teatru Fabrycznego odwołuje się do tezy Hansa-Georga Gadamera, mówiącej, że zdarzeniem językowym jest nie tylko proces porozumienia między ludźmi, ale także proces samego rozumienia.

Człowiek może myśleć, o ile ma po temu możliwość - twierdził Martin Heidegger i dodawał: sama możliwość nie poręcza nam jeszcze, że potrafimy myśleć. Potrafimy bowiem tylko to, czemu sprzyjamy.

Teatr Fabryczny powstał w 2005 roku z inicjatywy reżysera Marka Strąkowskiego i dramaturga Mateusza Sidora. Dotychczasowe premiery to: "Witkacy niedokończony, czyli dramat prawdziwych Polaków" wg Stanisława Ignacego Witkiewicza, "Homo" wg "Księżnej Zubaroff" Ronalda Firbanka, "Stolik na pięć osób" Rona Harta.

Dariusz Pawłowski - POLSKA Dziennik Łódzki
Sztuka współczesna do kwadratu

Krzysztof Kowalewicz
2008-05-28, ostatnia aktualizacja 2008-05-28 11:56

Od października w zabytkowej tkalni będą pokazywane największe w Polsce zbiory sztuki współczesnej XX i XXI wieku.

Na terenie dawnego imperium fabrycznego Izraela Poznańskiego od dwóch lat działa wielkie centrum handlowo-rozrywkowe Manufaktura. Inwestor (francuska firma Apsys) chciał nadać miejscu również charakter kulturalny. W Manufakturze funkcjonuje już Muzeum Fabryki (historia zakładów włókienniczych) oraz interaktywne Nauki i Techniki. Teraz czas na sztukę przez duże "S". Dzisiaj minister kultury Bogdan Zdrojewski oraz goście (m.in. dyrektorzy paryskiego Centre Pompidou i Guggenheim Museum w Nowym Jorku) przyjadą na oficjalne przekazanie budynku muzeum.

Fabrykę, w której będzie Muzeum Sztuki, wzniesiono w latach 90. XIX wieku. Znajdowała się tam tkalnia. Budynek jest wpisany do rejestru zabytków, jego elewacja podlega ochronie konserwatorskiej. Dlatego odświeżono ją, zachowując naturalny kolor cegły i spoiny.

Remont przeprowadzono w rekordowo krótkim czasie 9 miesięcy. Oddział będzie 1,5 razy większy od obecnej siedziby głównej. 3000 m kw. zajmie ekspozycja stała, kolejne 600 m zostanie przeznaczone na wystawy czasowe. Będą też sale na spotkania z artystami, performace i projekcje filmów. Inwestycja sfinansowana została z pieniędzy Unii Europejskiej, Ministerstwa Kultury oraz z Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi. Na modernizację przeznaczono 54 mln złotych.

Oddział w Manufakturze będzie nosił nazwę ms2. - Dwójka w nazwie symbolizuje drugą siedzibę, a przeniesienie dwójki w górny indeks ma pokazywać, że naszą ambicją jest działalność spotęgowana. "Do kwadratu." - zapowiada Jarosław Suchan, dyrektor Muzeum Sztuki.

Najcenniejszym zbiorem w ms2 będzie oczywiście Międzynarodowa Kolekcja Sztuki Nowoczesnej zgromadzona przez grupę "a. r." (m.in. rzeźbiarkę Katarzynę Kobro i malarza Henryka Stażewskiego). Znajdują się w niej prace z lat 1929-38 r. stanowiące przegląd awangardowych nurtów i tendencji (kubizm, futuryzm, surrealizm). Poza tym ms2 pokaże m.in. prace Aliny Szapocznikow i Zbigniewa Libery. Część eksponatów ma na nowo ożyć, chociażby słynny "Pojazd" Krzysztofa Wodiczki. - Na razie wybraliśmy kilkanaście prac, które będą stanowiły kluczowe momenty ekspozycji. Z ostateczną decyzją, co zostanie pokazane, czekamy jednak do momentu aż będziemy mogli wejść w nowe przestrzenie. Nie da się wszystkiego zaprojektować na papierze, czy makiecie - tłumaczy dyrektor Suchan.

Łódzkie muzeum posiada drugą, po zbiorach nowojorskiego Museum of Modern Art, najstarszą w świecie kolekcję sztuki awangardowej. Najcenniejsze prace to "Stworzenie świata" Stanisława Ignacego Witkiewicza, "Dwa profile" Fernanda Legera, "Słońce i las" Maxa Ernsta, "Konfiguracja" Hansa Arpa, "MZ" Kurta Schwittersa, "Głowa palacza" Pablo Picassa. Muzeum wciąż aktualizuje i poszerza kolekcje. Ostatnie nabytki to m.in. prace Katarzyny Kozyry, Artura Żmijewskiego i Cezarego Bodzianowskiego.

Otwarcie filii już reklamują bilboardy w całej Polsce. To początek wielkiej kampanii informacyjnej. W czerwcu w kinach w 19 miastach będzie wyświetlany spot reklamowy pokazujący historię i teraźniejszość muzeum. Według szacunków nowe miejsce ma odwiedzać 10 tys. zwiedzających miesięcznie. - Nie łudzę się, że wszyscy którzy przychodzą na zakupy, czy do restauracji w Manufakturze od razu odwiedzą muzeum - mówi Suchan. - Wierzę, że przynajmniej niektórzy, mijając po raz trzeci czy czwarty Muzeum, wiedzeni ciekawością w końcu do niego zajrzą.

9 października muzeum zostanie otwarte dla zwiedzających. Obok ekspozycji stałej goście obejrzą wystawę "Katarzyna Kobro / Lygia Clark" przygotowywaną wspólnie z Museo de arte Moderna w Rio de Janeiro.



Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź
Obrock
według S.I. Witkiewicza, scenariusz Ewa Ignaczak

Obrock to "nowa" sztuka Witkacego na podstawie scenariusza Ewy Ignaczak - twórczyni off-owego sopockiego teatru "Stajnia Pegaza".
Punktem wyjścia dla spektaklu była głowa Stanisława Ignacego Witkiewicza widziana od środka. Głowa artysty, w której kotłują się pytania o rzeczy wysublimowane i przyziemne, tajemnicę istnienia i byt materialny. Pytania o sumienie artysty, jego rozterki, nadzieje. O cenę geniuszu, o cenę wierności idei twórczej. W tejże głowie rozgrywa się walka o rolę i miejsce sztuki jako czynu. Walka i klęska, groteskowa i przejmująca porażka? Głowa Witkacego w jego artystycznym, życiowym i intelektualnym uwikłaniu. Myśli, sieczka, obrok, Obrock...

recenzje


źródło: http://www.teatrstudio.pl/obrock

Byliśmy z mistrzem na walentynki i przyznam szczerze, że sama nie wiem co ło tym myśleć rozpoznawałam coś jakby fragmenty dramatów, ale momentami miałam wrażenie, że niektóre zlepki słów nic nie znaczą, skakał & biegał...ale też znawcą ni jestem...

może ktoś widział to chętnie poczytam opinie
poszukuje ebookow Stanisława Ignacego Witkiewicza, czyli po prostu Witkacego. Jeśli ktokolwiek z was ma obojętnie jakie książki jego to ja chętnie przyjmę:) Pozdrawiam!
"Nienasycenie" Stanisława Ignacego Witkiewicza
!!INFORMACJA DLA ZAINTERESOWANYCH KOLEJNĄ EDYCJĄ WARSZTATÓW!!
Właśnie wróciłam z Zakopca gdzie ustalaliśmy szczegóły lokalizacyjne kolejnej edycji LWP (no jasne że chodzi o III Letnie Warsztaty Perkusyjne:) TERMIN od 9.07 do 16.07 -zdecydowaliśmy się na małą zmianę terminu- lepiej będzie rozpocząć warsztaty od niedzieli po to by koncert finałowy mógł się odbyć w sobotę. Wszystko zapowiada się bardzo fajnie-przede wszystkim najprawdopodobniej zarówno zakwaterowanie, zajęcia a x wieczorne jamy i koncerty będą zlokalizowane na terenie jednego obiektu.Nie bylejakiego To zabytkowy budynek Zakładu Wodoleczniczego dra Andrzeja Chamca, późniejszego Sanatorium im. Tytusa Chałubińskiego).
- w kompleksie budynków obok bardzo okazałej części hotelowej mieści się m.in siedziba legendarnej sceny m. Zakopanego,jednej z ważniejszych obok Teatru Starego w Krakowie scen polskich - Teatru im Stanisława Ignacego Witkiewicza (pisarza,malarza,wizjonera,teoretyka sztuki teatralnej, autora kultowych dramatów i rozpraw naukowych,stanowiących do dzisiaj niewyczerpane źródło inspiracji ufff!!!!) Częśc z Was,która była w zeszłym roku kojarzy ten obiekt-
tzw Mała Scena, przy Kawiarni gdzie odbył sie koncert finałowy,wieńczący ubiegłoroczną edycję stanowi jego część. Myślę,że to najlepsza z możliwych lokalizacji - zapewni Wam wszystkim zarówno dobre warunki bytowe jak i klimat i świetną atmosferę
Cieszę się,że materiały filmowe z poprzednich warsztatów dotarły do Was i podobają się Wam - ze swojej strony dodam,że został z nich też zmontowany zgrabny klip telewizyjny promujący najciekawsze wydarzenia kulturalne na zbliżający się sezon letni
To tyle na dzisiaj
idę bo mam jeszcze parę obywatelskich obowiązków do spełnienia
Magda

Można prosić o jakieś dokładniejsze informacje na temat tegoż festiwalu? A oto szczegóły :
Kraków. Koncert dla Marka Grechuty
Kraków upamiętni pierwszą rocznicę śmierci jednego z najwspanialszych polskich bardów. Nadzwyczajny koncert poświęcony pamięci Marka Grechuty [na zdjęciu]odbędzie się dokładnie za miesiąc.
«- To nie będzie spektakularne widowisko ani żadne show! Raczej kameralny wieczór wspomnień. Minimum słowa, znacznie więcej muzyki, a wszystko w nastroju nostalgii, bo taka właśnie była sztuka Marka Grechuty - zapowiada Henryk Jacek Schoen, reżyser koncertu i dyrektor teatru Bagatela, w którym ma się odbyć koncert.
Zaplanowano go na wigilię pierwszej rocznicy śmierci pieśniarza, a więc na 8 października.
Na scenie teatru mają zaśpiewać przyjaciele Marka Grechuty, m.in. Maryla Rodowicz, Stanisław Sojka, Przemysław Branny. Jazzowe aranżacje jego pieśni zagra kwartet Wojciecha Majewskiego, ale będą też zespoły Myslovitz, Raz, Dwa, Trzy i Harlem. Koncert poprowadzą najbliżej niegdyś związani z Grechutą artyści Piwnicy pod Baranami: kompozytor Jan Kanty Pawluśkiewicz oraz pieśniarz Grzegorz Turnau.
Natomiast w drugiej części wieczoru zobaczymy spektakl muzyczny "A wszystko to Ty" w reżyserii Jerzego Satanowskiego, którego premiera odbyła się w zielonogórskim Lubuskim Teatrze w styczniu tego roku.
Program imprezy nie został jeszcze dopięty na ostatni guzik. - Nie chcemy, by to był zwykły wspominkowy koncert. Niech trwa do późnych godzin nocnych i niech wystąpią też laureaci konkursów piosenki Grechuty oraz aktorzy, którzy również je kiedyś śpiewali. Oczywiście pod warunkiem że wyrażą taką wolę - podkreśla dyrektor Schoen. Ale to nie tylko on konstruować będzie program tego wieczoru. Nad oprawą artystyczną czuwać ma także żona Grechuty - Danuta. Cały koncert wyświetlany będzie na telebimie przed teatrem Bagatela, tak by mogli go zobaczyć wszyscy krakowianie.
To jednak nie koniec planów związanych z obchodami rocznicy. 9 października, a więc dokładnie w pierwszą rocznicę śmierci Marka Grechuty, w kościele Mariackim odbędzie się uroczysta msza święta z udziałem jego rodziny i przyjaciół. Następnie w alei zasłużonych cmentarza Rakowickiego odsłonięta zostanie tablica pamiątkowa.
W tym samym czasie miasto planuje również zorganizowanie wystawy obrazów Grechuty, którą zobaczymy najprawdopodobniej w piwnicach hotelu Pod Różą.
Marek Grechuta
Urodzony w Zamościu piosenkarz, poeta i kompozytor, studiował architekturę na Politechnice Krakowskiej. Tam poznał Jana Kantego Pawluśkiewicza, z którym założył Kabaret Architektów Anawa, przekształcony później w zespół muzyczny Anawa (z francuskiego en avant - naprzód). Jako piosenkarz Grechuta zadebiutował również w Krakowie (rok 1967), podczas Studenckiego Festiwalu Piosenki. W 1968 roku na festiwalu w Opolu zdobył nagrodę dziennikarzy za piosenkę "Serce", a rok później jedną z głównych nagród tej imprezy - nagrodę TVP - za utwór "Wesele".
Od 1976 roku Grechuta związany był z Piwnicą pod Baranami. Wraz z Pawluśkiewiczem pisał m.in. piosenki do tekstów Stanisława Ignacego Witkiewicza, był także współautorem spektaklu muzycznego "Szalona lokomotywa" opartego również tekstach Witkacego, a wystawianego w teatrze STU.
Nie od dziś Marek Grechuta uznawany jest za jednego najwspanialszych bardów naszego kraju. Zmarł 9 października 2006 roku w Krakowie. Pochowano go w alei zasłużonych cmentarza Rakowickiego.»
"Koncert dla Marka Grechuty"
Tomasz Handzlik
Gazeta Wyborcza - Kraków nr 209
07-09-2007

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • piotrrucki.htw.pl

  • © wojtekstoltny design by e-nordstrom